|
Notka |
|
W krzywym zwierciadle odchudzania Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
|
|
Narzędzia |
2010-08-29, 13:03 | #1 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 3 392
|
Co mi jest?
Witam Wizażanki
Piszę tutaj bo za bardzo nie wiem kogo się poradzić. Trochę się zastanawiałam czy założyć ten wątek - nie chcę być potępiona i nie chce żebyście odebrały go jako prowokację. Do sedna. Od kwietnia tego roku schudłam 11 kg, mam 165 cm wzrostu i ważę obecnie 45,5 kg. Nie wiem jakim cudem to zrobiłam . Skąd znalazłam tyle samozaparcia. Zaczęło się od tego, że stwierdziłam, iż nie jem słodyczy. W czerwcu ważąc 52 kg udałam się do dietetyka. Pani Dietetyk ustaliła mi dietę 1200 kcal bo umówiłam się z nią, że chcę redukcyjną. Zalecałam się do tego co miałam na kartce jednak straciłam kontrolę i zaczęłam jeść mniej i mniej. W tej chwili WSZYSTKO WAŻĘ na kuchennej wadze i wszystko podliczam. Prowadzę pamiętnik i wszystko spisuję. Codziennie się ważę. Nie mam ochoty na spotkania ze znajomymi jednak pragnę cały czas spędzać z rodziną. Chciałabym ich wyciągać na wspólne wypady ale ... Oni wolą zająć się sobą. Moja mama jedynie dotrzymuje mi towarzystwa. Nie wiem po co to piszę. Jest mi nieswojo. Mam ciągłe uczucie, że jestem jakaś taka ... brudna ? Nie lubię się już stroić. Nie czuję się komfortowo. Wolę ubrać coś luźniejszego -lepiej się czuję. Od 50 dni nie mam miesiączki. Jutro idę do ginekologa. Codziennie zjadam ok 600 kcal (nie więcej niż 600). Nie jestem w stanie zmusić się na więcej ! CHCIAŁABYM SERIO zjeść więcej ale NIE MOGĘ. Nie mam apetytu, ale nie chcę tabletek bo nie chcę przytyć. Nie ciągnie mnie do słodyczy. Jak pomyślę sobie o czymś co podjadałam jak zaczynałam się odchudzać to przestaje mi się chcieć jeść bo czuję do siebie obrzydzenie. Starałam się jeść co 4 h ( 9 - 13 - 17 koniec) ale teraz te godziny zaczynają się wydłużać bo nie jestem głodna. Chciałabym jeść chociaż 100 kalorii więcej ale NIE MOGĘ bo zaraz popadam w obawę że przytyję. Czy jak zacznę jeść chociaż o 200 kcal więcej to przytyję ? Dziewczyny wiem, że paskudnie się odżywiam. Nie jestem głupia ! Codziennie planuję, że zjem więcej ale kończy się na tym samym przez co też jem bardzo monotonnie. ALE BOJĘ SIĘ przytyć. Wiem , że teraz mój metabolizm leży ale nie wiem co zrobić żeby go rozpędzić. Nie wiem już sama co robię. Spytacie mnie czy chcę schudnąć? Nie wiem... nic nie wiem. Nie wiem czy chcę schudnąć. Wszystko mi jedno ale NIE CHCĘ przytyć. Moja mama bardzo się martwi, że tak jadam i chcę zacząć jeść właśnie dla niej, ale z drugiej storny jest mi jakoś tak głupio ze świadomością, że miałabym jeść więcej. To takie - chcę jeść , a nie chcę. Nie wiem co chcę. Mam mętlik. Cały czas mi się wydaje, że mam wystający brzuch. Nie lubię swojej skóry ... jest taka ... szara? Walczę z przebarwieniami (całkiem owocnie) nie lubię swoich nóg bo mam na nich blizny i to jeszcze bardziej mnie przybija. Nie póję na basen bo na całym ciele miałam i mam włoski ( np na brzuchu) ... Robiłam ostatnio wszystkie badania. Nie mam anemii ani nic... mierzę ciśnienie-ok. Jedynie co to , to że wiecznie mam niską temperaturę (od zawsze). Denerwuję się jak mama robi ze mnie chudą. Wcale nie jestem chuda. Czuję się normalnie -przeciętnie. Nie jak sumo ale mam dużo ALE co do swojego ciała. Wiem, że napisałam bardzo chaotycznie ale ... chyba właśnie tak się teraz czuję. CO ja mam ze sobą zrobić? Proszę... jeśli chcesz dać jakiś chamski komentarz to najpierw się zastanów i spróbuj zrozumieć, że mi jest naprawdę źle. edit. dodam jeszcze, że jak mój dzień wygląda od posiłku do posiłku. między nimi znajduję sobie zajęcie żeby nie myśleć o jedzeniu i zwyczajnie zapełnić jakoś dzień. Jak jem to mam wrażenie, że to wszystko rośnie mi w ustach. Lubię bardzo gotować dla innych bo wtedy zabijam czas i dodatkowo mam wrażenie że to wszystko co zrobiłam - hmm, jadłam. Po prostu najadam się zapachem tego co przyrządzam i widokiem. Wtedy wzbudza się we mnie poczucie winy i koło zamknięte. Znowu wszystko liczę. Pisząc że jem to 600 kalorii czuję się... nie wiem ... jak oszustka ? Nie wiem ... tak jakby to 600 było nawet czymś złym a jednocześnie WIEM przecież, że to MAŁO i szlak mnie trafia jak widzę, na forum czy w internecie jak ktoś pisze, że zjadł 300 kalorii. Wkurza mnie że ktoś psuje sobie zdrowie a jednocześnie sama czuję się gorsza (?) no bo ja jem 600 ... Nie wiem jak to opisać. To jakaś chora walka z innymi (?) ale przecież ĆZEGO TU ZAZDROŚCIĆ. Ja mam te świadomość. Wiem to wszystko ALE to siedzi we mnie i ryczeć mi się chce ze złości.
__________________
Edytowane przez effulla Czas edycji: 2010-08-29 o 13:25 |
2010-08-29, 13:16 | #2 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 810
|
Dot.: Co mi jest?
Cytat:
__________________
"Dama nie powinna jeździć sama i nawet kilka amazonek razem bez towarzystwa męzkiego, obejść się nie mogą." SALSA na wymianę -0,5/12
|
|
2010-08-29, 13:17 | #3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 328
|
Dot.: Co mi jest?
dlaczego zaczęłaś się odchudzać?
|
2010-08-29, 13:31 | #4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 3 392
|
Dot.: Co mi jest?
Bo chciałam być chudziutka jak moje koleżanki. No i zaczęłam się nie dopinać w spodniach. Czułam się obrzydliwa. Przełomem było ważenie się u lekarza - wtedy waga pokazała 57 kg a ja ... załamałam się.
Miałam teraz jechać nad jezioro ale NIE pojechałam bo nie miałabym jak sie zważyć no i cały dzień zależny jest od jedzenia a nie chcę żeby ktoś wiedział, że się odchudzam. Boję się co będzie jak przyjdzie październik i będzie trzeba wrócić na uczelnie. Teraz jeszcze mam mieszkać z całkiem obcymi osobami bo koleżanka zrezygnowała z edukacji i boję się , że będą patrzeć na mnie jak na wariatkę. Wstydzę się siebie. Tego co robię. Wiem, że to nie jest normalne ale ja nie umiem żyć już chyba inaczej
__________________
|
2010-08-29, 13:36 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 328
|
Dot.: Co mi jest?
grunt, że zaczęłaś czuć, że Ci źle z tym. teraz psycholog, terapia i wyjdziesz z tego silna jesteś, pamiętaj
|
2010-08-29, 14:18 | #6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 82
|
Dot.: Co mi jest?
Koniecznie porozmawiaj o tym wszystkim z kimś bliskim i udaj się na psychoterapię. Wszelka zwłoka i dalsze zastanawianie się nad sensem szukania pomocy będą działały na Twoją niekorzyść i tylko pogorszą Twoją sytuację. Na pewno chciałabyś znowu żyć normalnie, a nie w ciągłej obsesji dotyczącej jedzenia. Ja dzięki rodzinie ocknęłam się będąc w bardzo podobnym stanie. Teraz walczę o powrót do normalności i uwierz mi – to nie jest takie proste… Niemniej jednak trzeba próbować, póki nie jest jeszcze za późno. Gdybym nie zawróciła w ostatniej „odpowiedniej” na to chwili, to boję się pomyśleć, co byłoby ze mną w tym momencie… Nie marnuj swojego życia!
|
2010-08-29, 14:27 | #7 | |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Co mi jest?
na kogo jesteś zła autorko?
---------- Dopisano o 15:27 ---------- Poprzedni post napisano o 15:26 ---------- Cytat:
__________________
Mówienie ludziom „nie” jest wspaniałą rzeczą, jest to część przebudzenia. I zrozum, to nie jest egoizm. Egoizmem jest wymaganie od innych, by żyli życiem, które akurat tobie wydaje się najwłaściwsze. To jest egoizm. Żyć swoim życiem nie jest egoizmem. Anthony de Mello kocham Cię życie! |
|
2010-08-29, 15:15 | #8 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 82
|
Dot.: Co mi jest?
Na psychoterapię uczęszczam, staram się też sama pracować nad sobą, ale póki co średnie efekty… Brak mi zdecydowania w działaniu i odpowiedniej determinacji. Najważniejsze , że już sobie nie szkodzę. Od dwóch tygodni utrzymuję wagę, ewentualnie odnotowuję jakieś tam drobne posunięcia w tej materii (20, 30 dag?), ale to równie dobrze mogą być jedynie wahania. Niemniej jednak cieszy mnie, że nie są to „wahania” w drugą stronę, tak jak miało to miejsce do tej pory. Cały czas, choć z pewnym strachem, staram się zwiększać nieco ilość spożywanego pokarmu, ale zdaję sobie sprawę, że to wszystko dzieje się za wolno… Od kilku dni coraz bardziej uświadamiam sobie, jak wiele tracę przez moją chorobę. Taka jest prawda – świadomie odmawiam sobie szansy na szczęście i zadręczam się, sprawiając samej sobie ból… Mam nadzieję, że takie wnioski przełożą się na zmianę mojego podejścia do przytycia i w ogóle na zmianę sposobu myślenia. Bo przecież przytycie w naszym wypadku to powrót do normalności, a nie jakieś anomalia… Wkrótce postaram się o jadłospis godny mojego celu, jakim jest przytycie (?).
|
2010-08-29, 15:39 | #9 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 1 189
|
Dot.: Co mi jest?
Cytat:
Dziś pozostała Ci chyba wizyta u psychiatry |
|
2010-08-29, 16:00 | #10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 3 392
|
Dot.: Co mi jest?
Nie wiem już sama. Na tę sytuację całą. Na siebie. Na Mamę , że wmawia mi chorobę, której ja nie mam. Proszę, przyznajcie, że moja waga nie jest przecież aż taka niska żeby robić z tego wielkie halo. A jednocześnie jestem zła na siebie, że jak już schudłam to boję się jeść, a przez to że nie jem, codziennie ważę mniej. Fizycznie czuję się jednak wspaniale więc nie uważam, że powinnam włóczyć się po lekarzach pomijając brak miesiączki ale to załatwię jutro.
---------- Dopisano o 17:00 ---------- Poprzedni post napisano o 16:59 ---------- Wiesz, a co miała zrobić ? Ja jej płacę więc dzięki mnie zarabiała.
__________________
|
2010-08-29, 16:30 | #11 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 328
|
Dot.: Co mi jest?
ale gdzie etyka zawodu? poza tym 1200kcal to i tak mało jak na diete redukcyjną
masz kogoś bliskiego lub jest coś, co sprawiłoby, że znalazłabyś motywację do zawalczenia o samą siebie? |
2010-08-29, 17:03 | #12 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 548
|
Dot.: Co mi jest?
Cytat:
__________________
Blog kulinarny Co mi zostało w życiu prócz czterech ścian Nigdy nie chciałam wiele, co dzisiaj mam Dobry sen znikł wchłonięty w czerń Nie został nikt co kochał mnie Nie mam już nic Nie ma już nic Nie ma już mnie... |
|
2010-08-29, 17:10 | #13 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 82
|
Dot.: Co mi jest?
Cytat:
Effulla, pomóż sobie. |
|
2010-08-29, 17:34 | #14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 3 392
|
Dot.: Co mi jest?
Dziewczyny... no właśnie ... "normalność" ... powrót do normalności ... pytanie co jest wyznacznikiem normalności (?).
Z moją Mamą mogę rozmawiać o wszystkim JEDNAK - nie wierzę jej jeśli chodzi o 'te' sprawy. W podstawówce ważyłam ok 60 i nie oszukujmy się ... malutka , drobniutka nie byłam. Jadłam co chciałam i ile chciałam. Sama powiedziałam sobie dość. W wieku 14 lat miałam problemy z odżywianiem ale jakoś samo to przeszło. Zaczęłam tyć. Mama obserwowała co jem i kupowała to w większych ilościach. Wtedy to były ciastka zbożowe - pretekstem i zachętą było tłumaczenie, że nie utyję, nie zaszkodzą mi, są zdrowe. I jadłam je ... nawet paczkę dziennie. Jadłam, jadłam i jadłam i nawet nie wiem jak przytyłam około 15kg. Ocknęłam się. Zaczęłam się znowu obrzydliwie czuć i walczyć o akceptację samej siebie. JEDNAK nigdy nie udało mi się spaść niżej niż 50 kg. Od 3 lat normą było 57. Bardzo źle się ze sobą czułam. Próbowałam biegać lecz nie zyskałam nic oprócz kondycji i max 3 kg mniej. DLATEGO zupełnie nie wierze jeśli chodzi o to Mamie. Nie wierzę. Ważąc 57 kg mówiła, że "dobrze wyglądam" i nie muszę chudnąć więc skoro teraz tak mówi (tzn że nie muszę już chudnąć) to dlaczego mam jej uwierzyć skoro patrzę na swoje zdjęcia i ciało teraz, a na te sprzed kilku miesięcy i nie czarujmy się widać , że zelżałam. Nie wiem kiedy dobrze wyglądam, a kiedy nie sama będąc wobec siebie TAK KRYTYCZNA. Więc jak tu mówić czy pisać o normalności ? To, że jestem za szczupła słyszę tylko od Niej (pomijam temat obcych), od Taty , Brata nie słyszę wiecznie "przytyj" czy "zjedz" czy "co zjadłaś". A głupie sytuacje dają mi do myślenia... np . Tata je (jakaś kiełbaska czy coś - nie pamiętam) , ja na to "ale ładnie pachnie", a On " to jest XXX, ale Ty raczej tego nie możesz jeść bo tłuste" - co jest dla mnie sygnałem - DOBRZE - dla Niego nie jestem za chuda. Jednocześnie słysząc takie coś napawam się jeszcze bardziej nienawiścią do swojego ciała i mówię sobie " no ejj, musisz coś ze sobą zrobić". Edit. Piszę wszystko ,dosłownie wszystko czuję dziewczyny i jest mi z tym strasznie głupio. Nie mam przyjaciółki, z którą mogłabym o tym porozmawiać, jak wygląda sytuacja z Mamą napisałam wyżej. Generalnie jestem typem samotnika ale coś we mnie pękło i musiałam to z siebie , że tak napiszę "wydalić" , dlatego napisałam tutaj - na forum Edit. i kolejna sytuacja... siedzę teraz sama w domu ... Zjadłam dzisiaj to co zwykle na śniadanie (250 ml mleka sojowego i 40g otrębów) , pół jabłka ...i ... powinnam już dawno zjeść ALE mi się nie chce. Nie to, że nie chce mi się zrobić bo upiekłam dzisiaj dwa rodzaje ciastek do kawy dla rodziców na jutro , ale NIE JESTEM GŁODNA. Wiem, że powinnam zjeść ale nie mogę jeść na siłę. Mamy nie ma i mnie nie pilnuje i mam jeszcze mniejszą motywację, żeby zjeść bo tak to by mi kazała.
__________________
Edytowane przez effulla Czas edycji: 2010-08-29 o 17:44 |
2010-08-29, 18:00 | #15 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 548
|
Dot.: Co mi jest?
Cytat:
Kiepska sprawa z rodzicami. Ale czy to, czy jesteś chuda, czy troszkę pulchniejsza, przeważa o tym jakie jest twoje wnętrze? Czy wartościowa osoba, ze wspaniałym charakterem, inteligencją, wnilkiwością, gracją, musi ważyć mało i być chudą? Nie. Waga nie jest wyznacznikiem wartości człowieka. Walcz o siebie dopuki nie jest za późno. Walcz dla SIEBIE. Nie dla mamy, taty, czy brata. Jedno jest życie i każdy powinien przeżyć je jak najlepiej potrafi. Zastanów się nad tym, czy za miesiąc, czy dwa, chcesz leżeć w szpitalu przykuta do łóżka, bez możliwości odwiedzin rodziców i znajomych, karmiona sondą. Chesz mieć kiedyś dzieci? Inwersjaaa dobrze, że dla ciebie strata okresu była sygnałem do działania. U mnie nawet to nie podziałało. Okresu nie mam ponad rok, choruję dłużej. Czekam na CUD.
__________________
Blog kulinarny Co mi zostało w życiu prócz czterech ścian Nigdy nie chciałam wiele, co dzisiaj mam Dobry sen znikł wchłonięty w czerń Nie został nikt co kochał mnie Nie mam już nic Nie ma już nic Nie ma już mnie... |
|
2010-08-29, 18:22 | #16 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Co mi jest?
wyznacznikiem normalności jest taki stan w ktorym czujemy się dobrze, jest nam ciepło, nic nas nie gryzie, nasze myśli ukierunkowane są na samorozwój lub niebieskie migdały, normalność wyznaczają też trudności dnia codziennego którym odważnie stawia się czoła, nie ucieka i nie odreagowuje w inny sposób niż przyjemny lub taki 'na zewnątrz'. Normalność jest cechą osobniczą nie normą społeczną.
---------- Dopisano o 19:22 ---------- Poprzedni post napisano o 19:12 ---------- inwersjo, działaj, walcz o okres, ja nie mam już 3 lata, zamiast tego mam osteoporoze warto robić cokolwiek zamiast umierać... i czasami siedze i płacze, że już tyle lat się szarpie, bo to nic nie daje, tyle straconych lat, a ja nadal w miejscu, stagnacja. Innego dnia nie płącze, ciesze się, żyje i w gruncie rzeczy wszystko co robie, robie nie dla 'normalności' ale dla tych kilkunastu dni kiedy jestem żywa, kochana, kiedy biore, daje, kiedy objawy odpuszczają.
__________________
Mówienie ludziom „nie” jest wspaniałą rzeczą, jest to część przebudzenia. I zrozum, to nie jest egoizm. Egoizmem jest wymaganie od innych, by żyli życiem, które akurat tobie wydaje się najwłaściwsze. To jest egoizm. Żyć swoim życiem nie jest egoizmem. Anthony de Mello kocham Cię życie! |
2010-08-29, 18:50 | #17 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 5 172
|
Dot.: Co mi jest?
Cytat:
effulla, wiesz, co mowilam, gdy mówili mi, że jestem chora? nie jestem chuda, nie jestem chora a nie na tym to polega. nie będę za wiele pisać, jedynie polecę Ci wizytę u psychologa... sama sobie nie poradzisz. forum też Cię nie wyleczy, zresztą trzeba chcieć się wyleczyć a czy chcesz? Zastanów się nad swoim życiem, warto je marnować?
__________________
NIE MA MNIE TU!
|
|
2010-08-29, 21:14 | #18 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 3 392
|
Dot.: Co mi jest?
Zastanowię się dziewczyny nad tym psychologiem ale mam wrażenie , że to niczego nie zmieni. Nagle nie wróci mi apetyt i chęć na spotkania z innymi. Pierwszy raz w życiu nie mogę się doczekać za to lekarza.
__________________
|
2010-08-29, 23:12 | #19 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 548
|
Dot.: Co mi jest?
Od razu nic się nie dzieje. Trzeba czasu. Ja chodzę na terapię ponad rok i jako narazie z psychologicznego punktu widzenia, stoję w miejscu. Ale leczę się nadal. Może kiedyś pomoże.
__________________
Blog kulinarny Co mi zostało w życiu prócz czterech ścian Nigdy nie chciałam wiele, co dzisiaj mam Dobry sen znikł wchłonięty w czerń Nie został nikt co kochał mnie Nie mam już nic Nie ma już nic Nie ma już mnie... |
2010-08-30, 10:09 | #20 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 3 392
|
Dot.: Co mi jest?
lovelykate, mam nadzieję, że dasz rade. Rok to bardzo długi okres czasu. A czy przypadkiem nie zastanawiałyście się nad tym, czy zaburzenia odżywiania nie są Nam zwyczajnie wmawiane ? Jak patrzycie na swoje ciało ? Bo ja mam jakieś takie niby uczucie obojętności już. W ogóle mam ostatnio uczucie obojętności - wobec wszystkiego.
__________________
|
2010-08-30, 11:16 | #21 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 82
|
Dot.: Co mi jest?
Ja również miewam momenty (i bywa ich niestety niemało), kiedy uważam, że moja anoreksja i chudość, to wymysł innych i gruba przesada. Powoli zaczynam zdawać sobie jednak sprawę, że w takich chwilach patrzę/myślę właśnie przez pryzmat choroby. Patrząc do lustra, nie czuję do siebie żadnej odrazy, w pewien sposób nawet akceptuję mój stan, ale z drugiej strony wiem, że nie mogę w nim trwać, bo wpływa na mnie, a szczególnie na moją psychikę (co do ciała, to jakoś nadal trudno mi to dostrzec) w sposób destrukcyjny. Mam już serdecznie dość bicia się z myślami każdego dnia, za dużo w życiu tracę… Cały czas brakuje mi jednak dostatecznej siły, by zebrać się w sobie, zmienić sposób myślenia i przytyć. Tak jak już gdzieś wspominałam, tkwię teraz w zawieszeniu, ale zdaję sobie sprawę z tego, że czas działa na moją niekorzyść, bo im dłużej to wszystko będzie trwało, tym trudniej będzie mi z tego się z tego oswobodzić.
Co do czasu terapii, to ja chodzę na nią dopiero od ok. 2 miesięcy, mam jednak ogromne wsparcie ze strony rodziny. Pierwsze efekty są widoczne, bo spożywam więcej pokarmu, chyba już nie chudnę <ważenie we wtorek, więc się okaże…> i nieco zmniejszyła się ilość produktów, których obawiałam się z irracjonalnych powodów. Nadal nie jest dobrze, nadal analizuję, przeliczam, nie jem wielu potraw, na które mam ochotę, czasem płaczę na widok zbyt dużej ilości jedzenia, bo czuję się zastraszona… Mam lepsze i gorsze dni. Wiem jednak, że nic nie przychodzi od razu i robienie czegokolwiek jest korzystniejsze niż nierobienie niczego w celu poprawy swojego stanu. Owszem, nadal często kusi mnie, by powrócić do odchudzania, pokazać samej sobie, ile tak naprawdę mogę zrzucić, odnieść w tej materii „sukces” – to wszystko jest w końcu takie proste. Tylko, że prawdziwym SUKCESEM będzie jedynie moja WYGRANA Z CHOROBĄ i póki co pracuję nad tym, by w uwierzyć w słuszność tych słów… Effulla, nad psychologiem się nie zastanawiaj, tylko po prostu do niego idź. Sam fakt opisania swojej historii na forum dowodzi, że powoli zaczynasz sobie zdawać sprawę z tego, że masz problem. Nie zmarnuj tej świadomości. Apetyt i chęć na spotkania nie wrócą same. Ja bardzo często po prostu zmuszam się do jedzenia czy wyjścia z ludźmi, bo wiem, że nie mogę chudnąć w tak zastraszającym tempie, a poza tym, co dla mnie chyba najważniejsze, nie chcę ranić swoich bliskich. Gdyby chodziło wyłącznie o mnie, pewnie byłoby różnie… A to właśnie walka o siebie i swoje szczęście powinny być główną motywacją. Poza tym jeszcze niedawno praktycznie już nie odczuwałam głodu... Wiele robiłam na siłę, płacząc i miotając się. Teraz jestem dumna, kiedy mam na coś ochotę i pozwolę sobie na zjedzenie tego. Takie sytuacje zdarzają się niestety rzadziej niż odmawianie sobie rzeczy, na które akurat mam ochotę, ale cieszy mnie to, że JUŻ się zdarzają. Dekas, dziękuję za słowa wsparcia. Widzę, że pomimo ciągłej walki, nadal miewasz chwile słabości. Niemniej jednak naprawdę podziwiam Twój optymizm i determinację Mam nadzieję, że sama znajdę w sobie podobną siłę. Życzę powodzenia w dalszych zmaganiach i trzymam kciuki za całkowity "powrót" do życia. Lovelykate, strata okresu faktycznie stała się dla mnie sygnałem, że coś jest ze mną nie tak i sprawiła, że zaczęłam miewać chwile refleksji nad sobą. Nie było jednak żadnego spektakularnego zwrotu w moim działaniu, wręcz przeciwnie – przez kolejne miesiące zgubiłam sporo kolejnych kg. W tamtym momencie powoli zaczęło jednak do mnie docierać, że sama ze sobą się męczę… Same sprzeczności. |
2010-08-30, 12:52 | #22 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 21
|
Dot.: Co mi jest?
Cześć. Mam podobnie. Czytając to, chciało mi się płakać. Nie, wcale nie mam podobnie. Jem o wiele, wiele więcej, ważę też więcej. Jak iść na terapię? Nie wiem, po co to piszę. Jestem chyba tak beznadziejna, że chcę zwrócić na siebie uwagę. Czasem tak bardzo boję się jeść niektóre rzeczy, a jednocześnie obiecuję sobie, że jak zaakceptuje swój wygląd (schudnę jeszcze trochę na udach), to będę mogła to zjeść. Mam chyba rozwalony metabolizm, więc nie mogę jeść dużo. Jem mało (ale i tak za dużo), żeby nie mieć jojo Powinnam chyba zwiększać kaloryczność, żeby przyspieszyć metabolizm, móc jeść więcej i nie mieć jojo, ale boję się tego jojo, więc tego nie robię - to takie błędne koło. Możecie to zignorować, bo nic tu nie ma w sumie. Takie jakieś chaotyczne, nieznaczące strzępki. Czy zaśmiecam forum? Jeśli tak, to przepraszam. I życzę Wam powodzenia
PS: To, co napisałam, to chyba nieprawda. Zdaję się, że przesadzam, bo jem dużo i nie wyglądam na anorektyczkę. Cały czas liczę kalorię i strasznie mnie to męczy, ale co zrobić? Tak więc, żeby nie było, że zaśmiecam forum, ten wpis to tylko to pytanie i życzenie Wam powodzenia |
2010-08-30, 23:08 | #23 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 17
|
Dot.: Co mi jest?
Cytat:
A ciężko być krągłym przy 35 kg wagi
__________________
Jeśli nie cieszy cię to co masz, czy możesz być szczęśliwszy mając więcej? |
|
2010-08-31, 12:42 | #24 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 21
|
Dot.: Co mi jest?
Kurczę, to ja jestem o wiele bardziej beznadziejna, bo patrząc na mnie nikt by nie powiedział, że jestem chorobliwie chuda. Już prędzej, że przydałoby mi się zrzucić trochę kilo. I nie wiem, co robić: głodzić się i strasznie schudnąć (to za trudne...), czy jeść zdrowo. Bo chodzi o to, że jak doprowadzę się do masakrycznego stanu, to będą musieli mi pomóc. To, w jakim jestem, to jeszcze za mało. Czuję się okropnie - tak... zmiennie.
|
2010-08-31, 12:51 | #25 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 548
|
Dot.: Co mi jest?
Cytat:
Poza tym mogę wiedzieć ile ważysz przy jakim wzroście? Dziewczyny! Żeby być chorym nie trzeba ważyć mało! Polecam z całego serca wybrać się do psychologa. Esperanza myślisz, że mając anoreksję i będąc chudą jesteś lepsza?
__________________
Blog kulinarny Co mi zostało w życiu prócz czterech ścian Nigdy nie chciałam wiele, co dzisiaj mam Dobry sen znikł wchłonięty w czerń Nie został nikt co kochał mnie Nie mam już nic Nie ma już nic Nie ma już mnie... |
|
2010-08-31, 13:56 | #26 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 21
|
Dot.: Co mi jest?
Cytat:
No właśnie, żeby być chorym nie trzeba ważyć mało.. czy to ja? Mając anoreksję i będąc chudą jestem lepsza niż mając ją i będąc grubą. Wolałabym być chorobliwie chuda, bo wtedy by to zostało zauważone i może otrzymałabym pomoc? Bo moi bliscy (mam mało lat) nie wiedzą, co to anoreksja. Nawet jeśli jestem chora, to żeby w to uwierzyli, muszę inaczej wyglądać Co robić? Może przesadzam i nic mi nie jest.? |
|
2010-08-31, 14:15 | #27 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 17
|
Dot.: Co mi jest?
Cytat:
Mam wrażenie jakbym słuchała jakiejś ProAny Jak bycie chorą i chorobliwie chudą może czynić cię lepszą? Z tego co napisałaś twoim największym problemem może nie być twoja waga, a brak zainteresowania ze strony bliskich. Anoreksja to nie jest nic co musisz udowadniać! Błagam idź do psychologa, porozmawiaj z rodzicami, ale nie rób sobie takiej krzywdy Przynajmniej ja nie czuję się lepsza patrząc na moją szarą skórę, rzadkie włosy, poocierane kończyny oraz innych ludzi jedzących pizzę, fast-foody, czekoladę i patrzących z litością na mnie- nikt mnie nie podziwia za "siłę woli". Ale mój problem właśnie nie polega na tym że marzyłam o byciu chudą, tylko chciałam zniknąć, stać się niewidzialną by inni nie mogli mnie obrażać i się ciągle czepiać. Może mój przypadek jest nieco ekstremalny, ale muszę chodzić do psychiatry nie dla tego, że nie jem bo chcę się wbić w najwęższe rurki i paradować w nich po szkole czy po centrach handlowych, tylko dlatego że nie jem bo chcę w ten sposób zniknąć definitywnie- to jest dla mnie jak powolna próba samobójcza. Nie chciałabym abyś Ty również znienawidziła się do tego stopnia.
__________________
Jeśli nie cieszy cię to co masz, czy możesz być szczęśliwszy mając więcej? |
|
2010-08-31, 18:14 | #28 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 82
|
Dot.: Co mi jest?
Cytat:
|
|
2010-08-31, 18:20 | #29 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 21
|
Dot.: Co mi jest?
Cytat:
PS: Płaczę pisząc to. Ale koniec o mnie - Ty też/w przeciwieństwie do mnie (niepotrzebne skreślić) masz problem. Nie wiem, co napisać. Życzę powodzenia w walce z chorobą |
|
2010-08-31, 21:28 | #30 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 8
|
Dot.: Co mi jest?
|
Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:31.