Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?! - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2018-08-21, 14:46   #1
izzune
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 7

Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!


Podczytuje wizaż, ale dopiero odważyłam się założyć konto. Boję się krytyki, ale muszę kilka rzeczy z siebie wyrzucić i zapytać o zdanie ogarnięte babeczki Postaram się wszystko opisać w miarę spójnie i krótko.

Jestem w bardzo długim związku z TŻ. Zaczęliśmy się spotykać będąc praktycznie dziećmi w gimnazjum, studiowaliśmy w tym samym mieście i obecnie mieszkamy razem w jego mieszkaniu, mamy oboje po 25 lat. Związek właściwie od początku nie był idealny, wiele rzeczy mi przeszkadzało i przeszkadza - ciągłe żarty, docinki, egoizm i dziecinność TŻ - ale składałam to karb tego, że jestem pewnie przewrażliwiona, że robię problemy, że dramatyzuję. TŻ zresztą zawsze mi to powtarzał.

Od jakiegoś czasu chodzę do psychologa - moja nerwowość i ciągłe napięcie zaczęły mi przeszkadzać. Mam bardzo odpowiedzialną (choć póki co kiepsko płatną...) pracę, która przy moim nerwowym i niepewnym charakterze bardzo mi ciąży, do tego doszły problemy w związku i ogólne rozbicie... Terapia bardzo mi pomogła odkryć źródła moich problemów i trochę lepiej zrozumieć siebie. Jedną z moich bolączek jest niepewność samej siebie, tego, że od zawsze chciałam dopasować się do innych, przez co straciłam kontakt z tym jaka tak naprawdę jestem i czego potrzebuję. Na zewnątrz wydaję się pewna siebie, kontaktowa i wesoła, a w środku zazwyczaj jestem kłębkiem nerwów. Nie umiem podejmować decyzji, bo boję się ich konsekwencji, tego, czy na pewno wiem, co robię, czego chcę i czy to jest dobra decyzja. W rezultacie często daję ponieść się losowi, tkwię w sytuacjach, które są dla mnie niekomfortowe... Wiem, jak kretyńsko to wszystko brzmi...

Jestem jednak przekonana, że mój problem ze związkiem nie wynika tylko ze mnie, ale z kompletnego niedopasowania z TŻ. Jest dobrym, wesołym i uczciwym człowiekiem, ale jest bardzo dziecinny i samolubny, przy czym uparty i krytyczny (w stosunku do innych, do siebie nieszczególnie). To po części kwestia wychowania, bo był straszliwie rozpieszczany przez rodziców, więc jest przyzwyczajony, że wszystko kręci się wokół niego. W domu nadal jest jak dziecko - sam z siebie nie zrobi nic, muszę go jak nastolatka zmuszać do sprzątania, a nawet wtedy potrafi się zbuntować i oświadczyć, że czegoś nie zrobi. Kiedy próbowałam rozmawiać, TŻ zawsze mówił mi, że jemu nic we mnie nie przeszkadza, tylko żebym przestała narzekać, marudzić i była milsza. Nie wiem jednak, czy potrafię, bo przez to wszystko zaczął mnie niesamowicie irytować i coraz ciężej jest mi zmusić się do jakichś czułości. Złapałam się na tym, że nie mówię mu już, że go kocham, a gdy on to mówi (najczęściej żartobliwie) tylko się uśmiecham.

Jest jednak pewną "stałą" w moim życiu. Jesteśmy razem tyle lat, jestem pewna, że mnie nie zdradzi (choć wiadomo, stuprocentowej pewności nie mam), zapewnia mi stabilność (w tym finansową). Mamy mieszkanie. Samodzielnie nie wiem, czy byłabym w stanie się utrzymać - na pewno nie byłoby mnie stać na wynajem całego mieszkania, musiałabym wrócić do rodziców lub wynająć pokój. Z drugiej strony, strasznie mi smutno jak widzę jak dziewczyny w moim wieku zaręczają się, biorą ślub, rodzą dzieci, a ja absolutnie nie widzę swojego TŻ w roli męża ani ojca...

Dodatkowy wątek to pies - aktualnie pełnię funkcję DT, moja tymczasowiczka jest u nas już ponad pół roku. Bardzo się do niej przywiązałam, jednak znalazł się potencjalny dom i w związku z tym właściwie dzisiaj muszę się określić, czy chcę ją adoptować czy też nie. Dopóki mieszkam z TŻ nie mam z tym problemu - jest dom, pieniądze, we dwie osoby jest łatwiej. Nie wiem, czy poradziłabym sobie jednak, gdybym chciała odejść - nie każdy wynajmie pokój z psem, a nie jest to mała kulka a kilkudziesięciokilogramow a baba Do tego dochodzą koszty ewentualnego leczenia (problemy ze stawami na starość, to duża rasa), utrzymania. Gdybym miała lepszą pracę albo lepszy związek nie byłoby problemu.

Nie wiem, co mam robić mój brak decyzyjności jest cholernie męczący. Rozum mówi jedno (zerwij, nie bierz psa), serce drugie (zerwij i weź psa, poradzisz sobie), a moje wszystkie lęki trzecie (zostaw wszystko tak jak jest). Boję się, że adopcja psa będzie jak dodatkowa kotwica, która wiąże mnie z TŻ. Albo odwrotnie, oddam ją do nowego domu i sama będę tkwiła z TŻ, ale bez włochatej mordki w domu...

Nie zlinczujcie mnie proszę, sama wiem, jak idiotycznie to wszystko brzmi, ale potrzebuję obiektywnej porady.
izzune jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-21, 16:07   #2
kotypko
Przyczajenie
 
Avatar kotypko
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 23
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Zerwij, nie bierz psa.

Wiesz, że się męczysz w tym związku, że jesteście niedopasowani. Będzie ci dziwnie bez osoby, z którą spędziłaś tyle lat, ale daj sobie i jemu szansę na zbudowanie czegoś bardziej satysfakcjonującego z kimś innym.

Co do psa: bardzo dobrze cię rozumiem, ale twoje argumenty przeciw są logiczne. Ciężko znaleźć pokój (mnie z kotem było trudno, a co dopiero duży pies) + pieniądze. Jeżeli ten potencjalny stały opiekun jest dobry, to lepiej będzie, jeśli dasz mu ją adoptować. Ale wiem, że to trudne i bolesne. Ściskam cię i życzę dużo siły!
kotypko jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-21, 16:26   #3
izaroma95
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 23
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Ja pewnie zostawiłabym psa, pół roku to szmat czasu, Ty i ona przywiązałyście się do siebie.

Związek jest do przemyślenia, zależy co Ty czujesz. Czy w ogóle go kochasz, czy to tylko przyzwyczajenie. Piszesz o kompletnym niedopasowaniu, jakbyś już przekreśliła ten związek. Jeśli tak czujesz, to nie ma sensu się męczyć.
izaroma95 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-21, 17:05   #4
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Cytat:
Napisane przez izzune Pokaż wiadomość
Jestem jednak przekonana, że mój problem ze związkiem nie wynika tylko ze mnie, ale z kompletnego niedopasowania z TŻ. Jest dobrym, wesołym i uczciwym człowiekiem, ale jest bardzo dziecinny i samolubny, przy czym uparty i krytyczny (w stosunku do innych, do siebie nieszczególnie). To po części kwestia wychowania, bo był straszliwie rozpieszczany przez rodziców, więc jest przyzwyczajony, że wszystko kręci się wokół niego. W domu nadal jest jak dziecko - sam z siebie nie zrobi nic, muszę go jak nastolatka zmuszać do sprzątania, a nawet wtedy potrafi się zbuntować i oświadczyć, że czegoś nie zrobi. Kiedy próbowałam rozmawiać, TŻ zawsze mówił mi, że jemu nic we mnie nie przeszkadza, tylko żebym przestała narzekać, marudzić i była milsza. Nie wiem jednak, czy potrafię, bo przez to wszystko zaczął mnie niesamowicie irytować i coraz ciężej jest mi zmusić się do jakichś czułości. Złapałam się na tym, że nie mówię mu już, że go kocham, a gdy on to mówi (najczęściej żartobliwie) tylko się uśmiecham.
Nie zrzucaj winy za zachowanie faceta na jego wychowanie. To dorosły, samodzielnie myślący człowiek i to jak się zachowuje, to są jego decyzje.
Owszem, jesteście niedopasowani, ale w jego zachowaniu nie widać żadnej dziecinności. Bo właściwie dlaczego miałby sprzątać akurat wtedy, kiedy ty mu wydasz polecenie? Każdy człowiek ma jakiś limit bałaganu/syfu, który toleruje wokół siebie, a wy macie te limity najwyraźniej inne i wiele się z tym zrobić nie da.
Cytat:
Jest jednak pewną "stałą" w moim życiu. Jesteśmy razem tyle lat, jestem pewna, że mnie nie zdradzi (choć wiadomo, stuprocentowej pewności nie mam), zapewnia mi stabilność (w tym finansową). Mamy mieszkanie. Samodzielnie nie wiem, czy byłabym w stanie się utrzymać - na pewno nie byłoby mnie stać na wynajem całego mieszkania, musiałabym wrócić do rodziców lub wynająć pokój.
Jeśli nie macie wspólnoty majątkowej (a nie macie), to on ci najwyżej zapewnia złudzenie stabilności finansowej wygenerowane w twojej głowie. A mieszkanie nie wy macie, tylko on ma albo wynajmujecie. Nie byłoby cię stać na życie na dotychczasowym poziomie, a nie na utrzymanie się w ogóle, skoro piszesz, że mogłabyś jednak wynająć pokój w pojedynkę.
W ogóle z tego fragmentu wynika, że ciągniesz związek z pobudek materialistycznych.
Cytat:
Z drugiej strony, strasznie mi smutno jak widzę jak dziewczyny w moim wieku zaręczają się, biorą ślub, rodzą dzieci, a ja absolutnie nie widzę swojego TŻ w roli męża ani ojca...
Jaka jest twoim zadaniem rola męża?
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-21, 17:08   #5
natash88
Wtajemniczenie
 
Avatar natash88
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 2 128
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Cytat:
Napisane przez kotypko Pokaż wiadomość
Zerwij, nie bierz psa.

Wiesz, że się męczysz w tym związku, że jesteście niedopasowani. Będzie ci dziwnie bez osoby, z którą spędziłaś tyle lat, ale daj sobie i jemu szansę na zbudowanie czegoś bardziej satysfakcjonującego z kimś innym.

Co do psa: bardzo dobrze cię rozumiem, ale twoje argumenty przeciw są logiczne. Ciężko znaleźć pokój (mnie z kotem było trudno, a co dopiero duży pies) + pieniądze. Jeżeli ten potencjalny stały opiekun jest dobry, to lepiej będzie, jeśli dasz mu ją adoptować. Ale wiem, że to trudne i bolesne. Ściskam cię i życzę dużo siły!

Popieram. Zerwij i ułóż sobie życie zawodowe i siebie wewnętrznie. Potem możesz decydować się z pełną odpowiedzialnością na zwierzę czy to jako DT czy jako DS.
Btw, dobry z Ciebie człowiek, zadbaj o siebie, żeby móc dalej pomagać też innym (np. zwierzętom)
__________________
zakochana w sobie od urodzenia

natash88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-21, 17:32   #6
Goncia89
Raczkowanie
 
Avatar Goncia89
 
Zarejestrowany: 2018-04
Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Wiadomości: 316
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Co do związku nie chcę się w tym wątku wypowiadać.

Ale psa bym wzieła. Nie oddała. Przecież to już prawie Twój pies, skradł Ci serce i pewnie Ty skradłaś jemu. To takie bezwarunkowe, bezinteresowne uczucie. Do kogo będziesz się uśmiechać, przytulać i gadać w chwilach kiedy Ci zle jak nie do psiaka?
__________________
Podejmij RYZYKO. Jeśli wygrasz - będziesz szczęśliwy. Jeśli przegrasz - będziesz mądry.
Goncia89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-21, 17:51   #7
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Rozstać się. Psa wydać do adopcji jeśli jest dobry sprawdzony dom. Poradzisz sobie. A jak ustabilizujesz życie po zerwaniu to weźmiesz sobie piesełka. Moje doświadczenie mówi że najgorzej to zostać w związku bo tyle lat razem, bo kasa, bo mieszkanie. Potem człowiek żałuje straconego czasu. Jesteś sfrustrowana i nieszczęśliwa. Nie warto tego ciągnąć

siła spokoju
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2018-08-21, 17:53   #8
Minna
Zielona Driada
 
Avatar Minna
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 3 514
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

W Twojej sytuacji oddałabym psa w pewne ręce, które zapewnią mu stabilny byt, a sama zerwała z facetem i poszukała innego lokum.

Wiem, że do psa się przywiązałaś, ale jeżeli istnieje tak wielkie ryzyko, że lada dzień Twoja cierpliwość się skończy, a Ty będziesz musiała sobie jakoś poradzić i nie będzie Cię stać na utrzymanie Waszej dwójki, to nie brałabym na siebie takiej odpowiedzialności. A pozostawanie w związku tylko i wyłącznie z pobudek finansowych, jest okropnym egoizmem względem Twojego faceta i wykorzystywaniem go.
__________________



"To fakt. A fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem."
Minna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-21, 18:09   #9
I am Rock
lokalna gwiazda
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 804
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Moment, kiedy człowiek szuka usprawiedliwienia, dlaczego tkwi w niesatysfakcjonującym związku, to ta chwila, kiedy trzeba zastanowić się, w imię czego. Chyba nie chcesz być niewolnicą gimnazjalnego wyboru?
I am Rock jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-21, 18:35   #10
izzune
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 7
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Bardzo Wam dziękuję za wszystkie odpowiedzi.

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;85574476]
Owszem, jesteście niedopasowani, ale w jego zachowaniu nie widać żadnej dziecinności. Bo właściwie dlaczego miałby sprzątać akurat wtedy, kiedy ty mu wydasz polecenie? Każdy człowiek ma jakiś limit bałaganu/syfu, który toleruje wokół siebie, a wy macie te limity najwyraźniej inne i wiele się z tym zrobić nie da.
Jeśli nie macie wspólnoty majątkowej (a nie macie), to on ci najwyżej zapewnia złudzenie stabilności finansowej wygenerowane w twojej głowie. A mieszkanie nie wy macie, tylko on ma albo wynajmujecie. Nie byłoby cię stać na życie na dotychczasowym poziomie, a nie na utrzymanie się w ogóle, skoro piszesz, że mogłabyś jednak wynająć pokój w pojedynkę.
W ogóle z tego fragmentu wynika, że ciągniesz związek z pobudek materialistycznych.

Jaka jest twoim zadaniem rola męża?[/QUOTE]

Jeśli chodzi o sprzątanie - po prostu wygląda to tak, że obowiązki domowe spoczywają w całości na mnie - ja "muszę" je robić, on "może". Może źle się wyraziłam, nie dyryguje nim, ale proszę, a on czasem coś zrobi, czasem nie. I to często chodzi o takie rzeczy, które zrobić po prostu trzeba, np. pranie czy wyrzucenie śmieci. Choć trzeba mu oddać, że po roku wspólnego mieszkania jest trochę lepiej.

Rola męża to dla mnie rola partnera - stabilnego, kochającego i wspierającego partnera, który jest moim przyjacielem, z którym mogę się śmiać, ale i płakać, który zaopiekuje się mną w chorobie i z którym mogę przeżywać przygody. Człowiek, z którym wiem, że mogę planować przyszłość i zakładać rodzinę. Mój TŻ jest naprawdę dobrym człowiekiem, ale bardziej typem żartownisia, wiecznego luzaka, co pasowało mi, gdy byłam 17-latką, a niekoniecznie odpowiada, gdy jestem starsza.

Cały czas jednak kwestionuję, zastanawiam się, czy na pewno po prostu nie wymyślam problemów, nie szukam ich na siłę, czy nie powinnam zdusić tych wątpliwości. Kwestie finansowe są istotne, nie ukrywam, ale przecież nie dlatego z nim jestem - zaczęliśmy być razem będąc dwoma dzieciakami, z tym, że wybraliśmy inne ścieżki zawodowe - podczas, gdy on ma już fajne stanowisko i rozsądną pensję, ja dopiero raczkuję w swojej dziedzinie. Mamy też wspólne wspomnienia, znajomych, dom, wspólne tematy, przyzwyczajenia, podobne poglądy, co do zasady podobne poczucie humoru (jednak różną tolerancję do natężenia żartów), w łóżku też nam się fajnie układa. Coś nas łączy. Tylko nie wiem, czy to wystarcza.

Gdybym była bardziej pewna samej siebie, na pewno nie miałabym tych dylematów...
izzune jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-21, 18:43   #11
Minna
Zielona Driada
 
Avatar Minna
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 3 514
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Widzę, że jesteś na etapie rozpaczliwego szukania powodów, dla których powinnaś z nim zostać, ale i tak, ta główna wątpliwość co do zgodności Waszych charakterów dominuje.
Nie obwiniaj się, nie ma w Tobie winy, że dojrzałaś i może niekoniecznie widzisz przyszłość akurat z nim. Pewnie są wspomnienia, wspólnie spędzony czas, ale czasem to nie wystarczy.

Rozmawiałaś z nim szczerze? Mówiłaś co Cię trapi? Dlaczego uważasz, że Wasz związek szwankuje? Może on mysli, że szukasz dziury w całym, a nie wie, że właściwie jesteś gotowa spakować walizki.
__________________



"To fakt. A fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem."
Minna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-08-21, 18:58   #12
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Cytat:
Napisane przez izzune Pokaż wiadomość
Jeśli chodzi o sprzątanie - po prostu wygląda to tak, że obowiązki domowe spoczywają w całości na mnie - ja "muszę" je robić, on "może". Może źle się wyraziłam, nie dyryguje nim, ale proszę, a on czasem coś zrobi, czasem nie. I to często chodzi o takie rzeczy, które zrobić po prostu trzeba, np. pranie czy wyrzucenie śmieci. Choć trzeba mu oddać, że po roku wspólnego mieszkania jest trochę lepiej.
Obowiązki spoczywają w całości na tobie, bo je na siebie wzięłaś. Sama, z własnej woli. Śmieci tak naprawdę trzeba wyrzucić, jak zaczynają śmierdzieć w sąsiednim mieszkaniu albo wyłazi z nich robactwo. Nie sprawisz magicznie, że jemu zaczną przeszkadzać rzeczy, które normalnie mu nie przeszkadzają i wcale nie muszą. Jedni ludzie czują się komfortowo, gdy wywalają śmieci codziennie, inni gdy przewraca się na nich ściana zbudowana z pustych butelek, a między nimi jest całe spektrum możliwości i żadna postawa nie jest obiektywnie zła.
Natomiast pranie to już tak klasyczny przykład stwarzania sobie problemu, że aż nie chce mi się tego znowu powtarzać
Robisz swoje i po kłopocie.
Cytat:
Rola męża to dla mnie rola partnera - stabilnego, kochającego i wspierającego partnera, który jest moim przyjacielem, z którym mogę się śmiać, ale i płakać, który zaopiekuje się mną w chorobie i z którym mogę przeżywać przygody. Człowiek, z którym wiem, że mogę planować przyszłość i zakładać rodzinę. Mój TŻ jest naprawdę dobrym człowiekiem, ale bardziej typem żartownisia, wiecznego luzaka, co pasowało mi, gdy byłam 17-latką, a niekoniecznie odpowiada, gdy jestem starsza.
Skoro rola męża i partnera są dla ciebie tym samym, to po co jeszcze jesteś z facetem, który nie spełnia wymogów do zostania którymś z nich?
I trochę nie rozumiem na czym polega problem, bo bycie luzakiem i żartownisiem nie wyklucza się wcale z cechami partnera/męża, które przytoczyłaś.
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-22, 02:44   #13
kalor
Gazela inteligencji
 
Avatar kalor
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 6 371
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Byliście dzieciakami, jak zaczęliście, w międzyczasie zmieniliście się i wasze drogi się rozchodzą. Tak się zdarza, trzeba w pewnym momencie zweryfikować znajomość, nie trzymać się jej koniecznie, bo to „już tyle lat i szkoda”. Pomysl, ile lat jeszcze przed tobą!
__________________
kalor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-22, 07:05   #14
izzune
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 7
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Cytat:
Napisane przez Minna Pokaż wiadomość

Rozmawiałaś z nim szczerze? Mówiłaś co Cię trapi? Dlaczego uważasz, że Wasz związek szwankuje? Może on mysli, że szukasz dziury w całym, a nie wie, że właściwie jesteś gotowa spakować walizki.
Tak, rozmawialiśmy wielokrotnie. TŻ wychodzi z założenia, że on jest jaki jest i jeśli mi to nie odpowiada to on mnie nie zatrzymuje. Mówi, że mnie kocha i on byłby w stanie bez żadnych wątpliwości wziąć ze mną ślub - to ja jestem powodem, dla którego jeszcze tego nie zrobiliśmy. Moje wątpliwości uważa za "robienie problemów". Czasem myślę, że chciałabym się wyprowadzić nawet na trochę, żeby odetchnąć i spojrzeć na to wszystko z boku. On mówi, że jak się wyprowadzę to już będzie koniec z jego strony.

Decyzja o psie spoczywa na mnie, choć on uważa, że powinniśmy zatrzymać tego psa, bo ja jestem "skrzywiona" w stronę zwierząt i zaraz będę chciała kolejnego, a na innego psa niż ten on się już nie zgodzi albo nie będzie mi pomagał. Pokochał tego psa i mam wrażenie, że miałby mi za złe, gdybym go oddała, ale oczywiście w razie "w" ona byłaby moim psem i w razie wyprowadzki musiałabym ją zabrać - on często siedzi w pracy po 10h i nie ma możliwości zajmować się psem przy takim trybie życia. Ja mam elastyczne godziny pracy.

Dodatkowy problem jest taki, że ona nie toleruje kotów i nie wszystkie inne psy, więc: nie mogłabym wrócić do domu rodzinnego, gdzie już jest jedna sunia (plus mama nie zgadza się na dwa psy w mieszkaniu w bloku) i nie w każdym nawet psiolubnym mieszkaniu mogłabym wynająć pokój. Obecnie mam propozycję pokoju w mieszkaniu z koleżanką z pracy, która bardzo lubi psy, za cenę, którą byłabym w stanie opłacić. Nie wiem jednak, jak długo ta oferta będzie wolna i na co finalnie się zdecyduję.

Potencjalny nowy dom wygląda bardzo fajnie - widziałam jedynie ankietę, ale naprawdę zapowiadają się super ludzie.

Najrozsądniej byłoby wydać sunię do domu stałego, zastanowić się nad sobą i nad związkiem. Jeśli to tylko kryzys i zostaniemy razem, to potem możemy wziąć innego psa (choć mój chłopak raczej nie będzie chciał), a jeśli się rozpadnie to będę miała pole manewru. Dobrze myślę?
izzune jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-22, 07:30   #15
Karena 73
Kobieta z klasą
 
Avatar Karena 73
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 3 058
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

"Jestem jednak przekonana, że mój problem ze związkiem nie wynika tylko ze mnie, ale z kompletnego niedopasowania z TŻ." - to nie brzmi jak kryzys.

Gdybyś miała dobrze płatną pracę i swoje mieszkanie czy dalej chciałabyś być z Tż? Jeśli odpowiedź brzmi "nie" to jesteś z nim dla wygody, a to kiepski powód.
Nieważne jakie pobudki były na początku związku, ważne co jest teraz.
__________________
Miłość to gra we dwoje, w której oboje muszą wygrywać.
Karena 73 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-22, 07:55   #16
natash88
Wtajemniczenie
 
Avatar natash88
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 2 128
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Cytat:
Napisane przez izzune Pokaż wiadomość
tak, rozmawialiśmy wielokrotnie. Tż wychodzi z założenia, że on jest jaki jest i jeśli mi to nie odpowiada to on mnie nie zatrzymuje. Mówi, że mnie kocha i on byłby w stanie bez żadnych wątpliwości wziąć ze mną ślub - to ja jestem powodem, dla którego jeszcze tego nie zrobiliśmy. Moje wątpliwości uważa za "robienie problemów". Czasem myślę, że chciałabym się wyprowadzić nawet na trochę, żeby odetchnąć i spojrzeć na to wszystko z boku. On mówi, że jak się wyprowadzę to już będzie koniec z jego strony.

Decyzja o psie spoczywa na mnie, choć on uważa, że powinniśmy zatrzymać tego psa, bo ja jestem "skrzywiona" w stronę zwierząt i zaraz będę chciała kolejnego, a na innego psa niż ten on się już nie zgodzi albo nie będzie mi pomagał. Pokochał tego psa i mam wrażenie, że miałby mi za złe, gdybym go oddała, ale oczywiście w razie "w" ona byłaby moim psem i w razie wyprowadzki musiałabym ją zabrać - on często siedzi w pracy po 10h i nie ma możliwości zajmować się psem przy takim trybie życia. Ja mam elastyczne godziny pracy.

Dodatkowy problem jest taki, że ona nie toleruje kotów i nie wszystkie inne psy, więc: Nie mogłabym wrócić do domu rodzinnego, gdzie już jest jedna sunia (plus mama nie zgadza się na dwa psy w mieszkaniu w bloku) i nie w każdym nawet psiolubnym mieszkaniu mogłabym wynająć pokój. Obecnie mam propozycję pokoju w mieszkaniu z koleżanką z pracy, która bardzo lubi psy, za cenę, którą byłabym w stanie opłacić. Nie wiem jednak, jak długo ta oferta będzie wolna i na co finalnie się zdecyduję.

Potencjalny nowy dom wygląda bardzo fajnie - widziałam jedynie ankietę, ale naprawdę zapowiadają się super ludzie.

najrozsądniej byłoby wydać sunię do domu stałego, zastanowić się nad sobą i nad związkiem. Jeśli to tylko kryzys i zostaniemy razem, to potem możemy wziąć innego psa (choć mój chłopak raczej nie będzie chciał), a jeśli się rozpadnie to będę miała pole manewru. Dobrze myślę?
tak
__________________
zakochana w sobie od urodzenia

natash88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-22, 08:00   #17
izzune
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 7
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Cytat:
Napisane przez Karena 73 Pokaż wiadomość
Gdybyś miała dobrze płatną pracę i swoje mieszkanie czy dalej chciałabyś być z Tż? Jeśli odpowiedź brzmi "nie" to jesteś z nim dla wygody, a to kiepski powód.
Nieważne jakie pobudki były na początku związku, ważne co jest teraz.
Nie wiem. Miałam podobne wątpliwości, co do nas, gdy mieliśmy po 19 lat i oboje mieszkaliśmy z rodzicami. Nasiliło się po wyprowadzce, najpierw do wynajmowanego mieszkania.
izzune jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-22, 08:04   #18
Stylinska
Raczkowanie
 
Avatar Stylinska
 
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 157
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

A ja bym spróbowała ratować ten związek. Porozmawiała szczerze, może zorganizowała jakaś fajna, romantyczna randkę. Może poczujecie się na niej jak dwaj zakochani dawniej gimnazjaliści. Walczyłabym o związek.

A o co chodzi z tymi zaręczynami? On mówi, że jest gotowy ale nic nie idzie do przodu?
Stylinska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-22, 08:17   #19
izzune
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 7
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Cytat:
Napisane przez Stylinska Pokaż wiadomość

A o co chodzi z tymi zaręczynami? On mówi, że jest gotowy ale nic nie idzie do przodu?
Z mojej "winy" - najpierw mówiłam mu, że jesteśmy za młodzi, że nie widzę sensu zaręczyn, gdy nie mieszkamy razem. Od roku mieszkamy razem, ale kłócimy się i też nie uważam, że mogłabym szczerze mu powiedzieć "tak"
izzune jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-08-22, 08:43   #20
Minna
Zielona Driada
 
Avatar Minna
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 3 514
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Wahasz się co zrobić, bo powiedział, że jak wyprowadzisz się na "trochę" nie będzie powrotu. Gdyby nie to, mam wrażenie, że już dawno spakowalabys walizki. Boisz się. Tyle lat byliście razem i jesteś z nim bo tak bezpieczniej, wygodniej. Nie masz odwagi podjac dezycji i zacząć samodzielne życie. Nigdy wcześniej tak nie żyłaś.

Skoro rozmawialiscie nie raz i zawsze staje na tym, że problem jest tylko z Twojej strony i w sumie facet nie jest najgorszy, ale nie pasuje do Ciebie charakterem, to cóż. To w Twoich rękach leży wszystko. Decyzja.

Może wyjedź na urlop sama. Odetchnij. Pomyśl. Zobacz, czy się ucieszysz na jego widok po powrocie.

Jeśli chodzi o psa i masz w tym momencie możliwość z tym pokojem to musisz już podjąć decyzję, ale czuje, że tego nie zrobisz, więc lepiej oddaj zwierzaka w pewne ręce.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________



"To fakt. A fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem."
Minna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-22, 08:56   #21
Nuova
( ͡° ͜ʖ ͡°)
 
Avatar Nuova
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 5 437
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Jakbym czytała o sobie Też dluuugi związek, też TZ śmieszek i też miłość do piesełów. Nawet terapia się zgadza Z tym, że my oboje w związku jesteśmy "smieszkami" i bałaganiarzami, więc w sumie się dogadujemy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Nuova jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-22, 09:03   #22
def06fa1a5833bad6bee5b9e5f4f9949977d8492_5e7fe5029d904
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-02
Wiadomości: 105
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Cytat:
Napisane przez izzune Pokaż wiadomość
Z mojej "winy" - najpierw mówiłam mu, że jesteśmy za młodzi, że nie widzę sensu zaręczyn, gdy nie mieszkamy razem. Od roku mieszkamy razem, ale kłócimy się i też nie uważam, że mogłabym szczerze mu powiedzieć "tak"

W takim razie nie widzę sensu bycia dalej w związku, w którym sama dochodzisz do tego, że nie przyjęłabyś oświadczyn, bo nie czujesz, że chciałabyś spędzić całe życie właśnie z nim.
def06fa1a5833bad6bee5b9e5f4f9949977d8492_5e7fe5029d904 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-22, 13:21   #23
Belet
Rozeznanie
 
Avatar Belet
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 564
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Abstrahując od całości problemu skupię się na kwestii wydawania tymczasowicza - przejdzie Ci w sensie ból serca Ci przejdzie, o ile dom rzeczywiście będzie super (przy okazji - jedna ankieta to jest nic do oceny).
Ja jestem strasznie "za" psami, każdego tymczasa kocham jak swoje, każdego bym zostawiała za każdym przy wydawania ryczę jak głupia (zaczynam ryczeć już jak wiem, że znalazł się potencjalny dom, potem jak go już sama zweryfikuje i dam zielone światło (jako opiekun tymczasowy mam ostatnie słowo przy wyborze domu) to zaczyna się histeria, prawie zawsze Chłop mój musi psa wydać bo ja nie mogę przy tym być, a potem jest już tylko lepiej. Oczywiście po każdych tymczasach "następnych już nie będzie". No, najdłużej nie było 2 tygodnie bo wyjechaliśmy
Tymczasy to tymczasy - trzeba to sobie dobrze w głowie poukładać i naprawdę da się oddać gnoma i być z tego powodu szczęśliwym w ogólnym rozrachunku.
Od razu mówię, ze to nie jest doświadczenie z kilku psów na DT tylko ponad 20
__________________
"(...) bo nieważne co w twym życiu się dzieje
wiem, że człowiek jest lepszym gdy się śmieje(...)"
Belet jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-22, 13:53   #24
peopeo
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 903
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Jeśli naprawdę kochasz tego zwierzaka to go oddaj, bo sama nie będziesz w stanie zapewnić mu dobrych warunków... poukladaj sobie życie i dopiero wtedy decyduj o zwierzakach... bo ten związek osiągniesz tylko z powodu wymówek
peopeo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-23, 07:34   #25
izzune
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 7
Dot.: Dłuuugi związek, wspólne mieszkanie, pies?!

Cytat:
Napisane przez Belet Pokaż wiadomość
Abstrahując od całości problemu skupię się na kwestii wydawania tymczasowicza - przejdzie Ci w sensie ból serca Ci przejdzie, o ile dom rzeczywiście będzie super (przy okazji - jedna ankieta to jest nic do oceny).
Ja jestem strasznie "za" psami, każdego tymczasa kocham jak swoje, każdego bym zostawiała za każdym przy wydawania ryczę jak głupia (zaczynam ryczeć już jak wiem, że znalazł się potencjalny dom, potem jak go już sama zweryfikuje i dam zielone światło (jako opiekun tymczasowy mam ostatnie słowo przy wyborze domu) to zaczyna się histeria, prawie zawsze Chłop mój musi psa wydać bo ja nie mogę przy tym być, a potem jest już tylko lepiej. Oczywiście po każdych tymczasach "następnych już nie będzie". No, najdłużej nie było 2 tygodnie bo wyjechaliśmy
Tymczasy to tymczasy - trzeba to sobie dobrze w głowie poukładać i naprawdę da się oddać gnoma i być z tego powodu szczęśliwym w ogólnym rozrachunku.
Od razu mówię, ze to nie jest doświadczenie z kilku psów na DT tylko ponad 20
Dzięki, trochę mi lżej na sercu Zdecydowałam się wydać ją do nowego domu. Dom oczywiście będzie najpierw sprawdzony, ale z ankiety i profilu tych osób wydaje się, że są to naprawdę dobre osoby, zwierzoluby, które mogą jej zapewnić nawet lepsze warunki niż ja (częstsze spacery, więcej ludzi w domu, aktywny tryb życia). Pieseł ma taki charakter, że bardzo lubi ludzi i myślę, że przyzwyczai się do nowego miejsca szybciej niż ja do tego, że nikt mnie nie wita w pustym mieszkaniu.

Nie wiem, czy nie będę żałować tej decyzji - na pewno będę bardzo płakać (już ryczę pisząc ten post) i tęsknić, ale obiektywnie to chyba właściwa decyzja. Wałkowałam ją w głowie przez trzy dni i za każdym razem jak chciałam powiedzieć "dobra, p*** to, biorę ją" coś mnie blokowało Jeśli uporządkuje siebie wewnętrznie i swoją sytuację - związkową i finansową - zawsze mogę wziąć psa, ale zaczynać dorosłe życie od wzięcia odpowiedzialności za żywą istotę do końca jej dni, kiedy ja sama dopiero układam sobie wszystko w głowie nie byłoby sensowne...

Co nie zmienia faktu, że następny miesiąc chyba przepłaczę... Dobrze, że mam sunię w domu rodzinnym niecały kilometr ode mnie, mogę ją odwiedzać, zabierać do domu i na spacery.
izzune jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-08-23 08:34:42


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:58.