Mój chłopak ociąga się z szukaniem pracy

[semi85]

Jestem w związku z chłopakiem od 9-ciu miesięcy, oboje mamy po 36 lat, ja pracuje, mam małą firmę, która idzie mi całkiem dobrze.
On...no właśnie, z zawodu jest muzykiem, gdy sie poznaliśmy było akurat dużo zakażeń, więc mówił, że nie ma za wiele muzycznych zleceń, w co wierzyłam, ale byłam pewna, że sytuacja niebawem się zmieni, nigdy wcześniej nie poznałam osoby, która nie pracuje zawodowo, więc takiego scenariusza jaki mamy teraz w ogóle nie brałam pod uwagę.

Na poczatku to było wielkie bum, totane zauroczenie, czułam, że poznalam swoją bratnią duszę, jednak po jakimś czasie okazało sie, że mój chłopak:
1) ma dług 25 tys zł, upadła mu firma naglośnieniowa w czasie pandemii- co uważam, że jest sytuacją losową i nie jest to zatrważająca kwota, ale problem w tym, że on niestety tego długu nie spłaca i wydaje się nim nie przejmować, mimo mojego ciągłego o tym gadania

2) Nie szuka aktywnie pracy, żyje od fuchy do fuchy (zlecenia inne niż muzyczne) za b.małe pieniądze, jego wymówka jest taka, że remontuje dom, który odziedziczyl po dziadku i to zajmuje mu to całe dnie (prawda jest taka, że są dni, w które nie robi prawie nic lub b.niewiele) za materiały i sprzęty płaci mama, ona też dokłada mu czasem pieniądze na rachunki.

Zaznaczam, że mój chłopak nigdy ode mnie pieniędzy nie pożycza, nigdy bym się na to nie zgodziła.

Ja kupiłam przez naszym poznaniem mieszkanie w dużym mieście i planowałam tam zamieszkać jak bedzie gotowe ( za jakieś pół roku, wciaż się buduje), więc plan był później taki, żebyśmy tam zamieszkali razem, ale mam wrażenie, że on chce następne pół roku przebimbać , trochę poremotować dom i nie pracować, poszukać pracy dopiero jak przeprowadzimy się do mojego mieszkania, bo wiadomo, większe miasto, to i większe koszty życia.

Zalezy mi na nim, w innych kwestiach dogadujemy się b.dobrze, jest kochany, czuły, pomocny, chociaż ostatnio zaczęliśmy się kłócić, bo temat nierozwiązany temat pracy wciąż powraca.

Nie wiem jak planować przyszłość z człowiekiem, który zarabia tylko tyle, żeby starczyło na przetrwanie, nie mam żadnej pewności, ze się to zmieni....mówiłam mu już wielokrotnie, że bezpieczeństwo finansowe jest dla mnie kluczowe i taka sytuacja nie może trwać wiecznie.

Doradźcie coś, stawiać ultimatum??

[niki1122]

To jest mężczyzna 36 letni i powinien poważniej podejść do życia, zwłaszcza, że ma dług, jak nie będzie spłacał to w końcu komornik wejdzie mu na konto. Może nawet tymczasowo pracować na jakimś magazynie czy jako kurier, zarobki na pewno wyższe niż jakieś fuchy raz na jakiś czas.

[3388d7ee97c7e815d316e251017421d4101c5b6d_6223fea9c597d]

36-latek na utrzymaniu mamy już się nie zmieni. To jest ukształtowany człowiek, tak sobie żyje bo tak mu wygodnie. Jak nie chcesz być jego sponsorką to zakończ relację

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

co to za wysyp ostatnio starych nierobow i leni na wykopie

skad wy bierzecie takich chlopow, i co w nich widzicie?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

jakie ultimatum?
nierob z dlugami,odrazu odprawilabym

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez semi85

Jestem w związku z chłopakiem od 9-ciu miesięcy, oboje mamy po 36 lat, ja pracuje, mam małą firmę, która idzie mi całkiem dobrze.
On...no właśnie, z zawodu jest muzykiem, gdy sie poznaliśmy było akurat dużo zakażeń, więc mówił, że nie ma za wiele muzycznych zleceń, w co wierzyłam, ale byłam pewna, że sytuacja niebawem się zmieni, nigdy wcześniej nie poznałam osoby, która nie pracuje zawodowo, więc takiego scenariusza jaki mamy teraz w ogóle nie brałam pod uwagę.

Na poczatku to było wielkie bum, totane zauroczenie, czułam, że poznalam swoją bratnią duszę, jednak po jakimś czasie okazało sie, że mój chłopak:
1) ma dług 25 tys zł, upadła mu firma naglośnieniowa w czasie pandemii- co uważam, że jest sytuacją losową i nie jest to zatrważająca kwota, ale problem w tym, że on niestety tego długu nie spłaca i wydaje się nim nie przejmować, mimo mojego ciągłego o tym gadania

2) Nie szuka aktywnie pracy, żyje od fuchy do fuchy (zlecenia inne niż muzyczne) za b.małe pieniądze, jego wymówka jest taka, że remontuje dom, który odziedziczyl po dziadku i to zajmuje mu to całe dnie (prawda jest taka, że są dni, w które nie robi prawie nic lub b.niewiele) za materiały i sprzęty płaci mama, ona też dokłada mu czasem pieniądze na rachunki.

Zaznaczam, że mój chłopak nigdy ode mnie pieniędzy nie pożycza, nigdy bym się na to nie zgodziła.

Ja kupiłam przez naszym poznaniem mieszkanie w dużym mieście i planowałam tam zamieszkać jak bedzie gotowe ( za jakieś pół roku, wciaż się buduje), więc plan był później taki, żebyśmy tam zamieszkali razem, ale mam wrażenie, że on chce następne pół roku przebimbać , trochę poremotować dom i nie pracować, poszukać pracy dopiero jak przeprowadzimy się do mojego mieszkania, bo wiadomo, większe miasto, to i większe koszty życia.

Zalezy mi na nim, w innych kwestiach dogadujemy się b.dobrze, jest kochany, czuły, pomocny, chociaż ostatnio zaczęliśmy się kłócić, bo temat nierozwiązany temat pracy wciąż powraca.

Nie wiem jak planować przyszłość z człowiekiem, który zarabia tylko tyle, żeby starczyło na przetrwanie, nie mam żadnej pewności, ze się to zmieni....mówiłam mu już wielokrotnie, że bezpieczeństwo finansowe jest dla mnie kluczowe i taka sytuacja nie może trwać wiecznie.

Doradźcie coś, stawiać ultimatum??

Pracujesz intensywnie? Planujesz miec dzieci?
Moze Ty bedziesz pracowala a on zajmie sie wychowywaniem dzieci?

[goskasamosia27]

Odpraw tego bieroba tak jak Ci radzą dziewczyny. I zrób to szybko poki i Ciebie nie wciągnie w swoje długi...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[saab_]

Tragedia, właśnie wczoraj rozmawiałam z przyjaciółką, że gdybyśmy straciły zatrudnienie (a pracujemy umysłowo, za całkiem dobra kasę), to od razu brałybyśmy jakąkolwiek robotę (inwentaryzacja, jakieś wsparcie sprzedaży - szczególnie teraz przed świetami jest tego mnóstwo), żeby nie stracić płynności i nie naruszyć za bardzo oszczędności - a ten typ o płynności nie może nawet mówić z tym długiem:/ Facet w sile wieku, na magazynach jest praca z pakietem benefitów, rynek remontowy z opcją do przyuczenia też obecnie kwitnie, COKOLWIEK byle nie siedzieć na tyłku w domu i nie mieć z tego nic... dla mnie do odsiania, chyba, że Cie stać na utrzymanka, tylko pomyśl, czy w perspektywie kolejnych kilkudziesięciu lat też będziesz sobie na to mogła pozwolić.

jeszcze edit: bo to nie kwestia sytuacji czy większego czy mniejszego miasta, jak ktoś się do roboty nie garnie, to przeprowadzka niewiele zmieni w nastawieniu:/

[stussy]

Pogoń dziada, skoro ma takie długi i ich nawet nie spłaca to masakra. Gość jest jedną wielką czerwoną flagą

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Pomysł ultimatum jest śmieszny. Co to niby miałoby dać? Facet już wie, że przeszkadza ci jego brak pracy. Żadne ultimatum nie zmieni go w innego człowika, z innymi priorytetami i stylem życia.

[Mamrot28]

Facet ma 36 lat! Pomyśl ilu jest nastolatków, którzy podejmują się jakiejkolwiek pracy aby zarobić na własne potrzeby. Mało jest pracy? Roznoszenie ulotek, praca fizyczna w sklepie, magazynie, bycie kierowcą w pizzerii, kurierem etc. Można mnożyć i mnożyć. Ale on nie chce podjąć żadnej pracy skoro jest na utrzymaniu mamy. I to się nie zmieni do momentu aż ona nie zakręci kurka z kasą. Wtedy pewnie zacząłby miauczeć od Ciebie. Jeszcze ma dług, którego nie spłaca... A odsetki, opłaty za nieterminowość wpłat (o ile cokolwiek wpłacił)... To jest zupełna niezaradność życiowa dorosłego chłopa.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pinkieee]

Okreslenie chlopak pasuje do sytuacji bo facetem bym go nie nazwala. Jego fuchy nie koliduja z normalna praca jak np na magazynie gdzie da się jakoś dogadac zmiany. Facet do odstrzalu- w tym wieku wiele sie nie zmieni

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

Jest bardzo mało ludzi do pracy obecnie, wiec jak ktoś jej nie ma, to znaczy ze jej nie chce, nie potrzebuje.
Wiadomo z nie są to prace: bycie prezesem albo z braku laku przejściowo tylko dyrektorem. No ale praca jest i to praca do której przyuczą, nic nie trzeba umieć, wystarczy chęć do pracy.

Obecnie nawet firmy po głębokich wsiach gdzie kwitnie życie od zasiłku - do zasiłku, musza sprowadzać i zatrudniać obcokrajowców bo Polacy pracować po prostu nie chcą, a w dużej mierze już psychicznie nie umieją, tak się ludzie ponauczali być na wiecznym bezrobociu , często od pokoleń. A nawet jest przekonanie głębokie, że tylko głupie i niezaradne ludzie idą do pracy zamiast sobie jakoś poradzić, coś skombinować.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[saab_]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89024172]Treść usunięta[/QUOTE]

Nie mówiąc o tym, że może i nie będzie partycypował w Twoim kredycie czy remontowych wydatkach, ale skoro w perspektywie 6 miesięcy ma wizję przeprowadzki do Ciebie, to może wypadałoby pomyśleć i zarobić chociaż na jakiś wkład w postaci ruchomego sprzętu/mebli - wiadomo, że przy remoncie finansowo to sky is the limit, każda kasa/wkład w postaci sprzętu się przyda:/
Swoją drogą to sama mówisz, że nie znasz innych osób bez pracy - nie wstyd Ci za niego przed rodziną, znajomymi? To nawet takie kwestie typu wspólne wyjścia, jakiś upominek idąc w gości - na takie rzeczy też bierze od mamy/ciagnie na styk z fuch?

[lubiekielbase]

A ten dom który remontuje to chce potem komuś wynajac czy co?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[mel95]

Napisane przez cava

Jest bardzo mało ludzi do pracy obecnie, wiec jak ktoś jej nie ma, to znaczy ze jej nie chce, nie potrzebuje.
Wiadomo z nie są to prace: bycie prezesem albo z braku laku przejściowo tylko dyrektorem. No ale praca jest i to praca do której przyuczą, nic nie trzeba umieć, wystarczy chęć do pracy.

Obecnie nawet firmy po głębokich wsiach gdzie kwitnie życie od zasiłku - do zasiłku, musza sprowadzać i zatrudniać obcokrajowców bo Polacy pracować po prostu nie chcą, a w dużej mierze już psychicznie nie umieją, tak się ludzie ponauczali być na wiecznym bezrobociu , często od pokoleń. A nawet jest przekonanie głębokie, że tylko głupie i niezaradne ludzie idą do pracy zamiast sobie jakoś poradzić, coś skombinować.

Nie usprawiedliwiam chłopaka Autorki, bo wydaje się być faktycznie nierobem z zamiłowania. Ale też to co piszesz nie jest do końca prawda. Ja mieszkam w miasteczku na wschodzie Polski i tu dostać pracę w biedronce czy na sprzątaniu to już jest coś. Wcale praca nie leży na chodniku i znam osoby które szukają aktywnie, a znaleźć nie mogą. Więc nie każdy przypadek jest taki sam.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89024172]Treść usunięta[/QUOTE]


Jak wyżej.


Autorko, zakończ to, bo za pół roku będziesz tu zakładała wątek pt. facet na mnie pasożytuje.

[krycha_krycha]

Wiecie co... A ja w sumie zanim nazwę gościa obibokiem i nie wiadomo kim to dopytam:

Co to znaczy, że plan był, by wprowadził się do Ciebie? Czy to był Wasz wspólny plan czy Ty sobie tak wymyśliłaś i dopiero zamierzasz z nim o tym porozmawiać na serio? Bo nie klei mi się to z tym remontowaniem domu po dziadku.

W ogóle dla mnie ten dom po dziadku to wbrew pozorom kluczowa sprawa, bo w jakim celu go remontuje, skoro ma niby mieszkać z autorką wątku? I co to znaczy, że czasami ma bardzo mało do zrobienia tam? Jak często jest to "czasami", bo tak się składa, że przy remontach faktycznie jest tak, że czasami nie ma co robić, zwłaszcza o tej porze roku, bo trzeba czekać, aż coś wyschnie, zawiąże się etc.
No i z tym szukaniem roboty... Jeśli remontuje ten dom sam to oszczędza w pytkę kasy na fachowców i może dlatego nie podejmuje tej pracy. Ale raczej po prostu nie chce spłacać tego kredytu i tu jest kolejna ważna kwestia, o którą autorka musi dopytać: czy przypadkiem on nie bierze wyłącznie fuch na czarno, żeby mu komornik nie wszedł na pensję. I jeśli tak to może wcale nie jest po prostu obibokiem tylko cwaniakiem, który kombinuje, by się wymigać od długu. I takiego gościa bym nie chciała, szczerze mówiąc. Brzydzę się czymś takim bardziej niż tym, że ktoś sobie postanowił przez jakiś czas nie pracować, żyć od pierwszego do pierwszego i remontować własnymi rękami dom, w którym chce mieszkać (bo mi się wydaje, że ten plan przeprowadzki to jest bardziej plan autorki niż tego faceta).

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Kuroko]

Facet 36 lat bez pracy, może myśli, że Ty go będziesz utrzymywać?
Pewnie tak. Są tacy na tym świecie.

[semi85]

Odpowiem może na najważniejsze kwestie:

1) Tak, chciałabym mieć dziecko i szczerze nie wyobrażam sobie pracować całe życie jako główny żywiciel rodziny, a czy pracuje intensywnie - około 9h dziennie

2)Zgadzam się, że mógłby coś znaleźć, zna się na wykończeniówce, jest ogarnięty komputerowo, ma różne inne uprawnienia (ale studiów nie skończył) , jestem pewna, że jakby zaczął intensywnie szukać- coś by się znalazło, mieszkamy teraz obok miasta średniej wielkości, praca jakaś jest, dałam mu mnóstwo pomysłów co mógłby robić, oferowałam pomoc w szukaniu, zachęcałam do dodatkowych kursów, ale nic to nie dało.

3) Nie będzie na pewno partycypował w kosztach remontu, ale oferował wielokrotnie swoją pomóc przy wykończeniu- ale ja nie za bardzo chcę, bo po 1- chcę to ogarnąc szybko i znaleźć do tego ekipę, po 2- trochę się boję, ze jak zacznie remont mojego mieszkania to znów będzie wymówka do nie podjęcia pracy.

4) Dom, który remontuje będzie domem dla niego (dla nas) i dla jego rodziny na wakacje i weekendy- taki ma plan, twierdzi, że nie chce tam mieszkac na stałe, ale jest to dla niego ważne miejsce, i dokładnie ma taki argument jak ktoś napisał, że po co ma płacić komuś, jak może to zrobić własnymi rękami, wyjdzie na to samo jakby zarabiał i komuś płacił, ale ten cały remont ciągnie się w nieskończoność.

5) Przeprowadzka do mojego przyszłego mieszkania wyszła od niego, powiem tak w skrócie- kiedyś oboje mieszkaliśmy w dużym mieście (tym samym), ale się wtedy nie znaliśmy, poznaliśmy się jak okoliczności pandemiczno-rodzinne zmusiły nas oboje (niezależnie) do powrotu w rodzinne strony i tu się poznaliśmy, tylko, że ja od ponad roku prowadzę firmę zdalnie, a on przestał wtedy pracować, tzn. oprócz fuch ( a w jego przypadku było to prawie 2 lata temu). Ale oboje zgodnie stwierdziliśmy, że w przyszłości chcemy wrócić do dużego miasta, więc ja go absolutnie do tego nie namawiałam.

No i dziękuję za wszystkie odpowiedzi, też uważam, ze priorytetem powinno być znalezienie pracy i spłata długu, ja gdy byłam kiedyś bezrobotna kilka miesięcy i szukałam pracy całymi dniami. A remontować dom można przecież po godzinach i w weekendy, nikt nie rzuca przecież pracy, bo remontuje dom lub mieszkanie...

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

te dodatkowe informacje nie zmienily nic w moim pogladzie na ta sytuacje
facet jest do odstrzalu
na twoim miejscu pogonilabym ,szkoda twojego zycia,on poprostu nie chce pracowac i ten dlug magicznie nie zniknie,nie bedziesz mogla na nim nigdy polegac ,moge sie zalozyc ze ma jeszcze jakies inne "asy"w rekawie ktore wyjda w przyszlosci(jak inne dlugi ),nie moglabym zaufac takiemu czlowiekowi
ten remont domu na wakacje jako wymowka jest poprostu zalosny

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Facet z kasą na minusie remontuje dom, w którym nie zamierza mieszkać i jeszcze twierdzi, że to dla rodziny.
Nie no, logiczne XD

[Ellen_Ripley]

Napisane przez semi85

Odpowiem może na najważniejsze kwestie:

1) Tak, chciałabym mieć dziecko i szczerze nie wyobrażam sobie pracować całe życie jako główny żywiciel rodziny, a czy pracuje intensywnie - około 9h dziennie

2)Zgadzam się, że mógłby coś znaleźć, zna się na wykończeniówce, jest ogarnięty komputerowo, ma różne inne uprawnienia (ale studiów nie skończył) , jestem pewna, że jakby zaczął intensywnie szukać- coś by się znalazło, mieszkamy teraz obok miasta średniej wielkości, praca jakaś jest, dałam mu mnóstwo pomysłów co mógłby robić, oferowałam pomoc w szukaniu, zachęcałam do dodatkowych kursów, ale nic to nie dało.

3) Nie będzie na pewno partycypował w kosztach remontu, ale oferował wielokrotnie swoją pomóc przy wykończeniu- ale ja nie za bardzo chcę, bo po 1- chcę to ogarnąc szybko i znaleźć do tego ekipę, po 2- trochę się boję, ze jak zacznie remont mojego mieszkania to znów będzie wymówka do nie podjęcia pracy.

4) Dom, który remontuje będzie domem dla niego (dla nas) i dla jego rodziny na wakacje i weekendy- taki ma plan, twierdzi, że nie chce tam mieszkac na stałe, ale jest to dla niego ważne miejsce, i dokładnie ma taki argument jak ktoś napisał, że po co ma płacić komuś, jak może to zrobić własnymi rękami, wyjdzie na to samo jakby zarabiał i komuś płacił, ale ten cały remont ciągnie się w nieskończoność.

5) Przeprowadzka do mojego przyszłego mieszkania wyszła od niego, powiem tak w skrócie- kiedyś oboje mieszkaliśmy w dużym mieście (tym samym), ale się wtedy nie znaliśmy, poznaliśmy się jak okoliczności pandemiczno-rodzinne zmusiły nas oboje (niezależnie) do powrotu w rodzinne strony i tu się poznaliśmy, tylko, że ja od ponad roku prowadzę firmę zdalnie, a on przestał wtedy pracować, tzn. oprócz fuch ( a w jego przypadku było to prawie 2 lata temu). Ale oboje zgodnie stwierdziliśmy, że w przyszłości chcemy wrócić do dużego miasta, więc ja go absolutnie do tego nie namawiałam.

No i dziękuję za wszystkie odpowiedzi, też uważam, ze priorytetem powinno być znalezienie pracy i spłata długu, ja gdy byłam kiedyś bezrobotna kilka miesięcy i szukałam pracy całymi dniami. A remontować dom można przecież po godzinach i w weekendy, nikt nie rzuca przecież pracy, bo remontuje dom lub mieszkanie...

Autorko, w jego planach i twierdzeniach jest tyle sprzeczności, że... Tu brakuje logiki. Prowadzisz firmę, więc zakładam, że nie masz problemów z logicznym myśleniem. Ty serio kupujesz te jego wymówki i bzdurki?



Jak się ma długi, to się zakasuje rękawy i zap... żeby to jak najszybciej spłacić. Wtedy sobie można wesoło planować wolne weekendy w wyremontowanym "rodzinnym" domku. Ale wcześniej należy ogarnąć swoje sprawy, póki się nie wpadnie w spiralę zadłużenia i nie będzie miało komornika na szybkim wybieraniu. Facet roztacza przed Tobą jakieś mętne, pozbawione sensu wizje. A Ty, o zgrozo, chyba się na to łapiesz.

[Hultaj]

Najprościej to mu powiedz raz ostatecznie, że wkurza Cię że zadowala się totalnym minimum byle jakoś przetrwać i nie ruszyc tyłka do pracy jak Ferdek Kiepski. I że nie akceptujesz że matka dokłada do rachunków gościowi w tym wieku. Rozumiesz że dług nie jest z jego winy ale zamiast gnić na kanapie w sile wieku powinien chcieć jak najszybciej go mieć z głowy bo pracę jakąkolwiek znajdzie raczej spokojnie (serio brakuje ludzi w różnych branżach). Letni domek może robić w łikendy, tyle lat stał postoi kolejny.
Tu się nie ma o co kłócić (o co, o osobowość, i podejście do życia? No takie ma), facet może być najmilszy ale o ile nie ma jakiejś depresji która go stopuje itp. to niech przemyśli swoje podejście bo na razie to wygląda na to, że jest śmierdzącym leniem w znacznym stopniu na utrzymaniu matki i pewnie też Twoim o ile razem mieszkacie.
Grudzień bym mu już odpuściła ale od stycznia żeby się wziął w garść i naprawdę przyłożył.
Także ultimatum jest ok ale trzeba umieć go dotrzymać. Wieczne kłótnie o to samo są do dupy, Tobie polecam odpuścić do konca roku (przestać o tym gadać i zamartwiać się) a potem albo się facet ogarnie, albo nie, i albo bierzesz takiego niebieskiego ptaka albo żegnasz się.

[skara]

Znam niestety takich Piotrusiów panów w tym wieku i starszych. Nie wieszczę nagłej zmiany podejścia ani szczęśliwego zakończenia. Rozważałabym rozstanie po ostatniej konkretnej rozmowie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz