Użalam się - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-02-19, 18:27   #1
Leffie
Przyczajenie
 
Avatar Leffie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 24

Użalam się


Od kilku dni biję się z myślami, czy o tym pisać. Bo po co zagracać innym życie swoimi problemami, po co czytać propozycje typu "idź do psychologa" albo "ale z ciebie miernota, weź się w garść, inni mają gorzej i sobie radzą", po co... no po co. Ale mój stan psychiczny sięga dna, z godziny na godzinę czuję się coraz paskudniej, płaczę niemal bez przerwy, nic już nie pomaga. Zatem piszę. Może choć jedna osoba to przeczyta i wspomoże dobrym słowem lub jakimś pomysłem, a może sam akt napisania jakoś mnie odciąży.

W tym roku skończę 20 lat. Od gimnazjum borykam się z szeregiem problemów - ostracyzmem, fobią społeczną, stanami depresyjnymi, atakami nagłej agresji, atakami zapaści, omdleń, potwornym stresem i nienawiścią do świata i samej siebie. Nie potrafię przez dłuższy funkcjonować normalnie. Są okresy, kiedy jest lepiej lub gorzej - przeważają gorsze.
Oczywiście szukałam pomocy u specjalistów. Byłam u tradycyjnych psychologów, szamańskiego psychoterapeuty i dwóch psychiatrów. Tradycyjni psychologowie nie pomogli nic a nic, a wręcz przez nich mój stan się pogarszał. Podobnie psychiatrzy - przepisywali tabletki, od których stawałam się wypranym z życia, płaczliwym "zombie", a po każdej wizycie u nich wychodziłam zdenerwowana. Szamański psychoterapeuta posługujący się niekonwencjonalnymi metodami jak MindSpa, energią kamieni, aromaterapią itd., do którego jeździłam prawie 300 km w okresie liceum, trochę pomógł z fobią społeczną i totalnym zamknięciem się w sobie, ale poza tym problemy nie skruszały ani trochę. Rodzina wysłała mnie na ustawienia helingera - nic to nie dało. Totalnie zraziłam się do specjalistów, wkurzało mnie, że pieniądze trafiają w błoto, że tracę czas, a ze mnie dalej takie gówno. Od kilku miesięcy nie chodzę nigdzie.
Beznadziejnie było w gimnazjum, gdzie nienawidzili mnie dosłownie wszyscy - byłam tzw. ofiarą. Bez większego powodu, po prostu ktoś nią musiał być i padło na mnie - brzydką, nieśmiałą dziewczynkę. Ciągłe wyśmiewanie, dokuczanie, brak wsparcia choćby jednej osoby wtłoczyło mnie w nerwicę i ataki agresji i zapaści, których dostawałam w stresujących sytuacjach - gdy ktoś się nade mną znęcał albo w trakcie klasówki. Koniec końców trzecią klasę przesiedziałam na nauczaniu domowym - to jako tako mnie uspokoiło. Problemy wznowiły się, gdy poszłam do liceum.
Tam nikt otwarcie mi nie dokuczał, bo wybrałam LO w innym mieście, aby nie trafić na nikogo z gimbazy, ale nagły powrót do zawalonych lekcjami dni i szkolnej atmosfery bardzo mnie poturbował. Już pod koniec I semestru ataki wróciły. Wszelkie testy denerwowały mnie tak bardzo, że nie byłam w stanie myśleć o niczym innym, zresztą pozostało mi tak do dzisiaj - stres egzaminacyjny to zdecydowanie mój największy problem. Omdlenia, hiperwentylacje, zapaści, ataki typu walenie głową w ławkę... Jakbym się urwała z domu wariatów. Świadomość tego, że jestem taka porąbana strasznie mi ciążyła i ciąży nadal, ale to jest silniejsze ode mnie - ja nawet nie wiem, kiedy i jak wpadam w takie stany, potem tego często nie pamiętam. Miałam robiony tomograf głowy, EEG, byłam u neurologów... Nic nie wyszło.

Jakoś przeżyłam liceum, wspomagając się wizytami u białostockiego terapeuty. W połowie trzeciej klasy mój tata zmarł po nieudanym przeszczepie serca - to mnie dobiło. Jego śmierć poprzedził wielomiesięczny stan ogromnego cierpienia - jego serce było już niemal martwe, a ja co dzień widziałam, jak się męczy, jak słabnie, jak z silnego pasjonaty staje się wrakiem. W ostatniej chwili zrobiono mu ten przeszczep, ale niestety z nowym sercem pożył raptem miesiąc. Życie sobie z nas zadrwiło, dając nadzieję i brutalnie ją odbierając.

Ale trzeba było żyć dalej. Zdałam matury, okupując to strasznym stresem. I cóż dalej? Dalej trzeba było iść na studia ze względu na rentę po zmarłym ojcu, której warunkiem jest uczenie się. Miałam wielki problem z wyborem kierunku. Chciałam się przeprowadzić do Wro ze względu na przyjaciółkę i chłopaka poznanych dawno już przez internet, wiedziałam zatem, dokąd chcę iść - ale na co? Wybrałam dosłownie w ostatniej chwili humanistyczny kierunek na wydziale filologicznym. Jedyny, który wydał mi się taki "dla mnie", na którym mogłabym sobie dać radę i może uczyć się w nieco mniejszym stresie. Wierzyłam, że w końcu trafię na przyjaznych ludzi, trochę się rozerwę w wielkim mieście, zyskam trochę "obycia" w towarzystwie, znajdę pomysł na życie... Ehh, dawno już powinnam się była nauczyć, aby nie wierzyć w takie śmieszne wyobrażenia.

Pierwsze problemy pojawiły się na etapie poszukiwania mieszkania. Po tygodniach strasznych nerwów, z powodu których wychudłam i zmarniałam po podbudowujących wakacjach, w końcu "po znajomych" znalazłam lokum. Myślałam sobie: teraz to już będzie dobrze. Ale po pierwszym tygodniu studiów wpadłam w tak depresyjny stan, w jakim nie byłam od czasu śmierci ojca. Odechciało mi się żyć. Fatalna organizacja na studiach, bardzo nieprzyjemni znajomi z grupy, zajęcia - to wszystko zwaliło mnie z nóg. I z tygodnia na tydzień moja nienawiść do studiów rosła. Wszyscy wokół byli względnie zadowoleni, co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że jestem beznadziejna.
W międzyczasie biegałam po lekarzach, szukając przyczyny wieloletniego trądziku - po wielu badaniach w styczniu wyszło, że mam początki insulinooporności i PCOS. Kolejny gwóźdź do trumny. Poczułam, że sypie się już wszystko - studia, moja przyszłość, psychika, zdrowie. Zmuszona byłam odstawić cukier i mąkę pszenną, co pogłębiło mój przykry stan. Do tej pory jadłam toto codziennie, zajadałam stres słodkim i jakoś to było - teraz, gdy już nie mogę wspomóc się czekoladką, czuję się już naprawdę, naprawdę beznadziejnie.
A to było przed i w trakcie sesji - dla nas całkiem łagodnej, raptem jeden egzamin i kilka kolokwiów, reszta zajęć kończyła się pracami na zaliczenie, które stresowały mnie nieco mniej. Ale na tych egzaminach znowu dopadły mnie ataki. Pozdawałam wszystko jakimś cudem i przyjechałam na ferie do domu odpocząć od tego całego gówna. Zmiana otoczenia niewiele dała. Każda myśl o studiach powodowała skok ciśnienia, każda wiadomość na fb na czacie mojej grupy ze studiów sprawiała, że wyłam. Gdy dostałam plan zajęć, przepłakałam pół dnia. Potem przyszły problemy z organizacją fakultetów i od tego czasu już płaczę non stop... A już jutro wracam i na samą myśl dostaję szału.

Nie mam pojęcia, co robić. Marzę o tym, aby trafiła we mnie jakaś ciężarówka i aby to wszystko się skończyło, ale cóż. Nie mam odwagi, aby skończyć ze sobą, pozostają tylko marzenia. Świadomość tego, jaka ze mnie miernota, beznadzieja i szlam, dobija mnie. Nie mam w ogóle pomysłu na życie, na to, kim mogłabym być w przyszłości, nie mam celu. Nic nie sprawia mi już radości. Dawniej pieczenie ciast i słuchanie muzyki wyrywało mnie z tego koszmarnego stanu, ale teraz ciast już piec nie mogę - bo jeść ich nie mogę - a muzyka przestaje działać. Nie umiem się na niczym skoncentrować - na żadnej książce, na żadnym filmie, na żadnej grze komputerowej, kolorowance... Nie mam pojęcia, jak ja mam wrócić na studia, uczyć się czegoś, kiedy nie potrafię skupić się nawet na tym, co przyjemne - to co dopiero na tym, czego nienawidzę.
Ciągle płaczę. Nie umiem przetrwać godziny bez łez. Od jakiegoś tygodnia cierpię na jadłowstręt - mam ochotę tylko na to, czego nie mogę jeść, na produkty z cukrem i/lub mąką pszenną. Wszystko inne mi nie smakuje, staje w gardle, nawet te rzeczy, które dotąd lubiłam, jak owoce czy orzechy. Ale wiem też, że jeśli zjem coś niedozwolonego, to mi to już nie będzie smakowało jak dawniej, że będą mnie potem męczyły wyrzuty sumienia.

Wciąż się miotam. Dni lecą, a ja czuję, że marnuję życie - widzę, jak przecieka mi przez palce, a ja jestem jak sparaliżowana. Wszystkie moje decyzje tylko mnie pogrążają... Boję się każdego kolejnego dnia. Mam ochotę się zamknąć w piwnicy i nigdy już z niej nie wyjść, jestem przerażona swoimi myślami, tym, co się ze mną dzieje. A widok ludzi, którzy jakoś żyją, uśmiechają się, osiągają sukcesy mimo swoich problemów sprawia, że czuję się gorzej i gorzej, i gorzej, i gorzej. Wstyd mi za samą siebie.
Leffie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-19, 19:28   #2
cholernarejestracja
Copyraptor
 
Avatar cholernarejestracja
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 21 283
Dot.: Użalam się

Niestety nie wiem, co Ci doradzić tak...holistycznie. Moim zdaniem powinnaś dalej szukać psychiatry w komplecie z dobrym terapeutą, którym uda się trafić w Twoje potrzeby. To nie jest tak jak z, nie wiem, prostą dziurą w zębie, że (prawie) każdy dentysta da radę to wyleczyć. Umysł jest dużo bardziej skomplikowany, ale to nie jest tak, że nie masz szansy na normalność, po prostu jeszcze nie trafiłaś na terapeutę, który znajdzie odpowiednią dla Ciebie terapię.

Chodziłaś na jakiś szamanizm, naciągactwa typu ustawienia Helingerowskie...to wszystko jest ściema i pic na wodę.

To, czego potrzebujesz, to dobry psychiatra, który dobierze leki (niestety, to często trzeba robić metodą prób i błędów, czasami po kilka razy je zmieniając, gdy efekty uboczne są negatywne/nie ma poprawy), i terapeutę, który Cię przez wszystko przeprowadzi. Poszukaj terapeuty w nurcie poznawczo-behawioralnym - nie ma ich wielu, ale to jedna z niewielu terapii o udowodnionej skuteczności. Też, niestety, nie ma gwarancji, że od razu za pierwszym razem trafisz na terapeutę, który będzie miał na Ciebie pomysł, ale na pewno jest to lepsze, niż nicnierobienie.

Zasadniczo "zajadanie" problemów nie jest dobrym wyjściem, ale kwestię ochoty na cukier i mąkę w chwilach kryzysu znam bardzo dobrze ze względu na hashimoto też powinnam unikać glutenu, a ze względu na sylwetkę próbuję unikać cukru...jest dużo "zdrowszych" zamienników, które co prawda nie zastąpią wafelka albo czekoladki, ale pozwalają trochę oszukać chęć na słodkie. Poszukaj np. paleo przepisów na słodkości, mówisz, że lubiłaś piec, więc teraz zupełnie nowe pole do popisu przed Tobą, bo wypieków bez mąki pszennej i cukru można zrobić naprawdę dużo.

http://cookitlean.pl/typ_przepisu/na-slodko/ zobacz na przykład tu
cholernarejestracja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-19, 19:39   #3
lukrecja222
Zakorzenienie
 
Avatar lukrecja222
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: z domu
Wiadomości: 4 492
Dot.: Użalam się

idz do psychiatry, niech da Ci skierowanie do szpitala. Sama możesz sobie nie poradzić, a w szpitalu poznasz osoby z podobnymi problemami i będziesz pod stałą opieką i kontrolą.
lukrecja222 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-19, 19:40   #4
MissChievousTess
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 12 916
Dot.: Użalam się

Psychiatra- coś na stabilizację nastroju.
Psycholog- popracować nad samooceną, nad rozwijaniem się metodą małych kroków, nad uczeniem się by "być tu i teraz" bo niepotrzebnie dręczysz się myśleniem o przyszłości.
Na studiach- albo koordynator albo biuro karier albo poradnia psychologiczna dla studentów jeśli jest. Ewentualnie doradca zawodowy, prodziekan ds. studentów- porozmawiać o możliwościach rozwoju zawodowego, stażach, możliwych ścieżkach kariery, planowaniu rozwoju zawodowego po Twoich studiach. I o tym organizacyjnym chaosie. Jeśli trzeba poprosić o wsparcie jakiegoś pracownika naukowego. Na moich studiach opieka tutora nad każdym ze studentów była obowiązkowa. Konsultowaliśmy wybór kursów, rozwiązywaliśmy z nim problemy dotyczące niedoboru punktów ECTS, konflikty z prowadzącymi jeśli były. Może u Ciebie też jest jakiś tutor, opiekun roku, prodziekan który na za zadanie pomagać studentom?
__________________
Proszę zajrzyj do tego wątku i wypełnij ankietę:
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=733894
MissChievousTess jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-19, 20:29   #5
Leffie
Przyczajenie
 
Avatar Leffie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 24
Dot.: Użalam się

U nas na studiach wszyscy mają nas w dupie. "Opiekunki roku" nie widziałam od początku studiów ani razu, nie wiem nawet, jak wygląda - znam tylko nazwisko. W dziekanacie się drą bez powodu, jak mam tam iść to aż mnie serce boli... Ludzi od ogarniania spraw studenckich nigdy nie ma, a jak już cudem są, to w takich godzinach, że mam obowiązkowe zajęcia.
W październiku udałam się do względnie sympatycznej wykładowczyni i ona poradziła mi do psychiatry i psychologa na NFZ. Poszłam tam kilka razy - stracony czas. Wychodziłam zaryczana z wizyt.
U nas nie ma żadnej poradni studenckiej... W grudniu udałam się na trzywizytowe konsultacje psychologiczne prowadzone przez studentki 5 roku psychologii i pytałam o to - została zlikwidowana. One poradziły mi innego psychiatrę i punkt interwencji kryzysowej, ale wciąż się zbieram. Nie mam ochoty pakować w siebie kolejnych leków, które powodują tylko senność i wysyp krost, zwłaszcza że teraz jestem na metmorfinie. Jakoś niedługo może w końcu ruszę się pod wskazane adresy, ale naprawdę jestem już zniechęcona. Problem jest też taki, że nie bardzo aktualnie mam pieniądze na prywatnego psychologa... Wszystkie oszczędności i bieżącą kasę wydałam na leczenie ortodontyczne i wizyty u lekarzy oraz badania w sprawie trądziku. A na darmową psychoterapię czeka się 2 lata.

Stąd ten pomysł o punkcie interwencji kryzysowej, ale mam stresa, nie wiem w ogóle, jak takie coś wygląda i tak trudno mi się zmobilizować. Jak już mam chwilę wolnego to leżę i gapię się w sufit albo bezmyślnie przeglądam jutuba.

Do szpitala na pewno nie chcę. Mam znajomego, który tam poszedł na własne życzenie i wypisał się tego samego dnia mówiąc, że zwariowałby tam do reszty.
Leffie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-19, 20:49   #6
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Użalam się

Cytat:
Napisane przez Leffie Pokaż wiadomość
(...)
Wychodziłam zaryczana z wizyt.
(...)
Ale początek terapii, czy leczenia często tak wygląda.

Z tego, co piszesz wynika, że masz mocno nierealne oczekiwania w stosunku do ludzi, świata, leczenia. Chciałabyś niby coś zmienić, ale najlepiej, żeby było bezboleśnie. No niestety, to tak nie działa.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-19, 21:11   #7
Classic
Zakorzenienie
 
Avatar Classic
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 3 797
Dot.: Użalam się

Cytat:
Napisane przez Leffie Pokaż wiadomość
U nas na studiach wszyscy mają nas w dupie. "Opiekunki roku" nie widziałam od początku studiów ani razu, nie wiem nawet, jak wygląda - znam tylko nazwisko. W dziekanacie się drą bez powodu, jak mam tam iść to aż mnie serce boli... Ludzi od ogarniania spraw studenckich nigdy nie ma, a jak już cudem są, to w takich godzinach, że mam obowiązkowe zajęcia.
W październiku udałam się do względnie sympatycznej wykładowczyni i ona poradziła mi do psychiatry i psychologa na NFZ. Poszłam tam kilka razy - stracony czas. Wychodziłam zaryczana z wizyt.
U nas nie ma żadnej poradni studenckiej... W grudniu udałam się na trzywizytowe konsultacje psychologiczne prowadzone przez studentki 5 roku psychologii i pytałam o to - została zlikwidowana. One poradziły mi innego psychiatrę i punkt interwencji kryzysowej, ale wciąż się zbieram. Nie mam ochoty pakować w siebie kolejnych leków, które powodują tylko senność i wysyp krost, zwłaszcza że teraz jestem na metmorfinie. Jakoś niedługo może w końcu ruszę się pod wskazane adresy, ale naprawdę jestem już zniechęcona. Problem jest też taki, że nie bardzo aktualnie mam pieniądze na prywatnego psychologa... Wszystkie oszczędności i bieżącą kasę wydałam na leczenie ortodontyczne i wizyty u lekarzy oraz badania w sprawie trądziku. A na darmową psychoterapię czeka się 2 lata.

Stąd ten pomysł o punkcie interwencji kryzysowej, ale mam stresa, nie wiem w ogóle, jak takie coś wygląda i tak trudno mi się zmobilizować. Jak już mam chwilę wolnego to leżę i gapię się w sufit albo bezmyślnie przeglądam jutuba.

Do szpitala na pewno nie chcę. Mam znajomego, który tam poszedł na własne życzenie i wypisał się tego samego dnia mówiąc, że zwariowałby tam do reszty.
Skąd masz takie informacje?

Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Ale początek terapii, czy leczenia często tak wygląda.

Z tego, co piszesz wynika, że masz mocno nierealne oczekiwania w stosunku do ludzi, świata, leczenia. Chciałabyś niby coś zmienić, ale najlepiej, żeby było bezboleśnie. No niestety, to tak nie działa.
Dokładnie. Nikt za Ciebie nie będzie pracował nad sobą.
Classic jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2017-02-19, 21:12   #8
Leffie
Przyczajenie
 
Avatar Leffie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 24
Dot.: Użalam się

No nie wiem, w trakcie terapii w Białymstoku po żadnej wizycie nie wychodziłam zaryczana i z myślami samobójczymi, raczej podbudowana, na krótko, ale jednak.
Bo cóż, psychiatra nie wróż, nie wie, jakie leki mi podpasują i będzie mnie faszerował, aż coś zadziała. O ile zadziała.
A psycholog, który proponuje mi, abym kupiła sobie kompleks witamin w aptece i to na pewno odmieni moje życie albo wmawia, że mam alergię, bo ciągle płaczę... No... no nie.

Ja nie myślę, że "życie ma być gładkie i miłe, ale takie nie jest, foch". Życie jest niesprawiedliwe, trudno, tak było i będzie. Jestem tego świadoma, ale ta świadomość wiele mi nie daje. Łzy lecą, szukam celu i go znaleźć nie mogę, stres mnie zawala, żyję w chaosie i nie wiem już, jak go okiełznać. Wszystko zaczyna zawodzić. Wcześniej jeszcze działały antystresowe kolorowanki, muzyka, spacery... Teraz to wszystko psu na budę.
Leffie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-19, 21:17   #9
Classic
Zakorzenienie
 
Avatar Classic
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 3 797
Dot.: Użalam się

Cytat:
Napisane przez Leffie Pokaż wiadomość
No nie wiem, w trakcie terapii w Białymstoku po żadnej wizycie nie wychodziłam zaryczana i z myślami samobójczymi, raczej podbudowana, na krótko, ale jednak.
Bo cóż, psychiatra nie wróż, nie wie, jakie leki mi podpasują i będzie mnie faszerował, aż coś zadziała. O ile zadziała.
A psycholog, który proponuje mi, abym kupiła sobie kompleks witamin w aptece i to na pewno odmieni moje życie albo wmawia, że mam alergię, bo ciągle płaczę... No... no nie.

Ja nie myślę, że "życie ma być gładkie i miłe, ale takie nie jest, foch". Życie jest niesprawiedliwe, trudno, tak było i będzie. Jestem tego świadoma, ale ta świadomość wiele mi nie daje. Łzy lecą, szukam celu i go znaleźć nie mogę, stres mnie zawala, żyję w chaosie i nie wiem już, jak go okiełznać. Wszystko zaczyna zawodzić. Wcześniej jeszcze działały antystresowe kolorowanki, muzyka, spacery... Teraz to wszystko psu na budę.
Trzeba znaleźć psychoterapeutę dla siebie, a nie po kilku wizytach twierdzić, że każdy to beznadzieja. Od razu odrzucasz wszystko, co ktoś Tobie proponuje.
I tak, z psychoterapii często wychodzi się zaryczanym i często ryczy się kilka dni po sesji terapeutycznej. Terapia to ciężka praca Twoja nad sobą - z pomocą terapeuty. To nie jest tak, że Ty łaskawie się na terapii pojawisz, a psycholog Cię naprawi.
Masz bardzo roszczeniową postawę według mnie.
Classic jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-19, 22:01   #10
zawiechaczarny
Wtajemniczenie
 
Avatar zawiechaczarny
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Bydgoszcz
Wiadomości: 2 743
GG do zawiechaczarny
Dot.: Użalam się

Ja jeszcze dodam że warto solidnie zająć się leczeniem insulinooporności i PCOS. Pilnować diety, aktywności fizycznej, suplementować witaminę D3. Zaniedbanie tych chorób może wywoływać (w Twoim przypadku poglebiac) depresję i stany lękowe.
__________________
10.05.2011
26.11.2014
18.09.2015
21.06.2018 - nasza córeczka już z nami


2.05.2017 - 5tc[*]
26.04.2019 - 9tc[*]
zawiechaczarny jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-19, 22:39   #11
Leffie
Przyczajenie
 
Avatar Leffie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 24
Dot.: Użalam się

Niestety to dopiero początki leczenia. Szesnasty dzień diety za pasem, organizm płacze za cukrem, mnie się jeść w ogóle odechciewa. Dotąd "jedzeniowe" zakupy sprawiały mi niemałą przyjemność, teraz jest to udręka. Mijam alejki ze słodyczami z bólem w sercu, próbuję ignorować zapachy pieczywa, nie patrzeć na witryny piekarni... Potrawy zgodne z dietą nijak nie smakują, chciałoby się pizzy lub kajzerki. Na rzeczy, na które wcześniej miałam ochotę raz na pół roku, teraz mam codziennie.
Trochę mam wrażenie, że diagnoza i nowe leki robią u mnie taki bajzel. Jeszcze miesiąc temu dość daleka byłam od tak przykrego stanu, w jakim jestem teraz. Czytałam, że to może trwać nawet miesiąc, a i dłużej - to mnie jeszcze dobija.

Boję się brać tę witaminę. Jak dotąd wszystkie suplementy powodowały u mnie nasilenie trądziku. Kompleksy B, pojedyncze witaminy B, cynk, magnez, żelazo... Co nie brałam, kończyło się potwornymi, krwisto-ropnymi krostami na twarzy. Zaczyna mnie zastanawiać, czy to nie kwestia jakiegoś składnika takich tabletek.
Leffie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2017-02-19, 22:40   #12
ladymezmerize
Raczkowanie
 
Avatar ladymezmerize
 
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 420
Dot.: Użalam się

Ja czułam i czuję się podobnie, lecz nie w takim stopniu jak Ty.
Wiem, że to mało może mieć znaczenie bo lekarzem nie jestem, ale spróbuj zbadać sobie tarczycę. Od niecałego roku leczę się na sporą niedoczynność i chorobę Hashimoto, przy której pojawiły mi się objawy które zniszczyły mi życie. Niby tylko tarczyca ale kompletnie wysiadły mi jelita, byłam znudzona, ospała a przede wszystkim wkurzona i smutna. Wiele osób mówi że ta choroba może dawać objawy choroby dwubiegunowej, ale to tylko objawy. Zmienne nastroje, brak walki, energii, niedobory, płaczliwość.
Też jestem w trudnym momencie ale leczenie powoli przynosi efekty. Zmieniłam równiez dietę. Zbadałam cukier i dodatkowe rzeczy. Warto się zbadać fizycznie za czym ktoś postawi psychiczną diagnozę.
Daj sobie czas. Nie zmuszaj się na siłę do niczego, wiem, że to głupie ale rób po prostu to, co Ci sprawia przyjemność. Nie musi byc to jakaś ważna wielka pasja,ale choćby coś co lubisz robić. Wyjdz czasem na spacer... najgorsze to leżeć na łóżku i patrzeć sie w sufit..
__________________
...
ladymezmerize jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-19, 22:45   #13
Leffie
Przyczajenie
 
Avatar Leffie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 24
Dot.: Użalam się

Niestety to dopiero początki leczenia. Szesnasty dzień diety za pasem, organizm płacze za cukrem, mnie się jeść w ogóle odechciewa. Dotąd "jedzeniowe" zakupy sprawiały mi niemałą przyjemność, teraz jest to udręka. Mijam alejki ze słodyczami z bólem w sercu, próbuję ignorować zapachy pieczywa, nie patrzeć na witryny piekarni... Potrawy zgodne z dietą nijak nie smakują, chciałoby się pizzy lub kajzerki. Na rzeczy, na które wcześniej miałam ochotę raz na pół roku, teraz mam codziennie.
Trochę mam wrażenie, że diagnoza i nowe leki robią u mnie taki bajzel. Jeszcze miesiąc temu dość daleka byłam od tak przykrego stanu, w jakim jestem teraz. Czytałam, że to może trwać nawet miesiąc, a i dłużej - to mnie jeszcze dobija.

Boję się brać tę witaminę. Jak dotąd wszystkie suplementy powodowały u mnie nasilenie trądziku. Kompleksy B, pojedyncze witaminy B, cynk, magnez, żelazo... Co nie brałam, kończyło się potwornymi, krwisto-ropnymi krostami na twarzy. Zaczyna mnie zastanawiać, czy to nie kwestia jakiegoś składnika takich tabletek.

---------- Dopisano o 23:45 ---------- Poprzedni post napisano o 23:40 ----------

ladymezmerize, badałam tarczycę i inne cuda w trakcie szukania przyczyny trądziku. Poszłam do endokrynologa, zrobiłam badań za ponad pięć stów i wszystko było w normie oprócz hormonów diagnozujących PCOS i krzywej insulinowej.

A ja właśnie szukam jakiegoś zajęcia, pomysłu, czegoś, co mi umysł zajmie. Ale nic mi się nie podoba, niczym nie potrafię się zająć na dłużej niż kilka minut. Wieczne rozproszenie. I to stopniowo postępuje odkąd studiuję... Dawniej mogłam godzinami malować mandale czy jeździć na łyżwach, teraz nudzi mi się to po chwilce. Nawet w kinie na dobrym filmie mam dużo takich "rozproszeń", kiedy to łapię się, że nie uważam, tylko myślę o problemach.
Leffie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-20, 00:14   #14
cholernarejestracja
Copyraptor
 
Avatar cholernarejestracja
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 21 283
Dot.: Użalam się

Czemu zupełnie zignorowałaś mój post o zdrowych słodkościach, które wolno by Ci było jeść?

Zaczynam mieć wrażenie, że faktycznie nie szukasz rozwiązań i sposobów, tylko chcesz się poużalać i żeby się nad Tobą politowano trochę.
cholernarejestracja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-20, 03:28   #15
Limonka2738
Zakorzenienie
 
Avatar Limonka2738
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 089
Dot.: Użalam się

Rozwiązanie jest jedno. Dobra dieta, psychiatra plus terapia. Jest nieprzyjemnie, człowiek ma ochotę napaść na piekarnię, ale inaczej się nie da.

Musisz w sobie znaleźć siłę, bo żadne "oj, jaka ty biedna" na forum w I nternecie nie poprawi twojej sytuacji. Wręcz pogorszy.

Been there, done that. Niestety, nie ma pigułki, którą weźmiesz i następnego dnia będzie lepiej. Jesteś na dnie, a droga na powierchnię prowadzi przez piekło, ale warto, bo potem możesz cieszyć się życiem, a tego piekła to już nikt nie pamięta. Taką fajną funkcję ma nasz umysł, że jak oglądasz super film i bardzo chce ci się siku, to po tygodnij pamiętasz już sam film, a nie pełny pęcherz. Tak samo jest z dietami i terapią.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
To boldly go where no man has gone before.

Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię.
Limonka2738 jest teraz online Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-20, 04:15   #16
zawiechaczarny
Wtajemniczenie
 
Avatar zawiechaczarny
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Bydgoszcz
Wiadomości: 2 743
GG do zawiechaczarny
Dot.: Użalam się

Cytat:
Napisane przez Leffie Pokaż wiadomość
Niestety to dopiero początki leczenia. Szesnasty dzień diety za pasem, organizm płacze za cukrem, mnie się jeść w ogóle odechciewa. Dotąd "jedzeniowe" zakupy sprawiały mi niemałą przyjemność, teraz jest to udręka. Mijam alejki ze słodyczami z bólem w sercu, próbuję ignorować zapachy pieczywa, nie patrzeć na witryny piekarni... Potrawy zgodne z dietą nijak nie smakują, chciałoby się pizzy lub kajzerki. Na rzeczy, na które wcześniej miałam ochotę raz na pół roku, teraz mam codziennie.
Trochę mam wrażenie, że diagnoza i nowe leki robią u mnie taki bajzel. Jeszcze miesiąc temu dość daleka byłam od tak przykrego stanu, w jakim jestem teraz. Czytałam, że to może trwać nawet miesiąc, a i dłużej - to mnie jeszcze dobija.

Boję się brać tę witaminę. Jak dotąd wszystkie suplementy powodowały u mnie nasilenie trądziku. Kompleksy B, pojedyncze witaminy B, cynk, magnez, żelazo... Co nie brałam, kończyło się potwornymi, krwisto-ropnymi krostami na twarzy. Zaczyna mnie zastanawiać, czy to nie kwestia jakiegoś składnika takich tabletek.
Przy PCOS masz za wysoki testosteron. Stąd trądzik. Witamina D3 pomaga ograniczyć PCOS więc trądzik też powinien się zmniejszyć. Ogranicza też stany depresyjne. Tylko musisz brać dawkę 4-5 tyś mg na dobę, inaczej w Twoim przypadku będzie działać jak placebo. Dawka do 5 tyś jest całkowicie bezpieczna.
__________________
10.05.2011
26.11.2014
18.09.2015
21.06.2018 - nasza córeczka już z nami


2.05.2017 - 5tc[*]
26.04.2019 - 9tc[*]
zawiechaczarny jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-20, 07:28   #17
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Użalam się

Cytat:
Napisane przez Leffie Pokaż wiadomość
No nie wiem, w trakcie terapii w Białymstoku po żadnej wizycie nie wychodziłam zaryczana i z myślami samobójczymi, raczej podbudowana, na krótko, ale jednak.
(...)
Terapia nie ma przynosić łatwego i zbyt szybkiego ukojenia i pocieszenia - taka terapia jest mało skuteczna. Problem, który nie został przepracowany wróci. A tu właśnie o przepracowanie ma chodzić, a nie przypudrowanie. No chyba, że ktoś idzie do psychologa z jakimś drobiazgiem. To, że płakałaś, to właśnie dobrze - coś tam się zaczynało widać ruszać, "obierać".

Psycholog może Ci tylko zaproponować witaminy bez recepty, bo od przepisywania leków jest psychiatra.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-20, 08:35   #18
Leffie
Przyczajenie
 
Avatar Leffie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 24
Dot.: Użalam się

cholernarejestracja przepraszam, ale nie wiedziałam, co na to odpisać. Chyba wspominałam (albo miałam wspomnieć, ale się rozmyśliłam), że wszelkie zamienniki ma na tę chwilę nie smakują. A te, które mogłyby smakować, kosztują krocie. Cena mąki kasztanowej czy mleka kokosowego czasem dobija. Ostatnio zrobiłam domowe bounty i wmuszałam je w siebie przez 4 dni. Niedługo zrobię kolejne jakieś podejście...

I nie wiem, czy płakałam, bo coś się zaczęło ruszać, raczej tylko płakałam tak jak teraz - wmawiając sobie beznadziejność, czując, że jest gorzej, nie widząc celu, rozwiązań, sensu, tłukąc się między słyszanymi radami.
Rok takiej "przepracowującej terapii" zostawił mnie raz większym wrakiem niż przed zapisem na taką, wizyta co dwa tygodnie za stówę, tyle czasu i nic dobrego z tego nie wynikło. Od początku psycholog coś mi się nie podobał, ale brnęłam, bo mi wszyscy mówili, że to tak jest.
Mam namiary na rzekomo dobrych specjalistów od znajomych, lecz świadomość, że znowu wydam ogrom pieniędzy i będzie tak jak kiedyś, oraz przede wszystkim fakt, że jeszcze nie mam na to kasy, powstrzymuje mnie przed zapisaniem się. Może w kwietniu zdołam, ale do kwietnia trochę czasu - szukam pomysłu na to, co pomoże mi przewegetować we względnie bezpiecznym stanie do tej wiosny. Jakiś cel, jakaś myśl, nic mi nie przychodzi do głowy. "Znajdź w sobie siłę..." - dlaczego mi to nie wychodzi.

Przetrzepię półki z witaminami w aptece, może coś tkwi w braku wit. D... Zima, mało słońca, problemy zdrowotne + fakt, że mieszkam na stancji na poziomie piwnicy, gdzie w ciągu słonecznego dnia i tak muszę palić sztuczne światło - to może mieć jakiś wpływ.

Edytowane przez Leffie
Czas edycji: 2017-02-20 o 08:37
Leffie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-20, 09:05   #19
la'Mbria
Zakorzenienie
 
Avatar la'Mbria
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
Dot.: Użalam się

Cytat:
Napisane przez Leffie Pokaż wiadomość
Niestety to dopiero początki leczenia. Szesnasty dzień diety za pasem, organizm płacze za cukrem, mnie się jeść w ogóle odechciewa. Dotąd "jedzeniowe" zakupy sprawiały mi niemałą przyjemność, teraz jest to udręka. Mijam alejki ze słodyczami z bólem w sercu, próbuję ignorować zapachy pieczywa, nie patrzeć na witryny piekarni... Potrawy zgodne z dietą nijak nie smakują, chciałoby się pizzy lub kajzerki. Na rzeczy, na które wcześniej miałam ochotę raz na pół roku, teraz mam codziennie.
Trochę mam wrażenie, że diagnoza i nowe leki robią u mnie taki bajzel. Jeszcze miesiąc temu dość daleka byłam od tak przykrego stanu, w jakim jestem teraz. Czytałam, że to może trwać nawet miesiąc, a i dłużej - to mnie jeszcze dobija.

Boję się brać tę witaminę. Jak dotąd wszystkie suplementy powodowały u mnie nasilenie trądziku. Kompleksy B, pojedyncze witaminy B, cynk, magnez, żelazo... Co nie brałam, kończyło się potwornymi, krwisto-ropnymi krostami na twarzy. Zaczyna mnie zastanawiać, czy to nie kwestia jakiegoś składnika takich tabletek.
Sorry ale jak czytam, ze potrawy na diecie bezglutenowej, bezlaktozy i bez cukru (bo taką powinnaś mieć co najmniej, ja bym wykluczyła jeszcze kilka innych składników) są nijakie, to wiem, ze że nie trafiłaś na dobre i zdrowe jedzenie.
Miałam PCoS, mam Hashimoto (zaleczone) i podejrzewano u mnie insulinoopornosc. Dietą się to da wyregulować.
Jak już musisz się męczyć na diecie to poczytaj bloga tlustezycie (wygooglaj sobie) przejdź na protokół autoimmunologiczny, wytrzymaj pół roku i wtedy napisz co u Ciebie. Na pewno problem insulinoopornosci minie bez leków (zakladajac ze nie będziesz podżerać ukradkiem), na pewno skóra sie uspokoi.
Co do Twojego stanu psychicznego - wbrew pozorom dieta ma przeogromny wpływ na psychikę. Odcukrzysz się, zregenerujesz układ pokarmowy to może i głowa będzie lepiej funkcjonować. Mnie stany depresyjne łapią po zjedzeniu zbyt dużej ilości węglowodanów. Detoks węglowodanowy za to trwa u mnie co najmniej ze 2 tygodnie. Więc nie oczekuj cudów po 16 dniach na diecie.
BTW po co sama sie katujesz chodząc po sklepach gdzie słodyczy i pieczywa pełno?!

Wysłane z mojego SM-J710F przy użyciu Tapatalka
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik

jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować...
la'Mbria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2017-02-20, 09:14   #20
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Użalam się

Na bezglucie i bezmleku można jeść dobrze. Nawet pysznie. Ale akurat tym powinnaś się zająć potem. Teraz potrzebujesz psychiatry żeby ustabilizować nastrój i mieć jasna głowę. Pod dobraniu leków terapia. Ale nie żaden psycholog czy szaman tylko PSYCHOETRAPEUTA. Bez tego będziesz się męczyć i nic na lepsze się nie zmieni.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-20, 09:46   #21
drazetkaa
Czerwcowa PM
 
Avatar drazetkaa
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 2 609
Dot.: Użalam się

Przy insulinooporności też je się super. Ba, nawet chleb można jeść, tylko trzeba go znaleźć z dobrym składem. Pytanie czy się chce znaleźć radość z jedzenia nowych rzeczy czy chce się użalać, że nie mogę zjeść czekolady (tak na marginesie - można jeść czekoladę gorzką >90% lub można sobie zrobić samemu czekoladę z oleju kokosowego i kakao).

I PCOS / IO wzmagają stany depresyjne. Leczenie powinno pomóc, ale nie w ciągu 24h, jak oczekujesz, ale po dłuższym czasie, jak to się już wyreguluje. To samo dotyczy psychoterapeuty - on nie ma sprawić, że będziesz się chwilę po wizycie czuła lepiej. On ma sprawić, że po długim leczeniu, często trudnym, będziesz się czuła dobrze na co dzień.
__________________
Pomóż Sandrze, proszę - wpłać chociaż 1 zł.
drazetkaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-20, 10:54   #22
Paulaaa81
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 271
Dot.: Użalam się

Autorko, rozumiem, że użalasz się nad sobą tutaj, bo szukasz wyjścia z sytuacji.

Niestety, kilka słów skrobniętych przez kogoś po drugiej stronie łącza internetowego nie da Ci takich słów pocieszenia, które w cudowny sposób zmienią Twoje życie. Samo się nic nie zmieni. Ja bym nie ustawała w szukaniu specjalisty, który pomoże.

Może warto poszukać psychiatry z ukończonym kursem psychoterapeuty. Taki wariant wydaje się być najodpowiedniejszym dla Ciebie.

Nie ma sytuacji bez wyjścia. Dobry lekarz czy psychoterapeuta pozwolą w końcu przepracować wszelkie wewnętrzne ograniczenia, psychozy, lęki. Walcz o siebie!
Paulaaa81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-20, 16:26   #23
lukrecja222
Zakorzenienie
 
Avatar lukrecja222
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: z domu
Wiadomości: 4 492
Dot.: Użalam się

Widzę, że w ogóle nie bardzo chcesz sobie pomóc.
Szpital jest dobrą opcją, nie słuchaj kolegi. Szpital to nie wakacje.
Znam 2 osoby, które męczył się latami i dopiero po pobycie w szpitalu, codziennej terapii indywidualnej i grupowej plus leki pod stałą kontrolą lekarza pomogły.
To co się mówi o szpitalach to często wymyślone historie ludzi, którzy nigdy tam nie byli, ale coś słyszeli itp. Jeśli zależy Ci na sobie i chcesz coś zrobić to poświęć ten czas dla swojego zdrowia.

---------- Dopisano o 17:26 ---------- Poprzedni post napisano o 17:26 ----------

Widzę, że w ogóle nie bardzo chcesz sobie pomóc.
Szpital jest dobrą opcją, nie słuchaj kolegi. Szpital to nie wakacje.
Znam 2 osoby, które męczył się latami i dopiero po pobycie w szpitalu, codziennej terapii indywidualnej i grupowej plus leki pod stałą kontrolą lekarza pomogły.
To co się mówi o szpitalach to często wymyślone historie ludzi, którzy nigdy tam nie byli, ale coś słyszeli itp. Jeśli zależy Ci na sobie i chcesz coś zrobić to poświęć ten czas dla swojego zdrowia.
lukrecja222 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-20, 17:22   #24
Leffie
Przyczajenie
 
Avatar Leffie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 24
Dot.: Użalam się

Bezglutenowa? I beznabiałowa? Zwariowałabym do reszty. I mój portfel też by zwariował. Jako peskowegetarianka to już w ogóle umarłabym z głodu albo jedząc w kółko te same warzywa, dochodzi też niestety też to, że niewiele rzeczy mi smakuje... A ja nie potrafię wmuszać w siebie czegoś, od czego mi niedobrze.
Jak na razie wykluczyłam białą mąkę, mleko, cukier i złe słodziki, i kilka rzeczy o wysokim IG typu kasze drobnoziarniste. I to mi póki co wystarczy, bo jak wykluczę coś jeszcze, to się skończy rzuceniem się na niedozwolone jedzenie i wyrzutami sumienia, jak to zwykle bywało.
Nie wiem, co to za sklepy, w których nie ma niedozwolonych dla mnie produktów... Ja nawet w tych ze zdrową żywnością widzę całe półki niedozwolonych rzeczy. Ale i tak kupuję głównie w dyskontach i hali targowej z warzywniakami, bo w tych "zdrowych" ceny zaporowe.
Należę do grup na fb, gdzie wrzucane są przepisy - sporo porobiłam, bardzo rzadko mi coś zasmakowało... Dużo musiałam wyrzucić... Drogie oleje zimnotłoczone dla mnie są nie do przełknięcia, sałatki stają w gardle, domowa czekolada taka sobie. Potem pozostaje tylko frustracja, że tyle pieniędzy, czasu włożonego w przygotowanie, a efekt niejadalny. Moje kubki smakowe może są pijane, skoro ludzie to robią i jedzą, a ja nie daję rady.

Zdaję sobie sprawę, że jęczę, jojczę i marudzę. Ale może jak się trochę wymarudzę to mi nieco przejdzie... Przyznam że już jest nieco lepiej niż wczoraj, nie wyję co pół godziny jak porąbana.

I wiem, że leczenie musi potrwać... Ja pierwsze badania będę robić dopiero za 2,5 miesiąca, aby zobaczyć, jak to po 3 mies. wygląda w wynikach. Ale ta świadomość, że to jeszcze tyle czasu, a każdy dzień ma 24 godziny, też bardzo ciąży. Jak czasem patrzę w kalendarz, to mi słabo, że to dopiero 17 dzień diety i leków.

Do szpitala nie mogę iść. Muszę sobie poradzić wizytami u specjalistów. We Wro jest spory wybór, byleby się znowu nie przejechać.
Leffie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-02-20 18:22:05


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 21:02.