,,Kocham cię ale nie wiem czego chcę"

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez meliandra

Zastanawiam się czy wszystkie osoby radzące Autorce rozstanie też tak szybko i łatwo rezygnują z kilkuletniego związku

Związek to nie małżeństwo. Jaki jest sens w poświęcaniu swojego czasu i energii na przekonywanie kogoś że jesteśmy warci tego aby z nami był?

[MiamiGlow]

Napisane przez meliandra

Zastanawiam się czy wszystkie osoby radzące Autorce rozstanie też tak szybko i łatwo rezygnują z kilkuletniego związku

Jasne, że nie, to nie jest łatwa decyzja. Nigdy. Ale czasami po prostu nie ma o co walczyć. Gdy ktoś mówi teksty typu "kocham cię, ale nie wiem czy chcę z tobą być" to przeczy sam sobie i naprawdę nie wiem na czym dalej budować związek. Ja czułabym, że w każdym momencie może mu się odmienić. Niepokojące jest też to, że Autorka w ogóle tak często zastanawiała się czy kocha i czuła się w tym związku niestabilnie. Można komuś dawać drugą szansę, ale tej drugiej stronie musi zależeć. Tutaj to wygląda trochę tak jakby facet tchórzył przed rozstaniem i tyle.

Sent from my SLA-L22 using Wizaz Forum mobile app

[monsterkaaa]

Napisane przez meliandra

Zastanawiam się czy wszystkie osoby radzące Autorce rozstanie też tak szybko i łatwo rezygnują z kilkuletniego związku

Taaa, większość porad na wizażu w kwestii związków to 'rzuc go',

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[black_elderflower]

Nie wraca na noc i ona się zastanawia czy się starać, czy coś z tego będzie kiedy on robi coś takiego bez żadnego wytłumaczenia? Możliwe, że on już od jakiegoś czasu ma kogoś innego i nie ma jaj by zerwać. Ja bym się wściekła za wyjście z domu na całą noc bez słowa. On Cię w ogóle nie szanuje, nawet nie lubi.

Że niby chodził po polach i rozmyślał o życiu? Nie sądzę.
Twarda rozmowa z nim w oczy i albo lewo albo prawo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez black_elderflower

Nie wraca na noc i ona się zastanawia czy się starać, czy coś z tego będzie kiedy on robi coś takiego bez żadnego wytłumaczenia? Możliwe, że on już od jakiegoś czasu ma kogoś innego i nie ma jaj by zerwać. Ja bym się wściekła za wyjście z domu na całą noc bez słowa. On Cię w ogóle nie szanuje, nawet nie lubi.

Że niby chodził po polach i rozmyślał o życiu? Nie sądzę.
Twarda rozmowa z nim w oczy i albo lewo albo prawo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Chodzi po polach i rozmyśla o życiu??
You made my day 🤣🤣🤣

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Overcooked]

Napisane przez meliandra

Zastanawiam się czy wszystkie osoby radzące Autorce rozstanie też tak szybko i łatwo rezygnują z kilkuletniego związku

Nikt nie pisał że to łatwe. I w sytuacji autorki wcale nie takie szybkie bo odczuła jego zmianę wcześniej i już teraz jest sama ze swoimi rozterkami a nie w szczęśliwym związku. Mamy jej radzić bujać się tak latami w niepewności i mówić stara nie przejmuj się będzie dobrze? A potem załamywać ręce nad straconym czasem i jak to faceci zeszli na psy bo po miesiącach wypalonego z ich strony związku "niewiedza czego chcą" się wykrystalizowała na "nie" (zapewne kiedy zacznie go irytować wymaganiami lub znajdzie nową dziewczynę)? Albo starać się jeszcze bardziej i nadskakiwać żeby zasłużyć na jego uczucie? (co nie zadziała)

[I am Rock]

Facet mentalnie już odszedł. Nie ma co się oszukiwać.

[ROZ-ter-KA]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;88131507]Związek to nie małżeństwo. Jaki jest sens w poświęcaniu swojego czasu i energii na przekonywanie kogoś że jesteśmy warci tego aby z nami był?[/QUOTE]

a co za różnica , skoro ludzie żyli ze sobą kilka lat ?

---------- Dopisano o 15:38 ---------- Poprzedni post napisano o 15:36 ----------

Napisane przez Overcooked

Nikt nie pisał że to łatwe. I w sytuacji autorki wcale nie takie szybkie bo odczuła jego zmianę wcześniej i już teraz jest sama ze swoimi rozterkami a nie w szczęśliwym związku. Mamy jej radzić bujać się tak latami w niepewności i mówić stara nie przejmuj się będzie dobrze? A potem załamywać ręce nad straconym czasem i jak to faceci zeszli na psy bo po miesiącach wypalonego z ich strony związku "niewiedza czego chcą" się wykrystalizowała na "nie" (zapewne kiedy zacznie go irytować wymaganiami lub znajdzie nową dziewczynę)? Albo starać się jeszcze bardziej i nadskakiwać żeby zasłużyć na jego uczucie? (co nie zadziała)

Gdyby tak szybko zrywać wszystkie kilkuletnie związki, bo jakiś kryzys , to żaden by się chyba nie ostał .

[Overcooked]

Napisane przez ROZ-ter-KA

a co za różnica , skoro ludzie żyli ze sobą kilka lat ?

Gdyby tak szybko zrywać wszystkie kilkuletnie związki, bo jakiś kryzys , to żaden by się chyba nie ostał .

Taa bo jak kiedyś ludzie naprawiali a nie wyrzucali to byli szczęśliwsi A ten kryzys to z powietrza a nie z tego że chłop nie wie czy chce być z autorką (po 4 latach razem i mieszkaniu ze sobą) po czym wychodzi bez słowa na całą noc.

[Limonka2738]

Napisane przez pempek

wydaje mi się że to stwierdzenie było popularne w psychologii na długo przed serialem Gra o Tron

Na długo przed.

[mariamalaria]

Napisane przez meliandra

Zastanawiam się czy wszystkie osoby radzące Autorce rozstanie też tak szybko i łatwo rezygnują z kilkuletniego związku

No, po takim zachowaniu, raczej tak.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Facet juz cie nie kocha
Poznal kogos stad te czeste wychodzenia ze znajomymi i wczorajszy wypad na noc
Nie ma jaj aby przeprowadzić konfrontacje , obawia się twojej historycznej reakcji płaczu, dramy,błagania o zreperowanie zwiazku itp
Ma nadzieję że sama go porzucisz jak zacznie nie wracać na noc( co kazda rozgarnięta osoba by zrobila w tej sytuacji )
Zacznij się poważnie rozglądać za nowym lokum to juz koniec

[mariamalaria]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;88131507]Związek to nie małżeństwo. Jaki jest sens w poświęcaniu swojego czasu i energii na przekonywanie kogoś że jesteśmy warci tego aby z nami był?[/QUOTE]

Czym się różni związek od małżeństwa? U mnie niczym, poza prawnym zalegalizowaniem.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez mariamalaria

Czym się różni związek od małżeństwa? U mnie niczym, poza prawnym zalegalizowaniem.

Dla mnie małżeństwo to kolejny etap związku. Potwierdzenie tego że dwójka ludzi podjęła decyzję że chce ze sobą być i coś sobie przysięgała. Ja traktuję bardzo poważnie obietnice które składam i o ile w nieformalnym związku nie traciłabym czasu na próby naprawy relacji a raczej szukała kogoś bardziej odpowiedniego o tyle w małżeństwie podjęłabym próby naprawy związku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[evonla]

Napisane przez meliandra

Zastanawiam się czy wszystkie osoby radzące Autorce rozstanie też tak szybko i łatwo rezygnują z kilkuletniego związku

Jest sens ciągnąć coś na siłę, kiedy druga osoba myśli w jaki sposób to zakończyć? Myślę, że żadna szanująca się kobieta nie tkwiłaby w związku z kimś, kto nie odwzajemnia jej uczuć, ani nie widzi wspólnej przyszłości. Nie świadczy to o tym, że byłoby to łatwe, bo po kilku latach dowiedzieć się, że druga strona nie czuje już tego samego, to jak dostać w twarz..

[lubiekielbase]

Napisane przez meliandra

Zastanawiam się czy wszystkie osoby radzące Autorce rozstanie też tak szybko i łatwo rezygnują z kilkuletniego związku

A ty co byś zrobiła?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[InVain]

Odeszłam. Głupia byłam bo spytałam czy da się to jeszcze jakoś naprawić, powiedział że za późno - szkoda tylko że jak próbowałam z nim rozmawiać o związku wcześniej to mnie zbywał. Ja płakałam, on był niewzruszony, przez co ta sytuacja boli mnie sto razy bardziej. Co najlepsze, gdyby nie rozmowa z mojej inicjatywy on sam nie zacząłby mówić o rozstaniu.

Ciężko mi teraz bardzo, boję się że nikomu już nie zaufam, że nikogo właściwego nie spotkam. Nasłuchałam się też że to rozstanie jest z powodu braku rozwoju i perspektyw, więc czuję ze z moim charakterem każdy związek się takim beznadziejnym okaże. Że jestem za nudna. Nie mogę spać od 2 dni, nie mogę jeść, wyglądam jak straszydło i czuję się okropnie. Wspominam wszystko i bezsensownie analizuję. Straciłam 4 lata i jestem przerażona tym że zostałam sama. I że dużo czasu minie zanim z tej ,,miłości" się wyleczę, bo kochałam za bardzo.

[farmaceutka88]

Co za wygodny gościu, jeszcze Ci nawrzucał na koniec i może jeszcze obarczył winą Ciebie? Paskudne.


Jeszcze ułożysz sobie życie, póki co ciesz się singielstwem, to jest naprawdę fajny okres przejściowy przed kolejnym związkiem. Możesz flirtować, umawiać się z facetami, chodzić na randki. Poodzywaj się do znajomych, rozmawiaj, gadaj, spotykaj się. Szybko zapomnisz.

[Voytkova]

Napisane przez InVain

Odeszłam. Głupia byłam bo spytałam czy da się to jeszcze jakoś naprawić, powiedział że za późno - szkoda tylko że jak próbowałam z nim rozmawiać o związku wcześniej to mnie zbywał. Ja płakałam, on był niewzruszony, przez co ta sytuacja boli mnie sto razy bardziej. Co najlepsze, gdyby nie rozmowa z mojej inicjatywy on sam nie zacząłby mówić o rozstaniu.

Ciężko mi teraz bardzo, boję się że nikomu już nie zaufam, że nikogo właściwego nie spotkam. Nasłuchałam się też że to rozstanie jest z powodu braku rozwoju i perspektyw, więc czuję ze z moim charakterem każdy związek się takim beznadziejnym okaże. Że jestem za nudna. Nie mogę spać od 2 dni, nie mogę jeść, wyglądam jak straszydło i czuję się okropnie. Wspominam wszystko i bezsensownie analizuję. Straciłam 4 lata i jestem przerażona tym że zostałam sama. I że dużo czasu minie zanim z tej ,,miłości" się wyleczę, bo kochałam za bardzo.

Nie straciłaś 4 lat bo każdy związek nas czegoś uczy ,poza tym były na pewno też dobre chwile a ze się z jego strony wypaliło ,niestety tak się zdarza i to nie przez to ze byłaś nudna .Brak rozwoju i perspektyw to takie frazesy bo co w sumie miał powiedzieć .Poza tym jak dziewczyny już wcześniej pisały mógł kogoś poznać a nie chciał się do tego przyznać .Nie obwiniaj sie ,dobrze ze to ty zaczęłaś rozmowę o sensu tego związku ,on nie miał na tyle jaj żeby to zrobić .Teraz będzie Ci ciężko ale to minie,głowa do góry ,świat się nie kończy na Twoim byłym .


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[InVain]

[QUOTE=farmaceutka88;88132 876]Co za wygodny gościu, jeszcze Ci nawrzucał na koniec i może jeszcze obarczył winą Ciebie? Paskudne.


Powiedział że nie jest bez winy bo każdy kij ma dwa końce, ale ogólnie wyszło na to że ja jestem dla niego za nudna i za zwyczajna. Że mam problemy z samooceną i zawsze byłam nastawiona negatywnie do jego propozycji, chociażby wyjazdu. Prawda jest taka że to ja wychodziłam z inicjatywą wyjścia, wyjazdu, praktycznie co tydzień - przeważnie mi odmawiał bo musiał pracować (prowadzi swój lokal gastronomiczny), w tygodniu z kolei ja pracowałam ale wiedząc że w inne dni jest mu ciężko się zorganizować wychodziliśmy czasem gdzies w poniedziałki lub wtorki. Największym moim minusem jest to że nie jestem na tyle przebojowa żeby założyć własną działalność gospodarczą, tak jak on. Gdy straciłam pracę w kwietniu nie pocieszył mnie ani razu że będzie dobrze, chociaż byłam w rozsypce - za to komentował ,,a nie mówiłem, że cię oleją, miałem rację". Dużo jest rzeczy które mu wybaczałam, bo pamiętałam jaki czuły i kochany potrafił być i liczyłam że to przejściowe. Przy nim nawet osoba pewna siebie zaczęłaby w siebie wątpić. A ja nigdy nie miałam jakiejś wysokiej samooceny ale z wiekiem pewne moje wady przestały mieć dla mnie znaczenie, czasem może w jego towarystwie zdarzyło mi się powiedzieć że mam za grube uda - chyba licząc że powie ,,dla mnie i tak jesteś najpiękniejsza" - ale tego nigdy nie usłyszałam, a ostatnio na moje oświadczenie że chcę wrócić do cwiczen siłowych powiedział ,,chodź na siłownie to będziesz dalej miała takie kopyta". Wtedy wyszłam z domu z płaczem ale głupia byłam bo wróciłam. Teraz widzę że już dawno powinnam to uciąć.
Ale wciąż, czuję taką pustkę i jest mi cholernie źle.

[2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6]

Sama widzisz, z ten związek to nie był cud, miód i orzeszki już od dawna. Może właśnie zrobiłaś sobie wielką przysługę tym rozstaniem, po co tkwić w takiej relacji, gdzie facet widzi tylko Twoje wady.

[InVain]

To był mój pierwszy tak długi związek, poznałam i polubiłam całą jego rodzinę i wiem że zrywając z nim zrywam też kontakt z tymi ludźmi, przynajmniej w takiej formie jak dotychczas. Poza tym zawsze pomagał mi rozwiązywać problemy gdy np. kilka razy zepsuł mi się samochód. Mieliśmy wspólne żarty, podobne poczucie humoru. Ja niestety za bardzo przywiązuję się do ludzi, jestem strasznie sentymentalna i z tego sentymentu właśnie wiele mu wybaczałam. Nie wyobrażam sobie sytuacji intymnych z kimkolwiek poza nim. I to tak boli, że on pewnie teraz jest szczęśliwy i ma mnie gdzieś a ja siedzę i płaczę.

[MiamiGlow]

Napisane przez InVain

Powiedział że nie jest bez winy bo każdy kij ma dwa końce, ale ogólnie wyszło na to że ja jestem dla niego za nudna i za zwyczajna. Że mam problemy z samooceną i zawsze byłam nastawiona negatywnie do jego propozycji, chociażby wyjazdu. Prawda jest taka że to ja wychodziłam z inicjatywą wyjścia, wyjazdu, praktycznie co tydzień - przeważnie mi odmawiał bo musiał pracować (prowadzi swój lokal gastronomiczny), w tygodniu z kolei ja pracowałam ale wiedząc że w inne dni jest mu ciężko się zorganizować wychodziliśmy czasem gdzies w poniedziałki lub wtorki. Największym moim minusem jest to że nie jestem na tyle przebojowa żeby założyć własną działalność gospodarczą, tak jak on. Gdy straciłam pracę w kwietniu nie pocieszył mnie ani razu że będzie dobrze, chociaż byłam w rozsypce - za to komentował ,,a nie mówiłem, że cię oleją, miałem rację". Dużo jest rzeczy które mu wybaczałam, bo pamiętałam jaki czuły i kochany potrafił być i liczyłam że to przejściowe. Przy nim nawet osoba pewna siebie zaczęłaby w siebie wątpić. A ja nigdy nie miałam jakiejś wysokiej samooceny ale z wiekiem pewne moje wady przestały mieć dla mnie znaczenie, czasem może w jego towarystwie zdarzyło mi się powiedzieć że mam za grube uda - chyba licząc że powie ,,dla mnie i tak jesteś najpiękniejsza" - ale tego nigdy nie usłyszałam, a ostatnio na moje oświadczenie że chcę wrócić do cwiczen siłowych powiedział ,,chodź na siłownie to będziesz dalej miała takie kopyta". Wtedy wyszłam z domu z płaczem ale głupia byłam bo wróciłam. Teraz widzę że już dawno powinnam to uciąć.
Ale wciąż, czuję taką pustkę i jest mi cholernie źle.

Widzisz, naprawdę lepiej Ci będzie bez niego. Dobrze się skończyło, bo teraz jesteś wolna, a bycie z nim tylko pchałoby Twoją samoocenę w dół. Będzie trudno i będzie bolało. Ale minie trochę czasu i będzie lepiej. Tylko nie daj sobie wmówić, że byłaś zbyt nudna i w ogóle nie sprostałaś oczekiwaniom Jaśnie Pana. Kij mu w oko, on też nie sprostał Twoim. Bo na koniec zachował się jak totalny burak, a wcześniej też jakiś super wspierający i zaangażowany to on nie był.

Sent from my SLA-L22 using Wizaz Forum mobile app

[evonla]

Niestety, ale koleś jest kompletnie nieodpowiedzialny, ponieważ wiedział, że go kochasz, a zrobił Ci takie świństwo po tylu latach.. Niepotrzebnie przeciągał związek, skoro już pewnie dawno wiedział, że nic z tego nie wyjdzie.

[farmaceutka88]

[QUOTE=InVain;88132898]

Napisane przez farmaceutka88

Co za wygodny gościu, jeszcze Ci nawrzucał na koniec i może jeszcze obarczył winą Ciebie? Paskudne.


Powiedział że nie jest bez winy bo każdy kij ma dwa końce, ale ogólnie wyszło na to że ja jestem dla niego za nudna i za zwyczajna. Że mam problemy z samooceną i zawsze byłam nastawiona negatywnie do jego propozycji, chociażby wyjazdu. Prawda jest taka że to ja wychodziłam z inicjatywą wyjścia, wyjazdu, praktycznie co tydzień - przeważnie mi odmawiał bo musiał pracować (prowadzi swój lokal gastronomiczny), w tygodniu z kolei ja pracowałam ale wiedząc że w inne dni jest mu ciężko się zorganizować wychodziliśmy czasem gdzies w poniedziałki lub wtorki. Największym moim minusem jest to że nie jestem na tyle przebojowa żeby założyć własną działalność gospodarczą, tak jak on. Gdy straciłam pracę w kwietniu nie pocieszył mnie ani razu że będzie dobrze, chociaż byłam w rozsypce - za to komentował ,,a nie mówiłem, że cię oleją, miałem rację". Dużo jest rzeczy które mu wybaczałam, bo pamiętałam jaki czuły i kochany potrafił być i liczyłam że to przejściowe. Przy nim nawet osoba pewna siebie zaczęłaby w siebie wątpić. A ja nigdy nie miałam jakiejś wysokiej samooceny ale z wiekiem pewne moje wady przestały mieć dla mnie znaczenie, czasem może w jego towarystwie zdarzyło mi się powiedzieć że mam za grube uda - chyba licząc że powie ,,dla mnie i tak jesteś najpiękniejsza" - ale tego nigdy nie usłyszałam, a ostatnio na moje oświadczenie że chcę wrócić do cwiczen siłowych powiedział ,,chodź na siłownie to będziesz dalej miała takie kopyta". Wtedy wyszłam z domu z płaczem ale głupia byłam bo wróciłam. Teraz widzę że już dawno powinnam to uciąć.
Ale wciąż, czuję taką pustkę i jest mi cholernie źle.

Wielki mi pan biznesmen. Weź proszę Cię. Praca u siebie to często orka na ugorze, zwłaszcza w gastronomii - myślenie o biznesie 24/h. Nie każdy się do tego nadaje. Nie daj sobie wmówić że jesteś gorsza, bo pracujesz u kogoś. Dla mnie to zupełnie nie świadczy o człowieku. Za to w jaki sposób zerwał z Tobą, dużo o nim mówi. No wypaliło się, trudno, mógł sam to zakończyć wcześniej, ale pewnie nie, bo mu tak było wygodnie.



Stabilizacja, normalne, "nudne" codzienne życie jest tak naprawdę super i często po fali ekscytacji, rozrywek i życiowego rozchwiania (co z czasem bywa męczące) - zaczyna się je doceniać. Spokój jest naprawdę nieoceniony.

[Lloyd]

Nie odeszłaś, a on Cię rzucił. Nie posłuchałaś rad i kolejny raz próbowałaś przekonać jego i siebie, że jeszcze coś z tego będzie. Jego przypadek pokazuje odrealnienie współczesnych ludzi. Nie wiem czego on oczekuje od związku i swojej kobiety w przyszłości. Z tego co mówisz to chciałby 19 latki z idealnym ciałem, firmą, do tego spontanicznej podróżniczki o dziesiątkach hobby.
To jakiś idiota.

Jak będziesz go tak idealizować to wydłużysz sobie cierpienie, a kolejne związki będą kompletną porażką. Zarówno dla Ciebie, jak i dla Twoich przyszłych partnerów ten prostak może się okazać przeszkodą do szczęścia.

[578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a]

Strasznie to wszystko przykre... Współczuję Ci bardzo.

Tak pomyślałam, jak czytałam, co pisałaś o tym związku, że to takie charakterystyczne. To znaczy często się zdarza. A mianowicie: to, że wybaczamy chamskie teksty, olewanie, niestaranie się (nawet na takim podstawowym poziomie), bo pamiętamy te momenty, kiedy na początku chłopak się o nas starał, mówił miłe rzeczy, dbał o uczucie. Myślimy, że to wróci... a nie widzimy tego, że od kilku miesięcy czy lat tak naprawdę nikt o nas nie dba i nikt nas nie kocha w tym związku.

Po prostu czasem tak jest, że ktoś jest miły i fajny tylko na początku. A potem zaczyna się codzienność z drobnymi uszczypliwościami, lekką pogardą i obojętnością.



To wszystko Cię teraz boli, ale za jakiś czas zobaczysz, w czym tak naprawdę tkwiłaś. To nie są czasy, kiedy kobiety tkwiły w związku z bucem, bo nie bardzo mogły coś zrobić. Myślę, że tak naprawdę masz szczęście, że to już koniec tego cyrku. Naprawdę zasługujesz na kogoś, kto Cię doceni, będzie mu zależało i zobaczy piękno bycia z Tobą.



A ten bubek niech sobie szuka ideału. Powodzenia...

Tylko się nie zdziw, jak za kilka miesięcy lub lat nagle stwierdzi, że to Ty jesteś tym ideałem...

[InVain]

[1=578537b29e2e39e1d6e3dc9 dfc9821e485b809af_62f97e7 3ceb2a;88134664]

Po prostu czasem tak jest, że ktoś jest miły i fajny tylko na początku. A potem zaczyna się codzienność z drobnymi uszczypliwościami, lekką pogardą i



To wszystko Cię teraz boli, ale za jakiś czas zobaczysz, w czym tak naprawdę tkwiłaś. To nie są czasy, kiedy kobiety tkwiły w związku z bucem, bo nie bardzo mogły coś zrobić. Myślę, że tak naprawdę masz szczęście, że to już koniec tego cyrku. Naprawdę zasługujesz na kogoś, kto Cię doceni, będzie mu zależało i zobaczy piękno bycia z Tobą.



A ten bubek niech sobie szuka ideału. Powodzenia...

Tylko się nie zdziw, jak za kilka miesięcy lub lat nagle stwierdzi, że to Ty jesteś tym ideałem...[/QUOTE]
Myślę że i on i ja mamy problem. Ja zawsze staram się wszystko wyjaśnić, przegadać, wybaczać bo zależy mi za bardzo na ludziach, z kolei on dusi wszystko w sobie i zawsze doszukuje się winy w innych. Nie pasowaliśmy do siebie, mieliśmy w życiu inne wartości. Tylko mimo wszystko, mimo jego zachowania, ciężko mi teraz. Jakby ktoś wyrwał serce.

[LhunLai]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;88130581]Klasyczna toksyczna relacja. Facet Tobą manipuluje w tak przejrzysty sposób że w głowie mi się nie mieści iż tego nie dostrzegasz. Kocham Cię ale nie wiem czy chcę z Tobą być? Wolałabym się nie musieć nikomu spowiadać? Następnie wychodzi z domu nie wraca na noc nie informując Cię gdzie był i łaskawie nie każe Ci się wyprowadzać? Dziewczyno serio?? Jeszcze się doszukujesz winy w sobie.. On nie ma za grosz szacunku do Ciebie. W miarę inteligentna osoba wie że wypowiadając takie słowa podkopie poczucie bezpieczeństwa partnera. On to zrobił celowo, pytanie po co. Miej godność i powiedz mu że jesteście razem cztery lata i jeżeli po takim okresie on nie wie czy chce z Tobą być to chyba czas się rozstać.[/QUOTE]
Dokładnie, zgadzam się z każdym słowem To jest totalny chu- i bezczelny manipulant, wyjście bez powrotu na noc po takim tekście to jawna, zimna i wyrachowana manipulacja. Odejdź od tego pieprzonego toksyka dziewczyno bo będziesz coraz bardziej nieszczęśliwa. No bezczelny.

[InVain]

Myślicie, że takie zachowania ,,podchodzą" pod DDA? Jego ojciec był alkoholikiem i po przemyśleniu tego wszystkiego i poczytaniu trochę o zachowaniu takich osób uważam że tak.