Imprezy integracyjne z partnerem czy bez?

[Ellen_Ripley]

Napisane przez amillia

Założyłam, że jak to pierwsza praca i pierwsze imprezy to jeszcze autorka się nie musiała zmierzyć z problemem delegacji ale na pewno smęcić będzie jak tylko temat wypłynie, widać, że to taki typ.
(...)

Chodziło mi nawet nie w kontekście pracy, ale innych wydarzeń, wyjść, wyjazdów.

[Jacqueline27]

Nie wyobrażam sobie zabierać faceta na imprezę integracyjną. To jest czas dla mnie i dla moich kolegów/koleżanek z pracy, partnerów zostawiamy w domu :P Również mam układ z facetem, że do klubów nie chodzimy osobno :P ale to nie jest klub a impreza z pracy, dla mnie to różnica

Facet Ci smęci, manipuluje, być może walnie focha, będzie próbował poczuciem winy sprawić żebyś została w domu. Nie daj się, nie ulegaj. Jest to Twoja nowa praca, dobrze jest wyjść i poznać lepiej ludzi z którymi się pracuje

[dobevey]

Facet o dziwo nie powiedział ani słowa, kiedy miałam 2 wyjazdy integracyjne na cały weekend. Wychodziliśmy tez napić się z teamem i tez powiedział tylko, żebym się dobrze bawiła i uważała na siebie. Tak się uczepił tej imprezy akurat 🤔

[Ellen_Ripley]

Napisane przez dobevey

Facet o dziwo nie powiedział ani słowa, kiedy miałam 2 wyjazdy integracyjne na cały weekend. Wychodziliśmy tez napić się z teamem i tez powiedział tylko, żebym się dobrze bawiła i uważała na siebie. Tak się uczepił tej imprezy akurat ��

Ciekawe skąd ta zmiana perspektywy u niego. Sam był ostatnio na jakiejś imprezie wyjściowej lub wyjazdowej bez Ciebie?

Ps. Skoro rzekomo byłaś bez niego na 2 wyjazdach, wyjściach wieczornych również, to po co ten wątek? Przecież masz swoje zdanie i swoją perspektywę.

[saab_]

Pracuję w firmie +-800 osób, gdyby każdy miał wziąć osobę towarzyszącą to integracje zaczęłyby zakrawać na imprezy masowe;P Nie mówiąc o kosztach dla firmy (a u nas to nie kolacje i wino, tylko dj, driny i tańce

Co do pytania - chodze sama na większe imprezy i jeżdżę na killkudniowe wyjazdy, facet nie ma z tym problemu, z osobami z pracy spotykam się też na gruncie towarzyskim i wtedy go biorę, także miał okazję poznać moich najbliższych współpracowników.
Impreza to jednak inna sytuacja, sama poznaję tam nowych ludzi i nie chciałabym się skupiać jeszcze do tego na konieczności wprowadzania kogoś z zewnątrz w tematy itp., myślę, że facet też nie czułby się tam dobrze.
Inna sprawa, że my też do klubów chodzimy osobno, po pierwsze - on lubi mniej, czasem koledzy go zaciągną, a ja się lubię wytańczyć, więc tak raz na miesiąc mam wyjście w damskim gronie, ostatnio nawet dołączyli koledzy i nie wyobrażam sobie, żeby mogły być o to jakieś pretensje. Fakt faktem - jak są jakieś próby podrywu, to sobie o nich opowiadamy i raczej się z tego śmiejemy, także myślę, że podstawa to zaufanie

[elvegirl]

Napisane przez dobevey

Facet o dziwo nie powiedział ani słowa, kiedy miałam 2 wyjazdy integracyjne na cały weekend. Wychodziliśmy tez napić się z teamem i tez powiedział tylko, żebym się dobrze bawiła i uważała na siebie. Tak się uczepił tej imprezy akurat 🤔

Zapytałaś dlaczego akurat ta impreza mu przeszkadza?

[FALLinLOVE]

Pracuje w duzej korporacji. Wszystkie imprezy, na ktorych bylam, byly bez osob towarzyszacych. Co wiecej, jesli robilismy jakies mniejsze teamowe wyjscie i byl pomysl, zeby zabrac osoby towarzyszace, bylam na NIE. Wychodze z zalozenia, ze praca to praca, a zycie prywatne to zycie prywatne i pilnuje tego work life balance jak tylko sie da

Poza tym, moj maz nie zna ludzi, z ktorymi pracuje, nie zna tematow naszych codziennym rozmow, zartow czy czegokolwiek innego i mysle ze czulby sie tam 'obco'. Ja tez sama nie pcham sie na jego imprezy firmowe.

On nie ma problemu z moimi wyjsciami, ja z jego rowniez nie. To kwestia zaufania.

To, ze jestesmy malzenstwem nie oznacza, ze jestemy nierozlaczni!

[drazetkaa]

Nie zdarzyło mi się pracować w firmie, która by zapraszała osoby towarzyszące na imprezy, dlatego chodzę sama na takie wyjścia i mało tego - wiem, że dobrze widziane jest na nich się pojawić. Takie wyjścia to, wbrew pozorom, praca. Do pracy nie chodzi się z partnerem, jeśli partner nie jest pracownikiem tej firmy.

[Kelecka]

Napisane przez dobevey

Co sądzicie na temat imprez integracyjnych, na których wstępu nie ma osoba towarzysząca?
Nie chodzi mi oczywiście o jakieś wyjścia do baru na piwo czy jakiś klub z teamem czy innymi znajomymi z pracy, ale takie duże imprezy/przyjęcia korporacyjne dla wszystkich pracowników bardzo licznej firmy. Moja firma organizuje takie właśnie przyjęcie w dużej sali, ale nie można zabrać partnerów. A mój partner trochę kręci nosem, że chcę się wybrać na taką imprezkę bez niego i chyba oczekuje, że z niej zrezygnuję. A co Wy o tym myślicie?
Bylibyście bardziej za tym, aby tego typu imprezę odpuścić czy pójść, bo to w końcu impreza z pracy?

W moim przypadku sa to imprezy firmowe tylko dla czlonkow zalogi (na ktore chodze sama) w przypadku mojego partnera, sa to albo imprezy tylko dla pracownikow / wspolpracownikow, na ktore oczywiscie chodzi sam, albo bardziej 'uroczyste' kolacje itp. na ktore chodze z nim, bo wiekszosc osob pojawia sie tam z +1.

Jesli chodzi o Twoja sytuacje, to niestety ale musze sie zgodzic ze wszystkim co napisal Galakty098 bo takim konrtolujacym toksykiem byl moj ex. I oczywiscie, on Ci nie zabroni isc na ta impreze, ale tak bedzie smecil i krecil nosem, ze wprowadzi taka atmosfere, ze samej Ci sie odechce.

Nie daj sie, idz, baw sie swietnie

[kurka_ziemna]

A ma chociaz jakies podstawy do tego, zeby nagle zaczac krecic nosem? nie spodobal mu sie jakis kolega z twojej pracy czy po prostu nagle mu odwalilo?

[edan84]

Nie rozumiem tego naskakiwania na autorkę i jej faceta.
Mają związek jaki sobie mają, ona zapytała na forum tylko o opinię a nie o ocenę jej związku.

Mnie imprezy integracyjne nie za bardzo bawią, na ogół są męczące (jak ogólnie ludzie, bo trzeba z nimi spędzać czas).
U mnie w jednej i w drugiej firmie za to są nie tylko te wewnętrzne, ale także rodzinne (choć rzadziej). Obu typów imprez nie lubię, ale muszę jako osoba mająca pod sobą ludzi na takich być.
Więc to też nie jest tak, że z takich imprez można sobie rezygnować. Znaczy można, ale raz, że to "jest niemile widziane", a dwa, że też to zależy od tego czy jest się na samym końcu łańcuszka pokarmowego. Jeśli tak, to w sumie i tak każdemu jakiś szeregowy szczur wisi i nieobecności takowego i tak nikt nie zauważy.

[AuroraCoriolis]

Napisane przez dobevey

Co sądzicie na temat imprez integracyjnych, na których wstępu nie ma osoba towarzysząca?
Nie chodzi mi oczywiście o jakieś wyjścia do baru na piwo czy jakiś klub z teamem czy innymi znajomymi z pracy, ale takie duże imprezy/przyjęcia korporacyjne dla wszystkich pracowników bardzo licznej firmy. Moja firma organizuje takie właśnie przyjęcie w dużej sali, ale nie można zabrać partnerów. A mój partner trochę kręci nosem, że chcę się wybrać na taką imprezkę bez niego i chyba oczekuje, że z niej zrezygnuję. A co Wy o tym myślicie?
Bylibyście bardziej za tym, aby tego typu imprezę odpuścić czy pójść, bo to w końcu impreza z pracy?

To jak kazda firma. Wcale mnie nie dziwi bo wiem jakie sa koszty,zwlaszcza przy open barze. Jak sie robi impreze na 200 osob to z partnerami byloby nagle 400.
Impreza dla pracownikow to jak nazwa wskazuje dla pracownikow a nie ich rodzin.
Ja chodzilam i nawet mi do glowy nie przylo tz o zgode pytac. Jakos wybitnie nie lubie wiec gdyby nie chcial to bym nie chodzila bo mi wsio lotto.
A Ty autorko chcesz isc? Bo to powinien byc punkt wyjscia dyskusji

[goldennight]

Napisane przez Kelecka

W moim przypadku sa to imprezy firmowe tylko dla czlonkow zalogi (na ktore chodze sama) w przypadku mojego partnera, sa to albo imprezy tylko dla pracownikow / wspolpracownikow, na ktore oczywiscie chodzi sam, albo bardziej 'uroczyste' kolacje itp. na ktore chodze z nim, bo wiekszosc osob pojawia sie tam z +1.

Jesli chodzi o Twoja sytuacje, to niestety ale musze sie zgodzic ze wszystkim co napisal Galakty098 bo takim konrtolujacym toksykiem byl moj ex. I oczywiscie, on Ci nie zabroni isc na ta impreze, ale tak bedzie smecil i krecil nosem, ze wprowadzi taka atmosfere, ze samej Ci sie odechce.

Nie daj sie, idz, baw sie swietnie

Każdy sobie ustala w związku dowolne zasady takie jakie im pasują.Pisanie że taki facet to toksyk jest poniżej pasa delikatnie to ujmując.Ja mam taki związek gdzie na jakieś grubsze imprezy nie wychodzimy osobno i uważam się za nienormalną albo jakimś zaburzonym toksykiem.

Chyba że mieli co inego ustalone a teraz facet robi co innego to inna gadka wtedy.

[motyla]

Napisane przez goldennight

Każdy sobie ustala w związku dowolne zasady takie jakie im pasują.Pisanie że taki facet to toksyk jest poniżej pasa delikatnie to ujmując.Ja mam taki związek gdzie na jakieś grubsze imprezy nie wychodzimy osobno i uważam się za nienormalną albo jakimś zaburzonym toksykiem.

Chyba że mieli co inego ustalone a teraz facet robi co innego to inna gadka wtedy.

godna podziwu samoświadomość.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez motyla

godna podziwu samoświadomość.

Albo dopuszczona do głosu podświadomość.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Ustalenie nie powoduje, że coś jest albo nie jest toksyczne.

Poza tym my tu nie mówimy o grubych imprezach w klubie, tylko o imprezie firmowej, gdzie powinno się iść. Chyba że ma gdzieś miejsce pracy, karierę i tym podobne, to jasne, niech zostanie z misiem w domu.

Oczywiście pomijam patologiczne imprezy i towarzystwo, rozmawiamy o normalnych przypadkach. Autorka chce iść, partner kręci nosem mimo że na poprzednie 2 wyjścia udzielił zgody i nie miał problemu. To co się zmieniło? Autorka nadużyła jego zaufania na poprzednich? Całowała się z kimś, przespała? Jeśli tak to spoko, ale jeśli nie to jego zachowanie jest toksyczne.

---------- Dopisano o 13:23 ---------- Poprzedni post napisano o 13:22 ----------

Napisane przez motyla

godna podziwu samoświadomość.

Piękne

[Ellen_Ripley]

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;87233558]Ustalenie nie powoduje, że coś jest albo nie jest toksyczne.

Poza tym my tu nie mówimy o grubych imprezach w klubie, tylko o imprezie firmowej, gdzie powinno się iść. Chyba że ma gdzieś miejsce pracy, karierę i tym podobne, to jasne, niech zostanie z misiem w domu.
(...)[/QUOTE]

No dokładnie.

[elvegirl]

Napisane przez goldennight

Chyba że mieli co inego ustalone a teraz facet robi co innego to inna gadka wtedy.

Biorąc pod uwagę to, że autorka napisała:
"Facet o dziwo nie powiedział ani słowa, kiedy miałam 2 wyjazdy integracyjne na cały weekend. Wychodziliśmy tez napić się z teamem i tez powiedział tylko, żebym się dobrze bawiła i uważała na siebie. Tak się uczepił tej imprezy akurat 🤔"
to coś chyba jednak mu się poprzestawiało. Warto go dopytać o co mu chodzi.




Nie uważam ustalenie o niewychodzeniu bez partnera za dziwne czy toksyczne, ale tu chyba jednak chodzi o coś innego.

[goldennight]

Napisane przez motyla

godna podziwu samoświadomość.

Można wiedzieć o co ci chodzi??

---------- Dopisano o 13:32 ---------- Poprzedni post napisano o 13:32 ----------

Napisane przez Ellen_Ripley

Albo dopuszczona do głosu podświadomość.

Tobie również?

---------- Dopisano o 13:33 ---------- Poprzedni post napisano o 13:32 ----------

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;87233558]Ustalenie nie powoduje, że coś jest albo nie jest toksyczne.

Poza tym my tu nie mówimy o grubych imprezach w klubie, tylko o imprezie firmowej, gdzie powinno się iść. Chyba że ma gdzieś miejsce pracy, karierę i tym podobne, to jasne, niech zostanie z misiem w domu.

Oczywiście pomijam patologiczne imprezy i towarzystwo, rozmawiamy o normalnych przypadkach. Autorka chce iść, partner kręci nosem mimo że na poprzednie 2 wyjścia udzielił zgody i nie miał problemu. To co się zmieniło? Autorka nadużyła jego zaufania na poprzednich? Całowała się z kimś, przespała? Jeśli tak to spoko, ale jeśli nie to jego zachowanie jest toksyczne.

---------- Dopisano o 13:23 ---------- Poprzedni post napisano o 13:22 ----------



Piękne [/QUOTE]

Właśnie że powoduje o czym często tu pisze eli.Jeśli obojgu pasują zasady jakie by nie były to jest w wszytko w porządku.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Napisane przez elvegirl

Nie uważam ustalenie o niewychodzeniu bez partnera za dziwne czy toksyczne, ale tu chyba jednak chodzi o coś innego.

Średnio mnie przekonuje to obopólne ustalenie, skoro musieli to ustalić, to widocznie jednemu z nich nie pasowało to bardziej, niż drugiemu. Gdyby takie było ich naturalne podejście, to by ustalać nie musieli. Ale mniejsza, ich cyrk.

Natomiast z drugim racja, albo mu się coś przestawiło w główce, albo autorka coś odstawiła poprzednio. Bo co, po czasie facet stał się bardziej zazdrosny, niż kiedyś? Raczej z czasem takie zachowania maleją, a nie się nasilają.

[dobevey]

Nie wiem... Chłopak powiedział, że bary, piwka, czy siedzenie nad jeziorem to co innego niż duża impreza z tańcami.
My nigdy nie byliśmy typem związku, że albo idziemy razem albo w ogóle, każdy miał swoją ekipę i czasem wychodziliśmy wszyscy razem, a czasem mi się nie chciało, więc szedł sam, czasem odwrotnie. Mówię tu o wyjściach do barów, na miasto.
Do klubów osobno nie chodziliśmy, bo ani ja ani on nie przepadaliśmy za tym i uważaliśmy, że to bardziej miejsce dla zabawy singli, zgodziliśmy się oboje i było okej. I jeśli chodzi o jakieś zabawy, np sylwestrowe albo imprezy na sali też chodziliśmy razem.
Mi jakoś baaaardzo nie zależy na tym żeby tam iść, bo po paru godzinach zaczynam się nudzić albo jestem zmęczona i najchętniej wróciłabym do domu, tylko reakcja partnera mnie zdziwiła i chciałam właśnie przedyskutować jakie inni mają spojrzenie na takie coś, czy uważacie, że takie imprezy są czymś fajnym czy nie.
Żeby nie było, ja mu potulnie nie powiedziałam, że dobrze, zostanę w domu jak będzie chciał i tak dalej, zakomunikowałam, że zakazów sobie nie życzę.

[elvegirl]

Napisane przez dobevey

Chłopak powiedział, że bary, piwka, czy siedzenie nad jeziorem to co innego niż duża impreza z tańcami.

Ale co innego? Konkretnie.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Napisane przez goldennight

Właśnie że powoduje o czym często tu pisze eli.Jeśli obojgu pasują zasady jakie by nie były to jest w wszytko w porządku.

To że sobie narzucisz klatkę sama na siebie nie oznacza, że jest to zdrowe. Sam byłem w takim związku "klatce", doskonale rozumiem o co Ci chodzi, też się tak tłumaczyłem i wydawało mi się, że jest spoko.

[dobevey]

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;87233606]Średnio mnie przekonuje to obopólne ustalenie, skoro musieli to ustalić, to widocznie jednemu z nich nie pasowało to bardziej, niż drugiemu. Gdyby takie było ich naturalne podejście, to by ustalać nie musieli. Ale mniejsza, ich cyrk.

Natomiast z drugim racja, albo mu się coś przestawiło w główce, albo autorka coś odstawiła poprzednio. Bo co, po czasie facet stał się bardziej zazdrosny, niż kiedyś? Raczej z czasem takie zachowania maleją, a nie się nasilają.[/QUOTE]

Ale to nie było ustalenie w stylu "EJ SŁUCHAJ, WEDŁUG MNIE OSOBNE WYCHODZENIE JEST BEZNADZIEJNE I WOLĘ, ŻEBY CZEGOŚ TAKIEGO NIE BYŁO W ZWIĄZKU" tylko wyszło jakoś naturalnie w rozmowie, że on na przykład odmówił jakiegoś klubu, bo dla niego to nie miejsce dla osoby w związku i nie chciał iść, ja też nie chodziłam jak miałam propozycje, bo miałam podobne zdanie i nie miałam potrzeby, nikt przy tym nie cierpiał, bo każdy tak chciał z własnej woli. Nikt tu nie musiał czegoś wymuszać na tej drugiej osobie.

[goldennight]

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;87233618]To że sobie narzucisz klatkę sama na siebie nie oznacza, że jest to zdrowe. Sam byłem w takim związku "klatce", doskonale rozumiem o co Ci chodzi, też się tak tłumaczyłem i wydawało mi się, że jest spoko.[/QUOTE]

Skoro ty wiesz czy mi jest dobrze w moim związku czy nie to spoko nie zabronię ci tego.

---------- Dopisano o 13:51 ---------- Poprzedni post napisano o 13:49 ----------

Napisane przez dobevey

Ale to nie było ustalenie w stylu "EJ SŁUCHAJ, WEDŁUG MNIE OSOBNE WYCHODZENIE JEST BEZNADZIEJNE I WOLĘ, ŻEBY CZEGOŚ TAKIEGO NIE BYŁO W ZWIĄZKU" tylko wyszło jakoś naturalnie w rozmowie, że on na przykład odmówił jakiegoś klubu, bo dla niego to nie miejsce dla osoby w związku i nie chciał iść, ja też nie chodziłam jak miałam propozycje, bo miałam podobne zdanie i nie miałam potrzeby, nikt przy tym nie cierpiał, bo każdy tak chciał z własnej woli. Nikt tu nie musiał czegoś wymuszać na tej drugiej osobie.

Skoro nie było takich ustaleń tym bardziej trudno mieć pretensje do faceta.Ludzie mają różne wizje związku twoja sytuacja wcale nie jest aż tak bardzo skrajna.

[Dwight_Schrute]

Napisane przez Tequila222

Ponieważ bycie w związku nie daje prawa do zarządzania czasem drugiej osoby.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie? To chyba jakoś dziwnie pojmujesz związek. Chyba, że masz na myśli etap randkowania, to tak.

---------- Dopisano o 14:21 ---------- Poprzedni post napisano o 14:20 ----------

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;87232235]No właśnie. Bo co? Bo się boi że nachlani kolesie będą podrywać? Że go zdradzisz? Tak, właśnie tego się boi. Więc pomyśl o jakości waszego związku, skoro jedna impreza firmowa wyprowadza go z równowagi.[/QUOTE]
Okazja czyni złodzieja. Nie uważasz?

[feelin_soo_me]

Kiedys mialam z tym problem i teraz z perspektywy czasu widze ze durna bylam Obecnie sie przyzwyczailam i sama na takowe tez chodze z mojej firmy.

Nie chce zakladac nowego watku, ale mam szybkie pytanie. Mialybyscie problem z tym, ze partner (narzeczony) chce jechac do Pragi na urodziny dobrej kolezanki? Wyjazd grupa, nie znam ich, on za bardzo tez nie. Ja nie jestem zaproszona, bo kolezanka mnie nie lubi. Stanowczo sie sprzeciwilam. Skoro laska ma ze mna problem a wiem ze ma (spotkalysmy sie tylko raz w zyciu), bo kiedys mu to powiedziala (przez co tez rozluznili kontakty) to nie chce zeby jechal... Awantura wczoraj ze hoho...

[dobevey]

Myślę, że bym miała. Czemu w ogóle dziewczyna ma z Tobą problem?

[goldennight]

Napisane przez feelin_soo_me

Kiedys mialam z tym problem i teraz z perspektywy czasu widze ze durna bylam Obecnie sie przyzwyczailam i sama na takowe tez chodze z mojej firmy.

Nie chce zakladac nowego watku, ale mam szybkie pytanie. Mialybyscie problem z tym, ze partner (narzeczony) chce jechac do Pragi na urodziny dobrej kolezanki? Wyjazd grupa, nie znam ich, on za bardzo tez nie. Ja nie jestem zaproszona, bo kolezanka mnie nie lubi. Stanowczo sie sprzeciwilam. Skoro laska ma ze mna problem a wiem ze ma (spotkalysmy sie tylko raz w zyciu), bo kiedys mu to powiedziala (przez co tez rozluznili kontakty) to nie chce zeby jechal... Awantura wczoraj ze hoho...

Miałabym problem.

[kurka_ziemna]

Napisane przez feelin_soo_me

Kiedys mialam z tym problem i teraz z perspektywy czasu widze ze durna bylam Obecnie sie przyzwyczailam i sama na takowe tez chodze z mojej firmy.

Nie chce zakladac nowego watku, ale mam szybkie pytanie. Mialybyscie problem z tym, ze partner (narzeczony) chce jechac do Pragi na urodziny dobrej kolezanki? Wyjazd grupa, nie znam ich, on za bardzo tez nie. Ja nie jestem zaproszona, bo kolezanka mnie nie lubi. Stanowczo sie sprzeciwilam. Skoro laska ma ze mna problem a wiem ze ma (spotkalysmy sie tylko raz w zyciu), bo kiedys mu to powiedziala (przez co tez rozluznili kontakty) to nie chce zeby jechal... Awantura wczoraj ze hoho...

Co wy sobie zrobilyscie ze po jednym spotkaniu macie taka kose? Bo to brzmi jakbys po prostu podebrala jej faceta. I w takim wypadku mialabym ogromny problem z jego wyjazdem.