Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2020-08-24, 11:27   #1
Nuta1000
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-08
Wiadomości: 6

Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?


Bardzo mnie ciekawi ten temat. Jestem samotna praktycznie od zawsze. Tylko jak byłam w podstawówce nie przeszkadzało mi to, bawiłam się w piaskownicy z młodszą siostrą. Natomiast odkąd skończyłam 13 lat zaczęło mi to przeszkadzać, coraz ważniejsze zaczęły się stawać kontakty z ludźmi co wydaje mi się normalne dla tego wieku.
Jednak nie znalazłam przez cały okres szkolny żadnego bliższego znajomego. Miałam tam jakieś koleżanki z ławki czy coś, ale nie mogłam takiej osoby nazwać przyjaciółką
W gimnazjum wmawiałam sobie, że w liceum będzie lepiej, w liceum praktycznie ci sami ludzie i nic się nie zmieniło, więc żyłam nadzieją na studia. Fakt, że jak patrzę w przeszłość, to niestety miałam okropnych znajomych: obgadywanie, dogryzanie
Poszłam na bardzo ciężkie studia medyczne. I faktycznie, na samym początku na 1 roku poznałam na prawdę wielu ludzi. Chodziłam na różne imprezy, potrafiłam mieć 3 weekendy najbliższe zajęte. Do tego umawiałam się z chłopakami. Wtedy po raz pierwszy od wielu lat poczułam się szczęśliwa, bo wreszcie miałam to, o czym marzyłam. Niestety nadszedł 2 rok studiów, o wiele trudniejszy niż 1. Dużo ludzi się już znało, porobiły się straszne grupki, już nie było takiej zgranej ekipy jak wcześniej. Sporo osób powchodziło w związki, część się zaręczyła i żyją własnym życiem, nie potrzebują- według nich- super przyjaciół, bo mają drugie połówki i np. jak koleżanka ma jechać na wakacje to pojedzie z chłopakiem, nie ze mną jako koleżanką i tak jest często
Jak zawsze wyobrażałam sobie, że życie studenckie to imprezy (choćby w małym stopniu) oraz wspólna integracja, wyjazdy to się grubo pomyliłam, bo u mnie co tydzień ludzie wracają do domów, do rodzin albo do chłopaków/dziewczyn, więc z życia studenckiego nici. Myślałam, żeby wykombinować coś poza uczelnią, zapisać się na jakieś zajęcia sportowe i poznać ludzi z pasją, ale nie mogę się zebrać i tego ogarnąć
Teraz w wakacje siedzę w małej rodzinnej miejscowości i już w ogóle dostaję szału, bo prawie nikogo w moim wieku tu nie ma
Jestem tak samotna, że bujam czasem w obłokach, oglądam filmy, czytam książki i mam jakąś odskocznię od rzeczywistości. Przykładowo miesiąc temu zaczęłam czytać pewną trylogię książek przygodowych. Zatrzymałam się w połowie ostatniej i od kilku tygodni nie mogę dokończyć. Czemu? Ponieważ jest tam tak zgrana grupa przyjaciół, która się wspiera, współpracuje, troszczą się o siebie, że mnie to aż boli, bo tacy ludzie to było zawsze moje marzenie. Dosłownie czytanie tej książki boli i chce mi się płakać mimo że wiem, że to fikcja. Nigdy nie chciałam być gwiazdą szkoły, mieć 1000 znajomych na fejsie. Chciałam zawsze 2-3 przyjaciół, ale właśnie takich bliskich. A tymczasem jestem sama jak palec. Znajomych mam i nie mogę powiedzieć, że nie, ale to tacy znajomi, że jak ja zaproponuję wyjście na kawę czy do kina to się umówimy, ale dawno mnie nikt nigdzie nie wyciągał, a przynajmniej nie przypominam sobie. No jedną miałam "bliższą koleżankę", która jest niestety bardzo toksyczna, potrafi mi coś przykrego powiedzieć, nawet przy ludziach, więc musiałam ograniczyć z nią kontakt, ale ostatnie 1,5 roku to tylko z nią do kina chodziłam. Ale ona jako jedyna pamiętała o moich urodzinach (nie mam ustawionych powiadomień na fb), reszta już niekoniecznie
Albo te wakacje- jak dotąd wyjeżdżałam z rodzicami, a jako że rodzice przez wirusa nie jadą nigdzie to ja też całe wakacje siedzę w domu. Ludzie wyjeżdżają nad morze, w góry a ja siedzę w domu. Niby można jechać samemu, ale próbowałam i mnie to nie sprawia frajdy
W czasach szkolnych jeździłam na kolonie i obozy młodzieżowe, tam byłam bardzo lubiana, ale no to trwało 2 tygodnie, potem powrót do domu i szara rzeczywistość
Tak samo z chłopakami- w ciągu całego życia kilku mi wpadło w oko, kilku podobało mi się bardziej, raz się zakochałam. Nigdy jednak nie byłam w takim poważnym związku, szczęśliwym. Co prawda umawiałam się z chłopakami, ale najdłuższy "związek" trwał ze 3 miesiące i to tylko dlatego, że już w akcie desperacji wmawiałam sobie, że on nie jest najgorszy, że coś tam, ale no to obrzydliwe całować się z kimś, kogo się nie chcę. A wielu chłopakom się podobałam, ale nie tym, którzy podobali się mi
Teraz obracam się w środowisku prawie samych kobiet i jest bardzo ciężko kogoś poznać. Na randce nie byłam od 2 lat, a mam 23 lata i to jest po prostu smutne. Czasem jak spodoba mi się jakiś aktor, to "zapożyczam" jego wygląd, nazywam go, układam mu życiorys i wyobrażam sobie, że to mój chłopak, któremu na mnie zależy
Zastanawiam się, gdzie robię błąd. Fakt, że w czasach nastoletnich rodzice bardzo konkretnie organizowali mi czas. W tygodniu szkoła i nauka, w piątek język angielski, w sobotę rano język francuski, po południu trening pływania, niedziela albo też rano jakiś trening pływania albo "wolna", ale to "wolna" oznaczało, że mam się uczyć na następny tydzień do szkoły. I tak praktycznie cały okres szkolny. Z jakimiś znajomymi widziałam się raz na kilka miesięcy. Zastanawiam się, czy to przez to nie mam jakiś zaburzeń i nie robię jakiegoś błędu, przez co mi ciężko wejść w jakąkolwiek głębszą relację- czy może być coś takiego? Czy przez izolację mogłam po prostu nie nabyć umiejętności komunikacji z innymi ludźmi?
Bardzo mnie to wszystko boli. Czuję się wypalona, starsza o jakieś 20 lat. Czuję, jakbym tylko ciężko pracowała i nie miała nic w zamian, bo na prawdę miałam mnóstwo pracy przy nauce, często miałam chwile zwątpienia, płakałam z bezsilności, miałam w związku z parciem na sukces bardzo stresujący okres dorastania. To wszystko jest do przejścia, ale ja nie miałam żadnej nagrody za to w postaci relacji z ludźmi, z chłopakiem, o czym zawsze marzyłam. Tylko praca i praca. Przez to wszystko mam teraz stany lękowe, depresyjne, mam już wszystkiego dosyć, bo czuję, że stoję w miejscu. Kiedyś tylko nauka i teraz na studiach tak samo.
W ciągu ostatnich 2 miesięcy zaręczyło się 2 moich znajomych, niewiele starszych ode mnie. Pogratulowałam im i na prawdę się cieszyłam. Nie czułam zazdrości, lecz poczułam smutek. Takie ukłucie bólu, bo oni już się zaręczyli, śluby wstępnie zaplanowane na za 2 lata a jest bardzo prawdopodobne, że ja sobie do tej pory nawet nie znajdę chłopaka. Nie mówię, że na pewno, ale tyle lat się łudzę i nic, a jak się ostatnim razem zakochałam bez wzajemności w chłopaku, to zawalałam wszystko po drodze, miałam problemy z koncentracją, nie miałam na nic ochoty i byłam z tym znowu sama
Mam obecnie tak niskie poczucie własnej wartości, że boję się, że po prostu mogę nie uwierzyć w to, że ktoś wreszcie odwzajemnia moje uczucia. Już ostatnio jak się zakochałam to prawie stawałam na głowie mimo że wiedziałam, że nie powinnam, ale to było silniejsze ode mnie. Na 1 roku studiów jak dałam koleżance notatki z wykładów, przyniosła mi za to czekoladę. Była zaskoczona moją reakcją i zapytała "Dlaczego jesteś zdziwiona, że ktoś jest dla Ciebie miły?". I przez to, że tak bardzo bym chciała mieć kogoś bliższego mam tendencję do wchodzenia w toksyczne relacje jak np. z wyżej wspomnianą koleżanką, która potrafiła sprawić, że byłam przez nią smutna, ale jak tylko poprosiła to jechałam z nią do lekarza, ale z braku laku chciałam mieć kogokolwiek przy sobie. A jak się zakocham to już w ogóle będzie katastrofa
Co robić?
Nuta1000 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-25, 12:55   #2
indecorum
Rozeznanie
 
Avatar indecorum
 
Zarejestrowany: 2012-03
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 644
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Bardzo Ci współczuję, bo samotność to okropny stan. Na szczęście nawiązywania relacji i pogłębiania ich można się w pewnym stopniu nauczyć. Niektórym przychodzi to zupełnie naturalnie, innym trudniej. Dobrze, że zaczęłaś się nad tym zastawiać, bo jest to pierwszy krok do zmiany tej sytuacji.

Przyczyn może być wiele i po przeczytaniu Twojego posta nasuwa mi się wiele pytań, wiele potencjalnych powodów. Czuć też rezygnację, ale niestety bierna postawa nie rozwiąże Twojego problemu.

Na pewno jesteś już zmęczona tym wszystkim i to też nie pomaga. Mam wrażenie że przez to spodziewasz się po ludziach złych rzeczy i właśnie to dostajesz. To funkcjonuje trochę jak samospełniająca się przepowiednia. Spodziewasz się obgadywania, wykorzystywania, podejrzewasz że ludzie twierdzą nie potrzebują przyjaciół (choć to nie prawda), piszesz że miałaś okropnych znajomych. Ludzie pewnie wyczuwają Twoje uprzedzenia, widzą że zachowujesz się dziwnie, co dobrze widać w sytuacji z czekoladą. Wtedy trudniej jest nawiązać relację i tak toczy się to błędne koło.

Piszesz też, że masz stany depresyjne i bardzo niską samoocenę. W takim wypadku najlepiej popracować nad tym z psychologiem. Psycholog pomoże Ci też przeanalizować Twoje zachowania, najczęściej nieświadome, które przeszkadzają Ci w nawiązywaniu relacji, których pragniesz.

Druga sprawa to przełamanie tkwiącej w Tobie rezygnacji i podjęcie działań, dzięki którym będziesz mogła kogoś poznać, albo pogłębić relacje z dalszymi znajomymi.

Piszesz, że miałaś nadzieję na imprezy i wyjazdy na studiach, ale się zawiodłaś - może zorganizujesz jakieś? Wspomniałaś, że masz wyłączone powiadomienia na fb o urodzinach i nikt o nich nie pamięta. Może lepiej je włączyć zamiast pielęgnować w sobie urazę, a następnym razem urządzić urodziny, choćby w małym gronie?Myślałaś żeby wykombinować coś poza uczelnią, zapisać się na jakieś zajęcia ale nie zrobiłaś tego - co Cię przed tym powstrzymuje? Nie ma lepszego sposobu na szybkie poznanie nowych osób niż dołączenie do jakiejś zorganizowanej grupy (np. koło naukowe, grupa chodząca po górach albo związania z innym sportem). Piszesz, że po pierwszym roku "porobiły się grupki", "nie było zgranej ekipy". Zawsze tak jest na studiach, pytanie co możesz zrobić, żeby stać się częścią jakiejś grupy? Czy dajesz się innym poznać czy raczej jesteś skryta i nie ujawniasz się? Czy jesteś autentycznie zainteresowana poznawaniem innych? Czy w ogóle są jacyś ludzie, których lubisz, a z którymi chciałabyś nawiązać głębszą relację?

Daj znać co o tym sądzisz. Jeśli chcesz, możesz też napisać do mnie na priv, a postaram się pomóc
__________________
I have tasted of the fruit and it's opened up my eyes
It's given me a thirst that's so hard to satisfy
indecorum jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-25, 13:39   #3
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Moim zdaniem trafiłaś na dziwnych ludzi. U nas na studiach mało kto wracał co tydzień do domu, wiekszosc osób była singlami i to właśnie w tym okresie poznałam najfajniejszych ludzi i utrzymujemy kontakt do dziś. Może szukaj znajomych poza studiami, na jakichś spotkaniach typu wymiany językowe czy spotkania dla pasjonatów czegoś?
Co do chłopaków to ci nie poradzę, bo też mam ten problem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-25, 13:58   #4
Sariah
Raczkowanie
 
Avatar Sariah
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 499
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Po twojej opowiesci mam wrażenie, że na studiach był ten moment kiedy troche "nie nadążyłaś za innymi" i przespalas moment w którym ludzie integrowali sie w mniejsze grupki, wchodzili w zwiazki itd. Zwlaszcza, ze wg twojego opisu mialas tam dobry punkt wyjscia aby to tak pociagnac.
Sariah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-25, 15:04   #5
phony
Wtajemniczenie
 
Avatar phony
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 2 170
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Cytat:
Napisane przez Sariah Pokaż wiadomość
Po twojej opowiesci mam wrażenie, że na studiach był ten moment kiedy troche "nie nadążyłaś za innymi" i przespalas moment w którym ludzie integrowali sie w mniejsze grupki, wchodzili w zwiazki itd. Zwlaszcza, ze wg twojego opisu mialas tam dobry punkt wyjscia aby to tak pociagnac.
tez tak mysle

plus bardzo mozliwe ze ty na studiach przechodzilas etap, ktory wiekszosc ludzi przechodzi wlasnie na etapie gimnazjum/liceum, a reszta miala to juz za soba i dazyla wlasnie do stabilizacji.

nie ma jednak co rozkminiac kiedy i co poszlo nie tak - mysle ze najlepiej po prostu ruszyc tylek. Zapisz sie na zajecia dodatkowe, poszukaj jakichs grup tematycznych, np. sportowych. Moja kolezanka tak poznala swojego meza byla w podobnej sytuacji co ty, z braku laku z zapisala sie na jakies zajecia z biegania, zaczela jezdzic z ludzmi na rozne biegi, brac udzial w ich organizacji i na jednym z tych wydarzen go poznala.

Tak samo z urodzinami - zawsze mnie zastanawialo dlaczego ludzie maja pretensje, ze ktos im zyczen nie sklada. Ja mam beznadziejna pamiec do dat, zawsze gdzies zapisuje i to gubie albo zmieniam telefon, w ktorym mialam zapisane i przepada. I to nie jest tak, ze nic ci ludzie dla mnie nie znacza - po prostu mam wrazenie ze moj mozg to odbiera jako kompletnie nieprzydatna informacje i co bym nie robila to nie zapamietam i juz. Fejs mi ulatwia zycie mocno i wszyscy zadowoleni a najblizsi nauczyli sie ze tak z tydzien przed trzeba mi przypomniec o ich urodzinach chocby zwyklym "w piatek mam urodziny moze chcesz wpasc na ciasto?"
__________________
Bohemian like you
phony jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-25, 17:30   #6
cud nie kobieta
Ante Pante
 
Avatar cud nie kobieta
 
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 2 198
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

To ja też trafiłam na dziwnych ludzi. Niestety też nie zostały mi po nich żadne znajomości

Wysłane z mojego Mi A1 przy użyciu Tapatalka
__________________
chill
cud nie kobieta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-25, 19:17   #7
rurq
Rozeznanie
 
Avatar rurq
 
Zarejestrowany: 2017-04
Lokalizacja: Zdolny
Wiadomości: 644
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Popieram pomysł z grupkami tematycznymi i zajęciami zorganizowany - z zajęć tanecznych wyniosłam fajną przyjaźń, która ciągnie się już kilka lat i inne pomniejsze znajomości, a przez grupy podróżnicze ciągle gdzieś jeżdżę i kogoś poznaje - a byłam w podobnej sytuacji do Ciebie: przeprowadziłam się do obcego miasta, gdzie nikogo nie znałam i "przespałam" studia, nie mam ani jednego znajomego z tych czasów. Tak więc spokojnie da się nawiązywać relacje i po studiach

Z mojej strony proponuję jeszcze psychoterapię, jeśli Cię stać, bo cała ta frustracja, smutek i może nawet złość na ludzi (bo z takiego poczucia niedocenienia może się zrodzić i złość) nie pomaga w nawiązywaniu relacji. Mi terapia faktycznie pomogła bardziej realnie postrzegać moje relacje z ludźmi i lepiej sobie w nich radzić. Nie zyskałam magicznie stada przyjaciół, ale po prostu mniej personalnie traktuje wiele rzeczy, lepiej rozumiem jakich ludzi chce w moim życiu, a jakich zachowań nie będę tolerować itd.

Trzymam kciuki za Ciebie mocno
rurq jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2020-08-25, 22:05   #8
frogface
Raczkowanie
 
Avatar frogface
 
Zarejestrowany: 2020-07
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 344
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Jestem trochę młodsza od Ciebie (18 lat), ale w podobny sposób czuję się samotna. Mam bardzo, bardzo duży problem z nawiązywaniem relacji międzyludzkich. Mam niewielu dobrych znajomych, brak uje mi takiej przyjaciółki od serca. Chłopaka też nigdy nie miałam. Kiedy spotykam się ze znajomymi, to zawsze z mojej inicjatywy - jeśli sama nie będę odzywać się przez dłuższy czas, nikt sam z własnej woli do mnie nie napisze, nie zadzwoni, nie spyta "Co tam?", nie wyciągnie na miasto.

W czasach podstawówki - czy to w szkole, czy na podwórku - byłam całkiem lubiana, koleżanki garnęły się do mnie, wszystkie zapraszały mnie na urodziny, przychodziły do domu itd. Wszystko spieprzyło się w gimnazjum. Poszłam do zwyczajnej szkoły na osiedlu. Moją klasą trzęsła grupka patologicznych dzieciaków, które miały jakiś szczególny problem z moją osobą. Nie pasowało im, że dobrze się uczę i jestem bardzo lubiana przez nauczycieli. Na dodatek szybko wyczuli, że jestem nieśmiała, bardziej wrażliwa niż oni, więc zrobili sobie ze mnie kozła ofiarnego. A ja wówczas nie umiałam nawet bronić się przed chamskimi zachowaniami rówieśników (tego dopiero nauczyłam się w międzyczasie). Przyjęli, że całemu złu w ich szkolnym życiu jestem winna i zrobili mi małe piekiełko. Wszyscy chłopcy otwarcie cisnęli sobie bekę ze mnie (i w szkole, i w internecie). A najbardziej chuligankowate koleżanki po prostu mnie prześladowały. Fatalnie wspominam gimazjum. Pamiętam, że były takie okresy, że nie miałam nawet do kogo gęby na przerwie otworzyć. Łudziłam się, że w liceum będzie. Wybrałam sobie bardzo ambitną szkołę, licząc, że tam nie spotkam żadnych patusów, a normalnych ludzi. Miałam bardzo wysokie oczekiwania wobec życia towarzyskiego w liceum, ale zawsze gdzieś z tyłu głowy miałam też te złe wspomnienia z gimbazy i nie wiem, czy to właśnie one przeze mnie przemówiły, czy po prostu jestem taka antypatyczna, ale w lo też z nikim się nie zaprzyjaźniłam. Ludzie jakoś szybko się pogrupowali. Trzymałam się przez 3 lata z moimi dwiema koleżankami, siedząc z nimi na zmianę w ławce, różnica z nimi projekty, spędzając wszystkie przerwy, ale raczej nie mogę nazwać ich moimi przyjaciółkami. Ogólnie to mam takie poczucie, że zmarnowałam te 3 lata liceum. Tyle ludzi mówi, że to taki super czas w życiu: znajomi, przyjaźnie, imprezy, osiemnastki, nastoletnie miłości, a u mnie nic. Nie mam żadnych szczególnych wspomnień. Nie byłam na żadnej imprezie z prawdziwego zdarzenia, nie byłam na żadnej randce, nie wyszłam nigdy do klubu, na osiemnastkę zaprosiło mnie łącznie 5 osób. Porażka. Moje jedyne wspomnienia z liceum są związana ściśle z lekcjami w szkole i zakuwaniem do nich w domu. Jestem przegrywem. W międzyczasie (w gimnazjum) zapisałam się nawet do harcerstwa, bo chciałam poznać nowych ludzi i tutaj muszę przyznać, że przez około dwa pierwsze lata było naprawdę suuuper. Były zbiórki, obozy, dużo nowych, fajnych ludzi. Dobrze zintegrowałam się z dziewczynami z mojej drużyny. Pamiętam, że bardzo lubiłam chodzić na te wszystkie spotkania i wręcz nie mogłam się doczekać kolejnych. Ale z czasem tam też atmosfera jakoś się popsuła, część ludzi znudziłam się harcerstwem i odeszła i jakieś takie wszystko byle jakie się zrobiło. Z częścią tych ludzi wciąż utrzymuję kontakt, ale również nie nazwałabym ich moimi przyjaciółmi. Miałam też kiedyś krótki epizod w oazie, ale szybko stamtąd odeszłam, bo nie za bardzo pociągały mnie te wszystkie śpiewy i modlitwy.

W październiku zaczynam studia i o ile cieszę się na myśl o samej nauce, to wizja znalezienia się wśród tłumu obcych ludzi, który zapewne mnie nie polubi, pogrupuje się z wyłączeniem mojej osoby, sprawia, że czuję autentyczny ucisk w żołądku. Szykuję się na kolejne beznadziejne pięć lat, bo ewidentnie nie umiem w relacje międzyludzkie.

Także no. Nie tylko Ty masz taki problem z brakiem przyjaciół.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
frogface jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-25, 22:26   #9
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Frogface, ja też byłam nielubiana w liceum. Ciebie przynajmniej ktoś zaprosił na jakieś osiemnastki Za to na studiach sama zagadywałam do ludzi, starałam się znajdować wspólne tematy i poznałam świetnych ludzi. Także nie nastawiaj się, że na pewno znowu cię nie polubią.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-25, 22:42   #10
frogface
Raczkowanie
 
Avatar frogface
 
Zarejestrowany: 2020-07
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 344
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88093576]Frogface, ja też byłam nielubiana w liceum. Ciebie przynajmniej ktoś zaprosił na jakieś osiemnastki Za to na studiach sama zagadywałam do ludzi, starałam się znajdować wspólne tematy i poznałam świetnych ludzi. Także nie nastawiaj się, że na pewno znowu cię nie polubią.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Taaa... Z czego jedna to była osiemnastka łączona 2 osób ze wspominanych 5, a druga osiemnastka liczyła ok. 150 osób i zostałam prawdopodobnie zaproszona tylko po to, żeby sztuczny tłum robić. 🤦☠♀️

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
frogface jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-26, 00:50   #11
chacaos
Zadomowienie
 
Avatar chacaos
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 1 922
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Cytat:
Napisane przez frogface Pokaż wiadomość
Ogólnie to mam takie poczucie, że zmarnowałam te 3 lata liceum. Tyle ludzi mówi, że to taki super czas w życiu: znajomi, przyjaźnie, imprezy, osiemnastki, nastoletnie miłości, a u mnie nic. Nie mam żadnych szczególnych wspomnień. Nie byłam na żadnej imprezie z prawdziwego zdarzenia, nie byłam na żadnej randce, nie wyszłam nigdy do klubu, na osiemnastkę zaprosiło mnie łącznie 5 osób. Porażka. Moje jedyne wspomnienia z liceum są związana ściśle z lekcjami w szkole i zakuwaniem do nich w domu. Jestem przegrywem.
Pogrubione - to bzdura do kwadratu, napędzana głupkowatymi amerykańskimi produkcjami o nastolatkach prowadzących życie dorosłych. Licealista to nie dorosły. O ile nie musi szybciej dojrzeć, bo zmuszają go do tego wyjątkowe okoliczności, to jego życie często nie różni się specjalnie od życia gimnazjalisty. Można się po kryjomu napić alkoholu albo zerwać z matmy, ale już przeciętna ułożona, grzeczna dziewczyna raczej nie oznajmi rodzicom, że jedzie na cały weekend na drugi koniec kraju spotkać się z kumplami z neta, albo na biwak z facetem z Tindera, albo że rzuca to głupie liceum i przenosi się do zawodówki. W tym wieku nie ma się wielkiego pola manewru i nie jest to czas na robienie podsumowań i płakanie nad nieodhaczonymi punktami jak wyjście do klubu i całowanie się. Klasa w szkole to zbieranina przypadkowych ludzi, z którymi nic poza rocznikiem Cię nie łączy, nie ma więc powodu obruszać się o tylko 5 zaproszeń na 18stki i brak towarzystwa do szalonych przygód. Przykład harcerstwa pokazuje, że wybierając coś sama, zgodnie ze swoimi zainteresowaniami, potrafiłaś się zintegrować i dobrze bawić, więc raczej wszystko jest z Tobą w porządku. Dorosłe życie składa się właśnie z takich samodzielnych wyborów, słabe doświadczenia ze szkoły nie mają tu nic do rzeczy i możesz szukać swojego miejsca i swoich ludzi do skutku. Przestań nastawiać się negatywnie przed studiami i rozpamiętywać porażki, o których lada moment będziesz ledwo co pamiętać.
chacaos jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-08-26, 07:44   #12
Senija
Zadomowienie
 
Avatar Senija
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: stara syrena bez kół w stodole
Wiadomości: 1 124
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Cytat:
Napisane przez chacaos Pokaż wiadomość
Pogrubione - to bzdura do kwadratu, napędzana głupkowatymi amerykańskimi produkcjami o nastolatkach prowadzących życie dorosłych. Licealista to nie dorosły. O ile nie musi szybciej dojrzeć, bo zmuszają go do tego wyjątkowe okoliczności, to jego życie często nie różni się specjalnie od życia gimnazjalisty. Można się po kryjomu napić alkoholu albo zerwać z matmy, ale już przeciętna ułożona, grzeczna dziewczyna raczej nie oznajmi rodzicom, że jedzie na cały weekend na drugi koniec kraju spotkać się z kumplami z neta, albo na biwak z facetem z Tindera, albo że rzuca to głupie liceum i przenosi się do zawodówki. W tym wieku nie ma się wielkiego pola manewru i nie jest to czas na robienie podsumowań i płakanie nad nieodhaczonymi punktami jak wyjście do klubu i całowanie się. Klasa w szkole to zbieranina przypadkowych ludzi, z którymi nic poza rocznikiem Cię nie łączy, nie ma więc powodu obruszać się o tylko 5 zaproszeń na 18stki i brak towarzystwa do szalonych przygód.
Zgadzam się w stu procentach. Zauważyłam też że wiele takich 'popularnych' ludzi którzy mieli w liceum właśnie takie amerykańskie życie po prostu dobrze potrafiło się 'sprzedać' na fb czy innych instagramach. Pamiętam że raz byłam na jakiejś imprezie z której zdjęcia zostały wrzucone na fb przez organizatorkę, taką właśnie gwiazdę liceum. Impreza była beznadziejna, ludzie wcale się dobrze nie bawili, parę osób zalało się w trupa i obrzygało łazienkę, jedna para się kłóciła na balkonie rzucając wyzwiskami, ja po dwóch godzinach tej domóweczki siedziałam na kanapie z koleżanką i kolegą z klasy i liczyliśmy minuty kiedy pojawi się po nas taksówka żeby zwiewać do domu A na drugi dzień obszerna relacja na fb, wszyscy uśmiechnięci, pozują do zdjęcia, a zdjęcie pary kłócącej się na balkonie zostało zrobione jakby z ukrycia na tle zachodzącego słońca w taki spoób że wyglądało mega romantycznie dodatkowo opisy (hasztagów wtedy jeszcze nie było) w stylu 'best prty ever', 'love my friends', 'friends will be friends'. To była jedna z niewielu imprez na jakich byłam, tak jak pisała chacaos - to mit i bzdura że liceum to taki najwspanialszy okres w życiu. Ja za najwspanialszy uważam ten okres, kiedy poszłam do pracy, zaczęłam zarabiać i się uniezależniłam.
A co do pytania samej Autorki o samotność to tak jak już dziewczyny wyżej pisały ja też polecam zapisac się na jakieś zajęcia. Ja nawet nie z samotności a z nudów poszłam na zajęcia taneczne gdzie znalazłam męża , dwie koleżanki z którymi do dziś utrzymuję kontakt oraz jedną bliską przyjaciółkę (a miałam wtedy 27 lat więc nie byłam podlotkiem).
Senija jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-26, 07:57   #13
Zorzoli
Zakorzenienie
 
Avatar Zorzoli
 
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 3 214
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Cytat:
Napisane przez Nuta1000 Pokaż wiadomość
Albo te wakacje- jak dotąd wyjeżdżałam z rodzicami, a jako że rodzice przez wirusa nie jadą nigdzie to ja też całe wakacje siedzę w domu. Ludzie wyjeżdżają nad morze, w góry a ja siedzę w domu. Niby można jechać samemu, ale próbowałam i mnie to nie sprawia frajdy
Ale pytałaś się chociaż kogoś czy gdzieś nie planuje wyskoczyć? Nie możesz siedzieć i rozpaczać, że nikt cię nigdzie nie zabiera. Relacje trzeba budować wspólnie.
__________________
Nikogo niestety nie zmusisz do miłości ale zawsze możesz zamknąć wybranka w piwnicy i trzymać tam dopóki nie rozwinie się u niego syndrom sztokholmski. 🙃

https://www.suwaczek.pl/cache/cadbaa1cc7.png
Zorzoli jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-26, 19:12   #14
caral
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 62
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Mam podobnie...
Też nie wiem, jak to rozwiązać. Może właśnie chodzi o to, że nie oczekujemy od ludzi, że będą mili. Jak to podsumowała moja psycholog: "chce pani, żeby po prostu byli" - nie umiem postawić granicy złych zachowań czy unieść się i kogoś zbesztać za to, że mnie źle traktuje, bo wolę już nawet taką relację, niż żadną. Skutkiem tego tkwię w dziwnych relacjach, z których nie jestem zadowolona lub wręcz cierpię, ale nie powiem już, że nikogo nie mam - bo mam, tylko że toksycznych ludzi
W domu rodzinnym też często byłam źle traktowana, więc łatwo jest mi to zaakceptować... Może powinnaś przyjrzeć się swoim relacjom z rodzicami? Albo w ogóle spróbować terapii?
Co do samego znajdowania znajomych: nie wiem, mam wrażenie, że przegapiłam ten etap, ale w sumie ludziom się znajomości rozpadają co krok i to chyba nie jest nic wyjątkowego, że możesz poznać kogoś nowego po 20 roku życia. Być może tylko dobrze byłoby popracować nad swoim podejściem do relacji i może do siebie też, żeby ta nowa znajomość była pozytywna? Trudno jest mi coś doradzić, sama mam ogromny problem na tym tle (( trzymam kciuki.
caral jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-27, 16:47   #15
Czarna2000
Inez
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 4 349
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Zacznę od tego, że stany lękowe i depresyjne to jest bardzo poważna sprawa. Powinnaś poszukać pomocy u specjalisty.

Muszę się też zgodzić z chacaos. Ja w gimnazjum trafiłam na tragiczną klasę. W liceum było dużo lepiej, chodziłam na wiele imprez i osiemnastek, chociaż wciąż nie ufałam ludziom za bardzo. Z resztą przez 3 lata liceum w mojej klasie narosło wiele dram i konfliktów. Wszystkie te imprezy i osiemnastki przepięknie wyglądały na Facebooku czy innych instagramach. Wiecie, tłum znajomych, wszyscy uśmiechnięci, tańce i zabawy. W rzeczywistości trudno mi przypomnieć sobie imprezę, na której wszystko byłoby w porządku. Znaczy no nie powiem, często bawiłam się dobrze. Ale zwykle były jakieś kłócące się pary, praktycznie zawsze znalazł się ktoś, kto przesadził z alkoholem i albo odwalał cyrki albo rzygał dalej niż widział (niekoniecznie w toalecie), a potem spał na stole. Praktycznie zawsze były jakieś akcje. Byłam też na osiemnastce, na której goście (ponoć super przyjaciele) praktycznie olali jubilatkę i woleli przez pół imprezy stać przed budynkiem i palić papierosy. Z tego przyjęcia są przepiękne zdjęcia, cudowne hasztagi bestpeople bestparty i bestfriends. No nie wiem.
Wszędzie widzimy obrazy przedstawiające świetne grupy przyjaciół, wspólne wakacje, przyjaciółki mówiące sobie o wszystkim. Z moich obserwacji wynika, że to wcale nie jest takie częste.

Autorko, czemu nie zapiszesz się w końcu do tych organizacji o których piszesz? Nie ma na co czekać, idziesz, zapisujesz się i jesteś. Zawsze warto próbować. Zagaduj do znajomych, proponuj wyjścia. Nie licz tylko na to, że ktoś zaprosi Ciebie.
A jeśli chodzi o urodziny, to serio myślisz że ktoś pamięta o wszystkich znajomych? To wbrew pozorom nie jest jakaś super istotne data.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Czarna2000 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-30, 22:58   #16
Nuta1000
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-08
Wiadomości: 6
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Ojej dziewczyny, bardzo dziękuję za tak duży odzew, rady, bardzo mnie to podnosi na duchu. Jesteście kochane <3

indecorum
"Czuć też rezygnację, ale niestety bierna postawa nie rozwiąże Twojego problemu."
- Ja wiem, ale czytałam kiedyś artykuł psychologiczny, że właśnie osoby permanentnie samotne nie mają w pewnym momencie siły i ochoty na poznawanie ludzi. Ja powoli dochodzę do tego stanu, bo tyle się w swoim życiu łudziłam, że będzie lepiej, że teraz już patrzę na to bardziej realnie, że skoro w gimnazum, liceum i teraz na studiach mało co się zmieniło, to jakie są szanse, że w najbliższym czasie się zmieni?

"Wtedy trudniej jest nawiązać relację i tak toczy się to błędne koło."
- Wiem Ta sytuacja z czekoladą...wytłumaczyłam koleżance, że miałam okropnych znajomych w czasach szkolnych, bo to była bliższa koleżanka z grupy, ale ona nie do końca zrozumiała, bo ona ma fajne koleżanki z liceum, z którymi nadal ma kontakt i co wakacje gdzieś z nimi wyjeżdża

"W takim wypadku najlepiej popracować nad tym z psychologiem."
- Tak chodzę do jednej pani. Powiedziała to samo co Ty, czyli że jeśli wierzę głęboko w to, że nie zasługuję na nikogo lepszego niż tylko toksyczni znajomi to podświadomie takich przyciągam. Na razie byłam 2 razy, więc nie widzę efektów, ale mam nadzieję, że będzie lepiej.

"...ale się zawiodłaś - może zorganizujesz jakieś?"
Próbowałam rok temu. Mieliśmy ostatni egzamin 4 lipca po południu, więc chciałam zebrać 2 osoby i jechać do pobliskiego miasta na 1-dniową wycieczkę, ale nie chciało im się. Teraz w wakacje koleżanka miała pomysł na wyjazd pod namioty, bardzo się ucieszylam, ale to był szybki impuls i nie wspomina już o tym, mimo że nawet zaczęłam sugerować miejsca, w jakie moglibyśmy jechać, ale no niestety ona się rozmyśliła. Jednej koleżance też proponowałam wyjazd na jakieś 3 dni do Poznania, bo nie jest tak daleko, a obie tam dawno nie byłyśmy i się zgodziła, ale potem powiedziała, że ma już inny wyjazd. Miałam bliższą koleżankę, z którą byłam kiedyś na wakacjach, ale ona od wyjazdu na studiach ochładzała kontakt, który się zerwał. Pisałam do niej w styczniu, czy nie ma ochoty mnie odwiedzić, ale nic na to nie odpisała i głupio mi znowu do niej pisać

"a następnym razem urządzić urodziny, choćby w małym gronie?"
- Tak chyba zrobię. Chodzi o to, że ja mam zapisane daty urodzin bliższych znajomych w kalendarzu, dlatego ja o nich pamiętam

"co Cię przed tym powstrzymuje?"
- To dobre pytanie. Chyba jakiś strach przed nieznanym oraz przed kolejnym ewentualnym rozczerowaniem. Taki system obronny mi się włączył

"Czy dajesz się innym poznać czy raczej jesteś skryta i nie ujawniasz się?"
- Skryta. Rodzice od młodych lat mnie uczyli, że nie wolno mi się otwierać przed ludźmi, okazywać emocje i problemy

"Czy w ogóle są jacyś ludzie, których lubisz, a z którymi chciałabyś nawiązać głębszą relację?"
- Właśnie tu jest problem. Z jednej strony narzekam, że w czasach szkolnych nikogo tak super blisko nie poznałam, ale z drugiej strony jak patrzę po znajomych ze szkoły, to nie było nawet dobrego kandydata na przyjaciela czy chłopaka

"Czy jesteś autentycznie zainteresowana poznawaniem innych?"
- Zdecydowanie tak. Lubię być sama, ale uwielbiam też przebywać w czasie wolnym z ludźmi

Celestine_M
"Moim zdaniem trafiłaś na dziwnych ludzi"
- Właśnie wiem. Widzę na fejsie po znajomych z liceum, że gdzieć co chwila wyjeżdżają. Ze studiów zdjęć z wakacji nie dodaje praktycznie nikt. A jak pytam to nikt nigdzie nie wyjeżdża lub jedzie z drugą połówką i tyle

Sariah
"na studiach był ten moment kiedy troche "nie nadążyłaś za innymi" i przespalas moment w którym ludzie integrowali sie w mniejsze grupki,"
- Też tak myślę właśnie

phony
"bardzo mozliwe ze ty na studiach przechodzilas etap, ktory wiekszosc ludzi przechodzi wlasnie na etapie gimnazjum/liceum, a reszta miala to juz za soba i dazyla wlasnie do stabilizacji."
- To nie jest tylko "możliwe", ale tak właśnie jest. W okresie szkolnym rodzice wysyłali mnie na korepetycje, zajęcia oddatkowe typu sport i języki- wszystko indywidualnie z nauczycielem. Ludzi poza szkołą w ciągu roku widziałam może 3-4 razy i to w większości z mojej inicjatywy. Dlatego nie miałam kiedy nauczyć się relacji z ludźmi. Dodatkowo moi rodzice zawsze byli tacy... no nie mieli znajomych, odcięli się od wszystkich, uważali, że najważniejszy jest samorozwój nie znajomi, nie pozwalali mi nawet z jednego treningu zrezygnować "bo spotykanie się ze znajomymi jest nieprzyszłościowe". Uważam, że bardzo mnie tym skrzywdzili. Wygarnęłam im to nawet wiele razy, ale do nich to nie dociera, bo oni nie lubią towarzystwa swouch znajomych

"Zapisz sie na zajecia dodatkowe, poszukaj jakichs grup tematycznych, np. sportowych"
- Tak właśnie chcę zrobić. Obecnie zajmuję się Nordic Walking. Zastanawiam się, czy nie zacząć biegać. Jak sądzisz- są jakieś grupy tematyczne z tych dwóch dyscyplin? Tylko jak najbardziej darmowe? Dodatkowo zawsze chciałam spróbować tenisa ziemnego, bo pasjonował mnie ten sport. Nie nauczę się profesjonalnie grać, ale chcę choćby spróbować

cud nie kobieta
"To ja też trafiłam na dziwnych ludzi. Niestety też nie zostały mi po nich żadne znajomości"
- Przykro mi

rurq
"Popieram pomysł z grupkami tematycznymi i zajęciami zorganizowany "
- To chyba tak zrobię. nordic walking idzie mi dobrze, zacznę niedługo biegać i wpiszę się do jakiegoś stowarzyszenia

"a przez grupy podróżnicze ciągle gdzieś jeżdżę i kogoś poznaje"
- Grupy podróżnicze? OOO a powiedz mi, jak to robisz? Nie wyjechałam nigdzie w te wakacje, bo nie miałam z kim Raz wybrałam się na 2 dni do sąsiedniego dużego miasta na próbę, ale to kompletnie nie dla mnie. Tylko co zrobić, gdy nie ma z kim wyjechać?

"Tak więc spokojnie da się nawiązywać relacje i po studiach"
- Jak dobrze to słyszeć!

"Z mojej strony proponuję jeszcze psychoterapię, jeśli Cię stać, bo cała ta frustracja, smutek i może nawet złość na ludzi (bo z takiego poczucia niedocenienia może się zrodzić i złość) nie pomaga w nawiązywaniu relacji"
- Już się zrodziła trochę złość. Tak, jestem po 2 wizytach u pani psycholog. Na razie efektów brak, ale tak szybko raczej nie nadejdą. Bardzo się cieszę, że Tobie terapia pomogła zrozumieć, co możesz tolerować, czego oczekujesz. Mój problem jest taki, że nie wiem, kim jestem i czego chcę. Z jednej strony trenuję pływanie od 10 lat, chciałabym do tego wrócić, bo szkoda marnować tyle lat treningów, ale jak sobie przypomnę, jak rodzice mnie do tego zmuszali wiele lat temu kosztem spotkań z ludźmi to wracają wspomnienia i mi brzydnie, mimo że wiem, że na ćwiczeniach na basenie można poznać wiele nowych osób. Nie mam pojęcia, kim jestem i czego oczekuję. Przykład? Nie znoszę dzieci. Nie lubię ich, irytują mnie, ale tak ostatnio o tym myślałam i jak sobie wyobraziłam, że wymarzony facet miałby mnie rzucić przez brak chęci posiadania dziecka to sobie wmawiam od kilku tygodni, że no choćby jedno jakoś przeboleję. Na innym forum ludzie mi piszą, że zrobię tylko krzywdę sobie, dziecku a facet może tak czy siak dać nogę, ale do mnie to nie dociera i byłabym się w stanie tak poświęcić dla faceta

frogface
"Kiedy spotykam się ze znajomymi, to zawsze z mojej inicjatywy - jeśli sama nie będę odzywać się przez dłuższy czas, nikt sam z własnej woli do mnie nie napisze, nie zadzwoni, nie spyta "Co tam?", nie wyciągnie na miasto."
- Bardzo mi przykro, ale mam to samo. Też już mam dosyć ciągłego wyciągania kogoś. Owszem, czasem mnie ktoś wyciągnie, bo ostatnio jeden kolega z liceum zaprosił mnie na grilla, ale widujemy się raz na rok i koleżanka z klasy z gimnazjum tak samo. Raz na rok. Nie jest to zbyt duży wynik. A tak to ja muszę kogoś wyciągać, także wiem, co czujesz i mi przykro

"Na dodatek szybko wyczuli, że jestem nieśmiała, bardziej wrażliwa niż oni, więc zrobili sobie ze mnie kozła ofiarnego. "
- Najgorzej być nieśmiałym

"Ogólnie to mam takie poczucie, że zmarnowałam te 3 lata liceum."
- Ja tak samo. Chciałam wybrać sobie jedno fajne liceum w większym mieście, ale rodzice mnie zniechęcili, bo powiedzieli, że daleko, że coś tam, a teraz mam do nich o to ogromny żal, bo mam traumę po tej szkole. Ludzie byli dwulicowi, czyli niby mili, ale za plecami się obgadywali i kopali pod sobą doły. Najgorsi jednak byli nauczyciele, którzy mi zaniżali oceny jak tylko mogli. Miałam tylko jedną fajną nauczycielkę. Reszta próbowała mi wmówić, że jestem tak tępa, że nie potrafię dosłownie nic. Może się to komuś wyda głupie, ale nauka była wtedy moim priorytetem i porażka nawet z przedmiotów, z których byłam zawsze dobra i je lubiłam bolała jak diabli

"Tyle ludzi mówi, że to taki super czas w życiu: znajomi, przyjaźnie, imprezy, osiemnastki, nastoletnie miłości, a u mnie nic. "
- Skąd ja to znam
Bardzo mi przykro, że Cię to spotkało Jaki kierunek będziesz studiować?
"i zostałam prawdopodobnie zaproszona tylko po to, żeby sztuczny tłum robić"
- Ja byłam na jednej domóce. Jedna koleżanka mnie tylko tolerowała. To była mała domówka. 4 koleżanki ze szkoły włącznie ze mną, jedna z chłopakiem i wszyscy zdziwieni, że tam jestem, bo nie sądzili, że Michalina mnie zaprosiła, bo u nikogo innego nie byłam. Z Michaliną siedziałam na kilku przedmiotach w ławce. Raz była sytuacja, że mieliśmy 2 języki polskie pod rząd. Wyszłam z klasy do toalety, wróciłam i widziałam, że do niej ktoś podszedł i dał zaproszenie, które ona próbowała schować, bo sytuacja głupia. Rozumiesz? Ktoś specjalnie czekał, aż sobie pójdę. Michalina tylko wsunęła to do zeszytu, ale widziałam, że uchyliła kawałek i spojrzała w stronę drugiego rzędu ławek. Czułam się wtedy tak źle, że szkoda gadać

Senija
"A co do pytania samej Autorki o samotność to tak jak już dziewczyny wyżej pisały ja też polecam zapisac się na jakieś zajęcia."
- Wiem, przekonałyście mnie. Muszę tylko znaleźć, czy w mojej tematyce: NW i bieganie coś będzie. Biegać nigdy nie biegałam, tylko trochę kiedyś, ale pamiętam, że czułam się wtedy dobrze, więc znowu muszę spróbować

Zorzoli
"Ale pytałaś się chociaż kogoś czy gdzieś nie planuje wyskoczyć? Nie możesz siedzieć i rozpaczać, że nikt cię nigdzie nie zabiera. Relacje trzeba budować wspólnie."
- Tak, było kilka takich sytuacji w życiu. Nie w tym roku, ale w życiu tak i dostałam takiego wyjazdowego "kosza" i teraz po prostu się zniechęciłam, bo mam trochę dosyć ciągnięcia ludzi wiecznie za włosy. Bo takie wyjazdy, gdy ja coś proponowałam kończyły się tak, że ja musiałam wszystko załatiwać. Nawet wymyślać wycieczki za granicą. Męczyło mnie to już. A dziewczyna, z którą wtedy byłam za granicą i tak zerwała ze mną kontakt, bo rok temu proponowałam spotkanie i nie odpowiedziała na nie

caral
"Może właśnie chodzi o to, że nie oczekujemy od ludzi, że będą mili. Jak to podsumowała moja psycholog: "chce pani, żeby po prostu byli" - nie umiem postawić granicy złych zachowań czy unieść się i kogoś zbesztać za to, że mnie źle traktuje, bo wolę już nawet taką relację, niż żadną. Skutkiem tego tkwię w dziwnych relacjach, z których nie jestem zadowolona lub wręcz cierpię, ale nie powiem już, że nikogo nie mam - bo mam, tylko że toksycznych ludzi "
- To jest dokładny opis mojej sytuacji! O roku sekuje mnie moja koleżanka z roku. Dzięki mnie zaliczyła pewien przedmiot, bo by ją wyrzucili z uczelni. Była w pewnym momencie w bardzo złym stanie, pojechałam z nią do szpitala i nawet lekarz z pielęgniarką powiedzieli, że dobrze, że z nią jestem. Wypłakiwała mi się, jakie to jej życie jest okropne, ja ją pocieszałam. Co dostałam w zamian? Praktycznie od zeszłej wiosny potrafi mnie czymś wkurzyć, za każdym razem, kiedy ją tylko widywałam, wracałam wkurzona lub smutna. Miałam bardzo nieprzyjemne spotkanie z jednym panem profesorem, chciałam o tym opowiedzieć grupie przed wykładami, a ona przy wszystkich "A ja mam gorzej bo...". Z resztą na spotkania z kimś chodzimy po to, żeby czuć się lepiej, nie gorzej. Od pewnego czasu potrafiłam się z nią pokłócić pisząc. Bo miałam zły dzień, chciałam pocieszenia, więc pisałam do niej, a ona mnie ochrzania, że coś robię źle, że powinnam to robić tak i tak, a nie tak. I czuć nawet ten pretensjonalny ton. Zero wsparcia. Wygarnęłam jej kiedyś, że mnie takie zachowanie wkurza, chwila spokoju i znowu to samo. Opisywałam to dokładniej na forum takim innym i ludzie pisali "Olej taką i znajdź fajniejsze koleżanki". Łatwo powiedzieć, skoro z tą najczęściej chodziłam na spacery, na jakieś obiady czy do kina. Bez niej zostałabym sama. Dlatego bardzo bym się chciała odciąć, ale wiem, że wtedy zostanę sama. Dlatego pomysł tych zajęć dodatkowych wcale nie jest taki głupi

"W domu rodzinnym też często byłam źle traktowana, więc łatwo jest mi to zaakceptować... Może powinnaś przyjrzeć się swoim relacjom z rodzicami? "
- Jestem generalnie zła na rodziców, że w okresie szkolnym nie pozwalali mi podejmować własnych decyzji, tylko coś rozkazywali, ograniczali mi kontakty z rówieśnikami i władowali tysiące zajęć dodatkowych (i to indywidalnych, bo w grupowych z innymi ludźmi czułabym się świetnie). Czuję się przez to teraz jak bezbronna istota, która nie ma prawa mieć własnego zdania. Z resztą tego mnie uczyli- przy jakiś gościach zawsze musiałam siedzieć cicho i być posłuszna. Chcieli sobie wychodować idealną córkę. No bo mogli się wtedy się pochwalić znajomym, jaką mają zdolną córkę. Nieważne, że teraz przez to muszę chodzić na terapię i mam problemy z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi. Ale nie to jest najgorsze. Wygarnęłam im wiele razy, że mnie skrzywdzili w młodości, że tak się nie robi. Gdyby zrozumieli błąd, przeprosili to byłoby nawet nienajgorzej, ale oni uważają, że przesadzam, że wymyślam, że jestem głupia, bo oni tylko dbali o mój rozwój. Przez co czuję narastający we mnie gniew wobec domu rodzinnego. Doszło do tego, że jak wspominam lata szkolne to aż zaczynam się robić czerwona na twarzy i boli mnie głowa, tak bardzo się denerwuję. Oni bardzo by chcieli wnuków, a ja przez takie wychowanie, obowiązki czuję, że pracuję od przynajmniej 10 lat i nie mam ochoty chyba nie chcę mieć dzieci, bo to dla mnie i mojej psychiki zbyt duża odpowiedzialność. Moi rodzice mieli firmę. Jak to w firmie zawsze problemy a to z pracownikami, a to coś się zepsuło, a to problem z pieniędzmi i praktycznie zawsze u nas panowała nerowa atmosfera. Czułam się, jakbym to ja pracowała. Moi rodzice byli zawsze zapracowani i wymęczeni. Co najgorsze uważali, że każdy człowiek powinien padać na twarz. Jak mi ostatnio fryzjerka źle grzywkę obcięła to mama powiedziała, że to głupota, bo prawdziwe życie jest wtedy, gdy nie mamy czasu się uczesać. Dałabym wszystko za dzieciństwo, gdzie rodzice nie zmuszaliby mnie do treningów tylko dali czasem wolną rękę i to w różnych dziedzinach. Tak samo chciałabym mieć uśmiechniętych rodziców, z zainteresowaniami, a nie wieczne niezadowolenie i zmęczenie. Z jednej strony ich bardzo kocham i dałabym się za nich zabić, bo to moi rodzice, ale z drugiej mam do nich ogromny żal. Miałam depresję, nie chciało mi się żyć. Poprosiłam o psychologa, oni stwierdzili, że problemu nie ma i to olali. Ja im to teraz wypominam w awanturach, ale do nich to nie dociera, bo uważają, że depresja to wymysł XXI wieku, zrobiła się na to moda i wystarczy przecież iść na spacer. Czasem się zastanawiam, co by zrobili i co myśleli, gdybym nie była kiedyś takim tchórzem i popełniła samobójstwo....bo tak, byłam w tak złym stanie, że marzyłam o tym

Czarna2000
"Wszędzie widzimy obrazy przedstawiające świetne grupy przyjaciół, wspólne wakacje, przyjaciółki mówiące sobie o wszystkim. Z moich obserwacji wynika, że to wcale nie jest takie częste."
- A tak, to ja też zdaję sobie sprawę, że to jest przekoloryzowane. Jednak nikt nie robi slefie na green screenie raczej, tylko jednak ktoś się tam wybrał

"Autorko, czemu nie zapiszesz się w końcu do tych organizacji o których piszesz? Nie ma na co czekać, idziesz, zapisujesz się i jesteś."
- Wiem. Brakuje mi po prostu odwagi. Jednak jestem coraz bardziej zdeterminowana

Przepraszam, że tak dużo, streszczałam się jak tylko mogłam
Dziękuję serdecznie wszystkim za pomoc, jesteście wielkie <3

Edytowane przez Nuta1000
Czas edycji: 2020-08-30 o 23:04
Nuta1000 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-30, 23:39   #17
frogface
Raczkowanie
 
Avatar frogface
 
Zarejestrowany: 2020-07
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 344
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Cytat:
Napisane przez Nuta1000 Pokaż wiadomość
frogface
"Kiedy spotykam się ze znajomymi, to zawsze z mojej inicjatywy - jeśli sama nie będę odzywać się przez dłuższy czas, nikt sam z własnej woli do mnie nie napisze, nie zadzwoni, nie spyta "Co tam?", nie wyciągnie na miasto."
- Bardzo mi przykro, ale mam to samo. Też już mam dosyć ciągłego wyciągania kogoś. Owszem, czasem mnie ktoś wyciągnie, bo ostatnio jeden kolega z liceum zaprosił mnie na grilla, ale widujemy się raz na rok i koleżanka z klasy z gimnazjum tak samo. Raz na rok. Nie jest to zbyt duży wynik. A tak to ja muszę kogoś wyciągać, także wiem, co czujesz i mi przykro

"Na dodatek szybko wyczuli, że jestem nieśmiała, bardziej wrażliwa niż oni, więc zrobili sobie ze mnie kozła ofiarnego. "
- Najgorzej być nieśmiałym

"Ogólnie to mam takie poczucie, że zmarnowałam te 3 lata liceum."
- Ja tak samo. Chciałam wybrać sobie jedno fajne liceum w większym mieście, ale rodzice mnie zniechęcili, bo powiedzieli, że daleko, że coś tam, a teraz mam do nich o to ogromny żal, bo mam traumę po tej szkole. Ludzie byli dwulicowi, czyli niby mili, ale za plecami się obgadywali i kopali pod sobą doły. Najgorsi jednak byli nauczyciele, którzy mi zaniżali oceny jak tylko mogli. Miałam tylko jedną fajną nauczycielkę. Reszta próbowała mi wmówić, że jestem tak tępa, że nie potrafię dosłownie nic. Może się to komuś wyda głupie, ale nauka była wtedy moim priorytetem i porażka nawet z przedmiotów, z których byłam zawsze dobra i je lubiłam bolała jak diabli

"Tyle ludzi mówi, że to taki super czas w życiu: znajomi, przyjaźnie, imprezy, osiemnastki, nastoletnie miłości, a u mnie nic. "
- Skąd ja to znam
Bardzo mi przykro, że Cię to spotkało Jaki kierunek będziesz studiować?
"i zostałam prawdopodobnie zaproszona tylko po to, żeby sztuczny tłum robić"
- Ja byłam na jednej domóce. Jedna koleżanka mnie tylko tolerowała. To była mała domówka. 4 koleżanki ze szkoły włącznie ze mną, jedna z chłopakiem i wszyscy zdziwieni, że tam jestem, bo nie sądzili, że Michalina mnie zaprosiła, bo u nikogo innego nie byłam. Z Michaliną siedziałam na kilku przedmiotach w ławce. Raz była sytuacja, że mieliśmy 2 języki polskie pod rząd. Wyszłam z klasy do toalety, wróciłam i widziałam, że do niej ktoś podszedł i dał zaproszenie, które ona próbowała schować, bo sytuacja głupia. Rozumiesz? Ktoś specjalnie czekał, aż sobie pójdę. Michalina tylko wsunęła to do zeszytu, ale widziałam, że uchyliła kawałek i spojrzała w stronę drugiego rzędu ławek. Czułam się wtedy tak źle, że szkoda gadać
Będę studiować prawo. Im dłużej myślę o tym, że zaraz nas podzielą na grupy i będziemy umawiać się na jakieś spotkanie integracyjne, tym bardziej zaczynam się denerwować. Wizja spotkania się z grupą obcych ludzi, przed którymi muszę zaprezentować się z jak najlepszej strony, aby załapać z kimś kontakt, dołączyć do jakiejś grupki i nie być outsiderem przez najbliższe 5 lat, jest dla mnie bardzo stresująca. Nie umiem się do tego w ogóle ustosunkować psychicznie, jakoś zdystansować. Z jednej strony mam nadzieję, że będzie lepiej niż w liceum (nadzieja matką głupich). Z drugiej nie chcę robić sobie zbyt dużych oczekiwań, żeby potem bardzo się nie rozczarować. A jeszcze z innej mam gdzieś z tyłu głowy myśl, że te integrowanie się w moim wykonaniu to będzie znowu porażka.

A co do zaproszeń na imprezy w liceum, to u mnie też ludzie skrzykiwali się za moimi plecami. Ale starałam się nie brać tego do głowy, bo klasa była bardzo podzielona na grupy i był to na tyle sztywny podział, że życie towarzyskie zawsze było w grupach, a nie pomiędzy, więc tłumaczyłam to sobie tak, że nie zapraszają mnie, bo nie jestem z ich paczki. Zresztą tych moich 2 koleżanek też nie zapraszali.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
frogface jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-31, 09:02   #18
Krystal_26
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 1 131
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Autorko, jak nie masz z kim jechać na wakacje to spróbuj albo w jakiejś grupie tematycznej na Facebooku, albo biura podróży coraz częściej organizują wyjazdy typowo dla singli albo jakieś tematyczne, na przykład trekkingi. I dużo osób się zapisuje na takie wyjazdy indywidualnie, bo akurat nie ma partnera albo partner nie lubi chodzić po górach. Zresztą na studiach na pewno też macie jakieś obozy dla studentów i przynajmniej jak ja byłam na studiach, to dużo osób zapisywało się indywidualnie na takie wyjazdy, nie trzeba mieć narzeczonego żeby pojechać na obóz studencki



Co do radek to spróbuj się poumawiać przez internet, zawsze to będzie okazja żeby oswoić się z towarzystwem ludzi, porozmawiać z kimś na żywo szczególnie, jeśli spotykasz mało mężczyzn na co dzień.

Swoją drogą sama bym chciała się nauczyć jak lepiej pogłębiać kontakty z ludźmi, ale nie wiem jak nad tym popracować :/ Sama mam dużo znajomych, ale to często takie powierzchowne znajomości, a też brakuje mi prawdziwej przyjaciółki. Niestety ja jestem raczej introwertyczka i to nie pomaga, bo czasem po prostu potrzebuję pobyć trochę sama, a nie ciągle w tłoku i hałasie. Ja mam kuzynki ale mieszkają daleko i widujemy się niestety rzadko, a co do koleżanek to ciągle nie udaje mi się znaleźć takiej prawdziwej przyjaciółki... jak jakąś koleżankę bardziej polubie i chciałabym pogłębić kontakt, to próbuje wychodzić z czestszymi propozycjami spotkan albo jakiś wspólnych wypadów i to często rozbija się o brak czasu/ chęci z drugiej strony :/
Krystal_26 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-31, 10:13   #19
rurq
Rozeznanie
 
Avatar rurq
 
Zarejestrowany: 2017-04
Lokalizacja: Zdolny
Wiadomości: 644
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Cytat:
Napisane przez Nuta1000 Pokaż wiadomość
- Grupy podróżnicze? OOO a powiedz mi, jak to robisz? Nie wyjechałam nigdzie w te wakacje, bo nie miałam z kim Raz wybrałam się na 2 dni do sąsiedniego dużego miasta na próbę, ale to kompletnie nie dla mnie. Tylko co zrobić, gdy nie ma z kim wyjechać?
Na Dolnym Śląsku są "Sudety z plecakiem" i "Z Wrocławia w góry" - dwie grupy na fejsie, gdzie ludzie zgadują się na wspólne wędrówki, zarówno dłuższe wyjazdy, jak i jednodniowe wypady, np. obejrzeć zachód słońca w górach. Fantastyczna sprawa, jeżdżę regularnie i jeszcze mi się nie zdarzyło nikogo niemiłego spotkać, sami fajni zapaleńcy Organizują też cykliczne wypady, np. co tydzień na zachód słońca, ognisko i kiełbaski na jedną pobliską górę.

Na pewno są też kluby turystyczne, niekoniecznie PTTK, bo tam raczej starsi ludzie jeżdżą z tego co kojarzę, ale np. kluby wspinaczki wysokogórskiej i inne podobne istniają - też wydają się fajnym miejscem do poznawania ludzi. Są wyjazdy zorganizowane, cykliczne, np. z łażeniem po Tatrach.

Jak nie przepadasz za górami to na pewno istniają odpowiedniki dla fanów autostopu, chętnych na samo zwiedzanie itd. Poszperaj po fejsie Mi się kiedyś wydawało, że ja jedna taka samotna, a jak człowiek otworzy oczy to nagle do niego dociera, że wokół jest pełno ludzi, którzy chcą coś porobić, a nie mają z kim - wystarczy się zgrać. Będzie dobrze

Cytat:
Napisane przez Nuta1000 Pokaż wiadomość
Już się zrodziła trochę złość. Tak, jestem po 2 wizytach u pani psycholog. Na razie efektów brak, ale tak szybko raczej nie nadejdą. Bardzo się cieszę, że Tobie terapia pomogła zrozumieć, co możesz tolerować, czego oczekujesz. Mój problem jest taki, że nie wiem, kim jestem i czego chcę. Z jednej strony trenuję pływanie od 10 lat, chciałabym do tego wrócić, bo szkoda marnować tyle lat treningów, ale jak sobie przypomnę, jak rodzice mnie do tego zmuszali wiele lat temu kosztem spotkań z ludźmi to wracają wspomnienia i mi brzydnie, mimo że wiem, że na ćwiczeniach na basenie można poznać wiele nowych osób. Nie mam pojęcia, kim jestem i czego oczekuję. Przykład? Nie znoszę dzieci. Nie lubię ich, irytują mnie, ale tak ostatnio o tym myślałam i jak sobie wyobraziłam, że wymarzony facet miałby mnie rzucić przez brak chęci posiadania dziecka to sobie wmawiam od kilku tygodni, że no choćby jedno jakoś przeboleję. Na innym forum ludzie mi piszą, że zrobię tylko krzywdę sobie, dziecku a facet może tak czy siak dać nogę, ale do mnie to nie dociera i byłabym się w stanie tak poświęcić dla faceta :
Psycholog czy psychoterapeuty? Bo terapeuta jednak ma w mojej opinii wyższe kwalifikacje, jego edukacja trwa dłużej, musi poddawać się regularnej superwizji (konsultować z osobą bardziej doświadczoną od siebie), przebyć własną terapię, żeby nie przerzucać swojego sh!tu na pacjentów itd.

Tak, błyskawicznych efektów nie będzie, ale dużo zależy też od Twojego zaangażowania. Ja bardzo chciałam zamknąć temat przeszłości, więc dzielnie odrabiałam prace domowe, byłam szczera i omawiałam nawet te tematy, których się bardzo balam. Naprawdę pomogło, terapię skończyłam błyskawicznie, bo po pół roku, zawzięłam się ostro Wiesz co, dobry terapeuta będzie z Tobą pracował nad poznaniem siebie, nauczeniem się gdzie jesteś w stanie iść na kompromis, a gdzie chcesz stawiać granice (jak w przykladzie z dzieckiem) - dostarczy Ci narzędzia do pracy nad sobą, zebyś sobie to poukładała. Bardzo Ci polecam terapię poznawczo-behawioralną, bo ona się fajnie skupia na praktyce. Wcześniej miałam kontakt ze specjalistami od psychodynamicznej i efekty były średnie, zmiana nurtu mi zmieniła całkiem spojrzenie na sens terapii. Może u Ciebie też po prostu jest potrzebne inne podejście? Czytałaś wcześniej o rodzajach terapii, zastanawiałaś się, czego po niej oczekujesz? To jest też ważne, żeby wiedzieć czego się chce. Terapeuta ma Ci pomóc coś przepracować, a nie tylko wysłuchiwać problemów
rurq jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-08-31, 10:39   #20
niepogodna
Raczkowanie
 
Avatar niepogodna
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 471
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Autorko, winni są twoi rodzice. Zawinili tym, że nie pozwalali ci na błędy, słabości, czas dla siebie, okazywanie emocji, własne zdanie. Dając ci tyle obowiązków jako nastolatce, naturalnie odseparowali cię od znajomych i przyjaciół. Rozwinęłaś się sportowo czy naukowo, ale towarzysko nie. I to się teraz przenosi na twoje życie. Nie wierzysz w siebie, nie stawiasz granic, czujesz się załamana, zmęczona i zagubiona. Dobrze, że chodzisz do psychologa, pewnie się podczas terapii skupicie na twoim dzieciństwie, żebyś zrozumiała i przepracowała pewne rzeczy.



Jak dla mnie, długa droga i wiele pracy indywidualnej i na terapii przed tobą, ale nie martw się. Wychodź do ludzi, próbuj, ale próbuj też stawiać granice, np. tej toksycznej koleżance. Zgadzasz się na każde traktowanie z jej strony z samotności, a nie też trochę dlatego, że zawsze zgadzałaś się biernie na traktowanie przez innych? (np. nie opisałaś sytuacji sprzeciwu podczas gdy rodzice nakładali na ciebie kolejne obowiązki albo kazali ci siedzieć cicho przy gościach, ja bym się kłóciła i forsowała swoje zdanie za wszelką cenę, taka jestem - pewnie miałabym złe relacje z takimi rodzicami jak twoi, bo nie udałoby im się mnie "wychować" pod siebie, robiłabym swoje itd.)



No i też poszukaj koła zainteresowań, warsztatów, zajęć dodatkowych, fitnessu. Miejsca, gdzie mogłabyś poznać ludzi. Ale też nie bądź zdesperowana, nie oczekuj wielkich przyjaźni - to powinno wyjść naturalnie. I pamiętaj, dbaj o siebie. Jeśli masz dość pływania, bo kojarzy ci się z dzieciństwem, to je rzuć. Jeśli chcesz okazać emocje publicznie, to to zrób. Jeśli masz swoje zdanie, to je wyraź. Próbuj przełamywać bariery i wychodzić ze skorupy, którą na ciebie narzucili. Jesteś dorosła, możesz być tym, kim chcesz.
__________________
Love has a nasty habit of disappearing overnight
niepogodna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-31, 11:21   #21
Nuta1000
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-08
Wiadomości: 6
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

frogface
"Im dłużej myślę o tym, że zaraz nas podzielą na grupy i będziemy umawiać się na jakieś spotkanie integracyjne, tym bardziej zaczynam się denerwować."
- Na początku będzie ciężo, ale obie musimy chyba po prostu wyluzować. Niestety widzę po sobie, że ludzie nie lubią niepewnych siebie, smutnych i zestresowanych osób. A ja właśnie taka jestem. Niestety to takie błędne koło: rodzice mnie separowali od rówieśników>narodziła się frustracja do braku bliższych przyjaciół>niepewność siebie i duża podatność na stres>bycie smutnym, ponurym i małoenergicznym>problemy w poznawaniu ludzi nawet po zmianie otoczenia. Nie doprowadź się do takiego stanu. Ja też czasem mam wrażenie, że jestem kilka lat do przodu, że osoby po 30-tce są już trochę dojrzalsze i spokojniejsze i do takich ludzi bardziej pasuję. Natomiast raz wracałam razem z jedną dziewczyną z roku, to było po zajeciach, byłam bardzo zmęczona. Zasnęłam. Ona miała takie ukryte pretensje, że przez to było nudno. No sorry

Krystal_26
"Autorko, jak nie masz z kim jechać na wakacje to spróbuj albo w jakiejś grupie tematycznej na Facebooku, albo biura podróży coraz częściej organizują wyjazdy typowo dla singli albo jakieś tematyczne, na przykład trekkingi. I dużo osób się zapisuje na takie wyjazdy indywidualnie, bo akurat nie ma partnera albo partner nie lubi chodzić po górach. Zresztą na studiach na pewno też macie jakieś obozy dla studentów i przynajmniej jak ja byłam na studiach, to dużo osób zapisywało się indywidualnie na takie wyjazdy, nie trzeba mieć narzeczonego żeby pojechać na obóz studencki"
- Chciałam jechać na obóz studencki, szukałam na stronie uniwersytetu, ale niestety takie coś istnieje tylko w teorii. Trudno. Może faktycznie czegoś poszukam. Znalazłam na fb jakąś grupę "wyjazdy dla singli" i widziałam, że tam ludzie piszą, że chcieliby z kimś wyjechać, albo że mają wolne miejsce w samochodzie i kogoś zgarną, dlatego jestem pozytywnie ale też i sceptycznie nastawiona, bo nigdy nie wiesz, na kogo trafisz, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana z drugiej strony

"Co do radek to spróbuj się poumawiać przez internet, zawsze to będzie okazja żeby oswoić się z towarzystwem ludzi, porozmawiać z kimś na żywo szczególnie, jeśli spotykasz mało mężczyzn na co dzień."
- Tak sądzisz? Właśnie jedna osoba mnie namawia na Tindera. Może faktycznie się przełamię. Jednak dla mnie było to zawsze trochę dziwne, takie wystawianie się w internecie, no ale z braku laku lepsze to niż nic, a faktycznie, trzeba się umówić, żeby choćby zobaczyć, jak w ogóle rozmawiać z drugą osobą

"Swoją drogą sama bym chciała się nauczyć jak lepiej pogłębiać kontakty z ludźmi, ale nie wiem jak nad tym popracować :/"
- Ja poszłam do psychologa i powiedziałam, że sprawiam wrażenie osoby wyssanej z energii i to nie pomaga przy poznawaniu ludzi

"Sama mam dużo znajomych, ale to często takie powierzchowne znajomości, a też brakuje mi prawdziwej przyjaciółki"
- To jest właśnie najgorsze Czasem lepiej mieć jednego większego wroga, ale też przyjaciela. Ja nie mam zbyt wielu takich wrogów, z którymi bym się specjalnie nielubiła, ale nie mam też bliskich osób, które by w razie czego za mną stanęły. Też tak masz?

"Niestety ja jestem raczej introwertyczka i to nie pomaga, bo czasem po prostu potrzebuję pobyć trochę sama, a nie ciągle w tłoku i hałasie. "
-A to ja też

" jak jakąś koleżankę bardziej polubie i chciałabym pogłębić kontakt, to próbuje wychodzić z czestszymi propozycjami spotkan albo jakiś wspólnych wypadów i to często rozbija się o brak czasu/ chęci z drugiej strony :/"
- No tak bo jak nie ma inicjatywy drugiej strony to nie utrzyma się relacja, nie ma szans. Kiedyś, na koloniach, tuż przed klasą maturalną poznałam dziewczynę. Nazwijmy ją Sylwia. Byłyśmy bardzo podobne z charakteru. Na koloniach byłyśmy w górach, ale okazało się, że mieszkamy w jednym województwie, więc udało nam się jeszcze 2 razy spotkać już po tych koloniach. W klasie maturalnej widywałyśmy się w każde ferie czy inną przerwę typu święta. Była też u mnie w domu rodzinnym kilka razy. Niestety potem ona poszła na studia (była rok starsza) do Wrocławia, czyli dość daleko. Jak była na 1 roku to kontakt zaczął się ograniczać. Zaczęła odpisywać raz na tydzień. Udało mi się jednak trochę- mam wrażenie- na niej wymusić i odwiedziłam ją we Wrocławiu tuż przed świętami Bożego Narodzenia w grudniu 2016 i to było na tyle. Potem z raz się spotkałyśmy jeszcze, potem 1,5 roku przerwy w widzeniu się, bo ona nie miała czasu. Rok temu tuż przed rozpoczęciem roku akademickiego udało mi się ją wyciągnąć na 1 spotkanie, ale to było ostatnie. Pisałam do niej jeszcze w styczniu/lutym tego roku i zapraszałam do siebie, ale nawet nie odisała. Stwierdziłam, że jakby chciała to by pisała, a ja mam dość ciągnięcia jej wszędzie. Chciałabym, żeby też ona wyszła czasem z inicjatywą, ale przecież jej nie zmuszę

rurq
"Na Dolnym Śląsku są "Sudety z plecakiem" i "Z Wrocławia w góry"- dwie grupy na fejsie, gdzie ludzie zgadują się na wspólne wędrówki, zarówno dłuższe wyjazdy, jak i jednodniowe wypady, np. obejrzeć zachód słońca w górach."
- O super Nie jestem z Dolnego Śląska, ale na jakiś wypad zawsze mogę tam jechać przecież Tak się zastanawiam, czy nie ma takiej grupy, tylko z mojego miasta, w którym studiuję, muszę poszukać, bo skoro ma Wrocław to moje pewnie też. Jakieś wspólne wyjazdy itp. Nie chcę jednak mówić, skąd dokładnie jestem

"np. kluby wspinaczki wysokogórskiej i inne podobne istniają"
- Jedna znajoma mnie nie tak dawno namawiała do nauki wspinaczki. Sama jest tym zafascynowana

"Mi się kiedyś wydawało, że ja jedna taka samotna, a jak człowiek otworzy oczy to nagle do niego dociera, że wokół jest pełno ludzi, którzy chcą coś porobić, a nie mają z kim - wystarczy się zgrać. Będzie dobrze "
- Też mi się tak wydaje. Bo ja tak samo uważałam, że ja taka samotna, a wejdzie się na jakieś forum i nagle masa ludzi. Dlatego faktycznie muszę poszukać jakiś grupek wyjazdowych

"Psycholog czy psychoterapeuty?"
- Chciałam iść do psychoterapeuty. Znalazłam panią z wysokimi kwalifikacjami, ale niestety ona nie chciała, żebym przychodziła do niej rzadziej niż raz na tydzień, bo to nie daje gwarancji efektów terapii. Ja zaś jako student nie mam tylu pieniędzy, żeby chodzić regularnie co tydzień. 400 zł to trochę mniej niż koszt wynajmu pokoju. Jestem jednak w jednej grupie o depresji na fb i tam napisałam jakiś miesiąc temu post z pytaniem, co mam robić w takim przypadku i jedna kobieta powiedziała, że może mi pomóc i wizyty raz czy 2 na miesiąc są lepsze niż nic, ale tylko dla mnie robi wyjątek. Pani ma na stronie interentowej wpisane, że skończyła psychologię na UJ, o kwalifikacjach psychoterapeuty nic nie pisze, ale jest potem na jej stronie zakładka "psychoterapia", więc może jednak? Sama nie wiem. Jak jej przedstawiłam swoje problemy to powiedziała, że przepracujemy to i wyjdę z tego, że wie co to, bo sama miała podobne. Wydaje się sympatyczna. Już mi dała takie dwa mini zadania domowe, więc tak akurat

"Wiesz co, dobry terapeuta będzie z Tobą pracował nad poznaniem siebie, nauczeniem się gdzie jesteś w stanie iść na kompromis, a gdzie chcesz stawiać granice (jak w przykladzie z dzieckiem) -"
- Tak, to jest dla mnie bardzo ważne, bo tak jak mam tendencję do zadawania się z toksycznymi osobami- bo według mojego umysłu lepszy taki niż żaden i boję się, że trafię też na toksycznego faceta i znowu będzie męczenie psychiczne. To nie tak, że nie chcę dzieci. Na tą chwilę nie. Chciałabym jedno. Jednak nie wyobrażam sobie sytuacji, w której to ja musiałabym wszystko poświęcić i iść na macierzyński, bo praca jest dla mnie ważna, poza tym nie da się mnie zamknąć w domu. Pół roku po porodzie nfz wypłaca pełną pensję, potem na macierzyńskim już jakieś grosze, ale nie o to chodzi. Obawiam się, że mogę nie wytrzymać nawet tych pół roku, bo bardzo źle znoszę siedzenie cały czas w domu. Muszę wyjść do ludzi. Tak samo panicznie boję się, że zostanę ze wszystkim sama. Że to tylko ja będę musiała robić przy dziecku, prać, sprzątać i gotować. Przeraża mnie to. Mam w rodzinie małżeństwo: oboje wykształceni, kochają sport, mają dziecko. Ona umiała postawić granicę, więc mają z mężem umowę, że w jeden dzień ona idzie biegać, w drugi on, w tym czasie drugie zostaje z dzieckiem. Oboje pracują, w domu dzielą się obowiązkami na pół. To świetny deal. Tylko boję się, że ja na kogoś takiego nie trafię

"Czytałaś wcześniej o rodzajach terapii, zastanawiałaś się, czego po niej oczekujesz?"
- Chcę wyjść z wieloletniej depresji i w końcu cieszyć się, że żyję, a nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia, chcę być w końcu pewna siebie, asertywna, móc potrafić stawiać granice i nie dać się wykorzystywać, mieć w sobie wreszcie energię i siłę do działania i wiedzieć w końcu czego chcę
Nuta1000 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-08-31, 13:46   #22
kurka_ziemna
Raczkowanie
 
Avatar kurka_ziemna
 
Zarejestrowany: 2019-04
Wiadomości: 329
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Juz w liceum nauczylam sie, ze klejenie sie na sile do ludzi z klasy/ roku nie ma sensu. Wolałam po prostu utrzymywac neutralno-przyjazne stosunki formalne i w miedzyczasie miec normalnych znajomych wśród ludzi, z którymi dla odmiany mialam jakies wspolne pasje, zainteresowania itd.
kurka_ziemna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-06, 16:28   #23
Nuta1000
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-08
Wiadomości: 6
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Cytat:
Napisane przez kurka_ziemna Pokaż wiadomość
Juz w liceum nauczylam sie, ze klejenie sie na sile do ludzi z klasy/ roku nie ma sensu. Wolałam po prostu utrzymywac neutralno-przyjazne stosunki formalne i w miedzyczasie miec normalnych znajomych wśród ludzi, z którymi dla odmiany mialam jakies wspolne pasje, zainteresowania itd.
I to jest zdrowe podejście. Ja niestety w przeszłości nie doświadczyłam zbyt dużo miłości ze strony rodziców i mam wrażenie, że przez to w późniejszych latach aż do dzisiaj nadskakuję za bardzo ludziom, bo chciałabym, żeby ktoś wreszcie okazał mi zainteresowanie. Pokazał, że mu na mnie zależy, że się o mnie martwi.
A w domu rodzinnym mam do dzisiaj tak, że ja robię awanturę o jakąś bardzo ważną sprawę dla mnie, nawet o moje stany depresyjne, które wszyscy zawsze bagatelizowali to wszyscy to tak brali bokiem, jednym uchem wchodziło, drugim wychodziło, coś na zasadzie "dobrze dobrze tylko skończ już gadać". Coś jakby na przejściu leżała jakaś rzecz i ktoś ją tylko przesunął nogą na bok, żeby nie przeszkadzała przy przejściu. To jest masakra.
Dlatego ja tak panicznie boję się samotności...a praktycznie od zawsze byłam samotna. Niby znajomych miałam, ale nigdy nikogo bliżej. Tacy znajomi, co to ze mną gdzieś wyjdą, jeśli ja zainicjuję.
Jest ze mną już tak źle, że nigdy nie lubiłam dzieci. Jestem introwertykiem, lubię ciszę i spokój. Na widok dzieci aż mnie skręca. No nie wszyscy lubią dzieci. Moja koleżanka, która też dzieci nie chce już mówiła, że nie ma co się zmuszać itp. tylko łatwo jej mówić, bo ona ma stałego partnera, planują ślub. A ja jestem sama. I ostatnio nawet doszłam do wniosku, że w sumie gdybym tylko miała przy sobie mieć kogoś, kogo bym kochała to jestem w stanie nawet iść na kompromis i zgodzić się na chociaż to jedno dziecko, mimo że ich bardzo nie lubię, ale no myśl bycia do końca życia samej mnie wręcz paraliżuje

W ogóle czasami tak bardzo mnie ściska w żołądku, tak bardzo chciałabym kogoś mieć...
Niestety prawda jest taka, że nie mamy wpływu na to, czy nam wyjdzie w miłości czy nie, nie mamy nad tym żadnej kontroli.
Jeśli nam nie odpowiada praca- możemy ją zmienić. Jeśli nam nie odpowiadają studia- możemy je zmienić. Jeśli nie czujemy się dobrze w jakimś miejscu- zmieniamy je. Jeśli nie podoba nam się coś w wyglądzie np. kolor włosów- zmieniamy go. Jednak jeśli nie podoba nam się nasz status w związku to nie mamy na niego żadnego wpływu. No niby możemy się związać z pierwszą lepszą osobą, ale nie będziemy wtedy na pewno szczęśliwi, bo to już będzie przymus. Coś jak sytuacja, gdy mamy rude włosy, chcemy mieć blond, ale jedyna dostępna farba to czarna, więc żeby nie mieć rudych włosów to z braku laku zgadzamy się na czarny, mimo że wygladamy w nim źle. Taka aluzja
I ja często słyszę argumenty, że "na każdego przyjdzie czas". I owszem. Ja psychicznie i fizycznie jestem gotowa już od liceum, praktycznie odkąd skończyłam 16-17 lat. I jakie miałam doświadczenie z chłopakami w wieku lat 16 to od tamtego momentu niewiele się zmieniło. Tak długo czekam...powoli czuję, że związek jest dla mnie taką abstrakcją. Myśl, że ktoś, w kim się kocham miałby odwzajemnić moje uczucie jest taka...nierealna. Tak jakby ktoś powiedział, że krowy zaczną nagle latać.
Moja młodsza siostra, która w tym roku idzie do klasy maturalnej spotyka się z jakimś chłopakiem. Taki jeden Adam- sympatyczny chłopak. I ja jej po prostu zazdroszczę. Staram się tego nie okazywać, staram się o tym nie myśleć, ale ona sama mi daje do zrozumienia, że czuje się lepsza. Nawet mi wytknęła z miesiąc temu, że jestem tak beznadziejna, że mnie nikt nie chce.
Nie mogę narzekać, że kompletnie nikt mnie nie chce. Wielu chłopaków kochało się we mnie. Umawiałam się z nimi, ale nic a nic do nich nie czułam, więc odpuszczałam
Mówi się "Trzeba nauczyć się być szczęśliwym samemu, żeby być szczęśliwym z kimś" i tu się nie zgodzę, bo ja lubię być sama, czytać książki, oglądać filmy, ale rutyna i monotonia mnie dobija.
Więc niby umiem żyć sama, ale powoli mam tego trochę dosyć, bo ile można być samotnym.
I generalnie nie jest źle, ale w wielu przypadkach mam po prostu czasem trochę dosyć i chce mi się płakać
No bo jak mogę być szczęśliwa będąc samotną, jeśli największą wartością dla mnie przyjaźń i miłość?
Mam koleżankę, dla której związki mogłyby nie istnieć, dzieci nienawidzi, ale ona ma masę znajomych. Co chwilę widzę na fb, że dodaje jakieś zdjęcia z różnych wyjazdów. Jest wrzesień, ona była już w górach i nad morzem i wybiera się jeszcze za granicę. Oczywiście wszędzie ze znajomymi. Ja siedzę cały czas sama w domu.
Czuję takie ogromne poczucie niesprawiedliwości. Czuję, że w tym wieku powinnam mieć już jakiś związek z jeden na koncie, być w kolejnym już stałym, myśleć powoli o stabilizacji. A mi tymczasem los spłatał figla.
Będąc w gimnazjum/liceum w ogóle nie brałam pod uwagę scenariusza, że mogę być tak długo sama. Dlatego czuję, że los się po prostu w moim przypadku pomylił, coś poszło nie tak, bo nie powinnam być teraz w tym miejscu, w którym jestem. Powinnam wynajmować mieszkanie z chłopakiem w mieście studenckim, wyjeżdżać ze znajomymi na wakacje i mieć fajną pracę studencką. A jest wszystko dokładnie na odwrót. Nie wiem, czy to pisałam, ale ostatnio musiałam ważną rzecz dostarczyć na uczelnię. Spotkałam koleżankę z roku. Zamieniłyśmy kilka zdań i powiedziała, że pracuje w pobliskiej kawiarni, na wakacje została w naszym mieście studenckim, bo mieszka razem z chłopakiem. Niedawno wrócili znad morza...uśmiechnęłam się, życzyłam powodzenia (bo miała wtedy jeden egzamin do zaliczenia, który jej przesunęli przez wirusa), ale jak się pożegnałyśmy to poczułami taki ból, smutek, że mi bez przerwy nie wychodzi
Coraz poważniej zastanawiam się nad jakimś portalem randkowym typu tinder, ale trochę się boję go zakładać, bo słyszałam wiele złych opinii
Po prostu samotność nie jest dla mnie i tyle i nie pogodzę się z tym, dopóki kogoś nie znajdę

Edytowane przez Nuta1000
Czas edycji: 2020-09-06 o 19:51
Nuta1000 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-08, 14:57   #24
Laurencja11
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 107
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Droga Autorko wątku,
Przez większość swojego życia miałam identycznie. Ja po prostu nie miałam czasu na zawiązywanie trwalszych znajomości podczas etapu edukacji + tak jak u Ciebie zakładam, że mało jest na świecie dobrych i otwartych ludzi.
Co na to poradzić ? Nie wiem. Ja się starałam, zapraszałam koleżanki do siebie do mieszkania na piwo, robiłam wszystko, żeby było miło.
I było, ale potem żadna z nich nie napisała mi nawet wiadomości na fb, że fajnie było czy coś. Nasze kontakty były tylko i wyłącznie z mojej inicjatywy, jak ja napisałam, ja zaprosiłam kogoś do domu. Potem stwierdziłam, że nie jest to tego warte.

W tym roku skończyłam studia i nie mam kontaktu z nikim z roku. Nie mam też nie wiadomo jak pasjonującego życia, dlatego znajomych brak. W sumie już się z tym pogodziłam. Nic na siłę, może kiedyś poznamy kogoś przypadkowo, a może i nie XD
Laurencja11 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-09, 12:17   #25
Nuta1000
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-08
Wiadomości: 6
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Cytat:
Napisane przez Laurencja11 Pokaż wiadomość
Droga Autorko wątku,
Przez większość swojego życia miałam identycznie. Ja po prostu nie miałam czasu na zawiązywanie trwalszych znajomości podczas etapu edukacji + tak jak u Ciebie zakładam, że mało jest na świecie dobrych i otwartych ludzi.
Co na to poradzić ? Nie wiem. Ja się starałam, zapraszałam koleżanki do siebie do mieszkania na piwo, robiłam wszystko, żeby było miło.
I było, ale potem żadna z nich nie napisała mi nawet wiadomości na fb, że fajnie było czy coś. Nasze kontakty były tylko i wyłącznie z mojej inicjatywy, jak ja napisałam, ja zaprosiłam kogoś do domu. Potem stwierdziłam, że nie jest to tego warte.

W tym roku skończyłam studia i nie mam kontaktu z nikim z roku. Nie mam też nie wiadomo jak pasjonującego życia, dlatego znajomych brak. W sumie już się z tym pogodziłam. Nic na siłę, może kiedyś poznamy kogoś przypadkowo, a może i nie XD
Współczuję. Jak sobie z tym radzisz? Bo ja przyznam, że często sama sobie wmawiam, że nie jest źle, że nie mam faceta, więc i obowiązków brak, bez przyjaciół też się da i na siłę się uśmiecham, a potem dopada mnie kryzys, raz na kilka tygodni, gdzie siedzę i płaczę już z bezsilności...
Ja też wiele razy musiałam coś inicjować. Fakt, ze potem koleżanki mi mówiły, że fajnie było i dziękują i że musimy się spotkać, ale ... nigdy nie pisały, aż po pół roku znowu się odezwałam i znowu zaprosiły na spotkanie.
I tak jest dobrze, że się zgodziły, bo w liceum pamiętam, że "znajomych" zapraszałam ze 3 razy do siebie do domu, ale po chyba 3-4 razie, gdy odmówili odpuściłam, bo ile można. To było bardzo przykre.
Mam jedną "bliższą" koleżankę, ale ona za to jest takim wampirem energetycznym. Po każdym spotkaniu z nią czuję się gorzej, bo potrafi mi coś złego powiedzieć, potrafi wzbudzać we mnie poczucie winy, jak ona potrzebowała pomocy to jej pomogłam, a jak ja siedziałam i płakałam i potrzebowałam pomocy to na mnie nakrzyczała, że powinnam wziąć się w garść, bez żadnej empatii. Z resztą ona czuje, że jeśli nie ona to ja nikogo nie mam i to wykorzystuje.
I mnie to boli i kompletnie tego nie rozumiem, czemu jest tyle chamskich, dwulicowych ludzi, którzy mają masę znajomych (dla nich problem wyjazdu na wakacje nie istnieje) oraz chłopaków/dziewczyny, a ja nie mam nawet z kim jechać na jakikolwiek wyjazd. Nie mówię o ekskluzywnych wakacjach za granicą tylko zwykły studencki wyjazd na biwak czy gdzieś.
Powiedz mi, jak sobie z tym radzisz? Chciałabym wreszcie się zacząć jakoś cieszyć, że jestem sama, a ja się wiecznie czuję gorsza. I tu nie chodzi o brak faceta, tylko też bliskich przyjaciół. Wewnętrznie czuję się gorsza i nie wiem jak zacząć się cieszyć z życia samemu, skoro ja nie lubię być cały czas sama, lubię towarzystwo innych ludzi
Nuta1000 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-09, 12:42   #26
goslawka
Zadomowienie
 
Avatar goslawka
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 808
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Cytat:
Napisane przez Nuta1000 Pokaż wiadomość
Współczuję. Jak sobie z tym radzisz? Bo ja przyznam, że często sama sobie wmawiam, że nie jest źle, że nie mam faceta, więc i obowiązków brak, bez przyjaciół też się da i na siłę się uśmiecham, a potem dopada mnie kryzys, raz na kilka tygodni, gdzie siedzę i płaczę już z bezsilności...
Ja też wiele razy musiałam coś inicjować. Fakt, ze potem koleżanki mi mówiły, że fajnie było i dziękują i że musimy się spotkać, ale ... nigdy nie pisały, aż po pół roku znowu się odezwałam i znowu zaprosiły na spotkanie.
I tak jest dobrze, że się zgodziły, bo w liceum pamiętam, że "znajomych" zapraszałam ze 3 razy do siebie do domu, ale po chyba 3-4 razie, gdy odmówili odpuściłam, bo ile można. To było bardzo przykre.
Mam jedną "bliższą" koleżankę, ale ona za to jest takim wampirem energetycznym. Po każdym spotkaniu z nią czuję się gorzej, bo potrafi mi coś złego powiedzieć, potrafi wzbudzać we mnie poczucie winy, jak ona potrzebowała pomocy to jej pomogłam, a jak ja siedziałam i płakałam i potrzebowałam pomocy to na mnie nakrzyczała, że powinnam wziąć się w garść, bez żadnej empatii. Z resztą ona czuje, że jeśli nie ona to ja nikogo nie mam i to wykorzystuje.
I mnie to boli i kompletnie tego nie rozumiem, czemu jest tyle chamskich, dwulicowych ludzi, którzy mają masę znajomych (dla nich problem wyjazdu na wakacje nie istnieje) oraz chłopaków/dziewczyny, a ja nie mam nawet z kim jechać na jakikolwiek wyjazd. Nie mówię o ekskluzywnych wakacjach za granicą tylko zwykły studencki wyjazd na biwak czy gdzieś.
Powiedz mi, jak sobie z tym radzisz? Chciałabym wreszcie się zacząć jakoś cieszyć, że jestem sama, a ja się wiecznie czuję gorsza. I tu nie chodzi o brak faceta, tylko też bliskich przyjaciół. Wewnętrznie czuję się gorsza i nie wiem jak zacząć się cieszyć z życia samemu, skoro ja nie lubię być cały czas sama, lubię towarzystwo innych ludzi
Hmmm to po co spotykasz się z tą koleżanka? O przyjaźnie i znajomości trzeba dbać, nikt nie budzi się nagle rano otoczony gronem serdecznych przyjaciół i świetnym facetem u boku 🤷☠♀️
Może umowisz się z tą koleżanką co ja na uczelni ostatnio spotkałaś?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
goslawka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-10, 08:39   #27
Laurencja11
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 107
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Cytat:
Napisane przez Nuta1000 Pokaż wiadomość
Współczuję. Jak sobie z tym radzisz? Bo ja przyznam, że często sama sobie wmawiam, że nie jest źle, że nie mam faceta, więc i obowiązków brak, bez przyjaciół też się da i na siłę się uśmiecham, a potem dopada mnie kryzys, raz na kilka tygodni, gdzie siedzę i płaczę już z bezsilności...
Ja też wiele razy musiałam coś inicjować. Fakt, ze potem koleżanki mi mówiły, że fajnie było i dziękują i że musimy się spotkać, ale ... nigdy nie pisały, aż po pół roku znowu się odezwałam i znowu zaprosiły na spotkanie.
I tak jest dobrze, że się zgodziły, bo w liceum pamiętam, że "znajomych" zapraszałam ze 3 razy do siebie do domu, ale po chyba 3-4 razie, gdy odmówili odpuściłam, bo ile można. To było bardzo przykre.
Mam jedną "bliższą" koleżankę, ale ona za to jest takim wampirem energetycznym. Po każdym spotkaniu z nią czuję się gorzej, bo potrafi mi coś złego powiedzieć, potrafi wzbudzać we mnie poczucie winy, jak ona potrzebowała pomocy to jej pomogłam, a jak ja siedziałam i płakałam i potrzebowałam pomocy to na mnie nakrzyczała, że powinnam wziąć się w garść, bez żadnej empatii. Z resztą ona czuje, że jeśli nie ona to ja nikogo nie mam i to wykorzystuje.
I mnie to boli i kompletnie tego nie rozumiem, czemu jest tyle chamskich, dwulicowych ludzi, którzy mają masę znajomych (dla nich problem wyjazdu na wakacje nie istnieje) oraz chłopaków/dziewczyny, a ja nie mam nawet z kim jechać na jakikolwiek wyjazd. Nie mówię o ekskluzywnych wakacjach za granicą tylko zwykły studencki wyjazd na biwak czy gdzieś.
Powiedz mi, jak sobie z tym radzisz? Chciałabym wreszcie się zacząć jakoś cieszyć, że jestem sama, a ja się wiecznie czuję gorsza. I tu nie chodzi o brak faceta, tylko też bliskich przyjaciół. Wewnętrznie czuję się gorsza i nie wiem jak zacząć się cieszyć z życia samemu, skoro ja nie lubię być cały czas sama, lubię towarzystwo innych ludzi
Ja serio zwyczajnie się z pewnymi rzeczami pogodziłam. Za którymś spotkaniem, telefonem, czy wyjściem zainicjowanym przeze mnie zdałam sobie sprawę, że druga strona ma mnie zwyczajnie gdzieś.
Te relacje rozmyły się same, gdy przestałam o nie zabiegać.
Na wyjazdy zagraniczne jeździłam sama i poznawałam tam różne osoby, również singli. Zwykle wtedy ludzie są bardziej otwarci, łatwiejsze są te znajomości, wystarczy dosiąść się do kogoś do stolika, czy zacząć rozmowę o pogodzie.
Ja też przyznam się szczerze nie jestem na codzień osobą, która jest w stanie zagadywać do obcych ludzi np. w autobusie, nie umiem w small talks. Kiedyś jechałam z kolegami z uczelni i wsiadł chłopak, który bez skrępowania zagadał do mojego znajomego "ej stary, ale masz fajne buty, chyba to unikatowy model, szukałem takiego w necie". Rozmawiali przez 30 minut jazdy, aż facet wysiadł. Mi taka sytuacja nie zdarzyła się nigdy. Zwykle czuje na sobie wzrok kobiet, które mnie mierzą. Może mi się tak wydaje, ale rzadko słyszy się jak kobieta kobiecie powie szczery komplement, a co dopiero obca.
Koleżanki ach koleżanki.... Miałam kiedyś jedną psiapsię, która rozstawała się i schodziła z chłopakiem średnio co 3 dni.Wiadomo było od początku, że nic z tego nie będzie, mimo to pytała mnie o radę. Wyraziłam swoją opinię i wtedy zostałam zjechana, że ja nigdy nie kochałam i nic nie wiem o życiu. Męczyło mnie to, ale zawsze jej słuchałam. Gdy ja miałam problem podobnej natury uslyszałam coś w stylu " bardzo mi przykro, będzie dobrze, nie przejmuj się, muszę lecieć pa"
Relacje z kobietami są trudne, wydaje mi się, że są mniej jasne niż u facetów. Faceci są tacy, że jak idą na piwo to idą i jest dobrze, a jak jest żle to dadzą sobie po twarzy. A kobiety niby spoko spoko, a potem zaczyna się wylewanie żali, wzajemne pretensje, intrygi.
Laurencja11 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-10, 10:50   #28
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

Cytat:
Napisane przez Laurencja11 Pokaż wiadomość
Relacje z kobietami są trudne, wydaje mi się, że są mniej jasne niż u facetów. Faceci są tacy, że jak idą na piwo to idą i jest dobrze, a jak jest żle to dadzą sobie po twarzy. A kobiety niby spoko spoko, a potem zaczyna się wylewanie żali, wzajemne pretensje, intrygi.
Nie generalizowałabym tak. Raczej nikt cywilizowany nie daje sobie po twarzy. Jak miałam chłopaka, to też narzekał na niektóre swoje znajomości. Faceci też się ghostingują, nie odzywają do siebie z nie wiadomo jakiego powodu, mają foszki itp.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-09-12, 23:45   #29
Nuta1000
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-08
Wiadomości: 6
Dot.: Czemu jedni mają mnóstwo przyjaciół a inni nie?

goslawka
"Może umowisz się z tą koleżanką co ja na uczelni ostatnio spotkałaś?"
Nawet nie mam jej na fb w znajomych. Widziałam ją 3 raz w życiu

Laurencja11

"Za którymś spotkaniem, telefonem, czy wyjściem zainicjowanym przeze mnie zdałam sobie sprawę, że druga strona ma mnie zwyczajnie gdzieś. Te relacje rozmyły się same, gdy przestałam o nie zabiegać."
To jest właśnie najgorsze. Co z tego, że łaskawie się zgodzą z nami iść, skoro od siebie żadnej inicjatywy nie dają. Kiedyś wyciągnęłam jedną moją koleżankę z roku do kina i sama powiedziała, że nie chciało jej się kompletnie przychodzić, ale już obiecała, więc musiała przyjść. Poczułam się wtedy fatalnie i nawet powiedziałam, że jak nie chce to może sobie iść to nic nie powiedziała.
Też miałam kiedyś koleżankę na odległość, gdzie w ciągu ostatnich 2 lat to ja ciągnęłam spotkania. W tym roku się nie odezwałam, wiec się już nie spotkałyśmy. Z jednej strony mam ochotę do niej napisać, bo tęsknię, z drugiej ja ją ostatnio zapraszałam i odmówiła, więc ile mogę coś inicjować...

"Rozmawiali przez 30 minut jazdy, aż facet wysiadł. Mi taka sytuacja nie zdarzyła się nigdy."
Ja sama tak raczej nie zagadam, ale jak ktoś zagada to chętnie podtrzymam rozmowę

"Może mi się tak wydaje, ale rzadko słyszy się jak kobieta kobiecie powie szczery komplement, a co dopiero obca."

A to prawda

"Wyraziłam swoją opinię i wtedy zostałam zjechana, że ja nigdy nie kochałam i nic nie wiem o życiu. "
Ehhh to też znam. Miałam podobną sytuację. Może nie identyczną, ale analogiczną

"Gdy ja miałam problem podobnej natury uslyszałam coś w stylu " bardzo mi przykro, będzie dobrze, nie przejmuj się, muszę lecieć pa""
Jakbym czytała o sobie. Jak do mnie jedna koleżanka przychodziła z płaczem, bo miała problem to ją pocieszałam, wspierałam, radziłam. A jak ja miałam problem i albo jej to mówiłam albo pisałam to potrafiła mnie wręcz hejtować, krzyczeć, że mam się wziąć w garść, że źle robię to to i to i nie mówiła tego tak szczerze od serca tylko pretensjonalnym tonem i to po to, żeby mnie zdenerwować. W pewnym momencie tak mnie zdenerwowała, że nie odpisałam jej na wiadomości. Trochę to pomogło, bo jak wcześniej widziała, że jestem na każde jej skinienie to mną poniewierała, a teraz widzę, że wyczuła, że jej się grunt zsypał po tym, jak się wkurzyłam na nią i trzyma dystans, już nie wydzwania z problemami, nie pisze do mnie i mam spokój. Ale to, jak mnie zdenerwowała to ciężko nawet opisać.

"Relacje z kobietami są trudne, wydaje mi się, że są mniej jasne niż u facetów. Faceci są tacy, że jak idą na piwo to idą i jest dobrze, a jak jest żle to dadzą sobie po twarzy. A kobiety niby spoko spoko, a potem zaczyna się wylewanie żali, wzajemne pretensje, intrygi."
Mam dokładnie takie samo zdanie! Identyczne. U facetów jest prosto a u nas czasami jest zamęt.
Nuta1000 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-09-13 00:45:53


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:08.