Prawo-UW.

[kaja_simon2]

cześć! w tym roku zdaję maturę, chciałabym startować na prawo. Prosiłabym o opinie tego kierunku, czy jest ciężko, jaki jest poziom... oraz z czego polecacie zdawać maturę, na ile muszę ją zdać, by się tam dostać. wiem, że dobrze, progow szukałam, ale narazie ich nie ma...-.-

[ygerna]

polecam Ci zdawać rozszerzoną historię i WOS. musisz popatrzeć jaka uczelnia i co bierze konkretnie pod uwagę, ale żeby się dostać to ja wiem musisz mieć z minimum 70-80% z R. (sama zdawałam maturę z 5 lat temu i nie miałam rewelacyjnych wyników i dostałam się na prawo, ale nie na UW)
co do samej nauki- to najlepiej czytać systematycznie na ćwiczenia, żeby się potem nie obudzić zakopanym w książkach i kodeksach
a ksh i kpc najlepiej już się zacznij uczyć

[mm444]

Treść usunięta

[ygerna]

ale progi z lat poprzednich pewnie gdzieś na stronach są

[viva91]

Napisane przez kaja_simon2

cześć! w tym roku zdaję maturę, chciałabym startować na prawo. Prosiłabym o opinie tego kierunku, czy jest ciężko, jaki jest poziom... oraz z czego polecacie zdawać maturę, na ile muszę ją zdać, by się tam dostać. wiem, że dobrze, progow szukałam, ale narazie ich nie ma...-.-

i będą dopiero w lipcu (najnowsze) lub już są, a ich nie znalazłaś (zeszłoroczne i wcześniejsze).

z czego zdawać maturę - to na pewno jest na stronie UW

[cherry_flamme]

Te progi nie mają nic do rzeczy, są bardzo orientacyjne i ja bym się nimi w ogóle nie przejmowała. Np. w tym roku była dosyć łatwa matura z historii, były wyższe wyniki, więc i suma punktów większa. Ale jak ja zdawałam maturę, to mój wyniki z rozszerzenia( 68%) był wynikiem naprawdę wysokim, a przynajmniej na tyle dobrym, żebym się dostała na wszystkie wydziały w kraju (nie na wszystkie aplikowałam, ale przeliczyłam sobie sama punkty). Oczywiście do tego doszły jeszcze wyniki innych egzaminów. Nie chcę Cię do niczego namawiać, ale maturę z WOSu i historii trzeba zdawać jednocześnie chyba tylko na UJ (może teraz się zmieniło). Na innych wydziałach masz wybór: procenty z WOSu, albo z historii, zależy, co lepiej poszło. Ja wolałam przygotować się dobrze do jednego przedmiotu, bo z tego co zaobserwowałam, wyniki matur z tych dwóch przedmiotów są do siebie zbliżone i raczej rzadko się zdarza, żeby ktoś np. z historii miał 50-60%, a z WOSu 80-90%, więc stwierdziłam, że to strata czasu. Oprócz tego rozszerzony polski i dwujęzyczny niemiecki. Możesz się też zastanowić na matematyką, albo geografią, bo często można je wybrać przy rekrutacji.

Same studia nie są jakieś niewyobrażalnie trudne. Oczywiście trzeba przysiąść nad książkami, ale jest to do ogarnięcia i materiał jest dawkowany stopniowo, tzn. na pierwszym roku nie ma wyjątkowo trudnych przedmiotów, z każdym kolejnym rokiem poziom rośnie, ale Twoja wiedza również, więc nie ma się czego bać. Pierwszy rok jest bardzo nudny, praktycznie sama historia, która do niczego się nie przydaje. Na drugim roku masz główne działy prawa (karne, cywilne, konstytucyjne, administracyjne), więc coś się zaczyna dziać. Na trzecim dochodzi m.in. postępowanie karne, cywilne no i większość studentów ''pracuje'' w kancelariach. 4 i 5 rok według mnie też ciekawy.

Nie słuchaj tych, którzy straszą ''super-hiper-extra-wysokim poziomem'' na danym wydziale, bo to kwestia subiektywna i jak rozawiam z koleżankami z UW, to jedna mówi, że straszny zapieprz, a druga jakoś ze wszystkim daje radę, bo jeszcze dodatkowo pracuje

[201607280909]

próg na prawo na UW chyba od wielu lat nie spada poniżej 80% (ale mogę się mylić). ile dokładnie wynosi zależy od rocznika. pamiętam, że kilka lat temu było 88%, innym razem 84%.

a czy jest ciężko to kwestia indywidualna. niektórzy nie potrafią się utrzymać i wylatują, a innym te studia nie sprawiają większych trudności - mam dwie koleżanki, które studiują prawo na UW jako drugi kierunek (a ich pierwszy kierunek też nie należy do najłatwiejszych) i świetnie sobie radzą.

[ama]

A chcesz na dzienne, czy na wieczorowe? Bo na wieczorowe w ogóle nie ma progów. Za 7tys. biorą każdego. Smutne, ale prawdziwe. Studia ogólnie nie są trudne, jest trochę pamięciówki. Kadra jest sporym plusem. Natomiast "koledzy" z roku to temat rzeka. No i straszliwa masówka -1200 osób na roku, chociaż studia kończy nie więcej niż 2/3 z tej liczby (takie ploty w każdym razie chodzą).

[ygerna]

Kaja - może to Ci się przyda:http://www.rekrutacja.uw.edu.pl/inde...d=52&Itemid=93

a tak naprawdę progi do niczego się nie przydają, bo wszystko zależy od trudności egz. maturalnych póki co zostaje Ci tylko nauka, nauka i jeszcze raz nauka

[oliwia18]

Od 2 lat próg wynosił 90-91 pkt/100. Najlepiej gdybyś zdawała matematykę i geografię, bo to jest najłatwiejsze (możesz zdawać też polski, historię, wos, filozofię, język łaciński).W tym roku z 1200+ osób z I roku zostało poniżej 1000, ale to nie są super trudne studia.

[sylwius012]

Napisane przez oliwia18

Od 2 lat próg wynosił 90-91 pkt/100. Najlepiej gdybyś zdawała matematykę i geografię, bo to jest najłatwiejsze (możesz zdawać też polski, historię, wos, filozofię, język łaciński).W tym roku z 1200+ osób z I roku zostało poniżej 1000, ale to nie są super trudne studia.

90-91?! Z tego, co się orientuję w tym roku było coś miedzy 82-84.. i zazwyczaj nie wzrasta ponad 86. więc nie wiem, skąd taki dużo próg się wziął. Możliwe, że tyle wynosiły punkty najlepiej zdawającej osoby na prawo... ale na pewno nie próg. Największe progi mają: japoństyka, filologia angielska no i psychologia. wiem, wierzyć się nie chcę, a jednak! Prawo jest zaraz po tym. największy próg był na angielskiej chyba, już nie pamiętam? 89.

[ama]

Napisane przez oliwia18

Od 2 lat próg wynosił 90-91 pkt/100. Najlepiej gdybyś zdawała matematykę i geografię, bo to jest najłatwiejsze (możesz zdawać też polski, historię, wos, filozofię, język łaciński).W tym roku z 1200+ osób z I roku zostało poniżej 1000, ale to nie są super trudne studia.

A skąd masz info o tym ile osób zostało? Jesteś na II roku? Jeśli tak to jesteśmy razem na roku

90 to na pewno nie wynik najlepszej osoby. Miałam prawie 99% i byłam dopiero 20. dwa lata temu Z tego co pamiętam to w pierwszej rekrutacji próg jest około 91-94%, ale potem spada. Z tym że z tego co ja pamiętam (a mogę się mylić) to poniżej 85% nie schodzi, chyba że już we wrześniu kiedy jakieś miejsca się zwalniają, bo ktoś rezygnuje. I anglistyka nie ma najwyższych progów. Większy był np. na iberystyce.

[deszczowypies]

Napisane przez ama

A chcesz na dzienne, czy na wieczorowe? Bo na wieczorowe w ogóle nie ma progów. Za 7tys. biorą każdego. Smutne, ale prawdziwe. Studia ogólnie nie są trudne, jest trochę pamięciówki. Kadra jest sporym plusem. Natomiast "koledzy" z roku to temat rzeka. No i straszliwa masówka -1200 osób na roku, chociaż studia kończy nie więcej niż 2/3 z tej liczby (takie ploty w każdym razie chodzą).

oj tak, potwierdzam, że smutne. mnie boli osobiście.

[ama]

Napisane przez deszczowypies

oj tak, potwierdzam, że smutne. mnie boli osobiście.

Wiesz, jest parę fajnych i mądrych osób u nas na wieczorowych, więc znowu też bym się tak nie przywiązywała do tego podziału. Chociaż jako studentka stacjonarna uważam, że nie powinno być studentów płacących dwukrotnie więcej niż nas.

[cherry_flamme]

Napisane przez ama

Wiesz, jest parę fajnych i mądrych osób u nas na wieczorowych, więc znowu też bym się tak nie przywiązywała do tego podziału. Chociaż jako studentka stacjonarna uważam, że nie powinno być studentów płacących dwukrotnie więcej niż nas.

Konkurencja, konkurencja Też studiuję stacjonarnie, ale do zaocznych nic nie mam. Na studia przyjmuje się na podstawie matury, która mogła zwyczajnie ''nie pójść'' i wtedy tryb niestacjinarny jest ratunkiem. A jeżeli ktoś skończy prawo i dostanie się na aplikację, to znaczy, że jest zdolny, obojętnie w jakim trybie studiował.
A tych, którzy płacą i czekają na dyplom, to się zupełnie nie ''boję'', bo na rynku pracy nie satnowią zagrożenia
Chyba zupełny brak podziału między nie- i stacjonarnymi jest na medycynie. Mam koleżankę, która płaciła 15 tys za semestr i w niczym nie przeszkadza to jej w byciu dobrym lekarzem

Właśnie się dowiedziałam, że semastr na UJ kosztuje 2500. To w sumie mało, a przecież UJ się ceni Warszawa widzę droższa

[oliwia18]

w pierwszej rekrutacji pierwszych 400 wyników kończy się właśnie na 90-91 punktach. W kolejnych rekrutacjach (raczej są 2, w 3 już nikt nie rezygnuje) zwykle dochodzą do 550. miejsca rankingowego i są to wyniki 89-88pkt. Na pewno nie 84. Przy takiej liczbie chętnych i przy tylu przedmiotach maturalnych ludzie biją się o setne pkt. Znam ludzi, którzy mając pod 90% z rozszerzen poprawiali podstawową matematykę (której wynik liczy się z wagą 5%), bo brakowało im tych setnych, a wiedzieli ze np. 90% historii już nie mają szansy poprawić. Tak jak napisała koleżanka, pierwszych kilkanaście miejsc zajmują ludzie, którzy mieli napisanych kilka olimpiad i mają same 100- wbrew pozorom takich osób jest sporo. Podsumowując: musisz mieć naprawdę wysokie wyniki z dwóch rozszerzen (oba GRUBO powyzej 80%) i równie dobre wyniki z podstaw, szczególnie z polskiego bo on się liczy najbardziej.
Co do ilości osób na roku, bo ktoś pytał- kolega z komisji stypendialnej, jak również niektórzy moi cwiczeniowcy mówili, ze w tym roku zarówno z I, jak i II roku powyżej 20% nie zaliczylo 2 przedmiotów kierunkowych i nie wiadomo, co z tym robić. Można zawsze w usosie sprawdzić liczbę osób nieaktywnych na listach wykładowych.

[ama]

Napisane przez oliwia18

w pierwszej rekrutacji pierwszych 400 wyników kończy się właśnie na 90-91 punktach. W kolejnych rekrutacjach (raczej są 2, w 3 już nikt nie rezygnuje) zwykle dochodzą do 550. miejsca rankingowego i są to wyniki 89-88pkt. Na pewno nie 84. Przy takiej liczbie chętnych i przy tylu przedmiotach maturalnych ludzie biją się o setne pkt. Znam ludzi, którzy mając pod 90% z rozszerzen poprawiali podstawową matematykę (której wynik liczy się z wagą 5%), bo brakowało im tych setnych, a wiedzieli ze np. 90% historii już nie mają szansy poprawić. Tak jak napisała koleżanka, pierwszych kilkanaście miejsc zajmują ludzie, którzy mieli napisanych kilka olimpiad i mają same 100- wbrew pozorom takich osób jest sporo. Podsumowując: musisz mieć naprawdę wysokie wyniki z dwóch rozszerzen (oba GRUBO powyzej 80%) i równie dobre wyniki z podstaw, szczególnie z polskiego bo on się liczy najbardziej.
Co do ilości osób na roku, bo ktoś pytał- kolega z komisji stypendialnej, jak również niektórzy moi cwiczeniowcy mówili, ze w tym roku zarówno z I, jak i II roku powyżej 20% nie zaliczylo 2 przedmiotów kierunkowych i nie wiadomo, co z tym robić. Można zawsze w usosie sprawdzić liczbę osób nieaktywnych na listach wykładowych.

No chyba wiadomo - wyrzucić. Ale przecież u nas można przyznać komisa, przywrócić termin, umówić się na dyżur i zdać przy setnym podejściu. Są repety, warunki na I roku. Uważam, że to jest bardzo nie w porządku w stosunku do osób, które się uczą. Natomiast z twierdzeniem, że życie zweryfikuje zgadzam się tylko częściowo. Prawnicy to jednak dalej środowisko, gdzie plecy robią swoje, chociaż na szczęście coraz więcej od tego wyjątków.

[sylwius012]

ale jakim cudem nie ma 3 rekrutacji, wiem, że z prawa mało kto rezygnuję, ale mój znajomy w tym roku dostał się w 5 rekrutacji... przynajmniej z tego, co mi wiadomo.. a moze i w 3. wiem, że cos koło tego, ale w życiu nie w 2.. co świadczy o tym, że jest więcej tur.. matury też jakoś za☠☠☠iście nie zdał, tzn. nie po 90% tak jak Wy tu mówicie. I owszem zgadzam się z resztą, to zalezy od roku, od matury, jak pójdzie całej Polsce. więc nie rozumiem, jakim cudem jest 89 czy coś, skoro w tym roku próg wynosił 84... 0.O
POZA TYM, nie rozumiem jednej rzeczy. CO WAS interesują inni? czy to fair wobec uczących się, czy nie. no proszę Was. oczywistą rzeczą jest, że nie. Ale Ci, którzy mają poprawki z danych przedmiotow, nie oznacza to, że się w ogóle nie uczą - mogą mieć trudności.. skoro dostali się na prawo to nie są jakimiś tumanami, wiedzą, gdzie się kierują i na co. Ale żeby od razu wyrzucać ze studiów? Skoro już się dostali do najlepszej uczelni w Polsce, to ja nikomu tego bym nie życzyła, bez względu na wszystko. Nie patrzę innych, patrzę siebie. :/ chcesz to się uczysz, bardzo się to chwali, nie - to pozostaw to dla siebie... bez przesady.

[ygerna]

studia są niesprawiedliwe-to trzeba sobie jasno powiedzieć ktoś uczy się duuuuużo i po prostu nie wyjdzie mu egzamin. Zestresuje się, różne są przecież przypadki. A drugi oleje pierwszy termin albo pójdzie z nastawieniem "jakoś to będzie"

[oliwia18]

Napisane przez sylwius012

ale jakim cudem nie ma 3 rekrutacji, wiem, że z prawa mało kto rezygnuję, ale mój znajomy w tym roku dostał się w 5 rekrutacji... przynajmniej z tego, co mi wiadomo.. a moze i w 3. wiem, że cos koło tego, ale w życiu nie w 2.. co świadczy o tym, że jest więcej tur.. matury też jakoś za☠☠☠iście nie zdał, tzn. nie po 90% tak jak Wy tu mówicie. I owszem zgadzam się z resztą, to zalezy od roku, od matury, jak pójdzie całej Polsce. więc nie rozumiem, jakim cudem jest 89 czy coś, skoro w tym roku próg wynosił 84... 0.O
POZA TYM, nie rozumiem jednej rzeczy. CO WAS interesują inni? czy to fair wobec uczących się, czy nie. no proszę Was. oczywistą rzeczą jest, że nie. Ale Ci, którzy mają poprawki z danych przedmiotow, nie oznacza to, że się w ogóle nie uczą - mogą mieć trudności.. skoro dostali się na prawo to nie są jakimiś tumanami, wiedzą, gdzie się kierują i na co. Ale żeby od razu wyrzucać ze studiów? Skoro już się dostali do najlepszej uczelni w Polsce, to ja nikomu tego bym nie życzyła, bez względu na wszystko. Nie patrzę innych, patrzę siebie. :/ chcesz to się uczysz, bardzo się to chwali, nie - to pozostaw to dla siebie... bez przesady.

Problem z tymi, którzy się nie uczą, polega na tym, że najczęściej są to osoby ze studiów niestacjonarnych (zajęcia są łączone), które nie nadrabiają ani wiedzą, ani inteligencją i na tych studiach nie powinny się znaleźć ani utrzymać, a wydział trzyma takie osoby, żeby wyciągać od nich pieniądze. Policz teraz 700 osób z niestacjonarnych studiów, każda z tych osób płaci rocznie MINIMUM 7000zł (w zależności od planu ratalnego). 7000*700*5 lat studiów= prawie 25 milionów dla wydziału z jednego rocznika. Dolicz sobie do tego opłaty za warunki, wpisy warunkowe czy Bóg wie co jeszcze. Aż żal wyrzucać takich ludzi, bo nie zabija się kury znoszącej złote jaja. Potem taka osoba jest na III roku studiów nie mając zaliczonego jeszcze przedmiotu z I roku (bo jest tyle możliwości przeciągania egzaminów), przez co systematycznie obniża się poziom nauczania.

[sylwius012]

no właśnie dlatego nie można tak kategoryzować ludzi. To tak samo, jak z dostaniem się na to Prawo. Dziewczyna może uczyć się, starać się, ile wlezie, poświęcić cały rok, odciąć się od wszystkiego innego, a matura może jej nie pójść mimo czasu, jaki poświęciła...tak samo jest na studiach. oczywiscie to nie spprawiedliwe, ale żeby tak się zastanowić to, co jest sprawiedliwe w dzisiejszych czasach? nic.

---------- Dopisano o 14:34 ---------- Poprzedni post napisano o 14:28 ----------

Napisane przez oliwia18

Problem z tymi, którzy się nie uczą, polega na tym, że najczęściej są to osoby ze studiów niestacjonarnych (zajęcia są łączone), które nie nadrabiają ani wiedzą, ani inteligencją i na tych studiach nie powinny się znaleźć ani utrzymać, a wydział trzyma takie osoby, żeby wyciągać od nich pieniądze. Policz teraz 700 osób z niestacjonarnych studiów, każda z tych osób płaci rocznie MINIMUM 7000zł (w zależności od planu ratalnego). 7000*700*5 lat studiów= prawie 25 milionów dla wydziału z jednego rocznika. Dolicz sobie do tego opłaty za warunki, wpisy warunkowe czy Bóg wie co jeszcze. Aż żal wyrzucać takich ludzi, bo nie zabija się kury znoszącej złote jaja. Potem taka osoba jest na III roku studiów nie mając zaliczonego jeszcze przedmiotu z I roku (bo jest tyle możliwości przeciągania egzaminów), przez co systematycznie obniża się poziom nauczania.

biorąc pod uwagę te czynniki, które wymieniłaś, faktycznie, jest w tym trochę racji. Ale też zauważ, że ktoś, komu zależy na swojej przyszłości i nauce nie będzie patrzył innego, jeżeli chcę się uczyć i wybić gdzieś dalej to i tak to zrobi. A Ci, którzy wydają hajs tylko dlatego, żeby pochwalić się dyplomem Prawnika czy też pochwalić się, że to tacy pilni studenci na fejsbuczku, nie zajdą daleko. Wierzę, że jest pełno przymułów, którzy płacą, są "ustawieni", ale co z tego. Praca, praca i praca. Jak ktoś już wyżej wspomniał, to żadne zagrożenie na rynku pracy. Inny rodzaj stanowią natomiast osoby, które naprawdę poświęciły czas, starały się, a najzwyczajniej w świecie im się to nie udało i nie chcąc zaprzepaścić sobie roku, poszły właśnie na niestacjonarne.

[cherry_flamme]

Napisane przez oliwia18

Problem z tymi, którzy się nie uczą, polega na tym, że najczęściej są to osoby ze studiów niestacjonarnych (zajęcia są łączone), które nie nadrabiają ani wiedzą, ani inteligencją i na tych studiach nie powinny się znaleźć ani utrzymać, a wydział trzyma takie osoby, żeby wyciągać od nich pieniądze. Policz teraz 700 osób z niestacjonarnych studiów, każda z tych osób płaci rocznie MINIMUM 7000zł (w zależności od planu ratalnego). 7000*700*5 lat studiów= prawie 25 milionów dla wydziału z jednego rocznika. Dolicz sobie do tego opłaty za warunki, wpisy warunkowe czy Bóg wie co jeszcze. Aż żal wyrzucać takich ludzi, bo nie zabija się kury znoszącej złote jaja. Potem taka osoba jest na III roku studiów nie mając zaliczonego jeszcze przedmiotu z I roku (bo jest tyle możliwości przeciągania egzaminów), przez co systematycznie obniża się poziom nauczania.

No tak, ale mówiąc wprost: co Cię to obchodzi ? Jak się nie uczą, to na aplikację się nie dostaną. A jeżeli ktoś już w liceum wie, że po studiach znajdzie pracę w rodzinnej kancelarii, to ją znajdzie, niezależnie od tego, czy to sprawiedliwe, czy nie. Nie ma się co martwić i denerwować, bo pewnych rzeczy nie zmienisz

[oliwia18]

Próbuję wytłumaczyć koleżance sytuację na naszym wydziale, uwierz mi, że nie przeżywam tego, że ktoś płaci za studia. I sama nie zamierzam wybierać się na aplikację. A co mnie to obchodzi? odpowiedź jest w ostatnim zdaniu mojej poprzedniej wypowiedzi.

[ama]

Zgadzam się z Oliwią w 100%. Tu nie chodzi tylko o to co mnie obchodzą inni, ale też o poziom nauczania, który się obniża przez takie osoby. Poniekąd także o prestiż wydziału i opinię jakie te osoby tworzą o wydziale i środowisku studenckim. Zamierzam spędzić również moje życie zawodowe na uczelni, więc leży mi to bardzo na sercu. I nie chodzi tu o kogoś kto nie zdał raz jakiegoś przedmiotu albo komu zabrakło 0,5 punktu na stacjonarne. Chodzi o rzeszę osób trzymanych nieraz na siłę tylko dla kasy, których nigdy nikt nie powinien był przyjąć (no bo bez przesady, ale jak ktoś ma 40% z matury to nie jest to wynik będący efektem tylko pecha. Zresztą jeśli ktoś był taki mądry, że matura mu nie podchodziła to są przecież olimpiady, a tam nie ma już przypadków - mówię to jako weteranka kilku olimpiad przedmiotowych).
Zresztą nie wzięłyście pod uwagę, że jeśli ktoś tak strasznie się stara, a jednak zawala 2 przedmioty kierunkowe już na I roku (nie biorę tu pod uwagę jakiś wyjątkowych sytuacji jak śmierć członka rodziny, czy ciężka choroba, bo to jednak margines i są urlopy dziekańskie, zdrowotne) to może po prostu jest zbyt mało inteligentny albo po prostu nie ma predyspozycji? Takie osoby obniżają poziom zajęć i są zbędnym tłumem (kolejny problem to ogromne grupy ćwiczeniowe - nieraz po 40 osób).

[deszczowypies]

.

[ama]

Napisane przez deszczowypies

nawiązując do poprzedniej wypowiedzi - też znam mnóstwo inteligentnych, ogarniętych osób z niestacjonarnych, którym zabrakło kilku punktów, by dostać się na studia dzienne (swoją drogą, uważam, że to rażąca niesprawiedliwość, że wszyscy wieczorowi niezależnie od wyniku płacą tyle samo...) - obok tego w stu procentach popieram Twoją powyższą wypowiedź.

Po pierwszym roku osoby z niestacjonarnych jeśli mają dobrą średnią mogą starać się o obniżenie czesnego. Nie wiem co prawda o ile i czy jest to znacząca ulga, ale zawsze jakiś to sposób na sprawiedliwość

[cayccee]

Hej czy można dostać się na prawo ze zdaną historią, bez WOSu?

---------- Dopisano o 15:45 ---------- Poprzedni post napisano o 15:34 ----------

Hej czy można dostać się na prawo ze zdaną historią, bez WOSu?