2010-02-08, 17:34 | #31 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 89
|
Dot.: In Vitro
Ogólnie jest tak że in vitro nigdy nie daje 100% pewności. Także nie ma jakiegoś konkretnego powodu dlaczego zarodku się nie zagnieżdżają. Przy pierwszym i drugim zabiegu trochę leżałam ale większość chodziłam. Zaś przy trzecim tylko leżałam nawet nie robiłam sobie sama jedzenia wolałam huhać na zimno dlatego wszyscy koło mnie latali. Ale wiem z innego forum że nie które dziewczyny normalnie chodziły do pracy.
|
2010-02-08, 20:22 | #32 |
kosmitka
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 19 465
|
Dot.: In Vitro
Zapisuję się na wątek. Jeśli kolejne próby będą bezowocne to też lekarz zapowiadał ivf. Narazie nie mam bladego pojęcia na czym ono polega, ale może dzięki podczytywaniu chociaż trochę mi się rozjaśni.
Trzymam kciuki za wszystkie .
__________________
mama Posłuchaj, jak mi prędko bije Twoje serce...
|
2010-02-08, 22:37 | #33 |
Raczkowanie
|
Dot.: In Vitro
Cześć dziewczyny!
Jestem po ivf w klinice w Szczecinie. Trafione za pierwszym razem. Od pół roku jest z nami upragnione dzieciątko - córeczka. Polecam z całego serca doktora Sienkiewicza. Znam jeszcze blisko dwie inne pary, które leczyły się u niego - u wszystkich ciąża za pierwszym razem. Jest dość specyficzny, ale skuteczny. Decyzję o ivf poprzedziły 3 lata leczenia: laparoskopie, histeroskopie, HCG (straszliwe...), 5 inseminacji. Jednak najgorsze z tego wszystkiego były comiesięczne testy ciążowe... Przez trzy lata wyczekiwania i starań, co miesiąc kuląc się w łazience widziałam MINUS. Stres, który towarzyszył wykonaniu testu możecie zrozumieć tylko Wy... Wielokrotnie popadałam w rozpacz, ale na szczęście mój mąż był ze mną. Był dla mnie wielką podporą. Dziś mogę powiedzieć DZIEWCZYNY TRZYMAJCIE SIĘ MOCNO! BĘDZIE DOBRZE! Medycyna czyni cuda. A dzieciątko - takiego szczęścia nie da się opowiedzieć... ---------- Dopisano o 23:37 ---------- Poprzedni post napisano o 23:15 ---------- Może jeszcze słówko do dziewczyn, które zastanawiają się nad wyborem kliniki. Wiem, że najczęściej wymienia się Novum w Warszawie i Białymstoku. Też rozważałam Warszawę, mimo że mieszkam w Szczecinie. Byliśmy już nawet umówieni z mężem na pierwszą wizytę. Jednak kiedy pomyślałam o uciążliwościach podróży, zwątpiłam i dałam szansę klinice w Szczecinie. I dobrze się stało) Moim zdaniem warto próbować w klinice, która jest położona możliwie najbliżej miejsca zamieszkania. Procedura ivf wymaga bardzo, bardzo częstych wizyt u lekarza w ciągu 2 miesięcy, w których jest wdrażana. Długie częste podróże i towarzyszące im zmęczenie to niepotrzebny stres. A tego akurat mamy aż nadto! Ponadto już po transferze zarodka dobrze jak najszybciej położyć się na własnej kanapie, niż tłuc się w pociągu czy w aucie. Oczywiście w tej delikatnej kwesti pieniądze mają znaczenie wtórne, ale nie można powiedzieć, że nie liczą się w ogóle. W Szczecinie jesienią ubiegłego roku za pełną procedurę zapłaciłam ok. 8 500 zł. Z tego co widziałam w Waszych postach w Warszawie to ok. 12 000. |
2010-02-08, 22:56 | #34 | |
Rozeznanie
|
Dot.: In Vitro
Cytat:
A powiedz jakim Wy mieliście wdrożony protokół długi czy krótki bo z tego co piszesz to chyba długi a jak można wiedzieć jaka była u Was przyczyna wcześniejszego leczenia co było powodem ,że nie mogłaś zajść w ciąże ??? Ja właśnie dlatego na razie wstrzymałam się z podjęciem decyzji co do jakiej kliniki i gdzie się udać chociaz mamy skierowanie do Novum w Warszawie ale to jest z Krakowa kawałek i nie wiem czy nie sprubujemy jednak na miejscu ale ostateczną decyzje podejmiemy dopiero w kwietniu jak do tej pory nam się nie uda a mamy jeszcze leki na 2 cykle a co do kosztów to się z Tobą zgodzę w 100% różnica jest wielka pomiędzy Krakowem a Warszawą a tam przecież trzeba dojeżdżać albo się na kilka dni zatrzymać i to też są koszta nie małe no bo wiesz do Szczecina raczej się nie wybieram, na 100% ale dobrze wiedzieć jakby ktos szukał z północy
__________________
Camilla jest już z nami 24.06.2011 |
|
2010-02-09, 08:10 | #35 | ||
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 777
|
Dot.: In Vitro
Cytat:
Śledzę Twoje losy Skarbie bo Was reguralnie podczytuję Przykro mi, że Wam się nie udaje. Na początku też nie miałam poja z czym to się je w sensie ivf, ale reguralnie się dokształcam polecam stronkę proinvitro.pl szczególnie wzruszyły mnie historie kobiet, które opisują swoją walkę i drogę przez to wszystko. Daje mi to siłę. Skoro one dały radę a miały gorzej niż ja to ja też sobie poradzę i mi tez się uda. Trzymam kciuki za Ciebie Cytat:
Fakt, że lepiej przeprowadzić ivf blisko domu, ale ja już niestety na wrocławskich "renomowanych" klinikach i centrach macierzyństwa się zawiodłam. Wiem, że podróże do wawy będa męczące. Na szczęście moja siostra mieszka w Pruszkowie a to 20 km do Novum. Wiadomo, że wolałabym na spokojnie do domku po transferze ale takie rozwiązanie też mnie ratuje. Odnośnie kasy to musimy się porządnie zapożyczyć i to też mnie martwi. Ale nie ma co narzekać damy radę Jak narazie Novum robi dobre wrażenie. Zaskoczyło mnie to, ze w dzień pierwszej wizyty można zrobić badanie nasienia i miec wynik już podczas pierwszej rozmowy z gin. To plus, że nie będziemy musieli czekać i jechać jeszcze raz. Mam nadzieję, ze dowiem się tak mniej wiecej jak często i w jaich odstępach będziemy musieli planować podróże, bo nie wiem czy dają l4 czy wezmę urlop. Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam |
||
2010-02-09, 10:28 | #36 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 10 170
|
Dot.: In Vitro
kochane dopiero zobaczyłam ten temacik za wszystkie trzymam kciuki i abyście sie doczekały w końcu swojego szczęścia
edziu i pacierpku pamiętajcie,ze jestem z Wami i żeby wasze marzenie szybko się spełniło i będziecie najwspanialszymi mamusiami
__________________
Dwa serduszka na zawsze w pamięci[*] 25.09.07[*]17.06.14 Życie to nie bajka, każdy o tym wie. Bajkę można powtórzyć - życia niestety nie... |
2010-02-09, 12:20 | #37 |
Raczkowanie
|
Dot.: In Vitro
Edziu, u nas problemy z zajściem w ciąże zaczęły się po pierwszej nieudanej naturalnej ciązy - pozamacicznej. Ciąża była nieplanowana. Klasyczna wpadka z niedowierzaniem nad testem ciążowym. Zarodek zagnieździł się w jajowodzie. Został laparoskopowo ewakułowany bez usunięcia jajowodu. Po odczekaniu okresu wyznaczonego przez lekarza zaczęliśmy się starać się o dziecko w naturalny sposób. Kiedy po pół roku starań nie było żadnych efektów postanowiliśmy, ze nie ma na co czekać, trzeba się leczyć!
Najpierw diagnostyka: hcg "na żywca". Podobno niektórych kobiet to nie boli. Niestety nie jestem w tej grupie. Najpierw rwałam włosy z głowy i wyłam uważając żeby się nie poruszyć, a później zemdlałam. Pamiętam tylko przerażone miny studentów medycyny, którzy obserwowali zabieg zza szyby. Obraz z hsg wyszedł niejasny i dostałam skierowanie na kolejną laparosopię. W trakcie zabiegu stwierdzono niedrożność jednego jajowodu. Usunięto zrosty, wykonano również histeroskopię. Po zabiegu lekarz powiedział, że usunięcie zrostów nie gwarantuje drożności jajowodu, ponieważ jest już w złym stanie. Mój pech polegał na tym, że przez wszystkie te lata kiedy staraliśmy się o dziecko pęcherzyk dojrzewał w niedrożnym jajowodzie. Plemniki nie miały szans. Przez 2,5 roku miałam monitorowany prawie każdy cykl i za każdym razem pęcherzyk dojrzewał tylko w uszkodzonym organie. Co do ivf. Po 5 nieudanej inseminacji stwierdziliśmy z mężem, że nie ma na co czekać. Wszystkie badania mieliśmy już zrobione - jak się człowiek tyle czasu leczy to ma komplet, a nawet nadkomplet. Do ivf zrobiliśmy nawet nadprogramowe drogie badania, które miały stwierdzić, czy moje jajeczko "nie odpycha" plemników męża i na odwrót. Jesli tak, wdrażalibyśmy procedurę w której wpuszcza się plemnika do jajeczka. Na szczęście jajeczko i plemnik kooperowały Badanie robi się z krwi, ale dość długo się czeka na wynik. 3 lub 4 tygodnie - już nie pamiętam. Dla pocieszenia wszystkie pozostałe badania z krwi są wykonywane bardzo szybko, także na pewno nie opóźnią one Waszych starań. Tak, robiliśmy ivf z dłuższej procedurze, z farmakologicznym wyłączeniem cyklu w pierwszym miesiącu i farmakologiczną stymulacją cyklu w drugim miesiącu. Podobno tak jest skuteczniej. Całość bezbolesna. W Szczecinie pobranie jajeczek odbywa się w narkozie, z anastezjologiem. A sam zabieg ivf bardzo przypomina inseminację, czyli nie jest potrzebne żadne znieczulenie. Przez te 3 lata starań o dziecko 8 razy leżałam w szpitalu. Owiedziłam wielu lekarzy, oddałam litry krwi do różnych badań. Cierpiałam i fizycznie i psychicznie, ale warto było! WARTO, WARTO WARTO!!! Kochane, trzymam za Was kciuki. I za to, żebyście trafiły na dobrych lekarzy! |
2010-02-09, 15:36 | #38 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 2 296
|
Dot.: In Vitro
Zgłaszam się na ten wąteczek z wielgachnymi kciukami dla starających i wiarą że sie uda!!!NAM WSZYSTKIM UDA SIĘ DOCZEKAĆ CUDU!Nieważne jaką drogą...
|
2010-02-09, 17:36 | #39 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 3 346
|
Dot.: In Vitro
Cześć dziewczynki!
Wszystko co piszecie dodaje siły!Jak czytam takie historie to po prostu płaczę. To już są tak wielkie emocje, że aż się boję co będzie dalej. Moja droga jest o wiele wiele krótsza niż Wasze. Ale na jej początku już właściwie mogę wykluczyć inseminacje z powodu przeciwciał. Sterydy odpadają bo właśnie jestem diagnozowana w kierunku niewydolności nerek. I to co mnie dobija-proszę czekać...trzeba czekać,próbować,wierzyć. Łykać milion tabletek i liczyć na to, że wyniki się poprawią. A jak się nie poprawią to cóż tylko jedna droga. I czasem myślę sobie-że ja nie chcę już przez to przechodzić, że wolę żeby to poczęcie było przez in vitro, że chcę pominąć etapy leczenia, wyczekiwania...Tylko mój TŻ ma więcej wiary. No i lekarz, który twierdzi, że in vitro nie poprawi moje zdrowia a ono zagrozi dziecku i mnie. Więc niestety nie pozostaje mi nic innego. Powiem Wam, że bardzo mnie to wszystko zaskoczyło. Dużo się słyszy o takich przypadkach, że para nie może mieć dziecka, że trwa to latami. Ale człowiek jakoś nie dowierza, że jakiś problem może go dotknąć. Szczególnie jeśli zawsze uważał się za zdrowego. I poradzić sobie z tym jest strasznie ciężko. Ale to wiecie. Dla mnie najgorsze są ostatnie dni cyklu kiedy juz właściwie wiem,że @ nadchodzi bo to czuję, ale jeszcze się łapie czegoś i czuwam każdą sekundę nad skurczem, zawrotem głowy wyczekuje jakiejś nadziei. Za każdym razem. A później płacz i tyle. Po wszystkim. Albo uczucie kiedy odbieram wyniki i sprawdzam czy to jest naprawdę moje nazwisko...Niestety moje... Ale chcę wierzyć,że się nam wszystkim uda. Moja wielka machina pójdzie w ruch ok czerwca. Do tej pory daje szanse poprawie wyników, której nikt mi nie gwarantuje i naturze. Niech się stanie cud...A jeśli nie, to cóż zaczynamy. A wszystkim wytrwałym i dzielnym babeczkom gratuluję Waszych pięknych pociech!
__________________
Bartuś 23.12.2010 Aniołek 01.08.2011... Hubert 21.11.2012 „Błogosławiony, który daje swoim dzieciom korzenie i skrzydła” Edytowane przez EdziaO Czas edycji: 2010-02-09 o 18:08 |
2010-02-09, 17:53 | #40 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Santa Domingo
Wiadomości: 971
|
Dot.: In Vitro
moja ciotka starała sie o dziecko 12 lat ..po tym czasie wraz z meżem podjeli decyzje o in vitro i maja dziecko . ( udało sie za 2 razem chyba ).hmnnn ma juz chyba ze 14 lat
3mam za wszystkie kobitki kciuki
__________________
Dokąd idziesz mój aniele?
czy tam bedzie lepiej ci? zostan tutaj zostan ze mną, pomóż mi. Edytowane przez aga24zuzia Czas edycji: 2010-02-09 o 17:55 |
2010-02-09, 18:50 | #41 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 368
|
Dot.: In Vitro
No to i ja zapisuje się na wątek, bo czuję, że coraz bardziej zbliżamy się do dnia, w którym trzeba będzie podjąć tą decyzję.
Będę podczytywać i trzymam kciuki za wszystkie dziewczyny EdziaO chodzi Ci o przeciwciała ASA, jeśli tak to przeczytaj to co Ci napisałam na Twoim wątku.
__________________
Lecz nikt nie może tracić z oczu tego, czego pragnie. Nawet kiedy przychodzą chwile, gdy zdaje się, że świat i inni są silniejsi. Sekret tkwi w tym, by się nie poddać. Paulo Coelho |
2010-02-09, 19:31 | #42 | ||
kosmitka
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 19 465
|
Dot.: In Vitro
Cytat:
Co do l4 mój lekarz mówił, że przysługuje tylko na na ivf, nie na żadne inne leczenie. Cytat:
__________________
mama Posłuchaj, jak mi prędko bije Twoje serce...
|
||
2010-02-09, 20:28 | #43 |
Raczkowanie
|
Dot.: In Vitro
Edziu, tak myślę, co tu napisać, żeby chodź słówkiem otuchy dodać... Trudna ta Twoja sytuacja, szczególnie kiedy ma się świadomość, że Twoj stan zdrowia z jednej strony nie pozwala na ciążę, z drugiej strony może jej zagrozić. Pozostaje wierzyć, że wszystko pójdzie dobrze. W czerwcu będę mocno trzymała kciuki!!!
|
2010-02-09, 21:39 | #44 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 89
|
Dot.: In Vitro
Mąż Kamili:
Drogie Panie z drugiej strony mam znajomego gajowego co z żoną 2 dzieci adoptowali, bo swoich mieć nie mogli i kobieta jego ni z tego ni z owego w wieku 42l zaszła naturalnie w ciążę i urodziła. Dla wątpiących gajowy jest ojcem bo dna dziecka sprawdzał ze swoim. Cuda i w naturze bywają. Cud drugi. Sąsiadka z naprzeciwka 4 lata się leczyła, po różnych specjalistach z mężem jeździła i wszędzie diagnoza, że nie zajdzie nawet z pomocą invtro. Inseminacje robili, laparoskopie i inne zabiegi, jej matka z nią też miała kłopoty i więcej dzieci nie miała. Dali sobie spokój i zaczęli o adopcji myśleć. Na luzie pojechali pod namiot na koncert punkowy jakiś i po 9 m urodził się synek. Lekarz jej prowadzący wcześniej leczenie ( nie on jeden ) jak się dowiedział o ciąży to latał po przychodni i się darł: " CUD, CUD ". To tak dla pokrzepienia serca. Pozdrawiam |
2010-02-10, 06:55 | #45 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 3 346
|
Dot.: In Vitro
Rany to leśnik musiał być naprawdę w szoku
Wiecie może co się dzieje z osobami u których wyjdzie zły kariotyp?Co prawda nie spotkałam się z czymś takim i nie robiłam takiego badania. Ale tak mnie naszło , co w takim wypadku?
__________________
Bartuś 23.12.2010 Aniołek 01.08.2011... Hubert 21.11.2012 „Błogosławiony, który daje swoim dzieciom korzenie i skrzydła” |
2010-02-10, 09:14 | #46 |
Rozeznanie
|
Dot.: In Vitro
Witam
anciaahk,Dra,Coralady,lad y_alef,Jagooda Dzięki,że jesteście z nam mam nadzieję,że razem sobie poradzimy z przeciwnościami losu Kamila1000 Mężu Kamili ciesze się,że Kamila ma takiego wspaniałego męża i,że się udzielasz też na wizażu Twoje posty podnoszą nas na duchu i dają nadzieję,że jeszcze nie wszystko stracone bo przecież CUDA się zdarzają !!!I miejmy nadzieje,że każda z nas doczeka się prędzej czy później takiego CUDU Edzia0 nie mam pojęcia co w takim przypadku ???Też się zastanawiałam właśnie nad tym ???
__________________
Camilla jest już z nami 24.06.2011 |
2010-02-10, 10:48 | #47 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Północ
Wiadomości: 1 382
|
Dot.: In Vitro
Czesc dziewczynki
Wpadlam zobaczyc co slychac Chyba EdziaO pytala dlaczego bywa, ze zarodki sie nie zagniezdzaja...Ja tez zapytalam o to mojego lekarza kiedy po transferze idealnie wychodowanych, dorodnych zarodkow podanych na tacy do idealnego endometrium one sie nie zagniezdzily. Powiedzial mi, ze to po prostu natura. Nie ma odpowiedzi. Zagniezdzil sie za to zarodek mrozaczek, jeden bo drugi nie rozmrozil sie poprawnie kiedy zupelnie stracilam wiare i mialam wszelkie objawy okresowe, na tescie wyszla cieniutka kreska ale beta nie potwierdzila 100% ciazy. Dopiero po tygodniu od testu i bety okazalo sie, ze jestem w ciazy i lekarz dawal mi 95% na jej utrzymanie. Pozniej przeczytalam, ze pewna grupa kobiet ma wieksza szanse na zagniezdzenie mrozaczkow. Moze to prawda. Przesylam Wam kochane za wiare
__________________
IF MOMMA AIN'T HAPPY AIN'T NOBODY HAPPY körö körö kirkkoon |
2010-02-10, 11:17 | #48 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 777
|
Dot.: In Vitro
witam
Dziękuję wszystkim "starym" i "nowym" za słowa otuchy. aga24zuzia świetny podpis i bardzo trafiony jeśli chodzi o nasz wątek Mężu Kamilki cuda się jednak zdarzają to bardzo pokrzepiające. Wierzę że nasze historie dla kogoś kiedyś będą nas tak uskrzydlać jak Wasze nas teraz. Dziękuję Jagódko witaj Czytam trochę o badaniach genetycznych i dowiedziałam się, że badanie kariotyou można zrobić na fundusz. Trzeba iść do lekarza ogólnego (nie prywatnie) i poprosić o skierowanie do poradni genetycznej na te właśnie badania. Wiem, że to dużo zachodu ale chyba spróbuje jak najwięcej badań zrobić na NFZ. W końcu za coś płacę te składki Może wiecie co się dzieje z mrozaczkami, których już nie można zabrać ze sobą? Jeśli zapłodni się więcej komórek niż jesteśmy w stanie przyjąć to co wtedy? Oddaje się je do adopcji innej parze? |
2010-02-10, 11:23 | #49 | |
Zadomowienie
|
Dot.: In Vitro
Cytat:
Martusiu słyszałam, że można oddać niewykorzystane mrozaczki innej parze "do adopcji" - tak mówili mi ludzie, którzy przeszli ivf. Oni mówili mi też, że nieczęsto zdarza się taka sytuacja, bo mało komu udaje się za pierwszym podejściem i zazwyczaj po prostu dana para sama wykorzystuje "swoje" mrozaczki. |
|
2010-02-10, 11:27 | #50 | |
Rozeznanie
|
Dot.: In Vitro
Cytat:
Z tego co ja się zdążyłam zorientować co do in-vitro to jeżeli chodzi o zarodki jeżeli ich będzie dużo są zamrażane i Ty płacisz za ich przechowywanie po kilka stówek na rok w zależności od kliniki ceny sa różne i potem możesz z nich skozystać gdyby zaszłą taka potrzeba albo jakbyś chciała drugiego dzidziusia to zarodki masz już gotowe dlatego koszty potem są troszkę mniejsze niż przy pierwszym podejściu.Ale jeżeli nie będziesz chciała przechowywać tych zarodków to nie wiem w sumie co w tym momencie ?????? czy można oddać innej parze czy też nie Doczytałam na naszym drugim wątku,że Ty masz dzisiaj 30 d.c Martusiu a może jednak się udało to IUI a ostatnie cykle jakie długie miałaś???
__________________
Camilla jest już z nami 24.06.2011 Edytowane przez edzia Czas edycji: 2010-02-10 o 11:35 |
|
2010-02-10, 11:36 | #51 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 777
|
Dot.: In Vitro
Cytat:
|
|
2010-02-10, 18:14 | #52 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 3 346
|
Dot.: In Vitro
To ciężka sprawa. Sama o tym myślałam co bym zrobiła. Jakis czas bym pewnie trzymała bo nie chcę mieć tylko jednego dziecka. Ale co dalej????Oddać innej parze, która nie może mieć własnych zarodków?To piękne i dobre i może i ja będę tego potrzebować kto wie...z drugiej strony czy będę mogła przestać myśleć o nim jak o "naszym"?A jeśli nie oddać to co?Ciężka sprawa. Prawda jest taka, że to jest w ogóle trudny temat. I mam mieszane uczucia. Ale pragnienie dziecka jest tak sile, że pewnych spraw się do końca nie analizuje.
__________________
Bartuś 23.12.2010 Aniołek 01.08.2011... Hubert 21.11.2012 „Błogosławiony, który daje swoim dzieciom korzenie i skrzydła” |
2010-02-10, 19:00 | #53 |
kosmitka
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 19 465
|
Dot.: In Vitro
Pacierpku ja też miałam podobne myśli. Chyba zresztą podobne zarzuty wysuwa Kościół katolicki przeciwko in vitro? Z jednej strony nie chcę myśleć, co stanie się z niewykorzystanymi mrozaczkami , adopcji też jakoś sobie nie wyobrażam. Zawsze chyba bym czuła, że moim dzieckiem ktoś gdzieś się opiekuje (lub nie).
ps masz piękny podpis
__________________
mama Posłuchaj, jak mi prędko bije Twoje serce...
|
2010-02-11, 07:59 | #54 | |||
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 777
|
Dot.: In Vitro
Cytat:
Cytat:
Cytat:
No ciężki to jest temat. Trudno będzie nam znaleźć sensowną odpowiedź. Z jednej strony my chyba najlepiej wiemy jak bardzo chcemy dziecka (my czyli osoby z problemami z poczęciem) dlatego inna para która wogóle nie ma szans na bilogiczne dziecko będzie najszczęśliwsza mogąc zaadoptować zarodek i będą Go wielbić jak największy skarb, ale to dla mnie tez będzie moje dziecko. Boję się,że przez całe zycie będę przyglądać się twarzom mijających mnie na ulicy dzieci...szukając w nich - nas. Ech... |
|||
2010-02-11, 20:02 | #55 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-08
Lokalizacja: Wlkp
Wiadomości: 146
|
Dot.: In Vitro
Cześć Dziewczyny, chciałam się z wami przywitać i dołączyć do wątku
Od zeszłej jesieni, czyli od momentu, kiedy dowiedzieliśmy się o baaaardzo słabej armii mojego TŻ, mam świadomość, że naszą jedyna szansą na biologicznego dzidziusia jest in vitro. Na razie dojrzewamy do tej decyzji (również finansowo). Planujemy zawitać do kliniki Medart w Poznaniu, do dr Żaka (mój ginekolog polecił go jako jedynego specjalistę w Poznaniu o europejskich standardach i wynikach). Widziałam, że wcześniej któraś z dziewczyn pisała o badaniach genetycznych na NFZ. My mieliśmy je zrobione. Potrzebowaliśmy tylko skierowania od lekarza rodzinnego (ja swoje, mąż swoje, ponieważ oboje partnerzy są badani). Badania robiliśmy w poradni genetycznej GENESIS w Poznaniu. Mąż miał robiony kariotyp, AZF i CFTR, a ja kariotyp. Jedno z badań męża było odpłatne (nie pamiętam które), kosztowało 430 zł, reszta na NFZ. Na wizytę czekaliśmy około miesiąca (ale wiem że czasami czeka się dłużej), na wyniki tez około miesiąca. Opłaciło się, bo wyniki mamy dobre, co oznacza że nie ma przeciwskazać na tym polu do in vitro A ja mam do was pytanie z innej beczki. Czy myślicie o tym, co będzie, jeśli pierwsza próba in vitro się nie uda? Mnie ta myśl prześladuje, bo nie ukrywam, że o ile na jedną próbę będziemy mogli sobie finansowo pozwolić, to nie wiem czy na kolejną po prostu będzie nas stać Pozdrawiam wam kochane |
2010-02-11, 20:03 | #56 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: In Vitro
Kochane, śledzę ten wątek z zapartym tchem
i te pozytywne historie zakończone sukcesem, aż po prostu się popłakałam, również znam historię, że leki, badania, nic nie pomagało, pomogło całkowite odpuszczenie, i takie coś lekarze nazywają cudem, kiedyś jeden lekarz mi powiedział, że nie ma kobiet bezpłodnych, bo kobieca natura jest tak nieprzewidywalna, że nigdy nie można powiedzieć, że kobieta jest bezpłodna, bo może zajść w ciążę, w najmniej oczekiwanym momencie, nawet jeśli nie dają lekarze szans, i mądry lekarz, nigdy nie powie kobiecie, że jest bezpłodna! bardzo Wam kibicuję kochane, i życzę Wam wymarzonego dzieciątka z całego serca!
__________________
..Przyszłaś na świat Kochanie..
..Z dnia na dzień kocham Cię mocniej.. ..Spełnieniem Mych marzeń jesteś.. ..Iskierką malutką.. ..Która rozświetla mi życie.. ..I daje nadzieję na lepsze jutro.. ..Trzeba zawsze przekraczać próg nadziei.. |
2010-02-12, 02:43 | #57 |
Rozeznanie
|
Dot.: In Vitro
co do tych cudów i adopcji...
moja bliska przyjaciółka tez starała się długo - nie wiem dokładnie ile, ale mając 34 lata adoptowała dziewczynkę, mała od początku mówiła ze 'mamusia urodzi jej braciszka... i urodziła... mając 37 lat (2 lata po adopcji zaszła naturalnie w ciąże - nie planowali drugiego dziecka, ale zabezpieczeń tez nie stosowali bo po co - skoro jest bezpłodna) wiem ze przymierzali się do ivf ale ona niestety miała krótkie okresy jajeczkowania - max 3-5minut. przy okazji jej mąż oddawał kilka razy nasienie do banku, zdarzyło się ze oddal innej kobiecie bo z kolei jej mąż miał martwe plemniki czy coś takiego etc... to żartują często ze mąż ma więcej dzieci na świecie... A co podobieństwa dzieci adoptowanych... to hmmm byście nie powiedzieli ze to nie jest genetycznie ich dziecko... córcia jest bardzo podobna do swojego ojca [nawet krąży żart ze on sam zrobił na boku i później adoptował - hmmm gdybym go nie znała mogłabym w to uwierzyć - patrząc na córcie]... a co do braciszka niedawno okazało się ze maja nawet ta sama wadę w układzie zębów - tzw wilcze kły czy jakoś tak... swoja droga rzadko spotyka się tak zgrane rodzeństwo nawet wśród biologicznego rodzeństwa I oczywiście wszyscy - wliczając w to grono lekarzy - twierdza ze synka maja tylko dzięki córeczce - w kocu cały czas mówiła 'mama urodzi mi braciszka' - dosłownie każdej napotkanej osobie Zabawne było tylko to ze jak dowiedzieli się ze ona jest w ciąży i powiedzieli to malej i chcieli ja przygotować na ewentualność ze będzie miała siostrzyczkę - nie chciała słuchać i już do brzucha mówiła 'mój braciszku' (to tyle z moich obserwacji)
__________________
Nasze Przeboje i Przygody http://nhn-naturalnewychowanie.blogspot.com/ Album Naszego Skarba http://magdalenap.aguagu.pl Magdalenka jest już z nami |
2010-02-12, 06:54 | #58 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 3 346
|
Dot.: In Vitro
Dzięki wszystkim za dobre słowa!Czasem jak brak swojej wiary to przydaje się cudza
Dziewczyny chyba podjęłam decyzje i jednak zostane w Łodzi u Salve Medica. Muszę jeszcze o tym pogadać z moim lekarzem. Chciałabym sie jak najlepiej przygotować do momentu kiedy przyjdzie czas na ostateczne decyzje. A jak sobie radzicie psychicznie z tą sytuacją?jak Wasze TŻ-y to przechodzą?
__________________
Bartuś 23.12.2010 Aniołek 01.08.2011... Hubert 21.11.2012 „Błogosławiony, który daje swoim dzieciom korzenie i skrzydła” |
2010-02-12, 09:19 | #59 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Północ
Wiadomości: 1 382
|
Dot.: In Vitro
Cytat:
Mi sie nie udalo przy pierwszym podejsciu. Mielismy zamrozone zarodki. Najczesciej tak jest w prawie kazdym przypadku, ze lekarze daza do tego aby uzykac wiecej komorek.... Dopiero po wykorzystaniu wszystkich mrozaczkow podejmuje sie decyzje co dalej....ale do tego juz nie dojdzie
__________________
IF MOMMA AIN'T HAPPY AIN'T NOBODY HAPPY körö körö kirkkoon |
|
2010-02-12, 11:38 | #60 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-08
Lokalizacja: Wlkp
Wiadomości: 146
|
Dot.: In Vitro
Cytat:
A o do pytania EdziO - mój TŻ stara się być dzielny, ale nie zawsze mu wychodzi...U nas problemem jest jego nasienie, więc on czuje się winny, że "nie sprostał" męskiemu zadaniu zapłodnienia mnie. Oczywiście staram się mu dać odczuć, że w żaden sposób go nie obwiniam, ani nie uważam za gorszego od innych mężczyzn i jest moim najukochańszym mężem. Tłumacze mu, że to choroba, nie ma na nią żadnego wpływu. Niby rozumie, ale czasem powie coś takiego, że ręce opadają...Generalnie jesteśmy w tym razem i razem robimy wszystko, żeby spełnić nasze marzenia. Czasem ciężko mi go wspierać, bo sama jestem rozżalona, ale nie w stosunku do niego, tylko w stosunku do losu. Chyba żadna z nas nie przypuszczała, że z pozoru prosta sprawa "zrobienia dziecka" może okazać się takim problemem. Czasem zastanawiam się, jak to jest, że dziecko - owoc miłości - jest nieosiągalne dla par, które bardzo się kochają i szanują, natomiast tak łatwo przychodzi do ludzi, którzy go nie chcą lub na nie nie zasługują jak np rodziny zaniedbujące swoje potomstwo. Cieszę się, że razem z TŻ mamy takie samo podejście do tematu - zrobimy wszystko, żeby zostać rodzicami, ale najważniejszy jest nas związek i to o niego musimy dbać najbardziej. A jak jest u was? |
|
Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:27.