Gdy jedno wprowadza się do drugiego - opłaty

[67eve]

Są tematy dotyczące wspólnego zamieszkania, ale pozwoliłam sobie założyć nowy, gdyż chodzi mi o sprawę dość konkretną. Nie o wspólne mieszkanie po prostu ani nie o wspólny zakup czy najem, tylko o sytuację, w której jedno wprowadza się do drugiego.
Po prawie 4 latach związku planujemy z moim facetem wreszcie wspólnie zamieszkać. Ponieważ ja mam swoje mieszkanie, uznaliśmy zgodnie, że najlepiej będzie jeśli zamieszka u mnie. Nie kupujemy razem mieszkania, bo to jeszcze nie ten etap związku. No a najmować bez sensu, skoro mam swoje. Poza tym bardzo lubię swoje mieszkanie i nie zamierzam się z niego wyprowadzać. On też lubi u mnie przebywać.
Tak więc decyzję o zamieszkaniu u mnie podjęliśmy zgodnie. I tu się pojawia kwestia: jak podzielić opłaty?
Ja zaproponowałam, że wszelkie opłaty dzielimy na pół. On zaproponował, że owszem, dzielimy na pół, ale jeszcze będzie mi do tego płacił tak jak za najem pokoju, bo to niesprawiedliwe, żeby mieszkał za darmo w moim mieszkaniu.
Rozumiem to, że dla faceta często sprawą honoru jest nie być na utrzymaniu kobiety i nie chcę go urazić. Nie chcę by czuł się upokorzony mieszkając u mnie "na krzywy ryj". Ale też nie chcę brać od niego jak za najem na wolnym rynku, bo jednak jesteśmy związkiem kochających się ludzi, może nawet przyszłym małżeństwem, a nie landlady i lokatorem
Może któraś lub któryś z Was miała lub miał taką sytuację?

[dekko27]

Napisane przez 67eve

Są tematy dotyczące wspólnego zamieszkania, ale pozwoliłam sobie założyć nowy, gdyż chodzi mi o sprawę dość konkretną. Nie o wspólne mieszkanie po prostu ani nie o wspólny zakup czy najem, tylko o sytuację, w której jedno wprowadza się do drugiego.
Po prawie 4 latach związku planujemy z moim facetem wreszcie wspólnie zamieszkać. Ponieważ ja mam swoje mieszkanie, uznaliśmy zgodnie, że najlepiej będzie jeśli zamieszka u mnie. Nie kupujemy razem mieszkania, bo to jeszcze nie ten etap związku. No a najmować bez sensu, skoro mam swoje. Poza tym bardzo lubię swoje mieszkanie i nie zamierzam się z niego wyprowadzać. On też lubi u mnie przebywać.
Tak więc decyzję o zamieszkaniu u mnie podjęliśmy zgodnie. I tu się pojawia kwestia: jak podzielić opłaty?
Ja zaproponowałam, że wszelkie opłaty dzielimy na pół. On zaproponował, że owszem, dzielimy na pół, ale jeszcze będzie mi do tego płacił tak jak za najem pokoju, bo to niesprawiedliwe, żeby mieszkał za darmo w moim mieszkaniu.
Rozumiem to, że dla faceta często sprawą honoru jest nie być na utrzymaniu kobiety i nie chcę go urazić. Nie chcę by czuł się upokorzony mieszkając u mnie "na krzywy ryj". Ale też nie chcę brać od niego jak za najem na wolnym rynku, bo jednak jesteśmy związkiem kochających się ludzi, może nawet przyszłym małżeństwem, a nie landlady i lokatorem
Może któraś lub któryś z Was miała lub miał taką sytuację?

Najlepiej jest się dogadać tak żeby strony były zadowolone. Ja uważam, ze najbardziej sprawiedliwie jest proporcjonalnie do zarobkow np. Ale co kto woli, przecież ktoś może dobrze czuc się z utrzymywaniem kogos - w sumie w związku nie ma w tym nic zlego o ile nikt nie czuje się poszkodowany

[3bab1895ed7a4a0113eb29e79654b8b86ef03e4e_657f8b8281285]

Ja miałam rachunki na pół. Jeżeli druga strona czuje się zobowiązana to są jeszcze wyjazdy i ekstra wyjścia, gdzie może sobie odbić.

[Nimve]

Spłacasz za nie kredyt?

[GdyKochamy]

Ja bym nie wzięła pieniędzy za "wynajem". Może niech trochę więcej dorzuci na wspólne konto na wspólne wydatki?

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Js bym tak jak ty zaproponowala rachunki na pol .placenie rachunkow na pół to nie jest mieszkanie za darmo Ty na tym korzystasz i on też
Co do jedzenia to już proporcjonalnie do zarobków

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Ja tam nie miałabym nic przeciwko gdyby ktoś mi chciał dawać kasę z własnej woli. Sam proponuje, to niech daje, jego sprawa.

Napisane przez 67eve

Rozumiem to, że dla faceta często sprawą honoru jest nie być na utrzymaniu kobiety i nie chcę go urazić.

Co ma w ogóle płeć do tego?

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Wydaje mi się, że to kwestia dogadania po prostu. Wszystko zależy od sytuacji materialnej obojga partnerów i od dogadania.

Jak chce Ci płacić i stać go, to niech płaci, ale może nie po cenie rynkowej, tylko np. połowę z tego, co by płacił wynajmując.

[Cytokina]

Ja zawsze byłam za wspólnym budżetem, do którego obie osoby się dokładają i z którego są opłacane wspólne wydatki takie jak mieszkanie, większe zakupy spożywcze, wyjścia na miasto czy wspólne wakacje, a z tego co zastanie ma się jakieś powoli rosnące wspólne oszczędności.

Co miesiąc z partnerem przelewamy pewien % swoich pensji także nie są to kwoty równe, ale proporcjonalne do zarobków.
Można to zmodyfikować w zależności czy spłacasz np kredyt - że opłacisz ratę samodzielnie, a pozostałe opłaty idą ze wspólnej puli


Oczywiście w każdym związku będą panować rożne ustalenia. Ważne żebyście wy się dogadywali.

[Ellen_Ripley]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;87776245]Js bym tak jak ty zaproponowala rachunki na pol .placenie rachunkow na pół to nie jest mieszkanie za darmo Ty na tym korzystasz i on też
Co do jedzenia to już proporcjonalnie do zarobków[/QUOTE]

Jak wyżej.

Za wynajem w życiu bym od partnera nie brała. Gdyby się np. nagle pralka zepsuła, może dołożyć do nowej.

[ViLLeMkA]

Napisane przez 67eve

Są tematy dotyczące wspólnego zamieszkania, ale pozwoliłam sobie założyć nowy, gdyż chodzi mi o sprawę dość konkretną. Nie o wspólne mieszkanie po prostu ani nie o wspólny zakup czy najem, tylko o sytuację, w której jedno wprowadza się do drugiego.
Po prawie 4 latach związku planujemy z moim facetem wreszcie wspólnie zamieszkać. Ponieważ ja mam swoje mieszkanie, uznaliśmy zgodnie, że najlepiej będzie jeśli zamieszka u mnie. Nie kupujemy razem mieszkania, bo to jeszcze nie ten etap związku. No a najmować bez sensu, skoro mam swoje. Poza tym bardzo lubię swoje mieszkanie i nie zamierzam się z niego wyprowadzać. On też lubi u mnie przebywać.
Tak więc decyzję o zamieszkaniu u mnie podjęliśmy zgodnie. I tu się pojawia kwestia: jak podzielić opłaty?
Ja zaproponowałam, że wszelkie opłaty dzielimy na pół. On zaproponował, że owszem, dzielimy na pół, ale jeszcze będzie mi do tego płacił tak jak za najem pokoju, bo to niesprawiedliwe, żeby mieszkał za darmo w moim mieszkaniu.
Rozumiem to, że dla faceta często sprawą honoru jest nie być na utrzymaniu kobiety i nie chcę go urazić. Nie chcę by czuł się upokorzony mieszkając u mnie "na krzywy ryj". Ale też nie chcę brać od niego jak za najem na wolnym rynku, bo jednak jesteśmy związkiem kochających się ludzi, może nawet przyszłym małżeństwem, a nie landlady i lokatorem
Może któraś lub któryś z Was miała lub miał taką sytuację?

U nas jest bardzo podobno sytuacja tylko odwrotna.
Wprowadziłam się do mieszkania TŻ. Nie płacę mu za wynajem stworzyliśmy jedno wspolne konto, na które co miesiąc przelewamy ustaloną kwotę i z tej kasy kupujemy wszystkie rzeczy, które nas wspólnie dotyczą (w tym czynsz, rachunki, koszty wspólnego samochodu, jedzenie).
Ale z biegiem lat mamy coraz więcej wspólnych rzeczy i jak trzeba np kupić nową rzecz do mieszkania to idzie ze wspólnej kasy.

Bardzo dziwnie bym się czuła gdybym miała płacić TŻ za wynajem...
Ale na pewno tu ważne jest to, ze oboje mamy dobrą sytuację finansową, na mieszkanie nie ma kredytu i nikt się nie czuje poszkodowany.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasiab777]

Sprawdz po ile sa pokoje na wynajem w Twojej okolicy a potem jesli dalej bedzie sie upieral niech placi polowe ceny. Kase mozesz odkladac na jakies naprawy w mieszkaniu. I Ty i on na tym skorzystacie.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez Ellen_Ripley

Jak wyżej.

Za wynajem w życiu bym od partnera nie brała. Gdyby się np. nagle pralka zepsuła, może dołożyć do nowej.

Ja tak samo dla mnie to kosmos

[Pani_Mada]

Napisane przez 67eve

Są tematy dotyczące wspólnego zamieszkania, ale pozwoliłam sobie założyć nowy, gdyż chodzi mi o sprawę dość konkretną. Nie o wspólne mieszkanie po prostu ani nie o wspólny zakup czy najem, tylko o sytuację, w której jedno wprowadza się do drugiego.
Po prawie 4 latach związku planujemy z moim facetem wreszcie wspólnie zamieszkać. Ponieważ ja mam swoje mieszkanie, uznaliśmy zgodnie, że najlepiej będzie jeśli zamieszka u mnie. Nie kupujemy razem mieszkania, bo to jeszcze nie ten etap związku. No a najmować bez sensu, skoro mam swoje. Poza tym bardzo lubię swoje mieszkanie i nie zamierzam się z niego wyprowadzać. On też lubi u mnie przebywać.
Tak więc decyzję o zamieszkaniu u mnie podjęliśmy zgodnie. I tu się pojawia kwestia: jak podzielić opłaty?
Ja zaproponowałam, że wszelkie opłaty dzielimy na pół. On zaproponował, że owszem, dzielimy na pół, ale jeszcze będzie mi do tego płacił tak jak za najem pokoju, bo to niesprawiedliwe, żeby mieszkał za darmo w moim mieszkaniu.
Rozumiem to, że dla faceta często sprawą honoru jest nie być na utrzymaniu kobiety i nie chcę go urazić. Nie chcę by czuł się upokorzony mieszkając u mnie "na krzywy ryj". Ale też nie chcę brać od niego jak za najem na wolnym rynku, bo jednak jesteśmy związkiem kochających się ludzi, może nawet przyszłym małżeństwem, a nie landlady i lokatorem
Może któraś lub któryś z Was miała lub miał taką sytuację?

spłacasz kredyt? może czuje się zobowiązany bo wie, że ponosisz większe koszty niż same rachunki. chociaż z drugiej strony dopóki nie rezygnujesz np z współlokatora, który swoim wynajmem odciąża Ci budżet, to w zasadzie nie ma to większego znaczenia.

nie brałabym 'za wynajem' ale zasugerowała że jeśli czuje się zobowiązany do czegoś to zawsze może Cię zabrać na kolacje albo do kina

[7ccce98bd1fb37e774261cb8463420b8c7814618_5eb735f295b28]

Jak to go tak boli, to niech odkłada te 700 zł miesięcznie i jedźcie za to na wakacje. Za 10 tysięcy odłożone przez rok można już przecież fajną wycieczkę sobie zrobić

[67eve]

Napisane przez Nimve

Spłacasz za nie kredyt?

2 lata temu spłaciłam.

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;87776256]Co ma w ogóle płeć do tego?[/QUOTE]
Niestety mamy taki kod kulturowy w naszym społeczeństwie, że w przypadku mężczyzny uważane jest to za coś, co nie przystoi. A przy związkach z różnicą wieku pokutuje przekonanie, że starsza strona sponsoruje młodszą. Mój partner jest ode mnie 20 lat młodszy i jak dotąd nam to nie przeszkadzało, bo czuliśmy się sobie równi. Nie chcę, by on czuł się "mniej równy" z powodu opłat za mieszkanie. Zarobki mamy podobne, no może ja ok. 5-10% wyższe.



Od 22 lat mam własne mieszkanie, a od 17 lat to mieszkanie. Przez ten czas mieszkałam sama, nigdy nie zamieszkałam z żadnym facetem ani też nikomu nie wynajmowałam. Dzięki za rady. Myślę, że padły tu dobre pomysły, takie jak wpłacanie przez niego kwoty czynszu na jakieś wspólne cele czy branie połowy ceny rynkowej. Na pewno dojdziemy do kompromisu, na pewno pomysł zamieszkania u mnie nie rozbije się o taki drobiazg. Dam tu znać jak ustalimy

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Ale ja myslalam ze czynsz wliczasz do rachunkow na pol
Dla mnie rachunki na pol to wszystko zwiazane a mieszkaniem tv woda internet gaz prad i czynsz

[Ellen_Ripley]

[1=7ccce98bd1fb37e774261cb 8463420b8c7814618_5eb735f 295b28;87776501]Jak to go tak boli, to niech odkłada te 700 zł miesięcznie i jedźcie za to na wakacje. Za 10 tysięcy odłożone przez rok można już przecież fajną wycieczkę sobie zrobić [/QUOTE]

Bardzo dobry pomysł. Jego wola, jeżeli chce, niech tak robi, a z wakacji skorzystają oboje. Inaczej to brzmi, niż jakieś rozliczanie partnera za pokój.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez 67eve

Niestety mamy taki kod kulturowy w naszym społeczeństwie, że w przypadku mężczyzny uważane jest to za coś, co nie przystoi. A przy związkach z różnicą wieku pokutuje przekonanie, że starsza strona sponsoruje młodszą.

"Kod kulturowy" a prywatne przekonania twoje i twojego faceta to dwie różne rzeczy.

[elvegirl]

[1=7ccce98bd1fb37e774261cb 8463420b8c7814618_5eb735f 295b28;87776501]Jak to go tak boli, to niech odkłada te 700 zł miesięcznie i jedźcie za to na wakacje. Za 10 tysięcy odłożone przez rok można już przecież fajną wycieczkę sobie zrobić [/QUOTE]

[Pani_Mada]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;87776615]Ale ja myslalam ze czynsz wliczasz do rachunkow na pol
Dla mnie rachunki na pol to wszystko zwiazane a mieszkaniem tv woda internet gaz prad i czynsz[/QUOTE]

spotkałam się z tym, że czasem niektórzy mówią też 'czynsz' na 'odstępne' (w sensie to co się płaci właścicielowi do kieszeni przy wynajmie). autorka chyba podobnie używa, tak wnioskuję z kontekstu.

[Bananalama]

Wszystkie opłaty, łącznie z czynszem na pół. Niech płaci tylko połowę. Fajny pomysł tu ktos podał z wakacjami. Jak chce, to niech Wam odklada na jakieś fajne wakacje.

[67eve]

Napisane przez Pani_Mada

spotkałam się z tym, że czasem niektórzy mówią też 'czynsz' na 'odstępne' (w sensie to co się płaci właścicielowi do kieszeni przy wynajmie). autorka chyba podobnie używa, tak wnioskuję z kontekstu.

Pisząc "Opłaty" miałam na myśli wspólnotę mieszkaniową, prąd, gaz, internet, TV itd. itd.
Pisząc "Czynsz" miałam na myśli to, co dostałabym od lokatora na wolnym rynku jako mój przychód za wynajem pokoju.
Mój partner zaproponował, że będzie płacił czynsz + połowę opłat.


[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;87777044]"Kod kulturowy" a prywatne przekonania twoje i twojego faceta to dwie różne rzeczy.[/QUOTE]
To prawda. Nasze prywatne przekonania dotąd nie ujawniały rozbieżności na tym tle. Mamy podobne zarobki, a dotychczasowe rozliczenia wspólnych celów (jak wakacje, wyjście do kina czy do restauracji) nie powodowały żadnych nieporozumień między nami. Ale "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". Ani ja, ani on nie byliśmy wcześniej w sytuacji, że jedno się wprowadza do drugiego. I dlatego w tej nowej sytuacji trzeba znaleźć rozwiązanie dobre dla obojga

[nightingale__]

Też myślę, że to absurdalne pobierać od partnera/partnerki czynsz za wynajem pokoju czyli pewnie ok 500-700zł. Opłaty na pół jak najbardziej, ale tę kwotę za wynajem może odkładać i przeznaczyć je później na Wasze wyjazdy, wakacje - to jest dobry pomysł.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Midziak]

Jezeli bedzie sie opierał to zrób opłaty na pól + pobierz od niego jakies symboliczne 250 zł czynszu, jak na obecne warunki to i tak tyle co nic.

[farmaceutka88]

Napisane przez nightingale__

Też myślę, że to absurdalne pobierać od partnera/partnerki czynsz za wynajem pokoju czyli pewnie ok 500-700zł. Opłaty na pół jak najbardziej, ale tę kwotę za wynajem może odkładać i przeznaczyć je później na Wasze wyjazdy, wakacje - to jest dobry pomysł.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Albo on przeznaczy na swoje mieszkanie.



Opłaty na pół, bez doliczania mu jak lokatorowi za wynajem.

Dzięki temu unikniesz (prawdopodobnie) zarzutów, że na nim "żerujesz" czy coś. Wszyscy będą zadowoleni: będziecie razem, Twoje koszta utrzymania się zmniejszą, on nie będzie płacić komuś za wynajem.

[ssnn]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;87776615]Ale ja myslalam ze czynsz wliczasz do rachunkow na pol
Dla mnie rachunki na pol to wszystko zwiazane a mieszkaniem tv woda internet gaz prad i czynsz[/QUOTE]


Właściciel płaci Wspólnocie/Spółdzielni itp. różne koszty eksploatacyjne zwane potocznie, acz niesłusznie, czynszem.

Czynsze płacą najemcy.

---------- Dopisano o 18:52 ---------- Poprzedni post napisano o 18:50 ----------

Myślę, że w takim układzie (szczególnie przy takiej różnicy wieku) byłoby rozsądnie, żeby partner odkładał kasę z myślą o kupnie czegoś swojego.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

załóżcie wspólne konto na które będziecie wrzucali po jakiś tam równy procent swoich dochodów. Płaćcie z tego konta wszystkie opłaty za mieszkanie i żywość. Absolutnie nie gódź sie na to żeby dopłacał Ci czynsz najmu - niech sobie odkłada na własne mieszkanie. Jeżeli chciałby Ci się jakoś odwdzięczyć - niech od czasu do czasu zafunduje Ci weekend na wypasie w spa lub wypad do do fajnego miasta. Niech on też sobie odłoży na coś własnego (mieszkanie, samochód czy lokaty) a Tobie będzie łatwiej - bo opłaty podzielisz na pół.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez ssnn

Właściciel płaci Wspólnocie/Spółdzielni itp. różne koszty eksploatacyjne zwane potocznie, acz niesłusznie, czynszem.

Czynsze płacą najemcy.

---------- Dopisano o 18:52 ---------- Poprzedni post napisano o 18:50 ----------

Myślę, że w takim układzie (szczególnie przy takiej różnicy wieku) byłoby rozsądnie, żeby partner odkładał kasę z myślą o kupnie czegoś swojego.

Nie mieszkam w Polsce od ponad 14 lat ale jak miałam mieszkanie własnościowe miałam książeczkę z opłatami czynszu więc nie wiedziałam że to nie sluszne słowo do określenia tej opłaty miesięcznej. W czynsz nie było wliczone ogrzewanie woda prąd i tv
Dlatego kiedy autorka mówi o opłatach miałam na myśli wszystkie opłaty jakie ponosi w związku z utrzymaniem mieszkania miesiecznie(bez remontów i kredytu)
Te opłaty uważam że powinny być podzielone na pół nie widzę tu wykorzystania żadnej stron obydwoje na tym układzie zyskują nie wiem skąd wizja że on ja wykorzystuje płacąc połowę rachunków
Nadal nie wyobrażam sobie kasować partnera za wynajem w moim własnym mieszkaniu

[ssnn]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;87779645]jak miałam mieszkanie własnościowe miałam książeczkę z opłatami czynszu[...]
Nadal nie wyobrażam sobie kasować partnera za wynajem w moim własnym mieszkaniu[/QUOTE]


Jeśli ktoś tak tę książeczkę opisał, to było to błędne.
Ja z tamtych lat kojarzę "książeczki opłat", bo teraz to już prawie nikt tego nie drukuje.
Mogło też być to schedą po dawnym ustroju.

Generalnie masa ludzi nadal nieprawidłowo używa tego określenia i to powoduje nieporozumienia.

[Czynsz to prawna nazwa świadczenia należnego z tytułu najmu lub dzierżawy.]


A co do kasowania partnera za najem - też sobie tego nie wyobrażam w takiej sytuacji. Jedyna, jaką sobie mogę wyobrazić, to taka, że aby partner mógł zamieszkać, muszę wypowiedzieć najem lokatorom pokoju, a bez najemców budżet mi się nie spina.