Toksyczny związek jak z niego wyjść - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2019-02-08, 19:06   #1
rzezbezkregowcow
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 13

Toksyczny związek jak z niego wyjść


Proszę pomóżcie. Mam 20 lat. Mój facet 23. Jestem że swoim facetem już przeszło 3,5 roku. Spotkałam się z nim jak się można domyśleć, jeszcze w liceum. Bywało różnie. Pierwsze 8 miesięcy związku było niesamowite. Dogadywalismy się super. Były jakieś dziwne zachowania z jego strony. Czasami okazywał trochę więcej zazdrości niż powinien. Czasem coś mi zabronił. Nie brałam tego jako coś złego, każdy ma wady, więc nie przejmowalam się aż tym tak. Koleżanki coś tam mówiły, że on chce mnie tylko dla siebie i nie powinno tak być, ale ja myslalam że to początkowa fascynacja. Chcemy być tylko dla siebie na początku. Potem dopiero otwieramy się na znajomych, bo sobą się nacieszylismy. Jednak mylilam się. Jestem osobą, która chce dać tej drugiej siebie, wszystko co najlepsze. Dużo przywiazuje uwagi do przysłowia "nie czyn drugiemu co tobie niemiłe". Staram się być wyrozumiala we wszystkich aspektach. Staram się myśleć życiowo. Nie robię dram z niczego. Chce gdzieś wyjść, wychodzi. Chce pojechać do sklepu, jedzie. (za to on chciałby mnie wciąż kontrolować. Nie ufa mi. Ma pretensje np o to, że jeżdżę do sklepu gdy on jest w pracy.

Kiedyś byłam potulna. Chciałam żeby mnie kochał i zmienialam się dla kiego. Zawsze było coś u mnie do zmiany. Za mało zainteresowania z mojej strony. Zły ton powiedzenia "cześć" dobremu koledze z którym znałam się ponad 3 lata. Nigdy nie mogłam przewidziec kiedy mu coś nie spasuje u mnie. Ale zmienialam to wytrwale. Byłam pewna że ma rację, faktycznie, mogło go to urazić, tamto, siamto. Po 1,5 roku zauważyłam że coś tu nie gra tak jak powinno. Ja się zmieniam a jak mu mówię, że nie pasuje mi jego zachowanie to on z tym kompletnie nic nie robi i zgania na mnie. Byłam cierpliwa. Kochałam go. Zależało mi na nim i walczylam o związek. Było wiele kryzysów gdy on się chciał rozstać ale mi bardzo zależało żeby został. Coś spowodowało że zostawal. Teraz już wiem co to było. On tak naprawdę nie chciał się że mną rozstawać. Podświadomie chciał mnie wykończyć psychicznie żebym go blagala żeby został bo ja bez niego sobie nie poradzę. Parę razy mu się udawało tak zniszczyć mi psychikę że go blagalam. W końcu ja miałam dość i też chciałam odejść. Bez skutku. On blagal. Ale po którymś razie kiedy chcialismy się rozstać zrozumiałam że gdybysmy mieli się rozstać to byśmy rozstali się dawno. On tak mnie gniecie psychicznie że nie mam siły odejść od niego. Klocimy się przez telefon. Rozstajemy a następnego dnia przyjeżdża i ja chce się z nim rozstać na amen to on ma coś w sobie zeo wymiekam i dalej jesteśmy razem. To jest najgorsze.

Miałam zanizona samoocenę przez ten związek (przed nim wiele pracowałam żeby móc spojrzeć na siebie bez obrzydzenia i zaakceptować siebie

Nie szukać w sobie najgorszych rzeczy tylko wyjnowac te najlepsze) czułam się bardzo źle z sama sobą. Po szkole nie poszłam na studia. To była moja decyzja. Chciałam pójść do pracy i być niezależna finansowo od nikogo.(nie przelewalo mi się w domu, chciałam pomoc rodzicom i siebie utrzymać. Zawsze o tym marzyłam) To było gdy nasz związek miał już dwa lata. Przez pół roku nie mogłam znaleźć pracy. Mój chłopak strasznie mi wypominal to, że nie mam pieniędzy. Ze on mnie utrzymuje (miał samochód, odwozil mnie, przywozil - mamy od siebie 5 km. Jeździłam też dużo komunikacja miejska). Ze mnie karmi bo często kupował a to jakieś przekąski a to obiad itp a ja nie miałam za co mu postawić czegokolwiek ale mówiłam mu ze gdy znajdę pracę to mu się odplace. Ale czułam się okropnie. Do niczego. Bez pracy, perspektyw. Już wtedy wiedziałam że to toksyczny związek który mnie niszczy. Ale byłam mu winna pieniądze i nie mogłam odejść. Gnebilby mnie jeszcze bardziej gdybym odeszła

. Ranił mnie wtedy bardzo.

Miał zaproszenie na firmowa imprezę. Poszedł sam. Chcoaiz prosiłam go, że skoro nie chce mnie wziąć to niech nie idzie wcale, przecież sam widzi jak ja sie kiepsko czułam przez tą sytuacją (która swoją drogą sam stworzyl, te sytuacje opisuje niżej). Byłam wyczerpana psychicznie. To był taki okres kiedy rozstawalismy się i powracalismy co chwila. Wtedy akurat się tak jakby zeszlismy. Jego szef o tym nie wiedział i chciał go swatac z jedną z pracownic. (to też takie nie bardzo, że szef wtrąca się w życie prywatne pracowników. I chce je układać.) mój chłopak zamiast zareagować i powiedzieć ze jest ze mną jednak to ciągnął tę grę. Tzn po prostu nie robił nic. Ani nie mówił szefowi że jest ze mną ani nie zdradzał mnie. Ale w kilku rozmowach że mną powiedział, że może się spotka z tą dziewczyną. Ze gdyby zaprosiła go na wesele (bo nie miała z kim iść) to może i by poszedł. Biorąc pod uwagę że tutaj chciał ratować niby ten związek a z drugiej strony go skończyć to nie powinien takich rzeczy mówic i mnie ranić. Wtedy myślałem że oszaleje. Siedziałam w domu całymi dniami i płakałam albo się zamartwialam. Trwała ta dytuacja jakiś czas. Nie miałam siły tego przerwać. W końcu jakoś było trochę lepiej między nami. Ze znajomymi bardzo nie utrzymywałam kontaktu. Nie miałam jak. Ani pieniędzy. Cały czas w domu albo u niego bo był strasznie zazdrosny. W końcu nadszedł dzień kiedy znalazłam pracę. Nie była to wymarzona bo praca w kebabie ale zawsze coś. Oddałam mu kasę która byłam winna i miałam w planach odejść. Ale coś mnie dalej trzymało przy nim. Potrafi być romantyczny i miły.

Nisrwty po 4 miesiącach praca się skończyła. Zamknęli lokal. Zostałam na trzy miesiące bez pracy. Trochę wróciły te teksty że mnie utrzymuje. Gdy pracowałam w kebabie też były ale mniej. Nie zaeabialam tam kokosow. Ledwo 800 zł miesięcznie więc to też nie mogłam sobie na wiele pozwolic.

W tej przerwie bez pracy znowu czułam się kiepsko. Do niczego. Nie mogłam nic znaleźć. Chodziłam po rozmowach ale byłam tak naprawdę bez doświadczenia. Kiedy nagle pojawiła się oferta pracy na kuchni. Zgłosiłam się. Byłam na rozmowie. Zadzwonił Pan i się spytał czy chciałabym na sklep jednak. Pomyślałam że to szansa dla mnie i się zgodziłam. Miałam stawić się w pracy dzień później(praca 13 km od mojego domu. Dojazd busami z jedną przesiadka) . Chciałam się podzielić wieścia z moim chłopakiem. On na mnie naskoczyl że wymyslam itp i się obraził. A przecież tez mu chyba zależało żebym znalazła pracę gdziekolwiek. (z pracą w kebabie było podobnie, też był sceptycznie nastawiony) Miałam już zrezygnować kiedy pomyślałam że to może moja jedyna szansa na pracę blisko mojego miasta. Prawo jazdy miałam ale nie jeździłam też z tego względu że nie miałam pieniędzy. Chłopak mnie napuszczal żebym od swojego taty samochodu nie brała bo to nie ja będę płacić za paliwo a mój chłopak utrzymuje sam samochód i nikt mu nie dokłada więc mi ma dobrze nie być w tej kwestii. Więc mimo tego, że do następnego dnia kiedy przyjechałam do niego po pracy był obrażony,to pojechałam i zaczęłam tam pracować. Zaczęło mi to nie pasować że to co ja chce robić on wszystko neguje a ja na to co on chce to wyrażam zgodę bo chce być fair. Zaczęłam się stawiać.

On chce wszystkim rządzić. Ma być po jego myśli. Wtedy tak było. Dostosowywalam się do niego. Moje pragnienia były nieważne. Ale wtedy

Kiedy pomyślałam że postawie tym razem pracę na pierwszym miejscu a nie to co on powie,cos się we mnie zmieniło. Moje samozaparcie mnie uratowało. To nie była tym razem jego zasługa że coś osiągnęłam, że pracuje nawet do tej pory i zarabiam nienajgorzej. Zaczęłam nawet samochodem w końcu jeździć bo miałam pieniądze na paliwo (nigdy nie chciałam się prosić nikogo o nic, było mi głupio i wstyd kiedy prosiłam kogoś żeby mnie podwiozl czy coś.) poczułam niezależność. W końcu. Długo wyczekiwane uczucie. Myślałam że jak zacznę się stawiać to on odejdzie bo chciał mną rządzić. Owszem. Zaczął gadać że się zmieniłam. Ze jestem "księżniczka". Ale kurczowo się trzyma mnie. Nie potrafię z nim zerwać. Chociaż widzę że to niszczy nas obydwoje.

Nie mam od niego żadnego wsparcia. Ja jestem przy nim nawet jak jest zły. Siedzę. Chociaż mówi, żebym poszła, ja siedzę. Gdy ja jestem w złym humorze lub Zezloszcze się, Coś mi nie wyjdzie to Zamiast mnie wesprzeć to albo wychodzi albo się obraża. Obwinia mnie o wszystko co w tym związku źle. Nawet jak gołym okiem widać że to jego wina on się będzie upierac że moja. Kiedyś za wszystko przepraszalam. Teraz jak nie poczuwam się winna to nie przepraszam i otwarcie o tym mówię. Nie wiem jak wyjść z tego związku. Nikt nie wie o tym co się dzieje między nami. Nikomu nie mówiłam. To był błąd. Bo teraz nie mam kogo poprosić o pomoc żeby mnie wyciągnął. Nie chcę też żeby on miał przechlapane przeze mnie. Ja chcę tylko spokoju.

Nie chce słuchać moich historii. Kiedyś jak mu coś opowiadałam o sobie to zarzekal się że uwielbia mnie słuchać bo mówię ciekawie i mądrze. Teraz gdy nawet chce opowiedzieć jakas sytuację z pracy to gada ze nie umiem opowiadać że on nie będzie tego słuchać bo go to nie interesuje. Twierdzi że za dużo o pracy gadam. Chcę się dzielić tym co się dzieie w moim życiu. Tak samo jest jak coś mi się przypomni i mu opowiem jakąś historie z przeszłości. Albo nie odpowie nic albo skomentuje że głupia byłam albo powie coś w stylu "ble ble ble gadanie" zmieni temat. Nie umie rozmawiać ze mną na sprawy poważne. Po prostu null, zero. O paru rzeczach z tego co tu napisałam chciałam porozmawiać z nim żeby się zmienił (toksyk i zmiany - haha ale dałam teraz) albo żebyśmy skończyli ten związek skoro nam jest tak źle że sobą skoro on cały czas na mnie marudzi. Zaczynam temat to albo go utnie albo odwróci kota ogonem i dalej nic z tego nie wynika. Ostatnio fakt, zaczął być miły ale ja mówiłam że bez poważnej rozmowy nie ma tego związku to aby "ciesz się że teraz jest dobrze". Moim ulubionym powiedzonkiem w tym związku jest "jest dobrze do czasu aż będzie źle. Wtedy będzie jeszcze gorzej" ale i tak nic z tego nie wyniknie bo będzie błędne koło. Jest super teraz, okej ale do czasu aż się znowu nie zdeneewuje o jakąś ☠☠☠☠☠☠☠e. Albo trzeba by było rozwiązać te problemy albo do widzenia bo to jest nie do wytrzymania ale on nie umie skończyć tego. Jemu jest dobrze. I to jest najgorsze. Ze niszczy nas obydwoje. Tyle razy mu mówiłam, skoro czujesz się że mną źle, rozstanmy się. Dajmy sobie odetchnąć. Chwilami coś tam lapal że to toksyczny związek ale szybko mu przechodzilo. Mówi że się źle czujw że niby ja go niszcze ale nie odejdzie. Chociaż ja nie będę mu stawać na przeszkodzie bo potrafię przyjąć do wiadomości ze ktos chce odejść.

Najgorsze jest jeszcze to że zaczyna gadać o ślubie. Pod naporem mojej mamy trochę bo wiadomo, ten wiek, tyle lat jesteśmy razem i nikt nie ma pojęcia co się u nas naprawdę dzieje. Sam mówił że nie chce się ze mną żenić a teraz coraz częściej o tym mówi. Ja cały czas mówię mu ze nie bo nic nie mamy poukładane w tym związku a ten się aby śmieje albo obraca w żart i mówi żeby żyć chwilą. Nie wyjdę za niego. Życie mi zniszczy a ja chcę jeszcze tyle rzeczy zrobić. Tylko nie umiem znaleźć korka żeby spuscic to szambo...

Trudno mu przyjąć do wiadomości ze on zawodzi a nie ja. Trudno mu się do winy przyznać kiedy jest ewidentna.

Wiele razy jest tak że prosi mnie o coś. Bym coś zrobiła, znalazła, poszukala. Gdy mu to daje gotowe rozwiązanie problemy to trzeba się prosić o podziękowanie. Sam jak coś dla mnie zrovi to od razu doprasza się jakiejs nagrody itp

☠Ostatnio powiedziałam dosc i chciałam odejść. Napisałam mu, że chce to skończyć. Był dziwnie spokojny. Zadzwonił. Chciał usłyszeć to ode mnie ze chce odejść i zerwać. Powiedziałam. Myślałam że naprawdę się od tego uwolnie. Ze przyjmie do wiadomości. Jeszcze pisał czy jestem pewna swojej decyzji. Odpowiedziałam że tak. Zaraz po tym napisał żebym nie odchodzila. Zadzwonił i powiedział że nie chce być z nikim innym, chce być ze mną do końca życia, żebym go nie zostawiła. Powiedziałam mu, spotkamy się następnego dnia i porozmawiamy poważnie o naszym związku i tylko pod tym warunkiem możemy się spotkać. Zgodził się. Następnego dnia widzieliśmy się, ale nie zmieniło się wiele i było tak samo jak zawsze. Był trochę bardziej miły niż zazwyczaj. Zbywal mnie. Zdolalam powiedzieć o dwóch rzeczach a ten już zakończył temat że już załatwione itp. Dałam sie znowu omamic. Mówił że chce być ze mną, że nie wyobraża sobie życia beze mnie. Nie pozwoli mi odejść.

☠nie mam pojęcia co mam zrobić żeby z tego się wykaraskac. Jestem w potrzasku. Próbowałam chyba wszystkiego. Nie mam bardzo komu o tym powiedzieć i to jest najbardziej przerażające. Każdy myśli że jest nam dobrze razem. Koleżanka ostatnio powiedziała, gdy wspomniałam ze prawdopodobnie się rozstaniemy, to że "nie wyobrażam sobie żebyś była z kim innym".

Nie mam pojęcia co dalej robić i jak z tego wyjść. czuje się coraz gorzej przez tą sytuację która mnie wykancza.
rzezbezkregowcow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-08, 19:46   #2
panna_felicjanna
Zakorzenienie
 
Avatar panna_felicjanna
 
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 16 565
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Jedynym wyjściem będzie zerwanie i całkowite odcięcie się od tego człowieka. Nic Cię przy nim już nie trzyma, dlaczego więc dajesz sobie to robić? Po co dalej z nim jesteś, w imię czego?
To Tobie ma być dobrze, a ten związek ciągnie Cię na dno. Odbij się od tego dna i zacznij żyć. Młoda jesteś, odejdź, odetnij się i ciesz się życiem bez niego.
panna_felicjanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-08, 19:57   #3
Kociaak
Wielce Szanowna Pani
 
Avatar Kociaak
 
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 3 109
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Cytat:
Napisane przez rzezbezkregowcow Pokaż wiadomość
Proszę pomóżcie. Mam 20 lat. Mój facet 23. Jestem że swoim facetem już przeszło 3,5 roku. Spotkałam się z nim jak się można domyśleć, jeszcze w liceum. Bywało różnie. Pierwsze 8 miesięcy związku było niesamowite. Dogadywalismy się super. Były jakieś dziwne zachowania z jego strony. Czasami okazywał trochę więcej zazdrości niż powinien. Czasem coś mi zabronił. Nie brałam tego jako coś złego, każdy ma wady, więc nie przejmowalam się aż tym tak. Koleżanki coś tam mówiły, że on chce mnie tylko dla siebie i nie powinno tak być, ale ja myslalam że to początkowa fascynacja. Chcemy być tylko dla siebie na początku. Potem dopiero otwieramy się na znajomych, bo sobą się nacieszylismy. Jednak mylilam się. Jestem osobą, która chce dać tej drugiej siebie, wszystko co najlepsze. Dużo przywiazuje uwagi do przysłowia "nie czyn drugiemu co tobie niemiłe". Staram się być wyrozumiala we wszystkich aspektach. Staram się myśleć życiowo. Nie robię dram z niczego. Chce gdzieś wyjść, wychodzi. Chce pojechać do sklepu, jedzie. (za to on chciałby mnie wciąż kontrolować. Nie ufa mi. Ma pretensje np o to, że jeżdżę do sklepu gdy on jest w pracy.

Kiedyś byłam potulna. Chciałam żeby mnie kochał i zmienialam się dla kiego. Zawsze było coś u mnie do zmiany. Za mało zainteresowania z mojej strony. Zły ton powiedzenia "cześć" dobremu koledze z którym znałam się ponad 3 lata. Nigdy nie mogłam przewidziec kiedy mu coś nie spasuje u mnie. Ale zmienialam to wytrwale. Byłam pewna że ma rację, faktycznie, mogło go to urazić, tamto, siamto. Po 1,5 roku zauważyłam że coś tu nie gra tak jak powinno. Ja się zmieniam a jak mu mówię, że nie pasuje mi jego zachowanie to on z tym kompletnie nic nie robi i zgania na mnie. Byłam cierpliwa. Kochałam go. Zależało mi na nim i walczylam o związek. Było wiele kryzysów gdy on się chciał rozstać ale mi bardzo zależało żeby został. Coś spowodowało że zostawal. Teraz już wiem co to było. On tak naprawdę nie chciał się że mną rozstawać. Podświadomie chciał mnie wykończyć psychicznie żebym go blagala żeby został bo ja bez niego sobie nie poradzę. Parę razy mu się udawało tak zniszczyć mi psychikę że go blagalam. W końcu ja miałam dość i też chciałam odejść. Bez skutku. On blagal. Ale po którymś razie kiedy chcialismy się rozstać zrozumiałam że gdybysmy mieli się rozstać to byśmy rozstali się dawno. On tak mnie gniecie psychicznie że nie mam siły odejść od niego. Klocimy się przez telefon. Rozstajemy a następnego dnia przyjeżdża i ja chce się z nim rozstać na amen to on ma coś w sobie zeo wymiekam i dalej jesteśmy razem. To jest najgorsze.

Miałam zanizona samoocenę przez ten związek (przed nim wiele pracowałam żeby móc spojrzeć na siebie bez obrzydzenia i zaakceptować siebie

Nie szukać w sobie najgorszych rzeczy tylko wyjnowac te najlepsze) czułam się bardzo źle z sama sobą. Po szkole nie poszłam na studia. To była moja decyzja. Chciałam pójść do pracy i być niezależna finansowo od nikogo.(nie przelewalo mi się w domu, chciałam pomoc rodzicom i siebie utrzymać. Zawsze o tym marzyłam) To było gdy nasz związek miał już dwa lata. Przez pół roku nie mogłam znaleźć pracy. Mój chłopak strasznie mi wypominal to, że nie mam pieniędzy. Ze on mnie utrzymuje (miał samochód, odwozil mnie, przywozil - mamy od siebie 5 km. Jeździłam też dużo komunikacja miejska). Ze mnie karmi bo często kupował a to jakieś przekąski a to obiad itp a ja nie miałam za co mu postawić czegokolwiek ale mówiłam mu ze gdy znajdę pracę to mu się odplace. Ale czułam się okropnie. Do niczego. Bez pracy, perspektyw. Już wtedy wiedziałam że to toksyczny związek który mnie niszczy. Ale byłam mu winna pieniądze i nie mogłam odejść. Gnebilby mnie jeszcze bardziej gdybym odeszła

. Ranił mnie wtedy bardzo.

Miał zaproszenie na firmowa imprezę. Poszedł sam. Chcoaiz prosiłam go, że skoro nie chce mnie wziąć to niech nie idzie wcale, przecież sam widzi jak ja sie kiepsko czułam przez tą sytuacją (która swoją drogą sam stworzyl, te sytuacje opisuje niżej). Byłam wyczerpana psychicznie. To był taki okres kiedy rozstawalismy się i powracalismy co chwila. Wtedy akurat się tak jakby zeszlismy. Jego szef o tym nie wiedział i chciał go swatac z jedną z pracownic. (to też takie nie bardzo, że szef wtrąca się w życie prywatne pracowników. I chce je układać.) mój chłopak zamiast zareagować i powiedzieć ze jest ze mną jednak to ciągnął tę grę. Tzn po prostu nie robił nic. Ani nie mówił szefowi że jest ze mną ani nie zdradzał mnie. Ale w kilku rozmowach że mną powiedział, że może się spotka z tą dziewczyną. Ze gdyby zaprosiła go na wesele (bo nie miała z kim iść) to może i by poszedł. Biorąc pod uwagę że tutaj chciał ratować niby ten związek a z drugiej strony go skończyć to nie powinien takich rzeczy mówic i mnie ranić. Wtedy myślałem że oszaleje. Siedziałam w domu całymi dniami i płakałam albo się zamartwialam. Trwała ta dytuacja jakiś czas. Nie miałam siły tego przerwać. W końcu jakoś było trochę lepiej między nami. Ze znajomymi bardzo nie utrzymywałam kontaktu. Nie miałam jak. Ani pieniędzy. Cały czas w domu albo u niego bo był strasznie zazdrosny. W końcu nadszedł dzień kiedy znalazłam pracę. Nie była to wymarzona bo praca w kebabie ale zawsze coś. Oddałam mu kasę która byłam winna i miałam w planach odejść. Ale coś mnie dalej trzymało przy nim. Potrafi być romantyczny i miły.

Nisrwty po 4 miesiącach praca się skończyła. Zamknęli lokal. Zostałam na trzy miesiące bez pracy. Trochę wróciły te teksty że mnie utrzymuje. Gdy pracowałam w kebabie też były ale mniej. Nie zaeabialam tam kokosow. Ledwo 800 zł miesięcznie więc to też nie mogłam sobie na wiele pozwolic.

W tej przerwie bez pracy znowu czułam się kiepsko. Do niczego. Nie mogłam nic znaleźć. Chodziłam po rozmowach ale byłam tak naprawdę bez doświadczenia. Kiedy nagle pojawiła się oferta pracy na kuchni. Zgłosiłam się. Byłam na rozmowie. Zadzwonił Pan i się spytał czy chciałabym na sklep jednak. Pomyślałam że to szansa dla mnie i się zgodziłam. Miałam stawić się w pracy dzień później(praca 13 km od mojego domu. Dojazd busami z jedną przesiadka) . Chciałam się podzielić wieścia z moim chłopakiem. On na mnie naskoczyl że wymyslam itp i się obraził. A przecież tez mu chyba zależało żebym znalazła pracę gdziekolwiek. (z pracą w kebabie było podobnie, też był sceptycznie nastawiony) Miałam już zrezygnować kiedy pomyślałam że to może moja jedyna szansa na pracę blisko mojego miasta. Prawo jazdy miałam ale nie jeździłam też z tego względu że nie miałam pieniędzy. Chłopak mnie napuszczal żebym od swojego taty samochodu nie brała bo to nie ja będę płacić za paliwo a mój chłopak utrzymuje sam samochód i nikt mu nie dokłada więc mi ma dobrze nie być w tej kwestii. Więc mimo tego, że do następnego dnia kiedy przyjechałam do niego po pracy był obrażony,to pojechałam i zaczęłam tam pracować. Zaczęło mi to nie pasować że to co ja chce robić on wszystko neguje a ja na to co on chce to wyrażam zgodę bo chce być fair. Zaczęłam się stawiać.

On chce wszystkim rządzić. Ma być po jego myśli. Wtedy tak było. Dostosowywalam się do niego. Moje pragnienia były nieważne. Ale wtedy

Kiedy pomyślałam że postawie tym razem pracę na pierwszym miejscu a nie to co on powie,cos się we mnie zmieniło. Moje samozaparcie mnie uratowało. To nie była tym razem jego zasługa że coś osiągnęłam, że pracuje nawet do tej pory i zarabiam nienajgorzej. Zaczęłam nawet samochodem w końcu jeździć bo miałam pieniądze na paliwo (nigdy nie chciałam się prosić nikogo o nic, było mi głupio i wstyd kiedy prosiłam kogoś żeby mnie podwiozl czy coś.) poczułam niezależność. W końcu. Długo wyczekiwane uczucie. Myślałam że jak zacznę się stawiać to on odejdzie bo chciał mną rządzić. Owszem. Zaczął gadać że się zmieniłam. Ze jestem "księżniczka". Ale kurczowo się trzyma mnie. Nie potrafię z nim zerwać. Chociaż widzę że to niszczy nas obydwoje.

Nie mam od niego żadnego wsparcia. Ja jestem przy nim nawet jak jest zły. Siedzę. Chociaż mówi, żebym poszła, ja siedzę. Gdy ja jestem w złym humorze lub Zezloszcze się, Coś mi nie wyjdzie to Zamiast mnie wesprzeć to albo wychodzi albo się obraża. Obwinia mnie o wszystko co w tym związku źle. Nawet jak gołym okiem widać że to jego wina on się będzie upierac że moja. Kiedyś za wszystko przepraszalam. Teraz jak nie poczuwam się winna to nie przepraszam i otwarcie o tym mówię. Nie wiem jak wyjść z tego związku. Nikt nie wie o tym co się dzieje między nami. Nikomu nie mówiłam. To był błąd. Bo teraz nie mam kogo poprosić o pomoc żeby mnie wyciągnął. Nie chcę też żeby on miał przechlapane przeze mnie. Ja chcę tylko spokoju.

Nie chce słuchać moich historii. Kiedyś jak mu coś opowiadałam o sobie to zarzekal się że uwielbia mnie słuchać bo mówię ciekawie i mądrze. Teraz gdy nawet chce opowiedzieć jakas sytuację z pracy to gada ze nie umiem opowiadać że on nie będzie tego słuchać bo go to nie interesuje. Twierdzi że za dużo o pracy gadam. Chcę się dzielić tym co się dzieie w moim życiu. Tak samo jest jak coś mi się przypomni i mu opowiem jakąś historie z przeszłości. Albo nie odpowie nic albo skomentuje że głupia byłam albo powie coś w stylu "ble ble ble gadanie" zmieni temat. Nie umie rozmawiać ze mną na sprawy poważne. Po prostu null, zero. O paru rzeczach z tego co tu napisałam chciałam porozmawiać z nim żeby się zmienił (toksyk i zmiany - haha ale dałam teraz) albo żebyśmy skończyli ten związek skoro nam jest tak źle że sobą skoro on cały czas na mnie marudzi. Zaczynam temat to albo go utnie albo odwróci kota ogonem i dalej nic z tego nie wynika. Ostatnio fakt, zaczął być miły ale ja mówiłam że bez poważnej rozmowy nie ma tego związku to aby "ciesz się że teraz jest dobrze". Moim ulubionym powiedzonkiem w tym związku jest "jest dobrze do czasu aż będzie źle. Wtedy będzie jeszcze gorzej" ale i tak nic z tego nie wyniknie bo będzie błędne koło. Jest super teraz, okej ale do czasu aż się znowu nie zdeneewuje o jakąś ☠☠☠☠☠☠☠e. Albo trzeba by było rozwiązać te problemy albo do widzenia bo to jest nie do wytrzymania ale on nie umie skończyć tego. Jemu jest dobrze. I to jest najgorsze. Ze niszczy nas obydwoje. Tyle razy mu mówiłam, skoro czujesz się że mną źle, rozstanmy się. Dajmy sobie odetchnąć. Chwilami coś tam lapal że to toksyczny związek ale szybko mu przechodzilo. Mówi że się źle czujw że niby ja go niszcze ale nie odejdzie. Chociaż ja nie będę mu stawać na przeszkodzie bo potrafię przyjąć do wiadomości ze ktos chce odejść.

Najgorsze jest jeszcze to że zaczyna gadać o ślubie. Pod naporem mojej mamy trochę bo wiadomo, ten wiek, tyle lat jesteśmy razem i nikt nie ma pojęcia co się u nas naprawdę dzieje. Sam mówił że nie chce się ze mną żenić a teraz coraz częściej o tym mówi. Ja cały czas mówię mu ze nie bo nic nie mamy poukładane w tym związku a ten się aby śmieje albo obraca w żart i mówi żeby żyć chwilą. Nie wyjdę za niego. Życie mi zniszczy a ja chcę jeszcze tyle rzeczy zrobić. Tylko nie umiem znaleźć korka żeby spuscic to szambo...

Trudno mu przyjąć do wiadomości ze on zawodzi a nie ja. Trudno mu się do winy przyznać kiedy jest ewidentna.

Wiele razy jest tak że prosi mnie o coś. Bym coś zrobiła, znalazła, poszukala. Gdy mu to daje gotowe rozwiązanie problemy to trzeba się prosić o podziękowanie. Sam jak coś dla mnie zrovi to od razu doprasza się jakiejs nagrody itp

☠Ostatnio powiedziałam dosc i chciałam odejść. Napisałam mu, że chce to skończyć. Był dziwnie spokojny. Zadzwonił. Chciał usłyszeć to ode mnie ze chce odejść i zerwać. Powiedziałam. Myślałam że naprawdę się od tego uwolnie. Ze przyjmie do wiadomości. Jeszcze pisał czy jestem pewna swojej decyzji. Odpowiedziałam że tak. Zaraz po tym napisał żebym nie odchodzila. Zadzwonił i powiedział że nie chce być z nikim innym, chce być ze mną do końca życia, żebym go nie zostawiła. Powiedziałam mu, spotkamy się następnego dnia i porozmawiamy poważnie o naszym związku i tylko pod tym warunkiem możemy się spotkać. Zgodził się. Następnego dnia widzieliśmy się, ale nie zmieniło się wiele i było tak samo jak zawsze. Był trochę bardziej miły niż zazwyczaj. Zbywal mnie. Zdolalam powiedzieć o dwóch rzeczach a ten już zakończył temat że już załatwione itp. Dałam sie znowu omamic. Mówił że chce być ze mną, że nie wyobraża sobie życia beze mnie. Nie pozwoli mi odejść.

☠nie mam pojęcia co mam zrobić żeby z tego się wykaraskac. Jestem w potrzasku. Próbowałam chyba wszystkiego. Nie mam bardzo komu o tym powiedzieć i to jest najbardziej przerażające. Każdy myśli że jest nam dobrze razem. Koleżanka ostatnio powiedziała, gdy wspomniałam ze prawdopodobnie się rozstaniemy, to że "nie wyobrażam sobie żebyś była z kim innym".

Nie mam pojęcia co dalej robić i jak z tego wyjść. czuje się coraz gorzej przez tą sytuację która mnie wykancza.

Czy nie możesz porozmawiać z rodzicami? Może warto im choćby powiedzieć że masz co do niego wątpliwości i nie układa wam się najlepiej, to przestaną naciskać na ślub?


A potem będzie można mówić że jest źle- przecież Ci chyba pomogą się uwolnić od typa?
__________________
Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Wiąż się z człowiekiem, z jego charakterem, dobrocią, uczciwością, zasadami, tym, czy Ci się jego oczy i uśmiech podobają.


Nie palę od 15.03.2015


"Traciliśmy czas bez siebie"
19.02.2016 17.02.2017 1.09.2018



Nick pochodzi z komiksu KokoArt "Wiśnia"
Kociaak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-08, 20:24   #4
umpapumpa
Rozeznanie
 
Avatar umpapumpa
 
Zarejestrowany: 2014-08
Lokalizacja: Pzn
Wiadomości: 681
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Co za typ śmierdzący, nie możesz po prostu i zwyczajnie kopnąć go w cztery litery? Bez wyjaśnień, zrywasz i odchodzisz, jak ci w tym przeszkadza to angażujesz ludzkie wsparcie i typa żegnasz.
umpapumpa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-08, 20:41   #5
awgusta
Та еще штучка ^^
 
Avatar awgusta
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: To tu to tam (:
Wiadomości: 2 405
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Co to znaczy "ten wiek"?
Dziewczyno,Ty masz dopiero20 lat,korzystaj z życia,baw się,poznawaj świat,a na pieluchy jeszcze przyjdzie czas.
Po za tym z kim chcesz brać ślub? Jeżeli myślisz,ze sie zmieni Po ślubie,to mylisz sie bardzo. Bedzie Jeszcze Gorzej

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Не строю в душе из себя недотрогу и честно добавлю, характер-не мед. Вчера черный кот уступил мне дорогу и сплюнув три раза поперся в обход!
awgusta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-08, 20:48   #6
PiotrSand
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 482
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Domyślam się, że ukrywasz przed rodziną i znajomymi jak wygląda sytuacja. Po pierwsze, musisz przestać tworzyć jego fałszywy obraz dla najbliższych ci osób. Poproś o wysłuchanie kogoś komu możesz zaufać. Nie ma ani jednej takiej osoby?
Drugą ważną kwestią jest to czy uważasz, że twój facet może być niebezpieczny? Czy przejawiał w przeszłości agresywne zachowanie?
PiotrSand jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-08, 20:59   #7
rzezbezkregowcow
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 13
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Jak mam z nim zerwać? Zawsze myślałam że najlepszym i dojrzalym pomysłem na zerwanie to szczera rozmowa ale z nim się nie da. Muszę zastosować jakieś ekstremalne zachowanie ale nie wiem do końca jakie.

---------- Dopisano o 21:59 ---------- Poprzedni post napisano o 21:55 ----------

W pracy mam parę takich osób. Bardzo przyjazne mam koleżanki które mają ponad 35 lat. Martwi mnie. Ze jeśli im powiem to stwierdza że to nie jest taki poważny problem. Boję się że nie zrozumieją tak jak bardzo często to bywało w różnych sytuacjach z mojego życia gdy chciałam się komuś zaufanemu wygadac. Jest jeszcze jedna koleżanka. Z lat szkolnych, moja rowiesniczka. Ostatnio odnowilysmy kontakt i może z nią mi się uda. Bo leci dzień za dniem a ja dalej w tym tkwie. Wahanie się czy nie podejmowanie decyzji to też decyzja...
rzezbezkregowcow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2019-02-08, 21:11   #8
Trzepotka
Zakorzenienie
 
Avatar Trzepotka
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 20 984
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Treść usunięta
Trzepotka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-08, 21:13   #9
Kociaak
Wielce Szanowna Pani
 
Avatar Kociaak
 
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 3 109
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Cytat:
Napisane przez PiotrSand Pokaż wiadomość
Domyślam się, że ukrywasz przed rodziną i znajomymi jak wygląda sytuacja. Po pierwsze, musisz przestać tworzyć jego fałszywy obraz dla najbliższych ci osób. Poproś o wysłuchanie kogoś komu możesz zaufać. Nie ma ani jednej takiej osoby?
Drugą ważną kwestią jest to czy uważasz, że twój facet może być niebezpieczny? Czy przejawiał w przeszłości agresywne zachowanie?



A to jest błąd- bo potem po rozstaniu wszyscy są zdumieni "taka idealna para, no coś jej odbiło że zerwała bez powodu!"


Łatwo w takiej sytuacji się złamać i wrócić do toksyka albo uwierzyć że to z nami jest problem
__________________
Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Wiąż się z człowiekiem, z jego charakterem, dobrocią, uczciwością, zasadami, tym, czy Ci się jego oczy i uśmiech podobają.


Nie palę od 15.03.2015


"Traciliśmy czas bez siebie"
19.02.2016 17.02.2017 1.09.2018



Nick pochodzi z komiksu KokoArt "Wiśnia"
Kociaak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-08, 21:19   #10
rzezbezkregowcow
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 13
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

I tak pewnie będzie jak z nim skończę. Będzie się zalic po znajomych ze to moja wina ze zerwalam a tak dobrze było. Ostatnio daje znaki znajomym że nam się nie układa i że możemy zerwać. Właśnie dlatego żeby ich trochę przygotować że nie było tak super jak się wydawało.
rzezbezkregowcow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-08, 21:27   #11
panna_felicjanna
Zakorzenienie
 
Avatar panna_felicjanna
 
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 16 565
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Dziewczyno, uświadom sobie, że Twoje życie jest w Twoich rękach. Co Cię obchodzi co ludzie sobie pomyślą?
Ja zerwałam z chłopakiem po 5 latach i też wszyscy się dziwili dlaczego się rozstaliśmy. Odpowiadałam, że taką podjęłam decyzję, miałam swoje powody i nie chcę opowiadać o powodach rozstania, bo to jest sprawa wyłącznie pomiędzy mną a nim. Nie obchodziło mnie, że sobie pomyślą o mnie coś złego. Polecam.
panna_felicjanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-02-08, 21:30   #12
PiotrSand
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2018-06
Wiadomości: 482
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Cytat:
Napisane przez panna_felicjanna Pokaż wiadomość
Dziewczyno, uświadom sobie, że Twoje życie jest w Twoich rękach. Co Cię obchodzi co ludzie sobie pomyślą?
Ja zerwałam z chłopakiem po 5 latach i też wszyscy się dziwili dlaczego się rozstaliśmy. Odpowiadałam, że taką podjęłam decyzję, miałam swoje powody i nie chcę opowiadać o powodach rozstania, bo to jest sprawa wyłącznie pomiędzy mną a nim. Nie obchodziło mnie, że sobie pomyślą o mnie coś złego. Polecam.
To nie jest sytuacja typu "co ludzie powiedzą". Nie widziałaś, że on do niej powiedział, że nie pozwoli jej odejść? Mnie to np. martwi. Autorka z jakiegoś powodu zignorowała moje pytanie o skłonność partnera do agresji.
PiotrSand jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-08, 21:36   #13
Trzepotka
Zakorzenienie
 
Avatar Trzepotka
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 20 984
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Treść usunięta
Trzepotka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-08, 21:57   #14
vanniaa
Zadomowienie
 
Avatar vanniaa
 
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: srodziemnomorskie
Wiadomości: 1 351
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Nie musisz być w stosunku do niego fair, zerwij choćby esemesem, najlepiej będąc daleko. Jak będzię nachodził, co jest wielkce prawdopodobne, zmień numer, postrasz policją i nie daj sobie wmowić, że musicie coś wyjaśniać.

Nie żebym była zwolenniczką zrywania esemesem czy przez facebuka, ale czasami
trzeba się dostosować do poziomu, ale przede wszystkim chronić siebie.

A co ludzie powiedzą, to powiedzą. Pogadają i im przejdzie. Ludzie zawsze gadają.
vanniaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-08, 22:10   #15
rzezbezkregowcow
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 13
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Zastanawiałam się jak ująć to w słowa,żeby było zrozumiale. Czasami gdy się klocimy nagle jak bardzo się zdenerwuje potrafi mnie przytrzymać mocniej za nadgarstki (zwłaszcza wtedy gdy wytykam mu jego wady) albo walnąć w nogę czy w ramię bym się uspokoiła. Nie wiem czy to dobrze ale jak tak robi to zawsze na niego naskakuje "co ty wyprawiasz" "puść mnie", staram się żeby widział że mnie to nie przeraża, że ja się go nie boję. Nie jest to częste choć też mnie martwi.

---------- Dopisano o 23:07 ---------- Poprzedni post napisano o 23:01 ----------

No jest taki "mały "problem , o którym zapomniałam napisać bo przywyklam do niego. Mianowicie że staramy się mieć ze sobą kontakt cały czas. Od rana do wieczora. O swoich planach informujemy zazwyczaj gdzie się znajdujemy i co robimy. Wiem, że to dziwne i dla mnie to nie powinno tak być, ale on twierdzil że z racji tego że mało się widzimy to nadrabiamy SMS. Podświadomie pewnie chciał od samego początku mieć kontrolę nad tym co dzieje się u mnie.

---------- Dopisano o 23:10 ---------- Poprzedni post napisano o 23:07 ----------

Jakby moim największym problemem było to, co ludzie powiedzą a nie jak mam zerwać to bym była szczęśliwa
rzezbezkregowcow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-09, 02:22   #16
Achitofel
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 10
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Cytat:
Ostatnio powiedziałam dosc i chciałam odejść. Napisałam mu, że chce to skończyć. Był dziwnie spokojny. Zadzwonił. Chciał usłyszeć to ode mnie ze chce odejść i zerwać. Powiedziałam. Myślałam że naprawdę się od tego uwolnie. Ze przyjmie do wiadomości. Jeszcze pisał czy jestem pewna swojej decyzji. Odpowiedziałam że tak. Zaraz po tym napisał żebym nie odchodzila. Zadzwonił i powiedział że nie chce być z nikim innym, chce być ze mną do końca życia, żebym go nie zostawiła. Powiedziałam mu, spotkamy się następnego dnia i porozmawiamy poważnie o naszym związku i tylko pod tym warunkiem możemy się spotkać. Zgodził się. Następnego dnia widzieliśmy się, ale nie zmieniło się wiele i było tak samo jak zawsze. Był trochę bardziej miły niż zazwyczaj. Zbywal mnie. Zdolalam powiedzieć o dwóch rzeczach a ten już zakończył temat że już załatwione itp. Dałam sie znowu omamic. Mówił że chce być ze mną, że nie wyobraża sobie życia beze mnie. Nie pozwoli mi odejść.
Tym razem po prostu napisz SMSa, nie spotykaj się, najlepiej zablokuj numer i kontakty na portalach społecznościowych. Nie mieszkacie razem, do pracy jeździsz samochodem rodziców, żadna fizyczna ani ekonomiczna przyczyna nie powstrzymuje cię przed zerwaniem. Warto sobie uświadomić, że wszystkie przeszkody tworzysz teraz ty.
Opisz rodzicom całą sytuację. Jesteś młodziutka i powinnaś mieć w nich wsparcie. Skąd mama ma wiedzieć, że źle się wam układa, skoro jedne co widzi, to że smsujesz z nim 24/7?
Achitofel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-09, 07:20   #17
Wtycia
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Krk
Wiadomości: 178
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Ty jesteś po prostu niezdecydowana. Jeżeli facet zachodzi ci za skórę to mu powiedz nie chce tego związku, męczysz mnie i nara. Jeżeli on cię potrafi przekonać to znaczy że masz słaba wolę i musisz nad tym popracować. Też miałam taką sytuację, że spotykałam się długo z nieodpowiednim kolesiem. Też mówiłam mu że to ostatni raz jak mnie krzywdzi etc Jednak nic się nie zmieniało bo nie miałam siły w sobie żeby to uciąć. Dlatego polecam się zawziąć. Mówisz mu o swojej decyzji, odwracasz się i odchodzisz. Nie słuchasz jego zażaleń. Nie spotykasz się z nim żeby sobie coś wyjaśniać bo to już chyba próbowałaś robić. Koleś nie jest w stanie się zmienić skoro nie zmienił się do tej pory. Marnujesz czas. Na tym świecie jest pełno mężczyzn którzy mają zalety twojego chłopaka a nie mają jego wad. Zastanów się nad tym.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
włosy rośnijcie jak na drożdżach!
Wtycia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-09, 08:59   #18
Naajt
Raczkowanie
 
Avatar Naajt
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 42
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Rzadko się wypowiadam, no ale muszę.

Trochę dosadnie.



Dziewczyno, ogarnij się, bo nikt za Ciebie życia nie przeżyje. A teraz marnujesz je z jakimś zakompleksionym starym typem, który za kilka lat będzie mieć zmary na filecie i tyle mu zostanie. Ale myśli, że znalazł sobie naiwną, zakompleksioną dziewczynkę, bez żadnych pasji i widoku na przyszłość, którą łatwo mu poszło zmanipulować i odciąć od... wszystkiego? No wybacz, facet ma za złe, że idziesz do sklepu, kiedy on jest w pracy? O zły ton rozmowy z kolegą? Znajomych? Przecież to podchodzi pod znęcanie się psychiczne! A Ty potulnie mu głaszcz po głowie, kiedy on ma wywalone na to, co tam u Ciebie słychać. Porażka. Do tego Ty czujesz się winna, że jest tak w tym związku a nie inaczej.

Ogar i to szybciutko! Przepraszam za mój ton, ale chcę Ci to uświadomić, bo sama przeszłam przez związki z takimi chłopaczkami, którzy tak mi podcinali skrzydła, że zapomniałam co to znaczy mieć marzenia, pasję, znajomych... Stfu! Zapomniałam o sobie! Nie wiedziałam kim jestem i do czego dąże! Tylko jako taki sługus dla jaśnie pana, a nie partnerka! Dokładnie to dzieje się teraz z Tobą.

Rada? Skończ to. Póki nie zmarnowałaś najlepszysz lat życia. Idź do szkoły. Udzielaj się w wolontariacie. Czytaj książki. Znajdź jakies hobby, cokolwiek. I otwórz się na ludzi, nie ma nic gorszego niż poczucie, że nagle zostało się samemu, po marnowaniu czasu na takiego... Ekhem.

Powodzenia Ci życzę i trzymam kciuki!
__________________
"I złapałem te szanse, zabrałem je do domu
i wtedy miałem je jak włóczęgę"

Mike Skinner "The streets" <3
Naajt jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-09, 09:13   #19
Dziubka
Raczkowanie
 
Avatar Dziubka
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 308
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Nie potrzebujesz jego zgody na zakończenie związku. Informujesz go o swojej decyzji i tyle. Jeśli koniecznie chcesz to robić w cztery oczy, umów się z nim w jakimś publicznym miejscu np. w kawiarni. Przyjedź samochodem. Powiedz mu, że to koniec, nie wdawaj się w dyskusję, uzasadnij krótko, że jest Ci w tym związku źle, meczysz się i zrywasz. Koniec. Jak będzie chciał Cię przekonywać tak jak zawsze, wstajesz i wychodzisz. Na pewno pójdzie za Tobą. Wsiadasz w auto, blokujesz szybko zamki , żeby typ Ci się do auta nie wladowal i odjezdzasz. Blokujesz wszelkie kontakty do niego. Powiedz rodzicom wcześniej jak jest między wami i ze chcesz to skonczyc, żeby mogli Cię wesprzeć w razie gdyby nachodzil Cię w domu. Jeśli czujesz, że nie dasz rady, to tak jak radzą inni, zrób to przez SMS albo dzwoniąc. Mówisz co masz do powiedzenia i się rozlaczasz. Nie dawaj się wciagac w rozmowy na ten temat.
Dziubka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-02-09, 10:50   #20
Hultaj
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Nie opowiadaj wszystkim znajomym że facet jest toksykiem bo gdyby mnie o czymś takim powiedziała znajoma to sama co najwyżej musiałabym zastanowić się czy kłamie czy nie. Dla ogółu zachowaj wersję że chciałaś, rozstałaś się bo uznałaś że tak i tyle.
Opowiadaj takie sprawy osobom bliskim, które cię znają i do których masz zaufanie, że przynajmniej cię psychicznie wesprą.
Ale powinnaś mówić o tym że czujesz się w tej relacji nieszczęśliwa i że się w niej dusisz, i dlaczego, opisywać zachowania jakie uważasz za patologiczne, nie odgrywać szopki że jest świetnie. Ukrywasz jak twierdzisz zło i tym sobie nie pomagasz.



To co powinnaś teraz zrobić to po prostu zerwać i zachować stanowczość. Tak naprawdę nie wiadomo jak zareaguje chłopak w szerszej perspektywie. Na razie jest tak, że on cię wygania, mówi idź, ty zostajesz. Dzwonisz i oznajmiasz zerwanie po czym on cię bajeruje i urabia, i robi to nawet bez wysiłku
Ludzie po rozstaniu reagują różnie, ale nie jest rzadkością że proszą o drugą szansę, nie chcą rozstania, starają się ''walczyć''.



Typ chce mieć wszystko pod kontrolą i jest chamski ale byłaś w tym wszystkim mocno uległa i wykorzystał to.
W oparciu o to co opisałaś trudno zakładać od razu że z faceta wyjdzie najbardziej rasowy psychopata i będziesz mieć obawy o zdrowie i życie.
Dobrze rokuje to że udaje ci się forsować pewne rzeczy. Chcesz to wychodzisz, chcesz to nie przepraszasz. Z tego co czytam twój opór i poszerzanie granic nie nakręca jego agresji.
Moim zdaniem musisz jakoś zacząć, od wtajemniczenia osób bliskich jak rzeczywiście wygląda twój związek i jakie zachowania ma chłopak, na wypadek gdyby faktycznie mogło mu odbić i stałby się niebezpieczny (tym bardziej jeśli tego się obawiasz), oraz od samego zerwania i nielatania już do chłopaka, ignorowania telefonów itp.

Edytowane przez Hultaj
Czas edycji: 2019-02-09 o 10:51
Hultaj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-09, 21:27   #21
wikyy9558
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 107
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Cytat:
Napisane przez rzezbezkregowcow Pokaż wiadomość
Proszę pomóżcie. Mam 20 lat. Mój facet 23. Jestem że swoim facetem już przeszło 3,5 roku. Spotkałam się z nim jak się można domyśleć, jeszcze w liceum. Bywało różnie. Pierwsze 8 miesięcy związku było niesamowite. Dogadywalismy się super. Były jakieś dziwne zachowania z jego strony. Czasami okazywał trochę więcej zazdrości niż powinien. Czasem coś mi zabronił. Nie brałam tego jako coś złego, każdy ma wady, więc nie przejmowalam się aż tym tak. Koleżanki coś tam mówiły, że on chce mnie tylko dla siebie i nie powinno tak być, ale ja myslalam że to początkowa fascynacja. Chcemy być tylko dla siebie na początku. Potem dopiero otwieramy się na znajomych, bo sobą się nacieszylismy. Jednak mylilam się. Jestem osobą, która chce dać tej drugiej siebie, wszystko co najlepsze. Dużo przywiazuje uwagi do przysłowia "nie czyn drugiemu co tobie niemiłe". Staram się być wyrozumiala we wszystkich aspektach. Staram się myśleć życiowo. Nie robię dram z niczego. Chce gdzieś wyjść, wychodzi. Chce pojechać do sklepu, jedzie. (za to on chciałby mnie wciąż kontrolować. Nie ufa mi. Ma pretensje np o to, że jeżdżę do sklepu gdy on jest w pracy.

Kiedyś byłam potulna. Chciałam żeby mnie kochał i zmienialam się dla kiego. Zawsze było coś u mnie do zmiany. Za mało zainteresowania z mojej strony. Zły ton powiedzenia "cześć" dobremu koledze z którym znałam się ponad 3 lata. Nigdy nie mogłam przewidziec kiedy mu coś nie spasuje u mnie. Ale zmienialam to wytrwale. Byłam pewna że ma rację, faktycznie, mogło go to urazić, tamto, siamto. Po 1,5 roku zauważyłam że coś tu nie gra tak jak powinno. Ja się zmieniam a jak mu mówię, że nie pasuje mi jego zachowanie to on z tym kompletnie nic nie robi i zgania na mnie. Byłam cierpliwa. Kochałam go. Zależało mi na nim i walczylam o związek. Było wiele kryzysów gdy on się chciał rozstać ale mi bardzo zależało żeby został. Coś spowodowało że zostawal. Teraz już wiem co to było. On tak naprawdę nie chciał się że mną rozstawać. Podświadomie chciał mnie wykończyć psychicznie żebym go blagala żeby został bo ja bez niego sobie nie poradzę. Parę razy mu się udawało tak zniszczyć mi psychikę że go blagalam. W końcu ja miałam dość i też chciałam odejść. Bez skutku. On blagal. Ale po którymś razie kiedy chcialismy się rozstać zrozumiałam że gdybysmy mieli się rozstać to byśmy rozstali się dawno. On tak mnie gniecie psychicznie że nie mam siły odejść od niego. Klocimy się przez telefon. Rozstajemy a następnego dnia przyjeżdża i ja chce się z nim rozstać na amen to on ma coś w sobie zeo wymiekam i dalej jesteśmy razem. To jest najgorsze.

Miałam zanizona samoocenę przez ten związek (przed nim wiele pracowałam żeby móc spojrzeć na siebie bez obrzydzenia i zaakceptować siebie

Nie szukać w sobie najgorszych rzeczy tylko wyjnowac te najlepsze) czułam się bardzo źle z sama sobą. Po szkole nie poszłam na studia. To była moja decyzja. Chciałam pójść do pracy i być niezależna finansowo od nikogo.(nie przelewalo mi się w domu, chciałam pomoc rodzicom i siebie utrzymać. Zawsze o tym marzyłam) To było gdy nasz związek miał już dwa lata. Przez pół roku nie mogłam znaleźć pracy. Mój chłopak strasznie mi wypominal to, że nie mam pieniędzy. Ze on mnie utrzymuje (miał samochód, odwozil mnie, przywozil - mamy od siebie 5 km. Jeździłam też dużo komunikacja miejska). Ze mnie karmi bo często kupował a to jakieś przekąski a to obiad itp a ja nie miałam za co mu postawić czegokolwiek ale mówiłam mu ze gdy znajdę pracę to mu się odplace. Ale czułam się okropnie. Do niczego. Bez pracy, perspektyw. Już wtedy wiedziałam że to toksyczny związek który mnie niszczy. Ale byłam mu winna pieniądze i nie mogłam odejść. Gnebilby mnie jeszcze bardziej gdybym odeszła

. Ranił mnie wtedy bardzo.

Miał zaproszenie na firmowa imprezę. Poszedł sam. Chcoaiz prosiłam go, że skoro nie chce mnie wziąć to niech nie idzie wcale, przecież sam widzi jak ja sie kiepsko czułam przez tą sytuacją (która swoją drogą sam stworzyl, te sytuacje opisuje niżej). Byłam wyczerpana psychicznie. To był taki okres kiedy rozstawalismy się i powracalismy co chwila. Wtedy akurat się tak jakby zeszlismy. Jego szef o tym nie wiedział i chciał go swatac z jedną z pracownic. (to też takie nie bardzo, że szef wtrąca się w życie prywatne pracowników. I chce je układać.) mój chłopak zamiast zareagować i powiedzieć ze jest ze mną jednak to ciągnął tę grę. Tzn po prostu nie robił nic. Ani nie mówił szefowi że jest ze mną ani nie zdradzał mnie. Ale w kilku rozmowach że mną powiedział, że może się spotka z tą dziewczyną. Ze gdyby zaprosiła go na wesele (bo nie miała z kim iść) to może i by poszedł. Biorąc pod uwagę że tutaj chciał ratować niby ten związek a z drugiej strony go skończyć to nie powinien takich rzeczy mówic i mnie ranić. Wtedy myślałem że oszaleje. Siedziałam w domu całymi dniami i płakałam albo się zamartwialam. Trwała ta dytuacja jakiś czas. Nie miałam siły tego przerwać. W końcu jakoś było trochę lepiej między nami. Ze znajomymi bardzo nie utrzymywałam kontaktu. Nie miałam jak. Ani pieniędzy. Cały czas w domu albo u niego bo był strasznie zazdrosny. W końcu nadszedł dzień kiedy znalazłam pracę. Nie była to wymarzona bo praca w kebabie ale zawsze coś. Oddałam mu kasę która byłam winna i miałam w planach odejść. Ale coś mnie dalej trzymało przy nim. Potrafi być romantyczny i miły.

Nisrwty po 4 miesiącach praca się skończyła. Zamknęli lokal. Zostałam na trzy miesiące bez pracy. Trochę wróciły te teksty że mnie utrzymuje. Gdy pracowałam w kebabie też były ale mniej. Nie zaeabialam tam kokosow. Ledwo 800 zł miesięcznie więc to też nie mogłam sobie na wiele pozwolic.

W tej przerwie bez pracy znowu czułam się kiepsko. Do niczego. Nie mogłam nic znaleźć. Chodziłam po rozmowach ale byłam tak naprawdę bez doświadczenia. Kiedy nagle pojawiła się oferta pracy na kuchni. Zgłosiłam się. Byłam na rozmowie. Zadzwonił Pan i się spytał czy chciałabym na sklep jednak. Pomyślałam że to szansa dla mnie i się zgodziłam. Miałam stawić się w pracy dzień później(praca 13 km od mojego domu. Dojazd busami z jedną przesiadka) . Chciałam się podzielić wieścia z moim chłopakiem. On na mnie naskoczyl że wymyslam itp i się obraził. A przecież tez mu chyba zależało żebym znalazła pracę gdziekolwiek. (z pracą w kebabie było podobnie, też był sceptycznie nastawiony) Miałam już zrezygnować kiedy pomyślałam że to może moja jedyna szansa na pracę blisko mojego miasta. Prawo jazdy miałam ale nie jeździłam też z tego względu że nie miałam pieniędzy. Chłopak mnie napuszczal żebym od swojego taty samochodu nie brała bo to nie ja będę płacić za paliwo a mój chłopak utrzymuje sam samochód i nikt mu nie dokłada więc mi ma dobrze nie być w tej kwestii. Więc mimo tego, że do następnego dnia kiedy przyjechałam do niego po pracy był obrażony,to pojechałam i zaczęłam tam pracować. Zaczęło mi to nie pasować że to co ja chce robić on wszystko neguje a ja na to co on chce to wyrażam zgodę bo chce być fair. Zaczęłam się stawiać.

On chce wszystkim rządzić. Ma być po jego myśli. Wtedy tak było. Dostosowywalam się do niego. Moje pragnienia były nieważne. Ale wtedy

Kiedy pomyślałam że postawie tym razem pracę na pierwszym miejscu a nie to co on powie,cos się we mnie zmieniło. Moje samozaparcie mnie uratowało. To nie była tym razem jego zasługa że coś osiągnęłam, że pracuje nawet do tej pory i zarabiam nienajgorzej. Zaczęłam nawet samochodem w końcu jeździć bo miałam pieniądze na paliwo (nigdy nie chciałam się prosić nikogo o nic, było mi głupio i wstyd kiedy prosiłam kogoś żeby mnie podwiozl czy coś.) poczułam niezależność. W końcu. Długo wyczekiwane uczucie. Myślałam że jak zacznę się stawiać to on odejdzie bo chciał mną rządzić. Owszem. Zaczął gadać że się zmieniłam. Ze jestem "księżniczka". Ale kurczowo się trzyma mnie. Nie potrafię z nim zerwać. Chociaż widzę że to niszczy nas obydwoje.

Nie mam od niego żadnego wsparcia. Ja jestem przy nim nawet jak jest zły. Siedzę. Chociaż mówi, żebym poszła, ja siedzę. Gdy ja jestem w złym humorze lub Zezloszcze się, Coś mi nie wyjdzie to Zamiast mnie wesprzeć to albo wychodzi albo się obraża. Obwinia mnie o wszystko co w tym związku źle. Nawet jak gołym okiem widać że to jego wina on się będzie upierac że moja. Kiedyś za wszystko przepraszalam. Teraz jak nie poczuwam się winna to nie przepraszam i otwarcie o tym mówię. Nie wiem jak wyjść z tego związku. Nikt nie wie o tym co się dzieje między nami. Nikomu nie mówiłam. To był błąd. Bo teraz nie mam kogo poprosić o pomoc żeby mnie wyciągnął. Nie chcę też żeby on miał przechlapane przeze mnie. Ja chcę tylko spokoju.

Nie chce słuchać moich historii. Kiedyś jak mu coś opowiadałam o sobie to zarzekal się że uwielbia mnie słuchać bo mówię ciekawie i mądrze. Teraz gdy nawet chce opowiedzieć jakas sytuację z pracy to gada ze nie umiem opowiadać że on nie będzie tego słuchać bo go to nie interesuje. Twierdzi że za dużo o pracy gadam. Chcę się dzielić tym co się dzieie w moim życiu. Tak samo jest jak coś mi się przypomni i mu opowiem jakąś historie z przeszłości. Albo nie odpowie nic albo skomentuje że głupia byłam albo powie coś w stylu "ble ble ble gadanie" zmieni temat. Nie umie rozmawiać ze mną na sprawy poważne. Po prostu null, zero. O paru rzeczach z tego co tu napisałam chciałam porozmawiać z nim żeby się zmienił (toksyk i zmiany - haha ale dałam teraz) albo żebyśmy skończyli ten związek skoro nam jest tak źle że sobą skoro on cały czas na mnie marudzi. Zaczynam temat to albo go utnie albo odwróci kota ogonem i dalej nic z tego nie wynika. Ostatnio fakt, zaczął być miły ale ja mówiłam że bez poważnej rozmowy nie ma tego związku to aby "ciesz się że teraz jest dobrze". Moim ulubionym powiedzonkiem w tym związku jest "jest dobrze do czasu aż będzie źle. Wtedy będzie jeszcze gorzej" ale i tak nic z tego nie wyniknie bo będzie błędne koło. Jest super teraz, okej ale do czasu aż się znowu nie zdeneewuje o jakąś ☠☠☠☠☠☠☠e. Albo trzeba by było rozwiązać te problemy albo do widzenia bo to jest nie do wytrzymania ale on nie umie skończyć tego. Jemu jest dobrze. I to jest najgorsze. Ze niszczy nas obydwoje. Tyle razy mu mówiłam, skoro czujesz się że mną źle, rozstanmy się. Dajmy sobie odetchnąć. Chwilami coś tam lapal że to toksyczny związek ale szybko mu przechodzilo. Mówi że się źle czujw że niby ja go niszcze ale nie odejdzie. Chociaż ja nie będę mu stawać na przeszkodzie bo potrafię przyjąć do wiadomości ze ktos chce odejść.

Najgorsze jest jeszcze to że zaczyna gadać o ślubie. Pod naporem mojej mamy trochę bo wiadomo, ten wiek, tyle lat jesteśmy razem i nikt nie ma pojęcia co się u nas naprawdę dzieje. Sam mówił że nie chce się ze mną żenić a teraz coraz częściej o tym mówi. Ja cały czas mówię mu ze nie bo nic nie mamy poukładane w tym związku a ten się aby śmieje albo obraca w żart i mówi żeby żyć chwilą. Nie wyjdę za niego. Życie mi zniszczy a ja chcę jeszcze tyle rzeczy zrobić. Tylko nie umiem znaleźć korka żeby spuscic to szambo...

Trudno mu przyjąć do wiadomości ze on zawodzi a nie ja. Trudno mu się do winy przyznać kiedy jest ewidentna.

Wiele razy jest tak że prosi mnie o coś. Bym coś zrobiła, znalazła, poszukala. Gdy mu to daje gotowe rozwiązanie problemy to trzeba się prosić o podziękowanie. Sam jak coś dla mnie zrovi to od razu doprasza się jakiejs nagrody itp

☠Ostatnio powiedziałam dosc i chciałam odejść. Napisałam mu, że chce to skończyć. Był dziwnie spokojny. Zadzwonił. Chciał usłyszeć to ode mnie ze chce odejść i zerwać. Powiedziałam. Myślałam że naprawdę się od tego uwolnie. Ze przyjmie do wiadomości. Jeszcze pisał czy jestem pewna swojej decyzji. Odpowiedziałam że tak. Zaraz po tym napisał żebym nie odchodzila. Zadzwonił i powiedział że nie chce być z nikim innym, chce być ze mną do końca życia, żebym go nie zostawiła. Powiedziałam mu, spotkamy się następnego dnia i porozmawiamy poważnie o naszym związku i tylko pod tym warunkiem możemy się spotkać. Zgodził się. Następnego dnia widzieliśmy się, ale nie zmieniło się wiele i było tak samo jak zawsze. Był trochę bardziej miły niż zazwyczaj. Zbywal mnie. Zdolalam powiedzieć o dwóch rzeczach a ten już zakończył temat że już załatwione itp. Dałam sie znowu omamic. Mówił że chce być ze mną, że nie wyobraża sobie życia beze mnie. Nie pozwoli mi odejść.

☠nie mam pojęcia co mam zrobić żeby z tego się wykaraskac. Jestem w potrzasku. Próbowałam chyba wszystkiego. Nie mam bardzo komu o tym powiedzieć i to jest najbardziej przerażające. Każdy myśli że jest nam dobrze razem. Koleżanka ostatnio powiedziała, gdy wspomniałam ze prawdopodobnie się rozstaniemy, to że "nie wyobrażam sobie żebyś była z kim innym".

Nie mam pojęcia co dalej robić i jak z tego wyjść. czuje się coraz gorzej przez tą sytuację która mnie wykancza.

Byłam w podobnej sytuacji do Twojej tyle, że ja nie męczyłam się prawie 4 lat a dwa z przerwami.
Straciłaś przez niego dobre lata liceum, które mogłaś poświęcić na spotkania ze znajomymi a przede wszystkim na swój własny rozwój z dala od tego dupka. Jest manipulantem i jedyną osobą, która cierpi w tym związku jesteś Ty. On robi z Tobą co chce i jak chce mimo, że się stawiasz.
Też myślałam, że będę w stanie zmienić toksyka, że ten związek będzie mógł przetrwać. Otóż nie. On się nigdy nie zmieni a po ślubie może być 100 raz gorzej niż jest. Wtedy już całkowicie pokaże swoje prawdziwe oblicze.
Takiej osoby jak on nie da się zmienić bo zawsze będzie jakieś ale na to co robisz... Będą pretensje za to co zrobiłaś lub ba - nawet za to czego nie zrobiłaś. Będzie robić awantury o każdego kolegę jakiego mogłabyś mieć. A to koleżanka będzie nie taka, a to nie tak się odezwiesz. Tych pierdół, których się uczepi będzie multum.

Moja sytuacja wyglądała tak, że koleś zablokował wszystkich moich kolegów z klasy na facebook'u. A dlaczego? Bo w jednym czuł ewidentne zagrożenie - bał się, że skoro jest przystojny to na pewno na niego polecę, a z resztą po prostu miałam dobry kontakt i rozmawiałam. Po szkole potrafił do mnie dzwonić i przymuszał żebym gadała z nim tylko po to aby zdać mu relację czy tamci ze mną nie rozmawiali.
Tych sytuacji było dużo, niektórych nie pamiętam a jeszcze inne są tak beznadziejne, że aż wstyd się przyznać, że można być tak głupią jaką ja byłam. Takie jest przynajmniej moje odczucie.

Zostaw go. Nie musisz mu nawet tego mówić, że odchodzisz. Powiedz rodzicom co się dzieje, zablokuj go wszędzie gdzie się tylko da. Jak to nie pomoże to zmień numer i omijaj szerokim łukiem. Masz dopiero 20 lat, życie przed Tobą. Czym wcześniej się wyrwiesz tym lepiej. Ja odetchnęłam i nie żałuję tego. Ty też to poczujesz tylko pamiętaj - nie wymiękaj bo błaga Cię. TO TYLKO JEGO MANIPULACJA. Nie liczą się dla niego Twoje uczucia. Bo gdyby tak było na pewno nie wjeżdżałby Ci w taki i inny sposób na psychikę.
wikyy9558 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-13, 21:04   #22
rzezbezkregowcow
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 13
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Już nawet teraz bardzo nie mam kolegów bo on to ukrocil. Dobrze ze chociaż w pracy nie może nade mną panować i nie wie co się dzieje. Samo to że tutaj napisałam o tym nie mówiąc mu o tym to wielki krok dla mnie. Wcześniej chciałam być prawdomowna i mówić mu o wszystkim co robię. Właściwie byłam zmuszona z dwóch powodów - wyrzuty sumienia i on. Wczoraj byłam u mojej koleżanki w pracy i powiedziałam jej to wszystko co tutaj napisałam. Oklamalam go ze gadalysmy o pracy. I tak miałam jazdę o to, że niby z nią się spotykam a do niego jak jest w pracy nawet nie zajade. Nie mam bardzo wyrzutów sumienia że go oklamalam. Chcę wyjść z tego. Dawno się tak nie otworzyłam przed nikim. Poczułam duża ulgę że w końcu nie duszę tego w sobie. Kiedyś było mi wstyd że ja się tak daje, ale teraz nie wstydzę się tego. To zaszło za daleko żebym mogła zmarnować moje całe życie. Moja młodość. (co najlepsze,wyrwalam mu najważniejsza pałeczkę z rąk. Argument że ze mną zerwie już nie działa. Bo to ja chce się rozstac. I sufit mu się na głowę wali. Bo nie ma dobrych argumentów. Wszystko co chciałby mi dać - mogę to mieć sama, albo nie zależy mi na tym.)

W życiu nie dopeowadze do ślubu z tym człowiekiem. Mam nadzieję że już wkrótce nadejdzie koniec tego związku.
rzezbezkregowcow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-14, 10:03   #23
odaliska
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 17
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Cytat:
Napisane przez rzezbezkregowcow Pokaż wiadomość
JMam nadzieję że już wkrótce nadejdzie koniec tego związku.
Tylko od Ciebie to zależy. Też się spotykałam z typem co to zrywał ze mną co tydzień średnio. Na początku oczywiście "walczyłam" i bla bla, bo jak to, jest nam dobrze nie rób tego. Potem z czasem w ogóle na to nie reagowałam (zerwał to zerwał, za 15 minut wróci). Aż w końcu stanęło na tym, że to ja zerwałam. Też miałam dwa albo trzy podejścia, bo niestety, ale największą przeprawę będziesz miała PO rozstaniu. Ja się z człowiekiem bujałam jeszcze ponad 2 lata. DWA. LATA. od ostatecznego rozstania. Wyskakiwał z szafy. Był wszędzie (a nie był tak zaborczy i taki manipulator jak Twój!). Fakt, że ja miałam go na tyle już dość, że prędzej bym se w łeb strzeliła jak do niego wróciła, ale jak coś Ci się jeszcze tam tli do niego to uważaj.

Powodzenia
odaliska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-14, 19:52   #24
rzezbezkregowcow
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 13
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Już uczuć do niego chyba się wyzbylam po tym wszystkim. Boję się co będzie po zerwaniu ale bardziej przeraża mnie wizja dalszego trwania tego związku
rzezbezkregowcow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-15, 06:52   #25
odaliska
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 17
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Cytat:
Napisane przez rzezbezkregowcow Pokaż wiadomość
Już uczuć do niego chyba się wyzbylam po tym wszystkim. Boję się co będzie po zerwaniu ale bardziej przeraża mnie wizja dalszego trwania tego związku
To po prostu to skończ. Nie ma żadnej specjalnej drogi, ani recepty. Po prostu mu to powiedz. Najlepiej jednak osobiście bo będzie chociażby na to nalegał, a Ty sama uznasz, że mu się "należy" jednak. A jak już raz wymusi spotkanie to będzie męczył o kolejne. I twarda bądź
odaliska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-15, 06:58   #26
ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 7 327
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Wydrukuj to sobie i czytaj cały czas:


Toksyczny człowiek, to taki ktoś,
kto niebezpieczny jest tak, jak ość,
w każdym swym słowie podstęp chowa,
raniąc jak bomba zegarowa.
Choć jest na własnym punkcie czuły
a€“ to traci wszelkie te skrupuły
gdy z cudzych uczuć zakpić może...
jego pomocy a€“ nie daj Boże
nie przyjmuj, bo to wykorzysta
każąc ci spłacić procent trzysta
i jeszcze będzie wypominał,
że wszystko złe, to twoja wina...
Kiedy masz spotkać go, to czujesz,
że się tak wtedy denerwujesz,
jakbyś miał przejść tam i z powrotem
pole minowe na piechotę...
To są dowody znakomite,
że ten ktoś jest twym pasożytem,
a strach twój jest wyraźnym znakiem,
że do czynienia masz z łajdakiem!
Bezzwłocznie przyjmij moją radę:
niech on się własnym truje jadem,
a ty omijaj go z daleka
i przed kontaktem z nim uciekaj

Edytowane przez ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2
Czas edycji: 2019-02-15 o 06:59
ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-16, 18:52   #27
rzezbezkregowcow
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 13
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Właśnie mu powiedziałam przez telefon ze to koniec. Zablokowałam go na telefonie. Ale czuję się okropnie. Myślałam że może spotkam się z koleżanką i potowarzyszy mi w tych ciężkich chwilach ale nie może. Boję się że sama sobie nie poradzę a nie mam z kim o tym porozmawiać.
rzezbezkregowcow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-16, 19:20   #28
Nimve
Zakorzenienie
 
Avatar Nimve
 
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: Zołzarium
Wiadomości: 3 698
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Cytat:
Napisane przez rzezbezkregowcow Pokaż wiadomość
Właśnie mu powiedziałam przez telefon ze to koniec. Zablokowałam go na telefonie. Ale czuję się okropnie. Myślałam że może spotkam się z koleżanką i potowarzyszy mi w tych ciężkich chwilach ale nie może. Boję się że sama sobie nie poradzę a nie mam z kim o tym porozmawiać.
Gratuluję, idziesz do przodu! Jesteś wielka, nie każdy ma w sobie siłę, żeby zmieniać swoje życie, a Ty tak, zaczęłaś stawiać na siebie, w końcu. Łatwo teraz nie będzie, byliście ze sobą wiele lat, ale to była najlepsza decyzja jaką mogłaś podjąć, ten człowiek nie jest normalny. Pamiętaj, że nie jesteś mu nic winna, żadnej rozmowy w 4 oczy, ani dalszych wyjaśnień. Takie rzeczy przeprowadza się ze zdrowymi osobami, ale nie z takimi toksykami. Nie daj mu się podejść. Może napisz w wątku rozstaniowym, dziewczyny się tam wspierają.
Nimve jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-18, 06:58   #29
rzezbezkregowcow
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-02
Wiadomości: 13
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

On błaga mnie bym wróciła do niego. Mówi że bylam całym jego światem i nie pozwoli mi odejść. Zaczynam się go bać. Blagal mnie wczoraj pół dnia, tłumaczyłem mu ze nie chce z nim być, że to nie ma sensu, że on musi iść albo na terapię albo sam musi widzieć że źle się zachowuje i musi się zmienić. Prosił mnie żebym mu pomogła, że od teraz będzie inaczej, że pomogę mu się zmienić. Mówiłam mu ze w to nie wierzę, że może być dobrze jakiś czas a potem dalej będzie tak samo. I mimo wszystko ja chcę się rozstac. Jedyne co podzialalo na niego to słowa "ja chyba już nic nie czuje do ciebie" po których przestał się odzywać. Ale on pisze ze jest nadzieja, że ja jej jeszcze nie widzę, chociaż wiem że jej nie ma to pisze mi takie rzeczy, że ja jeszcze nie widzę tego że jest szansa itp. naprawdę Zaczyna mnie to przerażac.
rzezbezkregowcow jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-02-18, 07:03   #30
871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 4 778
Dot.: Toksyczny związek jak z niego wyjść

Cytat:
Napisane przez rzezbezkregowcow Pokaż wiadomość
On błaga mnie bym wróciła do niego. Mówi że bylam całym jego światem i nie pozwoli mi odejść. Zaczynam się go bać. Blagal mnie wczoraj pół dnia, tłumaczyłem mu ze nie chce z nim być, że to nie ma sensu, że on musi iść albo na terapię albo sam musi widzieć że źle się zachowuje i musi się zmienić. Prosił mnie żebym mu pomogła, że od teraz będzie inaczej, że pomogę mu się zmienić. Mówiłam mu ze w to nie wierzę, że może być dobrze jakiś czas a potem dalej będzie tak samo. I mimo wszystko ja chcę się rozstac. Jedyne co podzialalo na niego to słowa "ja chyba już nic nie czuje do ciebie" po których przestał się odzywać. Ale on pisze ze jest nadzieja, że ja jej jeszcze nie widzę, chociaż wiem że jej nie ma to pisze mi takie rzeczy, że ja jeszcze nie widzę tego że jest szansa itp. naprawdę Zaczyna mnie to przerażac.
Weź go zablokuj. Sama widzisz że to sensu nie ma. Zasługujesz na kogoś lepszego, na zdrowszą relacje. Jak nie masz do kogo się odezwać to tutaj na forum jest wątek specjalnie dla kogoś kto się z kimś rozstał. Dziewczyny stamtąd pomogą, podpowiedzą. I będą takie które też się właśnie rozstały i są na takim samym etapie.
Bądź dzielna i silna. Nie słuchaj go, bo ci wodę z mózgu zrobi.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka
871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2019-02-23 10:15:41


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:59.