Ślub.

[saab_]

Napisane przez Voytkova

Tak ,znajoma pare lat temu brała ślub na Seszelach ,świadkowie to byli jacyś pracownicy z hotelu a tak to byli tylko we dwójkę z dzieckiem .
Oglądając zdjęcia stwierdziłam ze było bardzo romantycznie .


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Zgadza się, organizatorzy w pakiecie ślubnym zapewniają obecność świadków Też myślimy o Seszelach

[zajaczyca]

Zazdroszczę

[Katerina_00]

a nie mozna isc na kompromis i pozwolic im na zaproszenie 5-10

'sasiadow" ? zeby byl wilk syty i owca cala?

[zajaczyca]

Ja właśnie czuje się podsumowana. Ale wiem że dla mojego TŻ to sytuacja straszna do przełknięcia. Wiem że robimy źle, ale zostawiamy tych sąsiadów. Ja jestem nieszczęśliwa, obu nam całkowicie przeszła ochota na ten ślub. Uważam że robimy błąd, ale muszę się liczyć z uczuciami TŻ, on mimo wszystko chce żeby rodzice byli. Ja mam mieszane uczucia.

Z jego rodzicami nie mam ochoty się widzieć. Mam nadzieje że im zakomunikuje, że powiedział mi o ich szantażu.

Planujemy się całkowicie od nich odciąć, już uczyniliśmy jakieś kroki.

Dlatego zazdroszczę że u Ciebie tak wyszło, chciałabym żeby u mnie było podobnie, ale chyba nie mogę być egoistka?

---------- Dopisano o 22:08 ---------- Poprzedni post napisano o 22:07 ----------

Uważam że nie. Uważam że można to było załatwić w całkowicie inny sposób. Z szacunku do mojego TŻ, do mnie.

U nich albo wszyscy albo „wcale”. Kompromisy nie wchodzą w grę.

[tinkerver2]

Napisane przez zajaczyca

Ja właśnie czuje się podsumowana. Ale wiem że dla mojego TŻ to sytuacja straszna do przełknięcia. Wiem że robimy źle, ale zostawiamy tych sąsiadów. Ja jestem nieszczęśliwa, obu nam całkowicie przeszła ochota na ten ślub. Uważam że robimy błąd, ale muszę się liczyć z uczuciami TŻ, on mimo wszystko chce żeby rodzice byli. Ja mam mieszane uczucia.

Z jego rodzicami nie mam ochoty się widzieć. Mam nadzieje że im zakomunikuje, że powiedział mi o ich szantażu.

Planujemy się całkowicie od nich odciąć, już uczyniliśmy jakieś kroki.

Dlatego zazdroszczę że u Ciebie tak wyszło, chciałabym żeby u mnie było podobnie, ale chyba nie mogę być egoistka?

---------- Dopisano o 22:08 ---------- Poprzedni post napisano o 22:07 ----------

Uważam że nie. Uważam że można to było załatwić w całkowicie inny sposób. Z szacunku do mojego TŻ, do mnie.

U nich albo wszyscy albo „wcale”. Kompromisy nie wchodzą w grę.

Planujecie się od nich odciąć, ale tańczycie jak wam zagrają.

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

[Luxanna]

Oj nie wierzę, że TŻ się tak łatwo da odciąć od rodziców, skoro uległ szantażowi byle ich mieć na ślubie.

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Trzeba było zapytać rodziców, czy sąsiedzi są ważniejsi od nich... może w ogóle najlepiej rodziny nie zapraszać tylko samych sąsiadów? Uleganie szantażowi to błąd, bo teraz już będą wiedzieć, że zawsze mogą wami dyrygować. Skoro sami fundujecie impreze, to sami powinniście wybrać gości.

Ja bym chyba w tej sytuacji już wolała przełożyć ślub i zrobić w innej miejscowości. Sąsiedzi by się nawet nie zorientowali, że się odbył.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Overcooked]

Tak się odcina że dla podłego szantażu świadomie sprawia ci przykrość i niszczy twoją uroczystość bo jego wygoda jest ważniejsza. Taki to team i stanie za sobą murem ale jedyne co byłaś w stanie wyegzekwować dla siebie od swojego faceta to nie pewność, ale "mienie NADZIEI że im zakomunikuje że powiedział ci o szantażu", nie masz nawet 100%pewności czy nie będzie grał na 2 fronty i mimo to udawał przed toksyczną rodzinką że robi z nimi układ za twoimi plecami robiąc jednocześnie z ciebie "obcą" frajerkę, i to w sprawie twojego wesela.

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Ten watek to jakis absurd Kabaret. Autorko, jestes potwornie nieasertywna i pozwalasz soba manipulowac jak piecioletnim dzieckiem. Twoj narzeczony najwidoczniej boi sie pracy na wlasny rachunek - inaczej juz by uciekal od apodyktycznych rodzicow, albo, co gorsza, jest typowym maminsynkiem i niemiejetnosc postawienia granic wynika z tego, że jest od matki i ojca emocjonalnie uzależniony. Nie idz ta droga i albo wymus na narzeczonym zmiane postepowania (bo to on jest problemem i ma toksyczne podejscie do roli rodzicow w swoim doroslym zyciu), albo go zostaw. Jak juz bedziecie po slubie, ze wspolnym kredytem i jednak uznasz, ze zycie w kwartecie Ci nie pasuje - to rozwodzic tez sie bedziesz z cala trojka, a ci ludzie normalni nie sa.

[magdalenaCat]

I co za tych 30 sasiadow ktorych nie chcecie jeszcze

zaplacicie sobie sami? Kabaret. Tesciowie do bani, bardziej niz o was troszcza sie o sasiadow 😂

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez Luxanna

Oj nie wierzę, że TŻ się tak łatwo da odciąć od rodziców, skoro uległ szantażowi byle ich mieć na ślubie.

Taaa...

Im więcej słucham takich historii, tym bardziej mam wrażenie, że czasami warto być trochę egoistą. Inaczej inni wykorzystują słabość i wchodzą na głowę. Przy takim przywiązaniu (finansowym, emocjonalnym) narzeczonego do rodziców rozważyłabym sens całego ślubu. Łatwiej przesunąć/zmienić formę ceremonii niż wziąć rozwód potem.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;88830328]Taaa...

Im więcej słucham takich historii, tym bardziej mam wrażenie, że czasami warto być trochę egoistą. Inaczej inni wykorzystują słabość i wchodzą na głowę. Przy takim przywiązaniu (finansowym, emocjonalnym) narzeczonego do rodziców rozważyłabym sens całego ślubu. Łatwiej przesunąć/zmienić formę ceremonii niż wziąć rozwód potem.[/QUOTE]Prędzej zmieni żonę niż odetnie się od rodziny. Dziwi mnie że autorka nie widzi absurdu w tym co mówi jej narzeczony. Skoro obecność rodziców na ślubie jest dla niego tak ważna że zaryzykuje związek z autorką to ja tu żadnej chęci odcięcia nie widzę. No chyba że Autorka nie informuje nas o pewnych profitach finansowych które zapewni im obecność rodziców TZ na ślubie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[13e04aff77a26badce511545edbe1fb21313cff4_62d888f2f2271]

Miałam podobna sytuację. Z tym, że w naszym przypadku nie chodziło akurat o kompromis względem ślubu. Jego rodzina po prostu mnie nie znosiła, a on mnie podobno kochał. Dlatego już jestem byłą, a po 2 tygodniach była nowa dziewczyna-narzeczona na moje miejsce.



To prawda. Prędzej zmieni dzieczyne/zone, niż sytuację z rodzicami. To jest przypadek, jakich wiele.

[zajaczyca]

Kochana, ja zastanawiam się czy nie odwołać wszystkiego

---------- Dopisano o 08:29 ---------- Poprzedni post napisano o 08:27 ----------

Sąsiedzi zorientują się tylko po samochodach które wyjeżdżają. O ile zauważą.

Ślub i tak jest 50 km dalej.

[tinkerver2]

Napisane przez zajaczyca

Kochana, ja zastanawiam się czy nie odwołać wszystkiego

---------- Dopisano o 08:29 ---------- Poprzedni post napisano o 08:27 ----------

Sąsiedzi zorientują się tylko po samochodach które wyjeżdżają. O ile zauważą.

Ślub i tak jest 50 km dalej.

Ja bym odwołała, pięknie ci pokazał gdzie w hierarchii jesteś Ty, a gdzie rodzice.


Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

[zajaczyca]

Okropnie boli mnie serce

Nie spodziewałabym się ze taka sytuacja w ogóle będzie kiedykolwiek miała miejsce w moim życiu.

[Gwiazdeczka223]

Napisane przez tinkerver2

Ja bym odwołała, pięknie ci pokazał gdzie w hierarchii jesteś Ty, a gdzie rodzice.


Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

Ja też.

Dla mnie cała ta sytuacja to jest kosmos, nie chciałabym się wżeniać do takiej rodziny - szczególnie że żadne odcięcie się od nich nie wchodzi w grę to jest ściema. Gdyby facet faktycznie chciał się odciąć to by to zrobił już teraz i by olał fochy rodziców.

W ogóle musicie być bardzo bogaci skoro tak lekko Wam przychodzi sfinansowanie obecności na weselu 30 obcych osób.

[zajaczyca]

Rodzice finansują sąsiadów.

[wiekanka]

Napisane przez zajaczyca

Okropnie boli mnie serce

Nie spodziewałabym się ze taka sytuacja w ogóle będzie kiedykolwiek miała miejsce w moim życiu.

Teraz po raz 1szy poznajesz, jak bedzie dalej w twoim życiu.

Jestem pewna na milion procent, ze podobnych sytuacji, ze bedziesz bezsilna, bedzie jeszcze nie jedna.

Wierz mi dziewczyny dobrze radzą.

[Gwiazdeczka223]

Napisane przez zajaczyca

Rodzice finansują sąsiadów.

Aaa, no to chociaż tyle, chociaż ten ich szantaż to jest przegięcie.

Powiem Ci że miałam nawet dość podobną sytuację (wychodzę za mąż za dwa tygodnie). Teściowie chcieli żebyśmy zaprosili jakąś ich dalszą rodzinę której mój TŻ nie widział od kilku lat, potem oczywiście się obrazili i nie odzywali przez kilka tygodni ale my nawet w żadne dyskuje z nimi nie wchodziliśmy.

Moim zdaniem Twój tutaj trochę zawalił to są jego rodzice i on powinien to ogarnąć - powinien od początku uciąć te rozmowy

[wiekanka]

Napisane przez Gwiazdeczka223

Aaa, no to chociaż tyle, chociaż ten ich szantaż to jest przegięcie.

Powiem Ci że miałam nawet dość podobną sytuację (wychodzę za mąż za dwa tygodnie). Teściowie chcieli żebyśmy zaprosili jakąś ich dalszą rodzinę której mój TŻ nie widział od kilku lat, potem oczywiście się obrazili i nie odzywali przez kilka tygodni ale my nawet w żadne dyskuje z nimi nie wchodziliśmy.

Moim zdaniem Twój tutaj trochę zawalił to są jego rodzice i on powinien to ogarnąć - powinien od początku uciąć te rozmowy

Nie trochę, tylko na całej linii.

Ale takiego jakiego wybierze, takie bedzie miała zycie. Ona się nie odczepi od jego rodziców, bo on jest jednoscią z nimi.

Rozumiem, że dzis to do niej tak mocno nie dociera i jeszcze tak nie boli, bo taki kop to dopiero jeden. Ale w trakcie trwania małzenstwa gdy nazbiera ich wystarczająco duzo, to zrozumie. Autorka nie 1sza i nie ostatnia.

[Gwiazdeczka223]

Napisane przez wiekanka

Nie trochę, tylko na całej linii.

Ale takiego jakiego wybierze, takie bedzie miała zycie. Ona się nie odczepi od jego rodziców, bo on jest jednoscią z nimi.

Rozumiem, że dzis to do niej tak mocno nie dociera i jeszcze tak nie boli, bo taki kop to dopiero jeden. Ale w trakcie trwania małzenstwa gdy nazbiera ich wystarczająco duzo, to zrozumie. Autorka nie 1sza i nie ostatnia.

Moja mama miała tak z moim tatą- też zawsze rodzice i rodzina na pierwszym miejscu, ona nie miała nic do gadania, wściekała się niemiłosiernie aż w końcu się z nim rozwiodła. Szkoda życia.

[Hultaj]

Ale w czym jest problem że będziesz mieć więcej gości, poniekąd więcej prezentów, a za ich miejscówki płacą sobie teściowie? Przecież nie będziesz chodzić za tymi ludźmi kawę im parzyć, na litość.

Szczerze mówiąc miałabym cięzkiego wnerwa na Ciebie na miejscu Twojego faceta że kręcisz taką dramę o w sumie taką błahostkę jak lista gości. I jeszcze te histerie że masz ochotę odwołać ślub, zerwać to wszystko; i on jeździ do Ciebie ugłaskiwać Cię. ''I jak nie to nam nie po drodze''. Łatwo podsumowałaś związek prowadzący do małżeństwa albo robisz jak ja chcę albo nara bo och jak nie spełnisz każdej mojej fanaberii to widocznie nam nie po drodze. Duża czerwona lampa jak dla mnie; super metoda na szantaż, po czymś takim chyba bym Cię bardzo znielubiła i możliwe że byś usłyszała to proszę bardzo które dzwoni i odwołuje. Widać że facet jest za Tobą, wiele rzeczy zrobił po Twojemu ale dramat bo nie wszystko.

Skoro jego rodzicom zależy żeby te osoby były bo są z nimi związane i bawili się na slubach ich dzieci (tego że dla Ciebie to bullshit świadczy o Ciebie również średnio, tylko Ty i Twoje zdanie) to jak najbardziej mają swoje racje i nie dziwię się narzeczonemu że się ku temu przychylił. To jest też ich syn; i nie tylko Twoja impreza. Też bym Ci powiedziała że zalezy mi na uczuciach rodziców i również chcę mieć na własnym ślubie tych sąsiadów i co Ty na to, szach mat.
Pomysł z grillem uważam za niedorzeczny. Teraz nie możesz przymknąć oko na obecność 30 osób na myślenie o których nawet nie będziesz mieć czasu, a potem będziesz organizowała drugą imprezę. Super logika, może Twojemu facetowi nie chce się tracić na to następnego łikendu i czasu na organizację.

Nie wiem; śrubę jak za mocno dokręcasz to pęka, jak dla mnie powinnaś brać pod uwagę że każdemu może znudzić się latanie za kimś i spełnianie każdej jego zachcianki. Tak czy siak powodzenia.

[Gwiazdeczka223]

Napisane przez Hultaj

Ale w czym jest problem że będziesz mieć więcej gości, poniekąd więcej prezentów, a za ich miejscówki płacą sobie teściowie? Przecież nie będziesz chodzić za tymi ludźmi kawę im parzyć, na litość.

Szczerze mówiąc miałabym cięzkiego wnerwa na Ciebie na miejscu Twojego faceta że kręcisz taką dramę o w sumie taką błahostkę jak lista gości. I jeszcze te histerie że masz ochotę odwołać ślub, zerwać to wszystko; i on jeździ do Ciebie ugłaskiwać Cię. ''I jak nie to nam nie po drodze''. Łatwo podsumowałaś związek prowadzący do małżeństwa albo robisz jak ja chcę albo nara bo och jak nie spełnisz każdej mojej fanaberii to widocznie nam nie po drodze. Duża czerwona lampa jak dla mnie; super metoda na szantaż, po czymś takim chyba bym Cię bardzo znielubiła i możliwe że byś usłyszała to proszę bardzo które dzwoni i odwołuje. Widać że facet jest za Tobą, wiele rzeczy zrobił po Twojemu ale dramat bo nie wszystko.

Skoro jego rodzicom zależy żeby te osoby były bo są z nimi związane i bawili się na slubach ich dzieci (tego że dla Ciebie to bullshit świadczy o Ciebie również średnio, tylko Ty i Twoje zdanie) to jak najbardziej mają swoje racje i nie dziwię się narzeczonemu że się ku temu przychylił. To jest też ich syn; i nie tylko Twoja impreza. Też bym Ci powiedziała że zalezy mi na uczuciach rodziców i również chcę mieć na własnym ślubie tych sąsiadów i co Ty na to, szach mat.
Pomysł z grillem uważam za niedorzeczny. Teraz nie możesz przymknąć oko na obecność 30 osób na myślenie o których nawet nie będziesz mieć czasu, a potem będziesz organizowała drugą imprezę. Super logika, może Twojemu facetowi nie chce się tracić na to następnego łikendu i czasu na organizację.

Nie wiem; śrubę jak za mocno dokręcasz to pęka, jak dla mnie powinnaś brać pod uwagę że każdemu może znudzić się latanie za kimś i spełnianie każdej jego zachcianki. Tak czy siak powodzenia.

Nie każdy ma ochotę spędzać jeden z ważniejszych dni w swoim życiu ze zgrają obcych ludzi. Oni nawet nie zapraszają swoich znajomych tylko najbliższych a ktoś im dokoptowuje nagle 30 osób.

Poza tym to nawet nie jest tutaj najważniejsze - mieli jakieś swoje swoje ustalenia i plany na ten dzień (a nie zachcianki), a wystarczył jeden foch rodziców żeby im te plany zmienić. Gdyby mnie ktoś próbował tak potraktować to nawet z czystej przekory bym się nie ugięła- nikt nie będzie mnie szantażował.

Poza tym- autorka nie kręci dramy bo napisała że to ona się ugięła tylko źle się z tym czuje
A my wszystkie jej piszemy że robi błąd

[Ruwi]

Napisane przez zajaczyca

Kochana, ja zastanawiam się czy nie odwołać wszystkiego

---------- Dopisano o 08:29 ---------- Poprzedni post napisano o 08:27 ----------

Sąsiedzi zorientują się tylko po samochodach które wyjeżdżają. O ile zauważą.

Ślub i tak jest 50 km dalej.

Rozumiem, że odwołanie wszystkiego to ciężka decyzja, ale być może tak byłoby najlepiej. I nie daj sobie wmówić, że to błahostka, masz prawo spędzić ten dzień tak jak sobie wymarzyłaś, zwłaszcza, że sami sponsorujecie większość imprezy i nawet przyjaciół nie zapraszacie.


Bardzo Ci współczuje, sama teraz robię właśnie skromny ślub i jakby mi ktoś obcy próbował listę gości ustalać, to bym go wyśmiała. Mój narzeczony zna moje podejście do tego typu spraw, wie, że cenię sobie niezależność i taką mnie akceptuje. Nie uważam tego za egoizm. Powinniście stanowić teraz jedną drużynę, a nie jakiś dziwny trójkąt z rodzicami.

[tinkerver2]

Hultaj jak zawsze musi być na opak

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

[Hultaj]

Napisane przez Gwiazdeczka223

Nie każdy ma ochotę spędzać jeden z ważniejszych dni w swoim życiu ze zgrają obcych ludzi. Oni nawet nie zapraszają swoich znajomych tylko najbliższych a ktoś im dokoptowuje nagle 30 osób.

Poza tym to nawet nie jest tutaj najważniejsze - mieli jakieś swoje swoje ustalenia i plany na ten dzień (a nie zachcianki), a wystarczył jeden foch rodziców żeby im te plany zmienić. Gdyby mnie ktoś próbował tak potraktować to nawet z czystej przekory bym się nie ugięła- nikt nie będzie mnie szantażował.

Poza tym- autorka nie kręci dramy bo napisała że to ona się ugięła tylko źle się z tym czuje
A my wszystkie jej piszemy że robi błąd

kwestia priorytetów. Dla mnie kręci i też by mi się nie chciało hajtać z kimś o takich priorytetach. Dla autorki ideałem by było gdyby narzeczony powiedział że ok to nie przychodzcie, a że potem on miałby tygodniami kwasy w miejscu pracy bo jego matce byłoby zwyczajnie przykro jego problem. Ważne że ona by miała super hiper doskonałe nie wiadomo w sumie wg jakiej skali 10 minut w urzędzie, 40 w kościele i popołudniowe potupanie na parkiecie w satynowej kiecusi. Już tylu ludzi miało cudowne śluby i mniej cudowne rozwody. Zwiększenie liczby gości nic tak naprawdę nie zmienia poza tym że teściowie zadowoleni, syn/mąż na spokój i nie musi użerać się z żoną lub matką, młodzi dostają więcej kopert. Połowa gości z listy to strona młodego i dla młodej tak samo obcy ludzie. Może najlepiej wykreślić i zostawić tylko swoich.

Był to ciężki czas, źle się patrzyło na cierpienia męża ale wiem że wyszło z tego dużo dobrego,

ta jasne zagarnęłaś małżonka dla siebie, jeśli się rozstaniecie po rozwaleniu więzi z rodziną zostanie z niczym. Jego wybór, dziwię się ludziom którzy tak ślepo ustępują misiom.

---------- Dopisano o 10:55 ---------- Poprzedni post napisano o 10:51 ----------

Hultaj jak zawsze musi być na opak

może po prostu nie jestem typem Bridezilii.

[zajaczyca]

Napisane przez Hultaj

Ale w czym jest problem że będziesz mieć więcej gości, poniekąd więcej prezentów, a za ich miejscówki płacą sobie teściowie? Przecież nie będziesz chodzić za tymi ludźmi kawę im parzyć, na litość.

Szczerze mówiąc miałabym cięzkiego wnerwa na Ciebie na miejscu Twojego faceta że kręcisz taką dramę o w sumie taką błahostkę jak lista gości. I jeszcze te histerie że masz ochotę odwołać ślub, zerwać to wszystko; i on jeździ do Ciebie ugłaskiwać Cię. ''I jak nie to nam nie po drodze''. Łatwo podsumowałaś związek prowadzący do małżeństwa albo robisz jak ja chcę albo nara bo och jak nie spełnisz każdej mojej fanaberii to widocznie nam nie po drodze. Duża czerwona lampa jak dla mnie; super metoda na szantaż, po czymś takim chyba bym Cię bardzo znielubiła i możliwe że byś usłyszała to proszę bardzo które dzwoni i odwołuje. Widać że facet jest za Tobą, wiele rzeczy zrobił po Twojemu ale dramat bo nie wszystko.

Skoro jego rodzicom zależy żeby te osoby były bo są z nimi związane i bawili się na slubach ich dzieci (tego że dla Ciebie to bullshit świadczy o Ciebie również średnio, tylko Ty i Twoje zdanie) to jak najbardziej mają swoje racje i nie dziwię się narzeczonemu że się ku temu przychylił. To jest też ich syn; i nie tylko Twoja impreza. Też bym Ci powiedziała że zalezy mi na uczuciach rodziców i również chcę mieć na własnym ślubie tych sąsiadów i co Ty na to, szach mat.
Pomysł z grillem uważam za niedorzeczny. Teraz nie możesz przymknąć oko na obecność 30 osób na myślenie o których nawet nie będziesz mieć czasu, a potem będziesz organizowała drugą imprezę. Super logika, może Twojemu facetowi nie chce się tracić na to następnego łikendu i czasu na organizację.

Nie wiem; śrubę jak za mocno dokręcasz to pęka, jak dla mnie powinnaś brać pod uwagę że każdemu może znudzić się latanie za kimś i spełnianie każdej jego zachcianki. Tak czy siak powodzenia.

Nie wierzę w to, co czytam, a więc:
1. krótko i na temat: w dupie mam prezenty, jeżeli nie jesteś w stanie zrozumieć że ślub dla mnie osobiście to intymna impreza, którą chcę spędzić na luzie, w gronie osób które kocham i które są nam bliskie, to nie będę podnosić dalszej dyskusji, bo jest bezsensowna.

2. powiem Ci coś, nigdy nie chciałam wesela, robię to dla niego, przeprowadzam się dla niego 100 km dalej od mojego obecnego życia gdzie będę zaczynać od nowa i będę kursować do pracy dzień w dzień 200 km (dla mnie to jest jakieś poświęcenie, ale rozumiem że Ty tego możesz nie zrozumieć), więc chce żeby ten dzień był NASZ. Ale tu też: nie wiem czy Twój rozumek jest w stanie zrozumieć takie rzeczy, bo widzę że Ty latasz tak, jak Ci zagrają.

3. Reszty komentować nie będę. Ale jeśli dla Ciebie szantaż własnego dziecka i przekładanie go niżej od jakiś ludzi za płotem jest ok, to z Tobą jest coś grubo nie tak. Bo gdyby moja matka mi coś takiego powiedziała, powiedziałabym: sejo nara, nie musisz być.

Amen, to wszystko co mam do napisania.

[wiekanka]

Nie ustąpiłabym, bo rodzice robią to na chama i bezpardonowo. Narzeczony najpier długo ze mną rozmawia, coś ustala, zgadzamy się, planujemy razem a potem nagle zmienia nasze zdanie, bo stosują wstrętna,po niżej pasa manipulację by dopiąć swego. To jeszcze nie koniec.
Chłopak dobrze wie, że jego rodzice są nie w porządku stosując taki szantaz ale żeby było ciekawiej sam dodatkowo manipuluje dziewczyną i zamyka jej usta, by nie mówiła o szantażujących rodzicach i broni ich a przy okazji i siebie, by jej rodzina miała jego i jego rodziców bez skazy.
W dalszej częsci jak się bede czuła na swoim weselu, gdzie wzrokiem będe próbowała wyłapywać swoją rodzinę sposród obcych niechcianych ludzi, tudzież rozesmianych przemocowych tesciów, bo nic nie zrobiłam, by ich siła pieniądza decydowała o wartości i ważności naszych przyjaciól.

[Hultaj]

Napisane przez zajaczyca

Nie wierzę w to, co czytam, a więc:
1. krótko i na temat: w dupie mam prezenty, jeżeli nie jesteś w stanie zrozumieć że ślub dla mnie osobiście to intymna impreza, którą chcę spędzić na luzie, w gronie osób które kocham i które są nam bliskie, to nie będę podnosić dalszej dyskusji, bo jest bezsensowna.

2. powiem Ci coś, nigdy nie chciałam wesela, robię to dla niego, przeprowadzam się dla niego 100 km dalej od mojego obecnego życia gdzie będę zaczynać od nowa i będę kursować do pracy dzień w dzień 200 km (dla mnie to jest jakieś poświęcenie, ale rozumiem że Ty tego możesz nie zrozumieć), więc chce żeby ten dzień był NASZ. Ale tu też: nie wiem czy Twój rozumek jest w stanie zrozumieć takie rzeczy, bo widzę że Ty latasz tak, jak Ci zagrają.

3. Reszty komentować nie będę. Ale jeśli dla Ciebie szantaż własnego dziecka i przekładanie go niżej od jakiś ludzi za płotem jest ok, to z Tobą jest coś grubo nie tak. Bo gdyby moja matka mi coś takiego powiedziała, powiedziałabym: sejo nara, nie musisz być.

Amen, to wszystko co mam do napisania.

związałaś się z facetem który prowadzi z rodzicami biznes i nie jest wybitnym zaskokiem że musi też w pewnych kwestiach iść na ustępstwa żeby potem nie mieć kwasów. On z tymi ludźmi spędza sporo czasu. Dla Ciebie to jakoś mało wazne, jak to powiedziałaś, ''wyprostuje się''? Fajnie ale nie Ty to będziesz zmuszona robić czy tolerować. Do tego nazywasz swoich teściów szantażystami i tak szczerze to jakbym była Twoim narzeczonym to bym to puściła uszami do pewnego momentu, chyba żebyś nie zamierzała przestać się nakręcać to byś usłyszała że obrażać to sobie możesz własną matkę a nie moją.
Tak, związek powinien się wspierać i nie polega to na tym że tylko mąż wspiera żonę.

2. To po co się zgodziłaś na wesele.
Robisz teraz z siebie jakąś uciemiężoną i wielką łaskę.
A skoro zdecydowałaś dojeżdżać do pracy po 200km dziennie to już Twój wybór.

I jeszcze jak ktoś ma inną opinię od Twojej to ''rozumek'', podobnie jak motywacje teściów to tylko ''bullshit''. Super podsuma całości, nie zdziwiłabym się jakby w którymś momencie się okazało że teściowie zaczynają Ci robić na złość postrzegając Cię jako księzniczkę.