Jak stać się zimną i złą kobietą z takiej, która facetowi nadskakuje i uchyla świata?

[Mahdab]

Napisane przez rejczeI

Nie wymagam. Jak ktoś jest obieżyświatem i ciągle go gdzieś nosi to jeszcze rozumiem że musi z góry wiedzieć ale jak ktoś siedzi w domu nic nie robi poza zaplanowanym wycieraniem kurzy opcjonalnie pójdzie sobie na spacer do lasu i ma wąsy że nie wie o której narzeczony wpadnie to już mniej. To po prostu kolejny wątek gdzie jest upór godzić dwa totalnie odmienne lajfstajle. Przypuszczam że to w koncu dupnie chyba że chłopak się ugnie ogarnie i zacznie pilnować sobotnich planów.

---------- Dopisano o 16:43 ---------- Poprzedni post napisano o 16:38 ----------


Nie każdy lubi układać życie osobiste pod jakieś tam dominujące społecznie obyczaje. Przykładowo utarło się że sobota jest ''ogólnonarodowym dniem cotygodniowego sprzątania'', co nie znaczy że dla każdego.

Spoko, można układać tylko pod siebie tylko nie wiem czy ktoś by się chciał z taką osobą spotykać nawet na gruncie koleżeńskim. Chyba że menele spod sklepu i tak tam zawsze wysiadują i to samo robią.
[1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;89354157]Znowu robi się tu usprawiedliwianie czyjegoś braku szacunku do drugiej osoby. Wizaz ostatnio mocno odpływa

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Właśnie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Basia303030]

Napisane przez foczka01

Cześć . Prosze o ocene sytuacji. Jestem z moim facetem 8 miesięcy i jedna rzecz strasznie mnie uwiera. Kwestia naszych spotkań, a konkretniej planowania ich. Ja jestem osoba, która musi mieć wszystko zaplanowane od A do Z. Wyjazd na wycieczke? Już wiem co bede robić każdego dnia. Sprzątanie domu? Już dwa dni wcześniej wiem gdzie bede sprzątać, w jakiej kolejności, i o której godzinie. Nauka na egzaminy? Mam rozplanowane na każdy dzień, którego zagadnienia sie naucze. Tak samo jest ze spotkaniami z ludźmi. Lubię umawiać się z wyprzedzeniem, maks 2 dni przed, i lubie tez wiedziec co bedziemy mniej wiecej robić, czy siedzieć w domu, czy gdzieś pójdziemy, gdzie sie spotkamy, choćby mniej więcej o której. Też nie zrozumcie mnie źle, to nie jest tak, że koleżanka zadzwoni 'hej spotkajmy sie za godzine', a ja akurat nie mam co robic, mam wolne i dla zasady odmówie, bo nie miałam tego w planach. Oczywiście, spontaniczne wypady tez mi sie zdarzaja, tak samo jak modyfikacja planów co sie bedzie na takim spotkaniu robic, jak spedzać czas. Z tym, że w większości przypadków wolę po prostu się umawiać i tyle.

Mój facet ma do tego skrajnie inne podejście. Ba, już nawet na poczatku jak zaczelismy randkować to ujawnił. Poniedziałek, godzina 16 ileś, a on do mnie pisze czy chce isc do kina na film X, który leci o 18stej. Żadnej wczesniejszej informacji, ze w pon zechce mu sie isc do kina. Akurat mialam czas i poszlismy, ale to mnie zaskoczyło. No a jak juz jestesmy w zwiazku to przynajmniej w mojej glowie uroslo to do rangi problemu.

Z czasem zauwazylam, ze to ja inicjuje 90% spotkan na oko. Ja sie pytalam kiedy sie spotkamy, rzucałam pomysłami typu chodzmy na llyzwy, na kajaki, na trampoliny, jedzmy tam i tam, itd. On w wiekszosci przypadkow sie zgadzal i przyjezdzal, czasem odmowil, bo nie mogl. Ale no widac bylo, ze mu te moje pomysly pasuja i sam kiedys z tym wyszedl, ze mam fajne sposoby na spedzanie razem czasu, bo on np na trampoliny by nie wpadl. Ale no co, zaczelo mnie meczyc to, ze to ja ciagle wychodze z inicjatywa spotkan. Zalezalo mi, zeby on coś dał od siebie. W innych sferach on wychodził do mnie z reka, np to on czesciej do mnie dzwonil, inicjowal dlugie rozmowy, pytal czy cos pogramy multiplayer albo obejrzymy cos razem na discordzie. Jednak gadanina przez telefon, granie w gry nie bedac obok siebie fizycznie mnie zadowala tak w 50% , nie tak jak spotkanie, a mi brakowalo zeby wychodzil z inicjatywa spotkan !

Rozmawialam na ten temat z nim. Ze czasem czuje sie jak natretna mucha, ktora sila go wyprowadza z domu. On stwierdzil, ze on nie ma po prostu mozliwosci wyjsc z propozycja skoro bardzo szybko ja to robie i nie daje mu szansy. Poza tym ja mam fajne pomysly i chyba juz z wygodnictwa woli poczekac az to ja znowu cos wymysle. Dodal tez ze on ma tak nieregularny czas pracy (wlasna dzialalnosc i zlecenia), ze on nie jest w stanie przewidziec czy mu cos w robocie nie wypadnie i tez nie chce sie ze mna umawiac, a potem mowic ze jednak nie da rady byc

A mnie to juz po prostu meczy. Chcialam zrobic taki manewr zeby nic mu nie proponowac i zobaczyc co on z tym zrobi. ale zawsze ja sie zlamie i w koncu zapytam. Ostatnio on wyszedl z propozycja weekendu, ale rzucil luzno, ze 'no w weekend musimy sie spotkac'. Ale czy sobota, czy niedziela, czy oba dni, o ktorej i gdzie to juz nie powiedzial. Wczoraj sie z nim na godzinke widzialam jak wracal z pracy bo przejezdzal obok mojego mieszkania, i tak czekam czy on cos powie co do weekendu. Nie powiedzial. Na koniec sama juz zapytalam to co z tym weekendem. Powiedzial ze teraz jest zmeczony po calym dniu pracy, bedzie odsypial, zobaczy jak sie obudzi i wtedy konkretnie sie umowimy na sobote i niedziele. Ja na to ok, ale w srodku sie we mnie gotowalo. Przyszla mi do glowy mysl, aha czyli mam czekac az jasnie ksiaze sie obudzi i zastanowi kiedy ma mnie widziec.. moze to jest spowodowane tym ze obecnie nie mam pracy, duzo czasu spedzam w domu, i on po prostu ma mnie za osobe ktora jest dyspozycyjna zawsze o ile sie zle nie czuje albo nie umowilam sie z kims znajomym.

Nie wiem juz czy to ja przesadzam, i jak naprawic ta sytuacje, jak wytrzymac z tym nie proponowaniem spotkan zeby dac jemu sie wykazac..

---------- Dopisano o 13:14 ---------- Poprzedni post napisano o 12:12 ----------

Dodam, że dzisiaj mamy sobotę, on wstał o 10tej i do tej pory sam nie wyszedł o której przyjedzie, nic. Po prostu czuję, że mój czas w tej kwestii nie jest szanowany.

---------- Dopisano o 13:44 ---------- Poprzedni post napisano o 13:14 ----------

czy ktoś sie wypowie ? ten watek jest widoczny ?

Mi się osobiście w głowie nie mieść taki związek. Mam pracę ,studia i inne zajęcia które pochłaniają dużo mojego czasu więc umawiając się czy to z facetem czy koleżanką wiem to max 2 dni przed zarówno co będziemy robić (mniej więcej ) jak i o której godzinie się widzimy.

Jak dla mnie koleś nie traktuje Cie poważnie i nie szanuje Twojego czasu , ja po prostu olałabym go całkowicie i następnym razem gdy wpadnie na pomysł spotkania na które wcześniej nie byliście umówieni ,powiedziałabym że mam już inne plany i spotkamy się innym razem. Proste. Nie leci do niego na klęczkach gdy tylko on kiwnie palcem bo z boku to wygląda tak że Ty dostosowujesz swoje życie w 100% pod niego a on co daje z Siebie?

Ty czekasz aż on się wyśpi po pracy z telefonem w ręku i coś zaproponuje zamiast w tym czasie zorganizować sobie czas i gdzieś wyjść ze znajomymi? Co z tego że obecnie nie masz pracy ,oprócz niej twój świat kręci się tylko wokół tego faceta? aha .

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

ja tak ze swoim mezem randkowalam, raz on do mnie przyjechal bez umawiania sie rowerem, to wsiadlam na swoj i pojechalismy na wycieczke, innym razem napisalam mu wieczorem ze za (mniej wiecej bo nie pamietam) 1-2h bedzie enemef w multikinie i poszlismy, zdarzaly sie czesto wypady na spontanie na starowke czy do jakiejs knajpy
ogolnie czesto piszac w ciagu dnia umawialismy sie na ten sam dzien, rzadko mielismy plany z wyprzedzeniem, chyba ze chodzilo o cos wiekszego, np wycieczka do innego miasta czy spotkanie w gronie znajomych (ale wtedy chodzilo o umowienie sie z tymi znajomymi)

z cala pewnoscia nie napisze, ale podejrzewam ze moglo sie zdarzyc, ze ktores z nas powiedzialo "jestem padniety/padnieta, nie wiem jak jutro, umowimy sie jak wstane", to takie zwykle stwierdzenie po ktorym zreszta wcale nie musi na 100% dojsc do spotkania w tym dniu, wlasnie dlatego pada haslo "umowimy sie jutro", bo dzisiaj na nic konkretnego sie nie umawiamy


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

[1=0fb2986dc06479a38c396fe 4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a 18ec99;89354219]ja tak ze swoim mezem randkowalam, raz on do mnie przyjechal bez umawiania sie rowerem, to wsiadlam na swoj i pojechalismy na wycieczke, innym razem napisalam mu wieczorem ze za (mniej wiecej bo nie pamietam) 1-2h bedzie enemef w multikinie i poszlismy, zdarzaly sie czesto wypady na spontanie na starowke czy do jakiejs knajpy
ogolnie czesto piszac w ciagu dnia umawialismy sie na ten sam dzien, rzadko mielismy plany z wyprzedzeniem, chyba ze chodzilo o cos wiekszego, np wycieczka do innego miasta czy spotkanie w gronie znajomych (ale wtedy chodzilo o umowienie sie z tymi znajomymi)

z cala pewnoscia nie napisze, ale podejrzewam ze moglo sie zdarzyc, ze ktores z nas powiedzialo "jestem padniety/padnieta, nie wiem jak jutro, umowimy sie jak wstane", to takie zwykle stwierdzenie po ktorym zreszta wcale nie musi na 100% dojsc do spotkania w tym dniu, wlasnie dlatego pada haslo "umowimy sie jutro", bo dzisiaj na nic konkretnego sie nie umawiamy


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Z Twojego postu bije wręcz obopulna chęć spotkań po Twojej stronie i męża. U autorki to bardziej wygląda że ona o te spotkania się prosi a facet rozważa czy chce czy nie. Ogólnie jak ktoś ma Cię w zadku to się po prostu gdzieś wewnętrznie czuje i wtedy sytuacje które można zinterpretować na różny sposób stają się solą w naszym oku. Ty pewnie czułaś że to jest to więc się nie stresowałaś.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[rejczeI]

Napisane przez Mahdab

Spoko, można układać tylko pod siebie tylko nie wiem czy ktoś by się chciał z taką osobą spotykać nawet na gruncie koleżeńskim. Chyba że menele spod sklepu i tak tam zawsze wysiadują i to samo robią.
Właśnie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Aha menele spod sklepu. Uwielbiam to przekonanie że każdy absolutnie każdy układa czas wolny z terminarzem. To ja uwielbiam ten współczesny lans na bycie po pachy zajętym. Dokładnie na tej samej zasadzie coach potato ''nie mają czasu'' na siłkę.

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89354231]Treść usunięta[/QUOTE]
nie wiem czy on ma ją w zadku, ona nie bardzo daje mu okazje do wychodzenia z czymkolwiek (sam jej to powiedział). a to co proponował jej nie pasowało (napisała to w pierwszym poście).

on ma najwyraźniej taki styl bycia, z kimś takim jak ja nie wyglądałby na dupka który ma dziewczynę w zadku, a przy niej wiecznie zaplanowanej może tak to właśnie wyglądać.

ją zdenerwowało to, że on ją zaprosił do kina tego samego wieczoru, a nie z wyprzedzeniem. on wyszedł z propozycją, ale nie w taki sposób w jaki ona by chciała - dla mnie to dużo mówi o jej charakterze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Stysia21]

Ja też nie lubię takiej całkowitej spontaniczności, może czasem, jak mam wolne i z osobą, którą mam pod ręką, ale nie umiałabym tak żyć, że ktoś podjeżdża po mnie, to wychodzę. Ja mam codziennie jakieś swoje plany (studia, praca, zakupy, wyjścia ze znajomymi, sprzątanie) i gdyby ktoś nagle do mnie wpadł, to nie byłabym raczej zadowolona. Gdybym się przykładowo, umówiła z przyjaciółką, a facet by przyjechał mnie gdzieś zabrać, to czułabym się niezręcznie. przecież nie odwołam umówionego spotkania.
Nie lubię takich ludzi, którzy zmieniają plany na ostatnią chwilę i nie wiem, na czym stoję. Kiedyś tak z przyjaciółką się umówiłam na spotkanie (o 14) z okazji jej urodzin, mega się cieszyłam, nie widziałyśmy się w ogóle wtedy długo, bo ona dużo pracuje, ja studiowałam, ustaliłyśmy dzień, datę. Ja już byłam gotowa i wieczorem tylko do niej napisałam, by potwierdzić spotkanie, a ona do mnie: "ok, tylko bądź o 11, bo się zamieniłam z kimś z pracy i muszę być w niej o 13". Myślałam, że coś mnie trafi. Nie dość, że sama z siebie mnie nie poinformowała o tej zmianie, to planowałam z nią dłuższe spotkanie, chciałam pogadać, a okazało się, że mamy ile? Godzinę? Bo musiała przecież jeszcze dojechać. W efekcie przełożyłyśmy spotkanie na inny dzień, ale od tego czasu czuję jakiś niesmak.
Ja w sytuacji autorki odnosiłabym wrażenie, że facet mimo wszystko nie szanuje mojego czasu. Nie ma co jej mówić, żeby zaplanowała sobie coś innego, kiedy on nie może, no bo jej przecież zależy, żeby to z nim się widywać, tylko wydaje się, że jedynie z jej strony jest takie zaangażowanie.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Mahdab]

Napisane przez rejczeI

Aha menele spod sklepu. Uwielbiam to przekonanie że każdy absolutnie każdy układa czas wolny z terminarzem. To ja uwielbiam ten współczesny lans na bycie po pachy zajętym. Dokładnie na tej samej zasadzie coach potato ''nie mają czasu'' na siłkę.

Jasne, bo umówić się np, co druga sobotę to rzeczywiście życie z terminarzem.
Jak zaplanuję na sobotę domowe spa, a później samotne oglądanie filmów w wyciągniętych ciuchach to też jestem zajęta.
[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89354299]Treść usunięta[/QUOTE]To by się skończyło tak, że by się wcale nie widzieli, bo jak każdy dzień ona by zaplanowała to nie widzę powodów żeby to pozniej zmienić, bo pan zatęsknił.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[rejczeI]

Może wyszło trochę zaczepnie ale to też nie było miłe kiedy sugerujesz że trzeba być ostatnim nierobem by spotykać się bardziej spontanicznie.
Jeśli zaczynamy doktykać absurdu to po prostu nie wierzę że każdy jest prezydentem USA i ma taki rzekomo napięty grafik. Sorki ale prędzej uwierzę że ludzie są zwyczajnie zmęczeni i dlatego planowanie jest normą niż że przeciętny człowiek naprawdę ale to naprawdę nie jest w stanie znaleźć godziny lub dwóch na towarzyskie spotkanie z kimś kogo ponoć lubisz. Jeszcze jak masz na głowie małe dziecko albo studia i pracę, okej, to jest absorbujące i to bardzo, ale przeciętny człowiek po pracy zwyczajnie spędza czas wolny jak ma widzimisię a nie że taki jest po pachy zajęty. Nie musisz oglądać seriali codzienie, czytać pierdół w necie codziennie, gotować obiadu, iść na zakupy albo na siłownię. Powiesz że jesteś szalenie zajęta a tylko ograniczając wizaż czas na spotkanie znajdziesz szybciej. To jest mylenie tego co się lubi z tym co się rzekomo musi.

To, że dziewczynie nie pasuje to jedno i zwyczajnie ma prawo wymagać uwzględniania jej potrzeb. I jej fanaberii. Jej życie, jej wybory, jej strefa komfortu. Albo facet się jakoś dostosuje albo ona albo się rozstaną.

Ale zarazem to nie jest nienormalne że człowiek decyduje o wyglądzie wolnego dnia dopiero jak się wyśpi. Jak mam wolne to nie planuję czy wstanę o 8 czy o 11 i może raz czy dwa jakoś bym zniosła próby dopasowywania się do czyjejś tak rozszerzonej potrzeby kontroli, ale bardzo szybko skonczyłby mi się zapał gdybym tydzien w tydzien miała z tyłu głowy że muszę, no muszę to czy tamto bo jak nie to problem. Gdy ktoś faktycznie jest bardzo aktywny i w kółko potrzebuje gdzieś wyjeżdżać to rozumiem skalę problemu ale jak siedzi w domu i przysłowiowo pierdzi w stołek przez np. 70% czasu to już nie. Niby, że brak określenia przez faceta godziny czy coś szalenie wpływa na grafik sprzątania. To możesz przerwać sprzątanie i dokonczyć jutro. Szczególnie jak masz przerwę w pracy i możesz sprzątanie ogarnąć tak naprawdę w dowolny dzien. Na tym w miarę polega obiektywizm. A subiektywnie to sobie możesz wymagać od narzeczonego żeby codziennie o 5 rano koktajl z marchewki podawał bo tak. Jak mu to pasi to spoko, jak mu nie pasi a to robi też spoko bo nikt go na siłę przy dziewczynie nie trzyma. I nie uważam tego za lekceważące że na pewno bym nie wstawała z kimś pobiegać na 6, albo jeść śniadanko od 7. I nie chciałoby mi się określać za każdym razem w piątek po południu czy w sobotę będę o czwartej czy szóstej. A już na pewno by mi się nie chciało umawiać na kino sobotnie w poniedziałek. Ja tego nie lubię. Tak samo jak autorka nie lubi bez odpowiedniego wyprzedzenia.

---------- Dopisano o 09:14 ---------- Poprzedni post napisano o 09:03 ----------

Napisane przez Mahdab

Jasne, bo umówić się np, co druga sobotę to rzeczywiście życie z terminarzem.
Jak zaplanuję na sobotę domowe spa, a później samotne oglądanie filmów w wyciągniętych ciuchach to też jestem zajęta.
To by się skończyło tak, że by się wcale nie widzieli, bo jak każdy dzień ona by zaplanowała to nie widzę powodów żeby to pozniej zmienić, bo pan zatęsknił.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dokładnie tylko się umówmy to nie są rzeczy których nie możesz zmienić gdyby faktycznie Ci zależało na tym żeby z kimś spędzić czas. Więc jesteś zajęta ale bynajmniej nie czymś więcej niż wynikającym z czystego egoizmu. Ja nie planuję takich rzeczy jak domowe spa albo filmy w dresie tylko robię to jak mnie najdzie ochota i mam czas. Jakby mi ktos powiedział że nie pójdzie ze mną do kina bo potrzebuje sobie poleżeć w wannie to normalna sprawa. Mnie to nie obraża. Ale jakby mi wyrzucał że nie bo już zaplanował leżenie w wodzie ze świeczką i co ja sobie myślę wymyślając jakieś kino to sorki ale taka osoba i jej priorytety do mnie zwyczajnie też nie pasują.

[e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e]

Napisane przez rejczeI

Może wyszło trochę zaczepnie ale to też nie było miłe kiedy sugerujesz że trzeba być ostatnim nierobem by spotykać się bardziej spontanicznie.
Jeśli zaczynamy doktykać absurdu to po prostu nie wierzę że każdy jest prezydentem USA i ma taki rzekomo napięty grafik. Sorki ale prędzej uwierzę że ludzie są zwyczajnie zmęczeni i dlatego planowanie jest normą niż że przeciętny człowiek naprawdę ale to naprawdę nie jest w stanie znaleźć godziny lub dwóch na towarzyskie spotkanie z kimś kogo ponoć lubisz. Jeszcze jak masz na głowie małe dziecko albo studia i pracę, okej, to jest absorbujące i to bardzo, ale przeciętny człowiek po pracy zwyczajnie spędza czas wolny jak ma widzimisię a nie że taki jest po pachy zajęty. Nie musisz oglądać seriali codzienie, czytać pierdół w necie codziennie, gotować obiadu, iść na zakupy albo na siłownię. Powiesz że jesteś szalenie zajęta a tylko ograniczając wizaż czas na spotkanie znajdziesz szybciej. To jest mylenie tego co się lubi z tym co się rzekomo musi.

To, że dziewczynie nie pasuje to jedno i zwyczajnie ma prawo wymagać uwzględniania jej potrzeb. I jej fanaberii. Jej życie, jej wybory, jej strefa komfortu. Albo facet się jakoś dostosuje albo ona albo się rozstaną.

Ale zarazem to nie jest nienormalne że człowiek decyduje o wyglądzie wolnego dnia dopiero jak się wyśpi. Jak mam wolne to nie planuję czy wstanę o 8 czy o 11 i może raz czy dwa jakoś bym zniosła próby dopasowywania się do czyjejś tak rozszerzonej potrzeby kontroli, ale bardzo szybko skonczyłby mi się zapał gdybym tydzien w tydzien miała z tyłu głowy że muszę, no muszę to czy tamto bo jak nie to problem. Gdy ktoś faktycznie jest bardzo aktywny i w kółko potrzebuje gdzieś wyjeżdżać to rozumiem skalę problemu ale jak siedzi w domu i przysłowiowo pierdzi w stołek przez np. 70% czasu to już nie. Niby, że brak określenia przez faceta godziny czy coś szalenie wpływa na grafik sprzątania. To możesz przerwać sprzątanie i dokonczyć jutro. Szczególnie jak masz przerwę w pracy i możesz sprzątanie ogarnąć tak naprawdę w dowolny dzien. Na tym w miarę polega obiektywizm. A subiektywnie to sobie możesz wymagać od narzeczonego żeby codziennie o 5 rano koktajl z marchewki podawał bo tak. Jak mu to pasi to spoko, jak mu nie pasi a to robi też spoko bo nikt go na siłę przy dziewczynie nie trzyma. I nie uważam tego za lekceważące że na pewno bym nie wstawała z kimś pobiegać na 6, albo jeść śniadanko od 7. I nie chciałoby mi się określać za każdym razem w piątek po południu czy w sobotę będę o czwartej czy szóstej. A już na pewno by mi się nie chciało umawiać na kino sobotnie w poniedziałek. Ja tego nie lubię. Tak samo jak autorka nie lubi bez odpowiedniego wyprzedzenia.

---------- Dopisano o 09:14 ---------- Poprzedni post napisano o 09:03 ----------

Dokładnie tylko się umówmy to nie są rzeczy których nie możesz zmienić gdyby faktycznie Ci zależało na tym żeby z kimś spędzić czas. Więc jesteś zajęta ale bynajmniej nie czymś więcej niż wynikającym z czystego egoizmu. Ja nie planuję takich rzeczy jak domowe spa albo filmy w dresie tylko robię to jak mnie najdzie ochota i mam czas. Jakby mi ktos powiedział że nie pójdzie ze mną do kina bo potrzebuje sobie poleżeć w wannie to normalna sprawa. Mnie to nie obraża. Ale jakby mi wyrzucał że nie bo już zaplanował leżenie w wodzie ze świeczką i co ja sobie myślę wymyślając jakieś kino to sorki ale taka osoba i jej priorytety do mnie zwyczajnie też nie pasują.

Jedyny egoizm widzę tu u Ciebie. To że wpadniesz na spontaniczny pomysł wypadu na rower i wpadniesz po koleżankę, nie znaczy, że ta koleżanka ma na to ochotę akurat teraz. Egoistycznie zakładasz, że ona ma rzucać cokolwiek robi i biec robić to, na co TY masz chęć. Jeszcze stawiasz ją w nieprzyjemnej sytuacji, jeśli ochoty nie ma i musi odmawiać. Świat nie kręci się wokół Ciebie i Twoich zachcianek wolnoczasowych.

Oczywiście historia z rowerem hipotetyczna.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Basia303030]

Ja szczerze mówiąc nawet jak miałabym wolny czas to i tak nie spotkałabym się z facetem bez wcześniejszych ustaleń bo zwyczajnie nie lubię takich spotkań `na wariata Jeśli gdzieś wychodzę to lubię mieć te 2 godzinki dla Siebie żeby się ogarnąć ,wsiąść prysznic ,uczesać ,ładnie ubrać. A nie lubię robić takich rzeczy w pośpiechu z myślą że się nie wyrobie w czasie bo zaraz mój facet będzie stał pod moim blokiem i się niecierpliwił.

A jesli mam w planach robienie porządków to robię to w wyznaczonym czasie ,do głowy by mi nie przyszło rzucać swoich zajęć po facet wpadł nagle na pomysł żeby iść do kina 2 godziny przed seansem. Trzeba się wcześniej umówić .

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez rejczeI

Może wyszło trochę zaczepnie ale to też nie było miłe kiedy sugerujesz że trzeba być ostatnim nierobem by spotykać się bardziej spontanicznie.
Jeśli zaczynamy doktykać absurdu to po prostu nie wierzę że każdy jest prezydentem USA i ma taki rzekomo napięty grafik. Sorki ale prędzej uwierzę że ludzie są zwyczajnie zmęczeni i dlatego planowanie jest normą niż że przeciętny człowiek naprawdę ale to naprawdę nie jest w stanie znaleźć godziny lub dwóch na towarzyskie spotkanie z kimś kogo ponoć lubisz. Jeszcze jak masz na głowie małe dziecko albo studia i pracę, okej, to jest absorbujące i to bardzo, ale przeciętny człowiek po pracy zwyczajnie spędza czas wolny jak ma widzimisię a nie że taki jest po pachy zajęty. Nie musisz oglądać seriali codzienie, czytać pierdół w necie codziennie, gotować obiadu, iść na zakupy albo na siłownię. Powiesz że jesteś szalenie zajęta a tylko ograniczając wizaż czas na spotkanie znajdziesz szybciej. To jest mylenie tego co się lubi z tym co się rzekomo musi.

To, że dziewczynie nie pasuje to jedno i zwyczajnie ma prawo wymagać uwzględniania jej potrzeb. I jej fanaberii. Jej życie, jej wybory, jej strefa komfortu. Albo facet się jakoś dostosuje albo ona albo się rozstaną.

Ale zarazem to nie jest nienormalne że człowiek decyduje o wyglądzie wolnego dnia dopiero jak się wyśpi. Jak mam wolne to nie planuję czy wstanę o 8 czy o 11 i może raz czy dwa jakoś bym zniosła próby dopasowywania się do czyjejś tak rozszerzonej potrzeby kontroli, ale bardzo szybko skonczyłby mi się zapał gdybym tydzien w tydzien miała z tyłu głowy że muszę, no muszę to czy tamto bo jak nie to problem. Gdy ktoś faktycznie jest bardzo aktywny i w kółko potrzebuje gdzieś wyjeżdżać to rozumiem skalę problemu ale jak siedzi w domu i przysłowiowo pierdzi w stołek przez np. 70% czasu to już nie. Niby, że brak określenia przez faceta godziny czy coś szalenie wpływa na grafik sprzątania. To możesz przerwać sprzątanie i dokonczyć jutro. Szczególnie jak masz przerwę w pracy i możesz sprzątanie ogarnąć tak naprawdę w dowolny dzien. Na tym w miarę polega obiektywizm. A subiektywnie to sobie możesz wymagać od narzeczonego żeby codziennie o 5 rano koktajl z marchewki podawał bo tak. Jak mu to pasi to spoko, jak mu nie pasi a to robi też spoko bo nikt go na siłę przy dziewczynie nie trzyma. I nie uważam tego za lekceważące że na pewno bym nie wstawała z kimś pobiegać na 6, albo jeść śniadanko od 7. I nie chciałoby mi się określać za każdym razem w piątek po południu czy w sobotę będę o czwartej czy szóstej. A już na pewno by mi się nie chciało umawiać na kino sobotnie w poniedziałek. Ja tego nie lubię. Tak samo jak autorka nie lubi bez odpowiedniego wyprzedzenia.

---------- Dopisano o 09:14 ---------- Poprzedni post napisano o 09:03 ----------

Dokładnie tylko się umówmy to nie są rzeczy których nie możesz zmienić gdyby faktycznie Ci zależało na tym żeby z kimś spędzić czas. Więc jesteś zajęta ale bynajmniej nie czymś więcej niż wynikającym z czystego egoizmu. Ja nie planuję takich rzeczy jak domowe spa albo filmy w dresie tylko robię to jak mnie najdzie ochota i mam czas. Jakby mi ktos powiedział że nie pójdzie ze mną do kina bo potrzebuje sobie poleżeć w wannie to normalna sprawa. Mnie to nie obraża. Ale jakby mi wyrzucał że nie bo już zaplanował leżenie w wodzie ze świeczką i co ja sobie myślę wymyślając jakieś kino to sorki ale taka osoba i jej priorytety do mnie zwyczajnie też nie pasują.

Tutaj pewnie dochodzi też do paradoksu że im bardziej na kogoś w jakiejś kwestii naciskamy tym bardziej tej osobie nie chce się tego robić. Jak autorka dalej będzie cisnęła faceta to wydaje mi się że uzyska jedynie efekt odwrotny. Jedna spokojna rozmowa pod tytułem chciałabym abyś częściej planował nasze spotkania i tyle. Później zajmujemy się sobą i obserwujemy co się stanie. Tutaj leży komunikacja ale moim zdaniem bardziej ze strony faceta bo nawet jeżeli on jest taką osobą która planować nie lubi to powinien autorce to powiedzieć wprost że raczej tutaj nic sie nie zmieni a on chyba trochę ją mami że jakaś poprawa będzie a nic się nie dzieje i ją to frustruje. Dlatego uważam że mu nie zależy tylko korzysta. Ty masz Rejczel taki styl na spontanie ale szczerze jakby facet Ci robił o to wymówki to chyba mu byś powiedziała że sorry bejb tak mam albo zakończyła relację a nie udawała że coś tam może zmienisz i dalej robiła po swojemu?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chwast]

Mi to tez by się nie chciało nagle rzucać wszystkiego, bo ktoś coś chce robić. To mi pachnie takim bluszczem lub byciem zależnym od kogoś.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[cava]

Napisane przez Basia303030

Ja szczerze mówiąc nawet jak miałabym wolny czas to i tak nie spotkałabym się z facetem bez wcześniejszych ustaleń bo zwyczajnie nie lubię takich spotkań `na wariata Jeśli gdzieś wychodzę to lubię mieć te 2 godzinki dla Siebie żeby się ogarnąć ,wsiąść prysznic ,uczesać ,ładnie ubrać. A nie lubię robić takich rzeczy w pośpiechu z myślą że się nie wyrobie w czasie bo zaraz mój facet będzie stał pod moim blokiem i się niecierpliwił.

A jesli mam w planach robienie porządków to robię to w wyznaczonym czasie ,do głowy by mi nie przyszło rzucać swoich zajęć po facet wpadł nagle na pomysł żeby iść do kina 2 godziny przed seansem. Trzeba się wcześniej umówić .

ja rozumiem 2 godziny przygotowań przed jakąs mega randka czy wyjściem gdzie się chce wyglądac jak milion dolarów.
Ale jak sie jest z kims na stałę w związku, to raczej robi się różne rzeczy. Do lasu na grzyby, na plaże, na loda, na kebaba, na rower ,na lezenie na kanapie i oglądanie serialu czy tam śmiesznych kotków na YT, na spacer tez 2 godziny przygotowań




Ciezko mi soebie wyobrazić, że ktoś serio woli sprzątać bo sobie tak zaplanował, ze miedzy 18 a 19.30 sprząta dziś i niż rzucić to i iśc do kina czy do teatru. Posporzatac można zawsze później/jutro, za tydzień.


No do mnie w tamtym tygodniu zadzwoniła kolezanka koło 14 , że na 18 ma wolny bilet do teatru, czy idę? No to chyba bym musiała być szalona, żeby powiedzieć: a nie sory, dzwonisz minimum 3 dni za późno, bo mam zaplanowany trening który mogę zrobić jutro lub wcale i sprzątanie łazienki, a w ogóle to jak wróce z pracy, to zeby dojechac na 18 do teatru to będe mieć tylko 50 minut na zjedzenie obiadu, przebranie sie i wyjście.

[chwast]

Napisane przez cava

ja rozumiem 2 godziny przygotowań przed jakąs mega randka czy wyjściem gdzie się chce wyglądac jak milion dolarów.
Ale jak sie jest z kims na stałę w związku, to raczej robi się różne rzeczy. Do lasu na grzyby, na plaże, na loda, na kebaba, na rower ,na lezenie na kanapie i oglądanie serialu czy tam śmiesznych kotków na YT, na spacer tez 2 godziny przygotowań




Ciezko mi soebie wyobrazić, że ktoś serio woli sprzątać bo sobie tak zaplanował, ze miedzy 18 a 19.30 sprząta dziś i niż rzucić to i iśc do kina czy do teatru. Posporzatac można zawsze później/jutro, za tydzień.


No do mnie w tamtym tygodniu zadzwoniła kolezanka koło 14 , że na 18 ma wolny bilet do teatru, czy idę? No to chyba bym musiała być szalona, żeby powiedzieć: a nie sory, dzwonisz minimum 3 dni za późno, bo mam zaplanowany trening który mogę zrobić jutro lub wcale i sprzątanie łazienki, a w ogóle to jak wróce z pracy, to zeby dojechac na 18 do teatru to będe mieć 50 minut na zjedzenie obiadu, przebranie sie i wyjście.

Ja zawsze odmawiam jak ktoś w ciągu tego samego dnia proponuje mi jakieś wyjście. Nie z powodu tego, ze księżniczkuje jak to kpiąco ujęłaś „a sory dzwonisz 3 dni za późno” tylko po prostu nie mam na to ochoty, nie jestem przygotowana, choćbym miała leżeć i oglądać serial w domu
Można mieć po prostu inne potrzeby. Nie trzeba być „szalonym” czy zapracowanym.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Hermiona83]

Napisane przez cava

No do mnie w tamtym tygodniu zadzwoniła kolezanka koło 14 , że na 18 ma wolny bilet do teatru, czy idę? No to chyba bym musiała być szalona, żeby powiedzieć: a nie sory, dzwonisz minimum 3 dni za późno

Miałam kiedyś koleżankę, która - wiedząc od tygodni o moim przyjeździe, m.in po to, by się z nią spotkać, do innego kraju - odmówiła spotkania, bo... "mam na dziś zaplanowane pranie". Więc ten
Ale w normalnych przypadkach rozumiem, że są ludzie, którzy nie lubią spontanu. Tyle że nie czyni ich to lepszymi od tych, co lubią. To dwa inne style życia.

[Stysia21]

Ja tu nikomu nie zarzucam, że jest nierobem, po prostu po ludzku dla mnie to jest fizycznie niewykonalne, żeby się na spontanie z kimś spotykać i to jest tylko i wyłącznie moja opinia. Powiedzmy w jednym semestrze na licencjacie dojeżdżałam 3h na uczelnię, miałam zajęcia 4 dni w tygodniu, więc nie było mnie w domu od 7 do 18 gdzieś i tego dnia na żadne spotkania nie miałam siły. W te wolne dni czasem umawiałam się ze znajomymi. Ale gdybym sobie zaplanowała leniuchowanie, zrobiła maseczkę i leżała akurat w wannie, a ktoś by zadzwonił, że wychodzimy, to po prostu po ludzku odpowiedziałabym nie. Nawet najbardziej banalne plany są jednak moimi planami i dlaczego mam z nich rezygnować, bo ktoś chce wyjść? Jak komuś odpowiada taki styl - luz. Mnie nie. I autorce wątku też nie, więc nie ma co na siłę jej namawiać, że bycie spontanicznym to jedyny słuszny sposób na życie.

[cava]

Mnie trochę aż przeraża, w jakim stopniu macie wszytko zaplanowane na sztywno.
Dla mnie już konieczność regularnego chodzenia do pracy i ogarnięcia rzeczy umawianych w punkt: wizyty lekarskie itp. to jest bardzo dużo i wielka życiowa smycz.

[Hermiona83]

Nie jedynie słuszny, ale także legalny

[Nimve]

Napisane przez foczka01

Z czasem zauwazylam, ze to ja inicjuje 90% spotkan na oko. Ja sie pytalam kiedy sie spotkamy, rzucałam pomysłami typu chodzmy na llyzwy, na kajaki, na trampoliny, jedzmy tam i tam, itd. On w wiekszosci przypadkow sie zgadzal i przyjezdzal, czasem odmowil, bo nie mogl. Ale no widac bylo, ze mu te moje pomysly pasuja i sam kiedys z tym wyszedl, ze mam fajne sposoby na spedzanie razem czasu, bo on np na trampoliny by nie wpadl. Ale no co, zaczelo mnie meczyc to, ze to ja ciagle wychodze z inicjatywa spotkan. Zalezalo mi, zeby on coś dał od siebie. W innych sferach on wychodził do mnie z reka, np to on czesciej do mnie dzwonil, inicjowal dlugie rozmowy, pytal czy cos pogramy multiplayer albo obejrzymy cos razem na discordzie. Jednak gadanina przez telefon, granie w gry nie bedac obok siebie fizycznie mnie zadowala tak w 50% , nie tak jak spotkanie, a mi brakowalo zeby wychodzil z inicjatywa spotkan !

Wg mnie nie ma co wyrokować, że chłopu nie zależy. W ogóle w mojej ocenie, to wyższy level związkowy mają jego częstsze telefony i długie rozmowy, niż jej skakanie na trampolinie, pływanie na kajakach i robienie km na łyżwach. No fajne spędzanie czasu, miła zabawa, ale w ogóle nie świadczy, że jej zależy, a jemu nie. Tyle świadczy co najwyżej, że ona lubi spędzać czas aktywnie.

Autorko, Ty też do niego przyjeżdżasz, czy tylko on do Ciebie? Takie aktywne wypady to standard, tzn każde spotkanie musi być umówione, dopięte i musicie robić coś ekstra zawsze co innego, czy spotykacie się też tak o u kogoś w domu na luzie, posiedzieć wspólnie tak po prostu?

Bo jak na tą chwilę, to wygląda jakbyś szukała kompana na wypady i zabawę, a nie partnera, skoro rozmowy przez tel to już tak średnio, a to przecież też ważna część związku. Dochodzi jeszcze kwestia tego, że Ty jesteś wypoczęta, a on zmęczony w tygodniu. On może nie mieć tego powera na kolejny wypad w tygodniu, ale kombinuje jak inaczej nawiązać z Tobą kontakt, no to be, bo dla Ciebie to nie to. Też słabo wychodzisz na tym obrazku.

[chwast]

Napisane przez cava

Mnie trochę aż przeraża, w jakim stopniu macie wszytko zaplanowane na sztywno.
Dla mnie już konieczność regularnego chodzenia do pracy i ogarnięcia rzeczy umawianych w punkt: wizyty lekarskie itp. to jest bardzo dużo i wielka życiowa smycz.

Haha no widzisz, ja postrzegam regularne chodzenie do pracy i chodzenie do lekarza jako totalne minimum, ciężko mi sobie wyobrazić, że to dla kogoś bardzo dużo i trochę mnie to nawet dziwi.

Z resztą, ja nie wiem czy ktoś tu planuje wszystko czy nie, ja na pewno nie - żyjemy z tz dość spontanicznie na tle innych ludzi, ja po prostu kiedy mam wyjść do ludzi, to lubię wiedzieć o tym wcześniej, bo taka propozycja na 2h to właśnie dla mnie coś na wzór smyczy.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Basia303030]

Napisane przez cava

ja rozumiem 2 godziny przygotowań przed jakąs mega randka czy wyjściem gdzie się chce wyglądac jak milion dolarów.
Ale jak sie jest z kims na stałę w związku, to raczej robi się różne rzeczy. Do lasu na grzyby, na plaże, na loda, na kebaba, na rower ,na lezenie na kanapie i oglądanie serialu czy tam śmiesznych kotków na YT, na spacer tez 2 godziny przygotowań




Ciezko mi soebie wyobrazić, że ktoś serio woli sprzątać bo sobie tak zaplanował, ze miedzy 18 a 19.30 sprząta dziś i niż rzucić to i iśc do kina czy do teatru. Posporzatac można zawsze później/jutro, za tydzień.


No do mnie w tamtym tygodniu zadzwoniła kolezanka koło 14 , że na 18 ma wolny bilet do teatru, czy idę? No to chyba bym musiała być szalona, żeby powiedzieć: a nie sory, dzwonisz minimum 3 dni za późno, bo mam zaplanowany trening który mogę zrobić jutro lub wcale i sprzątanie łazienki, a w ogóle to jak wróce z pracy, to zeby dojechac na 18 do teatru to będe mieć tylko 50 minut na zjedzenie obiadu, przebranie sie i wyjście.

Nie wiem jak inni ale ja biorę prysznic codziennie a zwłaszcza przed wyjściem nawet gdy idę z koleżanką na spacer .Makijaż też noszę praktycznie każdego dnia .Zawsze chce dobrze wyglądać. Więc muszę mieć czas żeby się (mniej więcej )ogarnąć. Pewnie dałoby się to wszystko zrobić i w godzinę ale właśnie ja nie lubię szybko i `na wariata.

I jasne każdemu zdarzają się `spontaniczne akcje jednak jak ktoś robi tak notorycznie to jednak zmienia postać rzeczy.

[rejczeI]

[1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;89354596]Jedyny egoizm widzę tu u Ciebie. To że wpadniesz na spontaniczny pomysł wypadu na rower i wpadniesz po koleżankę, nie znaczy, że ta koleżanka ma na to ochotę akurat teraz. Egoistycznie zakładasz, że ona ma rzucać cokolwiek robi i biec robić to, na co TY masz chęć. Jeszcze stawiasz ją w nieprzyjemnej sytuacji, jeśli ochoty nie ma i musi odmawiać. Świat nie kręci się wokół Ciebie i Twoich zachcianek wolnoczasowych.

Oczywiście historia z rowerem hipotetyczna.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Dopowiadasz sobie i wiesz lepiej ode mnie czy coś jest dla mnie problematyczne.
Nie mam problemu z tym że ludzie na pierwszym miejscu stawiają rodzinę, dziecko, partnera, pracę, potrzebę odpoczynku wg własnej definicji i dopiero potem spotkanie towarzyskie. I jak najbardziej umawiam się z wyprzedzeniem ale jednocześnie mam tą swiadomość że mogę nie dotrzeć. Oczywiście uprzedzając o tym ale na tydzien przed zwyczajnie nieraz nie wiem czy będzie mi pasować.
Ale są priorytety i priorytety, nie wyobrażam sobie zrezygnować ze spontanicznego wyjścia do kina czy spotkania z kimś kogo lubię bo w domu szmata czeka i doprasza się o uwagę. Wyżej cenię przyjemność jaką może dać towarzystwo czy jakaś forma spędzenia czasu i porządki domowe ani gotowanie nigdy nie były u mnie wysoko na żadnej liście. Nie lubię też pindrowania się w środku dnia więc nie odmówiłabym chłopakowi przyjazdu dlatego żeby 2 godziny się robić. Zresztą 2 godziny w łazience to już w ogóle kosmos i abstrakcja, nie wiem co miałabym w niej robić tyle czasu.

[cava]

Napisane przez chwast

Haha no widzisz, ja postrzegam regularne chodzenie do pracy i chodzenie do lekarza jako totalne minimum, ciężko mi sobie wyobrazić, że to dla kogoś bardzo dużo i trochę mnie to nawet dziwi.

Z resztą, ja nie wiem czy ktoś tu planuje wszystko czy nie, ja na pewno nie - żyjemy z tz dość spontanicznie na tle innych ludzi, ja po prostu kiedy mam wyjść do ludzi, to lubię wiedzieć o tym wcześniej, bo taka propozycja na 2h to właśnie dla mnie coś na wzór smyczy.


Sent from my iPhone using Tapatalk

To teraz rodzi się pytane, czy spotkanie się z TZtem to już wyjście do ludzi, czy zwykłe życie w związku. Na ile trzeba planować na sztywno spotkanie się i poprzebywanie z partnerem, a na ile ten partner (!?) to jest wyzwanie logistyczne dla życia, tak po prawdzie singla ?




No bo gubię się, dla mnie elastycznie to jest wtedy, jak mąz mówi: chodz na grzyby bo jest pogoda akurat jeszcze przez 3 godziny, to ja rzucam choćby i zaplanowane sprzątanie nawet w trakcie i idę. Bo posprzątac moge kiedykolwiek, choćby jak znów zacznie padać, a na grzyby w deszcz nie pójdę, nawet jak było zaplanowane, bo nie lubię moknąć.

---------- Dopisano o 12:59 ---------- Poprzedni post napisano o 12:53 ----------

Napisane przez Basia303030

Nie wiem jak inni ale ja biorę prysznic codziennie a zwłaszcza przed wyjściem nawet gdy idę z koleżanką na spacer .Makijaż też noszę praktycznie każdego dnia .Zawsze chce dobrze wyglądać. Więc muszę mieć czas żeby się (mniej więcej )ogarnąć. Pewnie dałoby się to wszystko zrobić i w godzinę ale właśnie ja nie lubię szybko i `na wariata.

I jasne każdemu zdarzają się `spontaniczne akcje jednak jak ktoś robi tak notorycznie to jednak zmienia postać rzeczy.

No właśnie dziwię się z punktu widzenia osoby, która bierze prysznic codziennie rano z myciem głowy i potem wieczorem, a jak trzeba to na szybko przed jakimś wyjściem.
To nie widzę po prostu koniecznosci, żeby będąc ogólnie czystym i zadbanym, spędzac 2 godziny za każdym razem żeby się ludziom pokazać w dobrym stanie.
No jeszcze rozumiem przed jakimś wyjściem na mega okazję ze już wręcz sylwestrowy look, ale tak na co dzień? 2 godziny pracy nad sobą przed pracą a potem drugie tyle przed jakimś zwykłym wyjściem

[chwast]

Napisane przez cava

To teraz rodzi się pytane, czy spotkanie się z TZtem to już wyjście do ludzi, czy zwykłe życie w związku. Na ile trzeba planować na sztywno spotkanie się i poprzebywanie z partnerem, a na ile ten partner (!?) to jest wyzwanie logistyczne dla życia, tak po prawdzie singla ?




No bo gubię się, dla mnie elastycznie to jest wtedy, jak mąz mówi: chodz na grzyby bo jest pogoda akurat jeszcze przez 3 godziny, to ja rzucam choćby i zaplanowane sprzątanie nawet w trakcie i idę. Bo posprzątac moge kiedykolwiek, choćby jak znów zacznie padać, a na grzyby w deszcz nie pójdę, nawet jak było zaplanowane, bo nie lubię moknąć.

Ja odnoszę się raczej do sytuacji z wątku - tj randkowanie i nie mieszkanie ze sobą. Chodziło mi o to, że to, że ktoś nie lubi wówczas tego spontanu, nie oznacza od razu, ze wszystko sztywno planuje i żyje wg planu codziennie.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez Basia303030

Nie wiem jak inni ale ja biorę prysznic codziennie a zwłaszcza przed wyjściem nawet gdy idę z koleżanką na spacer .

albo niewiele wychodzisz, albo marnujesz bardzo dużo wody.



dla mnie to też marnowanie czasu, ale to już subiektywna opinia.

[cava]

Napisane przez chwast

Ja odnoszę się raczej do sytuacji z wątku - tj randkowanie i nie mieszkanie ze sobą. Chodziło mi o to, że to, że ktoś nie lubi wówczas tego spontanu, nie oznacza od razu, ze wszystko sztywno planuje i żyje wg planu codziennie.


Sent from my iPhone using Tapatalk

Ale oni są ze sobą już 8 miesięcy, i to z opisu dość regularnego kontaktu, no to chyba są między nimi po prostu spotkania i takie zwykłe bycie i robienie ze sobą czegoś, a nie tylko w punkt randki na które trzeba się przygotowywać?

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez chwast

Chodziło mi o to, że to, że ktoś nie lubi wówczas tego spontanu, nie oznacza od razu, ze wszystko sztywno planuje i żyje wg planu codziennie.


Sent from my iPhone using Tapatalk

tyle że autorka właśnie tak żyje:

Ja jestem osoba, która musi mieć wszystko zaplanowane od A do Z. Wyjazd na wycieczke? Już wiem co bede robić każdego dnia. Sprzątanie domu? Już dwa dni wcześniej wiem gdzie bede sprzątać, w jakiej kolejności, i o której godzinie. Nauka na egzaminy? Mam rozplanowane na każdy dzień, którego zagadnienia sie naucze. Tak samo jest ze spotkaniami z ludźmi. Lubię umawiać się z wyprzedzeniem, maks 2 dni przed, i lubie tez wiedziec co bedziemy mniej wiecej robić, czy siedzieć w domu, czy gdzieś pójdziemy, gdzie sie spotkamy, choćby mniej więcej o której.