Dom czy mieszkanie?

[Misia452]

Słuchaj, nie chce być nie miła czy coś, ale wiem, że wy macie niedługo brać ślub. Zastanów się dobrze czy to dobry pomysł. To już nie pierwszy twój wątek gdzie masz inne zdanie od TŻta.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ertyjnbvcxzxcvbnm]

Znalazłam ten wątek, w którym dziewczyna dała się namówić na zamieszkanie na wsi, gdzie była udupiona, i sytuacja była w zasadzie bez wyjścia. Chociaż w tamtej historii facet miał przynajmniej dobrze płatną pracę w okolicy
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1273631
Tam padły wszelkie możliwe za i przeciw mieszkania na wsi przez młode osoby

[tinkerver2]

Właśnie dlatego ja nie chcę budować domu, a już zwłaszcza nie teraz.
On ma często takie zajawki. Uprze się na coś, a po jakimś czasie mu przechodzi i w sumie wywalone.
Żeby nie było - dla mnie dom w tak młodym wieku to kula u nogi, a co dopiero dom na zadupiu, którego szanse na sprzedaż wynoszą 0.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[pfffh]

Tinker po pierwsze i ostatnie ty NIE CHCESZ mieszkac w domu na wsi. Koniec kropka. A poza tym i to chyba najwazniejsze te 65 km odleglosci. Albo dojezdzasz do Krakowa do jakiejs sensownej i dobrze platnej pracy albo z twoim wyksztalceniem ktos jakims cudem zalatwia ci prace za marne grosze w GOPSie w pobliskiej gminie.

[Shar14]

Napisane przez tinkerver2

Właśnie dlatego ja nie chcę budować domu, a już zwłaszcza nie teraz.
On ma często takie zajawki. Uprze się na coś, a po jakimś czasie mu przechodzi i w sumie wywalone.
Żeby nie było - dla mnie dom w tak młodym wieku to kula u nogi, a co dopiero dom na zadupiu, którego szanse na sprzedaż wynoszą 0.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

Tinker, a gdzie konkretnie jest ta działka? Jeżeli na Jurze Krakowski-Częstochowskiej to robi się teraz bardzo modna.
Może za jakiś czas udałoby się drożej sprzedać tą działkę i dołożyć do mieszkania. Zawsze na wkład własny będzie.
A dom to jest zabawa dla ludzi bogatych. My zarabialiśmy naprawdę nieźle (powyżej średniej krajowej, a w dobrych miesiącach dwukrotność). I uważam, że się przeliczyliśmy finansowo.

Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka

[elvegirl]

Napisane przez pfffh

Tinker po pierwsze i ostatnie ty NIE CHCESZ mieszkac w domu na wsi. Koniec kropka.

No.


Tinker, weźcie wy się skupcie na tym co macie swojego, ustalcie jakiś KONKRETNY plan na dalsze wspólne życie, a nie bawcie się w jakieś dziwne plany oparte na tym co ewentualnie dostaniecie, odziedziczycie, blablabla. Ciągle jakieś dziwne wizje palcem po wodzie pisane, przecież oboje wychodzicie na gówniarzy, którzy bawią się w samodzielność, ale tak naprawdę czekają aż ktoś za nich to życie poukłada.

[Sabrinasab]

Napisane przez elvegirl

Tinker, weźcie wy się skupcie na tym co macie swojego, ustalcie jakiś KONKRETNY plan na dalsze wspólne życie, a nie bawcie się w jakieś dziwne plany oparte na tym co ewentualnie dostaniecie, odziedziczycie, blablabla. Ciągle jakieś dziwne wizje palcem po wodzie pisane, przecież oboje wychodzicie na gówniarzy, którzy bawią się w samodzielność, ale tak naprawdę czekają aż ktoś za nich to życie poukłada.

Dokładnie.
Ogólnie to jednego nie rozumiem. W jakimś wątku wspominałaś, że macie dość mało oszczędności. Przenosicie się do Polski, zaczynacie praktycznie od zera i skąd w ogóle taki pomysł, żeby dom budować? Chyba wiecie, że parę cegieł, czy dachówek, które zostały po jakieś poprzedniej małej budowie, to kropla w morzu potrzeb? Sama wykończeniówka to jest na prawdę kupa forsy. Można zrobić z najtańszych materiałów (i za 5 lat zaczynać zabawę od nowa), ale i na to przecież was nie stać. Nie wiem, ja bym nie potrafiła być z kimś kto tak mocno ciągle buja w obłokach.

[kaledonia]

Ma wywalone ? No sorki, ale decydując się na dom nie można mieć wywalone . To nie tylko siedzenie w ogródku .


Sent from my iPhone using Tapatalk

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

Napisane przez Sabrinasab

Dokładnie.
Ogólnie to jednego nie rozumiem. W jakimś wątku wspominałaś, że macie dość mało oszczędności. Przenosicie się do Polski, zaczynacie praktycznie od zera i skąd w ogóle taki pomysł, żeby dom budować?

Nie wiem, ja bym nie potrafiła być z kimś kto tak mocno ciągle buja w obłokach.

No własnie tinker się w ogóle do tego nie odnosi.

Trzymaj się miasta, znajdź pracę i dopiero jak wam się sytuacja znacząco poprawi, myślcie o takich luksusach. Na spokojnie.

[melkmeisje]

Ale oni żadnego domu nie wybudują, bo najzwyczajniej w świecie nie mają na to pieniędzy. Ten facet jest niepoważny, że w ogóle w ich sytuacji roztacza takie wizje z tyłka wzięte. Zero oszczędności, brak pomysłu na siebie, brak perspektyw na dobre zarobki/jakąkolwiek pracę w Polsce, ale hurra, budujemy domek, bo działka i parę cegieł gdzieś tam lezy za darmo. Przecież to jest totalne oderwanie od rzeczywistości.

W poprzednim wątku byla mowa, że przed powrotem do Polski chcecie zaoszczędzić 50 tysięcy. Złotych. Wspólnie. Ty wiesz, Tinker, że to jest śmieszna kwota w kontekście budowania domu czy nawet zakupu mieszkania? Czy właśnie raczej nie wiesz? Snujecie jakieś wizje, które nijak się mają do rzeczywistości, bo tego nawet porywaniem się z motyką na słońce nazwać nie można.


Czekam na kolejne wątki pt. "On nagle zmienił się po ślubie".

[Bananalama]

Napisane przez Ellen_Ripley

Facet ma wykształcenie informatyczne (studia wyższe). O ile dobrze kojarzę. Może w końcu zacznie pracować w zawodzie i liczą na dobre zarobki?

A to nie jest ciągle ten facet o warzywnym nazwisku, o którym kiedyś pisała? Bo jakby ma jego charakter, nic się nie zmienia. I nie zmieni.


Tinker, na litość boską, nie rób tego co on chce. Póki co wygląda to wszystko tak, że książę rzuca jakiś pomysł z dupy, a Ty się kręcisz i wyginasz jak pręt w karuzeli, żeby osiągnąć kompromis, albo przekonać go do czegoś argumentami. Przecież on nawet w połowie się nie wysila, żeby jego argumenty nie były dupska. Ja też mogę powiedzieć, że chce mieszkać natychmiast tam i sram i mam gdzieś, czy partnerowi się to podoba, bo ja chce mieć swoje jajka xD.

[tinkerver2]

Wiecie co, macie rację. Nie może tak być, że ja po raz kolejny próbuje osiągnąć jakiś kompromis, a on "nie bo działka za darmo, jakieś materiały za darmo i wujek z firmą". Czeka nas poważna rozmowa, bo tak jak piszecie, on rzuca jakiś pomysł, uczeoia się go jak rzep psiego ogona, a ja się gimnastykuje, a może tak, a może siak, a może w tą stronę.
Może być podobnie jak z tym mieszkaniem - niby miał je dostać, a finalnie wyszło, że możemy tam mieszkać, ale nie ma mowy o sprzedaży, cytuje jego matkę "po mojej śmierci możecie sprzedać".
A w dupie to mam.
Tym razem nie będę się w żadne kompromisy bawić, albo robimy po mojemu, albo żadnego ślubu nie będzie.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

[melkmeisje]

Napisane przez Ellen_Ripley

Nadal tego nie rozumiem. Czemu on nie podejmie pracy w zawodzie?

Ale w jakim zawodzie? Czy naprawdę myślisz, że gdyby koleś miał dobrze płatny zawód w Polsce, tyrałby na magazynie w Holandii? Tinker pisała tylko pokrętnie coś w stylu, że "bliżej mu informatyki", więc zakładam, że nie jest rozchwytywanym programistą. [jak Edan ]

A to nie jest ten sam, który był w Polsce dostawcą pizzy?

[LadyGeek]

Po pierwsze - to Twój facet jest mocno oderwany od rzeczywistości. I tak szybko ten domek nie powstanie, bo najnormalniej w świecie Was na niego nie stać - mimo jakiś resztek materiałów po dziadkach i wujka, który taniej Wam go postawi... Najpierw wypadałoby znaleźć w Polsce jakąś w miarę porządną pracę i dopiero myśleć o ewentualnych budowach.



Po drugie - sprytnie sobie dziadkowie wymyślili, nie ma co. Przecież widać, że ta darowizna to ewidentny podstęp - działka za opiekę. Współczuję Ci, bo jeśli zgodzisz się na ten dom to nie dosyć, ze będziesz niezadowolona i sfrustrowana ewentualnymi dojazdami to jeszcze będziesz musiała latać i usługiwać dziadkom TŻ-ta, bo tak właśnie się to skończy.

[Bananalama]

Moja mama się tak dała zrobić. Naprawdę jako dzieciak miałam przez to biednie w domu, bo tatko był optymistą i stwierdził, że damy radę. Z jednej pensji. Dom też jest w takim miejscu, że ma kiepskie połączenie z miastami.

[nie_powiem]

Rozmijacie się w naprawdę ważnej kwestii i nie widzę tu rozwiązania, które by uszczęśliwiało dwie strony w takiej samej proporcji. On chce domek, czy chcesz mieszkanie. Nie przekonały mnie żadne z wyżej wymienionych argumentów Twojego TŻ-ta odnośnie mieszkania na zadupiu, bo należę do tego samego team'u, jak Ty. Ale to co mnie uderzyło, to:
1. Jak dobrze zrozumiałam i nie pomyliłam Cię z kimś innym (popraw mnie, jeśli tak) - znowu, kolejny raz zakładacie, że coś tam dostaniecie od krewnych, ale już znamy historię, że mieszkanko "dostanięte" od rodziców poszło się je__ć.

2. Przepraszam bardzo, ale "jak będziesz chciała na zakupy do dużego miasta to Cię zawiozę"? Słyszysz jak to brzmi? Pomijam już to, że jak dobrze pójdzie, to faktycznie tak będzie przez długie lata. Ale stawiam, że jak to ze wszystkim raz w życiu bywa; raz, drugi czy dziesiąty Twój chłop może wstać, ubrać się i bez zająknięcia w ciągu pięciu minut wsiąść do samochodu a za dwudziestym usłyszysz "zaaaaraz" albo "byłaś w centrum handlowym X dwa dni temu, musisz dziś jechać? jestem trochę zajęty". W zasadzie tym samym godzisz się na bycie na czyjejś łasce. A to tylko jeden z przykładów.

3. "W domu zawsze jest co do roboty" - tak, to prawda. Między innymi napier__nie kosiarką, babranie w ziemi, sprzątanie dużego metrażu, ogrzewanie go. Oczywiście, jak będziesz miała tego dosyć i będziesz chciała się urżnąć, ale w piwnicy będziecie mieli cały sprzęt ogrodowy zamiast alkoholu, to masz 5 km piechotką by iść do monopolowego po wódeczkę. W międzyczasie odetchniesz świeżym, wiejskim powietrzem


Werdykt? Słabo.

[black_elderflower]

Napisane przez tinkerver2

Wiecie co, macie rację. Nie może tak być, że ja po raz kolejny próbuje osiągnąć jakiś kompromis, a on "nie bo działka za darmo, jakieś materiały za darmo i wujek z firmą". Czeka nas poważna rozmowa, bo tak jak piszecie, on rzuca jakiś pomysł, uczeoia się go jak rzep psiego ogona, a ja się gimnastykuje, a może tak, a może siak, a może w tą stronę.
Może być podobnie jak z tym mieszkaniem - niby miał je dostać, a finalnie wyszło, że możemy tam mieszkać, ale nie ma mowy o sprzedaży, cytuje jego matkę "po mojej śmierci możecie sprzedać".
A w dupie to mam.
Tym razem nie będę się w żadne kompromisy bawić, albo robimy po mojemu, albo żadnego ślubu nie będzie.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

Dokładnie, jechać z tematem i się nie cykać.

Daj nam znać jakie wnioski wyciągniecie po rozmowie. Powodzenia

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[pfffh]

Moj znajomy z pracy ma wlasnie rozgrzebaną budowę. Działkę pod domek dostali w darowiźnie od teściów. Mieli swoje oszczędności gdzieś chyba z 60tys. To stykło na podstawowe opłaty, zeby tylko miec wszystkie pozwolenia i ruszyc z pracami ziemnymi. No i jakos starczyło jeszcze na fundamenty. Na budowę i wykończenie wzięli 400tys. kredytu ma 35 lat. Wątpię czy w tym sie zamkną. Tylko, ze oni w odróżnieniu od was mają stabilne z mozliwoscią awansu dosyc dobrze płatne prace na tzw. czas nieokreślony. A wy nie macie NIC, nawet pracy dzieki ktorej byscie ewentualnie dostali kredyt. Bez obrazy ale nie ma z czym sie porywac na domki. Nie ma z czym. I im szybciej on to zrozumie tym lepiej dla ciebie.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez tinkerver2

Właśnie dlatego ja nie chcę budować domu, a już zwłaszcza nie teraz.
On ma często takie zajawki. Uprze się na coś, a po jakimś czasie mu przechodzi i w sumie wywalone.
Żeby nie było - dla mnie dom w tak młodym wieku to kula u nogi, a co dopiero dom na zadupiu, którego szanse na sprzedaż wynoszą 0.

Już kilka miesięcy temu kilka osób w innym wątku Ci pisało, abyś zastanowiła się nad tymi trudnymi cechami faceta. To nie brzmi dobrze. Ale cóż - pewne potrzeby, odmienne, są nie do pogodzenia. I wtedy wiadomo, co się robi...

Zapytam wprost, bo ja nie wiem, czy z kimś nie pomyliłam: on jest informatykiem po studiach wyższych? Coś w innym wątku chyba o tym było. Czemu nie pracuje w zawodzie??

---------- Dopisano o 09:42 ---------- Poprzedni post napisano o 09:40 ----------

Napisane przez melkmeisje

Ale w jakim zawodzie? Czy naprawdę myślisz, że gdyby koleś miał dobrze płatny zawód w Polsce, tyrałby na magazynie w Holandii? Tinker pisała tylko pokrętnie coś w stylu, że "bliżej mu informatyki", więc zakładam, że nie jest rozchwytywanym programistą. [jak Edan ]

A to nie jest ten sam, który był w Polsce dostawcą pizzy?

W jednym z wątków - ale może z kimś pomyliłam, albo to był jej poprzedni facet - było chyba o tym, że on jest informatykiem.

[nie_powiem]

Napisane przez Ellen_Ripley

Już kilka miesięcy temu kilka osób w innym wątku Ci pisało, abyś zastanowiła się nad tymi trudnymi cechami faceta. To nie brzmi dobrze. Ale cóż - pewne potrzeby, odmienne, są nie do pogodzenia. I wtedy wiadomo, co się robi...

Zapytam wprost, bo ja nie wiem, czy z kimś nie pomyliłam: on jest informatykiem po studiach wyższych? Coś w innym wątku chyba o tym było. Czemu nie pracuje w zawodzie??


W jednym z wątków - ale może z kimś pomyliłam, albo to był jej poprzedni facet - było chyba o tym, że on jest informatykiem.

Nie pomyliłaś się, to było wspomniane przez tinker, bodajże w wątku o otrzymaniu mieszkania od jego rodziców. Tzn z tego co pamiętam, to było użyte stwierdzenie w stylu "ma wykształcenie powiedzmy w branży informatycznej"? Jakoś tak. Co brzmi mi tak, jak "znam pięć języków" - wszystkie na poziomie A2

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez Ellen_Ripley

Zapytam wprost, bo ja nie wiem, czy z kimś nie pomyliłam: on jest informatykiem po studiach wyższych? Coś w innym wątku chyba o tym było. Czemu nie pracuje w zawodzie??[COLOR="Silver"]

Nie każdy informatyk jest wziętym specjalistą

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

No jestem w temacie aktualnie. Budowa domu to są mega koszty. To co się dostaje w kredycie, to jest jedno. Ale banki wcale nie są takie hojne jakby ktoś mógł sobie myśleć i często te ich kosztorysy są mocno niedoszacowane. Chciałabym wydać tyle na dom ile dał nam bank. Oprócz kredytu musieliśmy mieć dużo środków własnych, bo inaczej nie ma takiej opcji. Jest mnóstwo kosztów, które wychodzą w trakcie, trzeba sobie przyjąć te +20% (przymajmniej). Kazda formalność to są pieniądze, każdy projekt, każde przyłącze, każde podłączenie. Bez sporej ilości pieniędzy plus kredyt oczywiście (czyli najpierw udać się do dobrego doradcy finansowego, który powie czy w ogóle jest szansa na cokolwiek) nawet nie ma co patrzeć w kierunku domu. To jest duże przedsięwzięcie finansowe i logistyczne tak naprawdę. Ja musiałam zrobić przerwę w pracy zawodowej, bo nie miał kto na bieżąco doglądać prac, wpadaliśmy rano lub po pracy (17 godzina) i w efekcie zostaliśmy oszukani i uznaliśmy, że tak się nie da budować i przejęłam cały ten bajzel i byłam dzień w dzień na budowie, ogarniałam zamówienia, wykonawców, doglądałam robót. Ile nas to nerwów kosztowało i kłótni, to głowa mała. Ja chyba kilka lat życia straciłam na tej budowie, a zajęło nam to 1,5 roku. Mimo wszystko jestem team dom, ale w fajnej lokalizacji. W bloku za nic na ziemi nie chciałabym mieszkać. Ale w waszej sytuacji tinker to o domu bym nawet nie myślała. Sprzedajcie działkę, zbierające kasę i kupcie niewielkie mieszkanko. Na dom macie jeszcze czas. Poprawi wam się w życiu to można myśleć.

Wysłane z mojego SM-G975F przy użyciu Tapatalka

[Ellen_Ripley]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87770700]Nie każdy informatyk jest wziętym specjalistą [/QUOTE]

Tak, oczywiście, ale jednak idąc krok po kroku tą ścieżką kariery miałby lepsze perspektywy zarobkowe, niż praca na magazynie. Niekoniecznie trzeba od razu pracować na etacie. Można się z doskoku opiekować kilkoma firmami, sieciami. Znam średnio lotnych informatyków, którzy mają z kilkoma małymi firmami umowy, zawsze fakturka wpadnie. Jakieś problemy typu czemu poczta nie działa lub trzeba sprawdzić wydajność łącza. Tylko wiadomo, ta praca wymaga tego, żeby człowiek trochę czasu poświęcał na naukę, samorozwój, interesował się tematem, bo urządzenia się zmieniają, wchodzą nowe rozwiązania itd.

---------- Dopisano o 09:53 ---------- Poprzedni post napisano o 09:52 ----------

Napisane przez nie_powiem

Nie pomyliłaś się, to było wspomniane przez tinker, bodajże w wątku o otrzymaniu mieszkania od jego rodziców. Tzn z tego co pamiętam, to było użyte stwierdzenie w stylu "ma wykształcenie powiedzmy w branży informatycznej"? Jakoś tak. Co brzmi mi tak, jak "znam pięć języków" - wszystkie na poziomie A2

Ano tak. Rozumiem. Mi się utrwaliło, że potem było gdzieś jednak dopisane, że on jest po studiach informatycznych.

[Azhaar]

Napisane przez nie_powiem

2. Przepraszam bardzo, ale "jak będziesz chciała na zakupy do dużego miasta to Cię zawiozę"? Słyszysz jak to brzmi? Pomijam już to, że jak dobrze pójdzie, to faktycznie tak będzie przez długie lata. Ale stawiam, że jak to ze wszystkim raz w życiu bywa; raz, drugi czy dziesiąty Twój chłop może wstać, ubrać się i bez zająknięcia w ciągu pięciu minut wsiąść do samochodu a za dwudziestym usłyszysz "zaaaaraz" albo "byłaś w centrum handlowym X dwa dni temu, musisz dziś jechać? jestem trochę zajęty". W zasadzie tym samym godzisz się na bycie na czyjejś łasce. A to tylko jeden z przykładów.



Werdykt? Słabo.

No to faktycznie jest z dupy argument faceta i w sumie dla mnie to byłaby pierwsza przyczyna dlaczego ten pomysł jest zły. Tu mówimy o zakupach i o tym czy mu będzie się chciało, ale przecież w mieście czasami trzeba załatwić też pilne sprawy, nie tylko chodzenie po galeriach. A facet też nie zawsze może być w stanie ją zawieść, wystarczy że np. się rozchoruje.

Więc nie szłabym w taki układ a facet udaje głupa. Jakby nie wiedział, że sam jest tylko człowiekiem i że na pewno nie będzie zawsze dostępnym na każde życzenie szoferem, bo byłoby to ciężkie i to zrozumiałe. Ja myśląc zdroworozsądkowo będąc na miejscu tego faceta też bym nie chciała byc w takim układzie, bo nie chciałoby mi się właśnie za takiego szofera robić.

No i właśnie kwestia zajmowania się domem. Co to jest za argument ,,no bo po pracy to tylko TV oglądasz". No i co z tego? Jedni chcą po pracy oglądać TV, a inni ogarniać chałupę i działkę. Ja też bym wolała z dwojga oglądać TV.

Ja bym się w to nie pakowała. A co do działki, to albo można próbować sprzedać i mieć kasę na większe mieszkanie (ale to już trzeba wycenić konkretnie jakby to wyglądało), albo budować sobie tam jakiś mniejszy domek letniskowy czy coś, żeby mieć na wypady na weekend czy wakacje, tak bez spiny, w miarę możliwosci. No ale to już zależy konkretnie od Waszej sytuacji, lokalizacji działki etc.

[lulka19]

Osoba z mojej rodziny tak się urzadzila , ale na własne życzenie. Bo za darmo dzialka. Z dala od sąsiadów , z dala od normalnej drogi , jeżdżą polna.
Ona nie jeździ autem , bo się boi. Teraz od 2 mies nie była na zakupach , bo maz wszystko załatwia po drodze z pracy. Oszalabym.
Jestem calym sercem za domem , ale musi mieć jakies w miarę sensowne położenie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Senija]

Ja jestem 100% team dom i tylko dla tego przelamuje sie zeby jezdzic autem. Z tego co Autorka opisuje to jest jakis totalnie odleciany pomysl. 65 km do Krk, bez prawa jazdy, 5 kilometrow do przystanku? Moze i rozwazylabym gdyby byla opcja stabilnej pracy zdalnej, z mozliwie elastycznym grafikiem. Wtedy mozna uniknac dojazdow (ktore dla mnie sa jakas pomylka, totalna strata czasu, zlem i w ogole nie pojmuje jak mozna nawet rozwazac opcje zeby piec dni w tygodniu tracic po dwie godziny dziennie w transporcie, wiecej niz godzina w obie strony to nie wiedzialabym czy sie smiac czy plakac).

Widze tu nastepujace opcje:

- zrobienie prawka (i to szybko) i naprawde przelamanie sie i ogarniecie jezdzenia samochodem (w ten sposob jestes niezalezna od nikogo, choc i tak co stracone na dojazdach to Twoje)
- sprzedanie dzialki i kupienie mniejszej ale w jakiejs bardziej sensownej lokalizacji (chociaz pewnie dziadkowie beda krecic nosem ze jak to, ojcowwizne sprzedawac blablabla)
- kupienie mieszkania

Mam wrazenie ze troche Wam sie rozmijaja wizje wspolnego zycia. Twoj facet chyba bardziej taki typ garazowo-grillowo-domatorski a Ty chcesz miec jak najmniej obowiazkow po pracy i czas na relaks.

I z ciekawosci: jak mieszkasz w miescie to czesto wychodzisz? Kino, restauracje, wystawy, jakies multisporty i silownie, baseny? Bo jesli tak i lubisz tak spedzac czas to moze byc trudno przestawic sie na dom, nawet najwygodniejszy. Ja postanowilam ze przenosze sie na wies kiedy zdalam sobie sprawe ze denerwuje mnie juz sam widok smutnych ludzi w tramwajach i przemieszczanie sie komunikacja miejska.

[Sabrinasab]

Napisane przez Senija

Ja jestem 100% team dom i tylko dla tego przelamuje sie zeby jezdzic autem. Z tego co Autorka opisuje to jest jakis totalnie odleciany pomysl. 65 km do Krk, bez prawa jazdy, 5 kilometrow do przystanku? Moze i rozwazylabym gdyby byla opcja stabilnej pracy zdalnej, z mozliwie elastycznym grafikiem. Wtedy mozna uniknac dojazdow (ktore dla mnie sa jakas pomylka, totalna strata czasu, zlem i w ogole nie pojmuje jak mozna nawet rozwazac opcje zeby piec dni w tygodniu tracic po dwie godziny dziennie w transporcie, wiecej niz godzina w obie strony to nie wiedzialabym czy sie smiac czy plakac).

Widze tu nastepujace opcje:

- zrobienie prawka (i to szybko) i naprawde przelamanie sie i ogarniecie jezdzenia samochodem (w ten sposob jestes niezalezna od nikogo, choc i tak co stracone na dojazdach to Twoje)
- sprzedanie dzialki i kupienie mniejszej ale w jakiejs bardziej sensownej lokalizacji (chociaz pewnie dziadkowie beda krecic nosem ze jak to, ojcowwizne sprzedawac blablabla)
- kupienie mieszkania

Mam wrazenie ze troche Wam sie rozmijaja wizje wspolnego zycia. Twoj facet chyba bardziej taki typ garazowo-grillowo-domatorski a Ty chcesz miec jak najmniej obowiazkow po pracy i czas na relaks.

I z ciekawosci: jak mieszkasz w miescie to czesto wychodzisz? Kino, restauracje, wystawy, jakies multisporty i silownie, baseny? Bo jesli tak i lubisz tak spedzac czas to moze byc trudno przestawic sie na dom, nawet najwygodniejszy. Ja postanowilam ze przenosze sie na wies kiedy zdalam sobie sprawe ze denerwuje mnie juz sam widok smutnych ludzi w tramwajach i przemieszczanie sie komunikacja miejska.

Ale przecież te całe rozkminy to nawet sensu nie mają, bo ich na dom po prostu nie stać.

[melkmeisje]

Napisane przez Sabrinasab

Ale przecież te całe rozkminy to nawet sensu nie mają, bo ich na dom po prostu nie stać.

I do tego jeszcze utrzymanie dwoch samochodow plus dojazdy dzien w dzien po 130 km, przeciez to tez ogromny koszt. O czym tu mowa w ogole... Oni nawet pracy w Polsce nie maja, wiec to takie fantazje dla samego fantazjowania.

I obawiam sie, ze jak pojawi sie temat sprzedazy tej dzialki, zeby np. dolozyc do mieszkania, to dziadkowie sie nagle wycofaja z pomyslu darowizny. Juz mieszkanie od rodzicow tak mieli sprzedawac.

[Mimiko]

Napisane przez tinkerver2

Właśnie dlatego ja nie chcę budować domu, a już zwłaszcza nie teraz.
On ma często takie zajawki. Uprze się na coś, a po jakimś czasie mu przechodzi i w sumie wywalone.
Żeby nie było - dla mnie dom w tak młodym wieku to kula u nogi, a co dopiero dom na zadupiu, którego szanse na sprzedaż wynoszą 0.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

No to jak nie chcesz budować domu to po co te rozkminy? Powiedz facetowi, że nie chcesz i już.



Z tego, co kojarzę to facet Tinker nie jest informatykiem tylko ma wykształcenie związane z informatyką. To może być zasadnicza różnica i wytłumaczenie, dlaczego pracuje na magazynie w Holandii zamiast w zawodzie w Polsce.

[la'Mbria]

Napisane przez tinkerver2

No właśnie dlatego piszę - gdyby dom był chociaż z dobrym dojazdem do tego Krk, przystanek kilkaset m od domu, z w miarę często kursującym busem, żebym mogła w ciągu godziny dostać się do większego miasta, a nie tak, jak w tym przypadku - najpierw dojść na przystanek kilka km, potem z przystanku jechać do jednego miasta, żeby z niego dojechać do Krk. No nie mieści mi się w głowie zupełnie.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 17:14 ---------- Poprzedni post napisano o 17:13 ----------

Uważa, że moglibyśmy razem jeździć do pracy do Krk, i wracac. Codziennie.

Wysłane z mojego moto g(7) power przy użyciu Tapatalka

Jeździć codziennie 130km w obie strony...gratulacje pomysłu. Żeby być w KRK w pracy na 7...pobudka o 5, potem powrót do domeczku ok.17-18 w zależności jak będzie na wyjeździe. Za☠☠☠ista perspektywa pomijajac już kwestie kosztów, to życia szkoda


Wysłane z mojego SM-J710F przy użyciu Tapatalka