Gdzie najczęściej robicie zakupy spożywcze?

[marysia_co]

Najcześciej kupuję w biedronce i na targu warzywnym. Do lidla rzadziej chodzę, nie potrafię się tam odnaleźć.

[damdalena]

Najbardziej mi pasuje Auchan, potem Lidl, ale niestety nie mam blisko.
Tak na co dzień to Delikatesy Centrum (tam przede wszystkim mięso, mleko, biały ser), Biedronka (pozostałe produkty nietrwałe).
Jak czegoś mi braknie, to idę do Lewiatana czy Groszka (ale staram się unikać, bo w obu drogo).
Jednakże bardzo chętnie zaglądam do innych sklepów gdy jestem w jakiejś innej części miasta, gdzieś po drodze, np. do Aldiego, Kauflandu, Almy, Macro, jak również na wszelakie targowiska. Właśnie szkoda, że nie mam gdzieś blisko fajnego targu.
Nie lubię Carrefoura, a w Tesco nie mogę się odnaleźć.

[SaraaLi]

Ja staram się kupować warzywa i owoce w warzywniaku chyba, że są naprawde drogie to wtedy pójdę do supermarketu. Zależy co chcę kupić bo niektóre ulubione produkty mam wybrane w biedrze a niektóre w lidlu

[brokulka]

Raz na jakiś czas jade do marketu, spędzam tam 2 godziny i wyłądowuję wózek zakupami. A w osiedlowym sklepie kupuje na bieząco to co jest potrzebne i co sie psuje: pieczywo, śmietanę, warzywa i tak dalej.

[kasztanka3]

Owoce i warzywa na targu, mieso u rzeznika, reszta produktow w markecie.

[kaledonia]

W Norwegii praktycznie rzeźników nie ma ( może jakieś w stolicy ). Tak samo sklepów rybnych. Są aż 1 na miasto
Warzywa kupujemy w warzywniaku, prowadzonych przez cudzoziemców, ryby w sezonie w markecie ( dostarcza ten sklep rybny, ale market ma dużo taniej ) i całą resztę w markecie. Nie ma małych sklepików osiedlowych.

[traicionera]

Szkoda. Ja bardzo lubię takie sklepiki, gdzie sprzedawcy mnie znają, zawsze się zamieni parę słów, mogę np kupić rano chleb i odebrać południu, gdy wracam z pracy. To bardzo przyjemne.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kaledonia]

Chleb Norwegowie kupują w marketach, takie mrożone leżące w folii w zamrażarkach. Są też takie chleby jak w Lidlu, pieczone z mrożonki w sklepie, ale to raptem w 1 sieci.
Jak ktoś chce coś ekstra to musi sobie upiec samemu.

[damdalena]

Akurat dziś słyszałam opowieść o sklepach w Norwegii Że nie można tam nigdzie kupić niepaczkowanego mięsa, sera na wagę, itd. Mam nadzieję, że u nas nigdy tak nie będzie.

[kasztanka3]

Napisane przez kaledonia

W Norwegii praktycznie rzeźników nie ma ( może jakieś w stolicy ). Tak samo sklepów rybnych. Są aż 1 na miasto
Warzywa kupujemy w warzywniaku, prowadzonych przez cudzoziemców, ryby w sezonie w markecie ( dostarcza ten sklep rybny, ale market ma dużo taniej ) i całą resztę w markecie. Nie ma małych sklepików osiedlowych.

U mnie sklepiki osiedlowe sa bardziej takie "tematyczne", np. u mnie w budynku na parterze jest sklepik z produktami amerykanskimi, glownie slodycze i napoje, w poblizu jest sklepik prowadzony przez Arabow i tam mozna dostac duzo egzotycznych produktow, ktorych w wielkich marketach nie ma, podobnie jest ze sklepikami prowadzonymi przez Koreanczykow czy Grekow (moja dzielnica jest etnicznie mieszana, wiec dla kazdego cos dobrego sie znajdzie). Sklepow rybnych z uwagi na lokalizacje jest sporo, i wszystko jest swieze, pyszne i tanie.

[kaledonia]

Napisane przez damdalena

Akurat dziś słyszałam opowieść o sklepach w Norwegii Że nie można tam nigdzie kupić niepaczkowanego mięsa, sera na wagę, itd. Mam nadzieję, że u nas nigdy tak nie będzie.

W 1 sieci jest mięso na wagę, sera nie ma. Sery to w ogóle aż 2 są rodzaje, czasem jakieś duńskie marki się pojawiają. Wszystko paczkowane, często ser poszatkowany już na wiórki do pizzy.
Wędliny w plasterkach niejadalne dla przeciętnego Polaka ( no chyba, że wychowany na szynce konserwowej i parówkach mom ) i 2 razy do roku pojawia się szynka w kawałku, pieczona ( też paczkowana ).

Napisane przez kasztanka3

U mnie sklepiki osiedlowe sa bardziej takie "tematyczne", np. u mnie w budynku na parterze jest sklepik z produktami amerykanskimi, glownie slodycze i napoje, w poblizu jest sklepik prowadzony przez Arabow i tam mozna dostac duzo egzotycznych produktow, ktorych w wielkich marketach nie ma, podobnie jest ze sklepikami prowadzonymi przez Koreanczykow czy Grekow (moja dzielnica jest etnicznie mieszana, wiec dla kazdego cos dobrego sie znajdzie). Sklepow rybnych z uwagi na lokalizacje jest sporo, i wszystko jest swieze, pyszne i tanie.

No widzisz, ja mieszkam przy samym fjordzie i łódki tam jakieś jeszcze są, ale świeżych ryb prawie nie ma. Są ryby w jednej sieci marketo/ delikatesów po naprawdę wysokich cenach. Ryby kupuję więc najczęściej mrożone, dziś mi się udało świeżego dorsza dorwać.

[cava]

Napisane przez kaledonia

W 1 sieci jest mięso na wagę, sera nie ma. Sery to w ogóle aż 2 są rodzaje, czasem jakieś duńskie marki się pojawiają. Wszystko paczkowane, często ser poszatkowany już na wiórki do pizzy.
Wędliny w plasterkach niejadalne dla przeciętnego Polaka ( no chyba, że wychowany na szynce konserwowej i parówkach mom ) i 2 razy do roku pojawia się szynka w kawałku, pieczona ( też paczkowana ).

No widzisz, ja mieszkam przy samym fjordzie i łódki tam jakieś jeszcze są, ale świeżych ryb prawie nie ma. Są ryby w jednej sieci marketo/ delikatesów po naprawdę wysokich cenach. Ryby kupuję więc najczęściej mrożone, dziś mi się udało świeżego dorsza dorwać.

Pytam całkiem serio.
To co oni jedzą?

Skoro wędliny okropne, ryb prawie nie ma a te co są to drogo bardzo, sery 2 gatunki na krzyż.
Klimat jaki mają wiadomo, więc obfitości warzyw nie podejrzewam.




Ja robię zakupy po prostu tu gdzie mam najbliżej.
Głównie Tesco, lidl, merkus.
Czasem biedry.

Mam blisko Tesco, 3 Lidle i 3 biedry.
Oraz Merkusa, stokrotkę, kilka lokalnych małych piekarni robiących super pieczywo, stragan z naturalnymi wędlinami i chlebami ( tylko zakwas, żadnych drożdży), sklepik mały z eko wędlinami i serami itp.
Rybny. Mięsny. Warzywniak. Latem wielki stragan owocowo- warzywny.
Oraz 10 minut spacerkiem przez las giełdę owocowo- warzywną to latem owoce i warzywa w większych ilościach na niej. W mniejszych na tym straganie.
Oraz w weekendy poza okresem zimowym przyjeżdża „ jajcarz”. Jak on zaczyna przyjeżdzaç to tylko u niego kupuje jajka.

W biedrach kupuję żadko i mało chętnie, bardzo bałagarskie sklepy i wieczny ogon do kas. I tak luksus ze w końcu wprowadzili płatności kasą.

Do stokrotki zachodzę ze 2-3 razy do roku. Jeszcze gorzej niż w biedrze.

[kaledonia]

Napisane przez cava

Pytam całkiem serio.
To co oni jedzą?

Skoro wędliny okropne, ryb prawie nie ma a te co są to drogo bardzo, sery 2 gatunki na krzyż.
Klimat jaki mają wiadomo, więc obfitości warzyw nie podejrzewam.




Ja robię zakupy po prostu tu gdzie mam najbliżej.
Głównie Tesco, lidl, merkus.
Czasem biedry.

Mam blisko Tesco, 3 Lidle i 3 biedry.
Oraz Merkusa, stokrotkę, kilka lokalnych małych piekarni robiących super pieczywo, stragan z naturalnymi wędlinami i chlebami ( tylko zakwas, żadnych drożdży), sklepik mały z eko wędlinami i serami itp.
Rybny. Mięsny. Warzywniak. Latem wielki stragan owocowo- warzywny.
Oraz 10 minut spacerkiem przez las giełdę owocowo- warzywną to latem owoce i warzywa w większych ilościach na niej. W mniejszych na tym straganie.
Oraz w weekendy poza okresem zimowym przyjeżdża „ jajcarz”. Jak on zaczyna przyjeżdzaç to tylko u niego kupuje jajka.

W biedrach kupuję żadko i mało chętnie, bardzo bałagarskie sklepy i wieczny ogon do kas. I tak luksus ze w końcu wprowadzili płatności kasą.

Do stokrotki zachodzę ze 2-3 razy do roku. Jeszcze gorzej niż w biedrze.

Na śniadanie kawa czarna i płatki z mlekiem, jakiś sok z kartonu/ sok rozcieńczany z wodą ( masakryczny skład ). Opcjonalnie dla mających więcej czasu kawa z jajecznicą na bekonie ( najlepiej przywożonym ze Szwecji, bo dużo tańszy ), szynką ( już poszatkowaną ze sklepu ).
Lunch tzw matpakke tj kanapka np. z pasztetem, serem żółtym, serkiem topionym, serem brązowym ( karmel i cukier ), kilka plasterków ogórka, czasem ugotowane jajko ( w urządzeniu do gotowania jaj oczywiście ). Niektóre firmy mają stołówki i wtedy można brać coś ciepłego, co będzie bardziej nasz obiad przypominało ( np. prawdziwe ziemniaki z dorszem i warzywami z mrożonki , naleśniki ).
Obiad wieczorem to często gotowce np. pizza, lasagne. Tu nawet ryba jest w kawałku pokrojona na porcje, a im tak nie chce się tego jeść ! Relacja ilości ryb w sklepach do wędlin 3:1
Ziemniaki w domu to nic innego jak puree z torebki z proszku.
Naleśniki dla dziecka ? Proszę bardzo są i naleśniki z paczki ( gotowe, tylko podgrzać w mikrofali lub w proszku ). Z resztą dzieciaki są przyzwyczajone do makaronu w ketchupem, co nie świadczy dobrze o tym co jedzą w domu

Suplementują się od września końca marca witaminą D, najczęściej tranem.
Warzywa są w większości importowane i jest w czym wybierać, ale trzeba chcieć się w to bawić.
Norwegom ten okrojony wybór nie przeszkadza najwidoczniej, a ja jestem taka wymagająca, bo chciałabym sera na wagę czy jakieś dobrej kawy. 1 sieć tylko ma większy wybór, ale ceny coś w relacji jak kiedyś w Almie bywały ( jedynie warzywa ok cenowo ).
Serów mnóstwo na półkach takich paczkowanych, to są 2 rodzaje, ale w różnej gramaturze lub jedne w kawałku, a inne już posiekane do pizzy ( no kto by się bawił w korzystanie z tarki ).

Zgadzam się z Tobą co do Biedronki. Nigdy nie lubiłam tej sieci i w Gdańsku wolałam iść do Netto, Intermarche czy na ryneczek.

[Rena]

Kaledonia - alma w Polsce zbankrutowala i teraz juz ja zamkneli.

Ty mieszkasz w jakies mniejszej miejscowosci? Pamietam jak bylam przez miesiac w Bretanii tuz nad brzegiem oceanu i tam byl mniejszy wybor owocow morza czy ryb niz w mam na codzien w Paryzu, ktory jednak jest oddalony o jakies 150 czy 200 km od morza. Faktycznie jest tak, ze po polowie od razu pakuja ryby na ciezarowki i wioza do stolicy. Moze u Was w Norwegii jest podobnie?

[traicionera]

A orientujecie się może, czy w Szwecji jest podobnie?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

Napisane przez kaledonia

Na śniadanie kawa czarna i płatki z mlekiem, jakiś sok z kartonu/ sok rozcieńczany z wodą ( masakryczny skład ). Opcjonalnie dla mających więcej czasu kawa z jajecznicą na bekonie ( najlepiej przywożonym ze Szwecji, bo dużo tańszy ), szynką ( już poszatkowaną ze sklepu ).
Lunch tzw matpakke tj kanapka np. z pasztetem, serem żółtym, serkiem topionym, serem brązowym ( karmel i cukier ), kilka plasterków ogórka, czasem ugotowane jajko ( w urządzeniu do gotowania jaj oczywiście ). Niektóre firmy mają stołówki i wtedy można brać coś ciepłego, co będzie bardziej nasz obiad przypominało ( np. prawdziwe ziemniaki z dorszem i warzywami z mrożonki , naleśniki ).
Obiad wieczorem to często gotowce np. pizza, lasagne. Tu nawet ryba jest w kawałku pokrojona na porcje, a im tak nie chce się tego jeść ! Relacja ilości ryb w sklepach do wędlin 3:1
Ziemniaki w domu to nic innego jak puree z torebki z proszku.
Naleśniki dla dziecka ? Proszę bardzo są i naleśniki z paczki ( gotowe, tylko podgrzać w mikrofali lub w proszku ). Z resztą dzieciaki są przyzwyczajone do makaronu w ketchupem, co nie świadczy dobrze o tym co jedzą w domu

Suplementują się od września końca marca witaminą D, najczęściej tranem.
Warzywa są w większości importowane i jest w czym wybierać, ale trzeba chcieć się w to bawić.
Norwegom ten okrojony wybór nie przeszkadza najwidoczniej, a ja jestem taka wymagająca, bo chciałabym sera na wagę czy jakieś dobrej kawy. 1 sieć tylko ma większy wybór, ale ceny coś w relacji jak kiedyś w Almie bywały ( jedynie warzywa ok cenowo ).
Serów mnóstwo na półkach takich paczkowanych, to są 2 rodzaje, ale w różnej gramaturze lub jedne w kawałku, a inne już posiekane do pizzy ( no kto by się bawił w korzystanie z tarki ).

Zgadzam się z Tobą co do Biedronki. Nigdy nie lubiłam tej sieci i w Gdańsku wolałam iść do Netto, Intermarche czy na ryneczek.

No trochę padaka. Dobrze ze chociaż warzyw jest wybór, to się już da coś wymyślić.
Co dziwne, mnie się Norwegią kojarzyła zawsze jako producent bardzo dobrej jakości ekologicznego mleka a co za tym idzie super masła i serów. Oraz długo dojrzewających mięs

Makaronu z keczupem nie widziałam jeszcze. Nawet u nastolatków gustujących w fastfudach.

Ciekawe skąd to idzie. Czy asortyment oferowanej żywności spowodował upadek chęci gotowania sobie, czy odwrotnie?

[kaledonia]

Napisane przez Rena

Kaledonia - alma w Polsce zbankrutowala i teraz juz ja zamkneli.

Ty mieszkasz w jakies mniejszej miejscowosci? Pamietam jak bylam przez miesiac w Bretanii tuz nad brzegiem oceanu i tam byl mniejszy wybor owocow morza czy ryb niz w mam na codzien w Paryzu, ktory jednak jest oddalony o jakies 150 czy 200 km od morza. Faktycznie jest tak, ze po polowie od razu pakuja ryby na ciezarowki i wioza do stolicy. Moze u Was w Norwegii jest podobnie?

Średniej wielkości miasto, przy granicy ze Szwecją ( promowej ), 100km od Oslo na południe. W Oslo nie jest inaczej, bo byłam tam wielokrotnie.

Napisane przez traicionera

A orientujecie się może, czy w Szwecji jest podobnie?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Mieszkam przy granicy ze Szwecją. Nie, w Szwecji jest większy wybór i my jeździliśmy do sklepu, gdzie tak jak w Polsce można kupić sery i wędliny na wagę. Więcej też sieci i w ogóle bardziej to przypomina Polskę. W Szwecji spotkasz budki z hot dogami, a tu ciężko, raczej restauracje i puby.

---------- Dopisano o 18:42 ---------- Poprzedni post napisano o 18:40 ----------

Napisane przez cava

No trochę padaka. Dobrze ze chociaż warzyw jest wybór, to się już da coś wymyślić.
Co dziwne, mnie się Norwegią kojarzyła zawsze jako producent bardzo dobrej jakości ekologicznego mleka a co za tym idzie super masła i serów. Oraz długo dojrzewających mięs

Makaronu z keczupem nie widziałam jeszcze. Nawet u nastolatków gustujących w fastfudach.

Ciekawe skąd to idzie. Czy asortyment oferowanej żywności spowodował upadek chęci gotowania sobie, czy odwrotnie?

Z tego co wiem to trend nie gotowania panuje tutaj od lat 70tych. W TV dużo kanałów i non stop programy kulinarne, ale oni to jako rozrywkę traktują i dla hobbystów !

[malinowegruszki]

Napisane przez traicionera

A orientujecie się może, czy w Szwecji jest podobnie?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

W Szwecji sklepy są dobrze zaopatrzone
Natomiast w Norwegii (koło Oslo) byłam tylko raz i też nie narzekałam na brak produktów w sklepach. Fakt, chlebów nie ma takich jak w PL ale za to krewetki piękne i tanie

W Polsce najbardziej lubię robić zakupy w Lidlu albo w Auchan (ale takim małym). Biedronka sporadycznie. Kaufland też mi się podoba, ale za daleko. Teraz zmieniam pracę i obok jest piekarnia, mięsny i rybny i planuję robić w nich zakupy. Zobaczymy czy różnią się od tych marketowych

[cava]

Napisane przez malinowegruszki

W Szwecji sklepy są dobrze zaopatrzone
Natomiast w Norwegii (koło Oslo) byłam tylko raz i też nie narzekałam na brak produktów w sklepach. Fakt, chlebów nie ma takich jak w PL ale za to krewetki piękne i tanie

W Polsce najbardziej lubię robić zakupy w Lidlu albo w Auchan (ale takim małym). Biedronka sporadycznie. Kaufland też mi się podoba, ale za daleko. Teraz zmieniam pracę i obok jest piekarnia, mięsny i rybny i planuję robić w nich zakupy. Zobaczymy czy różnią się od tych marketowych

Ja po dobre mięsa( na wagę) chodzę do marketów mających stoiska mięsne ( a nie tylko lodówki jak w lidlu)
Tesco, Merkus, PiP.

W mięsnym nie mam takiego wyboru. W Tesco np z kurczaków całych i porcjowanych są: zwykle fermowe, kukurydziane, z wolnego wybiegu, wolnorosnace.
+ dokładne opisy czym karmione: gmo, czy hodowla bez antybiotyków.

Teraz dodatkowo weszły mięsa wieprzowe z oznaczeniami regionu z którego pochodzą, ekologiczne.

Zawsze są w ofercie kaczki , indyki, perliczki, gèsi, króliki, podroby drobiowe i wieprzowe.
Jagnięcina. Steki świerze i dojrzewające.

W lokalnych mięsnych małych nie mam takiego wyboru.

Musiałabym dygać na drugi koniec miasta na halę targową.

[kasztanka3]

Napisane przez malinowegruszki

W Szwecji sklepy są dobrze zaopatrzone
Natomiast w Norwegii (koło Oslo) byłam tylko raz i też nie narzekałam na brak produktów w sklepach. Fakt, chlebów nie ma takich jak w PL ale za to krewetki piękne i tanie

W Polsce najbardziej lubię robić zakupy w Lidlu albo w Auchan (ale takim małym). Biedronka sporadycznie. Kaufland też mi się podoba, ale za daleko. Teraz zmieniam pracę i obok jest piekarnia, mięsny i rybny i planuję robić w nich zakupy. Zobaczymy czy różnią się od tych marketowych

Mam wrazenie, ze naprawde dobry chleb to tylko w Polsce sie dostanie. Bylam w sumie w prawie 30 krajach i nigdzie nie spotkalam tak dobrego, jak w Polsce. Jedna z niewielu rzeczy, za ktorymi tesknie.

[traicionera]

Musiałabym chyba sama zacząć robić chleb na zakwasie, który uwielbiam

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bernikula]

Napisane przez kasztanka3

Mam wrazenie, ze naprawde dobry chleb to tylko w Polsce sie dostanie. Bylam w sumie w prawie 30 krajach i nigdzie nie spotkalam tak dobrego, jak w Polsce. Jedna z niewielu rzeczy, za ktorymi tesknie.

Ja jem bardzo mało chleba i nie codziennie, ale zgadzam się-jedzenie chleba za granicą to często jakaś katorga. Jedynie chyba czeski dobrze wspominam.

[Rena]

W Paryzu sa bardzo smaczne bagietki, takie z piekarni oczywiscie. Ale to kaloryczna rozrywka, wiec raczej nie na codzien a od czasu do czasu. Z polskiego pieczywa lubilam ciemne pieczywo, tu faktycznie jada sie niemal wylacznie jasne, do tego sporo osob sciaga skorke nawet z tych bagietek.

[cava]

Napisane przez Rena

W Paryzu sa bardzo smaczne bagietki, takie z piekarni oczywiscie. Ale to kaloryczna rozrywka, wiec raczej nie na codzien a od czasu do czasu. Z polskiego pieczywa lubilam ciemne pieczywo, tu faktycznie jada sie niemal wylacznie jasne, do tego sporo osob sciaga skorke nawet z tych bagietek.

dla mnie to zawsze było dziwne. Skórka jest najlepsza.
Do dziś pamiętam bitwy z rodzeństwem o "dupkę od chleba".
Albo awantury urządzane przez mamę o obżarcie całej skórki z chleba i dochodzenie "kto tym razem". Oczywiście nikt. Skórka sama się obskubała pod nieobecność wszystkich.

[kasztanka3]

Napisane przez Rena

W Paryzu sa bardzo smaczne bagietki, takie z piekarni oczywiscie. Ale to kaloryczna rozrywka, wiec raczej nie na codzien a od czasu do czasu. Z polskiego pieczywa lubilam ciemne pieczywo, tu faktycznie jada sie niemal wylacznie jasne, do tego sporo osob sciaga skorke nawet z tych bagietek.

Ale chrupiaca skorupka jest mega Bagietki to jedno z moich ulubionych kulinarnych wspomnien z Francji, bagietki, kasztany, konfitury podawane do sniadania

[Rena]

Napisane przez kasztanka3

Ale chrupiaca skorupka jest mega Bagietki to jedno z moich ulubionych kulinarnych wspomnien z Francji, bagietki, kasztany, konfitury podawane do sniadania

To jak to sie ma do wypowiedzi, ze dobry chleb tylko w Polsce?

Konfitura z kasztanow jest smaczna, ale raczej w polaczeniu z jogurtem naturalnym. Na chlebie to jednak za mdle bedzie. Dobra tez jest konfitura z fig i pomaranczy.

[traicionera]

Napisane przez cava

dla mnie to zawsze było dziwne. Skórka jest najlepsza.
Do dziś pamiętam bitwy z rodzeństwem o "dupkę od chleba".
Albo awantury urządzane przez mamę o obżarcie całej skórki z chleba i dochodzenie "kto tym razem". Oczywiście nikt. Skórka sama się obskubała pod nieobecność wszystkich.

Heh, ja teraz o przylepke, bo tak się u mnie mówiło, walczę z córką. Też mi się zdarzyło oskubać chleb z całej skórki

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasztanka3]

Napisane przez Rena

To jak to sie ma do wypowiedzi, ze dobry chleb tylko w Polsce?

Konfitura z kasztanow jest smaczna, ale raczej w polaczeniu z jogurtem naturalnym. Na chlebie to jednak za mdle bedzie. Dobra tez jest konfitura z fig i pomaranczy.

Przez chleb rozumiem pieczywo raczej ciemniejsze, cos, co moglabym wlaczyc do codziennej diety.

[kaledonia]

Napisane przez kasztanka3

Mam wrazenie, ze naprawde dobry chleb to tylko w Polsce sie dostanie. Bylam w sumie w prawie 30 krajach i nigdzie nie spotkalam tak dobrego, jak w Polsce. Jedna z niewielu rzeczy, za ktorymi tesknie.

W Stambule, a raczej osadzie małej obok, znalazłam małą piekarnię i oni to dopiero chleb mieli

[Rena]

Napisane przez kasztanka3

Przez chleb rozumiem pieczywo raczej ciemniejsze, cos, co moglabym wlaczyc do codziennej diety.

Tak, ale w Polsce mowisz chleb i dostaniesz bialy, taki okragly. Musisz zaznaczyc, ze chcesz inny.

Ja specjalnie cieplych wspomnien z dziecinstwa nie mam. Pamietam jeszcze czasy komunistyczne, zakupy w super samie i wszystkie chleby tak czerstwe jak kamien i trzeba bylo wybrac jakis najbardziej jadalny. Bo smaczne to one na pewno nie byly.