Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2021-06-29, 10:34   #1
Dots31x
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2021-06
Wiadomości: 15
Question

Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie


Witam wszystkich, którzy postanowili wejść i przeczytać moje wypociny, a także tych, którzy wyrażą swoją konstruktywną opinię.

Piszę tutaj, bo zwyczajnie nie mam z kim o tym pogadać. Siostra ma swoje problemy, a wiem, że i tak będzie mnie oceniać, bez dociekania do prawdy.

Mam 31 lat, jestem na początku 4mc ciąży. Obecnie mieszkam (jeszcze) z moim byłym już partnerem. Pochodzę z rozbitej rodziny, przeszłam terapię DDD/DDA. Studiuję zaocznie, staram się o lepszą przyszłość. Ojca dziecka poznałam ponad 2,5 roku temu, jest ode mnie młodszy o 5 lat, bałam się wiązać z kimś młodszym, ale wydawał się być nad wyraz dorosły, samodzielny i pracowity. Po dość szybkim czasie zamieszkaliśmy razem, od samego początku zauważyłam, że jest bardzo związany ze swoją rodziną. Jego mama rozwiodła się z ojcem gdy miał bodajże 13-14 lat. Z tego co mi opowiadał, to wtedy musiał przejąć rolę ojca, czuł, że jest odpowiedzialny za swoją matkę i jedyną siostrę.

A teraz wracając do moich obaw odnośnie jego rodziny. Oni są bardzo głośni, przeklinają do siebie, wyzywają się (według nich żartem jest mówić na kogoś "ty debilu, ty ku**o" itp). Nie znoszą żadnego sprzeciwu, ma być tak jak oni chcą. Mi od samego początku to nie odpowiadało, wiele razy będąc u nich na rodzinnych spotkaniach, mówiłam, że wolałabym tego nie słuchać, robiło mi się nieswojo i byłam zła, że ktoś mówi tak na mojego faceta. Mój partner po tym jak zaczął się ze mną spotykać automatycznie przestał poświęcać im tyle czasu ile wcześniej. Nie widywał się z nimi codziennie, i wydaje mi się, że mieli do mnie o to żal. Nie raz słyszałam z pretensją w głosie, że przestał tak często się z nimi widywać, że nie rozumieją, że ja nie chcę spędzać z nimi każdego wolnego czasu. Ze względu na to, że chwalę sobie podział obowiązków w domu, gdy zamieszkaliśmy razem, jasno postawiłam sprawę. Skoro razem mieszkamy, to wspólnie dzielimy się obowiązkami takimi jak gotowanie, sprzątanie, robienie zakupów itp. Partner jakoś to przyjął, chociaż na początku szło mu opornie, ale wziął się za siebie. Jego rodzina, jak się o tym dowiedziała, w szczególności jego matka i siostra, to jak by ich wąż ukąsił. Zaczęły się telefony do mnie z płaczem, że ja go zagłodzę, że schudł, że marnie wygląda, że jak to tak może być, że kobieta nie czeka na faceta z obiadem, że to jest nienormalne. Od tamtej pory wiedziałam, że mnie nie lubią. Wiele razy namawiali eks do zerwania ze mną, mówili, że jestem jakaś dziwna, że ma się w "to" nie pakować. A wiem o tym, dlatego, że jak wyszła między nami jakaś kłótnia to nie omieszkał mi o tym wspomnieć: "a wszyscy z mojej rodziny mówili żebym się w to nie pakował". Oczywiście później przepraszał, że w złości dużo głupich rzeczy mówi itd. Mi to wszystko jednak zaczęło w głowie zostawać.

Zaczęłam zauważać rzeczy, których wcześniej nie widziałam, bądź po prostu widzieć nie chciałam. Mieszkamy od jego rodziny dosłownie dwa kilometry. Mój eks każdego dnia otrzymuje od nich po kilka telefonów. Potrafią rozmawiać po 40-60min. Często rozmawiają o jakichś nieważnych rzeczach, a to co jadłeś na obiad, a co robiłeś w pracy, a co robisz wieczorem, a co ja jadłem itp. Wiele razy takie telefony zdarzały się w czasie gdy coś wspólnie robiliśmy, a to jak oglądaliśmy film, a to jak byliśmy na zakupach. Kiedyś nawet zdarzyła się sytuacja, gdy dzwoniła jego siostra w momencie, kiedy zaczęło robić się "gorąco" w łóżku. Zadzwoniła raz, powstrzymałam go żeby nie odbierał, akurat się wtedy całowaliśmy. Po chwili zadzwoniła po raz kolejny, i tym razem mnie odepchnął, mówiąc, że skoro dzwoni po raz drugi to mogło się stać coś strasznego (chociaż do tej pory zawsze dzwoni z głupimi sprawami). Okazało się i tym razem, dzwoniła aby zapytać co tam u niego słychać (była godzina 22:30). Oczywiście powiedział mi, że ja wszystko zepsułam, bo nie miałam już ochoty kontynuować gorącego wieczoru. Takie sytuacje zaczęły zdarzać się częściej. A to za każdym razem jak coś planował, to zawsze włączał w to swoją rodzinę. Masz ochotę jechać nad morze? A to może zabierzemy moją mamę, bo ona by się bardzo ucieszyła? Idziemy do kina? A może weźmiemy tatę i mamę, bo na pewno chcieliby iść. Za każdym razem gdy coś planował to albo wkręcał w to swoją rodzinę, albo proponował wyjścia do nich. Pamiętam jak dziś, że na moje urodziny obiecał, że zabierze mnie w góry. Miał to być nasz pierwszy wspólny wyjazd. Z tego względu, że urodziny mamy 7.02 i 14.02, to mieliśmy zrobić prezent "wspólny" i jechać w Tatry. Oczywiście dowiedziała się o tym jego rodzina, i postanowili na jego urodziny, zabrać go w góry, beze mnie. Oczywiście pojechał, bo co miał jego zdaniem zrobić. Przecież prezentów się nie odmawia. Myślicie, że kiedykolwiek w góry mnie zabrał? Oczywiście, że nie. Pamiętam, że to był pierwszy moment, kiedy spakowałam się i odeszłam, a raczej wyszłam i weszłam z powrotem, dałam się przekonać, że zrozumiał błędy, że się poprawi. Wróciłam, niestety miłość jest ślepa. Rozmowy z niezbyt mi przychylnymi osobami (z kręgu jego rodziny) uświadamiały mnie, że może to ja mam problem. Może to ja wyolbrzymiam, może to, że jest bardzo z nimi związany dobrze o nim świadczy. I tak trwałam w tym całym bagnie, a najgorsze jest to, że zaszłam w ciąże (nieplanowaną). Jak mu o tym powiedziałam, to zapytał czy ta "niby" ciąża jest pewna. Jezu, jak mi się wtedy chciało płakać. Okazało się, że ciąża zagrożona, gdy lekarz potwierdził, który to tydzień, eks nagle jak by się ocknął, i postanowił pokazać, że mogę na niego liczyć. Dosłownie przez kolejne dwa tygodnie na rękach mnie nosił, dbał, sprzątał, przytulał. Jak ja się wtedy cieszyłam, myślałam (o ja głupia), że już zawsze tak będzie, że może ciąża nim wstrząsnęła. Dwa tygodnie, czar prysł. Znowu zaczęła się zmiana naszych planów, bo rodzina. Znowu wielogodzinne telefony i rozmowy o niczym. Spóźnianie się, często o dwie, trzy godziny do domu, gdzie ja czekam, bo mieliśmy coś wspólnie robić. Wychodzenie bez słowa do rodziny na cały dzień, bo on musi odsapnąć i się zrelaksować. Czułam się jak piąte koło u wozu, jak jego koleżanka a nie matka jego dziecka. Nie wiem czy bardziej dla siebie czy dla dziecka, chciałam znowu odejść, postawiłam sprawę jasno, oczywiście nagle zrozumiał po raz setny swoje błędy, a ja patrząc na dobro dziecka, dałam mu szansę i ultimatum, że tym razem jeśli do siebie wracamy to wspólnie idziemy na psychoterapię dla par. No i poszliśmy, dokładnie trochę ponad tydzień temu. Pani psychoterapeutka od razu zauważyła jego problem, nakreśliła trochę jak powinien zachowywać się ktoś kto odciął pępowinę, opowiedziała o tym, że kobieta potrzebuje opieki, czułości i wsparcia, a szczególnie w ciąży. Wydawało się, że on chce coś zmienić, że zrozumiał pewne kwestie, i chociaż wiem, że jedno spotkanie z psychoterapeutą wszystkiego nie zmieni, to łudziłam się, że jasne tłumaczenie mu jak działa budowanie nowego związku i nowej rodziny dało mu do myślenia. Nie minęły trzy dni, znowu telefon od jego ojca tym razem, akurat oglądaliśmy jakiś wspólny film, wieczór na prawdę przyjemny, odebrał jak oparzony, i w ciągu dwóch minut, muszę jechać, bo tata potrzebuje pomocy z przewiezieniem czegoś do warsztatu. Na nic moje prośby, tłumaczenia, że nie tak to miało wyglądać, że nikt w tej chwili nie umiera, że może poczekać itd. Przy wyjściu powiedział, że mam nie płakać, bo za pół godziny wróci. Po raz kolejny miał mnie głęboko gdzieś, i oczywiście wrócił po 23:00 a nie w ciągu pół h. Pewnie myślicie, że o co ja mam problem, ale na prawdę takie sytuacje zdarzały się notorycznie. Nie mogliśmy mieć planów, bo może ktoś z jego rodziny nagle będzie potrzebował pomocy. Do tego dochodziło to, że oni zawsze mieli rację, że to ja powinnam przepraszać za kość niezgody. Że to ja się powinnam bardziej postarać. Wiele razy sprawili mi przykrość komentarzami na mój wygląd, że powinnam się bardziej malować, a on słysząc to nigdy nic nie powiedział.

Do sedna, po ostatniej akcji powiedziałam, że to definitywny koniec, nie chcę już mieć z nim nic wspólnego, chociaż wiem, że zrobię wszystko aby dziecko miało z nim dobry kontakt. Znalazłam mieszkanie, wyprowadzam się za 10 dni. W tym momencie, na prawdę jak niczego na świecie potrzebuję jakichś rad, jak sobie poradzić z tą sytuacją, jak wziąć się w garść. Wiem, że pewnie część z was będzie uważać, że ciąża to w takim związku mega nieodpowiedzialne, ale już jest po fakcie... Może ktoś był w takiej sytuacji, i ma jakieś magiczne sposoby żeby sobie poradzić... wiem, że nikt nie zagwarantuje mi, że moje życie będzie teraz lepsze, ale potrzebuję choć odrobiny pocieszenia, że dam sobie radę. Że sama jakoś wychowam dziecko, że dam radę być dla niego oparciem, że podołam tym wszystkim nadchodzącym sytuacjom. I przede wszystkim, chciałabym abyście ocenili czy kończąc ten związek dobrze postąpiłam.

Bardzo dziękuję, że mogłam się wygadać, brakowało mi tego bardzo.

Dziękuję
Dots31x jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 11:18   #2
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość
Witam wszystkich, którzy postanowili wejść i przeczytać moje wypociny, a także tych, którzy wyrażą swoją konstruktywną opinię.

Piszę tutaj, bo zwyczajnie nie mam z kim o tym pogadać. Siostra ma swoje problemy, a wiem, że i tak będzie mnie oceniać, bez dociekania do prawdy.

Mam 31 lat, jestem na początku 4mc ciąży. Obecnie mieszkam (jeszcze) z moim byłym już partnerem. Pochodzę z rozbitej rodziny, przeszłam terapię DDD/DDA. Studiuję zaocznie, staram się o lepszą przyszłość. Ojca dziecka poznałam ponad 2,5 roku temu, jest ode mnie młodszy o 5 lat, bałam się wiązać z kimś młodszym, ale wydawał się być nad wyraz dorosły, samodzielny i pracowity. Po dość szybkim czasie zamieszkaliśmy razem, od samego początku zauważyłam, że jest bardzo związany ze swoją rodziną. Jego mama rozwiodła się z ojcem gdy miał bodajże 13-14 lat. Z tego co mi opowiadał, to wtedy musiał przejąć rolę ojca, czuł, że jest odpowiedzialny za swoją matkę i jedyną siostrę.

A teraz wracając do moich obaw odnośnie jego rodziny. Oni są bardzo głośni, przeklinają do siebie, wyzywają się (według nich żartem jest mówić na kogoś "ty debilu, ty ku**o" itp). Nie znoszą żadnego sprzeciwu, ma być tak jak oni chcą. Mi od samego początku to nie odpowiadało, wiele razy będąc u nich na rodzinnych spotkaniach, mówiłam, że wolałabym tego nie słuchać, robiło mi się nieswojo i byłam zła, że ktoś mówi tak na mojego faceta. Mój partner po tym jak zaczął się ze mną spotykać automatycznie przestał poświęcać im tyle czasu ile wcześniej. Nie widywał się z nimi codziennie, i wydaje mi się, że mieli do mnie o to żal. Nie raz słyszałam z pretensją w głosie, że przestał tak często się z nimi widywać, że nie rozumieją, że ja nie chcę spędzać z nimi każdego wolnego czasu. Ze względu na to, że chwalę sobie podział obowiązków w domu, gdy zamieszkaliśmy razem, jasno postawiłam sprawę. Skoro razem mieszkamy, to wspólnie dzielimy się obowiązkami takimi jak gotowanie, sprzątanie, robienie zakupów itp. Partner jakoś to przyjął, chociaż na początku szło mu opornie, ale wziął się za siebie. Jego rodzina, jak się o tym dowiedziała, w szczególności jego matka i siostra, to jak by ich wąż ukąsił. Zaczęły się telefony do mnie z płaczem, że ja go zagłodzę, że schudł, że marnie wygląda, że jak to tak może być, że kobieta nie czeka na faceta z obiadem, że to jest nienormalne. Od tamtej pory wiedziałam, że mnie nie lubią. Wiele razy namawiali eks do zerwania ze mną, mówili, że jestem jakaś dziwna, że ma się w "to" nie pakować. A wiem o tym, dlatego, że jak wyszła między nami jakaś kłótnia to nie omieszkał mi o tym wspomnieć: "a wszyscy z mojej rodziny mówili żebym się w to nie pakował". Oczywiście później przepraszał, że w złości dużo głupich rzeczy mówi itd. Mi to wszystko jednak zaczęło w głowie zostawać.

Zaczęłam zauważać rzeczy, których wcześniej nie widziałam, bądź po prostu widzieć nie chciałam. Mieszkamy od jego rodziny dosłownie dwa kilometry. Mój eks każdego dnia otrzymuje od nich po kilka telefonów. Potrafią rozmawiać po 40-60min. Często rozmawiają o jakichś nieważnych rzeczach, a to co jadłeś na obiad, a co robiłeś w pracy, a co robisz wieczorem, a co ja jadłem itp. Wiele razy takie telefony zdarzały się w czasie gdy coś wspólnie robiliśmy, a to jak oglądaliśmy film, a to jak byliśmy na zakupach. Kiedyś nawet zdarzyła się sytuacja, gdy dzwoniła jego siostra w momencie, kiedy zaczęło robić się "gorąco" w łóżku. Zadzwoniła raz, powstrzymałam go żeby nie odbierał, akurat się wtedy całowaliśmy. Po chwili zadzwoniła po raz kolejny, i tym razem mnie odepchnął, mówiąc, że skoro dzwoni po raz drugi to mogło się stać coś strasznego (chociaż do tej pory zawsze dzwoni z głupimi sprawami). Okazało się i tym razem, dzwoniła aby zapytać co tam u niego słychać (była godzina 22:30). Oczywiście powiedział mi, że ja wszystko zepsułam, bo nie miałam już ochoty kontynuować gorącego wieczoru. Takie sytuacje zaczęły zdarzać się częściej. A to za każdym razem jak coś planował, to zawsze włączał w to swoją rodzinę. Masz ochotę jechać nad morze? A to może zabierzemy moją mamę, bo ona by się bardzo ucieszyła? Idziemy do kina? A może weźmiemy tatę i mamę, bo na pewno chcieliby iść. Za każdym razem gdy coś planował to albo wkręcał w to swoją rodzinę, albo proponował wyjścia do nich. Pamiętam jak dziś, że na moje urodziny obiecał, że zabierze mnie w góry. Miał to być nasz pierwszy wspólny wyjazd. Z tego względu, że urodziny mamy 7.02 i 14.02, to mieliśmy zrobić prezent "wspólny" i jechać w Tatry. Oczywiście dowiedziała się o tym jego rodzina, i postanowili na jego urodziny, zabrać go w góry, beze mnie. Oczywiście pojechał, bo co miał jego zdaniem zrobić. Przecież prezentów się nie odmawia. Myślicie, że kiedykolwiek w góry mnie zabrał? Oczywiście, że nie. Pamiętam, że to był pierwszy moment, kiedy spakowałam się i odeszłam, a raczej wyszłam i weszłam z powrotem, dałam się przekonać, że zrozumiał błędy, że się poprawi. Wróciłam, niestety miłość jest ślepa. Rozmowy z niezbyt mi przychylnymi osobami (z kręgu jego rodziny) uświadamiały mnie, że może to ja mam problem. Może to ja wyolbrzymiam, może to, że jest bardzo z nimi związany dobrze o nim świadczy. I tak trwałam w tym całym bagnie, a najgorsze jest to, że zaszłam w ciąże (nieplanowaną). Jak mu o tym powiedziałam, to zapytał czy ta "niby" ciąża jest pewna. Jezu, jak mi się wtedy chciało płakać. Okazało się, że ciąża zagrożona, gdy lekarz potwierdził, który to tydzień, eks nagle jak by się ocknął, i postanowił pokazać, że mogę na niego liczyć. Dosłownie przez kolejne dwa tygodnie na rękach mnie nosił, dbał, sprzątał, przytulał. Jak ja się wtedy cieszyłam, myślałam (o ja głupia), że już zawsze tak będzie, że może ciąża nim wstrząsnęła. Dwa tygodnie, czar prysł. Znowu zaczęła się zmiana naszych planów, bo rodzina. Znowu wielogodzinne telefony i rozmowy o niczym. Spóźnianie się, często o dwie, trzy godziny do domu, gdzie ja czekam, bo mieliśmy coś wspólnie robić. Wychodzenie bez słowa do rodziny na cały dzień, bo on musi odsapnąć i się zrelaksować. Czułam się jak piąte koło u wozu, jak jego koleżanka a nie matka jego dziecka. Nie wiem czy bardziej dla siebie czy dla dziecka, chciałam znowu odejść, postawiłam sprawę jasno, oczywiście nagle zrozumiał po raz setny swoje błędy, a ja patrząc na dobro dziecka, dałam mu szansę i ultimatum, że tym razem jeśli do siebie wracamy to wspólnie idziemy na psychoterapię dla par. No i poszliśmy, dokładnie trochę ponad tydzień temu. Pani psychoterapeutka od razu zauważyła jego problem, nakreśliła trochę jak powinien zachowywać się ktoś kto odciął pępowinę, opowiedziała o tym, że kobieta potrzebuje opieki, czułości i wsparcia, a szczególnie w ciąży. Wydawało się, że on chce coś zmienić, że zrozumiał pewne kwestie, i chociaż wiem, że jedno spotkanie z psychoterapeutą wszystkiego nie zmieni, to łudziłam się, że jasne tłumaczenie mu jak działa budowanie nowego związku i nowej rodziny dało mu do myślenia. Nie minęły trzy dni, znowu telefon od jego ojca tym razem, akurat oglądaliśmy jakiś wspólny film, wieczór na prawdę przyjemny, odebrał jak oparzony, i w ciągu dwóch minut, muszę jechać, bo tata potrzebuje pomocy z przewiezieniem czegoś do warsztatu. Na nic moje prośby, tłumaczenia, że nie tak to miało wyglądać, że nikt w tej chwili nie umiera, że może poczekać itd. Przy wyjściu powiedział, że mam nie płakać, bo za pół godziny wróci. Po raz kolejny miał mnie głęboko gdzieś, i oczywiście wrócił po 23:00 a nie w ciągu pół h. Pewnie myślicie, że o co ja mam problem, ale na prawdę takie sytuacje zdarzały się notorycznie. Nie mogliśmy mieć planów, bo może ktoś z jego rodziny nagle będzie potrzebował pomocy. Do tego dochodziło to, że oni zawsze mieli rację, że to ja powinnam przepraszać za kość niezgody. Że to ja się powinnam bardziej postarać. Wiele razy sprawili mi przykrość komentarzami na mój wygląd, że powinnam się bardziej malować, a on słysząc to nigdy nic nie powiedział.

Do sedna, po ostatniej akcji powiedziałam, że to definitywny koniec, nie chcę już mieć z nim nic wspólnego, chociaż wiem, że zrobię wszystko aby dziecko miało z nim dobry kontakt. Znalazłam mieszkanie, wyprowadzam się za 10 dni. W tym momencie, na prawdę jak niczego na świecie potrzebuję jakichś rad, jak sobie poradzić z tą sytuacją, jak wziąć się w garść. Wiem, że pewnie część z was będzie uważać, że ciąża to w takim związku mega nieodpowiedzialne, ale już jest po fakcie... Może ktoś był w takiej sytuacji, i ma jakieś magiczne sposoby żeby sobie poradzić... wiem, że nikt nie zagwarantuje mi, że moje życie będzie teraz lepsze, ale potrzebuję choć odrobiny pocieszenia, że dam sobie radę. Że sama jakoś wychowam dziecko, że dam radę być dla niego oparciem, że podołam tym wszystkim nadchodzącym sytuacjom. I przede wszystkim, chciałabym abyście ocenili czy kończąc ten związek dobrze postąpiłam.

Bardzo dziękuję, że mogłam się wygadać, brakowało mi tego bardzo.

Dziękuję
Ta dobrze zrobilas
Jedynym blad w tym wszystkim jest to ze zaszlas w ciaze z takim przyglupem ,trzeba bylo odejesc zanim do tego doszlo

Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Czas edycji: 2021-06-29 o 12:42
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 11:21   #3
Magmag0194
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 1 750
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość
Witam wszystkich, którzy postanowili wejść i przeczytać moje wypociny, a także tych, którzy wyrażą swoją konstruktywną opinię.

Piszę tutaj, bo zwyczajnie nie mam z kim o tym pogadać. Siostra ma swoje problemy, a wiem, że i tak będzie mnie oceniać, bez dociekania do prawdy.

Mam 31 lat, jestem na początku 4mc ciąży. Obecnie mieszkam (jeszcze) z moim byłym już partnerem. Pochodzę z rozbitej rodziny, przeszłam terapię DDD/DDA. Studiuję zaocznie, staram się o lepszą przyszłość. Ojca dziecka poznałam ponad 2,5 roku temu, jest ode mnie młodszy o 5 lat, bałam się wiązać z kimś młodszym, ale wydawał się być nad wyraz dorosły, samodzielny i pracowity. Po dość szybkim czasie zamieszkaliśmy razem, od samego początku zauważyłam, że jest bardzo związany ze swoją rodziną. Jego mama rozwiodła się z ojcem gdy miał bodajże 13-14 lat. Z tego co mi opowiadał, to wtedy musiał przejąć rolę ojca, czuł, że jest odpowiedzialny za swoją matkę i jedyną siostrę.

A teraz wracając do moich obaw odnośnie jego rodziny. Oni są bardzo głośni, przeklinają do siebie, wyzywają się (według nich żartem jest mówić na kogoś "ty debilu, ty ku**o" itp). Nie znoszą żadnego sprzeciwu, ma być tak jak oni chcą. Mi od samego początku to nie odpowiadało, wiele razy będąc u nich na rodzinnych spotkaniach, mówiłam, że wolałabym tego nie słuchać, robiło mi się nieswojo i byłam zła, że ktoś mówi tak na mojego faceta. Mój partner po tym jak zaczął się ze mną spotykać automatycznie przestał poświęcać im tyle czasu ile wcześniej. Nie widywał się z nimi codziennie, i wydaje mi się, że mieli do mnie o to żal. Nie raz słyszałam z pretensją w głosie, że przestał tak często się z nimi widywać, że nie rozumieją, że ja nie chcę spędzać z nimi każdego wolnego czasu. Ze względu na to, że chwalę sobie podział obowiązków w domu, gdy zamieszkaliśmy razem, jasno postawiłam sprawę. Skoro razem mieszkamy, to wspólnie dzielimy się obowiązkami takimi jak gotowanie, sprzątanie, robienie zakupów itp. Partner jakoś to przyjął, chociaż na początku szło mu opornie, ale wziął się za siebie. Jego rodzina, jak się o tym dowiedziała, w szczególności jego matka i siostra, to jak by ich wąż ukąsił. Zaczęły się telefony do mnie z płaczem, że ja go zagłodzę, że schudł, że marnie wygląda, że jak to tak może być, że kobieta nie czeka na faceta z obiadem, że to jest nienormalne. Od tamtej pory wiedziałam, że mnie nie lubią. Wiele razy namawiali eks do zerwania ze mną, mówili, że jestem jakaś dziwna, że ma się w "to" nie pakować. A wiem o tym, dlatego, że jak wyszła między nami jakaś kłótnia to nie omieszkał mi o tym wspomnieć: "a wszyscy z mojej rodziny mówili żebym się w to nie pakował". Oczywiście później przepraszał, że w złości dużo głupich rzeczy mówi itd. Mi to wszystko jednak zaczęło w głowie zostawać.

Zaczęłam zauważać rzeczy, których wcześniej nie widziałam, bądź po prostu widzieć nie chciałam. Mieszkamy od jego rodziny dosłownie dwa kilometry. Mój eks każdego dnia otrzymuje od nich po kilka telefonów. Potrafią rozmawiać po 40-60min. Często rozmawiają o jakichś nieważnych rzeczach, a to co jadłeś na obiad, a co robiłeś w pracy, a co robisz wieczorem, a co ja jadłem itp. Wiele razy takie telefony zdarzały się w czasie gdy coś wspólnie robiliśmy, a to jak oglądaliśmy film, a to jak byliśmy na zakupach. Kiedyś nawet zdarzyła się sytuacja, gdy dzwoniła jego siostra w momencie, kiedy zaczęło robić się "gorąco" w łóżku. Zadzwoniła raz, powstrzymałam go żeby nie odbierał, akurat się wtedy całowaliśmy. Po chwili zadzwoniła po raz kolejny, i tym razem mnie odepchnął, mówiąc, że skoro dzwoni po raz drugi to mogło się stać coś strasznego (chociaż do tej pory zawsze dzwoni z głupimi sprawami). Okazało się i tym razem, dzwoniła aby zapytać co tam u niego słychać (była godzina 22:30). Oczywiście powiedział mi, że ja wszystko zepsułam, bo nie miałam już ochoty kontynuować gorącego wieczoru. Takie sytuacje zaczęły zdarzać się częściej. A to za każdym razem jak coś planował, to zawsze włączał w to swoją rodzinę. Masz ochotę jechać nad morze? A to może zabierzemy moją mamę, bo ona by się bardzo ucieszyła? Idziemy do kina? A może weźmiemy tatę i mamę, bo na pewno chcieliby iść. Za każdym razem gdy coś planował to albo wkręcał w to swoją rodzinę, albo proponował wyjścia do nich. Pamiętam jak dziś, że na moje urodziny obiecał, że zabierze mnie w góry. Miał to być nasz pierwszy wspólny wyjazd. Z tego względu, że urodziny mamy 7.02 i 14.02, to mieliśmy zrobić prezent "wspólny" i jechać w Tatry. Oczywiście dowiedziała się o tym jego rodzina, i postanowili na jego urodziny, zabrać go w góry, beze mnie. Oczywiście pojechał, bo co miał jego zdaniem zrobić. Przecież prezentów się nie odmawia. Myślicie, że kiedykolwiek w góry mnie zabrał? Oczywiście, że nie. Pamiętam, że to był pierwszy moment, kiedy spakowałam się i odeszłam, a raczej wyszłam i weszłam z powrotem, dałam się przekonać, że zrozumiał błędy, że się poprawi. Wróciłam, niestety miłość jest ślepa. Rozmowy z niezbyt mi przychylnymi osobami (z kręgu jego rodziny) uświadamiały mnie, że może to ja mam problem. Może to ja wyolbrzymiam, może to, że jest bardzo z nimi związany dobrze o nim świadczy. I tak trwałam w tym całym bagnie, a najgorsze jest to, że zaszłam w ciąże (nieplanowaną). Jak mu o tym powiedziałam, to zapytał czy ta "niby" ciąża jest pewna. Jezu, jak mi się wtedy chciało płakać. Okazało się, że ciąża zagrożona, gdy lekarz potwierdził, który to tydzień, eks nagle jak by się ocknął, i postanowił pokazać, że mogę na niego liczyć. Dosłownie przez kolejne dwa tygodnie na rękach mnie nosił, dbał, sprzątał, przytulał. Jak ja się wtedy cieszyłam, myślałam (o ja głupia), że już zawsze tak będzie, że może ciąża nim wstrząsnęła. Dwa tygodnie, czar prysł. Znowu zaczęła się zmiana naszych planów, bo rodzina. Znowu wielogodzinne telefony i rozmowy o niczym. Spóźnianie się, często o dwie, trzy godziny do domu, gdzie ja czekam, bo mieliśmy coś wspólnie robić. Wychodzenie bez słowa do rodziny na cały dzień, bo on musi odsapnąć i się zrelaksować. Czułam się jak piąte koło u wozu, jak jego koleżanka a nie matka jego dziecka. Nie wiem czy bardziej dla siebie czy dla dziecka, chciałam znowu odejść, postawiłam sprawę jasno, oczywiście nagle zrozumiał po raz setny swoje błędy, a ja patrząc na dobro dziecka, dałam mu szansę i ultimatum, że tym razem jeśli do siebie wracamy to wspólnie idziemy na psychoterapię dla par. No i poszliśmy, dokładnie trochę ponad tydzień temu. Pani psychoterapeutka od razu zauważyła jego problem, nakreśliła trochę jak powinien zachowywać się ktoś kto odciął pępowinę, opowiedziała o tym, że kobieta potrzebuje opieki, czułości i wsparcia, a szczególnie w ciąży. Wydawało się, że on chce coś zmienić, że zrozumiał pewne kwestie, i chociaż wiem, że jedno spotkanie z psychoterapeutą wszystkiego nie zmieni, to łudziłam się, że jasne tłumaczenie mu jak działa budowanie nowego związku i nowej rodziny dało mu do myślenia. Nie minęły trzy dni, znowu telefon od jego ojca tym razem, akurat oglądaliśmy jakiś wspólny film, wieczór na prawdę przyjemny, odebrał jak oparzony, i w ciągu dwóch minut, muszę jechać, bo tata potrzebuje pomocy z przewiezieniem czegoś do warsztatu. Na nic moje prośby, tłumaczenia, że nie tak to miało wyglądać, że nikt w tej chwili nie umiera, że może poczekać itd. Przy wyjściu powiedział, że mam nie płakać, bo za pół godziny wróci. Po raz kolejny miał mnie głęboko gdzieś, i oczywiście wrócił po 23:00 a nie w ciągu pół h. Pewnie myślicie, że o co ja mam problem, ale na prawdę takie sytuacje zdarzały się notorycznie. Nie mogliśmy mieć planów, bo może ktoś z jego rodziny nagle będzie potrzebował pomocy. Do tego dochodziło to, że oni zawsze mieli rację, że to ja powinnam przepraszać za kość niezgody. Że to ja się powinnam bardziej postarać. Wiele razy sprawili mi przykrość komentarzami na mój wygląd, że powinnam się bardziej malować, a on słysząc to nigdy nic nie powiedział.

Do sedna, po ostatniej akcji powiedziałam, że to definitywny koniec, nie chcę już mieć z nim nic wspólnego, chociaż wiem, że zrobię wszystko aby dziecko miało z nim dobry kontakt. Znalazłam mieszkanie, wyprowadzam się za 10 dni. W tym momencie, na prawdę jak niczego na świecie potrzebuję jakichś rad, jak sobie poradzić z tą sytuacją, jak wziąć się w garść. Wiem, że pewnie część z was będzie uważać, że ciąża to w takim związku mega nieodpowiedzialne, ale już jest po fakcie... Może ktoś był w takiej sytuacji, i ma jakieś magiczne sposoby żeby sobie poradzić... wiem, że nikt nie zagwarantuje mi, że moje życie będzie teraz lepsze, ale potrzebuję choć odrobiny pocieszenia, że dam sobie radę. Że sama jakoś wychowam dziecko, że dam radę być dla niego oparciem, że podołam tym wszystkim nadchodzącym sytuacjom. I przede wszystkim, chciałabym abyście ocenili czy kończąc ten związek dobrze postąpiłam.

Bardzo dziękuję, że mogłam się wygadać, brakowało mi tego bardzo.

Dziękuję
Dobrze postąpiłaś, chociaż jestem w wielkim szoku, że aż tyle czasu zajęło Ci ocknięcie się z kim masz do czynienia. Nigdy nie zrozumiem kobiet, które na siłę wojują o partnera z jego rodziną.
Magmag0194 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 11:27   #4
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 7 596
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość
Jego mama rozwiodła się z ojcem gdy miał bodajże 13-14 lat.

Idziemy do kina? A może weźmiemy tatę i mamę
Czyli pomimo rozwodu, jego rodzice razem nadal mieszkają ze sobą?

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość

opowiedziała o tym, że kobieta potrzebuje opieki, czułości i wsparcia, a szczególnie w ciąży.
Psychoterapeutka poważnie mówiła, że kobieta potrzebuje od mężczyzny opieki
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 12:19   #5
Dots31x
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2021-06
Wiadomości: 15
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

[1=d61abbce58b52fe45ffe444 afc51ca0ea3c11859_65540a4 4484ab;88781835]Czyli pomimo rozwodu, jego rodzice razem nadal mieszkają ze sobą?



Psychoterapeutka poważnie mówiła, że kobieta potrzebuje od mężczyzny opieki [/QUOTE]


Nie mieszkają ze sobą, ale mają stały kontakt, oni wszyscy bardzo dobrze ze sobą trzymają, wręcz już na samym początku oznajmiali mi, że ich więź jest nie do rozerwania, i że zawsze tak będzie.

A co do psychoterapeutki, to nie dosłownie, że kobieta potrzebuje opieki w stylu jak opieka nad dzieckiem, ale bardziej w sensie pocieszenia w trudnych sytuacjach, czy oparcia i liczenia na partnera w różnych sytuacjach w życiu. Chodziło po prostu o to, że gdy np będąc u jego rodziny słyszymy jakieś komentarze na mój temat, to fajnie by było gdyby on stanął po mojej stronie i się odezwał. Myślę, że o to jej chodziło

---------- Dopisano o 12:19 ---------- Poprzedni post napisano o 12:16 ----------

Cytat:
Napisane przez Magmag0194 Pokaż wiadomość
Dobrze postąpiłaś, chociaż jestem w wielkim szoku, że aż tyle czasu zajęło Ci ocknięcie się z kim masz do czynienia. Nigdy nie zrozumiem kobiet, które na siłę wojują o partnera z jego rodziną.
To nie jest tak, że nagle z dnia na dzień się ocknęłam, widziałam już pewne rzeczy, które mi nie odpowiadały wcześniej, ale za każdym razem chęć poprawy sprawiały, że człowiek "zapominał" bądź chciał zapomnieć. Ja siebie też ie rozumiem, sygnały były, czerwona lampka się paliła, ale jednak. Nie wiem jak ja sobie poradzę, boję się po prostu przyszłości.
Dots31x jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 12:19   #6
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Dobrze ze sie rozstalas, zle ze zaszlas w ciaze
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 12:28   #7
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 7 596
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość
To nie jest tak, że nagle z dnia na dzień się ocknęłam, widziałam już pewne rzeczy, które mi nie odpowiadały wcześniej, ale za każdym razem chęć poprawy sprawiały, że człowiek "zapominał" bądź chciał zapomnieć. Ja siebie też ie rozumiem, sygnały były, czerwona lampka się paliła, ale jednak. Nie wiem jak ja sobie poradzę, boję się po prostu przyszłości.
Niestety tacy ludzie są niereformowalni. Może gdybyście się wyprowadzili daleko od nich, do innego kraju lub nawet na inny kontynent, to może facet by się ogarnął i odciął pępowinę. W takiej sytuacji, jak ty to opisałaś, jest to zwyczajnie niemożliwe. I nie pomoże w tym terapia, egzorcyzmy, tłumaczenie, kłótnie ani łzy. Ten człowiek jest już wychowany i dorosły, i jest taki, jakim ci się przedstawił. Szkoda, że nie zakończyło się to prościej, bo ty i dziecko będziecie się męczyli mając w życiu takiego człowieka. Chyba że zerwiesz z nim całkowicie kontakt (tacy mężczyźni z reguły nie walczą o prawa do opieki nad dzieckiem), lub ewentualnie rozważysz adopcję.
Bardzo trudna sytuacja, ważne, żebyś nie żyła w zawieszeniu łudząc się, że on przejrzy na oczy po pojawieniu się dziecka, bo tak nie będzie.
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2021-06-29, 12:37   #8
Magmag0194
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 1 750
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość

To nie jest tak, że nagle z dnia na dzień się ocknęłam, widziałam już pewne rzeczy, które mi nie odpowiadały wcześniej, ale za każdym razem chęć poprawy sprawiały, że człowiek "zapominał" bądź chciał zapomnieć. Ja siebie też ie rozumiem, sygnały były, czerwona lampka się paliła, ale jednak. Nie wiem jak ja sobie poradzę, boję się po prostu przyszłości.
Poradzisz sobie, aczkolwiek łatwo nie będzie. Jeśli to taki typ, o jakim myślę, to i on i jego rodzinka jeszcze Ci nieźle krwi napsują przy wychowywaniu dziecka. Rozważyłabym na Twoim miejscu wyprowadzkę do innego miasta, przynajmniej 200 km od nich.
Magmag0194 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 13:06   #9
Dots31x
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2021-06
Wiadomości: 15
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

[1=d61abbce58b52fe45ffe444 afc51ca0ea3c11859_65540a4 4484ab;88782027]Niestety tacy ludzie są niereformowalni. Może gdybyście się wyprowadzili daleko od nich, do innego kraju lub nawet na inny kontynent, to może facet by się ogarnął i odciął pępowinę. W takiej sytuacji, jak ty to opisałaś, jest to zwyczajnie niemożliwe. I nie pomoże w tym terapia, egzorcyzmy, tłumaczenie, kłótnie ani łzy. Ten człowiek jest już wychowany i dorosły, i jest taki, jakim ci się przedstawił. Szkoda, że nie zakończyło się to prościej, bo ty i dziecko będziecie się męczyli mając w życiu takiego człowieka. Chyba że zerwiesz z nim całkowicie kontakt (tacy mężczyźni z reguły nie walczą o prawa do opieki nad dzieckiem), lub ewentualnie rozważysz adopcję.
Bardzo trudna sytuacja, ważne, żebyś nie żyła w zawieszeniu łudząc się, że on przejrzy na oczy po pojawieniu się dziecka, bo tak nie będzie.[/QUOTE]

Łudziłam się jeszcze do wczoraj wieczorem, że przecież dziecko, że jest dorosły, ale po tym jak zachowywał się jak gdyby nigdy nic, oglądał telewizję, podśpiewywał pod nosem, już się nie łudzę. Nie potrafię pojąć jak w takich momentach, gdy tracisz matkę swojego dziecka, gdy tracisz możliwość na ciągłe bycie przy tym dziecku, zachowujesz się jak gdyby nigdy nic, jak można się śmiać w takich momentach, jak można śpiewać i pokazywać, że ty się z tym masz całkiem okej... podczas gdy ja na prawdę źle się czuję, jest mi mega przykro, ciężko, mam ochotę płakać, on zachowuje się jak by to była kolejna kłótnia, jakby rozstanie nas nie dotyczyło...

W tym momencie go pakuję, bo wiem, że gdy wróci z pracy to sam tego nie zrobi, więc spakuję go, i każę już dziś mu się wyprowadzić. Postanowiłam, że oddam mu różnicę w czynszu, który płacił, bo wiem, że na pewno o to będzie pytał. Nie dam już po prostu rady patrzeć na ten jego uśmiech i zadowolenie przez kolejne 10 dni.

---------- Dopisano o 13:06 ---------- Poprzedni post napisano o 13:01 ----------

Cytat:
Napisane przez Magmag0194 Pokaż wiadomość
Poradzisz sobie, aczkolwiek łatwo nie będzie. Jeśli to taki typ, o jakim myślę, to i on i jego rodzinka jeszcze Ci nieźle krwi napsują przy wychowywaniu dziecka. Rozważyłabym na Twoim miejscu wyprowadzkę do innego miasta, przynajmniej 200 km od nich.
W niedzielę gdy mu powiedziałam, że to koniec, to zaczął mi grozić, że ja nic od niego nie dostanę, że jestem potworem, że niszczę dziecku życie, że skoro chcę wojny to ją dostanę... zachowywał się jak jakiś chłopiec, któremu zabrano zabawkę, skoro mi ją zabrałaś to Ci zrobię na złość.. cały czas mówił, że zniszczyłam mu życie, że pójdzie do sądu. Ja oczywiście starałam się na tyle ile mogłam być spokojna, ale nie powiem, były momenty gdzie się prawie popłakałam. W pewnym momencie poszedł na papierosa, a gdy wrócił to powiedział, że wszystko to co mówił to mówił w nerwach i wcale tak nie myśli. Niestety niektóre słowa już zostały powiedziane, a mówił to na prawdę tak jak by serio tak myślał.

Będę starać się wyprowadzić, ale w tym momencie mam jeszcze studia, które chcę skończyć, bo zależy mi na dobrej pracy. Po prostu źle ulokowałam swoje uczucia i jest mi z tym bardzo ale to bardzo źle, a najbardziej winię się o to, że zaszłam w ciążę.
Dots31x jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 13:09   #10
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 7 596
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość
Łudziłam się jeszcze do wczoraj wieczorem, że przecież dziecko, że jest dorosły, ale po tym jak zachowywał się jak gdyby nigdy nic, oglądał telewizję, podśpiewywał pod nosem, już się nie łudzę. Nie potrafię pojąć jak w takich momentach, gdy tracisz matkę swojego dziecka, gdy tracisz możliwość na ciągłe bycie przy tym dziecku, zachowujesz się jak gdyby nigdy nic, jak można się śmiać w takich momentach, jak można śpiewać i pokazywać, że ty się z tym masz całkiem okej... podczas gdy ja na prawdę źle się czuję, jest mi mega przykro, ciężko, mam ochotę płakać, on zachowuje się jak by to była kolejna kłótnia, jakby rozstanie nas nie dotyczyło...

W tym momencie go pakuję, bo wiem, że gdy wróci z pracy to sam tego nie zrobi, więc spakuję go, i każę już dziś mu się wyprowadzić. Postanowiłam, że oddam mu różnicę w czynszu, który płacił, bo wiem, że na pewno o to będzie pytał. Nie dam już po prostu rady patrzeć na ten jego uśmiech i zadowolenie przez kolejne 10 dni.
Tacy ludzie nie myślą w takich kategoriach. Dla niego jest tu i teraz, nie ma znaczenia, co będzie za godzinę, jutro etc.
Kiedyś kobiety mówiły o takich mężczyznach, że "to jest taka łajza, nie facet", i moim zdaniem to określenie dobrze oddaje usposobienie takiego człowieka.
Nie wpłyniesz na zachowanie takiego człowieka, nie dogryziesz mu, nie sprawisz, że się zreflektuje, nie zmusisz go do podjęcia decyzji. Życie z takim człowiekiem może się udać jedynie kobiecie, która będzie potrafiła przeciwstawić się jego rodzinie, a głównie matce, tak, by autorytet matki bezpowrotnie upadł, ale mało kto jest na tyle autorytarną jednostką, no i pozostaje pytanie o sens istnienia takiego związku.

Ja osobiście zerwałabym z nim kontakt, zakładając sprawę o alimenty. Jak sobie przypomni za 10 lat, że ma dziecko i będzie je chciał zobaczyć, to dobrze, a jak nie, to trudno.

P.S. A po co go pakujesz, skoro za 10 dni ty się wyprowadzasz?

Edytowane przez d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab
Czas edycji: 2021-06-29 o 13:11
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 13:10   #11
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość
Łudziłam się jeszcze do wczoraj wieczorem, że przecież dziecko, że jest dorosły, ale po tym jak zachowywał się jak gdyby nigdy nic, oglądał telewizję, podśpiewywał pod nosem, już się nie łudzę. Nie potrafię pojąć jak w takich momentach, gdy tracisz matkę swojego dziecka, gdy tracisz możliwość na ciągłe bycie przy tym dziecku, zachowujesz się jak gdyby nigdy nic, jak można się śmiać w takich momentach, jak można śpiewać i pokazywać, że ty się z tym masz całkiem okej... podczas gdy ja na prawdę źle się czuję, jest mi mega przykro, ciężko, mam ochotę płakać, on zachowuje się jak by to była kolejna kłótnia, jakby rozstanie nas nie dotyczyło...

W tym momencie go pakuję, bo wiem, że gdy wróci z pracy to sam tego nie zrobi, więc spakuję go, i każę już dziś mu się wyprowadzić. Postanowiłam, że oddam mu różnicę w czynszu, który płacił, bo wiem, że na pewno o to będzie pytał. Nie dam już po prostu rady patrzeć na ten jego uśmiech i zadowolenie przez kolejne 10 dni.

---------- Dopisano o 13:06 ---------- Poprzedni post napisano o 13:01 ----------



W niedzielę gdy mu powiedziałam, że to koniec, to zaczął mi grozić, że ja nic od niego nie dostanę, że jestem potworem, że niszczę dziecku życie, że skoro chcę wojny to ją dostanę... zachowywał się jak jakiś chłopiec, któremu zabrano zabawkę, skoro mi ją zabrałaś to Ci zrobię na złość.. cały czas mówił, że zniszczyłam mu życie, że pójdzie do sądu. Ja oczywiście starałam się na tyle ile mogłam być spokojna, ale nie powiem, były momenty gdzie się prawie popłakałam. W pewnym momencie poszedł na papierosa, a gdy wrócił to powiedział, że wszystko to co mówił to mówił w nerwach i wcale tak nie myśli. Niestety niektóre słowa już zostały powiedziane, a mówił to na prawdę tak jak by serio tak myślał.

Będę starać się wyprowadzić, ale w tym momencie mam jeszcze studia, które chcę skończyć, bo zależy mi na dobrej pracy. Po prostu źle ulokowałam swoje uczucia i jest mi z tym bardzo ale to bardzo źle, a najbardziej winię się o to, że zaszłam w ciążę.
no coz podejrzewam ze ma racje ze to jest kolejna klotnia i nic z niej nie wyniknie bo dawalas mu wiele szans i bezmyslnie udupilas sie z ciaza
wogole pracujesz?
z czego chcesz utrzymacie siebie i to dziecko?
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2021-06-29, 13:21   #12
Magmag0194
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 1 750
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość
Łudziłam się jeszcze do wczoraj wieczorem, że przecież dziecko, że jest dorosły, ale po tym jak zachowywał się jak gdyby nigdy nic, oglądał telewizję, podśpiewywał pod nosem, już się nie łudzę. Nie potrafię pojąć jak w takich momentach, gdy tracisz matkę swojego dziecka, gdy tracisz możliwość na ciągłe bycie przy tym dziecku, zachowujesz się jak gdyby nigdy nic, jak można się śmiać w takich momentach, jak można śpiewać i pokazywać, że ty się z tym masz całkiem okej... podczas gdy ja na prawdę źle się czuję, jest mi mega przykro, ciężko, mam ochotę płakać, on zachowuje się jak by to była kolejna kłótnia, jakby rozstanie nas nie dotyczyło...

W tym momencie go pakuję, bo wiem, że gdy wróci z pracy to sam tego nie zrobi, więc spakuję go, i każę już dziś mu się wyprowadzić. Postanowiłam, że oddam mu różnicę w czynszu, który płacił, bo wiem, że na pewno o to będzie pytał. Nie dam już po prostu rady patrzeć na ten jego uśmiech i zadowolenie przez kolejne 10 dni.

---------- Dopisano o 13:06 ---------- Poprzedni post napisano o 13:01 ----------



W niedzielę gdy mu powiedziałam, że to koniec, to zaczął mi grozić, że ja nic od niego nie dostanę, że jestem potworem, że niszczę dziecku życie, że skoro chcę wojny to ją dostanę... zachowywał się jak jakiś chłopiec, któremu zabrano zabawkę, skoro mi ją zabrałaś to Ci zrobię na złość.. cały czas mówił, że zniszczyłam mu życie, że pójdzie do sądu. Ja oczywiście starałam się na tyle ile mogłam być spokojna, ale nie powiem, były momenty gdzie się prawie popłakałam. W pewnym momencie poszedł na papierosa, a gdy wrócił to powiedział, że wszystko to co mówił to mówił w nerwach i wcale tak nie myśli. Niestety niektóre słowa już zostały powiedziane, a mówił to na prawdę tak jak by serio tak myślał.

Będę starać się wyprowadzić, ale w tym momencie mam jeszcze studia, które chcę skończyć, bo zależy mi na dobrej pracy. Po prostu źle ulokowałam swoje uczucia i jest mi z tym bardzo ale to bardzo źle, a najbardziej winię się o to, że zaszłam w ciążę.
No to czyli dokładnie taki typ, o którym myślę. Kolejność będzie taka:
- wyprowadzisz go
- będzie pisał/dzwonił/nachodził Cię z różnymi intencjami - od powrotów po groźby
- będzie robił problemy z alimentami i podziałem opieki, w to wtrąci się jeszcze rodzinka
- będzie nastawiał dziecko przeciw tobie razem z rodziną

Studia można skończyć na innej uczelni. Ja bym się zabierała za organizowanie ucieczki teraz, póki dziecka nie ma na świecie. Później będzie tylko gorzej.

Jesteś samodzielna finansowo? Masz taki zawód, w którym łatwo znaleźć pracę gdziekolwiek?
Magmag0194 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 13:32   #13
Dots31x
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2021-06
Wiadomości: 15
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

[1=d61abbce58b52fe45ffe444 afc51ca0ea3c11859_65540a4 4484ab;88782131]Tacy ludzie nie myślą w takich kategoriach. Dla niego jest tu i teraz, nie ma znaczenia, co będzie za godzinę, jutro etc.
Kiedyś kobiety mówiły o takich mężczyznach, że "to jest taka łajza, nie facet", i moim zdaniem to określenie dobrze oddaje usposobienie takiego człowieka.
Nie wpłyniesz na zachowanie takiego człowieka, nie dogryziesz mu, nie sprawisz, że się zreflektuje, nie zmusisz go do podjęcia decyzji. Życie z takim człowiekiem może się udać jedynie kobiecie, która będzie potrafiła przeciwstawić się jego rodzinie, a głównie matce, tak, by autorytet matki bezpowrotnie upadł, ale mało kto jest na tyle autorytarną jednostką, no i pozostaje pytanie o sens istnienia takiego związku.

Ja osobiście zerwałabym z nim kontakt, zakładając sprawę o alimenty. Jak sobie przypomni za 10 lat, że ma dziecko i będzie je chciał zobaczyć, to dobrze, a jak nie, to trudno.

P.S. A po co go pakujesz, skoro za 10 dni ty się wyprowadzasz?[/QUOTE]

Pewnie masz rację, a co do kontaktu z nim w sprawie dziecka, to wiem, że będę musiała go utrzymywać... Odnośnie wyprowadzki, to jest tak, że obecne mieszkanie mamy do 16 lipca (16 lipca oddajemy klucze). Ja swoje nowe mieszkanie mogę dopiero zająć od 10 lipca, więc ustalone było tak, żę on może tutaj zostać do 16, bo jak by nie było swoją część czynszu zapłacił, a ja się wyprowadzę 10-tego. On ma tutaj w Poznaniu całą swoją rodzinę, na pewno przyjmą go z otwartymi ramionami, a ja już na prawdę nie mogę patrzeć na to jak się zachowuje. Ciągłe nerwy, płacz, po prostu boję się, że tym zrobię krzywdę dziecku. Dlatego właśnie postanowiłam spakować go dziś, i jak wróci z pracy to po prostu powiem aby zabrał rzeczy. Nie dam rady mieszkać i patrzeć na jego zadowoloną minę przez kolejne 10 dni, doprowadzi mnie to do grobu.

---------- Dopisano o 13:30 ---------- Poprzedni post napisano o 13:26 ----------

Cytat:
Napisane przez Magmag0194 Pokaż wiadomość
No to czyli dokładnie taki typ, o którym myślę. Kolejność będzie taka:
- wyprowadzisz go
- będzie pisał/dzwonił/nachodził Cię z różnymi intencjami - od powrotów po groźby
- będzie robił problemy z alimentami i podziałem opieki, w to wtrąci się jeszcze rodzinka
- będzie nastawiał dziecko przeciw tobie razem z rodziną

Studia można skończyć na innej uczelni. Ja bym się zabierała za organizowanie ucieczki teraz, póki dziecka nie ma na świecie. Później będzie tylko gorzej.

Jesteś samodzielna finansowo? Masz taki zawód, w którym łatwo znaleźć pracę gdziekolwiek?
Widzisz, Ty mi piszesz od myślników jaki to typ i jak może być, a ja czytam i nie mogę uwierzyć, pomimo, że właśnie taki jest. Co do cholery jest ze mną nie tak?

A w kwestii szkoły masz rację, zapewne mogę się przenieść, do końca ciąży jeszcze 5 miesięcy więc mam trochę czasu na ogarnięcie nowego życia. Przed zajściem w ciąże miałam dobrze płatną pracę, mam jakieś oszczędności, teraz jestem na l4 płatnym więc co miesiąc dostaję prawie pełną wypłatę. Pracować mogę gdziekolwiek, jeżeli chodzi o zatrudnienie to nigdy nie wybrzydzałam, w trudnych sytuacjach brałam co było, byle tylko pracować za godne pieniądze. Myślę, że z pracą nie będzie problemu, jednak jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem, to będę musiała się zastanowić jak to wszystko rozegrać...

---------- Dopisano o 13:32 ---------- Poprzedni post napisano o 13:30 ----------

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;88782142]no coz podejrzewam ze ma racje ze to jest kolejna klotnia i nic z niej nie wyniknie bo dawalas mu wiele szans i bezmyslnie udupilas sie z ciaza
wogole pracujesz?
z czego chcesz utrzymacie siebie i to dziecko?[/QUOTE]

Jestem na l4 obecnie do końca ciąży, bo była zagrożona. Zatrudniona wciąż jestem, po porodzie otrzymam macierzyńskie.
Dots31x jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 13:45   #14
Magmag0194
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 1 750
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość

Widzisz, Ty mi piszesz od myślników jaki to typ i jak może być, a ja czytam i nie mogę uwierzyć, pomimo, że właśnie taki jest. Co do cholery jest ze mną nie tak?

A w kwestii szkoły masz rację, zapewne mogę się przenieść, do końca ciąży jeszcze 5 miesięcy więc mam trochę czasu na ogarnięcie nowego życia. Przed zajściem w ciąże miałam dobrze płatną pracę, mam jakieś oszczędności, teraz jestem na l4 płatnym więc co miesiąc dostaję prawie pełną wypłatę. Pracować mogę gdziekolwiek, jeżeli chodzi o zatrudnienie to nigdy nie wybrzydzałam, w trudnych sytuacjach brałam co było, byle tylko pracować za godne pieniądze. Myślę, że z pracą nie będzie problemu, jednak jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem, to będę musiała się zastanowić jak to wszystko rozegrać...
Piszę od myślników, bo to jest specyficzny typ faceta. Ja osobiście miałam styczność z takim jednym, ale nie tylko ja, koleżanki również. Mają dość specyficzne zestawienie cech, ale też specyficznie reagują na pewne sytuacje, kłócą się w określony sposób itd. No ja już jestem wyczulona po tamtym (na szczęście) krótkim epizodzie z eks.
Moim zdaniem spokoju nie zaznasz przy tym facecie, przynajmniej przez długi czas. On w końcu odpuści, ale popsuje Ci pierwsze miesiące/lata macierzyństwa.
Organizowałabym nowe życie, rozglądałabym się póki masz czas.

Nie masz jakiejś rodziny, która mogłaby pomóc w pierwszych miesiącach życia dziecka?
Magmag0194 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 13:51   #15
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 7 596
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość

Widzisz, Ty mi piszesz od myślników jaki to typ i jak może być, a ja czytam i nie mogę uwierzyć, pomimo, że właśnie taki jest. Co do cholery jest ze mną nie tak?
Bo zwyczajnie chciałabyś, żeby to była nieprawda, bo jesteś przerażona samotnym macierzyństwem, bo nie chcesz uwierzyć, że twoje dziecko ma ojca palanta. To normalne w twojej sytuacji, że próbujesz nie dopuszczać tego do siebie. Myślę, że przydałaby ci się realna pomoc z zewnątrz, rodzice, przyjaciółka etc., żebyś nie czuła się w tym wszystkim sama.

P.S. Był kiedyś na Wizażu podobny wątek, dziewczyna jeszcze kilka lat po narodzeniu dziecka łudziła się, że facet się ogarnie. Jak znajdę, to ci wkleję, poczytasz, może odniesiesz coś do siebie.
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 13:58   #16
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość
Pewnie masz rację, a co do kontaktu z nim w sprawie dziecka, to wiem, że będę musiała go utrzymywać... Odnośnie wyprowadzki, to jest tak, że obecne mieszkanie mamy do 16 lipca (16 lipca oddajemy klucze). Ja swoje nowe mieszkanie mogę dopiero zająć od 10 lipca, więc ustalone było tak, żę on może tutaj zostać do 16, bo jak by nie było swoją część czynszu zapłacił, a ja się wyprowadzę 10-tego. On ma tutaj w Poznaniu całą swoją rodzinę, na pewno przyjmą go z otwartymi ramionami, a ja już na prawdę nie mogę patrzeć na to jak się zachowuje. Ciągłe nerwy, płacz, po prostu boję się, że tym zrobię krzywdę dziecku. Dlatego właśnie postanowiłam spakować go dziś, i jak wróci z pracy to po prostu powiem aby zabrał rzeczy. Nie dam rady mieszkać i patrzeć na jego zadowoloną minę przez kolejne 10 dni, doprowadzi mnie to do grobu.

---------- Dopisano o 13:30 ---------- Poprzedni post napisano o 13:26 ----------



Widzisz, Ty mi piszesz od myślników jaki to typ i jak może być, a ja czytam i nie mogę uwierzyć, pomimo, że właśnie taki jest. Co do cholery jest ze mną nie tak?

A w kwestii szkoły masz rację, zapewne mogę się przenieść, do końca ciąży jeszcze 5 miesięcy więc mam trochę czasu na ogarnięcie nowego życia. Przed zajściem w ciąże miałam dobrze płatną pracę, mam jakieś oszczędności, teraz jestem na l4 płatnym więc co miesiąc dostaję prawie pełną wypłatę. Pracować mogę gdziekolwiek, jeżeli chodzi o zatrudnienie to nigdy nie wybrzydzałam, w trudnych sytuacjach brałam co było, byle tylko pracować za godne pieniądze. Myślę, że z pracą nie będzie problemu, jednak jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem, to będę musiała się zastanowić jak to wszystko rozegrać...

---------- Dopisano o 13:32 ---------- Poprzedni post napisano o 13:30 ----------



Jestem na l4 obecnie do końca ciąży, bo była zagrożona. Zatrudniona wciąż jestem, po porodzie otrzymam macierzyńskie.
powiem ci tak
to wszystko co powiedzial w nerwach to tego sie mozesz spodziewac
prawdopodobnie bedziesz miala niezle przeboje z tym zeby wogole dziecko uznal bo bez tego nie dostaniesz alimentow
pozniej jak juz doprowadzisz do uznania albo nawet uzna samodzielnie bedziesz miala cyrk w opiece nad dzieckiem beda podwazali twoje kompetencje bedzie robil problemy z kazda bzdura od zapisania do lekarza pozniej przez szkole itp .nie pozbedziesz sie tego wrzoda przez wiele lat
najgorsze ze te dziecko chcesz czy nie bedzie czescia ich rodzinki i nie zle mu mozg spiora w miedzyczasie

jedyna pozytywna rzecza w tym wszystkim jest to ze pracujesz i nie masz problemu ze znalezieniem pracy(tak twierdzisz)
czy masz jakas rodzine ktora moze ci pomoc w opiece nad dzieckiemw pierwszych latach zycia dziecka?
czy masz mozliwosc pracy w domu?bo praca za godne pieniadze zeby sie utrzymac plus samodzielna opieka nad dzieckiem to naprawde powazne przedsiewziecie (godziny pracy i zlobka.przedszkola czesto sie nie pokrywaja)
radze ci za wszelka cenie nie dawac mu nastepnych szans bo to nie ma szans sie udac

Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Czas edycji: 2021-06-29 o 14:00
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 14:20   #17
Dots31x
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2021-06
Wiadomości: 15
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

[1=d61abbce58b52fe45ffe444 afc51ca0ea3c11859_65540a4 4484ab;88782225]Bo zwyczajnie chciałabyś, żeby to była nieprawda, bo jesteś przerażona samotnym macierzyństwem, bo nie chcesz uwierzyć, że twoje dziecko ma ojca palanta. To normalne w twojej sytuacji, że próbujesz nie dopuszczać tego do siebie. Myślę, że przydałaby ci się realna pomoc z zewnątrz, rodzice, przyjaciółka etc., żebyś nie czuła się w tym wszystkim sama.

P.S. Był kiedyś na Wizażu podobny wątek, dziewczyna jeszcze kilka lat po narodzeniu dziecka łudziła się, że facet się ogarnie. Jak znajdę, to ci wkleję, poczytasz, może odniesiesz coś do siebie.[/QUOTE]

Jak mogę prosić to z chęcią poczytam o podobnej sytuacji, może to mi też trochę rozjaśni pewne kwestie. Dziękuję bardzo za słowa pocieszenia, na prawdę pomimo tego, że nie znam żadnej tutaj osoby, to bardzo mi pomagają i podtrzymują na duchu

---------- Dopisano o 14:20 ---------- Poprzedni post napisano o 14:18 ----------

Cytat:
Napisane przez Magmag0194 Pokaż wiadomość
Piszę od myślników, bo to jest specyficzny typ faceta. Ja osobiście miałam styczność z takim jednym, ale nie tylko ja, koleżanki również. Mają dość specyficzne zestawienie cech, ale też specyficznie reagują na pewne sytuacje, kłócą się w określony sposób itd. No ja już jestem wyczulona po tamtym (na szczęście) krótkim epizodzie z eks.
Moim zdaniem spokoju nie zaznasz przy tym facecie, przynajmniej przez długi czas. On w końcu odpuści, ale popsuje Ci pierwsze miesiące/lata macierzyństwa.
Organizowałabym nowe życie, rozglądałabym się póki masz czas.

Nie masz jakiejś rodziny, która mogłaby pomóc w pierwszych miesiącach życia dziecka?
Niestety nie mam żadnej rodziny tutaj, jestem DDD/DDA, więc z rodziną jako tako kontaktu nie mam, są moje dwie siostry, z którymi próbuję żyć w zgodzie, ale czasem nie wychodzi, może warto teraz ocieplić kontakty... już sama nie wiem.
Dots31x jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 14:32   #18
rewelka111
Rozeznanie
 
Avatar rewelka111
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 648
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Zastanów się czy dla tych „500” zł alimentów chcesz go (i jego rodzinę) angażować w wychowanie dziecka. Może być tak jak pisze xfida. Że utrudni Ci wszytsko! Może lepiej nie wpisuwać go jako ojca. Nie jesteście małżeństwem wiec to nie pójdzie z automatu, a domniemam że nie byliście jeszcze w urzędzie zatwierdzić ojcostwa. To taki typ, że może mu do tego wcale nie być samemu śpieszno. Zastanów się sama… uznać ojcostwo możesz chcieć zawsze, jak faktycznie się za kilka lat ułoży o on będzie ok. A może póki co temat dla paru zł alimentów warto przemyśleć? Jak jesteś teraz na L4 + rok macierzyńskiego to masz półtora roku na odnalezienie się w innym mieście. Nie musi to buc drugi koniec Polski, ale może warto to przemyśleć? Mówisz o studiach, ale nie wiem czy nie będziesz zmuszona do dziekanki mimo wszystko. Nie sądzę, że ogarniesz sama niemowlaka + szkołę. Weź dziekankę i dokończ studia na innej uczelni. Przez rok spokojnie to zorganizujesz.
__________________
...
rewelka111 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 15:16   #19
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 7 596
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość
Jak mogę prosić to z chęcią poczytam o podobnej sytuacji, może to mi też trochę rozjaśni pewne kwestie.
Musiałam przejrzeć kilkadziesiąt stron starych wątków, ale znalazłam

Według mnie twój facet, i facet tej dziewczyny, to ten sam nieuleczalny przypadek.

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=728388 Dużo materiału, możesz czytać same wypowiedzi autorki, zobaczysz, do jakich niedorzeczności dochodziło z czasem, jak problem eskalował i jak autorka się ciągle łudziła, że facet zmądrzeje.

Edytowane przez d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab
Czas edycji: 2021-06-29 o 15:18
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2021-06-29, 16:50   #20
Dots31x
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2021-06
Wiadomości: 15
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

[1=d61abbce58b52fe45ffe444 afc51ca0ea3c11859_65540a4 4484ab;88782405]Musiałam przejrzeć kilkadziesiąt stron starych wątków, ale znalazłam

Według mnie twój facet, i facet tej dziewczyny, to ten sam nieuleczalny przypadek.

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=728388 Dużo materiału, możesz czytać same wypowiedzi autorki, zobaczysz, do jakich niedorzeczności dochodziło z czasem, jak problem eskalował i jak autorka się ciągle łudziła, że facet zmądrzeje.[/QUOTE]

Dziękuję za link, trochę poczytałam, i na pewno poczytam do końca jeszcze później

U mnie może i nie było aż tak hardcore'owo ale, była jakiś czas temu sytuacja z urodzinami eks. To znaczy kolejny już rok z rzędu przychodzą jego urodziny, i jasne, że jako jego partnerka, chciałabym sprawić mu przyjemność! Kilka dni przed jego urodzinami dzwoni do mnie jego ciotka (która zresztą za każdym razem nazywa go swoim synusiem i jedynym mężczyzną, a nawet siada mu na kolanach), i pyta czy mam już jakieś plany na jego urodziny. Mówię, że jest jeszcze około tygodnia i że na razie niczego konkretnego nie zaplanowałam, ale na pewno coś wymyślę (no to jest chyba logiczne)... odpowiedź : aha okej, no to na razie. Zbliża się dzień urodzin, oczywiście ja mam przygotowaną niespodziankę, jakiś tam masaż, ba, nawet wykupiłam nam zagraniczną wycieczkę, bo wiem, że o tym marzył, a nie było go do tej pory stać. No i przychodzi, jeden z dni przed urodzinami i eks mówi, że jest mały problem z jego urodzinami, bo jego rodzina bardzo chce z nim spędzić ten czas i że mam się z nimi jakoś dogadać w kwestii godzin. Oczywiście z nimi dogadać się nie dało, oni mają już swoje plany, swoje urodziny i koniec. U nich ma być o 14:00, bo oni tak chcą i inne godziny w ogóle nie wchodzą w grę. Doszło do tego, że wtedy z eks się bardzo pokłóciłam, pytałam o co tutaj chodzi, no ale ja głupia dałam się jakoś przekonać, i zmieniłam swoje ustalenia w kwestii jego urodzin tak aby mógł do nich jechać i spędzić z nimi trochę czasu.. bo przecież tak mu zależało. Musiałam zmienić godziny swojego prezentu, chodziło o wspólny masaż, bo przecież oni mieli inne plany. A najlepsze jest to, że wieczór wcześniej, zadzwoniłam do jego ojca, i powiedziałam, że tak być nie może, i dowiedziałam się, że mój eks ma wybierać, albo ja albo oni. Chyba wtedy powiedziałam mu, że to jest nienormalne. Po chwili dostałam od jego ojca smsa, że mam się "od☠☠☠*ć od eks i zostawić go w spokoju". Pokazałam eksowi ową wiadomość, a ten jak gdyby nic kazał mi ją usunąć i "olać". Żadnych telefonów do ojca, że sobie nie życzy aby mówił tak do swojej kobiety, nic. A najlepsze jest to, że eks nadal dzwonił i kontaktował się z nim jak gdyby nigdy nic, i do tego powiedział mi, że wina leży po obu stronach... Później po jakiejś tam kłótni mu to wygarnęłam, ale odpowiadał wtedy, że zwrócił ojcu uwagę... szczerze pewnie wyglądało to tak: "tatuś nie mów tak do niej bo to nie fajne, ale rozumiem, że mogła cię zdenerwować".
Dots31x jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 17:09   #21
Wicked_Girl
Rozeznanie
 
Avatar Wicked_Girl
 
Zarejestrowany: 2011-11
Lokalizacja: Pokój z widokiem
Wiadomości: 772
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość
Witam wszystkich, którzy postanowili wejść i przeczytać moje wypociny, a także tych, którzy wyrażą swoją konstruktywną opinię.
Z pewnością dobrze zrobiłaś, że zakończyłaś z nim związek, oby definitywnie. Twój ex może przy kontynuowaniu terapii i równoczesnym rozluźnianiu więzi z rodziną zasługiwałby na szansę, ale Twój post jasno wskazuje, że z tego nici. Przykre, że zostałaś właściwie sama, ale jezeli widzisz, że istnieje jakakolwiek szansa, że siostry Ci pomogą, to chociaż w nich będziesz miała wsparcie.
Wicked_Girl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 18:07   #22
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 7 596
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość
Po chwili dostałam od jego ojca smsa, że mam się "od☠☠☠*ć od eks i zostawić go w spokoju". Pokazałam eksowi ową wiadomość, a ten jak gdyby nic kazał mi ją usunąć i "olać".
Wybacz szczerość, ale dla mnie to jest patologia po prostu.
I rozumiem, że mogłaś być zakochana i zaślepiona odnośnie zachowania swojego ex, ale dawać się tak traktować obcym ludziom, tego nie rozumiem.
Wiem, że jesteś DDA, wspominałaś o tym wyżej, i rozumiem mechanizmy twojego postępowania, ale widać, jeszcze nie wszystko w sobie przerobiłaś.
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 18:26   #23
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
ale po tym jak zachowywał się jak gdyby nigdy nic, oglądał telewizję, podśpiewywał pod nosem, już się nie łudzę. Nie potrafię pojąć jak w takich momentach, gdy tracisz matkę swojego dziecka, gdy tracisz możliwość na ciągłe bycie przy tym dziecku, zachowujesz się jak gdyby nigdy nic, jak można się śmiać w takich momentach, jak można śpiewać i pokazywać, że ty się z tym masz całkiem okej... podczas gdy ja na prawdę źle się czuję, jest mi mega przykro, ciężko, mam ochotę płakać, on zachowuje się jak by to była kolejna kłótnia, jakby rozstanie nas nie dotyczyło...
No bo widzi że cię to mega rusza, robi Ci tym na złość i odgrywa się na Tobie. Rozstanie z kwasami i dalsze dzielenie mieszkania nie może być dobre. Dopóki Ty się nie wyprowadzisz na nowe miejsce lub on teraz do rodziny toksyk hula w najlepsze.

Ogólnie opisujesz grubą patologię. Patola jest zaprzeczeniem normalności. Niepotrzebnie ciągle ją analizujesz pod kątem normalności. Normalne relacje to na pewno nie są. Jakby mi facet pod 30tkę powiedział że ''co on ma zrobić jak go rodzina w góry na urodziny zabiera'' zamiast odezwać się do nich że genialnie ale zabiera na wycieczkę też Ciebie (inna sprawa że nie chciałaś jechać całą bandą ale to że Cię olał...) - w koncu to był Wasz pomysł - to bym zbierała szczękę z podłogi że można mieć az takie siano w głowie. A ty akceptowałaś takie przypały jeden po drugim. Niektóre sytuacje mogłaś olać jak ten telefon w czasie mizianek i nie walić focha ale ogólnie mało perspektywiczna relacja.

Edytowane przez Hultaj
Czas edycji: 2021-06-29 o 18:30
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 19:46   #24
Ellen_Ripley
Zakorzenienie
 
Avatar Ellen_Ripley
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 20 853
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
No bo widzi że cię to mega rusza, robi Ci tym na złość i odgrywa się na Tobie. Rozstanie z kwasami i dalsze dzielenie mieszkania nie może być dobre. Dopóki Ty się nie wyprowadzisz na nowe miejsce lub on teraz do rodziny toksyk hula w najlepsze.

Ogólnie opisujesz grubą patologię. Patola jest zaprzeczeniem normalności. Niepotrzebnie ciągle ją analizujesz pod kątem normalności. Normalne relacje to na pewno nie są. Jakby mi facet pod 30tkę powiedział że ''co on ma zrobić jak go rodzina w góry na urodziny zabiera'' zamiast odezwać się do nich że genialnie ale zabiera na wycieczkę też Ciebie (inna sprawa że nie chciałaś jechać całą bandą ale to że Cię olał...) - w koncu to był Wasz pomysł - to bym zbierała szczękę z podłogi że można mieć az takie siano w głowie. A ty akceptowałaś takie przypały jeden po drugim. Niektóre sytuacje mogłaś olać jak ten telefon w czasie mizianek i nie walić focha ale ogólnie mało perspektywiczna relacja.

Amen. Czas się przestać dziwić, tylko zejść na ziemię i układać sobie swoje po swojemu.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami.
Ellen_Ripley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 20:29   #25
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Ellen_Ripley Pokaż wiadomość
Amen. Czas się przestać dziwić, tylko zejść na ziemię i układać sobie swoje po swojemu.
Zaloze sie ze z nim zostanie
Takie strachy na lachy" nie pomogly płacze to go spakuje moze zacznie prosic o wybaczenie i bede mogla na nowo uwierzyc ze sie zmieni"
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 20:33   #26
0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2020-11
Wiadomości: 1 805
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

ja bym olala alimenty, wpisala ojciec nieznany, wziela dziecko pod pache i biegla jak najdalej od nich.

a dokladniej to bym wziela swoj ciazowy brzuch pod pache i uciekala w poplochu. jeszcze zanim dziecko sie urodzi.

ta rodzina to patologia, beda ci wszystko utrudniac, tylko po to zeby zrobic ci na zlosc. nie daj boze beda mieli kontakt z twoim dzieckiem, dasz im mozliwosc zeby zmielili mu mozg. uciekaj dziewczyno.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 20:49   #27
Medins
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 635
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Autorko, byłam w związku z takim synkiem rodzinki. Mój eks wychodził ode mnie podczas spotkania "bo musi pojechać po mamę", a mama miała z pracy do domu max 15 min piechotą i była zdrowa i młoda 40+ ! Nie reagował na przytyki rodziny kierowane w moją stronę, a nawet chyba go to bawiło. Ogólnie zawsze towarzyszyła mi myśl, że mieszkanie blisko jego rodziny będzie katastrofą. Oboje teraz jesteśmy w innych związkach i z tego co wiem, to mieszka 2 bloki dalej od swych rodziców

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 21:49 ---------- Poprzedni post napisano o 21:48 ----------

Oni się nie zmieniają !

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Medins jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 21:27   #28
Mamrot28
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2021-03
Wiadomości: 860
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Wstyd się przyznawać ale w dalszej rodzinie mam takich ludzi... Laska z patologicznej rodziny weszła do patologii kwadrat. Sama miała 16 lat jak urodziła dziecko chłopakowi lat 21. Od tego czasu minęło już 3 lata. Ojciec dziecka żadna praca się nie skalał nigdy - bo każda praca jest poniżej jego godności. Dziewczyna wychowuje dziecko (jak umie) i stara się ogarnąć swoją edukację. Matka chłopaka jak wypije (codziennie) to wyzywa wszystkich i wszystko, leci z łapami, nie raz wypiera się wnuczki i rozgłasza to całemu światu. Policja, mops - interwencje prawie codzienne i nic z tego nie wynika. Synek zakochany w mamie, wypieszczony nierób, który zrobił dzieciaka przypadkowemu dzieciakowi.
Na tym przykładzie pomysl czy chcesz się pakować w takie gucio? Myślisz, że jak owinie się w papierek to lepiej będzie wyglądać... Ale nadal to wielkie gucio.
Uciekaj dziewczyno. Nawet się nie zastanawiaj. Lepiej samemu pchać pod górę wielki kamień niż iść na dno z całą jego rodzinką.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Mamrot28 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 21:56   #29
Dots31x
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2021-06
Wiadomości: 15
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

[1=d61abbce58b52fe45ffe444 afc51ca0ea3c11859_65540a4 4484ab;88782713]Wybacz szczerość, ale dla mnie to jest patologia po prostu.
I rozumiem, że mogłaś być zakochana i zaślepiona odnośnie zachowania swojego ex, ale dawać się tak traktować obcym ludziom, tego nie rozumiem.
Wiem, że jesteś DDA, wspominałaś o tym wyżej, i rozumiem mechanizmy twojego postępowania, ale widać, jeszcze nie wszystko w sobie przerobiłaś.[/QUOTE]

Kończyłam terapię będąc z nim, i być może faktycznie jeszcze nie wszystko przerobiłam, już się zresztą zapisałam do psychologa aby z kimś porozmawiać, bo sama psychicznie raczej rady nie dam, chociaż bardzo się staram. I nie przeszkadza mi szczerość, o to mi chodziło, gdy postanowiłam napisać na forum.
Dots31x jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2021-06-29, 22:08   #30
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Ciąża, samotność, brak wsparcia i rozstanie

Cytat:
Napisane przez Dots31x Pokaż wiadomość
Kończyłam terapię będąc z nim, i być może faktycznie jeszcze nie wszystko przerobiłam, już się zresztą zapisałam do psychologa aby z kimś porozmawiać, bo sama psychicznie raczej rady nie dam, chociaż bardzo się staram. I nie przeszkadza mi szczerość, o to mi chodziło, gdy postanowiłam napisać na forum.
i co wyprowadzil sie ?
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2021-07-05 10:47:13


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:02.