Bulimiczka - odrzucenie. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zdrowie i Medycyna > Dietetyka > W krzywym zwierciadle odchudzania

Notka

W krzywym zwierciadle odchudzania
Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
  • Jest to forum stworzone dla osób, które chcą zwalczać wszystkie choroby powiązane z zaburzeniem łaknienia (anoreksja, bulimia, kompulsywne objadanie się) oraz dla osób, które pragną takim osobom radzić, pomagać i wspierać.
  • Na tym forum nie można namawiać do drastycznych metod zrzucania wagi, lecz można pisać o terapii przy ED.
  • Jedynie na tym forum osoby z zaburzeniami łaknienia mogą tworzyć swoje grupy wsparcia.
  • Forum to nie zastępuje psychologa ani profesjonalnej terapii.
  • Redakcja nie bierze odpowiedzialności za udzielane tutaj porady, natomiast z pełną stanowczością będziemy tępić wszelkie wątki "pro-ana".
  • Na forum obowiązuje dodatek do regulaminu, zapoznaj się z nim zanim weźmiesz udział w dyskusji.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2015-04-25, 08:59   #1
AugustR
Przyczajenie
 
Avatar AugustR
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 7

Bulimiczka - odrzucenie.


Zwracam się o pomoc...

Nie jestem osobą cierpiącą na tę chorobę, jednak mój los skrzyżował się ze wspaniałą dziewczyną, która jest bulimiczką. Bardzo chciałbym jej pomóc, jednak od jakiegoś czasu nie umiem znaleźć sposobu aby do niej dotrzeć, a myślę, że nikt nie odpowie lepiej na moje pytania niż osoby zmagające się z tym "demonem". Na początek krótko opiszę naszą historię.

Nasz związek jest bardzo krótki (trzy miesiące), jednak zdołało się znaleźć w nim zarówno bardzo dużo szczęścia, jak i cierpienia. Początkowo nie zdawałem sobie sprawy z tego, że Wyjątkowa choruje bulimię. Często pojawiały się uwagi typu "muszę uważać by nie przytyć", "kocham jeść", "ciągle myślę o jedzeniu", aczkolwiek traktowałem je z przymrużeniem oka, choć zawsze starałem się powiedzieć, że jest piękna i nie mogę jej zrozumieć. Przez pierwszy miesiąc było wspaniale - Wyjątkowa okazywała wiele pozytywnych emocji, dużo się śmiała oraz mówiła jak bardzo jest szczęśliwa.

Bardzo intensywny początek naszej relacji sprawił, że urodziła się bardzo delikatna nić zaufania i pewnego dnia wyznała mi z ogromnym wstydem, że "ma problemy z bulimią". Przyznam szczerze, że nie miałem w tym momencie zielonego pojęcia o tej chorobie (poza tym, że się na siłę wymiotuje), jednak przytuliłem ją mocno, wyraziłem wdzięczność za to, że okazała mi takie zaufanie. Zapewniłem o swojej obecności i wsparciu oraz powiedziałem, że choroba nie sprawia, że jest kimś gorszym, bo każdy ma swoje "demony", z którymi walczy. Po tej rozmowie wszystko wróciło do normy, do czasu..

Kolejnym punktem zwrotnym punktem było spotkanie kilka tygodni później. Było ono dosyć inne od pozostałych, ponieważ nie było takie "oh i ah", jednak było miło. Często z Wyjątkową rozmawiamy o różnych rzeczach - bzdurach, ale także bardziej ważkich temat dotyczących świata i społeczeństwa - tu na warsztat wziąłem to jak współczesne media narzucają nieistniejący wzór piękna, za którym pogoń zawsze kończy się frustracją i kompleksami. BUM! Rozmowę przerwał wybuch płaczu oraz krótkie hasła "z moją psychiką jest coraz gorzej", "nie wytrzymuję". Byłem w szoku, ale od razu ją do siebie mocno przytuliłem, zacząłem głaskać. Powiedziałem jej, że jest wyjątkowa i niepowtarzalna. Powiedziałem najdelikatniej jak potrafiłem, że to nie ona, a choroba jest problemem, ale nie jest to wróg niepokonany. Tych ciepłych słów powiedziałem dużo, ale zawrę to w tym, iż zadeklarowałem ze swojej strony, że jestem obok niej, gotowy zawsze okazać jej miłość i wsparcie oraz, że zawsze znajdzie u mnie akceptację oraz zrozumienie/staranie o to. Po tym "wybuchu" chciałem być delikatny i nie zmuszać od razu do takiej bolesnej rozmowy (czego teraz żałuję), bo kiedy emocje opadły zrobiło się jej chyba głupio i unikała tematu. Ponownie wszystko wróciło do normy.

Kryzys nastąpił jakieś dwa tygodnie temu i trwa do dziś. Zaczęło się od nasilających się symptomów wskazujących na jakiś dołek psychiczny oraz brak wiary w siebie. Przykład: chodzimy do różnych restauracji, z których Wyjątkowa zawsze tworzy recenzje - pokazała mi ostatnio jedną, którą byłem absolutnie zachwycony, po czym sama zaczęła sobie wbijać "szpilki", że to wypociny, że kto to by przeczytał, że to bez sensu - humor się popsuł i koniec tematu.

Kolejną niepokojącą zmianą stała się jej reakcja na moje słowa - od początku bardzo dbam o to aby czuła, że jest przeze mnie kochana oraz staram się bardzo podkreślać na różny sposób jak wartościową jest osobą. Zawsze ciepło reagowała na to i sprawiało jej to radość, dawało motywację (?) - od dwóch tygodni reaguje na te komunikaty w sposób taki, że zaczyna być bardzo smutna. Wczoraj postawiła jeszcze mocniejszą "barierę", bo kiedy napisałem jak bardzo chciałbym jej powiedzieć, że jest wspaniała i wyjątkowa, to odpowiedziała, że mam tak nie mówić, ponieważ ona taka nie jest. Do niedawna zaczynaliśmy oraz kończyliśmy każdy dzień drobnym smsem, a teraz nic.

Do tego doszło postępujące zdystansowanie emocjonalne wobec mnie. Kiedy wyrażę jakąkolwiek ciepłe uczucie - powiem, że tęsknię, wyślę głupie serduszko czy cokolwiek - następuje cisza. Jednakże mimo tego zdystansowania w dalszym ciągu stara się momentami inicjować rozmowę i na chwilę uchyla drzwi tego co się u niej dzieje. Dostrzegam, że coraz mocniej nie wierzy w siebie, swoje umiejętności. Zanik motywacji wobec szkoły, rysunku - postępująca apatia.

Początkowo myślałem, że zachowuje się jak zwykła dziewczyna, która chce zerwać z chłopakiem, jednak zrobiłem rachunek sumienia i nie było między nami do tej pory żadnej kłótni, zachowań, które by mogły zaszkodzić naszej relacji. Co więcej, bardzo nietypowym wydaje mi się tak drastyczna zmiana emocjonalna w sytuacji, w której nie pojawił się żaden bodziec - kłótnia, złe postępowanie, cokolwiek. Moje myśli skierowały się ponownie ku bulimii, a to co wydarzyło się także wczoraj utwierdziło mnie w tym, że być może to jest powód ostatnich zachowań. Wyjątkowa wyleciała za granicę, jednak przewoźnik w wyniku błędu nie nadał bagaży podróżnych. Wyjątkowa wraz z Mamą musiała udać się na przymusowe zakupy, które okazały się czymś bardzo traumatycznym dla mojej Ukochanej. Opowiadając o nich wspomniała o tym, że była bliska płaczu, a jej Mama powiedziała, że "rzygać już jej się chce na jej widok i niech przestanie się tak bardzo przejmować swoim wyglądem" (rodzina nie wie o problemie Wyjątkowej).

Oczywiście okazałem dużo ciepła i wsparcia jak zwykle, jednak tym razem starałem się także pokazać jej dlaczego jej Mama reaguje tak, a nie inaczej. Powiedziałem Wyjątkowej, że Mama dostrzega jej ciągłe dołki oraz ponure nastawienie do rzeczywistości i stara się jakoś pomóc - Wyjątkowa się zamyka - Mama próbuje i próbuje otworzyć ją na wszystkie sposoby, pojawia się poczucie bezsilności, a z nią złość. Tak powstaje błędne koło, ponieważ Wyjątkowa nie chce bardziej ranić Mamy, boi się jej reakcji oraz zamyka się coraz bardziej. Ponownie nadszedł moment, że "ten temat nie ma sensu i nie warto mi zawracać głowy, bo to tylko psuje humor" i oświeciło mnie(?). Być może pojawienie się mojej osoby sprawiło, że pierwszy raz od dawna czuła się rzeczywiście coś warta (jej słowa), ale uczucia Wyjątkowej okazały się być czymś więcej niż się spodziewała. Zależy jej na mnie bardziej niż myślała, dlatego właśnie stara się mnie odrzucić - z jednej strony potrzebuje mnie jak dotąd nie potrzebowała, ale odrzuca, bo nie chce dzielić swojego cierpienia na innych.

Z tego co wiem, Wyjątkowa od dziecka czuła się kimś bardzo niewartym uwagi, nie wierzyła w siebie oraz stawiała sobie wymagania nie do pokonania - słowem była/jest bardzo słaba psychicznie. Kiedy nadszedł okres dojrzewania pojawiły się problemy z bulimią, diety i obsesyjne ćwiczenia. Chcę zaznaczyć, że nie wierzę w to, że sam jej pomogę i sprawię, że wszystko się zmieni na dobre. Mam świadomość tego, że powinna udać się do specjalisty, bo będzie tylko gorzej. Mógłbym poinformować jej rodzinę, ale problemem jest to, że 1) chcę aby to była jej decyzja - jest nadzieja, ponieważ momentami wyraża na głos taką potrzebę 2) rodzina od zawsze otaczała ją bardzo silną opieką, narzucała wręcz dużo rzeczy i wydaje mi się, że reakcja nie byłaby inna, a tak zainicjowane leczenie tylko by wzmogło alienację. Jeśli sytuacja będzie trwała w taki sposób dłuższy czas, to chyba nie będę miał jednak wyboru...

W najbliższy poniedziałek spotykamy się i wiem, że to będzie ciężka rozmowa - jedyne co mnie dobrze nastraja to fakt, że dowiem się dlaczego nastąpiła taka, a nie inna zmiana zachowania - być może to dużo wyjaśni. Liczę się także z opcją, że usłyszę od niej, że chce zakończyć tę relację i jak wtedy powinienem się zachować? Wiem, że człowiekowi czasem trzeba pozwolić odejść, ale w tym wypadku mam silne przeczucie, że decyzja nie byłaby powodowana tym, że jest między nami źle, ale wynikałaby z jakiegoś niezrozumiałej ochrony mojej osoby przed jej chorobą, bo nie chce mnie "martwić".

Być może któraś z Was przeżyła coś podobnego i dostrzeże w mojej historii błędy w moim postępowaniu, których najzwyczajniej w świecie nie dostrzegam. Widzę jak dużym wrogiem dla siebie samej jest Wyjątkowa i wiem, że nie mogę pozwolić na to aby się zatraciła w tym swoim użalaniu się na swoją osobą oraz smutku i apatii. Co byście zrobiły na moim miejscu? Powinienem dalej próbować/naciskać delikatnie czy po prostu odpuścić?

Odkąd jestem z Wyjątkową zgłębiłem wiele stron, artykułów oraz dyskusji dotyczących bulimii. Chciałem tylko powiedzieć, że nie zdawałem sobie sprawy ile cierpienia niesie za sobą ta choroba. Mogę tylko przekazać Wam słowa, ale jesteście najwspanialszymi osobami na świecie i macie ogromną wartość dla świata - wasze talenty, uśmiech, osobowość - to wszystko jest niepowtarzalne i bez nich świat nie byłby tak piękny i różnorodny! ))

Dziękuję za wysłuchanie oraz odpowiedzi!
AugustR jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-04-25, 22:14   #2
MujWymazonyNick
Raczkowanie
 
Avatar MujWymazonyNick
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 67
Dot.: Bulimiczka - odrzucenie.

Postaram się być obiektywna...

Nie napisałeś, od kiedy dziewczyna choruje na bulimię, powinieneś się dowiedzieć. Jeżeli długo - najrozsądniejszym wyjściem będzie zostawienie jej... Wybacz te słowa, ale dziewczyny z ruchu pro-ana i pro-mia są chore psychicznie, niemal wszystkie się z czymś zmagają, a już na pewno z obsesją. Na ogół zaczyna się tak samo - problemy, brak wiary w siebie, tajemnice, które mają jedynie zwrócić uwagę na jej osobę. Oczywiście nieświadomie.

Nie wiesz, co siedzi w jej głowie, co jeżeli jest tak słaba, że swoje nieszczęście przenosi na ciebie, a odpycha Cię, bo ma krztę sumienia i nie chce zniszczyć twojego życia?

Choroba zostawia nieodwracalne zmiany zarówno w psychice, które już zaobserwowałeś, jak i na ciele (niedługo...).

Jesteś gotowy na całkowite poświęcenie i wyniszczenie psychiczne?

Jeżeli założymy, że obsesyjne zachowania dziewczyny nie są wynikiem bulimii samej w sobie, a innych problemów psychicznych, dziewczyna staje się nieprzewidywalna i wręcz niebezpieczna. No, bo co - jeżeli to jakieś rozdwojenie jaźni, schizofrenia czy borderline? Chociaż objawy, które opisałeś, na moje oko podchodzą pod depresję, ale oczywiście nie sugeruj się tym zbytnio, bo nie mam żadnego wykształcenia w tym kierunku i jedynie gadam od rzeczy, KONIECZNIE zaprowadź partnerkę do specjalisty.

Jeżeli jednak będziemy się upierać, że do choroby doprowadziły trudne doświadczenia, i tak jest nieprzewidywalna, ponieważ - skoro wspominała, że zaczęło się wcześnie - najprawdopodobniej to wszystko odcisnęło piętno na niej i może mieć poważne problemy tożsamościowe.

Obydwa założenia tłumaczą dziwne reakcje i zmienne zachowanie dziewczyny.

Są również osoby, które fascynują się śmiercią. Doprowadzą się na jej skraj, bo <blebleble> <-- większościom dziewczyn z ruchu pro-ana zamiast tłuszczu mózg odessało, ale jeżeli wejdziesz w rozmowę, to przedstawią Ci jakieś tłumaczenie.

Podsumowując - nie chcę wchodzić z kłótnię ani zachęcać Cię do zakończenia tego związku, chciałam jedynie uzmysłowić Ci ciężkość tej sytuacji. Bez leczenia się nie obejdzie i nie sądzę, by ktoś na tym forum był w stanie Ci pomóc. Można tylko gdybać. Jeżeli tak bardzo ją kochasz, że chcesz ją uleczyć, zrób to. Miałam jednak kontakt z takimi osobami i to nie na nerwy każdego, a dziewczyny po takim związku wracają do choroby, twierdząc, że miłość tuczy...

Ok, to może jeszcze napiszę coś od siebie. Mogłeś już wywnioskować, że miałam kontakt z tą chorobą, jak i z dziewczynami chorymi na nią. W moim przypadku była to tylko próba zwrócenia na siebie uwagi, a zarazem świetny sposób na schudnięcie i zadanie sobie bólu. Można w tym siedzieć bardzo długo, zdawać sobie nawet sprawę ze swoich niskich pobudek, a nie chcieć z tym skończyć. Dlaczego? Ano dlatego, że ciężko jest przyjąć na łeb konsekwencje swoich czynów. Organizm przestawia się na głodówkę i zaczyna magazynować, wręcz walczy o przetrwanie. Po przejście na życie typowego człowieka, organizm będzie musiał nadrobić braki, które doprowadziły do powierzchownej utraty wagi, więc tym samym taka osoba przytyje... nawet z efektem jo-jo. Jeżeli odessało mózg to wystarczający powód, by umrzeć.
Prawda boli, ale przecież bulimiczki i anorektyczki dobrze wiedzą, że są chore, a brną w to dalej. Na niejednym blogu znajdziesz obawy przed powrotem do codzienności właśnie z powodu wagi. Wszystko kręci się wokół niej.
MujWymazonyNick jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-04-25, 23:45   #3
AugustR
Przyczajenie
 
Avatar AugustR
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 7
Dot.: Bulimiczka - odrzucenie.

Co do trwania samych zaburzeń żywieniowych, to mogą one trwać maksymalnie 2 lata. Czego jestem pewien to tego, że bulimia jest skutkiem depresji mającej swoje zródło jeszcze w latach dziecięcych. Zdaje sobie sprawę, że żadna miłośc nie bedzie tu lekarstwem samym w sobie, a jedyna drogą umożliwiająca walkę jest terapia. To trwa zbyt wiele lat, zbyt wiele.

Wyjątkowa ma 18 lat, dlatego uważam, że ma jeszcze szanse na normalne życie. Mam świadomość tego, że depresja/bulimia nie znika, a zawsze ukrywa się w cieniu naszych umysłów, ale trzeba spróbować. Mysle, ze jestem pierwszą od lat osobą, której ufa, dlatego podejmę wyzwanie.

Fakt, że jest to wyniszczające dla drugiej połówki. Z mojej perspektywy jest to krotki czas, ale to niezwykle bolesne. Mając w pamięć niedawną szcześliwą Wykatkowa rozmowa sprawia, że czuje sie jakbym miał przed sobą zupełnie innego człowieka. Obcego i zimnego. Jestem w szoku, że wszystko moze sie tak szybko zmienić... 😪
AugustR jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-04-26, 08:59   #4
201607040946
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 20 500
Dot.: Bulimiczka - odrzucenie.

To nieprawda, nie musisz jej zostawiać. Poszukaj stron dla osób "współuzależnionych", tam znajdziesz informacje, jak być z taką osobą i co robić.
Zresztą, nie zgodzę się z użytkowniczką powyżej. Z ED się wychodzi. Nie zawsze, ale jednak. Zresztą, twoja dziewczyna jest jeszcze nastolatką! Nie mówię, że masz być z nią na zawsze, ale nawet osoba po ED, mając 30 lat, nie będzie się skupiała tylko na żarciu i rzyganiu. Z wiekiem to się zmienia, inne rzeczy stają się ważniejsze. ED to krzyk o pomoc, chęć skupienia na sobie uwagi, ale nie każdy partner/rodzic umie to zrozumieć, a raczej prawie nikt nie umie.
Ona chodzi do psychologa?
201607040946 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-05-11, 21:42   #5
AugustR
Przyczajenie
 
Avatar AugustR
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 7
Dot.: Bulimiczka - odrzucenie.

Bardzo dziękuje za odpowiedzi! To, że jest ktoś z kim można się tym podzielić przynosi mi naprawdę wielką ulgę... ))

Sama sytuacja między mną a Wyjątkową trochę się wyjaśniła, ponieważ przeszliśmy jakoś ten pierwszy kryzys. Moja teoria się po potwierdziła.
Powiedzmy, że w pewnej części się potwierdziła. Początek naszego związku był dla niej niesamowitym zastrzykiem energii, ale kiedy emocje opadły, to depresja dała o sobie z powrotem znać, a razem z nią bulimia. Kiedy pisałem po raz pierwszy nie wiedziałem jak dokładnie przebiega u niej to wszystko, teraz już wiem. Pewnego wieczoru otworzyła się przede mną tymi słowami: "Głównie jest tak, że wszystkiemu co zjem i wydaje mi się być jakieś zbyt ciężkie czy kaloryczne po prostu mówię papa, że tak to ładnie nazwę. Napady obżerania się ostatnio miewała, ale teraz wolę nie zjeść nic. Strasznie głupio mi się o tym mówi. To chyba stała się taka moja "bezpieczna" przestrzeń. Ciężko mi to wyjaśnić i brzmię strasznie głupio. Zaczęłam się do tego przyzwyczajać i przestaje mi to przeszkadzać." Same widzicie. Ostatnie zdanie mnie zmartwiło, a przede wszystkim bardzo przeraziło. Ostatnio więcej jest dni kiedy mówi, że ją boli żołądek i jestem przekonany o tym, że jej organizm w końcu powie STOP.

Pogodziłem się już z tym, że nie mogę sam nic zrobić i to ona musi powiedzieć rodzicom. Z jednej strony nie dziwię się, że ona woli to wszystko ukrywać przed rodziną. Jest rok przed maturą, a taka terapia oznaczałaby babranie się w rzeczach z przyszłości i rozsypkę totalną. Mam świadomość tego, że problem tkwi w relacjach z jej Mamą. Bardzo dużo ze sobą spędzają czasu oraz rozmawiają, ale jednak coś w tym jest nie tak, a Wyjątkowa boi się po prostu zawieść oczekiwania rodziców, zwłaszcza Mamy. Nie myślałbym o tym wszystkim tyle, ale Wyjątkowa zamierza wyjechać po maturze na studia zagraniczne, do jednej z najlepszych szkół zagranicznych. Widzę jak bardzo zależy jej na tym by opuścić Polskę - nie lubi tego kraju. Dostrzegając to wszystko mam świadomość tego, że nie powinienem się zbytnio angażować emocjonalnie, bo potem ten jej wyjazd bardzo odchoruje. Trochę się chyba nawet godzę z tym, że ten związek ma taką, a nie inną przyszłość.
Z jednej strony czuję, że jestem jej bliski, ale chyba ta wizja osiągnięcia sukcesu bliższa. Zresztą niedawno mój przyjaciel powiedział, że jak opowiadam o Wyjątkowej, to brzmi jakbyśmy nie byli w związku i trochę tak się czuje jednak. To nie jest miłe słuchać o tym, że ona chce wyjechać i tu nie wracać, a przy tym mieć wrażenie jakbym ja się w tej całej układance po prostu nie liczył. Czuję się jak dodatek.

Nie mam o to żalu, tak to czasem w życiu jest. Nie chciałbym tylko aby wyjechała tak daleko, została sama z tą bulimią i się niszczyła, dlatego uważam, że powinienem jeszcze przez ten rok spróbować ją jakoś namówić chociażby na wizytę u psychologa. Nie chcę potem wyrzucać sobie całe życie, że coś się stało, a ja przez swoją ignorancję/brak działania nie zrobiłem nic by temu zapobiec. :/
AugustR jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-09, 08:10   #6
piotrpp
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-09
Wiadomości: 1
Dot.: Bulimiczka - odrzucenie.

Kolego czytam Twoje wypowiedzi i momentami mam wrażenie, że czytam swoja historię. Ja ze swoją O. byłem pół roku, przez ten czas wiem, że O. wymiotowała 2 razy i poza tym na pewno nie. Wyleczyli ją jakiś czas temu, ale depresja pozostała. Radziliśmy sobie świetnie, do czasu. Potrafiłem ją wyciągnąć z większości dołów, a w zamian za to dostawałem miłość jakiej nikt nie jest w stanie dać. Ale wystarczyło żeby O. była w domu dłużej niż 2 dni i cała praca szła na marne. Pierwszy kryzys po tygodniowym jej pobycie w domu prawie nas rozwalił, ale nie odpuszczałem. Tydzień naprawiania psychiki nie poszedł na marne. Było to przed samą sesją przez to mam teraz zawalony rok na studiach, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Drugi kryzys przyszedł teraz po wakacjach gdzie O. była cały czas. Ale tego już nie dało się uratować. Założyła na siebie taki emocjonalny pancerz którego nic nie jest w stanie przebić. Rozstaliśmy się, ale bardzo delikatnie. Nie mam do niej żalu bo jak można mieć żal do kogoś kto nie potrafi zapanowac sam nad sobą. Tylko że ja jestem człowiekowrakiem w tym momencie. Sensem mojego życia stało sie wyciąganie O. z dołów. Nawet teraz mam ochotę jechać, zabrać ją z jej domu i znów pracować nad nastawieniem jej myślenia na właściwy tor. Bo to jest do zrobienia tak jak robiliśmy to wcześniej. Niestety jej rodzinny dom powoduje u niej totalny miszmasz uczuciowy. A ja zostałem z tym wszystkim sam. I chyba jestem współuzależniony, zaczynam się bać że juz nie wrócę do swojego normalnego życia sprzed związku.
piotrpp jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-18, 11:21   #7
Etnis
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 1
Dot.: Bulimiczka - odrzucenie.

Witam,



Czytając Twój opis, mam wrażenie jakbym czytał własne słowa.... Jestem w bardzo podobnej sytuacji. Ciekawy jestem jak po tylu latach potoczyły się wasze sprawy. Jeżeli jesteś jeszcze dostępny na tym portalu to proszę o odpowiedź... Osobiście mam 30 lat natomiast moja wyjątkowa kobieta ma 26 i od 6 lat walczy z bulimia. Jesteśmy na początku i wszystko się posypalo w jednej chwili. Kontakt mamy cały czas że soba. Z góry bardzo dziękuję jeżeli napiszesz, jak wasze sprawy się potoczyły.
Etnis jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2019-02-18 12:21:58


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:38.