Minimalizm, zero waste itd. - rady i tricki

[daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e]

Widzę, że wywiązała się dyskusja na temat używanych kosmetyków. Powiem tak, działam na targowisku wymianowym na Wizażu od 2012 roku, siłą rzeczy od lat używam kosmetyków z drugiej ręki (także szminek), a także sama takowe wymieniam czy sprzedaję. Zdarzało mi się także kupować używane biustonosze, czy buty. Nigdy nie miałam z tego powodu żadnych nieprzyjemności, żadnych zdrowotnych problemów, bo ludzie od których te rzeczy kupowałam/dostawałam wysyłali mi je czyste, świeże (w wypadku kosmetyków), w dobrym stanie i oczywiście tylko takie 'używki' wchodzą w moim wypadku w grę, obojętne co to za rzecz. Ale rozumiem, że nie dla każdego musi to znajdować się w 'strefie komfortu'

[chimay]

[1=57d469676eb95e4afe06d5c 46bd77df5270daf8d_6584d1a 317847;86376283]Z tych podlinkowanych rzeczy jedynie pierwszy płaszcz mogłabym nosić, choć też raczej bez szczególnego zachwytu. Moja szafa zdecydowanie wymaga wymiany. Mam mało rzeczy, w miarę do siebie pasują, ale właściwie są dość nijakie. Z racji tego, że w pracy i tak się przebieram w fartuch, to w ostatnich latach niespecjalnie zwracałam uwagę na ciuchy. Chciałabym wprowadzić do szafy trochę koloru, ale mam wrażenie, że w każdym wyglądam źle, a nie mam cierpliwości do przymierzania dziesiątek ubrań w różnych odcieniach. Ogólnie nie cierpię zakupów odzieżowych. Zastanawiam się nad profesjonalną analizą kolorystyczną, żeby sobie ułatwić sprawę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Bardzo polecam
Jeśli byś chciała sama się diagnozować, to wcale nie musisz przymierzać setek ubrań, w sensie nie musisz ich zakładać. Potrzebujesz tylko lusterka w świetle dziennym, najlepiej przy oknie i przykładania do twarzy róznych kolorów, to nie muszą być tylko ciuchy, mogą być ręczniki, pościel.

Napisane przez cava

lewisy 501 funkcjonują w niezmienionym kroju od ponad 140 lat.
I jest to niezmiennie najchętniej kupowany model.

Można nie gustować w nim, ale myszką nie trąci.
Modyfikowany jest tylko materiał, teraz są szyte z dżinsu z dodatkiem włókien sztucznych.



Mój pierwszy "poważny" wełniany płaszcz, kupiony mi przez ojca w prezencie zaraz po moim ślubie, był tak klasyczny i ponadczasowy w kroju i barwie, ze mogłabym zagryźć za możliwość kupienia drugiego takiego samego. Nie mogę go odżałować. Inna sprawa, ze przez pierwsze prawie 10 lat, był dla mnie "za poważny" i wisiał w szafie wyjęty dosłownie kilka razy na mega BIG okazje.


To samo klasyczna ołówkowa spódnica o długości "około kolana".


Cienkie proste sweterki.



Tak że ja uważam, że są takie kroje, które można wyciągnąć z szafy babci i założyć zawsze i one zawsze będą na czasie.

Nie zgodzę się i zlustruję własnym przykładem, akurat spódnic ołókowych, bo bardzo lubię. Oto trzy, z których noszę tylko pierwszą, bo w 2 pozostałych moim zdaniem wyglądam ciężko, bezkształtnie i matronowato. Więc to nie jest tak, że spódnica ołówkowa to ponadczasowa klasyka, bo zależnie od danej spódnicy, można nią osiągnąć różny efekt. To samo dotyczy sweterków rozpinanych, płaszczy i innych elementów garderoby ogólnie uznawanych za klasyczne.

[cava]

Napisane przez chimay

Nie zgodzę się i zlustruję własnym przykładem, akurat spódnic ołókowych, bo bardzo lubię. Oto trzy, z których noszę tylko pierwszą, bo w 2 pozostałych moim zdaniem wyglądam ciężko, bezkształtnie i matronowato. Więc to nie jest tak, że spódnica ołówkowa to ponadczasowa klasyka, bo zależnie od danej spódnicy, można nią osiągnąć różny efekt. To samo dotyczy sweterków rozpinanych, płaszczy i innych elementów garderoby ogólnie uznawanych za klasyczne.

Dla mnie, żadna z tych spódnic nie jest klasycznym ołówkowym krojem. Są za szerokie na dole i ogólnie za mało wyprofilowane: talia, biodra, dół.

To zwykłe wąskie mini przed kolano.

[cava]

Napisane przez cava

Dla mnie, żadna z tych spódnic nie jest klasycznym ołówkowym krojem. Są za szerokie na dole i ogólnie za mało wyprofilowane: talia, biodra, dół.

To zwykłe wąskie mini przed kolano.

To jest klasyczny w ogólnej formie i długości ołówek.

[invisible_01]

Napisane przez chimay

Bardzo polecam
Jeśli byś chciała sama się diagnozować, to wcale nie musisz przymierzać setek ubrań, w sensie nie musisz ich zakładać. Potrzebujesz tylko lusterka w świetle dziennym, najlepiej przy oknie i przykładania do twarzy róznych kolorów, to nie muszą być tylko ciuchy, mogą być ręczniki, pościel.



Nie zgodzę się i zlustruję własnym przykładem, akurat spódnic ołókowych, bo bardzo lubię. Oto trzy, z których noszę tylko pierwszą, bo w 2 pozostałych moim zdaniem wyglądam ciężko, bezkształtnie i matronowato. Więc to nie jest tak, że spódnica ołówkowa to ponadczasowa klasyka, bo zależnie od danej spódnicy, można nią osiągnąć różny efekt. To samo dotyczy sweterków rozpinanych, płaszczy i innych elementów garderoby ogólnie uznawanych za klasyczne.

Ale to nie jest wg mnie spódnica ołówkowa, więc żadna to klasyka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chimay]

Napisane przez cava

To jest klasyczny w ogólnej formie i długości ołówek.

Dla mnie to są spódnice ołówkowe, a Twój przykład to po prostu bardzo wąska i dopasowana wersja.

Napisane przez invisible_01

Ale to jest jest wg mnie spódnica ołówkowa, więc żadna to klasyka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie rozumiem, jest czy nie jest?

[invisible_01]

Napisane przez chimay

Dla mnie to są spódnice ołówkowe, a Twój przykład to po prostu bardzo wąska i dopasowana wersja.



Nie rozumiem, jest czy nie jest?

Miało być, że nie jest, już poprawiam. Dla mnie ta spódnica wstawiona przez Ciebie to nie jest klasyczna wersja spódnicy ołówkowej. Tak jak dżinsy mają przeróżne fasony, tak samo nie każda spódnica inna niż ta z koła to ołówkowa.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

Napisane przez chimay

Dla mnie to są spódnice ołówkowe, a Twój przykład to po prostu bardzo wąska i dopasowana wersja.

Bo tym właśnie jest klasyczny fason ołówkowy: ekstremalnie dopasowanym modelem wąskiej spódnicy.
I klasyczny ołówek, jest dłuższy, raczej za kolano aż.

[chimay]

Napisane przez cava

Bo tym właśnie jest klasyczny fason ołówkowy: ekstremalnie dopasowanym modelem wąskiej spódnicy.
I klasyczny ołówek, jest dłuższy, raczej za kolano aż.

Ok, to nie dla mnie model. Chociaż i tak jestem w stanie sobie wyobrazić model, który wygląda staromodnie ze względu na fakturę materiału, wzorek lub kolor lub połączenie tych elementów.

[invisible_01]

Ale kurczę, przecież ideą tego wątku nie jest chodzenie w tym samym przez kolejne 30 lat. Ja osobiście miałam swego czasu problem z kupowaniem ubrań. Lubiłam kupować ubrania, czułam się fajnie i ładnie, ale coś sobie tym rekompensowałam, bo za chwilę ciuch nie był już nowy, a ja szłam na zakupy znowu. Obecnie celuję w garderobę, w której nie ma rzeczy sezonowych i przypadkowych, których choćby za pół roku nie założę, nawet jeśli wisiały nienoszone z metką. Chodzi mi o noszenie klasycznych krojów, które razem będą do siebie pasować, dzięki czemu każdy ciuch będę regularnie nosić. Znoszone ubrania bez żalu wyrzucę/wykorzystam na ścierki, ale bardziej boli mnie posiadanie w szafie ubrań nienoszonych i tego chcę uniknąć. Nie chcę marnować miejsca i pieniędzy na rzeczy nieużywane i taka była jedna z idei tego wątku. Kupując klasyczne kroje mam mniejsze ryzyko, że sweter kupiony dziś nie będzie mi się już podobał za kilka miesięcy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

Napisane przez chimay

Ok, to nie dla mnie model. Chociaż i tak jestem w stanie sobie wyobrazić model, który wygląda staromodnie ze względu na fakturę materiału, wzorek lub kolor lub połączenie tych elementów.

Ja nie rozumiem o co Ci chodzi.
Klasyczny fason to klasyczny fason.
ten sam fason można było uszyć kiedyś z niegdysiejszego materiału, a dziś z dzisiejszego materiału w dzisiejszy wzorek, który dobrze wybrany nie będzie śmieszył już za rok, ani nawet za 5 lat.
5 lat zycia ciucha który _się _nosi_/uzywa a nie magazynuje w szafie, to i tak bardzo długi okres użytkowania i ciuch musi mieć bardzo dobrą jakość żeby to przeżyć i nie wyglądać jak szmata już po roku.



Przecież mówiąc o klasycznych modelach, nie chodzi o noszenie oryginalnych ubrań z przed 100 czy nawet 30 lat.

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

Napisane przez cava

Tak że ja uważam, że są takie kroje, które można wyciągnąć z szafy babci i założyć zawsze i one zawsze będą na czasie.

dawno temu, moi rodzice kupili sobie skórkowe marynarki,
identyczne, w dwóch rozmiarach, dla mamy i dla taty


w 92 w mamy marynarce jeździłam wiosną na rekolekcje, potem po szkole, do kina, na miasto ....

teraz mój syn ma 16 lat, w dziadka marynarce odbiera nagrody
i ubiera tam gdzie trzeba być na galowo

[chimay]

Napisane przez invisible_01

Ale kurczę, przecież ideą tego wątku nie jest chodzenie w tym samym przez kolejne 30 lat.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To tylko moje offtopowe rozważania nt mody, sorry jeśli wprowadzam zamęt.

Napisane przez cava

Ja nie rozumiem o co Ci chodzi.
Klasyczny fason to klasyczny fason.
ten sam fason można było uszyć kiedyś z niegdysiejszego materiału, a dziś z dzisiejszego materiału w dzisiejszy wzorek, który dobrze wybrany nie będzie śmieszył już za rok, ani nawet za 5 lat.
5 lat zycia ciucha który _się _nosi_/uzywa a nie magazynuje w szafie, to i tak bardzo długi okres użytkowania i ciuch musi mieć bardzo dobrą jakość żeby to przeżyć i nie wyglądać jak szmata już po roku.

No widzisz tylko te przeze mnie zalinkowane zdjęcia zwłaszcza te 2 panie, pokazują, że różne rzeczy można rozumieć pod pojęciem klasyki i postrzegać je też różnie. Tylko że ja mam na myśli dłuższy okres, a Wy krótszy.

[1=749d3470e67da5a340716cf 11c99d98c9d41692a_5eab587 331573;86376857]dawno temu, moi rodzice kupili sobie skórkowe marynarki,
identyczne, w dwóch rozmiarach, dla mamy i dla taty


w 92 w mamy marynarce jeździłam wiosną na rekolekcje, potem po szkole, do kina, na miasto ....

teraz mój syn ma 16 lat, w dziadka marynarce odbiera nagrody
i ubiera tam gdzie trzeba być na galowo[/QUOTE]

No widzisz, ja mam skórzany płaszcz z lat 80, nosiłam jako nastolatka, obecnie w życiu bym go nie założyła, bo po prostu w moich oczach staromodnie wygląda. Ale nie wątpię, że to kwestia gustu i ktoś by go mógł uznać za super ponadczasowy. Dlatego dyskutowanie o tym chyba nie ma sensu
Sorry za offtop.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez brandie

A Ty czego używasz?

Najczęściej mydła w kostce jak do reszty ciała. Nigdy nie używam specjalnych kosmetyków dedykowanych do higieny intymnej.

[invisible_01]

Napisane przez chimay

To tylko moje offtopowe rozważania nt mody, sorry jeśli wprowadzam zamęt.



No widzisz tylko te przeze mnie zalinkowane zdjęcia zwłaszcza te 2 panie, pokazują, że różne rzeczy można rozumieć pod pojęciem klasyki i postrzegać je też różnie. Tylko że ja mam na myśli dłuższy okres, a Wy krótszy.



No widzisz, ja mam skórzany płaszcz z lat 80, nosiłam jako nastolatka, obecnie w życiu bym go nie założyła, bo po prostu w moich oczach staromodnie wygląda. Ale nie wątpię, że to kwestia gustu i ktoś by go mógł uznać za super ponadczasowy. Dlatego dyskutowanie o tym chyba nie ma sensu
Sorry za offtop.

Taki offtop też jest potrzebny, więc spokojnie Ja po prostu nie cierpię zamawiać ciuchów i ich zwracać, lubiłam swego czasu bardzo kupowanie ubrań, obecnie dużo mniej. Teraz już po prostu rozumiem, że nie są mi one potrzebne w takiej ilości, w jakiej kiedyś myślałam, że są. Kiedyś myślałam: "Ta bluzka kosztuje tylko 15 zł, więc co tam". Obecnie nie kupię nawet koszulki za 5 zł, jeśli nie jest mi potrzebna, bo zwyczajnie nie chcę gromadzić. Mam z tym nadal spory problem, nadal robiąc przegląd szafy pozbywam się ubrań kupionych dawno temu, w których praktycznie nie chodziłam. Żeby kupić tę rzecz, straciłam czas i pieniądze, potem marnowałam miejsce, a teraz znowu czas na oddanie/sprzedanie jej. I robiąc przegląd szafy widzę, ile pieniędzy wydałam bez sensu i zwyczajnie mi tego szkoda.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chimay]

Napisane przez invisible_01

Taki offtop też jest potrzebny, więc spokojnie Ja po prostu nie cierpię zamawiać ciuchów i ich zwracać, lubiłam swego czasu bardzo kupowanie ubrań, obecnie dużo mniej. Teraz już po prostu rozumiem, że nie są mi one potrzebne w takiej ilości, w jakiej kiedyś myślałam, że są. Kiedyś myślałam: "Ta bluzka kosztuje tylko 15 zł, więc co tam". Obecnie nie kupię nawet koszulki za 5 zł, jeśli nie jest mi potrzebna, bo zwyczajnie nie chcę gromadzić. Mam z tym nadal spory problem, nadal robiąc przegląd szafy pozbywam się ubrań kupionych dawno temu, w których praktycznie nie chodziłam. Żeby kupić tę rzecz, straciłam czas i pieniądze, potem marnowałam miejsce, a teraz znowu czas na oddanie/sprzedanie jej. I robiąc przegląd szafy widzę, ile pieniędzy wydałam bez sensu i zwyczajnie mi tego szkoda.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No mi też szkoda, dlatego metoda "kupować drożej ale mniej" nie jest dla mnie. 2 lata temu kupiłam płaszcz za ponad 1000 złotych, bo z wełny i ocieplany i w ogóle chciałam wreszcie coś porządnego, tylko że przegapiłam fakt, że jest na mnie za duży, bo byłam przyzwyczajona do zmian wagi o 4-5 kilo, ale nie przewidziałam, że w tym dołku wagowym zostanę na stałe. Płaszcz jest w dobrym stanie, ale o rozmiar-dwa za duży, więc nie noszę go. Nie wiem, co z nim zrobić, łudzę się, że jak się nauczę szyć na maszynie, to sobie go przerobię, ale to chyba nie jest takie łatwe i nie wiem, czy w ogóle wykonalne na zwykłej maszynie do użytku domowego.

[lightangel]

Napisane przez chimay

No mi też szkoda, dlatego metoda "kupować drożej ale mniej" nie jest dla mnie. 2 lata temu kupiłam płaszcz za ponad 1000 złotych, bo z wełny i ocieplany i w ogóle chciałam wreszcie coś porządnego, tylko że przegapiłam fakt, że jest na mnie za duży, bo byłam przyzwyczajona do zmian wagi o 4-5 kilo, ale nie przewidziałam, że w tym dołku wagowym zostanę na stałe. Płaszcz jest w dobrym stanie, ale o rozmiar-dwa za duży, więc nie noszę go. Nie wiem, co z nim zrobić, łudzę się, że jak się nauczę szyć na maszynie, to sobie go przerobię, ale to chyba nie jest takie łatwe i nie wiem, czy w ogóle wykonalne na zwykłej maszynie do użytku domowego.

Sama raczej nie przerobisz, na domowej maszynie nie dasz rady zszyć tak grubych warstw materiału. Warto poszukać jakiejś dobrej krawcowej z przemysłową maszyną do szycia, inne pewnie nawet się nie podejmą.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chimay]

Napisane przez lightangel

Sama raczej nie przerobisz, na domowej maszynie nie dasz rady zszyć tak grubych warstw materiału. Warto poszukać jakiejś dobrej krawcowej z przemysłową maszyną do szycia, inne pewnie nawet się nie podejmą.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dzięki za info Ponieważ w międzyczasie dorobiłam się 3 innych okryć zimowych, które mi bardziej pasują, to spróbuję go sprzedać a jak nie będzie chętnych, to oddam ten płaszcz do kontenera na używaną odzież.

[lightangel]

Napisane przez chimay

Dzięki za info Ponieważ w międzyczasie dorobiłam się 3 innych okryć zimowych, które mi bardziej pasują, to spróbuję go sprzedać a jak nie będzie chętnych, to oddam ten płaszcz do kontenera na używaną odzież.

Jak napiszesz za ile go kupiłaś i dasz dobrą cenę to pewnie szybko znajdą się chętni. Szkoda wrzucać takie fajne rzeczy do pojemników, bo potem i tak trafiają do lumpeksów i zarabia na tym jakaś firma. Więc lepiej samemu odzyskać kilka groszy, bo na PCK ani biedne dzieci te ubrania nie idą.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[pingwin2]

Napisane przez cava

lewisy 501 funkcjonują w niezmienionym kroju od ponad 140 lat.
I jest to niezmiennie najchętniej kupowany model.

Można nie gustować w nim, ale myszką nie trąci.
Modyfikowany jest tylko materiał, teraz są szyte z dżinsu z dodatkiem włókien sztucznych.



Mój pierwszy "poważny" wełniany płaszcz, kupiony mi przez ojca w prezencie zaraz po moim ślubie, był tak klasyczny i ponadczasowy w kroju i barwie, ze mogłabym zagryźć za możliwość kupienia drugiego takiego samego. Nie mogę go odżałować. Inna sprawa, ze przez pierwsze prawie 10 lat, był dla mnie "za poważny" i wisiał w szafie wyjęty dosłownie kilka razy na mega BIG okazje.


To samo klasyczna ołówkowa spódnica o długości "około kolana".


Cienkie proste sweterki.



Tak że ja uważam, że są takie kroje, które można wyciągnąć z szafy babci i założyć zawsze i one zawsze będą na czasie.

Trencz Burberry i żakiet Chanel, ramoneska i pewnie jeszcze coś.

[chimay]

Napisane przez pingwin2

Trencz Burberry i żakiet Chanel, ramoneska i pewnie jeszcze coś.

Chodzi Ci o żakiet Chanel czy w stylu Chanel innych marek? Bo jak to drugie to np te na dole dla mnie trącą myszką. To znaczy jak sobie je wyobrażę na mnie, to wiem, że bym w tym ciotkowato wyglądała.

[pingwin2]

Linki nie działają. W stylu Chanel. A ja szczerze nie rozumiem dlaczego ty wszystko odnosisz do siebie i wyciągasz argumenty z kosmosu np. 40 letnie ciuchy. Na siłę chcesz udowodnić, że masz rację.

[chimay]

Napisane przez pingwin2

Linki nie działają. W stylu Chanel.

Wstawiłam zdjęcia.

Napisane przez pingwin2

A ja szczerze nie rozumiem dlaczego ty wszystko odnosisz do siebie i wyciągasz argumenty z kosmosu np. 40 letnie ciuchy.

A do kogo mam odnosić, jak jest mowa o wymianie szafy? Przecież nie wiem, co inni mają w szafach, a określenia typu "płaszcz klasyczny", "ponadczasowe" są zbyt ogólnikowe.
Argument, który określasz, że jest z kosmosu to moje luźne offtopowe przemyślenia, jak ktoś nie chce, to przecież nie musi ani czytać ani odpowiadać i temat będzie skończony.

Napisane przez pingwin2

Na siłę chcesz udowodnić, że masz rację.

Przecież napisałam, że to kwestia gustu, więc jak ja komu na siłę coś udowadniam, skoro odnoszę te obserwacje do siebie?

[pingwin2]

Dla mnie rozmowa o ponadczasowych klasykach jest rozmiwą ogòlną, niezależnie od upodobań.

[Marigold19]

Napisane przez invisible_01

Taki offtop też jest potrzebny, więc spokojnie Ja po prostu nie cierpię zamawiać ciuchów i ich zwracać, lubiłam swego czasu bardzo kupowanie ubrań, obecnie dużo mniej. Teraz już po prostu rozumiem, że nie są mi one potrzebne w takiej ilości, w jakiej kiedyś myślałam, że są. Kiedyś myślałam: "Ta bluzka kosztuje tylko 15 zł, więc co tam". Obecnie nie kupię nawet koszulki za 5 zł, jeśli nie jest mi potrzebna, bo zwyczajnie nie chcę gromadzić. Mam z tym nadal spory problem, nadal robiąc przegląd szafy pozbywam się ubrań kupionych dawno temu, w których praktycznie nie chodziłam. Żeby kupić tę rzecz, straciłam czas i pieniądze, potem marnowałam miejsce, a teraz znowu czas na oddanie/sprzedanie jej. I robiąc przegląd szafy widzę, ile pieniędzy wydałam bez sensu i zwyczajnie mi tego szkoda.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja mam coś podobnego i wtedy po każdej takiej "rundce" od razu odechciewa mi się zakupów

[kaledonia]

Dzięki temu wątkowi wzięłam się wczoraj za przeglądanie szafy i mam kolejne 10 koszul i kilka sukienek do pozbycia się.
Chyba nie ma sensu liczyć na cud, że się zejdzie w dół o 3 rozmiary.

Nic nie kupuję od 3 lat praktycznie ( no raz jakąś bluzę na zimę ).
Ubrania, których się pozbywam mają nawet po 12 lat i trudno mi się z nimi rozstać. Ostatnio miałam je na sobie 2 czy 3 lata temu.

[invisible_01]

Napisane przez kaledonia

Dzięki temu wątkowi wzięłam się wczoraj za przeglądanie szafy i mam kolejne 10 koszul i kilka sukienek do pozbycia się.
Chyba nie ma sensu liczyć na cud, że się zejdzie w dół o 3 rozmiary.

Nic nie kupuję od 3 lat praktycznie ( no raz jakąś bluzę na zimę ).
Ubrania, których się pozbywam mają nawet po 12 lat i trudno mi się z nimi rozstać. Ostatnio miałam je na sobie 2 czy 3 lata temu.

Ja miałam bardzo długo dylemat i problem z pozbywaniem się ubrań. Wprowadziłam jednak prostą zasadę, że jeśli czegoś nie nosiłam przez ostatni rok, to bezwzględnie się tego pozbywam.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chimay]

Napisane przez pingwin2

Dla mnie rozmowa o ponadczasowych klasykach jest rozmiwą ogòlną, niezależnie od upodobań.

Ok, no dla mnie jest odwrotnie, bo ogólne rozważania nie pomagają mi właściwie w ogóle w skompletowaniu mojej szafy.

Napisane przez invisible_01

Ja miałam bardzo długo dylemat i problem z pozbywaniem się ubrań. Wprowadziłam jednak prostą zasadę, że jeśli czegoś nie nosiłam przez ostatni rok, to bezwzględnie się tego pozbywam.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jest to dobra metoda, ale miałabym na uwadze wyjątki, typu sukienka koktajlowa czy biała koszula - ja na przykład potrzebuję tego typu ciuchów rzadziej niż raz na rok i tego typu rzeczy trzymałabym po prostu na takie rzadkie okazje, zamiast potem latać po sklepach i szukać, jak będzie na gwałt potrzebne.
Mam też zestaw bardzo ciepłych ciuchów, z czasów jak jeszcze mieszkałam w górach, ale od 2 lat ich już nie potrzebuję, bo tu gdzie teraz mieszkam nie ma prawdziwej zimy.

[invisible_01]

Napisane przez chimay

Jest to dobra metoda, ale miałabym na uwadze wyjątki, typu sukienka koktajlowa czy biała koszula - ja na przykład potrzebuję tego typu ciuchów rzadziej niż raz na rok i tego typu rzeczy trzymałabym po prostu na takie rzadkie okazje, zamiast potem latać po sklepach i szukać, jak będzie na gwałt potrzebne.
Mam też zestaw bardzo ciepłych ciuchów, z czasów jak jeszcze mieszkałam w górach, ale od 2 lat ich już nie potrzebuję, bo tu gdzie teraz mieszkam nie ma prawdziwej zimy.

No to też racja. Ja takich ubrań nie mam, bo na imprezy chodzę w tym samym co na co dzień, a do teatru czy na inną okazję mam małą czarną eksploatowaną dość często. Ale faktycznie inna sprawa ma się z ciuchami "okazyjnymi". Mimo to w takiej sytuacji pozbyłabym się tego, co jest w złym rozmiarze.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kaledonia]

Napisane przez invisible_01

Ja miałam bardzo długo dylemat i problem z pozbywaniem się ubrań. Wprowadziłam jednak prostą zasadę, że jeśli czegoś nie nosiłam przez ostatni rok, to bezwzględnie się tego pozbywam.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Gdybym się mieściła w sukienkę koktajlową to zostawiłabym ją na jakieś wesele/ imprezę sylwestrową / imieniny itd, ale koszule i tak poszłyby w świat.

Napisane przez chimay

Jest to dobra metoda, ale miałabym na uwadze wyjątki, typu sukienka koktajlowa czy biała koszula - ja na przykład potrzebuję tego typu ciuchów rzadziej niż raz na rok i tego typu rzeczy trzymałabym po prostu na takie rzadkie okazje, zamiast potem latać po sklepach i szukać, jak będzie na gwałt potrzebne.
Mam też zestaw bardzo ciepłych ciuchów, z czasów jak jeszcze mieszkałam w górach, ale od 2 lat ich już nie potrzebuję, bo tu gdzie teraz mieszkam nie ma prawdziwej zimy.

U mnie takimi ubraniami są klapki japonki na plażę i strój kąpielowy, bo choć nie jeżdżę na plażing to czasem mogą się przydać ( może jakiś basen ).