Ćwiczycie regularnie? Plotkowo-aktywnie

[Koyanskaya]

Napisane przez _medianoche

W upały go wykopujesz z łóżka?

---------- Dopisano o 17:42 ---------- Poprzedni post napisano o 17:36 ----------

Wracam do pracy stałej z HO i będę wracać wieczorami. A na HO to ćwiczę sobie po południu albo wieczorem.

Nic mnie nie wyciągnie z łóżka rano, choćbyście mnie kijem zaganiały, nie wstanę wcześnie, żeby ćwiczyć.

To teraz będę chodzić, jak w zegarku. Po pracy rozkładać matę i ćwiczyć.

Dokładnie tak 🤣

Nienawidzimy lata, zawsze mamy kryzysy, bo nie ma jak się przytulić. Oboje jesteśmy zimnolubni. W tym roku już 11 kryzys 🤣


Czuje mięśnie po ostatnim. Dzisiaj joga, trochę oddychania, bo ciężki dzień jakoś i medytacja aktywna mi się przyda bardziej niż stateczna.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Olkaaaa_s

Celestine, mam ten sam problem z wiecznie wzdętym brzuchem. Kiedy miałam robione usg jamy brzusznej, to Pan doktor się mnie spytał, czy zawsze mam tak zagazowane jelita- a do badania przygotowywałam się się trzy dni, byłam na diecie lekkostrawnej i jadłam espumisan "do oporu" (taki dokładnie miałam prikaz od lekarza) dostałam skierowanie na badanie pod kątem Helicobacter i na SIBO, a jeśli to nic nie wykryje, to gastroskopia.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To daj znać, czy wszystko wyjdzie ok
Mnie dalej boli ten mięsień (?), musiałam spać cała noc na drugim boku. Jak do jutra nie przejdzie, to pójdę do lekarza. Tylko jakiego, osteopaty czy reumatologa? Jest też coś takiego, jak lekarz sportowy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Wolha wRedna]

Napisane przez Koyanskaya

A ja mam męża ten to grzeje

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Z tego powodu całe wakacje śpimy osobno. Mieszkanie w kamienicy, jest relatywnie chłodno, a my i tak nie wyrabiamy.

Z rozrzewnieniem wspominam spacery w lutym kiedy było -15 wieczorami, a ja co piątek wracałam na pieszo od dentysty, tak po godzinę albo wiecej czasu Jedyne co źle wspominam to stracone pieniądzę

Napisane przez _medianoche

Ja mam do pracy niecałe 5 minut spacerkiem. Jak mieszkałam daleko, nie miałam siły. Ale teraz nie będzie przebacz. I po pracy jestem zmęczona psychicznie, a nie fizycznie. To będę ćwiczyć.

Ja tak mam teraz. Wstaje po 6, wychodzę z domu po 7, a wracam o ile nie wejdę do żadnego sklepu o 17. Jakiekolwiek zakupy i lecą dodatkowe minuty. Fizycznie nie jestem w stanie zmusić się do ćwiczeń więcej niż 2 razy w tygodniu, bo już nic bym z zycia nie miała. Kiedyś jeszcze trzeba zrobić te zakupy, co 2 dni coś ugotować, tak po ludzku odpocząć, a w dni treningowe właściwie wychodzę po tej 7, a czas żeby w spokoju usiąść mam wtedy po 19 i jeszcze idę spać dopiero jak mi łeb sam wyschnie.

Co do SIBO i innych problemów wzdęć proponuje zajrzeć do dziewczyny o nicku ostathre na insta. Kontent modelingowy i to dość rozbierany, ale w zapisanych stories ma cała litanie informacji, badań itp, bo sama walczy z takimi problemami juz rok.

[cava]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88869045]To daj znać, czy wszystko wyjdzie ok
Mnie dalej boli ten mięsień (?), musiałam spać cała noc na drugim boku. Jak do jutra nie przejdzie, to pójdę do lekarza. Tylko jakiego, osteopaty czy reumatologa? Jest też coś takiego, jak lekarz sportowy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]




Do osteopaty, niech rozmasuje. Pewnie to pomoże.




Mnie dalej noga boli i zaczynam rozważać, że to nie kontuzja a jakiś rzut reumatoidalny, bo zaczęły mnie boleć do kompletu inne stawy. W palcach rąk, 1 biodro. Syf malaria.

[Koyanskaya]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88869045]To daj znać, czy wszystko wyjdzie ok
Mnie dalej boli ten mięsień (?), musiałam spać cała noc na drugim boku. Jak do jutra nie przejdzie, to pójdę do lekarza. Tylko jakiego, osteopaty czy reumatologa? Jest też coś takiego, jak lekarz sportowy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Fizjoterapeuta od takich rzeczy, nie lekarz

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Rena]

Ja dzis godzina na rowerze.

[_medianoche]

Napisane przez Wolha wRedna

Ja tak mam teraz. Wstaje po 6, wychodzę z domu po 7, a wracam o ile nie wejdę do żadnego sklepu o 17. Jakiekolwiek zakupy i lecą dodatkowe minuty. Fizycznie nie jestem w stanie zmusić się do ćwiczeń więcej niż 2 razy w tygodniu, bo już nic bym z zycia nie miała. Kiedyś jeszcze trzeba zrobić te zakupy, co 2 dni coś ugotować, tak po ludzku odpocząć, a w dni treningowe właściwie wychodzę po tej 7, a czas żeby w spokoju usiąść mam wtedy po 19 i jeszcze idę spać dopiero jak mi łeb sam wyschnie.

Pogrubione Moje włosy nie schną. Nawet jak w środku lata wyjdę w południe na dwór, do późna wieczorem nie wyschną. I nie lubią żadnych dogłębnie nawilżających masek. U mnie codziennie suszarka pracuje. Oszczędzam za to na milionach produktów do włosów Jak mi się raz zepsuła suszarka, poszłam spać z mokrą głową i nie wyschła mi do 16 następnego dnia.

U mnie poziom komfortu się podniósł, odkąd mieszkam w centrum. Wszędzie mam blisko. Nie muszę sobie wyznaczać jakiegoś dnia tygodnia na kupowanie żywności, bo mam blisko do supermarketu i małych sklepów. Do pracy niecałe 5 minut spacerkiem.

Jak mieszkałam daleko, to sobie odpuszczałam, bo zrobiłam 6km na nogach i mówiłam sobie, że to jest jak ćwiczenia. A nie jest. Nic mi się wtedy nie chciało. Obiad wieczorem, prysznic, jakiś serial i spać. I miałam współlokatorów. Nie było jak ćwiczyć w salonie.

---------- Dopisano o 17:30 ---------- Poprzedni post napisano o 17:27 ----------

Kolejny raz nie wzięłam ze sobą telefonu A byłam na długim spacerze. I nie wiem ile zrobiłam km.

---------- Dopisano o 17:42 ---------- Poprzedni post napisano o 17:30 ----------

Ostatnio się cieszyłam, że rano miałam super fajny brzuch. A dziś wyglądam jak w ciąży spożywczej Raz jest, a raz go nie ma.

Mam fajny brzuch jak trzy dni z rzędu poćwiczę mięśnie brzucha.

[Wolha wRedna]

Ja mam po prostu kręcone kłaki do pasa. Schną relatywnie szybko, czytaj 2-3 h, ale suszarkę ostatnio widziały tak z 5 lat temu, bo nie lubię straszyć ludzi


Też mieszkam u siebie w centrum, praktycznie na samym Starym Mieście, ale to automatycznie oznacza, że sklepów mam mało, bo wszystko pod turystów, czyli głównie knajpy. Za to dojeżdżam codziennie komunikacją 13 km. Wyprowadzić się nie wyprowadzę, bo wynajmuję za śmieszne pieniądze po znajomości. No i tak sobie dojeżdżam. Przez niecałe 2 lata w samej komunikacji przeczytałam jakieś 40 książek. Sprawdziłam ostatnio na moim koncie bibliotecznym.

[_medianoche]

Napisane przez Wolha wRedna

Ja mam po prostu kręcone kłaki do pasa. Schną relatywnie szybko, czytaj 2-3 h, ale suszarkę ostatnio widziały tak z 5 lat temu, bo nie lubię straszyć ludzi


Też mieszkam u siebie w centrum, praktycznie na samym Starym Mieście, ale to automatycznie oznacza, że sklepów mam mało, bo wszystko pod turystów, czyli głównie knajpy. Za to dojeżdżam codziennie komunikacją 13 km. Wyprowadzić się nie wyprowadzę, bo wynajmuję za śmieszne pieniądze po znajomości. No i tak sobie dojeżdżam. Przez niecałe 2 lata w samej komunikacji przeczytałam jakieś 40 książek. Sprawdziłam ostatnio na moim koncie bibliotecznym.

Też mam wokół dużo knajpek i kawiarni, supermarket tak z 7 minut spacerkiem. I nie lubię robić zakupów (bo nie lubię dźwigać) i nawet mi się chodzić tam nie chce. Ale mam blisko, to nie dźwigam, tylko robię małe zakupy co parę dni.

A kawiarni unikam jak ognia, bo kiedyś tam często chodziłam, tu słodka kawa, tam jakieś ciacho i kg leciały. Odkąd się wzięłam za siebie, to tam nie wejdę. Bo ja nie lubię normalnej kawy tylko te wszystkie słodkie mochy i czekoladowe bomby. I potem ciąża spożywcza. Odkąd nie dotykam takich rzeczy, schudłam, ćwiczenia też zrobiły swoje. Ale te kawiarnie to był mój grzech. Potrafiłam sobie zimą kupować mochę wcześnie rano i to było moje śniadanie.

Jedyny minus mieszkania w centrum to hałas. I faceci, którzy drą mordy pół nocy, bo ich kopacze jakiś mecz wygrali. I mam wszystkie okna od ulicy, słyszę przejeżdżające samochody itd.

[Wolha wRedna]

Hahah ja mam wszystkie okna od ulicy, mieszkam na parterze (dobrze, że wysokim), a tą ulicą chmary turystów idą na jedną z atrakcji miejscowych, także mamy ciekawie Czasami leżę sobie w łóżku, a za oknem słyszę angielski, niemiecki, francuski, włoski itp itd. Czasami nocne wycie... ale ogólnie są plusy kamienicy. Jesteśmy obydwoje zimnolubni i mieszkanie w bloku wspominamy jako horror, a tutaj latem względnie, zimą o dziwo kaloryfery buzują.



Co do pokus jedzeniowych to do najbliższych knajp chodzę raczej mało, miejsca gdzie jemy są o dziwo dalej, za to mamy pod turystów pewien sklep z mega dobrymi serami i wędlinami takimi do winka, same winka też, dobrymi słodkościami (mają też najlepszy blok czekoladowy i domowe kulki raffalello jakie w życiu jadłam). Także ten.... Bywa ciężko. Bardzo.



No, ale mam też 50 m od mieszkania idealne miejsce do jeżdżenia na rolkach wiec tu znowu plus.



Ogólnie póki mnie życie nie zmusi nie wyniosę się stąd. Także trening czasami będą cierpieć.

[Koyanskaya]

Napisane przez _medianoche

Pogrubione Moje włosy nie schną. Nawet jak w środku lata wyjdę w południe na dwór, do późna wieczorem nie wyschną. I nie lubią żadnych dogłębnie nawilżających masek. U mnie codziennie suszarka pracuje. Oszczędzam za to na milionach produktów do włosów Jak mi się raz zepsuła suszarka, poszłam spać z mokrą głową i nie wyschła mi do 16 następnego dnia.

U mnie poziom komfortu się podniósł, odkąd mieszkam w centrum. Wszędzie mam blisko. Nie muszę sobie wyznaczać jakiegoś dnia tygodnia na kupowanie żywności, bo mam blisko do supermarketu i małych sklepów. Do pracy niecałe 5 minut spacerkiem.

Jak mieszkałam daleko, to sobie odpuszczałam, bo zrobiłam 6km na nogach i mówiłam sobie, że to jest jak ćwiczenia. A nie jest. Nic mi się wtedy nie chciało. Obiad wieczorem, prysznic, jakiś serial i spać. I miałam współlokatorów. Nie było jak ćwiczyć w salonie.

---------- Dopisano o 17:30 ---------- Poprzedni post napisano o 17:27 ----------

Kolejny raz nie wzięłam ze sobą telefonu A byłam na długim spacerze. I nie wiem ile zrobiłam km.

---------- Dopisano o 17:42 ---------- Poprzedni post napisano o 17:30 ----------

Ostatnio się cieszyłam, że rano miałam super fajny brzuch. A dziś wyglądam jak w ciąży spożywczej Raz jest, a raz go nie ma.

Mam fajny brzuch jak trzy dni z rzędu poćwiczę mięśnie brzucha.

Co do chodzenia do pracy:
W jedną stronę miałam 2.5 km, po pracy łażenia było mnóstwo, bo magazyny daleko a ekspedycja malutka i się latało co pacjent. W ciągu 7h zmiany miałam 5.5 k kroków,.w ciągu 24h 8-9, + dziecko do przedszkola, 1.5 km w jedną stronę. W ciągu dnia, w zależności od jakiego, miałam 9-13 km zrobione.
Chodzenie samo w sobie jest tak adaptacyjne, że ciężko od tego schudnąć. Pracując nie miałam siły na nic, więc doskonale Cię rozumiem. Pochłaniało energię, nie ćwiczyło mięśni, wręcz miałam wrażenie, że byłam coraz bardziej otluszczona.
No i do tego się sprowadzają treningi cardio w sumie.

Tak czy siak, utylam 8 kg w ten sposób. Zwolniony metabolizm, brak sił, głód, przełożyło się również na chorobę neurologiczną, którą już będę mieć na stałe w pakiecie.

Ogółem nie znoszę spacerów. Chodzenie jest dla mnie koszmarem. Może zmienię zdanie jak wydobrzeje na dobre.

Dzisiaj kolejny trening. Rozciagnelam mięśnie wczoraj i od razu lepiej




Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

Za mną dziś już godzina roweru.
Mąż tak oszalał ze szczęścia, że nagle jeżdżę i chcę jeszcze, ze kupił mi wczoraj nowy rower. To wsiadłam rano na niego i przyjechałam do pracy. Super jest.

---------- Dopisano o 09:42 ---------- Poprzedni post napisano o 09:37 ----------

Napisane przez Koyanskaya

Co do chodzenia do pracy:
W jedną stronę miałam 2.5 km, po pracy łażenia było mnóstwo, bo magazyny daleko a ekspedycja malutka i się latało co pacjent. W ciągu 7h zmiany miałam 5.5 k kroków,.w ciągu 24h 8-9, + dziecko do przedszkola, 1.5 km w jedną stronę. W ciągu dnia, w zależności od jakiego, miałam 9-13 km zrobione.
Chodzenie samo w sobie jest tak adaptacyjne, że ciężko od tego schudnąć. Pracując nie miałam siły na nic, więc doskonale Cię rozumiem. Pochłaniało energię, nie ćwiczyło mięśni, wręcz miałam wrażenie, że byłam coraz bardziej otluszczona.
No i do tego się sprowadzają treningi cardio w sumie.

Tak czy siak, utylam 8 kg w ten sposób. Zwolniony metabolizm, brak sił, głód, przełożyło się również na chorobę neurologiczną, którą już będę mieć na stałe w pakiecie.

Ogółem nie znoszę spacerów. Chodzenie jest dla mnie koszmarem. Może zmienię zdanie jak wydobrzeje na dobre.

Dzisiaj kolejny trening. Rozciagnelam mięśnie wczoraj i od razu lepiej




Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To chyba jakieś osobnicze jest u Ciebie.
Ja od cardio chudnę zastraszająco wręcz. Od chodzenia też.
Zresztą, nawet pakerstwo jak tnie masę, to nagle włazi na orbiteki i bieżnie i robi kardio 2 razy dziennie. Nagle ich to przestaje zabijać.




Ale każdy jest inny, każdy ma swoją unikalną gospodarkę hormonalną i właśnie jest najważniejsze, znaleźć to co nam a nie komuś innemu pasuje i _działa_ i to robić.

I jeszcze żeby się przy tym dobrze bawić to już szczyt szczęścia.

[695d786c3492781c3fd020c39a3abf990173eddf_6577a2b887a02]

Napisane przez Koyanskaya

Co do chodzenia do pracy:
W jedną stronę miałam 2.5 km, po pracy łażenia było mnóstwo, bo magazyny daleko a ekspedycja malutka i się latało co pacjent. W ciągu 7h zmiany miałam 5.5 k kroków,.w ciągu 24h 8-9, + dziecko do przedszkola, 1.5 km w jedną stronę. W ciągu dnia, w zależności od jakiego, miałam 9-13 km zrobione.
Chodzenie samo w sobie jest tak adaptacyjne, że ciężko od tego schudnąć. Pracując nie miałam siły na nic, więc doskonale Cię rozumiem. Pochłaniało energię, nie ćwiczyło mięśni, wręcz miałam wrażenie, że byłam coraz bardziej otluszczona.
No i do tego się sprowadzają treningi cardio w sumie.

Tak czy siak, utylam 8 kg w ten sposób. Zwolniony metabolizm, brak sił, głód, przełożyło się również na chorobę neurologiczną, którą już będę mieć na stałe w pakiecie.

Ogółem nie znoszę spacerów. Chodzenie jest dla mnie koszmarem. Może zmienię zdanie jak wydobrzeje na dobre.

Dzisiaj kolejny trening. Rozciagnelam mięśnie wczoraj i od razu lepiej


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja uwielbiam chodzić i spacerować i uważam, że takie podstawowe aktywności są bardzo ważne w codziennym życiu.

Ale będąc na studiach schudłam, kiedy zaczęłam dojeżdżać samochodem zamiast biegać na przystanki (z powrotem to był kawał drogi). Ale nie dlatego, że cardio czy nie cardio, tylko właśnie byłam mniej zmęczona i wiedziałam, że nie wymaga to ode mnie wysiłku, że szybciej będę w domu i wtedy zjem normalny posiłek - a jak się czekało na pociąg czy autobus, to się czasem skusiło na batonika.

[linaya]

Napisane przez cava

Za mną dziś już godzina roweru.
Mąż tak oszalał ze szczęścia, że nagle jeżdżę i chcę jeszcze, ze kupił mi wczoraj nowy rower. To wsiadłam rano na niego i przyjechałam do pracy. Super jest.

Ja też dziś godzina pedałowania, do pracy. Jeszcze czeka mnie droga powrotna, tyle samo
Szkoda, że pogoda w kratkę, gdyby nie to, jeździłabym codziennie.

[cava]

Napisane przez linaya

Ja też dziś godzina pedałowania, do pracy. Jeszcze czeka mnie droga powrotna, tyle samo
Szkoda, że pogoda w kratkę, gdyby nie to, jeździłabym codziennie.

Ja wrócę samochodem z mężem.

Pogoda była do 10, teraz już kicha i duży wiatr.

[Wolha wRedna]

Ja chodzenie uwielbiam i dla mnie to trening, ale fakt nawet robiąc filmy z yt wolę cardio.

Za to kompletnie nigdy nie zrozumiem worzenia tyłka każdy 1 km. Wręcz rano jadąc do pracy, wysiadam z jednego autobusu i nie przesiadam się żeby podjechać kolejne 2 przystanki innym tylko idę na pieszo. Dla mne to moje 15 min kiedy moge sobie poukładać co mam do zrobienia w pracy, obudzić sie do końca itp.

[Koyanskaya]

Napisane przez cava

Za mną dziś już godzina roweru.
Mąż tak oszalał ze szczęścia, że nagle jeżdżę i chcę jeszcze, ze kupił mi wczoraj nowy rower. To wsiadłam rano na niego i przyjechałam do pracy. Super jest.

---------- Dopisano o 09:42 ---------- Poprzedni post napisano o 09:37 ----------






To chyba jakieś osobnicze jest u Ciebie.
Ja od cardio chudnę zastraszająco wręcz. Od chodzenia też.
Zresztą, nawet pakerstwo jak tnie masę, to nagle włazi na orbiteki i bieżnie i robi kardio 2 razy dziennie. Nagle ich to przestaje zabijać.




Ale każdy jest inny, każdy ma swoją unikalną gospodarkę hormonalną i właśnie jest najważniejsze, znaleźć to co nam a nie komuś innemu pasuje i _działa_ i to robić.

I jeszcze żeby się przy tym dobrze bawić to już szczyt szczęścia.

W typowej kulturystyce nie robi się treningów cardio, co najwyżej interwały, ale i tak wykorzystuje się do tego ciężary, jeśli nie żelastwo to własny ciężar ciała. Orbitrek akurat często jest wykorzystywany na rozluźnienie po trudnych ćwiczeniach w kulturystyce, a to już inny cel, i nie powinien przekraczać 20 minut. Jeśli kulturysta myśli poważnie o masie i jest na bieżni, to nie wie co robi albo ma trenera do D.

Chudnięcie = właściwie zależy co to dla kogo znaczy.

Typowe aeuroby, jednostawowe ćwiczenia (z rowerkiem stacjonarnym na czele) jedno tempo bardzo rozregulowuje proporcje tkantki tłuszczowej do mięśniowej.

Chodzenie tez chodzeniu nie równe, wiadomo, że chodzenie z ostrym napięciem izometrycznym będzie świetnym treningiem, tak samo jazda na rowerze zmiennym tempem. Chodzi o stagnację, takie zwykłe "idę bo musze'', "jeżdżę żeby czas mi upłynął przed tv". To jest tragedia.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

Napisane przez Koyanskaya

W typowej kulturystyce nie robi się treningów cardio, co najwyżej interwały, ale i tak wykorzystuje się do tego ciężary, jeśli nie żelastwo to własny ciężar ciała. Orbitrek akurat często jest wykorzystywany na rozluźnienie po trudnych ćwiczeniach w kulturystyce, a to już inny cel, i nie powinien przekraczać 20 minut. Jeśli kulturysta myśli poważnie o masie i jest na bieżni, to nie wie co robi albo ma trenera do D.


Przecież pisałam ze jak mają wycinkę= tną masę /czyli uzyskują najniższą masę /wagę ciała przy zachowaniu jak najwyższej ilosci masy mięśniowej- czyli muszą zredukować % tłuszczu. Robią wtedy 2 razy dziennie cardio okupując orbiteki i bieżnie, równolegle kontynuujac typowy siłowy.




Chudnięcie = właściwie zależy co to dla kogo znaczy.

Typowe aeuroby, jednostawowe ćwiczenia (z rowerkiem stacjonarnym na czele) jedno tempo bardzo rozregulowuje proporcje tkantki tłuszczowej do mięśniowej.


Rower nie jest ćwiczeniem jednostawowym, tak jak nie sa nim przysiady. te sam estawy pracują.





Chodzenie tez chodzeniu nie równe, wiadomo, że chodzenie z ostrym napięciem izometrycznym będzie świetnym treningiem, tak samo jazda na rowerze zmiennym tempem. Chodzi o stagnację, takie zwykłe "idę bo musze'', "jeżdżę żeby czas mi upłynął przed tv". To jest tragedia.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Robienie czegos bez sensu jest oczywiście bez sensu.


Ale ani rower, nawet stacjonarny nie jest ćwiczeniem jednostawowym- przecież na rowerze nie ma żadnej izolacji- pracuje kilka stawów i różne grupy mięśniowe),

ani jednostajne cardio nie jest bez sensu i robi drame w ciele, tylko ma swoje konkretne cele i bardzo duze korzyści- ale to już musi być _cardio_, czyli _wysiłek(!) w strefie tlenowej, czyli puls musi byc juz podniesiony do tego choćby mitycznego 130 a nie "ledwo pełznę".


natomiast jak już wchodzić w szczegóły, chudnie się tylko od 1 czynnika- niedoboru kalorycznego. Tak samo tyje od 1 czynnika- naddatku kalorycznego.
Można ćwiczyć ostro dowolny typ treningu a nadal za dużo jeść i tyć , można leżeć plackiem na kanapie a zredukować się do skóry i kości.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez cava

To chyba jakieś osobnicze jest u Ciebie.
Ja od cardio chudnę zastraszająco wręcz. Od chodzenia też.

Ja też. Jak bym miała pracę, w której muszę chodzić, to chyba nic by ze mnie nie zostało

Ból mi przeszedł, więc obejdzie się bez lekarza, ale chyba wstrzymam się jeszcze od ćwiczeń.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Wolha wRedna]

Kiedyś (daaawno temu), przechodziłam z ulotkami całe wakacje w Anglii. Dziennie wpadało mi pewnie z 15 -20 km. Przyjechałam odchudzona o jakieś 3-4 kg, a jadłam jak koń + dużo śmieciowego jedzenia (w końcu Anglia). O tym jaką miałam po tym kondycje to nawet nie będę pisać

Mam wrażenie, że teraz jesteśmy tak nastawieni na specjalistyczne ćwiczenia, ciężary, obliczenia tętna, traconych (albo nie) kcal, zawartości tłuszczu, mięśni w ciele itp, że po prostu umyka nam jakakolwiek "normalność" i spontaniczność. Wszystko pod zegarek.

Po za zawodowymi sportowcami gdzie wiadomo są wymagania, dla mnie trochę taka postawa trąca obsesją.

[_medianoche]

A ja chodzić i spacerować uwielbiam. Po parkach narodowych itd. Wokół miasta też. Tak sama z siebie to wszędzie pójdę. Ale jak mam gdzieś pójść w konkretnym celu np. po zgrzewkę wody do sklepu, to już mi się nie chce.

Mnie się najwięcej utyło jak miałam daleko do pracy i wstawałam tak, żeby wziąć prysznic, się ubrać, umalować i wyjść. I zawsze na przerwie w pracy zahaczałam o kawiarnię po słodką kawę i jakieś ciacho. Podjadałam jakieś batoniki do herbaty, bo byłam głodna bez śniadania. A nie chciało się wcześniej wstać, żeby zrobić śniadanie.

Jak przestałam, zrzuciłam najpierw 3kg, potem doszły ćwiczenia, jadanie śniadań, intermittent fasting, butelka wody zawsze przy sobie i schudłam prawie 20kg. Tyłam przez paskudne nawyki. Sama się muszę bardzo pilnować, bo jestem endomorfikiem jak Scarlett Johansson. I jak tyję, to robię się szerszą klepsydrą, tali nigdy nie gubię, ale wszystko mi idzie w brzuch. I wyglądam wtedy jak w ciąży. Piwny brzuch mi się robi, kiedy tyję. U mnie nawet minus 3kg na wadze robi ogromną różnicę w wyglądzie. Jak schudłam kiedyś 5kg, ludzie myśleli, że schudłam 10.

Na mnie działają te wszystkie miesięczne / tygodniowe challenge z ćwiczeniami, o których pisałam wcześniej. Masz wyznaczony czas, masz to skończyć w miesiąc, a nie "dziś się nie ruszam z kanapy" i potem taki miesięczny challenge trwa dwa miesiące. Chyba skrzywienie z pracy. Deadline na mnie działa.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Wolha wRedna

Kiedyś (daaawno temu), przechodziłam z ulotkami całe wakacje w Anglii. Dziennie wpadało mi pewnie z 15 -20 km. Przyjechałam odchudzona o jakieś 3-4 kg, a jadłam jak koń + dużo śmieciowego jedzenia (w końcu Anglia). O tym jaką miałam po tym kondycje to nawet nie będę pisać
.

Mój organizm jest jakiś dziwny, bo nie mam tak, że zwiększa mi się apetyt przy zwiększonej ilości ruchu. Chudnę w oczach i muszę się pilnować.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[zakalec]

Ja mam od tygodnia przerwę w treningach. Kolano mnie pobolewa i chcę mu dać odpocząć, a poza tym przedwczoraj miałam usuwane włókniaki ("pieprzyki") z brzucha i pleców, nie chcę tych ran zapocić ani zatrzeć ubraniem. W końcu zdecydowałam się na pozbycie ich, był to jakiś mój kompleks jednak, mam nadzieję, że rany zagoją się elegancko

Co do cardio - nie cierpię biegać itp., ale kocham zumbę i to jest moje cotygodniowe cardio. Opaska pokazuje mi, że taki trening to zawsze 500 kilka/kilkanaście kalorii spalonych, a średnio tętno to około 147.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[khloe]

Wchodzę na wątek poszukać motywacji.

Po 7 miesiącach od porodu nadal jestem w czarnej upie i mam do zrzucenia conajmniej 10 kg.

Codziennie spaceruje z dzieckiem godzinę, ale co z tego, jak złapie ciąg slodyczowy to o panie 🤦 ogólnie gdybym je wyeliminowała to bym z palcem w... schudła, bo to w sumie jedyne co mnie gubi.

Chciałabym dorzucić jakieś treningi w domu, powoli wracam, wczoraj pocwiczylam i mam mega zakwasy 🤷

Jezu jaka kiedyś byłam wysportowana, a teraz normalnie rozlazła klucha jestem.🤦

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Likka9]

Khloe a co lubisz robić? Jeśli chodzi o aktywność fizyczna.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[khloe]

Napisane przez Likka9

Khloe a co lubisz robić? Jeśli chodzi o aktywność fizyczna.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja jestem #teamrower. Uskuteczniam kiedy mogę, czas i pogoda pozwala.

Reszta ćwiczeń jest dla mnie taka "meh"- robię, żeby nie tyć na potęgę 🤦w sumie tylko rower daje mi satysfakcje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[_medianoche]

Zazdroszczę wam tego roweru, bo to jedna z aktywności, której nie cierpię. Nie mam nawet roweru U mnie teren w niektórych miejscach jest bardzo stromy, bałabym się, że nie wyhamuję i się wpierdzielę pod samochód. Dużo jest też głupich kierowców. I zostaje jeszcze pogoda. Często leje.

Oby mi się te wszystkie cardio i tabaty nigdy nie znudziły. Bo co ja wtedy zrobię

Moje plecy są fajnie rozluźnione po użyciu rollera, ale często mi się go nie chce używać. Jak skończę ćwiczenia to padam na ryj i chcę pod prysznic, a tu trzeba się jeszcze masować i rozciągać.

[Koyanskaya]

Haha, jak różnie można rozumieć ' ciąć masę'

_medianoche masz roller gładki czy taki zębaty?

Khloe, zazdroszczę Maluszka karmisz piersią?
U mnie przy karmieniu były takie spadki i ciągi... Nie miałam nawet sił tego regulować, normalność przyszła dopiero po odstawieniu od cyca.

Co do rozciągania - miałam tak samo. Aż spuchło mi udo zauważalnie prawe (lewe kolano po urazie, więc mniej używana lewa nogą i zauważalna różnica się zrobiła). Udało mi się rozbić właśnie rozciąganiem, i z powodów zdrowotnych zainteresowałam się joga. Można się spocić, zmeczyc, a dodatkowo to taki zawsze dynamiczny streching (flowy).

Zakalec, goj się porządnie!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[khloe]

Napisane przez _medianoche

Zazdroszczę wam tego roweru, bo to jedna z aktywności, której nie cierpię. Nie mam nawet roweru U mnie teren w niektórych miejscach jest bardzo stromy, bałabym się, że nie wyhamuję i się wpierdzielę pod samochód. Dużo jest też głupich kierowców. I zostaje jeszcze pogoda. Często leje.

Oby mi się te wszystkie cardio i tabaty nigdy nie znudziły. Bo co ja wtedy zrobię

Moje plecy są fajnie rozluźnione po użyciu rollera, ale często mi się go nie chce używać. Jak skończę ćwiczenia to padam na ryj i chcę pod prysznic, a tu trzeba się jeszcze masować i rozciągać.

No wiesz, ja mieszkam na wsi, więc mało uczęszczanych dróg jest wiele. Dla mnie to typowy relaks- nawet jak jestem czasem zmęczona to wsiadam i jadę- pedałuje tak z 1,5 godziny, jestem sama ze sobą, świeże powietrze, mam czas żeby posłuchać podcastów, audiobooków.
Nawet zimą uskuteczniam, wtedy to uwielbiam, bo mimo zimna czuje ten przypływ dobrej energii, zażycia świeżego powietrza.

Gdybym mieszkała w mieście na bank bym rowerem nie jeździła, bo nie chciałoby mi się wyciągać roweru z piwnicy, omijać tych ludzi na ścieżkach itp.

Za to na pewno bym się rzuciła na bieganie, bo to też lubię, ale na wsi trudno mi to robić, bo wiosna/jesienią szybko robi się ciemno, mało jest lamp, zwyczajnie się boje, że ktoś mnie wciągnie w krzaki itp. więc zazdroszczę mieszczuchom oświetlonych chodników, wiecie, zawsze się ktoś kręci, a nie takie odludzie.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 09:22 ---------- Poprzedni post napisano o 09:20 ----------

Napisane przez Koyanskaya

Khloe, zazdroszczę Maluszka karmisz piersią?
U mnie przy karmieniu były takie spadki i ciągi... Nie miałam nawet sił tego regulować, normalność przyszła dopiero po odstawieniu od cyca.

Nie, nie karmię praktycznie od początku.
Ale spójrzmy prawdzie w oczy- gubi mnie żarcie słodkiego 🤷

Zaczęłam się też szczotkować na sucho, nawet to przyjemne


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[squirrelqa]

Khloe, trzymam kciuki za motywację i fajne efekty
PS. Pamiętałam, że jesteś w ciąży, bo kilka razy mu to mignelo, a od kilku miesięcy absolutnie nic. I zastanawiałam się "urodziła? Jeszcze nie? Nic nie pisze o dziecku i może sobie to wymyśliłam"

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz