Otwarty związek - Wasze opinie.

[17c731ef415ea939127a54e258bb952ab9747631_5ee01472777c6]

Napisane przez patusiaa23

Dalej nie rozumiesz, że mówimy o cechach osobowosci, umożliwiajacych w ogóle zawieranie takich związków, a nie o zasadach, jakie sobie ktoś sam z partnerem określi i czy ich przestrzega. Zieeeeeeeew

No to trzeba było napisać "cechy osobowości umożliwiające zawieranie związków poli" a nie "związki poli" bo to jest co innego.
Jezu patusia nazwałaś zdradę "cichym poli", tego się czepiam od paru postów.
Związki poli wymagają zgody obu stron, tak samo jak seks, zeby go można było nazwać seksem, a nie gwałtem, czego nie rozumiesz? Dlatego gwałt to nie seks, a zdrada to nie żaden związek poli.

[patusiaa23]

[1=17c731ef415ea939127a54e 258bb952ab9747631_5ee0147 2777c6;87870370]No to trzeba było napisać "cechy osobowości umożliwiające zawieranie związków poli" a nie "związki poli" bo to jest co innego.
Jezu patusia nazwałaś zdradę "cichym poli", tego się czepiam od paru postów.
Związki poli wymagają zgody obu stron, tak samo jak seks, zeby go można było nazwać seksem, a nie gwałtem, czego nie rozumiesz? Dlatego gwałt to nie seks, a zdrada to nie żaden związek poli.[/QUOTE]

Zieeeeeeew2. A wpadłaś na to dlaczego używam ogólnie przedrostka "poli", a nie "poliamoria", "pologamia"? Bo po prostu mam na myśli związek z więcej niż jedną osobą, tyle, bez rozróżnienia na to, jakie zasady w nim panują. A wyrażenie "cechy lsobowosci" tez powtarzam od paru postów. Skończ się rzucać i przemysl z czym ty w sumie dyskutujesz
Wiesz do czego też służy cudzysłow? Np do przenośni, "ciche poli" to miała być osoba, która wykazuje cechy poli - czyli jest w stanie żyć z dwiema osobami, ale robi to w ukryciu, zdradzając partnera, a nie ze zdrada to ciche poli. W żadnym miejscu nie usprawiedliwilam, ami nie umniejszylam zdradzie, a ty mi z gwałtami wyskakujesz.

Tłumaczenie definicji jeszcze zroumiem, może ktoś nie wiedzieć. Ale tłumaczenie skladni zdania dorosłej osobie i odpieranie tego, co sama sobie wymyśliła, to już dla mnie za dużo

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez patusiaa23

Zieeeeeeew2. A wpadłaś na to dlaczego używam ogólnie przedrostka "poli", a nie "poliamoria", "pologamia"? Bo po prostu mam na myśli związek z więcej niż jedną osobą.

Daj spokój Przecież piszesz do ściany.
Co jej nie zacytujesz, to się utwierdzam w przekonaniu, że danie jej ignora było słuszne.

[17c731ef415ea939127a54e258bb952ab9747631_5ee01472777c6]

Cała dyskusja wyniknela z tego, ze się obie wyraziłyście nieprecyzyjnie, a potem wysmiałyście dziewczynę, która was nieprecyzyjnie zrozumiała. Wystarczyło się poprawić a nie wymagac że wszyscy beda nagle wiedziec, co macie na mysli mówiąc 'poli'.
Precyzja językowa jest akurat w takich kwestiach bardzo ważna, a jak widzisz, nawet definicje nie są absolutnie zbieżne.
Nie rozumiem czemu trzeba rozmówcę przy tym traktować tak agresywnie i z góry. Na tym temacie sie znam zawodowo i byle kitu mi nikt nie wciśnie jako the only gay in the village. (nie mówię do ciebie, rozumiem, co chcesz przekazać)
A z czym dyskutuję? Z nomenklaturą.

---------- Dopisano o 16:48 ---------- Poprzedni post napisano o 15:26 ----------

Napisane przez patusiaa23

Tłumaczenie definicji jeszcze zroumiem, może ktoś nie wiedzieć. Ale tłumaczenie skladni zdania dorosłej osobie i odpieranie tego, co sama sobie wymyśliła, to już dla mnie za dużo

Słownik Oxford:
polyamorous
/ˌpɒliˈam(ə)rəs/
adjective
characterized by or involved in the practice of engaging in multiple sexual relationships with the consent of all the people involved.
"intimacy and trust are essential to successful polyamorous relationships"

[patusiaa23]

[1=17c731ef415ea939127a54e 258bb952ab9747631_5ee0147 2777c6;87870694]Cała dyskusja wyniknela z tego, ze się obie wyraziłyście nieprecyzyjnie, a potem wysmiałyście dziewczynę, która was nieprecyzyjnie zrozumiała. Wystarczyło się poprawić a nie wymagac że wszyscy beda nagle wiedziec, co macie na mysli mówiąc 'poli'.
Precyzja językowa jest akurat w takich kwestiach bardzo ważna, a jak widzisz, nawet definicje nie są absolutnie zbieżne.
Nie rozumiem czemu trzeba rozmówcę przy tym traktować tak agresywnie i z góry. Na tym temacie sie znam zawodowo i byle kitu mi nikt nie wciśnie jako the only gay in the village. (nie mówię do ciebie, rozumiem, co chcesz przekazać)
A z czym dyskutuję? Z nomenklaturą.

---------- Dopisano o 16:48 ---------- Poprzedni post napisano o 15:26 ----------



Słownik Oxford:
polyamorous
/ˌpɒliˈam(ə)rəs/
adjective
characterized by or involved in the practice of engaging in multiple sexual relationships with the consent of all the people involved.
"intimacy and trust are essential to successful polyamorous relationships"[/QUOTE]

No spoczko tylko to nie Ty, nie jai nie Lisabeth, tylko motylka zonglowala otwartym związkiem, poliamoria i poligamoa, jakby to było to samo, jeszcze pisząc "jak zwał tak zwał" i to nie Ty miałaś problem ze zrozumieniem prostej ankiety, ale możesz się dalej ciskać o coś, co nie miało miejsca, jak zrowanie zdrady i poliamroi, czy co tam jszzczeusama sobie wymyśliłaś, żeby bić chochola. Jeśli nie wiedziałaś co mam na myśli używając wyłącznie określenia poli, mogłaś śmiało dopytać, zamiast dopisywać swoje historie.

Widzę pół dnia internet wertujesz xD
Tylko wiesz, my tylko jej pisałyśmy, że zgoda wszystkich zainteresowanych to nie jest coś obligatoryjnego w każdej wieloosobowej relacji, a ona upierała się że tak, więc no fajnie, poczytałaś mądre rzeczy, cieszę się, wkleiłaś je, ale to nic w tej rozmowie nie zmieniło. Ja kończę z tobą rozmowę, bo nic więcej nie mam do dodania w temacie otwartych związków, a nie chce już mi się odpowiadać na kosmiczne posty

[Trzepotka]

Treść usunięta

[17c731ef415ea939127a54e258bb952ab9747631_5ee01472777c6]

No i owszem spoko, ale ona się upierała, że w w definicji poli zgoda jest - i jest, a wy zamiast przyznać rację to w zaparte.

Nie musiałam nic wertowac, ale okej - jestem chochola

[patusiaa23]

[1=17c731ef415ea939127a54e 258bb952ab9747631_5ee0147 2777c6;87871055]No i owszem spoko, ale ona się upierała, że w w definicji poli zgoda jest - i jest, a wy zamiast przyznać rację to w zaparte.

Nie musiałam nic wertowac, ale okej - jestem chochola [/QUOTE]

Zgoda pojawia się w niektórych definicjach związków poliamorycznych, to nie jedyna koncepcja wieloosobowych relacji, zwanych w tej rozmowie poli związkami, dlatego nie może być uznane, że jest konieczna we wszystkich, więc nie przekręcaj. Nie wiem kim jesteś, za to zauważam coraz wieksze braki w zrozumieniu tego co się czyta. Płyn dalej, tylko już bez ośmieszania się jak z chochołem i ciągłego dopisywania czegoś do wcześniejszych postów

[Limonka2738]

[1=17c731ef415ea939127a54e 258bb952ab9747631_5ee0147 2777c6;87870694]Cała dyskusja wyniknela z tego, ze się obie wyraziłyście nieprecyzyjnie, a potem wysmiałyście dziewczynę, która was nieprecyzyjnie zrozumiała. Wystarczyło się poprawić a nie wymagac że wszyscy beda nagle wiedziec, co macie na mysli mówiąc 'poli'.
Precyzja językowa jest akurat w takich kwestiach bardzo ważna, a jak widzisz, nawet definicje nie są absolutnie zbieżne.
[/QUOTE]

[17c731ef415ea939127a54e258bb952ab9747631_5ee01472777c6]

Napisane przez patusiaa23

Zgoda pojawia się w niektórych definicjach związków poliamorycznych, to nie jedyna koncepcja wieloosobowych relacji, zwanych w tej rozmowie poli związkami, dlatego nie może być uznane, że jest konieczna we wszystkich, więc nie przekręcaj. Nie wiem kim jesteś, za to zauważam coraz wieksze braki w zrozumieniu tego co się czyta. Płyn dalej, tylko już bez ośmieszania się jak z chochołem i ciągłego dopisywania czegoś do wcześniejszych postów

Naprawdę nie czaję, dlaczego jesteś taka agresywna, bo ktoś ci zwróci uwagę, że twoje słowa moga być źle odczytane.
Nie sądze, żebym się w tym wątku czymkolwiek ośmieszyła, i starałam sie szanować twoje uczucia i zdanie, ale tobie tego narzucić nie mogę, masz prawo o mnie mysleć, co chcesz.
Zauważyłam że w poprzenim poście napisałas, że zarzucam ci zrónanie zdrady i poliamorii - nic takiego nie napisałam ani nie uważam. chodziło mi jedynie o to, że zdrady nie można zaliczyć do "związków poli' czy "relacji poli" w żadnym razie. Tylko tyle. Skoro się upierasz, że nie kazda relacja poli jest konsensualna, no to zgoda, ale to wtedy nie jest poliamoria, tylko zdrada. Inaczej jak chcesz rozróżnić zdrowy związek poli od zdrady?
A i jeszcze - źle zroumiałam z chochołem, myslałam że napisałaś; bo chcesz być chochola" przy czym chochola to jakies nowe trendi słowo na cool, którego nie znam, przepraszam.

[cancun]

[1=17c731ef415ea939127a54e 258bb952ab9747631_5ee0147 2777c6;87871132]Naprawdę nie czaję, dlaczego jesteś taka agresywna, bo ktoś ci zwróci uwagę, że twoje słowa moga być źle odczytane.
Nie sądze, żebym się w tym wątku czymkolwiek ośmieszyła, i starałam sie szanować twoje uczucia i zdanie, ale tobie tego narzucić nie mogę, masz prawo o mnie mysleć, co chcesz.
Zauważyłam że w poprzenim poście napisałas, że zarzucam ci zrónanie zdrady i poliamorii - nic takiego nie napisałam ani nie uważam. chodziło mi jedynie o to, że zdrady nie można zaliczyć do "związków poli' czy "relacji poli" w żadnym razie. Tylko tyle. Skoro się upierasz, że nie kazda relacja poli jest konsensualna, no to zgoda, ale to wtedy nie jest poliamoria, tylko zdrada. Inaczej jak chcesz rozróżnić zdrowy związek poli od zdrady?
A i jeszcze - źle zroumiałam z chochołem, myslałam że napisałaś; bo chcesz być chochola" przy czym chochola to jakies nowe trendi słowo na cool, którego nie znam, przepraszam.[/QUOTE]


A tu przypadkiem nie chodziło tylko i wyłącznie o fakt, że osoby zdradzające wykazują cechy osób poligamicznych (bo prowadzą dwie lub więcej relacji jednocześnie, uprawiają seks z więcej niż jedną osobą jednocześnie), a nie że zdrada to związek poli?

[kotyksiazki]

Lisbeth, z góry przepraszam za oklepane pytania, które pewnie słyszałaś już milion razy.

1. Czy zastanawiasz się, co będzie, jak poziom Twojej atrakcyjności spadnie, przestaniesz wzbudzać zainteresowanie mężczyzn i nagle się okaże, że zostałaś sama?

2. Nie przeraża Cię wizja samotnej starości? Nie mam na myśli dzieci, bo mają prawo wyfrunąć z gniazdka, ale partnera.

3. Czy ci partnerzy są dla Ciebie wsparciem, np. pomagają Ci w sytuacji, gdy jesteś chora, znajdujesz się w trudnej sytuacji lub coś podobnego? Czy tylko spędzacie czas na przyjemnościach i randkach?

[patusiaa23]

Napisane przez kotyksiazki

Lisbeth, z góry przepraszam za oklepane pytania, które pewnie słyszałaś już milion razy.

1. Czy zastanawiasz się, co będzie, jak poziom Twojej atrakcyjności spadnie, przestaniesz wzbudzać zainteresowanie mężczyzn i nagle się okaże, że zostałaś sama?

2. Nie przeraża Cię wizja samotnej starości? Nie mam na myśli dzieci, bo mają prawo wyfrunąć z gniazdka, ale partnera.

3. Czy ci partnerzy są dla Ciebie wsparciem, np. pomagają Ci w sytuacji, gdy jesteś chora, znajdujesz się w trudnej sytuacji lub coś podobnego? Czy tylko spędzacie czas na przyjemnościach i randkach?

Dlaczego samotna starość? Partner może też odejść w monogamicznym związku, bo mu się zmarszczki nie będą podobać. W sumie jak masz kilku, to zawsze większe prawdopodobienstwo, że któryś zostanie

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez kotyksiazki

Lisbeth, z góry przepraszam za oklepane pytania, które pewnie słyszałaś już milion razy.

1. Czy zastanawiasz się, co będzie, jak poziom Twojej atrakcyjności spadnie, przestaniesz wzbudzać zainteresowanie mężczyzn i nagle się okaże, że zostałaś sama?

2. Nie przeraża Cię wizja samotnej starości? Nie mam na myśli dzieci, bo mają prawo wyfrunąć z gniazdka, ale partnera.

3. Czy ci partnerzy są dla Ciebie wsparciem, np. pomagają Ci w sytuacji, gdy jesteś chora, znajdujesz się w trudnej sytuacji lub coś podobnego? Czy tylko spędzacie czas na przyjemnościach i randkach?

Nikt mnie nigdy o to nie pytał, bo w sumie dlaczego? Chętnie odpowiem na te pytania jak tylko wyjaśnisz co one mają wspólnego z tematem i w ogóle ze mną
Odnoszę wrażenie, że uważasz otwarte związki za mniej trwałe tylko dlatego, że są otwarte. Albo związki poligamiczne za mniej trwałe tylko dlatego, że są poligamiczne.

---------- Dopisano o 10:27 ---------- Poprzedni post napisano o 10:23 ----------

Napisane przez patusiaa23

Dlaczego samotna starość? Partner może też odejść w monogamicznym związku, bo mu się zmarszczki nie będą podobać. W sumie jak masz kilku, to zawsze większe prawdopodobienstwo, że któryś zostanie

Właściwie takie pytania rozsądniej byłoby zadać zwolennikowi ścisłej monogamii. W końcu to właśnie oni naprawdę zostają bez partnera gdy ten partner odchodzi lub umiera.

[kotyksiazki]

Lisbeth, zwracam się do Ciebie, bo wprost piszesz, że żyjesz w takich relacjach. To są moje luźne pytania dotyczące otwartych związków, nie muszą one dotyczyć ściśle tematu (mam nadzieję).

Mam do Ciebie ogólnie dużo pytań, najchętniej bym poszła na kawę.

Skąd wnioski, że związki monogamiczne są bardziej trwałe? Na pewno nie wszystkie, ale jeśli jesteśmy ludźmi, którzy poważnie traktują przysięgę małżeńską i wiążemy się z partnerem o takim samym podejściu, to chyba jest większa szansa na to, że jednak tacy ludzie będą przy sobie trwać? Pomimo choroby, starości, zmarszczek itp.

Druga sprawa. Jeśli żaden z Twoich partnerów nie zdecyduje się z Tobą zamieszkać, tylko każdy z nich wybierze inną ze swoich partnerek, to niejako żyjesz sama, a ich widzisz od czasu do czasu, jak znajdą go dla Ciebie. Czy nie będzie Ci to uwierać z wiekiem?

Co sądzisz o psychologii jako nauce? Są koncepcje psychologiczne które wyraźnie uznają życie w monogamicznym związku i założenie rodziny za kryterium normy psychicznej i zdrowia (choćby koncepcja Erika Eriksona). Zdaje się, że nie odrzucasz psychologii całkowicie, bo czasem sama zalecasz komuś psychoterapię, więc z jakichś powodów wierzysz w jej możliwą skuteczność.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez kotyksiazki

Co sądzisz o psychologii jako nauce? Są koncepcje psychologiczne które wyraźnie uznają życie w monogamicznym związku i założenie rodziny za kryterium normy psychicznej i zdrowia (choćby koncepcja Erika Eriksona).

Powaznie? Mnie posiadanie dzieci jawi sie bardziej jako koszmar. Co to ma niby wspolnego ze zdrowiem?

[Galavant]

Napisane przez kotyksiazki

Lisbeth, z góry przepraszam za oklepane pytania, które pewnie słyszałaś już milion razy.

1. Czy zastanawiasz się, co będzie, jak poziom Twojej atrakcyjności spadnie, przestaniesz wzbudzać zainteresowanie mężczyzn i nagle się okaże, że zostałaś sama?

2. Nie przeraża Cię wizja samotnej starości? Nie mam na myśli dzieci, bo mają prawo wyfrunąć z gniazdka, ale partnera.

3. Czy ci partnerzy są dla Ciebie wsparciem, np. pomagają Ci w sytuacji, gdy jesteś chora, znajdujesz się w trudnej sytuacji lub coś podobnego? Czy tylko spędzacie czas na przyjemnościach i randkach?

W sumie też mam do Ciebie pytania.

1. Czy naprawdę odpowiada Ci wizja starości z kimś trwającym przy Twoim boku tylko dlatego, że kiedyś złapałaś go na swoją atrakcyjność, więc z przyzwyczajenia lub braku alternatywy nie odchodzi?

2. Czy nie przeraża Cię, że w najlepszym wypadku najprawdopodobniej będziesz na starość żyć z kimś w totalnym marazmie, a w równie popularnym będziecie siebie nienawidzić i udawać, że nie wiecie o swoich zdradach?

3. Wydaje Ci się, że osoba uzależniona od wsparcia z zewnątrz jest lepsza od tej, która zawsze sama sobie radzi?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez kotyksiazki

Lisbeth, zwracam się do Ciebie, bo wprost piszesz, że żyjesz w takich relacjach. To są moje luźne pytania dotyczące otwartych związków, nie muszą one dotyczyć ściśle tematu (mam nadzieję).

No ale twoje pytania nie dotyczą ściśle otwartych związków, tylko moich prywatnych strachów o przyszłość.

Mam do Ciebie ogólnie dużo pytań, najchętniej bym poszła na kawę.

A skąd jesteś?

Skąd wnioski, że związki monogamiczne są bardziej trwałe? Na pewno nie wszystkie, ale jeśli jesteśmy ludźmi, którzy poważnie traktują przysięgę małżeńską i wiążemy się z partnerem o takim samym podejściu, to chyba jest większa szansa na to, że jednak tacy ludzie będą przy sobie trwać? Pomimo choroby, starości, zmarszczek itp.

Tutaj też nie widzę związku z mono- czy poligamią. Przysięgi na miarę małżeńskich spokojnie można sobie składać również w relacjach poli. Natomiast co do trwałości relacji, to nie wiem czy ktoś w ogóle kiedykolwiek próbował coś takiego zbadać.
Co właściwie ma na celu wątek małżeński w tym miejscu?

Druga sprawa. Jeśli żaden z Twoich partnerów nie zdecyduje się z Tobą zamieszkać, tylko każdy z nich wybierze inną ze swoich partnerek, to niejako żyjesz sama, a ich widzisz od czasu do czasu, jak znajdą go dla Ciebie. Czy nie będzie Ci to uwierać z wiekiem?

Zadałabyś to samo pytanie komuś w monogamicznym związku? Czy nie obawia się, że partner nie zechce z nią/nim zamieszkać albo nie wybierze kogoś innego? Albo że nie zostawi na starość? Dlaczego akurat na starość?

Jeśli o mnie chodzi, to takie pytanie nie ma racji bytu. Z jednym moim partnerem jestem jakoś od 7-8 lat i większość tego czasu mieszkamy razem. Z drugim nie mieszkam z przyczyn związanych z jego sytuacją rodzinną, której nie będę tu opisywać. Nie widzę żadnego powodu, by zastanawiać się nad swoją starością w jakiś inny, specjalny sposób tylko dlatego, że mam więcej niż jednego partnera. Ewentualnie mogę być spokojniejsza o ich przyszłość jeśli to ja się przedwcześnie przekręcę, bo mają inne osoby, które o nich zadbają
Odpowiadając na pytanie czy pomagamy sobie w trudnych chwilach - tak i bynajmniej nie spędzam z nimi czasu tylko na randkach. Nawet nie przypominam sobie żadnego wydarzenia, które można by było nazwać randką z którymkolwiek z nich.

Co sądzisz o psychologii jako nauce? Są koncepcje psychologiczne które wyraźnie uznają życie w monogamicznym związku i założenie rodziny za kryterium normy psychicznej i zdrowia (choćby koncepcja Erika Eriksona). Zdaje się, że nie odrzucasz psychologii całkowicie, bo czasem sama zalecasz komuś psychoterapię, więc z jakichś powodów wierzysz w jej możliwą skuteczność.

O całości jako nauce nic nie sądzę. Jeśli coś sądzę, to o poszczególnych wycinkach. Na pewno sceptycznie podchodzę do wszelkich koncepcji "norm". A już na pewno do takiej, która klasyfikuje ludzi, którzy nie chcą mieć dzieci jako chorych psychicznie.
A do psychoterapii zachęcam nie dlatego, że w coś wierzę, tylko dlatego, że da się udokumentować jej skuteczność.

[kotyksiazki]

Ale kto mówi, że zawsze muszą być zdrady i marazm? Piszę o ludziach, którzy poważnie i z szacunkiem traktują się nawzajem i respektują przysięgę małżeńską.

Nie, nie chciałabym być z kimś, kto poleciał na rzekomą atrakcyjność. Tak się kojarzą właśnie te otwarte związki - wchodzisz w związek z każdym, kto Ci się w danym momencie spodoba, bo masz takie prawo. Natomiast w monogamicznym owszem, na pewno co jakiś czas spotkasz kogoś, kto Cię zaintryguje, ale trwasz przy swoim wyborze, bo wiesz, że takie zauroczenia są krótkotrwałe i przemijające, jak wszystko.

Ja np. boję się samotnej starości, bo w wieku 30 lat miewam ostre objawy reumatoidalnego zapalenia stawów i naprawdę przerażające jest, gdy się przewrócisz próbując dojść do toalety i nie potrafisz wstać. Dodatkowo nie jesteś w stanie sięgnąć po telefon, żeby zadzwonić do pracy i poinformować, że nie dasz rady tam w danym momencie dotrzeć. Wszystko jest piękne i przyjemne, dopóki w życiu nie dotknie nas hardcorowe cierpienie. I nie, nie mówię, że druga osoba jest od tego, żeby WYŁĄCZNIE nam pomagać i ratować nas z opresji, ale jednak gdy ktoś jest obok, mamy większe szanse na przeżycie w skrajnych momentach.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez kotyksiazki

Tak się kojarzą właśnie te otwarte związki - wchodzisz w związek z każdym, kto Ci się w danym momencie spodoba, bo masz takie prawo.

To tobie się tak kojarzą
Ja w otwartych polizwiązkach wcale nie wchodzę w kolejny związek z każdym, kto mi się akurat podoba.

[Limonka2738]

Lisbeth, rozumiem, co próbujesz powiedzieć, ale w ogóle nie pomagasz swojej sytuacji.

Ludzie nie rozumieją mechanizmów działania związków poli, a ty na proste pytania, na które wystarczy odpowiedzieć normalnie, reagujesz jakoś tak agresywne, bo przecież to oczywiste.

No nie, dla wielu ludzi wychowanych w kulturze monogamicznej heteronormatywności wiele rzeczy jest bardzo mocno niezrozumiałych z tego, co piszesz.

(I piszę to jako obserwację z boku, bo ja rozumiem, co masz na myśli, ale również rozumiem skonfundowanie i zadawanie pytań. Sama byłam w tym miejscu zanim poznałam parę osób, które nie żyją w zamkniętym monogamicznym związku, bo mi się też w pale nie mieściło, zupełnie nie w sposób złośliwy.)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Limonka2738

Lisbeth, rozumiem, co próbujesz powiedzieć, ale w ogóle nie pomagasz swojej sytuacji.

Ludzie nie rozumieją mechanizmów działania związków poli, a ty na proste pytania, na które wystarczy odpowiedzieć normalnie, reagujesz jakoś tak agresywne, bo przecież to oczywiste.

No nie, dla wielu ludzi wychowanych w kulturze monogamicznej heteronormatywności wiele rzeczy jest bardzo mocno niezrozumiałych z tego, co piszesz.

(I piszę to jako obserwację z boku, bo ja rozumiem, co masz na myśli, ale również rozumiem skonfundowanie i zadawanie pytań. Sama byłam w tym miejscu zanim poznałam parę osób, które nie żyją w zamkniętym monogamicznym związku, bo mi się też w pale nie mieściło, zupełnie nie w sposób złośliwy.)

Jednak znalazło się sporo osób, które nie mają problemu ze zrozumieniem o co mi chodzi
Jeśli ktoś nie lubi mojego stylu wypowiedzi i zwraca uwagę tylko na niego zamiast przedstawionych faktów, to już nic nie poradzę.

[Limonka2738]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;87872513]Jednak znalazło się sporo osób, które nie mają problemu ze zrozumieniem o co mi chodzi
Jeśli ktoś nie lubi mojego stylu wypowiedzi i zwraca uwagę tylko na niego zamiast przedstawionych faktów, to już nic nie poradzę.[/QUOTE]To tylko luźna uwaga pod tytułem "Nie dziw się, że ludzie traktują poli- związki jako gorsze, skoro nie próbujesz im wytłumaczyć".

A co z tym zrobisz i czy Ciebie w ogóle to obchodzi, to jest zupełnie nie moja broszka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Galavant]

Napisane przez kotyksiazki

Ale kto mówi, że zawsze muszą być zdrady i marazm? Piszę o ludziach, którzy poważnie i z szacunkiem traktują się nawzajem i respektują przysięgę małżeńską.

To się w ogóle nie wyklucza. Kwestia interpretacji, no i zawsze można się wyspowiadać

Napisane przez kotyksiazki

Nie, nie chciałabym być z kimś, kto poleciał na rzekomą atrakcyjność. Tak się kojarzą właśnie te otwarte związki - wchodzisz w związek z każdym, kto Ci się w danym momencie spodoba, bo masz takie prawo. Natomiast w monogamicznym owszem, na pewno co jakiś czas spotkasz kogoś, kto Cię zaintryguje, ale trwasz przy swoim wyborze, bo wiesz, że takie zauroczenia są krótkotrwałe i przemijające, jak wszystko.

To dlaczego tak się martwisz o utracenie atrakcyjności u osoby, która nie wybiera monogamicznych relacji? Przecież to nie ma znaczenia.

Napisane przez kotyksiazki

Ja np. boję się samotnej starości, bo w wieku 30 lat miewam ostre objawy reumatoidalnego zapalenia stawów i naprawdę przerażające jest, gdy się przewrócisz próbując dojść do toalety i nie potrafisz wstać. Dodatkowo nie jesteś w stanie sięgnąć po telefon, żeby zadzwonić do pracy i poinformować, że nie dasz rady tam w danym momencie dotrzeć. Wszystko jest piękne i przyjemne, dopóki w życiu nie dotknie nas hardcorowe cierpienie. I nie, nie mówię, że druga osoba jest od tego, żeby WYŁĄCZNIE nam pomagać i ratować nas z opresji, ale jednak gdy ktoś jest obok, mamy większe szanse na przeżycie w skrajnych momentach.

Ja chłodną kalkulację bardzo propsuję, ale pliz, nazywajmy rzeczy po imieniu. Tobie jest na starość (albo już) potrzebna opiekunka i fajnie by było, gdyby była darmowa i całodobowa. Preferowana płeć męska. Nie dorabiaj do tego ideologii.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez Galavant

Ja chłodną kalkulację bardzo propsuję, ale pliz, nazywajmy rzeczy po imieniu. Tobie jest na starość (albo już) potrzebna opiekunka i fajnie by było, gdyby była darmowa i całodobowa. Preferowana płeć męska. Nie dorabiaj do tego ideologii.

No niestety, tak to wyglada. Bardzo to egoistyczne.

[kotyksiazki]

Oczywiście, szukam darmowego pielęgniarza wizaż już mnie zdiagnozował. Od lat żyję sama i jestem gotowa na to, że być może tak zostanie. Nie rzucam się na pierwsze lepsze portki, żeby się mną zajmowały. Podałam ten skrajny przykład, bo z wiekiem często miewamy różnego rodzaju problemy i dotyka nas cierpienie. Wtedy drugi człowiek może być realną podporą.

Lisbeth, masz rację, to moje wyobrażenia. Ale jesli ktoś Cię szczególnie zaintryguje, mimo tego, że masz już partnerów, to zawsze możesz wejść w związek z kolejnym. Nie chcę nawet myśleć o tym, jakie to musi być obciążające czasowo i emocjonalnie.

A mieszkam na Śląsku, daleko masz do Katowic?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez kotyksiazki

Lisbeth, masz rację, to moje wyobrażenia. Ale jesli ktoś Cię szczególnie zaintryguje, mimo tego, że masz już partnerów, to zawsze możesz wejść w związek z kolejnym. Nie chcę nawet myśleć o tym, jakie to musi być obciążające czasowo i emocjonalnie.

Mogę, wolno mi, ale to nie oznacza że zawsze wchodzę. Ani że muszę tylko dlatego, że ktoś jest fajny i się teoretycznie nadaje. Taka decyzja zależy od tego czy nowy związek kolidowałby z obecnymi zobowiązaniami i od oczekiwań kandydata na nowego partnera. Jeśli ktoś jest naprawdę super, a ja już nie mam "miejsca" na związek, to taki człowiek może zostać FwB.

A mieszkam na Śląsku, daleko masz do Katowic?

Nie moje rejony

[Galavant]

Napisane przez kotyksiazki

Oczywiście, szukam darmowego pielęgniarza wizaż już mnie zdiagnozował. Od lat żyję sama i jestem gotowa na to, że być może tak zostanie. Nie rzucam się na pierwsze lepsze portki, żeby się mną zajmowały. Podałam ten skrajny przykład, bo z wiekiem często miewamy różnego rodzaju problemy i dotyka nas cierpienie. Wtedy drugi człowiek może być realną podporą.

Nie boisz się, że nie zdążysz kogoś znaleźć przed utratą atrakcyjności i zostaniesz sama na starość?

[wiekanka]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;87873198]Mogę, wolno mi, ale to nie oznacza że zawsze wchodzę. Ani że muszę tylko dlatego, że ktoś jest fajny i się teoretycznie nadaje. Taka decyzja zależy od tego czy nowy związek kolidowałby z obecnymi zobowiązaniami i od oczekiwań kandydata na nowego partnera. Jeśli ktoś jest naprawdę super, a ja już nie mam "miejsca" na związek, to taki człowiek może zostać FwB.
Nie moje rejony [/QUOTE]

Ja myślałam, że tu jest wolna amerykanka. A okazuje się jakieś decyzje, zasady, zobowiązania i oczekiwania.
Też nie jest lekko.

[Kelecka]

Bylam chwile w takim zwiazku i to bylo super. Mialam chlopaka ktorego traktowalam jako 'swojego chlopaka' a przy tym do woli moglam randkowac / spotykac sie z innymi. Best of both worlds, bawilam sie wtedy znakmicie, az... poznalam mojego obecnego partnera i jakos po miesiacu doszlam do wniosku, ze nie, nie chce spotykac sie z nikim innym, ani nie udzwigne jesli on by sie z kims innym spotykal, wiec zawarlismy pakt o wylacznosci i od prawie dwoch lat nam to calkiem pasuje
Teraz widze, ze moim przypadku otwarty zwiazek nie byl by mozliwy jesli jestem z kims, kogo traktuje powaznie i jestem emocjonalnie zaangazowana, ale jesli ktos czuje, ze to moze byc jego sciezka, to czemu nie sprobowac