Żal po rozstaniu - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2021-01-25, 05:23   #1
OsobliwyOsobnik
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2021-01
Wiadomości: 2

Żal po rozstaniu


Hej, w sumie nigdy nie korzystałem, ani nie udzielałem się na żadnych forach internetowych, nie czułem takiej potrzeby, jednak teraz mam ochotę wygadać się przed obcymi ludźmi.



W każdym razie, od razu zaznaczę, że nie oczekuję od nikogo wsparcia, piszę to wszystko głównie po to żeby zrzucić niepotrzebny balast.



Przechodząc do głównego powodu i tytułu tego wątku. Od kiedy czytam to forum, nie spotkałem się z podobnymi postami, a więc... Mam 21 lat i jestem homoseksualistą. W zasadzie od kiedy pamiętam miałem z tym problem, już we wczesnych latach nastoletnich uświadomiłem sobie kim jestem, zawsze bardzo to przeżywałem, niekiedy do takiego stopnia, że uważałem że nic od życia mi się nie należy, tylko i wyłącznie z tego powodu. Przez wiele lat ukrywałem się z tym faktem, nie wiedział nikt. Dopiero pod koniec liceum byłem w stanie przyznać się o tym moim znajomym, którzy na szczęście dobrze to przyjęli, jednakże ja w dalszym ciągu czułem ogromny ciężar tym powodowany, głównie z uwagi na moją mamę, która miała wiele planów wobec mnie, a z którą byłem i nadal jestem zżyty, dlatego też nie chciałem aby musiała się mnie wstydzić. Pierwsze myśli samobójcze pojawiły się w wieku 13 lat, kolejne lata były dla mnie bardzo ciężkim okresem, gdyż czasami myśli takie utrzymywały się miesiącami. Pod koniec drugiej klasy liceum poznałem moją pierwszą miłość, możnaby rzec miłość szczeniacką. Związek ten trwał przez ponad 2.5 roku i co ważne dzieliło nas prawie 1000km. Spotykaliśmy się parę razy do roku, każde z tych spotkań doskonale pamiętam, pomimo że odbywały się w ukryciu, a ja sam musiałem kłamać żeby móc się z nim zobaczyć. W pewnym momencie życie na odległość zaczęło nas wyniszczać, bardzo często robiliśmy sobie przerwy i nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem, co niestety było jedyną formą kontaktu. Jednak oddalaliśmy się od siebie coraz bardziej i bardziej, aż w dniu moich urodzin, o których całkowicie zapomniał, postanowiłem że zakończę to raz i na zawsze i w ten sposób odciąłem się od dość toksycznej relacji. Na kilka miesięcy przed tym wydarzeniem przyznałem się swojej mamie o sobie i pomimo, że przez kilka miesięcy to przeżywała, teraz wspiera mnie całym sercem. Była to pierwsza w życiu chwila kiedy ten ciężar na sercu stał się lżejszy. Byłem wtedy po roku na studiach i postanowiłem spróbować swoich sił na innym kierunku, robiąc przerwę na tym pierwszym. Znalazłem dodatkowo sobie pracę, poznałem nowych ludzi, a oprócz tego chciałem spróbować czegoś innego i założyłem konto w aplikacji randkowej. Spotykałem się przez parę miesięcy z kilkoma adoratorami, jednak były to przelotne relacje. Pewnego dnia odezwał się do mnie kilka lat starszy chłopak, nazwijmy go C, jednak ja zignorowałem jego wiadomość, gdyż wokół miałem już inne ciekawe osobowości. Jedna z tych relacji zaczęła się zacieśniać, jednak był to facet, który traktował mnie bardziej jak synalka (przez pewien okres, nawet mi się to podobało, może dlatego że ojciec w moim życiu nie grał wręcz żadnej roli). Niestety (dla niego) zacząłem się wycofywać z tego układu, aż koniec końców zerwałem tą znajomość. Z tej perspektywy trochę mi go żal, jednak nie byłem w stanie wyobrazić sobie nas razem. Po tych kilku przelotnych relacjach, coś mnie tknęło i postanowiłem zbadać się pod kątem HIV (test na szczęście okazał się negatywny). Tego samego dnia, kiedy wracałem z poboru materiału do badań, wstąpiłem do supermarketu, do którego zwykłem nie chodzić. Byłem wtedy bardzo zdenerwowany, bałem się że mogę być potencjalnie chory. W supermarkecie, spotkałem całkowicie przypadkowo jego, C. Co ciekawe, ten market położony był wiele kilometrów od jego miejsca zamieszkania, co tym bardziej było wielkim zbiegiem okoliczności. Postanowiłem wtedy do niego zagadać na aplikacji i wspomniałem mu o tym, że się przypadkowo spotkaliśmy, a on zaproponował żeby teraz spotkać się nieprzypadkowo. Następnego wieczoru wybraliśmy się na spacer, a ja jak tylko zamieniłem z nim kilka słów, wiedziałem, że to jest to, dawno z nikim tak dobrze nie rozmawiałem. Nasza randka skończyła się dopiero po kilku godzinach nad ranem, wtedy też pierwszy raz się pocałowaliśmy. Potem już potoczyło się klasycznie, kolejne randki i spotkania, potem poznałem jego znajomych i zaczęły się również wspólne imprezy. Czuliśmy się doskonale w swoim towarzystwie, jednak pojawiły się pierwsze przypadki zakażeń w Polsce, a potem poszło jak dobrze wiemy lawinowo. Był to marzec, wtedy też cała Polska została zamknięta. Jako student pracujący na zleceniu, nie miałem możliwości dalszej pracy, a co z tym idzie zaczęło brakować mi pieniędzy. Wynajmowałem wtedy malutki pokoik, ok. 7-8m i przez ponad dwa miesiące nie mogłem się z niego ruszyć, siedziałem zamknięty w 4 ścianach, bez ludzi, całymi dniami patrząc się w sufit. Oprócz tego, na początku marca dopadła mnie infekcja układu moczowego, która męczyła mnie ponad 3 miesiące. Tak więc, przez prawie 3 miesiące, siedziałem sam w 4 ścianach, prawie bez funduszy na życie, wpychając w siebie kolejne antybiotyki, których łącznie było 7, rozmawiałem z wieloma lekarzami, którzy nie potrafili mi pomóc i jedyną bliską osobą, z która miałem kontakt był C i gdyby nie on, nie wiem jak bym przeżył tamten okres. Miałem wtedy horrendalne nagromadzenie złych myśli, lekarze nie potrafili mi pomóc, nie mogłem widywać się z osobą, którą kocham, a nawet nie było żadnej osoby do której mógłbym się odezwać. W końcu, lockdown minął, zaczęło się lato, a ja wreszcie znalazłem lekarza, który był mi w stanie pomóc, dostałem po kilku miesiącach postojowe i mogłem ruszyć znowu do przodu. Był to naprawdę bardzo dobry okres, chociaż już widziałem, że bardzo wyniszczyły mnie ostatnie miesiące, jednak chciałem być, dla C. Lato minęło, a ja wróciłem na studia, zmieniłem także miejsce zamieszkania, na sporo większy pokój. Jednak zaczęły się ze mną problemy, tym bardziej że nadeszła kolejna fala i zatrzymanie gospodarki. W pewnym momencie przestałem mieć na cokolwiek chęć, bardzo często pojawiały się wymówki, że się nie spotkamy z C, bo muszę się uczyć, gdzie tak naprawdę spałem godzinami. Zaczęły się dziwne rzeczy, jednego dnia cierpiałem na bezsenność, jeszcze innego spałem po 14/15h. Zdarzały się dni gdzie nie potrafiłem zjeść niczego, ale i bywały takie że opychałem się wszystkim co znalazłem w lodówce, nie miałem chęci do działania, ani nauki, a w pewnym momencie pojawiły się nawroty choroby, z którą walczyłem kilka miesięcy temu. W końcu, zaczęły się kłótnie z C, a ja zacząłem kwestionować nasz związek. Coraz częściej myślałem o samobójstwie, a jedyną mi bliską osobą, był tylko C, którego nie chciałem obciążać moimi problemami, bo wiedziałem że sam ma ich wiele. Przez kilka miesięcy tak wegetowałem, a C próbował mnie pocieszać, niekiedy przyjeżdżał do mnie, żeby mnie wesprzeć albo po prostu kupił mi czekoladę. Wkładał wiele serca w to żeby mi pomóc, jednak ja wciąż się odsuwałem, aż w końcu pewnego grudniowego dnia, kiedy mieliśmy się spotkać, doszło do sprzeczki, a ja napisałem mu wprost, że nie wiem co czuję i czasami wręcz się zastanawiam co jest ze mną nie tak. Przez chwilę chciał on jeszcze ratować cokolwiek, jednak ja zaślepiony jakąś psychozą, uznałem że powinniśmy się rozstać. Uszanował moją decyzję. Pojechałem do domu rodzinnego na święta, dodam że nie byłem w nim rok, z uwagi na covid, w domu bardzo dużo rozpaczałem, bardzo żałowałem, że tego dnia mu tak powiedziałem. Cóż, pojawiła się tęsknota i ból za utratą, kogoś bliskiego. Moja mama bardzo mnie w tym okresie wsparła i nadal wspiera. Złożyłem mu życzenia świąteczne i noworoczne, on mi również. Na początku stycznia, poprosiłem go o spotkanie, w zasadzie jak głupiec, pełen nadziei, wróciłem do miasta, w którym studiuję, że może uda mi się jednak to naprawić, jednak spóźniłem się. Jeszcze tego samego dnia, kiedy wróciłem do siebie, napisałem do niego ile dla mnie znaczy i jak bardzo go kocham, że tamte słowa były wypowiedziane nie przeze mnie. Był zaskoczony, myślał że nie chciałem dłużej tego ciągnąć, poprosił mnie o chwilę na namyślenie się, jednak uznał że nie może być ze mną. To było jak zimna cegła w twarz. Przez parę dni desperacko próbowałem go przekonać do moich uczuć, jednak on po prostu napisał, że już nie chce. Byłem wtedy sam, w mieście, bez żadnej bliskiej osoby. Przez kilka dni wylewałem z siebie litry łez, a w pewnym momencie zacząłem się ciąć, pierwszy raz w życiu, pękło mi serce. Jeszcze przez parę dni próbowałem zagadać, zrobić cokolwiek, jednak on twardo stał na swoim. Wróciłem do domu rodzinnego, moja mama przeżywała to równie silnie, widząc mnie ze złamanym sercem. I tak się to zakończyło...



Zacząłem czytać to forum, różne historie o rozstaniach, a także o powrotach. Za kilka dni mam pierwszą wizytę u terapeuty i w sumie już dawno się tak bardzo nie cieszyłem na jakikolwiek dzień. Przez ostatnie dwa tygodnie schudłem 7kg, mam problemy ze snem i nie umiem pozbierać myśli, a w dodatku sesja za rogiem. Prawie codziennie sprawdzam jego instagrama, czuję się jak idiota czy stalker. Jednak, pomimo, że prawdopodobnie od wielu lat zmagałem się z depresją, o której sam nie wiedziałem albo odsuwałem od siebie tę myśl, pomimo że mam ogromne problemy z samooceną i samoakceptacją, liczę że moje życie nareszcie się zmieni. Wiem, że ten tekst bardziej nadaje się pod opowieść nastolatka o niespełnionej miłości, niżeli post na forum, chociaż mam nadzieję że znajdzie się ktoś kogo zainteresuje moja historia. Mam wrażenie, że to wszystko nie było bez powodu, aktualnie powoli odzyskuję siły i chcę walczyć o siebię, chcę się otworzyć i zaakceptować to jaki jestem. Mogę powiedzieć, że to jest czas dla mnie i dopóki sam siebie nie pokocham, nikt inny tego nie zrobi.



Cały czas żywię ogromną nadzieję, że może za kilka lat dane nam będzie spróbować z C jeszcze raz, bez chorób i strachu. A te kilka lat chcę przeznaczyć na siebię, czas najwyższy...



I w sumie tutaj pojawia się moje pytanie, czy ta relacja mogła zakończyć się między innymi przez moją chorobę? Czy ewentualnie, kiedy wyleczę się z pewnych przypadłości i przede wszystkim dojrzeję, by być z kimś, istnieją szanse na powrót do C o ile on sam wykaże chęć? I jeszcze jedno, czy może Wy doświadczyliście lub znacie związki, które rozpadały się przez chorobę?



Dziękuję wszelkim osobom, które dotarły tutaj, mam nadzieję że nie zanudziłem nikogo na śmierć.
OsobliwyOsobnik jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-01-25, 09:58   #2
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 066
Dot.: Żal po rozstaniu

Z punktu widzenia twojego chłopaka fuczałeś na niego przez wiele miesięcy, olewałeś go, raniłeś. Nie sądzę by chciał się ponownie z tobą wiązać.
Przepracuj sobie pewne sprawy, zadbaj o zdrowie, zbuduj oszczędności, i dopiero przystępuj do szukania nowego związku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-01-25, 10:07   #3
Ballantines_1
Rozeznanie
 
Avatar Ballantines_1
 
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 830
Dot.: Żal po rozstaniu

Ja w ogóle tego nie rozumiem - wiadomo, utrata pracy jest ciężkim doświadczeniem, brak dostępu do lekarzy był irytujący, ale przecież nikt nie zabronił nam wychodzić z domu a Twoja choroba nie dyskwalifikowała Cię jeśli chodzi o spacer czy spotkanie z partnerem
Popadłeś w jakiś marazm i obarczyłeś tym partnera. To nie wina pandemii, tylko Twoja.

Edytowane przez Ballantines_1
Czas edycji: 2021-01-25 o 10:09
Ballantines_1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-01-25, 10:23   #4
Dociakowa
Zadomowienie
 
Avatar Dociakowa
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Wschód
Wiadomości: 1 947
Dot.: Żal po rozstaniu

Cytat:
Napisane przez OsobliwyOsobnik Pokaż wiadomość
Hej, w sumie nigdy nie korzystałem, ani nie udzielałem się na żadnych forach internetowych, nie czułem takiej potrzeby, jednak teraz mam ochotę wygadać się przed obcymi ludźmi.



W każdym razie, od razu zaznaczę, że nie oczekuję od nikogo wsparcia, piszę to wszystko głównie po to żeby zrzucić niepotrzebny balast.



Przechodząc do głównego powodu i tytułu tego wątku. Od kiedy czytam to forum, nie spotkałem się z podobnymi postami, a więc... Mam 21 lat i jestem homoseksualistą. W zasadzie od kiedy pamiętam miałem z tym problem, już we wczesnych latach nastoletnich uświadomiłem sobie kim jestem, zawsze bardzo to przeżywałem, niekiedy do takiego stopnia, że uważałem że nic od życia mi się nie należy, tylko i wyłącznie z tego powodu. Przez wiele lat ukrywałem się z tym faktem, nie wiedział nikt. Dopiero pod koniec liceum byłem w stanie przyznać się o tym moim znajomym, którzy na szczęście dobrze to przyjęli, jednakże ja w dalszym ciągu czułem ogromny ciężar tym powodowany, głównie z uwagi na moją mamę, która miała wiele planów wobec mnie, a z którą byłem i nadal jestem zżyty, dlatego też nie chciałem aby musiała się mnie wstydzić. Pierwsze myśli samobójcze pojawiły się w wieku 13 lat, kolejne lata były dla mnie bardzo ciężkim okresem, gdyż czasami myśli takie utrzymywały się miesiącami. Pod koniec drugiej klasy liceum poznałem moją pierwszą miłość, możnaby rzec miłość szczeniacką. Związek ten trwał przez ponad 2.5 roku i co ważne dzieliło nas prawie 1000km. Spotykaliśmy się parę razy do roku, każde z tych spotkań doskonale pamiętam, pomimo że odbywały się w ukryciu, a ja sam musiałem kłamać żeby móc się z nim zobaczyć. W pewnym momencie życie na odległość zaczęło nas wyniszczać, bardzo często robiliśmy sobie przerwy i nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem, co niestety było jedyną formą kontaktu. Jednak oddalaliśmy się od siebie coraz bardziej i bardziej, aż w dniu moich urodzin, o których całkowicie zapomniał, postanowiłem że zakończę to raz i na zawsze i w ten sposób odciąłem się od dość toksycznej relacji. Na kilka miesięcy przed tym wydarzeniem przyznałem się swojej mamie o sobie i pomimo, że przez kilka miesięcy to przeżywała, teraz wspiera mnie całym sercem. Była to pierwsza w życiu chwila kiedy ten ciężar na sercu stał się lżejszy. Byłem wtedy po roku na studiach i postanowiłem spróbować swoich sił na innym kierunku, robiąc przerwę na tym pierwszym. Znalazłem dodatkowo sobie pracę, poznałem nowych ludzi, a oprócz tego chciałem spróbować czegoś innego i założyłem konto w aplikacji randkowej. Spotykałem się przez parę miesięcy z kilkoma adoratorami, jednak były to przelotne relacje. Pewnego dnia odezwał się do mnie kilka lat starszy chłopak, nazwijmy go C, jednak ja zignorowałem jego wiadomość, gdyż wokół miałem już inne ciekawe osobowości. Jedna z tych relacji zaczęła się zacieśniać, jednak był to facet, który traktował mnie bardziej jak synalka (przez pewien okres, nawet mi się to podobało, może dlatego że ojciec w moim życiu nie grał wręcz żadnej roli). Niestety (dla niego) zacząłem się wycofywać z tego układu, aż koniec końców zerwałem tą znajomość. Z tej perspektywy trochę mi go żal, jednak nie byłem w stanie wyobrazić sobie nas razem. Po tych kilku przelotnych relacjach, coś mnie tknęło i postanowiłem zbadać się pod kątem HIV (test na szczęście okazał się negatywny). Tego samego dnia, kiedy wracałem z poboru materiału do badań, wstąpiłem do supermarketu, do którego zwykłem nie chodzić. Byłem wtedy bardzo zdenerwowany, bałem się że mogę być potencjalnie chory. W supermarkecie, spotkałem całkowicie przypadkowo jego, C. Co ciekawe, ten market położony był wiele kilometrów od jego miejsca zamieszkania, co tym bardziej było wielkim zbiegiem okoliczności. Postanowiłem wtedy do niego zagadać na aplikacji i wspomniałem mu o tym, że się przypadkowo spotkaliśmy, a on zaproponował żeby teraz spotkać się nieprzypadkowo. Następnego wieczoru wybraliśmy się na spacer, a ja jak tylko zamieniłem z nim kilka słów, wiedziałem, że to jest to, dawno z nikim tak dobrze nie rozmawiałem. Nasza randka skończyła się dopiero po kilku godzinach nad ranem, wtedy też pierwszy raz się pocałowaliśmy. Potem już potoczyło się klasycznie, kolejne randki i spotkania, potem poznałem jego znajomych i zaczęły się również wspólne imprezy. Czuliśmy się doskonale w swoim towarzystwie, jednak pojawiły się pierwsze przypadki zakażeń w Polsce, a potem poszło jak dobrze wiemy lawinowo. Był to marzec, wtedy też cała Polska została zamknięta. Jako student pracujący na zleceniu, nie miałem możliwości dalszej pracy, a co z tym idzie zaczęło brakować mi pieniędzy. Wynajmowałem wtedy malutki pokoik, ok. 7-8m i przez ponad dwa miesiące nie mogłem się z niego ruszyć, siedziałem zamknięty w 4 ścianach, bez ludzi, całymi dniami patrząc się w sufit. Oprócz tego, na początku marca dopadła mnie infekcja układu moczowego, która męczyła mnie ponad 3 miesiące. Tak więc, przez prawie 3 miesiące, siedziałem sam w 4 ścianach, prawie bez funduszy na życie, wpychając w siebie kolejne antybiotyki, których łącznie było 7, rozmawiałem z wieloma lekarzami, którzy nie potrafili mi pomóc i jedyną bliską osobą, z która miałem kontakt był C i gdyby nie on, nie wiem jak bym przeżył tamten okres. Miałem wtedy horrendalne nagromadzenie złych myśli, lekarze nie potrafili mi pomóc, nie mogłem widywać się z osobą, którą kocham, a nawet nie było żadnej osoby do której mógłbym się odezwać. W końcu, lockdown minął, zaczęło się lato, a ja wreszcie znalazłem lekarza, który był mi w stanie pomóc, dostałem po kilku miesiącach postojowe i mogłem ruszyć znowu do przodu. Był to naprawdę bardzo dobry okres, chociaż już widziałem, że bardzo wyniszczyły mnie ostatnie miesiące, jednak chciałem być, dla C. Lato minęło, a ja wróciłem na studia, zmieniłem także miejsce zamieszkania, na sporo większy pokój. Jednak zaczęły się ze mną problemy, tym bardziej że nadeszła kolejna fala i zatrzymanie gospodarki. W pewnym momencie przestałem mieć na cokolwiek chęć, bardzo często pojawiały się wymówki, że się nie spotkamy z C, bo muszę się uczyć, gdzie tak naprawdę spałem godzinami. Zaczęły się dziwne rzeczy, jednego dnia cierpiałem na bezsenność, jeszcze innego spałem po 14/15h. Zdarzały się dni gdzie nie potrafiłem zjeść niczego, ale i bywały takie że opychałem się wszystkim co znalazłem w lodówce, nie miałem chęci do działania, ani nauki, a w pewnym momencie pojawiły się nawroty choroby, z którą walczyłem kilka miesięcy temu. W końcu, zaczęły się kłótnie z C, a ja zacząłem kwestionować nasz związek. Coraz częściej myślałem o samobójstwie, a jedyną mi bliską osobą, był tylko C, którego nie chciałem obciążać moimi problemami, bo wiedziałem że sam ma ich wiele. Przez kilka miesięcy tak wegetowałem, a C próbował mnie pocieszać, niekiedy przyjeżdżał do mnie, żeby mnie wesprzeć albo po prostu kupił mi czekoladę. Wkładał wiele serca w to żeby mi pomóc, jednak ja wciąż się odsuwałem, aż w końcu pewnego grudniowego dnia, kiedy mieliśmy się spotkać, doszło do sprzeczki, a ja napisałem mu wprost, że nie wiem co czuję i czasami wręcz się zastanawiam co jest ze mną nie tak. Przez chwilę chciał on jeszcze ratować cokolwiek, jednak ja zaślepiony jakąś psychozą, uznałem że powinniśmy się rozstać. Uszanował moją decyzję. Pojechałem do domu rodzinnego na święta, dodam że nie byłem w nim rok, z uwagi na covid, w domu bardzo dużo rozpaczałem, bardzo żałowałem, że tego dnia mu tak powiedziałem. Cóż, pojawiła się tęsknota i ból za utratą, kogoś bliskiego. Moja mama bardzo mnie w tym okresie wsparła i nadal wspiera. Złożyłem mu życzenia świąteczne i noworoczne, on mi również. Na początku stycznia, poprosiłem go o spotkanie, w zasadzie jak głupiec, pełen nadziei, wróciłem do miasta, w którym studiuję, że może uda mi się jednak to naprawić, jednak spóźniłem się. Jeszcze tego samego dnia, kiedy wróciłem do siebie, napisałem do niego ile dla mnie znaczy i jak bardzo go kocham, że tamte słowa były wypowiedziane nie przeze mnie. Był zaskoczony, myślał że nie chciałem dłużej tego ciągnąć, poprosił mnie o chwilę na namyślenie się, jednak uznał że nie może być ze mną. To było jak zimna cegła w twarz. Przez parę dni desperacko próbowałem go przekonać do moich uczuć, jednak on po prostu napisał, że już nie chce. Byłem wtedy sam, w mieście, bez żadnej bliskiej osoby. Przez kilka dni wylewałem z siebie litry łez, a w pewnym momencie zacząłem się ciąć, pierwszy raz w życiu, pękło mi serce. Jeszcze przez parę dni próbowałem zagadać, zrobić cokolwiek, jednak on twardo stał na swoim. Wróciłem do domu rodzinnego, moja mama przeżywała to równie silnie, widząc mnie ze złamanym sercem. I tak się to zakończyło...



Zacząłem czytać to forum, różne historie o rozstaniach, a także o powrotach. Za kilka dni mam pierwszą wizytę u terapeuty i w sumie już dawno się tak bardzo nie cieszyłem na jakikolwiek dzień. Przez ostatnie dwa tygodnie schudłem 7kg, mam problemy ze snem i nie umiem pozbierać myśli, a w dodatku sesja za rogiem. Prawie codziennie sprawdzam jego instagrama, czuję się jak idiota czy stalker. Jednak, pomimo, że prawdopodobnie od wielu lat zmagałem się z depresją, o której sam nie wiedziałem albo odsuwałem od siebie tę myśl, pomimo że mam ogromne problemy z samooceną i samoakceptacją, liczę że moje życie nareszcie się zmieni. Wiem, że ten tekst bardziej nadaje się pod opowieść nastolatka o niespełnionej miłości, niżeli post na forum, chociaż mam nadzieję że znajdzie się ktoś kogo zainteresuje moja historia. Mam wrażenie, że to wszystko nie było bez powodu, aktualnie powoli odzyskuję siły i chcę walczyć o siebię, chcę się otworzyć i zaakceptować to jaki jestem. Mogę powiedzieć, że to jest czas dla mnie i dopóki sam siebie nie pokocham, nikt inny tego nie zrobi.



Cały czas żywię ogromną nadzieję, że może za kilka lat dane nam będzie spróbować z C jeszcze raz, bez chorób i strachu. A te kilka lat chcę przeznaczyć na siebię, czas najwyższy...



I w sumie tutaj pojawia się moje pytanie, czy ta relacja mogła zakończyć się między innymi przez moją chorobę? Czy ewentualnie, kiedy wyleczę się z pewnych przypadłości i przede wszystkim dojrzeję, by być z kimś, istnieją szanse na powrót do C o ile on sam wykaże chęć? I jeszcze jedno, czy może Wy doświadczyliście lub znacie związki, które rozpadały się przez chorobę?



Dziękuję wszelkim osobom, które dotarły tutaj, mam nadzieję że nie zanudziłem nikogo na śmierć.

Nikt nie wie czy wasza relacja zakończyła się przez chorobę, czy był to tylko jeden z powodów, najważniejsze, że zdałeś sobie sprawę, że potrzebujesz pomocy i sięgnąłeś po nią.
Kiedy wejdziesz w terapię, zaczniesz postrzegać świat inaczej, może być tak, że również waszą relację ujrzysz w innym niż dotychczas świetle. Może być też tak, że za czas jakiś znów się spotkacie i na nowo odbudujecie tą relację. Najważniejsze byś teraz skupił się na terapii, na zaakceptowaniu siebie w pełni bo chyba nadal nie do końca siebie akceptujesz.
Mój związek rozpadł się przez niedojrzałość i lęk. byłyśmy zbyt młode i niedoświadczone. Musiało minąć 7 lat praktycznie bez kontaktu byśmy znów mogły zacząć coś budować. Dziś mija nam 11 lat razem.
Walcz o siebie i swoje zdrowie psychiczne bo to z sobą przeżyjesz całe życie i to siebie najpierw musisz pokochać by móc kochać innych.
Trzymam za Ciebie kciuki
__________________

->
76,6....30.07->72,7......65,5kg.. .60
Dociakowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-01-25, 10:37   #5
Atavish
Zakorzenienie
 
Avatar Atavish
 
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 3 418
Dot.: Żal po rozstaniu

Cytat:
Napisane przez Ballantines_1 Pokaż wiadomość
Popadłeś w jakiś marazm i obarczyłeś tym partnera. To nie wina pandemii, tylko Twoja.
To wina choroby autora, a nie autora.

Przez ludzi z depresją często mówi sama depresja. Jeśli się daną osobę zna, to niestety wyraźnie to widać. I czasem rozmawia się z czyjąś depresją, a nie z tym kimś.

A co do wątku - najpierw terapia (jeśli z pierwszym terapeutą nie trafisz, to nie rezygnuj, a szukaj dalej), leczenie, zajęcie się sobą i ogarnięcie siebie, a dopiero potem związki.
Niestety wychodzenie na prostą może zająć miesiące albo wręcz lata. Niestety przez ten czas Twój były partner może sobie już zacząć układać życie z kimś innym. Ale niezależnie od tego powinieneś się zająć sobą i podjąć leczenie. Nie po to aby liczyć na powrót, ale po to abyś sam ze sobą był szczęśliwy. A reszta później

Wysłane z mojego LG-H870 przy użyciu Tapatalka
Atavish jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-01-25, 10:48   #6
Wicked_Girl
Rozeznanie
 
Avatar Wicked_Girl
 
Zarejestrowany: 2011-11
Lokalizacja: Pokój z widokiem
Wiadomości: 771
Dot.: Żal po rozstaniu

To, że zrozumiałeś że sam najpierw musisz stanąć na nogi żeby z kimś zbudować głębszą relację, to już bardzo dużo. Jesteś bardzo młody i całe życie przed Tobą, a co do możliwości zejścia się z partnerem, to wszystko przecież jest możliwe. Odpowiadając na Twoje pytanie, to znam kilka przypadków związków, które rozpadły się przez alkoholizm (na szczęście na osoby nieuzależnionej, inne pary tkwią w takiej relacji a druga strona nie widzi problemu i to jest najgorsze), oczywiście, że nie ma co tu porównywać do Twojego schorzenia.
Wicked_Girl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-01-25, 12:54   #7
b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 2 825
Dot.: Żal po rozstaniu

chorujesz na depresje, opisales klasyczne jej objawy. Bardzo dobrze, ze udajesz sie na terapie, to najlepsze co mozesz dla siebie zrobic. Sama chorowalam kilka lat temu i, niestety, choroba ta niszczy rowniez relacje, odsuwamy wtedy i ranimy bliskie nam osoby, kieruje nami poczucie winy, wstyd. Byc moze Twoj chlopak zgodzi sie na kontakt, kiedy bedziesz w lepszym stanie zdrowotnym. Niestety Twoj obecny tan pychiczny, jak zlamana konczyna, nie jet w stanie utrzymac ciezaru naprawiania relacji. Musisz przejsc leczenie i rekonwalescencje
b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2021-01-25, 16:46   #8
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 521
Dot.: Żal po rozstaniu

Kochany, ja tylko chciałam powiedzieć, że trzymam za Ciebie kciuki z całej siły. Osobiście znam przypadki, w których ludzie powiedzieli sobie wiele trudnych słów (pod wpływem bezrobocia, choroby, depresji, słabości) i po miesiącach, a nawet wielu latach do siebie wrócili. Co więcej, znam takie związki, w których ludzie nie zostawili siebie nawzajem po drodze, przetrwali, gdy było najtrudniej, i do dziś są razem. Dlatego nigdy nie trać wiary. Ani, że do siebie wrócicie, ani że spotkasz kogoś innego, kto będzie Cię kochał tu i teraz. Bo i tak, i tak może być. A teraz idź swoją drogą i zobacz, dokąd Cię zaprowadzi. Trzymam za Ciebie kciuki całym sercem. Jestem pewna, że wszystko Ci się pięknie ułoży Będzie dobrze!
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-01-28, 02:43   #9
OsobliwyOsobnik
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2021-01
Wiadomości: 2
Dot.: Żal po rozstaniu

Chciałbym bardzo podziękować za wszystkie słowa otuchy, niesamowite, że osoby całkowicie nieznajome mogą darzyć kogoś taką empatią.



Jestem po pierwszej konsultacji. Nie obyło się bez łez i żalu, ale pani doktor podeszła do sprawy z ogromnym sercem. Mam depresję - taka zapadła diagnoza. Dostałem leki i od jutra zaczynam kurację, z jednej strony bardzo się cieszę, z drugiej cały czas jest jakaś obawa. Pani doktor wytłumaczyła także, że wiele sytuacji i wiele słów, które padły wobec bliskich mi osób, mogły być nieświadome, jakby depresja w pewnych momentach zawładała moim zachowaniem, a także nie wykluczone, że doprowadziła do rozpadu mojego związku. Wiem, że jeszcze długa droga i wiele miesięcy walki z tą zarazą, jednak jestem dobrej myśli. Intuicja, która zresztą rzadko mnie zawodzi mówi mi to samo.



Co do C, cały czas jestem tej samej myśli, że może dane nam będzie spróbować jeszcze raz i w sumie tutaj też jestem dobrej myśli. Prawie codziennie mi się śni, z czego się bardzo cieszę, bo mogę go zobaczyć chociaż we snach.



Czeka mnie teraz pół roku pracy nad sobą i nad myślami, wiem że jak już odzyskam chęci do życia będzie już tylko lepiej.



Dziękuję Wam jeszcze raz za słowa wsparcia!
OsobliwyOsobnik jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-01-28, 09:03   #10
ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 18 638
Dot.: Żal po rozstaniu

Raczej nie licz na to, że z C cokolwiek się jeszcze uda. Niby nie jest to niemożliwe, ale bardzo mało prawdopodobne.
Zajmij się najpierw twoim zdrowiem.
ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2021-01-28 10:03:19


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:56.