Samodzielny wyjazd TŻ

[Rena]

To w koncu problemy ze zdrowiem przeszkadzaja Ci w chodzeniu po gorach czy spadaja tam na Ciebie jakies klody? Lekarz cos powiedzial? Badalas serce/cisnienie?

Oprocz kondycji trzeba miec tez dobry sprzet, zwlaszcza buty. Raczej ciezko zdobywac szczyty w adidasach.

W grudniu tuz przed swietami i sylwestrem analizujecie plany na majowke?

[I am Rock]

Faktycznie jesteście świetną parą. Z wyjątkiem chwil, kiedy twój cudowny facet traktuje cię jak poganiacz niewolników. Ale co tam. Jest świetnie. Najwyżej na jakiejś wycieczce zejdziesz przy nim na zawał.

[GuiltyAsF_ck]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;68545321]Kurczę, tak to czytam i wiesz co? Mnie nawet osoby totalnie mi obojętne traktują lepiej, niż ciebie ten rzekomo bliski facet.[/QUOTE]

Dokładnie

Skoro trochę przeżyłaś to powinnaś wiedzieć, że nie ocenia się po wypowiadanych słowach tylko po czynach, które za tym idą. A u Twojego partnera coś tam się nie zgrywa...

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez MyszBezOka

Wiesz co, może nie tyle krzyczał co zbagatelizował to że ja się źle czuję. On ogólnie taki jest że jak jego nie boli to uważa że drugą osobę też nie boli, jak on daje radę to ktoś inny też da. Ja od zawsze mu mówiłam że nie chodzę po górach, nawet w szkole nie jeździłąm na wycieczki a on mimo wszystko...uwaga...wywióz ł mnie w góry! Serio! Dowiedziałam się po fakcie że jedziemy z jego znajomymi którzy chodzą po górach w góry i oni zapewniali że to będzie łątwe podejście a ja wiedziałam że wymięknę po kilkunastu metrach i będzie mi wstyd że cała grupa czeka na mnie. To był koszmar... ja płakałam, dławiłam się, praktycznie wymiotowałam a on się denerwował że nie idę.

Druga rzecz - nei jeżdzę na rowerze, bo się zwyczajnie boje, nie umiem. On jeździ i mnie zmusza do tego żebym wsiadła na rower...przez to ja mam jakąś panikę i się cofam i pomimo że chciałabym się nauczyć to nie moge... nie wsiądę

kolejna mimoza, która otwór gębowy ma tylko do jedzenia. nie mogłaś powiedzieć, że nie idziesz w góry i kropka?

Napisane przez MyszBezOka

Jestesmy bardzo blisko, ja tylko pisuje jedna sytuacje....w jednym poscie nie opisze calego swojego zycia i relacji

---------- Dopisano o 12:40 ---------- Poprzedni post napisano o 12:39 ----------



Nie, zupelnie zle to odebralas. Bardzo go lubie i uwielbiam z nim spedzac czas! Mamy wspolne zainteresowania itp. Wychodzil zwiazek bo akurat sie pojawil kiedy ja sie rozstalam z facetem.......bylam zraniona wiec musial mnie przekonywac do siebie.

Prosze nie dokonywac nadinterpretacji.


Dziewcyzny ja mam 31lat, troche przezylam i nie jestem jakas nie sprawna umysłowo... nie piszcie prosze takich rzeczy bo ja nie zwracam sie do was z problemem ze nie wiem czy chce z nim byc,,, ze chyba z nim zerwe...ze nie jestesmy blisko... NIEEEEEEEE Jestesmy swietna para, warta wlasnie tej odleglosci (bo zycie uklada sie tak a nie inaczej ze chwilowo nie mozemy byc kolo siebie) Codziennie jest cudownie, widzimy sie raz w miesiacu na okolo tydzien, pozostale 3 tyg ja ciezko pracuje. Moj facet mnie bardzo kocha i nie mam co do tego watpliwosci. Prosze was abyscie mi ze sowjego doswiadczenia zyciowego powiedzialy czy faktycznie on ma racje i ja go ograniczam czy ja jednak moge poczuc sie zle w tej sytuacji....

lubisz go, ale nie kochasz. pomijam fakt, że koleś jest beznadziejny.

jeśli jego wyjazd nie odbywałby się kosztem waszego spotkania to tak, ograniczasz go.

[kennedy]

Strasznie histeryczne reakcje autorki. Nie wie gdzie jedzie dopiero w trakcie jazdy okazuje sie ze to beda gory ( kto tak robi w ogole)
Spazmy i histerie na szlaku( poszla i narzekala nie wiemy wlasciwie czemu, czy zle sie czula czy to trudny szlak )
Na rower blokada bo CHLOPAK ZMUSZA

Jak dla mnie mega dziwnie to brzmi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[GdyKochamy]

A dlaczego jeszcze ze sobą nie zamieszkaliście? Byłam w związku na odległość i uwierz mi, że randkowanie czy widzenie się na weekendy to coś całkiem innego niż wspólna codzienność. Jak dla mnie na tym powinniście się skupić, bo jak on się tak zachowuje to możliwe, że marnujesz swój czas. Zresztą jakby mu bardziej zależało to chyba, by częściej do ciebie przyjeżdżał? Na pewno nie może?

[damdalena]

A jak spędzacie czas razem? Co robicie wieczorami, gdzie wychodzicie, jaki sport razem uprawiacie, jakich macie wspólnych znajomych? Bo coś mi się wydaje, że jest dość nudno. Załóżmy hipotetycznie, że zostaniecie małżeństwem, będziecie mieli dzieci... i on nadal będzie wyjeżdżał w te góry bez Ciebie... a Ty będziesz siedzieć w domu i się fochować...

Dla własnego dobra powinnaś się zaktywizować sportowo. Tenis, kajaki, jazda konna, żagle, rolki, park linowy, narty - próbowałaś tego? To może być fantastyczna przygoda, wybierz coś dla siebie. Z tym rowerem to nawet mnie nie rozśmieszaj. Masz na papierze od lekarza przeciwwskazania do górskich wycieczek? To przebadaj się i potem bez wymówek zacznij pracować nad kondycją. Masz dopiero trzydziestkę, co będzie za 20, 30, 40 lat? Na początek codzienne spacery.

Jeżeli nie chce Ci się żadnego z powyższych, to znajdź sobie faceta w średnim wieku z brzuchem piwnym i spędzajcie czas wolny przed telewizorem lub na wycieczkach po centrum handlowym.

[elvegirl]

Autorko, jeśli to jest wypad w terminie Waszego spotkania, to moim zdaniem powinien tak wykombinować, żeby to Ci wynagrodzić, np. przełożyć Wasz wspólny czas na inny termin. Żeby nie było tej "dziury" w spotkaniach.
Jeśli zamierza wyjechać w terminie, który nie koliduje z Waszymi spotkaniami, to nie powinnaś się moim zdaniem o to złościć. Masz faceta, który lubi i chce spędzać czas wolny w sposób, który Tobie nie odpowiada, nawet jeśli to ma dla niego oznaczać wyjazd bez Ciebie - jeśli chcesz być w tym związku, to trzeba się z tym pogodzić. Takiego faceta sobie wzięłaś.

Napisane przez damdalena

Z tym rowerem to nawet mnie nie rozśmieszaj.

A co w tym jest śmiesznego?

Napisane przez damdalena

Masz na papierze od lekarza przeciwwskazania do górskich wycieczek? To przebadaj się i potem bez wymówek zacznij pracować nad kondycją.

"Ja niestety mam problemy ze zdrowiem (i to nei kwestia kondycji)".

[damdalena]

Wiem, że istnieją poważne przeciwwskazania do niektórych aktywności fizycznych. Sama miałam przejściowe problemy ze zdrowiem, co odbiło się na mojej kondycji. Tylko, że w tym przypadku nie jestem pewna czy to aby nie wymówka. No i nie wyobrażam sobie, by osoba bez fizycznej niepełnosprawności nie umiała jeździć na rowerze. Trochę rozumiem tego faceta.

[elvegirl]

A ja nie rozumiem zmuszania do jazdy na rowerze. W imię czego? Bo każdy musi? To dopiero jest zabawne

[damdalena]

Ona nic nie musi, może leżeć na kanapie. A w wolnych chwilach niech sobie poogląda paraolimpiadę.

[elvegirl]

To że nie jeździ na rowerze i nie chodzi po górach nie znaczy, że leży na kanapę i że należy jej się partner z nadwagą.
Zastanów się co piszesz, serio.

[damdalena]

No ja mam nadzieję, że jednak Autorka nie jest zupełnie na bakier ze sportem. Może zaproponować chłopakowi jakiś alternatywny wyjazd z aktywnym wypoczynkiem, coś co oboje lubią. Do maja czy wakacji sporo czasu.

[Ava_]

Napisane przez kennedy

Strasznie histeryczne reakcje autorki. Nie wie gdzie jedzie dopiero w trakcie jazdy okazuje sie ze to beda gory ( kto tak robi w ogole)
Spazmy i histerie na szlaku( poszla i narzekala nie wiemy wlasciwie czemu, czy zle sie czula czy to trudny szlak )
Na rower blokada bo CHLOPAK ZMUSZA

Jak dla mnie mega dziwnie to brzmi.

Mam podobne odczucia.
Co to znaczy, nie wiedziała gdzie jadą? Od kiedy to wsiada się do samochodu, który nie wiadomo gdzie jedzie? Okłamali ją czy jak?

Napisane przez MyszBezOka

To był koszmar... ja płakałam, dławiłam się, praktycznie wymiotowałam a on się denerwował że nie idę.

A tak swoją drogą jakbym szła ze swoją grupą i całkiem przypadkiem minęła kogoś, kto jest w takim stanie na pewno bym się zatrzymała i zapytała czy coś złego się dzieje. Co z resztą znajomych w tej sytuacji? Nikt nie zauważył? Każdy ma podejście takie jak chłopak Autorki?

Wracając do głównej kwestii - tak, uważam że ograniczasz swojego faceta. Jak Ty nie lubisz chodzić po górach to nie znaczy, że on też automatycznie ma bana na górskie wędrówki. Oczywiście to zgodnie z życzeniem Autorki, żeby zignorować inne rewelacje w tym związku.

[lolita96]

Napisane przez damdalena

Wiem, że istnieją poważne przeciwwskazania do niektórych aktywności fizycznych. Sama miałam przejściowe problemy ze zdrowiem, co odbiło się na mojej kondycji. Tylko, że w tym przypadku nie jestem pewna czy to aby nie wymówka. No i nie wyobrażam sobie, by osoba bez fizycznej niepełnosprawności nie umiała jeździć na rowerze. Trochę rozumiem tego faceta.

Ja znam aż dwie pelnosprawne zdrowe osoby które mają problem z jazdą na rowerze bo nie łapią rownowagi

[pin3ska]

Napisane przez Rozowa_mysz

Nie no jasne, jesteście super świetna parą uważaj, żeby na podróż poślubną nie pojechał w góry ze znajomymi

[Fortuna1]

Autorko, wydaje mi się, że on chyba ma inne priorytety. A co wy macie ze sobą wspólnego? Dlaczego jesteście w związku na odległość?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[damdalena]

Napisane przez MyszBezOka

wiedziałam że wymięknę po kilkunastu metrach i będzie mi wstyd że cała grupa czeka na mnie. To był koszmar... ja płakałam, dławiłam się, praktycznie wymiotowałam a on się denerwował że nie idę.

Druga rzecz - nei jeżdzę na rowerze, bo się zwyczajnie boje, nie umiem. On jeździ i mnie zmusza do tego żebym wsiadła na rower...przez to ja mam jakąś panikę i się cofam i pomimo że chciałabym się nauczyć to nie moge... nie wsiądę

Na moje oko to mi wygląda na blokadę psychiczną. Trzeba spróbować nad tym popracować z pomocą psychoterapeuty, instruktora czy kogoś bliskiego. Nie tyle dla związku i faceta, ale przede wszystkim dla siebie. A zakochana osoba to może przysłowiowe góry przenosić, stać ją na szaleństwo i nowe wyzwania.

[ama4]

Przepraszam, ale muszę. Ilekroć patrzę na ten temat, tyle razy mnie absolutnie rozwala w nim słowo "Samodzielny". Tak jakby ten facet miał 5 lat i pierwszy raz wyjeżdżał na wycieczkę szkolną.

Przepraszam

[Margot45]

Dla mnie to jest dowcip dnia: wysyłać kogoś do psychoterapeuty, bo nie ma ochoty łazić po górach ani jeździć na rowerze no, ale w końcu to wizażowa standardowa porada, niezależnie od przyczyny

[kennedy]

Napisane przez Margot45

Dla mnie to jest dowcip dnia: wysyłać kogoś do psychoterapeuty, bo nie ma ochoty łazić po górach ani jeździć na rowerze no, ale w końcu to wizażowa standardowa porada, niezależnie od przyczyny

Jak zaczyna histeryzowac to grubsza sprawa jest.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Margot45]

Napisane przez kennedy

Jak zaczyna histeryzowac to grubsza sprawa jest.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie widziałam reakcji na oczy, ale osobiście na rower też bym nie wsiadła.

[201705080934]

Całe szczęście, że jestem w trakcie terapii, bo nie umiem i nie chcę jeździć na deskorolce. W takiej sytuacji warto mieć fachową opiekę


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Djuno]

Napisane przez Rany Koguta

Całe szczęście, że jestem w trakcie terapii, bo nie umiem i nie chcę jeździć na deskorolce. W takiej sytuacji warto mieć fachową opiekę


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ej, ale ona pisze o histerii - dławieniu się, płaczu, panice i wymiotach. Serio, na widok deskorolki masz taką reakcję?

[201705080934]

Napisane przez Djuno

Ej, ale ona pisze o histerii - dławieniu się, płaczu, panice i wymiotach. Serio, na widok deskorolki masz taką reakcję?

Ok, dobra. Jasne, że nie mam. Mimo wszystko jednak sądzę, że wysyłanie na terapię każdego jak leci powoduje, że potem takie propozycje w odpowiedniej sytuacji nie są brane poważnie.

Nie wiemy, czy takie akcje Autorce zdarzają się regularnie, czy po prostu raz puściły jej nerwy. Do tego w momencie, kiedy jej organizm był wyczerpany.

Jeśli uważasz tamten komentarz za krzywdzący, zapewniam, że nie miałam zamiaru Cię urazić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Djuno]

Napisane przez Rany Koguta

Ok, dobra. Jasne, że nie mam. Mimo wszystko jednak sądzę, że wysyłanie na terapię każdego jak leci powoduje, że potem takie propozycje w odpowiedniej sytuacji nie są brane poważnie.

Nie wiemy, czy takie akcje Autorce zdarzają się regularnie, czy po prostu raz puściły jej nerwy. Do tego w momencie, kiedy jej organizm był wyczerpany.

Jeśli uważasz tamten komentarz za krzywdzący, zapewniam, że nie miałam zamiaru Cię urazić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ona wiedziała, że wymięknie, że będą na nią czekać. Jej obsesja mogła doprowadzić do tego, że chłopak okłamał ją(?) i wywiózł(?) w góry. Nie, że autorka jest temu winna, ale z postów wyłania się obraz, który kilka osób zaniepokoił i one zasugerowały terapię. Tylko tyle. Jednych alarmuje za dużo alkoholu, innych histeria na myśl o spacerze w otwartej przestrzeni. Autorka może zrobić z tą informacją co chce, ale nie ma powodu, żeby nabijać się z osób, które próbują pomóc.

[201705080934]

Napisane przez Djuno

Ona wiedziała, że wymięknie, że będą na nią czekać. Jej obsesja mogła doprowadzić do tego, że chłopak okłamał ją(?) i wywiózł(?) w góry. Nie, że autorka jest temu winna, ale z postów wyłania się obraz, który kilka osób zaniepokoił i one zasugerowały terapię. Tylko tyle. Jednych alarmuje za dużo alkoholu, innych histeria na myśl o spacerze w otwartej przestrzeni. Autorka może zrobić z tą informacją co chce, ale nie ma powodu, żeby nabijać się z osób, które próbują pomóc.

Nie miałam zamiaru nabijać się z nikogo personalnie, ale proponowanie terapii przy każdym problemie mnie irytuje, bo wypływa negatywnie na postrzeganie tego rozwiązania. Jeśli wie, że jej problemy zdrowotne są przeciwwskazaniem dla wędrówek górskich, to niechęć i zdenerwowanie przez przymuszanie do nich jest całkiem naturalna. O alergiku, który unika orzechów, bo się po nich dusi, też powiesz, że ma obsesję? Może i ma obsesję i masę innych objawów kwalifikujących nawet do leczenia zamkniętego - ale to nie wynika z wiadomości o unikaniu orzechów czy tych nieszczęsnych gór.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[elvegirl]

Napisane przez Djuno

Ej, ale ona pisze o histerii - dławieniu się, płaczu, panice i wymiotach. Serio, na widok deskorolki masz taką reakcję?

Nie, ona nie pisze o histerii, pisze o płaczu i dławieniu się. Jeśli na przykład górskie powietrze powoduje u niej duszności, to płacz może spowodować dławienie i odruch wymiotny.

Panika, instynktowne cofanie, uciekanie przed tym, do czego nas się zmusza, też jest całkiem częstym i wcale nie chorobowym zjawiskiem.

[Djuno]

Napisane przez Rany Koguta

Nie miałam zamiaru nabijać się z nikogo personalnie, ale proponowanie terapii przy każdym problemie mnie irytuje, bo wypływa negatywnie na postrzeganie tego rozwiązania. Jeśli wie, że jej problemy zdrowotne są przeciwwskazaniem dla wędrówek górskich, to niechęć i zdenerwowanie przymuszaniem do nich jest całkiem naturalna. O alergiku, który unika orzechów, bo się po nich dusi, też powiesz, że ma obsesję? Może i ma obsesję i masę innych objawów kwalifikujących nawet do leczenia zamkniętego - ale to nie wynika z wiadomości o unikaniu orzechów czy tych nieszczęsnych gór.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ale to może być problem, któremu może pomóc terapia. Nie musi. Jeśli autorka wie, czemu tak gór nienawidzi to nie ma problemu i zignoruje te wiadomości, a osoby, które to proponowały nie trafią z radą. Natomiast jeśli autorka boryka się z lękami od kilku lat i np. szukanie pomocy nie przyszło jej na myśl, to te posty mogą naprowadzić ją na nowe rozwiązanie.

Napisane przez elvegirl

Nie, ona nie pisze o histerii, pisze o płaczu i dławieniu się. Jeśli na przykład górskie powietrze powoduje u niej duszności, to płacz może spowodować dławienie i odruch wymiotny.

Panika, instynktowne cofanie, uciekanie przed tym, do czego nas się zmusza, też jest całkiem częstym i wcale nie chorobowym zjawiskiem.

Ja nie piszę, że ona potrzebuje terapii. Ja twierdzę, że osoby, które proponują terapię, znalazły coś więcej w tych postach niż nie wsiądę na rower bo nie. Reszta jest sprawą wyłącznie domysłów.

[201705080934]

Równie dobrze można terapię proponować na wszelki wypadek ludziom spotkanym w autobusie. Może akurat się trafi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz