Protesty nauczycieli i innych grup społecznych.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez Mijanou

Z drugiej strony: ludzie, nie dajcie się napuścić jeden na drugiego. Większość z nas, budżetowych (tak, ja też budżetówka) zarabia jedno wielkie [autocenzura]. Oczywiście, poza ministrami, którym te nagrody i podwyżki po prostu się należą, parafrazując klasyka.

Pracowałam w budżetówce przez rok (akurat nie szkoła), ale nie mam przez to lepszego zdania ani o tej pracy, ani o ludziach ją wykonujących.
Ludzie tam byli różni, jedni siętrochę starali, jedni nie. Ale byli tacy, co potrafili przez tydzień zrobić dosłownie NIC. W tym czasie chodzili sobie po działach do innych i plotkowali. Albo obczajali w internetach rodzaje hortensji, żeby sobie na działce posadzić. A w standardowym dniu taka osoba też się nie wysilała, w ciągu 8 godzin odpisywała na jakieś 5 pism/próśb, przy czym jeśli wiązało się to np. ze skserowaniem czegoś, to było to już zlecanie stażystce, bo za ciężko kilka stron pokserować. I taka osoba pracowała tam sobie jakieś 20 lat, wszyscy wiedzieli, że nic nie robi, no ale mogła sobie nic nie robić, to sobie nic nie robiła.
Były też osoby zwyczajnie chamskie, z pokoju których niektórzy wychodzili wręcz z płaczem. To nie byli żadni kierownicy czy coś. Przed niektórymi trzeba było się wręcz płaszczyć, żeby raczyli zrobić, albo przynajmniej spojrzeć na coś, co niby należało do ich standardowych obowiązków.
I tak, zarabiało się tam jedno wielkie G. Ale wyższe zarobki wcale nie sprawiłyby, że niektórzy zaczęliby coś robić, starać się, że niektórzy byliby mniej chamscy. Niczego by to nie zmieniło w działaniu tamtej instytucji, oprócz tego, że byłaby wyższa wypłata.
Podnoszenie zarobków wszystkim jak leci generalnie do niczego nie prowadzi.
W tej instytucji, w której pracowałam też powszechne było jęczenie, że tak im ciężko. Tylko ciekawe, w której prywatnej firmie mogliby odwalać coś takiego.

[Mijanou]

Zjawisku nie przeczę.

Niestety, przypuszczam, że nauczyciel nie bardzo moze sobie pozwolić na "nienierobienie", bo mu 30 dzieciaków założy kosz na łeb.

Moim zdaniem, gdyby ludziom godziwie zapłacić a jednocześnie stawiać wymagania to każdy starałby się żeby dobrej pracy nie utracić. Ale po co, skoro większość nauczycieli to tak naiwne ludzie, że i tak robią za darmo zajęcia, za które nikt im nie płaci (zajęcia pozalekcyjne, wyrównawcze). Oczywiście- nie wszyscy. Ale znakomita wiekszość tak.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Napisane przez motyla

Dlaczego mają siedzieć w szkole i robić coś, co mogą robić równie dobrze w domu? Wiele bym dała za taką możliwość. Ciekawe, że słyszysz tyle narzekania na papierologie w domu. Ja tego nie słyszę. Ale to widocznie zależy od środowisk, w których się obracamy. Powiem tak: średnio znam się na obecnej pracy nauczyciela. Znam niewielu nauczycieli, więc nie mam zbyt wielu informacji z pierwszej ręki. Dlatego staram się nie oceniać i zachować otwarty umysł. Kiedyś natomiast pracowałam jako nauczyciel, ale bardzo krótko. I bardzo źle to wspominam. Te zarobki nie wynagradzają moim zdaniem tego wysiłku i poświęcenia. Dlatego niestety jest tylu złych nauczycieli. Bo ci dobrzy woleli zmienić zawód. Bardzo przykre.

I patrz, każdy z moich znajomych korpoludków może robić home office - i żadnego hejtu ogólnonarodowego w ich stronę nie ma.
A to nie są pojedyncze dni czy godziny...

Koleżanka na przykład kompletnie nie bierze l4 na dziecko - a dziecko sporo chorujące. Dzwoni do firmy, zostaje w domu i może pracować w dogodnych godzinach. IBM.

Oczywiście mowy nie ma o pracy na własnym sprzęcie czy drukowaniu za swoje.

Ja sobie cenię to, że mogę pracować częściowo w domu - tylko dlaczego do cholery muszę za każdym razem udowadniać światu, że pracuję?

[Limonka2738]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;87226891]
Podnoszenie zarobków wszystkim jak leci generalnie do niczego nie prowadzi.
[/QUOTE]

W Korei chociażby urzędnicy mają bardzo dobre pensje.

I tam idą najlepsi absolwenci, żeby się w ogóle kwalifikować, to trzeba zdać egzamin, bardzo prestiżowy zresztą. Bo praktycznie każdy chce.

Tam są to bardzo szanowane i bardzo porządne zawody.

[Talullah]

Uswiadomiliscie mi jak to wygląda od strony praktycznej więc teraz rozumiem więcej. Ale szczerze mówiąc to tym bardziej nie bralabym tej pracy do domu tylko jeżeli nie da się tego wykonać w miejscu pracy to się tego nie robi i tyle. Bo strajk polegający na tym że nie będzie wycieczek i zielonej szkoły no to średni efekt da.

Co do spotkań z rodzicami - można ten czas przecież udokumentować i rozliczać jako nadgodziny.

[1=61a08125505a341f1365cc6 27294330b05bf0ff7_5eb5e47 234ae2;87226867]Ponoć do ok. 1100zł nie trzeba zgłaszać.[/QUOTE]

Nie wiedziałam, dziękuję za informację.

Napisane przez motyla

Dlaczego mają siedzieć w szkole i robić coś, co mogą robić równie dobrze w domu? Wiele bym dała za taką możliwość. Ciekawe, że słyszysz tyle narzekania na papierologie w domu. Ja tego nie słyszę. Ale to widocznie zależy od środowisk, w których się obracamy. Powiem tak: średnio znam się na obecnej pracy nauczyciela. Znam niewielu nauczycieli, więc nie mam zbyt wielu informacji z pierwszej ręki. Dlatego staram się nie oceniać i zachować otwarty umysł. Kiedyś natomiast pracowałam jako nauczyciel, ale bardzo krótko. I bardzo źle to wspominam. Te zarobki nie wynagradzają moim zdaniem tego wysiłku i poświęcenia. Dlatego niestety jest tylu złych nauczycieli. Bo ci dobrzy woleli zmienić zawód. Bardzo przykre.

Żeby dało się ustalić rzeczywista ilość godzin pracy co, jak wszyscy tu wiemy, u nauczycieli jest newralgicznym tematem.
"Tablicowe" 18 godzin plus... No i właśnie, ja w moim otoczeniu słyszę wieczne narzekania na to ile to w domu "po pracy" siedzą nad papierami.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[invisible_01]

Napisane przez motyla

Ale przecież Mija nie wymieniła tych obowiązków nauczycieli dlatego, że nauczyciele na nie narzekają. Po prostu chciała wyjaśnić, że nauczyciele nie biorą pieniędzy za nic, bo niektórzy zdają się tak twierdzić. Że nie należą im się podwyżki, bo tak naprawdę nic nie robią w tych szkołach. Więc Mija chciała pokazać, że nieprawda - mają obowiązki i to nie tak mało.

---------- Dopisano o 19:46 ---------- Poprzedni post napisano o 19:42 ----------

Szczerze mówiąc, to ja nie rozumiem, dlaczego tak wielu osobom przeszkadza, że nauczyciele chcą więcej zarabiać i o to walczą. Dziewczyny (te, którym przeszkadzają nauczyciele walczący o podwyżki) - dlaczego Wam tacy nauczyciele wadzą?

Mnie się wydaje, że o ile wiadomo, że żołnierze, strażacy, policja czy górnicy mają przywileje, to na co dzień niekoniecznie ma się z nimi wiele do czynienia. Natomiast do szkoły mamy obowiązek chodzić do 18 roku życia i każdy z nas spotkał w życiu zapewne kilkunastu nauczycieli. I chyba spora część trochę całą tę grupę zawodową widzi przez pryzmat swoich własnych doświadczeń - a przynajmniej takie mam wrażenie po rozmowie ze znajomymi. Ja sama spotkałam w życiu tylko 3 nauczycieli, którym bym dała ogromne pensje. Jeden z nich to był nauczyciel z prawdziwą pasją i z powołania. Pozostała dwójka to byli po prostu bardzo dobrzy nauczyciele - umieli przekazać wiedzę, przykładali się. Cała reszta - w najlepszym razie czytali na głos podręcznik przez 45 min i kazali to zapisywać (nie wiem, gdzie sens), w najgorszym krzyczeli na uczniów i nazywali nas idiotami albo zwyczajnie wyładowywali swoją frustrację na uczniach. Za podwyżkami jednak jestem, bo uważam, że tylko wysokie zarobki, a co za tym idzie duża konkurencja, jest w stanie to zmienić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez motyla

Szczerze mówiąc, to ja nie rozumiem, dlaczego tak wielu osobom przeszkadza, że nauczyciele chcą więcej zarabiać i o to walczą. Dziewczyny (te, którym przeszkadzają nauczyciele walczący o podwyżki) - dlaczego Wam tacy nauczyciele wadzą?

Mi nie przeszkadza, że nauczyciele chcą więcej, ale zwyczajnie uważam, że to się nie należy wszystkim.
Są nauczyciele wf, którzy rzucają uczniom piłkę i idą sobie do kantorka na 45 minut. Albo nauczyciele "zwykłych" przedmiotów, którzy tak naprawdę niewiele na tych lekcjach robią. Są tacy, którzy zamiast prowadzić normalnie lekcje ciągle tylko puszczają uczniom filmy. Są tacy, którzy kompletnie nie potrafią uczyć. Są też tacy, którzy są w wiecznych jakichś rozjazdach, nie ma ich strasznie dużo, przez co połowa materiału nie zrobiona.

W LO miałam jedną nauczycielkę, która studia jakieś skończyła, ale była głupsza od uczniów. Nawet to zgłaszaliśmy dyrektorce. I nawet nam przyznała rację.

Więc dlaczego wszyscy mają nagle dostać z moich podatków tysiaka więcej (czy tam ile)?

---------- Dopisano o 21:15 ---------- Poprzedni post napisano o 21:06 ----------

Napisane przez Mijanou

Zjawisku nie przeczę.

Niestety, przypuszczam, że nauczyciel nie bardzo moze sobie pozwolić na "nienierobienie", bo mu 30 dzieciaków założy kosz na łeb.

Moim zdaniem, gdyby ludziom godziwie zapłacić a jednocześnie stawiać wymagania to każdy starałby się żeby dobrej pracy nie utracić. Ale po co, skoro większość nauczycieli to tak naiwne ludzie, że i tak robią za darmo zajęcia, za które nikt im nie płaci (zajęcia pozalekcyjne, wyrównawcze). Oczywiście- nie wszyscy. Ale znakomita wiekszość tak.

No ja miewałam takich nauczycieli, którzy nic nie robili, albo tylko udawali, że coś robią. Nigdy nie skończyli z koszem na głowie.


A ze stawianiem wymagań się zgadzam.

Napisane przez Limonka2738

W Korei chociażby urzędnicy mają bardzo dobre pensje.

I tam idą najlepsi absolwenci, żeby się w ogóle kwalifikować, to trzeba zdać egzamin, bardzo prestiżowy zresztą. Bo praktycznie każdy chce.

Tam są to bardzo szanowane i bardzo porządne zawody.

Szczerze mówiąc kompletnie nie orientuję się, jak to wygląda w Korei.
Ale w Polsce to czasem wygląda tak, że na jakieś stanowisko aplikuje może i ktoś zdolny, może i dobry absolwent, ale aplikuje też drugi, którego mama już w tej instytucji pracuje na jakimś kierowniczym stanowisku. I kto się dostanie?
Druga kwestia jest taka, że w Polsce praca urzędnicza generalnie nie jest jakaś rozwojowa. Ciągle robisz jedno i to samo. Możesz ewentualnie czasem awansować, ale głównie wtedy, kiedy ktoś wyżej pójdzie na emeryturę albo umrze.

[Mijanou]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;87226929]Mi nie przeszkadza, że nauczyciele chcą więcej, ale zwyczajnie uważam, że to się nie należy wszystkim.
Są nauczyciele wf, którzy rzucają uczniom piłkę i idą sobie do kantorka na 45 minut. Albo nauczyciele "zwykłych" przedmiotów, którzy tak naprawdę niewiele na tych lekcjach robią. Są tacy, którzy zamiast prowadzić normalnie lekcje ciągle tylko puszczają uczniom filmy. Są tacy, którzy kompletnie nie potrafią uczyć. Są też tacy, którzy są w wiecznych jakichś rozjazdach, nie ma ich strasznie dużo, przez co połowa materiału nie zrobiona.

W LO miałam jedną nauczycielkę, która studia jakieś skończyła, ale była głupsza od uczniów. Nawet to zgłaszaliśmy dyrektorce. I nawet nam przyznała rację.

Więc dlaczego wszyscy mają nagle dostać z moich podatków tysiaka więcej (czy tam ile)?[/QUOTE]
No i to właśnie udowadnia najlepiej, że do tego zawodu powinna być selekcja pozytywna a nie negatywna. Nie przykładasz się? Czytasz podręcznik? Nie potrafisz panować nad emocjami? Dziękujemy, do widzenia. A jeśli się przykładasz, twoje lekcje są ciekawe, zachęcają uczniów do poszerzania wiedzy- zapłacimy ci godziwie tyle, żebyś mógł się w całości skupić na swojej pracy zamiast z wywieszonym jęzorem latać na korki.

A tak BTW- w tej chwili nauczyciel WF-u nie może już rzucić piłki i iść sobie do kantorka. Jeśli ta piłka uderzyłaby kogoś w oko to natychmiast padłoby pytanie: 'Gdzie był nauczyciel w tej chwili?". Oczywiście- nie mógł zapobiec wypadkowi, ale miał obowiązek byc zuczniami w czasie, gdy grali w piłkę, natychmiast zauważyć zdarzenie, udzielić pomocy, wezwac pielęgniarę szkolną/pogotowie. Jeśli go nie było z uczniami w chwili wypadku, prokurator murowany i to jeszcze przed dyscyplinarką.

[Ingrid80]

Napisane przez Mijanou

No a jak to mają w szkole robić? W pokoju nauczycielskim na X nauczycieli z reguły jest 1-2 komputery i 1-2 drukarki. A na szkołę jedno ksero plus drugie w sekretariacie. Jak sobie wyobrażasz tworzenie i drukowanie dokumentów/planów/ programów w tych warunkach? To nie USA, czy inne rozpasane UK, gdzie każdy nauczyciel ma swój gabinet a w nim komputer, oraz ksero, drukarkę i skaner w jednym. Dlatego nauczyciele "biorą" tę część pracy do domu (NB drukują na własnej drukarce, własnym tuszu i swoim pradzie).

A jak wyobrażasz sobie kontakty osobiste z rodzicami do 16, skoro znakomita część rodziców też pracuje do 16?

Sorry, ale serio, nie masz bladego pojęcia o rzeczywistości pracy w szkole. Co wykazałam wyżej. A w szkole i tak znakomita większość nauczycieli siedzi do 15. Realizując zajęcia pozalekcyjne i wyrównawcze (niepłatne).

Jak to nieplatne zajęcia wyrównawcze skoro odbywają się w czasie pracy nauczyciela?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Fleur_D]

Po wielu bojach i trudach zapisałam się na masaże lecznicze do bardzo dobrego fizjoterapeuty, który przyjmuje tylko na nfz. Odczekała swoje i.... i nic. Termin mi przepadł, bo jaśnie panujący nam pan minister wykiwał ich i nie dał obiecanych pieniędzy. Nie mam pretensji do tej grupy zawodowej ani do innych strajkujących obecnie zawodów medycznych. Bardziej do społeczeństwa, które ekscytuje się, ze jakaś Jola z Koziej Wólki nie zabierze swojej klasy na wycieczkę. Przecież to ewidentny temat zastępczy, żeby nie mówić o stojących szpitalach. Ale jak ktoś lubi dawać sobą manipulować, to już jego sprawa.

[Mijanou]

Napisane przez Ingrid80

Jak to nieplatne zajęcia wyrównawcze skoro odbywają się w czasie pracy nauczyciela?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No właśnie, że nie.
Masz 18 godzin tablicowych (obowiązujące pensum, w przypadku nauczycieli akademickich 10). Jeśli prowadzisz ich, np 22 to w teorii powinny to być płatne nadgodziny. A ponieważ nie ma pieniędzy w budżecie (tradycyjnie) to jeśli chcesz mieć te 4 godziny i przeznaczyc je na zajęcia wyrównawcze, rozszerzające wiedzę, koła zainteresowań itp. to robisz to gratis.

Fleur, oczywiście, że to manipuacja i temat zastępczy w jednym.Minister zdrowia wykiwał lekarzy, nowy minister edukacji wykiwa nauczycieli. Ale najpierw reżimowe media napuszczą społeczeństwo na lekarzy i nauczycieli. Przecież już jeden z posłów wypowiedział się, że nauczyciel zarabia tyle, ile poseł. I jak widać nawet tutaj (czytając posty) ludzie to łyknęli jak młode pelikany.

[Fleur_D]

Napisane przez Mijanou

Fleur, oczywiście, że to manipuacja i temat zastępczy w jednym.Minister zdrowia wykiwał lekarzy, nowy minister edukacji wykiwa nauczycieli. Ale najpierw reżimowe media napuszczą społeczeństwo na lekarzy i nauczycieli. Przecież już jeden z posłów wypowiedział się, że nauczyciel zarabia tyle, ile poseł. I jak widać nawet tutaj (czytając posty) ludzie to łyknęli jak młode pelikany.

Ale tu nie chodzi o lekarzy. Nawet mnie wkurzyła twoja ignorancja, więc nie dziwię się im, że mają dość.

[edan84]

Napisane przez Mijanou

Przepraszam, w którym miejscu napisałam, że w mojej rodzinie na to narzekają? Nie narzekają. Akurat pracę z dziećmi lubią, zawód wybierali świadomie, pracę swoją kochają. Tylko wyżyć za to, co im za tę pracę płacą nie potrafią.

Ale czyja to wina? Nikt nie ukrywa ile się płaci za pracę nauczyciela. Jak ktoś z tego potem wyżyć nie potrafi, to niech tej pracy nie bierze. A jak bierze, narzeka i żąda podwyżki, bo udaje zdziwionego, że tylko tyle dostaje to powinno się takiego dyscyplinarnie zwolnić. Nie, nie za protesty, ale dlatego ze nie ogarnia podstawowych związków przyczynowoskutkowych, ergo - nie nadaje się do pracy nauczyciela.

---------- Dopisano o 12:37 ---------- Poprzedni post napisano o 12:31 ----------

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;87226849]A masz świadomość, jak szkoły funkcjonują?

Mam jednego starego laptopa bez koniecznego oprogramowania (tak, w domu mam legalnego worda, kupionego za własne pieniądze, a w pracy muszę lecieć na OO, gdzie dokumenty się rozjeżdżają masakrycznie), a jedyny dostępny komputer z wordem jest na ponad 60 osób. I tylko z niego mogę wydrukować cokolwiek - z limitem kopii. [/QUOTE]

Ja bym rozstrzeliwał na miejscu za używanie MS Office w urzędach, szkołach i za naukę na PŁATNYM, zamkniętym oprogramowaniu.

Da się robic na potrzeby szkolne i urzędów wszystko to na wolnym i otwartym oprogramowaniu.

Jeśli kupiłaś licencje na MS Office (naprawdę??, na Office 365 kupuje się abonament na określony czas), to współczuje, bo ta narzędzia typowe korporacyjne i nie wykorzystasz nigdy 95% funkcji które ten pakiet oferuje.
Ale może się mylę i naprawdę wymiatasz w VB.

---------- Dopisano o 12:49 ---------- Poprzedni post napisano o 12:37 ----------

Zreszta w szkole w której pracowałem 2 lata zrobiłem piekło, bo nigdy nie zaakceptuje promowania i uczenia uczniów pracy na systemie MS Windows, który jest bardzo płatny i przyzwyczaja do niego. Jakim prawem? Jest 1500 innych systemów, które są lepsze, bezpłatne i 100 razy bezpieczniejsze.

W Norwegii o ile dobrze pamietam, w urzędach nie wolno promować, używać komercyjnego oprogramowania.
W Polsce urząd, szkoła wystawia dokument w wordzie. A wtedy muszę mieć zakupiony pakiet MS Office, a żeby go uruchomić dodatkowo Windows. Naprawdę, ku***? Czekam aż wreszcie nauczyciele ogarną podstawowe rzeczy i przestaną wymagać od rodziców uczniów aby napełniali kabzy pieniędzmi określonemu amerykańskiemu korpo, bo tak. Bo im wygodniej, bo oni maja Windows i maja w dupie czy ucznia stać tez na taki system.
Weźcie się w końcu ogarnijcie i zacznijcie uczyć i przestańcie zdzierać pieniądze. Jakby od mojego dziecka dana belferka wymagała windowsa to bym zrobił jej jesień średniowiecza w dyrekcji i kuratorium.

---------- Dopisano o 12:55 ---------- Poprzedni post napisano o 12:49 ----------

A jak z własnej nieprzymuszonej woli chcecie płacić za pakiety biurowe i systemy operacyjne to nie narzekajcie. Nikt wam nie każe. I wcale nie musicie. Jesteście śmieszne w swojej ignorancji. I żałosne, bo zmuszacie ucznia i jego rodzica do wydawania tysięcy złotych bo macie klapki na oczach, bo wam się nie chce. Dla mnie takie osoby nie powinny być nauczycielami.

[6294979b07e94e60c86b4a71a35022ccf5d1d257_656d16825a5b5]

Napisane przez Mijanou

Korepetycji nie trzeba zgłaszać i odprowadzać od nich podatku (chyba, że ktoś zarejestruje działalność gospodarczą i żyje TYLKO z korków).

Na podstawie jakich przepisów tak twierdzisz?

Edit: Tutaj jest ciekawy artykuł, co prawda z zeszłego roku, ale jedno z niego wynika, że przychody z korepetycji podlegają opodatkowaniu:

https://poradnikprzedsiebiorcy.pl/-p...-sie-z-urzedem


[1=61a08125505a341f1365cc6 27294330b05bf0ff7_5eb5e47 234ae2;87226867]Ponoć do ok. 1100zł nie trzeba zgłaszać.[/QUOTE]

Nieprawda.
Można prowadzić nierejestrowaną działalność gospodarczą (to znaczy, że nie trzeba jej rejestrować w CEIDG i ZUS), jeżeli uzyskuje się przychody (nie mylić z dochodami) do wysokości połowy aktualnego minimalnego wynagrodzenia, obecnie 1125 zł. Przychody te należy wykazać w zeznaniu rocznym w PIT-36 w rubryce D.1.9 "Działalność nierejestrowana, określona w art.10 ust.1b ustawy" Należy wpisać sumę przychodów z działalności z 12 miesięcy, ale można odliczyć sobie koszty uzyskania przychodów. Przychody z działalności nierejestrowanej nie są zwolnione z podatku, podlegają opodatkowaniu 18% (od października 17%) lub 32%. W dodatku, co zabawne, czasem trzeba się zarejestrować jako czynny podatnik VAT, co miesiąc składać deklaracje VAT i JPK-VAT, to zależy od rodzaju wykonywanej działalności. Ważne jest też, żeby prowadzić rejestr sprzedaży towarów lub usług, zbierać wszystkie faktury kosztowe itd, bo US może przeprowadzić kontrolę.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Finlora]

Właśnie skończyłam pomagać mężowi wklepywać odpowiedzi testów do programu komputerowego, które on musiał jeszcze wcześniej sprawdzić. 2 klasy a zajęło mi to 2 godziny i głowa mi zaraz wybuchnie Wczoraj to samo. Gdybym mu nie pomogła to siedziałby nad tym jeszcze dłużej.

[Lumimi]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;87226904]I patrz, każdy z moich znajomych korpoludków może robić home office - i żadnego hejtu ogólnonarodowego w ich stronę nie ma.
A to nie są pojedyncze dni czy godziny...

Koleżanka na przykład kompletnie nie bierze l4 na dziecko - a dziecko sporo chorujące. Dzwoni do firmy, zostaje w domu i może pracować w dogodnych godzinach. IBM.

Oczywiście mowy nie ma o pracy na własnym sprzęcie czy drukowaniu za swoje.

Ja sobie cenię to, że mogę pracować częściowo w domu - tylko dlaczego do cholery muszę za każdym razem udowadniać światu, że pracuję?[/QUOTE]

Wiesz dlaczego nie ma na niego hejtu? Bo on nie podnosi larum że ojej ja po nocach kartkówki poprawiam A niestety niektórzy nauczyciele takie rzeczy mówią że zamiast z dzieckiem czas wieczorem spędzać to ja kartkówki poprawiam. Tylko ze nie widzi tego że mógłby je w szkole poprawiać ale wtedy by o np 14 dziecka z zajęć nie wybrał

---------- Dopisano o 14:22 ---------- Poprzedni post napisano o 14:13 ----------

Napisane przez invisible_01

Mnie się wydaje, że o ile wiadomo, że żołnierze, strażacy, policja czy górnicy mają przywileje, to na co dzień niekoniecznie ma się z nimi wiele do czynienia. Natomiast do szkoły mamy obowiązek chodzić do 18 roku życia i każdy z nas spotkał w życiu zapewne kilkunastu nauczycieli. I chyba spora część trochę całą tę grupę zawodową widzi przez pryzmat swoich własnych doświadczeń - a przynajmniej takie mam wrażenie po rozmowie ze znajomymi. Ja sama spotkałam w życiu tylko 3 nauczycieli, którym bym dała ogromne pensje. Jeden z nich to był nauczyciel z prawdziwą pasją i z powołania. Pozostała dwójka to byli po prostu bardzo dobrzy nauczyciele - umieli przekazać wiedzę, przykładali się. Cała reszta - w najlepszym razie czytali na głos podręcznik przez 45 min i kazali to zapisywać (nie wiem, gdzie sens), w najgorszym krzyczeli na uczniów i nazywali nas idiotami albo zwyczajnie wyładowywali swoją frustrację na uczniach. Za podwyżkami jednak jestem, bo uważam, że tylko wysokie zarobki, a co za tym idzie duża konkurencja, jest w stanie to zmienić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Każdy z nas przez te pare godzin dziennie widział jak mniej więcej wyglada praca nauczyciela. A ja widziałam w większości to; sprawdziany/kartkówki nie były przygotowywane tylko wyciągamy karteczki i nauczyciel dyktował pytania, w czasie gdy my pisaliśmy to nauczyciel poprawiał kartkówki z innych klas, o godzinie 14 praktycznie cały parking dla nauczycieli był pusty, jojczenie że się ma okienko "bo to marnowanie czasu", olewanie np. przemocy w szkole, totalny brak zaangażowania. Zajęc pozalekcyjnych też praktycznie w szkole średniej nie miałam z wyjątkiem matmy raz w tydz w klasie średniej, a to i tak tylko dlatego ze wychowawczyni. Wycieczek było ze 2 na 4 lata technikum.

---------- Dopisano o 14:34 ---------- Poprzedni post napisano o 14:22 ----------

Napisane przez Mijanou

No i to właśnie udowadnia najlepiej, że do tego zawodu powinna być selekcja pozytywna a nie negatywna. Nie przykładasz się? Czytasz podręcznik? Nie potrafisz panować nad emocjami? Dziękujemy, do widzenia. A jeśli się przykładasz, twoje lekcje są ciekawe, zachęcają uczniów do poszerzania wiedzy- zapłacimy ci godziwie tyle, żebyś mógł się w całości skupić na swojej pracy zamiast z wywieszonym jęzorem latać na korki.

A tak BTW- w tej chwili nauczyciel WF-u nie może już rzucić piłki i iść sobie do kantorka. Jeśli ta piłka uderzyłaby kogoś w oko to natychmiast padłoby pytanie: 'Gdzie był nauczyciel w tej chwili?". Oczywiście- nie mógł zapobiec wypadkowi, ale miał obowiązek byc zuczniami w czasie, gdy grali w piłkę, natychmiast zauważyć zdarzenie, udzielić pomocy, wezwac pielęgniarę szkolną/pogotowie. Jeśli go nie było z uczniami w chwili wypadku, prokurator murowany i to jeszcze przed dyscyplinarką.

No i dlatego siedzą w paru na sali na ławeczce i patrza jak mlodzież ćwiczy
Typowy obraz wf w polskiej szkole jest taki że nauczyciele sprawdzą obecność a potem na ławeczce sobie siedzą. Ewentualnie czasem zdarzy się jakiś faszysta co zraża tylko ludzi do sportu swoja nadgorliwością. W obu moich szkołach nauczyciele wf mieli swoje pokoje nauczycielskie obok sali gimnastycznych i w obu szkołach był problem z tym ze obecności czy oceny z wf nie były wpisane do dziennika, bo wf nie chciało się iść po dziennik

[61a08125505a341f1365cc627294330b05bf0ff7_5eb5e47234ae2]

[1=6294979b07e94e60c86b4a7 1a35022ccf5d1d257_656d168 25a5b5;87228185]
Nieprawda.
Można prowadzić nierejestrowaną działalność gospodarczą (to znaczy, że nie trzeba jej rejestrować w CEIDG i ZUS), jeżeli uzyskuje się przychody (nie mylić z dochodami) do wysokości połowy aktualnego minimalnego wynagrodzenia, obecnie 1125 zł. Przychody te należy wykazać w zeznaniu rocznym w PIT-36 w rubryce D.1.9 "Działalność nierejestrowana, określona w art.10 ust.1b ustawy" Należy wpisać sumę przychodów z działalności z 12 miesięcy, ale można odliczyć sobie koszty uzyskania przychodów. Przychody z działalności nierejestrowanej nie są zwolnione z podatku, podlegają opodatkowaniu 18% (od października 17%) lub 32%. W dodatku, co zabawne, czasem trzeba się zarejestrować jako czynny podatnik VAT, co miesiąc składać deklaracje VAT i JPK-VAT, to zależy od rodzaju wykonywanej działalności. Ważne jest też, żeby prowadzić rejestr sprzedaży towarów lub usług, zbierać wszystkie faktury kosztowe itd, bo US może przeprowadzić kontrolę.[/QUOTE]
Właśnie miałam na myśli, że nie trzeba zgłaszać do CEIDG ale nie sprecyzowałam. W zeznaniu rocznym trzeba te przychody wykazać.
Co do VATu to korepetytorzy nie są vatowcami.

[Limonka2738]

Napisane przez Lumimi

Każdy z nas przez te pare godzin dziennie widział jak mniej więcej wyglada praca nauczyciela. A ja widziałam w większości to; sprawdziany/kartkówki nie były przygotowywane tylko wyciągamy karteczki i nauczyciel dyktował pytania, w czasie gdy my pisaliśmy to nauczyciel poprawiał kartkówki z innych klas, o godzinie 14 praktycznie cały parking dla nauczycieli był pusty, jojczenie że się ma okienko "bo to marnowanie czasu", olewanie np. przemocy w szkole, totalny brak zaangażowania. Zajęc pozalekcyjnych też praktycznie w szkole średniej nie miałam z wyjątkiem matmy raz w tydz w klasie średniej, a to i tak tylko dlatego ze wychowawczyni. Wycieczek było ze 2 na 4 lata technikum.

Też widziałam.

Nauczyciele mieli zawsze wszystko przygotowane i wydrukowane oraz przetłumaczone, kartkówki sprawdzone na drugi dzień, lekcje były bardzo dobrze prowadzone.

A jak nie było wyników na olimpiadach i na maturach, to nauczyciela za rok też nie było.

Wiesz, jak to się odbywało? Nauczyciele bardzo dobrze zarabiali i dlatego chcieli tam pracować.

Plus szkoła miała infrastrukturę, dostęp do komputera dla nauczycieli (i to ze 20 stanowisk komputerowych w samym pokoju nauczycielskim, tam ksero z drukarką, papier), jak nauczyciel chciał nam pokazać, że fenoloftaleiny zabarwia się w środowisku zasadowym na malinowo, to nas brał do laboratorium, sami rozpuszczaliśmy sód w wodzie i dodawaliśmy fenoloftaleiny. Jak nauczyciel chciał nas nauczyć fizyki wahadła, to brał nas do labu i mierzyliśmy ze stoperem. Jak nam biolog omawiał budowę układu pokarmowego, to każde z nas miało preparat przed oczami, budowa drewna i łyka - oglądaliśmy pod mikroskopem.

Ale kij, oszczędzamy na szkolnictwie jeszcze bardziej. W końcu to nie jest tak, że mi to jakoś w życiu pomogło.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[madame Emi]

Napisane przez Lumimi

Każdy z nas przez te pare godzin dziennie widział jak mniej więcej wyglada praca nauczyciela. A ja widziałam w większości to; sprawdziany/kartkówki nie były przygotowywane tylko wyciągamy karteczki i nauczyciel dyktował pytania, w czasie gdy my pisaliśmy to nauczyciel poprawiał kartkówki z innych klas, o godzinie 14 praktycznie cały parking dla nauczycieli był pusty, jojczenie że się ma okienko "bo to marnowanie czasu", olewanie np. przemocy w szkole, totalny brak zaangażowania. Zajęc pozalekcyjnych też praktycznie w szkole średniej nie miałam z wyjątkiem matmy raz w tydz w klasie średniej, a to i tak tylko dlatego ze wychowawczyni. Wycieczek było ze 2 na 4 lata technikum.

---------- Dopisano o 14:34 ---------- Poprzedni post napisano o 14:22 ----------


No i dlatego siedzą w paru na sali na ławeczce i patrza jak mlodzież ćwiczy
Typowy obraz wf w polskiej szkole jest taki że nauczyciele sprawdzą obecność a potem na ławeczce sobie siedzą. Ewentualnie czasem zdarzy się jakiś faszysta co zraża tylko ludzi do sportu swoja nadgorliwością. W obu moich szkołach nauczyciele wf mieli swoje pokoje nauczycielskie obok sali gimnastycznych i w obu szkołach był problem z tym ze obecności czy oceny z wf nie były wpisane do dziennika, bo wf nie chciało się iść po dziennik

Tak z ciekawości zapytam - ile swoich dzieci posyłasz teraz do polskich, publicznych szkół?

Rozumiem, że masz nie najlepsze wspomnienia i chodziłaś do naprawdę beznadziejnych szkół, ale uwierz, Twoje doświadczenie nie jest uniwersalne.

Tym bardziej śmieszne jest przenoszenie własnych spostrzeżeń sprzed iluś lat na współczesne szkoły. Zdajesz sobie sprawę, że zmienia się świadomość rodziców, nauczycieli, wymagania wobec tych ostatnich? To, co było oczywiste 15 lat temu, dzisiaj już nie jest.

Przez wiele lat nie udało mi się znaleźć sensownego ginekologa, ale nie twierdzę, że wszyscy lekarze są do niczego. Tobie polecam podobną ostrożność sądów wobec belfrów.

[Mijanou]

Wiecie co?
Naprawdę cieszę się, że nie zostałam nauczycielem. W pewnym momencie miałam taki pomysł na siebie. Na szczęście przeszło mi.

Wspołczuję wszystkim nauczycielom poziomu hejtu, z którym na co dzień muszą się mierzyć. Zwłaszcza ze strony osób, które nie wiedzą, jak ta praca wygląda "od podwórka" a widzą jedynie efekt końcowy zaprezentowany w ciągu 18 godzin tablicowych. Osobliwie tym, którzy w swoją pracę wkładają serce, czas, ręce i myśli.

Dziękuję wszystkim za dyskusję w tym wątku.

[invisible_01]

Napisane przez Limonka2738

Też widziałam.

Nauczyciele mieli zawsze wszystko przygotowane i wydrukowane oraz przetłumaczone, kartkówki sprawdzone na drugi dzień, lekcje były bardzo dobrze prowadzone.

A jak nie było wyników na olimpiadach i na maturach, to nauczyciela za rok też nie było.

Wiesz, jak to się odbywało? Nauczyciele bardzo dobrze zarabiali i dlatego chcieli tam pracować.

Plus szkoła miała infrastrukturę, dostęp do komputera dla nauczycieli (i to ze 20 stanowisk komputerowych w samym pokoju nauczycielskim, tam ksero z drukarką, papier), jak nauczyciel chciał nam pokazać, że fenoloftaleiny zabarwia się w środowisku zasadowym na malinowo, to nas brał do laboratorium, sami rozpuszczaliśmy sód w wodzie i dodawaliśmy fenoloftaleiny. Jak nauczyciel chciał nas nauczyć fizyki wahadła, to brał nas do labu i mierzyliśmy ze stoperem. Jak nam biolog omawiał budowę układu pokarmowego, to każde z nas miało preparat przed oczami, budowa drewna i łyka - oglądaliśmy pod mikroskopem.

Ale kij, oszczędzamy na szkolnictwie jeszcze bardziej. W końcu to nie jest tak, że mi to jakoś w życiu pomogło.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Gdyby hajs z 500+ przeznaczyć na szkolnictwo i służbę zdrowia, to moglibyśmy mieć w tym kraju cudowne rzeczy. Ale w tym kraju niestety nikt nie myśli długofalowo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez Limonka2738

Plus szkoła miała infrastrukturę, dostęp do komputera dla nauczycieli (i to ze 20 stanowisk komputerowych w samym pokoju nauczycielskim, tam ksero z drukarką, papier), jak nauczyciel chciał nam pokazać, że fenoloftaleiny zabarwia się w środowisku zasadowym na malinowo, to nas brał do laboratorium, sami rozpuszczaliśmy sód w wodzie i dodawaliśmy fenoloftaleiny. Jak nauczyciel chciał nas nauczyć fizyki wahadła, to brał nas do labu i mierzyliśmy ze stoperem. Jak nam biolog omawiał budowę układu pokarmowego, to każde z nas miało preparat przed oczami, budowa drewna i łyka - oglądaliśmy pod mikroskopem.

Ale kij, oszczędzamy na szkolnictwie jeszcze bardziej. W końcu to nie jest tak, że mi to jakoś w życiu pomogło.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

U mnie i w gimnazjum i w liceum w salach fizycznych i biologicznych były przeróżne sprzęty, które w ciągu moich trzech lat tam spędzonych były wyciągnięte tylko kilka razy. Nie wiem, po co to tam w ogóle stało.
Tzn kilka razy na fizyce w LO, bo na chemii to chyba po jednym razie w gimnazjum i liceum, a na fizyce w gimnazjum tak bardzo nauczyciel nic z nami nie robił, że jak w trzeciej klasie przyszła jakaś nowa, to aż mi jej żal było, że musi tyle z nami nadrabiać, bo de facto w rok musiała zrobić dwa lata, bo takie takie tyły mieliśmy.

---------- Dopisano o 16:05 ---------- Poprzedni post napisano o 15:55 ----------

Napisane przez madame Emi

Tym bardziej śmieszne jest przenoszenie własnych spostrzeżeń sprzed iluś lat na współczesne szkoły. Zdajesz sobie sprawę, że zmienia się świadomość rodziców, nauczycieli, wymagania wobec tych ostatnich? To, co było oczywiste 15 lat temu, dzisiaj już nie jest.

Ja mam kiepskie zdanie o nauczycielach, ale nie z powodu własnych doświadczeń wyniesionych ze szkoły. Po szkole to o nauczycielach jako grupie zawodowej nie miałam chyba żadnego zdania, bo z żadną inną grupą nie miałam porównywalnej styczności. Tak naprawdę zmieniło się to dopiero w pierwszej pracy po studiach, gdzie miałam styczność z nauczycielami od innej strony. No i niestety wypadali bardzo źle. Żadna inna grupa klientów nie była tak arogancka i roszczeniowa, wolałam już przestępców, którzy świeżo z więzienia wyszli.

[Ingrid80]

Napisane przez Finlora

Właśnie skończyłam pomagać mężowi wklepywać odpowiedzi testów do programu komputerowego, które on musiał jeszcze wcześniej sprawdzić. 2 klasy a zajęło mi to 2 godziny i głowa mi zaraz wybuchnie Wczoraj to samo. Gdybym mu nie pomogła to siedziałby nad tym jeszcze dłużej.

I? Ja jestem właśnie na 24h dyżurze. Należy mi się medal?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[motyla]

Napisane przez Ingrid80

I? Ja jestem właśnie na 24h dyżurze. Należy mi się medal?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie. Ale podwyżka - tak. Plus remont i modernizacja miejsca pracy też Ci się należy.

[Ingrid80]

Miałam na myśli to, że każda.praca jest inna. Jeden pracuję od poniedziałku do piątku w godzinach 8-16 w biurze, inny w szkole 4h ale resztę dorabia w domu w dogodnym dla siebie czasie(np w niedzielę po południu) A inny siedzi uwiazany 24h z dala od rodziny. Tylko niektórzy z tych osób głośno nad tym płaczą. Reszta się z tym liczy bo wie, że takie są warunki danej pracy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Finlora]

Napisane przez Ingrid80

I? Ja jestem właśnie na 24h dyżurze. Należy mi się medal?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie wiem czy należy Ci się medal, ale skoro dajesz radę być w pracy 24h to ja podziwiam. I podejrzewam, że nie dostajesz tyle pieniędzy ile powinnaś, więc uważam, że medal może nie, ale podwyżka na pewno.

Napisałam to, bo mając nawet styczność z tym co robi mój mąż, w życiu nie chciałabym być nauczycielem.

Tak swoją drogą uwielbiam to na wizażu - od razu odbijanie piłeczki i ton wypowiedzi.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Limonka2738]

Napisane przez Ingrid80

I? Ja jestem właśnie na 24h dyżurze. Należy mi się medal?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ta rozmowa się robi nudna.

- Nauczyciele nic nie robią! Mają 18 godzin przy tablicy i idą do domu!
- Ale w tym domu sprawdzamy kartkówki, przygotowujemy lekcje i sprawdziany.
- A teraz medal się należy za pracowanie w domu?!

No nie, to są tylko odpowiedzi na to, że nauczyciele mało siedzą w szkole, ale pracują za to w domu.

Widocznie tobie się niezbyt dobrzy nauczyciele trafili, bo nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Tym bardziej powinnaś być za poprawą systemu edukacji.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Timon i Pumba]

Treść usunięta