Kryzys po zaręczynach - Strona 3 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-01-04, 13:09   #61
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Nie jestem na razie zadowolona z psychoterapii Psychoterapeutka cały czas mówi mi, że mam teraz myślenie mamy, a nie swoje czyli smutne itd. I że to oznacza, że "prawdziwa ja" to ta wcześniejsza, szczęśliwa, zakochana a teraz "ja mama" czyli smutna, strachliwa, w depresji. W ogóle mi się to nie klei. Psycholog mówi, że mama tak naprawdę nie chce żebym ją opuściła i podświadomie mi to przekazuje, a ja WIEM że moja mama chce żebym była z TŻ, i mówi to na każdym kroku. Więc już głupieje
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-04, 15:21   #62
malamenda2009
Zakorzenienie
 
Avatar malamenda2009
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 5 623
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Musi minąć trochę czasu, żebyś zauważyła efekty. To dopiero parę spotkań, dopiero z perspektywy czasu ujrzysz to wszytko jaśniej. Staraj się nie nastawiać negatywnie i nie oczekuj OD RAZU jakichś wielkich rezultatów, to wszytko przyjdzie powoli. Pochodź jeszcze, mów o swoich wątpliwościach, ale staraj się zastanawiać nad tym wszytkim. Czasem coś jednego dnia wydaje Ci się głupie, jak wrócisz do tego za dzień, daw, to masz inne spojrzenie.
Z jaką częstotliwością chodzisz na terapię? To Ty mówisz czy psycholog więcej? Ile trwa jedno spotkanie?
Powodzenia
__________________
nasz dzień
malamenda2009 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-04, 15:48   #63
Arya90
Zakorzenienie
 
Avatar Arya90
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Wielkopolska
Wiadomości: 11 001
Dot.: Kryzys po zaręczynach

A mi się wydaje Autorko, że Ty sama jeszcze bardziej się nakręcasz. Owszem rozumiem, że masz problemy i chodzisz na terapię- słusznie, bo sama sobie raczej nie poradzisz, ale czy nie jest przypadkiem tak, że miałaś lekkie wątpliwości, gdy on się Tobie oświadczył, zaczęłaś to rozkminiać na drobne i taplać się w tym, coraz bardziej wmawiając sobie, że to nie może być ten itp?

I w sumie nie dziwię się chłopakowi, że chce wszystko przemyśleć, zabrał pierścionek itp., bo ile można słuchać od osoby, którą się kocha, że ona nas nienawidzi? Ja też bym nie wytrzymała takiego czegoś.
__________________
Żonka 6.08.2016
Wegetarianka 1.02.2017


6cs
Arya90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-04, 17:18   #64
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez miniminii Pokaż wiadomość
Nie jestem na razie zadowolona z psychoterapii Psychoterapeutka cały czas mówi mi, że mam teraz myślenie mamy, a nie swoje czyli smutne itd. I że to oznacza, że "prawdziwa ja" to ta wcześniejsza, szczęśliwa, zakochana a teraz "ja mama" czyli smutna, strachliwa, w depresji. W ogóle mi się to nie klei. Psycholog mówi, że mama tak naprawdę nie chce żebym ją opuściła i podświadomie mi to przekazuje, a ja WIEM że moja mama chce żebym była z TŻ, i mówi to na każdym kroku. Więc już głupieje
- ty nie masz być z psychoterapii zadowolona, ona ma być skuteczna, a dobra terapia często "boli", bo rozbija nasze utarte przyzwyczajenia i myślenie, dlatego nie możesz pogodzić się z tym, co na terapii słyszysz. Gdy bliska mi osoba przechodziła terapię, bo ją to autentycznie bolało, ile ona się napłakała i ile rzeczy opłakała, ale zobaczenie siebie i swoich spraw w NOWEJ i zaskakującej perspektywie, było ożywcze, tyle że trochę to trwało.
Ty na dodatek szukasz porad u jakiejś durnej wróżki i astrologa- nie widzisz, że w twoim stanie psychicznym, to tak rozwalanie sobie psychiki, bo słuchasz jakiś szarlatanów.
Skup się na terapii i tyle.
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-06, 21:57   #65
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Jest coraz gorzej, przestałam sobie radzić z tym wszystkim, dostałam jakieś psychotropy, po których czuję się koszmarnie. Ważę już 58 kg a ważyłam 64 jeszcze niedawno. Caly czas wymiotuję z nerwów, wyglądam jak śmierć. 5 dni rozłąki nic mi nie dały, bo ani na chwilę nie dałam sobie spokoju - maltretowałam się myślami do upadłego, raz wzbudzałam miłość, raz nienawiść.

Jak chcę na to popatrzyć trzeźwo to nie mogę zrozumieć co takiego się zdarzyło, że rozsypałam wszystko co kochałam. Niestety nie mogę pozbyć się jakiejś niechęci do TŻ i już jest dla mnie tak obcy, zresztą równie obcy, jak sama ja.

Wiem, że wszystko sobie wkręciłam, zapętliłam, wiem, że nie muszę brać ślubu, nic, żadnych decyzji, On powiedział że mam czasu tyle ile potrzebuję, że nigdy nie musimy bać ślubu jeśli się boję, a ja cały czas oczekuję od siebie decyzji TU i TERAZ. Nie mogę spędzać z nim czasu normalnie, bo cały czas myślę -albo w tą , albo w tą. Nie mam sekundy wytchnienia od swojego myślenia.

Nie wiem, czy nie zmienić psychoterapeuty, bo wciskanie mi tabletek to dla mnie nie jest rozwiązanie. Chodzę na razie 2 razy w tygodniu na 1,5 godziny.
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-06, 22:01   #66
Mojwa
zuy mod
 
Avatar Mojwa
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 23 352
GG do Mojwa
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Chodzisz i do psychiatry, i do psychoterapeuty? Przecież psycholog nie może przepisywać leków.
Przy psychotropach zawsze na początku czujesz się gorzej, bo to nie jest Gripex, że pomaga po 15 minutach. Na to potrzeba czasu. Nie rezygnuj z terapii bo widać, że działa - wywołuje w Tobie emocje, zmienia coś, uświadamia pewne rzeczy. A to dobrze.
__________________


L'amore scalda il cuore.




Do. Or do not. There is no try.

23.05.2011
22.05.2017
02.12.2017
Mojwa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-06, 22:04   #67
JoanneM
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Łódź ;-))
Wiadomości: 15
GG do JoanneM
Dot.: Kryzys po zaręczynach

A jesteś w stanie wyobrazić sobie swoje życie, każdą chwilę, ważną czy tez nie bez niego? Z kimś innym? Ja myślę, że każdy człowiek, dla którego takie decyzje są ważne ma wątpliwości, zastanawia się, to zupełnie normalne. A problemy Twoich rodziców, to co się stało z pewnością je tylko pogłębia. Ja bym się zastanowiła właśnie od tej strony, czy jesteś w stanie normalnie funkcjonować bez niego. Miesiąc, rok, czy kilka...
__________________
Nie rezygnuj z marzeń tylko dlatego,
że ich realizacja wymaga czasu.
Czas i tak upłynie!
JoanneM jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-01-06, 22:33   #68
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Teraz sobie w ogóle niczego nie wyobrażam. Nie mam żadnych myśli dotyczących przyszłości, więc nie umiem sobie wyobrazić ich z nim, czy bez niego Niczego sobie nie wyobrażam, najgorsze, że mam jakby zaniki z przeszłości - patrzę na zdjęcia i myślę - to naprawdę My? Czyli kto? niedługo wyląduję w Kobierzynie Nie widzę wyjścia z tej sytuacji, walczę już 1,5 miesiąca a jest coraz gorzej Nienawidzę tego, ze jest Obcy.
ps. lekarz do psychiatra - przepraszam, źle napisałam.
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-06, 23:37   #69
adi89
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: krk
Wiadomości: 24
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Przepraszam ale naprawdę jesteś troche walnięta. ..
Facet Ci się oświadcza a Ty dostajesz napadów paniki i wątpliwości, wkręcasz sobie fazy, urządzasz kompletnie powalone akcje. Dziewczyno ogarnij sie! Idz do porządnego terapeuty i daj spokój temu biednemu chłopakowi. Wydaje się porządny i niech poszuka sobie kogoś kto nie będzie mu zapewniał takich "atrakcji".
__________________
'masz tylko jedno życie na spełnianie marzeń'
adi89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-06, 23:39   #70
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez adi89 Pokaż wiadomość
Przepraszam ale naprawdę jesteś troche walnięta. ..
Facet Ci się oświadcza a Ty dostajesz napadów paniki i wątpliwości, wkręcasz sobie fazy, urządzasz kompletnie powalone akcje. Dziewczyno ogarnij sie! Idz do porządnego terapeuty i daj spokój temu biednemu chłopakowi. Wydaje się porządny i niech poszuka sobie kogoś kto nie będzie mu zapewniał takich "atrakcji".
Autorka wątku chodzi do terapeuty
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-07, 20:21   #71
malamenda2009
Zakorzenienie
 
Avatar malamenda2009
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 5 623
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Początki są na pewno trudne... Poza tym dochodzą wątpliwości, skutki uboczne leków, zniechęcenie. Według mnie nie zmieniaj lekarza na razie, znów byś musiała zacząć opowiadać wszytko od początku, daj sobie jeszcze trochę czasu. A co jedzenia, to może staraj się jeść co kilka godzin małe i lekkie posiłki "na rozum" i staraj się mimo wszytko powstrzymać od wymiotów. Przykro mi, że przez to przechodzisz, ale musisz uwierzyć, że będzie lepiej i że masz o co walczyć - przede wszytkim o siebie i o spokojne myśli
Polecam Ci książkę : http://rebra.pl/rachel-reiland-uratuj-mnie , może znajdziesz siły, żeby do niej zerknąć.
A jak teraz wyglądają Twoje spotkania z Wojtkiem?
__________________
nasz dzień
malamenda2009 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-01-07, 21:04   #72
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Dzisiaj się zobaczyliśmy i nie było wesoło Oprócz tego, że ja uczyniłam go dla siebie obcym to jeszcze w jego oczach stałam się nową, nieznajomą osobą, której nie da się kochać. Wiem, ze mnie kocha, widzę to w jego bólu. Chciałabym mu pomóc, ale nie mam na tyle sił. Jesteśmy coraz dalej siebie przez to, że zaczęłam negować przeszłość i moje uczucie z przeszłości ciężko mi znaleźć siłę na sklejanie tego co zniszczyłam. Bo prócz tego, że muszę posklejać swój chory umysł i poszarpane serce to jeszcze muszę mieć siłę żeby budować nasz związek niejako od nowa. Wiem, że muszę znaleźć siłę w sobie, a nie czerpać ciągle od niego dziękuję Wam wszystkim za ciepłe słowa i za lekturę
malamenda2009
Wierzę, że to wszystko jest po to, żeby załatać stare rany, z dzieciństwa, z przeszłości, naprawić błędy, pokochać się na nowo i zapałać jeszcze większą miłością tylko to mnie jakoś trzyma przy życiu
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-07, 22:11   #73
malamenda2009
Zakorzenienie
 
Avatar malamenda2009
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 5 623
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Mam nadzieję, że uda Ci się pokonać te trudności i że będziesz mogła być spokojna i się w końcu uśmiechnąć Trzymam kciuki
__________________
nasz dzień
malamenda2009 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-07, 22:37   #74
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Droga Autorko Wątku! To co opisałaś w pierwszym poście, nie wygląda na brak uczuć do Narzeczonego, a rodzaj hmmm.... nerwicy natręctw. Dość nieoczekiwana forma, ale jednak tak jest. Co więcej, jakieś 10 miesięcy temu przeszłam przez to samo piekło. Też wychodzę za mąż, i jakis rok temu też znienacka poczułam ogromny lęk przed ślubem, taki paraliżujący, że nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. I też myślałam, że nie kocham, już prawie planowałam rozstanie. To co przechodzisz, opisane przez Ciebie stany i myśli pozwalają mi twierdzić, że być może jest to także i Twój problem. Porozmawiaj o tym z terapeutą, ale koniecznie z uwzględnieniem wszystkich trapiących Cię myśli, ich nasilenia, tego jak się czujesz w zwiazku z nimi. Mnie napady tych myśli i to, że powiedziałam o nich narzeczonemu zmusiły do podjęcia terapii. I dobrze się stało, bo teraz nie mam już takich lęków, wiem, że nie przestałam kochać i potrafię sobie radzić, gdy natrętne myśli chcą wziąć górę. Ten lęk nie zawsze jest objawem niedojrzałości, czasem może byc po prostu efektem tego, co siedzi głęboko w nas, obawy przed opuszczeniem, porażką czy podejmowaniem poważnych decyzji. Ale to da sie przezwyciężyć, można z tym żyć i być szczęśliwym
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-07, 23:32   #75
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Zanim założyłam ten wątek myślałam, że jestem jedna na całym świecie, która ma taki problem... Dziękuję Madzionella za wsparcie. Wiem, że terapia jest teraz najważniejsza, jednak tak ciężko jest trafić na dobrego psychoterapeutę na pewno nie będę teraz zmieniać, jednak może rozejrzę się za jakąś terapią grupową...sama nie wiem....
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-08, 17:35   #76
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Im więcej myślę tym większą mam pewność, że nie dam rady. Że próbuję przekonać się do czegoś, czego tak naprawdę nie chcę. Że nie chcę być z nim i boję się samej myśli, ze miałabym z nim być całe życie. Najgorsze jest jednak to, że przez 6 tygodni mój umysł pokonał tak potwornie daleką drogę - od wielkiej miłości do wielkiej obojętności. A wszystko zaczęło się od jednego impulsu - szybkiego ślubu. Gdyby nie on wszystko byłoby jak dawniej...Jakby mi ktoś powiedział 6 tygodni temu, że się rozstaniemy to umarłabym z płaczu i nie uwierzyła. A teraz sama "uciekłam". Zastanawiam się tylko co było prawdą. bo teraz odnajduję sobie rzeczy z przeszłości, które świadczyły o tym, że nie byłam naprawdę szcześliwa tylko udawałam. Ale z drugiej strony czy da się udawać przed samą sobą? Nie wiem co jest prawdą, czy to co było, czy to co jest. Czy i jedno i drugie. Czy może za dużo analizowałam swoje wątpliwości i przez to doszłam aż tak daleko? Że tym sposobem każda osoba obrzydziłaby sobie każdą, bo zawsze znajdzie się jakieś "ale". Tym bardziej , ze ja szukałam "ale" nie w faktach, a w uczuciach. W faktach wszystko jest ok. Ale emocje? Uczucia? Mogą zmieniać się tak szybko? Czy może to Wielki Lęk przysłonił mi wszystko....
Proszę piszcie o swoich doświadczeniach, będę wdzięczna za każde słowo
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-08, 17:53   #77
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Miniminii, kochana, ja nie wierzę, żeby to wszystko mogło tak szybko wyparować. Zresztą - objawy miałam chyba praktycznie takie same jak Ty. Też coś w środku mi mówiło, że nie kocham, że powinnam uciekać jak najprędzej i że on jest na pewno nie dla mnie. Przepłakałam wiele dni z tego powodu. Nie spałam, nie jadłam, czułam się jak w matrixie. Ale potem powoli zaczęłam sie zbierać do kupy. Zdałam na aplikację, a ze przejmowałam się głównie egzaminem, to przestałam sie tak bardzo przejmować chorobą. Do tego doszła fluoksetyna, która postawiła chemię w moim mózgu na nogi. Dało się. Teraz do ślubu pół roku, owszem, mam obawy, ale już zupełnie inne, których nie boję się powiedzieć narzeczonemu, o których normalnie rozmawiamy. Wtedy wydawało mi się, że jestem sama. Że wmawiam sobie uczucie. Tak nie jest! To uczucie wciąż się tli, jest w nas, ale choroba próbuje je zasłonić. Ktoś kiedyś powiedział, że ta choroba atakuje to co dla nas najważniejsze. I to jest prawda. To co mnie łączy z moim narzeczonym zawsze stawiałam na pierwszym planie, stąd łatwy cel,

Wyobraź sobie, ze mając te zaburzenia poszłam na ślub mojej koleżanki. I to co się działo ze mną w kościele było czymś okropnym, nigdy czegoś podobnego nie doswiadczyłam. Miałam ochote po prostu zwiać z tego kościoła, mimo, że to przecież nie był mój ślub. Totalna panika, lęk, gonitwa mysli. Uspokoiłam sie już na weselu, ale cały tydzień później to byłą jedna wielka depresja. I to mnie skłoniło, zeby w końcu siegnąć po leki, bo wcześniej nawet nie wykupiłam recepty. Niekoniecznie musisz zmieniać terapeute. Terapia nie przynosi efektów od razu, trzeba poświęcić troche czasu na to, żeby dokopać się do tego co w nas siedzi. Ja na terapię chodzę 10 miesięcy, i sama sie dziwie, ze tak szybko się ogarnęłam. Chociaż nie powiem, jeszcze wiele przede mną, bo muszę rozwiązać te problemy, które były przyczyną mojego załamania.

A na pw przesyłam Ci link do strony na którą wpadłam, próbując w internecie znaleźc odpowiedź na dręczący mnie problem. Takich jak my wbrew pozorom jest wielu, wcale nie jesteśmy same.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-08, 18:02   #78
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Jejku... ja też miałam tak ze slubem koleżanki! Poszłam na niego 2 tygodnie po rozpoczęciu kryzysu i chciałam z niego uciec, zwiać! Czułam wstrętną zazdrość i miałam myśli "ja tak nie kocham jak ona, ja nie mogłabym złożyć przysięgi" i tego dnia załamałam się jeszcze bardziej. Najbardziej boję się, że to jednak nie choroba tylko "prawda". Nie kocham i tyle. Bo skąd wiadomo, że to choroba? Chyba ciężko jest to stwierdzić Jestem już taka zmęczona, że łatwiej mi myśleć, że to koniec i nie muszę już walczyć ze sobą
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-08, 18:55   #79
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Kochana, w tym momencie sama nie stwierdzisz obiektywnie że to choroba, aczkolwiek właśnie uświadomienie sobie że to całe rozedrganie w Tobie to stan chorobowy jest kluczem do sukcesu. Ale na to trzeba chwili, to sie nie stanie na pstryknięcie palcami. Ale oczywiście, ja popracujesz z psychologiem i leki zaczną działać, to to przyjdzie. Ja teraz jestem szczęśliwa, szykuje się do ślubu, i chociaz narzeczony czasem naprawde mnie wkurza, bo oboje mamy rogate duszyczki, to ciesze sie że nie poszłam za tym co podpowiadała mi choroba, czyli, że nie odeszłam.
Ta choroba okropnie potrafi zmęczyć człowieka, ja miałam dni, gdy prawie nic nie robiłam,a czułam się jak koń po westernie.... ledwo żywa. Ale naprawde, trzeba mieć nadzieje, że można wyjśc z tego piekła. Pomyśl, że kiedyś będzie taki dzień, kiedy będziesz siedzieć obok ukochanego i pomyślisz, że dobrze zrobiłaś, że nie odeszłaś. Jak byłam w szponach choroby, to chciałam żeby to się skończyło i to pchało mnie do przodu. No i oczywiście mój narzeczony, któremu po części mówiłam o swoim stanie. Pomijałam wątpliwości co do uczuć, bo bałam się jego reakcji. Ale w międzyczasie on udowodnił mi, że jest najlepszym mężczyzną na ziemii na jakiego mogłam trafić, więc tym bardziej cieszę sie, ze wciaż jesteśmy razem. On dopingował mnie do chodzenia na terapie, do słuchania lekarza, do pracy nad sobą, do nauki do egzaminu. Jemu chciało sie jechać po mnie 200 km ciemną nocą, kiedy zrobiła sie niemożebna awantura z koleżankami w Zakopcu. On trzymał mnie za rękę pod salą egzaminacyjną jak trzęsłam się z nerwów. Wiele było takich momentów przez te ponad 5 lat. Spróbuj spojrzeć na swój związek z takiej perspektywy. Na pewno znajdziesz masę takich zdarzeń. Niech one będą Twoim paliwem.

I wiesz co - ja mam jeszcze taką jedną refleksję. Gdyby na miejscu mojego TŻta był ktokolwiek inny, historia by się powtórzyła. Też musiałabym przejść przez to piekło. Ale nie żałuję tego co było, bo troche to mną wstrząsnęło i zaczęłam brać się z życiem za bary.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-01-09, 16:22   #80
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Nic nie przeraża mnie to jak strach, że to NIE choroba, że naprawdę żyłam w fikcji 4 lata i nie chcialam się obudzić tego boję się najbardziej siedzę godzinami i chcę przypomnieć sobie dobre chwile, ale nie mogę przypomnieć sobie żadnej. Jakby ktoś wyciął wszystko nożyczkami. Nie mogę uwierzyć w swoje życie, w to wszystko co się stało. Nie widzenie się było chyba najgorszym pomysłem Jak go nie widzę, mój mózg się poddaje i nie chce mu się walczyć. Wykreślam go całkiem z przyszłości, teraźniejszości, przeszłości. Wyprowadziłam się i najgorsze jest to, że nie wiem JAK wrócić. Jak udawać że nic sie nie stało, że wszystko jest ok...
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-09, 21:01   #81
szalonaweronika
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 22
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Przede wszystkim, to nie możesz udawać, że nic się nie stało. Bo stało się bardzo wiele. Na pewno bardzo go skrzywdziłaś. Jeśli chcesz wrócić, to musisz być tego pewna. Bo jeśli będziesz mieć wątpliwości, to nie ma to sensu. Ale to dopiero początek, bo jeśli będziesz chciała wrócić, to będziesz musiała go przekonać, że może ci zaufać. Nie mam pojęcia jak masz to zrobić, ale na pewno nie będzie to łatwe. Poza tym on wiecznie nie będzie na ciebie czekać. Każdy ma swoje granice cierpliwości. W życiu bywa często tak, że jak już zrozumiesz swój błąd i stwierdzisz, że był to partner z twoich marzeń, on może będzie już z inną.

Cytat:
siedzę godzinami i chcę przypomnieć sobie dobre chwile, ale nie mogę przypomnieć sobie żadnej
Obejrzyj sobie zdjęcia z różnych momentów waszego wspólnego życia. Powrócą wspomnienia i będziesz wiedzieć co wtedy czułaś. Przypomnij sobie czy byłaś wtedy szczęśliwa, czy było to tylko złudzenie.

Pozdrawiam i życzę powodzenia.
szalonaweronika jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-10, 10:16   #82
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

To chyba nie jest jednak takie proste. "Nie wracaj, jeśli nie jesteś pewna" itp to słuszne, ale w przypadku osoby 100 % zdrowej. Jesli w grę wchodzi nerwica natręctw czy bordeline czy też błędne koło, czy inne zaburzenia depresyjne to ja zwyczajnie NIE WIEM co jest w moim mózgu prawdą, a co nie. A to będę wiedzieć dopiero po pewnym czasie...
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-10, 14:29   #83
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez szalonaweronika Pokaż wiadomość


Obejrzyj sobie zdjęcia z różnych momentów waszego wspólnego życia. Powrócą wspomnienia i będziesz wiedzieć co wtedy czułaś. Przypomnij sobie czy byłaś wtedy szczęśliwa, czy było to tylko złudzenie.

Właśnie z tymi zdjęciami to jest już najgorzej. Pisałam wcześniej, że wydaje mi się, że wszystkie te lata były złudzeniem, na zdjęciach "nie poznaję nas", czuję się obco patrząc na wszystkie zdjęcia. I to jest właśnie problem chorobowy. Nie da się przecież fizycznie "4 lata żyć w złudzeniu"! Muszę wierzyć, że moja psychika coś zrobiła i dlatego wszystko wydaje mi się obce. i ON I JA:/
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-10, 19:53   #84
malamenda2009
Zakorzenienie
 
Avatar malamenda2009
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 5 623
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Musisz dać mu wybór czy chce być z Tobą mimo tego co się stało i czy jest świadomy Twojej choroby i czy chce Ci w tym pomóc. Ale nie naciskaj do niego, na razie staraj się nie myśleć o tym ślubie, tylko po prostu postaraj się żyć z dnia na dzień i coraz lepiej radzić sobie z myślami i codziennymi zadaniami.
__________________
nasz dzień
malamenda2009 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-11, 02:11   #85
patrzacwniebo
Rozeznanie
 
Avatar patrzacwniebo
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 651
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Chciałabym Cie pocieszyć Autorko i wesprzeć ale nie mogę...
Nie rozumiem jak możesz raz pisać, że było idealnie i nie było w związku problemów a za chwilę, że czujesz niechęć i jakby TŻ był obcy.

Albo faktycznie to jakieś zaburzenie, które pewnie da się jakoś stłumić lub podleczyć, albo były problemy w związku tylko wmawiasz, że o nich nie pamiętasz albo nie wiem...

Jak pomyślę ile ja się wycierpiałam w niektórych związkach, albo ile chodzi buraków na świecie a dziewczyny i tak się łudzą, że są kochane, a tu kochający facet jest od tak odtrącany bez powodu to mnie coś trafia... Sama się nakręcasz głupimi gadkami o księciach. Myślisz, że taki ideał istnieje? Zawsze mogą przytrafić się kłótnie, nawet i kryzysy. Nie żyjesz w bajce, tu jest rzeczywistość. Pomijam fakt, że w Twoim związku nawet tych kryzysów wcześniej nie było, z tego co piszesz. Dla mnie to już jest całkiem niepojęte (a na ogół umiem wykazać się empatią).
No i te wróżki, czytanie z gwiazd i co tam jeszcze... Rozumiałabym chorobę, ciężkie dzieciństwo, chwilowe zwątpienie, nawet hormony ale sugerowanie się jakąś babą, która bawi się we wróżenie to dla mnie po prostu głupota.

Dobrze, że chodzisz na terapię, ale naprawdę bardzo, baardzo mi szkoda faceta. Jeśli zdecyduje się wciąż z Tobą być i czekać co dalej wyjdzie, to już w ogóle anioł nie facet, bo niewiele ludzi ma tyle siły w sobie, żeby słuchać, że są niekochani, gdy sami kochają i wierzyć że wszystko się ułoży.
Jak nie umiesz go docenić, daj mu odejść i żyć. Po prostu szkoda faceta.


Mimo wszystko życzę powodzenia, żebyś później nie miała do siebie żalu.
__________________
Alles met mate...maar bier met vaten!
patrzacwniebo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-11, 03:49   #86
Madelaine87
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Wiadomości: 1 647
Dot.: Kryzys po zaręczynach

patrzacwniebo ciężko jest w to uwierzyć komuś kto tego nie przeżył. Też tego nie rozumiałam dopóki nie padło na mnie.

Autorko każda, KAŻDE Twoje słowo przypomina mi momenty mojego zaburzenia. Madzionelli też. To prawda że "choroba" atakuje to na czym nam najbardziej zależy. U mnie też to była miłość. Pamiętam jak to się łączyło z gonitwą myśli. Myśli które mówiły mi że go nie kocham. Gdy pierwszy raz wylądowałam w gabinecie pierwsze co powiedziałam. Wydaje mi się, że nie kocham mojego chłopaka. Heh wtedy jeszcze nie mieszkaliśmy razem. Coś chodziło mi po głowie i wmawiało, że nic do niego nie czuję. I miałam te same wątpliwości co ty, te samy jazdy z patrzeniem na zdjęcia, wspomnieniami, to samo uczucie jak Madzionalla- poczucie życia w matrix'e. Ja się czułam jak w filmie, wycięta z rzeczywistości. A to wszystko było przez nadmierny stres w domu. Poprosiłam tż żeby nie odzywał się do mnie, dał mi czas na wyciszenie i nawet jeśli będę pisała do niego aby nie reagował. Dopiero gdy dam mu znać ,że poskładałam się spotkamy się. On wytrzymał, ja nie. Pisałam smsy choć coś mi mówiło że nie chcę do niego pisać, że nie chcę o nim myśleć. Ale serce kierowało dłońmi i samsy same się pisały. On nie reagował a jak jak go nie widziałam przeklinałam go nie wiem czemu a gdy przyjechał do mnie czułam niesamowity spokój. To była pomieszane i kompletnie niezrozumiałe dla mnie. Daj sobie czas, może faktycznie spróbuj terapii grupowej-mi właśnie ona pomogła. Leki zaczną działać za jakiś czas, pomogą ci obniżyć stres, lepiej sypiać, efekt zobaczysz za kilka tygodni. Minęło kilka lat i nawet teraz mam takie głupie momenty ale zazwyczaj przy nadmiernym stresie i jestem na tyle silna że potrafię to sobie tłumaczyć. Coś mi mowi że nie chcę z nim być choć nie mam ku temu podstaw ( a jest już moim mężem ) i te myśli mnie męczą i męczą ;/;/ Może dla ciebie zaręczyny były tak silnym przeżyciem, że coś włączyły w tobie i zaatakowały właśnie to na czym ci zależy? Głowa do góry. Jak wpiszesz w necie w googlach forum nerwica wejdź tam a sama zobaczysz że mnóstwo ludzi ma ten sam problem co Ty
Madelaine87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-11, 22:22   #87
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Minimini, nie możesz sie poddawać. Możliwe że chwilowa separacja od partnera da dystans, pomoże ci troche spojrzeć na to z innej perspektywy. Jedna z dziewczyn napisała tu, że powinnaś dać wybór Narzeczonemu. Wiesz, ja postąpiłam podobnie swego czasu. Mój narzeczony także do końca nie rozumiał co się ze mną dzieje, można powiedzieć, że był zdrowo zdezorientowany,a wszystko dlatego że ja też nie potrafiłam zrozumieć skąd nagle to wszystko. Gdy po raz drugi zabraliśmy się za temat ślubu, to powiedziałam mu, że dojde do ołtarza, nawet gdyby ten strach miał mnie udusić. Ale jednocześnie powiedziałam, że on też ma wybór, że jeżeli nie czuje się na siłach by być ze mną mimo moich zaburzeń, to zrozumiem, jeżeli wybierze inaczej. Na szczęście ten wybór był niepotrzebny, bo jesteśmy dalej razem.

Musisz przede wszystkim dać sobie czas, by zaczęły działać leki, bo one naprawde zmniejszą poziom lęku, myśli będą znośniejsze i dzięki temu będziesz mogła zacząć uczyć się walki z nimi. Swoją drogą - jakie leki dostałaś? Ja brałam Fluoksetyne, bardzo mi pomogła. Aż żałuje, że dalej jej nie biore, bo teraz mam gorący okres, mało czasu, dużo stresu, jeszcze muszę znaleźć nową pracę, przygotowania nabierają tempa, więc robi się ciężej. Koniecznie nie odpuszczaj terapii, jeżeli tylko coś się poprawi, bo ta choroba potrafi atakować cyklami, raz jest strasznie, dno, piekło, a po jakimś czasie wszystko puszcza na chwile - kilka godzin, dni, czasem tygodni, by powrócić znowu. Chociaż mój okres "remisji" jest juz dość długi, od sierpnia prawie.

Kochana, trzymam kciuki, musi się udać. Czytałam na forum, które Ci podesłałam podobną historię, co więcej, zakończoną happy endem. Musisz wierzyć że i w Twoim przypadku tak będzie.

Madeline - czy dobrze myślę, ze myślę, że masz na imię tak samo jak ja i z tego samego rocznika?
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-11, 23:26   #88
Madelaine87
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Wiadomości: 1 647
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Zgadza się, ten sam rocznik i imię
Madelaine87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-12, 11:38   #89
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Madelaine87, miałam dokładnie to samo z smsami! Rozstaliśmy się na te kilkanaście dni i miałam dać sobie czas, nie odzywać się, ale smsy same się pisały! co chwilę - raz miłe, raz typu "wcale nie jesteś idealny, tak naprawdę wiele błędów popełniłeś, nie jesteś bez winy" itd Któregoś dnia dostałam od niego smsa, że właściciel wypowiedział nam mieszkanie, że musimy się wyprowadzić do końca stycznia i wtedy panika w sercu - to znak, już teraz nawet mieszkania nie mamy, naszego miejsca, gdzie mieliśmy nasze wspomnienia, już koniec całkowity. wpadłam w szloch, zadzwoniłam do niego, mimo, że go nie lubiłam, zaczęłam nawijać o wszystkim, o tym co czuję, o tym, że myślę, że mam nerwicę o wszystkim. Po piętnastu minutach już tu był Przytulił i powiedział "pomogę Ci, wszystko się ułoży"((( Po raz kolejny okazało się, że go źle oceniam, wyzywałam go, że zostawia mnie w potrzebie, nienawidziłam za to, a on kolejny raz zapomniał o swoim bólu, by być przy mnie teraz wszystko mnie przerasta, jak pomyślę o nowym mieszkaniu już go nie lubię. Ostatnio jestem spokojna, mimo, że już nie jem leków. Tylko jestem spokojna "negatywnie", czyli : odkochałam się, trudno. Po prostu tak często myślę, że wmówiłam sobie nerwicę i wcale jej nie mam. Bo jak kiedyś miałam momenty kocham/nie kocham, tak teraz mam tylko "nie kocham". i to w stanie spokoju! Bo przez pierwsze tygodnie niepokój był, jak myslałam "nie chcę z nim być" a po kilku tygodniach, jak myslałam "muszę z nim być". Wszyscy mówią, że gdybym nie kochała to już bym odeszła cała w skowronkach i nie myślała o nim wcale. Wiem, że w poprzednich związkach tak było...Oczywiście psychiatra (nowy - pojedyncza konsultacja) powiedział, że nerwica na bank. Powiedział też, że skoro normalnie zaczęłam jeść i spać to nie potrzebuję leków. I to mnie załamało, bo myślałam, że wraz z lekami przyjdą "dobre myśli", których już nie ma nawet przed sekundę Dziś w telewizji powiedzieli, że często ludzie boją się rozstania, bo szkoda im swojej "uczuciowej inwestycji". Od razu uznałam, że to właśnie ja tak mam i niepotrzebnie doszukuję się choroby. Bo jak na początku miałam rozpacz "jak to nie kocham??? jak to???? chcę kochać!!!!" tak teraz boję się obu scenariuszy. Łatwiejszy jest dla mnie do przyjęcia ten "Jeśli się teraz rozstaniemy, to i tak kiedyś weźmiemy z kimś ślub, więc teraz nie trzeba się męczyć". To bardzo źle świadczy, że mam takie myśli! Mam obsesję pod tytułem "on będzie szczęśliwy z inną, ja z innym" i to się tak zakorzeniło, że nie chce odejść Dziękuję Wam bardzo za pomoc i ciepłe słowa, tylko dzięki Wam w ogóle zaczęłam dopuszczać myśl, że to jednak nerwica....
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-01-12, 11:54   #90
nivea91
Zakorzenienie
 
Avatar nivea91
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 6 485
Dot.: Kryzys po zaręczynach

w ciągu 3 letniego związku miałam oarę takich akcji. Może nie aż tak długo trwających,ale zawsze. Tylko ja to duszę w sobie,nikomu o tym nie mówię,bo raz na jaki czas po prostu tak mam i chyba się do tego przyzwyczajam. Wydaje mi się,że każda,nawet idealna para ma czasami chwilę zwątpienia i to wcale nie musi być odkochanie. Trzeba to przeżyć jakoś...
nivea91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-08-09 21:27:35


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:48.