Frotka

[Agnieszka32]

24 listopada około 15 - w Godzinie Miłosierdzia - po wielu miesiącach cierpienia w wieku 13 lat i 6 miesięcy (bez kilku dni) odeszła moja Froteczka. Ufając, że w oczach Boga cierpienie żadnej jego żywej istoty nie jest bezcelowe, wierzę że tęczowy most zaświecił się dla niej najpiękniejszymi kolorami.

Żeby opisać, jak Froteczka odchodziła, wciąż nie jestem gotowa....ale zawinęłam ja w prześcieradło, tak, jak mama Filutka i wrzuciłam jej do dołka bawełniany sznur, którym tydzień wcześniej bawiła się po raz ostatni.....

Później rycząc gdzieś na fotelu, moja ręka sama zawędrowała w jakiś zakamarek, gdzie nigdzie nie sięgam i tak resztka tego samego sznurka spoczęła w pudełku z pamiątkami obok jej pierwszej zabawki, częściowo zjedzonego gumowego tygryska....




Po przeczytaniu ostatniego USG jamy brzusznej Frotki - zrobionego przeze mnie na własną rękę dzień przed śmiercią - pierwszy raz w życiu tak bardzo żałowałam, że nie potrafiła mówić. A jeszcze bardziej, że zaufałam tak bardzo lekarce, którą obie z Frotką przez te wszystkie lata pokochałyśmy.




Piszę to już tylko (z prośbą o udostępnianie naszej historii - dostępnej na moim profilu na fb):

https://www.facebook.com/agnieszka.bronowskamiazga

w intencji, aby każdy właściciel swojego zwierzaka, przy pierwszych pojawiających się wątpliwościach, skorzystał z konsultacji u innego lekarza. Choćby ufał swojemu tak bezgranicznie, jak ja pani doktor Katarzynie Mostowskiej przez 20 lat opieki nad moimi trzema psami.

Moje zarzuty wobec zastosowanego przez nią leczenia, a raczej braku tego leczenia opisałam w opinii na stronie jej gabinetu:

https://www.facebook.com/agnieszka.b...05203431641386