lektor w szkole językowej

[Terha]

Dziewczyny orientujecie się, czy szkoły językowe przyjmując do pracy lektora preferują studia językowe czy wystarczy egzamin międzynarodowy?

[ParasolkaMaryPoppins]

Zależy od szkoły. Jeśli dba o poziom, wymaga studiów kierunkowych.

[agska]

W szkołach, w których ja pracuję decydował przede wszystkim test umiejętności językowych + rozmowa. Certyfikat/studia kierunkowe w drugiej kolejności.

[Terha]

Dzięki dziewczyny za Wasze opinie . Myślę, czy w przyszłości nie pójść w tę stonę, ale nie chce mi się nadzwyczajniej w świecie robić kolejnych studiów po 9 latach studiowania, więc chyba spróbuję postawić na certyfikat.

[agska]

Mnie też się nie chciało i przypadkiem okazało się, że nie musiałam. Tak samo było z językiem polskim dla obcokrajowców - bezsensowne studia podyplomowe, które nie dały mi nic. Lepiej postawić na zdobywanie doświadczenia, choćby ucząc przez Internet.

[Terha]

Napisane przez agska

Mnie też się nie chciało i przypadkiem okazało się, że nie musiałam. Tak samo było z językiem polskim dla obcokrajowców - bezsensowne studia podyplomowe, które nie dały mi nic. Lepiej postawić na zdobywanie doświadczenia, choćby ucząc przez Internet.

No właśnie. Zwłaszcza, że mnie osobiście nie fascynuje kultura i literatura hiszpańskojęzyczna. Wiadomo, trzeba znać zwyczaje w danym kraju, ale na studiach jest duży nacisk na to kładziony.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Nie zatrudniłabym nikogo z certyfikatem bez pojęcia o dydaktyce nauczania danego języka.

[Terha]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7817188 6]Nie zatrudniłabym nikogo z certyfikatem bez pojęcia o dydaktyce nauczania danego języka.[/QUOTE]

A co jest takiego specyficznego w dydaktyce nauczania hiszpańskiego, że należy tego specjalnie się uczyć? Dla mnie nauczanie języka obcego to komunikatywność, dostosowanie zadań do możliwości uczniów, stosowanie ciekawych zadań i oczywiście znajomość zagadnień gramatycznych (bo nie wystarczy mówić w danym języku, żeby kogoś nauczać). Co więcej?

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Terha

A co jest takiego specyficznego w dydaktyce nauczania hiszpańskiego, że należy tego specjalnie się uczyć? Dla mnie nauczanie języka obcego to komunikatywność, dostosowanie zadań do możliwości uczniów, stosowanie ciekawych zadań i oczywiście znajomość zagadnień gramatycznych (bo nie wystarczy mówić w danym języku, żeby kogoś nauczać). Co więcej?

Ano właśnie. I to by wyjaśniało, dlaczego w niektórych szkołach językowych jest jak jest.

Możesz wymiatać w danym języku a nie potrafić go nauczyć. Dlatego native speakerzy, których jedynymi kwalifikacjami jest mówienie danym językiem od urodzenia nie są dobrymi nauczycielami (czego zresztą trudno od nich wymagać).

[Terha]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7817277 1]Ano właśnie. I to by wyjaśniało, dlaczego w niektórych szkołach językowych jest jak jest.

Możesz wymiatać w danym języku a nie potrafić go nauczyć. Dlatego native speakerzy, których jedynymi kwalifikacjami jest mówienie danym językiem od urodzenia nie są dobrymi nauczycielami (czego zresztą trudno od nich wymagać).[/QUOTE]

To się zgadzam, ale to dlatego że większość z nich nie ma pojęcia dlaczego i kiedy należy stosować jakie struktury gramatyczne. To tak jakbym ja miała uczyć polskiego. Nie mam o tym zielonego pojęcia, bo jest to mój język ojczysty,którym się posługuję na co dzień, ale tak naprawdę znajomość gramatyki w zakresie nauczania jest u mnie zerowa. To zupełnie co innego niż gdy ktoś zna język na poziomie C. Bo jeśli rzeczywiście ma taki poziom, to musi bardzo dobrze znać wszystkie reguły gramatyczne. Dzięki temu może je potem przekazywać swoim uczniom. Chyba, że mówimy o osobach, które spędziły (np. w Hiszpanii) kilka lat i nauczyły się jezyka mimochodem, a potem zdały certyfikat. Wtedy zgodzę się, że taka osoba nie będzie dobrym nauczycielem. Ale jeśli ktoś studiował pieczołowicie gramatykę w szkołach językowych (a nie na studiach) to czemu nie może być dobrym nauczycielem?

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Bo znajomość gramatyki nie pociąga za sobą jednocześnie wiedzy dotyczącej uczenia.

Bo język to nie tylko gramatyka praktyczna.

Swoją drogą uczyłaś się kiedykolwiek fonetyki i fonologii?

[zakonna]

Śmiać się czy płakać? Do tego żeby uczyć efektywnie nie wystarczy znajomość języka. Nawet znajomość teorii gramatyki. Wtf

wysłane telepatycznie

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Mam wrażenie, że niektórzy uważają, że dydaktykę wymyślono tylko po to, żeby było śmieszniej. Pół biedy jak mówi to ktoś nieogarniający w ogóle tematu, bo jest szansa, że się douczy i zrozumie, ale jak słyszę to od studentów/absolwentów filologii to mnie lekko mrozi.

[Terha]

Tylko, że to, że ktoś skończył studia wcale nie oznacza, że uważał na tych przedmiotach albo że były one dobrze wykładane. Ja skończyłam 2 kierunki pedagogiczne (nie związane z językami) i wiem, że program studiów, a rzeczywistość to czasem (a może nawet często) 2 różne bieguny. Poza tym i tak większość uczęszczających do szkół językowych osób (a pewnie i wielu studentów języka obcego) nie interesuje zagłębianie się w fonetykę czy fonologię.

Ale spoko. Rozumiem, że możecie mieć inne zdanie.

[zakonna]

To nie jest kwestia opinii.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Tylko, że to, że ktoś skończył studia wcale nie oznacza, że uważał na tych przedmiotach albo że były one dobrze wykładane.

Jeśli były źle wykładane to należało studiować we własnym zakresie - to nie szkoła podstawowa i takie tłumaczenie to żadne usprawiedliwienie.

Oczywiście, że dyplom ukończenia studiów nie gwarantuje, że ktoś na pewno wyniósł wiedzę i umiejętności, które powinien był wynieść. Ale jest większa szansa, że o pewne kwestie się w ogóle otarł, w przeciwieństwie do kogoś kto przychodzi z gołym certyfikatem. Jednego i drugiego kandydata przemaglowałabym z dydaktyki, fonetyki i fonologii i gramatyki opisowej. Jeśli ktoś zdobył tą wiedzę bez studiów - nie widzę problemu, jeśli komuś wydano dyplom pomimo nieznajomości tych zagadnień - podziękuję.

---------- Dopisano o 19:40 ---------- Poprzedni post napisano o 19:34 ----------

Napisane przez Terha

Poza tym i tak większość uczęszczających do szkół językowych osób (a pewnie i wielu studentów języka obcego) nie interesuje zagłębianie się w fonetykę czy fonologię.

OMG, teraz jestem już pewna, że z uczeniem to Ty nie powinnaś mieć nic wspólnego.

Ucznia te zagadnienia nie muszą interesować, ale nauczyciela MUSZĄ - po to, żeby był w stanie nauczyć poprawnej wymowy. Nie ogarniam, że to w ogóle trzeba tłumaczyć...

Jeśli studentów języka w ogóle nie interesuje fonetyka i fonologia (nie każdy musi się tym pasjonować, ale podstawową wiedzę mieć trzeba) to po pierwsze, można zapytać po co wybrał takie studia, po drugie z dobrych uczelni z takim podejściem na szczęście wyleci szybciej niż się obejrzy.

[Terha]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7818061 6]
OMG, teraz jestem już pewna, że z uczeniem to Ty nie powinnaś mieć nic wspólnego.[/QUOTE]

Nic o mnie nie wiesz, więc nie posuwaj się za daleko. Nawet nie wiesz, czy pracuję w zawodzie.
Jak masz ochotę jeszcze się powywyższać, to nie będę Ci więcej przeszkadzać i się wtrącać. Trochę kultury.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Jakiej kultury? Stwierdzam fakt wyciągając wnioski z tego co sama piszesz. Sama przyznałaś, że zastanawiasz się, czy będziesz mogła uczyć w szkole językowej mając tylko certyfikat. Gdy zeszło na dydaktykę, wykazałaś się skrajną ignorancją pytając na głos "po co to komu", po czym dodałaś, że na studiach te przedmioty bywają źle wykładane lub studenci nie słuchają, więc w sumie to co za różnica. Absurd goni absurd i absurdem pogania.

Więc owszem, z pełną kulturą raz jeszcze stwierdzam - z takim podejściem nie powinnaś mnie nic wspólnego z uczeniem

[agska]

Ja z jednej strony uważam, że to, o czym mówicie, to są podstawowe kompetencje nauczyciela, ale z drugiej też widzę, jak to wygląda w praktyce. Moje metodologia i dydaktyka wykładane w teorii dały mi bardzo mało i na początku nauczanie w moim wykonaniu było nieporadne.

Z fonetyki i fonologii może bym lektora nie maglowała, ale na pewno bym wymagała podstaw. Wiecie dobrze, że niejeden lektor z zacięciem językoznawczym może zanudzić na śmierć, zwłaszcza kogoś, kto przyszedł poćwiczyć konwersacje.

Ideałem byłby native z wykształceniem filologicznym i dużym doświadczeniem w nauczaniu.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez agska

Ja z jednej strony uważam, że to, o czym mówicie, to są podstawowe kompetencje nauczyciela, ale z drugiej też widzę, jak to wygląda w praktyce. Moje metodologia i dydaktyka wykładane w teorii dały mi bardzo mało i na początku nauczanie w moim wykonaniu było nieporadne.

Będę powtarzać do znudzenia to, co dla mnie było oczywistością od I roku studiów (a w zasadzie nawet wcześniej) - jeśli przedmiot jest źle wykładany, to nie zwalnia mnie to ze studiowania na własną rękę.

Wiadomo, że raczej żaden człowiek nie jest genialny w swoim zawodzie od pierwszego dnia. M.in. po to są też praktyki i prowadzenie lekcji pod kierunkiem doświadczonego nauczyciela.

Z fonetyki i fonologii może bym lektora nie maglowała, ale na pewno bym wymagała podstaw. Wiecie dobrze, że niejeden lektor z zacięciem językoznawczym może zanudzić na śmierć, zwłaszcza kogoś, kto przyszedł poćwiczyć konwersacje.

Przecież nie chodzi o to, żeby lektor serwował kursantom wykłady uniwersyteckie z językoznawstwa Ale gramatyka opisowa jest bazą, która pozwala poznać i zrozumieć język od podszewki i BARDZO pomaga w efektywnym uczeniu gramatyki praktycznej. A fonetyka i fonologia to już w ogóle - nie wyobrażam sobie jak ktoś bez znajomości przedmiotu ma nauczyć produkowania dźwięków w języku obcym, akcentu, prozodii.

Według mnie to świadczy bardzo źle o szkole, jeśli zatrudnia lektorów bez całej tej wiedzy i umiejętności.

[mijuteczkaa]

Zdecydowanie się zgadzam. Studiowałam francuski stosowany z hiszpańskim i różnica między nauczaniem obu języków była przeogromna. Naprawdę wykładowcy odgrywają ogromną rolę i w nauce i ogólnie w zachęceniu do zagłębiania wiedzy samodzielnie.

[MissChievousTess]

Napisane przez agska

Ideałem byłby native z wykształceniem filologicznym i dużym doświadczeniem w nauczaniu.

Przy takich stawkach i warunkach zatrudnienia jakie oferuje większość szkół w Polsce, które zmonopolizowały rynek to można sobie o tym pomarzyć. Tacy ludzie nie idą do szkół, pracują często z domu, zdalnie albo jadą np. w podróż życia gdzieś do elitarnych szkół prywtanych w Chinach, na Tajwan itp. A co do tych wyśrubowanych wymogów- sorry, wielu ludzi w Polsce ani nie chce się tego uczyć, ani nawet podstawowych rzeczy nie umie się samodzielnie nauczyć bo generalnie polska szkoła nie potrafi uczyć. Nie mówiąc o tym, że osoby z dysleksją trzeba uświadomić , że ją mają podobnie dzieci z autyzmem są często niezdiagnozowane i czasem też trzeba rodzica pokierować do poradni. Generalnie filolodzy wymiękają jeśli chodzi o pracę w szkołach po studiach jak widzą jakie są oferowane stawki i warunki pracy. Także taki profil lektora jak tu opisany to możecie między bajki na polskim rynku włożyć. Zwykle traficie na studenciaka, który będzie się ustawiał w kolejce do metodyka szkoły przy pierwszym problemie z uczniem. Jak będziecie mieć trochę szczęścia traficie na kogoś jak ja kto po latach w branży tłumaczeń i dodatkowej pracy bycia lektorem dla innych na życzenie uczelni macierzystej pdczas własnego kształcenia nabrał doświadczenia, z racji zainteresowań i głównej tematyki pracy (neuroscience) ma pojęcie o pamięci, mózgu, mechanizmach uczenia się, miał kiedyś na studiach społecznych sporo na temat psychologii , a z racji bycia osobą wielojęzyczną i taką, która nadal sama uczy się języków obcych będzie umiał wejść w skórę uczącego się. A co do absolwentów poslkich filologii- miałam wątpliwą przyjemność współprac w biurze tłumaczeń. Nie chcieli gadać z native speakerami języka kierunkowego nawet przez telefon, broń boże osobiście. Ja jako stricte tłumacz specjalistyczny- a nie stricte monolingualny filolog czy pedagog i osoba trójjęzyczna od dziecka zawsze byłam do tego "wypychana" bo nie było komu do kilenta gęby otworzyć. Jak dla mnie rekrutacja powinna być jak zajęcia praktyczne z CELTA na przykład-robisz plan zajeć. plan wynikowy, prowadzisz zajęcia z obserwacją przez kogoś, potem ty obserwujesz kogoś i oceniasz jego prowadzenie zajęć. I do tego test poziomu języka (tak było u mnie) i weryfikacja certyfikatu- mam C2 plus studia zagraniczne z językiem kierunkowym wykładowym plus doświadczenie przekładowe i podyplomówka tłumaczenia specjalistyczne. A co do filologii- po jak przychodzi co do czego to jest dramat jak np. kurs językowy od podstaw chce biznesmen, lekarz, farmaceuta. I to leci do mnie bo ciągle słyszę "ale żaden inny lektor tego nie robi , nie da się". No sorry, jak tak polskie filo kształcą to ja dziękuję. Dla mnie jak ktoś 5 lata studiował i nie umie dobrać programu nauki języka branżowego dla węższej specjalności no to takie studia to kalectwo, a nie kwalifikacje do pracy.
Inna sprawa to tłuczenie uczniom elementów niepraktycznych, nieadekwatnych do celów jakie chcą osiągnąć. Ale to temat rzeka na inny wątek.