2020-03-15, 15:37 | #31 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
|
Dot.: Dlaczego faceci tacy są? Uciekają, gdy robi się poważnie
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2020-03-17, 10:34 | #32 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 4 634
|
Dot.: Dlaczego faceci tacy są? Uciekają, gdy robi się poważnie
[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87662368]Zgadzam się, to taki test na inteligencję emocjonalną. Jednak warto go przeprowadzić wcześniej niż później.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE] Mój mąż gdy nie był jeszcze nim pytał czasem "jak się z Tym czułaś? Co czujesz? ( Zdziwiło mnie to nigdy nikt nie pytał mnie co czuje w sensie smutek, złość itd) |
2020-03-18, 02:37 | #33 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 019
|
Dot.: Dlaczego faceci tacy są? Uciekają, gdy robi się poważnie
Cytat:
Z jednej strony na początku relacji boisz się odsłonić i podzielić problemami, bo pewnie obawiasz się braku akceptacji i zranienia. Z drugiej sama piszesz, że na dłuższą metę tak się nie da i że jest to udawanie, że świat jest idealny i kłopoty nie istnieją! Twój problem nie dotyczy związków romantycznych stricte. Masz problem z bliskością, być może unikający styl przywiązania. Skoro funkcjonujesz w taki sposób, to raczej tak samo podchodzisz do relacji przyjacielskich. Czy nie masz przypadkiem tak, że masz duże oczekiwania wobec przyjaciół a potem często jesteś mega rozczarowana, jeśli zdarzy im się jakaś wtopa w waszej relacji? Powinnaś pójść na psychoterapię i to przepracować. Bez tego będziesz powtarzać wciąż i wciąż ten sam schemat. ---------- Dopisano o 03:37 ---------- Poprzedni post napisano o 03:04 ---------- Cytat:
Ja jestem niezależna, bo pracuję sama na siebie i nie szukam faceta, dzięki któremu będę mogła zostać utrzymanką. Mam własną kasę i tak zostanie, bo lubię niezależność. Lubię sama decydować o moich finansach i jestem w tym dobra. Nie czekam na księcia z bajki, który będzie się mną finansowo opiekował, tylko dążę i będę dążyć do tego, by być zawsze w stanie - jeśli facet nie będzie mnie szanował - trzasnąć drzwiami, zabrać barbetle i zacząć życie na nowo bez obaw typu: "za co teraz będę żyć" i "gdzie będę mieszkać", bo dzięki mojej finansowej niezależności będę z partnerem dlatego, że chcę, a nie dlatego, bo muszę czy dlatego, że nie mam lepszej opcji albo nie chce mi się iść do pracy. To jest dla mnie niezależność i siła. Nie oznacza to jednak braku wymagań wobec partnera albo postawy w stylu: "spierdalaj, nie dam sobie w niczym pomóc, bo we wszystkim doskonale sama sobie radzę" Trzeba też umieć z wdzięcznością przyjąć to, co druga strona oferuje, nawet jeśli dałybyśmy radę sobie z tym i same. Poczucie kontroli nad własnym życiem jest bezcenne, ale z drugiej strony nikt mi nie powie, że nie jest łatwiej żyć we dwoje i pozwalać sobie pomagać, dzielić się obowiązkami, zamiast być Zosią Samosią czy typową matką Polką, co robi wszystko za partnera, by pokazać, że umie i może Niezależność nie polega na tym, by się patologicznie izolować od jakichkolwiek bliższych relacji, odmawiać wszelkiej pomocy i zaangażowania "bo przecież mogę sama". Super, że umiesz sama, ale to nie znaczy, że musisz komukolwiek cokolwiek udowadniać zawsze odmawiając pomocy czy nie prosząc o nią. I na tym zresztą polega pewność siebie, że nie boisz się poprosić o pomoc myśląc, że ktoś uzna to za oznakę słabości... No i kolejna kwestia to taka, że jako ludzie jesteśmy istotami społecznymi i mamy potrzeby emocjonalne, które możemy zaspokajać nie tylko w relacjach romantycznych. Nie wyobrażam sobie nie móc się komuś zwierzyć z tego, co mnie trapi, "bo jestem taka silna i niezależna, nikt nie może wiedzieć, że mnie coś trapi i przydałoby mi się poklepanie po ramieniu i emocjonalne wsparcie, bo to zniszczy mój wizerunek silnej i niezależnej" Śmieszkuję, ale to nie tak, że się kogokolwiek czepiam - sama kiedyś miałam spory problem z tym, by przyznać, że faktycznie POTRZEBUJĘ poklepania po plecach i wsparcia w trudnych sytuacjach więc teraz dobrze wiem, jak duży jest to błąd. Pod tym kątem nie ma co dążyć do niezależności i tego, że jak jest nam trudno i jesteśmy smutni, to mamy koniecznie całkowicie sami/same z tego dołka wyjść, by udowodnić naszą "emocjonalną niezależność"... Każdy normalny, zdrowy człowiek potrzebuje wsparcia w trudnych chwilach. Nie zawsze je dostaje, co jest przykre same w sobie, ale jeśli masz wokół siebie ludzi, którzy je oferują, to nie ma się co zastanawiać, tylko trzeba korzystać. A potem pocieszać innych, jak oni będą mieli trudniejsze chwile I jeżeli nie mamy z kimś super bliskiej relacji to nie musimy się dzielić od razu najgłębszymi dramatami... Samo podzielenie się tym, że "ptak mnie dziś obsrał, więc chodzę wkkk***" może przynieść dużą ulgę Wydaje mi się, że jak budujemy relacje (jakiekolwiek!) to lepiej od razu postawić na szczerość i nie udawać, że 100% czasu jesteśmy tylko radośni i przeżywamy same różowe emocje jak wiemy, że nikt tak nie ma... Jak nas coś wkurzyło / zasmuciło możemy się tym podzielić także z osobą, z którą dopiero co zaczynamy znajomość. Można powiedzieć, że jest się smutnym, bo ma się problemy i nie wnikać w to, jakie to są problemy... Grunt, to nie udawać czegoś, czego się nie czuje, tylko dzielić się prawdziwymi emocjami. To buduje prawdziwą relację, w której zaufanie i zaangażowanie jest budowanie stopniowo, więc nie ma takiego elementu rozczarowania, że się oczekiwało czegoś innego, jak się na bieżąco dzieli z drugą osobą swoimi nadziejami i obawami. |
||
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:18.