nienajlepszy kolega

[jujojo]

Cześć!
Mam 22 lata, kumpel 24. Przyjaźnimy się od 4 lat. Jest raczej w porządku, trochę nieśmiały, ale do pogadania. Niestety, jak każdy człowiek ma wady, jak np. jest bardzo skąpy, a przy tym musi mieć wszystko najlepsze, żeby móc się tym pochwalić, poczynając od ciuchów, przez gadżety, na różnych wyjazdach kończąc, jest też dość interesowny, nawet na roku, mimo że jest osobą lubianą, to czasem się z niego podśmiewają, że jest chytrusem. Poza tym, myślę że rekompensując sobie swoją nieśmiałość, próbuje stworzyć swoj wizerunek jako osoby bardzo popularnej, z którą musisz się umawiać miesiąc wcześniej na kawę, bo on ma tyluuu znajomych. W związku z tym czasami potrafi się dłuższą chwilę nie odezwać.

Ogólnie, wydawałoby się, że nasza przyjaźń jest dość mocna, na uczelni zawsze razem, robimy sobie wieczorki filmowe, gotujemy, itp. Nie jest tak, że jestem tą stroną dającą z siebie więcej w naszej przyjaźni, on często coś ugotuje, wyśle mi swoje notatki, odprowadzi z walizką, bym nie dźwigała, więc dajemy z siebie po równo. Jednak często mam wrażenie, że on odzywa się tylko wtedy, gdy czegoś potrzebuje, albo gdy tylko jemu to pasuje.

Np. gdy ja go zaproszę na imprezę, którą sama organizuję, przyjdzie tylko wtedy, gdy zaproszeni goście mu odpowiadają, natomiast gdy on organizuje imprezę (zwykle zaprasza osoby których nie lubię, bo najczęściej są to typy, które myślą że są cool, a w rzeczywistości to straszne fałsze i pustaki) to oczekuje, że ja obowiązkowo na niej będę.

No i tak właśnie się ostatnio stało, że 12 sierpnia napisałam do niego na facebooku, bo miałam jedno, w sumie nieistotne, pytanie, no ale tak napisałam, by zagaić. Nie odpisał w ogóle, dopiero dzisiaj (6 września) zadzwonił niby przeprosić, ze nie odpisał, no i tak zaczęliśmy gadać. Potrzebowałam noclegu na jeden dzień, bo szukam nowego mieszkania, więc się zaoferował (nie mam wyjścia, muszę skorzystać). A na koniec oczywiście "miał sprawę", bym poszła z nim na wesele (bo dziewczyny nie ma).

Planuję powoli urywać z nim znajomość, bo to chyba nie jest dobry kolega (a nazywa sam siebie moim przyjacielem..), przy którym czuję się wykorzystywana, bo wiem, że gdy dzwoni, to znaczy, że czegoś chce. Daje z siebie tylko tyle, ile sam chce i ile mu się to opłaca, by za dużo tylko nie stracic. Nie da się na nim polegać.

I teraz tylko się zastanawiam, czy iść na to wesele, bo z drugiej strony zawsze mogłabym iść i się wybawić, a znajomość i tak uciąć za jakiś czas, małymi kroczkami. Tylko znów czuję sie wykorzystywana, że dzięki mnie on nie idzie sam, a jakbym ja miała wesele w rodzinie (też nie mam drugiej połowki), to nie jestem pewna, czy on by ze mną poszedł.

Może to i głupi problem, ale poszłybyście na to wesele?

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

A kiedy jest to wesele?

[jujojo]

w tą sobotę (10.09.)

[Adrianna_8]

Czas nagli. Skoro juz sie zgodzilas, to wedlug mnie powinnas pojsc. Chociaz to wyglada i tak jakbys byla meeega opcja zapasowa.

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka

[60kropka6]

I on nie wiedział wcześniej o tym weselu, że Cię tak zaprasza na ostatnią chwilę?

[Minna]

Wytrzymał do samego końca z zaproszeniem, pewnie wszystkie inne możliwości nie wypaliły

Zgodziłaś się i jeśli lubisz wesela, nie musisz się zmuszać by tam pójść, nie jest to dla Ciebie problem, a jak piszesz chętnie się pobawisz to idź.

[60kropka6]

Napisane przez Minna

Wytrzymał do samego końca z zaproszeniem, pewnie wszystkie inne możliwości nie wypaliły

No właśnie też tak myślę :|

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[jujojo]

Jakoś w lipcu przy piwie coś mówił, że będzie takie wesele, ale nie mówił tego w sensie że "chodź ze mną", tylko bardziej zastanawiał się czy w ogóle iść, bo znalazł jakieś tanie bilety lotnicze akurat na ten dzień i chciał wyjechać. Jeszcze przed 12 sierpnia powiedział mi, że jednak nie pojedzie, bo coś tam, czyli już wtedy wiedział, że idzie na wesele. Ale zapytał mnie dopiero dziś

On tak czasami robił: "czy mogę wpaść na herbatę teraz?", "co robisz za pół godziny?", "chodźmy na piwo teraz". Tak samo było w jego urodziny, zadzwonił koło 16 do mnie, że będzie domówka u niego wieczorem... wkurzyłam się, bo myślałam że zrobił tak tylko ze mną, ale na spotkaniu okazało się, że inni dostali wiadomość o jego urodzinach mniej więcej o tej samej porze co i ja. Tak czy siak nie spodobało mi się to bardzo, więc mimo wolnego wieczoru tego dnia poszłam tylko na chwilę, złożyłam życzenia, posiedziałam pół godziny i wróciłam do domu, jemu mówiąc, że byłam umówiona już od dawna. Strasznie wtedy nalegał, bym została, teraz to już sama nie wiem czy szczerze, czy może po prostu zależało mu by więcej ludzi było na tych urodzinach..

[niebieskie_oczko]

Napisane przez 60kropka6

No właśnie też tak myślę :|

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ale co w tym złego/dziwnego? Autorka nie jest jego potencjalną dziewczyną. Jest koleżanką lub przyjaciółką (ale dla mnie w tym wypadku to naciągane słowo). Być może miał jakieś inne opcje np. jakąś dziewczynę na oku, ale nie wypaliło, to spytał się jej i albo się zgodzi albo nie. Sama pisze, że pobawiłaby się.

Inna sprawa - skoro macie/mieliście w miarę dobry kontakt, to może warto byłoby pogadać? Dla mnie to lepsza opcja niż ucinanie bez słowa relacji.

Poza tym, może jestem dziwna, ale gdybym napisała do swojego dobrego kumpla z jakimś istotnym pytaniem, to jakby się nie odezwal tego dnia, to zadzwoniłabym następnego. Korona by mi nie spadła z głowy. Wam urwał się kontakt prawie na miesiąc, więc to tylko świadczy o tym, że drogi wam się rozeszły albo jest to bardzo luźna znajomość.

[aidam11]

Napisane przez jujojo

Planuję powoli urywać z nim znajomość, bo to chyba nie jest dobry kolega (a nazywa sam siebie moim przyjacielem..)

To nie jest żaden kolega. Daj sobie spokój i nie czuj żadnego długu bo go tutaj nie ma. Idź swoją drogą bo chyba jesteście z różnych światów.

[Adrianna_8]

Jak tak czytam, to nie wiem, kiedy i jak wytworzyla sie miedzy wami jakas wiez. Koles chyba nie traktuje Cie az tak serio.

Moze jest lekkoduchem, spontaniczny, bal bla, ale skoro masz watpliwosci co do jego intencji, to nie ma sensu sie meczyc...

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka

[I am Rock]

Są tacy ludzie, którzy tygodniami potrafią się nie odezwać, a jak jest potrzeba, to cię odnajdą i znajdą czas.
Ja nie widzę powodu, by utrzymywać z kimś takim kontakty. A niech tam sobie gdzieś żyje i wykorzystuje kogoś innego.

[nyana89]

'Przyjaźnie się'. No, może Ty z nim tak, bo on z Tobaą tak jakby... Wcale?

Napisane przez I am Rock

Są tacy ludzie, którzy tygodniami potrafią się nie odezwać, a jak jest potrzeba, to cię odnajdą i znajdą czas.
Ja nie widzę powodu, by utrzymywać z kimś takim kontakty. A niech tam sobie gdzieś żyje i wykorzystuje kogoś innego.

O, to to, dokładnie.