Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2019-10-27, 08:28   #1
MiamiGlow
Zakorzenienie
 
Avatar MiamiGlow
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 4 020

Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?


Ostatnio ciągle mam wrażenie, że jestem świadkiem nieszczęśliwych małżeństw. Widzę wiele kobiet, które przez związek żyją w strasznym stresie. Jedną z nich jest moja mama. Ona - stara się, jest wyrozumiała na wszelkie jego złe humory, zajmuje się domem bez żadnej pomocy. On - łapie dziwne nastroje, często bywa drażliwy, mówi niemiłe rzeczy. Nigdy sam z siebie nie powie komplementu czy nie przytuli. Jest jak skała. Domyślam się, że to przez jego wychowanie i brak umiejętności zdrowego przekazywania emocji. W każdym razie gdy po raz kolejny widzę jak żona wychodzi z siebie, by mężowi było miło, a on nic...

To zaczynam bać się relacji z facetami. Jestem singielką. Obiecałam sobie, że nie będę powielać tego schematu. W teorii. Bo w praktyce na swojej drodze wpadam na mężczyzn, którzy emocjonalnie nie rokują. Na przykład tak bardzo zatapiają się w swoich emocjach, że mnie nie widzą. A ja odruchowo chcę im poprawiać humor i popełniam błąd mojej mamy. Daj wszystko, a w zamian dostań nic. Uczę się to temperować.

A jak to jest u Was? Chętnie poczytałabym Wasze historie. Jak małżeństwo waszych rodziców wpłynęło na wasze związki? Czego absolutnie chcecie się wystrzegać? Albo co było dobre i co chcieliście wykorzystać jako dobry przykład?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
MiamiGlow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-27, 10:51   #2
Mija62
uparta chmura
 
Avatar Mija62
 
Zarejestrowany: 2012-03
Lokalizacja: Miasto Portowe
Wiadomości: 8 645
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Na moje wpłynęło to tak, że nie chciałam sprzątać i gotować, jak moja matka, więc zaczęłam pić jak mój ojciec
__________________
"Większość ludzi ma tyle szczęścia, na ile sobie pozwoli"
Abraham Lincoln
Mija62 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-27, 10:59   #3
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

moi rodzice sa razem ponad 45 lat
matka jest nadeta baba zawsze nie zadowolona z kompleksami ktora musi wszystkim sasiada pokazac jak to jej sie wiedzie
ojciec raczej pogodny chetny pomagac wszystkim na okolo zapomina robic rzeczy we wlasnym domu -tzn zrobi ale zajmie mu to pol roku
klocili sie ale bez jakis extremalnych cyrkow
jestem inna niz moi rodzice nie mam pasji szorowania podlog na kolanach i uslugiwania do stolu calej rodzinie jak moja matka
nie jestem tak cierpliwa jak moj ojciec zeby znosic humory partnera przez lata i udawac gluchego
zdecydowanie rodzicielstwo moich rodzicow nauczylo mnie czegos,nigdy nie poszlabym ich droga,jestemo wiele bardziej wyrozumiala i otwarta niz oni jako rodzice ,jestem zadowolona z mojej drogi
myse ze przeceniasz wplyw swoich rodzicow na twoje zycie jestes dorosla idywidualna jednostka od ciebie zalezy jak twoje zycie sie potoczy,nie mozna cale zycie winic dziecinstwa czy malzenstwa rodzicow za swoje glupie wybory i zachowanie
jak masz problemy w zwiazkach to moze udaj sie na terapie zeby przepracowac swoje zachowanie (wybory tez)

Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014
Czas edycji: 2019-10-27 o 11:02
7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-27, 11:38   #4
0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-12
Wiadomości: 5 508
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Niestety negatywnie wpłynęło na moje wybory w kwestii partnerów

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-27, 11:44   #5
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Cytat:
Napisane przez MiamiGlow Pokaż wiadomość
Ostatnio ciągle mam wrażenie, że jestem świadkiem nieszczęśliwych małżeństw. Widzę wiele kobiet, które przez związek żyją w strasznym stresie. Jedną z nich jest moja mama. Ona - stara się, jest wyrozumiała na wszelkie jego złe humory, zajmuje się domem bez żadnej pomocy. On - łapie dziwne nastroje, często bywa drażliwy, mówi niemiłe rzeczy. Nigdy sam z siebie nie powie komplementu czy nie przytuli. Jest jak skała. Domyślam się, że to przez jego wychowanie i brak umiejętności zdrowego przekazywania emocji. W każdym razie gdy po raz kolejny widzę jak żona wychodzi z siebie, by mężowi było miło, a on nic...

To zaczynam bać się relacji z facetami. Jestem singielką. Obiecałam sobie, że nie będę powielać tego schematu. W teorii. Bo w praktyce na swojej drodze wpadam na mężczyzn, którzy emocjonalnie nie rokują. Na przykład tak bardzo zatapiają się w swoich emocjach, że mnie nie widzą. A ja odruchowo chcę im poprawiać humor i popełniam błąd mojej mamy. Daj wszystko, a w zamian dostań nic. Uczę się to temperować.

A jak to jest u Was? Chętnie poczytałabym Wasze historie. Jak małżeństwo waszych rodziców wpłynęło na wasze związki? Czego absolutnie chcecie się wystrzegać? Albo co było dobre i co chcieliście wykorzystać jako dobry przykład?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Moja mama zawsze "nosiła spodnie" w związku i nie dała sobie wejść na głowę, jak ona czegoś nie chce to wołami jej nie zmusisz, żeby to zrobiła, choćby to było w jej najlepszym interesie.
Zauważyłam ostatnio, że to jakoś przejęłam, walczę trochę z tym, bo nikt nie lubi uparciuchów, mi też to czasem przeszkadza w życiu.

Mąż nic po rodzicach nie przejął i dzięki bogu
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-27, 11:56   #6
Ariada
Wtajemniczenie
 
Avatar Ariada
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 2 260
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Złe małżeństwo moich rodziców i również małżeństwa rodziców moich partnerów odbijaly i odbijaja się nadal na moim dorosłym życiu. Ja mam problem z zaufaniem, ponieważ mój ojciec jest alkoholikiem, notorycznym kłamcą i zdradzał moją mamę przed ich rozwodem. Moi partnerzy również nie mieli dobrych wzorców i bali się strasznie powielać schemat. Jeden był tak bardzo nastawiony na nie do małżeństwa, że się rozstalismy po wielu latach (to oczywiście był tylko jeden z powodow). Drugi partner również ma problemy przez to jak wyglądalo jego dzieciństwo i małżeństwo rodziców.

Generalnie to przerażające jak można spieprzyc psychikę człowieka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ariada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-27, 11:58   #7
la'Mbria
Zakorzenienie
 
Avatar la'Mbria
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Wyniosłam z domu ponoć dziwny model wychowania (z takimi opiniami spotykam się praktycznie na każdym kroku i wkur.ffia mnie to niesamowicie, bo uważam ten model za prawidłowy, a środowisko stara mi się wmówić, że urwalam się z choinki i w ogole takie rzeczy to między bajki włożyć).
No więc tak- rodzina wielopokoleniowa gdzie normą jest, że facet gotuje, sprząta, myje okna, umie upiec ciasto i zająć się dziećmi.
Mój Dziadek mi zmieniał pieluchy i umiał prać tetrę, gotował, robil zakupy, zarabiał i nigdy nie dzielil zajec na "meskie i damskie" no chyba ze chodziło by o jakies dźwignie czy prace typowo silowe to wiadomo, facet jednak ma wiecej sily niz kobieta.
Tego samego oczekiwał po moim ojcu (nie sprostał) oraz kolejnym mężu mamy(ten się nauczył z czasem I też przejął model "partnerski").
U mnie w małżeństwie też jest model partnerski. Mąż nie ma problemu z np.opieką nad dziećmi, natomiast cała jego rodzina robi z niego meczenniko-bohatera. Bo ON-ZMIENIA-PIELUCHY! bo ON- NAKARMIŁ-DZIECKO! bo ON-UPRASOWAŁ! No bohater! Takimi babskimi rzeczami umie się zająć!
Jego mama uważa, że "takie teraz czasy że mężczyzn się zmusza do zajmowania domem i kiedyś to tylko baba musiała...A ja mam teraz lekko".
Zmusza się tja...nie ważne, że parę razy mój mąż już tłumaczył, że on lubi spędzać czas z dziećmi. Również karmić i również zmieniać pieluchy, bo to część ich życia i on chce w tym uczestniczyć. Dla mnie to normalne. Ale zarówno rodziną męża (też młodsze pokolenie), jak i nasi znajomi czasem robią taaaakie oczy, że np.maz wstawał w nocy do syna jak był niemowlakiem, albo ze mąż wie jakie kupić pieluchy dla córki (kosz kur.ffa fizyka kwantowa to nie jest!).

Ogólnie małżeństwo i model zachowania moich rodziców nie wpłynęło na mnie wcale, bo szybko się rozeszli. Natomiast model wychowania wyniesiony z domu Dziadków- powielam.
I jednocześnie jestem za niego krytykowana bo jak ostatnio powiedziała mi koleżanka " udupiam swojego męża, bo on dzieli obowiązki ze mną po połowie, a to przecież facet j czasem powinien zerwać się ze smyczy".
Ja natomiast nie widziałam że on ma jakąś smycz

Wysłane z mojego SM-J710F przy użyciu Tapatalka
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik

jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować...

Edytowane przez la'Mbria
Czas edycji: 2019-10-27 o 12:04
la'Mbria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2019-10-27, 12:20   #8
MiamiGlow
Zakorzenienie
 
Avatar MiamiGlow
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 4 020
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;87281362]moi rodzice sa razem ponad 45 lat
matka jest nadeta baba zawsze nie zadowolona z kompleksami ktora musi wszystkim sasiada pokazac jak to jej sie wiedzie
ojciec raczej pogodny chetny pomagac wszystkim na okolo zapomina robic rzeczy we wlasnym domu -tzn zrobi ale zajmie mu to pol roku
klocili sie ale bez jakis extremalnych cyrkow
jestem inna niz moi rodzice nie mam pasji szorowania podlog na kolanach i uslugiwania do stolu calej rodzinie jak moja matka
nie jestem tak cierpliwa jak moj ojciec zeby znosic humory partnera przez lata i udawac gluchego
zdecydowanie rodzicielstwo moich rodzicow nauczylo mnie czegos,nigdy nie poszlabym ich droga,jestemo wiele bardziej wyrozumiala i otwarta niz oni jako rodzice ,jestem zadowolona z mojej drogi
myse ze przeceniasz wplyw swoich rodzicow na twoje zycie jestes dorosla idywidualna jednostka od ciebie zalezy jak twoje zycie sie potoczy,nie mozna cale zycie winic dziecinstwa czy malzenstwa rodzicow za swoje glupie wybory i zachowanie
jak masz problemy w zwiazkach to moze udaj sie na terapie zeby przepracowac swoje zachowanie (wybory tez)[/QUOTE]No wiem, że moje życie ode mnie zależy i właśnie staram się podejmować lepsze decyzje. Ale w mojej rodzinie jest tyle złych przykładów związków, że czuję się zagubiona i nie jestem pewna jak może wyglądać zdrowa relacja. Na razie jestem zadowolona, że umiem się w krytycznym momencie zatrzymać i powiedzieć sobie, że robię głupotę i trzeba natychmiast przestać. Choć nauczyłam się tego po szkodzie.
Cytat:
Napisane przez Ariada Pokaż wiadomość
Złe małżeństwo moich rodziców i również małżeństwa rodziców moich partnerów odbijaly i odbijaja się nadal na moim dorosłym życiu. Ja mam problem z zaufaniem, ponieważ mój ojciec jest alkoholikiem, notorycznym kłamcą i zdradzał moją mamę przed ich rozwodem. Moi partnerzy również nie mieli dobrych wzorców i bali się strasznie powielać schemat. Jeden był tak bardzo nastawiony na nie do małżeństwa, że się rozstalismy po wielu latach (to oczywiście był tylko jeden z powodow). Drugi partner również ma problemy przez to jak wyglądalo jego dzieciństwo i małżeństwo rodziców.

Generalnie to przerażające jak można spieprzyc psychikę człowieka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
No właśnie, to jest straszne. Bo obie strony wnoszą jakieś trudne schematy, nieprzepracowane rzeczy... I o ile obie faktycznie chcą nad tym pracować to może jest szansa. Ale wydaje mi się, że więcej ludzi nie chce w ogóle przyznać przed sobą, że ma problem i popełnia te same błędy albo przesadza w drugim kierunku.
Cytat:
Napisane przez la'Mbria Pokaż wiadomość
Wyniosłam z domu ponoć dziwny model wychowania (z takimi opiniami spotykam się praktycznie na każdym kroku i wkur.ffia mnie to niesamowicie, bo uważam ten model za prawidłowy, a środowisko stara mi się wmówić, że urwalam się z choinki i w ogole takie rzeczy to między bajki włożyć).
No więc tak- rodzina wielopokoleniowa gdzie normą jest, że facet gotuje, sprząta, myje okna, umie upiec ciasto i zająć się dziećmi.
Mój Dziadek mi zmieniał pieluchy i umiał prać tetrę, gotował, robil zakupy, zarabiał i nigdy nie dzielil zajec na "meskie i damskie" no chyba ze chodziło by o jakies dźwignie czy prace typowo silowe to wiadomo, facet jednak ma wiecej sily niz kobieta.
Tego samego oczekiwał po moim ojcu (nie sprostał) oraz kolejnym mężu mamy(ten się nauczył z czasem I też przejął model "partnerski").
U mnie w małżeństwie też jest model partnerski. Mąż nie ma problemu z np.opieką nad dziećmi, natomiast cała jego rodzina robi z niego meczenniko-bohatera. Bo ON-ZMIENIA-PIELUCHY! bo ON- NAKARMIŁ-DZIECKO! bo ON-UPRASOWAŁ! No bohater! Takimi babskimi rzeczami umie się zająć!
Jego mama uważa, że "takie teraz czasy że mężczyzn się zmusza do zajmowania domem i kiedyś to tylko baba musiała...A ja mam teraz lekko".
Zmusza się tja...nie ważne, że parę razy mój mąż już tłumaczył, że on lubi spędzać czas z dziećmi. Również karmić i również zmieniać pieluchy, bo to część ich życia i on chce w tym uczestniczyć. Dla mnie to normalne. Ale zarówno rodziną męża (też młodsze pokolenie), jak i nasi znajomi czasem robią taaaakie oczy, że np.maz wstawał w nocy do syna jak był niemowlakiem, albo ze mąż wie jakie kupić pieluchy dla córki (kosz kur.ffa fizyka kwantowa to nie jest!).

Ogólnie małżeństwo i model zachowania moich rodziców nie wpłynęło na mnie wcale, bo szybko się rozeszli. Natomiast model wychowania wyniesiony z domu Dziadków- powielam.
I jednocześnie jestem za niego krytykowana bo jak ostatnio powiedziała mi koleżanka " udupiam swojego męża, bo on dzieli obowiązki ze mną po połowie, a to przecież facet j czasem powinien zerwać się ze smyczy".
Ja natomiast nie widziałam że on ma jakąś smycz

Wysłane z mojego SM-J710F przy użyciu Tapatalka
No, to chyba właśnie świadczy o tym jak to wygląda w naszym społeczeństwie. Wizja partnerstwa jest strasznie przekręcona. Pomaganie sobie powinno być normą. A chyba w tych starszych pokoleniach częściej się widzi kobiety, które robią wszystko w domu i facetów, którzy po pracy tylko odpoczywają.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
MiamiGlow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-27, 13:36   #9
0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-12
Wiadomości: 5 508
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Moi rodzice w pewnym momencie cały czas się klocili, mama też miała kilkuletni romans, a tata problem alkoholowy. Każda ich rozmowa konczyla się kłótnia, tylko na święta udawali, że są szczęśliwym małżeństwem. Wiem, że mnie kochają i kochali zawsze ale okazywać tego za bardzo nie umieli niestety.

Natomiast moi jedni dziadkowie byli wspaniałym małżeństwem, żyli razem ok. 55 lat, mieli 4 dzieci, widać było że bardzo kochają siebie nawzajem i kochaja swojego dzieci, w tym oczywiście mojego tatę. Wzajemnie sobie pomagali, wspierali się, coś pięknego.. Dziadkowie będą zawsze dla mnie wzorem idealnego małżeństwa.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 13:36 ---------- Poprzedni post napisano o 13:35 ----------

Cytat:
Napisane przez MiamiGlow Pokaż wiadomość
No wiem, że moje życie ode mnie zależy i właśnie staram się podejmować lepsze decyzje. Ale w mojej rodzinie jest tyle złych przykładów związków, że czuję się zagubiona i nie jestem pewna jak może wyglądać zdrowa relacja. Na razie jestem zadowolona, że umiem się w krytycznym momencie zatrzymać i powiedzieć sobie, że robię głupotę i trzeba natychmiast przestać. Choć nauczyłam się tego po szkodzie. No właśnie, to jest straszne. Bo obie strony wnoszą jakieś trudne schematy, nieprzepracowane rzeczy... I o ile obie faktycznie chcą nad tym pracować to może jest szansa. Ale wydaje mi się, że więcej ludzi nie chce w ogóle przyznać przed sobą, że ma problem i popełnia te same błędy albo przesadza w drugim kierunku. No, to chyba właśnie świadczy o tym jak to wygląda w naszym społeczeństwie. Wizja partnerstwa jest strasznie przekręcona. Pomaganie sobie powinno być normą. A chyba w tych starszych pokoleniach częściej się widzi kobiety, które robią wszystko w domu i facetów, którzy po pracy tylko odpoczywają.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
U mnie obaj dziadkowie, zarówno dziadek ze strony mamy, jak i dziadek ze strony taty zarówno pracowali jak i ogarniam i większość rzeczy w domu

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-27, 13:48   #10
Mijanou
Wizażowy Kot Igor
 
Avatar Mijanou
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 529
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Małżeństwo moich rodziców było chyba nietypowe, choć szczęśliwe. Ale faktem jest, że praca Taty sprawiała, że nie było go w fomu po 9-10 miesięcy w roku.

Być może dlatego zawsze wolałam starszych partnerów. Mój-już-wkrótce-mąż też jest ode mnie starszy. Być może to jakaś podświadoma chęć posiadania substytutu ojca? Nie wiem, wolę tego nie analizować. Ważne, że jestem szczęśliwa i spełniona w związku.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know?



Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209


Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw

No pasaran!
mikroREKLAMA
Spełnione marzenia
Pragniesz szybkiej i radykalnej zmiany? Najwyższa światowa klasa włosów dziewiczych. Najlepsze z natury,.

Ta reklama pokazywana jest pod 17 529 postami tego użytkownika na forum. Jak założyć taką reklamę? (klik!)
Mijanou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-27, 14:43   #11
57d469676eb95e4afe06d5c46bd77df5270daf8d_6584d1a317847
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 3 214
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Nie uważam małżeństwa rodziców z czasów dzieciństwa za udane. Były ciche dni, były awantury z rozbijaniem rzeczy, raz byłam świadkiem spoliczkowania taty przez mamę (podobno to był jedyny raz, ale pewności nie mam). Ojciec pił i "zabraniał" różnych rzeczy (np. pracy w jakimś miejscu), mama miała tendencję do robienia z siebie męczennicy.
Czy jakoś szczególnie to na mnie wpłynęło? Na pewno zawsze wiedziałam, że wolę być sama niż z kimś, kto mnie nie szanuje, podcina skrzydła i uważa krzyki za dopuszczalną formę dialogu. Nigdy nie wierzyłam we wszechogarniającą miłość, jednego jedynego na całe życie, "wzloty i upadki" i "on się dla mnie zmieni". Nie wierzę w tkwienie w nieszczęśliwym związku dla idei trwałości małżeństwa/ dla dobra dzieci etc. Nigdy nie związałabym się z kimś, gdyby rozum kwestionował wybór serca - nie pozwolę sobie na miłość, póki nie uznam, że ktoś jest tego warty.
Nie jestem wcale jednak przekonana, czy to wszystko wynika ze wspomnień z dzieciństwa. Problemy na taką skalę w małżeństwie rodziców zaczęły się po przeprowadzce na wieś, a ja podobno już wcześniej miałam bardzo pragmatyczne podejście do życia (o ile u dziecka w wieku przedszkolnym takie oceny są w ogóle możliwe).

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
57d469676eb95e4afe06d5c46bd77df5270daf8d_6584d1a317847 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-10-27, 16:55   #12
phony
Wtajemniczenie
 
Avatar phony
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 2 170
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Na mnie mocno wpływały relacje rodziców jak byłam nastolatką i potem gdzieś do jakiegoś 25 roku życia. Moja mama jest przekochaną osobą, razem z tatą ustalili sobie taki podział ról, że ona wracała z pracy koło 14, on przyjeżdżał na obiad i wracał dalej do pracy i był dopiero wieczorem (taki zawód...). Z kolei ona opiekowała się mną i bratem i to z nią mamy dzisiaj o wiele lepszy kontakt, niż z ojcem, czego mój tato jest zresztą w pełni świadomy i wielokrotnie podkreśla, ze jest z nas dumny i wie, że zawdzięcza to mamie, bo jego więcej nie było, niż był. Niemniej były takie okresy w naszym rodzinnym życiu, że moi rodzice, a raczej atmosfera przez nich tworzona, była nie do zniesienia. Działo się tak na ogół, gdy tata w swojej pracy miał jakieś gorące okresy, dużo roboty itd. Przenosił ten stres do domu, był milczący, burczał gdy się go o coś pytało, czepiał się wszystkiego. Mama z kolei w takim czasie chodziła na palcach, żeby go nie prowokować do awantur. Nigdy nie było wtedy przemocy fizycznej, ale awantury się zdarzały i to głównie wywoływane przez jakąś pierdołę. Mój ojciec był strasznym cholerykiem, teraz się już uspokoił, bo zaczął w końcu chodzić do psychologa. Rodzice kłócili się głownie w nocy, gdy myśleli, że my z bratem śpimy. I owszem - po moim bracie te awantury spływały, a ja jako nastolatka siedziałam pod drzwiami od ich sypialni i nasłuchiwałam z rosnącą paniką czy się pogodzą czy nie.
Zauwazyłam wtedy, że zaczynam wybierać sobie chłopaków podobnych do taty - zaradnych życiowo, ale zamkniętych w sobie i łatwo wybuchających. A ja identycznie jak mama w takich momentach się wycofywałam i robiłam wszystko, żeby załagodzić sytuację. Potem z kolei, gdy wyprowadziłam się z domu na studia - zaczęłam być nie do zniesienia, bo robiłam się podobna do niego. Zerwałam ze schematem mojej mamy i aż do przesady dopatrywałam się we wszystkich pierdołach próby wtłoczenia mnie przez faceta w schemat kochanej żonki, która zapodaje mężowi ciepły obiad i czeka na niego z kapciami aż wróci do domu. Tytułem przykładu - wystarczyło, że moj facet zasugerował, że zjadłby coś na obiad, a ja już się ciskałam w mało przyjemny sposób, że jak chce to niech sobie robi, lodówka stoi otworem, ale ja gotować nie mam zamiaru. Z kolei jak coś zrobiłam do jedzenia i mój ex mówił coś w stylu "bardzo dobre, fajnie by było jakbyś następnym razem zrobiła jeszcze X" to dostawałam piany, że ten obiad jest ostatnim obiadem jaki mu zrobiłam.

Obecnie staram się znaleźć złoty środek, dorosłam psychicznie już na tyle, że widzę, że życie nie jest czarno-białe, widzę błędy rodziców, ale wiem też z czego one wynikały i wiem, że sama popełnię pewnie milion różnych po drodze, a moje dzieci będą to widzieć. Mimo wszystko bardzo się cieszę, że byłam świadkiem kłotni moich rodziców, bo dzięki temu wiem, że trzeba ze sobą rozmawiać, a z tym jednak bardzo dużo osób ma problem z tego co słyszę od znajomych....Ja nie mam problemu z rozpoczęciem rozmowy po awanturze, ba - umiem pierwsza powiedzieć przepraszam. Z kolei mój narzeczony ma już z tym ogromny problem, ale sam przyznaje, że u niego w domu rodzice żarli się, a potem nie odzywali do siebie przez X dni. I on ten schemat niestety też złapał, więc jeśli ja pierwsza się nie odezwę to on raczej sam tego nie zrobi, choć już po rozmowie stwierdza, że nie wie dlaczego nie potrafi pierwszy wyciągnąć ręki, przecież to nic złego. Trudno mu się pozbyć myślenia, że w ten sposób wychodziłby na przegranego. Ja z kolei znowu wróciłam częściowo do sposobu działania mojej mamy (tzn podejmuję jako pierwsza rozmowę), z tym że nie bawię się w unikanie konfrontacji jak ona tylko staram się przeczekać największą burzę i od razu ruszać z tematem. Inna sprawa, że po moim ojcu mam w sobie cząstkę choleryka i to nie ułatwia sprawy, bo jak wybuchnę to się robi armagedon, no ale trzeba sie mocno postarać, żeby doprowadzić mnie do tego stanu.

Mam też ogromne szczęście pochodzić z rodziny, w której wszystkie stałe związki są rzeczywiście związkami do śmierci i osoby, które w nich są naprawdę są szczęśliwe (no chyba, że dobrze grają ). Mam ogromną nadzieję, że mój obecny facet to już ten jedyny na zawsze i że nie schrzanimy tego po drodze sprzedając w dodatku przepis na zepsucie relacji naszym dzieciom.
__________________
Bohemian like you

Edytowane przez phony
Czas edycji: 2019-10-27 o 17:00
phony jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-27, 19:23   #13
Zorzoli
Zakorzenienie
 
Avatar Zorzoli
 
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 3 214
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Obserwując związek moich rodziców zobaczyłam czego dla siebie nie chcę.
Moja mama zawsze pracowała, zajmowała się mną, gotowała, sprzątała a wręcz przynosiła mojemu ojcu wszystko pod nos a on się tak do tego przyzwyczaił, że uznał za normalność. Facet siedzi na kanapie a baby latają wokół niego.
Dlatego ja nigdy nie dam sobie wejść na głowę i mam faceta, który jest partnerem a nie moim panem do obsługiwania.
__________________
Nikogo niestety nie zmusisz do miłości ale zawsze możesz zamknąć wybranka w piwnicy i trzymać tam dopóki nie rozwinie się u niego syndrom sztokholmski. 🙃

https://www.suwaczek.pl/cache/cadbaa1cc7.png
Zorzoli jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-27, 19:39   #14
linaya
astro-loszka
 
Avatar linaya
 
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 505
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Z domu wyniosłam tzw. partnerski wzorzec małżeństwa - oboje pracują, zarabiają i dzielą się obowiązkami domowymi. Mój tata nieźle gotował, poza tym był tzw. złotą rączką i dobrym organizatorem. Poza tym mama wbijała mi i siostrze do głowy, że kobieta musi mieć swoje pieniądze, najlepiej zarobione przez siebie, aby nie musieć prosić męża o pieniądze. Ponadto moi rodzice byli samodzielni - nie brali/nie pożyczali pieniędzy od rodziny, nie byli wspierani przez rodziców czy teściów (w przeciwieństwie do niektórych członków dalszej rodziny), przeciwnie, to oni jeszcze służyli wsparciem dla seniorów (niekoniecznie stricte finansowym, ale np. załatwiając/przyspieszając rożne sprawy typu leczenie, formalności, transport itp.). Te wartości przejęłam i uskuteczniam w moim małżeństwie. Na szczęście mój mąż się ze mną zgadza.


Natomiast to, co mi się nie podobało u moich rodziców, to alkoholizm taty i histeryczno/męczeńskie podejście do sprawy mojej mamy. Ponadto ich ciągłe kłótnie o bzdury, które psuły atmosferę w całym domu. Oschłość i brak czułości do siebie nawzajem. Przesadna religijność, a raczej hipokryzja w tej materii. To, że moja mama miała jakąś manię czystości i po pracy potrafiła latać ze ścierką w poszukiwaniu nieistniejących kurzy w kącie i krzyczeć na nas, że tego nie widzimy. Mnie stać na olewczość i większy tumiwisizm w wielu sprawach.
__________________
Kpię i o drogę nie pytam.
linaya jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-27, 21:10   #15
67eve
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 325
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Mama była kochliwą osobą i zdradzała tatę. Myślę że to mogło sprawić, że nigdy nie wyszłam za mąż i długo unikałam stałych związków - sama oceniałam negatywnie zachowanie mamy i chyba wolałam nie angażować się w stałe związki niż zdradzać.
Jak miałam 5-9 lat, to mama miała trwający 4 lata romans i bardzo dużo czasu spędzała z kochankiem, więc praktycznie wychowywał mnie wtedy tylko tata. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - nabrałam dzięki temu trochę męskich zainteresowań, np. piłka nożna (to z tatą oglądałam pamiętne mistrzostwa w 1974 r., kiedy Polska zajęła 3 miejsce) i zostało mi do dziś.
I pewne negatywne skutki zdrad mamy zostały mi oszczędzone, bo mama nie porzuciła taty dla żadnego ze swych kochanków, a kiedy tata groził rozwodem potrafiła zrezygnować z tamtego 4-letniego romansu, który ją za bardzo pochłonął. I potem już pilnowała się, by nie zaniedbywać za bardzo rodziny.
Ale wybaczyłam mamie (tata też jej wybaczył i jako starsi ludzi żyją spokojnie, szczęśliwie i bez przygód) i jestem jej wdzięczna za to, że wychowała mnie na świadomą, mającą poczucie własnej wartości i pewną siebie kobietę. A tacie za to, ile zniósł, żebym miała pełną rodzinę.
67eve jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-27, 22:27   #16
Hanged
must be a hole in my hat
 
Avatar Hanged
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 132
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

W żaden sposób. Moje związki były krótkie i beznadziejne, związek moich rodziców jest długi i bardzo udany.
Hanged jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-28, 08:01   #17
MsN
Femme fatale
 
Avatar MsN
 
Zarejestrowany: 2016-01
Lokalizacja: the circles of dante's hell
Wiadomości: 1 261
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Cytat:
Napisane przez MiamiGlow Pokaż wiadomość
Ostatnio ciągle mam wrażenie, że jestem świadkiem nieszczęśliwych małżeństw. Widzę wiele kobiet, które przez związek żyją w strasznym stresie. Jedną z nich jest moja mama. Ona - stara się, jest wyrozumiała na wszelkie jego złe humory, zajmuje się domem bez żadnej pomocy. On - łapie dziwne nastroje, często bywa drażliwy, mówi niemiłe rzeczy. Nigdy sam z siebie nie powie komplementu czy nie przytuli. Jest jak skała. Domyślam się, że to przez jego wychowanie i brak umiejętności zdrowego przekazywania emocji. W każdym razie gdy po raz kolejny widzę jak żona wychodzi z siebie, by mężowi było miło, a on nic...

To zaczynam bać się relacji z facetami. Jestem singielką. Obiecałam sobie, że nie będę powielać tego schematu. W teorii. Bo w praktyce na swojej drodze wpadam na mężczyzn, którzy emocjonalnie nie rokują. Na przykład tak bardzo zatapiają się w swoich emocjach, że mnie nie widzą. A ja odruchowo chcę im poprawiać humor i popełniam błąd mojej mamy. Daj wszystko, a w zamian dostań nic. Uczę się to temperować.

A jak to jest u Was? Chętnie poczytałabym Wasze historie. Jak małżeństwo waszych rodziców wpłynęło na wasze związki? Czego absolutnie chcecie się wystrzegać? Albo co było dobre i co chcieliście wykorzystać jako dobry przykład?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ja sama nie wiem jak wpłynęło. Wydaje mi się, że źle. Tata nie żyje od 3 lat, a matka jest z jakimś innym jak ja to mówię sobie w myślach "gachem" (wiadomo określenie chamskie i obraźliwe). Jestem dorosła. Na początku mi przeszkadzało, że z kimś jest, ale z drugiej strony teraz uważam, że dobrze, że nie jest sama bo nie nawiedza mnie w domu i nie siedzi mi na głowie.

Ja w kwestii związków raczej nie umiem sobie poradzić. Tak mi się wydaje. Jestem teraz w pierwszym związku, czy w jednym i jedynym to tego nie wiem. Czuje przywiązanie do faceta i lubię go, może na początku byłam zakochana w nim (on tak twierdzi), ale dalej nic. Nie czuję, że chce z nim spędzić całe życie. Nie czuję, że chyba z kimkolwiek chce je spędzić. Zobowiązania nie są dla mnie, chyba. I don't know. Wydaje mi się, że to wpływ wychowania, mojej samotności i patologicznego domu. Nigdy nie miałam uwagi, dlatego tras chciałabym ją mieć. Na razie patrzę na życie zawodowe, ale również odnośnie facetów.

Raczej uważam się za osobę dość aspołeczną (to moje zdanie) i czasem mam wrażenie, że kocham tylko siebie, albo zwyczajnie boje się zobowiązań względem innych ludzi (związek między dwojgiem ludzi). Nie czuję, że w dzieciństwie byłam kochana bo cierpiałam na deficyt uczuć. Matka despotka w telegraficznym skrócie, tata z uzależnieniem od alkoholu. Byłam sama sobie, dlatego moje dzieciństwo było smutne i samotne. Tak jest chyba do dziś, choć staram się rozmawiać z ludźmi, pogłębiać znajomości, rozmawiać, spędzać z kimś czas. Obcych nadal traktuje na dystans. Jestem bardzo formalna i zachowawcza. Wydaje mi się, że życie prywatne mogłoby dla mnie nie istnieć, a istnieć istniałoby tylko zawodowe bo tylko w tej kwestii mogę się kiedyś spełnić.

Boje się, że jestem aseksualna bądź aromatyczna mimo, że lubię facetów, wielu mi się podoba no i lubię seks. Muszę to zweryfikować u seksuologa. Ogólnie mogę mieć wiele zaburzeń (choć to nie reguła).

Mam niewielu przyjaciół, znajomych, ale w dzieciństwie byłam praktycznie sama. Jestem tego zdania, że wyszło mi to na złe. Uważam z jednej strony, że czeka mnie samotne życie bo nie wiem czy w ogóle będę w stanie z kimś stworzyć coś poważnego (ślub, dziecko). Na nawet nie wiem czy umiem, czy tego chce. Umiem żyć sama bo od dziecka jestem sama wice już jest to kwestia przyzwyczajenia. Myślę, że jeśli ktoś długo sam, albo nawet całe życie to potem ciężko mu wejść z kimś w związek i poświęcić się dla kogoś.

Na pewno (gdyby wyszedł mi zdrowy związek i bym go chciała) to nie pozwoliłabym aby facet wszedł mi na głowę, wolałabym partnerstwo, aczkolwiek umiałabym zrobić też z faceta podwładnego i pantofla (tego, który by się dał), gdyż mam po matce pewne zachowania despotyczne i apodyktyczne. Czasem mam wrażenie, że wolałabym rządzić w związku bo w łóżku czasem mi się to udaje.

Jestem trochę egoistką, która ceni tylko siebie i swój komfort. To nie znaczy, że nie umiałabym komuś pomóc bo może umiałabym, ale nie kosztem wspólnego życia, bo to dla mnie zdecydowanie za dużo.
__________________
1. Lepiej być nielubianą za to, kim jesteś niż być kochaną za to kim nie jesteś.
2. Ludzie nie rodzą się dobrzy albo źli. Rodzą się z pewnymi skłonnościami, ale liczy się sposób, w jaki żyją. I to, jakich ludzi poznają.

Edytowane przez MsN
Czas edycji: 2019-10-28 o 08:16
MsN jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-28, 09:48   #18
Jacqueline27
Raczkowanie
 
Avatar Jacqueline27
 
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 479
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Cytat:
Napisane przez MiamiGlow Pokaż wiadomość
Ostatnio ciągle mam wrażenie, że jestem świadkiem nieszczęśliwych małżeństw. Widzę wiele kobiet, które przez związek żyją w strasznym stresie. Jedną z nich jest moja mama. Ona - stara się, jest wyrozumiała na wszelkie jego złe humory, zajmuje się domem bez żadnej pomocy. On - łapie dziwne nastroje, często bywa drażliwy, mówi niemiłe rzeczy. Nigdy sam z siebie nie powie komplementu czy nie przytuli. Jest jak skała. Domyślam się, że to przez jego wychowanie i brak umiejętności zdrowego przekazywania emocji. W każdym razie gdy po raz kolejny widzę jak żona wychodzi z siebie, by mężowi było miło, a on nic...

To zaczynam bać się relacji z facetami. Jestem singielką. Obiecałam sobie, że nie będę powielać tego schematu. W teorii. Bo w praktyce na swojej drodze wpadam na mężczyzn, którzy emocjonalnie nie rokują. Na przykład tak bardzo zatapiają się w swoich emocjach, że mnie nie widzą. A ja odruchowo chcę im poprawiać humor i popełniam błąd mojej mamy. Daj wszystko, a w zamian dostań nic. Uczę się to temperować.

A jak to jest u Was? Chętnie poczytałabym Wasze historie. Jak małżeństwo waszych rodziców wpłynęło na wasze związki? Czego absolutnie chcecie się wystrzegać? Albo co było dobre i co chcieliście wykorzystać jako dobry przykład?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

U mnie ojciec był jak skała. Nigdy nie przytulał mnie, nie mówił że jest ze mnie dumny, ze kocha itp. Matke też źle traktował. Kobieta miała oczywiście zajmować się dzieckiem i domem. Nigdy nie sprzątał, nigdy nie gotował. Był cholerykiem, wiecznie skwaszony jakby mu coś pod nosem śmierdziało, z byle powodu awantury.
Patrząc na nieudane małżeństwo moich rodziców wiele się nauczyłam. Zeby nie być jak moja matka, która nic nie wymaga. Ani żeby nie szukać facetów jak mój ojciec. Obecny parter jest przeciwieństwem mojego ojca.
__________________
"Uważaj, o co prosisz, bo możesz to dostać"
Jacqueline27 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-28, 09:55   #19
robcia
Zakorzenienie
 
Avatar robcia
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 591
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Malzenstwo moich rodzicow , ktorzy zyja ze soba 60 lat prawie ale za to jak pies z kotem jest nieudane. Ojciec pil i byl agresywny a mama cale zycie cnotliwa ,jakby wierzyla w bociany.
Przez ich wieczne klotnie nie znosze konfrontacji , mam problem z opowiedzeniem sie po czyjejs stronie , wycofuje sie ,tlumie emocje ,wole ustapic...Niestety , to sie odbija rykoszetem bo zdarzylo mi sie wywolac mega awanture ,kiedy czara sie przelala.Ojciec byl deslota wiec mam problem ze zrobieniem czegos pod dykando , raczej zrobie na przekor albo po swojemu.
Generalnie mam zaburzone postrzeganie swojej pozycji w zwiazku ,jakbym nie chciala pozwolic soba rzadzic i dac sie tlamsic ,co nie ma miejsca ,jest wspolpraxa i dyskusja ale nie zawsze umiem to dostrzec
robcia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-10-28, 09:57   #20
groszek75
Zakorzenienie
 
Avatar groszek75
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: w ramionach MJ
Wiadomości: 68 920
GG do groszek75
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

W sumie to za bardzo nie pamiętam jak mieszkaliśmy wszyscy razem, we 4 , rodzice i my z siostrą, bo rodzice dosyć szybko się rozstali, ale w sumie tylko wyglądało to tak, że tata sie wyprowadził.

Ale to co od zawsze pamiętam, to ich wzajemny szacunek, wsparcie, zawsze, nie zostalysmy same sobie, bo tata byl, nie w domu, ale niedaleko. Ich związek widzialam na wspolnych zainteresowaniach, polityką szczegolnie, moze to nawet przez nia sie nie ułoyzło, ktoz to wie.

Mama od zawsze była choleryczką, za to szczera do bólu, a tata znowu zamknięty bardziej i co teraz po latach widze, co moglo wkurzac, mial zawsze czas dla wszystkich, wszystko wszystkim obiecal i nieraz mysle, ze mama czula, ze oni wszyscy są ważniejsi niz ona.

I czy ja coś wniosłam do swojego domu, do malżenstwa czy powielałam od rodzicow? Bylam sobą, otwarta, szczera, nie znoszącą kłamstwa wlasnie jak mama i pewnie takiego samego szukalam chlopaka, ktory mi podpasowal, bo sie zgralismy we wszystkim.

Mamy juz nie ma , bo zmarła 16 lat temu , ale jest tata, mam dwoch braci z innych związkow, mama ich lubila, przychodzili do nas, ja do nich, wiec to co najwazniejsze zawsze bylo i jest szacunek do siebie.

Podsumowując, moze im nie wyszło ze sobą, choc po latach tata żałował, że byl taki a taki..., ale dali mi wspaniałe życie, pokazali co jest najważniejsze i po prostu jestem szczęsliwa, że mam takich rodziców, że to ja byłam ich córką. Oni po prostu zawsze byli i są. W trudnych i radosnych chwilach. Nigdy nie byłam sama. I chyba taka cząstka ich jest we mnie
__________________
Psy to cud życia

Ci których kochamy nie umierają nigdy, bo miłość jest nieśmiertelna ...

-Żyj!- krzyknęła Miłość
-Bez Ciebie nie potrafię..-wyszeptało Życie...-07.08.1995(14.12.1996)


Najgorsze w słabych ludziach jest to, że muszą upokarzać innych, by poczuć się silniejszymi

Edytowane przez groszek75
Czas edycji: 2019-10-28 o 09:59
groszek75 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-28, 12:48   #21
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Rodzice mnie 'zepsuli' do tego stopnia, że nie wyobrażam sobie być w innym związku niż partnerski. W moim domu każdy robil to co najlepiej mu wychodziło np. tata gotował, mama sprzatała. Odziedziczyłam też po nich skłonność do domatorstwa, życia po malutku, braku pogoni za pieniędzmi i drzemek popołudniowych. Mój facet trochę podlapał to ode mnie. Tak samo wzorce partnerstwa, bo w jego dom był do bólu stereotypowy i tradycyjny. Myślę, że dzięki rodzicom, a zwłaszcza mamie, umiem wprost mówić o uczuciach. Nie duszę emocji w sobie. Do ludzi podchodzę bardzo bezpośrednio i wiem, że mój chłopak bardzo to we mnie ceni, bo jestem przeciwieństwem jego matki manipulantki. Natomiast dzięki obserwacji mojej matki z babcią wiem teraz jak sobie radzić z własną toksyczną teściową.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-28, 13:21   #22
MiamiGlow
Zakorzenienie
 
Avatar MiamiGlow
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 4 020
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Wygląda na to, że naprawdę wielu ludzi wynosi z domu jakieś problemy i walczy z tymi złymi schematami. Dlatego też fajnie o tym rozmawiać, by sobie uświadomić jak to bywa w życiu, jak zapobiec pewnym rzeczom.
Cytat:
Napisane przez Jacqueline27 Pokaż wiadomość
U mnie ojciec był jak skała. Nigdy nie przytulał mnie, nie mówił że jest ze mnie dumny, ze kocha itp. Matke też źle traktował. Kobieta miała oczywiście zajmować się dzieckiem i domem. Nigdy nie sprzątał, nigdy nie gotował. Był cholerykiem, wiecznie skwaszony jakby mu coś pod nosem śmierdziało, z byle powodu awantury.
Patrząc na nieudane małżeństwo moich rodziców wiele się nauczyłam. Zeby nie być jak moja matka, która nic nie wymaga. Ani żeby nie szukać facetów jak mój ojciec. Obecny parter jest przeciwieństwem mojego ojca.
Dokładnie, mój też. Może gdybym dostała od niego więcej wsparcia emocjonalnego to bardziej wierzyłabym w siebie. Ja wiem, że on nie chce źle i że na swój sposób mnie kocha, ale właśnie nigdy tego nie usłyszałam. Zawsze było bardziej "domyśl się". I chyba przekładam to na relacje z facetami. Za dużo chcę się domyślać, gdy to powinno być proste i jasno powiedziane, prawda? Kocham Cię, jesteś dla mnie ważna. W czynach i słowach.
Cytat:
Napisane przez phony Pokaż wiadomość
Na mnie mocno wpływały relacje rodziców jak byłam nastolatką i potem gdzieś do jakiegoś 25 roku życia. Moja mama jest przekochaną osobą, razem z tatą ustalili sobie taki podział ról, że ona wracała z pracy koło 14, on przyjeżdżał na obiad i wracał dalej do pracy i był dopiero wieczorem (taki zawód...). Z kolei ona opiekowała się mną i bratem i to z nią mamy dzisiaj o wiele lepszy kontakt, niż z ojcem, czego mój tato jest zresztą w pełni świadomy i wielokrotnie podkreśla, ze jest z nas dumny i wie, że zawdzięcza to mamie, bo jego więcej nie było, niż był. Niemniej były takie okresy w naszym rodzinnym życiu, że moi rodzice, a raczej atmosfera przez nich tworzona, była nie do zniesienia. Działo się tak na ogół, gdy tata w swojej pracy miał jakieś gorące okresy, dużo roboty itd. Przenosił ten stres do domu, był milczący, burczał gdy się go o coś pytało, czepiał się wszystkiego. Mama z kolei w takim czasie chodziła na palcach, żeby go nie prowokować do awantur. Nigdy nie było wtedy przemocy fizycznej, ale awantury się zdarzały i to głównie wywoływane przez jakąś pierdołę. Mój ojciec był strasznym cholerykiem, teraz się już uspokoił, bo zaczął w końcu chodzić do psychologa. Rodzice kłócili się głownie w nocy, gdy myśleli, że my z bratem śpimy. I owszem - po moim bracie te awantury spływały, a ja jako nastolatka siedziałam pod drzwiami od ich sypialni i nasłuchiwałam z rosnącą paniką czy się pogodzą czy nie.
Zauwazyłam wtedy, że zaczynam wybierać sobie chłopaków podobnych do taty - zaradnych życiowo, ale zamkniętych w sobie i łatwo wybuchających. A ja identycznie jak mama w takich momentach się wycofywałam i robiłam wszystko, żeby załagodzić sytuację. Potem z kolei, gdy wyprowadziłam się z domu na studia - zaczęłam być nie do zniesienia, bo robiłam się podobna do niego. Zerwałam ze schematem mojej mamy i aż do przesady dopatrywałam się we wszystkich pierdołach próby wtłoczenia mnie przez faceta w schemat kochanej żonki, która zapodaje mężowi ciepły obiad i czeka na niego z kapciami aż wróci do domu. Tytułem przykładu - wystarczyło, że moj facet zasugerował, że zjadłby coś na obiad, a ja już się ciskałam w mało przyjemny sposób, że jak chce to niech sobie robi, lodówka stoi otworem, ale ja gotować nie mam zamiaru. Z kolei jak coś zrobiłam do jedzenia i mój ex mówił coś w stylu "bardzo dobre, fajnie by było jakbyś następnym razem zrobiła jeszcze X" to dostawałam piany, że ten obiad jest ostatnim obiadem jaki mu zrobiłam.

Obecnie staram się znaleźć złoty środek, dorosłam psychicznie już na tyle, że widzę, że życie nie jest czarno-białe, widzę błędy rodziców, ale wiem też z czego one wynikały i wiem, że sama popełnię pewnie milion różnych po drodze, a moje dzieci będą to widzieć. Mimo wszystko bardzo się cieszę, że byłam świadkiem kłotni moich rodziców, bo dzięki temu wiem, że trzeba ze sobą rozmawiać, a z tym jednak bardzo dużo osób ma problem z tego co słyszę od znajomych....Ja nie mam problemu z rozpoczęciem rozmowy po awanturze, ba - umiem pierwsza powiedzieć przepraszam. Z kolei mój narzeczony ma już z tym ogromny problem, ale sam przyznaje, że u niego w domu rodzice żarli się, a potem nie odzywali do siebie przez X dni. I on ten schemat niestety też złapał, więc jeśli ja pierwsza się nie odezwę to on raczej sam tego nie zrobi, choć już po rozmowie stwierdza, że nie wie dlaczego nie potrafi pierwszy wyciągnąć ręki, przecież to nic złego. Trudno mu się pozbyć myślenia, że w ten sposób wychodziłby na przegranego. Ja z kolei znowu wróciłam częściowo do sposobu działania mojej mamy (tzn podejmuję jako pierwsza rozmowę), z tym że nie bawię się w unikanie konfrontacji jak ona tylko staram się przeczekać największą burzę i od razu ruszać z tematem. Inna sprawa, że po moim ojcu mam w sobie cząstkę choleryka i to nie ułatwia sprawy, bo jak wybuchnę to się robi armagedon, no ale trzeba sie mocno postarać, żeby doprowadzić mnie do tego stanu.

Mam też ogromne szczęście pochodzić z rodziny, w której wszystkie stałe związki są rzeczywiście związkami do śmierci i osoby, które w nich są naprawdę są szczęśliwe (no chyba, że dobrze grają ). Mam ogromną nadzieję, że mój obecny facet to już ten jedyny na zawsze i że nie schrzanimy tego po drodze sprzedając w dodatku przepis na zepsucie relacji naszym dzieciom.
Co sprawiło, że Twój ojciec zdecydował się iść do psychologa? Bardzo chętnie mojego bym wysłała na terapię, ale nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Nie chce w ogóle przyznać, że coś go dusi i potem to się wyładowuje na innych. Nie krzyczy czy coś, ale jest bardzo zgryźliwy, niemiły i zamknięty na jakikolwiek kontakt.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
MiamiGlow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-28, 13:32   #23
0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-12
Wiadomości: 5 508
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Cytat:
Napisane przez MiamiGlow Pokaż wiadomość
Ostatnio ciągle mam wrażenie, że jestem świadkiem nieszczęśliwych małżeństw. Widzę wiele kobiet, które przez związek żyją w strasznym stresie. Jedną z nich jest moja mama. Ona - stara się, jest wyrozumiała na wszelkie jego złe humory, zajmuje się domem bez żadnej pomocy. On - łapie dziwne nastroje, często bywa drażliwy, mówi niemiłe rzeczy. Nigdy sam z siebie nie powie komplementu czy nie przytuli. Jest jak skała. Domyślam się, że to przez jego wychowanie i brak umiejętności zdrowego przekazywania emocji. W każdym razie gdy po raz kolejny widzę jak żona wychodzi z siebie, by mężowi było miło, a on nic...

To zaczynam bać się relacji z facetami. Jestem singielką. Obiecałam sobie, że nie będę powielać tego schematu. W teorii. Bo w praktyce na swojej drodze wpadam na mężczyzn, którzy emocjonalnie nie rokują. Na przykład tak bardzo zatapiają się w swoich emocjach, że mnie nie widzą. A ja odruchowo chcę im poprawiać humor i popełniam błąd mojej mamy. Daj wszystko, a w zamian dostań nic. Uczę się to temperować.

A jak to jest u Was? Chętnie poczytałabym Wasze historie. Jak małżeństwo waszych rodziców wpłynęło na wasze związki? Czego absolutnie chcecie się wystrzegać? Albo co było dobre i co chcieliście wykorzystać jako dobry przykład?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Bo trzeba się dobrać i nie przymykac oczu na sygnały alarmowe, myśląc że po ślubie coś się zmieni. Jeśli zmieni to co najwyżej na gorsze. Trzeba dużo rozmawiać że sobą nawzajem, nie tkwić w relacji która nie ma sensu ze strachu czy tylkon ze względu na dzieci

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Edytowane przez 0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5
Czas edycji: 2019-10-28 o 13:34
0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-28, 13:46   #24
Linkle
Raczkowanie
 
Avatar Linkle
 
Zarejestrowany: 2019-03
Wiadomości: 114
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Wpłynęło tak, że dzieki ich wiecznym klotniom nauczylam sie doskonale szukać kompromisów i gasić pożary tak szybko jak sie da. Zawsze coś.
Linkle jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-28, 14:59   #25
megamag
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Nie negują, że coś takiego jak powielanie schematów nie istnieje, ale jednak są inne czynniki, które mogą być decydujące. Np. charakter albo po prostu czasy, w których żyjemy.

Moja małżeństwo nie wygląda tak jak małżeństwo moich rodziców, ale też małżeństwo moich rodziców nie wyglądało tak jak małżeństwo moich dziadków.

Mama się wychowała jeszcze w takiej siermiężnej wiejskiej rodzinie, w której toaleta była na dworze, a jak dziadek popił, to odwinął babci albo jej i chyba większość ludzi wtedy na tej wsi uważała to za normalne.

W małżeństwie moich rodziców coś takiego już było nie do pomyślenia. Chociaż mój ojciec też by nie był dla mnie ideałem męża. Bo to jest jednak taki typ męczący, co do dużo narzeka, wielu rzeczy się czepia i też taki typ, który ja nazywam mędrcem telewizyjnym, tzn. taki, który siedzi na kanapie, przerzuca kanały i się wymądrza na tematy, które tam widzi. Taki model ojca kanapowego był też bardzo powszechny wśród moich koleżanek. To też nie tak, że on niczego nie robił w domu albo nie spędzał ze mną czasu, ale zdecydowanie mniej niż mama. Mam też wrażenie, że wiele koleżanek mojej mamy ma mężów podobnych do mojego ojca.

A z kolei już wiele moich koleżanek ma męża bardziej podobnego do mojego. Takie rzeczy jak obowiązki domowe czy przy dziecku już się raczej dzieli po połowie.

Dlatego myślę, że te wzorce społeczne też są ważne, nie tylko rodzinne. Durga kwestia to charakter. Ja jestem przeciwieństwem mojej mamy jednak. Ona jest taka spokojna, miła i uległa, więc często sobie różnym ludziom dawała wejść na głowę. I żeby nie było podobno ja jako kilkulatka też na niej wymuszałam różne rzeczy, bo była uparta jak osioł, a ona ustępowała. Chyba za bardzo się różnimy, żeby nasze małżeństwa mogły tak samo wyglądać.
megamag jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-28, 15:22   #26
0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-12
Wiadomości: 5 508
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Cytat:
Napisane przez megamag Pokaż wiadomość
Nie negują, że coś takiego jak powielanie schematów nie istnieje, ale jednak są inne czynniki, które mogą być decydujące. Np. charakter albo po prostu czasy, w których żyjemy.

Moja małżeństwo nie wygląda tak jak małżeństwo moich rodziców, ale też małżeństwo moich rodziców nie wyglądało tak jak małżeństwo moich dziadków.

Mama się wychowała jeszcze w takiej siermiężnej wiejskiej rodzinie, w której toaleta była na dworze, a jak dziadek popił, to odwinął babci albo jej i chyba większość ludzi wtedy na tej wsi uważała to za normalne.

W małżeństwie moich rodziców coś takiego już było nie do pomyślenia. Chociaż mój ojciec też by nie był dla mnie ideałem męża. Bo to jest jednak taki typ męczący, co do dużo narzeka, wielu rzeczy się czepia i też taki typ, który ja nazywam mędrcem telewizyjnym, tzn. taki, który siedzi na kanapie, przerzuca kanały i się wymądrza na tematy, które tam widzi. Taki model ojca kanapowego był też bardzo powszechny wśród moich koleżanek. To też nie tak, że on niczego nie robił w domu albo nie spędzał ze mną czasu, ale zdecydowanie mniej niż mama. Mam też wrażenie, że wiele koleżanek mojej mamy ma mężów podobnych do mojego ojca.

A z kolei już wiele moich koleżanek ma męża bardziej podobnego do mojego. Takie rzeczy jak obowiązki domowe czy przy dziecku już się raczej dzieli po połowie.

Dlatego myślę, że te wzorce społeczne też są ważne, nie tylko rodzinne. Durga kwestia to charakter. Ja jestem przeciwieństwem mojej mamy jednak. Ona jest taka spokojna, miła i uległa, więc często sobie różnym ludziom dawała wejść na głowę. I żeby nie było podobno ja jako kilkulatka też na niej wymuszałam różne rzeczy, bo była uparta jak osioł, a ona ustępowała. Chyba za bardzo się różnimy, żeby nasze małżeństwa mogły tak samo wyglądać.
Nieraz też uczymy się na błędach swoich rodziców i próbujemy uniknąć powielania schematów, choć to na co przeżyliśmy latami musi wpłynąć na nas w jakiś sposób

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-28, 18:39   #27
MiamiGlow
Zakorzenienie
 
Avatar MiamiGlow
 
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 4 020
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

[1=0f78e7ab4a87196fb8e6ee2 746a5f35dfd845f1c_5ee6abf 249ce5;87284726]Bo trzeba się dobrać i nie przymykac oczu na sygnały alarmowe, myśląc że po ślubie coś się zmieni. Jeśli zmieni to co najwyżej na gorsze. Trzeba dużo rozmawiać że sobą nawzajem, nie tkwić w relacji która nie ma sensu ze strachu czy tylkon ze względu na dzieci

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Tylko trzeba właśnie te sygnały alarmowe zauważyć. No i chyba doświadczenie uczy tu najbardziej. Ja mam skłonność do przyciągania facetów z depresją. I wtedy głupia myślę "X jest fantastyczną osobą, ja mam dużo pozytywnej energii i chętnie mu pomogę, a on wkrótce przestanie być taki zaopatrzony we własne lęki i będzie między nami super". Powinnam bardziej skupić się na sobie i swoich potrzebach. No i tak jak piszesz. Nie liczyć, że ktoś się zmieni.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
MiamiGlow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-28, 20:47   #28
White_Dove
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 4 634
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Na moje wpłynęło tak że wiedziałam czego nie chce.
Nie chciałam faceta który pije alko. Najlepiej abstynent.
Nie chciałam żeby facet nic nie robił w domu.
Nie chciałam myśleć za nas obojga i robić wszystkiego. Nie chciałam faceta któremu będę musiała mówić ciągle że ma zrobić to czy tamto. Nie chciałam faceta który nigdy nic mi nie kupi. Nawet na święta.
No ale niestety nie umiem okazywać uczuć. Bardzo rzadko mówię kocham. Nie umiałam się przytulać. Wszystkiego nauczył mnie mój już mąż.
White_Dove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-28, 21:11   #29
MariaFrancesca
Zakorzenienie
 
Avatar MariaFrancesca
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 4 913
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Cytat:
Napisane przez robcia Pokaż wiadomość
Ojciec byl deslota wiec mam problem ze zrobieniem czegos pod dykando , raczej zrobie na przekor albo po swojemu.
Mam to samo, ojciec też despotyczno-apodyktyczny, uważam, że w pełni nie przeszłam młodzieńczego buntu, bo z nim się nie dało i teraz buntuję się nawet wtedy kiedy nie muszę. Mój przekór to bałagan w mojej szafce z ciuchami, totalny. Na szczęście mężowi nie przeszkadza, w swojej ma porządek. Odbieram to jako wyraz buntu, szkoda, że opóźniony. Dzieci staram się wychowywać inaczej, bez bezwzględnego podporządkowania się woli rodziców w każdym względzie. Mam nadzieję, że mi się to uda i przyniesie lepsze efekty.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
"Problemy to tylko okazje w przebraniu" R.J.Graham

W avatarze Andie MacDowell.
MariaFrancesca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-28, 21:16   #30
0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-12
Wiadomości: 5 508
Dot.: Jak małżeństwo rodziców wpłynęło na wasze związki?

Cytat:
Napisane przez MiamiGlow Pokaż wiadomość
Tylko trzeba właśnie te sygnały alarmowe zauważyć. No i chyba doświadczenie uczy tu najbardziej. Ja mam skłonność do przyciągania facetów z depresją. I wtedy głupia myślę "X jest fantastyczną osobą, ja mam dużo pozytywnej energii i chętnie mu pomogę, a on wkrótce przestanie być taki zaopatrzony we własne lęki i będzie między nami super". Powinnam bardziej skupić się na sobie i swoich potrzebach. No i tak jak piszesz. Nie liczyć, że ktoś się zmieni.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Ja mam tendencje do przyciągania facetów ogólnie z problemami, przede wszystkim psychicznymi (psychopaci, jeden chory prawdopodobnie na chad) i poświęcać dla nich wszystko z myślą, że ja ich na pewno uleczę swoją miłością . Już od wielu osób słyszałam, że powinnam przestać być taką Matką Teresą, bo potem na końcu to ja zostaję z jeszcze bardziej zszarganymi nerwami, a sama choruję na nerwicę. Doskonale Cię rozumiem

---------- Dopisano o 21:16 ---------- Poprzedni post napisano o 21:15 ----------

Cytat:
Napisane przez White_Dove Pokaż wiadomość
Na moje wpłynęło tak że wiedziałam czego nie chce.
Nie chciałam faceta który pije alko. Najlepiej abstynent.
Nie chciałam żeby facet nic nie robił w domu.
Nie chciałam myśleć za nas obojga i robić wszystkiego. Nie chciałam faceta któremu będę musiała mówić ciągle że ma zrobić to czy tamto. Nie chciałam faceta który nigdy nic mi nie kupi. Nawet na święta.
No ale niestety nie umiem okazywać uczuć. Bardzo rzadko mówię kocham. Nie umiałam się przytulać. Wszystkiego nauczył mnie mój już mąż.
Ja tak samo. Mój tata miał poważny problem alkoholowy przez kilka lat, trafiałam też na facetów uzależnionych od alko i też bym wolała mieć chyba faceta-całkowitego abstynenta. Sama też oczywiście nie pije.
0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2019-11-08 23:23:43


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:05.