Wrześniówki 2017 - 💗 część 6 💗

[marttb]

W piątek, na tydzień prawdopodobnie

[poli230]

Ale się porobiło. Swoją drogą dziwnie tak, że macie takie przepustki do domu, ale fajnie Zdrówka życzę!

Juka, u mnie w bloku mieszka kobieta, nie znam jej, ale codziennie odkąd tu mieszkamy wozi córkę ok 4 lata do przedszkola i bierze malucha. Teraz ten młody ma juz kolo roczku. Zawsze ją podziwiam.

Ja bym zrobiła tak, że zapisuje, we wrześniu niech chodzi, a potem trochę przerwy i jak maluch będzie miał miesiąc czy dwa to niech wraca do przedszkola logistycznie dasz radę.

U nas na szczescie już po przeziębieniu.

Zamówiliśmy dziś pizze przez pyszne.pl i się nie doczekaliśmy. Telefonu też nie odbierają. Takie to walentynki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[madzieeek]

My też dzisiaj "romantyczny" wieczór z pizzą - dostaliśmy, ale czekaliśmy trzy razy dłużej niż normalnie! Facet mówił, że mają dzisiaj straszny młyn!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Madzialenka12344321]

My wczoraj postawiliśmy na pizzę własnej roboty i ciasto.


Juka masz już jakieś objawy? Z Z. Miałaś? Ja przy Mai tylko senność, za to u Jasia znacznie gorzej. Na szczęście po 12 tygodniu przeszło. Najgorsze i tak w ferie wypadły.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[marttb]

Poli - to fakt, ale całe szczęście że tak się zgodzili, bo bym oszalała w tym szpitalu. Dziś nas już oficjalnie wypisali
Spakowana jestem do auta, czekam aż dzieci wstaną i jadę do domu.

Heh, też zamawiałam wczoraj pizzę z dowozem 2h, a jak samemu podjechac to 40min. Brat mi odebrał.
My walentynki mamy za tydzień. Jakiś czas temu pomyślałam że może stałam się zbyt matka polka i zaproponowałam mężowi że możemy zostawić dzieci z moimi rodzicami i wyjść gdzieś razem, ale mąż stwierdził że rozumie moja chęć wyjścia ale on tak mało jest w domu że on nie chce ich zostawiać także my chyba oboje tacy rodzice na etacie w pełnej wersji.

[Madzialenka12344321]

Marta ale my tak samo. Bez dzieci nam źle. Jakoś tak,jak bez ręki 🤣

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[juka_juka]

Marta to fajnie ze Was wypuścili. My mamy podobnie. Szczerze, to jeszcze nigdy sami nie wyszliśmy 🤣Poli u nas też była pizza🙂Szkoda ze do Was nie dojechała.

Madzialenka tak. Z Małą na tym etapie czułam się już tragicznie. Teraz jest ok. Coś tam pobolewa, czasem mam mdłości z rana. Najbardziej dokucza mi senność i rozdrażnienie. Byle błahostka wyprowadza mnie z równowagi 🙄Stwierdzam, że faktycznie każda ciąża jest zupełnie inna.

[poli230]

Pizza dojechała. Zamówiona o 19.30, przyjechała o 23. Akurat mąż się kąpał, a ja zrezygnowana myłam zęby.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Madzialenka12344321]

Napisane przez poli230

Pizza dojechała. Zamówiona o 19.30, przyjechała o 23. Akurat mąż się kąpał, a ja zrezygnowana myłam zęby.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Haha

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[madzieeek]

Ja też nie lubię bez Jurka... Ale powoli się przełamuję - właśnie dziś spędziliśmy SAMI fajny dzień na stoku

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Neocleo]

My jedliśmy też pizzę, ale w sobotę Narobiłyście mi smaka

Co do rozłąki z dziećmi, to ja nie pamiętam żadnego dnia bez nich. A starsza, Julcia była z mężem albo z moimi rodzicami tylko podczas mojego pobytu w szpitalu, jak byłam w ciąży z Paulinką.

Wiecie, że ja np. w kinie z mężem to byłam ostatnio prawie 5 lat temu w listopadzie 2015 r.
A pamiętam dokładnie, bo to było podczas pierwszej ciąży z Julą i podczas filmu poczułam jej pierwsze ruchy

[agnieszka_kak]

Przeczytalam pol tej ksiazki "zeby maluchy nas sluchaly", nawet bylam chwile zachwycona jak pieknie autorki sobie radza z dziecmi, az zderzylam te sposoby z moja corka. Nie dziala, nic nie dziala. Weekend byl fatalny, tylko wrzaski i marudzenie. Juz bylam tam zmeczona wymyslaniem sposobow na unikniecie histerii co 3 min, ze kazalam jej isc plakac. Nauczylam sie ignorowac jak ona lezy i wrzeszczy, byle byla bezpieczna. Przynajmniej kawy sie napilam.

Sent from my SM-J610FN using Tapatalk

[poli230]

Myślę, że aby te metody zadziałał, trzeba dużo czasu i cierpliwości.

Ja np. nie mam czasu czytać tej, ani żadnej innej książki

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[marttb]

Generalnie raz że cierpliwości, ale wydaje mi się że im później zaczyna się coś wprowadzać tym ciężej po prostu, bo dzieci łapią jakieś nawyki, swoje sposoby itp. Im dalej w las tym ciężej wyjść z tej spirali, ale nie wiem ile w tym prawdy, to takie moje 'mądrosci'
U nas się to wszystko sprawdza, dopóki ja mam na to czas, energię, pomysł i pozytywne nastawienie. Jak zaczynam być nerwowa to jest tylko gorzej.
Jakiś czas temu miałam takie nerwowe dwa tygodnie, a jak ja się uspokoiłam to i Zosia od razu zmiana.
Generalnie jak patrzę na Zosię to uważam że ona jest baaaardzo grzeczna. Jak byłam w szpitalu moja siostra wzięła ja do sklepu. Jej córka płakała że coś chce, a Zosia do niej 'nie płacz Gabi jesteś duża dziewczynką'. Ja mogę z nią i Arturem iść na zakupy i ona kompletnie nie sprawia problemów.

Juka tak każda ciąża inną. Z Zosia pamiętam że obudziłam się o 6 i bolały mnie piersi, od razu poleciałam zrobić test i była minimalna kreska. Z Arturem kroiłam kurczaka i on tak nie miłosiernie śmierdział że jak tylko go usmazylam to pojechałam po test

[agnieszka_kak]

Czyli sposoby dzialaja na grzecznych dzieciach. To ja dziekuje bardzo za takie metody, niech autorki spedza tydzien z moim malym zlosnikiem.

Sent from my SM-J610FN using Tapatalk

[marttb]

Nie wiem czy to kwestia że na grzecznych czy ona jest grzeczna bo raczej od początku staram się tego trzymać i to są efekty.
Ona też nie raz potrafiła zrobić histerię w sklepie i też bywa dzieckiem więc bywa generalnie różnie, ale w pewnych kwestiach trzeba zrozumieć ile można wymagać od dwu-trzylatka.

[Neocleo]

Powiem Wam, że ja to chyba mam prawdziwe 2 aniołki w domu

Jeszcze nigdy żadna z moich dwóch pociech nie urządziła nam histerii czy też płaczu, czy to publicznie (np. w sklepie) czy też w zaciszu domowym. A chodzimy wszędzie w czwórkę razem.

Co prawda teraz Jula zaczyna pyskować, ale uważam to za normalne zjawisko - odkąd poszła do przedszkola jest bardziej otwarta i odważna werbalnie

[blekitnams]

To u nas Miłosz ostatnio leżał na ziemi, na podłodze w żłobku, w tramwaju i w 2 sklepach. Wszystko jednego dnia.

Wysłane z mojego PLK-L01 przy użyciu Tapatalka

[Madzialenka12344321]

Jaś jakoś nie ma gorszych dni, buntów itp. bez problemu da się przy nim wypić ciepłą kawę (zimnej nie tknę), zjeść wspólnie każdy posiłek. Potrafi też sam się zająć, pobawić (szczególnie kuchnią i książkami), ja wtedy mogę sobie poleżeć.
Maja miała kryzys w wieku 2 lat, bunt itp. ale przeszło i nie trwało długo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[marttb]

Ja przy Zosi na ten moment też za to przy Arturze jest ciężej, ale to efekt tego że jesteśmy w momencie że on by chciał a nie może przemieścić się, dosiegnac, zobaczyć itp

Generalnie zdaje sobie sprawę że są dzieci grzeczniejsze lub nie, ale mimo wszystko uważam że warto trzymać się pewnych zasad które właśnie są w tej książce (choć ja czytam ta druga część jakby) bo to pomaga, ale też wpływa pozytywnie na dziecko kiedy rodzić pamięta że dziecko to człowiek mający uczucia, zasługujący na szacunek i zrozumienie może nie zawsze daje to efekt jakiego od razu się oczekuje, ale w wielu sytuacjach chodzi też o długodystansowosc, poczucie własnej wartości, pewności siebie czy umiejętności wyboru

[Madzialenka12344321]

Marta zgadzam się.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[poli230]

No właśnie, Marta dobrze to napisała. Ja po sobie też widzę, że kiedy we mnie jest mniej złości, a więcej zrozumienia, empatii i luzu, to że Stasiem układa nam się lepiej. Możliwe, że właśnie takie metody dają w dłuższej perspektywie czasu efekty. Biorę się za czytanie. Pewnie zaraz zasnę

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[juka_juka]

Ja nie czytam nic. Wychowuje ją tak, jak mi podpowiada intuicja. Na samym początku buntu czytałam różne artykuły i to tylko pogorszyło wszystko. Każde dziecko jest inne. Każda sytuacja jest inna. Na ten moment uważam, że nie mamy z nią żadnych problemów. Są gorsze dni oczywiście, bywają histerie. Na szczęście nie trwają długo. To mądra dziewczynka i dużo są sobie wytłumaczyć. Jeśli widzę że naprawdę ma zły dzień, jest smutna,niewyspana. To sama też jestem wyrozumiała. I macie rację. Spokój matki to spokój u dziecka.

[Madzialenka12344321]

Ja też nic nie czytam. Przy Mai kupiłam ten poradnik jak mówić do dzieci, ale leży nieprzeczytany nawet. Ważne to zrozumieć własne dziecko i tak jak napisała Juka kierować się intuicją, a nie na siłę robić tak, jak w poradniku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[marttb]

Macie rację, ale myślę że niektórzy potrzebują właśnie takiego kopa w postaci przeczytania, zobaczenia, usłyszenia do złapania motywacji.
No i madzialenka myślę że u Ciebie siła woli sam fakt doświadczenia i wykształcenie już dużo daje
Ja np bardzo cenię poradę z tej książki o pokazaniu emocji(w życiu wszyscy wiemy że najlepiej jest je z siebie wyrzucić, ale tam na przykładach jest pokazane jak) a najbardziej o rysowaniu. Może dlatego że sprawdziłam ja osobiście na starszych dzieciach i ona w sekundę przynosi za każdym razem efekt! Sama osobiście nie raz proponowałam dzieciom coś, a z reguły jeszcze bardziej się rozwścieczały

[madzieeek]

Ja sporo czytam, lubię wiedzieć więcej. Choć poradników to akurat najmniej - za to ostatnio wróciłam do swoich notatek z psychologii rozwojowej ze studiów i to uważam za najbardziej wartościowe (Choć długo miałam uraz, bo pani prof od psychologii rozwojowej to co prawda olbrzymi autorytet w branży, ale zajęcia z nią nie należały do najprzyjemniejszych... ). Często taka wiedza pozwala właśnie uświadomić sobie, czego możemy oczekiwać, wymagać od dziecka w danym wieku, zrozumieć jego sposób myślenia etc. Lubię Zresztą wymaga też tego właśnie moja praca - muszę znać metody, "sposoby" na inne dzieci, mieć trochę szersze pole widzenia. Bo to co intuicyjnie zadziała na moje dziecko, w pracy może się już nie sprawdzić
Ostatnio jestem też zafascynowana tematem motywacji wewnętrznej i drążę temat. I tak jak zawsze właśnie intuicyjnie byłam nastawiona na "nie" względem wszelkich tablic motywacyjnych, tak teraz mam tylko potwierdzeniem, że to nie jest dobra metoda. Itd.
Z poradnikami to jest też tak, że nie można wszystkiego brać dosłownie i jeszcze oczekiwać efektów z miejsca. To nie są magiczne zaklęcia, tylko ciezka i długotrwała praca nad dzieckiem i nad sobą, proces. Trzeba też to wszystko "przefiltrować" i wybrać sobie to, czego się potrzebuje, dopasować do siebie.

A z innej beczki: rozpoczęliśmy wczoraj sezon "bez czapki"! W lutym... Gdzie ja jestem raczej z tych, co ubierają za ciepło, niż rozbierają! No ale byliśmy w zoo, było 13 stopni, a na placu zabaw w pełnym słońcu pewnie ze 20 - rozebraliśmy się z czapek oboje!

Jurek w końcu coraz więcej mówi (i śpiewa!) Co najlepsze: co najmniej jakbym miała dwujęzyczne dziecko - mówi tyle samo po polsku i po angielsku (choć szczerze mówiąc wszystko to do kupy i tak brzmi bardziej jak chiński, ale i tak się jaram ). Babcia nie rozumie o jakie kolory mu chodzi - bo te tylko po angielsku mówi Za to wczoraj właśnie na placu zabaw świetnie dogadywał się z amerykańskimi dziećmi
Fajnie by było, jakby mu tak zostało


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[marttb]

Madziek - dokładnie!
A o co chodzi z tymi tablicami?Czemu nie? To bardzo modne jest i zawsze rodzice to chwalili, jakiś czas temu sama się zastanawiałam czy to już pora na taką tablice 🤔

[madzieeek]

Coraz częściej nazywa się je tablicami DEmotywacyjnymi. Chodzi o to, że działają one tylko jako motywacja zewnętrzna: czyli dziecko zachowuje się w dany sposób, robi coś po to, żeby dostać naklejkę, słoneczko, uśmiechniętą buźkę czy inną nagrodę. Na krótszą metę działa (i to szybko) i przynosi spektakularne efekty - dlatego rodzice (i niektóre nauczycielki) chwalą No i jest to metoda prosta w obsłudze. A w rzeczywistości trochę tresura, trochę przekupstwo. Po jakimś czasie dzieciom nudzą się kolejne "czerwone kropki" i nic sobie z nich nie robią, metoda przestaje działać. Lub też jeśli mowa o grupie przedszkolnej: powodują swojego rodzaju "naznaczaniem" dziecka ("Marek jest niegrzeczny, ma same czarne kropki" - wszyscy to wiedzą, Marek dostaje etykietkę tego "niegrzecznego", dzieci i rodzice tak o nim mówią, jego zachowanie się nie poprawia, może wręcz pogorszyć, nikt nie zwraca uwagi na to, co czuje dziecko. A on zazwyczaj myśli sobie: "Jestem do niczego, po co mam się starać?" etc).
Za to wykształcenie w dziecku motywacji wewnętrznej (zachowuję się tak a nie inaczej, robię coś, bo wiem i ROZUMIEM, że to jest dobre, nie po to, żeby odnieść z tego jakąś korzyść, nie potrzebuję do tego nagród) to zadanie o wiele trudniejsze, w niektórych przypadkach wręcz karkołomne powiedziałabym długotrwałe, ale w perspektywie na przyszłość przynoszące o wiele więcej korzyści. Trudne, bo musimy się dostosować do poziomu rozwoju psychicznego dziecka i wiedzieć, że pewne rzeczy są zwyczajnie nierealne i nie wypracujemy niektórych zachowań, do momentu, aż dziecko będzie na konkretnym etapie rozwoju myślenia.
W dużym skrócie tak to wygląda. W mojej ocenie warto pracować nad motywacją wewnętrzną, żeby wychować na przyszłość pewnego siebie, mądrego, świadomego i samodzielnie myślącego człowieka

Zmieniając zupełnie temat: używa któraś z Was suszarki albo pralkosuszarki?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[marttb]

Madziek - o faktycznie warto zwrócić uwagę czy coś takiego praktykują w przedszkolach jak się zapisuje dziecko
Ja nie mam, ale planuje kupić jak wykończyły łazienkę na górze, każdy kto ma to poleca

[agnieszka_kak]

Mialam suszarke, tesknie za nia. Chociaz wszyscy mowili, jakie te ubrania pieknie wyprasowane po suszarce- u mnie czesto wygladaly jak psu z gardla wyjete, strasznie sie gniotly. Ale i tak ja uwielbialam za suszenie malych rzeczy- skarpetek, majtek, ubran dzieciecych. Nie trzeba bylo rozwieszac tylko od razu do szuflady. Dobrze tez suszyla spiwory i posciel malej, kurtki.