Mocne różnice zdań za kółkiem.

[inoue93]

Hej. Mam poważny problem w związku. Chcę się poradzić bo nie wiem czy przesadzam.

Jestem raczej początkującym kierowcą jednak bardzo odpowiedzialnym. Jestem dość konsekwentna pod tym względem, przepisy są dla mnie bardzo istotne.

Niestety. Mój chłopak lubi naprawdę "depnąć". Wiele razy mówiłam żeby chociaż nie przekraczał tej setki na zabudowanym ponieważ po pierwsze: boję się o siebie ale też i o innych uczestników drogowych. A także mam szacunek do prawa na drodze (wiadomo, każdy popełnia błędy, każdy przekracza prędkość ale myślę że ma to swoje granice). Jemu często się spieszy, wychodzi późno albo ktoś się wlecze. Zawsze jest jakiś argument. Fakt, trochę zwolnił, starał się po trochu.

Ale ostatnio wracaliśmy późnym wieczorem przez miasto. Ruch mały, ograniczenie 70, dość prosta droga, kilka aut na prawym pasie. A ten zaczął pędzić 140 km/h. Nie odzywałam się bo już miałam dość tych kłótni.

Ale dziś niestety ostro się pożarliśmy. Zarzucał że to ja mam jakieś błędne myślenie na temat bezpieczeństwa, że nic się przecież nie stało, że nie było zagrożenia i że to nie prędkość zabija.

Czy to faktycznie ja przesadzam? Faktycznie nie mam doświadczenia za kierownicą, ale kurcze chyba tak nie powinno być?

Prosiłabym o opinię

[v-x-n]

Dla mnie Twoj facet to idiota. Osobiscie bardzo zwracam uwage na to, jak ktos jezdzi. Jezeli facet by sie rozbijal na drodze tak jak Twoj lub np. uwazal, ze wypije jedno piwo i moze spokojnie wsiasc za kolko, to bym z nim nie byla - wole partnera, ktory ma podobne zasady i ktorego moge uwazac za odpowiedzialnego czlowieka.

[Shar14]

Moim zdaniem nie przesadzasz. Przekraczanie 100 w mieście gdzie w każdym momencie może coś wyskoczyć, światło może zmienić się na czerwone czy cokolwiek innego to głupota. Czym innym jest przekroczenie o kilka km/h, a czym innym ponad 50. Życzę twojemu facetowi zabrania prawka, serio. Może to go otrzeźwi. Niech jedzie sobie poszaleć na tor wyścigowy, a nie tor urządza na drogach publicznych. Wg mnie ma gdzieś twoje zdanie i bezpieczeństwo. Uważa, że jest lepszy od innych na drodze i nieśmiertelny. Do pierwszego wypadku. Przestałabym z nim jeździć samochodem i powiedziała dlaczego.
I piszę to jako kierowca, który nie zawsze przestrzega wszystkich przepisów, ale staram się myśleć i przewidywać. Nawet za innych, jeżeli muszę. Zdaje sobie też sprawę, że kieruje pojazdem, który potencjalnie może odbierać życie. Może jestem za bardzo cięta, ale taki właśnie baran rozwalił mi 2 lata temu samochód i tylko dzięki mojej bardzo szybkiej reakcji nic mi się nie stało. Jego auto było do kasacji, a on po prostu "nie wyhamował". Może dlatego, że jechał ponad 70 i patrzył w telefon.

Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka

[Frozen_Rose]

Napisane przez inoue93

Ale dziś niestety ostro się pożarliśmy. Zarzucał że to ja mam jakieś błędne myślenie na temat bezpieczeństwa, że nic się przecież nie stało, że nie było zagrożenia i że to nie prędkość zabija.

Kretyn nie zna pojęcia słowa bezpieczeństwo. Tym razem nic się nie stało, ale następnym razem może doprowadzić do wypadku i ktoś przez jego głupotę zginie. Takiemu nie wytłumaczysz, może mieć 10 wypadków, a i tak się nie nauczy, będzie dalej szybko jeździł, bo przecież "prędkość nie zabija"

Koleś nie dba o swoje ani o twoje bezpieczeństwo, beznadziejny partner.

[bafa65383b74e1029ccef70174e4f68b71e8a0f7_646950f23ada7]

Takim ludziom powinno się zabierać prawo jazdy dożywotnio. Przekaz mu, że jest debilem.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Twój facet to debil.
Dziwię się, że w ogóle wsiadasz z nim do samochodu.

[Lloyd]

Twój partner idiota widocznie nie zdaje sobie sprawy, że jak kogoś okaleczy lub zabije na drodze to pójdzie do więzienia.
Poza tym sama też możesz zginąć.
Prędkość zabija i potwierdzają to wszelkie badania w tym temacie.
Gość nie ma poszanowania do ludzkiego życia i zdrowia.
Nawet w nocy i na pustej drodze może pojawić się choćby usterka samochodu i przy takich 140 km/h jest możliwość poniesienia śmierci lub kalectwa do końca życia.
Jeżdżenie z kimś takim jest jak wsiadanie z pijanym.
Przemyśl czy chcesz być w ogóle w związku z takim bezmózgiem.
Jeden ze znanych przykładów o prędkości w linku. Czyli o tym jak Zientarski zabił swojego przyjaciela. https://www.fakt.pl/kobieta/plotki/m...xb2rkk#slajd-2

[Ellen_Ripley]

Idiota, z którym nie chciałabym być. Tyle.

[Mad_Max]

Napisane przez inoue93

Wiele razy mówiłam żeby chociaż nie przekraczał tej setki na zabudowanym

Za ponad 100 w zabudowanym jest utrata prawa jazdy na 3 miesiące.
A moim zdaniem powinna być przymusowa eutanazja delikwenta, zanim kogoś zabije.

[ManillaLatte]

Co za debil. Na Twoim miejscu zamiast się wykłócać po prostu powiedziałabym, ze z idiotami nie jeżdżę i nie wsiadłabym więcej z nim do auta. Zresztą nie chciałabym mieć z takim bezmyślnym gościem więcej do czynienia.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5]

Napisane przez inoue93

Hej. Mam poważny problem w związku. Chcę się poradzić bo nie wiem czy przesadzam.

Jestem raczej początkującym kierowcą jednak bardzo odpowiedzialnym. Jestem dość konsekwentna pod tym względem, przepisy są dla mnie bardzo istotne.

Niestety. Mój chłopak lubi naprawdę "depnąć". Wiele razy mówiłam żeby chociaż nie przekraczał tej setki na zabudowanym ponieważ po pierwsze: boję się o siebie ale też i o innych uczestników drogowych. A także mam szacunek do prawa na drodze (wiadomo, każdy popełnia błędy, każdy przekracza prędkość ale myślę że ma to swoje granice). Jemu często się spieszy, wychodzi późno albo ktoś się wlecze. Zawsze jest jakiś argument. Fakt, trochę zwolnił, starał się po trochu.

Ale ostatnio wracaliśmy późnym wieczorem przez miasto. Ruch mały, ograniczenie 70, dość prosta droga, kilka aut na prawym pasie. A ten zaczął pędzić 140 km/h. Nie odzywałam się bo już miałam dość tych kłótni.

Ale dziś niestety ostro się pożarliśmy. Zarzucał że to ja mam jakieś błędne myślenie na temat bezpieczeństwa, że nic się przecież nie stało, że nie było zagrożenia i że to nie prędkość zabija.

Czy to faktycznie ja przesadzam? Faktycznie nie mam doświadczenia za kierownicą, ale kurcze chyba tak nie powinno być?

Prosiłabym o opinię

nie, nie przesadzasz
Twój facet to nieodpowiedzialny kretyn.
Jemu często się spieszy, na grób chyba mu się spieszy..
jeszcze powiedz, że po kielichu wsiada za kierownicę...

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Stówa w mieście? Czy on jest zdrowy na umyśle? Powinni mu odebrać prawko i tyle w temacie.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[I am Rock]

Nie jeździłabym z idiotą, bałabym się, że zginę.
Dziwi mnie, że autorka łamanie przepisów ruchu drogowego nazywa "różnicą zdań".

[travis]

Nie wsiadlabym, a nawet bym na niego doniosla w ramach troski o zycie i zdrowie innych sory.


Sent from my I3312 using Tapatalk

[Limonka2738]

Napisane przez inoue93

Hej. Mam poważny problem w związku. Chcę się poradzić bo nie wiem czy przesadzam.

Jestem raczej początkującym kierowcą jednak bardzo odpowiedzialnym. Jestem dość konsekwentna pod tym względem, przepisy są dla mnie bardzo istotne.

Niestety. Mój chłopak lubi naprawdę "depnąć". Wiele razy mówiłam żeby chociaż nie przekraczał tej setki na zabudowanym ponieważ po pierwsze: boję się o siebie ale też i o innych uczestników drogowych. A także mam szacunek do prawa na drodze (wiadomo, każdy popełnia błędy, każdy przekracza prędkość ale myślę że ma to swoje granice). Jemu często się spieszy, wychodzi późno albo ktoś się wlecze. Zawsze jest jakiś argument. Fakt, trochę zwolnił, starał się po trochu.

Ale ostatnio wracaliśmy późnym wieczorem przez miasto. Ruch mały, ograniczenie 70, dość prosta droga, kilka aut na prawym pasie. A ten zaczął pędzić 140 km/h. Nie odzywałam się bo już miałam dość tych kłótni.

Ale dziś niestety ostro się pożarliśmy. Zarzucał że to ja mam jakieś błędne myślenie na temat bezpieczeństwa, że nic się przecież nie stało, że nie było zagrożenia i że to nie prędkość zabija.

Czy to faktycznie ja przesadzam? Faktycznie nie mam doświadczenia za kierownicą, ale kurcze chyba tak nie powinno być?

Prosiłabym o opinię

Nie byłabym z takim debilem.


Ograniczenie do 50 w terenie zabudowanym nie jest po to, żeby robić kierowcom na złość, albo dlatego, że większość nie ma takiego refleksu jak twój facet, ale dlatego, że w każdym momencie może wyskoczyć dziecko, zwierzę na jezdnię i nawet gdyby czas reakcji kierowcy wynosił 0 milisekund, to i tak z tej istoty nie będzie czego zbierać.


Zresztą tobie nie muszę tego tłumaczyć zapewne.


Nie byłabym z kimś tak krótkowzrocznym. To jest ewidentny przykład, że ktoś uważa, że jest zbyt zayebisty na przepisy, więc go nie dotyczą i ceni swoją zayebistośc bardziej niż bezpieczeństwo innych. I bardzo, bardzo często ta postawa nie ogranicza się do niebezpiecznego prowadzenia samochodu, ale również przenika do innych sfer życia. Te osoby nie przyjmują żadnej krytyki, brak im dystansu do siebie i mają wiele innych wad, które dyskwalifikują je do związku ze mną.

---------- Dopisano o 17:39 ---------- Poprzedni post napisano o 17:37 ----------

Napisane przez Shar14

Do pierwszego wypadku.

To jest najgorsze, nie zawsze.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Limonka2738

Nie byłabym z takim debilem.
(...)
Nie byłabym z kimś tak krótkowzrocznym. To jest ewidentny przykład, że ktoś uważa, że jest zbyt zayebisty na przepisy, więc go nie dotyczą i ceni swoją zayebistośc bardziej niż bezpieczeństwo innych. I bardzo, bardzo często ta postawa nie ogranicza się do niebezpiecznego prowadzenia samochodu, ale również przenika do innych sfer życia. Te osoby nie przyjmują żadnej krytyki, brak im dystansu do siebie i mają wiele innych wad, które dyskwalifikują je do związku ze mną.

To samo chciałam dopisać - że coś takiego na bank przekłada się również na inne dziedziny życia. Nie wierzę, że ktoś olewa prawo i zdrowy rozsądek tylko w jednym punkcie. Coś takiego wcześniej, czy później wychodzi.

[Atavish]

Dla mnie to potencjalny morderca. Nie wsiadłabym z nim do samochodu.
Życzę mu szybkiego odebrania prawa jazdy. Zanim kogoś zabije.

Wysłane z mojego LG-H870 przy użyciu Tapatalka

[cukierek_z_cykuty]

Napisane przez inoue93

...to nie prędkość zabija.

No ma rację.
To nie prędkość zabija, tylko idiota, jego brawura, przekonanie o własnej zayebistości i brak myślenia.

Nie wiem czemu ty z nim do auta wsiadasz. Mam w mieście obok taką miejscówę - niemal prosta droga, widoczność jak ta lala, supcio warunki do pociśnięcia. Kilka-czasem kilkanaście razy w miesiącu rozbijają się tam tacy mistrzowie kierownicy. Tyle dobrze, że nigdy nikomu krzywdy nie robią ()bo to taki przemysłowy kawałek bez mieszkańców), no... oprócz swoich pasażerów oczywiście.

[inoue93]

Dziękuję za odpowiedź wszystkim.
Tak, wahałam się, nie wiedziałam czy dobrze myślę, w końcu co może wiedzieć początkujący kierowca?
Macie rację. To jest zagrożenie. Też tak uważam. Jest tyle zmiennych na drodze, a przede wszystkim trzeba dbać o tych słabszych. Prawo też do czegoś jest stworzone. Bardzo mnie cieszy że Was przeczytałam, miałam wrażenie że jestem z tym zdaniem sama. Ponieważ wszędzie każdy ma w poważaniu przepisy itd.
Kłótnia była. Jedyny kompromis to taki że nie będziemy jeździć ze sobą.
Niestety, ma on znajomych co też świrują po mieście, prędkość autostradowa 200 to dla nich normalna prędkość. Że ta jazda 140 po mieście była jak najbardziej bezpieczna i było przewidywalne. Że jeździ tak już z 10 lat (a jeździ raczej dużo) i nic się nie stało, miał 2 wypadki przy prędkości 10km/h, więc wie na co może sobie pozwolić Więc na to już nie mogę mieć wpływu, jedynie mogę mieć żal że w Polsce brak jest przeciwdziałania czemuś takiemu.
Bo prócz tego to jednak mamy dobry kontakt. Nie ma ideałów na świecie.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez inoue93

Dziękuję za odpowiedź wszystkim.
Tak, wahałam się, nie wiedziałam czy dobrze myślę, w końcu co może wiedzieć początkujący kierowca? (...)

W ogóle nie trzeba być kierowcą by zauważyć, że ten facet to debil.
Coś chyba poszło nie tak z twoją oceną sytuacji, skoro miałaś co do tego wątpliwości i jeszcze zgadzałaś się z nim jeździć.

[inoue93]

Masz rację.
Może dlatego że właśnie widzę że na drodze jeżdżą jak szaleni. Że wszyscy są przeciw ograniczeniom, że kierowcy chcą jeździć szybciej. Stąd moje wątpliwości się wzięły.
Po prostu nie znalazłam nikogo kto by też tak uważam. Z reguły to na mnie dziwnie się patrzą jak mówię że wolę nie szaleć.

[malwoz88]

Sorry, ale Twój chłopak to cymbał. Nie dałabym rady psychicznie być z taką osobą.

[Lloyd]

Napisane przez inoue93

Masz rację.
Może dlatego że właśnie widzę że na drodze jeżdżą jak szaleni. Że wszyscy są przeciw ograniczeniom, że kierowcy chcą jeździć szybciej. Stąd moje wątpliwości się wzięły.
Po prostu nie znalazłam nikogo kto by też tak uważam. Z reguły to na mnie dziwnie się patrzą jak mówię że wolę nie szaleć.

Czyli zadajesz się z idiotami i mentalnymi przedszkolakami. Twój wybór.

[Cytokina]

Trzeba wiedzieć na ile można sobie pozwolić.
Rozumiem, że na pustej, prostej, znanej drodze ktoś lubi sobie depnąć. Albo na pustej autostradzie. Mi samej się zdarza jak są na to warunki.
No właśnie - jak są warunki. A nie że prowadzi się tak zawsze. Jeśli ktoś tak robi to jest idiotą, który nie potrafi się przystosować.

Jechanie po 100km/h w mieście jest dla mnie głupotą, debilizmem, kompletnym brakiem wyobraźni, czymś niedopuszczalnym. Sorry, ale nie weszłabym z kimś takim do auta. W ogóle nie chciałabym tworzyć z kimś takim związku.
Na drodze wszystko może się zdarzyć, zwłaszcza w terenie zabudowanym. Na drogę może wyjść pieszy czy wyjechać auto z podporządkowanej, którzy w swoich obliczeniach czy zdążą mogą nie uwzględnić debila, który jedzie powyżej 100/h. Może wybiec dziecko czy zwierzę. Wyjechać rowerzysta.
Twój facet to debil. Inaczej się określić tego nie da. Prędzej czy później z takim podejściem zrobi krzywdę albo sobie albo co gorsza komuś innemu.

[Limonka2738]

Napisane przez Cytokina

Trzeba wiedzieć na ile można sobie pozwolić.
Rozumiem, że na pustej, prostej, znanej drodze ktoś lubi sobie depnąć. Albo na pustej autostradzie. Mi samej się zdarza jak są na to warunki.
No właśnie - jak są warunki. A nie że prowadzi się tak zawsze. Jeśli ktoś tak robi to jest idiotą, który nie potrafi się przystosować.

Jechanie po 100km/h w mieście jest dla mnie głupotą, debilizmem, kompletnym brakiem wyobraźni, czymś niedopuszczalnym. Sorry, ale nie weszłabym z kimś takim do auta. W ogóle nie chciałabym tworzyć z kimś takim związku.
Na drodze wszystko może się zdarzyć, zwłaszcza w terenie zabudowanym. Na drogę może wyjść pieszy czy wyjechać auto z podporządkowanej, którzy w swoich obliczeniach czy zdążą mogą nie uwzględnić debila, który jedzie powyżej 100/h. Może wybiec dziecko czy zwierzę. Wyjechać rowerzysta.
Twój facet to debil. Inaczej się określić tego nie da. Prędzej czy później z takim podejściem zrobi krzywdę albo sobie albo co gorsza komuś innemu.

Mi się zdarza 90/100 w mieście. Ale na obwodnicy, która technicznie jest na obszarze zabudowanym i prawnie nie może być tam więcej niż 70, chociaż w praktyce są tam puste pola z obu stron. Takie z trawą, no nie ma mi co wyskoczyć w biały dzień.



Tak samo na autostradzie mnie nie rażą aż tak ci 200 na godzinę. Sama tak nie jeżdżę, ale to nie prędkość zabija na autostradzie, to brak odstępów i fakt, że ci debile jadą 200kh/h na czyimś tylnym zderzaku praktycznie. Jedź i 300 na godzinę tym swoim czarnym Audi, ale na Latającego Potwora Spaghetti, zachowaj odpowiedni odstęp od innych użytkowników.



Ale mam wrażenie, że nie o tym autorka mówi.

[travis]

Napisane przez Limonka2738

Mi się zdarza 90/100 w mieście. Ale na obwodnicy, która technicznie jest na obszarze zabudowanym i prawnie nie może być tam więcej niż 70, chociaż w praktyce są tam puste pola z obu stron. Takie z trawą, no nie ma mi co wyskoczyć w biały dzień.



Tak samo na autostradzie mnie nie rażą aż tak ci 200 na godzinę. Sama tak nie jeżdżę, ale to nie prędkość zabija na autostradzie, to brak odstępów i fakt, że ci debile jadą 200kh/h na czyimś tylnym zderzaku praktycznie. Jedź i 300 na godzinę tym swoim czarnym Audi, ale na Latającego Potwora Spaghetti, zachowaj odpowiedni odstęp od innych użytkowników.



Ale mam wrażenie, że nie o tym autorka mówi.

Nie ganie. Moj brat jechal i odkrecilo mu sie kolo. Koles w warsztacie nie dokrecil. Poprostu sie odczepilo i porulalo.

Niewazne jaka drroga, czy pusta czy mieejska czy autostrada. Jadac 100 mysle ze moznaby zegnac sie z zyciem.


Sent from my I3312 using Tapatalk

[patusiaa23]

Masz 27 lat i naprawdę dalej otaczasz się jakimiś pseudobuntownikami, byłam pewna, że z towarzystwa młokosow w bawarach wyrasta się najpóźniej w maturalnej

[Limonka2738]

Napisane przez travis

Nie ganie. Moj brat jechal i odkrecilo mu sie kolo. Koles w warsztacie nie dokrecil. Poprostu sie odczepilo i porulalo.

Niewazne jaka drroga, czy pusta czy mieejska czy autostrada. Jadac 100 mysle ze moznaby zegnac sie z zyciem.

Co tydzień poruszam się po autostradzie, i tak igram z życiem.

[travis]

Napisane przez Limonka2738

Co tydzień poruszam się po autostradzie, i tak igram z życiem.

Dopoki kierowac igra tylko ze swoim zyciem nic mi do tego

Sent from my I3312 using Tapatalk

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

Napisane przez travis

Nie ganie. Moj brat jechal i odkrecilo mu sie kolo. Koles w warsztacie nie dokrecil. Poprostu sie odczepilo i porulalo.

Niewazne jaka drroga, czy pusta czy mieejska czy autostrada. Jadac 100 mysle ze moznaby zegnac sie z zyciem.


Sent from my I3312 using Tapatalk

Tak, zawsze przed wyjazdem na autostrade żegnam się z życiem, czyli 3-5 razy w tygodniu 2 razy dziennie



Sent from my SM-G973F using Tapatalk

---------- Dopisano o 00:23 ---------- Poprzedni post napisano o 00:15 ----------

Napisane przez inoue93

Hej. Mam poważny problem w związku. Chcę się poradzić bo nie wiem czy przesadzam.

Jestem raczej początkującym kierowcą jednak bardzo odpowiedzialnym. Jestem dość konsekwentna pod tym względem, przepisy są dla mnie bardzo istotne.

Niestety. Mój chłopak lubi naprawdę "depnąć". Wiele razy mówiłam żeby chociaż nie przekraczał tej setki na zabudowanym ponieważ po pierwsze: boję się o siebie ale też i o innych uczestników drogowych. A także mam szacunek do prawa na drodze (wiadomo, każdy popełnia błędy, każdy przekracza prędkość ale myślę że ma to swoje granice). Jemu często się spieszy, wychodzi późno albo ktoś się wlecze. Zawsze jest jakiś argument. Fakt, trochę zwolnił, starał się po trochu.

Ale ostatnio wracaliśmy późnym wieczorem przez miasto. Ruch mały, ograniczenie 70, dość prosta droga, kilka aut na prawym pasie. A ten zaczął pędzić 140 km/h. Nie odzywałam się bo już miałam dość tych kłótni.

Ale dziś niestety ostro się pożarliśmy. Zarzucał że to ja mam jakieś błędne myślenie na temat bezpieczeństwa, że nic się przecież nie stało, że nie było zagrożenia i że to nie prędkość zabija.

Czy to faktycznie ja przesadzam? Faktycznie nie mam doświadczenia za kierownicą, ale kurcze chyba tak nie powinno być?

Prosiłabym o opinię

nieodpowiedzialny idiota wysiadłabym z samochodu i poważnie zastanowiła się nad sensem związku z takim typem.
Sama dość dużo jezdze, 140 na autostradzie tez, jesli sa warunki i brak ograniczenia prędkości , ale w mieście _zawsze_ 50-55, choćby byl środek nocy i pusto.


Sent from my SM-G973F using Tapatalk