Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane cz.II - Strona 97 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Forum plotkowe

Notka

Forum plotkowe Zapraszamy do plotkowania. Na forum plotkowym nie musisz się trzymać tematyki urodowej. Tutaj porozmawiasz o wszystkim co cię interesuje, denerwuje i zadziwia.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-09-28, 19:27   #2881
NamiMari
born hater
 
Avatar NamiMari
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 290
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Akurat dzisiaj dowiedziałam się ciekawej rzeczy idealnej pod ten wątek. Zasłyszany od koleżanki, sprawa dotycząca jakiejś kumpeli jej narzeczonego, więc nie wiem o ile historia jest prawdziwa, sama nie znam ludzi.
Otóż tamta parka zbiera na mieszkanie, oboje pracują, mają już jakiś wkład własny + dostali kredyt, ale wciąż ileś im brakuje. I uwaga, inteligentny mężuś wymyślił, że może przez max pół roku będą mogli pomieszkać w noclegowni i zaczął dowiadywać się jakie warunki trzeba spełniać, by dostać tam miejsce, czy im przysługuje. Stwierdził, że i tak pracują do późna, a jakby przestali wynajmować obecne mieszkanie w którym na dobrą sprawę tylko sypiają, to opłaty by odeszły i szybciej by uzbierali tą brakującą kwotę. Taki przedsiębiorczy facet.

Mi się wydaje taki pomysł szokujący i nieprawdopodobny, ale w sumie ludzie mają różnie namieszanie w głowie, więc kto ich tam wie.
__________________



NamiMari jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-09-28, 19:51   #2882
lilka_vanilka
Zakorzenienie
 
Avatar lilka_vanilka
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 3 905
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez servatka Pokaż wiadomość
Mimo że mam dużą wyobraźnię, to nie mam pojęcia, jak gąbeczkę można by zastosować jako gadżet erotyczny. Weź się spytaj tego kumpla przy okazji.
Prawdopodobnie jako korek analny. Ten facet to hit!
Cytat:
Napisane przez NamiMari Pokaż wiadomość
Akurat dzisiaj dowiedziałam się ciekawej rzeczy idealnej pod ten wątek. Zasłyszany od koleżanki, sprawa dotycząca jakiejś kumpeli jej narzeczonego, więc nie wiem o ile historia jest prawdziwa, sama nie znam ludzi.
Otóż tamta parka zbiera na mieszkanie, oboje pracują, mają już jakiś wkład własny + dostali kredyt, ale wciąż ileś im brakuje. I uwaga, inteligentny mężuś wymyślił, że może przez max pół roku będą mogli pomieszkać w noclegowni i zaczął dowiadywać się jakie warunki trzeba spełniać, by dostać tam miejsce, czy im przysługuje. Stwierdził, że i tak pracują do późna, a jakby przestali wynajmować obecne mieszkanie w którym na dobrą sprawę tylko sypiają, to opłaty by odeszły i szybciej by uzbierali tą brakującą kwotę. Taki przedsiębiorczy facet.

Mi się wydaje taki pomysł szokujący i nieprawdopodobny, ale w sumie ludzie mają różnie namieszanie w głowie, więc kto ich tam wie.
Nieeee! To musiał być żart.. niezły plan

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
_/\"/\_
(=^.^=)(")
(,("')("')
lilka_vanilka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-09-29, 08:48   #2883
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez Moja_Kravica Pokaż wiadomość
(...)Wcześniej kupiłam sobie jakieś ultra drogie luksusowe i totalnie wypasione chusteczki to demakijażu (a kieszeń studencka bardzo, wiater hulał najczęściej) i zostawiłam je u niego w mieszkaniu, żeby w razie nocowania nie sępić od jego współlokatorki. Przerwa się skończyła, kolacja miała być ze śniadaniem i doszło do tego, że zaczęłam tych moich cud-chusteczek szukać.
(...)
Sorry, że poza tematem, ale warto zainwestować w takie chusteczki? Widać różnicę?

---------- Dopisano o 09:46 ---------- Poprzedni post napisano o 09:29 ----------

Cytat:
Napisane przez servatka Pokaż wiadomość
Mimo że mam dużą wyobraźnię, to nie mam pojęcia, jak gąbeczkę można by zastosować jako gadżet erotyczny. Weź się spytaj tego kumpla przy okazji.
Pewnie myślał, że to korki analne.

---------- Dopisano o 09:48 ---------- Poprzedni post napisano o 09:46 ----------

Cytat:
Napisane przez NamiMari Pokaż wiadomość
Akurat dzisiaj dowiedziałam się ciekawej rzeczy idealnej pod ten wątek. Zasłyszany od koleżanki, sprawa dotycząca jakiejś kumpeli jej narzeczonego, więc nie wiem o ile historia jest prawdziwa, sama nie znam ludzi.
Otóż tamta parka zbiera na mieszkanie, oboje pracują, mają już jakiś wkład własny + dostali kredyt, ale wciąż ileś im brakuje. I uwaga, inteligentny mężuś wymyślił, że może przez max pół roku będą mogli pomieszkać w noclegowni i zaczął dowiadywać się jakie warunki trzeba spełniać, by dostać tam miejsce, czy im przysługuje. Stwierdził, że i tak pracują do późna, a jakby przestali wynajmować obecne mieszkanie w którym na dobrą sprawę tylko sypiają, to opłaty by odeszły i szybciej by uzbierali tą brakującą kwotę. Taki przedsiębiorczy facet.

Mi się wydaje taki pomysł szokujący i nieprawdopodobny, ale w sumie ludzie mają różnie namieszanie w głowie, więc kto ich tam wie.
Autentycznie bym się z kimś takim rozwiodła w trybie natychmiastowym.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-09-29, 10:46   #2884
servatka
Raczkowanie
 
Avatar servatka
 
Zarejestrowany: 2016-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 151
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Ja znałam gostka (26 l.), który chciał się wyprowadzić od rodziców, ale tak bardzo nie chciał płacić za wynajem, że planował zamieszkać na jakimś squacie i opowiadał mi o tych ruderach, które jeździł oglądać. Więc mnie ta historia powyższa nie szokuje i jak najbardziej uważam ją za prawdziwą.

Hmmm co do beauty blendera, to w sumie mógł go wziąć za jajko wibracyjne https://1.allegroimg.com/s400/011501...62c46785a21781
Nawet jak wpisałam w google images ten termin, to wyskoczył mi jakiś beauty blender, który miał opis "jajko kosmetyczne, aplikator do podkładu".
servatka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-09-29, 16:52   #2885
ruda_beksa
Zakorzenienie
 
Avatar ruda_beksa
 
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Były facet koleżanki WYMAGAŁ, żeby zawsze miała nienagannie umalowane paznokcie u rąk i stóp (i tylko na klasyczne kolory, czerwień, delikatny róż) bo inaczej nici z seksu. Nie był fetyszystą, tylko uważał że jak paznokcie nie są na błysk, to jest niezadbana i niegodna puknięcia przez jasnego pana. W ogóle do seksu potrzebował całej oprawy - świeczki, muzyka, rozsypane płatki róż (dosłownie), albo były jęki że dziewczyna się nie stara.

A w restauracji zamawiał za nią. Nawet jeśli chciała kurczaka, to on zamawiał stek, żeby było na bogato (był zamożny, ale miał straszne kompleksy na tle finansów). Do tego ona wolała stek krwisty, ale mowy o tym nie było, i jej stek miał być tak przygotowany jak chciał misiu - suchy jak wiór.

Inny facet zdradzał dziewczynę na lewo i prawo, miał zapisane numery jej kart kredytowych i jej kosztem zamawiał sobie i kochankom pizze, alkohol, itd. przez internet. Zarywał do wszystkich jej znajomych, z jej siostrą włącznie. W dniu kiedy jej pies został uśpiony i strasznie płakała, przyszedł do niej po seks, a jak odmówiła, to obrócił się na pięcie i wyszedł. Kilka miesięcy później zerwał z nią pod pretekstem, że je więcej niż on. Dodam, że związek trwał 5 lat.
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.

https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0
ruda_beksa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-09-29, 17:39   #2886
tworazka
Zakorzenienie
 
Avatar tworazka
 
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: łódź
Wiadomości: 3 468
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Też jestem ciekawa tych chusteczek To tak jakby ostatnie pieniądze studenckie wydać na drogi płyn do mycia naczyń. Fakt o twarz trzeba dbać, ale dobre są też tanie.
__________________
tworazka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-10-08, 18:20   #2887
cavvythecat
Wtajemniczenie
 
Avatar cavvythecat
 
Zarejestrowany: 2017-06
Lokalizacja: Szkocja
Wiadomości: 2 057
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez NamiMari Pokaż wiadomość

Jeszcze kiedyś wpadł do mnie na chwilę kolega, dosłownie przelotem coś tam chciał, no to ok, zaprosiłam go do pokoju, nie będzie stał w korytarzu, a akurat na biurku miałam porozwalane kosmetyki i beauty blender. On na to wybałuszył oczy i taki zszokowany zapytał "to ty używasz takich zabawek? i trzymasz je tak na wierzchu?", ja na to jeszcze większe oczy o co chodzi. Wziął te gąbeczki za zabawki erotyczne xD Nie wiem jakby chciał się tym bawić i wolę nie wnikać. Taka dziwaczna i dla mnie dość śmieszna historia.
Ej, moja dziewczyna (!) myślała, że bb to jajeczko yoni do ćwiczenia mięsni kegla
__________________
You can’t make homes out of human beings.
Someone should have already told you that.
cavvythecat jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2017-10-08, 22:41   #2888
Moja_Kravica
Raczkowanie
 
Avatar Moja_Kravica
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 252
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez tworazka Pokaż wiadomość
Też jestem ciekawa tych chusteczek To tak jakby ostatnie pieniądze studenckie wydać na drogi płyn do mycia naczyń. Fakt o twarz trzeba dbać, ale dobre są też tanie.
Ja wiem, że na wizażu to niepopularne, ale ja byłam takim typem studentki, co to się jej kasa nie trzyma, bo na pniu schodziła na koncerty, imprezy, książki i kosmetyki - a na koniec miesiąca najwyżej się jadło ryż z musztardą

A te chusteczki to zdaje się żadnych cudów nie zdziałały - ot taki gadżet na podróż czy inne spanie poza domem. Wtedy chusteczki chyba w ogóle były raczej nowością. Nawet sobie teraz marki nie przypomnę, bo jedyne co mi świta, to że chyba miały seledynowe opakowanie

Ale żeby nie było offtopicu tak całkiem, to dorzucę o ostatnim wspomnianym delikwencie. Numer nie taki znowu najgorszy, ale... dziwny.
Ex i jego ojciec mieli obsesję na punkcie zdrowego odżywiania. Ale obsesję taką ocierającą się o kliniczny przypadek. Typ idąc ze mną na zakupy (spożywcze do mojej lodówki) wygłaszał non stop swoje mądrości albo mi czytał wszystkie składy. Budżet miesięczny mieliśmy podobny, ale nie było mowy, żebym poszła z nim na jakiś koncert czy do teatru, bo zawsze wolał kupić sobie jakieś magiczne suplementy diety. No to chodziłam sama.

W jego domu rodzinnym na ścianach w kuchni, w rameczkach były powywieszane złote zasady zdrowego odzywiania typu: pamiętaj, żeby nigdy nie mieszać tego z tym... Nigdy nie zapominaj o dodaniu tego i tamtego... Nie należy spożywać...
Wszystko samodzielnie zrobione i wydrukowane.

Żeby było śmieszniej - rodzice, a zwłaszcza ojciec byli w rozmiarze 3XL, a ich dieta poza mendzeniem i mądrzeniem wyglądała tak, że do schabowego zamiast ziemniaków szła pełnoprawna porcja pierogów ze skwarkami, bo ziemniaki to trucizna straszna i tylko tuczą...
A sam ex cierpiał na wysyp okrutnych syfów na plecach - naprawdę źle to wyglądało, więc zapytałam, czy nie poszedłby do dermatologa, a ten na to, że był i dostał receptę na jakieś maści, ale do tego musiałby myć plecy dwa razy dziennie przed aplikacją i mu się nie chce

A na koniec była sobie majówka, na którą mieliśmy razem jechać - wyczajone noclegi za grosze w leśniczówce, dojazd też taniutki, bo obydwoje mieliśmy posuchę finansową. No i przychodzę do niego parę dni przed, żeby cośtam obgadać, a ten wisiał na telefonie z ojcem i nawijali o jakichś cudownych kropelkach z grejfruta czy innym dziadostwie spod znaku czary-mary suple-duple. Po 40 minutach skończył, zaczynamy gadać o wyjeździe, a ten, że nie ma kasy. A ja że WTF jak wyjazd za parę dni. Na to ten mi, że miał przedwczoraj katarek i słabowity był, to mu tata polecił takie kropelki na odporność i za☠☠☠istość. A buteleczka tego prawie 200pln. No ale przecież na zdrowiu nie będzie oszczędzał, bo on tu to prawie wziął i umar bez tych kropelek był...

No jak, za przeproszeniem, drzwiami ☠☠☠łam, to mu się w tych kropelkach lewoskrętna witamina C na prawo skręciła. I tyle go oglądałam jako mojego faceta
__________________

Bolje da šešir nemam,
pod njime đavo drema,
sneva i izvoljeva
- đavo mi je kriv...



Moja_Kravica jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-10-09, 09:30   #2889
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez Moja_Kravica Pokaż wiadomość
(...)
Żeby było śmieszniej - rodzice, a zwłaszcza ojciec byli w rozmiarze 3XL, a ich dieta poza mendzeniem i mądrzeniem wyglądała tak, że do schabowego zamiast ziemniaków szła pełnoprawna porcja pierogów ze skwarkami, bo ziemniaki to trucizna straszna i tylko tuczą...
(...)
Próbowałam sobie to zwizualizować... ale jednak tak daleko wyobraźnią nie sięgam. Myślałam, że jedzenie surówki do pierogów to z mojej strony skrajna ekstrawagancja, ale widzę, że słaba jestem.

---------- Dopisano o 10:30 ---------- Poprzedni post napisano o 10:27 ----------

Cytat:
Napisane przez Moja_Kravica Pokaż wiadomość
(...)
No jak, za przeproszeniem, drzwiami ☠☠☠łam, to mu się w tych kropelkach lewoskrętna witamina C na prawo skręciła. I tyle go oglądałam jako mojego faceta
Satysfakcjonujące zakończenie.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-10-09, 10:09   #2890
softness
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-02
Wiadomości: 80
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez Moja_Kravica Pokaż wiadomość
Ja wiem, że na wizażu to niepopularne, ale ja byłam takim typem studentki, co to się jej kasa nie trzyma, bo na pniu schodziła na koncerty, imprezy, książki i kosmetyki - a na koniec miesiąca najwyżej się jadło ryż z musztardą

A te chusteczki to zdaje się żadnych cudów nie zdziałały - ot taki gadżet na podróż czy inne spanie poza domem. Wtedy chusteczki chyba w ogóle były raczej nowością. Nawet sobie teraz marki nie przypomnę, bo jedyne co mi świta, to że chyba miały seledynowe opakowanie

Ale żeby nie było offtopicu tak całkiem, to dorzucę o ostatnim wspomnianym delikwencie. Numer nie taki znowu najgorszy, ale... dziwny.
Ex i jego ojciec mieli obsesję na punkcie zdrowego odżywiania. Ale obsesję taką ocierającą się o kliniczny przypadek. Typ idąc ze mną na zakupy (spożywcze do mojej lodówki) wygłaszał non stop swoje mądrości albo mi czytał wszystkie składy. Budżet miesięczny mieliśmy podobny, ale nie było mowy, żebym poszła z nim na jakiś koncert czy do teatru, bo zawsze wolał kupić sobie jakieś magiczne suplementy diety. No to chodziłam sama.

W jego domu rodzinnym na ścianach w kuchni, w rameczkach były powywieszane złote zasady zdrowego odzywiania typu: pamiętaj, żeby nigdy nie mieszać tego z tym... Nigdy nie zapominaj o dodaniu tego i tamtego... Nie należy spożywać...
Wszystko samodzielnie zrobione i wydrukowane.

Żeby było śmieszniej - rodzice, a zwłaszcza ojciec byli w rozmiarze 3XL, a ich dieta poza mendzeniem i mądrzeniem wyglądała tak, że do schabowego zamiast ziemniaków szła pełnoprawna porcja pierogów ze skwarkami, bo ziemniaki to trucizna straszna i tylko tuczą...
A sam ex cierpiał na wysyp okrutnych syfów na plecach - naprawdę źle to wyglądało, więc zapytałam, czy nie poszedłby do dermatologa, a ten na to, że był i dostał receptę na jakieś maści, ale do tego musiałby myć plecy dwa razy dziennie przed aplikacją i mu się nie chce

A na koniec była sobie majówka, na którą mieliśmy razem jechać - wyczajone noclegi za grosze w leśniczówce, dojazd też taniutki, bo obydwoje mieliśmy posuchę finansową. No i przychodzę do niego parę dni przed, żeby cośtam obgadać, a ten wisiał na telefonie z ojcem i nawijali o jakichś cudownych kropelkach z grejfruta czy innym dziadostwie spod znaku czary-mary suple-duple. Po 40 minutach skończył, zaczynamy gadać o wyjeździe, a ten, że nie ma kasy. A ja że WTF jak wyjazd za parę dni. Na to ten mi, że miał przedwczoraj katarek i słabowity był, to mu tata polecił takie kropelki na odporność i za☠☠☠istość. A buteleczka tego prawie 200pln. No ale przecież na zdrowiu nie będzie oszczędzał, bo on tu to prawie wziął i umar bez tych kropelek był...

No jak, za przeproszeniem, drzwiami ☠☠☠łam, to mu się w tych kropelkach lewoskrętna witamina C na prawo skręciła. I tyle go oglądałam jako mojego faceta
Padłam.
Ładnie biznes supli-dupli na takich idiotach zarabia.
Nie dziwię się, że po tym ostatnim numerze nie chciałaś go już więcej oglądać.
softness jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-10-28, 14:33   #2891
monica82
Zakorzenienie
 
Avatar monica82
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: CIN
Wiadomości: 4 835
GG do monica82
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez NamiMari Pokaż wiadomość
Jeszcze kiedyś wpadł do mnie na chwilę kolega, dosłownie przelotem coś tam chciał, no to ok, zaprosiłam go do pokoju, nie będzie stał w korytarzu, a akurat na biurku miałam porozwalane kosmetyki i beauty blender. On na to wybałuszył oczy i taki zszokowany zapytał "to ty używasz takich zabawek? i trzymasz je tak na wierzchu?", ja na to jeszcze większe oczy o co chodzi. Wziął te gąbeczki za zabawki erotyczne xD Nie wiem jakby chciał się tym bawić i wolę nie wnikać. Taka dziwaczna i dla mnie dość śmieszna historia.
Mój mąż też kiedyś wyszedł z łazienki trzymając w ręce moją gąbeczkę z pytaniem czy to zabawka analna. A moja koleżanka mi opowiadała że jej facet gdy to zobaczył to powiedział: " Jak się ten tampon wyciąga skoro nie ma sznureczka?"
__________________
CZŁOWIEK UCZY SIĘ PRZEZ CAŁE ŻYCIE



A ja będę Twym Aniołem,
Twą radością, smutkiem, żalem.
Będę gwiazdą na twym niebie,
Będę zawsze obok ciebie...
Miłość? Coś takiego nie istnieje!!!
monica82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-10-02, 14:26   #2892
Marzen868
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 26
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Piszę o byłym, bo to część zaleconej aktualnej terapii.

Wypowiedzi z czasu związku:

“no i po co łazimy tu po tych ulicach? Bez sensu i strata czasu. Co ty w ogóle masz mi do zaoferowania?! Co mi możesz zaoferować? Spacery bez sensu?”
“Nie chce mi się załatwiać tego p*rdolonego ślubu”.
“Wcale nie chciałem jechać na te wakacje. Pojechaliśmy, bo ty tak chciałaś. Ja się cały czas męczyłem, zmarnowałem urlop, mogliśmy jechać gdzie indziej”.
“Wcale nie jesteś grafikiem. Obrabiasz obrazki w photoshopie. Nie masz dyplomu, papierów, nie masz osiągnięć”. „(Nie lej tu wody, bo tam mam rysunki pod spodem! - Gówno mnie obchodzą twoje rysunki”)
“W porównaniu do mnie ta twoja praca... siedzisz robisz papiery, o dwunastej jesteś w domu, a ja haruję, zap*dalam!”
“Miałem wiele wyrzeczeń, wiele wyrzeczeń zrobiłem w życiu dla ciebie! Mogłem za granicą mieszkać i pracować!”
“Nigdy w życiu ci nie wybaczę, że pięć lat temu pojechałaś do chłopaków i się napiłaś, z premedytacją sama pojechałaś, żeby się napić, beze mnie. Nigdy ci już nie zaufam.”
“Niech te koty znikną z domu, albo je sam wyp*dolę”.
“Ja zap*dalam i nie mam na nic czasu, a ty siedzisz nad jakimiś rysunkami i nie ma z tego pieniędzy."
Zorganizowałam z jego kolegami imprezę na jego urodziny jako niespodziankę, oni się bawili, ja uczyłam się, ale hałasowali, a później poszłam spać, bo rano egzamin. Na drugi dzień próbuję odespać, a tu: “Ciągle się uczysz albo śpisz! Nic dla mnie czasu nie masz! Zajmujesz się bezproduktywnymi gównami, sprzątasz tylko gówna po kotach, nic w życiu nie robisz!(...) To ty jesteś zj*bana. Wyp*dalaj.”
To bzdura!! Nie miałaś zawału! Nic ci nie jest” (już jestem po rehabilitacji, jest względnie ok).
“Wszystko muszę robić sam! Nic mi nie pomagasz!! Dlaczego internet nie jest jeszcze załatwiony?!” ( przeprowadzka: załatwiłam niemal całe pakowanie, całą przeprowadzkę, sprzątanie, dokumenty, remont, pękłam przy pakowaniu mieszkania, po sześciu godzinach docinania mi, jęków i burczenia pod nosem, jakie to pakowanie straszne). Jadę rozliczyć byłe mieszkanie i proszę, żeby pojechał ze mną, bo podpisy, bo parę rzeczy jeszcze trzeba zabrać, sama nie udźwignę: “Jestem zmęczony! Nic nie spałem! Czego ty ode mnie oczekujesz!!” I rzucanie butelką w ścianę.

Inne kwiatki:
- Awanturował się co trzy tygodnie przez kilka godzin (słowotok), który przeczekiwałam często na ławce pod domem (awantury zazwyczaj przed ważnymi sprawami - urodziny, wyjazd niedający się odwołać, mój egzamin: "czego ryczysz? Wiesz, ile ja miałem egzaminów?")
- W siódmym miesiącu ciąży zagrożonej, gdy byłam w szpitalu, oznajmił "Wiesz, co jest najlepsze? Że mogę tu przyjść, bo chcę, ale nie muszę. Nie muszę brać na siebie odpowiedzialności". I poszedł na imprezę.
- Balował przez połowę mojej ciąży, przez całe weekendy, twierdząc, że jestem oziębła, a on tylko "potrzebuje wiedzieć, że go ktoś kocha", "na imprezach pomaga innym ludziom" (psytrance i ciężka ćpalnia ofcoz). "Zawsze znajdziesz jakiś powód (zagrożona ciąża), a ja tylko chciałem być tulony".
- Opowiadał innym panienkom o moim stanie fizycznym i psychicznym z detalami, "bo mi się z nimi rozmawia lepiej, niż z tobą".
- Gdy synek miał pięć miesięcy, po dziesięciu latach związku wyprowadził się (do kolegi ćpuna, z którym miał zainteresowania wspólne), bo "dusił się i nie mógł wytrzymać ze mną", potrzebował "samorozwoju, realizacji pasji i spotkań z ludźmi" (ten szumny samorozwój to była oczywiście grubo młodsza ode mnie dzierlatka)
- Niedawno spuścił sam na siebie bombę następującą "zakochała się we mnie jedna dziewczyna, to był taki quasi związek, ale ja jej powiedziałem, ze nic z tego nie będzie wczoraj", "To nie jest tak, że cię przestałem kochać" - i badał grunt do powrotu. PO JEDNYM DNIU. Kiedy go wyśmiałam, niemal się obraził.
- Oczywiście za każdym razem to ja byłam ta zła, wymagająca, mająca jazdy, żądająca odpowiedzialności nie wiedzieć czemu. O biernej agresji, kłamstwach, tworzeniu mitów mogłabym napisać książkę. Ostatnio zaś, gdy przychodzi do syna, opowiada wyłącznie o tym, że jest nieszczęśliwy, płacze po nocach, ma traumy, nie radzi sobie z życiem, cierpi za miliony. Frajera szuka i sprawdza, jak bardzo dam sobie na głowę wejść.
Marzen868 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-02, 20:00   #2893
ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 18 638
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez Marzen868 Pokaż wiadomość
Piszę o byłym, bo to część zaleconej aktualnej terapii.

Wypowiedzi z czasu związku:

“no i po co łazimy tu po tych ulicach? Bez sensu i strata czasu. Co ty w ogóle masz mi do zaoferowania?! Co mi możesz zaoferować? Spacery bez sensu?”
“Nie chce mi się załatwiać tego p*rdolonego ślubu”.
“Wcale nie chciałem jechać na te wakacje. Pojechaliśmy, bo ty tak chciałaś. Ja się cały czas męczyłem, zmarnowałem urlop, mogliśmy jechać gdzie indziej”.
“Wcale nie jesteś grafikiem. Obrabiasz obrazki w photoshopie. Nie masz dyplomu, papierów, nie masz osiągnięć”. „(Nie lej tu wody, bo tam mam rysunki pod spodem! - Gówno mnie obchodzą twoje rysunki”)
“W porównaniu do mnie ta twoja praca... siedzisz robisz papiery, o dwunastej jesteś w domu, a ja haruję, zap*dalam!”
“Miałem wiele wyrzeczeń, wiele wyrzeczeń zrobiłem w życiu dla ciebie! Mogłem za granicą mieszkać i pracować!”
“Nigdy w życiu ci nie wybaczę, że pięć lat temu pojechałaś do chłopaków i się napiłaś, z premedytacją sama pojechałaś, żeby się napić, beze mnie. Nigdy ci już nie zaufam.”
“Niech te koty znikną z domu, albo je sam wyp*dolę”.
“Ja zap*dalam i nie mam na nic czasu, a ty siedzisz nad jakimiś rysunkami i nie ma z tego pieniędzy."
Zorganizowałam z jego kolegami imprezę na jego urodziny jako niespodziankę, oni się bawili, ja uczyłam się, ale hałasowali, a później poszłam spać, bo rano egzamin. Na drugi dzień próbuję odespać, a tu: “Ciągle się uczysz albo śpisz! Nic dla mnie czasu nie masz! Zajmujesz się bezproduktywnymi gównami, sprzątasz tylko gówna po kotach, nic w życiu nie robisz!(...) To ty jesteś zj*bana. Wyp*dalaj.”
To bzdura!! Nie miałaś zawału! Nic ci nie jest” (już jestem po rehabilitacji, jest względnie ok).
“Wszystko muszę robić sam! Nic mi nie pomagasz!! Dlaczego internet nie jest jeszcze załatwiony?!” ( przeprowadzka: załatwiłam niemal całe pakowanie, całą przeprowadzkę, sprzątanie, dokumenty, remont, pękłam przy pakowaniu mieszkania, po sześciu godzinach docinania mi, jęków i burczenia pod nosem, jakie to pakowanie straszne). Jadę rozliczyć byłe mieszkanie i proszę, żeby pojechał ze mną, bo podpisy, bo parę rzeczy jeszcze trzeba zabrać, sama nie udźwignę: “Jestem zmęczony! Nic nie spałem! Czego ty ode mnie oczekujesz!!” I rzucanie butelką w ścianę.

Inne kwiatki:
- Awanturował się co trzy tygodnie przez kilka godzin (słowotok), który przeczekiwałam często na ławce pod domem (awantury zazwyczaj przed ważnymi sprawami - urodziny, wyjazd niedający się odwołać, mój egzamin: "czego ryczysz? Wiesz, ile ja miałem egzaminów?")
- W siódmym miesiącu ciąży zagrożonej, gdy byłam w szpitalu, oznajmił "Wiesz, co jest najlepsze? Że mogę tu przyjść, bo chcę, ale nie muszę. Nie muszę brać na siebie odpowiedzialności". I poszedł na imprezę.
- Balował przez połowę mojej ciąży, przez całe weekendy, twierdząc, że jestem oziębła, a on tylko "potrzebuje wiedzieć, że go ktoś kocha", "na imprezach pomaga innym ludziom" (psytrance i ciężka ćpalnia ofcoz). "Zawsze znajdziesz jakiś powód (zagrożona ciąża), a ja tylko chciałem być tulony".
- Opowiadał innym panienkom o moim stanie fizycznym i psychicznym z detalami, "bo mi się z nimi rozmawia lepiej, niż z tobą".
- Gdy synek miał pięć miesięcy, po dziesięciu latach związku wyprowadził się (do kolegi ćpuna, z którym miał zainteresowania wspólne), bo "dusił się i nie mógł wytrzymać ze mną", potrzebował "samorozwoju, realizacji pasji i spotkań z ludźmi" (ten szumny samorozwój to była oczywiście grubo młodsza ode mnie dzierlatka)
- Niedawno spuścił sam na siebie bombę następującą "zakochała się we mnie jedna dziewczyna, to był taki quasi związek, ale ja jej powiedziałem, ze nic z tego nie będzie wczoraj", "To nie jest tak, że cię przestałem kochać" - i badał grunt do powrotu. PO JEDNYM DNIU. Kiedy go wyśmiałam, niemal się obraził.
- Oczywiście za każdym razem to ja byłam ta zła, wymagająca, mająca jazdy, żądająca odpowiedzialności nie wiedzieć czemu. O biernej agresji, kłamstwach, tworzeniu mitów mogłabym napisać książkę. Ostatnio zaś, gdy przychodzi do syna, opowiada wyłącznie o tym, że jest nieszczęśliwy, płacze po nocach, ma traumy, nie radzi sobie z życiem, cierpi za miliony. Frajera szuka i sprawdza, jak bardzo dam sobie na głowę wejść.

Nie rozumiem, czemu chciałaś z nim wziąć ten ślub.
ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-02, 20:06   #2894
Tepsa
Zakorzenienie
 
Avatar Tepsa
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 15 988
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez Marzen868 Pokaż wiadomość
Piszę o byłym, bo to część zaleconej aktualnej terapii.

Wypowiedzi z czasu związku:

“no i po co łazimy tu po tych ulicach? Bez sensu i strata czasu. Co ty w ogóle masz mi do zaoferowania?! Co mi możesz zaoferować? Spacery bez sensu?”
“Nie chce mi się załatwiać tego p*rdolonego ślubu”.
“Wcale nie chciałem jechać na te wakacje. Pojechaliśmy, bo ty tak chciałaś. Ja się cały czas męczyłem, zmarnowałem urlop, mogliśmy jechać gdzie indziej”.
“Wcale nie jesteś grafikiem. Obrabiasz obrazki w photoshopie. Nie masz dyplomu, papierów, nie masz osiągnięć”. „(Nie lej tu wody, bo tam mam rysunki pod spodem! - Gówno mnie obchodzą twoje rysunki”)
“W porównaniu do mnie ta twoja praca... siedzisz robisz papiery, o dwunastej jesteś w domu, a ja haruję, zap*dalam!”
“Miałem wiele wyrzeczeń, wiele wyrzeczeń zrobiłem w życiu dla ciebie! Mogłem za granicą mieszkać i pracować!”
“Nigdy w życiu ci nie wybaczę, że pięć lat temu pojechałaś do chłopaków i się napiłaś, z premedytacją sama pojechałaś, żeby się napić, beze mnie. Nigdy ci już nie zaufam.”
“Niech te koty znikną z domu, albo je sam wyp*dolę”.
“Ja zap*dalam i nie mam na nic czasu, a ty siedzisz nad jakimiś rysunkami i nie ma z tego pieniędzy."
Zorganizowałam z jego kolegami imprezę na jego urodziny jako niespodziankę, oni się bawili, ja uczyłam się, ale hałasowali, a później poszłam spać, bo rano egzamin. Na drugi dzień próbuję odespać, a tu: “Ciągle się uczysz albo śpisz! Nic dla mnie czasu nie masz! Zajmujesz się bezproduktywnymi gównami, sprzątasz tylko gówna po kotach, nic w życiu nie robisz!(...) To ty jesteś zj*bana. Wyp*dalaj.”
To bzdura!! Nie miałaś zawału! Nic ci nie jest” (już jestem po rehabilitacji, jest względnie ok).
“Wszystko muszę robić sam! Nic mi nie pomagasz!! Dlaczego internet nie jest jeszcze załatwiony?!” ( przeprowadzka: załatwiłam niemal całe pakowanie, całą przeprowadzkę, sprzątanie, dokumenty, remont, pękłam przy pakowaniu mieszkania, po sześciu godzinach docinania mi, jęków i burczenia pod nosem, jakie to pakowanie straszne). Jadę rozliczyć byłe mieszkanie i proszę, żeby pojechał ze mną, bo podpisy, bo parę rzeczy jeszcze trzeba zabrać, sama nie udźwignę: “Jestem zmęczony! Nic nie spałem! Czego ty ode mnie oczekujesz!!” I rzucanie butelką w ścianę.

Inne kwiatki:
- Awanturował się co trzy tygodnie przez kilka godzin (słowotok), który przeczekiwałam często na ławce pod domem (awantury zazwyczaj przed ważnymi sprawami - urodziny, wyjazd niedający się odwołać, mój egzamin: "czego ryczysz? Wiesz, ile ja miałem egzaminów?")
- W siódmym miesiącu ciąży zagrożonej, gdy byłam w szpitalu, oznajmił "Wiesz, co jest najlepsze? Że mogę tu przyjść, bo chcę, ale nie muszę. Nie muszę brać na siebie odpowiedzialności". I poszedł na imprezę.
- Balował przez połowę mojej ciąży, przez całe weekendy, twierdząc, że jestem oziębła, a on tylko "potrzebuje wiedzieć, że go ktoś kocha", "na imprezach pomaga innym ludziom" (psytrance i ciężka ćpalnia ofcoz). "Zawsze znajdziesz jakiś powód (zagrożona ciąża), a ja tylko chciałem być tulony".
- Opowiadał innym panienkom o moim stanie fizycznym i psychicznym z detalami, "bo mi się z nimi rozmawia lepiej, niż z tobą".
- Gdy synek miał pięć miesięcy, po dziesięciu latach związku wyprowadził się (do kolegi ćpuna, z którym miał zainteresowania wspólne), bo "dusił się i nie mógł wytrzymać ze mną", potrzebował "samorozwoju, realizacji pasji i spotkań z ludźmi" (ten szumny samorozwój to była oczywiście grubo młodsza ode mnie dzierlatka)
- Niedawno spuścił sam na siebie bombę następującą "zakochała się we mnie jedna dziewczyna, to był taki quasi związek, ale ja jej powiedziałem, ze nic z tego nie będzie wczoraj", "To nie jest tak, że cię przestałem kochać" - i badał grunt do powrotu. PO JEDNYM DNIU. Kiedy go wyśmiałam, niemal się obraził.
- Oczywiście za każdym razem to ja byłam ta zła, wymagająca, mająca jazdy, żądająca odpowiedzialności nie wiedzieć czemu. O biernej agresji, kłamstwach, tworzeniu mitów mogłabym napisać książkę. Ostatnio zaś, gdy przychodzi do syna, opowiada wyłącznie o tym, że jest nieszczęśliwy, płacze po nocach, ma traumy, nie radzi sobie z życiem, cierpi za miliony. Frajera szuka i sprawdza, jak bardzo dam sobie na głowę wejść.
wyjątkowo smutny obraz - napisałabym, że faceta, ale chyba knura-lepiej pasuje...Dziwię się tylko, że tak długo wytrwałaś w takim piekle
__________________
Mój blog, mój świat KLIK
Tepsa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-02, 20:30   #2895
Marzen868
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 26
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

No, dziś jeszcze padła w temacie "wina zawsze leży po obu stronach" fraza "skrzywdziłaś mnie"
Marzen868 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-02, 20:49   #2896
Fenenna
Wtajemniczenie
 
Avatar Fenenna
 
Zarejestrowany: 2019-06
Wiadomości: 2 572
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez Marzen868 Pokaż wiadomość
Piszę o byłym, bo to część zaleconej aktualnej terapii.

Wypowiedzi z czasu związku:

“no i po co łazimy tu po tych ulicach? Bez sensu i strata czasu. Co ty w ogóle masz mi do zaoferowania?! Co mi możesz zaoferować? Spacery bez sensu?”
“Nie chce mi się załatwiać tego p*rdolonego ślubu”.
“Wcale nie chciałem jechać na te wakacje. Pojechaliśmy, bo ty tak chciałaś. Ja się cały czas męczyłem, zmarnowałem urlop, mogliśmy jechać gdzie indziej”.
“Wcale nie jesteś grafikiem. Obrabiasz obrazki w photoshopie. Nie masz dyplomu, papierów, nie masz osiągnięć”. „(Nie lej tu wody, bo tam mam rysunki pod spodem! - Gówno mnie obchodzą twoje rysunki”)
“W porównaniu do mnie ta twoja praca... siedzisz robisz papiery, o dwunastej jesteś w domu, a ja haruję, zap*dalam!”
“Miałem wiele wyrzeczeń, wiele wyrzeczeń zrobiłem w życiu dla ciebie! Mogłem za granicą mieszkać i pracować!”
“Nigdy w życiu ci nie wybaczę, że pięć lat temu pojechałaś do chłopaków i się napiłaś, z premedytacją sama pojechałaś, żeby się napić, beze mnie. Nigdy ci już nie zaufam.”
“Niech te koty znikną z domu, albo je sam wyp*dolę”.
“Ja zap*dalam i nie mam na nic czasu, a ty siedzisz nad jakimiś rysunkami i nie ma z tego pieniędzy."
Zorganizowałam z jego kolegami imprezę na jego urodziny jako niespodziankę, oni się bawili, ja uczyłam się, ale hałasowali, a później poszłam spać, bo rano egzamin. Na drugi dzień próbuję odespać, a tu: “Ciągle się uczysz albo śpisz! Nic dla mnie czasu nie masz! Zajmujesz się bezproduktywnymi gównami, sprzątasz tylko gówna po kotach, nic w życiu nie robisz!(...) To ty jesteś zj*bana. Wyp*dalaj.”
To bzdura!! Nie miałaś zawału! Nic ci nie jest” (już jestem po rehabilitacji, jest względnie ok).
“Wszystko muszę robić sam! Nic mi nie pomagasz!! Dlaczego internet nie jest jeszcze załatwiony?!” ( przeprowadzka: załatwiłam niemal całe pakowanie, całą przeprowadzkę, sprzątanie, dokumenty, remont, pękłam przy pakowaniu mieszkania, po sześciu godzinach docinania mi, jęków i burczenia pod nosem, jakie to pakowanie straszne). Jadę rozliczyć byłe mieszkanie i proszę, żeby pojechał ze mną, bo podpisy, bo parę rzeczy jeszcze trzeba zabrać, sama nie udźwignę: “Jestem zmęczony! Nic nie spałem! Czego ty ode mnie oczekujesz!!” I rzucanie butelką w ścianę.

Inne kwiatki:
- Awanturował się co trzy tygodnie przez kilka godzin (słowotok), który przeczekiwałam często na ławce pod domem (awantury zazwyczaj przed ważnymi sprawami - urodziny, wyjazd niedający się odwołać, mój egzamin: "czego ryczysz? Wiesz, ile ja miałem egzaminów?")
- W siódmym miesiącu ciąży zagrożonej, gdy byłam w szpitalu, oznajmił "Wiesz, co jest najlepsze? Że mogę tu przyjść, bo chcę, ale nie muszę. Nie muszę brać na siebie odpowiedzialności". I poszedł na imprezę.
- Balował przez połowę mojej ciąży, przez całe weekendy, twierdząc, że jestem oziębła, a on tylko "potrzebuje wiedzieć, że go ktoś kocha", "na imprezach pomaga innym ludziom" (psytrance i ciężka ćpalnia ofcoz). "Zawsze znajdziesz jakiś powód (zagrożona ciąża), a ja tylko chciałem być tulony".
- Opowiadał innym panienkom o moim stanie fizycznym i psychicznym z detalami, "bo mi się z nimi rozmawia lepiej, niż z tobą".
- Gdy synek miał pięć miesięcy, po dziesięciu latach związku wyprowadził się (do kolegi ćpuna, z którym miał zainteresowania wspólne), bo "dusił się i nie mógł wytrzymać ze mną", potrzebował "samorozwoju, realizacji pasji i spotkań z ludźmi" (ten szumny samorozwój to była oczywiście grubo młodsza ode mnie dzierlatka)
- Niedawno spuścił sam na siebie bombę następującą "zakochała się we mnie jedna dziewczyna, to był taki quasi związek, ale ja jej powiedziałem, ze nic z tego nie będzie wczoraj", "To nie jest tak, że cię przestałem kochać" - i badał grunt do powrotu. PO JEDNYM DNIU. Kiedy go wyśmiałam, niemal się obraził.
- Oczywiście za każdym razem to ja byłam ta zła, wymagająca, mająca jazdy, żądająca odpowiedzialności nie wiedzieć czemu. O biernej agresji, kłamstwach, tworzeniu mitów mogłabym napisać książkę. Ostatnio zaś, gdy przychodzi do syna, opowiada wyłącznie o tym, że jest nieszczęśliwy, płacze po nocach, ma traumy, nie radzi sobie z życiem, cierpi za miliony. Frajera szuka i sprawdza, jak bardzo dam sobie na głowę wejść.
Całe szczęście że już nie jesteście razem!
Ja własnie zbieram się po związku z podobnym typem do Twojego ex, może nie tak ekstramalny przypadek ale rokował że po paru latach własnie tak by to wyglądało. Trzymaj się i powodzenia!
Fenenna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-02, 23:05   #2897
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Sorry, ale wymiękłam przy dziecku. CZEMU się na to zdecydowałaś z tym czymś?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-03, 08:35   #2898
kasztanka3
Pani Mizantrop
 
Avatar kasztanka3
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Sydney
Wiadomości: 59 407
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez Marzen868 Pokaż wiadomość
Piszę o byłym, bo to część zaleconej aktualnej terapii.

Wypowiedzi z czasu związku:

“no i po co łazimy tu po tych ulicach? Bez sensu i strata czasu. Co ty w ogóle masz mi do zaoferowania?! Co mi możesz zaoferować? Spacery bez sensu?”
“Nie chce mi się załatwiać tego p*rdolonego ślubu”.
“Wcale nie chciałem jechać na te wakacje. Pojechaliśmy, bo ty tak chciałaś. Ja się cały czas męczyłem, zmarnowałem urlop, mogliśmy jechać gdzie indziej”.
“Wcale nie jesteś grafikiem. Obrabiasz obrazki w photoshopie. Nie masz dyplomu, papierów, nie masz osiągnięć”. „(Nie lej tu wody, bo tam mam rysunki pod spodem! - Gówno mnie obchodzą twoje rysunki”)
“W porównaniu do mnie ta twoja praca... siedzisz robisz papiery, o dwunastej jesteś w domu, a ja haruję, zap*dalam!”
“Miałem wiele wyrzeczeń, wiele wyrzeczeń zrobiłem w życiu dla ciebie! Mogłem za granicą mieszkać i pracować!”
“Nigdy w życiu ci nie wybaczę, że pięć lat temu pojechałaś do chłopaków i się napiłaś, z premedytacją sama pojechałaś, żeby się napić, beze mnie. Nigdy ci już nie zaufam.”
“Niech te koty znikną z domu, albo je sam wyp*dolę”.
“Ja zap*dalam i nie mam na nic czasu, a ty siedzisz nad jakimiś rysunkami i nie ma z tego pieniędzy."
Zorganizowałam z jego kolegami imprezę na jego urodziny jako niespodziankę, oni się bawili, ja uczyłam się, ale hałasowali, a później poszłam spać, bo rano egzamin. Na drugi dzień próbuję odespać, a tu: “Ciągle się uczysz albo śpisz! Nic dla mnie czasu nie masz! Zajmujesz się bezproduktywnymi gównami, sprzątasz tylko gówna po kotach, nic w życiu nie robisz!(...) To ty jesteś zj*bana. Wyp*dalaj.”
To bzdura!! Nie miałaś zawału! Nic ci nie jest” (już jestem po rehabilitacji, jest względnie ok).
“Wszystko muszę robić sam! Nic mi nie pomagasz!! Dlaczego internet nie jest jeszcze załatwiony?!” ( przeprowadzka: załatwiłam niemal całe pakowanie, całą przeprowadzkę, sprzątanie, dokumenty, remont, pękłam przy pakowaniu mieszkania, po sześciu godzinach docinania mi, jęków i burczenia pod nosem, jakie to pakowanie straszne). Jadę rozliczyć byłe mieszkanie i proszę, żeby pojechał ze mną, bo podpisy, bo parę rzeczy jeszcze trzeba zabrać, sama nie udźwignę: “Jestem zmęczony! Nic nie spałem! Czego ty ode mnie oczekujesz!!” I rzucanie butelką w ścianę.

Inne kwiatki:
- Awanturował się co trzy tygodnie przez kilka godzin (słowotok), który przeczekiwałam często na ławce pod domem (awantury zazwyczaj przed ważnymi sprawami - urodziny, wyjazd niedający się odwołać, mój egzamin: "czego ryczysz? Wiesz, ile ja miałem egzaminów?")
- W siódmym miesiącu ciąży zagrożonej, gdy byłam w szpitalu, oznajmił "Wiesz, co jest najlepsze? Że mogę tu przyjść, bo chcę, ale nie muszę. Nie muszę brać na siebie odpowiedzialności". I poszedł na imprezę.
- Balował przez połowę mojej ciąży, przez całe weekendy, twierdząc, że jestem oziębła, a on tylko "potrzebuje wiedzieć, że go ktoś kocha", "na imprezach pomaga innym ludziom" (psytrance i ciężka ćpalnia ofcoz). "Zawsze znajdziesz jakiś powód (zagrożona ciąża), a ja tylko chciałem być tulony".
- Opowiadał innym panienkom o moim stanie fizycznym i psychicznym z detalami, "bo mi się z nimi rozmawia lepiej, niż z tobą".
- Gdy synek miał pięć miesięcy, po dziesięciu latach związku wyprowadził się (do kolegi ćpuna, z którym miał zainteresowania wspólne), bo "dusił się i nie mógł wytrzymać ze mną", potrzebował "samorozwoju, realizacji pasji i spotkań z ludźmi" (ten szumny samorozwój to była oczywiście grubo młodsza ode mnie dzierlatka)
- Niedawno spuścił sam na siebie bombę następującą "zakochała się we mnie jedna dziewczyna, to był taki quasi związek, ale ja jej powiedziałem, ze nic z tego nie będzie wczoraj", "To nie jest tak, że cię przestałem kochać" - i badał grunt do powrotu. PO JEDNYM DNIU. Kiedy go wyśmiałam, niemal się obraził.
- Oczywiście za każdym razem to ja byłam ta zła, wymagająca, mająca jazdy, żądająca odpowiedzialności nie wiedzieć czemu. O biernej agresji, kłamstwach, tworzeniu mitów mogłabym napisać książkę. Ostatnio zaś, gdy przychodzi do syna, opowiada wyłącznie o tym, że jest nieszczęśliwy, płacze po nocach, ma traumy, nie radzi sobie z życiem, cierpi za miliony. Frajera szuka i sprawdza, jak bardzo dam sobie na głowę wejść.
Straszny, naprawde PRZEOKROPNY typ
__________________
In a world of choices I choose me.
My favourite season is the fall of the patriarchy.
kasztanka3 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-03, 11:22   #2899
Marzen868
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 26
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez skazana_na_bluesa Pokaż wiadomość
Sorry, ale wymiękłam przy dziecku. CZEMU się na to zdecydowałaś z tym czymś?
Bo byłam kretynką. Owszem, mogłabym się tłumaczyć, że dzieciństwo przemocowe, DDA, nieumiejętność stawiania granic, traktowanie samej siebie jak śmiecia, ale nic mnie nie usprawiedliwia. Jestem na terapii i uczę się, jak nie być wykorzystywaną idiotką

Fenenna, jeśli masz chęć do mnie napisać o swoich doświadczeniach, bardzo się ucieszę.
Marzen868 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-10-03, 12:14   #2900
Ellen_Ripley
Zakorzenienie
 
Avatar Ellen_Ripley
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 20 855
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Marzen, super że walczysz o siebie i co za tym idzie szczęście swojego dziecka. Cóż, byłaś głupia - sama to wiesz, ale najważniejsze, że się obudziłaś i zakończyłaś tą toksyczną relację. Życzę Ci, abyś wychowała dziecko na pozytywnego, normalnego, zrównoważonego człowieka.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami.
Ellen_Ripley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-03, 17:56   #2901
tinkerver2
Zakorzenienie
 
Avatar tinkerver2
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 11 110
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez Marzen868 Pokaż wiadomość
Piszę o byłym, bo to część zaleconej aktualnej terapii.



Wypowiedzi z czasu związku:



“no i po co łazimy tu po tych ulicach? Bez sensu i strata czasu. Co ty w ogóle masz mi do zaoferowania?! Co mi możesz zaoferować? Spacery bez sensu?”

“Nie chce mi się załatwiać tego p*rdolonego ślubu”.

“Wcale nie chciałem jechać na te wakacje. Pojechaliśmy, bo ty tak chciałaś. Ja się cały czas męczyłem, zmarnowałem urlop, mogliśmy jechać gdzie indziej”.

“Wcale nie jesteś grafikiem. Obrabiasz obrazki w photoshopie. Nie masz dyplomu, papierów, nie masz osiągnięć”. „(Nie lej tu wody, bo tam mam rysunki pod spodem! - Gówno mnie obchodzą twoje rysunki”)

“W porównaniu do mnie ta twoja praca... siedzisz robisz papiery, o dwunastej jesteś w domu, a ja haruję, zap*dalam!”

“Miałem wiele wyrzeczeń, wiele wyrzeczeń zrobiłem w życiu dla ciebie! Mogłem za granicą mieszkać i pracować!”

“Nigdy w życiu ci nie wybaczę, że pięć lat temu pojechałaś do chłopaków i się napiłaś, z premedytacją sama pojechałaś, żeby się napić, beze mnie. Nigdy ci już nie zaufam.”

“Niech te koty znikną z domu, albo je sam wyp*dolę”.

“Ja zap*dalam i nie mam na nic czasu, a ty siedzisz nad jakimiś rysunkami i nie ma z tego pieniędzy."

Zorganizowałam z jego kolegami imprezę na jego urodziny jako niespodziankę, oni się bawili, ja uczyłam się, ale hałasowali, a później poszłam spać, bo rano egzamin. Na drugi dzień próbuję odespać, a tu: “Ciągle się uczysz albo śpisz! Nic dla mnie czasu nie masz! Zajmujesz się bezproduktywnymi gównami, sprzątasz tylko gówna po kotach, nic w życiu nie robisz!(...) To ty jesteś zj*bana. Wyp*dalaj.”

To bzdura!! Nie miałaś zawału! Nic ci nie jest” (już jestem po rehabilitacji, jest względnie ok).

“Wszystko muszę robić sam! Nic mi nie pomagasz!! Dlaczego internet nie jest jeszcze załatwiony?!” ( przeprowadzka: załatwiłam niemal całe pakowanie, całą przeprowadzkę, sprzątanie, dokumenty, remont, pękłam przy pakowaniu mieszkania, po sześciu godzinach docinania mi, jęków i burczenia pod nosem, jakie to pakowanie straszne). Jadę rozliczyć byłe mieszkanie i proszę, żeby pojechał ze mną, bo podpisy, bo parę rzeczy jeszcze trzeba zabrać, sama nie udźwignę: “Jestem zmęczony! Nic nie spałem! Czego ty ode mnie oczekujesz!!” I rzucanie butelką w ścianę.



Inne kwiatki:

- Awanturował się co trzy tygodnie przez kilka godzin (słowotok), który przeczekiwałam często na ławce pod domem (awantury zazwyczaj przed ważnymi sprawami - urodziny, wyjazd niedający się odwołać, mój egzamin: "czego ryczysz? Wiesz, ile ja miałem egzaminów?")

- W siódmym miesiącu ciąży zagrożonej, gdy byłam w szpitalu, oznajmił "Wiesz, co jest najlepsze? Że mogę tu przyjść, bo chcę, ale nie muszę. Nie muszę brać na siebie odpowiedzialności". I poszedł na imprezę.

- Balował przez połowę mojej ciąży, przez całe weekendy, twierdząc, że jestem oziębła, a on tylko "potrzebuje wiedzieć, że go ktoś kocha", "na imprezach pomaga innym ludziom" (psytrance i ciężka ćpalnia ofcoz). "Zawsze znajdziesz jakiś powód (zagrożona ciąża), a ja tylko chciałem być tulony".

- Opowiadał innym panienkom o moim stanie fizycznym i psychicznym z detalami, "bo mi się z nimi rozmawia lepiej, niż z tobą".

- Gdy synek miał pięć miesięcy, po dziesięciu latach związku wyprowadził się (do kolegi ćpuna, z którym miał zainteresowania wspólne), bo "dusił się i nie mógł wytrzymać ze mną", potrzebował "samorozwoju, realizacji pasji i spotkań z ludźmi" (ten szumny samorozwój to była oczywiście grubo młodsza ode mnie dzierlatka)

- Niedawno spuścił sam na siebie bombę następującą "zakochała się we mnie jedna dziewczyna, to był taki quasi związek, ale ja jej powiedziałem, ze nic z tego nie będzie wczoraj", "To nie jest tak, że cię przestałem kochać" - i badał grunt do powrotu. PO JEDNYM DNIU. Kiedy go wyśmiałam, niemal się obraził.

- Oczywiście za każdym razem to ja byłam ta zła, wymagająca, mająca jazdy, żądająca odpowiedzialności nie wiedzieć czemu. O biernej agresji, kłamstwach, tworzeniu mitów mogłabym napisać książkę. Ostatnio zaś, gdy przychodzi do syna, opowiada wyłącznie o tym, że jest nieszczęśliwy, płacze po nocach, ma traumy, nie radzi sobie z życiem, cierpi za miliony. Frajera szuka i sprawdza, jak bardzo dam sobie na głowę wejść.
Jest mi bardzo przykro czytając to. Jesteś super silną kobietą, dasz sobie radę. Nie znam cie, ale trzymam mocno kciuki.
I nie płacz za takim draniem

Wysłane z mojego Redmi Note 5A Prime przy użyciu Tapatalka
tinkerver2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-03, 18:00   #2902
Tepsa
Zakorzenienie
 
Avatar Tepsa
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 15 988
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez Marzen868 Pokaż wiadomość
No, dziś jeszcze padła w temacie "wina zawsze leży po obu stronach" fraza "skrzywdziłaś mnie"
Super że w końcu to zauważyłaś! Kat znalazł ofiarę
__________________
Mój blog, mój świat KLIK
Tepsa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-05, 17:38   #2903
Marzen868
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 26
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Dziękuję, dziewczyny, za dobre słowa. To dla mnie wiele znaczy.
Marzen868 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-06, 06:20   #2904
Snowdrop_
Animal Liberation
 
Avatar Snowdrop_
 
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 5 768
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Nie rozumiem co doprawdy może człowieka zmusić, żeby spotykać się z takim typem a tym bardziej coś z nim planować.
Szkoda, że nie trafił na jakąś bardziej wybuchową panią, która po pierwszej akcji zrobiłaby mu jesień średniowiecza a potem oczywiście wyrzuciła z życia.
Snowdrop_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-06, 08:05   #2905
c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 4 727
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez Snowdrop_ Pokaż wiadomość
Szkoda, że nie trafił na jakąś bardziej wybuchową panią, która po pierwszej akcji zrobiłaby mu jesień średniowiecza a potem oczywiście wyrzuciła z życia.
Podejrzewam, że takie osoby dobrze wiedzą jak wybrać swoją ofiarę.
c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-06, 08:47   #2906
Marzen868
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 26
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez Snowdrop_ Pokaż wiadomość
Nie rozumiem co doprawdy może człowieka zmusić, żeby spotykać się z takim typem a tym bardziej coś z nim planować.
Szkoda, że nie trafił na jakąś bardziej wybuchową panią, która po pierwszej akcji zrobiłaby mu jesień średniowiecza a potem oczywiście wyrzuciła z życia.
Prawda. Po czterech miesiącach intensywnej terapii widzę bezmiar własnej głupoty - nie to, że się obwiniam, ale nadal nie dowierzam.

Teraz oglądam etap biednego nieszczęśliwego chorego skrzywdzonego misia (odwiedza dziecko). Próbuje opowiadać o swoich straszliwych stanach emocjonalnych, chorobie, depresji, przebąkuje o samobójstwie etc. Dla podkreślenia dramaturgii przestał się myć w ogóle. Synkiem zajmuje się dobrze - tu nie mam zastrzeżeń, ale czasami mam sygnały, które nadal lekceważę niestety (jedziemy do szpitala z małym, a ojciec nie wziął portfela; z dnia na dzień zapomniał, że idziemy do pediatry). Wychodzi od dziecka i idzie balować - jego sprawa, ale wciąż na ten temat kłamie ("dziś będę wcześniej, bo muszę zakupy zrobić i posprzątać" - a generalnie nie sprzątał nigdy, po przeprowadzce wrzucił swój majdan do jednego z pokoi w kartonach i po dwóch latach on nadal tam leży).

Lamenty o panience, "co się do niego przykleiła" i powrocie do mnie ukróciłam. Powiedziałam, że doskonale o romansie wiem od samego początku (czyli od kilku miesięcy), że traktuje ludzi jak śmieci, że kalkuluje, gdzie mu będzie wygodniej i czy na pewno ona wie, że zerwali, bo mogę zaraz zadzwonić. Mówię - jak wyjaśnisz, że po jednym dniu chcesz zmienić panienkę, mimo że się zarzekałeś w tej samej rozmowie, że nigdy byś nie uciekł od jednej kobiety do drugiej? Jak? A on na to: "dla dobra dziecka To wcale nie z dnia na dzień, bo ja z nią rozmawiałem o tym ostatnie dwa tygodnie" i finalnie "ale ja wcale nie mówiłem o powrocie" Coś tam przebąkiwał, że żałuje, po czym kompletnie mu się WYMAZAŁO i już był tylko nieszczęśliwy i obrażony. "Poczułem się, jakbym w pysk od ciebie dostał".
Sama się sobą zdziwiłam, że ta panienka jakoś mało mnie obeszła - ale może dlatego, że rzeczywiście wiedziałam od samego początku, co się dzieje i zestawiałam z codziennie opowiadanymi bajkami, więc po wstrząsie, że nie zasługuję na jakąkolwiek szczerość później pomogło mi to w naocznym uświadamianiu sobie kłamstw. Po drugie - jestem bardzo atrakcyjna fizycznie, a to jest jakiś taki przysadzisty kocmołuch, więc nie chodziło o konkretną kobietę, ale o to, żeby kolejnego jakiegokolwiek żywiciela sobie przygruchać.

Rys narcystyczny więc jest tu straszliwy. Zasada zero kontaktu jest niewykonalna ze względu na dziecko; dążę do osiągnięcia życzliwej obojętności, aktualnie często jestem wstrząśnięta skalą hipokryzji i kłamstw.

Edytowane przez Marzen868
Czas edycji: 2019-10-06 o 10:29
Marzen868 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-06, 10:09   #2907
Snowdrop_
Animal Liberation
 
Avatar Snowdrop_
 
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 5 768
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Dlatego zawsze warto mieć bliskich, którzy trzeźwo patrzą na relację - u nas taką rolę pełnią rodzice, u kogoś innego rodzeństwo czy przyjaciele.

Edytowane przez Snowdrop_
Czas edycji: 2019-10-06 o 20:04
Snowdrop_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-06, 15:11   #2908
Moja_Kravica
Raczkowanie
 
Avatar Moja_Kravica
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 252
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Cytat:
Napisane przez 201604200942 Pokaż wiadomość
jestem w szoku!
Czasem się zastanawiam co z tych "mężczyzn" opisanych w tym wątku kiedyś będzie. Wydorośleją, czy może znajdą sobie jakąś zakochaną naiwną?
Trochę czasu minęło odkąd opisałam tutaj swojego exa i mogę dopowiedzieć ciąg dalszy. Nie mieliśmy kontaktu przez lata, aż tu nagle dostaję wiadomość od niego - znalazł moje portfolio w internecie i postanowił się odezwać. Napisał, że gratuluje mi świetnych zdjęć, że cieszy się, że się rozwijam itp. Zaczęliśmy gadać, ale tak po koleżeńsku, bo każde z nas od dawna ma poukładane związki i okazało się, że zrobił się z niego naprawdę fajny gość. Nie zliczę ile razy mnie przepraszał, za bycie ostatnim kretynem i obwiesiem
Często powtarzał, że jeżeli kiedyś mnie przywieje na Wyspy to mam dać znać itp. Nie sądziłam, że to się kiedyś stanie, ale musiałam jechać, bo sprawy zawodowe - spotkaliśmy się (poznałam też jego partnerkę, żeby nie było), przez 4 dni tam byłam karmiona po królewsku, zabierana do kina, do teatru i jeszcze dostałam do dyspozycji jego samochód. Gość stwierdził, że co prawda dużo lat minęło, ale to jak się wobec mnie zachowywał, wracało do niego jako żenado-bumerang i musiał jakoś się zrehabilitować. Przyznał, że nie dość, że było mu głupio, to jak się jego siostra i znajomi dowiedzieli o jego akcjach, to łeb mu zmyli ze sto razy

Nie wiem, czy to częste, ale dalej jesteśmy w kontakcie - on się naprawdę zmienił i bez żadnych podtekstów mogę powiedzieć, że go lubię jak dobrego kumpla. Przywrócił mi trochę wiary w ludzi
__________________

Bolje da šešir nemam,
pod njime đavo drema,
sneva i izvoljeva
- đavo mi je kriv...



Moja_Kravica jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-12-18, 08:45   #2909
Evrith
Raczkowanie
 
Avatar Evrith
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Wiadomości: 477
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

W sumie to wczoraj się dowiedziałam, że poprzedni chłopak, z jakim się spotykałam, romansował ze mną w trakcie swojego innego związku, rozpoczętego mniej więcej równolegle ze spotykaniem się ze mną.
Co więcej, w dni, w które spotykał się ze mną za plecami swojej dziewczyny, potrafił wygospodarować czas na jeszcze inne kochanki.
Taki był gospodarny, no.
Dowiedziałam się też, że nie jedna, a trzy jego partnerki usuwały jego ciąże.
I w sumie śmieję się z tego jak durna, bo emocjonalnie spłynęło to po mnie jak po kaczce i widzę bardziej jako anegdotę, i podziwiam szczęście swoje, że się niczym nie zasyfiłam, ale... powiedziała mi o tym wszystkim ta jego poprzednia dziewczyna, spotykali się ze sobą koło dwóch lat, nawet mieszkali ze sobą. Ja po niecałym roku z przerwą miałam w głowie totalny kocioł i niemalże syndromy odstawienia po zerwaniu, także wolę nie myśleć, co ma ona. A widać, że znosi sprawę ciężko.
Evrith jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-03, 00:35   #2910
emiliais
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 774
Dot.: Najgorsze, najdziwniejsze NUMERY WYKRĘCONE PRZEZ FACETÓW - przeżyte, zasłyszane

Niestety wracam na wątek, bo z racji rozstania po wieloletnim związku musiałam znów zacząć randkować. Mam do opisania dwóch dobrych agentów, ale nie dam rady opisać dwóch naraz, bo to by było zbyt wiele, więc zaczynam od pierwszego - T. 37 lat, stary kawaler, na początku wydawał się fantastycznym facetem, i tylko się zastanawiałam, dlaczego jest sam. Niedługo miałam się o tym boleśnie przekonać... Całe trzy miesiące razem, pierwszy miesiąc fajny, a potem jak już się zaangażowałam, to dopiero odsłonił karty, więc jeszcze trochę się z nim męczyłam i zdołał przez ten czas mnie nieźle dojechać psychicznie. Post długi, ale herbaty radzę nie robić, bo można się zapluć.

Pierwszy znak, który zignorowałam, a mógł dać mi do myślenia, że mogę mieć do czynienia z toksykiem: byliśmy umówieni na czwartek, a w środę T. pisze do mnie: "a może byś dziś olała trening?", ja na to, ale czemu? "no i zamiast jutro przyjechałabys dzis?", na co ja tłumaczę, że "muszę isc na trening bo się uduszę", a on, że nie udusze sie i nic mi nie bedzie, i namawial mnie zebym nie szla. Poszlam na trening mimo wszystko. Wtedy temat przycichl, ale w pozniejszym stadium relacji wrócił i koleś mi to wypomniał, że powinnam była olać ten trening, bo jak ludzie są zakochani to tak właśnie robią i że "wcale nie trzeba tak często chodzić na treningi". I jak ktoś jest zakochany to każdą chwilę chce spędzać z tą drugą osobą.

No ale póki co, pierwszy miesiąc związku, wszystko fajnie pięknie, wprawdzie przypadł akurat na pandemię, ale co tam, siedzieliśmy sobie razem w mieszkaniu, raz u mnie raz u niego. Tylko jak już wróciłam do siebie po dłuższym pobycie (tygodniu) u niego, to pan jakoś oziębił kontakt. Jak się w końcu spotkaliśmy, to oznajmił, że "jest mu ze mną zaje.biście dobrze, ale nie widzi życia ze mną", bo:

- nie domywam kubków, nie układam ubrań w szafie, zostawiałam odciski palców na lodowce i po ugotowaniu przeze mnie obiadu w kuchni pozostał rozsypany koperek. I w tej kwestii jest pozamiatane, bo na pewno już taka jestem i nie nauczę się lepiej zmywać kubków. Bo on też np. nigdy nie odkurza parapetu i nie zacząłby tego robić, gdyby jakaś laska go o to męczyła. Koniec, przeszkoda nie do przeskoczenia, trzeba się rozstać, bo on nie chce skończyć jak jego matka, która od 30 lat opierdala ojca o to, żeby wziął talerzyk jak je ciasto, a on ma to gdzieś i tego nie robi.

Jakby tego było mało, to:
- nie spędzaliśmy razem czasu (kisząc się razem na kwarantannie).... za cholerę nie byłam w stanie zrozumieć tego punktu, a on nie potrafił tego wyjaśnić. Rozmawialiśmy ze sobą, oglądaliśmy filmy, słuchaliśmy muzyki, ja na godzinę czy dwie poszłam poczytać książkę, a on w tym czasie oglądał telewizję. I to jest jego definicja "życia obok siebie i niespędzania razem czasu". Jak to analizowałam i prosiłam o wyjaśnienie gdzie jest problem, to stwierdzał tylko: "nie rozumiesz". No nie rozumiem.

- mój osobisty HIT: zarzucił mi, że zaraziłam go grzybicą stóp. Zaczęło się od tego, że powiedział mi, że mam "obrzydliwe stopy" i że na pewno mam grzybicę i mam iść do lekarza (zdążył mi już nawet kupić spray na grzybicę). Tłumaczyłam mu, że nie mam objawów grzybicy, a jedynie schodzi mi skóra. Typ nie odpuścił i był tak przekonany że mam grzybicę jakby miał co najmniej doktorat z medycyny w specjalizacji dermatologicznej. Typ tak po mnie skakał, że w końcu poszłam do podologa, który oglądał moje stopy 15 minut nie rozumiejąc po co przyszłam, bo mam, cytuję, "bardzo ładne i bardzo zdrowe stopy". "A ta schodząca skóra to pewnie stopa się pani w bucie przegrzała". I zabronił używać spreju na grzybicę, bo mi wysuszy skórę jeszcze bardziej. Co na to T.? "Jakiś głupi ten lekarz", "Pewnie sobie wyleczyłaś tę grzybicę w międzyczasie". Zamknął się, ale dalej się wzdrygał jak dotykałam go stopami. I leczył się domowymi sposobami na tę swoją urojoną grzybicę, którą go zaraziłam.
Było jeszcze kilka sytuacji, w których zrobił z siebie podobnie debila, idąc w zaparte i uważając się za eksperta w każdej dziedzinie. To z grzybicą jest moim ulubionym, ale najbardziej mnie wkurzył, jak się wymądrzał w dziedzinie, z której JA mam skończoną szkołę. A on ani teorii, ani praktyki. Ale cośtam na youtube obejrzał. I stał mi nad głową i kazał robić tak, jak on uważa. Kumacie to? Kilka lat szkoły, pokończone kursy, góra książek przeczytana, masa dyskusji odbytych ze specjalistami, prenumeraty branżowych czasopism. Wszystko psu w rzyć, bo on obejrzał kilka filmów na youtube i wie lepiej ode mnie.... I beton, i nie przetłumaczysz mu, że ani nie ma racji, ani nie jest autorytetem, żeby się wypowiadać. Zabić to za mało.

Typ miał dużo tekstów-szpil, które jeszcze długo do mnie wracały. "Kiedy kupisz sobie porządny motocykl?", albo "Jakbyś miała sobie kupić normalny samochód, to co byś kupiła?" Raz powiedziałam mu, że kumpel mi powiedział, że już dobrze jeżdżę motocyklem. Komentarz T.: "To było JESZCZE gorzej?" Raz mi powiedział: "Zrzuć bieg jak będziesz wyprzedzać." Jakbym była debilem, który pierwszy raz prowadzi pojazd z silnikiem spalinowym. Pewnie, że nie jestem idealnym kierowcą, ale on robił ze mnie niepełnosprawną pierdołę.
Komentował moją jazdę samochodem. Późny wieczór, pusta ulica. Zajęłam prawy pas, który służył do jazdy w w każdym kierunku. T. skomentował, że jestem "nieuprzejma", bo a nuż ktoś za mną chciałby skręcić w prawo na zielonej strzałce. Innym razem przepuściłam rowerzystę, choć nie musiałam i T. skomentował, że jestem "nadgorliwa".

Nie mógł zaakceptować tego, że proszę go żeby przyciszył muzykę w mieszkaniu albo tłumaczę, że przeszkadza mi jak cały czas leci w tle telewizor nadający jakieś pranie mózgu. To jest przeszkoda nie do przeskoczenia. Bo to że lubimy słuchać tej samej muzyki to za mało. Bo ja po pół godzinie mówię, że już nie mam ochoty i idę poczytać książkę. I w dodatku musi sam oglądać telewizję, bo ja nie lubię. Słuchając tego gościa miałam wrażenie, że on szuka swojego damskiego klona, który będzie w stu procentach lubił to samo co on i w każdej chwili miał dokładnie na to samo ochotę. Oczywiście twierdził że tak nie jest, ale dokładnie taki obraz się rysował z tego co mówił.

Miał pretensje, że śmiałam sobie kupić zegarek i nie spytać go o zdanie. Bo to oznacza, że nie uwzględniam go w swoim życiu. Wiadomo, że zegarek ma mnie się podobać, ale i tak powinnam go spytać o opinię, żeby poczuł się ważny. A tak to on ma wrażenie, że żyjemy obok siebie. Innym razem, biorąc pod uwagę tę sytuację, spytałam go o opinię jak sobie kupowałam jakąś rzecz. W końcu się zdecydowałam, o czym go poinformowałam. Następnego dnia pojechałam do sklepu dokonać zakupu i mu się pochwaliłam. A on.... ponownie miał pretensje. Bo nie powiedziałam, że teraz już jadę do sklepu i dokonuje zakupu. I jeszcze sama sobie w domu odpakowałam tę rzecz. Zatem nie uwzględniam go w swoim życiu. Najpierw są moje sprawy, a potem dopiero on. On się czuje jak mój kumpel, a nie chłopak. Nieraz takim tekstem rzucił, że jesteśmy jak kumple, a nie jak para. Tak mnie tym stwierdzeniem rozpieprzał, że nawet nie myślałam tłumaczyć, że nie wiem jak on z koleżankami, ale ja z żadnym kumplem ani seksu nie uprawiałam, ani nie spędzałam tyle czasu co z nim.

Tekst który rzucił już raczej pod koniec związku - atmosfera już i tak napięta. On mówił, że nie chce, żebyśmy zostawali u siebie na noc. Bo dla niego to bez sensu, bo jest tylko niewyspany, bo nie jest przyzwyczajony do spania z kimś. A poza tym ja śpię pod swoim kocem, więc jaki sens spać razem. No to mówię mu, że to dlatego, że ma za małą kołdrę i może by załatwił większą? A on: "innym dziewczynom nie przeszkadzało". Zatkało mnie. Mówię mu, żeby w takim razie wrócił do byłej. A on oburzył się na mnie, że mnie śmiał się nie spodobać ten tekst, i że przecież to oczywiste, że on żartował, no i generalnie obrócił to przeciwko mnie, że ze mną jest coś nie tak, że biorę na serio takie rzeczy.

W ogóle koleś był jakiś uwsteczniony i mam wrażenie, że z przymiotników znał głównie dwa: "c.hujowy" i "zaje.bisty". Typ się zatrzymał w rozwoju dwadzieścia lat temu. Nie umiał nigdy nazwać tego co przeżywa, nie umiał sobie poradzić z emocjami innymi niż radość - zarówno u siebie, jak i u innych. Ja nie mam z tym problemu, więc on miał problem z tym, że umiem otwarcie się na kogoś zdenerwować i przylepił mi od razu łatki, że jestem "nerwowa" i "agresywna". On za to był książkowym przykładem biernego agresora. A jak mu się włączała jakaś trudna emocja typu złość albo zazdrość, to z automatu przyklejał na twarz sztuczny uśmiech, żeby to ukryć i nie przyznawał się co przeżywa. Absurdalny był dla mnie widok, jak był czerwony ze złości, a się uśmiechał i cedził przez zęby "co ty odpier.dalasz" i udawał że nic nie jest w stanie zmącić jego pogody ducha.

"Zaje.biście doceniał" to, że trenuję sport (ale generalnie to lepiej żebym została w domu i oglądala z nim telewizję). "Zaje.biście docenił" to, że ugotowałam mu obiad (ale widać było, że w ogóle się nie cieszył i jedyne co miał do powiedzenia w tej kwestii to to, że zostawiłam brudny piekarnik).

Miał 37 lat i nigdy nie był tak naprawdę w normalnej, dojrzałej relacji. Zatrzymał się na etapie liceum, gdzie związek to beztroska i zrywanie się z lekcji, żeby się spotkać. Nigdy nie doświadczył związku dwóch dorosłych ludzi, którzy razem mieszkają. Miał na swoim koncie tylko coś, co on nazywał związkami i wspominał to jako szczęśliwe i udane relacje, a jak go dopytałam co poszło nie tak, to się okazało, że.... to były romanse. Ten typ trzy razy zaliczył relacje z zajętymi kobietami. Żadna nigdy nie odeszła od swojego faceta do niego. On żadnych wniosków z tego nie wyciągnął i wspominał te patozwiązki jako coś szczęśliwego i udanego. Ale to jeszcze nic. Najbardziej mnie rozpieprzył, jak oznajmił, że (uwaga) on ma większe ode mnie doświadczenie i wiedzę na temat związków, bo te jego (pato)związki były szczęśliwe, a ja - choć byłam pięć lat z jednym facetem, z którym wspólnie mieszkałam, to to się nie liczy, bo ten mój związek był "c.hujowy". Normalnie typ mnie zwalił z nóg swoją ignorancją i bezczelnością. Jakim prawem dyskredytuje pięć lat mojego życia i na jakiej podstawie stwierdza, że byłam pięć lat z facetem, z którym było "c.hujowo". A nawet jeśli, to wciąż jest to pięć lat doświadczenia w normalnym związku, gdzie ludzie mają siebie na wyłączność i pokonują trudności dnia codziennego. A nie romanse, potajemne spotkania i kradnięcie ulotnych chwil, zanim ona będzie musiała wrócić do swojego oficjalnego partnera... Brak mi słów na taką głupotę i ignorancję.

Już jak się rozstawaliśmy, doradziłam mu - zupełnie szczerze, z dobrego serca i bez złośliwości - że powinien się udać na terapię. Zareagował, jakbym mu co najmniej w pysk dała. "Jak mogłaś kazać mi iść się leczyć!". Przeżywał to potwornie. Spytałam go, czemu to tak odebrał i czemu uważa to za taką hańbę, i czy ja mam się wstydzić tego, że sama na terapii kiedyś byłam. Powiedział- jak zwykle, nie to co szczerze uważał, tylko to co wydawało mu się, że powinien powiedzieć - że "zaje.biście to szanuje, że ktoś był na terapii". Ale oczywiście sam uważał za hańbę że miałby pójść i przeżywał to jeszcze długo, bo słyszałam od wspólnego kolegi, że mu się żalił, że go na terapię wysłałam... (swoją drogą koledze, który też terapię odbył)
Podczas tej rozmowy spytał jeszcze, dlaczego moim zdaniem ma iść na terapię. No to mu wymieniłam jego toksyczne zachowania, nad którymi uważam, że musi popracować. Był strasznie oburzony, bo to "się nie zgadza z tym wszystkim co on wcześniej mówił" i że go "niesprawiedliwie oceniłam i skrytykowałam". Więc spytałam go, to co to niby jest, jak on ocenia moje zachowania? Na co stwierdził, że wtedy to to są "obserwacje".

On był zły o moją "niesprawiedliwą krytykę" a ja mu tłumaczyłam, że powiedzenie mu szczerze tego wszystkiego dużo mnie kosztowało i zrobiłam to dla jego dobra. To wtedy rzucił swoim standardowym tekstem, że "zaje.biście to docenia", choć tak naprawdę miał to w dupie i zupełnie się do mnie zdystansował po tej rozmowie. Wolał sobie zostawić w swoim życiu klakierów, którzy się z nim zgadzają. Jak ktoś się z nim nie zgadzał, to był głupi albo mu zazdrościł. Np. jak żonaci kumple go krytykowali, to z zazdrości, bo chcieliby być singlami tak jak on. (Ta. Tylko w jego głowie każdy z jego kumpli jakby miał szansę, rzuciłby swoją rodzinę, żeby się zamknąć w tym jego samotnym, neurotycznym świecie)

Jak już mi kompletnie spadły klapki z oczu, to nie mogłam uwierzyć, że w ogóle w jakiejkolwiek formie dopuściłam takiego żałosnego i bezwartościowego typka do swojego życia. Dałam mu bardzo dużo, a nie był wart funta kłaków i niczego nie docenił (mimo tych swoich żałosnych pustych tekstów, że "zaje.biście docenił"). Na dzień dzisiejszy najchętniej bym mu tylko dała strzała przez ten pusty łeb. Szkoda mi było choć slowo więcej sobie strzępić w jego stronę. Więc jak przyjechał po swoje rzeczy, to tylko podziękowałam i poszłam. A on następnego dnia napisał: "Tak z czystej ciekawości, czy Ty masz do mnie jakiś żal o coś?". Odpisałam mu na odwal się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Na co on: "Aha, czyli jednak foch. Dobra. Nie wnikam." ............ KURTYNA
emiliais jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Forum plotkowe


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2023-11-13 23:17:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:34.