Terminacja ciąży cz. 4 - Strona 54 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem

Notka

Być rodzicem Forum dla osób, które starają się o dziecko, czekają na poród lub już posiadają potomstwo. Rozmawiamy o blaskach i cieniach macierzyństwa.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2020-06-16, 20:21   #1591
Kaaach
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 712
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

To jest ogólnie wymaz z szyjki macicy u mnie kilka lat temu wyszła ureoplasma pamiętam, że ówczesny mój gine mówił mi o pacjentce, która poroniła kilka razy nim do niego trafiła on zdjagnozowal u niej to paskudztwo i donosiła ciążę. Warto to zbadać bo u mnie mogła to być też przyczyną niedroznosc jajowodów. Objawów żadnych nie daje z mężem braliśmy na to 2 moce antybiotyki teraz przed transferem też pilnowałam żeby zbadać czy nie wróciło.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Kaaach jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-16, 21:39   #1592
Macarena 25
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 205
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Powiem wam, że po T na urlopie " macierzyńskim" nie wychodziłam z domu. Nie chciałam nikogo widzieć, nawet rodziny. A gdy już wyszłam, to gdy zobaczyłam gdzieś dziecko, takie w wózku, malutkie, to potrafiłam w markecie zostawić wózek napchany zakupami i uciec, byle dalej...
Myślałam, że dam radę, ale gdy kiedyś przy kasie spojrzało mi w oczy takie roczne dziecko i tak wnikliwie patrzyło mi w oczy to pomyslalam: to dziecko wie, ono wie, co zrobiłam.... Chore, wiem, ale od tej pory normalnie uciekałam...
Po roku jest już ok. Chyba trzeba czasu na to, by dojść do siebie. Czas, dajcie sobie czas, będzie dobrze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Macarena 25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 07:48   #1593
maxim7
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 221
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Dokładnie czas jest naszym sprzymierzeńcem w tej sprawie....fakt faktem jest taki że dziewczyny które mają dzieci szybciej do siebie dochodzą, łatwo mi być cwaną skoro mam już syna i ja po prostu nie miałam czasu na to żeby myśleć, analizować, płakać....trzy dni po szpitalu mąż wrócił do pracy a ja musiałam rano wstać, posprzątać iść na plac zabaw. Mnie widok maluchów nie przeraża, w moim otoczeniu mógłby się narodzić tuzin dzieci a ja bym się cieszyła oby tylko byli zdrowe. Za to na dzieci z zd reaguje lekka paniką....sam fakt że mogłabym być mamą takiego dziecka jest dla mnie przytłaczający.
maxim7 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 08:20   #1594
SmutnaOla
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2020-04
Wiadomości: 414
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Nikt nie zrozumie naszych lęków, jak te które przeszły to co my... czytając was poczułam "ulgę", że mój strach jest normalny... że ze mną jest wszystko ok... 2 tygodnie temu mojemu przyjacielowi urodziła się córeczka... jak się o tym dowiedziałam to oczywiście przesłałam gratulacje ale potem cały dzień przepłakałam. I teraz cieszę się, że szaleje wirus i nie muszę się z nimi widywać, patrzeć na ich szczęście, słuchać o problemach karmienia itp.
Terminowana ciąża byłą moją pierwszą ciążą więc niestety nie mam oparcia w dzieciach, ale liczę na czas. Nie że zapomnę, bo tego się nie da, ale że to wszystko będzie łatwiejsze, że już będę mogła bez bólu spojrzeć na maluchy, spotkać się ze znajomymi którzy mają dzieci

Platynowa, daj znać jak będziesz miała wyniki. Mam nadzieję, że to będzie trisomia prosta
SmutnaOla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 14:09   #1595
Macarena 25
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 205
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Lęk jest zrozumiały. U mnie na widok wózka był obrót o 180 stopni i nie ważne gdzie, byle dalej. Teraz w sumie nie mam problemu, nie zazdroszczę, nie rozkminiam tematu. Ktoś jest w ciąży, ktoś urodził!? Gratulacje! Oby zdrowe było.
Tak, gorzej jest, gdy widzę dziecko z ZD. Czy ja potrafiła bym je pokochać? Czy moje macierzyństwo było by morzem łez i przeklinaniem losu... Kto wie. Mimo wyrzutów sumienia, podjęliśmy dobra decyzję. Mam już dziecko, całkiem spore, nie chciałam też obarczać go opieką nad chorym rodzeństwem. Ja bym nie chciała do końca życia opiekować się młodszym bratem z ZD.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Macarena 25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 15:44   #1596
Platynowa91
Zakorzenienie
 
Avatar Platynowa91
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 9 281
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Dziewczyny wracam właśnie z rozmowy z panią genetyk. Dla krótkiego przypomnienia na USG w 12tc wyszło wiele wad w tym letalne. 26 maja miałam Amniopunkcje, 27 maja szpital ... Dziś, czyli po trzech tygodniach (+1 dzień) odebraliśmy wynik amnio - 47+13 XY - kariotyp męski nieprawidłowy zespół Pataua... ,, Najgorsza" i w sumie statystycznie najrzadsza z tych trzech głównych trisomii. Na ,, szczęście" to trisomia prosta - według genetyka czysty przypadek bez większego wpływu na kolejne ciążę. Muszę przyznać, że trafiłam na bardzo miła lekarkę, która sama zaoferowała, że skieruje mnie oraz męża na badanie kariotypów na NFZ. Zapewniła, że przy kolejnej ciąży wszystkie badania prenatalne będę miała robione ,,za darmo" na NFZ. Dodatkowo powiedziała, że podjęliśmy słuszna decyzję o t, bo w przypadku tego maleństwa nie było szans na jakiekolwiek życie.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Platynowa91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 17:36   #1597
wkurzonanaszpitale
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 20
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Oto mój przypadek. Z góry przepraszam wszystkie dziewczyny, które jeszcze tego nie przechodziły i nie wiedzą, co je czeka, za zbyt szczegółowy opis.
Trafiłam na to forum niestety po fakcie. Może wtedy byłabym bardziej przygotowana (o ile można się na coś takiego przygotować). To był mój pierwszy kontakt ze szpitalem jako pacjentki, do tej pory byłam wyłącznie odwiedzającą. Może naoglądałam się zbyt wielu seriali, gdzie lekarz wypruwa sobie żyły, by pomóc pacjentowi...
Jeśli to, co zamieściłam poniżej, jest standardem, to wg mnie trzeba coś zrobić, żeby to zmienić.

Zostałam przyjęta do warszawskiego szpitala w poniedziałek (nie podaję dat, bo to najmniej istotna sprawa). Ucieszyłam się z przyjęcia, bo w poprzednim tygodniu z kilku szpitali otrzymałam odmowę wykonania zabiegu. Ze względu na COVID-19 spodziewałam się dodatkowych utrudnień i tak też było.

Po przyjęciu na oddział pobrano mi wymaz na badanie w kierunku COVID i poinformowano, że na wynik należy czekać ok 24h. Po otrzymaniu wyniku będzie przeprowadzony zabieg.
Nikt mnie nie informował, na czym dokładnie polega zabieg, w jaki sposób będzie przebiegała procedura i jak długo to będzie trwało. Wszystkiego dowiedziałam się ze strony federa.org.pl, ale i to jest dużym skrótem myślowym.
We wtorek pacjentka leżąca ze mną na sali (czekająca na zupełnie inny zabieg) miała już wynik COVID w związku z tym mogła otrzymać to, po co przyszła.
Podczas obchodu we wtorek lekarz zainteresował się drugą pacjentką, natomiast ja zostałam zapytana jedynie o to, jak się czuję. Na pytanie, co z moim zabiegiem, otrzymałam odpowiedź, że nie mają jeszcze wyników COVID i muszę czekać.
Wieczorem współlokatorkę wypisano. Ja nadal czekałam, bez żadnej informacji.
W środę do około godziny 13 poza panią przywożącą posiłki nikt do mnie nie zajrzał. Przy podawaniu śniadania dowiedziałam się jedynie od przypadkowo przechodzącej pielęgniarki, że lepiej, żebym śniadania nie jadła, bo czekam na zabieg.

Około godziny 13 zostałam przeniesiona do innej sali, w której akurat przebywała starsza pani (po 70-tce) po jakimś zabiegu - na pewno nie była tam z powodu terminacji. Na szczęście wieczorem otrzymała wypis i zostałam w sali sama.
Nadal utrzymywano, że mam nie jeść posiłku, bo czekam na zabieg, chociaż pielęgniarka w biegu powiedziała, żebym chociaż zjadła zupę, bo to może potrwać. Nie miałam już zaufania ani do lekarzy, ani do pielęgniarek. Bałam się jeść cokolwiek, bo zaraz by się okazało, że nie mogę dostać tabletki, bo jadłam...
Około 14 podano mi tabletkę na wywołanie skurczy, następnie ok 18 kolejną. Lekarz poinformował mnie wtedy, że o 20.30 otrzymam następną dawkę.
Od podania pierwszej tabletki raz pojawiła się pielęgniarka, która przekazała mi kartę informacyjną odnośnie przebiegu zabiegu.
Lekarz tego dnia (ani nocy) już się nie pojawił. Podobno operował. Do ok 3 w nocy męczyłam się z bólami, które zwyczajnie się zakończyły.
W czwartek rano dołączyła do mnie nowa pacjentka, tym razem kobieta, która również miała mieć terminację.
Znów nie dostałam śniadania, bo czekałam na kolejną dawkę leku. O 10 obu nam został podany lek i czekałyśmy na rozwój wypadków.
Dziewczyna leżąca ze mną była już po kilku porodach (zdrowych), więc wiedziała, o co pytać i czego oczekiwać od personelu szpitalnego.
I wtedy dowiedziałyśmy się tego, o czym głośno się nie mówi.
Kobieta, która ma mieć terminację, ma sobie radzić sama. Pielęgniarka pojawiła się zeâ˜☠dwa razy, by zapytać, czy pojawiły się skurcze. Dziewczyna otrzymała dwie kroplówki (z glukozą i solą fizjologiczną), ja nadal byłam głodna i czekałam aż pojawią się skurcze.
Ok 18 dostałyśmy kolejną dawkę leku - u mnie skurcze osłabły, koleżanka zaczęła rodzić.
Skurcze u niej były bardzo silne, w pewnym momencie zrobiło się jej słabo, więc poprosiła, żebym wezwała pielęgniarkę. Pielęgniarka przyszła i powiedziała, żeby się położyła na łóżko. Na pytanie koleżanki, czy ktoś sprawdzi, czy ma już jakieś rozwarcie, odpowiedź brzmiała: "Lekarz już panią badał. Jak pani urodzi, to nas pani zawoła."
Obie byłyśmy przerażone faktem, że mamy rodzić w sali, w której leży inna pacjentka, bez pomocy kogokolwiek (położnej czy lekarza).
Kilka chwil później koleżanka poprosiła, żebym znowu zawołała pielęgniarkę, bo ona już urodziła. Dziecko leżało na podłodze...
Zawołane pielęgniarki przyszły, zabrały koleżankę na łyżeczkowanie. Dziecko wrzuciły do wiaderka. Sala została szybko posprzątana.
Dobrze, że widziałam, jak wygląda sytuacja, bo przynajmniej wiedziałam, czego się spodziewać. Nigdy wcześniej nie rodziłam, ale to, co zobaczyłam spowodowało, że podana tabletka przestała działać.

Tego dnia ok 15 dostałam pierwszą kroplówkę
W piątek już przed ósmą przyszła pani doktor, by zaaplikować mi kolejną dawkę leku i powiedziała, że zajrzy do mnie za ok trzy godziny. Od tamtej pory lekarza nie widziałam.
Dopiero ok 15 pojawił się lekarz (wydaje mi się, że najbardziej kompetentny w całym szpitalu), który wręczył koleżance wypis wraz z wszystkimi niezbędnymi informacjami: kiedy ma się pojawić na kontroli, że ma kontrolować krwawienie, w razie pojawienia się pokarmu otrzymała receptę na lek, który powstrzymuje laktację.
Chwilę później zostałam wezwana do zabiegowego, gdzie miałam mieć założony cewnik, który miał mi pomóc. Ostatecznie lekarz zrezygnował z cewnika, za to za pomocą wziernika postarał się włożyć tabletkę tam, gdzie faktycznie musiała być, czyli umieszczona w szyjce macicy i powiedział, że urodzę wieczorem, najpóźniej w nocy.
Faktycznie już po kilkudziesięciu minutach pojawiło się krwawienie i zaraz potem pojawiły się delikatne skurcze.
W okolicach północy skurcze były już bardzo silne. Na tyle silne, żeby w myślach rozważać poproszenie o środki przeciwbólowe.
Pielęgniarka odwiedziła mnie, kiedy akurat byłam w toalecie i powiedziała, że jeśli stanie się tak, że dziecko wpadnie do ubikacji, to żebym nie spuszczała wody, tylko je zawołała.
Męczyłam się ze skurczami jeszcze kilka godzin. W pewnym momencie było mi słabo, więc uklęknęłam na podłodze, żeby nie upaść. Przy kolejnym skurczu urodziłam. Dziecko wypadło na podłogę. Chcąc wstać, by nacisnąć przycisk wzywający pielęgniarkę, uświadomiłam sobie, że dziecko wisi mi między nogami na pępowinie.
Pielęgniarki przyszły, odcięły pępowinę, zawiozły mnie do gabinetu zabiegowego na łyżeczkowanie. Od tamtej pory były trochę sympatyczniejsze.
Rano tuż po śniadaniu przyszedł do mnie lekarz (kolejny), który wręczył mi wypis bez żadnej informacji, na co mam uważać, czy mogę dźwigać, ile może trwać krwawienie, bez żadnej recepty. (Dobrze, że słuchałam lekarza, który wypisywał dzień wcześniej pacjentkę). Zdążyłam tylko dopytać o kartę urodzenia, którą mogę odebrać dopiero w poniedziałek, ponieważ szpital opuszczałam w sobotę.


Wynik mojego pobytu w szpitalu:
1. Brak realnego kontaktu z lekarzem. Albo go nie było na oddziale, albo miał operację, albo może w ogóle nie istniał....
2. Brak zainteresowania ze strony pielęgniarek i położnych.
3. W związku z COVID pacjentki nie mogły nawet wychodzić na korytarz. Każda próba uzyskania jakiejkolwiek informacji kończyła się przegonieniem pacjentki z korytarza i informacją, że lekarza nie ma, jak będzie, to przyjdzie - nie przychodził.
4. Od godziny 17 we wtorek nie otrzymałam posiłku, dopiero w czwartek o godzinie 15 podłączono mi kroplówkę z glukozy. To znaczy, że przez 46 godzin nic nie jadłam. Sugerowano również, żebym nie piła, ale na szczęście doczytałam w internecie, że przed narkozą nie wolno pić od przynajmniej 4 godzin. Ponieważ skurcze się nie nasilały, pozwoliłam sobie na picie wody mineralnej, dzięki czemu przetrwałam ten czas.
5. Najważniejsze: pacjentki, które przychodzą na terminację, pozostawione są same sobie. Nie mogą liczyć na niczyje wsparcie. Rodzą do łóżek, do toalety, pod prysznicem, na podłogę - jak zwierzęta.
Nie ma położnej, która kontroluje rozwarcie i mówi, kiedy przeć, jak to jest przy normalnym porodzie. Rodzą w obecności innych pacjentek, czasem przebywają na sali z kimś, kto jest w szpitalu z innego powodu.
6. Dziewczyna rodząca przede mną pochodziła z innego województwa. Przyjechała do Warszawy, bo tu znalazła genetyka, który wystawił jej odpowiednie orzeczenie i postanowiła tu zostać, bo dowiedziała się, że szpitale w jej okolicy odmawiają przeprowadzenia tego zabiegu. Podczas przygotowania do łyżeczkowania słyszała rozmowę pielęgniarek, które z pretensją pytały lekarza, dlaczego muszą obsługiwać pacjentki spoza miasta. Że miało się to skończyć, a jednak wciąż są przyjmowane - rozmowa była raczej nie na miejscu.
7. Nigdy wcześniej nie rodziłam. Poród znałam z filmów fabularnych, które pokazują krzyczącą pacjentkę przez kilka sekund, po czym przychodzi na świat śliczne niemal uśmiechające się dziecko.
Gdyby nie rozmowa z koleżanką z łóżka obok i gdyby nie obserwacja tego, jak sobie radziła z porodem, nie wiedziałabym kompletnie, co robić. Ani pielęgniarka, ani tym bardziej lekarz nie przyszedłby z pomocą.

8. Zwracając honor: w szpitalu były dwie pielęgniarki, które były życzliwe (niestety nie zawsze miały dyżur). Był również jeden lekarz, który udzielał rzeczowych odpowiedzi na pytania i podejmował skuteczne działania.
Ale największą życzliwością, największą empatią i chęcią pomocy wykazała się pani rozwożąca posiłki. Zawsze zapytała o samopoczucie. Gdy pacjentka miała zabieg i nie mogła zjeść posiłku o czasie, proponowała, że podgrzeje obiad w mikrofalówce, żeby zjeść ciepłe. Gdy była taka potrzeba, schodziła do automatu i kupowała pacjentkom wodę.


Czy tak to wygląda wszędzie? Czy tak powinna wyglądać opieka nad pacjentkami, które decydują się na terminację nie dlatego, 'bo wpadły', tylko dlatego, że ich upragnione, wyczekane dziecko może urodzić się ciężko chore?
Czy takie podejście do pacjenta jest wynikiem obecnej 'pandemincznej' sytuacji, czy jest standardem?


Boję się poznać prawdziwe odpowiedzi na te pytania...

Edytowane przez wkurzonanaszpitale
Czas edycji: 2020-06-17 o 17:43
wkurzonanaszpitale jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2020-06-17, 18:23   #1598
Sosnanieradosna
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-03
Wiadomości: 1 060
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Platynowa dobrze że to trisomia prosta i dobrze ze trafilas na genetyk co zleci wam badania będziesz miala spokojniejsza glowe.

Wkurzonanaszpitale w ktorym szpitalu bylas? Pomoze to innym dziewczynom co suzkaja informacji o spzitalach w Warszawie (sama szukalam kazdej nawet najmniejszej informacji)
Niestety z terminacja w polsce jest problem. Ja tez jezdzilam od spzitala do spzitala nikt nie chcial mnie przyjąć, w koncu trafilam do Praskiego i nie moge powiedziec zlego slowa. Bylam nastawiona na to co sie bedzie działo, wiec cieszyłam sie że nie trafilam na wredne polozne czy pielegniarki.
Wolalam że nikt sie mną nie interesuje niz jakbym miala sluchac wrednych komentarzy(niektore dziewczyny mialy to nieszczescie trafić na złe osoby)
Wiedzialam jak caly proces wygląda wiec bylam przygotowana, o nic nie pytalam, nikt tez nic nie mowil. Ale jakbym nie przeczytala tego forum to przezylabym taki sam dramat i szok jak Ty.
Ja juz bylam na takim etapie że cieszyłam sie ze jakikolwiek szpital mnie przyjął, a reszta byla mi obojętna. Jest to przykre ale prawdziwe.
Generalnie zlego slowa powiedziec nie moge bo wiedzialam co robic z forum (np zeby wziac stoperan, zeby w pewnym momencie juz nie chodzić tylko lezec w lozku)
Przykro mi ze musialas widziec porod tej kobiety i jeszcze sama urodzilas poza lozkiem, takie rzeczy nie powinny sie dziac.
Mamy prawo do intymności. Zglos to do Federy one mogą pociągnąć to dalej (konsekwencje prawne). Ja mialam też sie tym zajac ale jak bylam po to powiedziałam im że chce zapomniec i zamknac temat i nic nie zrobilam w tym kierunku (chodizlo glownie o odmowy innych spzitalu w tym tego w ktorym robilam diagnostyke)


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Sosnanieradosna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 19:05   #1599
Macarena 25
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 205
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Wkurzona

Hm... Ja widziałam lekarza tylko na obchodzie. Nie oczekiwałaś chyba, że co godzinę będzie przychodził? Lekarz na cały oddział był jeden. A więc miał porody, zabiegi, dokumenty itd. Od tego są położne, by kontrolować sytuację, a zrozum, że one miały też co robić.
Ja też nie jadłam ze strachu, że zaraz koniec, że już... I tak trzy dni. Ale gdy było mi słabo z głodu ( wodę piłam), poprosiłam o glukoze i natychmiast ją dostałam. A z rodzeniem jest bardzo różnie. Ja akurat urodziłam w zabiegowym, ale moja sąsiadka z pokoju do nocnika w ubikacji....
Ja też byłam w Wawie rok temu. Położne to były anioły, bardzo współczujące i nawet w nocy przychodziły do mnie...
Ja chciałam mieć to jak najszybciej za sobą i wrócić do domu. Nie nastawiałam się, że lekarz będzie mnie pytał o zdrówko co godzinę....
Może byłaś negatywnie nastawiona, ale w szpitalu pracują tylko ludzie... Są zmęczeni, mają problemy w domu, żyją jak my.
Ja lekarza widziałam bardzo mało. Położne przykazaly, by wzywać natychmiast, gdy coś się będzie działo. I jestem im wdzięczna za wszystko....


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 18:05 ---------- Poprzedni post napisano o 17:58 ----------

I tak się zastanawiam.... Jak to jest z tym " kontrolowaniem rozwarcia"...
Bo mi nikt tego nie robił. Dziecko jest tak małe, że wyskakuje bezboleśnie siła skurczy. Nie trzeba przeć, stękać... Gdy szyjka puści to są chwile, gdy dziecko wprost wyskakuje i już w zasadzie po wszystkim... Poprawcie mnie, jeśli się mylę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Macarena 25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 19:27   #1600
Pchelka216
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 235
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Kaaach my wlasnie zaczynamy stymulacje do in vitro. Będziemy badać komórki jajowe aby ograniczyć ryzyko wady, u nas kariotypy ok ale t była z powodu zd, potem poronienie 9tc i po przebadaniu okazało się że też że, a na koniec puste jajo więc genetyka cos siada. Takze teoretycznie odsieja nieprawidlpwe komórki, ale jak już wiemy wszystkie ... będzie jak będzie miłego wieczoru dziewczyny. dawno się tu nie udzielałam, nie wiem czy ktoś jest z tamtego czasu jeszcze, większość dziewczyn jest już mamami, ale jakoś poczułam potrzebę powrotu.
Pchelka216 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 19:33   #1601
MoszKa88
Wtajemniczenie
 
Avatar MoszKa88
 
Zarejestrowany: 2020-02
Wiadomości: 2 972
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Cytat:
Napisane przez Macarena 25 Pokaż wiadomość
Wkurzona

Hm... Ja widziałam lekarza tylko na obchodzie. Nie oczekiwałaś chyba, że co godzinę będzie przychodził? Lekarz na cały oddział był jeden. A więc miał porody, zabiegi, dokumenty itd. Od tego są położne, by kontrolować sytuację, a zrozum, że one miały też co robić.
Ja też nie jadłam ze strachu, że zaraz koniec, że już... I tak trzy dni. Ale gdy było mi słabo z głodu ( wodę piłam), poprosiłam o glukoze i natychmiast ją dostałam. A z rodzeniem jest bardzo różnie. Ja akurat urodziłam w zabiegowym, ale moja sąsiadka z pokoju do nocnika w ubikacji....
Ja też byłam w Wawie rok temu. Położne to były anioły, bardzo współczujące i nawet w nocy przychodziły do mnie...
Ja chciałam mieć to jak najszybciej za sobą i wrócić do domu. Nie nastawiałam się, że lekarz będzie mnie pytał o zdrówko co godzinę....
Może byłaś negatywnie nastawiona, ale w szpitalu pracują tylko ludzie... Są zmęczeni, mają problemy w domu, żyją jak my.
Ja lekarza widziałam bardzo mało. Położne przykazaly, by wzywać natychmiast, gdy coś się będzie działo. I jestem im wdzięczna za wszystko....


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 18:05 ---------- Poprzedni post napisano o 17:58 ----------

I tak się zastanawiam.... Jak to jest z tym " kontrolowaniem rozwarcia"...
Bo mi nikt tego nie robił. Dziecko jest tak małe, że wyskakuje bezboleśnie siła skurczy. Nie trzeba przeć, stękać... Gdy szyjka puści to są chwile, gdy dziecko wprost wyskakuje i już w zasadzie po wszystkim... Poprawcie mnie, jeśli się mylę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Myslisz się. Sama musiałam przec i stękać bo pomimo rozwarcia i bardzo silnych skurczy dziecko nie chciało wyjść. Lekarka w końcu pomogła, ja parlam ona ciągnęła i w końcu wspólnymi siłami poszło. Też czułam między nogami pepowine na szczęście za chwilę poleciała z lozyskiem. W moim przypadku akurat tak to wyglądało bo mam hardcorowe tylozgiecie macicy. Każdy jest inny i każdy poród jest inny. Położone pocieszamy mnie, że przy kolejnym porodzie powinno już iść łatwiej i mniej bolec...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Edytowane przez MoszKa88
Czas edycji: 2020-06-17 o 20:06
MoszKa88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-06-17, 19:44   #1602
Platynowa91
Zakorzenienie
 
Avatar Platynowa91
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 9 281
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Sosnanieradosna dziękuję za odzew odnośnie mojej wiadomości o wynikach amnioounkcji.

Również mam tyłozgięcie macicy, ale moment ,, wyjścia" dziecka był dla mnie praktycznie bezbolesny. Było to prawie jak wysunięcie się maleństwa. Generalnie to również poza USG i zakładaniem tabletek lekarz do mnie nie przychodził.
Wkurzonanaszpitale faktycznie możesz się skonsultować z federa lub napisać skargę do Rzecznika Pacjenta, jeśli uważasz, że jest to zasadne i słuszne.

Zwracam się z pytaniem do dziewczyn, które decydowały się na pochówek dziecka. Czy wynik amnio że stwierdzona płcią jest wystarczający do wystawienia przez szpital karty martwego urodzenia? czy długo trwa procedura rejestracji w usc oraz Czy ciałko z porstektoriun odbierał zakład pogrzebowy czy musi to być któryś z rodziców?


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Platynowa91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 20:11   #1603
iskierka95
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2019-04
Wiadomości: 672
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Platynowa ja zdecydowałam się na pochówek, nie miałam jednak jeszcze wtedy wyniku amniopunkcji, ale wiedziałam, że to chłopiec, to był 23 tc. Jeśli chodzi o USC zajęło nam to jakieś 15-20 minut, byliśmy tam prosto ze szpitala, potem prosto do zakładu pogrzebowego, który zajął się już wszystkim, zabraniem dziecka z prosektorium również.
Wkurzonanaszpitale, ja miałam terminację ponad rok temu, w 23 tygodniu, o wadach dowiedziałam się pod koniec 21 więc miałam tylko chwilę na zorganizowanie wszystkiego. I właściwie dopiero wtedy poznałam znaczenie tego słowa. Na forum też trafiłam już po wszystkim, lekarz mnie ze wszystkim pokierował, dopiero potem stąd dowiedziałam się, jakie miałam szczęście w nieszczęściu, że nie musiałam szukać, prosić aby mnie ktoś gdzieś przyjął, bo lekarz sam zaproponował, żeby zrobić to w szpitalu w którym pracuje. Nie wiedziałam, z jakimi problemami borykają się kobiety w naszej sytuacji, z odmowami i jeżdżeniem od szpitala do szpitala. Jeśli chodzi o personel, a trochę się go przewinęło, bo urodziłam dopiero po 40 godzinach od podania pierwszej tabletki (od tej pory również nic nie jadłam i nie pilam) na sali porodowej, 1,5 godziny niewyobrażalnych bóli (a próg bólu mam bardzo wysoki) i skurczy i zdecydowanie nie było to wyślizgnięcie się dziecka. Położne były aniołami, przychodziły często, pytały czy nie boli, czy mam skurcze, czy czegoś potrzebuję, wytłumaczyły wszystko a nawet przytuliły i pogłaskały po głowie. Położna, z którą rodziłam też była cudownym człowiekiem. Jedna z nich po wszystkim po rozmowie ze mną, nie mogła powstrzymać łez, ale owszem, trafiła się jedna zołza, która miła nie była, ale to było już na koniec pobytu w szpitalu. To tylko ludzie, wszędzie można trafić na różnych, widocznie miałaś pecha.
Poza tym, lekarz przed podaniem pierwszej tabletki podczas rozmowy spytał mnie co ma wpisać w kartę, powiedział że on tu jest ordynatorem i może wszystko, dosłownie to jego słowa i jeśli tylko chcę, wpisze, że gdy przyszłam do szpitala serce już nie biło i tak zrobił, więc nie ma nigdzie śladu, że była to terminacja, a poronienie. Było mi łatwiej idąc z tym np do księdza w sprawie pochówku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
iskierka95 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 20:21   #1604
Macarena 25
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 205
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Moszka, u mnie było cholernie boleśnie i sru... Wodospad wód i po wszystkim..... Samo poszło.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Macarena 25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 20:40   #1605
MoszKa88
Wtajemniczenie
 
Avatar MoszKa88
 
Zarejestrowany: 2020-02
Wiadomości: 2 972
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Cytat:
Napisane przez Macarena 25 Pokaż wiadomość
Moszka, u mnie było cholernie boleśnie i sru... Wodospad wód i po wszystkim..... Samo poszło.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Rozumiem, u mnie było kompletnie inaczej, (cholernie boleśnie przez bardzo długo czas, przebicie worka owodniowego przez lekarke bo sam pęknąć nie chciał, chwila ulgi, potem znowu skorcze, bóle krzyzowe i dopiero na końcu poród z parciem i pomocą lekarki) dlatego o tym napisałam. Bo to, że Ty przeć nie musialas i sru i było po wszystkim, nie znaczy że każda z nas tak ma. U mnie od przebicia worka z wodami do porodu minęło kilka dobrych godzin w skórczach i bólach krzyżowych. Dużo ma tu do powiedzenia sama anatomia narządów rodnych kobiety.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
MoszKa88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 20:47   #1606
Macarena 25
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 205
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Moszka, u mnie był początek 18 tyg, u Ciebie trochę później ...
Moja współlokatorka też tak miała. Bardzo silne bóle, aż wymiotowała, poszła tylko sikać i po wszystkim. Różnie bywa, fakt.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Macarena 25 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 21:00   #1607
Beznadziejny_przypadek
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 233
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Moszka, Macarena nie ma reguły. U mnie był 20tc a od pierwszego mocniejszego bólu do porodu minęło 1,5h. Nie było żadnego parcia ani skurczy, po prostu bóle krzyżowe po których poczułam że to już. Nawet krwawienia ani odejścia wód przed nie było. Fakt ze w szpitalu byłam długo bo od 9 rano w piątek do 15 w poniedziałek ale po prostu nic się nie działo. Urodziłam po 59h od podania pierwszych tabletek, w 3 dobie pobytu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Beznadziejny_przypadek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 21:00   #1608
Platynowa91
Zakorzenienie
 
Avatar Platynowa91
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 9 281
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Prawda jest niestety taka, że każdy inaczej reaguje na farmakologiczna indukcję poronienia. Super, że dziewczyny na tym forum opisują jak to u nich przebiega, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć jak będzie u każdej z nas. Można przeczytać jak w teorii to wygląda, ale w praktyce każda przeszła to na własnej skórze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Platynowa91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-17, 21:22   #1609
Kaaach
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 712
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Pchelka216 to powodzenia ja jutro jadę na wizytę po okresie, ale tak dziwnego okresu nie miałam jeszcze:/ najpierw 1, 5 dnia plamień potem leciało ze mnie jak z kranu trwał 6 dni, a teraz po mam kolejne 2 dni uplawy z krwią :/ aż nie wiem czy nie za szybko się umówiłam...
Dziewczyny jak ostatnio zaczęłam się podnosić i mieć w miarę ok humor to dopadło teraz mojego męża przyznał mi się, że aż wymiotował w pracy ze stresu i że nie może patrzeć na wózki z dzieckiem chyba umówię nas do psychologa... A byłam ostatnio u psychiatry po l4 wiecie co usłyszałam od niej "tak widocznie miało być".... Masakra jakaś.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Kaaach jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-06-18, 06:43   #1610
MoszKa88
Wtajemniczenie
 
Avatar MoszKa88
 
Zarejestrowany: 2020-02
Wiadomości: 2 972
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Cytat:
Napisane przez Beznadziejny_przypadek Pokaż wiadomość
Moszka, Macarena nie ma reguły. U mnie był 20tc a od pierwszego mocniejszego bólu do porodu minęło 1,5h. Nie było żadnego parcia ani skurczy, po prostu bóle krzyżowe po których poczułam że to już. Nawet krwawienia ani odejścia wód przed nie było. Fakt ze w szpitalu byłam długo bo od 9 rano w piątek do 15 w poniedziałek ale po prostu nic się nie działo. Urodziłam po 59h od podania pierwszych tabletek, w 3 dobie pobytu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Zgadzam sie, ze nie ma reguły i dlatego napisałam że u mnie nie było tak szybko i łatwo. Żeby ktoś kto będzie nas kiedyś czytał widział że może być różnie. Lepiej nastawić sie że może być ciężko i sie mile zaskoczyc kiedy pójdzie szybko niż nastawić że szybko pójdzie a tu tydzień i to z balonikiem na szyjce...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
MoszKa88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-18, 06:53   #1611
mala_iskierka
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 567
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Cytat:
Napisane przez MoszKa88 Pokaż wiadomość
Zgadzam sie, ze nie ma reguły i dlatego napisałam że u mnie nie było tak szybko i łatwo. Żeby ktoś kto będzie nas kiedyś czytał widział że może być różnie. Lepiej nastawić sie że może być ciężko i sie mile zaskoczyc kiedy pójdzie szybko niż nastawić że szybko pójdzie a tu tydzień i to z balonikiem na szyjce...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Jak z każdym porodem, jedna osoba rodzi 2,5 h., Druga 18 się męczy, nie ma rozwarcia i musi być CC.

Co do pytań autorki
Ja urodziłam po jeden tabletce, po ok 11 h., Nie były to bardzo bolesne skurcze, nie wiedziałam, że rodzę. Niestety urodziłam sama w toalecie.
Na sali byłam z dwoma paniami, z innym rozpoznaniem, ale nie był to dla mnie problem. Po łyżeczkowaniu , wybudzeniu się z narkozy miałam okropne wymioty, więc z ich strony duża pomoc, dzwoniły po pielęgniarkę, podały ligninę.
Lekarza widziałam przy przyjęciu i później dopiero już przy łyżeczkowaniu. Położne w ciągu dnia nie sprawdzały nic. Tutaj akurat, moim zdaniem dobrze by bylo żeby sprawdzać rozwarcie, żeby nie dochodziło do syt. Porodów na łóżku, ziemi, czy w łazience.
Laktację powstrzymałam herbata, nie chciałam brać leków.
Nie miałam konsultacji z psychologiem.
Dzięki temu, że trafiłam tutaj przed T, wiedziałam jakie mam prawa, żeby wziąć akt martwego urodzenia, więc nie miałam potrzeby rozmowy z lekarzem na ten temat.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
mala_iskierka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-18, 07:45   #1612
wkurzonanaszpitale
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 20
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Tu nie chodzi o to, że lekarz się nie interesował. W sumie nie czułabym się komfortowo, gdyby co chwila pytał. Chodzi raczej o fakt niedoinformowania – skoro mówił, że następną tabletkę zaaplikuje o 21, to liczyłam, że przyjdzie nawet w środku nocy, żeby dokończyć to, co zaczął. Z resztą taką informację dostałam od pielęgniarki.
Lekarz nie przyszedł i miałam wrażenie, że codziennie zaczynam wszystko od nowa.

W moim przypadku pielęgniarki nie wyglądały na szczególnie zajęte. Nocą bardzo głośno rozmawiały, opowiadały jakieś swoje historie, śmiały się . Za to bardzo się denerwowały, jeśli któraś z pacjentek zapyta o lekarza. Były wręcz opryskliwe.
Naprawdę wiem, że to są tylko ludzie i że mają swoje problemy. Ale pracują w takim, a nie innym miejscu. W mojej pracy również oczekuje się ode mnie, że swoich problemów nie będę przenosić na pole służbowe i tego muszę się trzymać. Choćbym była na skraju wyczerpania emocjonalnego, do ludzi, z którymi pracuję, uśmiecham się życzliwie.
Mają kontakt z pacjentem w szpitalu, a nie rozkapryszonym klientem na wakacjach, któremu nie pasuje kolor ścian.
Oczekiwałam jedynie rzeczowych informacji i właściwego tonu komunikatu: „ lekarz ma zabieg, jak tylko skończy, to do pani zajrzy” albo „proszę się nie denerwować, to często tak wygląda, jak tylko będzie się coś działo, proszę nas wezwać”.
Te panie to potrafiły, bo do rodzących odzywały się zupełnie inaczej.
Wydaje mi się, że trzeba po prostu chcieć – przykład pani rozwożącej posiłki. Ona nie musiała w ogóle odzywać się do pacjentek, a mimo wszystko wielokrotnie zrobiła znacznie więcej niż pielęgniarki na oddziale.
Naprawdę nie byłam upierdliwą pacjentką. Zadawałam pytania tylko wtedy, gdy ktoś pojawił się w sali, a i tak pytałam o połowę rzeczy, bo zwyczajnie bałam się ich reakcji.
W pewnym momencie przyszła pielęgniarka (to był już trzeci dzień z tabletkami) i na mój żal, że mam wrażenie, że codziennie zaczynam od nowa, powiedziała, że każda z tych tabletek zrobiła swoje w organizmie i że pobudzała macicę do skurczy. Nie wiem, czy to była prawda, czy tylko próba uspokojenia mnie – ważne, że podziałało i byłam spokojniejsza. Naprawdę zniosłabym i trzy tygodnie takich zabiegów, byleby ktoś traktował mnie po ludzku.

Jeśli z kolei uważacie, że tak się dzieje w każdym szpitalu, to nie sądzicie, że powinno się to zmienić? Czy pacjentki o wszystkim muszą się dowiadywać z forum internetowego?
W czym jesteśmy gorsze od pozostałych pacjentek? Że nie skazujemy dziecka na cierpienie po urodzeniu? Że rozsądnie podchodzimy do macierzyństwa? Że nie skazujemy naszych zdrowych dzieci na wieczną opiekę nad niepełnosprawnym rodzeństwem po naszej śmierci? Że skoro państwo nie gwarantuje matkom chorych i niepełnosprawnych dzieci godnych warunków, to podejmujemy najlepszą ze wszystkich złych decyzji, jakie można podjąć?
Mamy to za sobą, ale nie mamy gwarancji, że nie znajdziemy się w tej sytuacji ponownie.

To był Szpital Bielański . Od wejścia do szpitala nikt nie dał mi odczuć, że przyszłam zrobić cokolwiek złego. Na każdym etapie rejestracji czy pierwszego badania byłam traktowana, jak pacjentka, która przyszła na zabieg i tyle.
Nieprzyjemnie się zrobiło dopiero na oddziale.
Według mnie jeśli którejś z pielęgniarek nie pasowało to, po co przyszłyśmy, mogła powołać się na klauzulę sumienia, a szpital powinien zagwarantować pielęgniarkę, która nie ma z tym problemów.

Mamy sporo praw, ale ze względu na sytuację, w jakiej się znalazłyśmy i fakt, że często same mamy wątpliwości, czy podejmujemy dobrą decyzję, boimy się o nie zawalczyć.

---------- Dopisano o 07:45 ---------- Poprzedni post napisano o 07:35 ----------

Cytat:
Napisane przez maxim7 Pokaż wiadomość
Dokładnie czas jest naszym sprzymierzeńcem w tej sprawie....fakt faktem jest taki że dziewczyny które mają dzieci szybciej do siebie dochodzą, łatwo mi być cwaną skoro mam już syna i ja po prostu nie miałam czasu na to żeby myśleć, analizować, płakać....trzy dni po szpitalu mąż wrócił do pracy a ja musiałam rano wstać, posprzątać iść na plac zabaw. Mnie widok maluchów nie przeraża, w moim otoczeniu mógłby się narodzić tuzin dzieci a ja bym się cieszyła oby tylko byli zdrowe. Za to na dzieci z zd reaguje lekka paniką....sam fakt że mogłabym być mamą takiego dziecka jest dla mnie przytłaczający.
Mam dokładnie tak samo jeśli chodzi o ZD. W telewizji pojawił się program, w którym dzieci z ZD podróżują po świecie. Część członków mojej rodziny zachwyca się dzieciakami (oni nie wiedzieli o mojej ciąży), ja odczuwam irracjonalny lęk przed tym programem. Nie oglądam.
wkurzonanaszpitale jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-18, 08:09   #1613
Platynowa91
Zakorzenienie
 
Avatar Platynowa91
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 9 281
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Wkurzonanaszpitale czy dobrze rozumiem, że u Ciebie powodem terminacji był ZD? Wydaje mi się, że wcześniej nie pisałaś o tym etapie diagnozy itd.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 08:09 ---------- Poprzedni post napisano o 07:49 ----------

Wyjaśniam tylko na wszelki wypadek, że nie pytam z nudów czy jakiejś chorej ciekawości. Wiem, że na ten wątek znajdują też dziewczyny przed ostateczną diagnozą i szukają informacji jak to wygląda w praktyce.

Ja sama znalazłam się na forum po nieprawidłowym USG w 12 tygodniu ciąży i szukałam informacji o podobnych przypadkach do mojego.

Chciałabym jeszcze zapytać czy któraś z Was na ubezpieczenie w Generali i jak wygląda kwestia wypłaty odszkodowania? Słyszałam o problemach w przypadku ciąż poniżej 22 tygodnia, ale gdzieś na tym wątku widziałam jak ktoś pisał, że odmowa na tej podstawie została zakwestionowana chyba przez rzecznika praw obywatelskich?!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Platynowa91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-18, 08:32   #1614
Kaaach
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 712
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Wkurzonanaszpitale dobrze, że napisałaś tu swoją historię może ktoś zajmie się tym bo w tak trudnych sytuacjach kobieta nie powinna być tak traktowana. Ja w Poznaniu miałam jedna pielęgniarkę która była nieprzyjemna reszta okazywała mi duża empatię i wsparcie.

Mnie Poznaniu też nie chciał przyjąć na oddział zakrywał się regionalizacją i że u siebie mogę iść, a tam nie chciałam. Ordynator mówił mi, że pielęgniarki buntują się jak są z poza ich regionu, ale mi tego nikt nie dał odczuć. Klauzulą sumienia zakrywał się lekarz u mnie, że pielęgniarki mogą mi odmówić....
Każda z nas powinna mieć prawo wyboru szpitala, a nie prosić, błagać o pomoc... To jest chore

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Kaaach jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-18, 09:14   #1615
iskierka95
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2019-04
Wiadomości: 672
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Dziewczyny, czy miałyście po podaniu tabletek wymioty i biegunkę? Ja miałam dreszcze i ogólne osłabienie, ale nie biegunkę i wymioty. Dostałam arthrotec, żeby się dobrze oczyściło, wczoraj wieczorem po pierwszej dawce miałam dreszcze i ogólnie bez tragedii, a teraz po następnej nie mogę wyjść z łazienki, męczą mnie i biegunka i wymioty ;(

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
iskierka95 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-18, 09:35   #1616
SmutnaOla
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2020-04
Wiadomości: 414
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Iskierka95, ja miałam i dreszcze i potworną biegunkę. Taką, że się bałam cokolwiek jeść i pić. Artrothec generalnie rozwalił mi jelita tak, że po powrocie do domu 2 tygodnie się leczyłam - nie obeszło się bez wizyty u gastrologa i sterty leków. Weź może stoperan? Mi wprawdzie w szpitalu mówili, że to nie pomaga ale dziewczyny pisały, że go brały i nie miały takich sensacji.
SmutnaOla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-18, 09:44   #1617
Platynowa91
Zakorzenienie
 
Avatar Platynowa91
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 9 281
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Ja miałam straszne dreszcze i było mi bardzo zimno po podaniu tabletek. Za radą, którejś z dziewczyn z forum wzięłam lek przeciwbiegunkowy na wszelki wypadek. Nie wystąpiły u mnie ani wymioty ani biegunka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Platynowa91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-18, 10:57   #1618
wkurzonanaszpitale
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 20
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Cytat:
Napisane przez Platynowa91 Pokaż wiadomość
Wkurzonanaszpitale czy dobrze rozumiem, że u Ciebie powodem terminacji był ZD? Wydaje mi się, że wcześniej nie pisałaś o tym etapie diagnozy itd.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 08:09 ---------- Poprzedni post napisano o 07:49 ----------

Wyjaśniam tylko na wszelki wypadek, że nie pytam z nudów czy jakiejś chorej ciekawości. Wiem, że na ten wątek znajdują też dziewczyny przed ostateczną diagnozą i szukają informacji jak to wygląda w praktyce.

Ja sama znalazłam się na forum po nieprawidłowym USG w 12 tygodniu ciąży i szukałam informacji o podobnych przypadkach do mojego.

Chciałabym jeszcze zapytać czy któraś z Was na ubezpieczenie w Generali i jak wygląda kwestia wypłaty odszkodowania? Słyszałam o problemach w przypadku ciąż poniżej 22 tygodnia, ale gdzieś na tym wątku widziałam jak ktoś pisał, że odmowa na tej podstawie została zakwestionowana chyba przez rzecznika praw obywatelskich?!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Tak. W 12 tygodniu dowiedziałam się, że moje dziecko nie ma kości nosowej i od razu wiedziałam, co to znaczy. Test pappa wykazał trisomię 21 na poziomie 1:7.
Przez swoją doktor prowadzącą byłam pocieszana, że to znaczy jedynie tyle, że jedna na siedem pacjentek urodzi dziecko z ZD. Ale ja wiedziałam, że brak kości nosowej i taki wynik pappa nie pozostawia wątpliwości. Mimo to prywatnie zrobiłam test SANCO, który potwierdził wcześniejszą diagnozę. A robiąc amniopunkcję przy okazji zrobiłam dodatkowo płatny test FISH- wyniki tego badania są po kilku dniach (amnio - po 3 tyg.)
Jeszcze zanim zaszłam w ciążę, kiedy w luźnych rozmowach pojawiał się temat terminacji z powodu ZD czy innych wad wrodzonych, moje stanowisko było jednoznaczne - nie urodzę dziecka niepełnosprawnego.
Kiedy pojawiły się pierwsze wyniki, wiedziałam, co zrobię. Mimo to postanowiłam wykorzystać wszystkie możliwe metody diagnozowania, żeby nie mieć żadnych wątpliwości. Żeby nie wyrzucać sobie, że 'a może dziecko urodziłoby się zdrowe'.

Na co dzień w pracy spotykam dzieci z różnymi niepełnosprawnościami. Widzę miłość matek do swoich dzieci, widzę ogromne starania o ich prawidłowy rozwój, ale widzę też ogromne zmęczenie, frustrację i bezradność.
Nigdy nie chciałabym być na ich miejscu. Ani to dziecko, ani jego matka nigdy nie będą w pełni szczęśliwymi ludźmi (choćby głośno mówili, że jest inaczej).

Odnośnie ubezpieczenia - ja mam w pzu. Poza aktem urodzenia nie przedstawiałam żadnych dokumentów. Polisa wyraźnie mówi o martwym urodzeniu, a akt urodzenia nie mówi o poronieniu ani sposobach poronienia tylko ma adnotację, że dziecko urodziło się martwe. Żaden ubezpieczyciel nie powinien żądać żadnych innych dokumentów.
wkurzonanaszpitale jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-18, 12:21   #1619
Sosnanieradosna
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-03
Wiadomości: 1 060
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Ja mam w Generali, wyslalam im akr urodzenia z adnotacja o urodzeniu martwym i od 3 miesiecy mi przysylaja listy że chca pelnej dokumentacji medycznej ze szpitala lub wskazania placowki skad moga ta dokumentacje pobrac, wiec nic z tym jeszcze jeszcze zrobiłam. W ubezpieczeniu jest info o martwym urodzeniu ale w tych dodatkwoych wykluczeniach jest dopisane ze martwe urodzenie uznaja po 22 tyg

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Sosnanieradosna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-06-18, 12:46   #1620
Platynowa91
Zakorzenienie
 
Avatar Platynowa91
 
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 9 281
Dot.: Terminacja ciąży cz. 4

Sosnanieradosna właśnie taką adnotacje znalazłam w ogólnych warunkach ubezpieczenia, ale właśnie gdzieś mi się obiło o uszy, że zostało to zakwestionowane przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Ktoś tutaj na forum o tym pisał, ale aktualnie nie mogę znaleźć.

Ps. Udało mi się dziś załatwić formalności w szpitalu i Urzędzie Stanu Cywilnego.

Odebrałam też coś co niby jest wynikiem histopatologicznym, ale nie ma tam słowa o łożysku. Tylko informacja o zwapnieniu kosmków czy czyms takim. Nie urodziłam łożyska, wiec przypuszczałam, że zostało ono wydobyte w trakcie łyżeczkowania. Czy to możliwe, że patolog nie badał łożyska?



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Platynowa91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Być rodzicem


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2024-04-02 14:14:59


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:06.