Partner uważa że rodzice powinni pomóc finansowo

[baunnero]

Przychodzę z prośbą o radę Jestem w kilkuletnim związku, planujemy w niedalekiej przyszłości ślub, jednak najpierw chcielibyśmy zacząć budowę domu, żeby mieć gdzie po ślubie mieszkać. Mój partner ma dobrze prosperującą firmę. Na założenie działalności dostał od rodziców nie małą pomoc finansową i sporą działkę na budowę domu lub pod firmę. Na działce powstała firma więc pod budowę domu należy kupić coś nowego. W jego rodzinie zawsze tak było, że rodzice mają dla każdego dziecka odłożoną sporą sumę pieniędzy na "dobry start". W mojej rodzinie wygląda to nieco inaczej. Tata od x lat pracuje za granicą, mam trójkę rodzeństwa, mama odkąd pokazało się drugie dziecko (ja jestem najstarsza) nie pracuje. Wybudowali dom, jednak nie jest on jeszcze do końca wykończony - cały czas coś się powoli dzieje. Ja aktualnie pracuję na etacie, moje zarobki w porównaniu z zarobkami partnera to różnica kolosalna, dlatego partner zdecydował, że to on powoli będzie finansował budowę domu. Oczywiście również będę dokładać ile mogę, nie chce "wejść na gotowe". Partner oznajmił mi, że o ile dom sfinansuje w większości on, to działkę powinniśmy kupić "na pół" jeśli chce mieć jakiekolwiek prawa zapisane na papierze do tego domu.. Nie widzę w tym problemu, rozumiem, jednak aby uzyskać na to środki, musiałabym wziąć kredyt lub jeszcze bardzo długi czas na to zbierać. Partner uważa, że to oczywiste, że rodzice powinni mi to sfinansować bo przecież tyle pomagam w domu i nie rozumie jak rodzice mogą nie mieć odłożone dla dziecka na przyszłość. Rodzice sami nadal "robią" przy swoim domu, ich auto wymaga szybkiej wymiany na nowe, mam trójkę małego rodzeństwa i głupio mi nawet prosić o jakąkolwiek pomoc finansową... Rodzice nigdy pomocy jakiejkolwiek mi nie odmówili, jednak ja wiem że to byłaby duża prośba bo mają dużo własnych wydatków. Nie chcę, żeby moi rodzice stracili w oczach partnera tylko przez to że on tego nie rozumie. Jak z tej sytuacji wybrnąć? Co o tym w ogóle myślicie?

[Dwight_Schrute]

Nie powinno Cię obchodzić co on pomyśli o Twoich rodzicach. Powiedz mu prawdę. Nie wszystkich rodziców stać na zapewnienie dzieciom odłożonej dużej kasy.

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez baunnero

Co o tym w ogóle myślicie?

Daj spokój rodzicom, zastanów się nad związkiem z tym roszczeniowym, odrealnionym księciuniem. Skoro nie spełniasz jego 'oczekiwań' i on najwyraźniej nie jest w stanie pojąć, że po prostu NIE MASZ KASY, to niech szuka lepszej partii. Co innego możesz zrobić ? W lotto graj

---------- Dopisano o 09:57 ---------- Poprzedni post napisano o 09:55 ----------

Napisane przez Dwight_Schrute

Nie powinno Cię obchodzić co on pomyśli o Twoich rodzicach. Powiedz mu prawdę. Nie wszystkich rodziców stać na zapewnienie dzieciom odłożonej dużej kasy.

Zdaje się, że on już zna jej sytuację rodzinną i finansową, a pomimo tego, cyt.: "uważa, że to oczywiste, że rodzice powinni mi to sfinansować, bo przecież tyle pomagam w domu, nie rozumie jak rodzice mogą nie mieć odłożone dla dziecka na przyszłość". Tak więc gadanie z nim, to chyba jak dziada do obrazu.

[elvegirl]

Napisane przez baunnero

Nie chcę, żeby moi rodzice stracili w oczach partnera tylko przez to że on tego nie rozumie.

Ja to się dziwię, że on nie stracił w Twoich oczach przez to, że tego nie rozumie.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

No cóż, widocznie ma za dobrze i nie rozumie, że nie wszyscy otrzymują pomoc/spadek po rodzicach. Raczej Wam nie po drodze będzie, skoro to tak wielki problem.

---------- Dopisano o 10:05 ---------- Poprzedni post napisano o 10:04 ----------

Napisane przez elvegirl

Ja to się dziwię, że on nie stracił w Twoich oczach przez to, że tego nie rozumie.

Dokładnie, kasa kasa kasa.

[Minna]

Skoro Twój partner wie jak wygląda Twoja sytuacja rodzinna (a chyba wie skoro jesteście razem kilka lat), to dlaczego oczekuje rzeczy niemożliwych? Nie ogarnia, że nie każdy przychodzi na świat w zamożnej rodzinie? Czego on oczekuje, że rodzice się zadłużą, postawią pod znakiem zapytania dobrostan reszty dzieci, bo on uważa to czy tamto?
Dlaczego nie poszukał sobie dziewczyny ze swojej warstwy społecznej, skoro ma takie a nie inne oczekiwania?

Masz dwa wyjścia, wziąć kredyt i samodzielnie zdobyć środki na pół działki albo pana wymienić na inny model, bo nie polecam układu, gdzie wszystko jest tylko jego, bo z jego charakterem za kilka lat możesz zostać na lodzie z niczym.

[elvegirl]

No jeśli autorka chce być w tym związku to albo faktycznie kredyt na pół działki, albo niech on wszystko finansuje sam i niech sam będzie właścicielem, a autorka niech odkłada swoją kasę spokojnie na coś dla siebie.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez baunnero

Przychodzę z prośbą o radę Jestem w kilkuletnim związku, planujemy w niedalekiej przyszłości ślub, jednak najpierw chcielibyśmy zacząć budowę domu, żeby mieć gdzie po ślubie mieszkać. Mój partner ma dobrze prosperującą firmę. Na założenie działalności dostał od rodziców nie małą pomoc finansową i sporą działkę na budowę domu lub pod firmę. Na działce powstała firma więc pod budowę domu należy kupić coś nowego. W jego rodzinie zawsze tak było, że rodzice mają dla każdego dziecka odłożoną sporą sumę pieniędzy na "dobry start". W mojej rodzinie wygląda to nieco inaczej. Tata od x lat pracuje za granicą, mam trójkę rodzeństwa, mama odkąd pokazało się drugie dziecko (ja jestem najstarsza) nie pracuje. Wybudowali dom, jednak nie jest on jeszcze do końca wykończony - cały czas coś się powoli dzieje. Ja aktualnie pracuję na etacie, moje zarobki w porównaniu z zarobkami partnera to różnica kolosalna, dlatego partner zdecydował, że to on powoli będzie finansował budowę domu. Oczywiście również będę dokładać ile mogę, nie chce "wejść na gotowe". Partner oznajmił mi, że o ile dom sfinansuje w większości on, to działkę powinniśmy kupić "na pół" jeśli chce mieć jakiekolwiek prawa zapisane na papierze do tego domu.. Nie widzę w tym problemu, rozumiem, jednak aby uzyskać na to środki, musiałabym wziąć kredyt lub jeszcze bardzo długi czas na to zbierać. Partner uważa, że to oczywiste, że rodzice powinni mi to sfinansować bo przecież tyle pomagam w domu i nie rozumie jak rodzice mogą nie mieć odłożone dla dziecka na przyszłość. Rodzice sami nadal "robią" przy swoim domu, ich auto wymaga szybkiej wymiany na nowe, mam trójkę małego rodzeństwa i głupio mi nawet prosić o jakąkolwiek pomoc finansową... Rodzice nigdy pomocy jakiejkolwiek mi nie odmówili, jednak ja wiem że to byłaby duża prośba bo mają dużo własnych wydatków. Nie chcę, żeby moi rodzice stracili w oczach partnera tylko przez to że on tego nie rozumie. Jak z tej sytuacji wybrnąć? Co o tym w ogóle myślicie?

Myślę, że nie powinnaś się przed nim tak gęsto i szczegółowo tłumaczyć. Powiedz, że w Twojej rodzinie jest inaczej i nie chcesz rodziców obciążać swoim dorosłym życiem. Fajnie, że jego rodzice są tacy zaradni i go dodatkowo wsparli, natomiast Ty tak nie masz (jak wiele innych osób). No albo Cię bierze z dobrodziejstwem inwentarza, albo... Przecież kochacie się, tworzycie związek RAZEM i przede wszystkim razem powinniście się dorabiać, a nie czyimiś rękami. Nie z jakiegoś przymusu.

Może ma wiele innych zalet, ale jeżeli nieustannie wraca do tego tematu i Cię naciska o to, to bym się nad nim poważnie zastanowiła jako nad partnerem na życie. Chyba, że to Ty sobie bardziej na siebie tą presję nakładasz, a on o tym jedynie gdzieś tam wspomniał.

[Azhaar]

Napisane przez elvegirl

Ja to się dziwię, że on nie stracił w Twoich oczach przez to, że tego nie rozumie.

DOKŁADNIE.

Co za bezczelny, roszczeniowy cham.

Twoi rodzice nie mają żadnego obowiazku finansować Twoich i partnera marzeń.

Jesteście dorośli, chcecie mieć dom to spoko, ale sami sobie na niego zaróbcie. To są Wasze marzenia i sami je sobie realizujcie. Prawie każdy chciałby mieć zafundowany przez rodziców duży dom, ale rzeczywistość często wygląda inaczej, deal with it.

Wychodzi na to, że Was - a przynajmniej Ciebie - na dom nie stać i tyle.

Wiec:

- albo on kupuje sam i przepisze tylko na siebie - nie jest to taka tragiczna opcja, zakładając, że nie bedziesz wydawać również swoich oszczędności na sam remont, wyposażenie etc, chociaż warto ustalić co będziecie robić z oszczędnościami po zawarciu małzeństwa - żeby nie było tak, że odkładać będziecie razem i potem z oszczędności też nic nie zobaczysz

- albo szukacie tańszej innej opcji, która pasuje Wam obu

- albo zmieniasz faceta, bo jest burakiem. I skoro do wszystkiego potrzebował pieniedzy ,,na start" od rodziców - na firmę potrzebuje, na działke potrzebuje, na dom potrzebuje - to wcale nie jest jak widac super zaradny życiowo

[Mija62]

Napisane przez elvegirl

, albo niech on wszystko finansuje sam i niech sam będzie właścicielem, a autorka niech odkłada swoją kasę spokojnie na coś dla siebie.

To najlepsze wyjście z sytuacji, mi by nie zależało na byciu współwłaścicielką, zwłaszcza jeśli bym nie dokladała swojej kasy. A jakie wygodne w razie rozstania

[ParasolkaMaryPoppins]

Napisane przez Minna

Dlaczego nie poszukał sobie dziewczyny ze swojej warstwy społecznej, skoro ma takie a nie inne oczekiwania?

Masz dwa wyjścia, wziąć kredyt i samodzielnie zdobyć środki na pół działki albo pana wymienić na inny model, bo nie polecam układu, gdzie wszystko jest tylko jego

Też o tym samym pomyślałam. Czy już wcześniej dawał Ci do zrozumienia, że rodzice powinni mieć dla Ciebie coś odłożone, czy dopiero teraz przysiadł z kalkulatorem i zorientował się, że to on poniesie największe koszty? Mam przeczucie, że z tym finansowaniem to nie koniecznie jego pomysł, tylko wynik rozmowy między nim a jego rodzicami.

Nie wiem o jakiej hacjendzie tu mowa, ale jeśli rzeczywiście kupno działki przekracza Twoje dochody, powinnaś od razu poinformować o tym partnera i zaproponować, że będziesz odkładać na wyposażenie domu, które przecież też niemało kosztuje.

Z ostatnim się nie zgodzę. On kupuje i buduje - więc należy do niego. Plus zabezpieczyłabym się intercyzą - ale to ja

[Ellen_Ripley]

A je czekam na inne trupy w tej szafie.

[luks_baba]

Twój partner nie zna Twojej sytuacji, że wymyśla takie mądrości?

[motyla]

Napisane przez baunnero

Jak z tej sytuacji wybrnąć? Co o tym w ogóle myślicie?

myślę, że Twój partner powinien uszanować, że Twoi rodzice nie mają, żeby Ci dać na działkę.
a jak wybrnąć? powiedziałabym partnerowi, że skoro mi nie wierzy, że rodzice nie mają dla mnie $$, to niech sam z nimi na ten temat porozmawia i się dowie prosto u źródła. droga wolna.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Uważam, że twój facet to burak i materialista. A rodzice nie mają obowiązku finansować domków dorosłym dzieciom. Niezła z ciebie desperatka, że pozwalasz tak traktować siebie i swoją rodzinę. Jakby by mi narzeczony kazał ściągać pieniądze od rodziców albo zaciągać kredyt, bo inaczej nie będę współwłaścicielka nieruchomości to bym go wyśmiała, a potem wyprosiła za drzwi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[januszpolak]

Napisane przez ParasolkaMaryPoppins

Z ostatnim się nie zgodzę. On kupuje i buduje - więc należy do niego. Plus zabezpieczyłabym się intercyzą - ale to ja

Intercyza nie dotyczy rzeczy posiadanych przed małżeństwem, tak więc jaki jest sens "zabezpieczać się intercyzą"?

Mam wielką alergię na ludzi, którzy uważają że w małżeństwie czy związku partnerskim trzeba się dokładać w jakichś określonych proporcjach, nieistotne ile ktoś ma, tylko trzeba i już. Dla mnie to zaprzeczenie miłości. Nie poszłabym mieszkać z typem który na papierze ustala że dom jest tylko jego. Albo pracujemy razem na majątek albo wcale, i nieistotne ile kto zarabia.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Twoi rodzice ani zadnej rodzice nie musza sponsorowac doroslego dziecka
Na twoim miejscu grubo bym sie zastanowila czy to dobry wybór partnera
Prawda jest też taka że jeśli działka będzie tylko jego to dom będzie tylko jego też (W prawie polskim czyja działka tego dom)
Skoro Cię nie stać na dom to się w to nie laduj
Podejrzewam że całe życie będzie ci wypominal że wziął Cię bez niczego

[Minna]

Napisane przez ParasolkaMaryPoppins

Z ostatnim się nie zgodzę. On kupuje i buduje - więc należy do niego. Plus zabezpieczyłabym się intercyzą - ale to ja

A to wiadomo, że jego, nikt nie ma pretensji w takiej sytuacji. Bardziej chodzi mi o podejście do sprawy, wymuszanie od ludzi, których na to nie stać łożenia na jego dom.
Poza tym dziewczyna chce razem urządzać co też tanie nie jest.

Również ciekawi mnie, czy to jego oryginalny pomysł, czy rodziciele przeprowadzili z nim poważną rozmowę, nie zdziwiłoby mnie to, gdyby tak było, wszak są kuci na cztery nogi pod względem finansowym.

[baunnero]

Napisane przez ParasolkaMaryPoppins

Czy już wcześniej dawał Ci do zrozumienia, że rodzice powinni mieć dla Ciebie coś odłożone, czy dopiero teraz przysiadł z kalkulatorem i zorientował się, że to on poniesie największe koszty?

Ja mu od zawsze powtarzam, że nie oczekuję od moich rodziców "kokosów", bo ciężko tego oczekiwać skoro sami mają sporo wydatków. Tak samo, że nie oczekuję żadnej wdzięczności ze strony rodziców za moją pomoc w domu czy przy rodzeństwie bo uważam to za coś normalnego.

U niego trochę inaczej wygląda cała sytuacja rodzinna, stosunki między nimi i niestety niektóre poglądy, nie wiem czy dobre czy złe, w każdym razie inne od moich.

[elvegirl]

Napisane przez januszpolak

Intercyza nie dotyczy rzeczy posiadanych przed małżeństwem, tak więc jaki jest sens "zabezpieczać się intercyzą"?

Jeśli autorka chciałaby odkładać kasę i kupić sobie nieruchomość w przyszłości, czyt. po ślubie, to lepiej jednak intercyzę podpisać.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez baunnero

Ja mu od zawsze powtarzam, że nie oczekuję od moich rodziców "kokosów", bo ciężko tego oczekiwać skoro sami mają sporo wydatków. Tak samo, że nie oczekuję żadnej wdzięczności ze strony rodziców za moją pomoc w domu czy przy rodzeństwie bo uważam to za coś normalnego.

U niego trochę inaczej wygląda cała sytuacja rodzinna, stosunki między nimi i niestety niektóre poglądy, nie wiem czy dobre czy złe, w każdym razie inne od moich.

To się zastanów po co ci mąż, który ma inne poglądy na temat tak istotnych kwestii jak rodzina czy finanse. Jak dla mnie to idiotyzm pchać się w zobowiązania z takim człowiekiem

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Minna]

Napisane przez baunnero

Ja mu od zawsze powtarzam, że nie oczekuję od moich rodziców "kokosów", bo ciężko tego oczekiwać skoro sami mają sporo wydatków. Tak samo, że nie oczekuję żadnej wdzięczności ze strony rodziców za moją pomoc w domu czy przy rodzeństwie bo uważam to za coś normalnego.

U niego trochę inaczej wygląda cała sytuacja rodzinna, stosunki między nimi i niestety niektóre poglądy, nie wiem czy dobre czy złe, w każdym razie inne od moich.

Czyli jest czystym materialistą skoro wymaga finansowego odwdzięczania się rodziny za normalne rodzinne relacje, za ludzkie podejście.
U niego jest kasa kasa, kasa musi się zgadzać. Obawiam się, że raczej się nie dogadacie na dłuższą metę. I co to znaczy, że powtarzasz mu od zawsze? Raz nie wystarczy?

[elvegirl]

Napisane przez baunnero

U niego trochę inaczej wygląda cała sytuacja rodzinna, stosunki między nimi i niestety niektóre poglądy, nie wiem czy dobre czy złe, w każdym razie inne od moich.

Zastanów się na spokojnie, czy te niektóre poglądy nie będą później tworzyć problemów.

[black_elderflower]

Ja bym mu przedstawiła sprawę jasno - nie ma, to nie ma. Rodzina nie da, bo są małe dzieci i nie ma na to pieniędzy. I zapytaj, co z tym zrobi. Nie masz i koniec, za przeproszeniem, z tyłka nie wyciągniesz.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891]

Fajny bananowy dzieciak, bałabym się robić cokolwiek z kimś tak oderwanym od rzeczywistości, a ty jeszcze bawisz się w ubogą krewną i tłumaczysz przed nim swoją rodzinę, bo przecież każdy ma obowiązek być dziedzicem fortuny, no komedia.
Mam nadzieję że koleś przynajmniej wpadł na zabezpieczenie domu przed kłopotami firmy, bo dopóki jest fajnie to jest fajnie.

[Dwight_Schrute]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;87156502]
Podejrzewam że całe życie będzie ci wypominal że wziął Cię bez niczego[/QUOTE]
Jej wybór. Nie szkoda mi ludzi, którzy się pakują w tego typu związki. To nie jest tak, że nie ma wcześniej sygnałów. Tutaj, jak wspomniała @ParasolkaMaryPoppins może być też wpływ rodziców. Wygląda, że facet jest z bogatej rodziny i może nie są w stanie zrozumieć, że ktoś ma mniej.
Ciekawe jakie jest podejście do różnic w zamożności ze strony jego rodziców i jego samego. Wygląda to tak jakby dziewczyna w pewien sposób próbowała ukryć swoją/rodziny gorszą sytuację materialną "bo wstyd?"
W coś takiego nie ma sensu się pakować. Już nawet nie chodzi o różnice w poziomie zamożności, ale o samo podejście. Znałem też rodziców, którzy sami za przeproszeniem g*wno mieli, ale córkę czy syna chcieli "bogato ożenić". To jest droga do nieszczęśliwego związku, a tym samym życia.

[Minna]

Jeżeli jego rodzina oraz on nie potrafią zrozumieć, że nie każdy spi na kasie, to są kompletnie oderwani od rzeczywistości.

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez Dwight_Schrute

Wygląda, że facet jest z bogatej rodziny i może nie są w stanie zrozumieć, że ktoś ma mniej.

Nie wiem jakim trzeba być oderwanym od rzeczywistości durniem, żeby nie móc pojąć, że są na świecie ludzie biedni i gorzej sytuowani


Sam ten fakt spowodowałby, że nie miałabym najmniejszych chęci na kontynuowanie takiej znajomości i wchodzenia do takiej rodziny.

[Dwight_Schrute]

[1=a240a5cdc9601fd61cd3ffc 006c0fc885123340f_657b970 2b0d25;87156596]Nie wiem jakim trzeba być oderwanym od rzeczywistości durniem, żeby nie móc pojąć, że są na świecie ludzie biedni i gorzej sytuowani
[/QUOTE]
Można być nawet prezydentem i mówić: "weź kredyt, zmień pracę". To samo dziewczynie mogą poradzić jego rodzice albo on sam...

[elvegirl]

Generalnie ja się nie dziwię że facet uważa, że do współwłasności potrzebny jest podobny wkład finansowy w działkę. Natomiast to WYMAGANIE od jej rodziców żeby dali kasę, to wielkie zdziwienie i niezrozumienie, że w jej rodzinie temat wygląda inaczej świadczy o jego...życiu w banieczce stworzonej przez jego rodziców.