Ślub.

[zajaczyca]

Dla mnie najlepiej postawić sprawę jasno: nie zapraszamy sąsiadów, nie chcecie to nie przychodźcie.

Z firmy wiadomo, mogą mu robić pod górkę, ale bez większości nic nie zrobią. Wiadomo, nikt nie chce pracować w miejscu gdzie inni podcinają nogi. Myśle że z czasem by to jakoś okiełznali.



Ja za takich rodziców podziękuje. To jest cios poniżej pasa.



Porozmawiam z narzeczonym i musimy coś zdecydować. Tylko muszę się też liczyć z jego uczuciami.



Jeżeli się rozstaniemy, tzn. że to nigdy nie miało się udać.

Jeżeli zostaniemy razem, to wiem, że będę mogła na nim polegać.

---------- Dopisano o 17:41 ---------- Poprzedni post napisano o 17:36 ----------

Nie sądziłam że będę musiała to tłumaczyć.

Było normalnie, względnie jak w każdej. Czasem kłótnie i nieporozumienia, ale to chyba normalne?



Bronił mnie wcześniej, bo nie chcieliśmy stawiać domu, bo działka była obok nich i to było dla nas za blisko więc myśleli ze może na mnie wpłyną i się zdecydujemy. Potem że chce płaski dach, a oni że to głupota. Później że po co nam mieszkanie, to TZ powiedział ze teraz stać nas na to, a później kupimy działkę i postawimy dom. W takich sytuacjach stał po mojej stronie. I mnóstwo innych ☠☠☠☠☠☠☠ których się nawet nie pamięta.



Teraz uważam że ślub to poważna decyzja i zobowiązanie przy którym postawili Mu warunek który jest dla mnie karygodny. I zdaje sobie sprawę ze jeśli odpuści straci mnie, a jeśli nie, rodziców. Być może kiedyś dojdą do porozumienia. Ale kto wie.

[wiekanka]

Jesli chodzi o tłumaczenia rodziców, że po co zamieszanie z grilem, że można to ogarnąć za jednym zamachem.
1 nie chodzi o zamieszanie ale o waszych przyjaciół, ktorym wy przede wszystkim nie będziecie wiedzieć, jak spojrzeć w oczy. Bo ich nie zaprosicie ale obcych to juz chętnie.

2 a w ogóle to chodzi o brak ich szacunku do waszych wyborów. Dlatego poczułas się, jak śmieć.
Pytanie, dlaczego tak nie poczuł się twoj Tz?

Nie chodzi o podejmowanie decyzji w 5 min. Wy nie macie solidnych podstaw. I to zadecyduje o całym zyciu.

---------- Dopisano o 18:52 ---------- Poprzedni post napisano o 18:47 ----------

Wiesz bitwę, to ty mozesz wygrać nawet nie jedną. Ale nie wojnę.

---------- Dopisano o 19:05 ---------- Poprzedni post napisano o 18:52 ----------

Napisane przez zajaczyca

Porozmawiam z narzeczonym i musimy coś zdecydować. Tylko muszę się też liczyć z jego uczuciami.

tylko, że jego rodzice nie liczą się z jego. Dlatego to on bedzie miał wiecznie problem.

[zajaczyca]

Nie mówię że nie. Masz racje.

Mój TZ poczuł się jeszcze gorzej. W końcu wiem czemu snuł się ostatnimi czasy, nie miał tej radości co zawsze. Jego to ruszyło z pewnością zdecydowanie bardziej niż mnie.

[wiekanka]

Napisane przez zajaczyca

Nie mówię że nie. Masz racje.

Mój TZ poczuł się jeszcze gorzej. W końcu wiem czemu snuł się ostatnimi czasy, nie miał tej radości co zawsze. Jego to ruszyło z pewnością zdecydowanie bardziej niż mnie.

Tylko nie rób za terapeutkę. Od razu ci mówię, że szkoda twojej energii. On sam musi swój problem rozwiązać, bez wciągania cię w jakies tajemnice, zaleznosci i inne gierki.

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Napisane przez zajaczyca

Co byście zrobiły?

Szczerze zupełnie?
Ja bym odeszła. Nie chciałabym się czuć przez całe życie jak dodatek do rodziny faceta. Nie chciałabym być z facetem, który stawia "widzimisię" rodziców na pierwszym miejscu, a wspólne plany z tobą na drugim. Nie chciałabym być zmuszana do czegokolwiek przez teściów. Nie chciałabym patrzeć, jak mój facet ulega swoim rodzicom i bierze ich stronę. Odeszłabym.

P.S. Chyba że twój facet się otrząśnie i zrobicie ślub po swojemu i będziecie żyli po swojemu. W przeciwnym razie bym odeszła.

[zajaczyca]

Czyli najlepiej jakby on problem ogarnął z rodzicami?

Mam nie jechać i nie próbować tego wyjaśniać?

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Napisane przez zajaczyca

Czyli najlepiej jakby on problem ogarnął z rodzicami?

Mam nie jechać i nie próbować tego wyjaśniać?

To zależy od tego, jakie ostateczne stanowisko zajmie twój partner.
A dlaczego w ogóle tak bardzo konsultujecie ślub z jego rodzicami?

[zajaczyca]

Żadna rzecz nie była z nimi konsultowana.

Przyjechali na obiad - myślimy spoko, nie spodziewaliśmy się że przyjadą z lista gości do zaproszenia.

---------- Dopisano o 19:40 ---------- Poprzedni post napisano o 19:37 ----------

Ogólnie sami wszystko ogarnialiśmy. Nie pytaliśmy ich o zdanie.



Może problemem jest to że jego brat robi wesele po nas, w kwietniu w przyszłym roku i tam naprawdę o większości rzeczy decyduje razem z rodzicami. Tylko że tam wesele na 500 osób.

[manic]

Wolałabym zaprosić przyjaciół niż sąsiadów teściów. Przecie to brzmi jak jakiś żart. Ja poszłabym twardo i na zwarcie. Nie bo nie. Obrażą się ? No trudno widać im średnio zależy na kontakcie z Wami a bardziej na kontrolowaniu Was

[wiekanka]

Skoro takie były wasze wczesniejsze ustalenia a potem niespodziewanie przyjechali rodzice i przez zaskoczenie ulegliscie to nic nie szkodzi. Zawsze mozecie odkrecic sprawę.
Natomiast szantaze emocjonlne na ich synu, twoj chłopak powinien rozwiązać sam.

[zajaczyca]

Oczywiście że też bym wolała.

Oni maja w dupie nas. Zależy im na dobrej opinii na wsi.

---------- Dopisano o 20:10 ---------- Poprzedni post napisano o 20:09 ----------

Spróbuje.

Chce porozmawiać z narzeczonym. Dla mnie albo wesele bez sąsiadów albo żadne / bez jego rodziców. Może to ciężka decyzja. Ale nie czuje inaczej.

Oczywiście serce mnie boli, ale nie pozwolę aby nas szantażowano.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez zajaczyca

Tłumacza się tym że to mała społeczność. Ze oni byli na ślubach u ich dzieci i że jak oni potem spojrzą im w oczy i że przecież tu mieszkają, więc nie chcą nieprzychylnych spojrzeń. Dla mnie bullshit.
Zaproponowałam im żebyśmy zrobili dla nich grila tydzień po ślubie. Że mogę to wszystko zorganizować. Ale stwierdzili ze po co marnować dwa dni i robić zamieszanie skoro możemy w jednym dniu to ogarnąć.

Zaproponowałaś ładne wybrnięcie z ich problemu. A oni się na to nie zgodzili. Oni chcą po swojemu. Powtórz propozycję, tym bardziej że na ten sam termin mogłabyś zaprosić Waszych przyjaciół. A swojego faceta wspieraj - mów że chętnie ale żeby było po Waszemu.

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Napisane przez zajaczyca

Żadna rzecz nie była z nimi konsultowana.

Przyjechali na obiad - myślimy spoko, nie spodziewaliśmy się że przyjadą z lista gości do zaproszenia.

To może po prostu nie ma problemu?
Wy sobie dalej planujecie swój ślub, oni się na nim pojawiają i wszystko gra. Jeżeli tak bardzo boją się opinii sąsiadów, to nie odmówią udziału w tym wydarzeniu, bo tym bardziej baliby się opinii publicznej.

[wiekanka]

Napisane przez zajaczyca

Oczywiście że też bym wolała.

Oni maja w dupie nas. Zależy im na dobrej opinii na wsi.

---------- Dopisano o 20:10 ---------- Poprzedni post napisano o 20:09 ----------

Spróbuje.

Chce porozmawiać z narzeczonym. Dla mnie albo wesele bez sąsiadów albo żadne / bez jego rodziców. Może to ciężka decyzja. Ale nie czuje inaczej.

Oczywiście serce mnie boli, ale nie pozwolę aby nas szantażowano.

Ciebie nie szantażują. Przeciez dowiedziałaś się o tym w tajemnicy.
Szantazowany jest twoj chlopak i jesli tego nie wie, to nalezy mu to uświadomić.
Ale tylko RAZ.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Hultaj

większy problem znajduję w tym że hajtasz się z gościem z którym nie mieszkałaś i jesteś w związku na odległość i który jest tak bardzo z rodzicami w pakiecie (w sensie finansowego uzależnienia). Na przykładzie czegoś tak w sumie błahego jak wesele widzisz że będziesz miała kwartet a nie małżeństwo. Co do gości nie miałabym problemu pod warunkiem że za nich sobie zapłacą.

Amen. Z tego będzie dramat. Niejeden.

[Overcooked]

[1=d61abbce58b52fe45ffe444 afc51ca0ea3c11859_65540a4 4484ab;88823773]To może po prostu nie ma problemu?
Wy sobie dalej planujecie swój ślub, oni się na nim pojawiają i wszystko gra. Jeżeli tak bardzo boją się opinii sąsiadów, to nie odmówią udziału w tym wydarzeniu, bo tym bardziej baliby się opinii publicznej.[/QUOTE]OMG co się tu się stało, po raz pierwszy zgadzam się z paranoją

Autorko rób własne wesele wg własnej listy, teściowie zgrywają chojraków ale nie wytłumaczą się tym sąsiadom z tego że nie przyszli na wesele syna. I to jeszcze z takiego kuriozalnego powodu (nie zaproszenie byłych sąsiadów w miejsce swoich przyjaciół) a jakikolwiek wymyślony powód i tak stawiałby ich w złym świetle (łącznie z tym że ty jesteś czarownicą a synalek dał się omamić i tego nie akceptujecie - to pokazałoby jak beznadziejnie go wychowali xd). To ich problem że wolą robić wewnętrzny kwas w rodzinie bo nie potrafią powiedzieć mimochodem sąsiadom, że robicie małe wesele tylko dla najbliższych, a wolą do samego końca udawać że to impra na 300 osób a oni są tacy hojni.

[Marcin89]

Napisane przez zajaczyca

Ale tym komentarze zaprzepaścili wszystko. Zranili TŻ, mnie. Nie chce na nich patrzeć, nie chce się z nimi widywać. Mam zranione serce.

Mój TŻ pracuje w rodzinnej firmie, przy większej aferze, jeżeli pójdziemy na noże boi się że to straci plus, że straci kontakt ze swoją rodziną, bo rodzice nastawią resztę przeciwko niemu. Chociaż zakładamy najczarniejsze scenariusze, to niczego już nie jesteśmy pewni

Dziwna sytuacja. Niestety jeżeli to jakaś rodzinna-lokalna firma to dla tych osób istotna jest opinia otoczenia. Ludzie prowadzący takie firmy są jednak mocno zależni od opinii otoczenia.

[K1987]

Moja babcia też szantażowała tatę że nie przyjdzie na jego ślub z różnych powodów, m.in. chodziło też o liczbę gości... tata podobno jej powiedział że trudno, bez niej ślub się odbędzie, grunt żeby panna młoda się zjawiła🤣

Ślub się odbył tak jak rodzice chcieli, babcia przyszła...


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Napisane przez K1987

Moja babcia też szantażowała tatę że nie przyjdzie na jego ślub z różnych powodów, m.in. chodziło też o liczbę gości... tata podobno jej powiedział że trudno, bez niej ślub się odbędzie, grunt żeby panna młoda się zjawiła🤣

Ślub się odbył tak jak rodzice chcieli, babcia przyszła...

Bo z takimi ludźmi, którzy szantażem chcą postawić na swoim, nie da się inaczej - trzeba krótko

[tinkerver2]

Napisane przez zajaczyca

Kochane,

Mój TŻ oświadczył mi się 3 lata temu, on własny biznes, poświęca się pracy, ja z biedniejszej rodziny, wzięłam kredyt aby iść na studia itd. Oczywiście zaczął się temat ślubu i wesela, powiedziałam że nikt mi nie da pieniędzy więc sama muszę zaoszczędzić aby sobie je zorganizować. Przez ten cały czas, były napory jego rodziców, że tu nie ma co czekać, żebym zebrała środki tylko na "talerzyki" itd. Im zawsze zależało na dużym ślubie, my z TŻ raczej mały, dla najbliższych osób. Teraz pandemia, więc mamy termin na wrzesień i zaprosiliśmy same najbliższe osoby - rodzeństwo, rodziców, ciocie - tylko i wyłącznie te osoby, z którymi mamy stały kontakt. Nie zapraszamy nawet przyjaciół. Któregoś razu, jakoś miesiąc - półtora temu. W momencie gdy byłam u teściów i pakowałam się aby wrócić z weekendu, zapytali mojego TŻ czy zapraszamy sąsiadów, powiedział zgodnie z prawdą, że zapraszamy najbliższe osoby i że niby z jakiej racji. Dwa tygodnie temu zaprosili nas na obiad w trakcie którego zaczął się temat ślubu, zaczęli znowu nalegać na sąsiadów. Nie wytrzymałam, zapytałam czemu ingerują w nasz dzień, wzięli nas pod włos. Zaczęli mieć "smutne" miny, że oni w tym kręgu żyją, że jak spojrzą im w oczy. Sratatata, uległam, gdyż byłam przekonana że chodzi o sąsiadów za płotem. Okazało się, po wyciągnięciu przez nich listy że to ponad 30 osób... Więc na weselu rodzina to 40 osób + 30 ponad sąsiadów... Gdy wyszli, zaczęłam temat z TŻ, zdałam sobie sprawę na co się zgodziliśmy i jak bardzo kłóci się to z moimi marzeniami i tym, jak chce żeby wyglądał ten dzień. Od tamtej pory w kółko się kłóciliśmy. Mieszkamy osobno (110 km od siebie), kupiliśmy mieszkanie, ale dopiero we wrześniu odbieramy klucze. Mój TŻ mieszka z rodzicami i prowadzi z nimi rodzinną firmę. Przyjechał do mnie, gdyż miałam już ochotę walnąć i olać to wszystko. Powiedział dlaczego tak reaguje, gdyż... rodzice powiedzieli mu że nie przyjdą jeśli nie zaprosi sąsiadów. Serce mi się złamało, widząc jak go to boli. Mnie samą zabolała ta sytuacja. Poczułam się jak śmieć, myślałam że mnie lubią i szanują. Nie wiedzą że TŻ mi o tym powiedział. Nie wiem co mam robić, jakie decyzje podjąć, TŻ prosił abym nikomu nie mówiła, gdyż nie chce aby nikt z mojej rodziny na niego krzywo patrzył.

Co byście zrobiły?

Ta, będą się wstydzić przed sąsiadami, że sąsiedzi nie zostali zaproszeni, a nie będą się wstydzić nie być na ślubie syna? Przecież będą zaraz na językach, że ooo, a Kowalscy to na ślub własnego syna nie poszli.
Porozmawiaj z narzeczonym, czy jemu pasuje zaproszenie tyłu osób, jak mu pasuje i rodzice sfinansują pobyt sąsiadów (od a do z, włącznie z dołożeniem się do tortu, wódki, dowozu, noclegu), to może się nad tym zastanów. A jak ci to ni w ząb nie pasuje, to weźcie ślub tylko we 2 + świadkowie w jakimś urokliwym miejscu.
Weźcie ich pod włos - jeśli gadanie sąsiadów jest dla nich ważniejsze niż ślub syna, to świadczy o nich jako o rodzicach.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

[Limonka2738]

Szantaże się niestety ucina od razu, nie można ulegać, bo się szantażysta nauczy, że może sobie dowolnie tobą manipulować.


Ślub odbyłby się po naszemu (mojemu i narzeczonego), albo wcale, proste.


I ja rozumiem, że rodzinna firma fajna rzecz, poważnie. Ale to działa tylko wtedy, kiedy wszyscy zainteresowani zdają sobie sprawę, że w firmie nie jest się rodzicem i synem, tylko pracownikiem i pracodawcą, albo para wspólników (no zależy, wiadomo).


I mieszanie tych dwóch sfer jest niebezpieczne dla relacji, po prostu.


A tacy rodzice niestety mogą mieć tendencję do bycia apodyktycznymi - w końcu jak nam się sprzeciwisz, to zostajesz bez pracy, bez dachu nad głową i bez pieniędzy. Ale właśnie dlatego tak istotne jest stawianie im granic. Lepiej nie być w takim układzie wcale, niż być pod pantoflem szefa całe życie. W końcu w normalnej pracy szef cię nie szantażuje emocjonalnie (bo nie może, nie kochasz go jak rodzica, więc tylko by się zbłaźnił próbując), a w normalnej rodzinie rodzice cię nie mogą pozbawić dochodu, jak podejmiesz nie taką decyzję w życiu prywatnym.



Więc albo on nad tym zapanuje, albo odejdzie z tego układu, albo uciekaj ty od niego. Bo takie coś się dobrze nie skończy.

---------- Dopisano o 20:49 ---------- Poprzedni post napisano o 20:47 ----------

Napisane przez tinkerver2

Ta, będą się wstydzić przed sąsiadami, że sąsiedzi nie zostali zaproszeni, a nie będą się wstydzić nie być na ślubie syna? Przecież będą zaraz na językach, że ooo, a Kowalscy to na ślub własnego syna nie poszli.
Porozmawiaj z narzeczonym, czy jemu pasuje zaproszenie tyłu osób, jak mu pasuje i rodzice sfinansują pobyt sąsiadów (od a do z, włącznie z dołożeniem się do tortu, wódki, dowozu, noclegu), to może się nad tym zastanów. A jak ci to ni w ząb nie pasuje, to weźcie ślub tylko we 2 + świadkowie w jakimś urokliwym miejscu.

Nie, Tinker.


Teraz to już jest za późno. Zgadzam się, że gdyby rodzice mieli pokryć koszta dodatkowych gości, to mi by w sumie było wszystko jedno i podobnie doradziłabym autorce, jeśli w sumie jej nie zależy aż tak.


Ale tutaj już padł szantaż. Za późno na ugodę. Trzeba bardzo mocno, wyraźnie postawić granicę, wybetonować i jeszcze powiesić LED-y, żeby było widać o każdej porze dnia i nocy.

---------- Dopisano o 20:51 ---------- Poprzedni post napisano o 20:49 ----------

Napisane przez Marcin89

Dziwna sytuacja. Niestety jeżeli to jakaś rodzinna-lokalna firma to dla tych osób istotna jest opinia otoczenia. Ludzie prowadzący takie firmy są jednak mocno zależni od opinii otoczenia.

To się mówi "X, Y, słuchajcie, rozumiemy, że chcecie zrobić kameralną uroczystość. I uszanujemy waszą decyzję. Ale z powodów biznesowych dobrze by było, żeby zaprosić dodatkowych gości. Oczywiście pokryjemy to z własnej kieszeni, zastanówcie się nad tym."


Dorośli ludzie w ogóle nie powinni załatwiać nic szantażem.

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Zgadzam się z powyższym, jeśli raz pojdziecie na szantaż, to zawsze tak to będzie wyglądać... Nie sądzę, aby rodzice naprawdę mieli zamiar nie przyjść na ślub, zwłaszcza, że robią z tego szantażu tajemnicę, tylko synowi powiedzieli, sądzą, że jakoś na niego wpłyną.

Mi w ogóle byłoby strasznie przykro, gdybym nie mogła z jakiegokolwiek powodu zaprosić na ślub przyjaciół czy dalszej rodziny a musialyby przyjść obce osoby.

Czy mieszkańcy tej wsi serio są tak ważni dla działalności firmy? To ich klienci / partnerzy biznesowi? Bo pomysle z grillem autorki był świetny, jeszcze na ślub do kościoła można zaprosić a potem na grilla w inny dzień.

Ja znam przypadek, gdy w podobnej sytuacji (stałe grono znajomych od rodziców, obecni nawzajem na slubach swoich dzieci) byli zaproszeni na ślub a następnego dnia na poprawiny, gdzie jest już luzniejsza atmosfera, zaś wesela były zarezerwowane jednak dla rodziny, każdy był tego świadomy.

A nawet gdyby teściowie autorki tak strasznie bali się wioskowego ostracyzmu, to łatwo można się usprawiedliwić covidem, młodzi taka decyzję podjeli, tylko najbliższa rodzina 30 os, każdy powinien to zrozumieć...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;88825005]

A nawet gdyby teściowie autorki tak strasznie bali się wioskowego ostracyzmu, to łatwo można się usprawiedliwić covidem, młodzi taka decyzję podjeli, tylko najbliższa rodzina 30 os, każdy powinien to zrozumieć...

[/QUOTE]

Ja bym się jeszcze zastanowiła, jakie wartości synowi wpoili rodzice, którzy mają takie podejście do życia "bo co ludzie powiedzą".
Bo za kilka lat może się okazać, że mąż jest łudząco podobny do rodziców - nie musi, ale ja bym pod tym kątem mu się przyjrzała.

[Katalonkaaa]

Powiem Ci na moim przykładzie. Rok temu byłam w podobnej sytuacji, rodzicom TŻ nie spodobał się pomysł na nasz skromny, pandemiczny, cywilny ślub. Ilu rzeczy TŻ się nasłuchał to się w głowie nie mieści.
Po 12 latach związku dowiedziałam się co tesciowie myślą o mnie i o mojej rodzinie. Były krzyki, płacze, szantaże, teksty że nie będą mogli zdjęć pokazać w pracy Że nie mają już syna. TŻ zawsze o wszystkim mi mówił. Stanął po mojej, a w zasadzie po naszej stronie. Zrobiliśmy ślub tak jak chcieliśmy, bez rodziny TŻ- ale to był ich wybór, a nie nasz. Wspierałam TŻ ale zostawiłam mu też wiele miejsca na własne przemyślenia. Nie rozmawiał z rodziną pół roku. Oczywiście po ślubie złość im przeszła i myśleli że wróci wszystko do normy. Mąż ma z nimi kontakt, ale ja się z nimi nie widuję, nie będę się pchać tam gdzie mnie nie chcą. Sytuacja dla mnie z kategorii win-win
Był to ciężki czas, źle się patrzyło na cierpienia męża ale wiem że wyszło z tego dużo dobrego, ja potwierdziłam swoje przypuszczenia co do tych ludzi, TŻ też przejrzał na oczy i widzi kto jest dla niego prawdziwą rodziną.
Także czas około ślubny wiele weryfikuje.
Róbcie po swojemu, trzymam kciuki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Wenress]

Na Twoim miejscu szybko bym to ucięła, bez wchodzenia w wielkie tłumaczenia i kompromisy bo na to był już czas i nie skorzystali - robicie ślub po swojemu, oni są zaproszeni a czy przyjdą to ich decyzja. Jeśli Twój narzeczony będzie chciał z nimi dyskutować czy załagodzić sytuację to droga wolna ale niech Ciebie w to nie miesza, szkoda nerwów - to jego rodzina więc niech sobie radzi.
Gdyby się okazało, że jednak wybierze rodziców ponad Ciebie to tylko lepiej, że możecie się rozstać zanim zmarnujecie więcej czasu - ofc to najgorsza opcja i jej nie życzę ale lepiej jak najszybciej wiedzieć na czym się stoi.

Nie pozwól sobie wejść na głowę

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Napisane przez Katalonkaaa

Także czas około ślubny wiele weryfikuje.
Róbcie po swojemu, trzymam kciuki.

Ja nigdy nie widziałam sensu tej imprezy, ale teraz widzę jaką ona ma praktyczną funkcję - pozwala zweryfikować kandydata na małżonka, teściów, rodziców itd.

[saab_]

Ja planuję podobnę 'odcięcie', mamy w planach ślub na zagranicznym wyjeździe, tylko nasza dwójka, później ewentualnie obiad dla rodziców/impreza dla znajomych. TŻ też przebąkuje, że jego rodzice się obrażą, moja odpowiedź: jak będziemy bez ślubu, bo to jedyna alternatywa, to też dla nich będzie źle I po namyśle przyznał mi rację

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Napisane przez saab_

Ja planuję podobnę 'odcięcie', mamy w planach ślub na zagranicznym wyjeździe, tylko nasza dwójka, później ewentualnie obiad dla rodziców/impreza dla znajomych. TŻ też przebąkuje, że jego rodzice się obrażą, moja odpowiedź: jak będziemy bez ślubu, bo to jedyna alternatywa, to też dla nich będzie źle I po namyśle przyznał mi rację

We dwójkę? da się wziąć ślub bez żadnych świadków?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[saab_]

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;88825705]We dwójkę? da się wziąć ślub bez żadnych świadków?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Z tego co się orientowałam, to świadkowie 'z łapanki' tj. organizatorzy czy pracownicy hotelu Super by było jechać ze znajomymi, ale też to spore koszty, także raczej taka opcja nie wypali

[Voytkova]

Napisane przez saab_

Z tego co się orientowałam, to świadkowie 'z łapanki' tj. organizatorzy czy pracownicy hotelu Super by było jechać ze znajomymi, ale też to spore koszty, także raczej taka opcja nie wypali

Tak ,znajoma pare lat temu brała ślub na Seszelach ,świadkowie to byli jacyś pracownicy z hotelu a tak to byli tylko we dwójkę z dzieckiem .
Oglądając zdjęcia stwierdziłam ze było bardzo romantycznie .


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk