Jak pogodzić się z faktem, że jest się przeciętną z wyglądu?

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez krewet

Tak, jestem pewny. Zakochanie to zakochanie, no właśnie, to w czym się zakochujemy, skoro nie w wyglądzie? W charakterze.

Nie wiem, w jaki sposób się zakochujemy i naukowcy też tego jeszcze do końca nie wiedza, więc ci nie powiem. Wiem tylko, że u mnie przynajmniej zakochanie przekłada się na zmianę postrzegania wyglądu tej osoby. Deal with it

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 12:30 ---------- Poprzedni post napisano o 12:29 ----------

I dla mnie kochanie "za charakter" to żadne kochanie tylko właśnie obniżanie wymagań. Zakochanie to u mnie idealizowanie całej osoby, łącznie z wyglądem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[stewardesa]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

ten: https://wizaz.pl/forum/member.php?u=2685953 oraz autorki, czyli https://wizaz.pl/forum/member.php?u=2699741

jeszcze ten podejrzewam: https://wizaz.pl/forum/member.php?u=1429441

wiele ich było, cały czas ta sama młoda dziewczyna się pyta czy jest ładna, czy ładni mają łatwiej itd.

[Mija62]

[1=a9e9b14f0920806ea67464f a4f1a029ea354de7e_6212d60 30631b;87153942]LOL a czemu jest Ci wstyd?[/QUOTE]

Bo jest brzydka, wręcz obleśna ta osoba teraz dla mnie. I nie ma to nic wspólnego z tym, że poznałam charakter tej osoby. Tak poprostu.

[krewet]

I dla mnie kochanie "za charakter" to żadne kochanie tylko właśnie obniżanie wymagań. Zakochanie to u mnie idealizowanie całej osoby, łącznie z wyglądem.

Ale coś cię musiało przekonać do przeciętniaka. Jeśli nie wygląd, to zachowanie i charakter.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez krewet

Ale coś cię musiało przekonać do przeciętniaka. Jeśli nie wygląd, to zachowanie i charakter.

Na pewno, ale czego to niby dowodzi? No mogło być tak, że charakter wywołał zakochanie, a zakochanie wywołało te zmianę postrzegania wyglądu. Masz jakieś dowody, że to niemożliwe czy rzadkie? Nie sądzę.

Sa jeszcze feromony. Sam charakter moim zdaniem jednak nie wystarczy. Zauważ, że zakochiwalam się w przecietniakach, w kimś od początku dla mnie po prostu brzydkim raczej bym się nie zakochała.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[stewardesa]

Napisane przez krewet

Ja bym się zastanawiał

0,001s, co by sobie nie pomyślała za bardzo

Napisane przez krewet

Ale coś cię musiało przekonać do przeciętniaka. Jeśli nie wygląd, to zachowanie i charakter.

Mimika, język ciała. Mają ogromny wpływ na postrzeganie wyglądu.

[krewet]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87154000]Na pewno, ale czego to niby dowodzi? No mogło być tak, że charakter wywołał zakochanie, a zakochanie wywołało te zmianę postrzegania wyglądu. Masz jakieś dowody, że to niemożliwe czy rzadkie? Nie sądzę.

Sa jeszcze feromony. Sam charakter moim zdaniem jednak nie wystarczy. Zauważ, że zakochiwalam się w przecietniakach, w kimś od początku dla mnie po prostu brzydkim raczej bym się nie zakochała.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]


Dowodzi to temu, że charakter odegrał kluczową rolę. Dlatego nie powinnaś pisać, że kochanie za charakter to z braku laku, skoro i w twoim przypadku grał kluczową rolę.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez krewet

Dowodzi to temu, że charakter odegrał kluczową rolę. Dlatego nie powinnaś pisać, że kochanie za charakter to z braku laku, skoro i w twoim przypadku grał kluczową rolę.

Przecież już napisałam, że kochanie tylko za charakter to dla mnie żadne kochanie. To wrecz oksymoron.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[krewet]

Przecież już napisałam, że kochanie tylko za charakter to dla mnie żadne kochanie. To wrecz oksymoron.

Ale charakter był tutaj ważniejszy niż wygląd.

[sublips]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87153943]Dobra, samo chcenie może nie wystarczy, są jeszcze zobowiązania, można być też przywiązanym do partnerki, można bać się zmian.
Ale tak, ogólnie obawiam się, że gdyby jakas Magot Robbie była chętna i dostępna do związku z danym facetem to ten by się długo nie zastanawiał. [/QUOTE]
Dosyć pesymistyczna wizja .
[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87153943]
Ja nie wiem, co będzie za ileś tam lat, kiedy się zestarzeje. Wtedy rzeczywiście będę musiała się pogodzić z tym, że moja uroda przeminela i już nic się nie da zrobić. Na razie dbam o siebie, czytam o różnych zabiegach. Może kiedy możliwość bycia atrakcyjnym mija bezpowrotnie to rzeczywiście inaczej patrzy się na związki, nie wiem. Może gdyby ten mój idealny partner też zaczął się starzec i obiektywnie brzydnac, to może dalej miałabym w głowie jego obraz z młodości, a może już nie i fatycznie co innego byłoby ważne. [/QUOTE]
Ale ja Cię nie krytykuję za to, że dla Ciebie wygląd jest ważny. Dla mnie zawsze był i nadal jest. Ale nie tylko to się liczy, po prostu, podczas tworzenia związku.

Napisane przez stewardesa

Ja tam słyszałam o porzucaniu żon dla młodszych partnerek, Ty nie?

Oczywiście, że słyszałam, choć często zdradzający mężowie wracają do swoich żon po jakimś czasie albo wolą w ogóle utrzymywać relację na boku niż rezygnować ze swojego dotychczasowego życia.
No ale gdyby tutaj uroda była najważniejsza absolutnie, to zawsze ludzie zdradzaliby z osobą bardzo atrakcyjną (a tak nie jest), nie zdradzaliby atrakcyjnych partnerów (a znowu tak nie jest). Związek może być nieudany z powodów niepowiązanych z wyglądem.
[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87154016]Przecież już napisałam, że kochanie tylko za charakter to dla mnie żadne kochanie. To wrecz oksymoron.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Ale spotykasz faceta i jest dla Ciebie przeciętny, a później poznajesz go bliżej i co sprawia, że jest dla Ciebie "wow"? Przypadkiem nie jego charakter upiększył jego wygląd? A więc nie pożądasz go bardziej za charakter niż za wygląd?

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez krewet

Ale charakter był tutaj ważniejszy niż wygląd.

Ale nie weszłabym w związek, gdybym nie miała tego "o kurde, ale on jednak jest mega przystojny, czemu wcześniej tego nie widziałam" i nie nazywałabym tego zakochaniem, bo tak zakochanie w mojej definicji nie wyglada

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[krewet]

Ale nie weszłabym w związek, gdybym nie miała tego "o kurde, ale on jednak jest mega przystojny, czemu wcześniej tego nie widziałam" i nie nazywałabym tego zakochaniem, bo tak zakochanie w mojej definicji nie wyglada

To może nie jesteś romantyczką, heh. Przypuszczam, że zdecydowana większość kobiet nie myśli o swoim partnerze, że jest mega przystojny - ani przed ani po poznaniu go. One właśnie utożsamiają zakochanie i poważną relację z cechami charakteru i odpowiedzialnością. Oczywiście mówię tu o tych, które już się wyszalały z chadami.


Odnoszę wrażenie, że zakochanie jest bardziej utożsamianie z bezpieczeństwem i stabilnością, długim stażem itp.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez sublips

Dosyć pesymistyczna wizja .

Ale moze prawdziwa?

Napisane przez sublips

Ale ja Cię nie krytykuję za to, że dla Ciebie wygląd jest ważny. Dla mnie zawsze był i nadal jest. Ale nie tylko to się liczy, po prostu, podczas tworzenia związku.

I chcialabys partnera, dla ktorego bylabys taka sobie z wygladu, ale liczyloby sie co innego? Nie wiem, ja po prostu nie. Przynajmniej nie teraz, kiedy jestem mloda, bo wczesniej pisalysmy o starosci.

Napisane przez sublips

Związek może być nieudany z powodów niepowiązanych z wyglądem.

Nikt nie twierdzil inaczej.

Napisane przez sublips

Ale spotykasz faceta i jest dla Ciebie przeciętny, a później poznajesz go bliżej i co sprawia, że jest dla Ciebie "wow"? Przypadkiem nie jego charakter upiększył jego wygląd? A więc nie pożądasz go bardziej za charakter niż za wygląd?

Pewnie charakter. Z drugim zdaniem sie nie zgadzam. Wtedy juz nic nie jest bardziej, po prostu wszystko jest w tym facecie super i tyle.

Napisane przez krewet

To może nie jesteś romantyczką, heh. Przypuszczam, że zdecydowana większość kobiet nie myśli o swoim partnerze, że jest mega przystojny - ani przed ani po poznaniu go.
One właśnie utożsamiają zakochanie i poważną relację z cechami charakteru i odpowiedzialnością. Oczywiście mówię tu o tych, które już się wyszalały z chadami.

No to dla mnie to smutne, u mnie to by sie nazywalo wlasnie obnizeniem wymagan i braniem co jest, bo co prawda nie pociaga, ale inne profity sa.

Napisane przez krewet

Odnoszę wrażenie, że zakochanie jest bardziej utożsamianie z bezpieczeństwem i stabilnością, długim stażem itp.

Zakochanie chyba nie, to ten pierwszy stan. Ty chyba mowisz o tzw. "dojrzalej milosci".

[stewardesa]

Napisane przez sublips

Oczywiście, że słyszałam, choć często zdradzający mężowie wracają do swoich żon po jakimś czasie albo wolą w ogóle utrzymywać relację na boku niż rezygnować ze swojego dotychczasowego życia.

A nie, to spoko. Jak to tylko życie w zakłamaniu, to luz

Napisane przez sublips

No ale gdyby tutaj uroda była najważniejsza absolutnie, to zawsze ludzie zdradzaliby z osobą bardzo atrakcyjną (a tak nie jest), nie zdradzaliby atrakcyjnych partnerów (a znowu tak nie jest). Związek może być nieudany z powodów niepowiązanych z wyglądem.

Do seksu wystarczą osoby mniej atrakcyjne. Do związku muszą być bardziej. Więc wszystko się zgadza.

[beatka0011]

Byłam ostatnio u terapeutki mojej której właśnie wyznałam że bardzo dużo myślę o wyglądzie, i się zapytałam jak nie myśleć o urodzie nie skupiać się na tym aspekcie życia bo 24 godziny na dobę o nim myślę i mnie to męczy. Ona wprawdzie nic mi nie doradziła, nie przedstawiła innego myślenia. Tylko zapytała się za jaką się uważam. Ja stwierdziłam że jestem według mnie przeciętna i nie umiem przestać o tym myśleć. A ona żadnych rad tylko pocieszanie w stylu jesteś przecież z tych ładniejszych dziewczyn. Ja od razu jej przerwałam i powiedziałam że niee że nie chodzi mi o pocieszanie. Wtedy ona stwierdziła że patrzy bardzo obiektywnie na mnie i mówi co uważa. Potem coś odpowiedziała że kwestia gustu i że jak znajdę chłopaka to ten problem się rozwiąże. Jakby chłopak miał za pomocą czarodziejskiej różczki zmienić moje postrzeganie siebie haha. A co jeśli chłopaka będę miała dopiero za 3-4 lata to mam ciągle się dołować tym wyglądem, poza tym nawet przy chłopaku będę mogła czuć sie przeciętna i niewystarczająca jak celeste chłopak nie oznacza to że mój problem z wyglądem i zbyt ciągłym myśleniem o nim się skończy mogę właśnie go męczyć i szybciej odejdzie przez moje nastawienie. Coraz bardziej się zastanawiam nad zmianą psychologa, nie zmienia w ogóle mojego myślenia, nie daje żadnych mądrych rad żebym inaczej spojrzała na życie. Tylko jej się wygaduję ona słucha i czasem coś bąknie. A ostatnio gadaliśmy w ogóle nie o moich problemach tylko jakieś gotowanie, problemach kościoła. Nic mi nie pomaga a płacę 1oo zł. Myślicie że jest beznadziejna? czy na tym terapia polega bo nie wiem czy nie szukać innego.

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Stewardesa przystojni, superprzystojni ale i przecietni tez byli.

Nigdy nie myslalam o jestem przecietna wiec nie moge startowac do superprzystojniaka bo on tylko ladne wybierze i nie mam szans.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Dwight_Schrute]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87153625]Nie? Nie byl 10/10, ale po zakochaniu sie taki stal. U Dwighta dalej nie jest 10/10, ale laskawie ja tak traktuje.[/QUOTE]
A Ty nie traktujesz jak 10/10 chociaż obiektywnie tak nie jest? Cały czas próbujesz wmówić, że u Ciebie włącza się jakieś magiczne zaburzenie percepcji.
[1=a9e9b14f0920806ea67464f a4f1a029ea354de7e_6212d60 30631b;87153673]Albo koniec końców to nie wygląd jest najważniejszy?[/QUOTE]
Oczywiście. Kiedy mówimy o związkach to np. dla mnie nie jest. Chociaż z brzydką bym się nie związał. Już bym wolał być sam. Najważniejszy jest charakter. Bardziej istotne czy np. umie gotować, jest ugodowa, wyrozumiała, niż ma fajny tyłek. Najlepiej mieć cały pakiet, ale nie oszukujmy się, że to się często zdarza. Ciężko spotkać przeciętną dziewczynę, która spełni wymagania charakteru, a co dopiero piękność. Po prostu piękności jest o wiele mniej niż przeciętnych. Poza tym piękność z super charakterem też ma swoje oczekiwania i można im nie sprostać. To też kwestia tego co ktoś uznaje za priorytety w związku. Myślę, że dla niektórych może być to wygląd, dla innych charakter lub poziom zamożności.

Napisane przez stewardesa

Typów atrakcyjnych osób jest mnóstwo i ludziom często się wydaje, że zakochaliby się w tym jednym, któremu odpowiadał poprzedni partner. Przy poznaniu kolejnego wydaje im się, że "nieee, mięśniak to nie w moim typie"; "za niski"; "chłopak w rurkach to z całą pewnością nie, bo poprzedni był łysy i przypakowany", a potem się okazuje, że styl lub typ nie ma znaczenia, jeśli są podstawowe cechy atrakcyjności. Raczej w ten sposób to działa.

Jasne, tutaj się zgadzam. Jak sobie przypomnę swoje byłe z czasów nastoletnich to: wysoka brunetka z dużym biustem, niska drobna blondynka, wysoka ruda z dużym tym i tym, niska brunetka z małym jednym i drugim. Ale wszystkie były atrakcyjnym typem.

Napisane przez krewet

Ja napisałem, że jeśli kobieta była przeciętna na początku, to dalej też będzie. Tak samo jest z facetem. I jeśli ktoś się zakochuje w takiej osobie, ceni ją, to jednak w dalszym ciągu widzi jej defekty w wyglądzie. Reasumując, zakładam, że można zakochać w przeciętniaku/przeciętniarze, wciąż mając świadomość jego/jej przeciętnej aparycji.

Ja np. będąc w związku już tego zupełnie nie analizuję. Podoba mi się dziewczyna i kropka. Jak jest pożądanie i sympatia to w ogóle się nie myśli o takich rzeczach. Jeśli miłość, tym bardziej.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Dwight_Schrute

A Ty nie traktujesz jak 10/10 chociaż obiektywnie tak nie jest? Cały czas próbujesz wmówić, że u Ciebie włącza się jakieś magiczne zaburzenie percepcji.

Ale DLA MNIE jest.
Bo sie wlacza. Nie chcesz, to sobie nie wierz, przeciez nie dam rady ci tego udowodnic. Tylko tak czytam i wyciagam dla siebie smutne wnioski.

Napisane przez Dwight_Schrute

Oczywiście. Kiedy mówimy o związkach to np. dla mnie nie jest. Chociaż z brzydką bym się nie związał. Już bym wolał być sam. Najważniejszy jest charakter. Bardziej istotne czy np. umie gotować, jest ugodowa, wyrozumiała, niż ma fajny tyłek. Najlepiej mieć cały pakiet, ale nie oszukujmy się, że to się często zdarza. Ciężko spotkać przeciętną dziewczynę, która spełni wymagania charakteru, a co dopiero piękność. Po prostu piękności jest o wiele mniej niż przeciętnych. Poza tym piękność z super charakterem też ma swoje oczekiwania i można im nie sprostać. To też kwestia tego co ktoś uznaje za priorytety w związku. Myślę, że dla niektórych może być to wygląd, dla innych charakter lub poziom zamożności.

Czyli stewardesa ma racje, totalna kalkulacja.

[Dwight_Schrute]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87154488]
Czyli stewardesa ma racje, totalna kalkulacja.[/QUOTE]

Kalkulacja? Oczywiście. Jak chcesz być w związku to musisz zaakceptować kompromisy albo być samemu. Nawet będąc największym ciachem, trzeba akceptować, że ideał może się nigdy nie pojawić. Tobie się naiwnie wydaje, że wszystkie piękności są w związkach ze swoimi 10/10, a to nieprawda. Łatwiej im? Pewnie tak, ale też muszą przebierać i wyłapywać czy czasem jakiś facet nie udaje kogoś innego żeby ją zdobyć. Chyba nawet @stewardesa nie zaprzeczy, że niektórzy dla 10/10 są w stanie wyzbyć się swojej tożsamości. Więc np. jestem w stanie uwierzyć, że 10/10 jest smutna bo jakiś facet ją oszukiwał przez pół roku, że lubi musicale.

Gorsze jest to, że niektórzy nie chcą pójść na kompromis, ale udają że to robią... Później się zaczyna: "Może byś zmienił fryzurę? Myślę, że by ci było lepiej z dłuższymi włosami", "Fajnie jakbyś nosiła szpilki. Kiedyś założyłaś i super wyglądałaś".

[stewardesa]

Napisane przez beatka0011

Byłam ostatnio u terapeutki mojej której właśnie wyznałam że bardzo dużo myślę o wyglądzie, i się zapytałam jak nie myśleć o urodzie nie skupiać się na tym aspekcie życia bo 24 godziny na dobę o nim myślę i mnie to męczy. Ona wprawdzie nic mi nie doradziła, nie przedstawiła innego myślenia. Tylko zapytała się za jaką się uważam. Ja stwierdziłam że jestem według mnie przeciętna i nie umiem przestać o tym myśleć. A ona żadnych rad tylko pocieszanie w stylu jesteś przecież z tych ładniejszych dziewczyn. Ja od razu jej przerwałam i powiedziałam że niee że nie chodzi mi o pocieszanie. Wtedy ona stwierdziła że patrzy bardzo obiektywnie na mnie i mówi co uważa. Potem coś odpowiedziała że kwestia gustu i że jak znajdę chłopaka to ten problem się rozwiąże. Jakby chłopak miał za pomocą czarodziejskiej różczki zmienić moje postrzeganie siebie haha. A co jeśli chłopaka będę miała dopiero za 3-4 lata to mam ciągle się dołować tym wyglądem, poza tym nawet przy chłopaku będę mogła czuć sie przeciętna i niewystarczająca jak celeste chłopak nie oznacza to że mój problem z wyglądem i zbyt ciągłym myśleniem o nim się skończy mogę właśnie go męczyć i szybciej odejdzie przez moje nastawienie. Coraz bardziej się zastanawiam nad zmianą psychologa, nie zmienia w ogóle mojego myślenia, nie daje żadnych mądrych rad żebym inaczej spojrzała na życie. Tylko jej się wygaduję ona słucha i czasem coś bąknie. A ostatnio gadaliśmy w ogóle nie o moich problemach tylko jakieś gotowanie, problemach kościoła. Nic mi nie pomaga a płacę 1oo zł. Myślicie że jest beznadziejna? czy na tym terapia polega bo nie wiem czy nie szukać innego.

Jeśli tak wygląda terapia, to już nie ma nadziei.
[1=ad661336dba67467d5566b7 c0c939a9c82ec46ac_5f7e487 29cea2;87154469]Stewardesa przystojni, superprzystojni ale i przecietni tez byli.

Nigdy nie myslalam o jestem przecietna wiec nie moge startowac do superprzystojniaka bo on tylko ladne wybierze i nie mam szans.[/QUOTE]
Ale to coś zmienia?

Napisane przez Dwight_Schrute

Kalkulacja? Oczywiście. Jak chcesz być w związku to musisz zaakceptować kompromisy albo być samemu. Nawet będąc największym ciachem, trzeba akceptować, że ideał może się nigdy nie pojawić. Tobie się naiwnie wydaje, że wszystkie piękności są w związkach ze swoimi 10/10, a to nieprawda. Łatwiej im? Pewnie tak, ale też muszą przebierać i wyłapywać czy czasem jakiś facet nie udaje kogoś innego żeby ją zdobyć. Chyba nawet @stewardesa nie zaprzeczy, że niektórzy dla 10/10 są w stanie wyzbyć się swojej tożsamości. Więc np. jestem w stanie uwierzyć, że 10/10 jest smutna bo jakiś facet ją oszukiwał przez pół roku, że lubi musicale.

Gorsze jest to, że niektórzy nie chcą pójść na kompromis, ale udają że to robią... Później się zaczyna: "Może byś zmienił fryzurę? Myślę, że by ci było lepiej z dłuższymi włosami", "Fajnie jakbyś nosiła szpilki. Kiedyś założyłaś i super wyglądałaś".

Nic nie muszę. Pisz za siebie. W życiu na takie bzdety nie patrzyłam jak to, czy ktoś umie gotować. Trzeba naprawdę nigdy w życiu nie być nawet zauroczonym, aby o tym wspominać.
W ogóle co to za wymóg? Liczy się raczej chęć gotowania niż umiejętność. Przepisy są zawsze pod ręką, trudno chyba coś schrzanić.

[WhiteCherry]

Napisane przez beatka0011

Byłam ostatnio u terapeutki mojej której właśnie wyznałam że bardzo dużo myślę o wyglądzie, i się zapytałam jak nie myśleć o urodzie nie skupiać się na tym aspekcie życia bo 24 godziny na dobę o nim myślę i mnie to męczy. Ona wprawdzie nic mi nie doradziła, nie przedstawiła innego myślenia. Tylko zapytała się za jaką się uważam. Ja stwierdziłam że jestem według mnie przeciętna i nie umiem przestać o tym myśleć. A ona żadnych rad tylko pocieszanie w stylu jesteś przecież z tych ładniejszych dziewczyn. Ja od razu jej przerwałam i powiedziałam że niee że nie chodzi mi o pocieszanie. Wtedy ona stwierdziła że patrzy bardzo obiektywnie na mnie i mówi co uważa. Potem coś odpowiedziała że kwestia gustu i że jak znajdę chłopaka to ten problem się rozwiąże. Jakby chłopak miał za pomocą czarodziejskiej różczki zmienić moje postrzeganie siebie haha. A co jeśli chłopaka będę miała dopiero za 3-4 lata to mam ciągle się dołować tym wyglądem, poza tym nawet przy chłopaku będę mogła czuć sie przeciętna i niewystarczająca jak celeste chłopak nie oznacza to że mój problem z wyglądem i zbyt ciągłym myśleniem o nim się skończy mogę właśnie go męczyć i szybciej odejdzie przez moje nastawienie. Coraz bardziej się zastanawiam nad zmianą psychologa, nie zmienia w ogóle mojego myślenia, nie daje żadnych mądrych rad żebym inaczej spojrzała na życie. Tylko jej się wygaduję ona słucha i czasem coś bąknie. A ostatnio gadaliśmy w ogóle nie o moich problemach tylko jakieś gotowanie, problemach kościoła. Nic mi nie pomaga a płacę 1oo zł. Myślicie że jest beznadziejna? czy na tym terapia polega bo nie wiem czy nie szukać innego.

jeśli ktoś obsesyjnie myśli o swoim wyglądzie, to raczej wypadałoby znaleźć źródło tych myśli a nie dawać rady "jak poznasz chłopaka, to problem się rozwiąże". Ale chłopak nie sprawi, że pozbędziesz się kompleksów, które siedzą w Tobie głęboko. Nie uważam też, że jeśli ładna dziewczyna uważa się za brzydką, to wynika to z tego, że szuka atencji i komplementów. Zdziwilibyście się, ile naprawdę ładnych dziewczyn ma kompleksy, bo w czasie dorastania ktoś je wyśmiał, nieakceptował w szkole, jeśli ktoś nie ma silnej psychiki, nie umie się postawić, to takie sytuacje wywierają wpływ na całe życie.

[Dwight_Schrute]

Napisane przez stewardesa

Nic nie muszę. Pisz za siebie. W życiu na takie bzdety nie patrzyłam jak to, czy ktoś umie gotować. Trzeba naprawdę nigdy w życiu nie być nawet zauroczonym, aby o tym wspominać.
W ogóle co to za wymóg? Liczy się raczej chęć gotowania niż umiejętność. Przepisy są zawsze pod ręką, trudno chyba coś schrzanić.

Przecież była mowa o związku, a nie o "podobaniu się".

[stewardesa]

Napisane przez Dwight_Schrute

Przecież była mowa o związku, a nie o "podobaniu się".

No. A ja o czym mówię?

Wyobraziłam sobie, jak muszę takiej "terapeutce" wytłumaczyć, że facet nie jest rozwiązaniem, że jak się będzie polegać tylko na nim, to co jeśli się go straci oraz że próżność jest skutkiem i to przyczyną powinnyśmy się zająć, po czym jeszcze to ja jej płacę za te rady jak od pierwszego lepszego mądrali z ulicy

[WhiteCherry]

Napisane przez stewardesa

No. A ja o czym mówię?

Wyobraziłam sobie, jak muszę takiej "terapeutce" wytłumaczyć, że facet nie jest rozwiązaniem, że jak się będzie polegać tylko na nim, to co jeśli się go straci oraz że próżność jest skutkiem i to przyczyną powinnyśmy się zająć, po czym jeszcze to ja jej płacę za te rady jak od pierwszego lepszego mądrali z ulicy

to przykre, że tacy terapeuci istnieją, przynosząc więcej szkody niż pożytku.

[beatka0011]

Napisane przez WhiteCherry

jeśli ktoś obsesyjnie myśli o swoim wyglądzie, to raczej wypadałoby znaleźć źródło tych myśli a nie dawać rady "jak poznasz chłopaka, to problem się rozwiąże". Ale chłopak nie sprawi, że pozbędziesz się kompleksów, które siedzą w Tobie głęboko. Nie uważam też, że jeśli ładna dziewczyna uważa się za brzydką, to wynika to z tego, że szuka atencji i komplementów. Zdziwilibyście się, ile naprawdę ładnych dziewczyn ma kompleksy, bo w czasie dorastania ktoś je wyśmiał, nieakceptował w szkole, jeśli ktoś nie ma silnej psychiki, nie umie się postawić, to takie sytuacje wywierają wpływ na całe życie.

Albo dać jakieś rady, zainteresować się. A nie właśnie rady jak znajdziesz chłopaka i się problem rozwiąże, W ogóle ciągle namawia mnie na terapię grupową a psychiatra stwierdził że jest mi potrzebna indywidualna a nie grupowa. Czyli mam szukać innej bo tak wychodzi że jest beznadziejna...

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez beatka0011

Albo dać jakieś rady, zainteresować się. A nie właśnie rady jak znajdziesz chłopaka i się problem rozwiąże, W ogóle ciągle namawia mnie na terapię grupową a psychiatra stwierdził że jest mi potrzebna indywidualna a nie grupowa. Czyli mam szukać innej bo tak wychodzi że jest beznadziejna...

Niestety czasem ciezko trafic na dobrego terapeute.

[stewardesa]

trafić dobrego terapeutę to chyba takie szanse i korzyści jak znaleźć przyjaciela, z którym się rozumiemy i w dodatku jest za darmo

[beatka0011]

Napisane przez WhiteCherry

to przykre, że tacy terapeuci istnieją, przynosząc więcej szkody niż pożytku.

No tak niestety wyglądała ostatnia wizyta. Najlepsze jest to, że ta pani psychoterapeutka została polecano przez psychiatre który stwierdził że potrzebna mi terapia indywidualna, bo nie widzi u mnie zachowań patologicznych więc leków mi nie przepisała. No i tak myślałam że skoro jest polecana to musi być dobra. A tu się okazuję że jak ktoś napisał dostałabym taką radę od jakiejś laski na ulicy która w ogóle się na psychologii nie zna.

[WhiteCherry]

Napisane przez beatka0011

A tu się okazuję że jak ktoś napisał dostałabym taką radę od jakiejś laski na ulicy która w ogóle się na psychologii nie zna.

na wizażu lepsze rady można poczytać

[Dwight_Schrute]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87154658]Niestety czasem ciezko trafic na dobrego terapeute.[/QUOTE]

https://www.youtube.com/watch?v=NabrHFonyXs

---------- Dopisano o 17:54 ---------- Poprzedni post napisano o 17:51 ----------

Napisane przez beatka0011

Albo dać jakieś rady, zainteresować się. A nie właśnie rady jak znajdziesz chłopaka i się problem rozwiąże, W ogóle ciągle namawia mnie na terapię grupową a psychiatra stwierdził że jest mi potrzebna indywidualna a nie grupowa. Czyli mam szukać innej bo tak wychodzi że jest beznadziejna...

Na początek trzeba dowiedzieć się skąd ta obsesja... Przecież to jest oczywiste. Nie muszę być terapeutą żeby wiedzieć, że to się nie wzięło od samego patrzenia w lustro. Najczęściej się szuka przyczyn w dzieciństwie. U Ciebie też bym tam zaczął poszukiwania Twojego problemu.