2015-01-02, 17:43 | #4651 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 944
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Karooka, oczywiście, ze nas interesuje! Oby prędko się rozkręciło!
Justysia, wiem, że to trudne, ale postaraj się tak nie denerwować, bo Twój nastrój wpływa na laktację, takie błędne koło... Trzymam kciuki
__________________
Jan 20.12.14 |
2015-01-02, 17:51 | #4652 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 737
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Cytat:
|
|
2015-01-02, 18:03 | #4653 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 7 493
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Cytat:
Moje chyba mają bo mam podobnie jak u Ciebie, udało mi się wyprowadzić mm z karmienia, to niestety musiałam znów wprowadzić i co raz częściej. Cytat:
U mnie na porodowej jeszcze w miarę były te materace, albo na niektórych na po cc , ale na patologii tam łóżka się zapadały, bo materace takie miękkie. I dokładnie, jak tu się wygramolić po cc :/ jakoś dawałam radę, ale minus strasznie, że te łóżka nie dało radę regulować.
__________________
♥E.M♥ |
||
2015-01-02, 18:15 | #4654 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 8 486
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
karooka trzymam kciuki !!
Mnie nadal pobolewa brzuch, kurczę nie wiem może to już zwiastun nadchodzącej @? bo chyba owulacja już za mną . Mam nadzieje, że mi się nic nie rozchodzi w środku Dziewczyny czy pod koniec połogu śluz jest jak białko jaja kurzego w konst.? bo właśnie taki miałam, podbarwiony i wydaję mi się, że to owu była .
__________________
"Wielkość człowieka polega na jego postanowieniu, by być silniejszym niż warunki czasu i życia." Tymoteusz 23.11.2014r |
2015-01-02, 19:30 | #4655 |
Raczkowanie
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Opis mojego porodu ( w końcu się dorwałam do komputera :p)
Jak wiecie w środę 17.12 pojechałam na ip w celu zrobienia ktg bo u mojego lekarza było zepsute.. Na ip okazało się, że nie mogą mi zrobić samego ktg jedynie mogę mnie zostawić na jedną dobę na obserwacji. Zgodziłam się i mąż przyniósł mi walizkę z rzeczami a położna ulokowała mnie na oddziale przedporodowym. Podpięto mnie pod ktg i ku mojemu zdziwieniu pisały się skurcze co 8 min których nawet specjalnie nie czułam, ale wg położnej były to skurcze porodowe. Na badaniu stwierdzono rozwarcie na 1 cm, czyli takie jak było przez ostatni miesiąc. Kazano mi chodzić po korytarzu żeby te skurcze jakoś rozbujać. Od 17.30 do 22 skurcze były coraz mocniejsze i zmieniły częstotliwość na co 5 min. Lekarka ponownie mnie zbadała, ale niestety rozwarcie stało w miejscu, więc kazano mi się położyć spać i zbierać siły a męża odesłali do domu. W nocy skurcze nie ustąpiły, ale też nie nasiliły się. Od rana czekałam na badanie przez ordynatora w celu decyzji co dalej czy wyciszamy skurcze czy je pobudzamy (były to 2 dni po tp). O godzinie 11 ordynator w końcu mnie zbadał, stwierdził że rozwarcie nie poszło więc jeżeli wyrażam zgodę to mogą mnie podłączyć pod oxytocynę i spróbować wywołać poród. Jako że byłam już mocno zmęczona skurczami zgodziłam się i od 11:30 byłam już na porodówce. Przez pierwsze 3 godziny skurcze się pisały na ktg, ale niestety bardzo powoli się rozkręcały. O 14:30 mąż do mnie dojechał i już został bo akcja zaczęła się rozkręcać. O 15 bóle były już dosyć mocne, ale jeszcze do zniesienia, przyszedł lekarz i zbadał mnie dość mocno i stwierdził ze rozwarcie ruszyło dopiero o pół cm. Po badaniu zaczęłam troszkę krwawić co było spowodowane rozpoczęciem rozwierania się szyjki. Skurcze narastały, były już naprawdę bolesne i występowały co 3 min. O 18 lekarz znów mnie zbadał, rozwarcie skoczyło do niecałych 4 cm i lekarz pozwolił mi w końcu na zejście z łóżka porodowego i skakanie na piłce co bardzo mnie ucieszyło. Po skakaniu rozwarcie skoczyło do niecałych 5 cm i o 21 lekarz spytał czy wyrażam zgodę na przebicie pęcherza, uprzedzając że od tego momentu skurcze pójdą mocniejsze i rozwarcie zrobi się szybciej. Zgodziłam się bo chciałam mieć to jak najszybciej za sobą. Poczekaliśmy na skurcz i lekarz przebił pęcherz, wody były czyste. Po przebiciu akcja potoczyła się już dość szybko. Lekarz z położną żartowali czy zdążę urodzić jeszcze 18 czy będzie już 19. Skurcze były już piekielnie silne i bolesne, mąż cały czas był przy mnie i bardzo mnie wspierał, masował plecy, podawał wodę i przypominał o oddechu w skurczach co bardzo mi pomagało. Jego wsparcie mega dużo mi dawało, myślę że jak bym była sama to o wiele gorzej bym się trzymała. Ok. godziny 23 skurcze nabrały już takiej siły że kilka razy aż się popłakałam z bólu, mimo wszystko spięłam poślady i podchodząc do porodu jak do najważniejszego zadania w życiu znalazłam siłę żeby jak najszybciej się z tym uporać. Po północy zrobiło się pełne rozwarcie i zaczęły się skurcze parte. Mimo ogromnego bólu zebrałam wszystkie siły i parłam bardzo mocno tak jak instruowała mnie położna która była jak anioł. Wspierała mnie razem z mężem co dało mi dodatkowej motywacji do parcia. Po 4 skurczu partym położna powiedziała że już czuje główkę i jak się postaram to w następnym skurczu urodzi się główka. Skurcze były tak wyczerpujące, że między niby zaczęłam odpływać, sama nie wiem czy przysypiać czy omdlewać. Mąż co chwile mnie cucił. W 5 partym czułam już ze główka zaraz wyjdzie więc wykonywałam wszystkie instrukcje położnej, oddychałam i parłam tak jak ona mi kazała. Okazało się że główka jest dość duża i muszą mnie naciąć bo inaczej na bank pęknę. Zgodziłam się na nacięcie i położna z lekarzem podczas skurczu nacięli mi krocze, gdyby nie dźwięk przecinanej tkanki to nawet bym nie zauważyła kiedy to nastąpiło. Po tym wyparłam główkę i zaraz po tym po wymianie powietrza i kolejnym parciu o 1:20 Lilka była już na świecie. Okazało się że mam bardzo krótką pępowinę, więc najpierw mąż odciął pępowinę a zaraz potem dostałam maleńką na klatkę piersiową . To były najpiękniejsze chwile w moim życiu, popłakałam się ze wzruszenia, i powtarzałam tylko że bardzo ją kocham. Następnie mąż z położną poszli zważyć i zmierzyć Lilkę a ja w tym czasie już bezboleśnie urodziłam łożysko i zostałam zszyta. Potem już wycieczka na łóżku na salę poporodową, wrócił mąż z maleństwem i zaczęło się nasze szczęśliwe życie nareszcie w trójkę.
__________________
Kocham mój Łobuzie 27.09.2014 Najszczęśliwsza żonka na świecie Lili już jest z nami 19.12.2014 |
2015-01-02, 19:52 | #4656 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 944
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Olcia, to miałaś przebity pęcherz jak ja. Bardzo długo to trwało u Ciebie... Ale najważniejsze, że Lila jest z Wami, nie ma nic piękniejszego
__________________
Jan 20.12.14 |
2015-01-02, 20:26 | #4657 |
Raczkowanie
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Maczuma no dlugo ale bez oksy podejrzewam ze bym sie do swiat nie rozpakowala. Grunt ze obeszło sie bez komplikacji i mala juz jest. Wazne jest nastawienie ja do tego podeszlam jak do zadania które MUSZE wykonac i dałam rade mimo ze bol byl okropny. Zamiast mowic ze nie dam rady powtarzalam jak mantre ze dam rade i bylo lepiej
__________________
Kocham mój Łobuzie 27.09.2014 Najszczęśliwsza żonka na świecie Lili już jest z nami 19.12.2014 |
2015-01-02, 20:46 | #4658 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 944
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
U mnie było bez oksy, ale też byłam gotowa zgodzić się na wszystko. Zaproponowali mi gaz ale stwierdziłam, że zostawię go na potem jak będzie bardziej bolało. W końcu urodziłam bez
__________________
Jan 20.12.14 |
2015-01-02, 21:02 | #4659 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-10
Lokalizacja: LHR ;)
Wiadomości: 1 428
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Cytat:
__________________
27.07.2009 Maciuś 8.03.2012 Basia
9.11.2014 Oleńka |
|
2015-01-02, 21:04 | #4660 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2014-04
Lokalizacja: Opole
Wiadomości: 2 469
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
A jak tam z macierzyńskim dostalyscie już ??
__________________
Emilka |
2015-01-02, 21:11 | #4661 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 8 486
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Cudnie <3 haha
__________________
"Wielkość człowieka polega na jego postanowieniu, by być silniejszym niż warunki czasu i życia." Tymoteusz 23.11.2014r |
2015-01-02, 21:33 | #4662 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 9 039
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Nie wiem co jest według mnie to Mała w ogóle nie je z moich piersi. Ja Jej nie słyszę jak przełyka. Niby łapie mi sutek z tą otoczka a ogólem cisza. Ciągnie, coś ciągnie i zasypia po jakimś czasie. Jeju rozniose się :-(
__________________
"Nigdy nie narzekaj, że masz w życiu pod górkę, jeśli zdecydowałeś, że idziesz na szczyt". I picture you in the sun wondering what went wrong... |
2015-01-02, 21:49 | #4663 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 944
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Suqub, a cmyrnij ją delikatnie koło ucha albo pod brodą...
__________________
Jan 20.12.14 |
2015-01-02, 21:56 | #4664 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 8 486
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Dziewczyny a macie jakiś pomysl żeby młody nie przewracal mi się z boku na plecy? kładę za nim zrolowany koc, ale jakimś cudem i tak zawsze budzi się na wznak
__________________
"Wielkość człowieka polega na jego postanowieniu, by być silniejszym niż warunki czasu i życia." Tymoteusz 23.11.2014r |
2015-01-02, 22:01 | #4665 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 944
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Hmm, ja to kładę go blisko ścianki łóżeczka i między nie wkładam np zrolowany koc.
Jak w nocy czasami Jankowi się nie odbije to go kładę na boku
__________________
Jan 20.12.14 |
2015-01-02, 22:14 | #4666 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 8 486
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Dzisiaj też go położę blisko ścianki zobaczymy, ale On tak w tym łóżeczku wojuje jak się budzi na jedzenie, że jak go położę pionowo wieczorem, a w nocy wstaje na karmienie, to leży na skos na szczęście jemu się zawsze odbija jak 'staremu' ale mimo wszystko ulewa, więc wolałabym spać spokojniej
__________________
"Wielkość człowieka polega na jego postanowieniu, by być silniejszym niż warunki czasu i życia." Tymoteusz 23.11.2014r |
2015-01-02, 22:41 | #4667 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: z domu
Wiadomości: 2 516
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Cytat:
Brawo!! Teraz już bez żadnych wkrętów uwierz w swoje cycki i karm małego tak długo jak będzie chciał Suqub - poszukaj w swojej okolicy doradcy laktacyjnego, może spróbujecie inaczej dostawiać, zmienicie pozycję czy coś. Spokojną bądź, nie.ma opcji żeby się nie udało. Poradz się dziewczyn na tej grupie na fb. Justysia - czemu twierdzisz że mleko zanika? Mała może być niespokojna z innego powodu niż głód. Nawet jak dajesz i zjada mm to nie znaczy że masz puste piersi. Moja czasem też się nerwicuje, myślę że jak bym jej dała mm to by zjadła, nie dlatego że głodna, ale że fajnie szybko leci to po co się wysilać. Lilka dziś też gorszy dzień miała. Od 12 do 17 praktycznie nie spała, jadła, tz ją nosił, przysypiała, ale widać było że brzuszek ją męczy, spinala się, wyginała no i oczywiście ciągle cyc. Ok 17 położyłam się z nią i trochę jadła, trochę tylko ssała, przysypiała, znów się spinała, budziała i tak w kółko przez ok 1,5 godziny. W końcu zasneła, ale uruchomiłam dźwięk suszarki na telefonie. Teraz wykąpana, najedzona śpi obok mnie.
__________________
Amelka |
|
2015-01-02, 22:47 | #4668 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 156
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Niedługo minie prawie miesiąc a ja wciąż nie opisałam swojego porodu
Około 2 w nocy brałam prysznic szykując się do spania. Poczułam lekkie bóle brzucha, ale stwierdziłam, że to na pewno skurcze przepowiadające, ćwiczenia. Spokojnie położyłam się do łóżka. Około 4 w nocy obudził mnie ból. Z racji tego że brzucho był naprawdę duży zignorowałam go myśląc, że to pewnie efekt niewygodnej pozycji. Od tamtej pory co trochę zaczęły mnie budzić delikatne bóle, które wciąż usilnie ignorowałam. Nawet szczególnie nie sprawdzałam godziny, żeby mieć jakąś kontrolę nad tymi skurczami. Nie wiem dlaczego tak bardzo wypierałam myśl, że to już... Około 6.30 przebudziłam się i ułożyłam w pozycji klęku podpartego. Wtedy zaczęłam wierzyć, że to jednak JUŻ! Kucając w klęku podpartym bujałam się delikatnie w przód i tył- pomagało. Stwierdziłam, że skoro organizm dobrze się czuje w pozycji porodowej tzn. że pora podejść do tematu poważnie i obudziłam przyszłego tatusia. Po 7 byłam pod prysznicem, żeby się przygotować. O 8 skurcze były co 8-9minut. O 9 już co 5, a jak wychodziliśmy z domu o 9.30 już co 3min. Był to dzień wizyty u ginekologa i zapisu KTG- w przychodni miałam się pojawić o 10.30. Cały poranek wysyłałam Tża do pracy. Po 8 w kurtce zadał mi ostatni raz pytanie czy aby na pewno ma iść do pracy. Postanowiłam, żeby jednak został i odwiózł mnie do przychodni (wciąż chciałam jechać na tą wizytę ), a potem ewentualnie do szpitala... Chwilę później już wiedziałam, że będzie trasa tylko do szpitala... O godzinie 9 zaczęły się skurcze co 3-4 minuty. Ciężko było się ubrać i bez pomocy Tża się nie obyło. Pamiętam, że martwiłam się, że utkniemy w korku i nie zdążymy do szpitala. W samochodzie płakałam, ale nie wiem dlaczego... Na izbę wtoczyłam się ok 9.30. Pani jak usłyszała, że skurcze co 2-3min kazała biegiem do gabinetu nr 5. Zostawiłam dokumenty do zapisu i poszłam na badanie. Lekarka stwierdziła, że mam 5cm rozwarcia. Nie wiem kto był tym bardziej zaskoczony. Kazali mi się przebrać w koszulę i po załatwieniu papierkologii powieźli wózkiem na porodówkę. Tam zajęła się nami położna Olga. Wprowadziła nas na zieloną salę i przygotowując sobie sprzęt zbierała wywiad i uspokajała nas. Dostałam gaz rozweselający jednak nie było mi do śmiechu. Kiedy okazało się, że mam 7cm rozwarcia zdecydowałam się na znieczulenie. Przyszedł lekarz i zrobił to bardzo szybko i bezboleśnie. Ulga była niesamowita. Olga podpięła mnie pod KTG, żeby kontrolować skurcze, a ja leżałam uśmiechając się. Kiedy chciała mnie zbadać odeszły wody. Ułożyła mnie na boku, powiedziała jak przeć i się zaczęło. Nie pamiętam ile było skurczy partych. Niewiele. Przy którymś z kolei zapytała czy może mnie naciąć, bo mały jest dosyć duży i dodatkowo wypycha się rączką. Oczywiście zgodziłam się. Nic nie czułam. I pojawił się Kuba. Położyła mi go na klatce, a Tż dumnie przeciął pępowinę... Itu zaczęły się schody..Okazało się, że łożysko nie jest w całości i trzeba będzie robić rewizję. Nie wiem ile leżałam z malutkim, ale niestety nie były to chwile tylko we troje. Pocieszyliśmy się sobą jeszcze moment, a potem mały poszedł się ubierać, a Tża na czas zabiegu wyprosili z sali. Chcieli zrobić rewizję póki działało znieczulenie. Po czyszczeniu zaczęli mnie zszywać i wtedy zaczęłam odlatywać. Miałam wrażenie, że słyszę co się dzieje wokoło mnie, ale nie mogę się z nimi porozumieć. Nie miałam siły otworzyć oczu, a jak już mi się to udało otworzyło się tylko prawe... Wezwano anestezjologów, żeby sprawdzić czy to nie po znieczuleniu. Zlecili badania podpięli pod monitory i okazało się, że wszystko ok. Usłyszałam tylko, że martwi ich to lewe oko. Padło podejrzenie porażenia nerwu.. Po około godzinie sytuacja zaczęła wracać do normy. Pozwolili Tżowi wejść do mnie. Puściły mu nerwy, płakał. Malutki spał w wózeczku obok. Położna pozwoliła mi wziąć go jeszcze na moment na ręce. Kiedy chciałam go przystawić do piersi przyszła pani, która miała wziąć go tylko na moment żeby sprawdzić saturację. Okazało się, że jest za niska. Mały za słabo oddycha i trzeba go zabrać na obserwację. Ale to nic poważnego, powiedziała... Skończyło się ponad 2 dobami dotleniania w inkubatorze... z porodówki wyjechałam leżąc na salę intensywnego nadzoru. Ok 24 byłam w stanie usiąść na wózek, żeby pojechać do małego.. Potem wizyty w „inkubatorowni”, antybiotyki, pompy, saturatory, monitory... Płacz małego, bo głodny i mój, nie potrafię go nakarmić. I tak zleciało nam 10dni w szpitalu... No to się opisałamtrwało to parę dni ale jest |
2015-01-03, 01:31 | #4669 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 944
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Basjenia, to też niewesolo było pod koniec... Organizm kobiety różnie na poród reaguje, ja na partych też leciałam, dostałam tlen, a potem ten cukier mi skoczył do 220, że wstać nie mogłam. I pomyśleć, że to nic teraz, gdy dzieciaki są z nami
__________________
Jan 20.12.14 |
2015-01-03, 05:03 | #4670 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 640
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Ja nie wiem co mam ze spaniem zabrali malutką mi na noc znowu ze względu na to jej serduszko i teoretycznie mogę spokojnie odpoczywać i spać a tu się obudziłam przed 3 i pospane
To napisze wam jak mój poród wyglądał Wieczorem na dzień przed tp chodziłam po domu i zarzekalam się ze w sylwestra nie rodzę i koniec i kropka ale jak kładłam się spać miałam przeczucie ze Gabrysia ma inny plan. Cały dzień było mi nie dobrze, słabo, spałam, leżałam zero sił na cokolwiek, nawet mój wilczy od kilku dni apetyt mnie opuścił a malutka strasznie sppokojna. Jednak wieczorem zaczęła takie harce ze aż zwijalam się od jej kopniakow. Do tego taki ból w szyjce takie kłucie, to było coś nowego i nie wiem skąd ale wiedziałam co oznacza. Jakoś udało mi się zasnąć. Obudziłam się jakoś przed 2:00 wyspana i pełna sił. W pewnym momencie poczułam ze robi mi się mokro. To biegiem do łazienki, a tam się leje i leje i leje myślałam ze już koniec założyłam podpaske i idę budzić męża. On też już nie spał i mówił ze też miał jakieś przeczucia. Zebraliśmy się expresowo nie cała godzinę później byliśmy na IP. Po formalnościach i badaniu okazało się ze rozwarcie mam na 2 cm. Zaprowadziło nas na sale przedporodowa, ja na łóżko mąż na kanapę i zadowoleni uśmiechnięci ze to już czekamy. Skurcze miałam co 7 minut i nie specjalnie bolesne. Czasem trafiły się dwa krótsze co 4-5 minut. I tak sobie gadaliśmy do 7:00 rano aż przyszła nasza położna Ania. Zbadała mnie, rozwarcie stało w miejscu, podłączyli mnie pod ktg. Skurcze nabierały na sile i modliłam się o odłączenie ustrojstwa. A potem to pamiętam już jak przed mgłę. Trochę skakałam na piłce, trochę leżałam pod ktg co trzy godziny, dostałam kroplówkę z glukozą, poszłam pod prysznic co przyniosło mi ogromną ulgę, tylko miałam wrażenie ze to Wyciszylo mi trochę skurcze. Były co 5 minut ale jakby słabsze. I znowu cholerne ktg, badanie, rozwarcie na 4 palce i potem zostaliśmy sami na długo bo jakieś masowe porody się zaczęły. ---------- Dopisano o 05:35 ---------- Poprzedni post napisano o 05:04 ---------- Leżąc pod ktg skurcze nabrały znowu takiej siły ze gryzlam poduszkę. Przez prawie dwie godziny wysyłałam męża żeby poprosił o znieczulenie ale co wychodził to wracał i mówił ze nikogo na oddziale nie ma a ja prawie chodzilabym po ścianach gdybym nie była podpięta. Wreszcie jak zaczęłam płakać przy skurczach bo dostałam bóli krzyżowych udało się kogoś zawołać żeby mnie chociaż odłączyli żebym mogła wstać. Bujalam się na piłce a na skurczu lapalam się tak łóżka aż cale po pokoju jeździło. wreszcie położna do mnie wróciła, nie chciała wierzyć ze aż tak mnie boli, a na prośbę o znieczulenie zawołała lekarza. Po badaniu rozwarcie na 7-8 cm i wieść ze szkoda tylu godzin skurczów, jak podadzą znieczulenie wszystko się wyciszy, przez półtorej godziny będę leżeć i się uśmiechać a potem będzie to samo i ze to jest poród i to musi boleć. Położna bez zgody lekarza znieczulenia dać mi nie mogła. Ale jak woleliśmy ja co 5 minut po każdym skurczu i widziały obie jak już nie mam siły, zaproponowały gaz. Działało to tak ze kręciło mi się w głowie, pomiędzy skurczami śmiałam się jak najarana a na skurczu i tak płakałam. Rozwarcie stanęło na 9 cm i ani rusz. To podłączyli mi oksytocyne. I zaczął się koszmar. Jedyne co mogłam to klęczec bądź kucac przy łóżku, jak już bolały mnie kolana usiadłam na piłce, mąż za mną, w ręce kroplówka w oksy, mąż obejmował mnie w pasie i przytrzymywal pelote od ktg na brzuchu bo ginęło nam ttetno małej a ja błagałam o cesarkę. Bóle krzyżowe były tak mocne ze przestałam czuć skurcze na brzuchu. Pomiędzy skurczami odlatywalam. Położna chce mnie zabrać na porodowa a ja mówię ze nie czuje skurczy partych. Chyba poważnie zaczęły się zastanawiać nad cesarka. Ale jeszcze mnie zbadaly i położna mówi ze idziemy rodzić albo teraz albo wcale bo jeszcze godzinka i nie będą mieli co zbierać bo nic ze mnie nie zostanie. Lekarka nie była przekonana ale położna mówi ze nie da mnie pociąć, nie po to tyle godzin się męczyłam żeby mi teraz cesarkę robić i urodzimy. ---------- Dopisano o 06:03 ---------- Poprzedni post napisano o 05:35 ---------- Problem był taki ze nie wiedziałam kiedy przeć bo tak mnie bolało w krzyżu, promieniowalo na pośladki i uda. Lekarka trzymała mi ręce na brzuchu i mówiła kiedy przeć. Skurcze miałam co 4 minuty, ciągle podkrecaly oksy. Pierwszy raz w życiu nie panowalam nad własnym ciałem ale szczegółów wam oszczędzę wkoncu lekarka wbijala mi łokieć pod zebra i próbowała małą wypchnąć a położna rozciągnąć mnie od dołu. Jak zaczęła się rodzić główka naciela mnie, szczypalo, a jak już główka się urodzila skurcze stanęły. Czekamy i czekamy a tu nic i lekka panika, co dalej. Ale przyszedł jakoś jeden marny skurcz i Gabrysia o 16:10 była z nami. Łożysko też ta durna lekarka chciała na sile ze mnie wypchnąć ale ją odepchnelam zaparlam się i urodziłam, co było nawet przyjemne potem dostałam takich drgawek ze nie mogły mnie zaszyć. Bałam się widoku dziecka takiego zaraz po urodzeniu ale ona była taka ładna wcale nie zasiniala tylko ładna różowa i prawie nie umazana potem położna zapakowala mnie na wózeczek zawiozła na łóżko, pomogła się ułożyć, przystawila mi dziecko do piersi i zostawiła nas we trójkę 2 godziny później wstałam zjadłam wykapalam się ale później w nocy lezalysmy sobie razem, trochę się karmilysmy, przywitalysmy nowy rok i obie byłyśmy zadowolone
__________________
39/40 |
2015-01-03, 09:19 | #4671 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 693
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
U nas wczoraj byla polozna wazyla malego od dnia wypisu tj. 31.12. do wczoraj 02.01. maly przybral 150g karmie tylko kp takze teraz jestem pewna ze maly sie najada skoro przybiera na wadze
__________________
Wszystko się zmienia, to nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi. Edytowane przez Paulinkus Czas edycji: 2015-01-03 o 09:23 |
2015-01-03, 09:30 | #4672 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2014-04
Lokalizacja: Opole
Wiadomości: 2 469
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
EJ bo Ja chyba przegapilam : wybraliscie w końcu imię ??
__________________
Emilka |
2015-01-03, 09:57 | #4673 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 582
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
no niezle te wasze porody... basiabasia ja tez miałam drgawki takie że lekarz nie mógł szyc, to chyba częste
basjena, współczuje tego co Ty i tż musieliscie na koniec przezyc ale dobrze ze wszystko sie uspokoiło olcia nooo długi miałas ten poród, biiedna ale jaka twarda kurde musze w koncu swoj opis zrobic... |
2015-01-03, 10:07 | #4674 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Ruda Śląska
Wiadomości: 340
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Idziemy dzis do domu! 🙌 ale jestem szczesliwa!
od wczoraj odciagalam pokarm laktatorem, bo mala gardzi moim cyckiem. Udawalo mi sie sciagac na raz 20ml, ale to bylo za mało, wiec i tak trzeba bylo dokarmiac. Po namysle stwierdzam, ze chromole kp, chcialam, nie wychodzi, a ja nie mam ani cierpliwosci ani tak wielkiej motywacji, zeby ciagnac to dalej. Jak widze, ze mala krzyczy z glodu, to mi sie odechciewa... wysłane z mojej xperii T3 |
2015-01-03, 10:16 | #4675 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 693
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Cytat:
Nie wahamy się jeszcze pomiędzy Piotr a Aleksander ale chyba będzie Piotr jak się urodził to popatrzyłam na niego i pomyślałam jesteś Piotruś i chyba ostatecznie tak zostanie Tż poszedł dzisiaj na kilka godzin do pracy i lekki stres mnie ogarnął mam nadzieję że mały nie da mi do wiwatu
__________________
Wszystko się zmienia, to nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi. |
|
2015-01-03, 10:19 | #4676 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2014-04
Lokalizacja: Opole
Wiadomości: 2 469
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
U mnie paskudny wieczór był :/ ale to swoje żale wyleje w grupie na fb :/ tam mi łatwiej z tel. wejść niż na klub :/
__________________
Emilka |
2015-01-03, 10:19 | #4677 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 9 039
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Witam, pierwsza noc za Nami...
PYTANIE!!!! CZY NIE MA TU INSTRUKCJI OBSŁUGI MOJEGO DZIECKA?!
__________________
"Nigdy nie narzekaj, że masz w życiu pod górkę, jeśli zdecydowałeś, że idziesz na szczyt". I picture you in the sun wondering what went wrong... |
2015-01-03, 10:45 | #4678 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 693
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
spokojnie u nas było to samo po pierwszej nocy w domu. A nie było ciekawie bo to był sylwester i fajerwerkami i petardami strzelali co małego uśpiłam to się budził karmiłam go prawie co godzinę w końcu zasnął przytulony do tż. Przeżyłam lekką panikę jak nie mogłam skorzystać z pomocy położnej tak jak w szpitalu popatrzyłam na małego i pomyślałam że już zawsze sama będę musiała się nim zajmować i wiedzieć o co mu chodzi
__________________
Wszystko się zmienia, to nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi. |
2015-01-03, 11:27 | #4679 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 523
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Jejku, dziewczyny, widzę ze niezle się tez namęczyliście podczas porodów
Edytowane przez antosia5 Czas edycji: 2015-01-05 o 16:20 |
2015-01-03, 11:48 | #4680 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 9 039
|
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V
Cytat:
Ogółem to mnie jeden szew ciągnie :-/ Ja nie wiem czy doktorek za bardzo nie poszalał
__________________
"Nigdy nie narzekaj, że masz w życiu pod górkę, jeśli zdecydowałeś, że idziesz na szczyt". I picture you in the sun wondering what went wrong... |
|
Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:10.