Praca... ciekawa czy dobrze płatna?

[Adanna]

Hej dziewczyny
Wyobraźcie sobie taką sytuacje: pracujecie w fajnej firmie 1,5 roku, uwielbiacie swoją pracę, swojego szefa, ludzi i warunki w ekipie. Praca jest dynamiczna, ciekawa, przede wszystkim doceniacie to, że czas pľynie w niej szybko i naprawde nie ma czasu na nudę. Jedyne co mogłybyście poprawić to pensja, która za tak dużą odpowiedzialność i ilość pracy powinna być przynajmniej 2000pln wyższa.
No i w tej oto firmie otworzyli nowy dział który będzie wykonywał tylko jeden z Waszych obowiązków (najnudniejszy, zajmujący ok 2h pracy dziennie-a praca na cały etat). Okazuje się, że ten oto dział będzie zarabiał 3tys więcej od Was.
Znacie kilka osób z tego działu no i potwierdzają to, co przypuszczałyście - praca jest nudna i zajmuje mało czasu, połowe dnia zajmują spacery po biurze żeby zabić nudę.
Technicznie jednak ten dział zarabia więcej i w hierarchii stoi ponad Wami - niestety, korpo to drabinka.
Co robicie - staracie się o przeniesienie idąc za głosem portfela i fajnie brzmiącej (niestety tylko) nazwy stanowiska (co za paradoks! Ale naprawde tak jest) czy zostajecie tam gdzie Wam dobrze i może nie śpicie na kasie, ze świadomością, że innej perspektywy podwyżki póki co nie macie.
To co, co wybieracie?

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Przenoszę się, a jeśli mam tak dużo czasu wolnego w pracy - to tylko łapki zacieram i staram się go wykorzystać

[jagoda_uk]

3 tysie, to sporo kasy za polowe mniej obowowiazkow. Zdecydowanie bym się przeniosła a wolny czas w pracy zawsze można jakoś wykorzystać.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[MsN]

Napisane przez Adanna

Hej dziewczyny
Wyobraźcie sobie taką sytuacje: pracujecie w fajnej firmie 1,5 roku, uwielbiacie swoją pracę, swojego szefa, ludzi i warunki w ekipie. Praca jest dynamiczna, ciekawa, przede wszystkim doceniacie to, że czas pľynie w niej szybko i naprawde nie ma czasu na nudę. Jedyne co mogłybyście poprawić to pensja, która za tak dużą odpowiedzialność i ilość pracy powinna być przynajmniej 2000pln wyższa.
No i w tej oto firmie otworzyli nowy dział który będzie wykonywał tylko jeden z Waszych obowiązków (najnudniejszy, zajmujący ok 2h pracy dziennie-a praca na cały etat). Okazuje się, że ten oto dział będzie zarabiał 3tys więcej od Was.
Znacie kilka osób z tego działu no i potwierdzają to, co przypuszczałyście - praca jest nudna i zajmuje mało czasu, połowe dnia zajmują spacery po biurze żeby zabić nudę.
Technicznie jednak ten dział zarabia więcej i w hierarchii stoi ponad Wami - niestety, korpo to drabinka.
Co robicie - staracie się o przeniesienie idąc za głosem portfela i fajnie brzmiącej (niestety tylko) nazwy stanowiska (co za paradoks! Ale naprawde tak jest) czy zostajecie tam gdzie Wam dobrze i może nie śpicie na kasie, ze świadomością, że innej perspektywy podwyżki póki co nie macie.
To co, co wybieracie?

Oczywiście, że bym przeszła do nowego działu w którym praca jest nudna, zajmuje tylko połowę ''dniówki'' - te 4h, ale zarobię 2-3 krotnie więcej. Jeśli mam w pracy dostęp do komputera i było by to możliwe to surfowałabym po necie i czytała książki. Tak bym zabiła czas w pracy bo wiadomo, że jeśli nie robi się nic lub nic produktywnego to czas wlecze się jak żółw .

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Nudna praca albo brak pracy to dla mnie katorga.
Nie wiem czy dałabym radę na dłuższą metę w takiej wytrzymać. Wole jak cos się dzieje. Wtedy 8 godzin mija jak 4, a nie 8 jak 16.
Ale 3 tys to bardzo dużo różnica, więc bym mimo wszystko to brała, a potem... rozejrzała się za czymś nowym, bo na dłuższą metę byłoby to męczące.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[b937e0c478c7f0bdd9edd1f55f22ced0e16f646d]

Ja często mam w pracy dni w których nie mam absolutnie NIC do zrobienia, czasem to całe tygodnie nic nie robienia, nudzę się okrutnie a muszę siedzieć przy biurku żeby udawać że pracuje. Jest to wbrew pozorom mega wykańczające ale za 3 tysiące więcej robiłabym to z uśmiechem na ustach do emerytury

[Evrith]

Zależy od sytuacji życiowej w danym momencie i tego, czy ta dynamiczna i ciekawa praca daje też możliwości rozwoju i ewentualnego przeniesienia się gdzieś, gdzie wynagrodzenie będzie adekwatne do wykonywanych zadań.
Chociaż gdyby nie było szans na podwyżkę i czułabym się ekonomicznie niedoceniona, to pewnie bym się przeniosła – gdyby w wolnym czasie można było np. czytać książki, robić sobie kursy językowe czy coś. Jednak pieniądz to pieniądz – chyba że ktoś ma taki komfort, że nie musi się o niego martwić.

[limonka1983]

Serio pytasz?

[Adanna]

Dzieki Wam za odppwiedzi!

Powiem tak - praca którą mam teraz jest płatna dobrze, więc wybór jest między dobrze a super. O pieniądze specjalnie się martwić nie muszę bo mój partner zarabia dobrze i niczego nam nie brakuje, dzieci ani większych zobowiązań nie mamy. No ale wiadomo, zawsze może być lepiej nie?

Gdyby moja obecna praca nie dawała mi satysfakcji to bym się nie zastanawiała. Kwestia jeat taka, że na obecnym stanowisku uczę się miliona rzeczy, uczestniczę w ciekawych spotkaniach, robie analizy, projekty, no rozwój na każdym polu plus doceniający i motywujący szef. Z drugiej stronu medalu mam robotę płatną owszem super, ale nie dającej żadnej satysfakcji zawodowej i rozwoju (praca max na 2-3h dziennie, naprawde).

Ja nie wiem czy jestem idealistką, ale dla mnie spędzanie pół dnia w biurze z poczuciem, że nie mam co robić...to strata życia trochę. Miałam już takie prace i naprawdę dla mnie to straszna męka. Nawet niedawno myślałam o tym, że ta praca to chyba pierwsza taka w moim życiu do której chce mi soę rano wstawać.

Chowanie się z książką lub kursem językowym w godzinach pracy to też nie rozwiązanie, zresztą takich rzeczy się u mnie w biurze nie widzi.

Raczej bardziej razi mnie ta niesprawiedliwość, że tamten dział będzie zarabiał tak dużo za tak mało rzeczy niż chęć zarabiania tych pieniędzy... No i wiadomo, rozsądek który mówi korzystaj, może już takiej szansy nie będzie..

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez Adanna

Dzieki Wam za odppwiedzi!

Powiem tak - praca którą mam teraz jest płatna dobrze, więc wybór jest między dobrze a super. O pieniądze specjalnie się martwić nie muszę bo mój partner zarabia dobrze i niczego nam nie brakuje, dzieci ani większych zobowiązań nie mamy. No ale wiadomo, zawsze może być lepiej nie?

Gdyby moja obecna praca nie dawała mi satysfakcji to bym się nie zastanawiała. Kwestia jeat taka, że na obecnym stanowisku uczę się miliona rzeczy, uczestniczę w ciekawych spotkaniach, robie analizy, projekty, no rozwój na każdym polu plus doceniający i motywujący szef. Z drugiej stronu medalu mam robotę płatną owszem super, ale nie dającej żadnej satysfakcji zawodowej i rozwoju (praca max na 2-3h dziennie, naprawde).

Ja nie wiem czy jestem idealistką, ale dla mnie spędzanie pół dnia w biurze z poczuciem, że nie mam co robić...to strata życia trochę. Miałam już takie prace i naprawdę dla mnie to straszna męka. Nawet niedawno myślałam o tym, że ta praca to chyba pierwsza taka w moim życiu do której chce mi soę rano wstawać.

Chowanie się z książką lub kursem językowym w godzinach pracy to też nie rozwiązanie, zresztą takich rzeczy się u mnie w biurze nie widzi.

Raczej bardziej razi mnie ta niesprawiedliwość, że tamten dział będzie zarabiał tak dużo za tak mało rzeczy niż chęć zarabiania tych pieniędzy... No i wiadomo, rozsądek który mówi korzystaj, może już takiej szansy nie będzie..

A ta druga praca cokolwiek Ci pomoże w karierze? Bo ok, teraz będzie zarabiać więcej, ale czy możesz pójść gdzieś dalej lub gdy będziesz zmieniać firmę masz szansę na podobną pensje?
W tej pierwszej się rozwijasz, zdobywasz umiejetnosci, więc na pewno to zaprocentuje w przyszłości.

Na pewno nie skupialabym się na tej firmie tylko patrzyła szerzej. Raczej się całe życie w jednej nie pracuje.

Co do partnera, to skupialabym się tylko na sobie i zadała sobie pytanie, czy starcza mi wypłaty na dobre życie.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[Adanna]

Doli, ta nowa praca może by i w CV wyglądała dobrze, bo to w końcu zmiana stanowiska na "wyższe" po 1,5 roku pracy... W teorii jednak ja wi, że stanowisko wyższe nie jest i tak naprawdę to jest cofnięcie się w rozwoju.

Jasne, że patrzę na moją karierę nie przez pryzmat mojego partnera, po prostu wspomniałam o nim bo 1. wydatki mamy wspolne 2.pojawił się komentarz odnośnie poziomu życia, a nasz jest dobry. Sama tez bym sobie poradziła

Może opcja to po prostu zostać na obecnym stanowisku ok roku i rozejrzeć sie za czyms lepiej płatnym, ale wciaz ciekawym w innej firmie?

[Kafkazmlekiem]

Napisane przez Adanna

Może opcja to po prostu zostać na obecnym stanowisku ok roku i rozejrzeć sie za czyms lepiej płatnym, ale wciaz ciekawym w innej firmie?

Tylko przypuszczam, że na nowym stanowisku miałabyś czas na chodzenie na rekrutacje a na tym obecnym tego czasu pewnie nie masz tyle Być może to jeszcze jeden argument do zmiany pracy jako takiej, skoro piszesz, że i tak nie jesteś całkiem usatysfakcjonowana.

Taka kasa bardzo kusi, ale jak człowiek ma do roboty coś tylko przez 2 godzinny dziennie to można dosłownie umrzeć, nawet jak płacą kupę kasy. I jeszcze piszesz, że przestałabyś się rozwijać.

Mnie się wydaje, że skoro mimo wszystko finansowo jest dobrze, to może jednak nie zostawiać tego, co też jest ważne. Później będziesz się nudzić i tęsknie wzdychać za swoimi poprzednimi obowiązkami.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Ja mam ostatnio podobne rozkminy, ale bardziej teoretyczne. Mogłabym zmienić pracę, w sensie firmę. Z moich obecnych obowiązków robiłabym tam tylko dwa. Obecnie robię różne rzeczy, bardzo się rozwijam, ciągle jest coś nowego, mam dobre układy z szefostwem, itp. Lubię to, że nie siedzę cały czas w biurze przed komputerem. W nowej zarobiłabym więcej, ale ciągle siedziałabym przed kompem i klepałabym dane do formularzy. Z tą różnicą, że pewnie zajmowałoby mi to cały dzień, bo to sporo większa firma. No i jednak zostanę w obecnej, bo uważam, że ta druga to byłby krok do tyłu.

Wysłane z mojego HUAWEI LUA-L21 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 08:41 ---------- Poprzedni post napisano o 08:32 ----------

Z tym, że ta różnica w zarobkach nie byłaby aż tak duża.

Wysłane z mojego HUAWEI LUA-L21 przy użyciu Tapatalka

[amillia]

Pytanie czy te 3 tysiące coś zmieniają w waszym budżecie, jak oboje dobrze zarabiacie tak czy siak to możecie tego nie odczuć za bardzo, a tylko się frustracji nabawisz.

Ja bym brała lepiej płatną, bo do pracy nie chodzę po to żeby się dobrze bawić tylko zarabiać, ale mój mąż ma z kolei podejście zupełnie odwrotne i sam niedawno odrzucił stanowisko, które by nam przyniosło dodatkowe 4000-4500 miesięcznie, bo nie chciał się tym zajmować. Teraz robi to co lubi i przynajmniej chodzi zadowolony do pracy, dawno temu przemęczył kilka miesięcy na stanowisku, które go nie rajcowało i ciężko było na niego patrzeć, przybity, wkurzony, z wiecznym dołem wychodził z domu. Także jak jesteś takim typem to raczej bym nie ryzykowała.

[cava]

Napisane przez Adanna

Dzieki Wam za odppwiedzi!

Powiem tak - praca którą mam teraz jest płatna dobrze, więc wybór jest między dobrze a super. O pieniądze specjalnie się martwić nie muszę bo mój partner zarabia dobrze i niczego nam nie brakuje, dzieci ani większych zobowiązań nie mamy. No ale wiadomo, zawsze może być lepiej nie?

Gdyby moja obecna praca nie dawała mi satysfakcji to bym się nie zastanawiała. Kwestia jeat taka, że na obecnym stanowisku uczę się miliona rzeczy, uczestniczę w ciekawych spotkaniach, robie analizy, projekty, no rozwój na każdym polu plus doceniający i motywujący szef. Z drugiej stronu medalu mam robotę płatną owszem super, ale nie dającej żadnej satysfakcji zawodowej i rozwoju (praca max na 2-3h dziennie, naprawde).

Ja nie wiem czy jestem idealistką, ale dla mnie spędzanie pół dnia w biurze z poczuciem, że nie mam co robić...to strata życia trochę. Miałam już takie prace i naprawdę dla mnie to straszna męka. Nawet niedawno myślałam o tym, że ta praca to chyba pierwsza taka w moim życiu do której chce mi soę rano wstawać.

Chowanie się z książką lub kursem językowym w godzinach pracy to też nie rozwiązanie, zresztą takich rzeczy się u mnie w biurze nie widzi.

Raczej bardziej razi mnie ta niesprawiedliwość, że tamten dział będzie zarabiał tak dużo za tak mało rzeczy niż chęć zarabiania tych pieniędzy... No i wiadomo, rozsądek który mówi korzystaj, może już takiej szansy nie będzie..

W Twojej sytuacji, zostałabym na starym stanowisku.
A za jakiś czas rozejrzała za pracą na wyższym stanowisku w innej korpo.

[ladyanco]

Będę w mniejszości i powiem nie zmieniaj. Dziwi mnie to z jaką lekkością większość z Was wybrałaby nieciekawą prace nie dającą satysfakcji i rozwoju.
Dla mnie praca to coś więcej niż pieniądze które się zarabia. W pracy spędzamy codziennie ok 8 godzin. Siedzenie w przy biurku 6h nie mając nic do robienia to strata czasu i energii.
Zostałabym na obecnym stanowisku i ciągle się rozwijała, zerkając od czasu do czasu na inne oferty. Prace zmieniłabym wyłącznie na lepszą - nie tylko lepiej płatną - w której lepszy zarobek idzie w parze z wiekszą odpowiedzialnością, ciekawszymi obowiązkami, nowymi wyzwaniami. Na pewno nie pozłabym do zespołu który spaceruje desperacko po biurze z braku pracy

[ertyjnbvcxzxcvbnm]

3 tysiące różnicy może być to sporo lub nie - zależy czy obecnie zarabiasz 3 tyś czy 10 tyś. Jeśli piszesz, że te pieniądze nie zrobią wielkiej różnicy w Twoim standardzie życia, to chyba kwestia sprowadza się do fundamentalnego pytanie: mieć czy być?

3 tyś (brutto?) to dużo, ale 40h życia tygodniowo to też dużo. Chcesz zamienić dobrze( przyjemnie? wartościowo?) spędzony czas na kasę na rzeczy, których być może nie potrzebujesz (za 30 tyś rocznie to nowe mebelki do kuchni można kupić, albo nakupować czego tam jeszcze, żeby inni widzieli, że dobrze się powodzi).
Zastanów się sama, na czym Ci zależy: świat nas uczy, że dla kasy warto zrobić bardzo dużo, ale każdy powinien mieć swój rozum i swoje aspiracje w życiu.

[limonka1983]

Napisane przez Adanna

Dzieki Wam za odppwiedzi!

Powiem tak - praca którą mam teraz jest płatna dobrze, więc wybór jest między dobrze a super. O pieniądze specjalnie się martwić nie muszę bo mój partner zarabia dobrze i niczego nam nie brakuje, dzieci ani większych zobowiązań nie mamy. No ale wiadomo, zawsze może być lepiej nie?

Gdyby moja obecna praca nie dawała mi satysfakcji to bym się nie zastanawiała. Kwestia jeat taka, że na obecnym stanowisku uczę się miliona rzeczy, uczestniczę w ciekawych spotkaniach, robie analizy, projekty, no rozwój na każdym polu plus doceniający i motywujący szef. Z drugiej stronu medalu mam robotę płatną owszem super, ale nie dającej żadnej satysfakcji zawodowej i rozwoju (praca max na 2-3h dziennie, naprawde).

Ja nie wiem czy jestem idealistką, ale dla mnie spędzanie pół dnia w biurze z poczuciem, że nie mam co robić...to strata życia trochę. Miałam już takie prace i naprawdę dla mnie to straszna męka. Nawet niedawno myślałam o tym, że ta praca to chyba pierwsza taka w moim życiu do której chce mi soę rano wstawać.

Chowanie się z książką lub kursem językowym w godzinach pracy to też nie rozwiązanie, zresztą takich rzeczy się u mnie w biurze nie widzi.

Raczej bardziej razi mnie ta niesprawiedliwość, że tamten dział będzie zarabiał tak dużo za tak mało rzeczy niż chęć zarabiania tych pieniędzy... No i wiadomo, rozsądek który mówi korzystaj, może już takiej szansy nie będzie..

Akurat nie mierzyłabym moich możliwości finansowych partnerem... Wystarczy poczytać Wizaż. Poza tym teraz nie macie zobowiązań finansowych i nie posiadacie dzieci, ale kiedyś może się to zmienić. Dopóki nie miałam dzieci, nie miałam żadnego kredytu. Wszystko kupowałam i mogłam jeszcze odłożyć, a zarabiałam tysiaka mniej. Teraz mamy kredyt na auto (to poprzednie kupiłam za gotówkę) i ciężko odłożyć cokolwiek. No i przy dzieciach jest co robić. Dla mnie robota idealna - zarabiasz dużo, a możesz trochę odpocząć. Patrz perspektywicznie. Nie twierdzę, że będziesz miała dzieci, czy coś, ale ostatnio wszystko drożeje (500 plus, dodatkowe emerytury, cuda wianki. Z czegoś na to trzeba brać), więc za chwilę się okaże, że ta Twoja obecna pensja wcale taka szałowa nie jest...

[kaledonia]

Walcz o więcej kasy !
Sentymentów w pracy w korpo nie ma.

Napisane przez limonka1983

Akurat nie mierzyłabym moich możliwości finansowych partnerem... Wystarczy poczytać Wizaż. Poza tym teraz nie macie zobowiązań finansowych i nie posiadacie dzieci, ale kiedyś może się to zmienić. Dopóki nie miałam dzieci, nie miałam żadnego kredytu. Wszystko kupowałam i mogłam jeszcze odłożyć, a zarabiałam tysiaka mniej. Teraz mamy kredyt na auto (to poprzednie kupiłam za gotówkę) i ciężko odłożyć cokolwiek. No i przy dzieciach jest co robić. Dla mnie robota idealna - zarabiasz dużo, a możesz trochę odpocząć. Patrz perspektywicznie. Nie twierdzę, że będziesz miała dzieci, czy coś, ale ostatnio wszystko drożeje (500 plus, dodatkowe emerytury, cuda wianki. Z czegoś na to trzeba brać), więc za chwilę się okaże, że ta Twoja obecna pensja wcale taka szałowa nie jest...

Dokładnie. Za głowę się łapę widząc ceny w Polsce.

[Adanna]

Dziewczyny akurat nie mieszkam w Polsce walute podaam w pln żebyście miały to lepiej zobrazowane.
Dziekuje za wszystkie komentarze, w głowie ciągle burza myśli!

[kaledonia]

Napisane przez Adanna

Dziewczyny akurat nie mieszkam w Polsce walute podaam w pln żebyście miały to lepiej zobrazowane.
Dziekuje za wszystkie komentarze, w głowie ciągle burza myśli!

To nawet gorzej, że wolisz zarabiać mniej pracując za granicą ( zakładam, że nie masz tam rodziny jakby co).
Czujesz, że masz szansę na lepsze zarobki, to się nie zastanawiaj nawet.

[Azhaar]

Nie ogarniam.

To jest JEDYNA firma w mieście czy jak?

Nie zgodziłabym się na nic-nie-robienie przez pol dnia, bo dla mnie to dramat. Miałam taką pracę jako studentka - płacili 5 tys brutto + premie kwartalne, duży bank w Warszawie (i było to parę lat temu, więc ta pensja wtedy wydawała sie wyzsza niz obecnie) a nie robiłam praktycznie nic, bo zatrudnili mnie do roboty analitycznej, ale było jej jak kot napłakał Oczywiscie, w tym czasie w pracytrochę pisałam magisterkę - chociaz tylko czesciowo, bo potrzebowałam też programów, których nie miałam na komputerze służbowym - sporo ksiązek branżowych przeczytałam, ale ile mozna?

Zmieniłam pracę.
Na jednocześnie lepiej płatną i ciekawszą.

Dla mnie ten dylemat jest dziwny - tak jakby możliwości pracy kończyły się na tych dwóch stanowiskach.

Jak Ci się podoba to co robisz, ale chciałabyś wiecej zarabiać to:
a) idziesz prosisz o podwyzke
b) szukasz równie ciekawej pracy z lepszą pensją

Poza tym, to chyba problem troche hipotetyczny? Bo jak dobrze zrozumiałam, oferty do tamtego działu nie dostałaś, pytasz jedynie czy się starać, a skoro oni tam mają i tak nadmiar ludzi, to chyba takie gdybanie, czy w ogóle tam pracę dostaniesz i to też z tak wysoką pensją

[Adanna]

Napisane przez kaledonia

To nawet gorzej, że wolisz zarabiać mniej pracując za granicą ( zakładam, że nie masz tam rodziny jakby co).
Czujesz, że masz szansę na lepsze zarobki, to się nie zastanawiaj nawet.

Hej, nie chodzi o to, że chcę zarabiać mniej.
Czy tylko dla mnie ważne jest żeby praca, czyli miejsce gdzie spędzamy połowe naszego dnia (codziennie) powinno dawać nam radość i spełnienie??? Czuje sie jak ufoludek.

Napisane przez Azhaar

To jest JEDYNA firma w mieście czy jak?

Nie ale póki co nie planowałam zmieniać firmy. W przyszłości tego nie wykluczam.

---------- Dopisano o 12:46 ---------- Poprzedni post napisano o 12:37 ----------

Napisane przez Azhaar

Poza tym, to chyba problem troche hipotetyczny? Bo jak dobrze zrozumiałam, oferty do tamtego działu nie dostałaś, pytasz jedynie czy się starać, a skoro oni tam mają i tak nadmiar ludzi, to chyba takie gdybanie, czy w ogóle tam pracę dostaniesz i to też z tak wysoką pensją

Sytuacja nie jest hipotetyczna, dzial juz zostal otwarty i szukaja kandydatów (część juz znaleźli), a ponieważ jak mówiłam dział będzie sie zajmowac jedną z rzeczy którą robił mój obecny dział naturalnym jest, że mogę się starać o przeniesienie. Pensja jest stała.

[c091e8898908a1b264e2bb88ceb2cf7cf162daf4_5d967d9baaf5e]

Przenosze się i w wolnym czasie uczę się czegoś/robię jakiś projekt/czytam/doszkalam się/piszę książkę/rozkoszuję sie wolnym/idę na ciekawy dział i pomagam

[Limonka2738]

Znaczy ja już połowę czasu pracy chodzę na kawki i się opitalam, więęęęc...


Wybór jest oczywisty.


(Ale to dlatego, że mam osobne biuro i mi tam smutno. Kiedyś się wybijałam na przerwę, ale szef przyuważył i powiedział, że zwariowałam, mam się nie wybijać. )

[ViLLeMkA]

W mojej obecnej sytuacji życiowej raczej nie ma mowy, żebym zdecydowała się na pracę 3tys miesięcznie lepiej płatną, ale nudną. Myślę, że bardzo szybko doprowadziłoby mnie to do mega frustracji.

Plus te 3tys to pewnie brutto (no więc załapie się najprawdopodobniej na wyższą stawkę podatku dochodowego), a za granicą to pewnie znaczy nawet mniej niż w Polsce.

Raczej starałabym się o awans i szukała czegoś lepiej płatnego, ale zarazem rozwojowego.

Jest taki poziom zarobków, na którym taka kwota już po prostu niewiele zmienia, a życie mamy jedno i nie chciałabym się w nim zanudzić

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b937e0c478c7f0bdd9edd1f55f22ced0e16f646d]

Napisane przez Limonka2738

(Ale to dlatego, że mam osobne biuro i mi tam smutno. Kiedyś się wybijałam na przerwę, ale szef przyuważył i powiedział, że zwariowałam, mam się nie wybijać. )

Co to znaczy "wybijałam na przerwę"?
Bo serio nie zrozumiałam

[Limonka2738]

[1=b937e0c478c7f0bdd9edd1f 55f22ced0e16f646d;8691003 5]Co to znaczy "wybijałam na przerwę"?
Bo serio nie zrozumiałam [/QUOTE]Wbijasz się do pracy.

Wybijasz na przerwę.

Wybijasz z przerwy.

Wybijasz z pracy.

Zasadniczo jak masz kartę/numerek, dzięki którym kontroluje się twoje godziny pracy, to tak się mówi.

Byłam kasjerką, kelnerką, pracowałam w biurze, w fast foodzie w różnych miastach i wszędzie funkcjonowała ta sama terminologia.

Jestem w szoku, że kogoś ominęło.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ViLLeMkA]

Napisane przez Limonka2738

Wbijasz się do pracy.

Wybijasz na przerwę.

Wybijasz z przerwy.

Wybijasz z pracy.

Zasadniczo jak masz kartę/numerek, dzięki którym kontroluje się twoje godziny pracy, to tak się mówi.

Byłam kasjerką, kelnerką, pracowałam w biurze, w fast foodzie w różnych miastach i wszędzie funkcjonowała ta sama terminologia.

Jestem w szoku, że kogoś ominęło.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Mnie też ominęło i w moim biurze nikt nie śledzi moich przerw i godzin wejścia i wyjścia. Brzmi strasznie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
P. S. dawno temu byłam kasjerką i w tedy rzeczywiście moje przerwy były mniej więcej mierzone. Ale szłam na przerwę, nie wybijałam. może to zależy od regionu

[Limonka2738]

Napisane przez ViLLeMkA

Mnie też ominęło i w moim biurze nikt nie śledzi moich przerw i godzin wejścia i wyjścia. Brzmi strasznie

A skąd mieliby wiedzieć, ile mi zapłacić, skoro mam zupełnie nienormowany czas pracy? ;P