Zamykanie faceta w złotej klatce. Zdarzyło się Wam?

[fristi]

Ja powiem tak. Jak miałam 19 lat poznałam mojego obecnego partnera (teraz mam 26). Jako młoda siksa, z kompleksami, również zdradzana przez poprzednich partnerów miałam na początku akcje zazdrości o koleżanki mojego chłopaka. Muszę tu wspomnieć, że mój partner ma zarówno kolegów jak i koleżanki, ale dziewczyny jakoś od zawsze do niego lgną, a on się też z nimi bardzo dobrze dogaduje (on twierdzi, że to przez to, że wychowywał się w tzw. babińcu, ale podkreślam to jego teoria).
Z jedną jego przyjaciółką zabroniłam mu się zadawać. Tak, teraz wiem, że to głupie. Jednak przepracowałam to, z tą dziewczyną jesteśmy bardzo dobrymi koleżankami - gadamy dużo częściej niż mój chłopak z nią :p Wszystko jej też powiedziałam, że byłam o nią zazdrosna itd., dziś się z tego śmiejemy. Zajęło mi to dużo czasu i musiałam w to włożyć trochę energii, ale udało się. Moim zdaniem było warto, przede wszystkim zyskałam ogromny spokój i pewność siebie, której brakowało mi gdy byłam nastolatką.

Dziś niczego nie zabraniam, kompletnie. Wychodzę z założenia, że jeśli mnie zdradzi to i tak to się stanie, nic nie poradzę. Nam obojgu zdarza się widywać ze znajomymi płci przeciwnej, nawet sam na sam, żadne z nas nie ma z tym problemu. Jedynie informujemy się o tym nawzajem.

Jeśli chodzi o ex partnerów to ciężko mi cokolwiek powiedzieć, bo ani mój chłopak nie utrzymuje kontaktu za bardzo z żadną z poprzednich partnerek, a nawet jeśli to i z tym nie miałabym problemu, ja również nie bardzo mam kontakt. Mój poprzedni chłopak jest naszym wspólnym znajomym, raz nawet u nas nocował. Nie było żadnego problemu. Ale nie utrzymujemy stałego kontaktu, mieszkamy w różnych częściach Polski.

Tylko mnie nie zjedzcie!

[mer_maid]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7937849 1]Jeszcze żeby to była jakaś "gwarancja sukcesu". A przecież często działa to wręcz odwrotnie. Tzw. "partner" (bo sorry, ale o partnerstwie to tu trudno mówić) trzymany pod kloszem vel w złotej klatce w pewnym momencie dochodzi do ściany i ma tego najzwyczajniej dosyć. Jak się zacznie porządnie dusić, to wcale nie musi nikogo nowego poznać, żeby powiedzieć sajonara.[/QUOTE]


Dokładnie. Sama byłam w takiej sytuacji, gdzie facet trzymał mnie pod kloszem i izolował od społeczeństwa. Pewnego dnia miałam dosyć i odeszłam. Odeszłam sama dla siebie, nie dla kogoś innego. Oczywiście takie zarzuty z jego strony były, ale ja odeszłam dla własnej wolności i swojego świętego spokoju. Wcale nie dziwię się więc innym osobom, które odchodzą od takich ograniczających ludzi. Nikt nie chce być izolowany i ograniczany, więc dlaczego niektórzy próbują robić to innym?

Tak na marginesie dla mnie takie trzymanie w klatce to oznaka problemów z brakiem zaufania i własnymi kompleksami, brakiem miłości do siebie. Ludzie, zacznijcie najpierw kochać samych siebie i popracujcie nad sobą zanim zabierzecie się za związek z kimś innym. Partner może odejść w każdej chwili, a siebie samych macie do końca życia

[Ariada]

Mój facet jest jednym z tym, który zawsze trzymał się z dziewczynami i dobrze z nimi dogadywał, więc naturalne jest, że ma dużo koleżanek. Staram się to akceptować, ufać, itp. chociaż czasami nie jest to łatwe. Ale nigdy jeszcze niczego nie zabroniłam. Pytam często kim jest dana dziewczyna, jaka historia ich łączy, itp. Jedyne o co go poprosiłam to, żeby mnie informował o spotkaniach, żebym nie czuła się jakby robił coś za moimi plecami. Jest to pewien rodzaj kontroli, ale wydaje mi się, że coś takiego w związku jeszcze da się przełknąć jeśli drugiej osobie daje to spokój ducha. A ja tymczasem staram się mu coraz bardziej ufać (co w moim przypadku nie jest łatwe, bo ogólnie ciężko mi zaufać ludziom).

[Candy_lips]

Ja absolutnie nie zabraniam. Nie rozumiem za bardzo takiego zamykania się, a niektórzy wręcz wszędzie chcą wychodzić razem i nawet spotkań z osobami tej samej płci sobie zabraniają lub ograniczają, uważają, że to im niepotrzebne. Jednak potem zazwyczaj żałują, to jest generalnie toksyczne. Co innego jeśli faktycznie kogoś bolą kontakty z ex, a co innego zabranianie wszystkich kontaktów, też jest różnica. Ja nie zabraniam żadnych kontaktów, a jakbym zobaczyła, że coś jest niepokojące, to bym powiedziała. Jeżeli się ufa i druga osoba jest wierna, to nie nadużyje raczej tego zachowania. No a jak ktoś chce zdradzić, to żadne zakazy nie pomogą. Poza tym to bardzo fajne uczucie ufać drugiej osobie i widzieć, że ma swobodę, ma koleżanki, ale to są kontakty tylko koleżeńskie, jest wierny i szanuje Cię, Twoje zdanie jest dla niego ważne. To się po prostu widzi i takie związki są według mnie najlepszy, z moim facetem myślę, że taki tworzymy. Znam jego koleżanki, a on moich kolegów. Spotykaliśmy się czasem w większym gronie, a czasem ja z kolegą lub on z koleżanką. Nie mamy powodów, by sobie nie ufać, a i ja jestem uczciwa, jak ktoś jest dla mnie kolegą to jest tylko nim. Wiem kto jest dla mnie najważniejszy, a posiadanie znajomych jest normalne Czasem napiszę do kolegi co tydzień, czasem rzadziej, podobnie ze spotkaniami, to luźne mówienie co u nas słychać. No i mam przyjaciółkę, koleżanki. Jeżeli chodzi o ograniczanie znajomości to nigdy dla żadnego faceta bym tego nie zrobiła. Myślę, że na tyle się znam. Zwłaszcza, że nie robię nic złego i nie są to żadne dwuznaczne znajomości. Nie jestem uległa, by zmieniać takie rzeczy i wkurzyłabym się, gdyby ktoś mi coś takiego mi narzucał. Na pewne rzeczy nie pozwalam po prostu.

[GdyKochamy]

Znam takie, które mają problem "wypuścić" chłopaka na piwo z kolegami raz na dwa tygodnie, bo może spotkają jakieś dziewczyny... Nie wiem co by zrobiły jakby miał koleżanki

[mer_maid]

Napisane przez GdyKochamy

Znam takie, które mają problem "wypuścić" chłopaka na piwo z kolegami raz na dwa tygodnie, bo może spotkają jakieś dziewczyny... Nie wiem co by zrobiły jakby miał koleżanki

Zastanawiam się czy rozszarpały by faceta czy jego koleżanki

[OldWorldBlues]

Napisane przez GdyKochamy

Znam takie, które mają problem "wypuścić" chłopaka na piwo z kolegami raz na dwa tygodnie, bo może spotkają jakieś dziewczyny... Nie wiem co by zrobiły jakby miał koleżanki

Dorosły mężczyzna to człowiek na tyle niezależny, że nawet do głowy nie powinno mu przychodzić proszenie o pozwolenie o takie rzeczy swojej partnerki. Przecież taka kobieta to bluszcz.
Naprawdę nie wyobrażam sobie żadnego z moich znajomych w takiej sytuacji, kiedy to pytają czy mogą wyjść na miasto z kolegami. Żadnego. (Również nie zabraniają niczego swoim dziweczynom.)

Serio, ciężko mi sobie wyobrazić, że ci Wasi męscy znajomi godzą się na takie rzeczy i że aż tak duży procent kobiet ma ze sobą taki problem. Naprawdę.

[elvegirl]

Napisane przez OldWorldBlues

Dorosły mężczyzna to człowiek na tyle niezależny, że nawet do głowy nie powinno mu przychodzić proszenie o pozwolenie o takie rzeczy swojej partnerki.

A dla mnie to nic dziwnego, że takie wyjścia ustala się z partnerem.

[OldWorldBlues]

Napisane przez elvegirl

A dla mnie to nic dziwnego, że takie wyjścia ustala się z partnerem.

Oczywiście. Ale wciąż jest zasadnicza różnica pomiędzy ustalaniem a pytaniem o zgodę, prawda?

[elvegirl]

Napisane przez OldWorldBlues

Oczywiście. Ale wciąż jest zasadnicza różnica pomiędzy ustalaniem a pytaniem o zgodę, prawda?

Dla mnie to kwestia nazewnictwa. W ustalaniu też chodzi o zgodę partnera.

[OldWorldBlues]

Napisane przez elvegirl

Dla mnie to kwestia nazewnictwa. W ustalaniu też chodzi o zgodę partnera.

I naprawdę ustalasz/pytasz o zgodę partnera za każdym razem kiedy z koleżankami chcesz wyjść na miasto?

[elvegirl]

Ja akurat jestem w związku na odległość, więc w większości przypadków tylko informuję, ale jeśli akurat jesteśmy razem fizycznie i chcę wyjść, to tak, za każdym razem to ustalam. Nie widzę w tym nic dziwnego, dobrze jest wiedzieć czy partner nie ma akurat innych planów na ten wieczór, dziecko się samo sobą nie zajmie w tym czasie, za małe jest.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez elvegirl

Dla mnie to kwestia nazewnictwa. W ustalaniu też chodzi o zgodę partnera.

Ja bym tak tego nie nazwała. Nazywanie tego zgodą sugeruje, że decyzja należy do niego, a nie należy.

[elvegirl]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;79400971]Ja bym tak tego nie nazwała.[/QUOTE]
A ja owszem. Z tym że mnie w żaden sposób nie boli fakt, że moje wyjście zależy od tego czy on akurat będzie mógł zostać w domu czy nie. Tak samo jak jego nie boli to, że będzie musiał zmienić plany jeśli moje będą ważniejsze. I tyle.

[milionmalychkawalkow]

Mój chłopak pracuje ze swoją ex, którą zresztą poznałam, kiedy jeszcze byli razem. Ja za to jadę w najbliższy weekend do Poznania, w którym kiedyś mieszkałam, i będę spala w moim starym mieszkaniu, w którym nadal jest mój ex. I zadne z nas nie robi drugiemu z tym problemu, więcej, ja lubię bardzo tamtą dziewczynę i obracamy się w podobnym babskim gronie, tj. mamy mnóstwo wspólnych bliskich koleżanek i często na siebie wpadamy. Podobnie mój obecny z moim ex.
Gdyby mi ktoś próbował wybierać znajomych, to bym te osobę wyśmiala, bo potencjalna zdrada jest w mojej głowie, a nie płci osoby, z którą się kumpluje lub chcę widywać. Podejrzewam, że podobnie działałoby w drugą stronę, zresztą nie sądzę, żeby mój chłopak potraktował poważnie taka prośbę, do czego miałby absolutne prawo. Obracamy się w specyficznym środowisku, aktywistów, artystów i ludzi związanych z naukami humanistycznymi, do tego angażujemy się politycznie po konkretnej stronie, a to jest bardzo małe towarzystwo i po prostu nie da się tak unikać kontaktów z innymi, bo partner lub partnerka zakazuje.

A co do potrzeby kontaktu z eksem, bo widziałam, że któraś z was o tym pisała. Wiadomo, że są sytuacje, w których zdrowiej jest tak nie robić. Ale są też sytuację, kiedy osoby rozstaje się po kilku latach w zgodzie, ja akurat mam tak. Mój eks był ze mną w wielu trudnych chwilach, przez kilka lat był moim najbliższym człowiekiem, więc nie wyobrażam sobie, że tak po prostu wyrzucam go ze swojego życia. Widzę w nim ogrom wad, które mi kiedyś aż tak nie przeszkadzały, nie zgadzam się z nim w wielu istotnych dla mnie kwestiach, a jego wygląd po tych latach nie robi na mnie wrażenia, chociaż to ostatnie akurat nigdy nie jest dla mnie wyznacznikiem niczego. W każdym razie chodzi mi o to, że bywa tak, że dobry kontakt z eksem jest równie naturalny, co jego brak.

Wysłane z mojego Che2-L11 przy użyciu Tapatalka

[lady666macbeth]

Napisane przez Limonka2738

Przede wszystkim zdradzić może wszędzie i z każdym.

No nie upilnujesz, że już użyję takiej terminologii...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

oj tak !!

---------- Dopisano o 14:48 ---------- Poprzedni post napisano o 14:47 ----------

Napisane przez OldWorldBlues

I naprawdę ustalasz/pytasz o zgodę partnera za każdym razem kiedy z koleżankami chcesz wyjść na miasto?

ja np po prostu mówię mojemu tż że wychodzę z koleżankami, i idziemy tu a tu. Nie proszę go o zgodę, o aprobatę.

[3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891]

Trochę mnie to ciekawi, bo w tych przypadkach patologicznie zazdrosnych wariatek które kojarzę... to one co do tych facetów w sumie miały rację. Może coś wyczuły. Albo mieli jakieś akcje w przeszłości.

[Limonka2738]

[1=3d23842983a6357ec11121c 0b2dc0194ed81d40b_604ff51 fe6891;79410806]Trochę mnie to ciekawi, bo w tych przypadkach patologicznie zazdrosnych wariatek które kojarzę... to one co do tych facetów w sumie miały rację. Może coś wyczuły. Albo mieli jakieś akcje w przeszłości.[/QUOTE]A może... wszyscy faceci zdradzają, a tamte ich złapały, bo były wystarczająco czujne?

I tak, ja tam wolę swój spokój ducha niż wyobrażenia, że facet zdradza mnie właśnie ze współlokatorką. Nie dowiem się, to trudno.

A tak serio to myślę, że takie kontrolowanie może pchać człowieka w ramiona innej - normalnej - osoby i stąd takie powiązanie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[fristi]

Napisane przez Limonka2738

A może... wszyscy faceci zdradzają, a tamte ich złapały, bo były wystarczająco czujne?

I tak, ja tam wolę swój spokój ducha niż wyobrażenia, że facet zdradza mnie właśnie ze współlokatorką. Nie dowiem się, to trudno.

A tak serio to myślę, że takie kontrolowanie może pchać człowieka w ramiona innej - normalnej - osoby i stąd takie powiązanie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

O to to! Dokładnie, takie zachowanie niestety często zamiast sprawiać, że partner nie zdradza, zaczyna myśleć o zdradzie. Więc może dlatego miały rację.

[Ksiegowa85]

Napisane przez Limonka2738

A może... wszyscy faceci zdradzają, a tamte ich złapały, bo były wystarczająco czujne?

I tak, ja tam wolę swój spokój ducha niż wyobrażenia, że facet zdradza mnie właśnie ze współlokatorką. Nie dowiem się, to trudno.

A tak serio to myślę, że takie kontrolowanie może pchać człowieka w ramiona innej - normalnej - osoby i stąd takie powiązanie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Hm toksyczne zachowanie partnera, powinno raczej prowadzić do rozstania, a nie to stania się dupkiem, lub też jego damska wersja bo niby czemu taki normalny człowiek, miałby chcieć się później prowadzać ze zdrajca

Wysłane z mojego SM-G903F przy użyciu Tapatalka

[Limonka2738]

Napisane przez Ksiegowa85

Hm toksyczne zachowanie partnera, powinno raczej prowadzić do rozstania, a nie to stania się dupkiem, lub też jego damska wersja bo niby czemu taki normalny człowiek, miałby chcieć się później prowadzać ze zdrajca

Wysłane z mojego SM-G903F przy użyciu Tapatalka

Ja ci powiem tak. Jestem bardzo szczerą osobą, a jak ktoś mnie ciśnie to zaczynam kłamać. W malusich rzeczach. Jako odruch obronny. Więc wyobrażam sobie zdradzeni kogoś po paru ładnych latach zrypanej psychiki, że na pewno zdradzę.

W sensie jestem w stanie uwierzyć, że wtedy ludzie trochę na złość potrafią zadziałać jako mechanizm obronny.

To wciąż jest źle, nie pochwalam tego, taki związek powinno się zakończyć, a nie zdradzać, ale jest tyle sposobów na złamanie ludzkiej psychiki, zwłaszcza przez najbliższych, że ta teoria wydaje mi się być prawdziwa przynajmniej dla niektórych przypadków.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ksiegowa85]

Napisane przez Limonka2738

Ja ci powiem tak. Jestem bardzo szczerą osobą, a jak ktoś mnie ciśnie to zaczynam kłamać. W malusich rzeczach. Jako odruch obronny. Więc wyobrażam sobie zdradzeni kogoś po paru ładnych latach zrypanej psychiki, że na pewno zdradzę.

W sensie jestem w stanie uwierzyć, że wtedy ludzie trochę na złość potrafią zadziałać jako mechanizm obronny.

To wciąż jest źle, nie pochwalam tego, taki związek powinno się zakończyć, a nie zdradzać, ale jest tyle sposobów na złamanie ludzkiej psychiki, zwłaszcza przez najbliższych, że ta teoria wydaje mi się być prawdziwa przynajmniej dla niektórych przypadków.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No to ja mam inaczej, jak mi się ktoś wtrynia pytaniami nie tam gdzie trzeba, lub próbuje cisnąć, to ostro (ale grzecznie...no przeważnie grzecznie ) wyznaczam granice, bez względu na to jak bliska jest mi ta osoba. Jasne, że(niestety) nie zawsze tak było, dopiero koło 30tki dorosłam do tego, żeby chcieć i być w porządku. Dlatego takie tłumaczenie zdrady to dla mnie, tylko wymówka.

Wysłane z mojego SM-G903F przy użyciu Tapatalka

[Limonka2738]

Napisane przez Ksiegowa85

No to ja mam inaczej, jak mi się ktoś wtrynia pytaniami nie tam gdzie trzeba, lub próbuje cisnąć, to ostro (ale grzecznie...no przeważnie grzecznie ) wyznaczam granice, bez względu na to jak bliska jest mi ta osoba. Jasne, że(niestety) nie zawsze tak było, dopiero koło 30tki dorosłam do tego, żeby chcieć i być w porządku. Dlatego takie tłumaczenie zdrady to dla mnie, tylko wymówka.

Ale ja napisałam, że ja to potępiam, Po prostu jest to dla mnie zrozumiałe, choć nie usprawiedliwione. Podobnie jak rozumiem oficerów SS, to nie uważam, że spoczko, tematu nie było, jesteście usprawiedliwieni, chłopaki.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Ja nie znam takich przypadkow. Dopiero na wizazu sie natknelam na takie kontrolowanie.


Wysłane z mojego LG-H955 przy użyciu Tapatalka

[Candy_lips]

Ja mojego faceta informuję, ale nie pytam o zgodę. Oboje nie musimy pytać o zgodę. Spędzam wtedy czas z koleżankami, koncentruje się na nich, nie piszę smsów, chyba że coś ważnego. Co innego jak są dzieci, wtedy faktycznie trzeba ustalić czy może z nimi zostać. No, ale dzieci jeszcze nie mamy.

[QueenOfHearts]

Nie zabraniam i nie ograniczam.
Chociaż mój TŻ nie trzyma się blisko z koleżankami. Nie wiem jakbym się czuła gdyby miał głównie przyjaciółki i z nimi spędzałby dużo wolnego czasu.
Trudno mi powiedzieć.

[elektro_lit]

A ja jestem tym tzw. bluszczem i mój ukochany jest bluszczem. I tak żyjemy sobie w mocnym uścisku 😂 Nie wiem czy mamy te wszystkie okropne rzeczy z głowami, o których napisałyście, ale jest nam jak na razie dobrze razem

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz