jak szczupłe dziewczyny utrzymują niedowagę?

[britnay]

Cały czas mnie ciekawi jak szczupłe dziewczyny utrzymują niedowagę? Czy cały czas chodzą głodne, czy potrzebują mniej jedzenia? Moim zdaniem nie da się normalnie jesć, nawet zdrowe i zbilansowane posiłki i utrzymywać swoje BMI w niedowadze.

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

mniej jedzenia, mniej tłusto i mniej słodko

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Ja jem normalnie, zdrowo, a prawie cale zycie mam niedowage (z wyjatkiem liceum i poczatku studiow, gdzie wazylam normalnie. Jadlam wtedy byle co). Winie szybki metabolizm.

[Rysia16]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87590030]Ja jem normalnie, zdrowo, a prawie cale zycie mam niedowage (z wyjatkiem liceum i poczatku studiow, gdzie wazylam normalnie. Jadlam wtedy byle co). Winie szybki metabolizm.[/QUOTE]

Ja również. I stres, który mnie chyba zjada - stresuję się nawet tym, że jak gotuję to może współlokator widzi i ocenia, co robię
Akurat u mnie obecnie niedowaga nie występuje, była natomiast w okresie dziecięco-gimnazjalnym, gdzie byłam zawsze tą chudą, płaską, z długimi rękami i nogami Ale co dziwne, lubiłam jeść, śniadania zawsze, nie poszłam do szkoły bez kanapek i słodkości, obiady czasem ze dwa. Przy 170cm ważyłam chyba koło 47, mam gdzieś jeszcze bilansy z tamtych lat, potem wzrost prawie stanął, a waga poszła o ponad 10 do góry. I dalej w sumie jestem szczupła, mimo, że się nie ograniczam. Ale to też chyba dlatego, że mięśnie zużywają więcej energii, a trochę ich mam

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Rysia16

Ja również. I stres, który mnie chyba zjada - stresuję się nawet tym, że jak gotuję to może współlokator widzi i ocenia, co robię
Akurat u mnie obecnie niedowaga nie występuje, była natomiast w okresie dziecięco-gimnazjalnym, gdzie byłam zawsze tą chudą, płaską, z długimi rękami i nogami Ale co dziwne, lubiłam jeść, śniadania zawsze, nie poszłam do szkoły bez kanapek i słodkości, obiady czasem ze dwa. Przy 170cm ważyłam chyba koło 47, mam gdzieś jeszcze bilansy z tamtych lat, potem wzrost prawie stanął, a waga poszła o ponad 10 do góry. I dalej w sumie jestem szczupła, mimo, że się nie ograniczam. Ale to też chyba dlatego, że mięśnie zużywają więcej energii, a trochę ich mam

Ja też byłam chudym, kościstym dzieckiem. Jako nastolatka zaczęłam wyglądać normalnie, ale nadal miałam niedowagę. Przytyłam (tak do 49 kg przy wzroście 162, moja najwyzsza waga ever) kiedy poszłam do liceum i zaczęłam niemal codziennie jeść słodycze. Na studiach kontynuowałam kiepskie odzywianie jedząc np. codziennie makaron z byle jakim sosem, ale wtedy już ciut schudłam. Potem miałam okres, kiedy bardzo się wychudzilam, do 43 kg, wyglądałam okropnie. Do tej pory nie wiem, co było przyczyną, chyba rzeczywiście miałam w tym okresie sporo stresu, do tego zaczęłam się chyba pierwszy raz w życiu zdrowo odżywiać, odstawiłam słodycze itp. Obecnie udało mi się trochę przytyć, tak do 45,ale chciałabym bardziej, niestety nie udaje się. Za to chodzę na siłownię i też udało mi się zbudować trochę mięśni, więc wygląda to lepiej niż bycie tylko skinny

Zauważyłam, że chudnę, kiedy mam dużo zajęć i po prostu nie mam czasu na jedzenie dużych porcji, ale dla mnie to niestety nie jest fajne.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[neeevermind]

Ja prawie do połowy studiów miałam niedowagę, ważyłam 42-43 kilogramy przy wzroście 160. Teraz ważę 56, przy tej wadze czuję się już trochę źle. Miałam szybką przemianę materii, trochę ruchu w ciągu dnia i mimo, że jadłam fast foody, chipsy czy słodycze to nie jadłam na tyle by przytyć. Miałam na tyle ruchu, że kalorie które zjadłam nie przekraczały mojego dziennego zapotrzebowania i waga się utrzymywała. I nie zwracałam wtedy w ogóle na to uwagi, byłam szczupła i wydawało się, że to się nie zmieni i nie przytyje. Po 3 roku ze względu na pewną sytuację rodzinną musiałam wziąć urlop dziekański, wtedy dużo pomagałam w domu, ale miałam dużo mniej ruchu, nie spieszyłam się na zajęcia, nie byłam czasem cały dzień w biegu, zaczęłam podjadać, bo będąc w domu miałam cały czas pod ręką coś do jedzenia, zwiększyła się ilość kalorii, zmniejszył ruch i kilogramy zaraz zaczęły lecieć do góry


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[cherry boom]

Jeśli chodzi Ci o taką faktycznie niedowagę BMI < 18,5, to szczerze ja mało znam takich dorosłych kobiet. Większość ma po prostu wagę w normie czy też dolnej granicy normy i wtedy jak najbardziej da się "normalnie" jeść i nie trzeba trzymać jakiegoś reżimu. Znam 1 dziewczynę baaardzo chudą bez zaburzeń odżywiania, więc jest to możliwe, ale rzadko.

[Swietusia]

Ja mam BMI troszeczkę poniżej normy odkąd pamiętam, a nie robię nic w tym celu. Ostatnio nawet wręcz przeciwnie, staram się jeść więcej, bo chodzę na siłownię i wiem, że trzeba mieć z czego budować te mięśnie.
Gdybym miała powiedzieć, co jest przyczyną tego zjawiska, powiedziałabym, że stres i inne problemy, których nasilenie zawsze powodowało u mnie brak apetytu. Teraz jest lepiej, ale w życiu bywałam jak taki kot z youtube'a, który dostał depresji i nic nie jadł ani nie pił - ostatnio obejrzałam taki filmik. Ale czy to jest przyczyna, nie wiem.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Swietusia

Ostatnio nawet wręcz przeciwnie, staram się jeść więcej, bo chodzę na siłownię i wiem, że trzeba mieć z czego budować te mięśnie.

Ja to samo i właśnie teraz korzystam z tego, ze nie pracuje i nie wychodzę z domu, żeby nadbudować trochę masy. Liczę kalorie i staram się jeść co najmniej 2000, i wcale nie jest tak łatwo dobic do tej ilości, więc podejrzewam, że często jadłam dużo mniej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 02:50 ---------- Poprzedni post napisano o 02:43 ----------

Napisane przez cherry boom

Jeśli chodzi Ci o taką faktycznie niedowagę BMI < 18,5, to szczerze ja mało znam takich dorosłych kobiet. Większość ma po prostu wagę w normie czy też dolnej granicy normy i wtedy jak najbardziej da się "normalnie" jeść i nie trzeba trzymać jakiegoś reżimu. Znam 1 dziewczynę baaardzo chudą bez zaburzeń odżywiania, więc jest to możliwe, ale rzadko.

Ja mam obecnie 17.1 wg kalkulatora BMI, zero zaburzeń odżywiania, świetne wyniki badań.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Swietusia]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87690212]Ja to samo i właśnie teraz korzystam z tego, ze nie pracuje i nie wychodzę z domu, żeby nadbudować trochę masy. Liczę kalorie i staram się jeść co najmniej 2000, i wcale nie jest tak łatwo dobic do tej ilości, więc podejrzewam, że często jadłam dużo mniej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Mi jest trudno dobić do 1883, a taki sobie wyznaczyłam dzienny cel na początku, bo tyle około powinnam jeść, by być w normie. Nawet ta norma jest dla mnie wyzwaniem, a ja przecież powinnam jeść jeszcze więcej.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Swietusia

Mi jest trudno dobić do 1883, a taki sobie wyznaczyłam dzienny cel na początku, bo tyle około powinnam jeść, by być w normie. Nawet ta norma jest dla mnie wyzwaniem, a ja przecież powinnam jeść jeszcze więcej.

Dlatego mnie szczerze mówiąc dziwi, czemu tylu ludzi jest otyłych (oczywiście zdrowych, nie mówię o jakichś chorobach). Przecież to są bardzo duże ilości jedzenia, a doba ma tylko 24 godziny :p. No chyba, że ktoś je cały czas chipsy i czekoladę, to fakt, pewnie szybko się te kalorie nabijają, ale jak ktoś chce jednak jeść zdrowo, to nie jest to takie proste.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Wenress]

Jak sie czuje głód i dodatkowo ma apetyt to zjedzenie 3000 ZDROWYCH kcal nie jest trudne, wiem co mówię Tu owoc, tam garść orzechów, oliwa do sałatki, tłuste mleko do kawy i już +400kcal jak nic. Dalej jeszcze szklanka smoothie, miód do herbaty, ziarna prażone do zupy i kleks śmietany i masz kolejne 300-400 kcal z samych dodatków i przekąsek. Mnie właśnie dziwi jak można stale jeść max. 1600 kcal i mieć energie. No chyba że sie nie lubi tłuszczy i wszystko je chude i bez dodatków ale np mi by to nie smakowało.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Wenress

Jak sie czuje głód i dodatkowo ma apetyt to zjedzenie 3000 ZDROWYCH kcal nie jest trudne, wiem co mówię Tu owoc, tam garść orzechów, oliwa do sałatki, tłuste mleko do kawy i już +400kcal jak nic. Dalej jeszcze szklanka smoothie, miód do herbaty, ziarna prażone do zupy i kleks śmietany i masz kolejne 300-400 kcal z samych dodatków i przekąsek. Mnie właśnie dziwi jak można stale jeść max. 1600 kcal i mieć energie. No chyba że sie nie lubi tłuszczy i wszystko je chude i bez dodatków ale np mi by to nie smakowało.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No to ja faktycznie nie kupuję w ogóle mleka poza sojowym ani śmietany, miodu też raczej nie dodaję, chyba że łyżeczka do koktajlu bananowego.
Ale tłuszcze akurat przekraczam patrząc na zalecenia, i to sporo, bo lubię pesto i sery. Mimo to nie wyobrażam sobie nabić 3000 kcal.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[britnay]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88442825]No to ja faktycznie nie kupuję w ogóle mleka poza sojowym ani śmietany, miodu też raczej nie dodaję, chyba że łyżeczka do koktajlu bananowego.
Ale tłuszcze akurat przekraczam patrząc na zalecenia, i to sporo, bo lubię pesto i sery. Mimo to nie wyobrażam sobie nabić 3000 kcal.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]


Mleko nie jest tuczące, ma niewiele kalorii.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[linaya]

Ja przez całe dzieciństwo i młodość, tak do 24 roku życia miałam niedowagę. Gdy jako nastolatka byłam w sanatorium (z zupełnie innym problemem zdrowotnym), lekarze przyczepili się do mojej niedowagi (chyba i sesję z psychologiem miałam) i zrobili mi wszelkie możliwe badania. A ja po prostu miałam taką przemianę materii, plus chyba nie za wielki "spust", nie umiałam naraz dużo zjeść. Jadłam wszystko: słodycze, chipsy, fast foody i alkohol (od starszej nastoletniości) też. Tyle, że z umiarem, bo np. na raz nie potrafiłam zjeść dużo (także w kwestii słodyczy - zjadłam 1 drożdżówkę i byłam najedzona, wypiłam 1 piwo i nie potrzebne mi było do szczęścia kolejne). W tamtych czasach specjalnie nie uważałam na to, co jem. Bo nie miałam takiej potrzeby. Nigdy się nie odchudzałam, nie przyszło mi to do głowy. Ruszałam się też umiarkowanie, tzn. całą jesień/zimę nic, lato - rower i pływanie.



Gdy zaczęłam regularnie pracować, wstawać codziennie rano i podjadać między posiłkami, zaczęłam tyć. Zwiększył mi się apetyt, gdy wyprowadziłam się z domu, z TŻ jadaliśmy konkretne obiady, a nie tyle, co kot napłakał. A waga rosła. Więc zaczęłam zwracać uwagę na to, co jem.

[marleena80]

Ja np. nie odczuwam głodu - mogę nie jeść pół dnia i nic mi się nie dzieje. Pilnuje się, by jeść regularnie ale pamiętam czasy, gdy ważyłam 10kg mniej niż teraz, same kości i nic więcej - takie życie, jeden chce być chudszy, drugi grubszy