Ludzie i zachowania, które nas dziwią+ot, część 57

[groszek75]

Napisane przez Kala713

Tak serio,niestety.
W Niemczech płaci się to automatycznie mając meldunek,nie ważne,że nie masz radia ,ani telewizora masz płacić i nie masz nic do gadania,co jest dla mnie chore bo rozumiem płacić i używać ale płacić i nie używać to jawne naciągania,mało tego ja i maż mamy płacić osobno bo pani w urzędzie nie rozumiem,że jesteśmy małżeństwem i wymaga ode mnie aktu małżeństwa

Jak by tego mało opłata za abonament jest na gospodarstwo nie na poszczególną osobę ale pani w urzędzie stwierdziła,że nazywamy się inaczej i mamy płacić osobno

Gdyby nie to,że dotyczy mnie osobiście to chyba bym nie uwierzyła w takie jaja

A, myślałam,że to u nas

No to faktycznie problem

[Gwennifer]

Napisane przez Kala713

Dziwi mnie ,że nie mając telewizora ani radia jestem zmuszona płacić abonament radiowo telewizyjny.

Dlaczego? Ja nie mam odbiornika, nigdy nie miałam, nie rejestrowałam i nikt mi nigdy nie kazał płacić...

Sorry, dopiero teraz mi wyskoczył Twój post, że to nie u nas

[Kala713]

Napisane przez groszek75

A, myślałam,że to u nas

No to faktycznie problem

Uwierz mi ,że problem to mało powiedziane bo muszę brać specjalnie dzień wolnego w pracy żeby to wyjaśniać i prosić się żeby mi anulowali drugi rachunek ,który naliczyli

Napisane przez Gwennifer

Dlaczego? Ja nie mam odbiornika, nigdy nie miałam, nie rejestrowałam i nikt mi nigdy nie kazał płacić...

Sorry, dopiero teraz mi wyskoczył Twój post, że to nie u nas

Niemcy-kraj absurdów

[Mahdab]

Zauważyłam, że na poprzedniej stronie wpisałam, że zażenował mnie przyjazd kuzynki i na tym zakończyłam wypowiedź. I na wątku zdziwieniowym nikogo to nie zdziwiło
Kuzynka, fajna, wykształcona dziewczyna, była za granicą kilka miesięcy, ma w pracy Polaków, też z Polakami się spotyka. Przyjechała do nas w odwiedziny i zapomniala już języka polskiego! Wtrąca angielskie słówka i to czasami takie spolszczone typu Zjedzmy sobie egsy na śniadanie... Albo Ale smaczny peach, oh, jak się to
nazywa.. hmmm a, brzoskwinia! Mina mojego męża bezcenna.
Czasami musiała mi powtarzać niektóre słowa kilka razy, bo nie łapałam o co jej chodzi.
Nie mam pojecia co ma na celu takie zachowanie, gdyby to był jakiś chiński to bym pomyślała, że szpanuje, że ogarnęła, ale angielski? Rili?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[_Sliwka_6]

Napisane przez Mahdab

Zauważyłam, że na poprzedniej stronie wpisałam, że zażenował mnie przyjazd kuzynki i na tym zakończyłam wypowiedź. I na wątku zdziwieniowym nikogo to nie zdziwiło
Kuzynka, fajna, wykształcona dziewczyna, była za granicą kilka miesięcy, ma w pracy Polaków, też z Polakami się spotyka. Przyjechała do nas w odwiedziny i zapomniala już języka polskiego! Wtrąca angielskie słówka i to czasami takie spolszczone typu Zjedzmy sobie egsy na śniadanie... Albo Ale smaczny peach, oh, jak się to
nazywa.. hmmm a, brzoskwinia! Mina mojego męża bezcenna.
Czasami musiała mi powtarzać niektóre słowa kilka razy, bo nie łapałam o co jej chodzi.
Nie mam pojecia co ma na celu takie zachowanie, gdyby to był jakiś chiński to bym pomyślała, że szpanuje, że ogarnęła, ale angielski? Rili?

Zupełnie jak kandydatka jednego z rolników w "Rolnik szuka żony". I Michał Szpak xD Też tego nie znoszę. Przypomniała mi się śmieszna sytuacja z moim wujkiem. Mieszkał w Anglii 10 lat, ale mową ojczystą włada równie dobrze jak dawniej, pewnego razu tak się złożyło, że rozmawiał z facetem, który właśnie tak samo się wysławiał. Okazało się, że mieszkał tam rok xD

[patrycjapatib]

Napisane przez Mahdab

Zauważyłam, że na poprzedniej stronie wpisałam, że zażenował mnie przyjazd kuzynki i na tym zakończyłam wypowiedź. I na wątku zdziwieniowym nikogo to nie zdziwiło
Kuzynka, fajna, wykształcona dziewczyna, była za granicą kilka miesięcy, ma w pracy Polaków, też z Polakami się spotyka. Przyjechała do nas w odwiedziny i zapomniala już języka polskiego! Wtrąca angielskie słówka i to czasami takie spolszczone typu Zjedzmy sobie egsy na śniadanie... Albo Ale smaczny peach, oh, jak się to
nazywa.. hmmm a, brzoskwinia! Mina mojego męża bezcenna.
Czasami musiała mi powtarzać niektóre słowa kilka razy, bo nie łapałam o co jej chodzi.
Nie mam pojecia co ma na celu takie zachowanie, gdyby to był jakiś chiński to bym pomyślała, że szpanuje, że ogarnęła, ale angielski? Rili?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Mi sie to zawsze kojarzylo z taka pretensjonalnoscia, czyms na sile. Rozumiem, ze jak sie duzo czyta i otacza danym jezykiem, to czasami jakies slowko wyleci po polsku i nie mozna przywolac wlasnie go w jezyku ojczystym, tylko w ang np. I spoko, ale kiedy ktos co drugie slowko wymienia na angielskie to nic nie poradze, dla mnie to sztuczne. Tak samo jak takie kwiatki jak 'poczulam konekszyn'. Rozumiem slowa zapozyczone typu 'keczup', 'mikser' czy 'weekend', ale jak ktos rzuca 'iwentami', 'joke'ami' czy 'poczulem konekszyn' to dla mnie to jest absurdalne i smieszne, bo przeciez te wyrazenia maja oczywiste odpowiedniki w jezyku polskim. I tez nie rozumiem wrzucania co kilka zdan calego zdania po angielsku typu 'Say what?' czy 'Fight me'. Nie wiem, dla mnie to zawsze bedzie wymuszone i smieszne.

Nie zebym miala problem, to jest glupota i osobiscie to mnie malo kiedy obchodzi jak kto wyglada, co je, co kladzie na twarz, czy pisze poprawnie itd., ale to zjawisko mnie strasznie dziwi i smieszy przez swoja sztucznosc. I czesto utrudnia komunikacje, a przeciez to jest jakas esencjonalna cecha jezyka i w ogole mowy.

Rozumiem jak ktos w wieku 5 lat pojechal do Stanow i przez kolejne 20 po polsku gadal tylko z babcia przez Skype'a czy czytal pojedyncze artykuly po polsku, ale zwykle to zjawisko dotyczy osob, ktore nigdy nie przebywaly przez dluzszy czas w panstwie anglojezycznym

[kasztanka3]

Napisane przez Mahdab

Zauważyłam, że na poprzedniej stronie wpisałam, że zażenował mnie przyjazd kuzynki i na tym zakończyłam wypowiedź. I na wątku zdziwieniowym nikogo to nie zdziwiło
Kuzynka, fajna, wykształcona dziewczyna, była za granicą kilka miesięcy, ma w pracy Polaków, też z Polakami się spotyka. Przyjechała do nas w odwiedziny i zapomniala już języka polskiego! Wtrąca angielskie słówka i to czasami takie spolszczone typu Zjedzmy sobie egsy na śniadanie... Albo Ale smaczny peach, oh, jak się to
nazywa.. hmmm a, brzoskwinia! Mina mojego męża bezcenna.
Czasami musiała mi powtarzać niektóre słowa kilka razy, bo nie łapałam o co jej chodzi.
Nie mam pojecia co ma na celu takie zachowanie, gdyby to był jakiś chiński to bym pomyślała, że szpanuje, że ogarnęła, ale angielski? Rili?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Masakra, tym bardziej, ze nie przebywa w towarzystwie rozmawiajacym po angielsku

[tave]

Napisane przez Mahdab

Zauważyłam, że na poprzedniej stronie wpisałam, że zażenował mnie przyjazd kuzynki i na tym zakończyłam wypowiedź. I na wątku zdziwieniowym nikogo to nie zdziwiło
Kuzynka, fajna, wykształcona dziewczyna, była za granicą kilka miesięcy, ma w pracy Polaków, też z Polakami się spotyka. Przyjechała do nas w odwiedziny i zapomniala już języka polskiego! Wtrąca angielskie słówka i to czasami takie spolszczone typu Zjedzmy sobie egsy na śniadanie... Albo Ale smaczny peach, oh, jak się to
nazywa.. hmmm a, brzoskwinia! Mina mojego męża bezcenna.
Czasami musiała mi powtarzać niektóre słowa kilka razy, bo nie łapałam o co jej chodzi.
Nie mam pojecia co ma na celu takie zachowanie, gdyby to był jakiś chiński to bym pomyślała, że szpanuje, że ogarnęła, ale angielski? Rili?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja tam jestem w stanie w części ją zrozumieć.

Przez pierwszy rok na emigracji miałam problem z szybkim przestawianiem się z angielskiego na polski (odwrotnie szło o wiele łatwiej) i za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć niektórych polskich słów. No nie i kropka. Czarna dziura. Im prostsze słowo, tym bywało gorzej. Okno, bułka, owoce czy warzywa. Czasem rozmowa z mężem brzmiała "dziś trzeba kupić... szlag... carrots, carrots... MARCHEWKI!"
I wtedy, gdy byłam na urlopie w Polsce, miewałam takie "jak to jest po naszemu?". Na szczęście nikt się nie naśmiewał i dawali sobie wytłumaczyć, że mam taki mały błąd w systemie. Teraz, po kilku latach, mózg się przyzwyczaił i rzadko mi się to zdarza.

Jednak z tymi spolszczonymi słowami to już przesada.

[patrycjapatib]

Ja nie krytykuje osob, ktorym jakies slowko wypadnie. Moim zdaniem dosc latwo stwierdzic kiedy ktos faktycznie zapomni, a kiedy nie wiadomo po co wciska do kazdego zdania angielskie wyrazy. Albo co gorsza te dziwolagi typu ‚iwent’, ‚poczulam konekszyn’

I o dziwo zauwazylam to szczegolnie u osob, ktore nie sa bardzo zaawansowane jesli chodzi o poziom jezyka obcego, nie wyemigrowaly, ani nic. Nikt mi nie wmowi, ze osoba zyjaca w Polsce, majaca kontakt w zdecydowanej wiekszosci z Polakami, ktora kontakt z ang ma ogladajac filmy, YT i czytajac artykuly (nawet kilkakrotnie w ciagu dnia), co chwile zapomina jakiegos polskiego slowka, ktore zna po ang. Jak ktos wyemigrowal, studiuje filologie angielska - ok. Nie lubie tez gdy ktos wprowadza do zwyklej dyskusji jakas ang nazwe, ktora ma normalny polski odpowiednik. Np. ‚bullying’, jakby serio nie mozna bylo powiedziec po polsku. I to udawanie ‚jak to powiedziec po polsku..., emm...’ I niby od razu wie, ale mowi, ze to w sumie nie to samo. Tak samo jak fenomen ‚iwentu’, nie wiem po co, jak i dlaczego - bo tego jednak uzywasz swiadomie, zastepujac polskie slowo ang. Nie wiadomo po co

[Mahdab]

Napisane przez _Sliwka_6

Zupełnie jak kandydatka jednego z rolników w "Rolnik szuka żony". I Michał Szpak xD Też tego nie znoszę. Przypomniała mi się śmieszna sytuacja z moim wujkiem. Mieszkał w Anglii 10 lat, ale mową ojczystą włada równie dobrze jak dawniej, pewnego razu tak się złożyło, że rozmawiał z facetem, który właśnie tak samo się wysławiał. Okazało się, że mieszkał tam rok xD

Na miejscu tego mężczyzny bym się spaliła ze wstydu.
Ja mam przyjaciółkę za granicą od lat, kontakt z Polakami ma tylko na odległość i ona tak się nigdy nie wypowiada.

PatrycjaPati
Oglądam tvop i zwróciłam na to uwagę, że jurorzy bardzo często mówią po angielsku słowa lub zdania. Szczególnie Margaret. Ma brzmieć chyba światowo, dla mnie brzmi głupio.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[falniemafal]

Ogólnie są pewnie osoby, które "szpanują" angielskim, ale generalnie wstrzymałabym się z takim jechaniem i darciem łacha, bo nigdy nie wiadomo jakie kto ma zdolności językowe i predyspozycje.
Mnie zawsze trudno przestawiać się między językami, nawet czasem z polskim mam problem, bo zacinam się i umykają mi słowa, w ogóle nie umiem ładnie mówić. Zawsze mi wstyd za siebie, a takie podśmiechujki nie pomagają.
A event myślałam, że normalnie się już "u nas" używa
Dla mnie to przydatne słowo

[effcia82]

Ja nigdzie nie wyjeżdżałam ale często zapominam polskich słów ale nie zastępuje ich też innymi

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Ja nie za bardzo lubię wtrącania angielskich słów, gdy są odpowiednimi polskie, ale z drugiej strony ten event ma taki drobny niuans, którego nie ma ani wydarzenie, ani impreza.

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

Napisane przez patrycjapatib

I o dziwo zauwazylam to szczegolnie u osob, ktore nie sa bardzo zaawansowane jesli chodzi o poziom jezyka obcego, nie wyemigrowaly, ani nic.

sama sobie odpowiedziałaś, to osoby, które jeszcze się uczą,
muszą kilka razy słówko powtórzyć, żeby mózg zapamiętał


miałam krótki epizod z hiszpańskim, cinco manzanas cały czas przypomina się w markecie, więc dobrze że tam samoobsługa [tak się marketowo zakodowało]

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez effcia82

Ja nigdzie nie wyjeżdżałam ale często zapominam polskich słów ale nie zastępuje ich też innymi

Ja czasem w ogóle nie znam polskich słów
Jestem Ślązaczką, z rodziną mówię po śląsku i mam braki w polskim słownictwie w kategoriach kuchnia i narzędzia.
Z kuchnią to czasem sobie czytam jakiś przepis i nie do końca wiem, co powinnam zrobić.
Z narzędziami w drugą stronę. Tzn znam nazwy śląskie/niemieckie, ale nie mam pojęcia, jak coś się nazywa po polsku. Przeważnie zastanawiam się, jak by się to pisało po niemiecku, a potem wpisuję w translator Google
Na dodatek w pracy mam bardzo dużo imigrantów z byłych republik radzieckich i mówię do nich tak, żeby nie zrozumieli, a nie żeby było poprawnie, przez co złapałam się na tym, że coraz gorzej mówię po polsku, coraz bardziej niepoprawnie.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[tinkerver2]

Bardzo dziwią mnie panny młode, które piszą posty, że ueee, pogoda taka sobie, tylko 15 stopni, jak to będzie zimno na ślubie, deszcz pada...
I mam takie "yyyy" bo w Polsce już praktycznie nie ma złotej jesieni, w większości jest szaruga i deszcz. No ale one są zdziwione, że no, deszcz i chłodno.

Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez tinkerver2

Bardzo dziwią mnie panny młode, które piszą posty, że ueee, pogoda taka sobie, tylko 15 stopni, jak to będzie zimno na ślubie, deszcz pada...
I mam takie "yyyy" bo w Polsce już praktycznie nie ma złotej jesieni, w większości jest szaruga i deszcz. No ale one są zdziwione, że no, deszcz i chłodno.

Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka

No w ostatnich latach to we wrześniu bywało i po 30 stopni. W październiku po 26 się zdarzało

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ava_]

Z tym mieszaniem jezykow to sie bardziej skomplikowane niz sie na pierwszy rzut oka moze wydawac. Roznie okablowanie w mozgu moze dzialac, to raz.

Jezyk ewoluje caly czas i jesli ktos mieszka za granica uzywajac tego innego jezyka na codzien, znajduje ten jezyk bardziej precyzyjny w oddaniu mysli. Rozne powiedzonka, frazy, slang ktorego nie da sie przetlumaczyc (glupi przyklad, ale chociazby “cash me outside”) itd. Nie raz jade do Polski i staram sie unikac angielskich wstawek, bo wiadomo jak sa one odbierane, opisuje slowa obrazowo i sie produkuje, a tu kolezanka ‘o, chodzi ci o event?’. Wyglada na to, ze moi znajomi w Polsce wrzucaja wiecej angielskiego w wypowiedzi niz ja. Olalam i teraz mowie tak, jak mi jest najwygodniej.

Taki ekstremalny przyklad to znajomy Litwin, z domu Polak, ktory w Pl nigdy nie byl, ale rodzice rozmawiali z nim po polsku, takim nieupdatowanym jezykiem z lat ‘60. Mowi ‘odziac’ zamiast ubrac, ‘rzemien’ zamiast pasek do spodni itd. Brzmi jak przybysz z innej epoki.

[Mahdab]

Akurat osoba o której pisałam znała język, bywają w tym kraju wcześniej na dłuższe pobyty, a z momentem przeprowadzki ma nagłe zaniki pamięci. Czy jakiś taki dziwny slang, angielskie słowa przerabianie na nasze. Ja też używam czasami słów, które się u nas przyjęły, np. jak pracowałam w korpo, ale nie mówię tak do osób, które mnie nie zrozumieją.
[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;87183403]No w ostatnich latach to we wrześniu bywało i po 30 stopni. W październiku po 26 się zdarzało

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]To racja, jak ktoś chce mieć większe prawdopodobieństwo pogody to musi wybierać lipiec-sierpień.
Ale mnie ogólnie dziwią panny młode

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 10:57 ---------- Poprzedni post napisano o 10:56 ----------

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;87183403]No w ostatnich latach to we wrześniu bywało i po 30 stopni. W październiku po 26 się zdarzało

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Akurat osoba o której pisałam znała język, bywają w tym kraju wcześniej na dłuższe pobyty, a z momentem przeprowadzki ma nagłe zaniki pamięci. Czy jakiś taki dziwny slang, angielskie słowa przerabianie na nasze. Ja też używam czasami słów, które się u nas przyjęły, np. jak pracowałam w korpo, ale nie mówię tak do osób, które mnie nie zrozumieją.

To racja, jak ktoś chce mieć większe prawdopodobieństwo pogody to musi wybierać lipiec-sierpień.
Ale mnie ogólnie dziwią panny młode

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pani_Mada]

Napisane przez tave

Ja tam jestem w stanie w części ją zrozumieć.

Przez pierwszy rok na emigracji miałam problem z szybkim przestawianiem się z angielskiego na polski (odwrotnie szło o wiele łatwiej) i za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć niektórych polskich słów. No nie i kropka. Czarna dziura. Im prostsze słowo, tym bywało gorzej. Okno, bułka, owoce czy warzywa. Czasem rozmowa z mężem brzmiała "dziś trzeba kupić... szlag... carrots, carrots... MARCHEWKI!"
I wtedy, gdy byłam na urlopie w Polsce, miewałam takie "jak to jest po naszemu?". Na szczęście nikt się nie naśmiewał i dawali sobie wytłumaczyć, że mam taki mały błąd w systemie. Teraz, po kilku latach, mózg się przyzwyczaił i rzadko mi się to zdarza.

Jednak z tymi spolszczonymi słowami to już przesada.

miałam tak samo. Jezu jak mi czasem wstyd było.... pamietam jak miałam problem ze słowem "payslip" - do dzisiaj nie wiem jak to zgrabnie po polsku się nazywa

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Pani_Mada

miałam tak samo. Jezu jak mi czasem wstyd było.... pamietam jak miałam problem ze słowem "payslip" - do dzisiaj nie wiem jak to zgrabnie po polsku się nazywa

Pasek?

[Pani_Mada]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;87184035]Pasek?[/QUOTE]

i jak powiem np "Nie przyszedł mi jeszcze pasek z pracy" to będziesz wiedzieć o co chodzi? ja bym nie wiedziała

[Finlora]

Napisane przez Pani_Mada

i jak powiem np "Nie przyszedł mi jeszcze pasek z pracy" to będziesz wiedzieć o co chodzi? ja bym nie wiedziała

Szczegółowe rozliczenie pensji ze wszystkimi składowymi?
Jeśli to jest to, to u mnie się tak mówi.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Pani_Mada

i jak powiem np "Nie przyszedł mi jeszcze pasek z pracy" to będziesz wiedzieć o co chodzi? ja bym nie wiedziała

Prędzej pasek z wypłaty. Ale nawet jakbyś powiedziała tak, to bym zrozumiała.

[martaakow]

Jakbym znała kontekst, że mowa o wypłacie czy czymś z nią związanym, to samo słowo pasek jest wystarczające, żeby wiedzieć, o co chodzi.
Jeszcze chyba słyszałam określenie "pasek płacowy".

[Pani_Mada]

Napisane przez Finlora

Szczegółowe rozliczenie pensji ze wszystkimi składowymi?
Jeśli to jest to, to u mnie się tak mówi.

to jest to, ale dla mnie to jest raczej opis tego niż nazwa

Napisane przez martaakow

Jakbym znała kontekst, że mowa o wypłacie czy czymś z nią związanym, to samo słowo pasek jest wystarczające, żeby wiedzieć, o co chodzi.
Jeszcze chyba słyszałam określenie "pasek płacowy".

sam pasek nie jest dla mnie wystarczające. pasek płacowy już bardziej, ale nie znałam tego określenia wcześniej.


generalnie nie próbuję przekonać, że nie istnieje polski odpowiednik. na pewno istnieje. ale czasem wtrącanie słów po angielsku może oznaczać, ze ktoś po prostu nie zna sensownego tłumaczenia na polski a nie że szpanuje językiem

[Limonka2738]

Napisane przez Pani_Mada

i jak powiem np "Nie przyszedł mi jeszcze pasek z pracy" to będziesz wiedzieć o co chodzi? ja bym nie wiedziała

Ale tak na to się potocznie mówi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[martaakow]

Napisane przez Pani_Mada

sam pasek nie jest dla mnie wystarczające. pasek płacowy już bardziej, ale nie znałam tego określenia wcześniej.

Z kimkolwiek bym nie rozmawiała, to jak powiem "przyszła mi za niska pensja, muszę sprawdzić pasek", to każdy wie, że mówię o pasku płacowym, a nie od spodni
Jak teraz sobie myślę, to nigdy nie używam więcej niż "pasek".

[effcia82]

U nas to się zwie różowym paskiem.

[Higurashi]

Napisane przez effcia82

U nas to się zwie różowym paskiem.

Różowe paski to z kolei używane na Wykopie określenie na kobiety. Dość żenujące, ale wiele osób tak to rozumie, więc u mnie by się nie sprawdziło.

Sent from my Mi A2 using Tapatalk