Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2020-11-04, 12:45   #1
ineedyourtime
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2020-09
Wiadomości: 32
Question

Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?


Hej. Wiem, że te temat wątku może mieć dla kogoś negatywny, czy wręcz oburzający wydźwięk - przecież jak to tak, brać ślub z rozsądku, bez 100% przekonania?! - jednak ostatnimi czasy zaczęłam się bardzo poważne zastanawiać nad tą kwestią, a po podzieleniu się swoimi wątpliwościami z kilkoma koleżankami okazuje się, że chyba nie tylko ja mam podobne myśli. Jestem ciekawa Waszego zdania.

Generalnie sytuacja wygląda tak. Zbliżam się wielkimi krokami pod trzydziestkę, jestem w pierwszym poważnym związku z chłopakiem, z którym owszem, jestem szczęśliwa. Jest niby to wszystko, co musi być - czułość, mnóstwo tematów do rozmowy, udane pożycie seksualne, podobne poczucie humoru i spojrzenie na przyszłość (również częste wybieganie w przyszłość - rozmowa o ślubie, dzieciach itd.). Na pozór wszystko wygląda tak, jak powinno w związku, który siłą rzeczy ma się w bliższej czy dalszej przyszłości zakończyć małżeństwem i potomstwem (nadmienię, iż dla mnie jest to cel w życiu - nie wyobrażam sobie nie mieć dzieci w ogóle, nie wyobrażam sobie posiadania dzieci bez wcześniejszego ślubu itd. no, takie tradycyjne podejście do tematu).

Oczywiście, nikt nie jest bez wad. Ja nie jestem, owszem, ale mój partner tym bardziej nie jest - ma nieciekawą przeszłość, jeśli chodzi o swoje poprzednie partnerki, jest nieskory do kompromisów, w domu nie jest w stanie ogarnąć kilku zasadniczych rzeczy, które mnie doprowadzają do szewskiej pasji ("ILE RAZY CIĘ PROSIŁAM ŻEBYŚ OPUSZCZAŁ DESKĘ KLOZETOWĄ?"), czasem wychodzi z niego zbytni oszczędniś i materialista. Ale generalnie nie są to cechy, na które nie jestem w stanie przymknąć oka. Kocham go, ze wzajemnością, i czuje się przy nim dobrze. Wiem, że byłby dobrym ojcem dla moich dzieci, a czy dobrym mężem - pewnie też, chociaż leniwym. Czasem zastanawiam się, czy to aby na pewno TEN JEDYNY. W sensie, okej, wyobrażam sobie nas jako małżeństwo, ale nie jest to coś, co przyprawia mnie o motylki w brzuchu na samą myśl. Wiem, że byłoby poprawnie, ale nie wykluczam, że kiedyś tam mogłoby się skończyć rozwodem.

I tutaj zaczynają się moje rozkminy.

Wiem, że wśród większości idealistek (u mnie kiedyś też tak było) panuje przekonanie, że trzeba czekać na tego jedynego, który mi zawróci w głowie, przy którym zawsze będę się czuć kochana, zadbana, bezpieczna i mega wyjątkowa. Że jest ta strzała amora, miłość od pierwszego wejrzenia, na zabój, że od razu wiesz, że to będzie twój wymarzony mąż i wspaniały ojciec dla moich dzieci. Że miłość jest w stanie pokonać wszelkie przeszkody, tak jak w komediach romantycznych. Że można znaleźć prawdziwą miłość, tylko trzeba być cierpliwym, czekać, a ona pojawi się w najmniej oczekiwanym momencie i wywróci twój świat do góry nogami. I że potem przez całe życie będą tylko ochy i achy.

Ale czy aby na pewno tak jest w prawdziwym życiu?

Z jednej strony chciałabym w to uwierzyć. Z drugiej - ja naprawdę nie widzę takich przypadków wśród ludzi ze swojego otoczenia. Mieszkam w dużym mieście, mam pełno znajomych i przyjaciół, również starszych, i udane małżeństwa (w sumie to w ogóle małżeństwa), mogę policzyć na palcach jednej ręki.
80% koleżanek w moim wieku zmaga się z wielkimi trudnościami w relacjach damsko-męskich. Nie potrafimy sobie odnaleźć faceta, nie poznajemy ich w pracy ani poza pracą, w klubach czy w bibliotekach, na portalach randkowych czy tinderze, na imprezach czy domówkach, poprzez wspólnych znajomych. No nic. Gros moich znajomych nie była nigdy w poważnym związku (tak jak ja jeszcze do niedawna), a większość relacji kończy się po kilku miesiącach. Czasem mam wrażenie, że wszyscy "lepsi i sensowniejsi" faceci zostali już zajęci, i "na rynku" zostali już same słabe partie Ja niestety też nie jestem typem dziewczyny, do której ustawiają się kolejki i która może przebierać i wybierać.
Widzę, z jakimi problemami zmagałam się ja, i z jakimi problemami zmagają się te moje koleżanki, i zastanawiam się, czy naprawdę nie trzeba czasem przymknąć oka na wady swojego partnera, czy nie warto czasem obniżyć swoich standardów, żeby po prostu... nie zostać starą panną. I tutaj wcale nie żartuję. Jestem w stanie podać co najmniej kilka przykładów z mojego otoczenia kobiet, którym się nie udało. Które mając ponad 40 lat, są same, nie mają mężów ani dzieci, żyją tylko pracą i naprawdę - nie był to ich wybór. Zaznaczam, że mówię tu o kobietach, które nie tego chciały od życia, które nie zdecydowały się świadomie na bycie samemu, tylko którym tak się to życie potoczyło. Ostatnio jedna znajoma rozkleiła się przy mnie. 45 lat. Posiadanie dziecka to największe marzenie, jednak gdzieś przegapiła ten moment i teraz jest już za późno.

Zastanawiam się, czy warto czekać na tego idealnego księcia z bajki. Bo co, jeśli on w ogóle się nie pojawi? Pewnie, nie mówię o tym, żeby wyjść za pierwszego lepszego Zenka, ale jeśli ma się chłopaka, który spełnia nasze wyobrażenia i wymagania - dajmy na to w 80% - to może warto zaryzykować i z nim spełnić swoje marzenia o ślubie i dzieciach? A jeśli nie wyjdzie, to trudno? Nie chodzi mi tu stricte o podejście do małżeństwa ze świadomością, że się na bank rozwiodę. Bardziej o to, że jeśli po kilku latach okaże się, że to jednak nie jest to, to po prostu każdy rozejdzie się w swoją stronę.

(jeszcze raz zaznaczam, że chodzi mi tu tylko o kobiety, które rzeczywiście o tym marzą, które mają tradycyjne podejście do rodziny, które pragną mieć dzieci, a nie o kobiety, które podejmują taką świadomą decyzję, że chcą być same, że nie chcą potomstwa, albo że są w stanie np. mieć to dziecko z byle kim i wychowywać je potem samej).

Co o tym myślicie?

Edytowane przez ineedyourtime
Czas edycji: 2020-11-04 o 13:24 Powód: dopisałam jedno zdanie.
ineedyourtime jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 13:11   #2
malwoz88
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 231
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Nikt Ci nigdy nie powie, jak będzie. Nikt nie ma szklanej kuli. Może na początku jest pięknie, nawet po paru latach - a po parunastu partner może odwalić numer. Całe życie jest obarczone ryzykiem. Albo je podejmujesz, albo nie. Jeśli nie czujesz, że to ten jedyny, to może to nie to. Ale równie dobrze może być i tak, że najpierw czujesz, że to TO, a później jednak, że no nie, odmieniło się. Proponuję zacząć cieszyć się z życia i odrzucić rozkminy na bok - im więcej myślenia, filozofowania, podejrzeń i zagwozdek, tym gorzej. To naprawdę może zatruć z pozoru fajne i stabilne życie.



Osobiście cenię stabilizację życiową (którą nazywasz "poprawnyą"). Uwierz albo nie, ale to daje duży spokój ducha, brak przepłakanych nocy i szukania emocji na siłę. No ale ludzie są różni i z tego co widzę, to dużo osób szuka ciągłych podniet, emocji, motylów w brzuchu, "ideału", który może i nie istnieć, bo każdy ma mniejsze lub większe wady. Życie to też sztuka kompromisu

Edytowane przez malwoz88
Czas edycji: 2020-11-04 o 13:12
malwoz88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 13:21   #3
ineedyourtime
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2020-09
Wiadomości: 32
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez malwoz88 Pokaż wiadomość
Nikt Ci nigdy nie powie, jak będzie. Nikt nie ma szklanej kuli. Może na początku jest pięknie, nawet po paru latach - a po parunastu partner może odwalić numer. Całe życie jest obarczone ryzykiem. Albo je podejmujesz, albo nie. Jeśli nie czujesz, że to ten jedyny, to może to nie to. Ale równie dobrze może być i tak, że najpierw czujesz, że to TO, a później jednak, że no nie, odmieniło się. Proponuję zacząć cieszyć się z życia i odrzucić rozkminy na bok - im więcej myślenia, filozofowania, podejrzeń i zagwozdek, tym gorzej. To naprawdę może zatruć z pozoru fajne i stabilne życie.



Osobiście cenię stabilizację życiową (którą nazywasz "poprawnyą"). Uwierz albo nie, ale to daje duży spokój ducha, brak przepłakanych nocy i szukania emocji na siłę. No ale ludzie są różni i z tego co widzę, to dużo osób szuka ciągłych podniet, emocji, motylów w brzuchu, "ideału", który może i nie istnieć, bo każdy ma mniejsze lub większe wady. Życie to też sztuka kompromisu
Oczywiście, że nikt nie powie, jak będzie, to pokaże czas Chodzi mi też o to, że może któraś z wizażanek już była w podobnej sytuacji i miała podobne dylematy, jestem ciekawa, jak to się skończyło...

O jakiej stabilizacji życiowej dokładnie mówisz?
ineedyourtime jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 13:32   #4
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Zrozumiałabym takie rozkminy gdybyś miała 10 lat więcej niż masz i tego się spodziewałam szczerze mówiąc po tym wątku. A tutaj 20kilku letnia pannica się zastanawia, czy brnąć w niesatysfakcjonujący związek z rozsądku, bo się boi, że ją menopauza złapie zanim znajdzie kogoś lepszego. Paradne trochę

Te wszystkie średnio udane związki, które ja również obserwuję w swoim otoczeniu wynikają głównie z takiej postawy jak twoja, nieważne jaki by nie był, ważne żeby był, jak już jest chłop, to się trzeba go trzymać. Trafiłam na kilka faktycznie świetnie dobranych par i po prostu po tych ludziach było widać, że są przyjaciółmi, super się dogadują i kochają. Jak nie chcesz tego szukać i wolisz spędzić życie z kimś, kto cię ani ziębi, ani grzeje, ale przynajmniej jest gotowy zapłodnić to twoja decyzja, ale szkoda trochę w tym dzieci, które albo będą musiały dorastać patrząc na taki letni związek albo będą dorastać bez ojca, bo ich matka wiedziała, że to nie ten, ale za bardzo chciała narobić dzieci żeby myśleć zawczasu jak na nie wpłynie taka rozbita rodzina.

Moja rada: daj sobie czas na znalezienie kogoś, kogo faktycznie pokochasz. Na związek z rozsądku masz naprawdę jeszcze sporo czasu.
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 13:33   #5
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Ja wolalabym byc bezdzietną panna
Moim zdaniem o wiele latwiej bezdzietnej pannie- wrazie gdyby sie ten wlasciwy ksiaze pojawil -zmienic miejsce zamieszkania nawet kraj .latwiej sie utrzymac nie masz dodatkowych problemow zwiazanych z ex mezem ,dziecmi ktore nie lubia twojego nowego partnera itp
Tylko ze ja bym nie plakala gdybym nie miala dzieci w przeciwieństwie do twojej kolezanki posiadanie dziecka nigdy nie bylo moim najwiekszym marzeniem
Dodajmy do tego tez fakt ze dzieci dorastaja i kiedys odchodza z domu i znowu zostaniesz sama (moga wyjechac na drugi koniec swiata albo mozecie sie nie dogadywac),wiec dziecko to nie jest gwarancja ze nie bedziesz czuc sie samotna w wieku 50lat .rola dziecka jest inna niz partnera
Wiec nie,nie zostawaj rozwodka z dziecmi ,bycie bezdzietną panna daje o wiele wiecej elastycznosci w zyciu kiedy poznasz kogos właściwego

Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Czas edycji: 2020-11-04 o 13:35
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 13:34   #6
Monika828282
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 1 054
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez ineedyourtime Pokaż wiadomość
Hej. Wiem, że te temat wątku może mieć dla kogoś negatywny, czy wręcz oburzający wydźwięk - przecież jak to tak, brać ślub z rozsądku, bez 100% przekonania?! - jednak ostatnimi czasy zaczęłam się bardzo poważne zastanawiać nad tą kwestią, a po podzieleniu się swoimi wątpliwościami z kilkoma koleżankami okazuje się, że chyba nie tylko ja mam podobne myśli. Jestem ciekawa Waszego zdania.

Generalnie sytuacja wygląda tak. Zbliżam się wielkimi krokami pod trzydziestkę, jestem w pierwszym poważnym związku z chłopakiem, z którym owszem, jestem szczęśliwa. Jest niby to wszystko, co musi być - czułość, mnóstwo tematów do rozmowy, udane pożycie seksualne, podobne poczucie humoru i spojrzenie na przyszłość (również częste wybieganie w przyszłość - rozmowa o ślubie, dzieciach itd.). Na pozór wszystko wygląda tak, jak powinno w związku, który siłą rzeczy ma się w bliższej czy dalszej przyszłości zakończyć małżeństwem i potomstwem (nadmienię, iż dla mnie jest to cel w życiu - nie wyobrażam sobie nie mieć dzieci w ogóle, nie wyobrażam sobie posiadania dzieci bez wcześniejszego ślubu itd. no, takie tradycyjne podejście do tematu).

Oczywiście, nikt nie jest bez wad. Ja nie jestem, owszem, ale mój partner tym bardziej nie jest - ma nieciekawą przeszłość, jeśli chodzi o swoje poprzednie partnerki, jest nieskory do kompromisów, w domu nie jest w stanie ogarnąć kilku zasadniczych rzeczy, które mnie doprowadzają do szewskiej pasji ("ILE RAZY CIĘ PROSIŁAM ŻEBYŚ OPUSZCZAŁ DESKĘ KLOZETOWĄ?"), czasem wychodzi z niego zbytni oszczędniś i materialista. Ale generalnie nie są to cechy, na które nie jestem w stanie przymknąć oka. Kocham go, ze wzajemnością, i czuje się przy nim dobrze. Wiem, że byłby dobrym ojcem dla moich dzieci, a czy dobrym mężem - pewnie też, chociaż leniwym. Czasem zastanawiam się, czy to aby na pewno TEN JEDYNY. W sensie, okej, wyobrażam sobie nas jako małżeństwo, ale nie jest to coś, co przyprawia mnie o motylki w brzuchu na samą myśl. Wiem, że byłoby poprawnie, ale nie wykluczam, że kiedyś tam mogłoby się skończyć rozwodem.

I tutaj zaczynają się moje rozkminy.

Wiem, że wśród większości idealistek (u mnie kiedyś też tak było) panuje przekonanie, że trzeba czekać na tego jedynego, który mi zawróci w głowie, przy którym zawsze będę się czuć kochana, zadbana, bezpieczna i mega wyjątkowa. Że jest ta strzała amora, miłość od pierwszego wejrzenia, na zabój, że od razu wiesz, że to będzie twój wymarzony mąż i wspaniały ojciec dla moich dzieci. Że miłość jest w stanie pokonać wszelkie przeszkody, tak jak w komediach romantycznych. Że można znaleźć prawdziwą miłość, tylko trzeba być cierpliwym, czekać, a ona pojawi się w najmniej oczekiwanym momencie i wywróci twój świat do góry nogami. I że potem przez całe życie będą tylko ochy i achy.

Ale czy aby na pewno tak jest w prawdziwym życiu?

Z jednej strony chciałabym w to uwierzyć. Z drugiej - ja naprawdę nie widzę takich przypadków wśród ludzi ze swojego otoczenia. Mieszkam w dużym mieście, mam pełno znajomych i przyjaciół, również starszych, i udane małżeństwa (w sumie to w ogóle małżeństwa), mogę policzyć na palcach jednej ręki.
80% koleżanek w moim wieku zmaga się z wielkimi trudnościami w relacjach damsko-męskich. Nie potrafimy sobie odnaleźć faceta, nie poznajemy ich w pracy ani poza pracą, w klubach czy w bibliotekach, na portalach randkowych czy tinderze, na imprezach czy domówkach, poprzez wspólnych znajomych. No nic. Gros moich znajomych nie była nigdy w poważnym związku (tak jak ja jeszcze do niedawna), a większość relacji kończy się po kilku miesiącach. Czasem mam wrażenie, że wszyscy "lepsi i sensowniejsi" faceci zostali już zajęci, i "na rynku" zostali już same słabe partie Ja niestety też nie jestem typem dziewczyny, do której ustawiają się kolejki i która może przebierać i wybierać.
Widzę, z jakimi problemami zmagałam się ja, i z jakimi problemami zmagają się te moje koleżanki, i zastanawiam się, czy naprawdę nie trzeba czasem przymknąć oka na wady swojego partnera, czy nie warto czasem obniżyć swoich standardów, żeby po prostu... nie zostać starą panną. I tutaj wcale nie żartuję. Jestem w stanie podać co najmniej kilka przykładów z mojego otoczenia kobiet, którym się nie udało. Które mając ponad 40 lat, są same, nie mają mężów ani dzieci, żyją tylko pracą i naprawdę - nie był to ich wybór. Zaznaczam, że mówię tu o kobietach, które nie tego chciały od życia, które nie zdecydowały się świadomie na bycie samemu, tylko którym tak się to życie potoczyło. Ostatnio jedna znajoma rozkleiła się przy mnie. 45 lat. Posiadanie dziecka to największe marzenie, jednak gdzieś przegapiła ten moment i teraz jest już za późno.

Zastanawiam się, czy warto czekać na tego idealnego księcia z bajki. Bo co, jeśli on w ogóle się nie pojawi? Pewnie, nie mówię o tym, żeby wyjść za pierwszego lepszego Zenka, ale jeśli ma się chłopaka, który spełnia nasze wyobrażenia i wymagania - dajmy na to w 80% - to może warto zaryzykować i z nim spełnić swoje marzenia o ślubie i dzieciach? A jeśli nie wyjdzie, to trudno? Nie chodzi mi tu stricte o podejście do małżeństwa ze świadomością, że się na bank rozwiodę. Bardziej o to, że jeśli po kilku latach okaże się, że to jednak nie jest to, to po prostu każdy rozejdzie się w swoją stronę.

(jeszcze raz zaznaczam, że chodzi mi tu tylko o kobiety, które rzeczywiście o tym marzą, które mają tradycyjne podejście do rodziny, które pragną mieć dzieci, a nie o kobiety, które podejmują taką świadomą decyzję, że chcą być same, że nie chcą potomstwa, albo że są w stanie np. mieć to dziecko z byle kim i wychowywać je potem samej).

Co o tym myślicie?
Czym innym jest zdawanie sobie sprawy, że każdy, nawet najbardziej udany związek, może się zakończyć a czym innym posiadanie juz na wstępie takich wątpliwości co do partnera, że nie wykluczasz w przyszłości rozwodu i nie czujesz, że to to.

Moim zdaniem słabo to rokuje na przyszłość i tyle.

Ja mam 38 lat i nadal szukam faceta, który będzie mi w całości odpowiadał (nie mylić z szukaniem ideału). Tyle, że ja wiem, że wolę być sama niż w związku, który mnie nie do konca satysfakcjonuje.

Więc wszystko zależy jakim typem osoby jesteś i czy potrafisz być szczęśliwa mając takie wątpliwości czy jednak wiesz, że będzie Cie to ciągle męczyć.

Edytowane przez Monika828282
Czas edycji: 2020-11-04 o 13:37
Monika828282 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 13:42   #7
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez amillia Pokaż wiadomość
Te wszystkie średnio udane związki, które ja również obserwuję w swoim otoczeniu wynikają głównie z takiej postawy jak twoja, nieważne jaki by nie był, ważne żeby był, jak już jest chłop, to się trzeba go trzymać.
Tez mi sie tak wydaje. Ludzie wchodza w zwiazki z braku laku w mlodym wieku i potem boja sie tego zakonczyc, i tak lata leca. Ty autorko jeszcze jestes troche za mloda na takie rozkminy.


Wlasnie te moje znajome, ktore nie baly sie konczyc nieudanych zwiazkow czy czekac na odpowiednia osobe teraz sa w szczesliwych zwiazkach.



Ja tez dlugo myslalam, czy zakonczyc moj poprzedni zwiazek, bo balam sie samotnosci i ze nikogo nie znajde. Na razie jeszcze nie znalazlam, ale kurde, chyba wole byc sama, niz w bylejakim zwiazku. Bo moglabym sie bujac z tym facetem i do 40. czy cale zycie, ale czy bylabym szczesliwa? Nie sadze.
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2020-11-04, 14:09   #8
frogface
Raczkowanie
 
Avatar frogface
 
Zarejestrowany: 2020-07
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 344
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez ineedyourtime Pokaż wiadomość
Hej. Wiem, że te temat wątku może mieć dla kogoś negatywny, czy wręcz oburzający wydźwięk - przecież jak to tak, brać ślub z rozsądku, bez 100% przekonania?! - jednak ostatnimi czasy zaczęłam się bardzo poważne zastanawiać nad tą kwestią, a po podzieleniu się swoimi wątpliwościami z kilkoma koleżankami okazuje się, że chyba nie tylko ja mam podobne myśli. Jestem ciekawa Waszego zdania.

Generalnie sytuacja wygląda tak. Zbliżam się wielkimi krokami pod trzydziestkę, jestem w pierwszym poważnym związku z chłopakiem, z którym owszem, jestem szczęśliwa. Jest niby to wszystko, co musi być - czułość, mnóstwo tematów do rozmowy, udane pożycie seksualne, podobne poczucie humoru i spojrzenie na przyszłość (również częste wybieganie w przyszłość - rozmowa o ślubie, dzieciach itd.). Na pozór wszystko wygląda tak, jak powinno w związku, który siłą rzeczy ma się w bliższej czy dalszej przyszłości zakończyć małżeństwem i potomstwem (nadmienię, iż dla mnie jest to cel w życiu - nie wyobrażam sobie nie mieć dzieci w ogóle, nie wyobrażam sobie posiadania dzieci bez wcześniejszego ślubu itd. no, takie tradycyjne podejście do tematu).

Oczywiście, nikt nie jest bez wad. Ja nie jestem, owszem, ale mój partner tym bardziej nie jest - ma nieciekawą przeszłość, jeśli chodzi o swoje poprzednie partnerki, jest nieskory do kompromisów, w domu nie jest w stanie ogarnąć kilku zasadniczych rzeczy, które mnie doprowadzają do szewskiej pasji ("ILE RAZY CIĘ PROSIŁAM ŻEBYŚ OPUSZCZAŁ DESKĘ KLOZETOWĄ?"), czasem wychodzi z niego zbytni oszczędniś i materialista. Ale generalnie nie są to cechy, na które nie jestem w stanie przymknąć oka. Kocham go, ze wzajemnością, i czuje się przy nim dobrze. Wiem, że byłby dobrym ojcem dla moich dzieci, a czy dobrym mężem - pewnie też, chociaż leniwym. Czasem zastanawiam się, czy to aby na pewno TEN JEDYNY. W sensie, okej, wyobrażam sobie nas jako małżeństwo, ale nie jest to coś, co przyprawia mnie o motylki w brzuchu na samą myśl. Wiem, że byłoby poprawnie, ale nie wykluczam, że kiedyś tam mogłoby się skończyć rozwodem.

I tutaj zaczynają się moje rozkminy.

Wiem, że wśród większości idealistek (u mnie kiedyś też tak było) panuje przekonanie, że trzeba czekać na tego jedynego, który mi zawróci w głowie, przy którym zawsze będę się czuć kochana, zadbana, bezpieczna i mega wyjątkowa. Że jest ta strzała amora, miłość od pierwszego wejrzenia, na zabój, że od razu wiesz, że to będzie twój wymarzony mąż i wspaniały ojciec dla moich dzieci. Że miłość jest w stanie pokonać wszelkie przeszkody, tak jak w komediach romantycznych. Że można znaleźć prawdziwą miłość, tylko trzeba być cierpliwym, czekać, a ona pojawi się w najmniej oczekiwanym momencie i wywróci twój świat do góry nogami. I że potem przez całe życie będą tylko ochy i achy.

Ale czy aby na pewno tak jest w prawdziwym życiu?

Z jednej strony chciałabym w to uwierzyć. Z drugiej - ja naprawdę nie widzę takich przypadków wśród ludzi ze swojego otoczenia. Mieszkam w dużym mieście, mam pełno znajomych i przyjaciół, również starszych, i udane małżeństwa (w sumie to w ogóle małżeństwa), mogę policzyć na palcach jednej ręki.
80% koleżanek w moim wieku zmaga się z wielkimi trudnościami w relacjach damsko-męskich. Nie potrafimy sobie odnaleźć faceta, nie poznajemy ich w pracy ani poza pracą, w klubach czy w bibliotekach, na portalach randkowych czy tinderze, na imprezach czy domówkach, poprzez wspólnych znajomych. No nic. Gros moich znajomych nie była nigdy w poważnym związku (tak jak ja jeszcze do niedawna), a większość relacji kończy się po kilku miesiącach. Czasem mam wrażenie, że wszyscy "lepsi i sensowniejsi" faceci zostali już zajęci, i "na rynku" zostali już same słabe partie Ja niestety też nie jestem typem dziewczyny, do której ustawiają się kolejki i która może przebierać i wybierać.
Widzę, z jakimi problemami zmagałam się ja, i z jakimi problemami zmagają się te moje koleżanki, i zastanawiam się, czy naprawdę nie trzeba czasem przymknąć oka na wady swojego partnera, czy nie warto czasem obniżyć swoich standardów, żeby po prostu... nie zostać starą panną. I tutaj wcale nie żartuję. Jestem w stanie podać co najmniej kilka przykładów z mojego otoczenia kobiet, którym się nie udało. Które mając ponad 40 lat, są same, nie mają mężów ani dzieci, żyją tylko pracą i naprawdę - nie był to ich wybór. Zaznaczam, że mówię tu o kobietach, które nie tego chciały od życia, które nie zdecydowały się świadomie na bycie samemu, tylko którym tak się to życie potoczyło. Ostatnio jedna znajoma rozkleiła się przy mnie. 45 lat. Posiadanie dziecka to największe marzenie, jednak gdzieś przegapiła ten moment i teraz jest już za późno.

Zastanawiam się, czy warto czekać na tego idealnego księcia z bajki. Bo co, jeśli on w ogóle się nie pojawi? Pewnie, nie mówię o tym, żeby wyjść za pierwszego lepszego Zenka, ale jeśli ma się chłopaka, który spełnia nasze wyobrażenia i wymagania - dajmy na to w 80% - to może warto zaryzykować i z nim spełnić swoje marzenia o ślubie i dzieciach? A jeśli nie wyjdzie, to trudno? Nie chodzi mi tu stricte o podejście do małżeństwa ze świadomością, że się na bank rozwiodę. Bardziej o to, że jeśli po kilku latach okaże się, że to jednak nie jest to, to po prostu każdy rozejdzie się w swoją stronę.

(jeszcze raz zaznaczam, że chodzi mi tu tylko o kobiety, które rzeczywiście o tym marzą, które mają tradycyjne podejście do rodziny, które pragną mieć dzieci, a nie o kobiety, które podejmują taką świadomą decyzję, że chcą być same, że nie chcą potomstwa, albo że są w stanie np. mieć to dziecko z byle kim i wychowywać je potem samej).

Co o tym myślicie?
Ja tam wolałabym być w średnim związku z dziećmi albo być rozwódką z dziećmi niż starą panną. Ideałów nie ma, bałabym się, że nikogo lepszego sobie nie znajdę, a wizja bycia samotną do końca życia jest dla mnie osobiście przerażająca i byłaby to dla mnie porażka życiowa.

Nie każdy musi się ze mną zgadzać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
frogface jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 14:15   #9
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez frogface Pokaż wiadomość
Ja tam wolałabym być w średnim związku z dziećmi albo być rozwódką z dziećmi niż starą panną. Ideałów nie ma, bałabym się, że nikogo lepszego sobie nie znajdę, a wizja bycia samotną do końca życia jest dla mnie osobiście przerażająca i byłaby to dla mnie porażka życiowa.

Nie każdy musi się ze mną zgadzać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ale skad wiess ze bedziesz sama do konca zycia? Mozesz poznac kogos po 40 albo nawet po 50
Dzieci nie zapelnia pustki(braku partnera) boto zupełnie inny rodzaj bliskosci
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 14:19   #10
frogface
Raczkowanie
 
Avatar frogface
 
Zarejestrowany: 2020-07
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 344
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;88259626]Ale skad wiess ze bedziesz sama do konca zycia? Mozesz poznac kogos po 40 albo nawet po 50
Dzieci nie zapelnia pustki(braku partnera) boto zupełnie inny rodzaj bliskosci[/QUOTE]Ale jak ktoś bardzo chce mieć dzieci i uważa to za jeden ze swoich celów życiowych, to imo lepiej mieć dzieci bez kochającego męża niż w ogóle ich nie mieć. Lepszy rydz niż nic. Będzie przynajmniej kogo kochać, a nie wracać do pustego domu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
frogface jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 14:19   #11
69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 9 276
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez frogface Pokaż wiadomość
Ja tam wolałabym być w średnim związku z dziećmi albo być rozwódką z dziećmi niż starą panną. Ideałów nie ma, bałabym się, że nikogo lepszego sobie nie znajdę, a wizja bycia samotną do końca życia jest dla mnie osobiście przerażająca i byłaby to dla mnie porażka życiowa.

Nie każdy musi się ze mną zgadzać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Z tego co pisałaś, to w żadnym związku jeszcze nie byłaś... Więc nie wiesz, że średni związek potrafi być bardziej dołujący niż samotność. Przynajmniej dla mnie.
Jestem w tym samym wieku co autorka, też bardzo chcę założyć rodzinę i właśnie zostawiłam faceta, z którym było właśnie tak letnio i poprawnie, a pod koniec już nawet i to nie. Jasne, że się boję, że zostanę sama, ale nadal ta samotność jest lepsza niż samotność we dwoje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-11-04, 14:23   #12
frogface
Raczkowanie
 
Avatar frogface
 
Zarejestrowany: 2020-07
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 344
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

[1=69d5782cb96c44b77f6e0ec 22c8f79bc60c635f6_65a5448 a32992;88259662]Z tego co pisałaś, to w żadnym związku jeszcze nie byłaś... Więc nie wiesz, że średni związek potrafi być bardziej dołujący niż samotność. Przynajmniej dla mnie.
Jestem w tym samym wieku co autorka, też bardzo chcę założyć rodzinę i właśnie zostawiłam faceta, z którym było właśnie tak letnio i poprawnie, a pod koniec już nawet i to nie. Jasne, że się boję, że zostanę sama, ale nadal ta samotność jest lepsza niż samotność we dwoje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]To tylko moje zdanie. Nie musisz się ze mną zgadzać. 🤷☠♀️

Moi rodzice są całe życie takim letnim związkiem, może temu mi się to takie straszne nie wydaje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
frogface jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 14:29   #13
ineedyourtime
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2020-09
Wiadomości: 32
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez amillia Pokaż wiadomość
Zrozumiałabym takie rozkminy gdybyś miała 10 lat więcej niż masz i tego się spodziewałam szczerze mówiąc po tym wątku. A tutaj 20kilku letnia pannica się zastanawia, czy brnąć w niesatysfakcjonujący związek z rozsądku, bo się boi, że ją menopauza złapie zanim znajdzie kogoś lepszego. Paradne trochę

Te wszystkie średnio udane związki, które ja również obserwuję w swoim otoczeniu wynikają głównie z takiej postawy jak twoja, nieważne jaki by nie był, ważne żeby był, jak już jest chłop, to się trzeba go trzymać. Trafiłam na kilka faktycznie świetnie dobranych par i po prostu po tych ludziach było widać, że są przyjaciółmi, super się dogadują i kochają. Jak nie chcesz tego szukać i wolisz spędzić życie z kimś, kto cię ani ziębi, ani grzeje, ale przynajmniej jest gotowy zapłodnić to twoja decyzja, ale szkoda trochę w tym dzieci, które albo będą musiały dorastać patrząc na taki letni związek albo będą dorastać bez ojca, bo ich matka wiedziała, że to nie ten, ale za bardzo chciała narobić dzieci żeby myśleć zawczasu jak na nie wpłynie taka rozbita rodzina.

Moja rada: daj sobie czas na znalezienie kogoś, kogo faktycznie pokochasz. Na związek z rozsądku masz naprawdę jeszcze sporo czasu.
[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88259456]Tez mi sie tak wydaje. Ludzie wchodza w zwiazki z braku laku w mlodym wieku i potem boja sie tego zakonczyc, i tak lata leca. Ty autorko jeszcze jestes troche za mloda na takie rozkminy.


Wlasnie te moje znajome, ktore nie baly sie konczyc nieudanych zwiazkow czy czekac na odpowiednia osobe teraz sa w szczesliwych zwiazkach.



Ja tez dlugo myslalam, czy zakonczyc moj poprzedni zwiazek, bo balam sie samotnosci i ze nikogo nie znajde. Na razie jeszcze nie znalazlam, ale kurde, chyba wole byc sama, niz w bylejakim zwiazku. Bo moglabym sie bujac z tym facetem i do 40. czy cale zycie, ale czy bylabym szczesliwa? Nie sadze.[/QUOTE]


[1=69d5782cb96c44b77f6e0ec 22c8f79bc60c635f6_65a5448 a32992;88259662]Z tego co pisałaś, to w żadnym związku jeszcze nie byłaś... Więc nie wiesz, że średni związek potrafi być bardziej dołujący niż samotność. Przynajmniej dla mnie.
Jestem w tym samym wieku co autorka, też bardzo chcę założyć rodzinę i właśnie zostawiłam faceta, z którym było właśnie tak letnio i poprawnie, a pod koniec już nawet i to nie. Jasne, że się boję, że zostanę sama, ale nadal ta samotność jest lepsza niż samotność we dwoje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Tylko właśnie dziewczyny, chodzi o to, że to nie jest jakiś związek "z braku laku", a już postawa "nieważne jaki by nie był, ważne żeby był, jak już jest chłop, to się trzeba go trzymać." totalnie do mnie nie pasuje, bo spotykałam się wcześniej z różnymi facetami na randki, którzy mi nie pasowali, i z którymi się nie decydowałam na głębsza relację. Właśnie dlatego byłam sama aż do tego 28 r.ż., bo nie chciałam się godzić na "byle co". Ten, z którym jestem teraz, ma teoretycznie wszystko, czego chcę, niesamowicie do siebie pasujemy, świetnie się dogadujemy. Są te pewne niesnaski, jak wszędzie wydaje mi się. Jak patrzę po koleżankach, to wydaje mi się, że i tak mam troszkę lepiej, bo mam z jego strony zaangażowanie, czułość, kwiaty, słodkie słówka. Po prostu nie wiem... nauczona tymi komediami romantycznymi myślałam, że to będą motylki, fajerwerki i w ogóle. A tu jest super, ale tak, no nie w 100%!


Cytat:
Napisane przez frogface Pokaż wiadomość
Ale jak ktoś bardzo chce mieć dzieci i uważa to za jeden ze swoich celów życiowych, to imo lepiej mieć dzieci bez kochającego męża niż w ogóle ich nie mieć. Lepszy rydz niż nic. Będzie przynajmniej kogo kochać, a nie wracać do pustego domu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
To jest to, o czym mówię... Dla mnie to jest cel życiowy.
ineedyourtime jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 14:32   #14
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez frogface Pokaż wiadomość
Ale jak ktoś bardzo chce mieć dzieci i uważa to za jeden ze swoich celów życiowych, to imo lepiej mieć dzieci bez kochającego męża niż w ogóle ich nie mieć. Lepszy rydz niż nic. Będzie przynajmniej kogo kochać, a nie wracać do pustego domu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ale wiesz, że dziecko/dzieci kiedyś dorośnie i może wyjechać na drugi koniec świata czy w ogóle się na ciebie wypiąć? I na starosc i tak zostaniesz sama. Mam kilka koleżanek, które pracowały jako opiekunki dla takich starszych osób, bo ich dzieci miały dla nich czas od święta.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 14:36   #15
frogface
Raczkowanie
 
Avatar frogface
 
Zarejestrowany: 2020-07
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 344
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88259742]Ale wiesz, że dziecko/dzieci kiedyś dorośnie i może wyjechać na drugi koniec świata czy w ogóle się na ciebie wypiąć? I na starosc i tak zostaniesz sama. Mam kilka koleżanek, które pracowały jako opiekunki dla takich starszych osób, bo ich dzieci miały dla nich czas od święta.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Myślę, że w dużej mierze to kwestia wychowania i tego jakie się miało relacje z dziećmi w czasie ich dzieciństwa.

Jasne, że mogą się wypiąć. Ale równie dobrze "kochający" mąż może się wypiąć po 20 latach małżeństwa, poznać kogoś i odwrócić się na pięcie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
frogface jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 14:37   #16
Overcooked
Wtajemniczenie
 
Avatar Overcooked
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 2 508
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Dzieci bez ślubu nie bo co, bękarty wytykane palcami?
Wybierz takiego co nie jest skąpcem i materialistą który będzie szczodrze dawał na dzieci i się nimi opiekował niezależnie od związku/małżeństwa (a jak się skończy to w długą) to może odejdzie rozterka prawdziwa miłość vs marnowanie najlepszego czasu przy boku kogoś kto cię wkurza.
Overcooked jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 14:38   #17
69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 9 276
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez ineedyourtime Pokaż wiadomość
Tylko właśnie dziewczyny, chodzi o to, że to nie jest jakiś związek "z braku laku", a już postawa "nieważne jaki by nie był, ważne żeby był, jak już jest chłop, to się trzeba go trzymać." totalnie do mnie nie pasuje, bo spotykałam się wcześniej z różnymi facetami na randki, którzy mi nie pasowali, i z którymi się nie decydowałam na głębsza relację. Właśnie dlatego byłam sama aż do tego 28 r.ż., bo nie chciałam się godzić na "byle co". Ten, z którym jestem teraz, ma teoretycznie wszystko, czego chcę, niesamowicie do siebie pasujemy, świetnie się dogadujemy. Są te pewne niesnaski, jak wszędzie wydaje mi się. Jak patrzę po koleżankach, to wydaje mi się, że i tak mam troszkę lepiej, bo mam z jego strony zaangażowanie, czułość, kwiaty, słodkie słówka. Po prostu nie wiem... nauczona tymi komediami romantycznymi myślałam, że to będą motylki, fajerwerki i w ogóle. A tu jest super, ale tak, no nie w 100%!




To jest to, o czym mówię... Dla mnie to jest cel życiowy.
No ja jednak nadal widzę różnicę pomiędzy "wiem na 100%", a "teoretycznie ma wszystko, co bym chciała". Byłam w związku, w którym dla mnie to było właśnie TO i to jest naprawdę gigantyczna różnica.
A robienie sobie celu życiowego z dzieci jest krzywdzące przede wszystkim dla tych dzieci imo. Wystarczy poczytać wizaż, co trzeci wątek o tosycznych rodzicach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 14:39   #18
frogface
Raczkowanie
 
Avatar frogface
 
Zarejestrowany: 2020-07
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 344
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

[1=69d5782cb96c44b77f6e0ec 22c8f79bc60c635f6_65a5448 a32992;88259772]No ja jednak nadal widzę różnicę pomiędzy "wiem na 100%", a "teoretycznie ma wszystko, co bym chciała". Byłam w związku, w którym dla mnie to było właśnie TO i to jest naprawdę gigantyczna różnica.
A robienie sobie celu życiowego z dzieci jest krzywdzące przede wszystkim dla tych dzieci imo. Wystarczy poczytać wizaż, co trzeci wątek o tosycznych rodzicach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Chyba jednak nie było to TO, skoro byłaś w tym związku, a nie jesteś...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
frogface jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 14:41   #19
bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 3 395
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez ineedyourtime Pokaż wiadomość
Tylko właśnie dziewczyny, chodzi o to, że to nie jest jakiś związek "z braku laku", a już postawa "nieważne jaki by nie był, ważne żeby był, jak już jest chłop, to się trzeba go trzymać." totalnie do mnie nie pasuje, bo spotykałam się wcześniej z różnymi facetami na randki, którzy mi nie pasowali, i z którymi się nie decydowałam na głębsza relację. Właśnie dlatego byłam sama aż do tego 28 r.ż., bo nie chciałam się godzić na "byle co". Ten, z którym jestem teraz, ma teoretycznie wszystko, czego chcę, niesamowicie do siebie pasujemy, świetnie się dogadujemy. Są te pewne niesnaski, jak wszędzie wydaje mi się. Jak patrzę po koleżankach, to wydaje mi się, że i tak mam troszkę lepiej, bo mam z jego strony zaangażowanie, czułość, kwiaty, słodkie słówka. Po prostu nie wiem... nauczona tymi komediami romantycznymi myślałam, że to będą motylki, fajerwerki i w ogóle. A tu jest super, ale tak, no nie w 100%!




To jest to, o czym mówię... Dla mnie to jest cel życiowy.
nigdy nie wiesz czy ideał się pojawi, a jak się pojawi to czy faktycznie Ci się spodoba, bo gusta się zmieniają
już nie mówiąc o tym, że ideał za kilka lat może ideałem nie być i będzie Wam po prostu nie po drodze razem
Ja bym się zastanowiła z czego wynika Twoja obawa, kilka pomysłów:
  1. facet to faktycznie nie to, chociaz spełnia oczekiwania
  2. facet to "to", ale zaczynasz sama siebie sabotować z innych powodów
  3. wydaje Ci się, że to "to" bo początkowe założenia są ok, ale podświadomie jednak chcesz czegoś innego
  4. nie jesteś gotowa na dziecko, męża itp. mimo, że to Twój cel i zaczyna Cie przerażać wizja tego
  5. może jesteś typem, u którego ciągle coś musi się dziać, a jak się nie dzieje pojawia się problem i takie rozważania
bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-11-04, 14:43   #20
69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 9 276
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez frogface Pokaż wiadomość
Chyba jednak nie było to TO, skoro byłaś w tym związku, a nie jesteś...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
To że ja tak czułam, nie znaczy niestety, że on też.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 14:44   #21
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez frogface Pokaż wiadomość
Myślę, że w dużej mierze to kwestia wychowania i tego jakie się miało relacje z dziećmi w czasie ich dzieciństwa.[/
Nie byłabym taka pewna Wychowanie wpływa na człowieka tylko do pewnego stopnia, a i tak koniec końców to odrębna jednostka.
No i zgadzam się z Medousą, że jeśli ktoś robi sobie z posiadania dzieci najważniejszy cel życiowy, to potem może być toksycznie i tym bardziej dzieci nie będą chciały być blisko z taką matka.
Cytat:
Napisane przez frogface Pokaż wiadomość

Jasne, że mogą się wypiąć. Ale równie dobrze "kochający" mąż może się wypiąć po 20 latach małżeństwa, poznać kogoś i odwrócić się na pięcie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
No też, nic nie jest w życiu pewne.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 15:14   #22
ineedyourtime
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2020-09
Wiadomości: 32
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez Overcooked Pokaż wiadomość
Dzieci bez ślubu nie bo co, bękarty wytykane palcami?
Wybierz takiego co nie jest skąpcem i materialistą który będzie szczodrze dawał na dzieci i się nimi opiekował niezależnie od związku/małżeństwa (a jak się skończy to w długą) to może odejdzie rozterka prawdziwa miłość vs marnowanie najlepszego czasu przy boku kogoś kto cię wkurza.
Nie, nie bękarty wytykane palcami. Po prostu marzę o tradycyjnym modelu rodziny - mąż, dom, dzieci, piesek. No takie tam. Nudne, ułożone życie.

[1=69d5782cb96c44b77f6e0ec 22c8f79bc60c635f6_65a5448 a32992;88259772]No ja jednak nadal widzę różnicę pomiędzy "wiem na 100%", a "teoretycznie ma wszystko, co bym chciała". Byłam w związku, w którym dla mnie to było właśnie TO i to jest naprawdę gigantyczna różnica.
A robienie sobie celu życiowego z dzieci jest krzywdzące przede wszystkim dla tych dzieci imo. Wystarczy poczytać wizaż, co trzeci wątek o tosycznych rodzicach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

a) No właśnie. Rozbija się o to, co będzie, jeśli nigdy nie poznam TEGO JEDYNEGO, albo co, jeśli go poznam, a z jego strony to nie będzie odwzajemnione?
Czy jest pewnikiem, że każdy kiedyś spotka tę swoją wymarzoną drugą połówkę? I to tak jak mówię, w wieku, który pozwoli na założenie tej rodziny (dla osoby, która tego chce).

b) Trochę tego nie rozumiem. Nie chcę mieć dziecka dlatego, żeby odbębnić jakiś obowiązek, być w ciąży czy spełnić swoje marzenia o "kupowaniu ciuszków dla mojej księżniczki" czy "wychowaniu mamisynka". Po prostu, chcę wydać na świat potomstwo, założyć rodzinę i jest to dla mnie ważniejsze niż np. kariera. No chyba kwestia priorytetów.

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;88259796]
No i zgadzam się z Medousą, że jeśli ktoś robi sobie z posiadania dzieci najważniejszy cel życiowy, to potem może być toksycznie i tym bardziej dzieci nie będą chciały być blisko z taką matka. [/QUOTE]

j.w. Trochę nie rozumiem tych zarzutów o toksyczność takiego rozumowania.


Cytat:
Napisane przez frogface Pokaż wiadomość
Myślę, że w dużej mierze to kwestia wychowania i tego jakie się miało relacje z dziećmi w czasie ich dzieciństwa.

Jasne, że mogą się wypiąć. Ale równie dobrze "kochający" mąż może się wypiąć po 20 latach małżeństwa, poznać kogoś i odwrócić się na pięcie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Też tak uważam. Nic nie jest w życiu pewne, ale chciałabym tego - wychować swoje dzieci tak, jak rodzice wychowali mnie. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i nasze relacje od samego początku są pełne miłości, a teraz, z biegiem lat, wzajemnego szacunku i wspierania się. Ja np. w życiu nie wyjechałabym za granicę czy nawet do innego miasta, bo nie wyobrażam sobie zostawić rodziców. I tak, myślę, że to jest kwestia wychowania.

[1=bb410bd1fbb42d2edea92b1 ada01ce79bf3cfb02_603add0 278cd5;88259783]nigdy nie wiesz czy ideał się pojawi, a jak się pojawi to czy faktycznie Ci się spodoba, bo gusta się zmieniają
już nie mówiąc o tym, że ideał za kilka lat może ideałem nie być i będzie Wam po prostu nie po drodze razem
Ja bym się zastanowiła z czego wynika Twoja obawa, kilka pomysłów:
  1. facet to faktycznie nie to, chociaz spełnia oczekiwania
  2. facet to "to", ale zaczynasz sama siebie sabotować z innych powodów
  3. wydaje Ci się, że to "to" bo początkowe założenia są ok, ale podświadomie jednak chcesz czegoś innego
  4. nie jesteś gotowa na dziecko, męża itp. mimo, że to Twój cel i zaczyna Cie przerażać wizja tego
  5. może jesteś typem, u którego ciągle coś musi się dziać, a jak się nie dzieje pojawia się problem i takie rozważania
[/QUOTE]

O, to to!
Trudno mi wybrać prawidłową odpowiedź Ale w każdej opcji coś jest... na pewno jestem typem osoby, której ciągle trzeba okazywać zainteresowanie, bo inaczej popadam w samo-sabotowanie się. O tym z resztą założyłam dzisiaj odrębny wątek, bo innych ludzi podjeście do mnie (w tym mojego faceta) i ich samopoczucie, bardzo negatywnie wpływa na moje poczucie szczęścia.
Właśnie na początku mi się wydawało, że to jest 100% to. Potem się zaczęły pojawiać pewne wątpliwości, no ale to chyba normalne, że z biegiem czasu tak się dzieje, okulary przestają być różowe.

Po prostu boję się, że na ten ideał nigdy nie trafię, albo że - tak jak piszesz - zmieni mi się ten ideał. A wtedy mogę stracić fajną relację z kimś, na kim mi zależy, ale kogo nie jestem w 100% pewna, po prostu.

Pytanie, czy wychodząc za mąż, zawsze ma się to 100% pewności?
ineedyourtime jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 15:38   #23
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez ineedyourtime Pokaż wiadomość



Pytanie, czy wychodząc za mąż, zawsze ma się to 100% pewności?
Ja miałam. Aczkolwiek na pewno są osoby, które mają taki charakter, że zawsze będą szukać dziury w całym i nigdy ich żadna opcja nie zadowoli, pytanie czy jesteś to Ty czy może faktycznie nie gra w twoim związku coś, co grałoby w innym.

Co dokładnie Ci przeszkadza w partnerze i dlaczego? Napisałaś:

Cytat:
Ja nie jestem, owszem, ale mój partner tym bardziej nie jest - ma nieciekawą przeszłość, jeśli chodzi o swoje poprzednie partnerki, jest nieskory do kompromisów, w domu nie jest w stanie ogarnąć kilku zasadniczych rzeczy, które mnie doprowadzają do szewskiej pasji ("ILE RAZY CIĘ PROSIŁAM ŻEBYŚ OPUSZCZAŁ DESKĘ KLOZETOWĄ?"), czasem wychodzi z niego zbytni oszczędniś i materialista.
Co to jest ta nieciekawa przeszłość? W jakich konkretnie sytuacjach jest nieskory do kompromisów i jak się to objawia? W jaki sposób się objawia jego materializm? Czy to są jedyne cechy, które Ci przeszkadzają w partnerze?

I tak na marginesie, nie, to nie jest normalne, że z czasem nam partner zaczyna przeszkadzać albo że pojawiają się wątpliwości. Raczej z czasem powinnaś nabrać pewności, że to partner dla Ciebie i że to człowiek, z którym chcesz spędzić życie, a nie na odwrót. Coś tutaj nie gra w tym związku.
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 15:48   #24
Melanchton
Zakorzenienie
 
Avatar Melanchton
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z najwyższej wieży
Wiadomości: 3 768
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez frogface Pokaż wiadomość
Myślę, że w dużej mierze to kwestia wychowania i tego jakie się miało relacje z dziećmi w czasie ich dzieciństwa.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Eeee.... No nie. Nie mam wprawdzie dzieci, ale wyobrażam sobie, że jak już będę mieć to wychowam je na otwarte i ciekawe świata, więc nie spodziewam się, że na starość będą siedzieć przy mnie i mnie niańczyć. To nie ich rola!

Cytat:
Napisane przez ineedyourtime Pokaż wiadomość
Nie, nie bękarty wytykane palcami. Po prostu marzę o tradycyjnym modelu rodziny - mąż, dom, dzieci, piesek. No takie tam. Nudne, ułożone życie.

a) No właśnie. Rozbija się o to, co będzie, jeśli nigdy nie poznam TEGO JEDYNEGO, albo co, jeśli go poznam, a z jego strony to nie będzie odwzajemnione?
Czy jest pewnikiem, że każdy kiedyś spotka tę swoją wymarzoną drugą połówkę? I to tak jak mówię, w wieku, który pozwoli na założenie tej rodziny (dla osoby, która tego chce).

b) Trochę tego nie rozumiem. Nie chcę mieć dziecka dlatego, żeby odbębnić jakiś obowiązek, być w ciąży czy spełnić swoje marzenia o "kupowaniu ciuszków dla mojej księżniczki" czy "wychowaniu mamisynka". Po prostu, chcę wydać na świat potomstwo, założyć rodzinę i jest to dla mnie ważniejsze niż np. kariera. No chyba kwestia priorytetów.

j.w. Trochę nie rozumiem tych zarzutów o toksyczność takiego rozumowania.

Też tak uważam. Nic nie jest w życiu pewne, ale chciałabym tego - wychować swoje dzieci tak, jak rodzice wychowali mnie. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i nasze relacje od samego początku są pełne miłości, a teraz, z biegiem lat, wzajemnego szacunku i wspierania się. Ja np. w życiu nie wyjechałabym za granicę czy nawet do innego miasta, bo nie wyobrażam sobie zostawić rodziców. I tak, myślę, że to jest kwestia wychowania.

O, to to!
Trudno mi wybrać prawidłową odpowiedź Ale w każdej opcji coś jest... na pewno jestem typem osoby, której ciągle trzeba okazywać zainteresowanie, bo inaczej popadam w samo-sabotowanie się. O tym z resztą założyłam dzisiaj odrębny wątek, bo innych ludzi podjeście do mnie (w tym mojego faceta) i ich samopoczucie, bardzo negatywnie wpływa na moje poczucie szczęścia.
Właśnie na początku mi się wydawało, że to jest 100% to. Potem się zaczęły pojawiać pewne wątpliwości, no ale to chyba normalne, że z biegiem czasu tak się dzieje, okulary przestają być różowe.

Po prostu boję się, że na ten ideał nigdy nie trafię, albo że - tak jak piszesz - zmieni mi się ten ideał. A wtedy mogę stracić fajną relację z kimś, na kim mi zależy, ale kogo nie jestem w 100% pewna, po prostu.

Pytanie, czy wychodząc za mąż, zawsze ma się to 100% pewności?
No, każdy ma jakiś swój model, wiadomo, ale patrząc z boku Twój wydaje mi się trochę toksyczny. Jesteś za bardzo zafiksowana na innych i na jakichś schematach wpojonych ci przez rodzinę/kulturę, żeby... być szczęśliwą.
W życiu nie wszystko idzie według schematu. Może się okazać, że nie znajdziesz odpowiedniego faceta. Może się okazać, że nie będziesz mogła zajść w ciążę. Może się okazać, że będzie trzeba wyjechać. Może się okazać, że mąż Cię zostawi. I wtedy co? Całe życie stracone?
Wiadomo jest, że każdy ma jakieś plany albo marzenia, ale trzeba podchodzić do nich realistycznie i elastycznie.
A co do związku i partnera: wolałabym być sama niż wiązać się z kimś, kto nie odpowiada mi w 100%. Swojego faceta kocham, ale i tak czasem chcę go zabić ( praca zdalna robi swoje :P ), więc nie wyobrażam sobie, że żyję na co dzień z kimś, kto mnie drażni albo (co gorsza!!) nie mam z nim wspólnej wizji dotyczącej wydatków, życia, religii, polityki, podziału obowiązków itd. Nie brałabym lenia, choćby był misterem piękności i wolałabym gościa, który chętnie mi w czymś pomoże albo zrobi coś wspólnie niż takiego, który by mnie "rozpieszczał".
A dziecko? W cywilizowanym kraju mogłabyś mieć je sama, korzystając z banku spermy. Gdyby była taka możliwość prędzej zdecydowałabym się na nią (bądź na samotną adopcję) niż na zapłodnienie przez kogoś wybranego "z braku laku".
__________________
just like Johnny Flynn said, 'the breath I've taken and the one I must' to go on
Melanchton jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 16:00   #25
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 067
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Ja bym się na taki letni związek nie zdecydowała, zwłaszcza, że masz jeszcze dobre 10 lat na posiadanie dzieci. Natomiast nie traciłabym też czasu i zerwała tę relację.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 16:04   #26
Hanged
must be a hole in my hat
 
Avatar Hanged
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 132
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez ineedyourtime Pokaż wiadomość
Czasem mam wrażenie, że wszyscy "lepsi i sensowniejsi" faceci zostali już zajęci, i "na rynku" zostali już same słabe partie Ja niestety też nie jestem typem dziewczyny, do której ustawiają się kolejki i która może przebierać i wybierać.
Mój ulubiony tok myślenia! Dokładnie to samo tyczy się kobiet, same słabe partie zostały.
Wybieraj, przebieraj. Partnera chcesz pokochać, jasne że jak będzie miał dużo wad to Ci nie podejdzie. Ale Ty kalkulujesz. Więc sobie może jeszcze powybieraj.

Cytat:
Napisane przez ineedyourtime Pokaż wiadomość
Widzę, z jakimi problemami zmagałam się ja, i z jakimi problemami zmagają się te moje koleżanki, i zastanawiam się, czy naprawdę nie trzeba czasem przymknąć oka na wady swojego partnera, czy nie warto czasem obniżyć swoich standardów, żeby po prostu... nie zostać starą panną.
Ewentualnie dostrzegać własne wady, które mogą być równowarte albo nawet gorsze od tych, które ma potencjalny partner.
Hanged jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 16:19   #27
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez ineedyourtime Pokaż wiadomość
a) No właśnie. Rozbija się o to, co będzie, jeśli nigdy nie poznam TEGO JEDYNEGO, albo co, jeśli go poznam, a z jego strony to nie będzie odwzajemnione?
Czy jest pewnikiem, że każdy kiedyś spotka tę swoją wymarzoną drugą połówkę? I to tak jak mówię, w wieku, który pozwoli na założenie tej rodziny (dla osoby, która tego chce).
Ile ty masz lat, że wierzysz w takie brednie?
Nie ma żadnych "tych jedynych" z góry przeznaczonych dla nas ani nie jesteś pół-człowiekiem, żeby szukać specjalnego 'jedynego' uzupełnienia. Na świecie są prawdopodobnie setki, jak nie tysiące ludzi, z którymi jesteś w stanie zbudować działajacy związek. Jeśli marzy ci się po prostu jeden partner do końca życia, to takich ludzi się nie spotyka. Ich się tworzy pracą obu stron.
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 16:38   #28
ineedyourtime
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2020-09
Wiadomości: 32
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez amillia Pokaż wiadomość
Ja miałam. Aczkolwiek na pewno są osoby, które mają taki charakter, że zawsze będą szukać dziury w całym i nigdy ich żadna opcja nie zadowoli, pytanie czy jesteś to Ty czy może faktycznie nie gra w twoim związku coś, co grałoby w innym.

Co dokładnie Ci przeszkadza w partnerze i dlaczego?

Co to jest ta nieciekawa przeszłość? W jakich konkretnie sytuacjach jest nieskory do kompromisów i jak się to objawia? W jaki sposób się objawia jego materializm? Czy to są jedyne cechy, które Ci przeszkadzają w partnerze?

I tak na marginesie, nie, to nie jest normalne, że z czasem nam partner zaczyna przeszkadzać albo że pojawiają się wątpliwości. Raczej z czasem powinnaś nabrać pewności, że to partner dla Ciebie i że to człowiek, z którym chcesz spędzić życie, a nie na odwrót. Coś tutaj nie gra w tym związku.
Tak, ja zawsze szukam dziury w całym. Nawet jak jest dobrze, to ja i tak muszę znaleźć sobie jakiś problem do przeżywania. Ale to tyczy się wszystkich aspektów mojego życia, nie tylko związku.

Jeśli chodzi o niego - no cóż, więc zdarzały mu się zdrady w przeszłości (nie na mnie - jeszcze) i bycie w związku "dla wygody", nie z miłości. Materializm i oszczędność - pnie się po szczeblach kariery i to jest dla niego bardzo ważne, po czym większość pieniędzy chomikuje. Chociaż na mnie nie oszczędza. A co do kompromisów, cóż. Czasem się spieramy o takie kwestie stricte światopoglądowe i wiem, że trudno jest mu zmienić zdanie pod wpływem różnej argumentacji. No taki dość stanowczy typ.

Cytat:
Napisane przez Melanchton Pokaż wiadomość
No, każdy ma jakiś swój model, wiadomo, ale patrząc z boku Twój wydaje mi się trochę toksyczny. Jesteś za bardzo zafiksowana na innych i na jakichś schematach wpojonych ci przez rodzinę/kulturę, żeby... być szczęśliwą.
W życiu nie wszystko idzie według schematu. Może się okazać, że nie znajdziesz odpowiedniego faceta. Może się okazać, że nie będziesz mogła zajść w ciążę. Może się okazać, że będzie trzeba wyjechać. Może się okazać, że mąż Cię zostawi. I wtedy co? Całe życie stracone?
Wiadomo jest, że każdy ma jakieś plany albo marzenia, ale trzeba podchodzić do nich realistycznie i elastycznie.
A co do związku i partnera: wolałabym być sama niż wiązać się z kimś, kto nie odpowiada mi w 100%. Swojego faceta kocham, ale i tak czasem chcę go zabić ( praca zdalna robi swoje :P ), więc nie wyobrażam sobie, że żyję na co dzień z kimś, kto mnie drażni albo (co gorsza!!) nie mam z nim wspólnej wizji dotyczącej wydatków, życia, religii, polityki, podziału obowiązków itd. Nie brałabym lenia, choćby był misterem piękności i wolałabym gościa, który chętnie mi w czymś pomoże albo zrobi coś wspólnie niż takiego, który by mnie "rozpieszczał".
A dziecko? W cywilizowanym kraju mogłabyś mieć je sama, korzystając z banku spermy. Gdyby była taka możliwość prędzej zdecydowałabym się na nią (bądź na samotną adopcję) niż na zapłodnienie przez kogoś wybranego "z braku laku".
Ja też sobie tego nie wyobrażam. Mój mnie ani nie drażni, ani nie różnią się nasze wizje na przyszłość - wręcz przeciwnie, mamy je bardzo podobne i zasadniczo dobrze się dogadujemy. Wkurza mnie, że nie opuszcza deski od WC :P I że czasem się leni!

Już to pisałam wcześniej, to nie jest "z braku laku". Tylko też nie jest super szał taki, że nie mogę jeść, spać ani pracować bo ciąglę myślę o moim skarbuleczku

Oczywiście, że nie wszystko idzie w życiu według schematu i niczego się nie da zaplanować w 100%, ale to są moje marzenia. I tak, jeśli to by mi nie wyszło, to byłabym bardzo nieszczęśliwa, bo nie wyobrażam sobie żyć samą pracą i być samotna (czyt. bezdzietna) do końca życia.

Cytat:
Napisane przez Hanged Pokaż wiadomość
Mój ulubiony tok myślenia! Dokładnie to samo tyczy się kobiet, same słabe partie zostały.
Wybieraj, przebieraj. Partnera chcesz pokochać, jasne że jak będzie miał dużo wad to Ci nie podejdzie. Ale Ty kalkulujesz. Więc sobie może jeszcze powybieraj.

Ewentualnie dostrzegać własne wady, które mogą być równowarte albo nawet gorsze od tych, które ma potencjalny partner.
Napisałam w swojej wypowiedzi, której już nie zacytowałeś/łaś, że ja też nie jestem jakąś mega partią i dostrzegam własne wady Stąd poniekąd właśnie ten wątek - może przecież okazać się tak, że ten ideał, którego wyczekuję (notabene dodam, dla jasności, że nie żaden przystojniak, typ amanta, tylko normalny, porządny i ułożony facet, najlepiej typ misiaka!) nigdy się w moim życiu nie pojawi, albo po prostu nie będzie mnie chciał.

Oczywiście, że kalkuluję. Każdy kalkuluje i wybiera to, co dla niego dobre. I jasne, jak będzie miał dużo wad, to mi nie pojedzie. Jak będzie mnie lekceważył, nie szanował, będzie pił czy podniesie na mnie rękę w awanturze, to mi nie podejdzie.

---------- Dopisano o 17:38 ---------- Poprzedni post napisano o 17:35 ----------

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;88260147]Ile ty masz lat, że wierzysz w takie brednie?
Nie ma żadnych "tych jedynych" z góry przeznaczonych dla nas ani nie jesteś pół-człowiekiem, żeby szukać specjalnego 'jedynego' uzupełnienia. Na świecie są prawdopodobnie setki, jak nie tysiące ludzi, z którymi jesteś w stanie zbudować działajacy związek. Jeśli marzy ci się po prostu jeden partner do końca życia, to takich ludzi się nie spotyka. Ich się tworzy pracą obu stron.[/QUOTE]

No nie wiem, właśnie mi tutaj piszą niektóre wizażanki, że w pewnych związkach wiedziały, że to jest TO, że były w 100% pewne.
Ja już nie wiem, w co wierzyć. Też mi się wydaje, że nad swoim związkiem - czy później małżeństwem - moglibyśmy popracować, żeby stworzyć coś "na zawsze".

Edytowane przez ineedyourtime
Czas edycji: 2020-11-04 o 17:46 Powód: brak kluczowego słowa "nie" :D
ineedyourtime jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 16:48   #29
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Cytat:
Napisane przez ineedyourtime Pokaż wiadomość
Tak, ja zawsze szukam dziury w całym. Nawet jak jest dobrze, to ja i tak muszę znaleźć sobie jakiś problem do przeżywania. Ale to tyczy się wszystkich aspektów mojego życia, nie tylko związku.

Jeśli chodzi o niego - no cóż, więc zdarzały mu się zdrady w przeszłości (nie na mnie - jeszcze) i bycie w związku "dla wygody", nie z miłości.
No mi by to wystarczyło, żeby podjąć decyzję. Tacy ludzie się przeważnie nie zmieniają, tylko uczą się jak lepiej ukrywać takie rzeczy. Pchasz się w bycie zdradzaną.

Cytat:
No nie wiem, właśnie mi tutaj piszą niektóre wizażanki, że w pewnych związkach wiedziały, że to jest TO, że były w 100% pewne.
Ja już nie wiem, w co wierzyć. Też mi się wydaje, że nad swoim związkiem - czy później małżeństwem - moglibyśmy popracować, żeby stworzyć coś "na zawsze".
Ja byłam pewna na 100%, że to z tym facetem chcę budować związek i się zestarzeć, ale nie wykluczam, że gdybym go nie poznała to spotkałabym kogoś innego, z kim miałabym podobnie udany związek. Nie wierzę w dwie połówki jabłek, ale wierzę, że warto poczekać na poznanie osoby, z którą się dobrze dogadujemy, mamy podobne wartości, jest naszym przyjacielem, ufamy jej i lubimy z nią spędzać czas. Ale nie wierzę w miłość na całe życie z człowiekiem, któremu zdarzało już się zdradzać, być w związkach dla wygody, co do którego ty sama masz spore wątpliwości. To już nie gra na tylu płaszczyznach, że nie ma nawet na czym budować tego związku.
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-11-04, 16:49   #30
Przytul_Mnie_Dzisiaj
Rozeznanie
 
Avatar Przytul_Mnie_Dzisiaj
 
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 680
Dot.: Lepiej być bezdzietną starą panną czy rozwódką z dziećmi?

Bezdzietną panną. Wiadomo, że nawet w świetnie zapowiadającym się związku mogą pojawić się problemy i rozwód, ale decydowanie się na dzieci zakładając rozwód jest dość egoistyczne.
Przytul_Mnie_Dzisiaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-11-12 20:04:31


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:38.