Przyczajenie
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1
|
Nie wiem co myśleć o tej sytuacji..
To trochę długa historia, ale postaram się ją opisać w skrócie. W szkole średniej miałam przyjaciela. Mówiliśmy sobie o wszystkim, spędzaliśmy ze sobą dosyć dużo czasu i jak to często w takich przypadkach bywa zakochałam się w nim. Niestety on kochał kogoś innego, więc nie powiedziałam mu o tym, ale było mi dosyć ciężko dalej się z nim przyjaźnić i zaczęłam go unikać. Wiem, było to trochę głupie, ale wtedy nie widziałam innego wyjścia. Potem skończyliśmy szkołę i nasze drogi się rozeszły. Ja zaczęłam studia w pobliskim mieście, a on wyjechał studiować gdzie indziej. Minęły 4 lata i znowu się spotkaliśmy. Na przystanku autobusowym. Podszedł do mnie i zagadał. Okazało się, że wrócił po studiach do domu i zaczął tutaj pracę. Ja nadal studiowałam i czasami dojeżdżałam na uczelnię busem. Następnego dnia napisał do mnie i tak zaczęła się nasza znajomość od nowa. On dojeżdżał do pracy, ja na uczelnię, więc spotykaliśmy się na tym przystanku dosyć często. Często też ze sobą pisaliśmy, potem doszły też spotkania w niektóre weekendy. Mi oczywiście wszystkie uczucia do niego wróciły, bardzo chciałam mu powiedzieć co do niego czuję, ale czekałam, aż sytuacja się rozwinie. Minęły 3 miesiące, przyszły wakacje. Muszę zaznaczyć, że spotykaliśmy się dosyć rzadko bo co 2-3 tygodnie i tylko w miejscach publicznych, ale często widywaliśmy się na przystanku. W końcu zaprosił mnie do siebie. Przyjechałam do niego wieczorem, oglądaliśmy film. Nic się nie wydarzyło, ale dużo rozmawialiśmy. Wiedziałam, że lubi ze mną spędzać czas, a ja lubiłam go spędzać z nim. Mówił mi, że nie może w to uwierzyć, że po tylu latach znowu u niego jestem i, że bardzo się cieszy, że przyjechałam. W następny weekend ja zaprosiłam go do siebie, ale w ostatniej chwili odwołał spotkanie. Byłam trochę zła, tłumaczył się, że nie czuje się najlepiej i musimy je przełożyć na kiedy indziej. Tylko, że więcej się już nie spotkaliśmy. Przestał pisać, kiedy po miesiącu zapytałam, czy chciałby się spotkać, bo chciałam wyjaśnić tą sytuację, to znalazł jakąś głupią wymówkę i wtedy dałam sobie spokój. Było mi bardzo ciężko, bo bardzo go kochałam. Minęło prawie pół roku i odezwałam się do niego. Pomyślałam, że najwyżej mnie oleje ale chciałam wiedzieć co u niego. Wydawał się miło zaskoczony. Rozmawialiśmy cały wieczór. Po tygodniu on odezwał się do mnie i tak kontakt nam wrócił. Zaczęłam do niego przyjeżdżać, bo moja przyjaciółka przeprowadziła się niedaleko niego i kiedy byłam w pobliżu to do niego wpadałam. Dużo rozmawialiśmy, ciągle powtarzał, żebym przychodziła kiedy tylko chce i, że możemy gdzieś wyskoczyć w któryś dzień. Tak, więc zadzwoniłam w weekend, wybraliśmy się na kawę,a potem na spacer. Ubrał mi swoją czapkę, żebym nie zmarzła, przytulaliśmy się, generalnie było bardzo miło. Do czasu.. Okazało się, że ma dziewczynę. Dowiedziałam, się o tym od przyjaciółki i poszłam do niego o tym porozmawiać. Przyznał się, że tak, ma dziewczynę, ale ona wie, że jestem jego koleżanką i jej to nie przeszkadza.. Byłam trochę w szoku. Przepraszał mnie potem, że mi nie powiedział i prosił, żebyśmy nie urywali kontaktu. Powiedziałam mu, że nie spotykam się z facetami, którzy są w związkach i, że zależy mi na nim, więc spotykać się nie możemy ze względu na moje uczucia. Wtedy on zaczął jeszcze mocniej naciskać, żebyśmy ten kontakt dalej ze sobą mieli, a ja zgodziłam się tylko na to, że od czasu do czasu jakby chciał może się odezwać, ale spotykać się nie będziemy. Napisał do mnie po jakichś dwóch tygodniach. Wysłał mi zdjęcie z jakiegoś szkolenia w pracy, podpisał, że się uczy i tyle.. Czułam się dziwnie i jakoś nie bardzo chciałam z nim rozmawiać. Ale było mi głupio tak go olać, więc też mu wysłałam zdjęcie po kilku godzinach. Byłam na piwie ze znajomymi i napisałam, że ja już po nauce. Następnego dnia auto mi nawaliło, więc poszłam na przystanek, żeby pojechać na uczelnie i on tam był, ale udawał, że mnie nie widzi. Wątpię, żeby mnie nie zauważył, stał dosyć blisko.. Byłam strasznie zdezorientowana, bo przecież dzień wcześniej się odezwał. To było chwilę przed kwarantanną i od wtedy już go nie widziałam, nie mamy żadnego kontaktu. Strasznie to wszystko przeżywam, bo jest dla mnie bardzo ważny i kompletnie nie rozumiem jego zachowania. Czy to możliwe, że miał mnie tylko za koleżankę i nic więcej? Ale czemu nie powiedział mi, że ma dziewczynę.. Ciężko mi uwierzyć w to, że jest aż takim dupkiem. Że chciał lecieć na dwa fronty. Kiedyś byliśmy przyjaciółmi i dobrze go znałam, dlatego nie rozumiem tego kompletnie. Wydaje mi się, że jak spotykaliśmy się kiedyś, on mógł kręcić już z tą dziewczyną, z którą jest teraz. Pewnie zaczął z nią chodzić, i dlatego urwał kontakt. Pracuje z nią i mieszkają bardzo blisko siebie, a my mieszkamy od siebie dużo dalej i nasze spotkania nie były tak częste. Tylko nie rozumiem, czemu teraz tak zależało mu na tym kontakcie ze mną, skoro jest w związku?.. I czemu potem nagle zaczął mnie unikać jak spotkaliśmy się przypadkiem? Strasznie chciałabym móc raz szczerze z nim porozmawiać. Dowiedzieć się o co chodziło i powiedzieć mu o wszystkim. Tak, żeby już zamknąć ten rozdział i nie myśleć o tym wszystkim tyle, ale nie wiem, czy to w ogóle możliwe. Wątpię, żeby powiedział mi prawdę.
|