Schudnę w 2022

[shaylla]

Napisane przez Michalina83

No dobra. chociaż umyłam parapety, karnisze i kwiatki oskubałam.


Ostatnio była moja mama na imieniny syna. Od lat walczę z nią i z jej kuchnią którą bez przerwy wciska. Tort w jej wykonaniu to cała duża blacha piętrowego torta który naszpikowany tłustym, mdłym kremem i o zgrozo z kolorowymi cukierkami. Ostatnio wyrzucałam te cukierki, bo w składzie mają najgorsze barwniki. Nie wiem ile razy bym nie powtarzała. Na pewno z 5 razy powtórzyłam jej że "nie jemy takich rzeczy" i żeby zabrała resztę torta, zostawiając nam tylko mały kawałek jakby dzieci chciały. Oczywiście nie. Wepchnęła mi na tył lodówki połowę tego torta i jeszcze trochę na przód. Ja nie jem tego. Mąż mój ciastek też nie je przeważnie. Syn jak chce to mu ukroję mały kawałek ale ostatnio też zostawiał jedząc tylko 2, 3 łyżeczki. I wychodzi na to że znowu będę musiała pół torta wyrzucić, bo ile to wytrzyma. Uracza nas tak 3, 4 razy do roku albo częściej i nie ważne co jej powiedzieć czy zrobić to jest mówienie do ściany. Raz zrobiłam dzieciom własny tort, trochę zdrowszy, bo bardziej owocowy, to "nie" przyjechała z drugim więc ja już wolę nie robić. Ostatnio zamroziłam ale i tak przeleżało w zamrażarce i ostatecznie wyrzuciłam.

To taki widać niereformowalny typ. Mam tak z teściową - kupuje jakieś najtańsze ciasta, ohydne, masa chemicznych kremów etc. Próbowałam przemycić swoje - że na święta upiekłam i przy okazji kawałek im też przywożę. To w takiej sytuacji musieliśmy do domu zabrać tego "jej ciasta" które oczywiście lądowało w śmietniku. Nie cierpię wyrzucać jedzenia, ale nie chciałam też się truć takim g...
Teraz jak jesteśmy u niej w odwiedzinach z grzeczności biorę malutki kawałeczek i męczę przez cały pobyt tam...
Ja ogólnie nie rozumiem takiego podejścia - na urodziny/imieniny/święta zawsze kupuje kilka rodzajów, gdzie tylko my do nich przychodzimy. Ja wolę kupić mały kawałek, ale czegoś naprawdę smacznego i po czym człowiek nie świeci w nocy. No ale u teściowej musi być zawsze "na bogato"

Ja dzisiaj upiekłam muffiny wytrawne na mące pełnoziarnistej. Pyszności

[windowS17]

Michalina sąsiadów zawsze można poczęstować kawałkiem albo dwoma. U nas raczej mało pieczonego jest.
A propos chodzenia, to może lepiej obciążniki choć małe na kostki podczas spaceru zakładać. Trochę intensywniej dla ciała będzie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 14:40 ---------- Poprzedni post napisano o 14:30 ----------

Ooo takie muffiny na słono już długo za mną chodzą. Kiedyś próbowałam z cukinią i były pyszne. Jedyny minus to strasznie ciężko było je oderwać od papieru.
A ja zaraz pocwicze plecy bo zaczynają już mnie pobolewac.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Michalina83]

Napisane przez login_nick

3-4 razy w roku jak zjesz tort to nie będziesz musiała mocno chudnąć...:P Inna sprawa, ze na początku 5 tysięcy to tak całkiem ok, ale jednak zmierzaj by zwiększyć ilość kroków do 10 tysięcy bo wtedy się liczy już aktywność jako średnią..

Tyle że ja nie lubię jeść tortów. Są dla mnie za słodkie i za mdłe zwłaszcza te w wykonaniu mamy. I chodzi o sam fakt że mi wciska pół blachy a ja muszę później wyrzucać mimo że proszę aby tego nie robiła i mówię kilka razy że nikt tego nie zje. Schowała ten tort na tyle lodówki jak ja byłam na zakupach.

A te 5 tys kroków to zrobiłam czytając i oglądając telewizję, w sumie wczoraj zrobiłam 12 tys. Ale ogólnie to nie robię wiele tych kroków zwłaszcza ostatnio, bo dzieci chorują i muszę z nimi w domu siedzieć.

Napisane przez shaylla

To taki widać niereformowalny typ. Mam tak z teściową - kupuje jakieś najtańsze ciasta, ohydne, masa chemicznych kremów etc. Próbowałam przemycić swoje - że na święta upiekłam i przy okazji kawałek im też przywożę. To w takiej sytuacji musieliśmy do domu zabrać tego "jej ciasta" które oczywiście lądowało w śmietniku. Nie cierpię wyrzucać jedzenia, ale nie chciałam też się truć takim g...
Teraz jak jesteśmy u niej w odwiedzinach z grzeczności biorę malutki kawałeczek i męczę przez cały pobyt tam...
Ja ogólnie nie rozumiem takiego podejścia - na urodziny/imieniny/święta zawsze kupuje kilka rodzajów, gdzie tylko my do nich przychodzimy. Ja wolę kupić mały kawałek, ale czegoś naprawdę smacznego i po czym człowiek nie świeci w nocy. No ale u teściowej musi być zawsze "na bogato"

Ja dzisiaj upiekłam muffiny wytrawne na mące pełnoziarnistej. Pyszności

Z teściową to mam bardzo dobrze. Ona przynajmniej stara się zdrowo gotować. Ale z drugiej strony też kupuje dużo gotówców, ale przynajmniej nie wciska. Moja matka też się niby stara zdrowo, ale nie ma pojęcia co to znaczy. Dla niej zdrowe to ciepłe danie, co z tego że 5 razy odgrzewane albo co gorsza odsmażane. Ostatnio przywiozła rozgotowany ryż biały z warzywami i dzieciom w ciągu jednego obiadu 2 razy podgrzewała. A jak ja nie chcę podgrzewać (dla siebie) czegoś co nie leżało w lodówce tylko ostygło 20 min wcześniej to mówi o mnie że to z mojego lenistwa . Moja mama potrafi świeżo zrobione pierogi odgrzać na patelni, bo ciepłe zdrowsze.

---------- Dopisano o 16:19 ---------- Poprzedni post napisano o 16:09 ----------

Napisane przez windowS17

Michalina sąsiadów zawsze można poczęstować kawałkiem albo dwoma. U nas raczej mało pieczonego jest.
A propos chodzenia, to może lepiej obciążniki choć małe na kostki podczas spaceru zakładać. Trochę intensywniej dla ciała będzie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 14:40 ---------- Poprzedni post napisano o 14:30 ----------

Ooo takie muffiny na słono już długo za mną chodzą. Kiedyś próbowałam z cukinią i były pyszne. Jedyny minus to strasznie ciężko było je oderwać od papieru.
A ja zaraz pocwicze plecy bo zaczynają już mnie pobolewac.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Z sąsiadami nie da rady. Moja sąsiadka starsza pani też z problemami zdrowotnymi. Z resztą nie za bardzo się znam.

Obciążniki mam gdzieś tylko takie stare że się z nich piasek sypie .



Robię dzisiaj fasolkę po bretońsku na kabanoskach. Mój starszy lubi kabanosy ale przeważnie zje 5 z paczki i tyle a potem długo nie chce i reszta musi leżeć. Czasami robię z nich zapiekankę ale dzisiaj dla odmiany fasolka.

[Michalina83]

Co do tych kroków to dzisiaj mi znowu wyszło 5 tys. po domu ale nie wychodziłam. Ja nie patrzę tak bardzo na ta bransoletkę i te kroki. Niestety mój Mi Band nie liczy jakoś dokładnie. Nie liczy jak nie ruszam ręką w czasie chodzenia. Nie liczy każdego machnięcia ręką na szczęście tylko te które przypominają chodzenie. Dzisiaj np niby te 5 tys ale ruszałam się praktycznie cały dzień po domu. Sprzątanie, składanie ciuchów, gotowanie, tylko po południu trochę leżałam a całości mi naliczyło tylko 5 tys. Czasami jest taki paradoks, że idę na spacer z wózkiem i mi nalicza malutko kroków, bo trzymam ręce na wózku, albo chodzę po sklepie z koszykiem i też nic, a potem bujam dziecko a tu nalicza. I tak cieszę się że kupiłam, bo czasami pobudza do ruchu jak mi brakuje do równego tysiąca to wstaje i drepczę sobie.

---------- Dopisano o 20:36 ---------- Poprzedni post napisano o 20:20 ----------

A jeszcze jak was interesuje to czytam teraz taką książkę

Zamień chemię na jedzenie - Julita Bator.



Na razie jestem tak w 1/4 ale akurat czytam teraz o takich produktach które używamy typu, ketchup, majonez, musztarda itp i jest dołączone jak zrobić takie rzeczy samemu. Albo zamiast cukru przepisy na zdrowsze syropy. Przepisy na przekąski, ciasteczka, kefir, zsiadłe mleko, masło czyli to co nasze babcie robiły kiedyś same. Jest jeszcze kolejna część ale tam chyba same przepisy są tylko.

[windowS17]

Mój liczy też jak macham ręką i teraz już automatycznie idąc ręce same się rwa do machania.
Najfajniej jak się ma dostęp do swojskich produktów i wtedy smak inny a i można to przetworzyć jak się chce. Że sklepowego mleka nic nie wyjdzie. Ja niestety nie mam jak dostać. Ale za to mam ogródek i staram się weki na zimę robić

U mnie w poniedziałek mierzenie i ciekawa jestem czy będą spadki. Trochę się stresuje bo jak są małe to i motywacja siada i człowiek chce to rzucić wszystko w diabły skoro nie przynosi efektów.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[AsikB]

Hej Dziewczyny, mam nadzieję że się trzymacie .
Mam pytanie do windowS17 - piszesz ze jesz ostatni posiłek o 16.00. Powiedz mi jak Ty potem walczysz z głodem do rana? Słyszałam że ten takie wydłużone okienko bez jedzenia potrafi zdziałać cuda. Niestety mi potem do zaśnięcia burczy w brzuchu

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[shaylla]

Napisane przez Michalina83

A jeszcze jak was interesuje to czytam teraz taką książkę
Zamień chemię na jedzenie - Julita Bator.

Na razie jestem tak w 1/4 ale akurat czytam teraz o takich produktach które używamy typu, ketchup, majonez, musztarda itp i jest dołączone jak zrobić takie rzeczy samemu. Albo zamiast cukru przepisy na zdrowsze syropy. Przepisy na przekąski, ciasteczka, kefir, zsiadłe mleko, masło czyli to co nasze babcie robiły kiedyś same. Jest jeszcze kolejna część ale tam chyba same przepisy są tylko.

Niestety jestem za leniwa na robienie takich rzeczy sama... Czasaem upiekę chleb, lubię sama piec ciasta, cisteczka jak jest jakaś okazja, praktycznie nie używam gotowców, więc wychodzę z założenia, że nie jest tak źle

Napisane przez windowS17

Mój liczy też jak macham ręką i teraz już automatycznie idąc ręce same się rwa do machania.
Najfajniej jak się ma dostęp do swojskich produktów i wtedy smak inny a i można to przetworzyć jak się chce. Że sklepowego mleka nic nie wyjdzie. Ja niestety nie mam jak dostać. Ale za to mam ogródek i staram się weki na zimę robić

U mnie w poniedziałek mierzenie i ciekawa jestem czy będą spadki. Trochę się stresuje bo jak są małe to i motywacja siada i człowiek chce to rzucić wszystko w diabły skoro nie przynosi efektów.

Przypomniałyście mi o MiBandzie! Leży od kilku mies rozładowany w szufladzie. Chyba czas się z nim przeprosić. Chociaż ja specjalnie na brak ruchu nie narzekam - teraz codziennie mam 20min stepera i wieczorem godzinny spacer.

I Trzymam kciuki za ważenie!

Napisane przez AsikB

Hej Dziewczyny, mam nadzieję że się trzymacie .
Mam pytanie do windowS17 - piszesz ze jesz ostatni posiłek o 16.00. Powiedz mi jak Ty potem walczysz z głodem do rana? Słyszałam że ten takie wydłużone okienko bez jedzenia potrafi zdziałać cuda. Niestety mi potem do zaśnięcia burczy w brzuchu

Co prawda pytanie nie do mnie, ale odżywiam się podobnie więc napiszę jak to jest u mnie. Posiłek o tej 16 jest największy w ciągu dnia - staram się, by było dużo warzyw, więc talerz objętościowo jest naprawdę duży. To też sygnał dla mózgu
Wieczorem pijam herbatki - mąż się śmieje, że hektolitrami. Lubię wszystkie - ziołowe, owocowe, na co mam ochotę. Herbaty nigdy nie słodziłam, więc nie ograniczam się. Chodzę spać po 23 - faktycznie bywa, że jestem głodna, ale jak jestem już w łóżku żadna siła mnie z niego nie wyciągnie. Poza tym jakiś czas temu z okazji męża urodzin zaszleliśmy z pizzą wieczorem - koło 19. Było mi tak ciężko na żołądku, że pół nocy nie mogłam zasnąć. Wolę już jednak chodzić spać lekko głodna niż przejedzona.

[Michalina83]

Napisane przez windowS17

Mój liczy też jak macham ręką i teraz już automatycznie idąc ręce same się rwa do machania.
Najfajniej jak się ma dostęp do swojskich produktów i wtedy smak inny a i można to przetworzyć jak się chce. Że sklepowego mleka nic nie wyjdzie. Ja niestety nie mam jak dostać. Ale za to mam ogródek i staram się weki na zimę robić

U mnie w poniedziałek mierzenie i ciekawa jestem czy będą spadki. Trochę się stresuje bo jak są małe to i motywacja siada i człowiek chce to rzucić wszystko w diabły skoro nie przynosi efektów.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

U mnie tez te rece same chodzą jak idę, ale nie zawsze się tak da. Np u mnie przez te śniegi jak szłam z wózkiem to musiałam pchać dwoma rękami przez osiedle. albo jak niosę zakupy to też sobie w dwie siatki równomiernie rozmieszczam i wtedy też nie macham. W domu jak się krzątam to też czasami ręce zajęte, tak jak wczoraj, cały dzień prawie na nogach a na liczniku mało co.


Nie robiłam nigdy nic ze sklepowego mleka poza ciastem i koktajlami ale np robiłam tzw tofu. Ser z soi. I mleko sojowe. Chętnie bym robiła tego więcej i częściej ale bardzo mi garnki oblepia, a czasami przypala tak jak przy gotowaniu mleka. Mleko sojowe też mi w smaku nie podchodzi, bardziej wolę kokosowe które też robiłam. Moja mam i siostra mają ogródki, ja niestety w bloku więc tylko kiełki hoduję co jakiś czas. Prawda jest taka że ja to nie lubię pracy w ogródku. Nienawidzę wręcz. W domu rodzinnym to ja byłam tą co robiła słoiki i sprzątała a siostra chodziła koło ogródka.



Ja trochę mam dostęp bo mama ma kury a siostra teraz też hoduje kurki więc jaja to sporadycznie w sklepie kupuję bo oni tego nie przejadają. Mleka i sery to jak jestem u rodziców to tam mają bazary z takimi rzeczami. Niestety w zeszłym tygodniu zmarła nasza ciocia która jako ostatnia w rodzinie miała swoją krowę i robiła śmietany sery masła sama. Moja mama widywała ją kilka razy w roku jak odwiedzała swoją mamę i ciocia przynosiła pyszności.

Koło mnie kiedyś stał mlekomat ale zlikwidowali parę lat temu.

---------- Dopisano o 09:52 ---------- Poprzedni post napisano o 09:39 ----------

Napisane przez AsikB

Hej Dziewczyny, mam nadzieję że się trzymacie .
Mam pytanie do windowS17 - piszesz ze jesz ostatni posiłek o 16.00. Powiedz mi jak Ty potem walczysz z głodem do rana? Słyszałam że ten takie wydłużone okienko bez jedzenia potrafi zdziałać cuda. Niestety mi potem do zaśnięcia burczy w brzuchu

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Kolacja zbyt wcześnie nie jest taka zdrowa jak to kiedyś reklamowali. prawidłowo powinno być 2, 3 godziny przed snem, bo jak masz więcej to taka głodówka ci się robi w ciągu dnia. A głodówki jak wiadomo to niezbyt zdrowe. U mnie prawdę mówiąc wychodzi kolacja 4 godz przed snem, bo chodzę koło północy spać, ale tak do godziny po tym czasie staram się jeszcze jakąś marchewkę przynajmniej skonsumować.

Napisane przez shaylla

Niestety jestem za leniwa na robienie takich rzeczy sama... Czasaem upiekę chleb, lubię sama piec ciasta, cisteczka jak jest jakaś okazja, praktycznie nie używam gotowców, więc wychodzę z założenia, że nie jest tak źle



Przypomniałyście mi o MiBandzie! Leży od kilku mies rozładowany w szufladzie. Chyba czas się z nim przeprosić. Chociaż ja specjalnie na brak ruchu nie narzekam - teraz codziennie mam 20min stepera i wieczorem godzinny spacer.

I Trzymam kciuki za ważenie!



Co prawda pytanie nie do mnie, ale odżywiam się podobnie więc napiszę jak to jest u mnie. Posiłek o tej 16 jest największy w ciągu dnia - staram się, by było dużo warzyw, więc talerz objętościowo jest naprawdę duży. To też sygnał dla mózgu
Wieczorem pijam herbatki - mąż się śmieje, że hektolitrami. Lubię wszystkie - ziołowe, owocowe, na co mam ochotę. Herbaty nigdy nie słodziłam, więc nie ograniczam się. Chodzę spać po 23 - faktycznie bywa, że jestem głodna, ale jak jestem już w łóżku żadna siła mnie z niego nie wyciągnie. Poza tym jakiś czas temu z okazji męża urodzin zaszleliśmy z pizzą wieczorem - koło 19. Było mi tak ciężko na żołądku, że pół nocy nie mogłam zasnąć. Wolę już jednak chodzić spać lekko głodna niż przejedzona.

Ja też nie próbowałam robić takich rzeczy, poza mlekiem sojowym, kokosowym i serem i chlebkiem. Głównie dlatego że u mnie mało się je np majonezu czy nawet ketchupu. Ale może kiedyś spróbuję. Moja mama robiła ketchup ale jak dla mnie był jak dżem z pomidorów, za słodki. Jak leżałam w szpitalu to jedna pani przynosiła soki pomidorowe swojej siostrzenicy, która ze mną leżała. Miała cukrzycę ciążową. Dała mi parę tych butelek i z kolei jej ciocia przesadzała z solą.

---------- Dopisano o 10:58 ---------- Poprzedni post napisano o 09:52 ----------

Ja mam steper który mi tata z drewna zrobił ale ostatnio jak próbowałam na nim ćwiczyć to chłopaki pchali się na niego razem ze mną. W efekcie musiałam tylko uważać żeby któregoś nie nadepnąć albo nie zrzucić. Ostatnio jak chodzę w miejscu to jeden chodzi obok mnie a drugi wiesza mi się na nogi.



Szkoda że się te 2 miesiące temu nie zmierzyłam, ale po ciuchach widać efekty. Później też odkładałam to mierzenie. Dzisiaj się zmierzę. Co do ważenia to nie mogę złapać jakiejś obiektywnej wagi bo u mnie rano to tylko siku więc nie mam konkretnego dnia w tygodniu na to ważenie. Przeważnie zaznaczam maksymalną z 3 dni. Dzisiaj spadło na 85,5 więc jest nieźle bo jak zaczęłam tu pisać to było 1 kg więcej.

[windowS17]

AsikB na początku wspomagałam się kefirem/ maślanka, a potem organizm się przyzwyczaił i nie odczuwam juz potrzeby jedzenia po tej godzinie. I jak już zaznaczyłam ja chodzę dosyć szybko spać więc różnica czasu to ok 4godziny. Ale w odróżnieniu od shaylla mój największy posiłek to obiad, kolacja raczej lekka. Ale też dużo herbat pije. Szczególnie pokrzywę bo moczopędna.

Swojskie jaja smakują też o niebo lepiej od sklepowych.

Michalina to do mierzenia . Ja swoje wymiary to nawet z 2014 trzymam.

Wreszcie weekend. Trochę odpocznę.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Michalina83]

Co do nie podjadania wieczorem to ja powiem od siebie:

- Jak organizm jest odżywiony lepiej w ciągu dnia to mniej chce się jeść wieczorem.

- pić dużo wody w dzień

- kolacja z dodatkiem węglowodanów złożonych. Pieczywo razowe, makaron razowy najlepiej o niskim indeksie glikemicznym. Najlepiej na noc unikać tych cukrów prostych, glukoza, fruktoza itp. Bo po nich szybko wzrasta cukier i szybko spada i człowiek głodny.

- a jak już się zdarzy głód to ziarna, albo u mnie marchewka (nie wiem czy dobrze ale mi zabija głód i bez wyrzutów sumienia zjadam czasami)

- czasami też warto się napić wody z duża ilością magnezu i wapnia, bo przeważnie w tym bilansie dziennym chodzi o uzupełnienie pierwiastków. Dlatego często się proponuje orzechy, ale woda bez kalorii.



Napisałam dzisiaj do mojej byłej szefowej, czy by mnie do pracy nie przyjęli. Niestety ponoć dostała nowy numer służbowy, więc na razie tylko na fejsie. Na razie się nie odzywa ale nie widziałam żeby się wyświetlała. Chciałam wrócić do pracy. Nie jest to jakaś praca marzeń ale dużo ruchu i nie robili mi nigdy problemów z tym, że posiadam małe dziecko. Sporo matek tam pracowało i bardzo na rękę szli. Zarobki też mogą być.

[windowS17]

Dobry.
Widać każdy organizm potrzebuje czegoś innego. Ja po marchewce jestem jeszcze bardziej głodna. Bardziej już jogurt mnie nasyci.
Ale zgodzę się z Michalina jeżeli organizm jest w ciągu dnia odżywiony i nawodniony to wieczorem nie potrzebuje. Często człowiek też robi to z przyzwyczajenia i siega po coś z "nudów".
Michalina powodzenia w powrocie do pracy
U mnie dziś w planie tylko rower, sprzątanie i prasowanie. Byle mało leżeć na kanapie przed tv.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Michalina83]

Na razie czekam aż się ta moja była szefowa pojawi na fejsie. Jak się do przyszłego tygodnia nie pojawi to spróbuje innych kontaktów w tej pracy. Jest też możliwe, że ona już tam nie rządzi, bo jak odchodziłam na zwolnienie to ona dostała awans i szukała ludzi na jakiś obiekt poza miastem. Niestety to mnie nie urządza. Tutaj dojeżdżałam rowerem w max pół godziny. Samochodu nie mam ale dojeżdżanie za miasto u mnie na razie nie wchodzi w grę.



Robiłam wczoraj jogurt. Wyczytałam ostatnio przepis w książce ale wczoraj przypadkiem trafiłam na program o jogurtach i też było jak zrobić jogurt. Wystarczy do mleka wrzucić trochę jogurtu naturalnego i zostawić na 8 godzin w ciepłym miejscu. Miałam tylko UHT więc zalałam tym co miałam i coś wyszło przypominające w smaku i zapachu i konsystencji jogurt. Zjadłam na śniadanie porcję. Jak nie będzie rewolucji żołądkowych to przechodzę na tą metodę. Ponoć w ten sam sposób się robi Kefir. Na razie nastawiłam zakwas.

---------- Dopisano o 10:16 ---------- Poprzedni post napisano o 09:13 ----------

A jakie wy te herbatki na wieczorem pijecie. Ja nie jestem fanką herbaty ale ostatnio stwierdziłam że mam za dużo suszonych liści i też zaczęłam po trochu spijać, bo wyrzucać nie chcę a zajmują mi całą jedną szafkę. Mam liście malin które suszyłam żeby pić przed porodem, ale młody się za wcześnie wyrwał na świat i to jeszcze przez cesarkę więc sobie tak leżą. Mam jeszcze morwę którą suszyłam dla męża i miętę ale to można wsypać jako przyprawy. Mąż mój co jakiś czas kupuje te torebkowe smakowe, wypija jedną a potem paczka do szafki i potem potrafi drugą taką samą kupić i to samo. A w szafce można by postawić dużo innych rzeczy które używamy. Ja tych torebkowych nawet nie chcę pić.

[windowS17]

Ja najczęściej ziołowe pije. Miętę i melisę mam swoją z ogrodu. Suszę i na zimę mam zapasy porobione. A tak to pokrzywa, szałwia, czystek, morwa, melisa i wszystkie mieszanki które uda się kupić. Najmniej piję czarnej herbaty.
U mnie rower i runda z odkurzaczem i praniem już zaliczona, a waga pokazała 63,8. Powoli ale do celu. Zrzucone 8,1kg

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Michalina83]

U mnie też sprzątanie. Zaraz też trochę pochodzę sobie. Zrobiłam mus z buraka. Nawet mój młodszy zjadł.



A i po jogurcie nic mi nie jest. Tylko będzie trzeba lepszego mleka poszukać. U nas czasami w sklepie sprzedają mleka z krótką datą, ale wiadomo w sklepie to wszystkie są pasteryzowane.



Ale tak prawdę mówiąc to co do mleka to ja nie mam zaufania do tych mlek na targowiskach co sprzedają to nie mam zaufania. Moja babcia jak jeszcze miała krowy i skupowali mleka od takich normalnych ludzi ze wsi to jeden sąsiad mojej babci doradzał jej że mleko się nie psuje tak bardzo jak się dosypie trochę proszku do prania. Te plastikowe butelki po napojach też mnie odstraszają. Moja mama kupuje. Kiedyś przyniosła butelkę która w środku miała jakiś czarny nalot który się rzucał w oczy. Między innymi dlatego nie bardzo jestem przekonana do mleka kupowanego od kogoś. Wolę to sklepowe jak chodzi o mleko. Chyba że bym miała prosto od krowy albo bym to mleko przeznaczała do gotowania czy na ser.

[Michalina83]

W załączniku: tak wyglądały moje ćwiczenia na steperze po 5 minutach . Dzieci przejęły Steper, czyli tradycyjnie.

Ale i tak dzisiaj na Skokach narciarskich zrobiłam jakieś 7 tys kroków. W sumie ponad 10 tys wyszło. Trochę biegania w miejscu, potem wymyśliłam zabawę, że żeśmy przez ten steper po kolei przechodzili. Ale mam teraz głód.

[windowS17]

Dobry
My kiedyś mieliśmy mleko od mojej cioci, do tego masełko i twaróg. Pyszne było.

Michalina to choć nudno nie masz . Dzieci od małego uczą się być fit . Świetne dzieciaki masz.
A mi się marzy taki mały pokój fitness tylko dla mnie. Wszystkie sprzęty do ćwiczeń są porozdzielane po różnych kątach. Może kiedyś w piwnicy mi się uda coś takiego urządzić.

Miłej niedzieli życzę.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[mariamalaria]

Dzień dobry. Można do Was???

Teraz Was znalazłam, ale działam, żeby zrzucić kilogramy od 6 stycznia.
Ciężko idzie, bo to menopauza (50) lat. Ale wcześniej też było różnie.

Teraz od tego 6 stycznia mam 4 kg mniej.
Liczę kalorie z darmową aplikacją, odstawiłam całkowicie smażenie, bo niezdrowe, zmniejszyłam porcję, zwiekszylam
ilość warzyw. Ćwiczę na orbitreku. Czasami stretching, nie jadam rzeczy przetworzonych ze sztucznosciami, bawimy się z mężem w domowe przetwory-mięsne, sery, warzywne.
Czy mogę z Wami popisać dla wzajemnego wsparcia?

Potrzebuję jeszcze z 10 kilo mniej, ale wybierając małe cele, zmierzam na razie do zjechania poniżej pewnej okrągłej dwucyfrowej liczby-do tego jeszcze 2,5 kg. Mam nadzieję zrobić to w marcu.
Tej liczby nie podam, bo się jej bardzo wstydzę.

Zaraz wstaję i rozkładamy matę do ćwiczeń.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za realizację naszych celów.

[windowS17]

Witaj mariamalaria, w kupie raźniej .
Z wiekiem nasz metabolizm nie chce nas słuchać i rozleniwia się. Ja to poczułam po 30. Wszystko zaczęło się sypać .
Najlepsza metoda małych celów by dojść do dużego celu. warto się przy tym nagradzać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Michalina83]

Napisane przez mariamalaria

Dzień dobry. Można do Was???

Teraz Was znalazłam, ale działam, żeby zrzucić kilogramy od 6 stycznia.
Ciężko idzie, bo to menopauza (50) lat. Ale wcześniej też było różnie.

Teraz od tego 6 stycznia mam 4 kg mniej.
Liczę kalorie z darmową aplikacją, odstawiłam całkowicie smażenie, bo niezdrowe, zmniejszyłam porcję, zwiekszylam
ilość warzyw. Ćwiczę na orbitreku. Czasami stretching, nie jadam rzeczy przetworzonych ze sztucznosciami, bawimy się z mężem w domowe przetwory-mięsne, sery, warzywne.
Czy mogę z Wami popisać dla wzajemnego wsparcia?

Potrzebuję jeszcze z 10 kilo mniej, ale wybierając małe cele, zmierzam na razie do zjechania poniżej pewnej okrągłej dwucyfrowej liczby-do tego jeszcze 2,5 kg. Mam nadzieję zrobić to w marcu.
Tej liczby nie podam, bo się jej bardzo wstydzę.

Zaraz wstaję i rozkładamy matę do ćwiczeń.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za realizację naszych celów.

Witaj.

Jakiej aplikacji używasz jeśli można wiedzieć. Ja kiedyś używałam Mojego Dietetyka ale teraz zrobili płatne.


Pomyślałam sobie, że wyjadę do rodziców dzisiaj bo moje chłopaki już niby zdrowe ale każdy trochę pokasłuje więc przedszkole odpada i wyjścia na spacer też, a tam przynajmniej podwórko jest.



Ja się dzisiaj zważyłam i było 84,5 kg. Nie przyzwyczajam się do tej wagi jednak bo możliwe że jakieś zawahanie. Chociaż, jak pojadę do rodziców to waga mojej siostry zawsze waży dużo mniej niż moja, nawet do dwóch kilo

[windowS17]

Michalina waga może się wahać ale jeżeli ruszasz się i nie objadasz nadprogramowo to zwyczajnie waga leci w dół.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[mariamalaria]

Napisane przez Michalina83

Witaj.

Jakiej aplikacji używasz jeśli można wiedzieć. Ja kiedyś używałam Mojego Dietetyka ale teraz zrobili płatne.


Pomyślałam sobie, że wyjadę do rodziców dzisiaj bo moje chłopaki już niby zdrowe ale każdy trochę pokasłuje więc przedszkole odpada i wyjścia na spacer też, a tam przynajmniej podwórko jest.



Ja się dzisiaj zważyłam i było 84,5 kg. Nie przyzwyczajam się do tej wagi jednak bo możliwe że jakieś zawahanie. Chociaż, jak pojadę do rodziców to waga mojej siostry zawsze waży dużo mniej niż moja, nawet do dwóch kilo

Używam kalkulatorkalorii.net. I przepraszam, zapomniałam, że jest płatna. Niecałe 2 dychy na miesiąc. Mgła poporodowa, czy co???

Zawsze waże się na tej samej wadze, w niedzielę rano, po wypróżnieniu.

[Michalina83]

Napisane przez windowS17

Michalina waga może się wahać ale jeżeli ruszasz się i nie objadasz nadprogramowo to zwyczajnie waga leci w dół.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja się łapię na tym że się objadam w kółko tylko, że jest to przeważnie marchewka albo jakiś kawałek owoca które kroje dzieciom. Nadal karmię młodszego. Nie tak dużo żebym potrzebowała dużo dodatkowych kalorii ale produkcja mleka to też jest niezłe dodatkowe spalanie.

Napisane przez mariamalaria

Używam kalkulatorkalorii.net. I przepraszam, zapomniałam, że jest płatna. Niecałe 2 dychy na miesiąc. Mgła poporodowa, czy co???

Zawsze waże się na tej samej wadze, w niedzielę rano, po wypróżnieniu.

Ja też na tej samej wadze się ważę, ale jak jadę do rodziców to się ważę u nich. Moją początkową wagę to rejestrowałam na wadze u nich więc mój obiektywny spadek powinien być na tamtej.

U mnie z tym ważeniem obiektywnym to jest tak różnie, bo rano tylko siku a "dwójka" jak już to w późniejszych godzinach. Nie mam tak że mogłabym się zważyć bez dodatkowego balastu w postaci przynajmniej śniadania. Najbardziej obiektywnie jest jak wieczorem się wypróżnię i nic już po tym nie jem a potem rano się zważę.

[windowS17]

Michalina waż się rano śmiało i bez dwójki. To aż takiej różnicy nie robi. Po siku i przed napiciem się/śniadaniem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[mariamalaria]

Napisane przez windowS17

Michalina waż się rano śmiało i bez dwójki. To aż takiej różnicy nie robi. Po siku i przed napiciem się/śniadaniem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dokładnie. Jeśli zawsze będziesz się ważyć bez wyróżnienia, to ubytek zauważysz tak samo, jakbyś się zawsze ważył po.

[Michalina83]

Tak robię.

U mnie kroków mało bo pakowanie, podróż i rozpakowywanie, ale ruchu w efekcie sporo. Rano krótki spacer zaliczyłam.

[Michalina83]

Przynajmniej problem tortu się rozwiązał, bo oddałam mamusi . Tak samo przywiozłam wszystkie słodycze których prosiłam żeby nie kupowali dzieciom. Tylko teraz będę musiała ją hamować żeby nie dawała dzieciakom do jedzenia czegoś typu serdelki niewiadomego pochodzenia. Już widziałam w lodówce nakupione słodkie jogurty. Jak jeszcze mają w miarę dobry skład ale z przewagą cukru to jeszcze ujdzie jak wymiesza się z naturalnym. Nie chcę im też tak do końca wszystkiego zabraniać.

---------- Dopisano o 20:49 ---------- Poprzedni post napisano o 20:28 ----------

Jeszcze taką ciekawostkę chciałam wcześniej napisać. Wczoraj niestety nie mogłam wyjść na zakupy i wybrałam się dzisiaj do sklepu rano, do którego rzadko chodzę, no i nie mogłam znaleźć produktów które miałam na liście. Mąż chciał kefir, zwykle kupuje litrowy Krasnystaw który ma bardzo prosty skład mleko, białka mleka i bakterie ale takiego nie było więc zaczęłam przeglądać inne tego samego producenta w kubkach i tam było już na drugim miejscu mleko w proszku. Tak samo sprawdzałam dzisiaj jogurty które mama kupiła i na dużej Jogobelli jest inny skład a na małej inny, bo rano oglądałam mały w sklepie. Jeszcze jakby miały inne smaki to rozumiem truskawka nie jest tak słodka jak jabłko ale to był ten sam smak. Nie myślałam że są takie rozbieżności pomiędzy "wydawało by się" takimi samymi produktami tylko różniącymi się wielkością opakowania. Wniosek z tego że wszystko trzeba czytać.

[windowS17]

Tak Michalina, wszystko trzeba dokładnie czytać. Czasami w smaku truskawkowym nie ma ani grama truskawki.
Trzymaj się dzielnie przed smakołykami mamusi

A u mnie mierzenie. Bardzo mało spadków niestety. Ale usprawiedliwiam tym zastojem który trwał u mnie prawie 3 tyg i waga prawie się nie ruszyła. No ale w końcu się ruszyło w dół to i na wieksze spadki w obwodach trzeba poczekać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[shaylla]

Napisane przez mariamalaria

Dzień dobry. Można do Was???

Teraz Was znalazłam, ale działam, żeby zrzucić kilogramy od 6 stycznia.
Ciężko idzie, bo to menopauza (50) lat. Ale wcześniej też było różnie.

Teraz od tego 6 stycznia mam 4 kg mniej.
Liczę kalorie z darmową aplikacją, odstawiłam całkowicie smażenie, bo niezdrowe, zmniejszyłam porcję, zwiekszylam
ilość warzyw. Ćwiczę na orbitreku. Czasami stretching, nie jadam rzeczy przetworzonych ze sztucznosciami, bawimy się z mężem w domowe przetwory-mięsne, sery, warzywne.
Czy mogę z Wami popisać dla wzajemnego wsparcia?

Potrzebuję jeszcze z 10 kilo mniej, ale wybierając małe cele, zmierzam na razie do zjechania poniżej pewnej okrągłej dwucyfrowej liczby-do tego jeszcze 2,5 kg. Mam nadzieję zrobić to w marcu.
Tej liczby nie podam, bo się jej bardzo wstydzę.

Zaraz wstaję i rozkładamy matę do ćwiczeń.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za realizację naszych celów.

Super, że jesteś, w grupie raźniej
I nie ma się czego wstydzić, ja zaczynałam od 120kg...

Napisane przez Michalina83

A jakie wy te herbatki na wieczorem pijecie. Ja nie jestem fanką herbaty ale ostatnio stwierdziłam że mam za dużo suszonych liści i też zaczęłam po trochu spijać, bo wyrzucać nie chcę a zajmują mi całą jedną szafkę.

Ja wszelakie - uwielbiam różne ziołowe - melisa, pokrzywa, skrzyp, morwa. Do tego czerwona, zielona, czasem earl grey, czasami jakieś owocowe.

Napisane przez Michalina83

Jeszcze taką ciekawostkę chciałam wcześniej napisać. Wczoraj niestety nie mogłam wyjść na zakupy i wybrałam się dzisiaj do sklepu rano, do którego rzadko chodzę, no i nie mogłam znaleźć produktów które miałam na liście. Mąż chciał kefir, zwykle kupuje litrowy Krasnystaw który ma bardzo prosty skład mleko, białka mleka i bakterie ale takiego nie było więc zaczęłam przeglądać inne tego samego producenta w kubkach i tam było już na drugim miejscu mleko w proszku. Tak samo sprawdzałam dzisiaj jogurty które mama kupiła i na dużej Jogobelli jest inny skład a na małej inny, bo rano oglądałam mały w sklepie. Jeszcze jakby miały inne smaki to rozumiem truskawka nie jest tak słodka jak jabłko ale to był ten sam smak. Nie myślałam że są takie rozbieżności pomiędzy "wydawało by się" takimi samymi produktami tylko różniącymi się wielkością opakowania. Wniosek z tego że wszystko trzeba czytać.

No niestety jedzenie obecnie w dużej mierze to syf. Mnie przeraża jak widzę co moja siostra daje dzieciom - wszelkie monte, danonki, mleczne kanapki, musy w tubkach etc. Dzieciaki są tak nauczone, że w życiu nie widziałam, żeby jadły normalne świeże owoce, nawet kawałek domowego ciasta! Ja staram się nie być freakiem, jem czasami jogurty owocowe, ale to tak ze 2 małe kubki w tyg i nigdy pod wieczór bo to jedank masa cukru...

U mnie weekend taki sobie - byłam u rodziny więc wpadło więcej jedzenia, trochę alkoholu. Gorzej niestety poradził sobie mąż - on nie może siedzieć przy zastawiony stole - wszystko go kusi. I co chwilę musi sobie po coś sięgnąć. Dlatego odkąd dołączył do mnie w diecie ja mu wydzielam porcje. I tak np jak kończymy obiad to mówi, że normalnie jeszcze by sobie dokłądał jakby stało na stole, bo nie czuje się jakoś najedzony. Po obiedzie standardowo chwilę sobie siedzimy przed tv, pijemy kawę. Po jakimś czasie stwierdza, ze jednak jest najedzony. Serio, potrzebuje czasu, żeby do mózgu to dotarło

Ruchowo weekend nienajgorszy - w sobotę długi spacer, wczoraj spaliłam 200 kcal na steperze. Coraz bardziej się ze steperem lubimy - na początku trochę pobolewały mnie kolana, teraz już jest ok. No i w tym czasi bezkarnie oglądam głupoty w tv

[windowS17]

Shaylla lepiej po zjedzeniu wszystko wynosić z pola widzenia. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Ja sama czasem się łapałam na tym że nieświadomie przy rozmowie łapałam jedzenie i do paszczy.

Ja właśnie pedałuje sobie na spokojnie i rozgrzewam przed "walkiem". Mam trochę wiecej czasu to pochodze sobie ponad 40min. Trzeba korzystać póki jestem sama w domu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[shaylla]

Napisane przez windowS17

Shaylla lepiej po zjedzeniu wszystko wynosić z pola widzenia. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Ja sama czasem się łapałam na tym że nieświadomie przy rozmowie łapałam jedzenie i do paszczy.

W domu to nie problem, ale jak jesteśmy u kogoś i siedzimy przy stole to jest masakra. Kilka tyg temu byliśmy u znajomych, siedzieliśmy do późna, na stole wiadomo cały czas było żarcie to nie poznawałam starego. W domu sam stwierdził, że jest przeżarty, ale on nie potrafi nie zjeść jak leży. Twierdzi, że jedzenie ma oczy i na niego patrzy
Starego dziada już nie zmienię, ale serio ciekawe jest to, ze jak mu wydzielam to nie mówi ani słowa, że mam dać więcej, nie szuka nic po szafkach po obiedzie. Taki dziwny przypadek