największe faux pas w salonie sukien ślubnych

[Vivienne]

[1=019cbfde5cc6e455fa19b01 1903180c9b735c7f6;5078930 0]golenie pach póki co jeest nieobowiązkowe, to że ktoś ma busz pod pachami nie znaczy że śmierdzi i się nie myje.[/QUOTE]

Ale w tym przypadku znaczylo

Nie zamierzam tu wchodzic w dyskusje, ale niegolenie pach w XXI wieku to jednak cos obrzydliwego.

[Saaheli]

w tych wypadkach, akurat jedno z drugim bardzo silnie się łączyło
każdy ma inne poczucie estetyki, ja np. nie pokazałabym się komuś z buszem pod pachami. ale to tylko moje zdanie.

[gabriell1982]

Napisane przez Saaheli

w tych wypadkach, akurat jedno z drugim bardzo silnie się łączyło
każdy ma inne poczucie estetyki, ja np. nie pokazałabym się komuś z buszem pod pachami. ale to tylko moje zdanie.

zgadzam się

[AnA_1989]

Wracając do sukien...
11 miesięcy przed ślubem wybrałam się z siostrą i mamą do Krakowa pooglądać suknie- wiadomo ul. Długa- salony co parę kroków. W pierwszym salonie obsługa była miła- zmierzyłam nawet 3 suknie, panie wydawały się kompetentne i trafnie doradzały, w czym byłoby mi najładniej i co najlepiej, pasowałoby do mojej figury, karnacji itp. Faktycznie- wyszłam zadowolona- można by nawet rzec- skłonna kupić pierwszą lepszą sukienkę, którą zmierzyłam (właśnie ze względu na miłą obsługę). Potem już było gorzej...
Pobyt w następnym salonie zapadł tylko w naszej pamięci, bo Panie ekspedientki naszej trójki chyba w ogóle nie zauważyły.
Najbardziej było mi przykro po odwiedzeniu kolejnego salonu. Moja mama stwierdziła, że czuje się "wyrzucona". Miała racje. Tak zostałyśmy potraktowane.
Odwiedziłyśmy jeszcze kilka salonów. W niektórych był ruch- nie przeszkadzałyśmy. Widać, że ekspedientki miały co robić. W innych ekspedientki nie specjalnie się interesowały przybyłymi klientkami. Planując tą "wyprawę" nie nastawiałam się na mierzenie. Wiedziałam, że zazwyczaj trzeba się umówić ale nie uważam, by każda wizyta w salonie powinna być zapowiada, by ekspedientki się Tobą zainteresowały! W pierwszym salonie usłyszałam- słusznie i trafnie zresztą- że oglądać w internecie to nie to samo co na realu- czasem jedno nie pokrywa się z drugim. Dlatego też uważam, że każda PM ma prawo pójść, pooglądać, po przymierzać, nawet trochę pomarudzić (byle nieprzesadnie) i wybrać to co najlepiej do niej pasuje bez względu na datę ślubu, bo jak usłyszałam w innym znów salonie - "w nowej kolekcji i tak nie będzie nic nowego" (słusznie- bo tyle jest salonów i tyle modeli sukien,że ciężko wymyślić coś dotąd niespotykanego- zresztą każda sukienka i tak może być przerobiona według własnego uznania). Warto więc moim zdaniem przejść się po salonach, by po prostu pooglądać sukienki- zobaczyć co nam odpowiada- gdzie umówić się na przyszłość- a gdzie odpuścić, bo nie znalazłyśmy tam nic interesującego albo suknie zaczynają się od cen, które są dla nas za wysokie. Naturalna selekcja- i PM powinny być zadowolone i ekspedientki- które nie będą miały za dużo pracy z klientkami, które " nie chcą kupić sukni". Nie mniej jednak z racji,że koszt sukien ślubnych jest duży -zaczyna się co najmniej od kilkuset złotych aż do bliżej nie określonych kwot- każda klientka powinna być traktowana poważnie, bo może nie dziś, może nie jutro ale za parę miesięcy może zostawić tu dużą sumę pieniędzy i wynieść pozytywną opinię, polecając salon innym. Zresztą ludzi i bez tego powinno się traktować z godnością i szacunkiem.
Pracowałam w różnych branżach- między innymi w handlu. Jak sobie przypomnę szkolenia na temat "jak się uśmiechać do klienta" i "jak traktować klienta " który robi zakupy za 5 zł. to samej mi się chce śmiać, ale takich rzeczy uczą Ci, którzy wymagają w swoim firmach najwyższych standardów. Nie mniej chętnie, bym poleciła takie szkolenie większości ekspedientek w salonach sukien ślubnych.
Za niedługo mam zamiar zrobić podobną rundkę po salonach w poszukiwaniu tej jedynej. Mam nadzieje, że bielskie ekspedientki okażą się bardziej zainteresowane klientelą i nieco sympatyczniejsze.