Szukacie kontaktu z każdym człowiekiem, bez żadnej "selekcji" ?

[Marcin89]

Mam trochę dziwnych spostrzeżeń w związku z ostatnią przeprowadzką do trochę "specyficznego" dużego miasta.

Okres szkoły podstawowej, średniej czy studiów zmusza nas do utrzymywania mniejszych lub większych kontaktów z rówieśnikami z naszego otoczenia. Nie mamy wyboru i jesteśmy skazani na kolegów z klasy, przedszkola, grupy studenckiej czy podwórka.

Dla mnie to normalne, że w okolicach trzydziestki i później ludzie szukają kontaktów wśród osób ze zbliżonych kręgów.
Każdy ma przecież inne zainteresowania. Ludzie zakładają rodziny, ciężko pracują i zwyczajnie szkoda im czasu na niepotrzebne kontakty. Prawnik robiący aplikację nie przyjaźni się z panią sprzedającą w warzywniaku (z całym dla niej szacunkiem) a hydraulik nie traci czasu na rozległe kontakty towarzyskie z nauczycielką.

Żyjąc w takim przeświadczeniu nagle trafiłem do dość sporego miasta gdzie takie niuanse nie mają znaczenia. Przez okres roku przynajmniej 50 razy ktoś mnie zapraszał na grilla, interesował się mną, czynił mi jakieś uwagi, aluzje, itd. Czy to jest normalne?
Pewna część takich propozycji była nawet miła, ale ja posiadam duży krąg znajomych , rodziny, kolegów ze studiów i trochę mnie dziwi taka bezpośredniość w nawiązywaniu znajomości. Jest to specyficzne miasto gdzie ludzie mają jakby więcej czasu na takie kontakty towarzyskie, tylko ja tego czasu nie posiadam.

Czy to normalne w dzisiejszych czasach takie jakieś interesowanie się każdym?

[Regista]

Szukam kontaktu z ludźmi, którzy wydają mi się fajni, ciekawi, z którymi dobrze mi się rozmawia, mają podobne zainteresowania, pasuje mi ich poczucie humoru, z którymi mam jakąś pozytywna chemię. Ale zawód, jaki wykonują to tu chyba jest najmniej ważny. Dlaczego niby ten hydraulik miałby się nie zaprzyjaźnić z nauczycielem?

[Marcin89]

Napisane przez Regista

Szukam kontaktu z ludźmi, którzy wydają mi się fajni, ciekawi, z którymi dobrze mi się rozmawia, mają podobne zainteresowania, pasuje mi ich poczucie humoru, z którymi mam jakąś pozytywna chemię. Ale zawód, jaki wykonują to tu chyba jest najmniej ważny. Dlaczego niby ten hydraulik miałby się nie zaprzyjaźnić z nauczycielem?

Pełna zgoda, tylko to zazwyczaj konsekwencja wspólnych, dwustronnych zainteresowań np. sportowych, posiadania dzieci w zbliżonym wieku. Jest pełno klubów biegacza, kolarskich itp. gdzie spotkasz zarówno adwokata jak i sprzedawcę w sklepie. I super.
Dziewczyny zapisując się na jogę też nie pytają o status innych uczestniczek kursu.

W tym specyficznym mieście ci ludzie (których poznałem) nie szukają znajomych dla wspólnych zainteresowań ale np. by o tobie plotkować, dowiedzieć się dokładnie kim jesteś, albo za przeproszeniem obalić flachę i zrobić jakiś interes twoim kosztem.
Podam przykład, jakiś człowiek mieszkający trzy ulice dalej potrafi zawracać ci głowę przez 45 minut w sprawie zakupu drewna a potem mimochodem zaprosić cię na grilla (głównie celem wyłudzenia twojego numeru telefonu) . Bardzo specyficzny i natarczywy typ ludzi, którzy bynajmniej nie szukają przyjaciół. Trudno nawet stwierdzić czego szukają... I nie są to bynajmniej sympatyczne kontakty. Oni tam generalnie każdemu zawracają głowę w wiadomych tylko sobie celach.

---------- Dopisano o 14:03 ---------- Poprzedni post napisano o 13:33 ----------

Nie wiem czy tego typu zachowania są spotykane w innych bardzo dużych miastach w Polsce

- Osoby z zupełnie innej części miasta nieproszone wchodzą na zamkniętą posesję a gdy ich zapytasz "co Pani tu robi?" odpowiadają Ci "a bo my nie wiemy co to tutaj jest".
-Obcy ludzie zawracają Ci głowę pytaniami "a kto pan jest", "co to tutaj jest".
- Generalnie jakieś wielkie zainteresowanie dziwnymi dla nich rzeczami (czytasz książkę na balkonie to od razu zbiegowisko bo czegoś takiego nie widzieli), duża kłótliwość (potrafią ci zwracać uwagę na zaparkowanie samochodu na pustej w promieniu kilometra leśnej drodze!).
- Wielkie zdziwienie o brak zainteresowania z mojej strony.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Marcin89

- Osoby z zupełnie innej części miasta nieproszone wchodzą na zamkniętą posesję a gdy ich zapytasz "co Pani tu robi?" odpowiadają Ci "a bo my nie wiemy co to tutaj jest".
-Obcy ludzie zawracają Ci głowę pytaniami "a kto pan jest", "co to tutaj jest".
- Generalnie jakieś wielkie zainteresowanie dziwnymi dla nich rzeczami (czytasz książkę na balkonie to od razu zbiegowisko bo czegoś takiego nie widzieli), duża kłótliwość (potrafią ci zwracać uwagę na zaparkowanie samochodu na pustej w promieniu kilometra leśnej drodze!).
- Wielkie zdziwienie o brak zainteresowania z mojej strony.

To na pewno jest duze miasto? Bo mentalnosc wskazuje na wioche na koncu swiata.

[Rena]

Gdyby to naprawde bylo duze miasto, to podalbys nazwe.

[Marcin89]

Jest to miasto liczące ok 200 tysięcy mieszkańców. Mentalność ludzi mocno wsiowa, to prawda. Na podobnego typu zachowania można natrafić nawet na osiedlach robotniczych w Warszawie więc akurat miasto ma tutaj mało do rzeczy. Miasta są zresztą różne... nawet w Warszawie i Krakowie są wiejskie peryferie.

P.S. Kłótliwość mieszkańców jest wręcz groteskowa. Jeden człowiek mieszkający trzy posesje dalej, z którym nie mam żadnej wspólnej przestrzeni, raczył mnie poinformować że "jakby były jakieś kwestie sporne to on się do mnie zgłosi". Bardzo ubolewał, że niestety nie będzie się mógł o nic kłócić. To bynajmniej nie są jakieś meliniarskie okolice tylko względne śródmieście tego miasta, tzw. dzielnica domkowo/willowa.

[_medianoche]

Napisane przez Marcin89

Prawnik robiący aplikację nie przyjaźni się z panią sprzedającą w warzywniaku (z całym dla niej szacunkiem) a hydraulik nie traci czasu na rozległe kontakty towarzyskie z nauczycielką.

Żyjąc w takim przeświadczeniu nagle trafiłem do dość sporego miasta gdzie takie niuanse nie mają znaczenia. Przez okres roku przynajmniej 50 razy ktoś mnie zapraszał na grilla, interesował się mną, czynił mi jakieś uwagi, aluzje, itd. Czy to jest normalne?
Pewna część takich propozycji była nawet miła, ale ja posiadam duży krąg znajomych , rodziny, kolegów ze studiów i trochę mnie dziwi taka bezpośredniość w nawiązywaniu znajomości. Jest to specyficzne miasto gdzie ludzie mają jakby więcej czasu na takie kontakty towarzyskie, tylko ja tego czasu nie posiadam.

Czy to normalne w dzisiejszych czasach takie jakieś interesowanie się każdym?

Ale się ubawiłam Właśnie na odwrót. Ja się zakoleguję z każdym, z kim mi się fajnie rozmawia, spędza czas i nadajemy na tych samych falach.

To, co napisałeś, zajeżdża trochę klasizmem. Ludzie wybierają znajomych, z którym są na podobnym poziomie intelektualnym i mają podobne poglądy, a nie "ty pracujesz w sklepie, a ja jestem lekarzem i spadaj". To, że ktoś robi w sklepie, nie świadczy o tym, że jest głupi albo nie ma ambicji. Może kiedyś awansuje na managera i będzie ci łyso, że patrzyłeś na nich z góry.

Ciesz się, że cię wszędzie zapraszają i masz szansę nawiązać znajomości. Jak ci ich osoba nie odpowiada to zawsze możesz odmówić.

Jakie aluzje ci robili? Wyjaśnij.

[Marcin89]

Napisane przez _medianoche

Ale się ubawiłam Właśnie na odwrót. Ja się zakoleguję z każdym, z kim mi się fajnie rozmawia, spędza czas i nadajemy na tych samych falach.

To, co napisałeś, zajeżdża trochę klasizmem. Ludzie wybierają znajomych, z którym są na podobnym poziomie intelektualnym i mają podobne poglądy,

Nie każdy człowiek po trzydziestce ma "dziką" potrzebę poznawania nowych znajomych. Niektórzy mają ustabilizowane życie i sporo innych spraw na głowie.

Dla mnie ci ludzie są po prostu mało sympatyczni i natarczywi. Mając do wyboru kontakt ze średnio sympatyczną panią z sklepu lub średnio sympatycznym kolegą z pracy/studiów wybiorę drugą opcję. Mamy przynajmniej jakieś wspólne tematy i nie muszę się wysilać w konwersacji.

Poziom intelektualny czasem wiąże się jednak z wykształceniem i szukanie znajomych w podobnych kręgach wydaje mi się jakieś bardziej naturalne.

[_medianoche]

Napisane przez Marcin89

Nie każdy człowiek po trzydziestce ma "dziką" potrzebę poznawania nowych znajomych. Niektórzy mają ustabilizowane życie i sporo innych spraw na głowie.

Dla mnie ci ludzie są po prostu mało sympatyczni i natarczywi. Mając do wyboru kontakt ze średnio sympatyczną panią z sklepu lub średnio sympatycznym kolegą z pracy/studiów wybiorę drugą opcję. Mamy przynajmniej jakieś wspólne tematy i nie muszę się wysilać w konwersacji.

Poziom intelektualny czasem wiąże się jednak z wykształceniem i szukanie znajomych w podobnych kręgach wydaje mi się jakieś bardziej naturalne.

Ale nikt nie zmusza cię do spędzania z nimi czasu. Nie potrafisz powiedzieć "nie"? Ukrócić wszelakie rozmowy jak te osoby ci nie odpowiadają? Nie masz czasu, nie interesuje cię to, ignorujesz i już.

[Wenress]

Może sprawiasz wrażenie trochę ąę i patrzysz na nich z góry? Tak bym wywnioskowała po sposobie pisania.
W związku z tym niektórzy mogą mieć chęć wybadania co z Ciebie za 'cwaniak'. Wielu ludzi jest baardzo ciekawskich i muszą wiedzieć wszystko o osobach ze swoich okolic, nawet w dużych miastach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mijanou]

Nie, nie robię takiej selekcji, o jakiej piszesz. Jak ktoś nadaje ze mną na tych samych falach to nie jest ważne, kim jest z zawodu i jakie literki sobie stawia/nie stawia przed imieniem i nazwiskiem.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Marcin89]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;88696711]Treść usunięta[/QUOTE]

Bardzo podoba mi się Twoje podejście. Poszukiwanie relacji z każdym wcale nie jest nadmiernie zdrowe.

Miasto w okolicach 200 tysięcy mieszkańców w zurbanizowanym regionie Polski to jednak duża miejscowość jak na polskie standardy. Większych miast jest w Polsce raptem kilkanaście.

Ktoś tu napisał żeby się odciąć. Łatwo napisać, ale ci ludzie są naprawdę upierdliwi. Ostatni przebój to wielokrotne próby zdobycia mojego numeru telefonu przez różnych ludzi.
Raz się któremuś udało i po kilku tygodniach miałem telefon "Panie X, to Pan? Ja w sprawie tego kupna samochodu, pan jest pod bramą u siebie". Żadnego samochodu oczywiście nie sprzedawałem, ale oni lubią tak badać co, kto, gdzie z kim, gdzie kto jest. Sami nie wiedzą po co, ale lubią zawracać innym głowę.

Drugi przebój to taki chłopek (lokalny głupek), który jest jakby samozwańczym przywódcą okolicy. Lubi organizować życie całej dzielnicy choć żadnych papierów na to nie ma. Można zresztą napisać grubą książkę o życiu w tym regionie Polski.

[chimay]

Napisane przez Marcin89

Ktoś tu napisał żeby się odciąć. Łatwo napisać, ale ci ludzie są naprawdę upierdliwi. Ostatni przebój to wielokrotne próby zdobycia mojego numeru telefonu przez różnych ludzi.
Raz się któremuś udało i po kilku tygodniach miałem telefon "Panie X, to Pan? Ja w sprawie tego kupna samochodu, pan jest pod bramą u siebie". Żadnego samochodu oczywiście nie sprzedawałem, ale oni lubią tak badać co, kto, gdzie z kim, gdzie kto jest. Sami nie wiedzą po co, ale lubią zawracać innym głowę.

Nie masz czasem początków manii prześladowczej? Nie pytam ze złośliwości, ale opisywane przez Ciebie przykłady mogłyby się w rzeczywistości wydarzyć tylko jakiejś znanej osobie. Zwykłego człowieka nie nękają masowo obcy ludzie, nie próbują zdobyć jego telefonu w niewiadomym celu.
Próba tłumaczenia sobie tego dużym miastem brzmi tym bardziej dziwnie, bo wścibskość mogłaby się zdarzyć na prowincji, w mieście nikogo nie obchodzi, że ktoś czyta książkę na balkonie.

[tinpanalley]

Są różne środowiska. Ogólnie rzecz biorąc w małych miasteczkach ludzie interesują się sąsiadami i nie unikniesz tego. A jeżeli jeszcze trafiłeś na takich, na podobnym poziomie, w sensie, że większość reprezentuje podobny poziom kultury (brak) to nie licz na łatwe życie. W takich społecznościach uważa się, że "jeśli wszedłeś między wrony, musisz krakać tak, jak one". Ale z drugiej strony warto zachować swoją kulturę a dostosować się w rzeczach mało istotnych. Np; nie parkować tam, gdzie większość tego nie robi.

[kaledonia]

Napisane przez Mijanou

Nie, nie robię takiej selekcji, o jakiej piszesz. Jak ktoś nadaje ze mną na tych samych falach to nie jest ważne, kim jest z zawodu i jakie literki sobie stawia/nie stawia przed imieniem i nazwiskiem.

Tak.

Dodatkowo dla mnie nie ma znaczenia, że ten ktoś jest z tego samego kraju co ja lub nie. Jeśli nadajemy na tych samych falach, to nie ma w sumie różnicy. Charakter człowieka, jego zainteresowania i podejście do życia jest ważniejsze.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Dla mnie to wszystko jakaś abstrakcja. Nigdy w żadnym mieście w żadnym kraju nie zdarzyło mi się, żeby ktoś usilnie chciał nawiązywać ze mną kontakt i próbował zdobyć mój numer telefonu.

[ManillaLatte]

Napisane przez chimay

Nie masz czasem początków manii prześladowczej? Nie pytam ze złośliwości, ale opisywane przez Ciebie przykłady mogłyby się w rzeczywistości wydarzyć tylko jakiejś znanej osobie. Zwykłego człowieka nie nękają masowo obcy ludzie, nie próbują zdobyć jego telefonu w niewiadomym celu.
Próba tłumaczenia sobie tego dużym miastem brzmi tym bardziej dziwnie, bo wścibskość mogłaby się zdarzyć na prowincji, w mieście nikogo nie obchodzi, że ktoś czyta książkę na balkonie.

Pomyślałam o tym samym. Już widzę jak co drugi mieszkaniec owego wielkiego miasta dwoi się o troi aby tylko dowiedzieć się co i jak słychać u jakiegoś kompletnego randoma zza płotu.

Co do nawiązywania kontaktów - oczywiście, że podświadomie robię „selekcję” - zacieśniam kontakty z ludźmi, którzy mają podobne poczucie humoru, wartości, wspólne zainteresowania, przy których czuję się swobodnie. Narodowość, tytuły naukowe oraz to jaki ktoś wykonuje zawód mam gdzieś.
Przykład - Twój post, a w szczególności fragment stwierdzający, że prawnik nie będzie przyjaźnił z panią z warzywniaka podziałałaby na mnie odpychająco i sprawił, ze nie chciałabym mieć z kimś takim jak Ty nic wspólnego.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Marcin89]

Napisane przez ManillaLatte

Pomyślałam o tym samym. Już widzę jak co drugi mieszkaniec owego wielkiego miasta dwoi się o troi aby tylko dowiedzieć się co i jak słychać u jakiegoś kompletnego randoma zza płotu.

Co do nawiązywania kontaktów - oczywiście, że podświadomie robię „selekcję” - zacieśniam kontakty z ludźmi, którzy mają podobne poczucie humoru, wartości, wspólne zainteresowania, przy których czuję się swobodnie. Narodowość, tytuły naukowe oraz to jaki ktoś wykonuje zawód mam gdzieś.
Przykład - Twój post, a w szczególności fragment stwierdzający, że prawnik nie będzie przyjaźnił z panią z warzywniaka podziałałaby na mnie odpychająco i sprawił, ze nie chciałabym mieć z kimś takim jak Ty nic wspólnego.


Sent from my iPhone using Tapatalk

To są twoje opinie i tylko twoje. Przynajmniej 3 razy w ostatnim roku ktoś tam próbował wyłudzić mój numer telefonu. Dziwne smsy czy rozmowy też miały miejsce 3-4 razy (od różnych osób).
Niektórym to nie przychodzi do głowy, ale może zwyczajnie są w Polsce miasta zamieszkane przez ogłupiałych ludzi.

To z kim utrzymuje kontakty to mój wybór. Nie ma zresztą obowiązku utrzymywania jakichkolwiek kontaktów towarzyskich z kimkolwiek. Takie poszukiwanie znajomych jak leci jest dla mnie oznaką braku zainteresowań i bardzo smutnego życia.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Marcin89

To są twoje opinie i tylko twoje.

No chyba nie tylko jej

[cava]

Napisane przez chimay

Nie masz czasem początków manii prześladowczej? Nie pytam ze złośliwości, ale opisywane przez Ciebie przykłady mogłyby się w rzeczywistości wydarzyć tylko jakiejś znanej osobie. Zwykłego człowieka nie nękają masowo obcy ludzie, nie próbują zdobyć jego telefonu w niewiadomym celu.
Próba tłumaczenia sobie tego dużym miastem brzmi tym bardziej dziwnie, bo wścibskość mogłaby się zdarzyć na prowincji, w mieście nikogo nie obchodzi, że ktoś czyta książkę na balkonie.

Dobre pytanie.

Jedno co mi przychodzi do głowy, że autor wątku mógł zamieszkać w jakichś bardzo starych kamienicach/blokach robotniczych. Miejsca chyba znane w każdym mieście pod charakterystycznymi nazwami typu" Meksyk, Pekin, itp.- tam rzeczywiście mogło by być jakieś szemrane towarzystwo i dziwne akcje. Bardzo niefajne miejsca. Bardzo patologiczne.

[theali]

Napisane przez Marcin89

To z kim utrzymuje kontakty to mój wybór. Nie ma zresztą obowiązku utrzymywania jakichkolwiek kontaktów towarzyskich z kimkolwiek. Takie poszukiwanie znajomych jak leci jest dla mnie oznaką braku zainteresowań i bardzo smutnego życia.

To ignoruj, nie przyjmuj zaproszeń, tyle.

[meliandra]

Sory, ale gdzie Ty mieszkasz i czym się mniej więcej zajmujesz, że ludzie taką walkę toczą o Twoje względy ? Mieszkam w wielkim mieście, znajomych mam dość sporo, ludzie w moim życiu też trochę się przewija, ale żadni przypadkowi ludzie mnie nigdzie nie zapraszają ani nie wyłudzają nigdzie mojego numeru. Co to są za ludzie, że tak koniecznie chcą mieć z Tobą kontakt? Gdzie i w jakich okolicznościach ich poznajesz?

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Marcin89]

Napisane przez meliandra

Sory, ale gdzie Ty mieszkasz i czym się mniej więcej zajmujesz, że ludzie taką walkę toczą o Twoje względy ? Mieszkam w wielkim mieście, znajomych mam dość sporo, ludzie w moim życiu też trochę się przewija, ale żadni przypadkowi ludzie mnie nigdzie nie zapraszają ani nie wyłudzają nigdzie mojego numeru. Co to są za ludzie, że tak koniecznie chcą mieć z Tobą kontakt? Gdzie i w jakich okolicznościach ich poznajesz?

Kim oni wszyscy są? Cholera ich wie

Mnie to doprawdy mało interesuje.

Są to wszelkiego typu bliscy i dalsi sąsiedzi oraz mieszkańcy całej tej (i nie tylko tej) dzielnicy. Jacyś drobni przedsiębiorcy z nadmiarem czasu próbujący wciskać jakieś swoje produkty (np. drewno mimo, że nic nie buduję), jacyś natarczywi mieszkańcy okolicy (łażą na przeszpiegi), czasem jacyś adwentyści szukający wyznawców, "lokalni organizatorzy", wścibscy ludzie (zaglądają do garażu mimo, że tam same śmieci), ludzie nadmiernie zainteresowani czyja to nieruchomość. Generalnie towarzystwo, szukające interesu czy jakiejś nie wiem, okazji.

Tak pytam, bo mieszkałem w większych miastach. I może dla osób z mniejszych miast to norma. Może też tak łazicie na przeszpiegi Tylko auto przejedzie i już lecą patrzeć co to się dzieje Myślałem, że takie interesowanie się i próba kontaktu ze wszystkimi skończyło się ze sto lat temu.

[ManillaLatte]

Serio, sprzedawca usiłujący coś Ci sprzedać świadczy według Ciebie o jego wścibstwie?

Ja mam dla Ciebie radę.
Znajdź sobie jakieś hobby. Zainteresuj się czymś. Istnieje całkiem spora szansa, ze przestaniesz widzieć problem tam, gdzie go nie ma i przestanie wydawać Ci się, że wszyscy wokoło mają obsesje na Twoim punkcie.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Marcin89]

Napisane przez ManillaLatte

Serio, sprzedawca usiłujący coś Ci sprzedać świadczy według Ciebie o jego wścibstwie?

Ja mam dla Ciebie radę.
Znajdź sobie jakieś hobby. Zainteresuj się czymś. Istnieje całkiem spora szansa, ze przestaniesz widzieć problem tam, gdzie go nie ma i przestanie wydawać Ci się, że wszyscy wokoło mają obsesje na Twoim punkcie.


Sent from my iPhone using Tapatalk

Jeżeli przy okazji próbuje wyłudzić numer telefonu to jest to dla mnie dziwne i 45 minut zawraca mi głowę nieproszony.

[meliandra]

Napisane przez Marcin89

Kim oni wszyscy są? Cholera ich wie

Mnie to doprawdy mało interesuje.

Są to wszelkiego typu bliscy i dalsi sąsiedzi oraz mieszkańcy całej tej (i nie tylko tej) dzielnicy. Jacyś drobni przedsiębiorcy z nadmiarem czasu próbujący wciskać jakieś swoje produkty (np. drewno mimo, że nic nie buduję), jacyś natarczywi mieszkańcy okolicy (łażą na przeszpiegi), czasem jacyś adwentyści szukający wyznawców, "lokalni organizatorzy", wścibscy ludzie (zaglądają do garażu mimo, że tam same śmieci), ludzie nadmiernie zainteresowani czyja to nieruchomość. Generalnie towarzystwo, szukające interesu czy jakiejś nie wiem, okazji.

Tak pytam, bo mieszkałem w większych miastach. I może dla osób z mniejszych miast to norma. Może też tak łazicie na przeszpiegi Tylko auto przejedzie i już lecą patrzeć co to się dzieje Myślałem, że takie interesowanie się i próba kontaktu ze wszystkimi skończyło się ze sto lat temu.

Ale czekaj Ci przedsiębiorcy to się z Tobą przyjaźnić próbują i Cię na grilla zapraszają ? Bo ja się chyba pogubiłam i nie do końca rozumiem w czym problem. Na początku zrozumiałam, że przypadkowi ludzie chcą się z Tobą przyjaźnić.

[ManillaLatte]

Napisane przez Marcin89

Jeżeli przy okazji próbuje wyłudzić numer telefonu to jest to dla mnie dziwne i 45 minut zawraca mi głowę nieproszony.

Czyli nie potrafisz stanowczo powiedzieć „nie”, zapłacić za to, po co tam poszedłeś i odejść, tylko stoisz jak ta sierota przez 45 minut i go słuchasz, bo jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[natalia_t]

Mam znajomych różnie wykształconych, wykonujących różne zawody, są to po prostu ludzie którzy odpowiadają mi charakterami i zainteresowaniami. Musiałabym upaść na głowę, żeby spotykać się z ludźmi wykonującymi ten sam zawód. Mam znajomych w pracy, mam znajomych ze studiów, ale często po pracy chcę się odciąć i pogadać o innych rzeczach.

Niekomfortowego wścibstwa i interesowności bym nie zniosła, ale zaproszenie na grilla czy jakiekolwiek inne próby zawarcia znajomości nie przeszkadzałyby mi.
I to co opisujesz to raczej nie jest specyfika miasta (200tys. to nie jest aż takie małe miasto i nie wierzę, że wszyscy mają tam taką samą mentalność), a raczej danej okolicy.