Zazdrość o przyjaciółkę chłopaka.

[97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10]

[1=0f78e7ab4a87196fb8e6ee2 746a5f35dfd845f1c_5ee6abf 249ce5;87124813]Nie oburzajacego. Ale jeśli facet ma przyjaciółkę której się zwierza (Nie przyjaciela) to owszem, jego partnerka może być o to zazdrosna. Może chcieć by jej partner miał taka bliska wiez tylko z nią

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]


Tyle, że to też jest słabe, bo potem w razie rozstania taki facet zostaje bez żadnej bliskiej relacji, bo jego partnerka tak chciała.

[amillia]

[1=0f78e7ab4a87196fb8e6ee2 746a5f35dfd845f1c_5ee6abf 249ce5;87124813]Nie oburzajacego. Ale jeśli facet ma przyjaciółkę której się zwierza (Nie przyjaciela) to owszem, jego partnerka może być o to zazdrosna. Może chcieć by jej partner miał taka bliska wiez tylko z nią

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

No to cały czas się rozchodzi o to, że to jest bluszczowate i według mnie jest oznaką jakichś poważnych kompleksów. Taka super bliska więź nas łączy, ale nie dlatego, że jesteśmy świetnie dobrani i się kochamy, ale dlatego, że dostał zakaz tworzenia więzi z innymi ludźmi, no faktycznie godny pozazdroszczenia związek. Ja mam bliską więź z mężem niezależnie od tego, czy raz w miesiącu wyjdzie z innym człowiekiem gatunku ludzkiego na kawę.

[januszpolak]

Napisane przez amillia

No to cały czas się rozchodzi o to, że to jest bluszczowate i według mnie jest oznaką jakichś poważnych kompleksów. Taka super bliska więź nas łączy, ale nie dlatego, że jesteśmy świetnie dobrani i się kochamy, ale dlatego, że dostał zakaz tworzenia więzi z innymi ludźmi, no faktycznie godny pozazdroszczenia związek. Ja mam bliską więź z mężem niezależnie od tego, czy raz w miesiącu wyjdzie z innym człowiekiem gatunku ludzkiego na kawę.

Czyli gdyby równolegle uprawiał seks i spotykał się z inną kobietą to to też byłoby ok, bo wasza więź nie byłaby zagrożona? W czym przyjaźń+seks jest gorszy od samej przyjaźni, przecież wiadomo że friends with benefits to nie to samo co związek, nie ma miłości itd.?

[97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10]

Napisane przez januszpolak

Czyli gdyby równolegle uprawiał seks i spotykał się z inną kobietą to to też byłoby ok, bo wasza więź nie byłaby zagrożona? W czym przyjaźń+seks jest gorszy od samej przyjaźni, przecież wiadomo że friends with benefits to nie to samo co związek, nie ma miłości itd.?

https://pl.wikipedia.org/wiki/Sofizmat_rozszerzenia
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dow%C3%B3d_nie_wprost

[januszpolak]

[1=f60400d832b72deb5c42f71 6e834e5f0a0698277_6206f89 5c87a0;87124596]Ja uważam, że zwierzenia z intymnych sytuacji czy problemów w zwiazku jest troche dziwne i nie na miejscu.

A to dlatego, że nadając coś złego o partnerze stawiamy go w złym świetle. Ktoś sobie wyrabia opinie, przestaje lubić, ma spaczone zdanie o nim.

Nie lubiłam nigdy spowiadań się ze zwiazków, relacji innych ludzi.
Teraz dam przykład. Wpada koleżanka do mnie i mówi, ze jej facet ją zdradził/mozliwe, że zdradza, uderzył pod wpływem alkoholu/wyzywa od debilek/ze sie nie kapie codziennie/ze jak sika to po scianach leci/wylizuje talerz po zjedzeniu zupy/ze ma problemy z erekcja/ze zle dupe wyciera/ze zjada kozy z nosa/ze nie pomaga jej przy sprzątaniu.
No co mogę o nim sobie pomyśleć? Potem już inaczej na tego człowieka patrzę.

Mogę radzić jej żeby odeszła/pogadala. Co zrobi jej sprawa ale niesmak pozostanie...[/QUOTE]

No ja pamiętam jak byłam młodsza i spotykałam się z koleżanką, która non stop bombardowała mnie faktami ze swojego związku, długo nie potrwała tamta znajomość. Czytała mi wiadomości które do siebie pisali żebym oceniła kto ma rację. Dla mnie takie osoby są niepoważne, myślą że ktoś nie ma nic lepszego do roboty tylko słuchanie jak im się nie powodzi w związku. Nic dziwnego że mało kto ma szanse na długoletnią przyjaźń, skoro ludzie traktują ją jak emocjonalny śmietnik dla wszystkich swoich problemów.

[amillia]

[1=97063297b7b35b4a21bd582 d93800b2e45dfbb59_6372d6b 265f10;87124901]https://pl.wikipedia.org/wiki/Sofizmat_rozszerzenia[/QUOTE]

[januszpolak]

[1=97063297b7b35b4a21bd582 d93800b2e45dfbb59_6372d6b 265f10;87124901]https://pl.wikipedia.org/wiki/Sofizmat_rozszerzenia
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dow%C3%B3d_nie_wprost[/QUOTE]

Sorry ale nie będę czytać artykułów na wikipedii, jak masz coś do powiedzenia to napisz w wiadomości.

[97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10]

Napisane przez januszpolak

Sorry ale nie będę czytać artykułów na wikipedii, jak masz coś do powiedzenia to napisz w wiadomości.

Twoje argumenty są tak beznadziejnej jakości, że jedyne co moglam zrobić to nakierować cię na artykuły które tłumaczą, dlaczego.

[amillia]

Napisane przez januszpolak

No ja pamiętam jak byłam młodsza i spotykałam się z koleżanką, która non stop bombardowała mnie faktami ze swojego związku, długo nie potrwała tamta znajomość. Czytała mi wiadomości które do siebie pisali żebym oceniła kto ma rację. Dla mnie takie osoby są niepoważne, myślą że ktoś nie ma nic lepszego do roboty tylko słuchanie jak im się nie powodzi w związku. Nic dziwnego że mało kto ma szanse na długoletnią przyjaźń, skoro ludzie traktują ją jak emocjonalny śmietnik dla wszystkich swoich problemów.

Jak już koleżanka zauważyła, sprowadzasz dyskusję do absurdu i sobie ze swoją dziwną wizją dyskutujesz. Nikt nie mówi o zarzucaniu przyjaciół szczegółami swojego życia bez ustanku. Czy jak powiem, że mogę z przyjaciółką porozmawiać szczerze o mojej chorobie/problemach w pracy/z rodziną to wyskoczysz z "ooo nie, miałam taką przyjaciółkę, non stop nawijała o swoich problemach, przyjaźń to nie emocjonalny śmietnik"? Nie trzeba non stop o czymś gadać, wystarczy świadomość, że możesz się przyjacielowi zwierzyć, a on wysłucha i doradzi.

[97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10]

Napisane przez amillia

Jak już koleżanka zauważyła, sprowadzasz dyskusję do absurdu i sobie ze swoją dziwną wizją dyskutujesz. Nikt nie mówi o zarzucaniu przyjaciół szczegółami swojego życia bez ustanku. Czy jak powiem, że mogę z przyjaciółką porozmawiać szczerze o mojej chorobie/problemach w pracy/z rodziną to wyskoczysz z "ooo nie, miałam taką przyjaciółkę, non stop nawijała o swoich problemach, przyjaźń to nie emocjonalny śmietnik"? Nie trzeba non stop o czymś gadać, wystarczy świadomość, że możesz się przyjacielowi zwierzyć, a on wysłucha i doradzi.

To jest wręcz podręcznikowe bicie chochoła, to co januszpolak robi Można by to było przedstawiać na prezentacjach jako użycie tej koncepcji w praktyce.

[sublips]

Napisane przez januszpolak

Czyli gdyby równolegle uprawiał seks i spotykał się z inną kobietą to to też byłoby ok, bo wasza więź nie byłaby zagrożona? W czym przyjaźń+seks jest gorszy od samej przyjaźni, przecież wiadomo że friends with benefits to nie to samo co związek, nie ma miłości itd.?

Przecież sama napisałaś, że przyjaźń plus seks to związek "w uproszczeniu", więc chyba doskonale powinnaś wiedzieć, czym się różni przyjaźń od przyjaźni z seksem, bo jesteś autorką tych słów .

Napisane przez Dwight_Schrute

Tak jakby atrakcyjność jednej osoby eliminowała atrakcyjność drugiej.

No ale co z tego wynika? Bo czyjaś atrakcyjność odejmuje mojej? W taki sposób rozumują osoby zakompleksione.

[jackie03]

Zabawne, bo ja rozumując logicznie mam podobne zdanie do niektórych tu użytkowniczek. Uważam, ze przecież człowieka (jeżeli chodzi o koleżeństwo Czy przyjaźń) ocenia się przez osobowość, nie przez płeć. Ze przecież gdyby miał penisa prawdopodobnie nie miałabym tej znajomosci za złe 😅 ze jak ktoś chce zdradzić to to zrobi i to nie moja w tym głowa, żeby odsuwać każda dziewczynę od niego, ze powinnam wiedzieć ze jestem najważniejsza, ze stawia granice i to niezdrowe i tak dalej, ze nie powinnismy się ograniczać ani wybierać znajomych i wkurzać się o kontakty z płcią przeciwna, bo nikt nie jest zwierzęciem kierującym się instynktem, ale człowiekiem z własnym rozumem, i pewnie sama bym tak komuś doradziła. Sama nie chcialabym, żeby ktoś mi nakazal skończyć jakas przyjazn i to ja stawiam granice, ja oceniam czy ktoś ma jakieś złe intencje wobec mnie i tak dalej. A z drugiej strony zupełnie nie słucham siebie samej.

[97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10]

Napisane przez jackie03

Zabawne, bo ja rozumując logicznie mam podobne zdanie do niektórych tu użytkowniczek. Uważam, ze przecież człowieka (jeżeli chodzi o koleżeństwo Czy przyjaźń) ocenia się przez osobowość, nie przez płeć. Ze przecież gdyby miał penisa prawdopodobnie nie miałabym tej znajomosci za złe 😅 ze jak ktoś chce zdradzić to to zrobi i to nie moja w tym głowa, żeby odsuwać każda dziewczynę od niego, ze powinnam wiedzieć ze jestem najważniejsza, ze stawia granice i to niezdrowe i tak dalej, ze nie powinnismy się ograniczać ani wybierać znajomych i wkurzać się o kontakty z płcią przeciwna, bo nikt nie jest zwierzęciem kierującym się instynktem, ale człowiekiem z własnym rozumem, i pewnie sama bym tak komuś doradziła. Sama nie chcialabym, żeby ktoś mi nakazal skończyć jakas przyjazn i to ja stawiam granice, ja oceniam czy ktoś ma jakieś złe intencje wobec mnie i tak dalej. A z drugiej strony zupełnie nie słucham siebie samej.

A moze Twój facet robi coś takiego, co powoduje w Tobie nieuświadomione poczucie zagrozenia? Moze za mało komplementuje? Albo zwraca za mało uwagi?

[Shady_Lady]

Napisane przez jackie03

Zabawne, bo ja rozumując logicznie mam podobne zdanie do niektórych tu użytkowniczek. Uważam, ze przecież człowieka (jeżeli chodzi o koleżeństwo Czy przyjaźń) ocenia się przez osobowość, nie przez płeć. Ze przecież gdyby miał penisa prawdopodobnie nie miałabym tej znajomosci za złe 😅 ze jak ktoś chce zdradzić to to zrobi i to nie moja w tym głowa, żeby odsuwać każda dziewczynę od niego, ze powinnam wiedzieć ze jestem najważniejsza, ze stawia granice i to niezdrowe i tak dalej, ze nie powinnismy się ograniczać ani wybierać znajomych i wkurzać się o kontakty z płcią przeciwna, bo nikt nie jest zwierzęciem kierującym się instynktem, ale człowiekiem z własnym rozumem, i pewnie sama bym tak komuś doradziła. Sama nie chcialabym, żeby ktoś mi nakazal skończyć jakas przyjazn i to ja stawiam granice, ja oceniam czy ktoś ma jakieś złe intencje wobec mnie i tak dalej. A z drugiej strony zupełnie nie słucham siebie samej.

Jezeli masz swiadomosc, że nie sluchasz siebie samej to doskonale wiesz, ze problem nie lezy w twoim chlopaku czy jego przyjaciolce tylko w tobie. I tylko nad soba mozesz popracować.

[Dwight_Schrute]

Napisane przez sublips

No ale co z tego wynika? Bo czyjaś atrakcyjność odejmuje mojej? W taki sposób rozumują osoby zakompleksione.

Wynika z tego to, że twoja atrakcyjność wcale nie daje jakoś specjalnie powodu żeby "nie trząść portkami".

[glossyzuz]

Napisane przez jackie03

Zabawne, bo ja rozumując logicznie mam podobne zdanie do niektórych tu użytkowniczek. Uważam, ze przecież człowieka (jeżeli chodzi o koleżeństwo Czy przyjaźń) ocenia się przez osobowość, nie przez płeć. Ze przecież gdyby miał penisa prawdopodobnie nie miałabym tej znajomosci za złe 😅 ze jak ktoś chce zdradzić to to zrobi i to nie moja w tym głowa, żeby odsuwać każda dziewczynę od niego, ze powinnam wiedzieć ze jestem najważniejsza, ze stawia granice i to niezdrowe i tak dalej, ze nie powinnismy się ograniczać ani wybierać znajomych i wkurzać się o kontakty z płcią przeciwna, bo nikt nie jest zwierzęciem kierującym się instynktem, ale człowiekiem z własnym rozumem, i pewnie sama bym tak komuś doradziła. Sama nie chcialabym, żeby ktoś mi nakazal skończyć jakas przyjazn i to ja stawiam granice, ja oceniam czy ktoś ma jakieś złe intencje wobec mnie i tak dalej. A z drugiej strony zupełnie nie słucham siebie samej.

bo w pewnym sensie Twoje postrzeganie całej sprawy "sercem" jest normalne. i sama widzisz, że postrzegając to wszystko "rozumem" wiesz, że nie masz racji. jeśli Ci na tym facecie naprawdę zależy to uporaj się ze swoimi negatywnymi emocjami, nie każ mu rezygnować z wieloletniej relacji tylko dlatego, że ta druga osoba posiada pochwę. wieloletnich przyjaciół to się traktuje jak brata/siostrę, a nie jak potencjalnego kochanka

jak już koniecznie chcesz być zazdrosna to raczej o te nowe znajomości. i obserwuj, jak facet się zachowuje w stosunku do tych dziewczyn, jak (i czy w ogóle) im odpisuje, czy rozwija te znajomości, czy jasno stawia granice.

[cortylous]

Napisane przez januszpolak

Ja nie mam nic przeciwko znajomym czy koleżankom. Ale sorry, ja sama nawet nie mam przyjaciółki, bo to za duże słowo, sugerujące bliską relację. Uważam że taka relacja powinna mieć miejsce wyłącznie w związku, w rodzinie lub z osobą tej samej płci (lub innej płci w przypadku osób homoseksualnych).

No jak nie masz przyjaciółki to co możesz wiedzieć o przyjaźni

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[januszpolak]

Ale niech każdy robi co chce, mój TŻ i ja mamy znajomych ba, mamy oddzielnych znajomych (poza jakimiś wyjątkami), w większości wychodzimy oddzielnie, nie narzekamy na brak innych bliskich osób w życiu więc nie wiem w czym problem. Już widzę jak mój TŻ skakałby z radości gdybym miała przystojniaka za przyjaciela, nawet jeśli wie że jego typ urody podoba mi się bardziej. Dla mnie jest coś niezdrowego w tym, że dorosła osoba ma za przyjaciółkę/przyjaciela atrakcyjną osobę tej przeciwnej płci, w podobnym wieku bo niewiele dzieli to od związku. Jeśli ktoś uważa że to jest ok to mi nic do tego ale ja tak nie żyję i nie będę żyła. Może coś się zmieni w przyszłości ale nie sądzę bo mężczyźni w towarzystwie są dla mnie beznadziejnym materiałem na kolegów, nie będę się rozpisywać dlaczego bo zaraz dostanę tytuł seksistki roku. Nie ma rzeczy której nie uzyskam od kobiety-przyjaciółki a co uzyskałabym od przyjaciela, poza tym mam przyjaciela w TŻ więc nie potrzebuję więcej. Kobiety dla mnie są bardzo interesujące, można z nimi pogadać na każdy temat, od polityki po ubiór i makijaż, mogę na nich polegać oczywiście w granicach rozsądku, więc gdybym miała jeszcze poznać przyjaciółkę to byłaby to kobieta.

[jackie03]

jeśli chodzi o nowe znajomosci, to tez niestety jestem zazdrosna. Jakiś czas temu doszła do jego pracy nowa dziewczyna, z która się zakumplował, chodzą razem na lunche, piszą tez co pare dni (mowil, ze w czasie pracy właśnie zagaduje na temat jakiegoś zadania czy swojego teamu czy coś) pare razy proponowała mu piwo, w grupie ale jednak. Uważam ja za nieatrakcyjna, uważam ze pod tym względem jestem wyżej, a jednak tez coś zaczęło mi nie pasować, ze przyszła do pracy nowa koleżanka i już zaczyna się rodzic tam jakaś zażyłość. Na ten temat z chłopakiem akurat rozmawiałam i powiedział, ze on wie jak stawiać granice i żebym nie przesadzała i nie ma się o co obawiać. Ale kurcze, za jakiś czas będzie miał nowa przyjaciółkę, bo tak rozwiną ten kontakt z pracy? Ja wiem, ze brzmię absurdalnie, nie robiłam mu tez żadnych problemów ani nie stawiałam ultimatum, powiedziałam coś w stylu, ze widze ze często rozmawia z ta paula i czy często się w pracy widują, zauważył chyba ze pyt jakoś niepewnie i stwierdził ze nie ma się o co martwić.

Jeśli chodzi o to, czy czuje się niedoceniona, to w kwestii wyglądu często mnie komplementuje, często mówi ze jestem najpiękniejsza i tak dalej, często mówi ze mnie kocha.

[daisydoo]

Napisane przez januszpolak

Ale niech każdy robi co chce, mój TŻ i ja mamy znajomych ba, mamy oddzielnych znajomych (poza jakimiś wyjątkami), w większości wychodzimy oddzielnie, nie narzekamy na brak innych bliskich osób w życiu więc nie wiem w czym problem. Już widzę jak mój TŻ skakałby z radości gdybym miała przystojniaka za przyjaciela, nawet jeśli wie że jego typ urody podoba mi się bardziej. Dla mnie jest coś niezdrowego w tym, że dorosła osoba ma za przyjaciółkę/przyjaciela atrakcyjną osobę tej przeciwnej płci, w podobnym wieku bo niewiele dzieli to od związku. Jeśli ktoś uważa że to jest ok to mi nic do tego ale ja tak nie żyję i nie będę żyła. Może coś się zmieni w przyszłości ale nie sądzę bo mężczyźni w towarzystwie są dla mnie beznadziejnym materiałem na kolegów, nie będę się rozpisywać dlaczego bo zaraz dostanę tytuł seksistki roku. Nie ma rzeczy której nie uzyskam od kobiety-przyjaciółki a co uzyskałabym od przyjaciela, poza tym mam przyjaciela w TŻ więc nie potrzebuję więcej. Kobiety dla mnie są bardzo interesujące, można z nimi pogadać na każdy temat, od polityki po ubiór i makijaż, mogę na nich polegać oczywiście w granicach rozsądku, więc gdybym miała jeszcze poznać przyjaciółkę to byłaby to kobieta.

Daj spokój. Oni tutaj tą są w sporej części ☠☠☠☠☠☠☠nięci.

Mówisz im, ze masz znajomych, że twój partner ich ma, normalnie się spotykacie z nimi, także osobno, ale nie akceptujesz kawek, ćwierkania z przyjaciółką(osobą płci przeciwnej) i zwierzania się przez twojego partner jej z tego, że mu wczoraj nie stanął, to jesteś bluszczem!1!!! posesywność!1!1!! ZAWŁASZCZASZ GO!!!

Z takimi ludźmi się nie dyskutuje. Dyskutować z kimś takim, to jak grać w szachy z gołębiem. Nieważne jak się starasz, na końcu gołąb i tak nasra na szachownicę, wszystko rozrzuci i będzie się przechadzał dumnie jakby wygrał.

Czyli generalnie masz znajomych/przyjaciół (spór definicyjny), on ma, macie swoje życie, jedynie nie akceptujesz bliskich i intymnych relacji z płcią przeciwną. Prawdziwy z ciebie toksyk, wstydź się. I jak to tak w ogóle uważać partnera za najlepszego przyjaciela. No weź się. Partnerowi się przecież o połowie rzeczy nie mówi i w ogóle intymne relacje to można mieć ze stadem ludzi, a ty się tak ograniczasz...

Ja też w mojej toksyczności i braku znajomych właśnie wróciłam ze spotkania z wymyśloną przyjaciółką

A jak nie akceptujesz tego, żeby facet pił bądź palił, to go dyskryminujesz i nie dajesz mu być sobą. To jest dopiero ograniczanie, nie można mieć przecież takich wymagań. No i jakby jednak postanowił cię zdradzić, to też raczej nie powinnaś z tym wiele zrobić, bo może akurat miał potrzebę na bliższą styczność z inną pochwą, powinnaś rozumieć jego potrzeby. Pochwa przyjaciółki była w jego życiu przed tobą, a że nie używana do tej pory, to przypadek...

[Amarai]

Napisane przez amillia

To lepiej utrzymywać przed przyjaciółmi jakąś iluzję dobrego związku, fasadę, która nie ma nic wspólnego z prawdą? Co to za przyjaźń? Moja przyjaciółka wie, że kłóciłam się z partnerem o pierdoły i nadal go lubi, bo czemu miałaby nie, to tylko pierdoły. Gdyby mnie zdradził i by go przestała lubić, to... słusznie, nie ma obowiązku, żeby lubiła każdą osobę w swoim życiu. Osobiście poczułabym się dziwnie, gdyby przyjaciółka powiedziała mi, że bierze rozwód, bo mąż ją od 5 lat zdradza i wiedziała o wszystkim od początku. Jesteśmy dla siebie jak siostry i nie mamy potrzeby ukrywania przed sobą każdej złej rzeczy w naszym życiu, żeby zachować pozory idealnego związku przed drugą osobą.



Zależy co rozumiesz przez chore, brak bliskich relacji z innymi osobami przez kilka dekad dopóki nie znajdzie się partnera wydaje mi się co najmniej przykry, no ale nie moje życie. Tym niemniej, co kto lubi, natomiast szukanie sobie do związków wyłącznie partnerów, których nie łączą bliskie relacji z innymi ludźmi jest w moim odczuciu bluszczowate i z daleka krzyczy "mam kompleksy i boję się, że nie będę na pierwszym miejscu kiedy ma wybór, więc wolę go od wyborów odciąć".

ale ja mialam/mam bliskie relacje z innymi osobami, ale nigdy tak bliskie jak z tymi, z ktorymi zyje w zwiazku.
zwiazek to dla mnie wyjatkowa relacja, nikt inny nie jest mi tak bliski jak moj partner.
i powtarzam po raz kolejny - nie boje sie, ze facet mnie zdradzi czy odejdzie do innej.
moj partner nie uwaza tego za bluszczowate [bo i sam ma takie samo podejscie i takie same potrzeby], wiec bluszczowate to nie jest [no bo ciezko mowic o bluszczowatosci w zwiazku jesli obie chca tego samego].


odniose sie jeszcze do pierwszej czesci twojej wypowiedzi, mimo ze nie byla kierowana do mnie:
jedna z moich bliskich kolezanek wlasnie tak nadaje na swojego partnera. i tez mysli, ze nadal go lubie
byla tez inna kolezanka, ktora opowiadala o kazdym nieporozumieniu z chlopakiem i tu z kolei ja przestalam lubic, bo im bardziej poznawalam jej tok myslenia, tym gorzej wplywalo to na moj odbior jej osoby.
dopoki nie znalam jej podejscia zwiazkowego, to wszystko bylo okej. teoretycznie nie powinno mnie obchodzic, bo to nie ja bylam z nia w zwiazku, ale co poradze, ze rozmowy z nia coraz bardziej mi ciazyly

Napisane przez sublips

To jaka jest tego przyczyna? Czy facet chce ze mną być mniej, bo ja np. mam zajęty wieczór, a on się spotkał z koleżanką na kawę, pogadali dwie godziny i on poszedł do domu?

obojgu nam zdarza sie wyjsc z kolezanka/kolega na kawe/obiad/piwo, ale zadne z nas nie wychodzi w ten sposob regularnie. takie spotkania maja miejsce srednio raz na kwartal, pozostale wyjscia mamy wspolne, w mniejszych lub wiekszych grupach.

Przez całe życie? Nigdy w szkole, w pracy nie złapaliście z nikim bliższej więzi? Ani w rodzinie? Absolutnie z nikim?

mielismy i mamy, ale nigdy tak bliskie jak te zwiazkowe [nawet jak akurat nie bylismy w zwiazku z nikim].
z rodzina jestesmy blisko, ale odkad sami tworzymy rodzine, to jestesmy blisko razem, a nie tak, ze on sobie, a ja sobie.

Może po prostu to, co my rozumiemy jako "przyjaciół", Ty rozumiesz jako "znajomych".

niewykluczone, choc bardziej prawdopodobne wydaje mi sie, ze ja z partnerem po prostu mamy takie charaktery, ze nie potrzebujemy zbyt wielu osob w zyciu. mamy znajomych, blizszych, dalszych, ale z zadnym nie mamy tak regularnego i bliskiego kontaktu.
tak absolutnie wszystko dzielimy tylko ze soba. sa pojedyncze aspekty, ktore ja omawiam z jednym znajomym, a on inne z innym. ale tak, zeby byl ktos jeszcze w takim samym stopniu zaangazowany w moje zycie, co moj partner -

[sublips]

Napisane przez Dwight_Schrute

Wynika z tego to, że twoja atrakcyjność wcale nie daje jakoś specjalnie powodu żeby "nie trząść portkami".

No nie, nie wynika, bo nie napisałeś dlaczego.

[97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10]

Napisane przez Amarai

ale ja mialam/mam bliskie relacje z innymi osobami, ale nigdy tak bliskie jak z tymi, z ktorymi zyje w zwiazku.
zwiazek to dla mnie wyjatkowa relacja, nikt inny nie jest mi tak bliski jak moj partner.
i powtarzam po raz kolejny - nie boje sie, ze facet mnie zdradzi czy odejdzie do innej.
moj partner nie uwaza tego za bluszczowate [bo i sam ma takie samo podejscie i takie same potrzeby], wiec bluszczowate to nie jest [no bo ciezko mowic o bluszczowatosci w zwiazku jesli obie chca tego samego].


odniose sie jeszcze do pierwszej czesci twojej wypowiedzi, mimo ze nie byla kierowana do mnie:
jedna z moich bliskich kolezanek wlasnie tak nadaje na swojego partnera. i tez mysli, ze nadal go lubie
byla tez inna kolezanka, ktora opowiadala o kazdym nieporozumieniu z chlopakiem i tu z kolei ja przestalam lubic, bo im bardziej poznawalam jej tok myslenia, tym gorzej wplywalo to na moj odbior jej osoby.
dopoki nie znalam jej podejscia zwiazkowego, to wszystko bylo okej. teoretycznie nie powinno mnie obchodzic, bo to nie ja bylam z nia w zwiazku, ale co poradze, ze rozmowy z nia coraz bardziej mi ciazyly


obojgu nam zdarza sie wyjsc z kolezanka/kolega na kawe/obiad/piwo, ale zadne z nas nie wychodzi w ten sposob regularnie. takie spotkania maja miejsce srednio raz na kwartal, pozostale wyjscia mamy wspolne, w mniejszych lub wiekszych grupach.


mielismy i mamy, ale nigdy tak bliskie jak te zwiazkowe [nawet jak akurat nie bylismy w zwiazku z nikim].
z rodzina jestesmy blisko, ale odkad sami tworzymy rodzine, to jestesmy blisko razem, a nie tak, ze on sobie, a ja sobie.


niewykluczone, choc bardziej prawdopodobne wydaje mi sie, ze ja z partnerem po prostu mamy takie charaktery, ze nie potrzebujemy zbyt wielu osob w zyciu. mamy znajomych, blizszych, dalszych, ale z zadnym nie mamy tak regularnego i bliskiego kontaktu.
tak absolutnie wszystko dzielimy tylko ze soba. sa pojedyncze aspekty, ktore ja omawiam z jednym znajomym, a on inne z innym. ale tak, zeby byl ktos jeszcze w takim samym stopniu zaangazowany w moje zycie, co moj partner -

Ale w ogóle skąd tu pomysł, że przyjaciółka faceta autorki jest tak samo mu bliska, jak autorka? Kto w ogóle coś takiego sugerował?

[daisydoo]

Napisane przez jackie03

jeśli chodzi o nowe znajomosci, to tez niestety jestem zazdrosna. Jakiś czas temu doszła do jego pracy nowa dziewczyna, z która się zakumplował, chodzą razem na lunche, piszą tez co pare dni (mowil, ze w czasie pracy właśnie zagaduje na temat jakiegoś zadania czy swojego teamu czy coś) pare razy proponowała mu piwo, w grupie ale jednak. Uważam ja za nieatrakcyjna, uważam ze pod tym względem jestem wyżej, a jednak tez coś zaczęło mi nie pasować, ze przyszła do pracy nowa koleżanka i już zaczyna się rodzic tam jakaś zażyłość. Na ten temat z chłopakiem akurat rozmawiałam i powiedział, ze on wie jak stawiać granice i żebym nie przesadzała i nie ma się o co obawiać. Ale kurcze, za jakiś czas będzie miał nowa przyjaciółkę, bo tak rozwiną ten kontakt z pracy? Ja wiem, ze brzmię absurdalnie, nie robiłam mu tez żadnych problemów ani nie stawiałam ultimatum, powiedziałam coś w stylu, ze widze ze często rozmawia z ta paula i czy często się w pracy widują, zauważył chyba ze pyt jakoś niepewnie i stwierdził ze nie ma się o co martwić.

Jeśli chodzi o to, czy czuje się niedoceniona, to w kwestii wyglądu często mnie komplementuje, często mówi ze jestem najpiękniejsza i tak dalej, często mówi ze mnie kocha.

Ale w tym naprawdę nie ma nic złego. Naprawdę jest sporo osób, które takich znajomości nie popierają i może potrzebujesz takiego partnera. A gwarantuję ci, że go znajdziesz. Dla mnie to też nie jest normalne, że pojawia się w pracy nowa dziewczyna, a tu od razu zaproszenia na obiadki i rodzenie się znajomości. Też by mi to przeszkadzało. Skoro on napiera na to rozwijanie znajomości, no to wiesz tego mogą być różne przyczyny. Może mu się podobać, a różnie dobrze może lubić towarzystwo kobiet i nie patrzy na to seksualnie. Ale ty się prawdy nie dowiesz, a już na pewno nie od niego.

To jest różnica, że ma znajome w pracy, z którymi czasem pogada, zamieni słowo, whatever, a że przychodzi dziewczyna zaczyna z nią spędzać dużo czasu i wychodzić...

[Dwight_Schrute]

Napisane przez daisydoo

Daj spokój. Oni tutaj tą są w sporej części ☠☠☠☠☠☠☠nięci.

Mówisz im, ze masz znajomych, że twój partner ich ma, normalnie się spotykacie z nimi, także osobno, ale nie akceptujesz kawek, ćwierkania z przyjaciółką(osobą płci przeciwnej) i zwierzania się przez twojego partner jej z tego, że mu wczoraj nie stanął, to jesteś bluszczem!1!!! posesywność!1!1!! ZAWŁASZCZASZ GO!!!

Z takimi ludźmi się nie dyskutuje. Dyskutować z kimś takim, to jak grać w szachy z gołębiem. Nieważne jak się starasz, na końcu gołąb i tak nasra na szachownicę, wszystko rozrzuci i będzie się przechadzał dumnie jakby wygrał.

Czyli generalnie masz znajomych/przyjaciół (spór definicyjny), on ma, macie swoje życie, jedynie nie akceptujesz bliskich i intymnych relacji z płcią przeciwną. Prawdziwy z ciebie toksyk, wstydź się. I jak to tak w ogóle uważać partnera za najlepszego przyjaciela. No weź się. Partnerowi się przecież o połowie rzeczy nie mówi i w ogóle intymne relacje to można mieć ze stadem ludzi, a ty się tak ograniczasz...

Ja też w mojej toksyczności i braku znajomych właśnie wróciłam ze spotkania z wymyśloną przyjaciółką

A jak nie akceptujesz tego, żeby facet pił bądź palił, to go dyskryminujesz i nie dajesz mu być sobą. To jest dopiero ograniczanie, nie można mieć przecież takich wymagań. No i jakby jednak postanowił cię zdradzić, to też raczej nie powinnaś z tym wiele zrobić, bo może akurat miał potrzebę na bliższą styczność z inną pochwą, powinnaś rozumieć jego potrzeby. Pochwa przyjaciółki była w jego życiu przed tobą, a że nie używana do tej pory, to przypadek...

Podobnie pomyślałem. Ale takich rzeczy sam nie napiszę. Znowu bym miał tymczasowego bana.

[97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10]

Napisane przez daisydoo

Daj spokój. Oni tutaj tą są w sporej części ☠☠☠☠☠☠☠nięci.

Mówisz im, ze masz znajomych, że twój partner ich ma, normalnie się spotykacie z nimi, także osobno, ale nie akceptujesz kawek, ćwierkania z przyjaciółką(osobą płci przeciwnej) i zwierzania się przez twojego partner jej z tego, że mu wczoraj nie stanął, to jesteś bluszczem!1!!! posesywność!1!1!! ZAWŁASZCZASZ GO!!!

Z takimi ludźmi się nie dyskutuje. Dyskutować z kimś takim, to jak grać w szachy z gołębiem. Nieważne jak się starasz, na końcu gołąb i tak nasra na szachownicę, wszystko rozrzuci i będzie się przechadzał dumnie jakby wygrał.

Czyli generalnie masz znajomych/przyjaciół (spór definicyjny), on ma, macie swoje życie, jedynie nie akceptujesz bliskich i intymnych relacji z płcią przeciwną. Prawdziwy z ciebie toksyk, wstydź się. I jak to tak w ogóle uważać partnera za najlepszego przyjaciela. No weź się. Partnerowi się przecież o połowie rzeczy nie mówi i w ogóle intymne relacje to można mieć ze stadem ludzi, a ty się tak ograniczasz...

Ja też w mojej toksyczności i braku znajomych właśnie wróciłam ze spotkania z wymyśloną przyjaciółką

A jak nie akceptujesz tego, żeby facet pił bądź palił, to go dyskryminujesz i nie dajesz mu być sobą. To jest dopiero ograniczanie, nie można mieć przecież takich wymagań. No i jakby jednak postanowił cię zdradzić, to też raczej nie powinnaś z tym wiele zrobić, bo może akurat miał potrzebę na bliższą styczność z inną pochwą, powinnaś rozumieć jego potrzeby. Pochwa przyjaciółki była w jego życiu przed tobą, a że nie używana do tej pory, to przypadek...

Gratulacje, przebiłaś januszpolak pod kątem bicia w chochoła xD Ten cały post jest na tak niskim poziomie, że to aż smieszne xD O ile janusz w tego chochoła tylko biła, to ty nawalasz pociskami artyleryjskimi xD

[Amarai]

[1=97063297b7b35b4a21bd582 d93800b2e45dfbb59_6372d6b 265f10;87125309]Ale w ogóle skąd tu pomysł, że przyjaciółka faceta autorki jest tak samo mu bliska, jak autorka? Kto w ogóle coś takiego sugerował?[/QUOTE]
nie wiem czy ktos cos takiego sugerowal, patrze wylacznie przez pryzmat swojej 'skali' bliskosci. dla mnie cos takiego jak opisane tutaj byloby za blisko.

[97063297b7b35b4a21bd582d93800b2e45dfbb59_6372d6b265f10]

Napisane przez Amarai

nie wiem czy ktos cos takiego sugerowal, patrze wylacznie przez pryzmat swojej 'skali' bliskosci. dla mnie cos takiego jak opisane tutaj byloby za blisko.

Ale chodzi mi o to, że pisałaś tak, jakby gadanie z przyjaciółką na fejsie i spotkania raz na jakiś czas to była tak samo bliska więź jak z partnerem.

[jackie03]

Znaczy on akurat nie zgodził się na to piwo, powiedział ze nie chciałby żebym wychodziła z nowo poznanymi osobami, dlatego on tez nie wyjdzie. Powiedział ze ja polubił, ale ze nie mam się o co martwić bo z wyglądu jest totalnie nie w jego typie, widzi w niej kumpla i lubi z nią gadać. Ale kurcze ja rozumiem ze można lubić z kimś gadać, ale nowa dziewczyna i już wiadomości co 3 dni? Niby nie jakieś długie, ona ma chłopaka, ale czuje jakby szukała pretekstu żeby do niego napisać. Jak zadanie, jak team, co robi, co robi w weekend, czemu go nie ma w pracy, czy idzie z ni do sklepu, ze ktoś tam coś zrobił, no ehhhh

[daisydoo]

[1=97063297b7b35b4a21bd582 d93800b2e45dfbb59_6372d6b 265f10;87125321]Gratulacje, przebiłaś januszpolak pod kątem bicia w chochoła xD Ten cały post jest na tak niskim poziomie, że to aż smieszne xD O ile janusz w tego chochoła tylko biła, to ty nawalasz pociskami artyleryjskimi xD[/QUOTE]

Nie mam pojęcia o co ci chodzi. To jest dokładne odniesienie do stosowanych przez was argumentów. Może nie czytasz zbyt dokładnie wątku?