Lekki temat do plotek - o wyglądzie, typy Kibbe.

[chimay]

Napisane przez _hiver_

Ten żakiet, który pokazałam wcześniej, to zara i on ma dość ozdobne guziki, też przy mankietach, ale rozumiem, że musi być więcej ozdób.
Chyba trudno ubierać się w tym stylu na codzień, nadają się czarne wąskie jeansy i buty tego typu

Większość E w czystej postaci nie nadaje się na co dzień, a Król rzeczywiście jest bardzo strojny. Z tym że ja widzę dużo więcej możliwości ogrania go w codziennym stroju, część już wrzucałam, a takie marynarki jak te czarne też bym nosiła, tylko właśnie nie czarne, a większość tej stylistyki jest produkowana właśnie w tym kolorze. Botki na platformie akurat w ogóle mi nie pasują, czarne rurki też odpadają.

[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

Napisane przez chimay

Król to bardziej wyniosła reprezentacyjność. Królowa to do tego duża ornamentowość.

Elegancki styl klasyczny nie jest tożsamy z jednym E, można go znaleźć w kilku, wszystko zależy od szczegółów (formy, dodatków, wykończeń, koloru). Ten szary płaszcz Kate to będzie raczej Księżycowy (kolor szary oraz futrzane elementy) i chociaż sama forma jest za sztywna na ten E, to faktura boucle dodaje jej wrażenia miękkości.

Ten czerwony płaszcz Kate to raczej Gwiezdny (z tym, że w idealnej wersji tego E miałby półokrągły kołnierz). Generalnie tzw kobiece, klasyczne, taliowane płaszcze z szerszym dołem są w yinowych Eterealach, a Król jest mocno yangowy. Jako typ mocno yangowy widzę się w tym pierwszym płaszczu (przykład Króla z tablicy Olgi), ale już absolutnie nie w tym drugim (przykład Olgi na Gwiezdny). Gwiezdny mnie tragicznie wręcz matronuje.

Rozkloszowane płaszcze są też w yinowej wersji Baśniowego czyli Baśniowym retro i w Alabastrowym.

Ten zielony w kratę to jak piszesz bardziej Baśniowy - materiał, kolor, wzór.


Ten camelowy Meghan to chyba w dużej mierze Kryształowy (miękki, lekko taliowany), ale naszyte kieszenie zaburzają założenia perfekcji i czystych, miękkich linii właściwych temu E.

Spotkałam się ze stwierdzeniem, że Królowa to "wzmocniony" Gwiezdny. Według mnie, nie jest to prawda, bo Królewski w wersji yin jest cięższy w formie, ale lżejszy kolorystycznie, bardzo jednoznaczny pod względem stylu. Odwrotnie niż Gwiezdny który ma ciemniejszą kolorystykę i może być zarówno wieczorową elegancją, jak i być podkręcony w stronę bardziej kobiecej wersji stylu gotyckiego (czyli już mieszanka Karmazynowo-Baśniowa).
https://pin.it/5VBmBPv
https://pin.it/3aP6Rqx
https://pin.it/78TV5b3
https://pin.it/53bNq1Y
https://pin.it/66VZbsg
Głównie Dita mi się pokazuje, ale ona odzwierciedla to, co mam na myśli mówiąc "mroczny glamour".

[_medianoche]

Napisane przez _hiver_

Medianoche
Na pierwszym zdjęciu z poprzedniego postu ksiezniczka Anna ma płaszcz w tym zimnym fiolecie on się chyba nazywa electric violet.

Poszperałam w necie i znalazłam fioletową marynarkę. https://www.mallroaddesign.com/en/Ra...le/m-1114.aspx

I przez to, że mam wąskie ramiona i wielkie cycki, musiałabym zamówić kilka rozmiarów do mierzenia i niepasujące odesłać. I spodnie bym wzięła do kompletu, ale muszę mierzyć.

Z sukienkami zawsze trafię idealnie, a marynarki i spodnie muszę mierzyć.

I jak zwykle, przekłamują z kolorami w sklepach, bo tu jest to samo w innym i kolor jest zupełnie inny. I te spodnie już nie bardzo, bo ja noszę tylko obcisłe, przylegające. https://therapystylestudio.com/colle...e-megan-blazer

I tyle z zakupów Nie potrzebuję, kolor mi się spodobał.

[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

Bardzo ładny kolor.

[_medianoche]

Skład tej marynarki to 100% poliester. Dziękuję i do widzenia

Zawsze jak mi się coś spodoba to już chcę, a potem czytam skład i od razu mi przechodzi z zachciankami.

I takie piękności znalazłam na polskich stronach, ale też poliestrowe badziewie. Chodziłabym w tej kwiecistej marynarce.

[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

Ano. Jak ostatnio weszłam do Orsaya czy Reserved, to moje zachwyty nad kolorami skończyły się gdy zobaczyłam ciuchy z bliska. Straszna tandeta.

[_medianoche]

Jak patrzę teraz na ubrania to się zastanawiam 'czy będę w tym chodzić za 10 lat'. Jak nie jestem pewna to nawet nie biorę.

[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

Ja podobnie.

[squirrelqa]

Sorki, że tak wcinam się w wątek ni z tego ni z owego, ale poszukiwania fioletowej marynarki mnie zaintrygowały

Medianoche, przeszukiwałaś Etsy? Weszłam sobie i wyszukiwałam "purple blazer" i parę fajnych rzeczy wpadło mi w oko. Może też coś Ci się spodoba? Na przykład coś takiego. Ewentualnie o pełny skład można jeszcze dopytać sprzedającego.Screenshot_2022-04-07-11-24-01-498_com.etsy.android.jpg

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chimay]

Napisane przez squirrelqa

Sorki, że tak wcinam się w wątek ni z tego ni z owego, ale poszukiwania fioletowej marynarki mnie zaintrygowały

Medianoche, przeszukiwałaś Etsy? Weszłam sobie i wyszukiwałam "purple blazer" i parę fajnych rzeczy wpadło mi w oko. Może też coś Ci się spodoba? Na przykład coś takiego. Ewentualnie o pełny skład można jeszcze dopytać sprzedającego.Załącznik 7770151

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To chyba odwrotność stylu medianoche.
Ale etsy to rzeczywiście dobre miejsce do szukania rzeczy mniej standardowych.

[_medianoche]

Napisane przez chimay

To chyba odwrotność stylu medianoche.
Ale etsy to rzeczywiście dobre miejsce do szukania rzeczy mniej standardowych.

Jak ty mnie dobrze znasz

[_medianoche]

Napisane przez squirrelqa

Sorki, że tak wcinam się w wątek ni z tego ni z owego, ale poszukiwania fioletowej marynarki mnie zaintrygowały

Medianoche, przeszukiwałaś Etsy? Weszłam sobie i wyszukiwałam "purple blazer" i parę fajnych rzeczy wpadło mi w oko. Może też coś Ci się spodoba? Na przykład coś takiego. Ewentualnie o pełny skład można jeszcze dopytać sprzedającego.Załącznik 7770151

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Szperałam tam kiedyś, ale wszystko w moim stylu było w Stanach, było drogie i jeszcze bym musiała płacić za cło itd. I mam 'głupią' sylwetkę do marynarek, bo jestem klepsydrą, mam duże cycki, ramiona wąskie i zawsze tyję w brzuchu (ciąża spożywcza). I przez te cycki się czasem marynarka nie zapina w sklepie, a jak wezmę rozmiar większy to wisi na mnie w talii i ramionach. Nie mogę nic oversize, bo wyglądam w tym jak Buka. I jak mi się utyje po świętach to potem się zapiąć nie mogę. Wszystko mi idzie w brzuch. Talia zawsze jak u osy, ale brzuch jak w ciąży. I przez to muszę wszystko pomierzyć.

Wiązane, miękkie marynarki - kardigany u mnie rozwiązały problem. Takie https://www.bostonproper.com/p/beyon...-front-jacket/ To jest najlepszy krój na świecie i jak coś takiego znajdę to od razu biorę.

Jak będę w Polsce (może w przyszłym roku), planuję odwiedzić butik Kasi Zapały. Ona miała kiedyś cudne marynarki z baskinką. Jak mam wybulić to raz, a dobrze.

Mnie się podobają takie rzeczy na przykład. Nosiłabym ten kardigan. Do czarnych sukienek. To w ogóle nie wygląda na mnie babcinie.

Pozostaje mi czekać aż fiolety i purpury znów będą w modzie. U mnie w mieście ciucholandy mają na wystawach fioletowe męskie marynarki, koszule, krawaty, a dla kobiet same pastele.

Jakbym mieszkała w Polsce to bym nie miała takich fioletowych problemów z dupy. Irlandczycy chyba nienawidzą mocnego fioletu. Jak coś jest to bardzo jasne, lawendowe. A takich mocnych kolorów brak, chyba, że jakieś oversizowe bluzy.

[squirrelqa]

Rozumiem Kolor to jedno, ale fason to właśnie ważniejsza cześć w ubiorze i można całymi miesiącami poszukiwać rzeczy dobrze pasującej gdy ma się choć odrobinę inną sylwetkę niż "normal".

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

Z d... jak z d..., fioletowy to trudny do dostania kolor i to jeszcze w odpowiednim odcieniu, także tu w Polsce. Wiem, bo też kilka lat temu miałam okres fascynacji tym kolorem, jak wcześniej z czerwonym, ale o ile czerwony to dla mnie pestka i w zasadzie nie ma żadnego problemu ze znalezieniem ubrań w czystych i intensywnych odcieniach czerwieni, to już sytuacja ma się zupełnie inaczej z fioletowym, niestety. A szkoda, bo chętnie bym go nosiła chociażby z czernią. Zresztą mój typ ma akurat piękne odcienie fioletu, jak zresztą w ogóle zimowe typy.

[_hiver_]

Napisane przez _medianoche

Szperałam tam kiedyś, ale wszystko w moim stylu było w Stanach, było drogie i jeszcze bym musiała płacić za cło itd. I mam 'głupią' sylwetkę do marynarek, bo jestem klepsydrą, mam duże cycki, ramiona wąskie i zawsze tyję w brzuchu (ciąża spożywcza). I przez te cycki się czasem marynarka nie zapina w sklepie, a jak wezmę rozmiar większy to wisi na mnie w talii i ramionach. Nie mogę nic oversize, bo wyglądam w tym jak Buka. I jak mi się utyje po świętach to potem się zapiąć nie mogę. Wszystko mi idzie w brzuch. Talia zawsze jak u osy, ale brzuch jak w ciąży. I przez to muszę wszystko pomierzyć.

Wiązane, miękkie marynarki - kardigany u mnie rozwiązały problem. Takie https://www.bostonproper.com/p/beyon...-front-jacket/ To jest najlepszy krój na świecie i jak coś takiego znajdę to od razu biorę.

Jak będę w Polsce (może w przyszłym roku), planuję odwiedzić butik Kasi Zapały. Ona miała kiedyś cudne marynarki z baskinką. Jak mam wybulić to raz, a dobrze.

Mnie się podobają takie rzeczy na przykład. Nosiłabym ten kardigan. Do czarnych sukienek. To w ogóle nie wygląda na mnie babcinie.

Pozostaje mi czekać aż fiolety i purpury znów będą w modzie. U mnie w mieście ciucholandy mają na wystawach fioletowe męskie marynarki, koszule, krawaty, a dla kobiet same pastele.

Jakbym mieszkała w Polsce to bym nie miała takich fioletowych problemów z dupy. Irlandczycy chyba nienawidzą mocnego fioletu. Jak coś jest to bardzo jasne, lawendowe. A takich mocnych kolorów brak, chyba, że jakieś oversizowe bluzy.

Widziałaś te sukienki na polskich stronach?

[_hiver_]

Napisane przez chimay

Większość E w czystej postaci nie nadaje się na co dzień, a Król rzeczywiście jest bardzo strojny. Z tym że ja widzę dużo więcej możliwości ogrania go w codziennym stroju, część już wrzucałam, a takie marynarki jak te czarne też bym nosiła, tylko właśnie nie czarne, a większość tej stylistyki jest produkowana właśnie w tym kolorze. Botki na platformie akurat w ogóle mi nie pasują, czarne rurki też odpadają.

Jeszcze wrócę do zdjęcia, obrazującego królewski ethereal, które pokazałaś. Mnie (jako flamboyant natural) bardzo pasuje taki styl, tylko wolę botki z nieco mniejszą platformą i panterkę zamieniłabym na futrzany płaszcz w ciemnym kolorze z gwiezdnego E, np. takim granatowofioletowym

[_medianoche]

[1=7b876ccefd4157b39b86852 d237c1fcdcf44b9c3_6485007 1d5e54;89177127]Z d... jak z d..., fioletowy to trudny do dostania kolor i to jeszcze w odpowiednim odcieniu, także tu w Polsce. Wiem, bo też kilka lat temu miałam okres fascynacji tym kolorem, jak wcześniej z czerwonym, ale o ile czerwony to dla mnie pestka i w zasadzie nie ma żadnego problemu ze znalezieniem ubrań w czystych i intensywnych odcieniach czerwieni, to już sytuacja ma się zupełnie inaczej z fioletowym, niestety. A szkoda, bo chętnie bym go nosiła chociażby z czernią. Zresztą mój typ ma akurat piękne odcienie fioletu, jak zresztą w ogóle zimowe typy.[/QUOTE]

Moje życie było łatwiejsze jak miałam fazę na czerń. Wszystko czarne od stóp do głów. 12 lat w czerni. A potem zobaczyłam co to jest analiza kolorystyczna i że na świecie istnieją kolory, które mi pasują, ale ludzie raczej za takimi nie przepadają, bo ich nie ma w sklepach. Skoro nie ma to nie ma popytu albo nie są w modzie.

O ile kobalt, choinkową zieleń i zimną czerwień znajdę to za purpurami, fioletem i ciemną fuksją beczę, bo nie mają. I jeszcze morski zielony - jak coś jest to w ogóle nie w moim stylu.

---------- Dopisano o 23:07 ---------- Poprzedni post napisano o 23:04 ----------

Napisane przez _hiver_

Widziałaś te sukienki na polskich stronach?

Kolory spoko, ale kroje mi się nie podobają. Tę ostatnią bym nosiła. Jak wpiszę w irlandkim google purple dress to wszystkie kolory są takie rozmyte, wyblakłe, jasne albo same śliwki pokazują. A w polskim google fioletowa sukienka i wyskakują porządne fiolety. Irlandczycy się boją konkretnego fioletu

[_medianoche]

I jeszcze te przeklęte róże. W sklepach są za jasne, za ciepłe, za pastelowe, za wiosenne, zbyt rozmyte itd. A mnie pasują chłodne, głębokie, takie, żeby aż biło od tego mrozem. I nie mają. Lubię swój typ kolorystyczny, mogę sobie chodzić w czerni cały czas i wyglądam super. Tylko te fiolety i róże... Aż się płakać chce za tymi kolorami. W sklepie nawet nie pytam, bo jak chcę fiolet albo róż to mi przynoszą lawendowy albo rozmyty róż jak dziecięcy koc. Jak to założę to mnie na onkologię wyślą.



Mogłam się urodzić facetem. Byłabym sobie zimowym facetem, nie miałabym problemu z kolorami, bo jak wejdę do męskiego sklepu to mają koszule i krawaty we wszystkich kolorach tęczy. Morski, magenta, kobalt, fiolet itd. Te róże poniżej są cudowne. Aż chce się żyć!

[_medianoche]

Siedzę teraz na Etsy i znalazłam 'mój' idealny różowy i sukienka piękna. Ale wyprzedali

https://www.etsy.com/ie/listing/1166...isting_details

[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

To ja z różami mam trochę łatwiej, bo moje muszą być przede wszystkim żywe, wręcz neonowe, dopiero w dalszej kolejności chłodne. Te, które prezentujesz, na pewno można nazwać "wyjściowymi". W ogóle dużo zimowych kolorów to tzw. eleganckie, nadające się na większe wyjścia. Chłodne róże, fiolety, ale też ciemna zieleń. A fiolet to już w ogóle taki biały, czy raczej fioletowy kruk - też żałuję, że nie jest bardziej dostępny. Nawet szminki w założeniu fioletowe są najczęściej albo bardziej różowe, albo wrzosowe.

[chimay]

Napisane przez _medianoche

Moje życie było łatwiejsze jak miałam fazę na czerń. Wszystko czarne od stóp do głów. 12 lat w czerni. A potem zobaczyłam co to jest analiza kolorystyczna i że na świecie istnieją kolory, które mi pasują, ale ludzie raczej za takimi nie przepadają, bo ich nie ma w sklepach. Skoro nie ma to nie ma popytu albo nie są w modzie.

Ja bym była bardzo szczęśliwa, gdyby pasowała mi czerń, chyba bym sie nosiła tylko na czarno i raczej nie tęskniła za kolorami.
Ale nawet chcąc z niej zrezygnować, nie mogę, bo pewnie ubrania są produkowane tylko w czerni. Na przykład całą zimę szukałam botków/oficerek z licowej skóry, na normalnej podeszwie bez tego giga bieżnika, które teraz są modne. Prawie codziennie przeglądałam Zalando, Lounge i inne strony, i takie modele, o jakie mi chodziło, były albo czarne albo w bardzo ciepłych brązach. Brązów w ogóle nie lubię i do niczego mi nie pasują, więc po jakichś 3 miesiącach kupiłam czarne.
Spodnie materiałowe zimowe w moim stylu to też tylko czarne albo prawie czarny granat.

[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

Napisane przez chimay

Ja bym była bardzo szczęśliwa, gdyby pasowała mi czerń, chyba bym sie nosiła tylko na czarno i raczej nie tęskniła za kolorami.
Ale nawet chcąc z niej zrezygnować, nie mogę, bo pewnie ubrania są produkowane tylko w czerni. Na przykład całą zimę szukałam botków/oficerek z licowej skóry, na normalnej podeszwie bez tego giga bieżnika, które teraz są modne. Prawie codziennie przeglądałam Zalando, Lounge i inne strony, i takie modele, o jakie mi chodziło, były albo czarne albo w bardzo ciepłych brązach. Brązów w ogóle nie lubię i do niczego mi nie pasują, więc po jakichś 3 miesiącach kupiłam czarne.
Spodnie materiałowe zimowe w moim stylu to też tylko czarne albo prawie czarny granat.

Ja tak samo, gdybym była Ciemną Zimą.

[_medianoche]

[1=7b876ccefd4157b39b86852 d237c1fcdcf44b9c3_6485007 1d5e54;89177256]To ja z różami mam trochę łatwiej, bo moje muszą być przede wszystkim żywe, wręcz neonowe, dopiero w dalszej kolejności chłodne. Te, które prezentujesz, na pewno można nazwać "wyjściowymi". W ogóle dużo zimowych kolorów to tzw. eleganckie, nadające się na większe wyjścia. Chłodne róże, fiolety, ale też ciemna zieleń. A fiolet to już w ogóle taki biały, czy raczej fioletowy kruk - też żałuję, że nie jest bardziej dostępny. Nawet szminki w założeniu fioletowe są najczęściej albo bardziej różowe, albo wrzosowe.[/QUOTE]

Dla innych typów na pewno. Dla nas to chleb powszedni. I trzeba się bardziej wystroić, bo te kolory wyglądają na nas 'naturalnie'. Trzeba dorzucić świecidełka, żeby być 'wyjściowym'. U mnie właśnie taka antyczna biżuteria rococo robi swoje. Albo mogę sobie zarzucić naszyjnik z perłami i już jestem wyjściowa.

Wrzosowe szminki - fuj, fuj i jeszcze raz fuj. Robią ze mnie trupa. Mdłe wrzosy i szminki nude to są moje koszmarki.

---------- Dopisano o 17:30 ---------- Poprzedni post napisano o 17:29 ----------

[1=7b876ccefd4157b39b86852 d237c1fcdcf44b9c3_6485007 1d5e54;89177602]Ja tak samo, gdybym była Ciemną Zimą.[/QUOTE]

Przecież BW to najfajniejsza zima. Możesz chodzić ubrana jak żarówka.

[_medianoche]

Napisane przez chimay

Ja bym była bardzo szczęśliwa, gdyby pasowała mi czerń, chyba bym sie nosiła tylko na czarno i raczej nie tęskniła za kolorami.
Ale nawet chcąc z niej zrezygnować, nie mogę, bo pewnie ubrania są produkowane tylko w czerni. Na przykład całą zimę szukałam botków/oficerek z licowej skóry, na normalnej podeszwie bez tego giga bieżnika, które teraz są modne. Prawie codziennie przeglądałam Zalando, Lounge i inne strony, i takie modele, o jakie mi chodziło, były albo czarne albo w bardzo ciepłych brązach. Brązów w ogóle nie lubię i do niczego mi nie pasują, więc po jakichś 3 miesiącach kupiłam czarne.
Spodnie materiałowe zimowe w moim stylu to też tylko czarne albo prawie czarny granat.

To ile ja bym dała, żeby mi jasne, ciepłe kolory pasowały. A nie mogę nic ciepłego. A jasnych, zimnych kolorów też nie. Moje kolory zaczynają się od tych średnich i idą do najciemniejszych. Trawa u sąsiada zawsze bardziej zielona

Mam sukienkę w takim odcieniu fioletu i to już mój limit, odcień 'ostrzegawczy'. Pół tonu jaśniej i będzie ze mnie trup. Nie mam jaśniejszego fioletu niż to. Wyglądam jak zakurzona porcelanowa lalka w jasnych kolorach.

A brązy to mogą dla mnie nie istnieć w ogóle. Toleruję brąz jak jest zmieszany z fioletem i ma taki ciemny, purpurowy odcień. Jak oberżyna / bakłażan.

[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

Napisane przez _medianoche

Dla innych typów na pewno. Dla nas to chleb powszedni. I trzeba się bardziej wystroić, bo te kolory wyglądają na nas 'naturalnie'. Trzeba dorzucić świecidełka, żeby być 'wyjściowym'. U mnie właśnie taka antyczna biżuteria rococo robi swoje. Albo mogę sobie zarzucić naszyjnik z perłami i już jestem wyjściowa.

Wrzosowe szminki - fuj, fuj i jeszcze raz fuj. Robią ze mnie trupa. Mdłe wrzosy i szminki nude to są moje koszmarki.

---------- Dopisano o 17:30 ---------- Poprzedni post napisano o 17:29 ----------



Przecież BW to najfajniejsza zima. Możesz chodzić ubrana jak żarówka.

Haha, to prawda. Chociaż mroczne klimaty też lubię. Z jednej strony, czerń jest strasznie "oklepana", z drugiej strony, jak komuś wybitnie pasuje, to aż miło popatrzeć. Fascynujące, jak czerń potrafi podkreślić czyjąś urodę. Ale to też zależy, do jakiego stylu Cię obecnie ciągnie, bo jedni mają tak, że na tyle kochają czerń i style ubierania bazujące na czerni, że inne kolory mogą dla nich nie istnieć, a inni odwrotnie, potrzebują kolorów do życia. Ja jestem gdzieś pomiędzy nimi. Od dłuższego czasu bliżej mi do tej drugiej grupy, ale był czas, kiedy tej czerni nosiłam naprawdę dużo i urozmaicałam sobie czerwonymi paznokciami, ustami, itp., i też mi było dobrze. Czułam się trochę tajemniczo i trochę silnie. Czułam, że się wyróżniam. Miałam w ogóle też wtedy okres poszukiwania idealnego czerwonego odcienia i ciągnęło mnie do ciemnych wariantów typu burgund czy bordo, albo karmazynowy. Z czernią mi to wybitnie grało.
No właśnie zimowe kolory tak mają, że nie tolerują luzu i zaniedbania. Trzeba się zawsze wysilić i dobrze wyglądać. Makijażu, wbrew pozorom, nie trzeba robić bardzo kolorowego, wystarczy widoczna szminka, róż i neutralna reszta.
Wrzosy jeszcze u mnie przejdą, ale beże to mój antykolor.
Ten fiolet nie jest zbyt przyciemniony, więc nie dziwię Ci się, że jest taki "na pograniczu".

[_medianoche]

[1=7b876ccefd4157b39b86852 d237c1fcdcf44b9c3_6485007 1d5e54;89178422]Haha, to prawda. Chociaż mroczne klimaty też lubię. Z jednej strony, czerń jest strasznie "oklepana", z drugiej strony, jak komuś wybitnie pasuje, to aż miło popatrzeć. Fascynujące, jak czerń potrafi podkreślić czyjąś urodę.
No właśnie zimowe kolory tak mają, że nie tolerują luzu i zaniedbania. Trzeba się zawsze wysilić i dobrze wyglądać. Makijażu, wbrew pozorom, nie trzeba robić bardzo kolorowego, wystarczy widoczna szminka, róż i neutralna reszta.
Wrzosy jeszcze u mnie przejdą, ale beże to mój antykolor.
Ten fiolet nie jest zbyt przyciemniony, więc nie dziwię Ci się, że jest taki "na pograniczu".[/QUOTE]

Beże, piaski i wszelkie pustynne klimaty. Tak się w nich czuję:

[chimay]

Napisane przez _medianoche

Beże, piaski i wszelkie pustynne klimaty. Tak się w nich czuję:

Ja też, a nawet nie jestem jakimś specjalnie kontrastowym typem.

[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

Ja może nie aż tak, ale unikam. Rozmywają mnie.

[_medianoche]

Poszperałam w domu i poprzykładałam do siebie różne odcienie fioletu i niebieskiego przez lustrem w łazience. Leciało wszystko, od ubrań po opakowaniach spożywczych i chemii.

I lepiej mi w głębokich, zimnych kolorach. Efekt u mnie jest taki jak u tej kobiety. Po lewej o niebo lepiej.

A takie mocne kolory to widzę jedynie w kurtkach przeciwdeszczowych I w męskich sklepach. Tam to mają wszystko. Albo w pierdołach do domu jak bombki świąteczne na przykład.

Czarny super. Uwielbiam. Ale jak chcę poszaleć z kolorem to jestem nieszczęśliwa, bo szukanie długo zajmuje.

[7b876ccefd4157b39b86852d237c1fcdcf44b9c3_64850071d5e54]

Napisane przez _medianoche

Poszperałam w domu i poprzykładałam do siebie różne odcienie fioletu i niebieskiego przez lustrem w łazience. Leciało wszystko, od ubrań po opakowaniach spożywczych i chemii.

I lepiej mi w głębokich, zimnych kolorach. Efekt u mnie jest taki jak u tej kobiety. Po lewej o niebo lepiej.

A takie mocne kolory to widzę jedynie w kurtkach przeciwdeszczowych I w męskich sklepach. Tam to mają wszystko. Albo w pierdołach do domu jak bombki świąteczne na przykład.

Z fioletowym jeszcze jest taki problem, że często wpada w czerwonawe tony, a ja zawsze szukam takiej typowej purpury, jak tutaj zaprezentowałaś. Wiele odcieni reklamowanych jako fiolet, to tak naprawdę taki przyciemniony róż, w którym akurat nie jest mi najlepiej, jest zbyt ciężki.