Kryzys po zaręczynach - Strona 17 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-07-16, 08:38   #481
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Już wczoraj było wszystko ok. Zaczęłam się cieszyć!
Ale mój TŻ powiedział, że spodziewał się innej reakcji, bo wyglądała inaczej niż powinna.
Teraz nakręcam się, żeby być szczęśliwą, bo on ode mnie tego wymaga!
Jestem załamana, boję się przeokropnie! ;(
Nie mogę jeść, spać.
Powiedziałam mu, że boję się, że ma teraz wątpliwości, że może chce to cofnąć. On się wkurza, jak tak mu mówię. Boję się, nie wiem co robić

Tak bardzo go kocham, nie wyobrażam sobie sekundy bez niego. Nie wyobrażam sobie, żeby coś mogło się stać!
Pomóżcie!
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-16, 14:34   #482
miniminii
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 108
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Witaj Pomocypomocy Jak pewnie czytałaś, miałam podobnie jak Ty. Podczas zaręczyn zalałam się łzami szczęścia, jednak i tak czułam się jakoś dziwnie, sparaliżowało mnie, zawsze chciałam odpowiedzieć "tak" a powiedziałam "no" i się przytuliłam. Przez kolejne 6 miesięcy analizowałam dlaczego nie potrafiłam powiedziec "Tak", że na pewno to dlatego, że nnie kocham, że nie jest mi pisany itd. Cały czas przetacza mi się to przez głowę. I oczywiście - może tak być. Ale przede wszystkim należy zwrócić uwagę na taki fakt: człowiek ma prawo się BAĆ. ten strach może siedzieć w podświadomości i objawiać się jako niepewność, paniczny lęk itd. Psuć nam najważniejsze wydarzenia. Osoby z nerwicą boją się tysiąc razy mocniej i co gorsze - nie potrafią odróżnić strachu nerwicowego od tego prawdziwego. Po 8 miesiącach walki to wiem, ale nadal długa droga przede mną. Cały czas mam momenty ucieczki i zwątpienia pt" musimy się rozstać, wszystko jest bez sensu itd", a wystarczy krótka "dobra " chwila żebym płakała ze szczęścia i planowała różową przyszłość. Ja postanowiłam sobie, że najpierw muszę opanować mysli, uspokoić się, potem dopiero podejmę ważne decyzje, jak slub, przeprowadzka. Ja tak muszę, bo inaczej bym zwariowała, uciekła sprzed ołtarza itp i mogła żałować do końca życia. Ja muszę na spokojnie, muszę mieć czas przestać się bać. Pomocypomocy, uspokój myśli, nie popędzaj się, daj sobie tyle czasu i będziesz potrzebowała. Staraj się żyć tu i teraz. A jeśli się boisz, przytul się do narzeczonego, wypłacz, to pomoże jak nic innego Jesteśmy z Tobą i postaramy Ci sie pomóc w Twojej drodze i mam nadzieję, że i Ty pomożesz nam Przemyśl jeszcze sprawę terapii - mi pomaga wyjaśnić kilka spraw, których w życiu nie potrafiłabym sama rozwikłać Całuję!

---------- Dopisano o 15:34 ---------- Poprzedni post napisano o 15:29 ----------

Madzionella - w Dniu Twojego ślubu będę już w Tajlandii, więc nie będę mogła złożyć Ci wtedy życzeń Przyjmij więc moje życzenia teraz: Życzę Ci żeby Najpiękniejszy Dzień Waszego Życia był idealny, nie dzięki pięknym kwiatom i sukni, ale dzięki Waszej wspólnej obecności przez Bogiem, który połączy Was na zawsze Dużo dużo dużo szczęścia, SPOKOJU i MIŁOŚCI na Nowej, Lepszej Drodze Życia!
miniminii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-16, 17:01   #483
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

na prawdę strasznie się cieszę, że znalazłam to forum, ale to już wcześniej pisałam
Dajecie niesamowite wsparcie! Najpierw przed odnalezieniem "Was" byłam najbardziej przerażona, że jestem jedna jedyna na świecie!!!
A widzę, że tak nie jest.
Dzisiaj siostra, która jest ze swoim chłopakiem ponad 5 lat i już się wkurza, że ten się nie oświadcza, powiedziała mi, że jak jej chłopak dowiedział się, że mój się oświadczył, to ten już też pierścionka szuka i zaraz mojej siostrze się oświadczy. A ona mówi, że do tej pory marzyła o tej chwili, ale jak zobaczyła strony z pierścionkami w historii, to się przestraszyła i jej się odechciało :P

Więc to chyba duża część kobiet tak ma? I to nie wszystkie z podobnymi problemami do naszych...
Tak jak napisałaś, miniminii, każdy ma prawo się bać.
Mój narzeczony przemyślał swój strach, obawy, wątpliwości przez wiele, wiele miesięcy, a ja dostałam do zastanowienia 3 sekundy.
Wiadomo, nie żałuję tego, nic innego bym nie odpowiedziała, ale pojawił się jakiś strach.
Może mój problem aż tak duży nie jest, może ja jestem dopiero gdzieś na początku mojej choroby...
Najważniejsze dla mnie to to, że wiem że bezgranicznie kocham.
Od rana jest już znacznie lepiej, bo rozmawiałam z TŻ. I pisałam, że jestem skomplikowana i o tym już dawno się dowiedział i będę mu to jeszcze wszystko tłumaczyć. Ale napisał coś bardzo ważnego, że jeżeli takie moje dziwne zachowanie ma doprowadzić w końcu do mojego szczęścia, to on to jakoś przeżyje.
Najgorsza była dla mnie ta presja!
Najpierw się ucieszyłam strasznie, ale potem czułam, że zaczyna mnie opanowywać strach. TŻ to zauważył, pomyślał, że żałuję, że mam wątpliwości i strasznie posmutniał.
Więc odczułam z jego strony tak jakby PRESJĘ. Czułam to "bądź szczęśliwa, dlaczego się nie cieszysz???" Im bardziej to czułam, tym bardziej zapadałam się w coraz większy smutek!

Moim zdaniem najgorsze w tej chorobie to PRESJA. Im bardziej nam zależy, żeby się tego pozbyć, tym bardziej to się przyczepia. Jeżeli puścimy to sobie, powiemy sobie: dobra, zgadzam się na to, nie muszę się uśmiechać, mogę być przygnębiona i smutna, tym szybciej to odpuszcza!

Trzymajcie się!

O terapii myślę, ale nie już w kontekście zaręczyn- wydaje mi się, że z tym chyba sobie poradzę. Ale potrzebuję siły na przyszłość, bo zupełnie nie panuję nad stresem, problemami.
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-16, 18:44   #484
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Miniminii - dziękuję za życzenia. Teraz już wszystko jest prawie na finiszu i dawne lęki znów pukają do drzwi. To chyba już pożegnanie z nimi, mam taką nadzieję, ale własnie przez nie nie odczuwam radości z nadchodzącego ślubu, podchodze do wszystkiego bez emocji. Chwilami znów pojawiają się myśli czy ja kocham narzeczonego, czy będziemy dobrym małżeństwem czy też za rok spotkamy się na sali sądowej. Nie jest to zbyt przyjemne, ale ignoruję te myśli, niby są, ale są słabe, nie tak intensywne jak kiedyś. Jedynie co, to boję się, że spanikuje w ostatniej chwili, gdy już będziemy składać przysięgę. Poza tym wkurza mnie to, że czuję się wypłukana z dobrych uczuć względem narzeczonego, jakby mi ktoś je wykasował z głowy. Z drugiej strony - dziś byliśmy na spotkaniu z kościelnym, który nam opowiadał jak to wszystko ma wyglądać. Czułam radosne podekscytowanie, nie mogłam sie doczekać. Mieszają się we mnie te dwie postawy. Wiem, że to minie i będę szczęśliwa z moim jeszcze narzeczonym, a za 4 dni już mężem. To co teraz próbuje się zadziac w mojej głowie jest pochodną stresu, też tego dotyczącego utraty pracy. Poprzednio też tak było, więc się tak nie przejmuję. Zakładam, że coby nie było, będzie dobrze i będziemy ze sobą szczęśliwi.

Pomocypomocy - miałam podobnie, też wydawało mi się, że jestem jakimś dziwolągiem. Dość szybko znalazłam różne fora poświęcone nerwicy i gamofobii, to trochę pomogło, ale że to cholerstwo wciąż wracało, to w pewnym momencie zgłupiałam i byłam skłonna powiedzieć, ze nie kocham mojego narzeczonego. Tylko jeden w tym szkopuł - za nic na świecie nie wyobrażałam sobie, byśmy mieli się rozstać. I teraz też, mimo, że mysli troche atakują, to nie wyobrażam sobie innego scenariusza, jak sobotni ślub, przysięga i szczęśliwe życie później. Przy zaręczynach też było tak, że przestraszyłam się na chwilę, ale szybko o tym strachu zapomniałam. Wrócił półtora roku przed ślubem i dawał mi porządnie popalić przez ponad rok. Teraz niby kombinuje, jakby mi tu dokopać na ostatniej prostej, ale ja mu się nie dam. Moje zaburzenia nie będą mi ustawiać życia, co to, to nie! Zakładam, że podjęłam dobrą decyzję i na pewno nie będę jej zmieniać pod wpływem zaburzeń i strachu nerwicowego.

A tak na marginesie, w kościele mam takie same odczucia co Ty. Jak sobie wyobrażam Dominika skłądającego przysięgę małżeńską, to czuje sie taka spokojna, pewna. I to jest najważniejsze.
Z presją też masz sporo racji. My, nerwicowcy, ogólnie lubimy bardzo nakładać sobie za dużą presję, za dużo od siebie wymagać. Mamy silnie wdrukowane wzory zachowań, jak z zaręczynami czy miłością, jak coś tylko lekko od nich odstaje, to już widzimy to w czarnych barwach. Jak ukochany nie zadzwoni zaraz po pracy - już nie kocha. Jak się złoszczę na TŻta - już ja nie kocham. A to wcale tak nie jest. Trzeba być wyrozumiałym dla siebie i innych, nie próbować wszystkiego i wszystkich poddawać jakiejś nieziemskiej dyscyplinie. Nie wszystko możemy przewidzieć i to się tyczy także małżeństwa. Jak to powiedział mój znajomy ksiądz, który będzie mi udzielał ślubu: trzeba chcieć w tej danej chwili rzucić się z tą drugą osobą w studnię przyszłości.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka

Edytowane przez Madzionella
Czas edycji: 2012-07-16 o 18:48
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-16, 20:16   #485
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Tak pięknie piszecie
Aż chce się to czytać
Powiem Wam szczerze, że też trochę boję się wchodzić na takie fora. Zastanawiam się czy nie zaprzestać. Z jednej strony, ciągnie mnie, czuję ulgę na chwilę, ale z drugiej, wiem niestety z autopsji, że nakręca mnie i nie pozwala zapomnieć o tym czymś. Tak miałam ostatnio, przy listopadowym napadzie, o którym pisałam. I pewnego dnia zakazałam sobie wchodzenia na nerwica.com Na początku korciło strasznie, żeby wejść, ale z drugiej strony problem zaczął mijać... Może to dziwne, nie wiem...
Pierwsze kilka dni ciągle mnie korciło, żeby wchodzić. Ale przy tym samym zaczęłam się lepiej czuć. W końcu zapomniałam o tym i problem za kilka tygodni minął.
Z resztą ktoś na jednym z forów napisał, że jeżeli chcesz się pozbyć tego cholerstwa, to przestań nałogowo przeszukiwać internet i fora. Może to mój sposób
Mam nadzieję, że rozumiecie...

Ale wiem na pewno, że cudownie, że znalazłam to forum. Dzięki niemu zrozumiałam, że dużo narzeczonych tak ma! Że nie jestem jakimś dziwadłem, które marzyło o zaręczynach i ślubie od pierwszego dnia poznania i mu przeszło w 30 sekund po zaręczynach.
Bo wcześniej widziałam same radosne wpisy o zaręczynach.
Co do swojej miłości do narzeczonego- nie mam żadnych wątpliwości (DZIĘKI BOGU! ), ale zdziwiła mnie i wywołała pewien nawrót tego czegoś, MOJA WŁASNA REAKCJA, co za tym szło- smutek mojego TŻ.

Ja już wcześniej planowałam, wiedziałam w jakim kościele, w jakiej restauracji, oglądałam codziennie suknie ślubne, wymyślałam w głowie dodatkowe atrakcje dla gości typu upominki, lampiony, prezentacje multimedialne, nawet winietki oglądałam na allegro:P Jaką radość mi to sprawiało!
I teraz tez tak chcę
Postaram się narazie zapomnieć o tym, przykryć innymi obowiązkami- zawsze się udawało. Ale nie wykluczam wizyty u psychologa. Bo ogólnie nie radzę sobie ze sobą.

---------- Dopisano o 21:16 ---------- Poprzedni post napisano o 20:29 ----------

Jak to ja uwielbiam się dołować
Przeszukałam Internet...
I jakie opinie mądre znalazłam... Ogólnie: bez 100% pewności, nie powinno się podejmować takiej decyzji, ani przyjmować pierścionka, ani decydować na ślub. Dzięki Bogu było kilka normalnych wpisów typu: ktoś kto nie ma grama wątpliwości jest totalnym szaleńcem i nie jest świadom swoich czynów do końca.
Chyba tylko 19-latki po 3 miesiącach związku nie mają żadnych wątpliwości.
Ależ się wkurzyłam, no!!!

Jakbym "Was" nie znalazła, to bym się chyba totalnie załamała i zwariowała...

Koniec! Basta! Już nie przeszukuję Internetu! Stek bzdur i tyle!
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-18, 19:15   #486
muszyna1221
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 1
Dot.: Kryzys po zaręczynach

hej jestem tutaj nowa i w związku z tym witam wszystkie dziewczyny

jestem świeżo co zaręczona dopiero miesiąc ... i jakoś tak przez przypadek weszłam na to forum....
ja też bałam się odpowiedzieć tak... tylko jakąś tam pierdołę powiedziałam, z racji tego, że raczej to nie była niespodzianka bo On już od jakieś czasu mi mówił... jeszcze zanim przyjechał to się spytał jakie kwiatki chce... ale i tak jak uklęknął przede mną to poczułam się nieswojo...
jak byłam mała to też myślałam, że będą motyle, że będę wiedziała że to ten jedyny... nawet mam wrażenie, że wszyscy się bardziej z tego cieszą niż ja sama... każdy mówi o łał ale fajnie....., opowiadaj.... itd a ja nawet nie wiem co mam mówić w tym momencie tylko czuje jakieś takie skrępowanie... i nie to że jestem nieśmiała bo raczej lubię być w centrum zainteresowania i lubię mówić o sobie...
w moim przypadku jest jeszcze trochę inaczej bo On pije... i to mnie bardzo męczy i stresuje... więc to jest dodatkowy problem, z którym nie potrafię sobie poradzić... a też nie mam siły podjąć jakiś ostatecznych kroków... "albo wte albo wewte..." Ci wtajemniczeni mi mówią, żebym się zastanowiła... ale ja nie mam na tyle siły żeby go zostawić... ale też nie mam siły patrzeć jak on pije...

oj przepraszam, że tak jakoś zmienił mi się temat ale chciałam się wygadać i tak mi zeszło...
muszyna1221 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-18, 20:53   #487
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez muszyna1221 Pokaż wiadomość
hej jestem tutaj nowa i w związku z tym witam wszystkie dziewczyny

jestem świeżo co zaręczona dopiero miesiąc ... i jakoś tak przez przypadek weszłam na to forum....
ja też bałam się odpowiedzieć tak... tylko jakąś tam pierdołę powiedziałam, z racji tego, że raczej to nie była niespodzianka bo On już od jakieś czasu mi mówił... jeszcze zanim przyjechał to się spytał jakie kwiatki chce... ale i tak jak uklęknął przede mną to poczułam się nieswojo...
jak byłam mała to też myślałam, że będą motyle, że będę wiedziała że to ten jedyny... nawet mam wrażenie, że wszyscy się bardziej z tego cieszą niż ja sama... każdy mówi o łał ale fajnie....., opowiadaj.... itd a ja nawet nie wiem co mam mówić w tym momencie tylko czuje jakieś takie skrępowanie... i nie to że jestem nieśmiała bo raczej lubię być w centrum zainteresowania i lubię mówić o sobie...
w moim przypadku jest jeszcze trochę inaczej bo On pije... i to mnie bardzo męczy i stresuje... więc to jest dodatkowy problem, z którym nie potrafię sobie poradzić... a też nie mam siły podjąć jakiś ostatecznych kroków... "albo wte albo wewte..." Ci wtajemniczeni mi mówią, żebym się zastanowiła... ale ja nie mam na tyle siły żeby go zostawić... ale też nie mam siły patrzeć jak on pije...

oj przepraszam, że tak jakoś zmienił mi się temat ale chciałam się wygadać i tak mi zeszło...

Witaj Muszynko . Wiesz, jak Ciebie czytam, to widzę, że Twój problem jest inny niż nasz. Ty masz realne wątpliwości, czy zwiazać się z człowiekiem, który jest w szponach nałogu. I wcale Ci się nie dziwię. Na twoim miejscu też bym miała. Jeżeli nie czujesz się na siłach pójść w którąkolwiek stronę - przede wszystkim idź do psychologa, wzmocnij siebie. Kogokolwiek będziesz miała przy swoim boku, sama jesteś najważniejsza. A z Twojego postu przebija dziewczyna, która jest bardzo umęczona związkiem i życiem samym w sobie. Od siebie powiem Ci - ja też miałam chwilę w trakcie oświadczyn, gdzie czułam się nieswojo, ale to była sekunda dosłownie. A o oświadczynach opowiadam zawsze z dumą i rozbawieniem. Teraz, gdy slub już za kilka dni, mój stan jest różny - raz to radosne podniecenie, raz to lekko natarczywe myśli i lekki strach. Ale od momentu rozpoczęcia organizacji ślubu do dziś przeszłam tak wiele, że wiem, że ten stan jest chorobą. A ja się tej chorobie nie poddam, bo moje szczęście jest ważniejsze.
Muszynko, w Twoim przypadku też chyba masz do czynienia z chorobą, ale to jest współuzależnienie. On, jak piszesz pije, ty nie masz sił by z tym walczyć, ale też by odejść. Nie chce sugerować jakiegokolwiek rozwiązania, ale sama chyba wiesz jakie ono powinno być. Trzymam za Ciebie mocno kciuki.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-07-19, 10:31   #488
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Madzionella, kiedy Twój ślub?

No ja myślałam dużo, dużo też czytałam, myślałam i rozmawiałam ze swoim TŻ i nerwicy.
Moje objawy wskazują na tą chorobę, ale też nie do końca... To mnie w sumie pociesza. Ale wydaje mi się, że wizyta u psychologa będzie nieunikniona.
Myślałam dużo przez ten czas i doszłam do wniosku, że najbardziej boję się ODRZUCENIA. I w chwili kiedy TŻ mi się oświadczał, po pierwszej euforii właśnie o tym pomyślałam...
Że żadne zaręczyny, żaden ślub nic nie gwarantuje. A teraz jak jesteśmy zaręczeni, to jakby mnie zostawił, to by mi serce pękło... Bo taka poważna deklaracja, a on może się wycofa...
Już raz był zaręczony i stąd moje obawy. Co prawda doskonale znam okoliczności i powody, dla którego tamte zaręczyny zostały zerwane, ale mimo to, boję się...

Każda jego smutniejsza mina, każde zamyślenie, mówi mi, że coś jest nie tak, że może ma wątpliwości, że może chce się z tego wycofać, może żałuje.

Ale na zdrowy rozum, po co by mi się oświadczał? Przecież myślał o tym od bardzo długiego czasu!

Ale do mojego umysłu to nie dociera!
Jak mi mówi, że nigdy tak mocno nie kochał, jak mówi, że nigdy mnie nie opuści, to czuję ciepło na sercu, bezpieczeństwo. Ale zaraz głupie myśli mnie nachodzą.

I to jest chyba mój główny lęk! Że mnie porzuci...
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-19, 17:50   #489
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez pomocypomocy Pokaż wiadomość
Madzionella, kiedy Twój ślub?

No ja myślałam dużo, dużo też czytałam, myślałam i rozmawiałam ze swoim TŻ i nerwicy.
Moje objawy wskazują na tą chorobę, ale też nie do końca... To mnie w sumie pociesza. Ale wydaje mi się, że wizyta u psychologa będzie nieunikniona.
Myślałam dużo przez ten czas i doszłam do wniosku, że najbardziej boję się ODRZUCENIA. I w chwili kiedy TŻ mi się oświadczał, po pierwszej euforii właśnie o tym pomyślałam...
Że żadne zaręczyny, żaden ślub nic nie gwarantuje. A teraz jak jesteśmy zaręczeni, to jakby mnie zostawił, to by mi serce pękło... Bo taka poważna deklaracja, a on może się wycofa...
Już raz był zaręczony i stąd moje obawy. Co prawda doskonale znam okoliczności i powody, dla którego tamte zaręczyny zostały zerwane, ale mimo to, boję się...

Każda jego smutniejsza mina, każde zamyślenie, mówi mi, że coś jest nie tak, że może ma wątpliwości, że może chce się z tego wycofać, może żałuje.

Ale na zdrowy rozum, po co by mi się oświadczał? Przecież myślał o tym od bardzo długiego czasu!

Ale do mojego umysłu to nie dociera!
Jak mi mówi, że nigdy tak mocno nie kochał, jak mówi, że nigdy mnie nie opuści, to czuję ciepło na sercu, bezpieczeństwo. Ale zaraz głupie myśli mnie nachodzą.

I to jest chyba mój główny lęk! Że mnie porzuci...

W sobotę. Za 48 godzin będę już mężatką. I powiem szczerze, że stres mnie ściska, jakieś czarne myśli przerzucają się przez głowę chwilami. Ogólnie jestem tak zadaniowo nastawiona, że nie czuje żadnych emocji. Mam nadzieje, że to już pożegnanie z moimi lękami i od ślubu będzie już tylko lepiej. I że będziemy szczęśliwi
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-20, 17:49   #490
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Madzionella, trzymam za Ciebie kciuki! Jestem pewna, że jak jutro staniesz przed ołtarzem, to nic nie będzie się liczyło, zapomnisz o tym cholerstwie, miłość jest silniejsza! Choroba przy tym jest niczym!

Miałam dzisiaj pierwszy przebłysk szczęścia. Dalej nie jest tak jak chciałabym, żeby było. Doszłam do tego, w czym jest problem. Nadal boję się odrzucenia. Tak było na samym początku naszego związku. Ale przełamałam to po jakimś czasie. Teraz znowu odżyło...
Zaręczyny to już bardzo poważna sprawa. Wszyscy pytają o ślub, rodzice robią już konkretne plany. W momencie kiedy TŻ klęknął znowu stanął mi przed oczami ten strach. Że mnie zostawi, a wtedy byłaby już prawdziwa rozpacz. I właśnie tego się boję...

Miałam przebłysk szczęścia. Znowu poczułam się jak przed zaręczynami. Że marzę o tym dniu, wyobrażam sobie przysięgę małżeńską. Tak jakby słońce wyszło zza chmur po długim czasie.
Wierzę, że to kwestia czasu.
Boję się tylko, ze mnie zostawi. Że moje zachowanie oddali go ode mnie. Z drugiej strony, tylko już przeszliśmy. Mówi, że jestem kobietą jego życia. Jeżeli by tak nie było, to chyba dałby sobie ze mną spokój.
Tak bardzo go kocham.
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-20, 20:29   #491
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez pomocypomocy Pokaż wiadomość
Madzionella, trzymam za Ciebie kciuki! Jestem pewna, że jak jutro staniesz przed ołtarzem, to nic nie będzie się liczyło, zapomnisz o tym cholerstwie, miłość jest silniejsza! Choroba przy tym jest niczym!
Pomocypomocy, dziękuję za słowa otuchy. Mam nadzieję, że włąśnie tak będzie, bardzo bym chciała, żeby nam się udało. Im bliżej ceremonii, tym mniej napastują mnie myśli. Teraz w ogóle tęsknie za moim przyszłym mężem, bo pojechał na lotnisko odebrać kolegę, który do nas przylatuje z Irlandii. A chcialabym żeby był teraz ze mną. Wróci, to wypijemy lampke wina i do spania, bo jutro czeka nas ciezki dzień. Trzymajcie za mnie dziewczynki kciuki, bo chwilami wydaje mi się, że zwieje sprzed ołtarza. Raczej tego nie zrobię, ale czasem takie głupoty mi przez myśl przechodzą.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-07-20, 20:39   #492
Thornfield
Przyczajenie
 
Avatar Thornfield
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 11
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Good luck...

Czasem dobrze jest ugryźć sie w język i przemilczeć... ; )

Edytowane przez Thornfield
Czas edycji: 2012-07-20 o 20:42
Thornfield jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-21, 20:59   #493
Brook
Zakorzenienie
 
Avatar Brook
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Madzionella powodzenia
w zasadzie to juz Gratulacje!
czekamy na relacje na dniach
__________________
"Believe in magic"

Brook jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-23, 11:40   #494
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez Brook Pokaż wiadomość
Madzionella powodzenia
w zasadzie to juz Gratulacje!
czekamy na relacje na dniach

Dziękuję! Kochane, zebrałam sie na odwagę, i jestem już po drugiej stronie. I ten lęk był na wyrost. Do końca mnie trzymał, nawet jeszcze chwilę po, ale nie dałam mu się. I czuję się z tym naprawdę super. Relację zdam wam w najbliższych dniach, bo na razie trzeba jeszcze ogarnąć ten poweselny rozgardiasz.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-25, 20:01   #495
ArashiKishu
Raczkowanie
 
Avatar ArashiKishu
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 87
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Gratulacje Madzionella czekamy na jakąś relację Może zdjęcie?
__________________
Pani magister

23.08.2014 g 17:00
ArashiKishu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-25, 20:28   #496
Elfir
Zakorzenienie
 
Avatar Elfir
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Hmmm.. Ja nie miałam żadnych watpliwości ślubując czy też przyjmując pierścionek. To były naturalne etapy związku.
Nie wyobrażam sobie czego miałabym sie bać?
Jak się czlowiek boi to dla mnie znaczy "uwaga!".
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir

***
Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy.
T.Pratchett
Elfir jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-26, 13:06   #497
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez Elfir Pokaż wiadomość
Hmmm.. Ja nie miałam żadnych watpliwości ślubując czy też przyjmując pierścionek. To były naturalne etapy związku.
Nie wyobrażam sobie czego miałabym sie bać?
Jak się czlowiek boi to dla mnie znaczy "uwaga!".
Elfir, nie mogę się z Tobą zgodzić. Czasem, jak w przypadku nas tu na tym wątku, strach jest zupełnie irracjonalny. Dla mnie też to było zupełnie naturalne, że bierzemy ślub, czy że się zaręczymy. A strach był elementem, którego nie chciałam, bo i nie miałam obiektywnych podstaw do tego by się bać. Poza tym - bierz pod uwagę, ze my tu nie mamy do końca zdrowej psychiki, każda z nas została w jakiś sposob poraniona wcześniej. Poza tym - ślub jest tak ważną decyzją, że kompletny brak wątpliwości wydaje mi się czymś wręcz irracjonalnym, świadczy raczej o zupełnie beztroskim podejściu do życia. Ale to moja interpretacja, więc proszę nie bierz jej do siebie. Każdy jest inny, a czy lęki lub ich brak okażą się słuszne, pokaże życie.

Relację zdam Wam wieczorem, bo na razie kompletnie nie mam czasu by się rozwinąć.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-26, 14:58   #498
Elfir
Zakorzenienie
 
Avatar Elfir
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Ślub jest ważną decyzją, owszem.
Tak samo ważną jak wizyta u notariusza. Ale u notariusza też nie czułam strachu, jak bywałam

Różnimy się chyba wiekiem w którym zawieramy małżeństwo. Bardzo młode dziewczyny przywiązują do ślubu zbyt dużą wagę, podchodzą ze zbytnią egzaltacją i tworzą sobie w głowie skomplikowane scenariusze.

Przy kolejnym ślubie będziesz już podchodziła do tego z większym luzem
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir

***
Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy.
T.Pratchett
Elfir jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-26, 19:22   #499
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez Elfir Pokaż wiadomość
Ślub jest ważną decyzją, owszem.
Tak samo ważną jak wizyta u notariusza. Ale u notariusza też nie czułam strachu, jak bywałam

Różnimy się chyba wiekiem w którym zawieramy małżeństwo. Bardzo młode dziewczyny przywiązują do ślubu zbyt dużą wagę, podchodzą ze zbytnią egzaltacją i tworzą sobie w głowie skomplikowane scenariusze.

Przy kolejnym ślubie będziesz już podchodziła do tego z większym luzem
Elfir, tak źle mi życzysz? Być może różnimy sie wiekiem, ale mi zawsze mówiono, że jestem zbyt poważna jak na swój wiek i wiele spraw biorę bardziej serio niż trzeba. Dlatego to co przeszłam przed ślubem traktuje jako pokłosie mojego charakteru, nerwicowych skłonności i wcześniejszych przeżyć. Nie wiem jak Ty, ale mnie brakuje miesiąca do 25 urodzin.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-07-27, 18:17   #500
Brook
Zakorzenienie
 
Avatar Brook
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Elfir tutaj nic nie ma do rzeczy wiek ani ktory raz slub jest z rzedu - ten strach ktory odczuwaja osoby z nerwica jest irracjonalny
mozna sie bac wszystkiego roznych rzeczy ktore zdrowej osobie nie przynosza zadnych watpliwosci czy trudnosci
bowiem osoby z nerwica sa dotkniete np ciezkich dziecinstwem, zachwianym poczuciem bezpieczenstwa w zyciu co przejawia sie strachem przed wieloma sytuacjami w zyciu tym bardziej tymi waznymi
niestety psychika nasza jest przeciazona
co nie znaczy ze nie umiemy sie cieszyc chwila- potrafimy cieszyc, a jednoczescie martwic albo stresowac tym samym zdarzeniem odczuwajac skrajne uczucia

Dobrze ze tego nie rozumiesz bo na cale szczescie nie masz nerwicy
__________________
"Believe in magic"

Brook jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-29, 08:07   #501
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Elfir, dziękuj Bogu, że nie masz pojęcia o tym CHOLERSTWIE.
Zazdroszczę tym osobom jak nikomu innemu!

My kochamy, a być może że kochamy jeszcze mocniej niż normalny człowiek.
Ta choroba atakuje to, co w Twoim życiu jest najważniejsze.
Przepraszam, ale uważam, że takie osoby jak Ty, nie powinny zabierać głosu w takiej sprawie, bo zasiewasz dodatkowe wątpliwości osobom, które jeszcze mają z tym duży problem.

Ze mną jest ok. Praca bardzo mi pomaga. Bardzo. A jak nie pracuję to staram się zająć czymkolwiek innym co odwraca moją uwagę. Dlatego tak układam sobie tydzień, żeby nie mieć czasu na głupie przemyślenia.
Moje wątpliwości co do ślubu, strach przed nim całkowicie minęły. Natomiast zostały inne atrakcje nerwicowe, już niezwiązane ze ślubem kompletnie.
Ale jest na prawdę lepiej, są takie momenty, że jest już zupełnie normalnie.

MAGNEZ- polecam.
Nie zapominajcie o nim! Ma zbawiennie działanie!
Kiedy mamy stres wypłukuje nam się Mg, i mamy gotową pożywkę na nawrót nerwicy.
Przetestowałam go ostatnim razem, bardzo mi pomógł.
Poczytajcie trochę w internecie o zależności między Mg a nerwicą. Ja biorę 4 tabl dziennie. Ma zbawienne działanie!
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-29, 20:18   #502
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Kochane, sprawy pozałatwiane, podróż po slubna odbyta, więc teraz czas na długo zapowiadaną relację ze ślubu.

Zacznę od początku, czyli wieczoru przed ślubem. Od popołudnia była u mnie moja świadkowa, najpierw zrobiła mi pedicure i henne rzęs, a potem do 21 bawiłyśmy się z dekoracją domu. Potem moja świadkowa pojechała do siebie, a ja zacjęłam się sobą i czekaniem, aż mój przyszły mąż wróci z lotniska. Wrócił o... 23.30, bo nasi goście jeszcze chcieli coś zjeść. Na dobranoc wypiliśmy po lapmce wina i lulu. Jak na noc przed ślubem, którym się mocno stresowałam, zasnęłam całkiem szybko. Za to pobudka była wczesna, bo już o 5.30 emocje nie dały mi spać. Próbowałam jeszcze trochę pospać, ale się nie dało. Mimo to, przez cały poranek bylam całkiem wyluzowana. Ok. 10 przyjechała nasz pani fotograf, i zaczęło się. Przed 11 byłam już u fryzjera, zostałam porządnie obfotografowana a przy okazji zyskałam bardzo fajną fryzurę. Ledwie przyszłam do domu, przyjechała makijażystka. W międzyczasie mój przyszły mąż ewakuował się do hotelu przebierać się a najpierw jeszcze po rodziców zameldować ich w hotelu. W trakcie makijaży przyjechał nareszcie nasz świadek, więc musiałam się przyjść ich przywitać, co najlepsze w niepełnym makijażu. Potem jeszcze kilka poprawek, by osiagnąć idealny efekt (ach ten perfekcjonizm... ). I tu nagle się zrobiła 14, trzeba było powoli myśleć o ubieraniu się. Świadkowa w międzyczasie odebrała bukiety, wyszły przepięknie. Po 14 musiałam wskoczyć w suknię ślubną, już od makijażu się strasznie stresowałam, ciągle sie zastanawiałam czy wiać czy nie. Jak widać, nie wybrałam drugiej opcji.

Zanim mój mąż po mnie przyjechał, zaczęła się tak okropna ulewa, że myślałam, że deszcz nie przestanie padać. Ogólnie - cały dzień był pochmurny, ale wtedy, przed 15 była już masakra. Na szczęście deszcz ustał, a po 15 przyjechał Pan Młody. Gdy schodziłam na dół, serce mi waliło jak młot. Ale jak zobaczułam męża, to uśmiech sam wskoczył na twarz. Potem oczywiście przypinanie butonierek i błogosławieństwo. Było i wzruszająco i śmiesznie jednocześnie. Potem znowu kilka fotek i pojechaliśmy do kościoła.

W kościele niespodzianka. Podeszliśmy pod zakrystię, bo wcześniej należało podpisać dokumenty. Po drodze spotkaliśmy kilkoro gości, wszystkich pytalismy czy poprzednia msza już się skończyła. Kościół okazał się pusty. Pytanie wzieło się stąd, że do zakrystii należało przejść za ołtarzem, a to wszystko widać z nawy. Za 10 16 wyszedł kościelny i mówi, że para, która miała brać ślub przed nami nie przyszła. Podobno pokłócili się w nocy przed ślubem i wszystko odwołali. To pierwszy taki przypadek od 14 lat w tym kościele. Jak to usłyszałam to strasznie się spięłam, lęki na chwilę wróćiły. Głupie myśli trzymały praktycznie do przysięgi. W zakrystii ksiądz żartował, że w razie czego jeszcze możemy uciekać, bo dokumenty można podrzeć. Miałam ochotę go strzelić bukietem. Ale że żal mi bukietu, to mu darowałam. Był z nami też ksiądz, który udzielał nam ślubu, więc atmosfera się rozluźniła. Dodatkowo wpadła jeszcze moja koleżanka, która czytała nam czytanie, co już zupełnie mnie rozluźniło.

Wejście do kościoła było stresujące, ale jak widziałam tyle osób uśmiechających sie do nas, to ten stres troche opadł. W końcu, po pięknym kazaniu nastąpił najważniejszy moment, czyli przysięga. Mój mąż zaczął robić miny, ja zaczęłam się śmiać, więc nie było tak nerwowo. Przysięga poszła nam gładko, bez żadnego zająknięcia. I w tym momencie spełniło się moje marzenie, bo wielokrotnie marzyłam o tym, by usłyszeć te słowa z ust mojego Dominika. Potem jeszcze nałożenie obrączek i już oficjalnie, przed Bogiem i ludźmi jesteśmy razem. Myśli troche dawały mi do wiwatu, nawet przez chwilę pożałowałam, że nie zwiałam,ale to szybko przeszło. Przy wychodzeniu z kościoła tak obsypano nas ryżem, że jeszcze w trakcie wesela koleżanki wyjmowały mi ryż z włosów. Potem życzenia, wszystkie pięknie i od serca. Najlepsza była moja mama, która składając nam życzenia, po cichu do mojego męża powiedziała "Pamiętaj, ja będę obserwować", co ja skwitowałam tylko stwierdzeniem, żeby nie przesadzała.

Po odebraniu życzeń pojechaliśmy na salę, w międzyczasie w samochodzie poprawiałam koło od sukni, bo musiało się spsuć.
Było oczywiście powitanie chlebem i solą, mąż przenosił mnie przez próg. Dzień wcześniej to ćwiczyliśmy, bo bałam sie, że wypadnę mu z rąk. Ale wszystko pięknie poszło. Szkło stłukło się drobny mak, więc mielismy trochę sprzątania.

Po obiedzie - pierwszy taniec. Nie powiem - byłam zestresowana, do tego te durne myśli trochę mi przeszkadzały. Ale daliśmy radę, wyszło super. Przestraszyło mnie jedynie odpalanie confetti na początku, ale było magicznie. Oglądałam filmik - wyglądało to super. Potem niby goście mieli zacząć tańczyć, ale wyszło że zrobili kółko i zrobił się z tego drugi pierwszy taniec. Potem już tylko zabawa, zabawa, zabawa.

Podziękowania dla rodziców też wyszły super, mój mąż opowiedział wszystkim historię, jak to naszym mamom zawdzięczamy, że się poznaliśmy. Zanim podziękowaliśmy rodzicom, było pasowanie na teściowe, mamy ślubowały być wzorowymi teściowymi. Więc znowu było na wesoło. Też oczepiny wyszły super, najpierw mieliśmy test na wzajemne poznanie się - tylko 2 błędy na chyba 10 czy 15 pytań. Potem dzieliliśmy się obowiązkami -m.in. ja chodzę do kosmetyczki, mąż z kumplami na piwo. A potem już standardowo - rzucanie welonem i krawatem. Welon złapała moja serdeczna koleżanka, która wcześniej zarzekała się, że będzie walczyć ostro o welon. Natomiast krawat złapał kolega mojego męża, dla którego był to już 4 raz. Chyba już czas na niego.

Zabawa była świetna, wesele trwało do 4 rano. Na koniec było mi strasznie żal, że to już koniec, chciałam i nadal chcę jeszcze! Było cudownie. Dopiero teraz dociera do mnie jak było pięknie, żałuje tych myśli, które uprzykrzyły mi wesele. I jednego jestem pewna - decyzja o ślubie była dobra i nie żałuję jej. I mam nadzieje, że nasze małżeństwo będzie tak udane jak ten pierwszy tydzień.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-29, 21:58   #503
Brook
Zakorzenienie
 
Avatar Brook
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Dzieki za relacje!Wszystkiego najlepszego na Nowej Drodze Zycia
coz a nasze mysli nerwicewe jak widac beda czesto nam towarzyszyc w zyciu wtedy kiedy ich nie chcemy...wiec moral jest jeden olac je i robic to co sie czuje

czesto slyszy sie wlasnie od osob juz po Slubie ze szkoda ze tak szybko ten dzien mija... a tak długo czasem sie na niego czeka
__________________
"Believe in magic"

Brook jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-30, 08:56   #504
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Jak mówiłam zaczęłam nową pracę.
Ona mi bardzo pomaga! W niej zupełnie zapominam o chorobie. Dopiero jak z niej wychodzę to mi się PRZYPOMINA.
Pracuje ze mną dużo osób, m.in. jedna dziewczyna. Zupełnie przypadkiem, mimo że znamy się bardzo krótko, powiedziała mi, że nie wie co się z nią dzieje. Opisała mi swoje objawy jako IRRACJONALNY LĘK. Nie wie czego się boi, ale ma napady paniki. Powiem Wam szczerze, że poczułam się trochę lepiej, że w każdym naszym otoczeniu są osoby, które borykają się z tym samym problemem.
Nerwicę nazwałabym CHOROBĄ CYWILIZACYJNĄ.
Łykam magnez na potęgę i Wam radzę to samo

Jeżeli chodzi o sprawy miłosne, to w tej chorobie zdaję sobie sprawę, jak bardzo kocham. Ostatnio ubzdurałam sobie, że mój TŻ mnie nie kocha i żałuje tych zaręczyn. I tak chodziłam i go męczyłam, aż sam mi w końcu powiedział, że go to wkurza, że jak mogę go oskarżać o takie rzeczy? Wytłumaczyłam problem i zrozumiał.
Są takie dni, że jak jestem z nim, to czuję jakbym weszła to NAJBEZPIECZNIEJSZEGO MIEJSCA NA ZIEMI. Jestem przy nim normalna. Śmieję się, okazuję uczucia jeszcze bardziej niż dotychczas, jestem spokojna. Jak się rozstajemy to czuję jakby mi ktoś odbierał koło ratunkowe.

Madzionella, dzięki za relację i jeszcze raz wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia
Ty jesteś przykładem, że warto walczyć, bo można stracić najważniejszą osobę w naszym życiu.
Na samą myśl o ślubie jeszcze nie potrafię się cieszyć, ale wierzę, że to przyjdzie z czasem W końcu mam dwa lata na to
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-30, 09:17   #505
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez pomocypomocy Pokaż wiadomość
Madzionella, dzięki za relację i jeszcze raz wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia
Ty jesteś przykładem, że warto walczyć, bo można stracić najważniejszą osobę w naszym życiu.
Na samą myśl o ślubie jeszcze nie potrafię się cieszyć, ale wierzę, że to przyjdzie z czasem W końcu mam dwa lata na to
Brook, pomocypomocy - dzięki za życzenia. Tak, ten dzień mija zdecydowanie za szybko, chciałoby się, żeby trwał wiecznie. Dlatego uważam, że trzeba bardzo mocno pracować, by każdy dzień małżeństwa był jak dzień ślubu. Powiem Wam coś jeszcze - dzień ślubu był ostatnim kiedy brałam Seronil. Potem dosłownie zapomniałam o tym, że mam cokolwiek brać. Na razie jest ok, ale to głównie dlatego, że lek ciągle mam we krwi, zanim organizm się oczyści trochę minie.

Pomocypomocy - warto walczyć, to chyba oczywiste. Nie można się poddawać. Tyle, że nalezy pamiętać, że ślub nie jest gwarancją uczuć, o które trzeba dbać codziennie. Tego nikt za nas nie zrobi. I nie martw sie tym, że na razie nie cieszysz się ślubem - ja w tygodniu poprzedzającym ślub byłam tak wciągnięta w wir przygotowań, że gdybyś mnie zapytała czy się cieszę, to nie umiałabym na to pytanie odpowiedzieć. Zaczęłam się cieszyć dopiero po. Aha - i nie przejmuj się wszelkimi przesądami związanymi ze ślubem, szczególnie tymi negatywnymi. Ja wszystkie zaczęłam sobie tłumaczyć in plus, bo inaczej chyba dostałabym depresji. Pochmurno, ulewa przed przyjazdem pana młodego - no załamać się można. Dobrze, że gdzieś wyczytałam, że to na szczęście, więc mnie ta myśl uspokajała.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-31, 19:36   #506
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

a ja dzisiaj spędziłam cudowny dzień i wczoraj cudowną noc z moim TŻ.
Myśli się oddaliły i... pierwszy raz poczułam wielkie szczęście z powodu zaręczyn, jakby dopiero ta myśl do mnie dotarła... Potem nagle zdałam sobie sprawę, że już nie mogę się doczekać ślubu, że chcę być najpiękniejszą PM dla mojego Pana Młodego Że już nie mogę się doczekać wspólnego mieszkania. Boże, jakie to były cudowne uczucia! I już nawet przez chwilę pomyślałam, że już po wszystkim.
I nagle pod wieczór przypomniało mi się "hej, zapomniałaś o mnie- twojej kochanej nerwicy?" Przez te kilka dni byłam bardzo zajęta i zapomniałam o tym. Aż tu nagle gotuję obiad dla swojego narzeczonego i mi się przypomniało... I trochę czar prysł, ale bardzo skutecznie odwracam myśli i jest ok
Ta sytuacja poraz kolejny uświadomiła mi, że to wymysł mojej głowy, nic po za tym

Madzionella a jak z Twoimi myślami? Czujesz się szczęśliwa?
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-31, 19:54   #507
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez pomocypomocy Pokaż wiadomość
Madzionella a jak z Twoimi myślami? Czujesz się szczęśliwa?
Pomocypomocy - moje myśli siedzą cicho. W zasadzie zamilkły jakieś dwa dni po slubie i mam spokój. Na ile? Mam nadzieję, że już na zawsze, bo przekroczyłam granicę, której tak bardzo się bałam. Ten strach był kompletnie bezpodstawny, teraz mogę to śmiało powiedzieć. Jestem pewna podjętej decyzji i tego, że kocham mojego Dominika. Z mężem układa nam się świetnie, powiedziałabym nawet że jest między nami lepiej, niż przed ślubem. Jesteśmy dla siebie czulsi, bardziej uważni na siebie nawzajem. Myślę, że mogę śmiało powiedzieć, ze czuję się szczęśliwa. Wiele spraw ułożyło się lepiej niż się spodziewałam, co do pozostałych - usilnie pracujemy by się ułożyły. Jest mi po prostu dobrze, mam poczucie że wszystko jest na swoim miejscu, tak jak być powinno.

Słuchajcie - miłość to nie są wielkie słowa, uniesienia rodem z Harlequina. To jest ta szara codzienność, herbata z sokiem malinowym, którą robi mi mąż, poranna kawa wypita razem, wspólny spacer, wzajemne dbanie o siebie, to, że idziemy razem zdobywać Czerwone Wierchy i tysiące innych drobnych gestów. Wydawać by się mogło, że to takie nic, kompletnie zwyczajne, ale to jest właśnie to. Niepozorny kwiatek, ale za to najpiękniejszy na całej łące.

A Wszystkim dedykuję Hymn o miłości św. Pawła - to czytanie z naszej liturgii ślubnej i zawsze, ale to zawsze mnie chwyta za serce.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-07-31, 20:59   #508
Brook
Zakorzenienie
 
Avatar Brook
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 691
Dot.: Kryzys po zaręczynach

a jak brzmi ten Hymn sw Pawła?

co do tego czym jest milosc opisanym wyzej- zgadzam sie
__________________
"Believe in magic"

Brook jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-08-01, 12:07   #509
Madzionella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Gród Króla Kraka
Wiadomości: 774
Dot.: Kryzys po zaręczynach

Cytat:
Napisane przez Brook Pokaż wiadomość
a jak brzmi ten Hymn sw Pawła?

co do tego czym jest milosc opisanym wyzej- zgadzam sie
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
2 Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
4 Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
5 nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
7 Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
8 Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
__________________
Pani mecenas z niebieskim żabotem - mission completed



21 lipca 2012 godz. 16

16 marca 2015 "nie widzę akcji serca" 10 tc

1 sierpnia 2016 godz. 18. Nasza Asieńka
Madzionella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-08-08, 21:26   #510
pomocypomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 52
Dot.: Kryzys po zaręczynach

co to za cisza?
ja chciałabym się dowiedzieć co u AUTORKI.
U mnie już prawie wszystko ok.
Strach przed ślubem poszedł w zapomnienie.
Ale jeszcze trochę walczę z moim choróbskiem.
Co u Was? Odzywajcie się, bo WAS polubiłam bardzo
pomocypomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-08-09 21:27:35


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:22.