Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później... - Strona 136 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2011-11-18, 14:35   #4051
Winter_Chocolate
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 10
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

ja to doskonale rozumiem, wiem ze to moze juz byc po jakims czasie upierdliwe jak ciagle ktos nowy przychodzi i pyta o to samo. W kazdym razie dzieki jeszcze raz, ten blog jest naprawde fajny

Dzisiaj troszke lepszy dzien, ten w koncu ruszylam 4 litery chociaz od kilku dni pogoda tutaj jest tak masakryczna (mieszkam w Irlandii), ze mowie Wam, w ogole nie chce sie nosa z domu wystawiac. No ale poszlam dzis na interview i mysle, ze mam szanse na ta prace, poza tym w drodze powrotnej zajrzalam jeszcze do kilku miejsc i zostawilam tam cv. Pozniej gruntownie posprzatalam, teraz chwila odpoczynku i wezme sie za siebie-depilacja, pomaluje paznokcie, moze troszke pocwicze.
Winter_Chocolate jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-18, 15:06   #4052
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Winter_Chocolate Pokaż wiadomość
Dzisiaj troszke lepszy dzien, ten w koncu ruszylam 4 litery chociaz od kilku dni pogoda tutaj jest tak masakryczna (mieszkam w Irlandii), ze mowie Wam, w ogole nie chce sie nosa z domu wystawiac. No ale poszlam dzis na interview i mysle, ze mam szanse na ta prace, poza tym w drodze powrotnej zajrzalam jeszcze do kilku miejsc i zostawilam tam cv. Pozniej gruntownie posprzatalam, teraz chwila odpoczynku i wezme sie za siebie-depilacja, pomaluje paznokcie, moze troszke pocwicze.
Hm, wygląda na to, że rzeczywiście ruszyłaś do ataku.
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-18, 16:02   #4053
Winter_Chocolate
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 10
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

dziekuje Patri chociaz na brawa chyba jeszcze za wczesnie
Winter_Chocolate jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-18, 16:03   #4054
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Cześć!

Nie myślałam o tym pod kątem flow.... Zresztą pewnie nie do każdego zadania się ten plan nadaje, ale do zadań koncepcyjnych, projektowych na pewno tak.
Nie chodzi mi o to, by usiąść i pisać cokolwiek, co przyjdzie do głowy, żeby złapać ten rytm, tylko raczej żeby przestawić sobie w głowie, że siadając do tego, mogę przez jakiś czas gapić się w ekran i nie wiedzieć co dalej. Nie chcę się zniechęcać w takich sytuacjach. Do tej pory odkładałam to na rzecz innych spraw, których efekt widziałam od razu. Tym samym nie dałam sobie nigdy tak naprawdę szansy na intensywne myślenie, bo szkoda mi było czasu - nie widziałam rezultatów.
W sumie to ja też tak często mam...zwalam to na słomiany zapał. Chyba od dziecka tak mam, że chcę widzieć efekt szybciej niż jest to możliwe. Dlatego właśnie tak ciężko mi wziąć się za ćwiczenia, które pozwoliłyby wyładnieć mojemu brzuchowi (nie jest w tragicznym stanie, jest ok...ale był ładniejszy ), bo przecież po tygodniu nawet ćwiczeń nie będę widzieć efektów takich jakie bym oczekiwała Ciężko się przestawić...
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-18, 20:02   #4055
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

http://demotywatory.pl/3560676/Czest...-nie-zauwazamy
http://demotywatory.pl/3559224/Ci-kt...stac-na-odwage

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2011-11-18 o 20:05
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-19, 22:03   #4056
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

sluchajcie, jakas tragedia sie ze mna dzieje.
jednego dnia mam wrazenie, ze kocham mojego partnera nad zycie, drugiego dnia mam ochote go zabic, byle tylko zniknal z mojego zycia, a trzeciego jestem pusta emocjonalnie jak tesco po wyprzedazy. Seks moglby dla mnie nie istniec, tak samo jak plec przeciwna i w ogole kontakt miedzypartnerski jako taki. w nikim innym sie nei zakochalam, nikt mnie nie interesuje, nie potrzebuje tez zadnej atencji dodatkowej.... i teraz kluczowe pytanie....

Czy to moglo sie stac po odstawieniu hormonow ?

jest mi strasznie zle, bo za miesiac mielismy podpisac umowe o ta sale weselna..a jak ja bede w takim stanie to nic z tego! to chyba niemozliwe, zeby przestac kochac milosc swojego zycia zupelnie bez powodu, prawda ? co ja mam zrobic ze soba? jak sie otworzyc na uczucie ponownie ? Mam wrazenie, ze zatrzasnelo sie za wielkimi wrotami i skrzetnie sie ukrywa tam przede mna... powiedzcie mi, bo ja naprawde nie wiem co teraz czuje... czy to jest mozliwe by odstawienie prochow anty tak bardzo na nas wplynelo? jezeli to nie jest mozliwe, to chyba mozecie mnie nazywac najgorsza jedza na ziemi. ;(
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-19, 23:11   #4057
blue_apple
Zakorzenienie
 
Avatar blue_apple
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 883
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
sluchajcie, jakas tragedia sie ze mna dzieje.
jednego dnia mam wrazenie, ze kocham mojego partnera nad zycie, drugiego dnia mam ochote go zabic, byle tylko zniknal z mojego zycia, a trzeciego jestem pusta emocjonalnie jak tesco po wyprzedazy. Seks moglby dla mnie nie istniec, tak samo jak plec przeciwna i w ogole kontakt miedzypartnerski jako taki. w nikim innym sie nei zakochalam, nikt mnie nie interesuje, nie potrzebuje tez zadnej atencji dodatkowej.... i teraz kluczowe pytanie....

Czy to moglo sie stac po odstawieniu hormonow ?

jest mi strasznie zle, bo za miesiac mielismy podpisac umowe o ta sale weselna..a jak ja bede w takim stanie to nic z tego! to chyba niemozliwe, zeby przestac kochac milosc swojego zycia zupelnie bez powodu, prawda ? co ja mam zrobic ze soba? jak sie otworzyc na uczucie ponownie ? Mam wrazenie, ze zatrzasnelo sie za wielkimi wrotami i skrzetnie sie ukrywa tam przede mna... powiedzcie mi, bo ja naprawde nie wiem co teraz czuje... czy to jest mozliwe by odstawienie prochow anty tak bardzo na nas wplynelo? jezeli to nie jest mozliwe, to chyba mozecie mnie nazywac najgorsza jedza na ziemi. ;(
ja dawno odstawiłas hormony? czy nie pisałaś, że używasz plastrów?
czemu masz ochotę go zabić? czy to nie jest kwestia tego, że tak po prostu wyjątkowo Cię wkurza, tak jak to czasem wkurzają nas ludzie?

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
W sumie to ja też tak często mam...zwalam to na słomiany zapał. Chyba od dziecka tak mam, że chcę widzieć efekt szybciej niż jest to możliwe. Dlatego właśnie tak ciężko mi wziąć się za ćwiczenia, które pozwoliłyby wyładnieć mojemu brzuchowi (nie jest w tragicznym stanie, jest ok...ale był ładniejszy ), bo przecież po tygodniu nawet ćwiczeń nie będę widzieć efektów takich jakie bym oczekiwała Ciężko się przestawić...
Jeju! mam TAK SAMO! efekt już teraz, a najlepiej od razu, żeby wszystko było na poziomie eksperckim.
po 6weidera efekt będzie szybki ale mnie niecierpliwą istotę szybko nudziło robienie tego samego...

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Nie tylko miał być ten kierunek, ale jest zdaje się nadal...na Uniwersytecie Medycznym
A ja jestem na zwykłym uniwerku

Na roku ostatnim...nieszczęsnym.. .właśnie siedzę nad tą durną magisterką (nie, niiieeee...nie mam jeszcze ani słowa ) Siedzę i myślę nad tym, co ja właściwie mam pisać?! I doprowadza mnie to do szału, mam wrażenie, że dostałam najtrudniejszy temat i wszystko jest tak niezrozumiałe dla mnie...że od kilku dni non-stop boli mnie głowa Pościągałam multum artykułów, z których niewiele rozumiem, w których każdy pisze co innego i inaczej i serio, zwariuje
w znaczeniu, że czy w Twoim wypadku miał być
a widzisz, ja myślałam o biotech na poli

spokojnie, nie zwariujesz, musisz jakoś to sobie powolutku ogarnąć.
pisałaś już na pewno tu o tej magisterce, a ja nie mogę zapamiętać o każdej z Was tych wszystkich informacji, które piszecie, ale staram się życzę Ci więc powodzenia :kwiatek:

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
Zwalczam to coraz bardziej. Ale wcale nie jest tak rozowo... wle czytac artykuly zamiast pisac maile, ktore obiecalam sobie napisac miesiac temu..zreszta szukam wymowki by nie wychodzic z domu, albo zeby zrobic sobie jakies tygodniowe cele do zrobienia... moje tygodniowe to wygladaja tak, ze pisze na listach dziennych jakies 'grubsze akcje' by nie zapomniec i sie tak odklada z dnia na dzien. ale w sumie relaksu tez potrzebuje...mam sie zakatowac ta nauka jezykow tylko dlatego, ze jest na liscie 100?
za duzo analizuje, za duzo rzeczy mnie ciekawi, za czesto odkladam to co mam do zrobienia przez glupie 'jeszcze jeden artykul o religii' itd...

ale za to poszlam dzis na taniec mimo ulewy - 40 minut spaceru. NIGDY tego nie zrobilam do tej pory. Jest progress. zwalczamy sie powolutku, powolutku krok po kroczku do przodu. do 'idealnej mnie'.
oczywiście, że nie masz się katować nauką języków, może warto je jakoś rozbić na mniejsze cele na tu i teraz?
a plany tygodniowe też są dla mnie dość... hm, dyskusyjne, bo w zasadzie powinny dotyczy dość dużych obszarów działań, ale to jednocześnie może spowodować, że taki duży pkt na liście będzie trudny do wykonania. poza tym, ja to też rozumiem tak, że dane czynności z każdego dnia złożą się na plan tygodniowy, nie wiem, jak to ugryźć ale i tak ugrzęzłam strasznie ze wszystkimi postanowieniami...
może ja już po prostu taka jestem, że nie umiem, nie lubię skupiac się na 1? że po prostu jak 4 letnie dziecko nudzę się daną zabawką...
blue_apple jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2011-11-19, 23:20   #4058
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez blue_apple Pokaż wiadomość
ja dawno odstawiłas hormony? czy nie pisałaś, że używasz plastrów?
czemu masz ochotę go zabić? czy to nie jest kwestia tego, że tak po prostu wyjątkowo Cię wkurza, tak jak to czasem wkurzają nas ludzie?
no wlasnie...bralam plastry, ale to to samo. hormony. Odstawilam nicale 2 miechy temu (nadal nie dostalam okresu...) i w ogole wszystko mnie boli i kiepsko sie czuje, ale ... najbardziej martwi mnie to dziwne uczucie - serio, mialam tak jak bralam antydepesanty i bralam je za dlugo. jakby ktos mi wylaczyl doplyw serotoniny...
nie, on nic nie robi takiego by moglo to wywolac chec 'morderstwa'...

boje sie , ze nikt tak nie mial i moze ja sie popsulam czy co...
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 00:09   #4059
czerwieclipiec
Zadomowienie
 
Avatar czerwieclipiec
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: jesień
Wiadomości: 1 112
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Wiesz, myślę, że nie powinnaś oddzielać emocji od ogólnego złego samopoczucia-to może mieć duży związek ze sobą, tak jak napisałaś o tych antydepresantach... Na hormonach się nie znam na tyle, żeby cokolwiek mądrego napisać (przez internet nie da się tego rozgryźć i można najwyżej bałaganu myślowego sobie narobić), tu przydałby się żywy lekarz.

I absolutnie nie da się znienacka i bez powodu odkochać i rzucić całego uczucia i związku na tym etapie! Nie myśl o sobie, jak o jędzy... (coś podobnego dziś sobie powtarzałam, ale dopóki się nie zajęłam czymś ważnym, zupełnie nie działało, może jednak Tobie się uda ).

Chyba przed Twoim TŻem superważne zadanie przetrwania tego i sensownego wsparcia Cię (no może nie w jednym: mordowaniu go ).
Dobranoc.
czerwieclipiec jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 08:36   #4060
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
sluchajcie, jakas tragedia sie ze mna dzieje.
jednego dnia mam wrazenie, ze kocham mojego partnera nad zycie, drugiego dnia mam ochote go zabic, byle tylko zniknal z mojego zycia, a trzeciego jestem pusta emocjonalnie jak tesco po wyprzedazy. Seks moglby dla mnie nie istniec, tak samo jak plec przeciwna i w ogole kontakt miedzypartnerski jako taki. w nikim innym sie nei zakochalam, nikt mnie nie interesuje, nie potrzebuje tez zadnej atencji dodatkowej.... i teraz kluczowe pytanie....

Czy to moglo sie stac po odstawieniu hormonow ?

jest mi strasznie zle, bo za miesiac mielismy podpisac umowe o ta sale weselna..a jak ja bede w takim stanie to nic z tego! to chyba niemozliwe, zeby przestac kochac milosc swojego zycia zupelnie bez powodu, prawda ? co ja mam zrobic ze soba? jak sie otworzyc na uczucie ponownie ? Mam wrazenie, ze zatrzasnelo sie za wielkimi wrotami i skrzetnie sie ukrywa tam przede mna... powiedzcie mi, bo ja naprawde nie wiem co teraz czuje... czy to jest mozliwe by odstawienie prochow anty tak bardzo na nas wplynelo? jezeli to nie jest mozliwe, to chyba mozecie mnie nazywac najgorsza jedza na ziemi. ;(
Ja myślę, że to mogą być hormony Po pierwsze, to idź do lekarza, bo nie może być tak, że nie masz okresu przez dwa miesiące - tutaj już coś jest nie tak Po drugie - upewniałaś się, że nie jesteś w ciąży? Przypuszczam, że tak, bo o tym się najpierw myśli

Nie mogłaś się nagle odkochać, hormony robią naprawdę dziwne rzeczy z człowiekiem... Ja sama teraz muszę zrezygnować na kilka miesięcy z tabletek anty, bo mam jeden wielki dół i libido zerowe i sama się zastanawiałam czy zmienić tabletki czy partnera

Nie martw się, tylko zbadaj
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 09:35   #4061
Aper
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cześć wszystkim.
Dziś jest okrągła rocznica powstania wątku, a zatem za założycielkę - Patri sto lat!!! Dziękuję. i pozostałym wątkowiczkom również dzięki.

"Pijmy" dziś za wszystkie sukcesy, za każdą zjedzoną żabę, i za porażki też.

Czuję się zobowiązana (w związku z rocznicą) do małego podsumowania:
Plusy (sukcesy):
- lepsza organizacja czasu - sprawniejsze sprzątanie, porządkowanie - jednym słowem "rutyny" działają
-lepsze wykorzystanie "zasobów" - tworzę nowe zestawy z posiadanych ubrań, dobieram w nowy sposób starą biżuterię - i nagle okazało się, że jednak "mam co ubrać", poza tym teraz przygotowuję sobie ubranko wcześniej i nie latam w popłochu przed wyjściem;
-zabrałam się za zdrowie (to w ostatnim tygodniu, wcześniej była "kupa") - umówiłam wizytę na wyrwanie zęba;
- doceniam bardziej czas z rodziną, dociera powoli,że jednak nie praca jest najważniejsza;

Minusy ("to do" - ciągle do dopracowania)
- zmienić podejście do dbania o własne zdrowie - ciągle jest wiele spraw, które zaniedbuję, albo nie potrafię podjąć decyzji;
- nie poddawać się "dołowym nastrojom", nie pozwalać by mną rządziły;
- uporządkować papiery z przeszłych lat pracy - to była moja żaba sprzed roku, i nadal nią jest - jeśli czegoś potrzebuję, to grzebię przewalając jak w stercie siana, i ... do następnego razu;
- nie zaczynać 10 rzeczy naraz, nie miotać się od jednego do drugiego - ciągle znajduję tematy zastępcze, by nie brać się za to co ważne, urgh...
-ćwiczyć asertywność w pracy.

Miłego dnia!
Aper jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2011-11-20, 10:42   #4062
blue_apple
Zakorzenienie
 
Avatar blue_apple
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 883
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
no wlasnie...bralam plastry, ale to to samo. hormony. Odstawilam nicale 2 miechy temu (nadal nie dostalam okresu...) i w ogole wszystko mnie boli i kiepsko sie czuje, ale ... najbardziej martwi mnie to dziwne uczucie - serio, mialam tak jak bralam antydepesanty i bralam je za dlugo. jakby ktos mi wylaczyl doplyw serotoniny...
nie, on nic nie robi takiego by moglo to wywolac chec 'morderstwa'...

boje sie , ze nikt tak nie mial i moze ja sie popsulam czy co...
tak, jak mówi bura kocurka, już sam fakt, że nie masz okresu przez 2 miesiące świadczy, że coś jest nie tak. moim zdaniem to również może być kwestia hormonów, one robią duży bałagan w organizmie... powinnaś pójść do lekarza, sprawdzić, czy wszystko jest ok.
nie miewałaś takiego nastroju w czasie brania hormonów?

i nie mów nawet, że się popsułaś, nie odkochuje się w ciągu sekundy, nagle, bez powodu, a sama mówisz, że tak naprawdę, to powodu nie ma. nie martw się, na pewno wszystko wróci do normy. zajrzyj może na wątek dziewczyn odstawiających hormony.

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Nie mogłaś się nagle odkochać, hormony robią naprawdę dziwne rzeczy z człowiekiem... Ja sama teraz muszę zrezygnować na kilka miesięcy z tabletek anty, bo mam jeden wielki dół i libido zerowe i sama się zastanawiałam czy zmienić tabletki czy partnera

Nie martw się, tylko zbadaj

tabletki!

Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość
Cześć wszystkim.
Dziś jest okrągła rocznica powstania wątku, a zatem za założycielkę - Patri sto lat!!! Dziękuję. i pozostałym wątkowiczkom również dzięki.

"Pijmy" dziś za wszystkie sukcesy, za każdą zjedzoną żabę, i za porażki też.

Czuję się zobowiązana (w związku z rocznicą) do małego podsumowania:
Plusy (sukcesy):
- lepsza organizacja czasu - sprawniejsze sprzątanie, porządkowanie - jednym słowem "rutyny" działają
-lepsze wykorzystanie "zasobów" - tworzę nowe zestawy z posiadanych ubrań, dobieram w nowy sposób starą biżuterię - i nagle okazało się, że jednak "mam co ubrać", poza tym teraz przygotowuję sobie ubranko wcześniej i nie latam w popłochu przed wyjściem;
-zabrałam się za zdrowie (to w ostatnim tygodniu, wcześniej była "kupa") - umówiłam wizytę na wyrwanie zęba;
- doceniam bardziej czas z rodziną, dociera powoli,że jednak nie praca jest najważniejsza;

Minusy ("to do" - ciągle do dopracowania)
- zmienić podejście do dbania o własne zdrowie - ciągle jest wiele spraw, które zaniedbuję, albo nie potrafię podjąć decyzji;
- nie poddawać się "dołowym nastrojom", nie pozwalać by mną rządziły;
- uporządkować papiery z przeszłych lat pracy - to była moja żaba sprzed roku, i nadal nią jest - jeśli czegoś potrzebuję, to grzebię przewalając jak w stercie siana, i ... do następnego razu;
- nie zaczynać 10 rzeczy naraz, nie miotać się od jednego do drugiego - ciągle znajduję tematy zastępcze, by nie brać się za to co ważne, urgh...
-ćwiczyć asertywność w pracy.

Miłego dnia!
przede wszystkim, to gratuluję
jak udało Ci się doprowadzić do lepszego wykorzystania zasobów? ja kompletnie tego nie umiem, zawsze czegoś mi brakuje.
ostatnio dostałam trochę ubrań od koleżanki, i szczerze, to jest mi trudniej cokolwiek do siebie dopasować, wiecznie mam uczucie, że nie mam się w co ubrać, niż jak miałam o połowę mniej ubrań w szafie

i dalszych sukcesów zyczę
blue_apple jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 10:54   #4063
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Ja myślę, że to mogą być hormony Po pierwsze, to idź do lekarza, bo nie może być tak, że nie masz okresu przez dwa miesiące - tutaj już coś jest nie tak Po drugie - upewniałaś się, że nie jesteś w ciąży? Przypuszczam, że tak, bo o tym się najpierw myśli

Nie mogłaś się nagle odkochać, hormony robią naprawdę dziwne rzeczy z człowiekiem... Ja sama teraz muszę zrezygnować na kilka miesięcy z tabletek anty, bo mam jeden wielki dół i libido zerowe i sama się zastanawiałam czy zmienić tabletki czy partnera

Nie martw się, tylko zbadaj
Bura Kocurko i Blue Apple, bardzo Wam dziekuje za podniesienie na duchu.
w ciazy raczej nie jestem, bo sposobnosci ku temu nie bylo, a okres i tak sie przesuwal, chociaz wiadomo, ze wszystko moze sie zdarzyc... test zrobie za ok tydzien, u lekarza bylam tydzien temu poza zwykla infekcja nic wielkiego nie zauwazyl. Nastepna wizyte mam na 14 grudnia, bo wczesniej nie bylo terminow...
Kocurko, a jakie tabsy bierzesz ?

Wczesniej jak odstawialam hormony, to byly tabletki to nie mialam zadnych efektow negatywnych - same pozytywy, bo bardzo zle znosilam fizycznie tabsy - bole glowy, nudnosci, biegunki, ciagle grzybice i deprecha na dokladke. plasterki sa super, nic nie czulam negatywnego podczas brania...ale od jakis 2,3 tygodni jestem po prostu.... nie tesknie, nie czuje zadnej radosci jak patrze na zdjecia, jak przylecial do mnie no to wiadomo...fajnie bylo, ale jakos tak bez motylkow.... jeden dzien mialam taki ze czulam do niego jakis magnes... jestem podlamana, bo to najwspanialszy czlowiek na ziemi, doskonale mnie rozumie, wspiera, nawet teraz. potrafie mu zrobic awanture o to, ze sie nie odezwal do mnie 3h wczesniej a potem od razu mu nawtykac, ze to koniec i zeby sobie nic nie wyobrazal, a za chwile mu rycze, ze to nieprawda, ze ja nei wiem co sie dzieje i ze to glupie, ze ja nawet sie nie przejmuje, ze go ranie, a powinnam i wiecie...takie bledne kolo do wyrzutow sumienia, ktorych tak naprawde nie mam. Oo
chcialabym pogadac z moja mama, ale ona teraz na jakis kursach prawniczo jakistam siedzi i ma ciezkie egzaminy...bedzie dopiero za tydzien...ech, serio, mam wrazenie, ze przestalam cokolwiek czuc, nawet do samej siebie.

Pytanie...czy to sie zmieni, jak zaczne brac plasterki ponownie ?
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 11:41   #4064
blue_apple
Zakorzenienie
 
Avatar blue_apple
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 883
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
Bura Kocurko i Blue Apple, bardzo Wam dziekuje za podniesienie na duchu.
w ciazy raczej nie jestem, bo sposobnosci ku temu nie bylo, a okres i tak sie przesuwal, chociaz wiadomo, ze wszystko moze sie zdarzyc... test zrobie za ok tydzien, u lekarza bylam tydzien temu poza zwykla infekcja nic wielkiego nie zauwazyl. Nastepna wizyte mam na 14 grudnia, bo wczesniej nie bylo terminow...
Kocurko, a jakie tabsy bierzesz ?

Wczesniej jak odstawialam hormony, to byly tabletki to nie mialam zadnych efektow negatywnych - same pozytywy, bo bardzo zle znosilam fizycznie tabsy - bole glowy, nudnosci, biegunki, ciagle grzybice i deprecha na dokladke. plasterki sa super, nic nie czulam negatywnego podczas brania...ale od jakis 2,3 tygodni jestem po prostu.... nie tesknie, nie czuje zadnej radosci jak patrze na zdjecia, jak przylecial do mnie no to wiadomo...fajnie bylo, ale jakos tak bez motylkow.... jeden dzien mialam taki ze czulam do niego jakis magnes... jestem podlamana, bo to najwspanialszy czlowiek na ziemi, doskonale mnie rozumie, wspiera, nawet teraz. potrafie mu zrobic awanture o to, ze sie nie odezwal do mnie 3h wczesniej a potem od razu mu nawtykac, ze to koniec i zeby sobie nic nie wyobrazal, a za chwile mu rycze, ze to nieprawda, ze ja nei wiem co sie dzieje i ze to glupie, ze ja nawet sie nie przejmuje, ze go ranie, a powinnam i wiecie...takie bledne kolo do wyrzutow sumienia, ktorych tak naprawde nie mam. Oo
chcialabym pogadac z moja mama, ale ona teraz na jakis kursach prawniczo jakistam siedzi i ma ciezkie egzaminy...bedzie dopiero za tydzien...ech, serio, mam wrazenie, ze przestalam cokolwiek czuc, nawet do samej siebie.

Pytanie...czy to sie zmieni, jak zaczne brac plasterki ponownie ?
Nebulo, nie może być też tak, że będziesz czuła się pod względem uczuciowym dobrze, tylko podczas stosowania plastrów
wszystko powinno wrócić do normy BEZ ich stosowania.
poza tym, plastry mają zupełnie inną dawkę hormonów, to że po odstawieniu tabletek było ok, nie znaczy, że po odstawieniu plastrów też tak będzie, szczególnie, że już w trakcie brania zauważyłaś różnice.
a lekarz nic na to nie powiedział? na brak okresu?

chyba najgorzej, że tak trudno Tobie samej zaakceptować te zmiany i swoje własne zachowanie, prawda?
blue_apple jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 11:44   #4065
lipcowa87
Zadomowienie
 
Avatar lipcowa87
 
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Ezoteryczny Poznań
Wiadomości: 1 106
GG do lipcowa87
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
Bura Kocurko i Blue Apple, bardzo Wam dziekuje za podniesienie na duchu.
w ciazy raczej nie jestem, bo sposobnosci ku temu nie bylo, a okres i tak sie przesuwal, chociaz wiadomo, ze wszystko moze sie zdarzyc... test zrobie za ok tydzien, u lekarza bylam tydzien temu poza zwykla infekcja nic wielkiego nie zauwazyl. Nastepna wizyte mam na 14 grudnia, bo wczesniej nie bylo terminow...
Kocurko, a jakie tabsy bierzesz ?

Wczesniej jak odstawialam hormony, to byly tabletki to nie mialam zadnych efektow negatywnych - same pozytywy, bo bardzo zle znosilam fizycznie tabsy - bole glowy, nudnosci, biegunki, ciagle grzybice i deprecha na dokladke. plasterki sa super, nic nie czulam negatywnego podczas brania...ale od jakis 2,3 tygodni jestem po prostu.... nie tesknie, nie czuje zadnej radosci jak patrze na zdjecia, jak przylecial do mnie no to wiadomo...fajnie bylo, ale jakos tak bez motylkow.... jeden dzien mialam taki ze czulam do niego jakis magnes... jestem podlamana, bo to najwspanialszy czlowiek na ziemi, doskonale mnie rozumie, wspiera, nawet teraz. potrafie mu zrobic awanture o to, ze sie nie odezwal do mnie 3h wczesniej a potem od razu mu nawtykac, ze to koniec i zeby sobie nic nie wyobrazal, a za chwile mu rycze, ze to nieprawda, ze ja nei wiem co sie dzieje i ze to glupie, ze ja nawet sie nie przejmuje, ze go ranie, a powinnam i wiecie...takie bledne kolo do wyrzutow sumienia, ktorych tak naprawde nie mam. Oo
chcialabym pogadac z moja mama, ale ona teraz na jakis kursach prawniczo jakistam siedzi i ma ciezkie egzaminy...bedzie dopiero za tydzien...ech, serio, mam wrazenie, ze przestalam cokolwiek czuc, nawet do samej siebie.

Pytanie...czy to sie zmieni, jak zaczne brac plasterki ponownie ?
Mi się wydaje, że powrót do plastrów teraz to chyba nie jest dobry pomysł, namieszasz sobie jeszcze bardziej. Ja bym czekała aż organizm dojdzie do siebie a w międzyczasie poszła do lekarza. Skłaniam się do tego co dziewczyny pisały, że to wszystko przez hormony. Ja też się od paru miesięcy męczę z objawami po odstawieniu tabsów, po których źle się czułam (a teraz jest jeszcze gorzej). Jedna korzyść z tego taka, że po odstawieniu hormonów tak mi się pogorszyło psychiczne samopoczucie, że w końcu zostałam zmotywowana żeby pójść do lekarza

A właśnie, nie jest może trochę tak, że to jakaś deprecha? Zwłaszcza że pisałaś, że już to przechodziłaś...

Mi to w ogóle jest głupio wchodzić na wątek, bo mam wyrzuty sumienia widząc ile wy robicie, a ja się ciągle miotam próbując się w końcu ogarnąć...

Weekendowe sukcesy - udało mi się posprzątać nasz pokój i od kilku dni skutecznie wprowadzam w życie taktykę sprzątania po sobie natychmiast po skończeniu czynności. Jest super, taka banalna rzecz ale dopiero teraz sobie uświadomiłam jak mnie frustrowały np. naczynia stojące cały dzień w zlewie albo góra ciuchów do ułożenia w szafce która kilka dni leżała na kanapie Porządek to niestety jeden z moich najsłabszych punktów. Co gorsza słabych także u mojego TŻta...
A, no i dzisiaj, mimo że wstałam dużo później niż planowałam (co normalnie równałoby się siedzeniu do popołudnia w szlafroku), kopnęłam się od razu do łazienki, ubrać, zjeść śniadanie, a dopiero potem włączać komputer. Od razu jakoś więcej energii

O właśnie, tak się zastanawiałam, czy ktoś jeszcze ma tak, że otoczenie wpływa na niego demotywująco? Czy robicie co macie zrobić nie oglądając się na innych? Ja mam z tym straszny problem. Wiem, że ja to ja i nie powinnam swoich działań uzależniać od innych, ale nie umiem. Wiem co powinnam robić, a tego nie robię. Zaplanowałam z koleżanką chodzenie na siłownię, koleżanka odpuściła - to ja też. Z inną umawiałyśmy się, że pójdziemy na wykład, ale ona mi napisała, że nie chce jej się wstawać - więc ja też nie poszłam. Jak TŻ prokrastynuje zamiast zabrać się w końcu za swoją magisterkę, to i ja nie ruszyłam nic co mam do zrobienia na studia.
Strasznie tego w sobie nie lubię, ale jakoś nie umiem włączyć myślenia "nie patrz na innych i rób co zaplanowałaś"...
__________________
zaczynam
53-52-51-50-49-48
lipcowa87 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 12:08   #4066
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez lipcowa87 Pokaż wiadomość
Mi się wydaje, że powrót do plastrów teraz to chyba nie jest dobry pomysł, namieszasz sobie jeszcze bardziej. Ja bym czekała aż organizm dojdzie do siebie a w międzyczasie poszła do lekarza. Skłaniam się do tego co dziewczyny pisały, że to wszystko przez hormony. Ja też się od paru miesięcy męczę z objawami po odstawieniu tabsów, po których źle się czułam (a teraz jest jeszcze gorzej). Jedna korzyść z tego taka, że po odstawieniu hormonów tak mi się pogorszyło psychiczne samopoczucie, że w końcu zostałam zmotywowana żeby pójść do lekarza

A właśnie, nie jest może trochę tak, że to jakaś deprecha? Zwłaszcza że pisałaś, że już to przechodziłaś...

Mi to w ogóle jest głupio wchodzić na wątek, bo mam wyrzuty sumienia widząc ile wy robicie, a ja się ciągle miotam próbując się w końcu ogarnąć...

Weekendowe sukcesy - udało mi się posprzątać nasz pokój i od kilku dni skutecznie wprowadzam w życie taktykę sprzątania po sobie natychmiast po skończeniu czynności. Jest super, taka banalna rzecz ale dopiero teraz sobie uświadomiłam jak mnie frustrowały np. naczynia stojące cały dzień w zlewie albo góra ciuchów do ułożenia w szafce która kilka dni leżała na kanapie Porządek to niestety jeden z moich najsłabszych punktów. Co gorsza słabych także u mojego TŻta...
A, no i dzisiaj, mimo że wstałam dużo później niż planowałam (co normalnie równałoby się siedzeniu do popołudnia w szlafroku), kopnęłam się od razu do łazienki, ubrać, zjeść śniadanie, a dopiero potem włączać komputer. Od razu jakoś więcej energii

O właśnie, tak się zastanawiałam, czy ktoś jeszcze ma tak, że otoczenie wpływa na niego demotywująco? Czy robicie co macie zrobić nie oglądając się na innych? Ja mam z tym straszny problem. Wiem, że ja to ja i nie powinnam swoich działań uzależniać od innych, ale nie umiem. Wiem co powinnam robić, a tego nie robię. Zaplanowałam z koleżanką chodzenie na siłownię, koleżanka odpuściła - to ja też. Z inną umawiałyśmy się, że pójdziemy na wykład, ale ona mi napisała, że nie chce jej się wstawać - więc ja też nie poszłam. Jak TŻ prokrastynuje zamiast zabrać się w końcu za swoją magisterkę, to i ja nie ruszyłam nic co mam do zrobienia na studia.
Strasznie tego w sobie nie lubię, ale jakoś nie umiem włączyć myślenia "nie patrz na innych i rób co zaplanowałaś"...

niech Ci nei bedzie glupio mamy rozne momenty i raz robimy wiecej raz mniej. raz przelkniemy wielka zabe, co zajmuje 3 dni, a czasem zrobimy wiele maloistotnych rzeczy. Takze, bez wstydu mi tutaj:d

Co do deprechy - na pewno to nie to. czuje sie ok, pod innymi wzgledami. I moje uczucie na pewno nie bylo zalezne od plastrow. tylko teraz cos sie pomerdalo :/
Lekarz mi zasugerowal od razu aborcje lub tabletke poronna, jezeli nie chce dziecka, wiec to bylo super dziwne uczucie. Moze to nie bylby najlepszy moment na dziecko, ale na tym etapie nie chcialabym go usuwac. Ale o czym my tu mowimy... to tylko dodatkowy element. najwazniejsze dla mnie to zrozumiec co mi sie dzieje. Ale dochodze do tego, ze to raczej hormony mnie psuja i musza sie 'uspokoic '
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 12:41   #4067
blue_apple
Zakorzenienie
 
Avatar blue_apple
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 883
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez lipcowa87 Pokaż wiadomość
Mi to w ogóle jest głupio wchodzić na wątek, bo mam wyrzuty sumienia widząc ile wy robicie, a ja się ciągle miotam próbując się w końcu ogarnąć...

Weekendowe sukcesy - udało mi się posprzątać nasz pokój i od kilku dni skutecznie wprowadzam w życie taktykę sprzątania po sobie natychmiast po skończeniu czynności. Jest super, taka banalna rzecz ale dopiero teraz sobie uświadomiłam jak mnie frustrowały np. naczynia stojące cały dzień w zlewie albo góra ciuchów do ułożenia w szafce która kilka dni leżała na kanapie Porządek to niestety jeden z moich najsłabszych punktów. Co gorsza słabych także u mojego TŻta...
A, no i dzisiaj, mimo że wstałam dużo później niż planowałam (co normalnie równałoby się siedzeniu do popołudnia w szlafroku), kopnęłam się od razu do łazienki, ubrać, zjeść śniadanie, a dopiero potem włączać komputer. Od razu jakoś więcej energii

O właśnie, tak się zastanawiałam, czy ktoś jeszcze ma tak, że otoczenie wpływa na niego demotywująco? Czy robicie co macie zrobić nie oglądając się na innych? Ja mam z tym straszny problem. Wiem, że ja to ja i nie powinnam swoich działań uzależniać od innych, ale nie umiem. Wiem co powinnam robić, a tego nie robię. Zaplanowałam z koleżanką chodzenie na siłownię, koleżanka odpuściła - to ja też. Z inną umawiałyśmy się, że pójdziemy na wykład, ale ona mi napisała, że nie chce jej się wstawać - więc ja też nie poszłam. Jak TŻ prokrastynuje zamiast zabrać się w końcu za swoją magisterkę, to i ja nie ruszyłam nic co mam do zrobienia na studia.
Strasznie tego w sobie nie lubię, ale jakoś nie umiem włączyć myślenia "nie patrz na innych i rób co zaplanowałaś"...
ja też nic nie robię, NIC. a najgorsze, że ja w sumie... nie mam nic do roboty, a nie umiem sobie od jakiegoś czasu nic konkretnego sama zorganizować. jak myślę, że mogłabym poodkurzać, a to tak niewiele, to ciągle mówię sobie, że potem, że teraz poleże w łózku... a jak tak leze, to mnie to zamula, męczy i czuje się masakrycznie w zasadzie... ale nic nie zrobię z tym, bo... bo mi się NIE CHCE nic robic, nie chce mi się odkurzać, bo to taka pierdoła niekonkretna, która da niewielki efekt...

a robienia wielu rzeczy od razu i ich nie odkładaniu na potem też się nauczyłam, jak właśnie chowanie ubrań do szafy, zmywam nawet czasem.. że nie odkładam na później wszystkiego, czego zrobienie teraz, spowoduje, że będe miała spokojną głowę...

ja przestałam oglądać się na innych, gdy znalazłam SWOJE cele, które DLA MNIE są ważne. nie zazdroszczę już teraz innym ich celów, tego co oni robią, teraz zastanawiam się, czy ja też bym to chciala osiągnąc/zrobić, jeśli tak, to co muszę wykonać, aby to się udało i staram się ocenić, czy faktycznie warto, a może coś innego będzie lepsze?
jeśli planujesz iść na wykład, to dlatego, że TY chcesz na niego iść, a nie koleżanka, tak samo siłownia i wszystko inne - z kimś jest raźniej, bo jakby trudniej nam to odłożyć i z tego rezygnować (ja zawsze rezygnowałam z samodzielnego jeżdżenia na rolkach, bo wolałam z kimś...), ale nie moze być tak, że każdy nasz plan z góry zakłada uczestnictwo innej osoby w nim. na rolkach sama nie lubię jeździć, wolę z kimś, więc w tym wypadku w 95% planuję wyjścia z kimś, ale na wykład, czy jakieś zajęcia idę, bo JA tego potrzebuję i chcę i nie musi być ze mną nikt więcej...
jedno tylko trzeba przyznać, że może przez to, że tak łatwo same z siebie odkładamy na później - gdy obok nas jest ktoś, kto rezygnuje z czegoś... to i my od razu łatwiej rezygnujemy. czyli wychodzi na to, że warto mieć obok siebie osoby, które nas do czegoś zachęcą... a nie zniechęcą swoją rezygnacją.

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
Co do deprechy - na pewno to nie to. czuje sie ok, pod innymi wzgledami. I moje uczucie na pewno nie bylo zalezne od plastrow. tylko teraz cos sie pomerdalo :/
Lekarz mi zasugerowal od razu aborcje lub tabletke poronna, jezeli nie chce dziecka, wiec to bylo super dziwne uczucie. Moze to nie bylby najlepszy moment na dziecko, ale na tym etapie nie chcialabym go usuwac. Ale o czym my tu mowimy... to tylko dodatkowy element. najwazniejsze dla mnie to zrozumiec co mi sie dzieje. Ale dochodze do tego, ze to raczej hormony mnie psuja i musza sie 'uspokoic '
myślę, że musisz poczekać, aż wszystko się uspokoi, przede wszystkim Twój organizm...
i nie chodzi o to, że Twoje uczucie było zależne od plastrów, tylko, ze po zaprzestaniu ich stosowania się własnie zawirowało hormonalnie i powrót do nich nic tu nie naprawi, organizm dalej będzie świrował, a o ile nawet by się uspokoił znowu, to właśnie nie może być tak, ze jest z nim wszystko ok, gdy stosujesz hormony, a gdy nie, to wariuje i nie możesz normalnie funkcjonowac...
blue_apple jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 13:31   #4068
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
Bura Kocurko i Blue Apple, bardzo Wam dziekuje za podniesienie na duchu.
w ciazy raczej nie jestem, bo sposobnosci ku temu nie bylo, a okres i tak sie przesuwal, chociaz wiadomo, ze wszystko moze sie zdarzyc... test zrobie za ok tydzien, u lekarza bylam tydzien temu poza zwykla infekcja nic wielkiego nie zauwazyl. Nastepna wizyte mam na 14 grudnia, bo wczesniej nie bylo terminow...
Kocurko, a jakie tabsy bierzesz ?

Wczesniej jak odstawialam hormony, to byly tabletki to nie mialam zadnych efektow negatywnych - same pozytywy, bo bardzo zle znosilam fizycznie tabsy - bole glowy, nudnosci, biegunki, ciagle grzybice i deprecha na dokladke. plasterki sa super, nic nie czulam negatywnego podczas brania...ale od jakis 2,3 tygodni jestem po prostu.... nie tesknie, nie czuje zadnej radosci jak patrze na zdjecia, jak przylecial do mnie no to wiadomo...fajnie bylo, ale jakos tak bez motylkow.... jeden dzien mialam taki ze czulam do niego jakis magnes... jestem podlamana, bo to najwspanialszy czlowiek na ziemi, doskonale mnie rozumie, wspiera, nawet teraz. potrafie mu zrobic awanture o to, ze sie nie odezwal do mnie 3h wczesniej a potem od razu mu nawtykac, ze to koniec i zeby sobie nic nie wyobrazal, a za chwile mu rycze, ze to nieprawda, ze ja nei wiem co sie dzieje i ze to glupie, ze ja nawet sie nie przejmuje, ze go ranie, a powinnam i wiecie...takie bledne kolo do wyrzutow sumienia, ktorych tak naprawde nie mam. Oo
chcialabym pogadac z moja mama, ale ona teraz na jakis kursach prawniczo jakistam siedzi i ma ciezkie egzaminy...bedzie dopiero za tydzien...ech, serio, mam wrazenie, ze przestalam cokolwiek czuc, nawet do samej siebie.

Pytanie...czy to sie zmieni, jak zaczne brac plasterki ponownie ?
Ja teraz biorę Yaz...w sumie długo już, prawie półtora roku. Wcześniej przez kilka miesięcy nic nie brałam, a jeszcze wcześniej Yasminelle (skład ten sam, tylko że 21 tabl., a w Yaz jest 24+4 placebo).
I przy Yasminelle trochę miałam tylko problem z humorami, ale nic innego mi nie było...po odstawieniu miałam okresy punktualnie, jak w zegarku praktycznie cały czas i nie miałam żadnych poodstawieniowych jazd
A teraz trochę się boję tego odstawienia, bo przy Yaz na początku było ok przez kilka miesięcy, a później już coraz gorzej...libido zerowe, humory, dół postępujący, bóle głowy ciągłe (kilka dni potrafi mnie boleć ), a ostatnio plamienia w środku cyklu miałam. Także to ostatni miesiąc z tymi tabsami, trochę przerwy i przerzucam się na inne.

Plastrów bym się bała - słyszałam, że do organizmu przedostaje się większa dawka estrogenów niż w przypadku tabletek, a to niezbyt zdrowe


Cytat:
Napisane przez lipcowa87 Pokaż wiadomość
Mi się wydaje, że powrót do plastrów teraz to chyba nie jest dobry pomysł, namieszasz sobie jeszcze bardziej. Ja bym czekała aż organizm dojdzie do siebie a w międzyczasie poszła do lekarza. Skłaniam się do tego co dziewczyny pisały, że to wszystko przez hormony. Ja też się od paru miesięcy męczę z objawami po odstawieniu tabsów, po których źle się czułam (a teraz jest jeszcze gorzej). Jedna korzyść z tego taka, że po odstawieniu hormonów tak mi się pogorszyło psychiczne samopoczucie, że w końcu zostałam zmotywowana żeby pójść do lekarza

A właśnie, nie jest może trochę tak, że to jakaś deprecha? Zwłaszcza że pisałaś, że już to przechodziłaś...

Mi to w ogóle jest głupio wchodzić na wątek, bo mam wyrzuty sumienia widząc ile wy robicie, a ja się ciągle miotam próbując się w końcu ogarnąć...

Weekendowe sukcesy - udało mi się posprzątać nasz pokój i od kilku dni skutecznie wprowadzam w życie taktykę sprzątania po sobie natychmiast po skończeniu czynności. Jest super, taka banalna rzecz ale dopiero teraz sobie uświadomiłam jak mnie frustrowały np. naczynia stojące cały dzień w zlewie albo góra ciuchów do ułożenia w szafce która kilka dni leżała na kanapie Porządek to niestety jeden z moich najsłabszych punktów. Co gorsza słabych także u mojego TŻta...
A, no i dzisiaj, mimo że wstałam dużo później niż planowałam (co normalnie równałoby się siedzeniu do popołudnia w szlafroku), kopnęłam się od razu do łazienki, ubrać, zjeść śniadanie, a dopiero potem włączać komputer. Od razu jakoś więcej energii

O właśnie, tak się zastanawiałam, czy ktoś jeszcze ma tak, że otoczenie wpływa na niego demotywująco? Czy robicie co macie zrobić nie oglądając się na innych? Ja mam z tym straszny problem. Wiem, że ja to ja i nie powinnam swoich działań uzależniać od innych, ale nie umiem. Wiem co powinnam robić, a tego nie robię. Zaplanowałam z koleżanką chodzenie na siłownię, koleżanka odpuściła - to ja też. Z inną umawiałyśmy się, że pójdziemy na wykład, ale ona mi napisała, że nie chce jej się wstawać - więc ja też nie poszłam. Jak TŻ prokrastynuje zamiast zabrać się w końcu za swoją magisterkę, to i ja nie ruszyłam nic co mam do zrobienia na studia.
Strasznie tego w sobie nie lubię, ale jakoś nie umiem włączyć myślenia "nie patrz na innych i rób co zaplanowałaś"...
Ja też tak trochę mam z tym patrzeniem na innych...ale wiem, że już o wieeeele mniej niż kiedyś. Dawna ja pewnie nigdzie by sama nie poszła i nic sama nie zrobiła, do wszystkiego potrzebowałam koleżanki Teraz już tak mam w sporadycznych przypadkach, gdy się wyjątkowo obawiam bycia gdzieś sama...a tak to idę. Nawet czasem wolę jak koleżanki o czymś nie wiedzą i mogę się pochwalić później, że gdzieś byłam i robiłam fajną rzecz, a one nie

Co do podsumowania rocznicowego....chyba niestety nie mam się czym chwalić. Może jedyne co, to to, że teraz bardziej się skupiam na tym, by jednak ruszyć tyłek, więc jakoś ruszam. Kiedyś to bym bez wyrzutów cały dzień leżała w wyrze i dopiero na sam koniec bym nagle oprzytomniała
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 14:28   #4069
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Ja teraz biorę Yaz...w sumie długo już, prawie półtora roku. Wcześniej przez kilka miesięcy nic nie brałam, a jeszcze wcześniej Yasminelle (skład ten sam, tylko że 21 tabl., a w Yaz jest 24+4 placebo).
I przy Yasminelle trochę miałam tylko problem z humorami, ale nic innego mi nie było...po odstawieniu miałam okresy punktualnie, jak w zegarku praktycznie cały czas i nie miałam żadnych poodstawieniowych jazd
A teraz trochę się boję tego odstawienia, bo przy Yaz na początku było ok przez kilka miesięcy, a później już coraz gorzej...libido zerowe, humory, dół postępujący, bóle głowy ciągłe (kilka dni potrafi mnie boleć ), a ostatnio plamienia w środku cyklu miałam. Także to ostatni miesiąc z tymi tabsami, trochę przerwy i przerzucam się na inne.

Plastrów bym się bała - słyszałam, że do organizmu przedostaje się większa dawka estrogenów niż w przypadku tabletek, a to niezbyt zdrowe




Ja też tak trochę mam z tym patrzeniem na innych...ale wiem, że już o wieeeele mniej niż kiedyś. Dawna ja pewnie nigdzie by sama nie poszła i nic sama nie zrobiła, do wszystkiego potrzebowałam koleżanki Teraz już tak mam w sporadycznych przypadkach, gdy się wyjątkowo obawiam bycia gdzieś sama...a tak to idę. Nawet czasem wolę jak koleżanki o czymś nie wiedzą i mogę się pochwalić później, że gdzieś byłam i robiłam fajną rzecz, a one nie

Co do podsumowania rocznicowego....chyba niestety nie mam się czym chwalić. Może jedyne co, to to, że teraz bardziej się skupiam na tym, by jednak ruszyć tyłek, więc jakoś ruszam. Kiedyś to bym bez wyrzutów cały dzień leżała w wyrze i dopiero na sam koniec bym nagle oprzytomniała
bralam wlasnie yasminelle na poczatku...rany ale mi to dalo w kosc. Nigyd wiecej tabsow jako takich. co do plasterkow - nawet jezeli przechodzi wiecej estrogenow, to i tak moj organizm znosil to wrecz super. pod koniec przez samoloty troche mi sie rozregulowalo i mialam 3 okresy pod rzad jakies plamienie przed odklejeniem ostatniego. dlatego chcialam zrobic przerwe ze 3 miechy....

Uwazam, ze jako sukces nalezy postrzegac ruszenie dupy wczesniej. zmiany charakteru i przyzwyczajen np prokrastynacja, to nie jest zmiana z dnia na dzien. to nie jest nawet tak szybkie jak utrata masy przy odchudzaniu. to dlugodystansowy proces i tylko poprzez cierpliwosc i wytrwalosc zmienimy sie trwale po kilkunastu miesiacach. czy paru latach.

btw przeczytalam wczoraj zjedz ta zabe i musze powiedziec, ze ksiazka nie zrobila na mnie takiego wrazenia jak blog life skills academy. serio, ten blog jest imho lepiej napisany, chociaz czasem trafiaja sie rzeczy ktore ciezko mi zrobic...to jednak jest to takie 'bardziej ludzkie'
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2011-11-20, 15:07   #4070
blue_apple
Zakorzenienie
 
Avatar blue_apple
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 883
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Ja teraz biorę Yaz...w sumie długo już, prawie półtora roku. Wcześniej przez kilka miesięcy nic nie brałam, a jeszcze wcześniej Yasminelle (skład ten sam, tylko że 21 tabl., a w Yaz jest 24+4 placebo).
I przy Yasminelle trochę miałam tylko problem z humorami, ale nic innego mi nie było...po odstawieniu miałam okresy punktualnie, jak w zegarku praktycznie cały czas i nie miałam żadnych poodstawieniowych jazd
A teraz trochę się boję tego odstawienia, bo przy Yaz na początku było ok przez kilka miesięcy, a później już coraz gorzej...libido zerowe, humory, dół postępujący, bóle głowy ciągłe (kilka dni potrafi mnie boleć ), a ostatnio plamienia w środku cyklu miałam. Także to ostatni miesiąc z tymi tabsami, trochę przerwy i przerzucam się na inne.

Plastrów bym się bała - słyszałam, że do organizmu przedostaje się większa dawka estrogenów niż w przypadku tabletek, a to niezbyt zdrowe




Ja też tak trochę mam z tym patrzeniem na innych...ale wiem, że już o wieeeele mniej niż kiedyś. Dawna ja pewnie nigdzie by sama nie poszła i nic sama nie zrobiła, do wszystkiego potrzebowałam koleżanki Teraz już tak mam w sporadycznych przypadkach, gdy się wyjątkowo obawiam bycia gdzieś sama...a tak to idę. Nawet czasem wolę jak koleżanki o czymś nie wiedzą i mogę się pochwalić później, że gdzieś byłam i robiłam fajną rzecz, a one nie

Co do podsumowania rocznicowego....chyba niestety nie mam się czym chwalić. Może jedyne co, to to, że teraz bardziej się skupiam na tym, by jednak ruszyć tyłek, więc jakoś ruszam. Kiedyś to bym bez wyrzutów cały dzień leżała w wyrze i dopiero na sam koniec bym nagle oprzytomniała
to jeden z podstawowych błędów, które kobiety popełniają - przerwy w braniu tabletek. nie ma na to żadnego uzasadnienia, w zasadzie może doprowadzić do jeszcze większych zawirowań - bierzesz, przestajesz, znowu bierzesz - to jest bardzo duża ingerencja w organizm kobiety. takie ciągłe zmiany, to nic dobrego...
nie wiem natomiast jak to się ma, gdy przy jednych tabletkach źle się czujesz - czy wtedy lepsza jest przerwa, czy zmiana od razu na inne - wydaje mi się, że to drugie, bo zawirowania hormonalne są wtedy mniejsze, ale to już mój osobisty wniosek...

a nie macie tak, że niektóre rzeczy wolicie robić z kimś? nie wiem, sport, kino, teatr?

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
bralam wlasnie yasminelle na poczatku...rany ale mi to dalo w kosc. Nigyd wiecej tabsow jako takich. co do plasterkow - nawet jezeli przechodzi wiecej estrogenow, to i tak moj organizm znosil to wrecz super. pod koniec przez samoloty troche mi sie rozregulowalo i mialam 3 okresy pod rzad jakies plamienie przed odklejeniem ostatniego. dlatego chcialam zrobic przerwe ze 3 miechy....

Uwazam, ze jako sukces nalezy postrzegac ruszenie dupy wczesniej. zmiany charakteru i przyzwyczajen np prokrastynacja, to nie jest zmiana z dnia na dzien. to nie jest nawet tak szybkie jak utrata masy przy odchudzaniu. to dlugodystansowy proces i tylko poprzez cierpliwosc i wytrwalosc zmienimy sie trwale po kilkunastu miesiacach. czy paru latach.

btw przeczytalam wczoraj zjedz ta zabe i musze powiedziec, ze ksiazka nie zrobila na mnie takiego wrazenia jak blog life skills academy. serio, ten blog jest imho lepiej napisany, chociaz czasem trafiaja sie rzeczy ktore ciezko mi zrobic...to jednak jest to takie 'bardziej ludzkie'
ogólnie większa dawka hormonów, to większe niebezpieczeństwo skutków ubocznych po latach. dlatego np. nie stosuje się tabletek z dużą dawką hormonów przez długi okres czasu.
i tak jak wyżej pisalam, robienie przerw...
wydaje mi się, że coś się ogólnie rozlegulowały Twoje hormony, może to jest właśnie skutek uboczny plastrów...


dlatego bardzo lubię bloga Edyty a niedawno dowiedziałam się, że moja koleżanka ma z nią zajęcia na uczelni

Edytowane przez blue_apple
Czas edycji: 2011-11-20 o 15:09
blue_apple jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 15:20   #4071
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez blue_apple Pokaż wiadomość
to jeden z podstawowych błędów, które kobiety popełniają - przerwy w braniu tabletek. nie ma na to żadnego uzasadnienia, w zasadzie może doprowadzić do jeszcze większych zawirowań - bierzesz, przestajesz, znowu bierzesz - to jest bardzo duża ingerencja w organizm kobiety. takie ciągłe zmiany, to nic dobrego...
nie wiem natomiast jak to się ma, gdy przy jednych tabletkach źle się czujesz - czy wtedy lepsza jest przerwa, czy zmiana od razu na inne - wydaje mi się, że to drugie, bo zawirowania hormonalne są wtedy mniejsze, ale to już mój osobisty wniosek...

a nie macie tak, że niektóre rzeczy wolicie robić z kimś? nie wiem, sport, kino, teatr?



ogólnie większa dawka hormonów, to większe niebezpieczeństwo skutków ubocznych po latach. dlatego np. nie stosuje się tabletek z dużą dawką hormonów przez długi okres czasu.
i tak jak wyżej pisalam, robienie przerw...
wydaje mi się, że coś się ogólnie rozlegulowały Twoje hormony, może to jest właśnie skutek uboczny plastrów...


dlatego bardzo lubię bloga Edyty a niedawno dowiedziałam się, że moja koleżanka ma z nią zajęcia na uczelni
Ja nie chciałam robić przerwy - to jest konsultowane z doktor ginekolog. Ona uważa, że między tabletkami z różnym składem hormonów jest konieczna przerwa na dwa normalne okresy...czyli 3 miesiące. Inaczej po pierwsze nie wiadomo co było rzeczywiście skutkiem ubocznym tabletek, a co nie. A po drugie bardzo się ponoć plami i zdarza się, że zbyt mocno narasta śluzówka (bo normalnie przechodzi się na inne biorąc nowe opakowanie bez żadnej przerwy).
Ja tam nie wiem...między poprzednimi tabletkami miałam przerwę ponad 6 miesięcy Ale skoro ona tak mi powiedziała, to uznałam, że się posłucham, bo sama zapewne mniej się znam...

I tu nie chodzi o robienie przerwy na miesiąc - bo to jest rzeczywiście bez żadnego sensu. Ale myślę, że na kilka miesięcy można robić przerwę, szczególnie jeśli zamierza się zmienić środek antykoncepcyjny.
__________________


Edytowane przez bura kocurka
Czas edycji: 2011-11-20 o 15:23
bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 15:32   #4072
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez blue_apple Pokaż wiadomość
to jeden z podstawowych błędów, które kobiety popełniają - przerwy w braniu tabletek. nie ma na to żadnego uzasadnienia, w zasadzie może doprowadzić do jeszcze większych zawirowań - bierzesz, przestajesz, znowu bierzesz - to jest bardzo duża ingerencja w organizm kobiety. takie ciągłe zmiany, to nic dobrego...
nie wiem natomiast jak to się ma, gdy przy jednych tabletkach źle się czujesz - czy wtedy lepsza jest przerwa, czy zmiana od razu na inne - wydaje mi się, że to drugie, bo zawirowania hormonalne są wtedy mniejsze, ale to już mój osobisty wniosek...

a nie macie tak, że niektóre rzeczy wolicie robić z kimś? nie wiem, sport, kino, teatr?



ogólnie większa dawka hormonów, to większe niebezpieczeństwo skutków ubocznych po latach. dlatego np. nie stosuje się tabletek z dużą dawką hormonów przez długi okres czasu.
i tak jak wyżej pisalam, robienie przerw...
wydaje mi się, że coś się ogólnie rozlegulowały Twoje hormony, może to jest właśnie skutek uboczny plastrów...


dlatego bardzo lubię bloga Edyty a niedawno dowiedziałam się, że moja koleżanka ma z nią zajęcia na uczelni
moj gin mi powiedzial, ze co 2 lata mozna robic kilkumiesieczna przerwe w plasterkach. Wiec to nie bylo takie samozwancze...
a co do metod antykoncepcji...jestem zbyt leniwa na naturalne metody, poki co dziecka miec nie chce, tzn wole miec kolo mnie mojego TZta, niz borykac sie z tym sama, spiralka odpada, bo jednak to cialo obce, tabsy tez odpadaja, bo do tej pory kazde zle tolerowalam, poza tym moja watroba sie buntowala, a prezerwatywy...no coz, alergia na latex. Serio. a te bezlateksowe...bedziemy testowac w grudniu, obawiam sie tylko, ze one jakos rozmiarowo sa nieteges... dopasowane. Zostaja plasterki. a te novaringi czy co tam...nie wyobrazam sobie tego :p

TAK! Zdecydowanie bardziej wole oddawac sie rozrywce z kims innym. samej nudno...
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 15:36   #4073
lipcowa87
Zadomowienie
 
Avatar lipcowa87
 
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Ezoteryczny Poznań
Wiadomości: 1 106
GG do lipcowa87
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez blue_apple Pokaż wiadomość
to jeden z podstawowych błędów, które kobiety popełniają - przerwy w braniu tabletek. nie ma na to żadnego uzasadnienia, w zasadzie może doprowadzić do jeszcze większych zawirowań - bierzesz, przestajesz, znowu bierzesz - to jest bardzo duża ingerencja w organizm kobiety. takie ciągłe zmiany, to nic dobrego...
nie wiem natomiast jak to się ma, gdy przy jednych tabletkach źle się czujesz - czy wtedy lepsza jest przerwa, czy zmiana od razu na inne - wydaje mi się, że to drugie, bo zawirowania hormonalne są wtedy mniejsze, ale to już mój osobisty wniosek...
Właśnie zastanawiam się jak to właściwie jest. Ja miałam taką sytuację, że brałam Microgynon - przez prawie dwa lata, ostawiłam bo miałam praktycznie zerowe libido.
W ogóle nie chciałam już brać hormonów ale TŻ nalegał i razem z ginem ustaliłam że spróbuję Midiany. I sęk w tym, że kiedyś inny lekarz mi powiedział, że jeśli się już robi przerwy, to minimum 3 miesiące - tyle trzeba żeby organizm się "oczyścił". A ta lekarka zaleciła mi branie Midiany od nowego cyklu (dwa miesiące po odstawieniu Microgynonu, którego praktycznie w ogóle nie odczułam) i powiedziała, że jeśli bardzo mi nie będą pasowały, to mam po prostu po jednym opakowaniu odstawić. No i mija drugi miesiąc z nieregularnymi cyklami, wysypami pryszczy i problemami emocjonalnymi - a libido jak nie było, tak nie ma (choć teraz bardziej obwiniam deprechę niż tabsy). No i nie wiadomo komu właściwie wierzyć...

Cytat:
Napisane przez blue_apple Pokaż wiadomość
a nie macie tak, że niektóre rzeczy wolicie robić z kimś? nie wiem, sport, kino, teatr?
U mnie to jest prawie że przymus wewnętrzny Zwłaszcza w przypadku sportu, bo szczególnie za nim nie przepadam, a uprawianie go w miejscach publicznych strasznie mnie krępuje. I w ogóle strasznie niepewnie się czuję w nowych sytuacjach, miejscach, chyba dlatego nigdy nie byłam sama w kinie, teatrze czy muzeum, mimo że nie uważam że to coś "dziwnego". Czy to już podchodzi pod fobię społeczną?
Raz w życiu byłam sama na koncercie i nie było wcale źle, nie wiem czemu nie mam odwagi tego powtórzyć...
__________________
zaczynam
53-52-51-50-49-48
lipcowa87 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 17:48   #4074
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Ja też tak trochę mam z tym patrzeniem na innych...ale wiem, że już o wieeeele mniej niż kiedyś. Dawna ja pewnie nigdzie by sama nie poszła i nic sama nie zrobiła, do wszystkiego potrzebowałam koleżanki Teraz już tak mam w sporadycznych przypadkach, gdy się wyjątkowo obawiam bycia gdzieś sama...a tak to idę. Nawet czasem wolę jak koleżanki o czymś nie wiedzą i mogę się pochwalić później, że gdzieś byłam i robiłam fajną rzecz, a one nie
Wczoraj był dzień otwarty w apartamentach Kochanowskiego. To tuż obok nas, dosłownie obok. Byłam ciekawa jak to wygląda, ale mój TŻ nie chciał iść, a samej było mi głupio i nie poszłam. Mnóstwo, mnóstwo, mnóstwo rzeczy odpuszczam z powodu braku towarzystwa do działania.

---------- Dopisano o 17:46 ---------- Poprzedni post napisano o 17:44 ----------

Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość
Cześć wszystkim.
Dziś jest okrągła rocznica powstania wątku, a zatem za założycielkę - Patri sto lat!!! Dziękuję. i pozostałym wątkowiczkom również dzięki.

"Pijmy" dziś za wszystkie sukcesy, za każdą zjedzoną żabę, i za porażki też.

Czuję się zobowiązana (w związku z rocznicą) do małego podsumowania:
Plusy (sukcesy):
- lepsza organizacja czasu - sprawniejsze sprzątanie, porządkowanie - jednym słowem "rutyny" działają
-lepsze wykorzystanie "zasobów" - tworzę nowe zestawy z posiadanych ubrań, dobieram w nowy sposób starą biżuterię - i nagle okazało się, że jednak "mam co ubrać", poza tym teraz przygotowuję sobie ubranko wcześniej i nie latam w popłochu przed wyjściem;
-zabrałam się za zdrowie (to w ostatnim tygodniu, wcześniej była "kupa") - umówiłam wizytę na wyrwanie zęba;
- doceniam bardziej czas z rodziną, dociera powoli,że jednak nie praca jest najważniejsza;

Minusy ("to do" - ciągle do dopracowania)
- zmienić podejście do dbania o własne zdrowie - ciągle jest wiele spraw, które zaniedbuję, albo nie potrafię podjąć decyzji;
- nie poddawać się "dołowym nastrojom", nie pozwalać by mną rządziły;
- uporządkować papiery z przeszłych lat pracy - to była moja żaba sprzed roku, i nadal nią jest - jeśli czegoś potrzebuję, to grzebię przewalając jak w stercie siana, i ... do następnego razu;
- nie zaczynać 10 rzeczy naraz, nie miotać się od jednego do drugiego - ciągle znajduję tematy zastępcze, by nie brać się za to co ważne, urgh...
-ćwiczyć asertywność w pracy.

Miłego dnia!
O raju Aper! To rzeczywiście dziś!!!!!!!!!! I zdaje mi się czy wieki Cię tu nie było?

Hm, rzeczywiście minął rok. Czy jestem w stanie zrobić podsumowanie? Spróbuję:
- Zamknęłam rozdział "praca magisterska" w swoim życiu.
- Nie uciekam obsesyjnie od rzeczy rutynowych, które muszę zrobić.
- Rozwijam się przez pomysły wyławiane tu na tym wątku.
- Nieustająco po upadku podnoszę się, a to dla mnie wielki sukces.

Jeszcze do zrobienia:
- Nadal zrutynizować rutyny, konkret, ustalenie pór dnia jak plan lekcji.
- Może brzmi jak kopia Twojego wpisu, ale ja też mam na bakier z dbaniem o siebie i swoje zdrowie.
- Mniej myśleć więcej robić.
- Odważyć się żyć.

Dużo roboty przede mną, ale mam wrażenie przynajmniej, że wiem już co działa a co nie i nie zamydli mi oczu "potęga podświadomości" czy modlitwy do wszechświata...
Dupę w troki i do roboty!!! Nikt za mnie życia nie przeżyje!!


---------- Dopisano o 18:33 ---------- Poprzedni post napisano o 17:46 ----------

Nebula, ja bym się bardziej przejmowała tym, że moje zachowanie, jakkolwiek dla mnie niejasne, daje niestety przekaz innym, który może sprawić przykrość... Chodzi o Twojego narzeczonego przede wszystkim.

To, że Ty masz problem z hormonami nijak nie uodparnia jego na to co mówisz, a wyznanie "nie kocham Cię" jest kurcze blade, delikatnie mówiąc, brutalne...

Nigdy nie brałam hormonów, wiec w ogóle się nie odzywam.

Z chłopakiem też bym na ten temat nie rozmawiała, bo szukać u niego wsparcia gdy go atakujesz może przynieść skutek opłakany. Ja bym się odsunęła mentalnie na trochę i spróbowała dojść do ładu ze swoim wnętrzem. Choć z drugiej strony wiem, że to czasem jest iluzja, że siebie da się zrozumieć. Jeśli długo jesteście razem, to nadchodzi taki moment gdy potrzeba łyk powietrza totalnie świeżego, bez wzajemnej irytujacej obecnosci. Razem z tym łykiem powietrza przychodzi przemyślenie, czy ta osoba jest tą, która powinna mnie drażnić przez resztę życia, kocham tego kogoś z jego wadami, zaletami, takiego jaki jest, czy też życie bez tej osoby wydaje się lekkie wreszcie, wtedy nie ma o czym gadać....
Ja często marudzę, że mój związek jest daleki od ideału i sama nie wiem czy nie lepiej odejść. Jeden jego uśmiech jednak, miłe słowo, przytulenie sprawia, ze wrzucam w niepamięć wszystkie przykrości.
I tak się huśtam na huśtawce, tez nie wiem czy to zdrowe.

Zrobiłaś test ciążowy? Nie wiem po co tyle czekasz...

Mam jednak nadzieję, ze to hormony i że naprawią Cię szybko.

---------- Dopisano o 18:46 ---------- Poprzedni post napisano o 18:33 ----------

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
btw przeczytalam wczoraj zjedz ta zabe i musze powiedziec, ze ksiazka nie zrobila na mnie takiego wrazenia jak blog life skills academy. serio, ten blog jest imho lepiej napisany, chociaz czasem trafiaja sie rzeczy ktore ciezko mi zrobic...to jednak jest to takie 'bardziej ludzkie'
Bo zjedz tę żabę to głównie do pracy i to takiej nastawionej na aktywność marketingową w amerykańskiej rzeczywistości lat 90 mam wrażenie.
Trudne do przełożenia na życie zwyczajnych ludzi w domu.

Blog Edyty jest rewelacyjny.

---------- Dopisano o 18:48 ---------- Poprzedni post napisano o 18:46 ----------

A ja siedzę i smęcę a do zrobienia mam naprawdę sporo.
Jak pomyślę, że jutro do pracy, to aż mnie w żołądku ściska.
Wcale nie mam ochoty.
Do zrobienia:
-syrop z cebuli dla dziecka
-wstawić pranie
-uprzątnąć w pokoju młodej i swoim
-naszykować ubranie dla siebie i dla małej na jutro
-zmyć gary
-wypiłować i pomalować paznokcie
ehhh, życie...

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2011-11-20 o 20:07
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 18:31   #4075
lasubmersion
Rozeznanie
 
Avatar lasubmersion
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 859
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cześć dziewczyny
Wreszcie skończyłam się weekend, więc i ja się zjawiam by trochę udzielić się na wątku.

Nebula,
ja tak paskudne wahania nastroju(łącznie z zastanawianiem się po co mi Tż i po co mi związek) przechodziłam w ubiegłe wakacje.
Codziennie(!!!!) kłóciłam się z Tż.
Miałam dosyć.
Zaczęłam analizować swoje zachowanie, zaczęłam rozkładać na czynniki pierwsze początek, przebieg i koniec naszych kłótni.
I doszłam do sedna...
Tż w czasie ubiegłych wakacji miał strasznie dużo roboty(praca około 50 godzin w tygodniu+szkolenie-na które sama go wysłałam).
Ja nie miałam do roboty nic. Całe dnie wyczekiwałam naszego spotkania.
On padał ze zmęczenia, a ja coraz bardziej wściekła, że zamiast poświęcić mi czas to marudził jak bardzo jest zmęczony.
Wielokrotnie w naszym związku były sytuacje, kiedy między nami był konflikt i dopiero drobiazgowa analiza pozwoliła nam obojgu znaleźć szczerą odpowiedź, co nas gryzie.

A dzisiaj już wiem,że mam najfajniejszego mężczyznę na świecie.
Rozumiemy się bez słów, akceptujemy(czasem nawet tolerujemy) nasze wady.
Dzisiaj powiedziałam Tż, że z nikim tak mi się świetnie nie rozmawia jak z Nim.
Kiedyś zastanawiałam się nad wyjazdem(myślałam o Francji), ale dzisiaj wiem, że bez niego nigdzie się nie ruszę.
Może to brzmi absurdalnie, ale ''czuję się źle fizycznie'', gdy nie ma w mieście.
Lubię kiedy jest blisko. On też lubi, kiedy ja jestem blisko.
On jest moim portem do którego zawinęłam i nie mam zamiaru się ruszać nigdzie indziej.
Chociaż nie zawsze było tak słodko i różowo.
Parę razy pożarliśmy się tak, że było o włos od rozstania. Nasze nieustanna walka o zaręczyny, którą w ostatecznym rozrachunku zakończyłam i wiele innych ''małych drobiazgów'', które zalegały w naszych sercach i umysłach zatruwając nasze uczucie.

Co do zabezpieczenia przed niechcianą ciążą to w naszym przypadku było całkiem inaczej.
Obydwoje z Tż doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu,abym faszerowała się hormonami. Używamy prezerwatyw, które wręcz z dziecięcą radością wybieramy z drogerii czy seksshopach:P.
Nigdy z ust Tż nie usłyszałam ani słowa skargi na temat prezerwatyw i nigdy też metoda nas nie zawiodła.
Z tego też powoduje Tż jest Tż bo nie wyobrażam sobie być z mężczyzną, który na pierwszym miejscu stawia swoją wygodą tylko i wyłącznie.
__________________
http://lasubmersion.blogspot.com/


Słucham: VIDEO ''Dobrze, że jesteś''
lasubmersion jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 18:57   #4076
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cytat:
Napisane przez lasubmersion Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny
Wreszcie skończyłam się weekend, więc i ja się zjawiam by trochę udzielić się na wątku.

Nebula,
ja tak paskudne wahania nastroju(łącznie z zastanawianiem się po co mi Tż i po co mi związek) przechodziłam w ubiegłe wakacje.
Codziennie(!!!!) kłóciłam się z Tż.
Miałam dosyć.
Zaczęłam analizować swoje zachowanie, zaczęłam rozkładać na czynniki pierwsze początek, przebieg i koniec naszych kłótni.
I doszłam do sedna...
Tż w czasie ubiegłych wakacji miał strasznie dużo roboty(praca około 50 godzin w tygodniu+szkolenie-na które sama go wysłałam).
Ja nie miałam do roboty nic. Całe dnie wyczekiwałam naszego spotkania.
On padał ze zmęczenia, a ja coraz bardziej wściekła, że zamiast poświęcić mi czas to marudził jak bardzo jest zmęczony.
Wielokrotnie w naszym związku były sytuacje, kiedy między nami był konflikt i dopiero drobiazgowa analiza pozwoliła nam obojgu znaleźć szczerą odpowiedź, co nas gryzie.

A dzisiaj już wiem,że mam najfajniejszego mężczyznę na świecie.
Rozumiemy się bez słów, akceptujemy(czasem nawet tolerujemy) nasze wady.
Dzisiaj powiedziałam Tż, że z nikim tak mi się świetnie nie rozmawia jak z Nim.
Kiedyś zastanawiałam się nad wyjazdem(myślałam o Francji), ale dzisiaj wiem, że bez niego nigdzie się nie ruszę.
Może to brzmi absurdalnie, ale ''czuję się źle fizycznie'', gdy nie ma w mieście.
Lubię kiedy jest blisko. On też lubi, kiedy ja jestem blisko.
On jest moim portem do którego zawinęłam i nie mam zamiaru się ruszać nigdzie indziej.
Chociaż nie zawsze było tak słodko i różowo.
Parę razy pożarliśmy się tak, że było o włos od rozstania. Nasze nieustanna walka o zaręczyny, którą w ostatecznym rozrachunku zakończyłam i wiele innych ''małych drobiazgów'', które zalegały w naszych sercach i umysłach zatruwając nasze uczucie.

Co do zabezpieczenia przed niechcianą ciążą to w naszym przypadku było całkiem inaczej.
Obydwoje z Tż doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu,abym faszerowała się hormonami. Używamy prezerwatyw, które wręcz z dziecięcą radością wybieramy z drogerii czy seksshopach:P.
Nigdy z ust Tż nie usłyszałam ani słowa skargi na temat prezerwatyw i nigdy też metoda nas nie zawiodła.
Z tego też powoduje Tż jest Tż bo nie wyobrażam sobie być z mężczyzną, który na pierwszym miejscu stawia swoją wygodą tylko i wyłącznie.
Ładnie napisałaś o swoim TŻ

Ale nie podoba mi się ostatnie zdanie...bo brzmi jak jakiś STEREOTYP
To że kobieta bierze tabletki, to nie znaczy, że robi to dla wygody TŻta Ja np. sama zdecydowałam się na tabletki, tylko dlatego, że innym zabezpieczeniom jakoś nie ufam I dlatego też wiem, że ciężko mi będzie przeżyć te 3 miesiące na gumkach. Mój pierwszy chłopak nie chciał, żebym się faszerowała hormonami - to ja go przekonałam, że chcę. Mój aktualny TŻ na wieść o tej przerwie powiedział: "Spokojnie damy radę, najważniejsze jest Twoje zdrowie i samopoczucie".
Ja też bym nie mogła być z kimś kto na mnie wszystko wymusza
__________________


Edytowane przez bura kocurka
Czas edycji: 2011-11-20 o 18:58
bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 19:07   #4077
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Nie zrobilam jeszcze testu bo tak naprawde w pazdzierniku sie nie kochalismy....dopiero kochalismy sie 9 listopada, wiec teoretycznie test moge zrobic dopiero jakies 7 dni po stosunku. Zatem paniki poki co nie ma...kochaniem sie tez bym tego nie nazwala, bo to bylo jakies 15 sekund...jak dzieci zupelnie :p nie moglam wytrzymac bez niego, a po ostatniej przygodzie z prezerwatywami tak mnie wysypalo, do tego przez 2 togodnie sie wozilam zjakas dziwna infekcjo-alergia, ze wolalam nie ryzykowac ponownie.

co do oddechu...no my jakby tak spojrzec na to z boku ten oddech mamy od ponad roku, bo jestesmy na odleglosc jest duzo czasu na myslenie i rozwazanie swojej sytuacji i emocji.

Lasubmersion - to tez nie jest to, ze sie klocimy, czy musimy isc na jakies kompromisy. ja sie po prostu jakos...bez powodu ochlodzillam. to chyba mozna tak powiedziec, bo moje libido tez jest baardzo niskie. no raz nie wytrzymalam jak tu byl, ale powiedzmy sobie szczerze, to bylo po poltora miesiaca abstunencji. biologia robi swoje.
ja nie mam watpliwosci. To jest ten jedyny, to nawet nie chodzi o to, ze 'ja go nie kocham' tylko...mozna to porownac do libido - po prostu sie ochlodzilo. dlatego, mam nadzieje, ze jak sie spotkamy ponownie, to wszystko sie uspokoi i bedzie cudownie.

po tym jak opisalam wam tutaj moj problem, zaczal nagle ulegac zmniejszeniu i czuje sie teraz stosunkowo 'zakochana'. :p
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 19:08   #4078
mimi_kuku
Raczkowanie
 
Avatar mimi_kuku
 
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: francja
Wiadomości: 41
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Nebula, nie martw się
Może to więcej rzeczy się na siebie nałożyło? To, że jesteś w nowym miejscu, niestabilny organizm (brak miesiączki i te hormony), przygotowania do ślubu... To wszystko musi mieć na Ciebie przecież wpływ!

Ja cię doskonale rozumiem, też dostałam w kość od zarówno antydepresantów jak i hormonów... Teraz, mimo że wychowana w rodzinie lekarzy, staram się robić wszystko żeby trzymać się z daleka od jakichkolwiek tabletek, a z TŻ jedziemy na gumkach. Ciągłe infekcje, minusowe libido, żylaki, depresja, brrr, nienawidzę środków hormonalnych!

Wydaje mi się, że najlepiej zrobisz jeżeli będziesz dla siebie bardziej wyrozumiała - nie jesteś jędzą, masz pewien problem - trudno... poradzisz sobie z tym!

Z mojego doświadczenia wynika, że jeżeli coś jest nie tak, jak bardzo dziwnych, trudnym i absurdalnych pozornie uczuć by to nie dotyczyło, lepiej jednak o tym szczerze powiedzieć chłopakowi, tak jak Ty to zrobiłaś
__________________
nauka
mimi_kuku jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-20, 21:13   #4079
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Muszę napisać jubileuszowego posta
Fajnie, że Patri założyła ten wątek, że są tu świetne dziewczyny, że bierzemy nasze życie w swoje ręce, podejmujemy decyzje i staramy się działać, a jak nie wychodzi, dokonujemy diagnozy

U mnie nie zadziały się może jakieś spektakularne zmiany i z niedowierzaniem podchodzę do każdego nowego wyzwania, bojąc się, że mój nieproduktywny schemat zachowań może się powtórzyć, ale jest jakby lepiej
Na pewno przetacza się przeze mnie (we mnie i dzięki mnie) pozytywny proces odśrodkowy, dzięki któremu zaczynam coraz bardziej wiedzieć czego chcę - przebudzać się i ożywiać swoje życie
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2011-11-21, 09:40   #4080
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...

Cześć!
Poniedziałek i nawet słońce wyszło
Po weekendzie zajęć (kurs 8 godzin dziennie) wcale nie jestem zmęczona jak się spodziewałam, czuję się jak po normalnym weekendzie, tyle, że mam poczucie robienia pożytecznych i przydatnych rzeczy

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Wczoraj był dzień otwarty w apartamentach Kochanowskiego. To tuż obok nas, dosłownie obok. Byłam ciekawa jak to wygląda, ale mój TŻ nie chciał iść, a samej było mi głupio i nie poszłam. Mnóstwo, mnóstwo, mnóstwo rzeczy odpuszczam z powodu braku towarzystwa do działania.



A ja siedzę i smęcę a do zrobienia mam naprawdę sporo.
Jak pomyślę, że jutro do pracy, to aż mnie w żołądku ściska.
Wcale nie mam ochoty.
Do zrobienia:
-syrop z cebuli dla dziecka
-wstawić pranie
-uprzątnąć w pokoju młodej i swoim
-naszykować ubranie dla siebie i dla małej na jutro
-zmyć gary
-wypiłować i pomalować paznokcie
ehhh, życie...
O, nie wiedziałam. Ostatnio przeglądałam tę ofertę w internecie w ramach szukania mieszkania na za 10 lat (półtora roku temu kupiliśmy mieszkanie)

Patri, warto przełamywać takie niechciajki z powodu braku towarzystwa. Mi zazwyczaj samotne wyprawy (do kina, teatru, na wystawę) bardzo dużo dają
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:22.